Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Farma Noego
Temat: Koncernom Roche i Johnson & Johnson postawiono ...
Gość portalu: k.k. napisał(a):
> Ty to chyba jesteś specjalistą od historii posadzkarstwa, bo o
> farmie masz małe pojęcie. Jakiego "innego dostawcy" czy jak to
> ująłeś - obiło ci się o uszy takie egzotyczne w Polsce dziwo
> jak ochrona patentowa? Wiesz, ile kosztuje porządne badanie
> rynku? Wiesz, ile w Polsce zarejestrowano produktów
> farmaceutycznych? Wiesz, ile to klas terapeutycznych? Wiesz,
> ile podmiotów zajmuje sie takimi badaniami? Wiesz, dlaczego IMS
> przejął Azyx i co z tego wynika dla rynku monitoringu obrotu
> lekami? Słyszałeś kiedyś te nazwy? Wiesz, ile kosztuje porządne
> badanie kliniczne, najlepiej randomizowane, vs. placebo (tak,
> placebo wróciło do protokołów)i z twardymi punktami końcowymi?
> Czy ty wogóle wiesz COKOLWIEK na ten temat? Od głupiego
> populizmu w dyskusjach na temat farmy aż zęby bolą. Tyle wiesz
> ile zjesz więc siedź cicho, bo piszesz idiotyzmy.
Naogol to zeby bola od zgrzytania albo od szczekania, postaw sobie diagnoze
sam.
Zadales tyle razy pytanie czy ja wiem??? Jesli zakladales, ze nic nie wiem na
temat lekow, to przynajmniej trzeba bylo podzielic sie swoja wiedza i mnie
douczyc. Przyjalbym to z najwiekszy szacunkiem.
Musze Cie jednak rozczarowac, sprawami lekow zajmuje sie od trzydziestu prawie
lat. Faktem jest, ze moim obowiazkiem jest stworzenie koncepcji nowego leku,
mosaic screening, badania przedkliniczne. To co dalej sie dzieje tez nie mniej
mnie to interesuje. To co napisalem to nie poprzednio nie ma nic wspolnego z
populizmem. To jest rutyna stosowana w kraju, w ktorym mieszkam i pracuje, i ma
ona bronic przed zakompleksionymi oszolomami.
Temat: Do poczytania.
Tym razem tekst mój.
Napisany na konkurs -
Jeden dzień z życia B.J.
13 marca,piątek.
82 kg, tra-ge-dia! papierosy 22, kalorie 4789, alkohol 22 jednostki, myśli
związane z nadwagą 59 na godzinę.
8 rano.
Od jutra... Od następnego poniedziałku...Od niedzieli... Od przyszłego
tygodnia... Od pierwszego... Od początku wakacji... Od pierwszego dnia
wiosny... Od Nowego Roku... Po świętach... Po wycieczce... Przed wyjazdem na
urlop...
Po powrocie z urlopu... Po imieninach...Po rozpoczęciu nowego roku
akademickiego... Po wakacjach... Jak zdam egzamin... Jak mi się uda załatwić
coś ważnego... Przetestowałam na sobie wszystkie te wersje jako terminy
rozpoczęcia odchudzania. I co z tego? Ważę tyle ile ważę! Na dodatek muszę iść
do pracy i narażać się na to , że wszyscy będą mi się przyglądać, oceniać moje
sadło i szeptać
po kątach, a może nawet komentować to w niewybredny sposób.
10:30 przed południem.
Na ekranie miga napis „Poczta.”. Gdzie się podziała ta cholerna mysz? Kto, u
diabła, robi na moim biurku taki niewyobrażalny bałagan. Jest! Klikam co trzeba
i czytam zastygając ze zdziwienia:
„Doskonała fryzura, piękna bluzeczka, spódniczka...no nie poznaję Cię. Podczas
mojego wyjazdu byłaś na farmie piękności? Marceli.”
.Stałam, chyba z otwartą gębą, i gapiłam się w tekst, nic z tego nie
rozumiejąc. Takie zachwyty, gdy jestem jak słoń, jak nadmuchany balon. Nie
wierzę!
10:35
Nie bardzo wiedząc co powinnam zrobić nadal ściskałam w ręce mysz, patrzyłam na
nią. Pomyślałam, że jej też nie jest lekko, choć mysz jak to mysz ma nosek,
oczka, brzuszek i ogonek. Komputerowe zwierzątko ma szczególnie długi
chwościk, na końcu połączony z komputerem. Ludzie pastwią się strasznie
nad myszką. Jeszcze dobrze nie usiądą przy biurku a już
pakują swoje paluchy myszce do oczu. Potem, bez opamiętania naciskają
to prawe, to lewe oko, jakby myśleli, ze to milutka pieszczota.
Ludzie! O czym ja myślę?
14:50.
Nie odpisałam jeszcze Marcelemu. Postanowiłam się przekonać o co chodzi. Jeśli
pisał szczerze, to zareaguje jakoś na brak zainteresowania z mojej strony,
jeśli sobie na mnie używa to niech się męczy brakiem satysfakcji. Tak naprawdę
mam nadzieję, że mu się podobam. Może on nie lubi chudych i kościstych bab.
15:10. „Poczta”!
Już czytam! Wyczekiwanie opłaciło się! Podpis Marcelego pod takim oto
tekstem: „Nie odmawiaj, proszę. Zamówiłem stolik w Norce
i chciałbym tam zjeść z Tobą kolację, a potem...zastanowimy się co potem”.
Hura! Czy to możliwe!? Oczywiście!
Temat: Bylem w Washingtonie
Pamietajcie ze Daniel to parszywy klamca!
Pamietajcie kto to pisze ze tam bylo 30.000:-) Chyba dodales jedno zero prawda
klamczuchu?
Daniel to ten sam idiota ktory jeszcze prawdy nigdy na rym forum nie napisal.
Prosze przeczytac idioctwa tego naszego blazna Danielka:
Wypociny Pan Daniela:
Kłamstwo# 1
wszystkie wiadomosci sa z NYTimesa i potwierdzone doswiadczeniem.
Porownywanie z Nazizmem nie ma sensu, pamietajmy ze zolnierze polscy po II
wojnie swiatowej emigrowali do USA, niektorzy umieszczani byli na farmach w
Texasie, ci co chcieli uciec z farm byli strzelani.
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=715778
Kłamstwo# 2
Rodzice w szkolach prywatnych musza placic kazdego centa za swoje dziecko, ale
w zydowskich yeshiwa dzieci sa dowozone na koszt stanu do szkoly.
Kłamstwo # 3
Ksiadz nie moze byc sedzia, Rabin - o.k.,
Kłamstwo#4
Choinki i kazde wyobrazenia Bozego Narodzenia sa zabronione w urzedach
panstwowych, ale jest Menora swieci sie wszedzie.
Kłamstwo# 5
kara smierci, ilosc wiezniow w USA jest wieksza niz w komunistycznej Rosji.
Kłamstwo # 6
Obozy koncentracyjne na Florydzie dla emigrantow z Haiti, Brighton Beach dla
emigrantow z Rosji ze stypendiami dla dzieci, opieka spoleczna i socjalna itd.
Powyższe cytaty pochodzą tylko z jednego postu:
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=712124
7. Oskarzenie o pedofilie - napewno wielokrotnie mniej zdarza sie wsrod ksiezy
niz w szkolach publicznych, albo innych prywatnych,
Powiedz nam Daniel gdzie zdobyles takie informacje????
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?zial=0511&forum=SWIAT&wid=1774366&aid=1775643
Dodatkowe wypociny:
Daniel napisal:
Nic nowego, Wiadomo od wielu lat ze USA ma olbrzymi deficyt, i ktos kiedys musi
splacic te dlugi. Wlasnie dlatego bankierzy moga szntazowac rzad i wymagac od
Busha ataku np. na Irak albo Palestyne.
Teraz banki szanatzuja rzad USA!!! Ty danielu masy niesamowita wyobraznie!!
Daniel napisal:
Greespan podobno drukuje juz tony nanknotow i inflacja jest planowana.
Wyobrazcie sobie cos takiego. Ktos naprawde planuje inflacje!!! He.He>He!!!!
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=1838795&aid=1839114
Temat: parszywy agent kochanka
tylko twojeklamstwa smierdza!
Gość portalu: - napisał(a):
> pojawila sie na Forum, zyje i smierdzi jak zwykle.
Prosze przeczytac brednie tego debila Daniela. Jego wyobraznia nie ma granic:
Wypociny Pan Daniela, warto przecztyac! Trudno uwierzyc ze to pierdoly
wymyslone tylko przez jednego czlowieka:
Kłamstwo# 1
wszystkie wiadomosci sa z NYTimesa i potwierdzone doswiadczeniem.
Porownywanie z Nazizmem nie ma sensu, pamietajmy ze zolnierze polscy po II
wojnie swiatowej emigrowali do USA, niektorzy umieszczani byli na farmach w
Texasie, ci co chcieli uciec z farm byli strzelani.
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=715778
Kłamstwo# 2
Rodzice w szkolach prywatnych musza placic kazdego centa za swoje dziecko, ale
w zydowskich yeshiwa dzieci sa dowozone na koszt stanu do szkoly.
Kłamstwo # 3
Ksiadz nie moze byc sedzia, Rabin - o.k.,
Kłamstwo#4
Choinki i kazde wyobrazenia Bozego Narodzenia sa zabronione w urzedach
panstwowych, ale jest Menora swieci sie wszedzie.
Kłamstwo# 5
kara smierci, ilosc wiezniow w USA jest wieksza niz w komunistycznej Rosji.
Kłamstwo # 6
Obozy koncentracyjne na Florydzie dla emigrantow z Haiti, Brighton Beach dla
emigrantow z Rosji ze stypendiami dla dzieci, opieka spoleczna i socjalna itd.
Powyższe cytaty pochodzą tylko z jednego postu:
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=712124
7. Oskarzenie o pedofilie - napewno wielokrotnie mniej zdarza sie wsrod ksiezy
niz w szkolach publicznych, albo innych prywatnych,
Powiedz nam Daniel gdzie zdobyles takie informacje????
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?zial=0511&forum=SWIAT&wid=1774366&aid=1775643
Dodatkowe wypociny:
Daniel napisal:
Nic nowego, Wiadomo od wielu lat ze USA ma olbrzymi deficyt, i ktos kiedys musi
splacic te dlugi. Wlasnie dlatego bankierzy moga szntazowac rzad i wymagac od
Busha ataku np. na Irak albo Palestyne.
<<<Teraz banki szanatzuja rzad USA!!! Ty Danielu masy niesamowita wyobraznie!!
Daniel napisal:
Greespan podobno drukuje juz tony nanknotow i inflacja jest planowana.
<<<Wyobrazcie sobie cos takiego. Ktos naprawde planuje inflacje!!! He.He>He!!!!
KOLEDZY_DANIELA_KUPUJA_PALACE _I _WYSPY_HEEEEEEEEE
Autor: kochanka@poczta.gazeta.pl
Data: 04-06-2002 18:24
No dobra parszywy klamco powiedz nam ktore wyspy kupuja:)) Lecz sie czlowieku
bo ty tylko klamstwa, chyba juz nieswiadomie, nadajesz.
IP 168.103.126 to nasz dyzurny klamca Daniel:
Re: wspomnienia
Autor: Gość portalu: -
Data: 31-05-2002 16:38 adres: 168.103.126.*
Temat: Jak byście chciały być obsługiwane w drogeriach?
Opowiem wam bajkę o Galerii Kosmeterii.
Może Cię, dziewczyno bonda, zainspiruje. Była sobie Galeria Centrum, w której
wszystkie panie nauczono nahalnego proponowania swojej pomocy klientom.
Wystarczyło zatrzymac się na 2-4 sekundy przy jakiejkolwiek półce, aby zostac
napadniętym przez panią, pytającą, w czym pomóc. Tak było w całej Galerii, a
więc w Kosmeterii też. Zdrową reakcja przystosowawczą klienta było poruszanie
się pomiędzy półkami szybkim krokiem i kluczenie miedzy nimi, tak aby zgubic
napastniczki. Niestety było ich więcej i czyhały za kazdym rogiem. To
oznaczało, że pozbywszy sie za pomoca sprytu i asertywności jednej pani, za
chwile spotykało sie nastepną, gotową do działania.
Była sobie też Ewa, która jest rozsądną dziewczynką, zwłaszcza na zakupach.
Czyta listy składników. Porównuje objetości i ceny. A także lubi się chwilkę
powłóczyc pomiędzy półkami, aby zobaczyc, co nowego. Dla niej wizyta w
Kosmeterii była szczególna mordęgą, zatem przerzuciła sie na bardziej przyjazne
drogerie samoobsługowe (polecam Forte Farma przy Świętokrzyskiej oraz drogerię
w Hali Wola, ewentulanie Rossmanna, ale asortyment tam nieco gorszy). Pewnego
razu jednak spieszyła się bardzo do domu, w ktorym nie było juz ani kropelki
odżywki do włosów, a Kosmeteria była bardzo, bardzo po drodze. Ewa westchnęła,
zmobilizowała wszystkie siły psychiczne, nastawiła się na koniecznośc
odpierania licznych ataków i weszła do Kosmeterii, starając się byc, o ironio,
jednoczesnie strasznie groźną i... jak najmniej widoczną. Szła miedzy półkami
juz jakąś minutę, przy jednej zatrzymała się, nerwowo się rozglądając, ale...
nic się nie wydarzyło. Nieśmiało testowała sytuację. Zatrzymywała sie to tu, to
tam na dłuższą chwilę. Raz nawet przystanęła w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch
sprzedawczyń. I nic. Mogła zrobic zakupy w godny sposób, mogła skupic sie na
swoich potrzebach, a nie na budowaniu wokół siebie tarczy. Wyszła bardzo
zadowolona i odtąd chętnie wstępuje do nowej Kosmeterii.
Powodzenia, dziewczyno bonda!
A propos: horrory rodem z dawnej Kosmeterii maja miejsce także w Sephorze w
Arkadii - tam paniom udało się mnie, osobe o anielskiej cierpliwości, tak
zirytowac, że na jedną nakrzyczałam :-/ Powiedziałam jej, że nie życze sobie,
żeby przeszkadzano mi w zakupach ;-))
Temat: Jakie LEGO dla 3,5 latka?
Napiszę jak jest u nas. Mam w domu synka mniej więcej w wieku Twojego i u nas
Duplo to klocki, którymi bawi się nieustannie odkąd skończył 1,5 roku. Tak samo
było ze starszym synkiem ( teraz 8 latkiem). Zaczęliśmy kupować Duplo właśnie
jakieś 7 lat temu, jak starszy skończył rok i ciągle zbieramy, bo zabawki są
genialne. Co pół roku Lego produkuje jakieś nowe zestawy, tak więc zawsze można
coś nowego dokupić, a że wszystko do siebie idealnie pasuje, kombinacji jest
nieskończona ilość. Młodszy w tej chwili codziennie buduje zadziwiające
budowle,łączy z elementami z gotowych zestawów typu farma, policja, straż, zoo
itd. Mamy sporo klocków tzw: konstrukcyjnych, o które Ci chodzi ( czyli
kosteczki, prostokąty, łuki) ale też konkretne rzeczy typu: daszek, drzwi,
okna, zwierzątka, ludziki. Nawet starszy syn, choć ma sporo zestawów z
malutkich klocków lego, często chętnie przyłącza się do zabawy z młodszym.
Szkoda, ze nie Twój synek nie ma żadnych Duplo, bo faktycznie jak tych zestawów
jest już kilka to dopiero zaczyna się super zabawa! U nas dziadkowie, czy
ciocie wiedzą, ze najfajniejszy prezent to jakiś zestaw Duplo i na jakieś
okazje zawsze coś tam dokupią. Jeśli chodzi o Creator to są już to mniejsze
klocki, mój 4 latek też czasem lubi coś z nich "podłubać", ale zdecydowanie
woli Duplo: szybciej widać efekty pracy i nie rozłączają się tak łatwo, jak te
malutkie. Tzn: bardzo łatwo się je łączy i rozdziela, ale te malutkie czasem
źle chwycone same się rozczepią i synek wtedy się złości, jak mu się coś ciągle
psuje.
Ja polecałabym zestaw Duplo, jakiś taki łączony, żeby było trochę
konstrukcyjnych i trochę np: ludzików, kółek, może coś takiego:
www.allegro.pl/item180454276_^_lego_5416_5514_duplo_nowe_zestaw_2007.html
Temat: _PYTANIE_DO_DANIELA_IP_168.103.126________________
_PYTANIE_DO_DANIELA_IP_168.103.126________________
Czy kiedys odpowiesz nam kto wymyslil brednie ktore ty wypisujesz na tym forum?
Moze nam powiedz o tych Polakach zabijanych w Texasie? A moze nam powiesz
gdzie przeczytales ze Rabi w USA moze byc sedzia a Ksiadz nie? A moze powiedz
nam jak Greenspan planuje inflacje Ha,ha,ha. Albo o tych zabronionych choinkach
w urzedach miejskich? Albo powiedz nam jak odkryles ze ilosc wiezniow w USA
jest wieksza niz w komunistycznej Rosji? ITD!!!!!!
Czy kiedys nam powiesz??????
Wypociny Pan Daniela:
Kłamstwo# 1
wszystkie wiadomosci sa z NYTimesa i potwierdzone doswiadczeniem.
Porownywanie z Nazizmem nie ma sensu, pamietajmy ze zolnierze polscy po II
wojnie swiatowej emigrowali do USA, niektorzy umieszczani byli na farmach w
Texasie, ci co chcieli uciec z farm byli strzelani.
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=715778
Kłamstwo# 2
Rodzice w szkolach prywatnych musza placic kazdego centa za swoje dziecko, ale
w zydowskich yeshiwa dzieci sa dowozone na koszt stanu do szkoly.
Kłamstwo # 3
Ksiadz nie moze byc sedzia, Rabin - o.k.,
Kłamstwo#4
Choinki i kazde wyobrazenia Bozego Narodzenia sa zabronione w urzedach
panstwowych, ale jest Menora swieci sie wszedzie.
Kłamstwo# 5
kara smierci, ilosc wiezniow w USA jest wieksza niz w komunistycznej Rosji.
Kłamstwo # 6
Obozy koncentracyjne na Florydzie dla emigrantow z Haiti, Brighton Beach dla
emigrantow z Rosji ze stypendiami dla dzieci, opieka spoleczna i socjalna itd.
Powyższe cytaty pochodzą tylko z jednego postu:
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=712124
7. Oskarzenie o pedofilie - napewno wielokrotnie mniej zdarza sie wsrod ksiezy
niz w szkolach publicznych, albo innych prywatnych,
Powiedz nam Daniel gdzie zdobyles takie informacje????
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?zial=0511&forum=SWIAT&wid=1774366&aid=1775643
Daniel napisal:
Nic nowego, Wiadomo od wielu lat ze USA ma olbrzymi deficyt, i ktos kiedys musi
splacic te dlugi. Wlasnie dlatego bankierzy moga szntazowac rzad i wymagac od
Busha ataku np. na Irak albo Palestyne.
<<<Teraz banki szanatzuja rzad USA!!! Ty Danielu masy niesamowita wyobraznie!!
Daniel napisal:
Greespan podobno drukuje juz tony nanknotow i inflacja jest planowana.
<<<Wyobrazcie sobie cos takiego. Ktos naprawde planuje inflacje!!! He.He>He!!!!
Temat: "Będzie głośno" zwiastun, od stycznia w kinach
"Będzie głośno" zwiastun, od stycznia w kinach
Zwiastun flmu Będzie głośno
Będzie Głośno!
It might get loud
reż. Davis Guggenheim, USA 2008, 97 min
Produkcja: Thomas Tull Productions
Któż nie marzył kiedyś o byciu gwiazdą rocka, założeniu zespołu, graniu na elektrycznej gitarze? Muzyka porusza, inspiruje i rezonuje w nas. Jednak gdy struny szarpią The Edge, Jimmy Page i Jack White, czyni ona coś więcej. Z tego założenia wychodzi Będzie głośno, nowy film dokumentalny pomysłu producenta Thomasa Tulla.
Będzie głośno nie jest zwykłym filmem dokumentalnym o rock'n'rollu. Zapis punktu widzenia trzech wirtuozów, należących do trzech różnych pokoleń, pozwala zbliżyć się do nich osobiście i odkryć jak tapicerowi z Detroit, sesyjnemu muzykowi i malarzowi z Londynu oraz siedemnastoletniemu uczniowi z Dublina udało się wydobyć z gitary elektrycznej unikatowe brzmienia i wejść do panteonu gwiazd. W podróżach z Jimmym Pagem, The Edgem i Jackiem Whitem do ważnych miejsc z ich przeszłości wywiązują się niecodzienne rozmowy. Doświadczenia te pozwalają na intymny wgląd w artystyczną genezę każdego z gwiazdorów, czego przykładem jest przemożne doznanie, jakie wywiera utwór "Rumble" Linka Wraya na Jimmym Page'u, który zaskakuje publiczność improwizowanym koncertem na "air guitar", wyobrażonej gitarze. A to dopiero początek.
Opowieściom każdego z gitarzystów o ich własnym muzycznym buncie towarzyszy rock'n'rollowa sesja. Na pustej scenie muzycy zbierają się, podkręcają wzmacniacze i grają. Opowiadają o swoich inspiracjach, wymieniają się historiami i uczą się nawzajem piosenek. W czasie spotkania, na żywo rozbrzmiewa dwugryfowa gitara Jimmy'ego Page'a, zestaw nożnych efektów The Edge'a i nowy mikrofon White'a, specjalnie wbudowany w jego gitarę. Muzycznej podróży towarzyszy też wizualny rozmach. Zobaczymy kamienne mury Headley Grange, gdzie powstał utwór "Stairway to Heaven", odwiedzimy niesamowitą farmę w Tennessee, gdzie Jack White skomponuje na oczach widzów piosenkę, a w skąpo oświetlonym dublińskim studio podsłuchamy The Edge'a zgrywającego ścieżki gitary do nowego singla U2. Obrazy te, podobnie jak opowieści, pozostaną w pamięci jeszcze długo po tym jak wybrzmią elektryczne akordy.
Być może Będzie głośno nie nauczy cię grać na gitarze, ale zmieni sposób, w jaki jej słuchasz.
Reżyserem i producentem filmu jest twórca "Niewygodnej prawdy", Davis Guggenheim, a producentami są Thomas Tull, Lesley Chilcott i Peter Afterman.
Temat: co ma red. Leszczyński napisać w GW na 1.04.?
Genesis ma nowego wokaliste!!!
Juz od kilku miesiecy z obozu Genesis dochodzily wiadomosci, ze zespol ma
zamiar wydac nowa plyte. Pytanie, ktore spedzalo sen z oczu wielbicielom
zespolu brzmialo - kto bedzie spiewal. Po odejsciu Phila Collinsa w 1994 roku
oraz komercyjnej porazce plyty Calling All Stations a w rezultacie
"podziekowaniu" za uslugi Rayowi Wilsonowi przyszlosc grupy stanela pod znakiem
zapytania. Wydawalo sie ze zespol juz nie istnieje. Ale oto okazuje sie, ze
Tony Banks i Mike Rutheford po kilkumiesiecznych poszukiwaniach i przesluchaniu
26306 wokalistow z roznych krajow, (m.in. z Konga i Kraju Konfuzji) znalezli
czlowieka z ktorym chca nagrac nowa plyte.
- Dotarla do nas tasma przyslana nam przez jakiegos fana z Polski z nagraniem
zespolu "Weelkee". Spodobal nam sie wokalista tej grupy Robert, o nazwisku
trudnym do wymowienia (chodzi o Roberta Gawlinskiego - przyp. red.). Barwa
glosu nie przypominal wprawdzie ani Petera (Gabriela) ani Phila (Collinsa) ale
nie szukalismy ich podrobek. Chcielismy kogos swiezego, nie skazonego zadna
maniera, oryginalnego. I znalezlismy.
Jak wyjasnia Banks, Gawlinski zostal zaproszony do slynnej Farmy zespolu, gdzie
Genesis nagral kilka ostatnich plyt. - Jest swietnym wokalista, wspaniale
zaciaga, ma niesamowita barwe glosu, jakiej nie slyszalem u nikogo. Ale takze
pisze swietne, poetyckie, nowatorskie texty o milosci oraz innych przezyciach -
dodaje Mike Rutheford. - Od razu zalapalismy wspolny jezyk. Tym bardziej, ze
swietnie mowi po angielsku - zartuje gitarzysta zespolu.
Nie wiadomo jak bedzie sie nazywac nowa plyta. Z nieoficjalnych informacji
wynika, ze moze miec tytul The Aborygeeen. Na maksisinglu promujacym plyte ma
sie znalezc utwor spiewany przez Gawlinskiego po polsku. Bedzie to
prawdopodobnie nowa wersja hitu >Nie pokonasz milosci<.
Do naszego muzyka nie udalo nam sie dodzwonic. Podobno po spotkaniu z muzykami
Genesis pojechal na krotki urlop w Bieszczady.
Temat: maluszki z marca 2001r
Moja Ola urodziła sie 7 marca w Instytucie Matki i Dziecka na Kasprzaka.(tak jak Natalka i Michas). Ale mieszkamy w Pruszkowie. Zaczeła chodzic 21 stycznia (Dzień babci)z czego sa bardzo dumne-babcie, oczywiscie, o rodzicach nie wspomne. Teraz biega, włazi na schody, otwiera wszystkie szafki,wyrzuca z nich wszystko. Na spacerze absolutnie nie toleruje jezdzenia w wózku, to ona pcha spacerówke (a pogoda okropna!). Wstaje sama z pozycji siedzacej nie musi sie niczego podciagac i ucieka. Mówi mama,tata,baba,dada,daj,imie-Ada(moja siostra-jej opiekunka)i od tego słowa zaczeła. Po "swojemu" dyskutuje,wrecz sie kłoci jak cos chce. Widze jedno znaczace podobienstwo miedzy marcowymi maluchami-UWIELBIAJA MUZYKE. Kupujemy jej mnostwo zabawek grajacych-uwielbia je, szczegolnie grającego bąka , ktorego wkółko nakreca. Kazda ksiazke uwaznie studjuje, zaczyna rysowac bohomazy kredkami. Najbardziej trzeba uwazac na buty, uwielbia wyciagac z nich sznurówki. Budzi sie na piers ok 5 razy-tak jak Wasze maluchy. Śpi u siebie w kołysce i nieraz pokazuje na nia jak jest spiaca. Ma 7 zabków ale ósmy wyjdzie lada dzien-juz go widac. Jada wszystko, oczywiscie z umiarem. Jak jemy Ola nie omieszka sie do nas przyłaczyc, choćby na kąsa. Oczywiscie jada swoje zupki deserki, kaszki ryzowe na mleku z proszku. Od tygodnia z butelki! Wczesniej tylko z łyzeczki. Przygotowuje sie odstawienia od piersi i przejscia na butelke. Moze sie uda? Co do szczepiec to miała dwie dawki ActHIB. Ile wazy :what za tydzien mam wizyte kontrolna to bede wiedziała. Co do urodzinowych prezentów to moze tez hustawke? Juz sama nie wiem i tak co tydzien dostaje cos nowego-maz pracuje w hurtowni zabawek. Ostatnio kupiłam jej pianinko i tkz farme grajaca-bardzo fajna polecam dla naszych dzieci. No i tyle, albo az tyle i tak ja baaaaaaardzo kocham Pozdrawiam Marta
Temat: miejsce urodzin Abrahama w Turcji zbombardowane
A tu jego slynne KLAMSTWA! warto pocztyac
douren ma niesamowita wyobraznie:
Wypociny Pan Daniela:
Kłamstwo# 1
wszystkie wiadomosci sa z NYTimesa i potwierdzone doswiadczeniem.
Porownywanie z Nazizmem nie ma sensu, pamietajmy ze zolnierze polscy po II
wojnie swiatowej emigrowali do USA, niektorzy umieszczani byli na farmach w
Texasie, ci co chcieli uciec z farm byli strzelani.
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=715778
Kłamstwo# 2
Rodzice w szkolach prywatnych musza placic kazdego centa za swoje dziecko, ale
w zydowskich yeshiwa dzieci sa dowozone na koszt stanu do szkoly.
Kłamstwo # 3
Ksiadz nie moze byc sedzia, Rabin - o.k.,
Kłamstwo#4
Choinki i kazde wyobrazenia Bozego Narodzenia sa zabronione w urzedach
panstwowych, ale jest Menora swieci sie wszedzie.
Kłamstwo# 5
kara smierci, ilosc wiezniow w USA jest wieksza niz w komunistycznej Rosji.
Kłamstwo # 6
Obozy koncentracyjne na Florydzie dla emigrantow z Haiti, Brighton Beach dla
emigrantow z Rosji ze stypendiami dla dzieci, opieka spoleczna i socjalna itd.
Powyższe cytaty pochodzą tylko z jednego postu:
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=712124
7. Oskarzenie o pedofilie - napewno wielokrotnie mniej zdarza sie wsrod ksiezy
niz w szkolach publicznych, albo innych prywatnych,
Powiedz nam Daniel gdzie zdobyles takie informacje????
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?zial=0511&forum=SWIAT&wid=1774366&aid=1775643
Daniel napisal:
Nic nowego, Wiadomo od wielu lat ze USA ma olbrzymi deficyt, i ktos kiedys musi
splacic te dlugi. Wlasnie dlatego bankierzy moga szntazowac rzad i wymagac od
Busha ataku np. na Irak albo Palestyne.
<<<Teraz banki szanatzuja rzad USA!!! Ty Danielu masy niesamowita wyobraznie!!
Daniel napisal:
Greespan podobno drukuje juz tony nanknotow i inflacja jest planowana.
<<<Wyobrazcie sobie cos takiego. Ktos naprawde planuje inflacje!!! He.He>He!!!!
Temat: zabawki dwulatków - ile, jakie oraz hiciory :)
Oj, miałam takie samo odczucie po przeczytaniu tego wątku.. Ale umoralniać
nie będę, bo sama niedawno miałam podobny "problem". Teraz przystopowałam: Mały
(dwa ipól roku) dostaje zabawki nadal, ale staram się, aby nie dostawał ich bez
okazji. Skutek uboczny jest taki, że zostaje obsypany nimi, gdy ta okazja już
jest ale też bez przesady.
Starych zabawek nie pozbywam się. Na razie leżakują na strychu. Odkryłam bowiem
stary sposób, że przynoszone po np. pół roku do roku cieszą jak nowe. Ciesze
się więc, że nie pozbyłam się little people, bo dopiero teraz mały zaczyna
najfajniej się nimi bawić i myślę, że za pół roku będzie się nimi bawił jeszcze
chętniej.
Nie kupuję też już zabawek "na wyrost"-gdy są "za dorosłe" mały nie bawi się
nimi, a gdy przychodzi właściwy wiek jest już nimi znudzony i nie interesują
go. Dlatego niemal wszystkie zestawy lego duplo tematyczne leżakują od drugich
urodzin na strychu i czekają Z lego używamy tylko pojazdów, samolotów,
kolejki, stolika i klocków konstrukcyjnych do budowania tuneli, zjazdów itp.
Z little people: farmy, arki noego, placu budowy i zamku(ale zamek rezyduje u
babci w innym mieście).
I niestety to prawda, że za duża ilość zabawek nie jest dobra dla malucha:-
(Rozprasza, nie pozwala skupić się na jednej czynności, a nawet wybrać tej
ulubionej Dokładnie jest tak, jak napisała Aniutek.Wiem, bo miałam dokładnie
tak samo: w pokoju małego pojawiała się każda niemal nowość dostępna w Polsce i
Usa, he, he... I jest jeszcze coś: dzieci chyba nie lubią zbyt dużo nowości na
raz. Widzę, jak mały jest przyzwyczajony do swojego pokoiku i określonego w nim
porządku. Każda zabawka ma swoje miejsce, swojego zabawkowego kolegę i wiadomo,
gdzie ją znaleźć, gdy przyjdzie nastrój na zabawę nią.
Może schowaj większość zabawek na jakiś czas i poobserwuj synka? A może okaże
się, jakie zabawki lubi najbardziej? Może zamiast klocków czy samochodów woli
rysowanie, mazanie, klejenie itp? Albo po prostu zabawy ruchowe..?
Temat: jestem Amerykaninem i mam dosc US klamstw
____Parszywy_klamca__nie Amerykanin!_!!!
Prosze przeczytac brednie tego debila Daniela. Jego wyobraznia nie ma granic:
Wypociny Pan Daniela, warto przecztyac! Trudno uwierzyc ze to pierdoly
wymyslone tylko przez jednego czlowieka:
Kłamstwo# 1
wszystkie wiadomosci sa z NYTimesa i potwierdzone doswiadczeniem.
Porownywanie z Nazizmem nie ma sensu, pamietajmy ze zolnierze polscy po II
wojnie swiatowej emigrowali do USA, niektorzy umieszczani byli na farmach w
Texasie, ci co chcieli uciec z farm byli strzelani.
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=715778
Kłamstwo# 2
Rodzice w szkolach prywatnych musza placic kazdego centa za swoje dziecko, ale
w zydowskich yeshiwa dzieci sa dowozone na koszt stanu do szkoly.
Kłamstwo # 3
Ksiadz nie moze byc sedzia, Rabin - o.k.,
Kłamstwo#4
Choinki i kazde wyobrazenia Bozego Narodzenia sa zabronione w urzedach
panstwowych, ale jest Menora swieci sie wszedzie.
Kłamstwo# 5
kara smierci, ilosc wiezniow w USA jest wieksza niz w komunistycznej Rosji.
Kłamstwo # 6
Obozy koncentracyjne na Florydzie dla emigrantow z Haiti, Brighton Beach dla
emigrantow z Rosji ze stypendiami dla dzieci, opieka spoleczna i socjalna itd.
Powyższe cytaty pochodzą tylko z jednego postu:
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?dzial=0511&forum=SWIAT&wid=690923&aid=712124
7. Oskarzenie o pedofilie - napewno wielokrotnie mniej zdarza sie wsrod ksiezy
niz w szkolach publicznych, albo innych prywatnych,
Powiedz nam Daniel gdzie zdobyles takie informacje????
www.gazeta.pl/alfa/home.jsp?zial=0511&forum=SWIAT&wid=1774366&aid=1775643
Dodatkowe wypociny:
Daniel napisal:
Nic nowego, Wiadomo od wielu lat ze USA ma olbrzymi deficyt, i ktos kiedys musi
splacic te dlugi. Wlasnie dlatego bankierzy moga szntazowac rzad i wymagac od
Busha ataku np. na Irak albo Palestyne.
<<<Teraz banki szanatzuja rzad USA!!! Ty Danielu masy niesamowita wyobraznie!!
Daniel napisal:
Greespan podobno drukuje juz tony nanknotow i inflacja jest planowana.
<<<Wyobrazcie sobie cos takiego. Ktos naprawde planuje inflacje!!! He.He>He!!!!
KOLEDZY_DANIELA_KUPUJA_PALACE _I _WYSPY_HEEEEEEEEE
Autor: kochanka@poczta.gazeta.pl
Data: 04-06-2002 18:24
No dobra parszywy klamco powiedz nam ktore wyspy kupuja:)) Lecz sie czlowieku
bo ty tylko klamstwa, chyba juz nieswiadomie, nadajesz.
IP 168.103.126 to nasz dyzurny klamca Daniel:
Re: wspomnienia
Autor: Gość portalu: -
Data: 31-05-2002 16:38 adres: 168.103.126.*
Temat: Robótkowe postanowienia noworoczne!
To ja was zaskocze!
Zazwyczaj nie robie zadnych postanowien noworocznych ale jesli
mialabym robic te robotkowe to bylyby takie:
1.Kupowac wszystkie te wloczki, ktore mi sie podobaja, chociaz nie
mam pojecia co mialabym z nich zrobic.
2.Wyzbyc sie poczucia winy przy kupowoaniu niekonczacych sie zapasow
pieknych wlcozek.
3. Nie przejmowac sie tym, ze mam stos niedokonczonych robotek i
ciagle zaczynac cos nowego, co mnie w danej chwili zafascynuje.
4. Spedzac kazda wolna chwile przegladajac zasoby ravelry i
internetu oraz dostepne gazety i ksiazki w celu delektowania sie
modelami i inspirowania sie ze szkoda dla rodziny, czystosci
domowej, odzywczych posilkow i pracy zawodowej.
5. Zaczac znow chodzic na spotkania robotkowe, tym bardziej jesli ma
sie to odbywac kosztem czasu spedzanego na cos pozytecznego jak
zakupy czy prasowanie.
6. Zaprenumerowac kolejny robotkowy miesiecznik.
7. Juz teraz wynajac pokoj w hotelu aby moc spedzic cale 3 dni na
festiwalu owiec i welny (jak rodzina chce towarzyszyc pozwolic im
laskawie ale nie gwarantowac, ze bede sie nimi zajmowac, jak nie
chce -tym lepiej dla mnie).
8. Zapisac sie na kursy przedzenia welny i zakupic kolowrotek (no to
tak zartem, moje dziecko ma astme wiec nie wyobrazam sobie poki co
przedzenia w domu, bo jednak sie pyli).
9. Zaadoptowac owce z jakiejs farmy
(tu:www.schachtfleecefarm.com/adoptasheep.html, albo tu:
www.mountain-shadow-ranch.net/page/page/1615175.htm) i
dostawac stamtad czesanke, zeby: patrz punkt 8.
10. Zaczac chodzic spac po 2 w nocy, zeby wreszcie miec czas na
blogi, forum i robienie na drutach.
Ach, jaki to bedzie piekny rok!!!
Temat: wspolczesna medycyna jest oparta na 'zdobyczach'
wspolczesna medycyna jest oparta na 'zdobyczach'
farmakologii. To dobrze dla inwestorow, moze dobrze dla niektorych lekarzy.
Ale czy lekarze, jako swiatla grupa zawodowa, wiedza o innych metodach
leczenia? Pomijam skrajne wypadki takie jak zawal serca ale ktoremu moznaBY
BYLO zapobiec gdyby ten pacjent byl na tyle inteligentny zeby nie dopuscic u
siebie do zawalu.
Wiem ze swiat jest jaki jest czyli ze wiekszosc ludzi to kompletni kretyni
szczegolnie w stosunku do siebie (tu akurat mysle o pacjentach lub
potencjalnych pacjentach). Czyli, czy ludzie swiadomi tego jak medycyna
wspolczesna moze im pomoc i swiadomi zeby przestac pic, palic i jesc
nieodpowiednio, oraz potrafiacy uniknac wypadkow losowych (np przekraczajac
jezdnie tylko na zebrach i jezdzac tylko rowerem po parku) czy to znaczy ze
gdyby wszyscy pacjenci byli madrzy, cwani lub sprytni i zyli tak srednio i
zdrowo po min 120 lat to czy wtedy przemysl farmaceutyczny by sie zalamal?
Pomijam fakt okazjonalnego zarzniecia sie nozem kuchennym.
Czy to oznacza ze zycie bez 'farmakologii' byloby zyciem nudnym i zadna
kobieta nie poszlaby do lozka z obcym facetem w ciagu jednej godziny od
poznania sie z nim? Czy wlasnie dzieki farmakologii mamy: ciekawe zycie do
ogladania w dzienniku telewizyjnym gdyz ludzie wiedza ze " a co, jak bede
chory do lekarza to niech mnie lecza bo PO TO MAM UBEZPEICZENIE?
A moze wlasnie brak tych ubezpieczen jest poczatkiem NOWEGO ktore wlasnie
kladzie odpowiedzialnosc za zdrowie w rekach jego wlasciciela a nie mylnie
posadzanego o to lekarza? Z uwagi na to ze pacjenic sa notorycznie durni,
pozwalam sobie wszem i wobec podziekowac FARMAKOLOGII za to ze trzymaja ich w
ryzach i eliminuja. A po wykorzystaniu limitu na niszczenie zdrowia przez
samego pacjenta sa na tyle ci lekarze mili ze mowia grzecznie: chorobe trzeba
polubic zamiast zwyczajnie wyrzucic tego debilnego gamonia za drzwi.
Doszedlem wlasnie do olsniewjacego wniosku ze przyczyna wszelkiego zla nie
jest ani system leczenia, ani farma, ani lekarze (judymy czy tez element
lekarsko-kryminalny). Wine za obecny stan w opiece zdrowonej ponosi durny
pacjent oraz to samo w liczbie mnogiej. Ergo, nie bedzie poprawy rzeczywistej
zanim albo durni pacjenci umra albo madrych pacjentow przybedzie. Na
szczescie opcja B nigdy sie nie spelni czyli lekarzom nie grozi bezrobocie.
Na szczescie.
Temat: Głaskanie duchów z przeszłości...
cytat ze mnie więc napiszę, ja póki co do zakończenia sprawy mam troche jeszcze
czasu i tak go zobacze i tak, ale nie myślę , myślenie się włącza przed sprawą,
nasze forum jest między innymi od tego aby się podzielić tym co na jawie i tym
co we śnie, a tym bardziej co w duszy gra jeszcze , co nowego, cieszę się że
moge tu od czasu do czasu wyrzucić z siebie to co mnie gryzie , sama z tym bym
padła na głupawkę, a teraz z porannych mailii
"Było to daleko stąd na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do
głębokiej studni. Zwierzę krzyczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer
zastanawiał się, co zrobić. W końcu farmer zdecydował. Zwierzę było stare a
studnię i tak trzeba było zasypać. Nie warto było wyciągać z niej osła.
Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli
zasypywać studnię śmieciami i ziemią. Z początku osioł zorientował się, co
się dzieje i zaczął krzyczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich,
osioł uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni. Zdumiał
się tym, co zobaczył. Za każdym razem, gdy kolejna porcja śmieci spadała na
ośli grzbiet, ten robił coś niesamowitego. Otrząsał się i wspinał o krok ku
górze. W miarę, jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono
otrzepywało się i wspinało o kolejny krok. Niebawem wszyscy ze zdumieniem
zobaczyli, jak osioł przeskakuje krawędź studni i szczęśliwy, oddala się
truchtem!
Życie będzie zasypywać cię śmieciami, każdym rodzajem brudów. Sposób, aby
wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę.
Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku wolności..."
Temat: dylematy przedszkolne
eni7.08 napisała:
> Tam gdzie Julka chodzila do przedszkola najbardziej podobala mi
sie wlasnie
> rożnorodność zajec gdzie kazde dziecko moglo wybrac co chce robic
np jedna
> grupka z pania czytala ksiazki, inna malowala farbkami a jeszcze
inna pisala
> literki... dzieci mialy caly czas zorganizowany, ale jak ktos
chcial mogl sie
> bawic sam czyli co kto lubi... byli tez na wycieczce w parku i
troche dalej
> autobusem na farmie. Co jakis czas mieli tez rozne imprezu
typu :hallowen. W
> przedszkolu tez Julia nauczyla sie duzo angielskich piosenek
wlacznie z
> pokazywaniem. Ogolnie ciesze sie ze Julka chodzila do tego
przedszkola bo
> naprawde duzo jej to dalo, choc na poczatku tez mialam dylematy.
Stres jest jak
> zawsze na poczatku czegos nowego, u Julii poranny placz trwal
dosyc dlugo, ale
> wracala szczesliwa i wiedzialam ze zostawiam ja w dobrych rekach.
> Na ile godzin chodzi Twoj synek?
>
Synek chodzi 3x w tygodniu na 5 godzin. Nie chce zostawiac go na
dluzej bo ja nie pracuje i nie ma takiej potrzeby. Chcialam raczej
zeby nauczyl sie przebywania z innymi dziecmi bo jest (jak na razie)
jedynakiem i od pewnego czasu bardzo szukal towarzystwa innych
maluchow. Poza tym jest bardzo zywiolowym i ciekawym wszystkiego
dzieckiem i mialam wrazenie ze nie nadazam za wszystkimi jego
potrzebami biorac pod uwage ze sa rozne obowiazki do spelnienia i
nie zawsze moge spedzic czas na zabawie z nim. Mialam nadzieje ze
przedszkole zaoferuje mu atrakcje ktorych w domu mu brakuje ale
czytajac Wasze posty mam wrazenia ze chyba nasz wybor przedszkola
nie do konca byl trafiony. Niestety nie odnosze wrazenia ze panie
przedszkolanki angazuja sie w prace z dziecmi i przez wszystkie
wizyty w tym przedszkolu raczej wydawaly mi sie znudzone a nawet
wrecz otepiale a kontakt z dziecmi ograniczal sie do wydawania
polecen lub zdawkowych odpowiedzi. Takie sa moje obserwacje choc nie
przecze ze podchodze to calej sprawy bardzo emocjonalnie i byc moze
moje oczekiwania sa zbyt wygorowane. Tak czy inaczej przekonalyscie
mnie ze warto jeszcze zagladnac do innych placowek i byc moze
znajdziemy inne przedszkole ktore bardziej przypadnie nam do gustu.
Dziekuje wszystkim!!
Temat: Nowe oblicze "demokracji" ...
nie da się dyskutować z ludźmi, którzy potrafią jedynie odreagowywać nie zadając
sobie trudu zaznajomienia się z tematem.
teraz według nich takie korporacje jak Citizens United, ACLU, Sierra Club, Acorn
AFL/CIO(?), SEIU, i wszelkiej maści grupy aktywistów
ponownie uzyskały zabrane im przez cenzurę prawo, prawo zapisane w konstytucji.
konstytucja nie podoba się? zmieńcie.
Natomiast nie przeszkadza im, że tylko nieliczne, wybrane korporacje
nie podlegały cenzurze. teraz słońce zaświeciło i ponownie nikt nie podlega
cenzurze.
misterpee nazywa mnie bękartem, według starego prawa nie mógłby tego robić na 60
dni przed wyborami. według nowego może to robić kiedy chce. niestety misterpee
pragnie zostać niewolnikiem i nie rozumie.
rzecz jasna nigdy nie zrozumie bo leftysta. wydaje mu się, że jest świnią
(animal farm).
powiedz mi brof jakie to straszne rzeczy czekają nas po zmianie prawa? sąd nie
zmienił limitów kontrybucji politycznych. zniósł jedynie przywilej ustanowiony
dla wąskiej grupy korporacji przez mccain-feingold. z twoich wypowiedzi wynika,
że nie masz najmniejszego pojęcia co decyzja sądu najwyższego zmieniła.
twój wywód, cytuję "pod koniec XIX wieku to sie zmienilo wykoiem sadowym nie
papietam kiedy dokladnie. o tym ze pracownicy i wlasciciele korporacji mogli za
swoje ppieniadze wyrazac co chcieli juz mowilem i chyba to do ciebie nie
dotarlo. teraz ten papierowy twor pozwoli jego wlascicielom w imie wolnosci
slowa na wydawanie kporacyjnej kasy bez ograniczen. "
otóż korporacje mogą wydawać i mogły wydawać dowolną ilość pieniędzy.
decyzja sądu tego nie dotyczy. dotyczy tylko i wyłącznie zniesienia okresu
cenzury na 30 dni przed primaries i 60 dni przed wyborami.
tera ponownie wszyscy mogą szczekać do woli.
myślę, że swoimi wpisami tu bardzo mocno skompromitowałeś się w moich oczach.
ubolewam. miałem cię za człowieka poinformowanego
chociaż nieco inaczej. teraz widzę, żeś dołączyl do czeredy ignoranckich szczekaczy
Temat: witaj omacka, juz po urlopie? ;)
:)
bylam dzis na jarmarku i sprzedalam myszy (wczoraj sie niezle nameczylam lapiac
je, widac nie bardzo smakowal im moj serek). wszyscy je (te myszy) chwalili, ze
takie tlusciutkie i z blyszczacym futerkiem. zaraz sie kupiec znalazl:) mowil,
ze potrzebuje pare myszek, aby zrobic na zlosc sasiadowi: chyba chce je do
stodoly sasiada wpuscic;) nie pograzalam dalej tematu, zeby nie bylo, ze
pomagalam przy planowaniu aktu niepozadanego:))
a wiec forsa na opieke zdrowotna jest...tak na wszelki wypadek...gdybys znowu
nozke skrecila lub cos;)
no wiesz, alzheimer?? wez mnie i nie strasz...;)...kurcze, ile taka opieka nad
chorym w prywatnym (bo dla Ciebie tylko co najlepsze) osrodku bedzie
kosztowac??...to moze ja juz teraz otworze farme mysz, zeby byly dochody w
adekwatnej wysokosci, oj oj oj :))
no i jeszcze jedno w zwiazku z tym: moze ukochana spadkodawczyni zechcialaby w
bliskim czasie podjac decyzje o ustaleniu tego nowego testamentu? bo jak mi tu
na alzheimer zachorujesz, to nici z mojego spadku...;)
jestes pewna, ze masz pelna zdolnosc do czynnosci prawnych? moze podeslac
jakiego psychiatre-psychologa, tak na wszelki wypadek, aby potwierdzil Twoja
zdolnosc? naturalnie na moj koszt...;))
tylko zeby nie bylo, ze sporzadzasz testament pod wplywem grozby (mojej), bo
znowu nici z mojego (jeszcze Twojego) migdalka:))
ja tylko przypominam...;)
no i tego: powinnas w nowym testamencie odwolac ten stary, ten w ktorym
przepisalas Twoje skarby na osrodki ochrony kotow, czy cos w tym stylu:))
a teraz do milszych (dla Ciebie) tematow: niniejszym potwierdzam, ze wygralas
konkurs na najbardziej dzwieczny glos. pod Twoja opieka jest ustalanie programu
artystycznego dla naszego kola gospodyn;)
a z tym kucharzem, to nadal problem, jakies takie to wszystko niezbyt
zdolne...hmmm;)...musimy pomyslec, gdzie mozna jakiegos kandydata znalezc...jak
myslisz?
najlepiej byloby tak: znalezc paru kandydatow i sprawdzic umiejetnosci, zeby
nas nie potrul swoimi potrawami:)
w koncu nasze kolo gospodyn musi byc pierwszej klasy:))
pozdrawiam cieplutko:)
dyg, dyg;)
Temat: majtki treningowe, Wasze opinie??
Ściągnęłam zywcem z Pieluszkarniowego forum i załączam, ale to ok,
bo jestem autorem tego
forum.pieluszkarnia.pl/viewtopic.php?f=13&t=80
Trenerki brzmią obiecująco, że już nie pielucha, ale tak naprawdę
trzeba wiedzieć, że one nie chronią tak jak pielucha.
To nie jest to, co szczelny otulacz.
Do tego trzeba po każdym zasikaniu zmieniać, jak posiusiane majtaski.
Sciągacze nie mają PUL, czyli mają prawo przesiąkać, a trenerki nie
mogą być tak grube, żeby pochłonąć pojemność pęcherza dwulatka.
Wiem, że wiele z Was używa, ale odpowiadam na to pytanie, bo chcę
uprzedzić te, które trafiają do Pieluszkarni z nadzieją, że z
pieluch można wyjść suchą stopą
Wiem, że są mamy, które wkładają w trenerki pieluchę, żeby
przedłużyć ich przydatność . Też mi się zdarza.
Jak macie pływaczki, to przecież są z PUL i jedna z mam mi
podpowiedziała, że można pieluchę w środek i też posłuży do nauki
siusiania na nocnik. Mokro jest? jest! Ekonomicznie jest? jest!
Ekologicznie jest? jest!
Trenerki to jednak większa frajda dla Malucha. Ma coś dla Dużych
Sam sobie podciąga i jest cos nowego przy tym "garowaniu" na nocniku.
Można pobuczeć przy farmie trenerkowej.
Ja sobie jednak czasem sięgam po otulacz i pieluszki, bo
ekonomicznie i szybciej schną, a czasem dla odmiany po trenerki.
Znowu mix
I jeszcze:
Trenerki dośc długo schną, bo to nie cieńka bawełna, są warstwy (ok
12 godzin)Ja mam 5 par i są non stop w użytku, czasem nie wyrabiamy
ze schnięciem.
Trenerki to też fajne majtaski na zimę dla bardziej
odpieluszkowanych, bo ciepło, a do tego nawet najbardziej
przemoczone spodnie nie powinny zaszkodzić, bo izoluje wilgoć .
Pozdrawiam.
Temat: Fila Brasileiro
Fila Brasileiro
Cześć,
Od wigilii mamy nowego domownika.
To juz blisko trzymiesięczny piesek Fila Brasileiro. Dodoam że mamy jeszcze
20 miesięcznego synka i 4 letniego kundelka(coś jakby jamnik długowłosy i te
psiaki królowej angielskiej ale nie pamiętam nazwy). W domu jest nas teraz
piątka i od rana prawdziwy "Karnawał w Rio".
Mam pytanie do posiadaczy tej rasy. Czy mój wybór szkoleń ( w przyszłym
miesiącu +Psie przedszkole" a potem "Nauka posłuszeństwa") to dobry wybór i
czy taka socjalizacja wyatrczy?
Fila to mój wymarzony pies. Czytałam o nim od dawna i zwykle był wymieniany
jako jedno z moich marzeń które zamierzam zrealizować(kiedy już kupimy domek
z ogrodem). Wiem że to pies który oprócz wielu zalet ma pewne, powiedzmy wady
tzn wymaga stanowczego wychowania, konsekwencji i socjalizacji od
najmłodszych lat.
Stety i niestety mój chłopak który kocha psy jak ja ale jest stanowczo mniej
odpowiedzialny kupił mi takiego psa na preznet gwiazddkowy sadząc zapewne że
spełni moje marzenie.
Psa trudno nie pokochać jest słodki i mimo juz kolosalnego rozmiaru jeszcze
pachniał mlekiem :o)
Ale...
Mamy małe dziecko.
Mieszkamy w bloku a nie w domu( 3 pokoje z ogrodem ale to nie farma której
można pilnować).
Pies jest rasowy ale bez rodowodu(nie rozumiem czy to się nie wyklucza?)
Mamy już jednego psa...
Jeśli sa na tym forum właściciele Fili prosze o radę jak najlepiej postępować
żeby ten nowy domownik był szczęśliwy no i nie przysparzał problemów.
Póki co jest fajnie - bawi się ze starszym psem który po lekkim fochu jakoś
go zaakceptował ale wyraźnie chce dominować i strofuje młodego przy byle
okazji, przepada za Adsiem - właściwie nie odstępuje go na krok, pokłada sie
na niego próbuje lizać i niechetnie opuszcza pokój kiedy kładę go spać ale
wiem że te psy mają mocne charaktery i chęć dominacji i że kiedy skończą pół
roku sytuacja może przestać być taka sielankowa.
Rozum podpowiada że powinnam psa oddać ale prawda jest taka że tego nie
zrobię. U nas każdy z domowników niezależnie od gatunku zasługuje na miejsce
i szacunek. Nie wyobrażam sobie zwrotu stworzenia jak jakiejś rzeczy.
Doszczepiliśmy go , kupiliśmy miski, zabawki, legowisko i karmę.
Teraz musimy pomyśleć o właściwym wychowaniu.
Macie jakieś sugestie?
Temat: Polski przyczółek na wyspie Jersey
jest na jersey od 4 tygodni prace znalazlem w 3 dni w sektorze bankowym bez
trudu, ci ktorzy maja wyksztalcenie i perfekt angileski moga smialo szukac
pracy w sektorze fianasowym, bankowsci i innych uslugach lecz zaznaczam
potrzeba troche odwagi najlatwiej znalezc prace w hotelarstwie czesto narzekaja
na brak personelu, ceny mieszkan kosmiczne ale to z powodu prawa lokalnego
ktore zabrania wynajac wieksze metraze tym bez 5cio letniej rezydencji, czytam
jersey evening post codziennie i moge smialo stwierdzic ze ta wyspa oraz inne
to jedyne feudalne ustroje na swiecie, ludzie sa raczej zimni i agresywnie
nieprzyjemni, szczegolnie w sklepach, tzn jak z pyskiem nie skoczy sie to
olewaja, prawo lokalne wymaga by w pierwszym rzedzie przyjmowac lokalnych
pozniej zas przbledow lecz niejest tak do konca gdyz brak specjalistwo prawie w
kazdym zawodzie,jedynie nie ma szansy na prace w budzetowce, prawo wogole jest
tak zkonstruowane by chronic lokalnych i trzymac naplywowcow z daleka, poza
siecia bankow tylko 50 zarejestrowanych i instytucjami typu trust reszta to
serwis i farmy, polecam prace w finansach dobrze platna bo od 25 tys na rok
(ttyle dostalem) a ksiegowych i finansistow nie ma, rytm w pracy typowo
anglikanski, czyli powowli powoli powoli....ogolnie preferuje USA jesli chodzi
o ludzi dostepnosc do pracy i przjazne srodowisko spoleczne, tutaj hmmm ktos mi
powiedzial jest jak w polsce wlatach 90tych, zalozenie kont w banku to koszmar
jakby nie chcieli naszych pieniedzy musialem przedlozyc dwa dowody adresu plus
list z pracy stwierdzajacy moj status zatrudnienia, mysl;e ze poto by miec
prace lub cos do roboty wogole, royal scottland bank wyproszono mnie gdyz nie
odpowiadalo im ze zadaje pytania i domagam sie serwisu adekwatnego dla nowego
klienta.....cdn
Temat: kto moze byc CRA - podsumowanie dla poczatkujacych
kto moze byc CRA - podsumowanie dla poczatkujacych
strasznie duzo watkow na forum to pytanie "czy moge zostac CRA". Dlatego
pokrotce opisze jak to wyglada w obecnej rzeczywistosci, przynajmniej w duzych
firmach/korporacjach.
Pierwszy warunek, to wyksztalcenie - medyczne lub pokrewne (np. farmaceuta)
lub "life science" (biolog, biotechnolog itd., choc tu ju wchodzi kwestia
interpretacji).
Po drugie doswiadczenie - kiedys wystarczylo skonczyc studia i zostawalo sie
Monitorem. Obecnie jest zupelnie inna tendencja. najpierw zatrudnia sie ludzi
na stanowiska CTA - asystenta badan klinicznych. w ten sposob osoby te
przejmuja wiele obowiazkow monitorow, ktore moga przejac (nie sa wymagane
przez GCP), jak wysylki, minutki, trackery, fajlowanie itp (sekretara jak sie
patrzy :). oczywiscie wszystko dlatego, ze asystent jest znaaaaaaacznie
tanszy, wiec lepiej jest miec w badaniu np. 3 monitorow, ktorzy moga wykonac
wiecej wizyt i 1 asystenta, ktory zajmie sie innymi rzeczami, niz 4 monitorow.
poniewaz CTAowie okazali sie bardzo korzystni dla CRO, kazda firma ma ich juz
dosyc sporo. dlatego, jezeli zaistnieje potrzeba, to firmy awansuja swoich
asystentow na entry CRA, czyli na poczatkujacego Monitora, a w miejsce bylego
juz CTA zatrudnia nowego (tak naprawde CTA nie musi miec nawet wyzszego
wyksztalcenia, wiec latwo jest go znalezc). O tym, ze poczatkujacym CRA
zostaje asystent decyduje nie tylko uczciwosc wobec wlasnych pracownikow, ale
takze wzgledy biznesowe - pamietajcie, ze glownym zasobem CRO sa ludzie, gdyz
firma CRO tak naprawde udostepnia wlasnie swoich ludzi i ich wiedze na uzytek
koncernu farm. Ponadto monitora w danym badaniu z reguly musi zaakceptowac
sponsor badania. A jak ma do wyboru na poczatkujacego monitora asystenta z
doswiadczeniem lub absolwenta, ktory skonczyl kurs, to chyba logiczne, ze
wybierze bardziej doswiadczonego, ktory bedzie popelnial mniej bledow,
znacznie lepiej zna GCP i zna priorytety, jak i problemy, jakie sie napotyka w
badaniach.
Wiec liczcie sie z tym, ze aby zostac monitorem trzeba najpierw zaczac prace
jako CTA i w obecnych czasach wytrwac na tym stanowisku nawet ponad rok.
szczegolnie kiedy jest kryzys i wszyscy tna koszty i zamrazaja etaty.
to chyba koniec podsumowania :)
Temat: chimeryczny bioartykulik
Ale napisales dlugiego posta. Teraz zajmie mi kilka godzin, aby ustosunkowac
się.
Po pierwsze trzeba rozgraniczyc cele, jakie stawia sobie nauka akademicka od
przemyslu. Inne problemy, inna specyfika. Inny tez jest system finansowania.
Wbrew pozorom pracując na uniwersytecie nie możesz sobie zlekceważyć sobie
opinii panów X czy Y, gdy ci panowie przydzielaja granty na badania, i robić
to, co naukowo zdaje im się nonsensowne. W przemysle, aby mieć wiecej do
powiedzenia jest na to prosty sposób - być dobrym w tym, co się robi.
Oczywiscie w ramach nakreslanych przez strategie firmy, w ktorej przeciez
pracujesz z wlasnej nieprzymuszonej woli. Gdy jestes dobrym, to wtedy to ty
jestes tym, który ma wiekszy wplyw na to, co się dzieje. Bo firma podlega także
darwinowskim prawom, prawom rynku. Niepowodzenie = wymarcie. A na wplywy z
budzetu panstwa nie ma co liczyc. Pozostaja tylko zwierzece prawa rynku.
Nie przecze, ze sa spore analogie pomiedzy systemem funkcjonowania wojska i
firmy farmaceutycznej, takie jak odpowiedzialnosc jednostki, piramidalna
struktura, tajemnica firmowa, podporzadkowanie się odgornym celom, narady
strategiczne, raporty i decyzje, zasieki wokół osrodkow badawczych, wzmocnione
systemy ochrony itd.
Przemysl z reguly nie odkrywa nowych praw o charakterze fundamentalnym, ale z
punktu widzenia ludzkosci odkrycia te same w sobie nie maja zadnej wartosci. Do
czasu, gdy w jakis sposób nie przeloza się na jakies konkretne, przynoszace
ludzkosci korzysc zastosowanie. Rozwiazywalibysmy być może w przedszkolu
rownania Schrodingera, tyle ze miesciloby się ono nadal w jaskini i mielibysmy
staly problem, co zrobic z tym kolem, które kilkanascie milionow lat ktos tam
wymyslil. A tutaj akademia kuleje (przykład farmaceutyka, to nie tylko
modelowanie na PCecie, ale konkretne leki). Bo akademia jest wlasnie w duzej
mierze skupiskiem skoncentrowanych na sobie indywidualistow. Przykladem może
być to co obliczales w tamtym roku. Stworzyles nowy program, przeprowadziles
obliczenia, zrobiles zwiazki, poswieciles sporo czasu i kosztow, a sprawa w
efekcie cala padla z powody braku zainteresowania i odpowiedniego podejscia
kogos to robil test. A to był tylko problem aoddzialywania z danym peptydem. A
co z cala gora innych problemow, które trzeba rozwiazac by wymodelowany zwiazek
stal się lekiem?
A miejsce dla prob zrobienia czegos nowego jest, jak istnieje taka potrzeba.
Problem w tym, ze prosciej i taniej jest przygladac się temu, czym
się ‘’bawia’’ ludzie w akademii, a pozniej z tych 25% wybrac cos wartosciowego,
rozwinac i zastosowac.
Tworzenie lekow, a pozniej zarabianie na nich by moc stworzyc cos nowego, to
bardzo kompleksowy proces, a nie tylko jak ty to przedstawiasz tluczenie
analogow. Niektóre male firmy robia tylko to i nie jest to nauka. Ale jest to
jeden z etapow wlasnie tego calego procesu, z którym akademia nie jest sobie w
stanie poradzic. Tutaj TWORCZOSC przejawia się w innej formie. Formie
odpowiedniej strategii naukowej, biznesowej. W formie umiejetnosci podejmowania
odpowiednich decyzji, by dany cel osiagnac w jak najkrotszym czasie. Dla mnie
obie formy dzialalnosci (akademicka i przemyslowa) doskonale uzupelniaja się,
wspolgraja i w efekcie tworza to, co nazywamy postepem.
Mysle, ze gdyby zabraklo jednej z nich druga bez problemu przejela by
odpowiednie funkcje i na powrot wytworzyla ‘’konkurentke’’.
Akademia ‘’pasozytuje’’ na podatnikach odkrywajac wiele nowych rzeczy, ale
bezposrednio niewiele dajac bezposrednio spoleczenstwu z zamian. My korzystamy
z odkryc akademickich, dorzucamy troche swoich, nakierowanych już zasadniczo na
aplikacje i to wraca z powrotem do ludzi w ksztalcie konkretnego nowego
produktu za dodatkowym podatkiem w postaci jego ceny.
Jeśli chodzi o ocenianie Kowalskiego tzn. ile zwiazkow się natluko. Tak nie
jest. To nie ma racji bytu. To bezsensowne z punktu widzenia komercyjnego,
aczkolwiek czesc ludzi zajmuje się tworzeniem bibliotek. Tak może można oceniac
magistra/bakalarza. Ale ten sposób myslenia, to tak jakby oceniac dorobek
profesora akademii po ilosci acetonu, jaka przedestylowal. Bo prof. Kowalski w
przemysle jest oceniany juz wedlug zupelnie innych kryteriow. I to jest wlasnie
kolejny mit, jaki funkcjonuje na uniwersytetach. Co ciekawe ostatnio mozna
zauwazyc tendencje, ze wielu prominentych organicznych akademikow tez tlucze
analogii w swoich uniwersyteckich grupach (nazwiska na zadanie).
Teraz troche o regule five. Ostatnio sluchalem wyklad Chrisa Lipinsky’ego
czesciowo na temat, jaka to akademia jest beznadziejna, jeśli chodzi o drug
design. Cos takiego, co ty twierdzisz o przemysle, tylko w druga strone. Ale i
on nie miał we wszystkim racji. Zawsze można przeciez znalezc przyklady na
podparcie tez, jakie się chce przedstawic.
Ale może o regule five, jak się ma ona w mojej opinii do nowych lekow, taksolu
i o NME, sytuacji w farmie nastepnym odcinku, bo już mi puchnie moja pusta,
przemyslowa glowa i zrobilo się przydlugo.
Temat: Przegląd filmów niemieckich
Przegląd filmów niemieckich
W ramach obchodów Roku Niemieckiego w Polsce Urząd Miasta we współpracy z
Miejskim Ośrodkiem Kultury przygotował dla mieszkańców Skierniewic przegląd
filmów niemieckich. Filmy będzie można oglądać w dniach 16.- 21. stycznia w
kinie Polonez oraz w sali kameralnej Młodzieżowego Centrum Kultury. Zobaczymy
m.in.: "Upadek", "Dzieci gorszego Boga", "Gabinet Doktora Caligari". Wstęp na
wszystkie projekcje jest wolny. W dniu 17. stycznia zapraszamy na prelekcję
na temat kina niemieckiego, która poprzedzi projekcję filmu "Nigdzie w
Afryce", nagrodzonego Oskarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego w roku
2003. Prelekcję wygłosi p. Krzysztof Stanisławski. Dodatkową atrakcją będzie
wystawa plakatów filmowych w holu kina Polonez.
Program Przeglądu filmów niemieckich.
16.01.2006r. godz. 9.30
projekcja filmu "BUT MONITOU" komedia/western, 87', od lat 12,
(kino "Polonez")
reż. Michael Herbig
Bracia "krwi" Abahachi i Ranger walczą o pokój, wolność i sprawiedliwość na
Dzikim Zachodzie- problemy się pojawiają, gdy jeden z nich bierze pożyczkę od
Indian Szoszonów.
16.01.2006r. godz. 20.15
projekcja filmu "UPADEK" dramat wojenny, 150', od lat 15, (kino "Polonez")
reż. Oliver Hirschbiegel
Film oparty na wspomnieniach ostatniej sekretarki Hitlera, Traudl Junge, oraz
książce znanego historyka Joachima Festa i pokazuje dziesięć ostatnich dni
życia Hitlera i jego najbliższego otoczenia.
17.01.2006r. godz. 20.15
prelekcja znawcy kina niemieckiego p. Krzysztofa Stanisławskiego
(kino "Polonez")
projekcja filmu "NIGDZIE W AFRYCE", dramat, 144'
reż. Caroline Link
U progu II wojny światowej rodzina niemieckich Żydów ucieka na odludną farmę
w Kenii. Czy zostanie domem rodziny Redlichów? Nagrody: Oscar 2003 najlepszy
nieanglojęzyczny film, Złoty Glob 2003, najlepszy film roku 2003 w Niemczech
i in.
18.01.2006r. godz. 20.15
projekcja filmu "DZIECI JESZCZE GORSZEGO BOGA", 80', (kino "Polonez")
Na wpół dokumentalny film Yilmaza Arslana to polemika z hollywoodzkim
wizerunkiem ludzi upośledzonych fizycznie. Nagrody: "Opera Prima" na MFF San
Sebastian 1992, Siver "Rosa Camuna" na MFF w Bergamo 1993 i in.
19.01.2006r. godz.20.15
projekcja filmu "GABINET DOKTORA CALIGARI", 50' (kino "Polonez")
reż. Robert Wiene, scen. Carl Mayer i Hans Janowitz, scenograf. Herman Warm,
Walter Rohring i Walter Reimann
Premiera tego niemego filmu w 1919 roku stała się manifestem filmowym
ekspresjonizmu niemieckiego. Świat to dom wariatów.
20.01.2006r. godz. 17.00
projekcja filmu "NOMI SONG" dokument muzyczny, 96' (sala kameralna MCK)
reż. Andrew Horn
O śpiewającym falsetem Klausie Nomi mówiono: "wygląda jak alien, śpiewa jak
diva". U szczytu kariery stal się żywą ikoną artystycznych środowisk Nowego
Jorku. Występował u boku Davida Bowie i z orkiestrą symfoniczną. Zmarł na
AIDS. Nagroda Teddy Award for best Documentary - Berlinale 2004.
21.01.2006r. godz.17:00
projekcja filmu "DOTYK DŹWIĘKU", dokument muzyczny, 99' (sala kameralna MCK)
reż. Thomas Riedelsheimer
Evelyn Glennie - najwybitniejsza perkusistka na świecie jest głucha. To o
niej jest ten film- dziennik z podróży, wypełniony swoistymi "pocztówkami
dźwiękowymi" z Nowego Jorku, Szkocji, Japonii. To także film o determinacji w
poszukiwaniu własnej drogi muzycznej.
Temat: Dzień Otwarty na Wydziale Lekarskim ŚAM w Zabrzu
Dzień Otwarty na Wydziale Lekarskim ŚAM w Zabrzu
Kennedy o Smithfieldzie - właścicielu CONSTARU - on zniszczy gospodarkę!
Smithfield używa swego bogactwa do kupowania polityków, paraliżowania administracji, bezkarnego łamania prawa sanitarnego i środowiskowego.
Firma ta hoduje największą na świecie ilość świń i posiada 30% rynku wieprzowiny w Stanach Zjednoczonych. Jej uprzemysłowiona produkcja wieprzowiny stała się głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Stanach Zjednoczonych i prawdopodobnie największym trucicielem wód mojej ojczyzny. Smithfield wraz ze swymi kompanami wyrugowali dziesiątki tysięcy małych rolników z ich własnej ziemi, rozbili społeczności lokalne, zatruli tysiące mil amerykańskich dróg wodnych, zatruli miliardy ryb, pozbawili pracy tysiące rybaków, pozbawili zdrowia mieszkańców wsi, a także traktują miliony zwierząt hodowlanych w zwyczajnie niewyobrażalnie okrutny sposób.
Cztery lata temu, w roku 1999 Smithfield Foods rozpoczął w Polsce przejmowanie zakładów mięsnych i byłych PGRów. 22 lipca bieżącego roku miałem okazję wysłuchać w zapełnionej po brzegi sali konferencyjnej Senatu RP wice prezesa Smithfielda - Gregg'a Schmidta, który obiecywał Komisji Rolnictwa Senatu iż jego firma `zmodernizuje' polskie rolnictwo, przyniesie dobrobyt i prace społecznościom wiejskim.
Dwadzieścia lat temu, Smithfield Foods przedstawił identyczne obietnice mieszkańcom Północnej Karoliny, stanu należącego do najbiedniejszych w USA. Słysząc obietnice tej firmy senat stanowy uchwlił regulacje prawne znacznie ułatwiające temu inwestorowi działalność. Dzięki takiej pomocy Smithfield wybudował największą rzeźnię na świecie w hrabstwie Duplin Północnej Karoliny, gdzie ubija się 30 tysięcy świń każdego dnia. Dla tej firmy było to rozpoczęcie nowego rozdziału w historii produkcji trzody chlewnej.
Farmy przemysłowego chowu
Początkowo niewielka firma z Wirginii - Smithfield Foods zajmowała się wyłącznie przetwórstwem mięsa, jednak w pewnym momencie jej szef Joe Luter zaczął kupować również hodowle świń aby jego firma mogła kontrolować wszystkie etapy produkcji: `od prosięcia do schabowego'. Luter, który mówi o sobie: `twardy czlowiek w twardym biznesie' mieszka w nowojorskim pałacyku za 17 milionów dolarów przy Park Avenue. Jest on znany z bezwzgldnego stylu działania, który maksymalizuje zyski, uprzemysławiając rolnictwo jednocześnie eliminując tradycyjną hodowlę oraz gospodarstwa rodzinne.
Smithfield buduje chlewnie o powierzchni boiska do piłki nożnej, gdzie tysiące manipulowanych genetycznie świń jest wtłoczonych w małe metalowe kojce bez światła dziennego, możliwości ruchu, ściółki, możliwości rycia w ziemi czy kontaktu z innymi zwierzętami. Świnia jest równie wrażliwa i inteligentna jak pies. W takim stłoczeniu i stresie zwierzęta podtrzymywane są przy życiu przez ciągłe podawanie antybiotyków, hormonów i ciężkich metali. W oczywisty sposób pozostałości takich substancji lądują w odchodach zwierząt z takich hodowli.
Zanieczyszczenie w stylu przemysłowym
Ponieważ przeciętna świnia wytwarza dziesięciokrotnie więcej odchodów od przeciętnego człowieka, pojedyncza farma świń może wytwarzać więcej ścieków niż cała Warszawa. W jednym z obiektów Smithfielda w stanie Utah znajduje się 850 tysięcy świń, które wytwarzają więcej ścieków niż Nowy Jork z 8,5 milinona mieszkańców. Odchody zweirząt spływają poprzez otwory w podłodze do podziemnego zbiornika, z którego są one wypompowywane co jakiś czas do olbrzymich szamb eufemistycznie nazywanych lagunami. Podczas gdy miasta zobowiązane są do utylizacji ścieków, `fabryki mięsa' Smithfielda wylewają nieprzerobioną gnojowicę wprost na pola, które szybko nią się nasycają, spływając głębiej odchody docierają do wody gruntowej lub wraz z wodą deszczową dociera do pobliskich strumieni i jezior. Takie ścieki z chlewni przemysłowych są diabelską miksturą prawie 400 substancji toksycznych w tym ciężkich metali, antybiotyków, hormonów, pestycydów, dziesiątków rodzajów deobnoustrojów chorobotwórczych i wirusów. Obecne w tej `trującej zupie' antybiotyki pomagają w rozwoju śmiertelnie groźnych `super bakterii' - organizmów odpornych na antybiotyki stosowane w leczeniu ludzi.
Zanieczyszczona woda
Miliony ton odchodów wytwarzanych przez `fabryki mięsa' zatruło wody gruntowe 34 stanów amerykańskich. Chodzi tu o śmirtelnie niebezpieczne związki azotu, które powodują zgony noworodków i niedorozwój umysłowy u dzieci. Choroby o charakterze epidemii z tego źródła dotychczas spowodowały choroby i śmierć tysięcy Amerykanów. Na przykład w 1993 roku połowa ludności miasta Milwaukee o wielkości 800 tysięcy mieszkańców zachorowała na skutek skażenia wody pitnej przez pobliską hodowlę przemysłową, a dla 114 osób choroba zakończyła się zgonem.
~Robert Kennedy, 2005-05-09 14:37
Temat: Witam
Witam
Na poczatek chcialabym sie przywitac.
Wprawdzie nie mieszkam z NZ, ale z mezem teraz bierzemy pod uwage
przeprowadzke w ciagu 1-2 lat, wiec pragne zebrac jak najwiecej informacji.
Obecnie mieszkamy w USA juz dluugie lata, wiec adoptowanie do nowego kraju i
nowej kultury nie jest mi obce (plus maz jest Niemcem, wiec dzieci to zupelna
mieszanka).
Przeczytalam watek o "lifestyle" i bardzo mnie zainteresowala dyskusja na
temat NZ kultury (lub jej braku).
Tak do sedna, to jesli w ogole to mozliwe i jesli sa tu osoby, ktore kiedys
mieszkaly w USA, jak porownac mozna zycie w USA do NZ?
Jesli chodzi o kulture to na pewno jest w NZ wiecej do zaoferowania niz tam
gdzie ja mieszkam (na najgorszym zadupiu i zacofaniu) w Arkansas Arkadelphia.
Miasteczko nie swietuje nic, nie ma teatru lub kina i nie wolno tu sprzedawac
alkoholu, wiec winko z obiadem w restauracji odpada (wlasciwie to nie ma
dobrej restauracji). Na zakupy wszelkiego rodzaju mamy internet a spozywcze
jezdzimy do innego miasta co 2 tygodnie.
To co nas interesuje to wlasnie taki "naturalny" czy outdoors styl zycia.
Chcemy miec biodynamiczna farme, wiec nie bardzo orientuje sie jak jest z
kupnem ziemi i cenami. Narazie wyszukiwalam informacji o klimacie, opadach,
zanieczyszczeniu, szczepieniach i nauce domowej dzieci itp.
Juz doczytalam, ze w porownaniu z Europa i RPA to jakosc domow jest bardzo
niska, ale w porownaniu z Europa to jest tak samo w USA. Byle wiaterek to
domy sie tu wala jak z kart i sa zrownane z ziemia. My chcemy wybudowac
ekologiczny dom i bardziej solidny niz standardowy w USA. Teraz mieszkamy w
takim gdzie wiatr wieje przez dziurki w gniazdku elektrycznym i w ogole mam
wrazenie, ze jakbym tak dobrzse z piesci dala w sciane to na wylot bym ta
sciane przebila. Szukalismy tu domu i wszedzie jest podobnie. Jesli ktos
byl w USA to jak mozna porownac jakosc domow w USA do NZ?
Poza tym nie wiem tez czy moglibysmy tu znalezc prace. Maz ma PhD z chemii
nieorganicznej i teraz jest profesorem na uczelni. Ja mam MS z chemii
organicznej, ale siedze w domu z nasza trojka dzieci (2 ucze w domu bo nie
chce wyslac do szkoly, sprobowalam i zabralam po 1 semestrze, bo poziom jest
beznadziejny plus uwazam, ze tak jak tam traktuja dzieci powinno byc karalne)
i studiuje (powoli, na czesc etatu). Robie kursy, zeby zdac egzamin na
bieglego rewidenta (CPA). Skoncze studia za jakies 2 lata jak dobrze pojdzie.
Jakie sa szanse na znalezienie pracy z takim wyksztalceniem? (No i czy pobory
pozwolilyby na kupno domu z kilkoma hektarami?)
Jak jest z imigracja? Czy trudno dostac pozwolenie o prace i zamieszkanie na
stale? W USA droga to byla bardzo ciernista i kosztowna....
Przepraszam, ze tach chaotycznie i ze zawracam Wam glowe mimo, ze jeszcze nie
mamy konkretnych planow, ale nie wiem czy warto inwestowac czas w szukanie
jesli nie mielibysmy szans na kupno domu i ziemi. Zycia w PL nie bierzemy pod
uwage, a w Niemczech nie chcemy mieszkac, bo wlasnie tam nawet nie mamy co
marzyc o farmie wlasnie ze wzgledu na ceny domow i ziemy tak gdzie jest praca.
Tam bysmy mieszkali w bloku do konca zycia. CZlowiek sie przyzwyczaja do
luksusu domku z podworkiem i ogrodem i do bloku wrocic nie moge, bo czulabym
sie jak ptak w klatce
Bede bardzo wdzieczna za informacje.
Temat: Gęsi - sposób na biedę w zawierciańskiej wsi
Kennedy o Smithfieldzie - właścicielu CONSTARU - on zniszczy gospodarkę!
Smithfield używa swego bogactwa do kupowania polityków, paraliżowania administracji, bezkarnego łamania prawa sanitarnego i środowiskowego.
Firma ta hoduje największą na świecie ilość świń i posiada 30% rynku wieprzowiny w Stanach Zjednoczonych. Jej uprzemysłowiona produkcja wieprzowiny stała się głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Stanach Zjednoczonych i prawdopodobnie największym trucicielem wód mojej ojczyzny. Smithfield wraz ze swymi kompanami wyrugowali dziesiątki tysięcy małych rolników z ich własnej ziemi, rozbili społeczności lokalne, zatruli tysiące mil amerykańskich dróg wodnych, zatruli miliardy ryb, pozbawili pracy tysiące rybaków, pozbawili zdrowia mieszkańców wsi, a także traktują miliony zwierząt hodowlanych w zwyczajnie niewyobrażalnie okrutny sposób.
Cztery lata temu, w roku 1999 Smithfield Foods rozpoczął w Polsce przejmowanie zakładów mięsnych i byłych PGRów. 22 lipca bieżącego roku miałem okazję wysłuchać w zapełnionej po brzegi sali konferencyjnej Senatu RP wice prezesa Smithfielda - Gregg'a Schmidta, który obiecywał Komisji Rolnictwa Senatu iż jego firma `zmodernizuje' polskie rolnictwo, przyniesie dobrobyt i prace społecznościom wiejskim.
Dwadzieścia lat temu, Smithfield Foods przedstawił identyczne obietnice mieszkańcom Północnej Karoliny, stanu należącego do najbiedniejszych w USA. Słysząc obietnice tej firmy senat stanowy uchwlił regulacje prawne znacznie ułatwiające temu inwestorowi działalność. Dzięki takiej pomocy Smithfield wybudował największą rzeźnię na świecie w hrabstwie Duplin Północnej Karoliny, gdzie ubija się 30 tysięcy świń każdego dnia. Dla tej firmy było to rozpoczęcie nowego rozdziału w historii produkcji trzody chlewnej.
Farmy przemysłowego chowu
Początkowo niewielka firma z Wirginii - Smithfield Foods zajmowała się wyłącznie przetwórstwem mięsa, jednak w pewnym momencie jej szef Joe Luter zaczął kupować również hodowle świń aby jego firma mogła kontrolować wszystkie etapy produkcji: `od prosięcia do schabowego'. Luter, który mówi o sobie: `twardy czlowiek w twardym biznesie' mieszka w nowojorskim pałacyku za 17 milionów dolarów przy Park Avenue. Jest on znany z bezwzgldnego stylu działania, który maksymalizuje zyski, uprzemysławiając rolnictwo jednocześnie eliminując tradycyjną hodowlę oraz gospodarstwa rodzinne.
Smithfield buduje chlewnie o powierzchni boiska do piłki nożnej, gdzie tysiące manipulowanych genetycznie świń jest wtłoczonych w małe metalowe kojce bez światła dziennego, możliwości ruchu, ściółki, możliwości rycia w ziemi czy kontaktu z innymi zwierzętami. Świnia jest równie wrażliwa i inteligentna jak pies. W takim stłoczeniu i stresie zwierzęta podtrzymywane są przy życiu przez ciągłe podawanie antybiotyków, hormonów i ciężkich metali. W oczywisty sposób pozostałości takich substancji lądują w odchodach zwierząt z takich hodowli.
Zanieczyszczenie w stylu przemysłowym
Ponieważ przeciętna świnia wytwarza dziesięciokrotnie więcej odchodów od przeciętnego człowieka, pojedyncza farma świń może wytwarzać więcej ścieków niż cała Warszawa. W jednym z obiektów Smithfielda w stanie Utah znajduje się 850 tysięcy świń, które wytwarzają więcej ścieków niż Nowy Jork z 8,5 milinona mieszkańców. Odchody zweirząt spływają poprzez otwory w podłodze do podziemnego zbiornika, z którego są one wypompowywane co jakiś czas do olbrzymich szamb eufemistycznie nazywanych lagunami. Podczas gdy miasta zobowiązane są do utylizacji ścieków, `fabryki mięsa' Smithfielda wylewają nieprzerobioną gnojowicę wprost na pola, które szybko nią się nasycają, spływając głębiej odchody docierają do wody gruntowej lub wraz z wodą deszczową dociera do pobliskich strumieni i jezior. Takie ścieki z chlewni przemysłowych są diabelską miksturą prawie 400 substancji toksycznych w tym ciężkich metali, antybiotyków, hormonów, pestycydów, dziesiątków rodzajów deobnoustrojów chorobotwórczych i wirusów. Obecne w tej `trującej zupie' antybiotyki pomagają w rozwoju śmiertelnie groźnych `super bakterii' - organizmów odpornych na antybiotyki stosowane w leczeniu ludzi.
Zanieczyszczona woda
Miliony ton odchodów wytwarzanych przez `fabryki mięsa' zatruło wody gruntowe 34 stanów amerykańskich. Chodzi tu o śmirtelnie niebezpieczne związki azotu, które powodują zgony noworodków i niedorozwój umysłowy u dzieci. Choroby o charakterze epidemii z tego źródła dotychczas spowodowały choroby i śmierć tysięcy Amerykanów. Na przykład w 1993 roku połowa ludności miasta Milwaukee o wielkości 800 tysięcy mieszkańców zachorowała na skutek skażenia wody pitnej przez pobliską hodowlę przemysłową, a dla 114 osób choroba zakończyła się zgonem.
~Robert Kennedy, 2005-05-09 14:37
Temat: Wiesci zza Odry
Filmowy bezmiar
BERLIN/DREZNO(Relacja własna) - W okresie przedświątecznym niemiecka telewizja
publiczna prezentuje serię rewizjonistycznych filmów, wybielających obraz
historii. W najlepszym czasie antenowym w sobotę 10 listopada kanał ARD
wyemitował epos wojenny, opisujący bohaterską walkę o przetrwanie, jaką musiał
stoczyć niemiecki jeniec wojenny pojmany przez Sowietów ("Jak daleko poniosą
stopy"). Już pod koniec listopada ARD zaprezentowała wieloodcinkowy serial
opowiadający o ciężkim losie właścicieli farmy w byłej niemieckiej kolonii w
Afryce, oczywiście bardzo życzliwie traktujących swych czarnych lokai
("Bezkresny horyzont"). Na niemieckich widzów czeka jeszcze film akcji,
opowiadający o nieustępliwym pędzie do nowych odkryć niemieckich geologów,
którzy z czystej żądzy poznania eksplorują obce kontynenty. Realizowane kosztem
wielomilionowych budżetów produkcje telewizyjne mają jedną cechę wspólną:
schematyczne i konsekwentne przewartościowywanie historii niemieckiej ekspansji
i jej konsekwencji.
Wyemitowany w poprzednią sobotę film wojenny, charakterystyczny dla nowego
trendu w niemieckiej telewizji, cieszył się wysoką oglądalnością niemieckich
telewidzów. Opowiada on o żelaznej woli przetrwania pojmanego przez Rosjan
Forella, byłego niemieckiego żołnierza, uciekającego od barbarzyńskich
strażników i wyruszającego na beznadziejną eskapadę przez nieludzką Syberię.
Forella utrzymuje przy życiu tylko chęć zobaczenia swojej małej córki i żony, z
którymi rozłączył ich nieszczęśliwy los w postaci II wojny światowej.[1] By
uniknąć kary 25 lat sowieckiego więzienia, Forell udaje się w samotną wędrówkę
przez Syberię, w której musi sobie radzić z czającymi się na każdym rogu
rosyjskimi mordercami, oszustami i pijakami, ale przede wszystkim z okrutną
naturą.
Pierwotna natura
W konfrontacji z bezwzględną naturą, atakującą to poprzez burze śnieżne, to
poprzez palący upał, bohater filmu, zmuszony do walki o przeżycie, sam odbiera
siebie jako część otaczającej go natury, bezwzględnej i pierwotnej. Po latach
szaleńczej wędrówki udaje mu się uciec od prześladowców i wrócić do swojej
ojczyzny - zniszczonej idylli, którą z nowymi siłami i zdecydowaniem zaczyna
odbudowywać.
Walka o przeżycie
Do czołowych tematów współczesnego niemieckiego rewizjonizmu filmowego należą
wielkość natury, jej budujące piękno i niszcząca samowola. Schematy te są
zbliżone do panujących w kinematografii z czasów III Rzeszy. Podczas gdy
więzień wojenny Forell zmuszony zostaje do zmierzenia się z rosyjską
przestrzenią, by ją w końcu pokonać, co nie udało się Wehrmachtowi,
przedsiębiorcza Lilly z Hannoveru ulega niejasnemu wezwaniu afrykańskiego
bezmiaru i przejmuje kolonialny spadek z czasów cesarskich ("Bezkresny
horyzont"). Lilly nieustraszenie kontynuuje dzieło swojego zmarłego ojca,
pracując na nękanej długimi okresami suszy farmie w Namibii. Ojciec jej zmarł
po "wyniszczającej walce o przetrwanie" toczonej z bezwzględnymi siłami
przyrody.[2]
Wytęskniony cel
Również w Afryce rozgrywa się akcja "komedii", którą wyemitował tydzień temu
drugi kanał niemieckiej telewizji, ZDF. Prezentuje on po raz kolejny bohaterską
walkę o przetrwanie swoich dzielnych bohaterów: "bardzo niemieckich ludzi
daleko od ojczyzny", konfrontowanych z "tylko pozornie idylliczną naturą" ("Raz
tak jak ja chcę").[3] Także tutaj bohater ucieka - choć tylko wewnętrznie -
wycofując się z prawdziwego życia na afrykańską wieś, gdzie próbuje żyć,
hodując strusie. Afrykańska natura pokazuje tu swoją prawdziwą stronę, jakże
odmienną od bezwzględnych syberyjskich warunków, z którym miał do czynienia
Forell. Obie produkcje, choć jedna okrutna, druga przesłodzona, odzwierciedlają
jednak przedmiot niemieckich tęsknot - naturalny bezmiar przestrzeni,
przypominający o owianym złą sławą "Lebensraumie".
Ekspansja
Kolejna świąteczna opowieść stacji WDR, przedstawiająca chwalebną pracę
niemieckich geologów w bogatej w surowce Afryce czasów kolonijnych, dowodzi
tezy, że egzotyczne miejsca akcji niemieckich filmów odpowiadają aktualnemu
pędowi Niemiec do światowej ekspansji.
[1] Zobacz także: Deutsche Kulturpolitik: Wiederkehr des Vergangenen
[2] www.outbackafrica.de/blog/?item=endloser-horizont-in-namibia
[3] Keiner kann aus seiner Haut. Gedanken zum Film aus der Sicht der
Regisseurin; zdf. unterhaltung und kultur, www.zdf.de
Temat: Wczoraj France, dziś Holendrzy, jutro MY?
sceptyk napisała:
> w sobote o 6:44 (czyli wstal ok. 6-tej) w sposob niedwuznaczny wskazuje na
> podejrzany charakter owej osoby. Ale co tam, przemoge sie i dopisze pare slow.
Wysiedziałem do 7.00, żeby zabrzmieć bardziej wiarygodnie, wstaję bowiem przed
5.00 i jeżdżę na rowerze lub chodzę po lesie... ale do rzeczy...
> 2. Biurokracja w Unii istnieje. I to jest cena, jaka placimy za zwiazek z nia
i
> za postep. Ale wole dozyc 90 lat zbiurokratyzowany, niz umrzec wolnoscia
> kozacka w wieku lat 58. Z butelka wodki w reku. (o ile przedtem nie wpadne
pod pijanego Poloneza)
Biurokracja w Unii jest absolutnym rekordem świata i "rozwija" się nadal. Co do
wieku w jakim się umiera to prywatny wybór, ja wolę w wieku 58 lat po kozacku z
butelką wódki I Z MOIMI PIENIĘDZMI W KIESZENI (to skrót myślowy, podpowiadam)
niż w wieku 90 lat w TAKIM USTROJU jak unia. Preferuję wolność nawet głodną niż
socjalistyczną michę pełną dla każdego niczym na farmie świń...
> 3. Co do samochodow, to zapewniam Cie, ze 1/3 naszego parku samochodowego nie
> przeszlaby dzis kontroli technicznej w rozwinietych krajach Europy
Zachodniej.
> Bo smrodza, a hamulce nie dzialaja. Moge przesylac Ci zdjecia Polonezow z
> warszawskich ulic. 100 PLN za sztuke. Zgoda?
Chyba bym nie zbiedniał...
> 4. Argument, ze jak nie ugnieciona klucha ze skwarkami to hamburger jest
> smieszny. Hamburgery je glupia biedota, ktorej tez wszakze na Zachodzie nie
> brak. Polecam cuisine nouveau.
Cuisine nouveau to WYJĄTKOWE GOOWNO... To już chyba lepszy nawet ten burgier w
bułeczce... ja tam pozostaję przy swoim... ja chcę ZA MOJE PIENIĄDZE
PIELĘGNOWAĆ MOJĄ OTYŁOŚĆ w sposób jaki uznam za najlepszy...
> 5. Zajrzyj do skrzynki. Przesylam Ci dwa (powrotne) bilety na wycieczki do
> Irlandii i Portugalii. Pojedz tam, pogadaj sobie z ludzmi, jak oceniaja swa
> obecnosc w Unii. Jesli Ci zabraknie kasy na cuisine nouveau, to daj znac.
> Podesle troche.
Zajrzę, ale bilety zwrócę... zawsze jeżdżę za swoje...
> 6. Znajduje u Ciebie zapiekla, chlopska nieufnosc do "nowego". Co gorsza, Twe
> leki nie sa poparte zadnymi dowodami. Bo te sa wrecz przeciwne. Ludnosc
krajow,
> ktore do Unii przystapily, bardzo na tym skorzystala. Co nie oznacza, ze
musimy
> byc bezkrytyczni i nie bronic swych wartosci tam, gdzie warto je bronic. Ale
w
> ramach Unii. Oby trwala jak najdluzej! A przynajmniej do czasu, az troche ten
> Zachod podgonimy. Za ich pieniadze.
Oj ścipek, ścipek... nie jest to chłopska nieufność, ja przeciwstawiam się
takim idiotycznym hurraoptymistycznym głosom jak Twoje, bo to dopiero jest
stanowisko nie poparte zadnymi dowodami... Nie istnieją ŻADNE BEZPOŚREDNIE
dowody na to, że rozwój Irlandii nastąpił W WYNIKU anszlusu do ZSRE... I tyle...
Temat: IV kwartał2008 wzrost PKB o 2,9 %
A propos kryzysu
(c) hrponimirski
- Halo czy Kuba?
- No przecież się nick na skype panu wyświetla.
- A wyświetla, ale jak pan się nie przyzna albo nie włączy kamerki
to panu moje nazwisko nic nie powie.
- A po co ja mam włączac kamerkę jak mnie pan nie zna, więc po
twarzy i tak nie rozpozna?
- Ale Kuba?
- No Kuba...
- Goldberg?
- Tak.
- Rappaport...
- Bieniek?
- Tak.
- To włączam kamerkę.
- I ja.
- OK
- Słuchaj Kuba... Friedmann ma opcje na obligacje Schapira w
funduszu hedżingowym Glassa ubezpieczonym u Baumsteina. Papiery są
ulokowane w Lehman Brothers wykupionym przez Berclays. Natomiast
rynek przejął Morgan. Można te papiery wykupic pod warunkiem, że
Rothschild dostanie kasę od Obamy. Jasne?
- Oczywiście, że tak, ale skąd pewnośc, że Obama da?
- I właśnie o to biega.
- Biega? Jak to?
- No o to biega...
- Nic nie rozumiem.
- No jest stadion, jest bieżnia, się biega?
- To Lehman ma ten stadion?
- Lehman miał z bratem bank, ale zbankrutował... a stadion jest w
olimpijskiej wiosce... się zjeżdżają sportowcy - się skacze, się
rzuca młotem, się biega...
- A gdzie jest ten stadion?
- Jaki stadion?
- No co się po nim biega i skacze...
- Kuba! O co ciebie idzie?
- To gdzie stoi ten stadion?
- Nigdzie...
- Nigdzie? To trzeba go postawic?
- Co bank?
- No nie, ten stadion?
- Jaki znowu stadion?
- No ten co wspomniałeś...
- Kuba odczep się od tego stadionu, biega o to, czy Obama da
Rothschildowi te pieniądze!
- To Obama biega? Bo mi mówili, że on jest Keninczykiem, a każden
taki biega... To on zrobi rundę honorową na organizacji olimpiady?
- Jakiej znowu olimpiady?
- No mówileś, że jest wioska olimpijska tylko brakuje im stadionu,
co się biega, się skacze, się rzuca młotem.
- Nie ma żadnej wioski! Zrozum to!
- No wiesz - dla mnie to za duża inwestycja... Ja mógłbym
ewentualnie zainwestowac w stadion płacąc jakimiś derywatami... Ale
na całą wioskę to ja musiałbym wymyślec jakieś nowe instrumenty
pochodne do tych pochodnych co mam... A wiesz ludzie się trochę
przez ten kryzys boją inwestowac...
- Ale nie ma żadnej wioski! Człowieku!
- Ja rozumiem... W końcu moglibyśmy wziąśc do spółki tego Lehmana i
powiedzmy no Schapira... Tylko czy Enkaol oo tym wie?
- O czym wie?
- No że robimy tę olimpiadę.
- Jaką olimpiadę?
- No co jest wioska... Wiesz ja ciebie nie rozumiem... Pół nocy
namawiasz mnie na zorganizowanie olimpiady, żeby jakoś przeczekac
kryzys... a ty mi mówisz, że Enkaol nie jest nam przychylny... To
gdzie tu logika?
- Ale przecież ci tłumaczę, że problem jest w rządowych dotacjach do
istniejącego interesu, a nie robieniu nowego... Jakbyś nie powtarzał
słowa stadion jak papuga to, byśmy się dawno dogadali...
- Papuga? To Friedman sprzedaje papugę? A jaka rasa? Mogła byc
zara... Albo taka mała falochroniasta... Ale broń Boże nie
rozłączka... To jaka rasa?
- Negroidalna baranie?
- Baranie? To Friedman ma zoo czy farmę, bo ja już nic nie
rozumiem... Ale lepsza byłaby zara... nauczyłbym ją mówic... a ona
mówi? ta zara...
- Tak, po niemiecku!
- Ooo to wspaniale, nauczyłbym ją mówic polnische...
- A właśnie polnische... Odzwonię później, bo muszę jeszcze
zadzwonic do Polski?
- Polski? Moja babiczka pochazi z Lubartowa... A w zoo... a jeszcze
lepiej park rozrywki... bym może nawet i zainwestował...
Temat: Gorónce ziadomości z Warniji i Mazur
miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,3910766.html?nltxx=1078250&nltdt=2007-02-11-14-51
Maria Augustynowicz z Jonkowa chce stworzyć pchli targ pod dachem. Zapewnia, że
już za dwa tygodnie hala, w której niedawno hodowała indyki, wypełni się kramami
ze starymi meblami i wyrobami rzemieślników, artystów i smakołykami wiejskich
kucharzy.
Maria Augustynowicz jest właścicielką farmy Art-Styl pod Jonkowem. W czasie
weekendu 24 i 25 lutego chce zorganizować w swoim kurniku targ staroci. Budynek
świetnie się do tego nadaje, bo jest ogrzewany i przestronny - ma ponad 1200
mkw. powierzchni. Chrzest bojowy przeszedł w grudniu podczas wystawy Ręką Dzieło.
Teraz w długim na około 100 metrów pomieszczeniu, znowu mają stanąć stragany.
Augustynowicz chce zamienić pusty kurnik w pchli targ. - Będzie można kupić,
sprzedać, potargować - zaprasza. - Planuję zaaranżować halę na ulicę targową,
przy której staną stragany. Na pewno będą wystawione na sprzedaż stare meble, te
już odnowione, ale i takie przed renowacją, dopiero wyciągnięte ze stodoły. Będą
także współczesne sprzęty stylizowane na dawne. Wiem już, że przybędzie
małżeństwo garncarzy, rzeźbiarz - wylicza Augustynowicz.
Artyści i twórcy, którzy chcą ustawić na pchlim targu swój kram, a także
posiadacze przedmiotów pozornie bezużytecznych, powinni się zgłaszać do
organizatorki. - Cena promocyjna to 35 zł za kram - zachęca Augustynowicz .
Targ staroci ma być imprezą rodzinną. Ci, którzy nie lubią robić zakupów, będą
tam mogli zjeść placek domowej roboty albo inny swojski specjał. Będzie też
okazja, by samodzielnie upiec kiełbaskę w ognisku albo pojeździć bryczką. Będą
występy muzyczne, zagra m.in. zespół grający muzykę folkową po polsku i
ukraińsku. Wstęp oczywiście wolny.
Targ ma być imprezą cykliczną organizowaną co miesiąc jesienią i zimą. Maria
Augustynowicz zapowiada, że dawny kurnik będzie tętnił artystycznym życiem
częściej. Chce organizować tu wernisaże, spotkania, spektakle. - Zaczynam
działalność wystawienniczo-rozrywkowo-kulturalną - mówi. - Chodzi mi o
stworzenie miejsca, w którym ludzie będą mogli realizować swoje pasje, spotykać
się. Długo do tego pomysłu dojrzewałam - dodaje.
W 2003 roku Maria Augustynowicz stworzyła w pomieszczeniu gospodarczym Galerię
Starego Przedmiotu. Znajdowały się tam stare meble, obrazy i przedmioty
pochodzące z regionu Jonkowa i okolic, używane dawniej w wiejskiej kuchni. Było
to miejsce spotkań i biesiad w warmińskim klimacie. Potem w części garażu
otworzyła Galerię Nowego Przedmiotu, w której latem prezentowane były wyroby
rękodzielnicze mieszkańców okolicznych miejscowości. Ale ciągle brakowało jej
przestrzeni. - W końcu doszłam do wniosku, że wolę, by moje hale tętniły życiem,
a nie produkcją przemysłową - mówi Augustynowicz.
Kontakt z Marią Augustynowicz tel. 089 5129246 oraz www.farmaartstyl.yoyo.pl
No jó, popieramy w pełni ...
Temat: Constar - wszystkiemu winni dziennikarze?
ROBERT KENNEDY O SMITHFIELDZIE DLA 'WYBORCZEJ'
Smithfield używa swego bogactwa do kupowania polityków, paraliżowania
administracji, bezkarnego łamania prawa sanitarnego i środowiskowego.
Firma ta hoduje największą na świecie ilość świń i posiada 30% rynku
wieprzowiny w Stanach Zjednoczonych. Jej uprzemysłowiona produkcja wieprzowiny
stała się głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Stanach Zjednoczonych i
prawdopodobnie największym trucicielem wód mojej ojczyzny. Smithfield wraz ze
swymi kompanami wyrugowali dziesiątki tysięcy małych rolników z ich własnej
ziemi, rozbili społeczności lokalne, zatruli tysiące mil amerykańskich dróg
wodnych, zatruli miliardy ryb, pozbawili pracy tysiące rybaków, pozbawili
zdrowia mieszkańców wsi, a także traktują miliony zwierząt hodowlanych w
zwyczajnie niewyobrażalnie okrutny sposób.
Cztery lata temu, w roku 1999 Smithfield Foods rozpoczął w Polsce przejmowanie
zakładów mięsnych i byłych PGRów. 22 lipca bieżącego roku miałem okazję
wysłuchać w zapełnionej po brzegi sali konferencyjnej Senatu RP wice prezesa
Smithfielda – Gregg’a Schmidta, który obiecywał Komisji Rolnictwa Senatu iż
jego firma „zmodernizuje” polskie rolnictwo, przyniesie dobrobyt i prace
społecznościom wiejskim.
Dwadzieścia lat temu, Smithfield Foods przedstawił identyczne obietnice
mieszkańcom Północnej Karoliny, stanu należącego do najbiedniejszych w USA.
Słysząc obietnice tej firmy senat stanowy uchwlił regulacje prawne znacznie
ułatwiające temu inwestorowi działalność. Dzięki takiej pomocy Smithfield
wybudował największą rzeźnię na świecie w hrabstwie Duplin Północnej Karoliny,
gdzie ubija się 30 tysięcy świń każdego dnia. Dla tej firmy było to rozpoczęcie
nowego rozdziału w historii produkcji trzody chlewnej.
Początkowo niewielka firma z Wirginii – Smithfield Foods zajmowała się
wyłącznie przetwórstwem mięsa, jednak w pewnym momencie jej szef Joe Luter
zaczął kupować również hodowle świń aby jego firma mogła kontrolować wszystkie
etapy produkcji: „od prosięcia do schabowego”. Luter, który mówi o
sobie: „twardy czlowiek w twardym biznesie” mieszka w nowojorskim pałacyku za
17 milionów dolarów przy Park Avenue. Jest on znany z bezwzgldnego stylu
działania, który maksymalizuje zyski, uprzemysławiając rolnictwo jednocześnie
eliminując tradycyjną hodowlę oraz gospodarstwa rodzinne.
Smithfield buduje chlewnie o powierzchni boiska do piłki nożnej, gdzie tysiące
manipulowanych genetycznie świń jest wtłoczonych w małe metalowe kojce bez
światła dziennego, możliwości ruchu, ściółki, możliwości rycia w ziemi czy
kontaktu z innymi zwierzętami. Świnia jest równie wrażliwa i inteligentna jak
pies. W takim stłoczeniu i stresie zwierzęta podtrzymywane są przy życiu przez
ciągłe podawanie antybiotyków, hormonów i ciężkich metali. W oczywisty sposób
pozostałości takich substancji lądują w odchodach zwierząt z takich hodowli.
Ponieważ przeciętna świnia wytwarza dziesięciokrotnie więcej odchodów od
przeciętnego człowieka, pojedyncza farma świń może wytwarzać więcej ścieków niż
cała Warszawa. W jednym z obiektów Smithfielda w stanie Utah znajduje się 850
tysięcy świń, które wytwarzają więcej ścieków niż Nowy Jork z 8,5 miliona
mieszkańców. Odchody zwierząt spływają poprzez otwory w podłodze do podziemnego
zbiornika, z którego są one wypompowywane co jakiś czas do olbrzymich szamb
eufemistycznie nazywanych lagunami. Podczas gdy miasta zobowiązane są do
utylizacji ścieków, „fabryki mięsa” Smithfielda wylewają nieprzerobioną
gnojowicę wprost na pola, które szybko nią się nasycają, spływając głębiej
odchody docierają do wody gruntowej lub wraz z wodą deszczową dociera do
pobliskich strumieni i jezior. Takie ścieki z chlewni przemysłowych są
diabelską miksturą prawie 400 substancji toksycznych w tym ciężkich metali,
antybiotyków, hormonów, pestycydów, dziesiątków rodzajów deobnoustrojów
chorobotwórczych i wirusów. Obecne w tej „trującej zupie” antybiotyki pomagają
w rozwoju śmiertelnie groźnych „super bakterii” – organizmów odpornych na
antybiotyki stosowane w leczeniu ludzi.
Miliony ton odchodów wytwarzanych przez „fabryki mięsa” zatruło wody gruntowe
34 stanów amerykańskich. Chodzi tu o śmiertelnie niebezpieczne związki azotu,
które powodują zgony noworodków i niedorozwój umysłowy u dzieci. Choroby o
charakterze epidemii z tego źródła dotychczas spowodowały choroby i śmierć
tysięcy Amerykanów. Na przykład w 1993 roku połowa ludności miasta Milwaukee o
wielkości 800 tysięcy mieszkańców zachorowała na skutek skażenia wody pitnej
przez pobliską hodowlę przemysłową, a dla 114 osób choroba zakończyła się
zgonem.
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 155 wypowiedzi • 1, 2, 3