Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajowe gry akcji
Temat: World of Warcraft
World of Warcraft (WoW) – gra komputerowa z gatunku MMORPG wyprodukowana przez amerykańską firmę Blizzard Entertainment. Akcja gry toczy się 4 lata po wydarzeniach przedstawionych w grze Warcraft III: The Frozen Throne, w świecie stworzonym w 1994 r. na potrzeby Warcraft: Orcs & Humans. WoW jest czwartą (nie licząc dodatków) grą w uniwersum Warcrafta.
Gracie w to? Ja tak,mam wszystkie dodatki:WoW:WotLK i TBC,gra jest fajowa,mam 80 Death Knighta :)
Fajna gra,Polecam!!!
PS. Gra jest Multiplayer :) Dla tych co niewiedza
Temat: Fresh Air-S.T.A.L.K.E.R Clear Sky
Co mnie zrazilo troche do gry po obejrzenie tego:
- To co wspomnial de99ial, czlowiek o trudnym do zapamietania nicku . Mam nadzieje, ze ten ekwipunek ktory nam ukradna, odzyskamy pozniej. Rabunek nastapi w polowie gry, a wtedy bedziemy miec imba bron oraz pancerz i fajowe artefakty ktore z trudem odszukalismy. Stracic to i zaczynac od zera- dla mnie nie jest to fajny zwrot akcji, raczej cos w rodzaju skasowania naszego najnowszego sava i gra od poczatku.
- Nie rozumiem idea z plecakiem, w ktorym jest pasek naszej staminy. Czy aby sprawdzic moje sily, musze sie zatrzymac w miejscu?
- Szkoda, ze niektore lokacje wypadly z obiegu
- Mam obawy przed balansem niektorychi przeciwnikow. Np. Pakerem Kontrollerem. W SoC byl silny mentalnie, lecz slaby fizcznie. Cos za cos. W CS przyjmuje na klate tony olowiu z shotguna i stoi niepowstrzymany. Wygladalo to jakby mial kamienna skore.
- Obawiam sie takze bankructwa, bo przy kazdym odpaleniu CS pampers obowiazkowy. Jak zobaczylem pijawe robiaca sobie posilek z czlonka wolnosci i cholerna ciemnosc w nocy to wiadomo co sie stalo. Majty pelne.
Cala reszta wyglada ZNAKOMICIE. Mam nadzieje tylko, ze w CS zadbaja o multi i dokladnie przemysleli jaka powinna byc fabula gry. Cos takiego jak udane zabojstwo Strieloka pod koniec nie powinno miec miejsca.
Ciekawi mnie takze, czy przylaczenie sie do jakiejs frakcji bedzie mialo wplyw na filmiki przerywnikowe. Np. jesli dolaczymy do Wojska, to koncowy filmik moglby byc taki, ze wysadzamy elektrownie ( choc tego bym nie polecal ). Jesli kazda frakcja, mialaby wlasne przerywniki i zakonczenie moglbym stwierdzic, ze CS jest najlepsza gra na pc.
Temat: Grand Theft Auto - co o tym myślicie?
Ja z 5 lat temu gralem w GTA 3, bardzo mi się podobała, jak na tamte czasy gra była wielkim hitem - pamietam jak w miejscu gdzie gralismy, u jednego z moich najlepszych kumpli, przyszedl do jego pokoju wujek no i co mu dal? Gta3, odrazu przy tym zlomie co wtedy byl (PC) siedzialo/stalo całe stado wgapione w monitor Ahhh...
Pozniej był GTA Sanandreas ale to to już miałem na Ps2, wygrałem bez kodów, długa gra, fajna, wciągająca, akcji nie brakuje, no po prostu fajowa. Jedna z najlepszych gier kiedy kolwiek zrobionych... Ta gra kilka lat temu to był taki megahit, że hej. Dobra gra.
GTA4 Planuje kupić, grałem dosłownie u innego kumpla na ps3, 20 min... w sumie to tylko się przyglądałem, ale nie wygląda źle - chcę kupić niedługo.
Temat: Board of the Rings
do czego ?
do akcji typu "wypuszczamy nowe gadzety poki film leci w kinach" ?
to normalka
tak tylko napisalem bo w sumie jeszcze nigdy nie widzialem gry karcianej o Lotrze
BTw, kto z was gral w LOtra planszowego ?
imho najlepsza gra planszowa jaka widzialem....mapa chybamiala z metr wysokosci albo i wiecej..pelen wypas
jedynym minusem jest to ze partie jedna to sie chyba tydzien rozgrywa
a kto z was gral w gre "bitwa na plach pelenoru" ?
tez fajowa
Temat: DEMON KNIGHT - Ernest R Dickerson - 1995
Mam ogromny jakoś sentyment do tego tytułu. Ma doskonały klimat, typowy dla serii "Opowieści z Krypty". Fabuła jest ok, potrafi zainteresować, widz cały czas ciekawy jest dlaczego główny bohater ucieka i dlaczego tak bardzo stara się aby artefakt nie dostał się w ręce demona.
Świetna rola Billi Zane, gościu naprawde fajnie zagrał. Wogóle do gry aktorów raczej przyczepić się nie można. Wygląd demonów, oraz opętanych fajowy, jest troche krwii, akcji, romansu wszystkiego po trochu:)
Zakończenie też fajowe:) Ogólnie to polecam, jest to chyba najlepsza długometrażowa produkcja z metką "Tales from the Crypt"
Temat: A HISTORY OF VIOLENCE - David Cronenberg - 2005
lda mnie jest to dobry thriller-sensasyjny, ale tylko dobry, film mnie nie zniszczył, ale nie pozostawił też obojętnym:) Fabuła ok, może być, nie jest niczym odkrywczym. Gra aktorów- spoko nie ma zastrzeżeń, film nie nuży,akcja jest dawkowana bardzo dobrze, szybko mija prz niem czas. Sceny erotyczne fajne ale są one tylko erotyczne Sceny walk czy morderstw fajowe, krwawe,brutalne takie mają być.
A history of violence to dobry film,szybko i miło się go ogląda, zaskakoczyły mnie 2 sceny jeśli chodzi o brutalność. Daje mu 7/10 bo tak naprawde zabrakło mu czegoś moe jakiegoś głębszego przekazu,lepszej fabuły, nie wiem, obejżałem, podobał mi sie ale tylko tyle, porządny film przy którym nie trzeba za dużo myśleć a po prostu cieszyć się akcją:)
Temat: Enemy Territory: QUAKE Wars
Ok, skapnąłem się, że w CDA jest demko Poza tym, że mnie SI na łatwym dość prosto łoiło, to gierka fajowa. Szczególnie, jeśliby zacząć grać przez net z dużą liczbą graczy. Trochę dźwięki kiepskie (przynajmniej jak dla mnie). Grafika na moim "złomie" (S3000+, 1GB, GF7600GS 256MB) ustawiona na jakość 'normalna' i zero zaciachów (myślę, że w pełnej wersji może być tylko lepiej Jedna uwaga tylko - jeżeli w pełnej wersji jest mało akcji wewnątrz jakichś budowli, to shotgun nie ma sensu w tej grze To była moja opinia - jeżeli ktoś się nie zgadza to zaznaczam, że pisałem po browarkach
Temat: Zainteresowany
Opowiem Wam swoją przygodę z Deadlendsami, a własciwie Hell on Earth. Zapaliłem się straszliwie. Nigdy wczesniej nie grałem w deadlandsy. Wziąłem się za prowadzenie. Zbiłem kilkuosobową ekipę doświadczonych graczy.
Wyczytałem, że mechanika deadlendsowa jest fajowa. Sam pomysł kart bardzo mnie pociągał, takoż graczy. Doszło do walki i...
test na szybkość, na ilość dociąganych kart, na szybkośc wyciągnięcia broni, na trafienie, na dowodzenie, by przekazać komuś kartę, na obrażenia dla kazdej grupy nabojów osobno, na zmęczenie (czy wysiłek, czy jakto tam się zwie) i... walka 4 bohaterów na 2 przeciwników trwała ponad 3 godziny. Ja optowałem, za tym bysmy jeszcze mechanikę doszlifowali, albo na razie nie stosowali wszystkich jej zasad, ale gracze totalnie się zniechęcili do Deadlandsów. Motywy interpersonalne i akcja, kiedy nie stosowałem mechaniki - były fajne, jednak kiedy całą machinę kalkulatorową wprawiłem w ruch, działało to wolno i uciążliwie.
No, ale myslę, że po opanowaniu mechaniki gra się całkiem przyjemnie.
Temat: Bloodrayne - 1 i 2 część
Według mnie ta saga jest fajowa.Sexi bohaterka(bloodrayne!! kto by nie chciał wpaść jej ząbki ??).Ciekawa i dynamiczna akcja. Ostre jak szpile ostrza !! Fajny filmik na początku gry. Walki z bosami.Używanie różnych broni itp.
Temat: [23.01.07] - Wkraczając do Niebieskopolis
Invisible War to była zbrodnia, ale pierwszego deus exa wydali na konsole - i jakoś z tym ludzie żyli.
Co do strategii, trzy słowa: command and conquer.
Albo niech bedzie i pięc: tiberium war
Zresztą, niezłych parę patentów chłopcy wymyślili sterowniczych w stosunku do BFME2.
Sterowanie nie czuję, by było ograniczone, tylko jest inne - i dlatego się trochę rypie przy multiplatformach.
Przykładem klocowy pad - krzyżak (4 guziki), ABXY (4 guziki), START, BACK (2 guziki), guziki z tyłu (2 guziki), spusty (też 2), dwie gałki (też można wciskać).
No bez jaj, 14 przycisków z odliczeniem strzałek i kamery, którymi się kręci gałkami to nie tak znowu mało.
Tylko że taka gałkę masz 360-stopniową, raeagującą na poziom wychylenia, czy takoż sprawdzających poziom wciśnięcia spustów. A jak się dorzuci jeszcze żyroskopowe zabawy ps3 i wii to w ogóle kupa na klawiaturze wychodzi, jak się tego nie przemyśli przy produkcji.
Emocje są, jak się starasz, by ci kciuk nie drgnął i chód fishera nagle nie przyspieszył
Z tym celowaniem gałką to jak juz wyczujesz jak wychylona gałka jaką prędkość obrotu daje to całkiem przyjemnie się strzela. Choć mysz jest oczywiście precyzyjniejszym narzędziem.
I panowie, nie konsole są problemem uproszczenia, a gracze.
Naprawdę, jeśli by tak nikomu nie pasowały na PCcie uproszczone gry, toby ich nie kupowano - a co za tym idzie, nie portowano by ich na PCty, tylko okupywałyby dalej złe przebrzydłe konsole.
I quaz, nie wjeżdzaj tak na vegas, to jest fajowa gra.
Jasne, co to przy starych rainbowach, ale porównywanie tego do lockdowna to przesada.
Dla mnie to mariaż shootera run'n'gun i taktycznego. I akcja jest i fajnie, ale i grzać na pałę też nie wypada. A i w multi jak się łądnie scustomise'uje drużynę...
Zresztą, jak sobie wrzucisz poziom realistic to bez taktycznych sztuczek szybciutko piach zaczniesz gryźć.
Chociaż rozumiem też hardcorowych fanów starego rainbowa, że mogą być wściekli na "magiczne strzykawki" i tak dalej w ich ukochanej serii.
Swoją drogą zabawna sprawa, póki na PCcie siedziałem, to ciagle słyszałem jak moje adventure games are dead .
Ironicznie, w mainstreamie, ten gatunek odradza się na... konsoli (nintendo DS)
A na zakończenie: pierdolę tę całą waszą dyskusję panowie i po prostu idę sobie pograć dla przyjemności.
Temat: FFA 1.12.2007
1) Didi - Pacal
2) Richards - Gilgamesz
3) Bombel - Wilhelm
4) Ponti - Ghandi
5) Zaharien - Izabela
Wygrana przyszla nad wyraz latwo , podczas gdy wszyscy grali, sie mordowali i ogolnie męczyli, ja jedynie spijalem sobie gotową smietanke
Takze nie specjalnie od tej patyjki dostalem cisnienia i kiedy na zakończenie wszyscy wymieniali sie wrazeniami, ja juz praktycznie spalem
Swietna nacja, fajowe tereny, sprzyjajacy uklad polityczny miedzy civkami.
Graniczylem tylko z Iza, a od Ghandiego nasze granice dzieila jeszcze pustynia
Na start 3 miasta + osadnik, ktory to po starcie nadzial sie na osadnika Izy . Nie wiem czemu mnie nie uprzedzila i udalo sie postawic miasto przy zelazie i ryzu
Potem jeszcze dowiozlem galera jednago osadzacza w ustronne miejsce i piate miasto pzy cukierkach i małżach mmmmmm
Z okna ogolnej dyplomacji dowiedzialemsie, ze Gilgot jedzie Ize...krótka akcja szpiegami i wjazd. Wybacz Iza , ale to byla jedyna droga do wygranej, a nie dogadywalismy sie nawet co do wstępnego pokoju wiec...
Wzieta Sewilla potem Madryt w zamian za pokój
Nastepnie rozwój, az tu sie odzywa Gilgot, aby pojechac po Ghandim.Gilgot byl wtedy ostatni, a ja wychodzilem wlasnie na pierwsze miejsce. Wszystko przemawialo za tym , aby sie zgodić:
1) Zwiazać wszystkie civki wojną
2) Zabezpieczyc sie przed Gilgotem , ktory wiadomo,ze z racji zajmowanej pozycji zamierzal powalczyc
3)Ewentualne rozbiory Hindusa przez samego Gilgota i Wilhelma tez nie fajnie
...takze Ponti...jak rzuciles do mnie tekst ...po co Ci to Bombel i tak wygraleś..
no sorry, ale musialem w to wchodzić
Atak markowalem, a i tak 2 miasta Pontiego byly moje, bo biedak na trzech frontach walczył (okazalo sie , ze Gandhi prawie od poczatku gry leje sie z Pomarancza )
Na koniec gry Gilgamesz wbil nozyk w plecy Wilhelmowi i wskoczyl na 2 miejsce...
Trzecie FFA z Richardsem i sie przekonuje , ze to obok Pontiego najwieksza bestia w tej grze
Koniec końca mialem prawie polowe pangi i 3 krotmie wieksza armie od drugiej civki, cos kolo 50 strelcow kilkanascie dzial i z 20 innych jednostek, no a w calej grze stracilem moze ze dwie, moze trzy w ogole jednostki
P.S Nie moglem w tabie rozwinąć okna dyplomacji do poszczegolnych civek, jedynie ogolne bylo czynne , czy ktos mi moze uprzejmie wyjasnic co ja znowu pochrzanilem ?
Temat: Syndrom skorpiona
Ogólnie masz rację, że konflikt napędza ciekawą sesję. Konflikt można budować na zasadzie drużyna - wróg (7th Sea) lub postać - postać (Wampir).
Granie totalnie homogeniczną drużyna jest nudne jak flaki z olejem, raczej chodzi o to aby podkreślać to co graczy łączy, niż to co dzieli. Równie dobrze możesz grac drużyna aktywistów PiS i prawicy (radiomaryjnik, bojówkarz wszechpolak, profesor KULu): niby homogenicznie drużyna jako aktywiści prawicy, a jednak bardzo różnorodnie i z zostawieniem furtki na rożne zachowania i poglądy na świat. Gdy jednak taką drużynę zbudowałbyś na zasadzie antagonizmu: wszechpolak nienawidzi profesora i vice wersa, to z gry zrobiłaby ci się miniwojenka, gdzie każdy drugiego najchętniej wysłałby do piachu.
Konflikt wpisany w charakterystykę drużyny nie czyni grupy różnorodnej - wręcz przeciwnie. Każdy odgrywa stereotypową niechęć, gdyż tak łatwiej - stąd tysiące krasnoludów szydzacych z elfów. W przypadku gdy mamy nić porozumienia i antagonizm nie jest wpisany w system, konflikt idzie nie w sferę akcji sesji, ale w sferę miodności i odgrywania. Przykładowo, gdy jeden gra żołnierzem to preferuje rozwiązania siłowe a mag - rozwiązania za pomocą Mocy - i tutaj rodzi sie łagodny konflikt, fajowy o wzbogacenia tych postaci i sesji. Ale gdy podstawka systemu mówi - "magowie nie znoszą wojowników", a "wojownicy gardzą magami" - to wpychanie w jedną drużynę maga i wojownika najpewniej będzie niszczył drużynę i kampanię.
Dobry odgrywacz nawet jeśli cała drużyna będzie miała identyczna nację/ profesję znajdzie cechę odróżniającą go od innych (np. jeden żołnierz walczy dla zysku, drugi dla idei) i na tej podstawie stworzą wesołe spięcia. Gdy podstawka już na wstępie ich antagonizuje, to lecą w stereotyp i odgrywają fanatycznych nienawidzących się wrogów, szydzących i podkładających sobie świnię przy każdej okazji (bo przecież dobrze odgrywają, zgodnie z opisem nacji/profesji! .
Temat: Bijatyki
odnośnie mortala masz rację, że styl tekkena nie sprawdziłby się, ale można przecież przemodelowac animacje, specjale nie sprawdzające się tak w 3d można wcisnąć jako hit w combosach, nie iść w masowe juggle, zastosować jakieś przerwania akcji, skrócić zagrania, dodać powera ciosom, urealnić krew, dać większą swobodę kombinowania, ale nie iść w kilkadziesiąt hit combo jak w bloody roar(chociaż lubię ta serię). z mortala da się wiele wycisnąć, nie zmieniając jego arcade'owej rozgrywki, ale nikomu się nie chce lub nie muszą bo i tak się sprzeda. a jeśli chodzi o start z mk to część nie ma znaczenia, w dzisiejszych czasach MK2 to dziad, bo tak jest. to stara pozycja, ale w swoim okresie robiła robotę, dzisiejsze części wypadają biednie w konfrontacji z głównymi pozycjami na rynku, co nie zmienia faktu, ze ma prawo się podobać, ale to tak samo jak z Ich Troje, siano, są lepsi, ale ludzie kupią; ich za bzdetną nutę, a MK za krew i inne pierdoły, które robią wrażenie przez 5 min. ale chyba tego ludzie chcą. oby coś się zmieniło...
obecnie jestem na etapie napierania w Naruto Hero 2 i bawię się jak cholera:)) gierka jest prosta, ale nie na tyle żeby kolejne rozgywki popadały w schemat, a najlepsze jest to, że zabawa odbywa się identycznie jak walki w mandze, zastawia się pułapki na nieuważnego przeciwnika, używa charakterystycznych przedmiotów, śmiga po sporych stacjachitp. jest masa zawodników i oczywiście ich flagowe techniki, które często otwierają kopare grającym...świetna zabawa, nawet nie wierzyłem, że aż tak fajnie im to wyjdzie. szkoda, że po japońsku, nie ma co liczyć na wyjście u nas.
zapomniałem wspomniec, ze seria Dead or Alive jest również świetna i warto w nia ponaginać, doskonała oprawa i rozgrywka, świetna dynamika. z gier 2D nadal naginam w guilty gear x na dreamcasta, fajowa, zdecydowanie ciekawsza od street fighterów, jak dla mnie bomba:))
Temat: Wielkanocne spotkanie z jajem
Wchodzę i co widzę.... 11 stron postów. Przyznaję, że nie czytałem wszystkich bo mi się nie chciało. Przeleciałem kilka z nich i je skomentuje:
Do Simarco:
Tylko mądry status przy wsparciu dobrego lobby (ludzi z praktyką w terenie a nie na forum) ma szanse na zbudowanie silnego klubu, który będzie miał szanse przetrwać. Jestem za o ile nie będzie to Jeep Klub.
Do Kudłatego:
Do Prezesa:
Do Ryśka:
Ja Cię popieram
Do reszty (cokolwiek napisali):
Dlaczego dałem: ?
Bo fajowa ikonka jest
I wiesz co, całkiem gadasz do rzeczy, ale przeoczyłeś sedno chyba sprawy.
Wszystko było O.K dopuki kogoś nie zabolało ,ze sie udaje cos zbudować, a on poległ i narobił kupę smrodu. Cóż tak bolało, że trzeba było szybko cos wymysleć, aby wszystko zniszczyc. No bo jak, skoro mi sie nie udało to nikomu sie może. A na dodatek jeszcze cos dzieje sie beze mnie to juz na bank trza to zajechać. To trzeba knuc intrygę, No to od kilku dni wykonywało sie telefony, gg, i po cichu agitowało opowiadając wierutne bzdury i podburzało. Za plecami po cichu, aby zaistniec, pokierować, bo smak prezesury jeszcze pozostał w pamieci. I juz wydawało sie ze sie uda, już nawet instynkty prezesowskie sie odezwały,- bedą dyplomy za akcję wyciągania z brodu - Ja Prezes je wystawie i rozdam. Ojciec spotkań w Poparci - o ile pamietam to inicjatorem spotkan był Marek, a "Ojciec spotkan" unikał ich jak ognia, bo bał sie ze chłopaki zjedzą go zywcem. "Ojciec", słoneczko narodu cierpi jak nie jest no. 1, musi i juz, nawet z diablem, ale musi za wszelka cene. Trzy tygodnie temu wyciągnąl sprawe lusterek na Warkocie, teraz miesza w srodowisku, ciekawe co bedzie za tydzien. Dla wszystkich oczywiscie gotuje jajka i składa Wielkanocne zyczenia, to też taki ojcowski odruch. Gra na pokaz, jest pozerem, intrygantem, fałszywym typem i przykro mi to pisac ale i kombinatorem.
Do prezesa.
Nie polemizuj, bo tylko bardziej sie pogrązysz, to tez dobra rada i proponuje z niej skorzystac. Rozmawiałem z kilkoma chłopakami przez telefon - masz chłopie fantazje - Winszuje
A ikonka Daniela fajna, tez mie sie podoba, damska czy męska
Temat: Fantazy 2007 - II turnus
na pierwszym i drugim turnusie dziekuje:
Estrie - za to ze była moja Mamą. ze sie mna opiekowala, za wspolnie spedzone chwile, za duzo smiechu i za "kaza kabura kawa", za "myszke słonia i tygrysa"
Morganowi - za jego oryginalnosc, za jego rozbrajajace teksty, za to ze jest wspaniałym opiekunem jak tez przyjacielem, za to ze jwyrzucił gałąz do fosy SIEDEM razy
Mnichowi - za bycie sobą, za wspolne gry w magiczny miecz. za smoczy pazur za dzem ktorego zreszta nie lubie.
Oli - za bycie tak miła osoba za to ze sie tak dobrze wspina, i ze jest bardzo optymistyczna osoba.
Bardowi - za rozmowy, za wspolne zarty, za opieke w czasie miedzy turnusami.
Machorowi - za fajowe rozmowy
Benemu - za swietne wczuwanie sie w role tylu postaci
Zbyszkowi - za jego humor, spiewy i zdjecia
Tan - za to ze jest taka miła i kochana osoba
Bognie - za to ze co rok ja widze w srebrnej
I i II turnus:
Tomkowi vel Piżmakowi - za to ze jest walnięty, i generalnie nie ma tu miejsca zeby wypisac co ten głupek odpierdziela
Przemowi - za to ze jest chlebem i czlowiekiem renesansu, za to ze chce isc do oxfordu, i za to ze gada przez nos, i za kurhan
Smoczycy - za to ze jest miła dla wszystkich, za to ze ja kolonisci tulili, jest naprawde zarąbista osoba szkoda tylko ze zaczelismy wiecej ze soba przebywac dopiero na 2 turnusie.
Bratu Smoczycy - za bycie sucharem
II turnus:
Piotrkowi vel Arcykapłanowi - za Szmatelona, za wspolne zarty, za wspolny namiot, za to ze jest super gosciem.
Idril - za bycie harcerzem, za to ze jest tropicielem i tylko udaje elfa, za to ze jest bardzo sympatyczna
Moczowi - za to ze dzieki niemu bylo wiecej smiechu ( ? ) xD
Brianowi - za to ze chociaz jest bardzo mlody, zachowuje sie bardzo dorosle.
Dziewczynom z rasy elfów - za jedzenie
Zółwiowi - za spotkanie po latach za humor
Amber - za fajna osobowosc, za bycie soba, za skrzypce
i wszystkim innym ktorych tu nie wymienilem za to ze dzieki nim srebrna gora jest taka wspaniala.
I turnus:
Mikołajowi wielkiemu chlebowi - za wspolne swirowanie, za humor, za teksty, za smianie sie ze wzystkiego wokol, za akcje nocne, za to ze byl najfajniejszym kumplem w srebrnej, za udawanie Przema
Slowpokowi, Slowmodowi - za to ze był taki a nie inny.
Kacprowi - za to ze stukał we wszystko paleczkami
Arkowi - za bycie jedyna normalna osoba w srebrnej
Marcinowi - za bycie dobrym kumplem
2 blizniakom, ktorzy nie byli prawdziwymi blizniakami- za to ze przez pol obozu myslalem ze sa jedna osoba
Wypasionemu - za bycie sexi facetem xD
i innym z innych ras
Temat: Ulubione gry
Planszówki:
Trochę tego jest. O pierwsze miejsce walczy Twilight Imperium z Warhammer Quest. Twilight ponieważ to świetna gra po prostu. Kuuupa kombinowania, wiele ras a każda z inną zdolnością, świetne zasaday ruchu, walki kupowania jednostek.. po prostu rewelacyjna! Niestety jej minusem to długość rozgrywki - 9h nieraz niewystarcza na zakończenie gry. I niestety niewiele osób grających/znających zasady na tyle by rozgrywka była płynna i krótsza.
Warhammer Quest - to po prostu moj numer 1 od wieeeelu lat. Wiele grywalnych postaci do wyboru. Kto z nas nie przywiązuje się do prowadzonej postaci? A tutaj można ja bardzo fajnie dopieszczać - poprzez rozwój, który za każdym razem będzie trochę inny, znajdując różne przedmioty, których jest masa i nigdy nie będziemy mieli tego co byśmy chcieli :D Do tego wielu przeciwników różne poziomy podziemi wiele eventow... Generalnie bardzo fajna gra przygodowa o zabijaniu potworów w podziemiach starego świata gdzie współpraca drużyny to klucz do zwycięstwa.
Jako trzecie - ciężki wybór - może Fury of the Dracula. Bardzo przyjemna i gra i co najważniejsze można ją szybko skończyć. Gra na zasadzie jeden gracz przeciwko drużynie graczy. I znowu dużo kombinowania, myślenia gdzie Dracula mógł się schować i jak dopaść jego "dzieci" zanim do końca się nie przeobrażą.
Karcianki:
Enzeru zawiodłeś mnie w tym temacie :)
Numer jeden to bezapelacyjnie Vampire the Ethernal Strugle. Kurcze drugiej takiej karcianiki nie widziałem - nie znaczy, że nie ma - interakcja między graczami na maxymalnym poziomie - co powiecie na to bym zdiabolizował tamtego wampira? Dobra zjec go zagłosujemy przeciw krwawym łową. Napewno? Tak! Dobra diabolizuje. Spalić go!!! - mnogość akcji które mogą podjąć nasze wampiry może przyprawić o zawrót głowy. Świetne zasady walki, świetnie rozwiązane zasady "punktowania" w grach wieloosobowych - generalnie najbardziej grywalny przy pięciu graczach. Jak dla mnie po prostu ideał.
Kolejne karcianki... to już takie niekolekcjoneskie. Dominion i Cytadela - ale nie chce mi się już pisać dlaczego :)
Inne:
Dead Lands - świetny RPG. Doskonały świat z wieeeloma tajemnicami do których ma dostęp MG. Bardzo dynamiczna i miodna mechanika. Genralnie fajowa gierka.
Aphalon - kolejne RPG. Stary systemik, który ma ogromny potencjał. I mimo iż wielu ludzi wiesza na nim psy to ma grono wielbicieli, którzy doceniają go za... mechanikę. Nigdzie nie znalazłem tak realistycznych zasad walki tak fajnych zasad magi i w ogóle Warhammer czy D&D niech się chowa.
Wampir Maskarada. To już 3 RPG - powinien być osobny dział RPG - system do którego mam sentyment. Podobno nieźle idzie mi prowadzenie Wampira niestety nie wszystkim odpowiada mój styl. Ale generalnie czuje się w Wampirze jak ryba w wodzie - mimo, że nie grałem już w niego jakieś 5 lat.
To by było na tyle :)
Temat: Underworld / Underworld Evolution
opowiem wam bajeczke jak wampir palił fajeczke, a wilkołak papierosa i upalił se...
kawał nosa oczywiscie hahah
no dobra, a tak serio to mysle ze mimo kardynalnej glupoty tych filmow, to czesc druga, o dziwo, jest lepsza od jedynki. jedynka byla zenujaco slabym filmem, w ktorym zero wampirzego klimatu nie uswiadczylismy. tu przynajmniej jakies starodawne wstwki sa, inna sprawa ze z deka nieadekwatne, no ale... Glowna rozwalka sie dzieje w bardzo klimatycznych ruinach zamkowych, czesc akcji tez na jakims zadupiu Europy, wiec jest niezle jesli chodzi o plenery. co do wampiryzmu to film jest troche brutalniejszy, juz nie same giwery służą do malowniczego uśmiercania, choc ich tez duzo, ale takze super -hiper- wampir- ojciec rodu. super hiper wampir ma fajowe skrzydla i ladnie morfuje w latajaca harpie- zrzynka z Draculi Coppoli po calosci. skrzydla zas fajnie sluza do przebijania, glow obcinania i ogolnie chwalenia sie mozliwosciami specow od efektow specjalnych.
druga 'fancy' postac to wilkolako-wampir, czyli Michael. to znaczy, fajny tylko gdy morfuje, bo niestety aktor ktory go gra to starszny cieć. Kate Beckinsale ma ladnie wygladac i wyglada, prezac sie za kazdym razem do kamery jak rasowa modelka, zeby ja pod korzystnymi kątami lapala...ech.
w filmie znajdzie sie nawet intryga z czasow dawnych i dawniejszych, jak to bylo sobie dwoch braci blizniakow i jak to ich przypadkiem pogryzly zwierzki rozne - jednego wilk, a drugiego nietoperek. no i juz wiecie skad wampiry i wilkolaki są na świecie. tylko, ze wmpiry stwierdzily ze wilkolaki sa 'be', bo nie umieja kompletnie panowac nad swymi niecnymi zadzami(co za troska o dobro swiata tego!) i postanowily je trochę wybic, albo przynajmniej nad nimi kontrole miec. w prologu tego zacnego filmu mamy scene uwieziena Williama- czyli braciszka- wilkolaka. pech chce ze w 1 czesci filmu obudzony zostal Marcus- czyli super wampir, ktory chce sie polaczyc z dawno (od 800 lat tak gdzies) nie widzianym bratem, a kluczem do jego odnalezienia okazuje sie byc...Selene.
do tego dochodzi jeszcze watek z ojcem obu braci, rownie niesmiertelnym jak oni Aleksandrem Corvinusem, ktory nie do konca zalapalam( czy ojciec byl wampirem, stworzonym przez swojego synka, czy byl niesmiertelny z natury?)
pod koniec filmu mamy scene zywcem wyjeta z Wywiadu z wampirem, az sie zdenerwowalam na taka profanacje i musialam sobie ulzyc demolujac pokoj...no dobra, zartuje, ale zobaczcie scene wschodu slonca nad zamkiem...
wada filmu jest loptologia stosowana w przypadku takich filmow, czyli dialogi tyle o ile (czy naprawde na kazde pytanie 'co to?' odpowiedz w tego typu filmach musi brzmiec: 'nic'? nie dalo sie wymyslic czegos innego?),
albo nieustanne 'ratatatatata', toz to im dluzej trwa sekwencja z takim 'ratatatata', tym bardziej ja czuje sie zmeczona i znudzona i zerkam gdzies na boki...
gra aktorska... powiedzmy tak: to nie jest zadna gra aktorska, po prostu po ekranie paletaja sie jacys ludzie i jakies potworki. ale spuscmy na to zaslone.
natomiast razce sa bardzo bledy logiczne i to tak wlazce oko ze o malo go nie wydlubia:
helikopter spada przez dziure w suficie - pardon stropie starego zamczyska - po czym wbija sie pionowo w grunt, smiglo dalej sie obraca. i ten helikopter tak sobie w calosci jest, zamist zrobic przyzwoite bum!
albo maszyneria sprzed 800 lat dziala po tych 800 latach niezawodnie, bez smarowania, a stal to juz chyba wtedy produkowli odporna na korozje. rysunki glownej bohaterki sprzed 800 lat tez jakies takie...'swieze'. ogolnie, jak juz mowilam, wyglad scenografii w wielu przypadkach razi starsznym brakiem autentyzmu: zbroje wampirow(ja rozumiem ze wampiry musza fajnie wygladac i w ogole lepsze miec uzbrojenie i ekwipunek od ludzi, ale....) , podobnie jak wyglad kluczy-medalionow - toz to wyglada jak swiezo odlane, zespawane i wypolerowane, a przeciez mialo miec 800 lat na karku. czy tworcy filmu nie widzieli nigdy w muzeum zadnego eksponatu z tak odleglej epoki?
no dobra, dosc narzekan, w koncu w takich filmach zasada jest, ze nalezy wylaczyc mozg podczas ogladania, i nie przejmowac sie zadna, nawet najgorsza glupota. jezeli bedziemy pamietac o tym, to Underworld jest filmem nawet znosnym, do obejrzenia na 1 raz i szybkiego zapomnienia. nie spodziewajcie sie po nim horroru ani filmu wampirycznego, bron boze! to po prostu zwykla, sensacyjna rozwalka. sequel Underworlda jest tez klarowniejszy i ciekawszy fabularnie od swojego poprzednika, co jest w dziejszych czasach raczej ewenementem. miejmy nadzieje tylko ze 3 czesci nie bedzie. mi w kazdym razie juz wystarczy wrazen.
Temat: Z piekla rodem, bez spoilerow
| Aaaargh... Mgla! Jak ja teraz uwielbiam ten film! Pamietam,
| ze w czasach licealnych smialem sie podczas ogladania go
| i uwazalem ta historie za koszmarna glupote, a teraz podniecam
| sie kazdym ujeciem. Klimat odcietej od swiata miejscowosci,
| w ktorej bohaterowie stykaja sie z nieomal Lovecraftowskim
| Zlem jest to prostu przepyszny! Wybaczam nawet Carpenterowi
| swiecace oczy utopcow :)
troche sie pogubilem ... zawsze mi sie wydawalo Ty wolisz te bardziej
krwawe horrory ? Te typu "teksanska masakra pila mechaniczna"
czyli duzo flakow i juchy ...
Bez przesadyzmu! Teksanskiej nigdy nie lubilem (zreszta przeciez w niej
prawie nie ma gore), a ogolnie od dluzszego czasu meczy mnie ogladanie
w filmach kisielu i juchy. Znacznie bardziej mi niz ganianie z pila za
Marilyn Burns podobaja mi sie takie sytuacje, jak ta z TCM2,
gdy rodzinka psychopatow ma tego pecha, ze trafia na wyjatkowo
wkurzonego Dennisa Hoppera (omylkowo byli zjedli jego brata).
Dennis wchodzi do akcji z wieksza od siebie pila mechaniczna
i wparowuje do wypelnionej syfem i szkieletami samotni przestraszonych
psychopatow. Rozglada sie wokolo i krecac z niesmakiem glowa, mowi
'Boys, boys, boys...', po czym odpala pile i zabiera sie do przywracania
porzadku :)
Lovercraft to absolutna klasyka najlepszego horroru, troche dziwne
mi sie wydawalo ze kino nie lubi go filmowac. A np. pruski oficer
marynarki w lodzi podwodnej opadajacej na dno wydawal mi sie
idealny na jakas krotka forme. W zasadzie pesymizm Wladcy
Pierscieni, sposob filmowania postaci, ciemne kolory - wszystko
jakos przynosilo mi na mysl Cthultu.
I co najsmutniejsze, caly czas nie powstal dobry film oparty na
Lovecrafcie! Sciagnalem sobie jakis czas temu Dunwich Horror
z 1970 roku, ktory ma przepyszna sciezke muzyczna i fajowe
intro, ale potem wszystkie te perypetie, glupie ganianie za
Necronomiconem i dziwne miny bohaterow powoduja uspienie.
Tak niewiele trzeba - wystarczyloby sie przyjrzec scenariuszowi
genialnej Lovecraftowskiej gry Shadow of the Comet, by zrozumiec
czego trzeba w takiej historii... I ze Lovecrafta da sie skutecznie
przeniesc do innego medium.
amarot
o o o o o
o o o o o
Take me out tonight where there's music and there's people
Who are young and alive
Temat: Big Bang Mini
Big Bang Mini:
Czy zastanawialiście się kiedyś, co by się stało gdybyś miał moc wyrzucania fajerwerk z dłoni? Podejrzewam, że w pierwszej kolejności sama „podpaliłaby” by się szkoła, przepadły by wszystkie dzienniki i dziwnym trafem akurat nasz tornister byłby w środku. Jednak super bohaterowie muszą używać swych mocy w dobrych celach, na przykład znany super bohater „Arkedo” wykorzystał swoje zdolności nadprzyrodzone do niesienia szczęścia innym tworząc grę „Big Bang Mini”. W tym momencie każdy gracz za pomocą magicznego patyczka i wspaniałej technologii Nintendo Dual Screen może stać się „fajerwerkowładny”! Gra „Big Bang Mini” łączy kreatywną zabawę dolnym ekranem i przenosi to na górny. Teraz jako gromowładni możemy przystąpić do misji ratowania świata od różnego rodzaju baloników, potworów, zjaw, sfinksów i tym podobnych kreatur. To innowacyjne zastosowanie dolnego ekranu przyniosło sukces tej grze, ale więcej w dalszej części recenzji.
Grywalność:
System gry opiera się na zręcznym poruszaniem patyczkiem po ekranie np. jeżeli nakreślisz szybko prostą linię do góry, to z tego miejsca wyleci fajerwerk i rozbłyśnie na górnym ekranie, jednak naszym zadaniem jest tak celować pociski, aby trafiały one potwory śmigające na górnym ekranie. Każdy potwór potrzebuje innej ilości uderzeń, aby zniknął. Niestety, pocisk, który nie trafi wybucha a jego części lecą z powrotem na dół. Może i to by było dobre, ale nie w tym wypadku. Otóż strzelanie nie jest jedynym zadaniem. Na dolnym ekranie mamy punkt (zmienia się jego wygląd w zależności od rozegranej planszy), który symbolizuje nasze życie. Musimy prowadzić go tak patyczkiem, aby ominął on wszystkie przeszkody rozrzucane przez przeciwników, odpady nietrafionych fajerwerk i inne przeszkody (będziesz je poznawać w miarę rozwoju rozgrywki). Aby ukończyć poziom musimy napełnić energią boczny pasek. Jak to zrobić? Musimy łapać gwiazdki, które wypadają ze zniszczonych na górze potworów. Każda gwiazdka podnosi stan energii na pasku, spotkamy małe gwiazdki, które wypadają z mniejszych wrogów, jak i duże, które punktowane są wyżej i wypadają z trudniejszych przeciwników. W późniejszych poziomach poznajemy nowe umiejętności naszego magicznego patyczka, a są to na przykład: tworzenie tornad, które wchłaniają pociski zagrażające naszemu życiu (oczywiście mam na myśli punkcik), używanie pocisków naprowadzających, które przydają się kiedy nasz wróg chowa się np. za chmurą, która chłonie nasze pociski itd. Kiedy już uzupełnisz zapas energii na pasku, ujrzysz wspaniały i jakże oczekiwany napis „Well Done”. Zaraz po tym mamy możliwość rozwiązania bonusu. UWAGA! W planszy przy zimie, nie bij w lód jak oszołom, bo to nie wychodzi punktom na dobre. Nie będę wam o tym opowiadał, bo nie chce zabrać przyjemności z odkrywania nowych poziomów- po prostu to przyjdzie w swoim czasie.
Grafika i Muzyka:
Grafika na wysokim poziomie, dopracowanie tła, które sprawiają wrażenie jak nakręconych kamerą cyfrową! Potwory również zadziwiają, ponieważ każdy z nich jest unikatowy i różnią się od siebie. Fajerwerki to absolutny pokaz tego, co super bohater potrafi zrobić z konsolą! Muzyka w grze musi być bardzo dobrze dopasowana, bo nawet jej nie pamiętam. Jeżeli chcesz bardzo dowiedzieć się jak prezentuje się muzyka, polecam Oficjalny Soundtrack, który możecie zassać na oficjalnej stronie „Big Bang Mini”. Rewelacyjne efekty dźwiękowe, charakterystyczne dźwięki wybuchu fajerwerk jeszcze długo ponad trzydzieści minut po zakończeniu zabawy dźwięczą nam w uszach, co czasami sprawia wrażenie, że gracz stał się psychicznie chory. Nie zrażaj się tym, to naprawdę fajowe uczucie!
Tryb Multi:
Każdy super bohater ma swoje słabe punkty, więc i temu ich nie zabrakło, a jest nim właśnie tryb Multi. Niestety, możemy grać tylko z kolegom czy też z koleżankom z odległości 20 m. No cóż... Niczym ten Achilles- palniesz gościa w stopę i buch! Nie ma gościa. Z pewnością Multi w tej grze zaliczymy do minusów.
Rodzaj Gry:
Gra familijna dla wszystkich, choćby nawet by się pośmiać z tego jak to ojciec niezręcznie macha magicznym patykiem po ekranie. Zawiera w sobie dużo elementów gier akcji, przygodowych oraz typowego shootera. Jednak bezmyślne strzelanie tzw. „na pałę” tylko zniechęca do dalszej gry.
Plusy:
Nowatorski pomysł wykorzystania najmocniejszej strony DS.’a czyniącej z niego konsolę wyjątkową- Ekranu Dotykowego.
Rozbudowane animacje.
Zróżnicowanie potworów.
Każdy świat to nowa zdolność.
Wciągająca muzyka i idealne efekty dźwiękowe.
Minusy:
Brak ogólnej fabuły.
Żałosny tryb Multi.
Ocena całkowita: 9,5/10
A teraz czas na parę obrazków:
Opracowanie i przelanie na... „papier”: DanielloJag0 (vel. Rarvi)
Temat: NEO PLUS nr. 70 (Listopad 2004) w kioskach od 27.10.2004
No i stuknęła nam siedemdziesiątka i akurat tak się złożyło, że dla uczczenia naszego jubileuszu Sony po raz pierwszy zorganizowało PlayStation Experience w kraju nad Wisła. Hehe. Byliśmy i było super - mnóstwo konsol, wielu graczy i nasze małe stanowisko wiecznie przez nich oblężone. W następnym numerze relacja, a ci, co nie byli niech żałują - czegoś takiego w tym kraju jeszcze nie było. Ale do rzeczy. Nowy numer właśnie wyjechał do kiosków i jest w nim naprawdę mnóstwo gorącego stuffu. A przede wszystkim długo oczekiwane Killzone!
Specjałów całe mnóstwo
Killzone - recenzja na bite cztery strony. Dosłownie na kilka dni przed zamknięciem numeru dotarła do nas przesyłka z Killzone, ale zdążyliśmy ograć je z każdej strony, a Gulash wysmażył cztery strony recenzji i wydał ostateczny werdykt... Zainteresowani? To, co tu jeszcze robicie? Zasuwajcie do kiosku!
Call of Duty: Finest Hour - Mielu wybrał się do dżdżystego Londynu, gdzie wcale nie padało. Padały natomiast trupy, gdy testował najnowszą grę Activision. Molestował też trudnymi pytaniami szefa ekipy pracującej nad tą strzelanką, niejakiego Scotta Langteau. Trzy strony o zmaganiach na froncie wschodnim i zachodnim.
Sztuczny Tłok - w ciągu trzech ostatnich miesięcy każdego roku na sklepowe półki trafia całe mnóstwo gier zażarcie walczących o naszą uwagę i portfele. Usiłujemy dociec dlaczego tak się dzieje i czy jest to dobre zarówno dla nas, graczy, jak i dla samych gier i wszelkich nowości i innowacji.
Need for Speed Underground 2 - największy hit poprzedniej Gwiazdki z przyległościami doczekał się sequela... I to jakiego, hit murowany, a sama zabawa jest o wiele fajniejsza niż poprzednio. Cztery strony recenzji!
Już graliśmy
Metal Gear Solid 3: Snake Eater - co tu dużo mówić, Grabarz testował najnowsze demo. Było gorąco.
Jak III: Back To Basics - Jak i wściekła tchórzofretka znowu w akcji. Czy gra Naughty Dog ma szansę powalczyć z Ratchetem i Clankiem?
Ace Combat 5: Unsung War - najnowsze dzieło Namco jest śliczne, jeszcze nigdy wojna w przestworzach nie była tak efektowna.
The Urbz: Sims In The City - Simsy urban style, trzeba być trendy i mieć stajla.
King Arthur - wiecie, Lancelot, Ginewra, Okrągły Stół, Graal... Tylko trochę zamerykanizowało się to jakoś i zamieniło w siekanie Sasów i Piktów
Area 51 - fachowy shooter z kosmitami i dzielnymi komandosami. Ładny i szybki, a i klimat najbliższy temu z Aliens...
TimeSplitters: Future Perfect - kolejna część podróży w czasie i siekania wrednych TimeSplittersów zapowiada się fachowo. Dwie strony wrażeń, debiut Blizzarda!
Neo Contra - kultowa strzelanka 2D w nowym ujęciu. Tym razem izometrycznym. Będzie ostro.
Newsy
Najnowsze wieści o Nintendo DS i Sony PSP, a także relacja z Tokyo Game Show 2004. Oprócz tego oczywiście mnóstwo gorących wiadomości i sporo gier. Między innymi Godzilla: Save the Earth, Commandos: Strike Force, Star Wars Knights of the Old Republic: The Sith Lords, nowy survival horror od Capcomu Haunted Ground, Shining Tears - mega jrpg od Segi, a także MechAssault 2: Lone Wolf, czyli nasze ulubione mechy wracają na pole bitwy.
Recenzje
Blood Will Tell - najbardziej zakręcona sieka ostatnich miesięcy.
X-Men Legends - fajowy action-rpg z mutantami w roli głównej.
Ratchet & Clank 3 - kandydat do miana najlepszej platformówki roku i genialna rozwałka!
Outrun 2 - klasyka wyścigów powraca w wielkim stylu.
Crash Twinsanity - po raz kolejny legenda platformówek próbuje zawalczyć o najwyższe laury. Z jakim skutkiem?
Animal Crossing - wieki oczekiwania i wreszcie jest! Szkoda, że nieco się zestarzała...
Pro Evolution Soccer 4 - niekwestionowany król boisk konsolowych w najwyższej formie.
Sly 2: Band of Thieves - złodziej z klasą i humorem znów przekrada się przez ekrany naszych telewizorów.
Mortal Kombat: Deception - najkrwawsza z krwawych. I wszystko jasne.
Star Ocean: Till the End of Time - naprawdę świetny j-rpg, rozbudowany, głęboki i wciągający.
Resident Evil: Outbreak - gra w końcu dotarła do Europy, choć pozbawiona została trybu online. Ale i tak jest niezła.
Shadow Hearts Covenant - i kolejny j-rpg, także świetny, klimatyczny. Oskar twierdzi, że to jeden z najlepszych erpegów w tym roku.
To nie wszystko. W najnowszym N+ znajdziecie blisko 30 recenzji gier, więc jest co poczytać!
Help!
Kompletny opis gry Resident Evil: Outbreak.
Pocket Warrior
Między innymi recenzja Star Wars Trilogy: Apprentice of the Force, a także sporo cieplutkich informacji o najnowszych grach na GBA. Między innymi o Grand Theft Auto Advance!
PES Party
Poradnik do Pro Evolution Soccer 4 czas zacząć!
PS One Zone
Japońskich erpegów wyszło tak wiele, że nie zmieściły się w poprzednim numerze. Sprawdźcie, w co jeszcze warto zagrać na szarej konsolce.
Fight Club
Nowe informacje o Tekken 5 i Dead Or Alive Ultimate oraz relacja z turnieju Burst. No i oczywiście trzecia część poradnika do Ninja Gaiden.
Neon
Między innymi Qoora polemizuje z tekstem z poprzedniego numeru pt. "To nie jest Silent Hill", zaś Vandariel bardzo długo czekał na Fable. Wreszcie się doczekał i ma na ten temat wiele do powiedzenia. A także Opowieści z Krypty, Bitwa o Anglię, Finished Business i inne!
FAQ i Forum
Banan tym razem zawalony listami o Final Fantasy, a nie jak to bywało ostatnio o Metal Gear Solid. Nowe czasy? A na Forum czytelnicy dyskutowali o cenach gier i o tekście Matta z Neo+ 69 - Unfinished Bussines.
Retrospekcja
Pięć lat temu w Neo Plus działo się sporo.
Zapraszamy do kiosków i widzimy się za miesiąc.
Stay tight, follow our lead and keep clear to the walls.
N+ crew
Temat: Klon Klonow
Kurcze, nie bylo mnie i ominela mnie dyskusja. Zamiast dolaczac sie do
setki postow szybciutko sklonuje pobocznie jeszcze raz Klony i z
przyzwoitosci wrzuce pare uwag.
CO RZADZI:
- Podczas seansu przezylem ekstaze. Ale po ekstazie, jak juz skonczylo
sie pierwszych 10 sekund muzy Williamsa i zniknal napis Star Wars, bylo
roznie :) Zwlaszcza jak pojawily sie polskie napisy.
- Ostatnia godzina to wreszcie takie GW jakich oczekiwalem kilka lat
temu. Nadal pelne roznych kwasow, ale tez pelne czadow.
- Zaskakujace zamierzone, campowe wstawki, ktorych nie bylo w starej
trylogii. Poprzednio Lucas to co smieszne wstawial wyraznie tam, gdzie
wstawia sie smieszne rzeczy - w one-linerach, w mrugnieciach okiem itd.
Tutaj ukryl to np. w strojach, zwlaszcza Amidali.
- Yoda. Kropka.
- Dobre wykorzystanie starej muzy Williamsa i kilka nowych motywow
muzycznych.
- Dobre wrazenie _po_ seansie. Najslabsze czesci filmu sa na poczatku.
CIEMNA STRONA MOCY:
- Christensen mnie nie przekonal w ogole. Gra tragicznie, intonuje
kwestie jak na szkolnej akademii. Obawiam sie, ze przy kolejnych
seansach starej trylogii mysl, ze ten guru Czarnej strony wzial sie z
tego dupowatego wymoczka nadkruszy we mnie wieloletni szacunek do
Vadera. Te wazne "przemiany" w E2 maja moim zdaniem jakikolwiek ciezar
gatunkowy raczej dzieki sile subtelnie wykorzystanej muzy Williamsa, a
nie grze aktora.
- Amplituda jakosci dialogow - od dobrych tekstow i odzywek, do
zupelnie tragicznych konwersacji.
- Pierwszych 20 minut filmu wprowadzilo mnie w depresje. Dno - dretwe
gadki, prymitywne postacie, scena akcji wzorowana na innych filmach i
pelna idiotyzmow logicznych w rodzaju wyskakiwania ze speedera. Dopiero
do wizyty u klonerow zaczalem sie przekonywac na plus. Scena miedzy
Jango a OB1 jest IMO jedna z najlepszych w filmie.
- Skojarzenia z innymi filmami. To nie jest powazny zarzut, bo SW mialo
to od zawsze, ale kiedys wydawaly mi sie po prostu mniej bezczelne niz
tutaj. Tutaj na pierwszy rzut oka od razu bylo wiadomo - Piaty zywiol,
Blade Runner, A.I., Dzwieki muzyki (he he), Gladiator, filmy
Harryhausena (to ostatnie to akurat bylo calkiem fajne, jesli slusznie
odczytuje, ze to zamierzony hold).
- Fruwajacy Edward Dedward. W 3 czesci chyba bedzie musial miec jakis
twardy reset razem z deinstalacja dysz, zeby mialo to sens.
Najdziwniejsze, ze ten jego lot w E2 nie ma zadnego wielkiego
uzasadnienia fabularnego - mozna bylo to rozwiazac na 5 innych
sposobow. W takim razie po cholere irytowac ludzi? No nic, moze przyda
sie do czegos absolutnie niezbednego w 3 czesci.
- Wspomniane juz wrazenie reklamowania gier komputerowych na ekranie
(ta zrecznosciowka na tasmie montazowej to zenada)
- Zrobienie na poczatku z Obi-Wana twardoglowego i niezbyt kumatego.
Przez pierwsze pol godziny rzuca teksty w stylu "Learn your place,
young padawan", a pozniej jeszcze jak palant zadaje Kierownikowi
Fabryki Klonow kompromitujace dla siebie pytania, mimo ze widownia juz
dawno kuma o co chodzi. Dopiero w drugiej polowie sie rozkreca i IMO
zmienia w najlepiej zagrana postac w filmie (moze dlatego, ze wyraznie
widac jego ironie i dystans).
- Czy komus jeszcze wydawalo sie, ze w niektorych scenach w
nieskomplikowanych pomieszczeniach (czyli takich, ktore zostaly raczej
nakrecone, a nie wygenerowane w komputerze) na ekranie pojawialy sie
dziwne "szumy"? Zwlaszcza w tle, w ciemniejszych scenach (np. przy
kominku). Ciekaw jestem, czy to problem z tym zrodlowym cyfrowym
zapisem, czy co innego. Wpadlo mi to w oko kilka razy.
CZEGO BRAKUJE:
- Brakuje mi zaskoczenia. Momentow w stylu "Look, I am your Vader".
Historia jest z grubsza znana i fabularnie mozna tylko kombinowac w
szczegolach. Wydaje mi sie, ze to jest najwiekszy potencjalny problem
stojacy przed 3 czescia - jak pokazac ciekawie to, co wszyscy juz
wiedza.
- Brakuje mi jakiejs postaci, po ktorej kompletnie nie spodziewalbym
sie co zrobi. Tutaj wszyscy sa przewidywalni. W pierwszej trylogii byl
Solo. W drugiej na razie zdarzyl sie jeden moment prawdziwego
zaskoczenia: Yoda jako Toshiro Mifune. Ten moment wspominam
najprzyjemniej z calego filmu, ale to tylko jedna scena. Gdyby tak
pojawil sie ktos, bo ja wiem, wyraznie charyzmatyczny i np. rozbijajacy
Jedi od wewnatrz, albo konkurujacy z Anakinem o Amidale (jak Solo i
Luke o Leie), albo chociaz poboczny, ale troche zawadiacki. Mysle, ze
Solo na 100% z tego powodu pojawi sie w 3 czesci. Skoro nie ma
wiekszych niespodzianek fabularnych, a do tego brakuje takiej postaci,
to wprowadzenie Solo rozwiazaloby po czesci sprawe (jest postac + jest
juz stara, wbudowana sympatia widzow). Najprostsza metoda: pokazac jak
zaczely sie problemy Solo z Jabba.
- Ciagle brakuje mi wyczucia w rezyserii/realizacji. Kazda nawet z tych
udanych scen w filmie zostala w jakims stopniu zmarnowana. (a) Walka
Yody z Dracula powinna trwac kilka minut i skladac sie z jeszcze
wiekszych czadow - bloki, sztuczki itd. Tymczasem mamy jedno dalekie
ujecie walki i zanim zdarzylem zdjac marynare do krecenia nad glowa,
juz bylo po wszystkim. (b) Z kolei scena bitwy - jest fajowa, ale
momentow opadania szczeki moglo byc jeszcze wiecej. Za duzo
niepotrzebnych wielkich zblizen, za malo spektakularnych ujec
panoramicznych. W koncu, cholera, to wszystko i tak powstalo w
komputerze, wiec nie jest to problem budzetowy, tylko problem z
wyobraznia rezysera.
I jeszcze duzo innych uwag, ale juz sie pojawily w innych postach.
Ogolnie, dla mnie 7/10, czyli duzo, duzo lepiej niz w "Mrocznym
powidle". Obejrze w kinie jeszcze co najmniej 1-2 razy.