Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne smsy-tesknota
Temat: Brnac dalej... a moze zakonczyc?
a mnie sie zdaje, ze lubiłes siebie w tej roli opiekuna.
dziewczyna moze i jest fajna, ale ona emocjonalnie zwiazana jest z tamtym.
bedzie sie "jego widmo" wlekło za toba nawet jesli z nim zerwie. ona nie
potrafi o "byłym" zapomniec tak szybko jakbys tego chciał.
odpusc sobie bawienie sie w opiekuna. ta dziewczyna musi sie toba tez
zachwycac a nie tylko szukac schronienia. pomysl i zastanow sie co ona w
tobie widzi oprócz tych fajnych dla niej cech opiekunczosci.
1. widzisz w jej oczach iskierki kiedy na ciebie patrzy?
2. czujesz ze pociagasz ja fizycznie?
3. czy uwaza ze jestes fajnym facetem na stały zwiazek?
4. czy duzo sie smieje przy tobie?
5. czy mowi cie miłe rzeczy? ale nie typu "jak dobrze ze jestes" tylko "boze
jakie ty masz cudowne.... (zdjęcia)", " nie wiedziałam ze znasz sie na tylu
sparawach", " podziwiam cie za twoje .... (pasje). itp
6. tęskni, ale [nie sms-uje namolnie w tresci wpisujac przezycia z Tamtym.]
spotykacie sie i ona mowi "teskniłam za tobą" - porosto w oczy z
wyczekiwaniem,
7. robi coś aby spedzac z toba duzo swego czasu, i ogranicza spotakania z
tamtym....
no i tak mogłabym mnozyc pytania - ale jak sam zaczniesz je sobie zadawac i
pojdziesz w tym kierunku -
to przekonasz sie ze warto albo nie warto sie w to pakowac...
decyzje i tak sam podejmiesz ty. nie licz ze ona ci pomoze, albo On, albo
My.
no niestety....
tez mi szkoda tej dziewczyny. jakby to była moja znajoma - skłaniałabym ja
do zerwania i zwiazania sie z tobą....
pozdrawiam
Fsanz
Temat: zdrada
Wiecie co ,poprosilam go o nawiazanie konaktu z corka ,zrobilam to dla dobra jej bo widze ze teskni za nim .Spotkal sie z nia i rozmawiali ,jaka byla szczesliwa jak wrocila .I wtedy postanowilam mu napisac sms ze fajnie ze znow lapia ze soba kontakt ,ze ona go potrzebuje i nawet niewie jaka jest teraz szczesliwa .Oby tak dalej ,i zeby nie zabraklo im czasu na to by okazac sobie uczucia .Odpisal !! pierwszy raz od 3 lat ,ze kocha dzieci i tez chce zeby bylo jak najlepiej miedzy nim a corka .I na koniec pozdrowienia dla mnie.SZOK I dzis znowu mi sie snil ,bylo tak pieknie ,pamietem kazdy szczegol ,kazda sekunde snu.Ale to tylko sen ,szkoda.
Temat: Tesknota
Dziś mam pieski humor . Wszysko wokół jest brzydkie i wszyscy są brzydcy. źle działa na mnie pogoda, źle działa nz mnie ciągły brak forsy, ale najgorsza jest ta wieczna tęsknota. Cholerka, ja muszę ciągle tęsknić....Ta paskuda tęsknota strawiła mnie od środka całkowicie - właściwie, to ja już wydmuszka jestem.Nie mieszkamy razem z Moim Kotkiem, więc wiecznie do siebie tęsknimy.Dobrze, że chociaz są telefony i sms-y.....Kuuuurcze, fajnie macie, że mieszkacie ze swoimi paniami.
Temat: chwalenie
A ja chciałam pochwalić wszystkich tych, którzy chociaż raz byli na nieszporach Czyli: Filcza, Ewę, Niesamą, Baśkobeatę, Natalkę, Magdę Z., i Grażin Chwalę Niesamca za naszą rozmowę przez telefon I Wojtka za odgłosy w dali Chwalę jeszcze Nesamą za to, że nie strzeliła focha, kiedy mi nie poszło.. Chwalę Iwasiutę Fajnie się z nią spotkać na drodze do parku Chwalę Ewę, bo ją lubię i chwalę Chwalę Brata Grzegorza za wiersz o trzech królewnach i za stokrotkę Chwalę rozszyfrowywanie napisów na kapucyńskich ścianach Chwalę Paulinkę, bo ma długie włosy w nosie, a z nich można zrobić knot do świeczki Chwalę Filcza za gadowanie po angielsku heh Uśkę za łażenie po Rynku i jedzenie lodów I za zwiedzanie szkoły Chwalę Heliosa, bo tęskni Jeszcze Naleśnikosławę za mega długie sms'y Dawida za spacer Basię za całokształt Grażin za odprowadzanie do domu i pożyczenie książek i kasety Zdomnikcza za oddanie kasety... Skulską, bo nie traci zimnej krwi w sytuacjach kryzysowych Kapucyna, bo fajnie się do niego pisze I Shakirę, Głupka jednego
Niesama(przez telefon): Pomódl się za nas, bo jest ciężko...
Shakira(w tle): My za Ciebie nie mamy czasu...
Heh jaka typa To już
Temat: do dziewczyn - 2 facetów
smbsone ,a to nie jest troche tak,że Ty wszystko "w pracy,dla pracy" itd? Moze ona sie nim pociesza bo ty nie masz czasu? Mieszkanie moze dla niej nic nie znaczyć,jesli Ciebie wnim prawie nie ma. Wyjazd do Angli...dziwne troche ,nie tęskni? Sama nie wiem co o tym myslec. Na Twoim miejscu pogadałabym z nią ,ale nie na zasadzie" jestes suka,jestes be,co Ty mi robisz? " tylko wytłumaczyłabym spokojnie co czuję,nie wypominała co zrobiłma dla niej,co mi zawdzięcza itd. Po prostu przekonaj ja,żeby wróciła do Polskii spróbujcie od nowa razem. A tak w ogóle...to czemu Ty się do niej nie wybierzesz???
bledna interpretacja: to ja mialem dla niej czas.to ja zalatwialem jej sprawy.bo ona jest niesamowicie nierozgarnieta,roztrzepana i fajnie bylo -ale jak pakowala sie w jakies klopoty -to potem "POMÓŻ MI".
ja sie nie wybiore bo nie bede zgrywal glupa przed jej rodziną.co to pielgrzymka ? po kolei bedziemy jezdzic. tylko ze trzeba miec swoj honor. Ona nie powinna nawet pomyslec o zaproszeniu TAMTEGO. tymbardziej w tajemnicy przede mną. to ze sie dowiedzialem to czysty przypadek.
czy teskni ? nie wiem. bo codziennie puszczala mi sygnalki, pisala smsa,a w weekend przez 3 godziny dziennie chciala gadac. tylko ze to sie KASUJE w obliczu ZAPROSZENIA TAMTEGO ! bo to jest dla mnie ZWYKLA DWULICOWOŚĆ ! i tyle
Temat: Tęsknota...
Heh... nie tylko Tobie bliski... co prawda już po świętach i Moją Basię widziałem ale jednak te kilka dni nudy świątecznej, kiedy to się wcale nie chce już słuchać rodzinnych dysput o polityce, a nic innego nie ma do roboty na zabcie czasu niestety dobija. A tu jak na złość spotkać się nie można, komórka milczy i w ogóle jakoś tak niefajnie... jakby wakacje od życia bo tak to się widywaliśmy codziennie. Ale gdy w końcu przyszedł głupi SMS z czymś miłym, gdy w końću dziś odwiozłem Ją do pracy to było jakoś tak fajnie... choć dziwnie jakoś.
Z resztą z tą pracą to w ogóle kicha, bo jak się pracuje od 8 do 18 i jeszcze traci po 2h na dojazdy przed i po pracy, a w weekendy zamiast wolnego szkoła to jakoś tak niefajnie to widzę (choć pewnie damy radę :-) ). Chyba też muszę pracę jakąś znaleźć by nie zgłupieć ;-) ...bo to chyba jedyny sposób na tęsknotę jest :-(
Temat: Zakochiwanie sie On-Line?
"agentka Kunnenfeldt"
Jedynym momentem tragicznym ich znajomości było - kiedy Omar był jeszcze
w
Jordanii - zabranie szacownej Qzynce telefonu komórkowego po wysłaniu 1500
SMS-ów w miesiącu oraz godzinnych rozmów z Jordanią :-)))
Hm... mnie już by nie raz kompa zabrali... ale bronię, jak lew. To moja
jedyna namiastka nieustannej intymności. Wiem, brzmi dziwnie, jeśli wziąć
pod uwagę, że wysyłam tego posta przez 0202122, ale maile są czymś, co po
prostu się wysyła, nie ważne, w jaki sposób, ważne jakie. Przepraszam za
brednie ale dzisiaj miałem dość ciężki dzień, biegłem przez pół Łodzi z
wywalonym językiem i przesuszoną gębą, żeby uratować coś, co stanowi niejako
mój skarb. Udało się że aż się popłakałem z radości. A tak w ogóle to
wróciłem z wakacji, tam sobie przemyślałem parę rzeczy i niestety dla
(dobra, na razie pół...) i fajne to jest nawet :-) Ten jeden ciemny
strasznie mi się kojarzy... fajnie kojarzy :-)))
Pozdrowienia dla wszystkch Tatusiów, niekoniecznie Brianów.
"Po co Ci ktoś inny, skoro możesz mieć mnie" (tak to tam było???)
prawiebrunet
Aha, jeszcze jedno: umieram z tęsknoty, niech ktoś coś ciepłego napisze.
Temat: Toothing RANDKI PRZEZ BLUETOOTH
Pozwolę sobie jeszcze coś powiedzieć w tym temacie... Zgadza Cię wezmą za świra albo powiedzą co ty nienormalny jesteś , wyślij sobie meila , albo smsa i koniec będziesz się męczył. A tak naprawdę w ten list była wkładana dusza tęsknota tej osoby.. Jak czytałeś ten list to czułeś że są w nim uczucia a taaa kom. No nie mówię używam często no i meila też ale to nie jest to samo.. Jeżeli mam już o czymś dyskutować to na prawdę wolę zaczekać na spotkanie na live.. Niż się droczyć przez meila smsa , no ale co gorsza na gg.. Ten meil to już jest pół biedy w porównaniu do gg. Dziwne to teraz życie niby wszystko ułatwione fajne ... A brakuję tego co kiedyś.. Takie moje zdanie.. Pozdrawiam
Temat: studia na Politechnice Wroclawskiej
Powiem tak - swiete slowa Marku ;)
Sam jestem elektronikiem z wyksztalcenia i wiem co to zanczy uczenie sie dla
zaliczenia. Potem sie okazuje ze to na co sie zwracalo najmneijsza uwage
jest wlasnie najwazniejsze. A co do mikrokontrolerow, to wsadzaja je
rzeczywsice wszedzie, ostatnio wyczytalem gdzie info o kiblu troszzcacym sie
o uzytkownika (hic!) - mierzy mu temperature i takie tam. Nawet niedlugo w
kiblu czlowiek nie bedzie mogl spokojnie posiedziec bo bedzie go sledzic z
setka czujniow monitorujacych zeby przypadkiem nie zaslabl w czasie
oddawania ... ;)
chyba to wszystko nie idzie w tym kierunku co trezba. Owszem zabawki sa
fajne ale czy konieczne? Czasem czuje sie osaczony tym wszystkim i mam
wielka ochote na powrot do czasu kiedy nie bylo komorek i moglem byc po
prostu nieuchwytny przez pare godzin dla calego swiata. Teraz nawet jak
glosowej, pol tony smsow nie mowiac juz o mailach. Fajne to a pewnie. Ale
czlowiek czasem teskni do ciszy i spokoju. uff
wybacznie to gadanie ale czasem z pozycji starszego czlowieka to wszystko
wyglada makabrycznie; 0
Temat: Uczucia...
Hejka a ja dziś rozmawiałam z moim skarbem taka jestem szczęśliwa będzie w piątek wieczorem lub w sobote rano mówił że kocha i tęskni ja też mu powiedziałam że go kocha i tęsknie odrazu mi się humorek poprawił fajnie usłyszeć jego głos jeszcze usłysze jego głos w środe bo ma do mnie dzwonić.Anusia może masz racje z ta miłością 6lat jesteśmy razem to czemu mu nagle by mu się odwidziało mamnadzieje że będziemy do końca życia razem przez telefon i sms-y są inne uczucia niż na żywo face to face napewno z nim pogadam o nas jak przyjedzie teraz.Anusiu dziękuje.Pozdrawiam:*
Temat: Hej...
Wybaczycie mi to dziewczynki porawda?
Zaraz zmykam na zakupy do Galerii Bałtyckiej...poszukac nowych spodenek:) i moze cos jeszcze fajnego mi wpadnie w oko:)
W niedziele jade do Skarba do Rozewia wiec musze wygladac ladniutko:)))))
p.S Łukasz sie nie odezwał..tak jak napisala Kingusia dam mu czas,nie bede naciskac ..zeby go bardziej nie ranic tymi smsami ode mnie w ktorych pisze ze go kocham .. jest mu wtedy jeszcze gorzej bo bardziej teskni...za bliskoscia,czuloscia..
Jest mi ciezkoz ta mysla ze nie mam do niego pisac ale wiem ze damy rade..musi byc dobrze nie ma innej opcji..nasza milosc doda nam sil w walce o kazdy dzien kiedy jestesmy daleko od siebie..
Milego popoludnia Wam Sloneczka zycze
O nie deszczyk pada..ale co tam nie roztopie sie przeciez:)
Bede wieczorkiem:)
Temat: John Gray
na pewno spowodowane jest kryzysem w naszym związku, ciągnie się to juz 2.miesiąc
nie wiem co robic, spedzamy razem jeden wieczor w tygodniu, po 2 latach związku, caly tydzien praca, krótkie, banalne smsy. Cos sie wypaliło coraz czesciej mam wrazenie , ze on nie ma czasu, ani pomyslu na związek. kocha mnie, ale to juz jest chyba tak w nim ukryte, ze to uczucie do mnie nie dociera. dlatego mówie o jego skorupie...latem bylo lepiej, wprawdzie oboje pracowalismy od rana do wieczora, ale byla w nas jakas pasja, chęc bycia razem, po prostu milosc.
teraz nie wiem juz co jest, 95% czasu jestesmy osobno, porozumiewamy sie jak obcy ludzie...a gdy sie juz widzimy, to on jest tak zmeczony, ze nie mam prawa sie odezwac, ze cos bym chciala porobic. tylko ja mowie o tym, ze fajnie byloby sie zobaczyc...nie poznaje go... ((( jestesmy zaręczeni, ale przez kłotnie z jego matka (toksyczna, nadopiekuncza manipulatorka, on maminsynek) po prostu przestalismy oboje planowac cokolwiek. ciezko zaplanowac spotkanie w weekend, a co dopiero wsoplne mieszkanie itp.
nie wiem co dalej, trace nadzieje, chcialabym, aby to on teraz przejął inicawtye, okazał mi uczucie, tesknote - miedzy nami tli sie, a ja nie mam sily dmuchac w ten nikły płomien by to rozniecic...nie wiem nawet czy on chce, moze satysfakjonuje go ten marazm, moze nie chce nic wiecej.
Temat: Związek bez miłości..
mam trochę podobny problem do paddy, więc dopiszę się do tego wątku.
Sytuacja wygląda w ten sposób: na początku licpa poznałem na gg bardzo fajną dziewczynę, rozmawialiśmy ze sobą dzień w dzień po kilka godzin, mamy wspólne zainteresowania, studiujemy ten sam kierunek, prawie jak 2 krople wody, wspólne tematy możemy ze sobą bardzo długo rozmawiać.Wymieniliśmy się zdjęciami, Wkońcu postanowiliśmy się spotkać. Mieszkamy w 2 różnych miejscowaościach oddalonych o ponad 300km. Pojechałem do niej na 3 dni i było super. Problem jest taki że ona zakochała się we mnie "po uszy" . Fakt bardzo dobrze mi z nią, ale nie kocham jej i nie chce jej tego powiedzieć. Boję sie że gdybym jej to powiedział to by się załamała. Teraz po powrocie trochę mi jej brakuje, ale tylko trochę. Ona za mną tęskni cały czas wysyła smsy itd. Dodam że nigdy tak wspaniałej osoby pod względem charakteru i osobowości jeszcze nigdy nie spotkałem. I teraz pytanie co jej powiedzieć, ona myśli że kocham ją tak samo jak ona mnie. Czy taki związek miałby sens??
Temat: The L word
klasyka! caly epizod byl genialny, poczynajac od calej sekwencji alice, jej smsow i reakcji, podsluchiwania (z pozniejszym zdziwieniem shane skad ona wiem) poprzez alice-jenny (slowo daje, myslalam ze po ostatnim odc. 5 serii jenny sie jednak choc troche zmienila), potem phyllis no i sama koncowka..
tasha - you're the best.
aice, as always, delivers
ale mam jedno pytanie, cytat z alice o dzieciach heleny, to to samo tyczy sie dusty... fajna byla, co jak co
czy ktos moze tu teskni za molly? bo ja tak...
shenny? nigdy w zyciu. nie zdziwie sie jesli ona robi ja w konia i tyle.
Temat: Teściowa, ach teściowa....
co się tu wyprawia???
Myślałam, że jakoś zapanował spokój, a tu proszę, coraz lepsze numery!!!
Wszystkim Wam posiadającym wredne teściowe, które sie nawet wnukami nie chcą zająć... może trzeba im cosik powiedzieć do słuchu???
Kasiekk no umyła, umyła!!! porąbane babsko! jeszcze się porządziła do wieczora i...odjechała! no i w ogóle już siedzą z 2-3tygodnie u siebie w Hamburgu i spokój! Czasem tylko smsa napisze, już nawet nie dzwoni do mnie Jak miło!!! no i pisze mi że tęskni za Hanią... ciekawe, bo jak ją miała w zasiegu ręki, to trzeba ją było prosić, żeby przyjechała...Wrrrrrrrrr........
Jagódka24 to fajnie żyjesz z teściową! ale dla równowagi masz denerwującego teścia...jak nie urok to sraczka!
Temat: Kto tęskni za wysokimi cenami?
Taka refleksja mnie naszła jak to było fajnie płacić 45 pln za abo 25 minut albo
za smsa 40 groszy:-) Człowiek wtedy miał szacunek do tych minut, nie wygadywał
ich od tak sobie. Pomyślicie, że zwariowałem, ale sprawa jest analogiczna jest w
aparatach fotograficznych. Kiedyś klisza 36 klatek musiała wystarczyć na cały
wyjazd, człowiek się zastanowił zanim pstryknął.
Temat: mięta super light
wilczysko:
Jak to się nazywa? Takie ciepłe, z małych różnomateriałowych
kwadracików? Nie chodzi mi o kołdrę pikowaną.
patchwork :)
A z tego i tak wynika, że ona się rozdwaja kategorycznie z
powodu tego, co to za nim tęskniła bardziej. Tak miało być?
Porzuca tę słabą, kruchutką, co jej się broda trzęsie i świat wali.
I nie z konkretnego powodu, raczej pod byle pretekstem.
Dalej jest ok, tylko znowu (przez wspomnienie listu) wynika,
Tak tamte zapomniane i znalezione listy wygenerowały wspomnienia, stąd
tęsknota, sentyment do siebie sprzed.
Ale.
I właśnie dlatego:
Nie do niego, a do Slim Camelii. Nie list, tylko sms-a. Bo może uda się urwać.
Albo:
Owszem, list. Z pogróżkami nawet. Ale nie do niego, lecz do siebie sprzed.
Jak się chce, żeby sprawa została rozwiązana, to nie należy
skutecznie ukrywać dowodów, a później wyskakiwać z nimi w
komentarzach jak dżek z pudełka. Jestem urażony. A tak by
było fajnie.
A czy ja coś ukrywam? Przecież to wciąż jeden i ten sam wiersz.
Jestem urażona! :D
w.
MAG
Temat: potrzebna pomoc kobiet!!!
hej dziewczyny,
mam do was takie pytanie. Moze zaczne od opisania calej sytuacji, zeby wszystko bylo jasne. Jakis czas temu pewna dziewczyna mnie poderwala, zaczelismy ze soba krecic i z czasem postanowolismy byc razem. Widac bylo, ze jej bardzo zalezy. Gdy bylismy razem bylo nam dobrze, prawie w ogole sie nie klocilismy i w ogole bylo bardzo fajnie. Lecz pare dni temu tak z nienacka postanowila ze mna zerwac, jednak po moich namowach doszlismy do wniosku, ze narazie zrobimy sobie przerwe. Powodenm wg niej bylo to, iz nie moze zapomniec o swoim ostatnim chlopaku, zerwali ze soba w lipcu, a byli 1,5 roku. Sa z jednej klasy. Ona mowi, ze nie moze mnie oszukiwac i nie moze byc ze mna, a myslec o kims innym. Powiedziala, zebysmy narazie zrobili sobie przerwe i zobaczy czy za mna teskni. Jednoczesnie mowi, ze ma momenty, ze chce byc ze mna, ale tez ma i takie, ze mysli o tamtym. Mowi, ze nie moze o nim zapomniec bo widuja sie codziennie w szkole, jednak ona za 2 m-ce ma mature i konczy szkole wiec sie widywac nie beda.
Dziewczyny powiedzcie mi teraz jak to wg was nalezy rozumiec? Czy mam sie jeszcze ludzic nadzieja, ze nadal bedziemy razem czy juz mam zapomniec? Jesli wg Was moge miec nadzieje to co powinienem teraz robic?
Jeszcze dodam, ze "zerwala" ze mna w czwartek, w piatek w ogole nie pisalismy, a dzisiaj tylko 2 sms i to takie jak zwykla rozmowa.
Z gory dzieki za informacje.
Temat: Nie wiem co myśleć o tym...
jakbym czytała o sobie...juz zaczęłam dochodzić do siebie...wszystko byól ok..aż do chwili gdy się odezwał..też pisał,że kocha,tęskni i takie tam..mieliśmy sie spotkać nic z tego nie wyszło <niby był z kuzynką> nie odzywal sie tydzień potem znow sms co z naszym spotkaniem..,powiedzialam ok mozemy sie spotkac..w końcu tak bardzo go kocham...i wiesz co sie wczoraj dowiedziałam..spotyka się z inną... sam mi to powiedzial..fajnie co?! dziewczyno nie bądź taka naiwna jak ja!! juz nigdy nie damsie nabrać na takie coś a tym bardziej na "czułe słówka" !!! wiem że to trudno nie odzywać sie..przechodzilam przez to samo ale teraz wiem że to był błąd że znowu zaczęliśmy rozmawiać i że powiedziałam mu co czuje...3maj sie będzie dobrze!! 3mam kciuki pap
Temat: 1
ale się beznadziejnie czuję po tym Cetalerginie zero sił, spać mi się chce...jakby mnie ktoś walnął czymś
Karolciu choć tu do nas no....wychodź z krzaków. Tęskni mi się za Tobą, poczytałabym sobie coś co fajnego piszesz.
Ela a Ty gdzie się podziewasz?? choć no tu i pisz co u Was i jak się ma Eluszka!
Myszko mówisz, że w dziurze siedzisz choć do nas. Mów co u Was, jak Jan z pracą stoi - czy pracuje czy pomaga Ci teraz, co u Dawidka i jak fasolinka się ma.
Aha, Beatka wczoraj do mnie dzwoniła i prosiła, żeby Was uściskać co też czynie ma w pracy audyt i jest zagoniona, mały super sobie radzi w przedszkolu, ma już kumpli...
benetkami odpisała, że chciałby się z nami spotkać ale niestety nie może. Marta nic nie odpowiedziała mi, ale chyba nawet sms do niej nie dotarł. Ela masz z nią jakiś kontakt? czemu nie wpada?
Ciekawe też dlaczego Aani nie zagląda i nie pisze co u Felinka.
No dobra, idę po małego bo się moczy w wannie. Wpadnę później, chyba, że usnę
Temat: Mam doła :(
fajna babka, oj wiem co czujesz tez tak czekalam, czasami to strasze jak siedzisz sama i nie wiesz co ze soba zrobic. taka pustka nagle a kazdy glupi sms czy krociutka rozmowa jeszcze bardziej sprawiaja, ze sie teskni:/
najlepiej to skutecznie zajac sobie czyms czas i cieszyc sie z uplywajcych dni. nie ile ich jeszcze zostalo a ile juz minelo. Dasz rade, bo kobietki sa silne
Czy po powrocie on jeszcze bedzie tam jechal?
Temat: alfabetycznie
A - auto. Ktore stoi u mechanika, na ktore ciezko pracowalam i ktorego juz nie chce
B - bingo. Lubie to slowo i to co okresla
C - czekolada. NA kazdy sposob.
D - dom. Bo jest tam gdzie serce. Czyli nie tu gdzie jestem teraz
E - Egzamin. Bo sesja za pasem.
F - Finlandia. Wczoraj byla sobota
G - grrrrrejt. Bo lubie to slowo. W szcegolnym zaakcentowaniu na osobe je uzywajaca.
H - hustawka. Mam na ogrodku. Wiatr we wlosach
I - idea. Bo inaczej pomysly. Lubie miec, sluchac, relizowac.
J - jajka. Lubie. W kazdej postaci
K - Kot. Koty sa fajne. Te dolownie i te przenosnie
L - lody. Wanilowe
M - Miodowo.. Mrrrrr
N - nalog. Bo jestem nalogowcem
O - Orzeł...
P - pomoc. Bo lubie pomagac.
R - radosc.
S - sms. Bo wysylam duzo
T - tesknota. Bo mam jest za duzo.
U - uwaga. Bo zwracam uwage.
W - wiernosc.
Z - Zakopane. Ja tam nigdy nie bylam.. ale Miodowe moje bylo czeto zima.
Ż - żużel. Kocham ten sport.
Ź - źrebak. Lubie konie. Od dziecka.
X - Xin. Amdin na ZW.
Temat: tęsknota
Oj przed wami ciężka próba, ale myśle że się uda. Musisz tylko czekać i myśleć sobie jak będzie fajnie jak się zobaczycie. Moze zacznij planować jego powitanie? ;-) A na tęsknotę radzę częste rozmowy telefoniczne i sms-y to zawsze dodaje otuchy! Pozdrawiam i powodzenia
Temat: ;]]] (Uleczyć chory umysł) ;]]]
Moja Kochana Matilde:)))))))
witaj Sloneczko:)
pewnie wypoczeta tutaj zagladasz:)
a ja.......
czy zakochana, nie wiem, uwielbiam Michala
teraz jest nad morzem z kumplami i z mama, pisze sms ze teskni, ale dzis napisal sms ze teskni ale ja zasluguje na kogos lepszego:(
napisalam ze skad wie czy tak rzeczywiscie jest
nie lubie dostawac takich sms, bo zaraz mysle ze juz koniec miedzy nami, ale z drugiej strony wiem ze jak pogadamy bedzie okej
moze to zakochanie, nie widze swiata poza nim, dlugo bylismy bardzo bliskimi przyjaciolmi, ja mu sie zwierzalam ze wszystkiego....pozniej on wyjechal za granice, stracilam najwazniejsza podpore zycia..... mowil ze mam swoje zycie ze nie powinnismy sie przyjaznic bo to tylko nas zbliza.....
a ja mam honor itd itp
ale teraz honor odpuscilam, spotykamy sie, ale on uwaza nadal ze nie jest dla mnie- powinnam miec kogos leprzego....
nie wiem, czemu tak mowi dla mnie jest aniolem, jak z nim jestem wszystkie troski mijaja.....
ale boje sie z drugiej strony otworzyc i powiedziec ze jest dla mnie wszystkim, boje sie go sploszyc, wiesz jacy sa faceci.....
wiesz Matilde tylko to forum mi zostalo do zwierzania sie.....
przez cala ta chorobe stracilam znajomych, a jest strasznie trudno zaczac od nowa- to rzecz nierealna, mam tylko facetow, z ktorymi sie czasem spotkam ogladamy filmy i sie przy piwie smiejemy....
ale to faceci
czasem brak jakiejs kumpeli....
ehhhhh chyba sie uzalam, olac to jutro nowy dzien:)
no i tak mi dni leca
a teraz jest u mnie kuzynka, calkiem normalna (zupelnie bez ED), jest fajnie jest mlodsza, ma 18 lat, i sie potrafimy smiac przez caly wieczor:)
warto z kims normalnym przebywac na codzien
Artemis, tak jak napisalas, po wakacjach trafia tutaj nowe zdesperowane, zalamane dziewczatka..... a ja mam zbierac sily, wiesz jak narazie czuje sie na silach, i bede sie starala, tylko nic nie obiecuje, w razie zalamania znikam.....jak narazie rzadko zagladam na forum bo jest siostra....
mam nadzieje ze bedzie dobrze, ze nigdy sie nie zlame...
A to ze tak pisze spontanicznie, jakos nie chce mi sie madrowac czasem, czasami mysle ze kazde moje slowo jest jak powietrze, jest bo jest, cenne dla tych ktorzy wiedza ze warto wdychac powietrze, a dla innych poprostu niewidoczne, wiec jest bo jest
pozdrawiam Kochane wszytkie dziewczatka -moje Aniolki:)))
Temat: nasze świadectwo
ja powiem tylko tyle, ze jadąc do Anglii do mojego Brata na wakacjach wyruszyłam o 7 rano w niedziele z Rzeszowa i w Liverpoolu miałam być na hmm.. jakąś 17... jechałam autokarem... (nigdy więcej tak nawiasem !!:) ) ale o co chodzi... Kochani nie miałam jak być w niedziele na Eucharystii.. byłam w sobote wieczorem.. ale to jest tak...
nie znam wogóle Anglii, ani L.poolu ani nic... Brat wszystkiego na raz nie mógł mi pokazać... i na Eucharystię poszłam dopiero w kolejną niedzielę... myślę, że wiecie ile (NIESTETY;/) jest kosciołów Katolickich w Anglii... więc błądziłam po miasteczku bo ludzi nie było żeby spytać o kościół i szukałam.. przez przypadek trafiłam najpierw do Hilary's Church.. poszłam tam z ciekawości jak to wszystko wygląda... 13wieczna Katedra.. cudo... mówie Wam cudowni, życzliwi ludzie.. naprawde.. ale jak już doszłam do Katolickiego kościoła, w którym jest TYLKO jedna Msza w ciągu całej niedzieli to mówie Wam uczucie nie do opisania... kiedy weszłam to jak se pogadałam z taką Panią która mi wszystko wytłumaczyła po eng. co i jak jest wogle... to jak tak weszłam to pomijam że inaczej wszystko wygląda, lecz co mnie ruszyło... widok Pana Jezusa... jejku... normalnie łzy same mi napłynęły do oczu... odezwała się TESKNOTA, taka prawdziwa... jak nigdy jeszcze... mówie Wam nie mogłam sie opanować... brakowało mi wszystkiego... Polski, Polaków, znajomych, rodziców i nawet Braci:P i wogóle to takie cudowne miec Pana Jezusa blisko wreszcie... i wiecie potem rozmawiałam z Księdzem z tamtąd i to takie fajne:) On taki miły i wogóle Ci ludzi jacy życzliwi... każdy zagaduje i pyta kim jestem, skąd jestem... jedna wielka rodzina... :) cudowne:) i TESKNOTA... naprawde... słuchajcie aż mi sie wychodzić z tamtąd nie chciało... czułam sie jak w domu... i tak było za każdym razem...
ale uwierzcie mi nie zapomne tych łez... łzy tesknoty, ale także ogromnej radości - jakby dawno nie spotykanego Przyjaciela, z którym tylko można było 'smsować' modlić sie do Niego... cudowne...
ojj ale sie rozpisałam.. przepraszam ale to niesamowite zdarzenia w moim życiu
aaa i tylko jedno jeszcze... była tam figura Matki Bożej z Lourdes (chyba tak sie to pisze, a czyta LURT:D ) kurcze... Kochani jak bardzo mocno sie modliłam.. wtedy tak po raz pierwszy od dawna tak naprawde szczerze z całego serca... i prosiłam Ją o zdrowie dla mojej Dziewczynki z Oazy Letniej bo byla cięzko chora... i wiecie co?? 2 dni później dostałam od Niej z Polski sms, że lekarz powiedział, że to niewiarygodne i nie wie co się stało ale wszystko zniknęło i jest praktycznie zdrowa... Kochani... to naprawde cudowne...
no nic reszte zostawiam Wam;)
a gdybyście mieli jakieś pytania jeszcze albo coś to piszcie:)
moge zdjęcia wysłać:)
Temat: Taka niby bzdurka...
Hey wszystkim.
OD razu przejde do meritum
Kocham ją ona kocha mnie, ja jestem romantyk to lubie jej napisać np raz dziennie coś miłego żeby wiedziała że tęsknie, kocham i pamiętam.Wiem że to nie jest jakieś szczególnie istotne w związku ale inna dziewczyny w jej wieku wręcz obsypują swoich chłopaków smsami , sygnałami , slicznymi opisami na gg itd, nie oczekuje tego zeby mnie "zasypywała" bo to także męczące ale szczerze to mogła by się troszke bardziej postarać przesłać mi wiersz tak jak ja to robie od czasu do czasu etc. Kiedyś potrafiła napisać coś od siebie sama bez moich próśb(ale to bardzo rzadko ) które uzasadniałem tym że najnormalniej świecie jest to b. miłe jak mi napisze coś czasem bo wiem że myśli, tęskni etc.. Nie mówiełem jej tego na zasadzie wyzutów czy pretensji , poporstu delikatnie zasugerowałem że fajnie jest wiedzieć że akurat w danym momencie myśli o mnie. Wiem że to nie jest ważne ale jednak troche potrzebne. Napisałem jej tez że lubie jej pisać komplementy że lubie ją uszczęśliwiać i zprawiać żeby czuła się kochana nawet gdy się widzimy. Dałem jej przykład typu" a co kochanie by było jak ja bym nie pisał Ci smsków wierszy nie wysyłał i nie pisał czasem na gg wyznań miłosnych moge tak zrobić , będzie przynajmniej po równo " ona na to "nieeeee !!";]. Jak mam to odebrać jako dystans z jej strony, przejaw egoizmu,brak chęci albo traktowanie tego jako mało ważne? Czy raczej niedojżałość do tego typu spraw ?(ma 16 lat i jestem jej pierwszą miłością) Mimo wszystko jak się spotykamy rzuca mi się na szyje i naprawde widze że jej zalezy, wiem że nie udaje ale po prostu gdyby ktoś mógł mi wyjaśnic dlaczego jest tak a nie inaczej z tymi smsami etc to bym spał spokojniej
Dzięki
Pozdro
Temat: prosze o rady
Jestem juz ze swoim chlopakiem 7 lat i bardzo go kocham (tak moze mi sie wydaje tzn jest dla mnie wyjatkowa osoba i najblizsza mego serca) spotkalam go gdy mialam 14 lat i mieszkamy za soba juz od 5 lat - byl moim pierwszym chlopakiem.
Ale e pol roku temu poznalam w pracy fajnego chlopaka .Problem byl taki ze on tez mial dziewczyne ale ona mieszkala bardzo daleko od niego i rzadko sie spotykala. Zakochalam sie wtym chlopaku i podejrzewam ze on we mnie tez (chce sie ze mna ozenic w te wakacje - oczywiscie uwazam ze to szalony pomysl) ale problem jest wtym ze moj chlopak chce sie zareczyc w te wakacje a ja nie jestem pewna co mu powiedzec.
Wyglada na to ze kocham dwoch mezczyzn
Moj chlopak - wyksztalcony, dobra praca - moge liczyc na niego i ufam mu bardziej niz swojej rodzinie, w nauce zawsze mi pomagal i zawsze mu zalezalo abym miala dobre wyniki i dobra prace................. heh brzmi to super, co nie ?! ale jakos takos nam sie wlozku nie uklada tzn wszystko bylo wow dopuki nie spotkalam tamtego chlopaka
Nowy Chlopak - nie ma wyksztalcenia, prace ma taka sobie nic specjalnego, ale zato jest przystojny i bardzo dobrze zbutowany(w porownaniu to mojego chlopaka to jest modelem), jest zabawny i szalony, zawsze mnie zaskakuje i sprawia ze usmiecham sie jak glupia bez zadnego powodu , mowi ze boi sie ze go zostawie i znajde sobie kogos innego ale ponad wszystko chce byc ze mna.
Uwielbiam znim spedzac wieczory i byc wjego zamionach, czuc jego bliskosc - sprawia ze czuje sie taka wyjatkowa i bezbronna i bosko caluje az mi sie nogi uginaja.
Jego dziewczyna niedawno przyjechala i mimo tego pierwsze co zrobil to przyjechal do mnie i powiedzial ze to ja jestem jego oczkiem w gowie i uczyni co mu bede kazala. Alle ja przeciez nie moglam mu dac 100% gwarancji ze pozuce swojego chlopaka wiec jest tak jak jest.......
Na 2 miesiace wyprowadzialam sie do mojej mamy........ tesknie za moim chlopakiem dostaje od niego mnostwo kwiatow, slodkich smsow mowiacych jak bardzo mnie kocha i teskni .....Z nowym chlopakiem spotykam sie jak najwiecej moge aby go lepiej poznac ale obawiam sie ze moze mnie tak nie pokocha jak moj chlopak mnie kocha i boje sie podjecia tej trudnej decyzji .
Nie moge spac!! nie moge sie uczyc!!! Pomozcie, Prosze!! Czekam na porady i za wszytskie serdecznie dziekuje!
Temat: Miłość
A ja wam coś powiem. Bo normalnie mnie to męczy. Kurde czy ja jestem jaką ofiarą czy coś? Wyobraźcie sobie, że trzy razy w życiu byłam ofiarą tzw. "zakładu" i to przez ludzi, którzy mnie zupełnie nie znali, więc dlaczego wybierali akurat mnie?
Raz było to 'który pierwszy ją zdobędzie' wiadomo o co kaman.
Raz było 'uda mi się ją zdobyć w określonym czasie'
a raz podchodzi do mnie jakaś laska na ulicy i mówi: "Ej słuchaj masz kogoś, bo mój kolega się tobą zainteresował i chciałby to wiedzieć"
No to ja jej na to"Dobrze, że ma odwagę sam zapytać, ale nie nie mam."
I ona ona wtedy kiwa głową na nie w stronę chłopaków siedzących na ławce i po chwili krzyki:
"Ha dawaj piątaka! Mówiłem, że nikogo nie ma!"
Kurde no!
Ale na szczęście nie jestem taka naiwna i w dwóch pierwszych zakładach w porę się zorientowałam nim się zakochałam. Ale jakby nie było takie coś boli...
Do tego dwóch chłopaków już mi serce poważnie złamało. Jeden z nich... cóż już prawie byliśmy ze sobą, każdy to mówił, że wyglądamy na zakochanych itp. aż tu pewnego dnia idziemy na imprezę i on z jakąś laską przylazł, obściskując ją i całując tuż na moich oczach. Okazał się zwykłym kłamcą, nigdy nie czułam się tak oszukana...
przez niego przez długi okres czasu byłam śmiertelnie zrażona do chłopców, feministka zwykła.
Na szczęście na tych wakacjach byłam na mazurach i poznałam kilku świetnych kolesi :) dali mi nadzieję i kto wie może za rok znowu do nich pojadę. Wiem, że "to" nie ma sensu. Wakacyjna miłość jest fajna na wakacjach, ale potem się tylko tęskni... nie nie, lepiej się w to nie wdawać.
No i obecnie podoba mi się chłopak ze studiów, ale ma dziewczynę, a ja mam zasadę i związków nie rozbijam. Jesteśmy ze sobą w świetnych stosunkach piszemy do późna na gg, smsy i w ogóle coś jak przyjaźń i wiecie, że jest mi łatwiej? Jakoś powoli się z tym oswajam. Zresztą zwróciłam uwagę ostatnio na kogoś ciekawego i wygląda, na to, że ja też nie jestem tej osóbce obojętna. Może w końcu?
Tak, wierzę w prawdziwą miłość. U mnie w miasteczku jest para staruszków. Wszędzie gdzie idą trzymają się za ręce i nawet całują sie w parku. Patrząc na nich widzisz że są zakochani, a moja babcia ich zna i są ze sobą od młodości. Także prawdziwa miłość gdzieś tam istnieje :)
Ale się rozpisałam, przeczyta to ktoś w ogóle?
Temat: Stracona miłość
Twierdzisz, Rafeek, że najczęściej ludzie nie potrafią się zdobyć na pozytywne myśli o przyszłości partnera, układanej już z inną osobą. Natomiast ja mam liczne spostrzeżenia na poparcie odmiennej tezy, więc przy okazji dziękuję za wykład o marginesie społecznym. Według moich obserwacji jest on na szczęście trochę szerszy. A nawet jeśli nie klasyfikuje się do normy, to co z tego? Tutaj pewnie przypomnę niektórym podejście Andrewa - jeżeli się kogoś naprawdę kochało, to życzy się tej osobie wszystkiego, co najlepsze, również szczęścia z kimś, kto może dać jej to, czego potrzebuje, kto może dać jej więcej niż my potrafimy. Nie tylko dlatego, że to jest konieczne dla naszego zdrowia psychicznego! Ta osoba dała nam wiele dobrych chwil i uczucie, że się kogoś w życiu kochało (przecież to tak samo ważne jak czuć się kochanym!), więc podziękujmy jej, pozostawiając po sobie dobre wspomnienia, niezmącone zachowaniem po rozstaniu. Inaczej wszystko traci sens...
Popieram.
Sam poznałem miłość swojego życia, która w czasie rozłąki ze mną poznała kogoś, kto dla niej stał się miłością życia. Wystarczyły jej 2 tygodnie beze mnie, by całkowicie przewartościować swoje uczucia. To bolało szczególnie, że nie była mi w stanie tego powiedzieć i sam musiałem się wszystkiego domyślać. Ale najważniejsze że udało się jednak wszystko wyjaśnić (i oczyścić atmosfere) i co najważniejsze pozostajemy przyjaciółmi, choć serce tęskni. Serio, na prawde ciesze się, że jest bardzo szczęsliwa w nowym związku.
Czasem trzeba odpuścić i trzeba żyć i cieszyć się dalej WŁASNYM życiem (choć gdzieś tam zawsze pozostaje świadomość, że być może już nigdy nikogo tak bardzo się nie pokocha). Wiem, ze to strasznie trudne, ale najgorsze to molestować swoją eks masą maili i smsów (obie strony chyba zasługują na jakiś wzajemny szacunek i tolerowanie własnych decyzji?) - ona przez to nie wróci, wręcz przeciwnie. To tylko może przynieść więcej bólu. Im szybciej pogodzi się z sytuacją tym lepiej.
W moim przypadku związek się skończył, ale pozostała mi fantastyczna przyjaciółka, z którą moge się spotkać na luzie i pogadać o wszystkim
Na pewno poznam jeszcze niejedną cudowną kobietę... już poznaje nowe fajne dziewczyny I tak należy do tego podchodzić
Temat: Daleko, ale blisko zarazem, czyli Patatajowcy na emigracji
chyba najgorsza jest ta rozłaka z najbliższymi, choć powinnam być już uodporniona. Miałam 15 lat jak wyfrunęłam z rodzinnego gniazdka, z rodziną widuję się okazjonalnie...
Niestety... tęsknota czasem zabija-zwłaszcza w dni,w które nie za bardzo masz co ze sobą zrobić i za dużo masz czasu na myślenie. Dlatego tak ważny jest kontakt z Tymi,których kochasz,lubisz... Czasem milczący telefon,czy pusta skrzynka mailowa straszniejsze są od wszystkiego co na swiecie straszne-i odwrotnie-jeden ciepły sms nagle otwiera przed Tobą niebo .
Generalnie polecam emigrację (zarobkową rzecz jasna-tak na jakiś czas)-w polskich realiach naprawdę ciężko jest zrealizować jakieś kosztowniejsze plany i marzenia. Idealnie jest-jak nie jedziesz sam(a). Razem jakoś raźniej i zawsze wraca się "do domu"-a nie do "miejsca zamieszkania"-róznica subtelna niby-ale znacząca.
Poznałem tutaj fantastycznych ludzi,których nigdy bym nie spotkał-gdybym nie wyjechał-paradoksalnie-siedząc tak daleko nawiązałem wiecej nowych kontaktów w Polsce-niż jak byłem w kraju (!!!)
Nauczyłem się języka -jak tu przyjechałem -to po angielsku umiałem tylko "I'm hungry" i "Michael Jackson"-teraz jakoś sobie radzę...
Troszke poznałem kraj,który jest inny niż jakikolwik inny na świecie-zreszta zobaczcie sami- www.mats.is -jak chcecie koniki -to w szukajce musicie wpisać "hestar".
Nikt z moich islandzkich znajomych nie ma kuku na punkcie kopytnych-nie ma z kim jakos swojsko pogadać. Jest fajnie-potrafimy wytworzyć rodzinną atmosferę z ludźmi,których kilka miesięcy temu nawet nie znałem,potrafimy się śmiać z byle czego (najczęściej z nas samych-qrde-oni mówia na mnie "Karino") i wzajemnie wyciągać się z większych ,lub mniejszych dołków. Ludzie chętnie sobie pomagają...
Ale bez mrugniecia okiem zamieniłbym towarzystwo ich wszystkich na bande koniarzy gdzieś blisko domu...-tego prawdziwego w Polsce.
Plankton dnia Pon Maj 05, 2008 10:35 am, w całości zmieniany 1 raz
Temat: Co ja mam zrobic? Pomocy...
Witam! Piszę tutaj, bo już nie wiem co ja mam robic ;( Jesteście naprawdę kochani i mam nadzieję, że i mnie pomożecie..chociaż po części..
Otóż od jakiegoś czasu jestem z pewnych chłopakiem. Jak do tej pory wszystko układało się świetnie. Ale do ostatniej niedzieli...chciał się ze mną spotkac u niego w domu. Powiedziałam, że nie wiem czy na 100 % będę mogła, bo muszę pare rzeczy pozałatwiac. Więc poszłam dosłownie po jedną rzecz do centrum handlowego z kumpelą..on wtedy zadzwonił. Zaczął robic mi wyrzuty, że wolę kumpele od niego, no ale w końcu się spotkaliśmy w tą niedzielę, mówił, że jest już wszystko ok. Byliśmy u niego i było fajnie (nie doszło do niczego, zwykłe pieszczoty i pocałunki) potem odprowadził mnie jak zwykle do domu, dał buziaka na do widzenia.
Od poniedziałku w ogóle się do mnie nie odzywał. Nie dzwonił jak zwykle, ani nie pisał sms. No dobra, to jeszcze nie było straszne, zdaża się. Ale to trwało prawie tydzień..ciągle miał wyłączony telefon, a kiedy włączył to nie odpowiadał, kiedy dzwoniłam. Na gadu-gadu również było tak samo..Nawet nie było się jak spotkac, a mieszkał na drugim końcu miasta (Gdańsk to duże miasto pragnę przypomniec..). Kiedy już udało mi się z nim pogadac, spytac o co chodzi odpowiedział tylko, że chodziło mu o niedzielę...Że zachowałam się wobec niego dziecinnie.
Wtedy poczułam się jakbym dostała w twarz..tutaj pieszczoty, wazlina jak to mnie kocha, za mną tęskni i o mnie myśli, pocałunki i miłe słówka, a nagle wyjeżdza mi z takim czymś..Dalsza częśc rozmowy też nie była za miła. Kiedy pytałam się co dalej, brzydko mi odpowiadał, tj. teksty w stylu "gówno".
Przeprosiłam go i chciałam się pogodzic, nie odpowiedział mi i nadal się wykłócał. Ehh..ja już nie wiem co mam zrobic ;(
Z jednej strony go kocham mimo tych wszystkich słów, ale z drugiej po tym co mi powiedział mam do niego wielką urazę. Proszę Was pomóżcie mi, co ja mam robic
Naprawdę nie chcę go stracic, wybaczę mu to, ale on nie chce gadac. Jest odemnie 4 lata starszy a zachowuje się jak conajmniej 14 latek..eh..
Szczera rozmowa mi się nie opłaca, bo co z niej wyszło to widac wyżej...
Przepraszam, że tak chaotycznie.
Temat: Kolejna nieszczęśliwa miłość ??
Przegladam caly ten temat i widze ze zrobilo sie z tego niezle story...
Ja tylko mysle ze ona sie bawi toba i strasznie mi przykro ze tak bardzo sie w niej zadurzyles. Zrobiles z siebie marionetke sterowana przez jej humory i jej bardzo dziwny sposob zachowania. Jest bowiem najgorzej gdy facet sobie mysli ze to ta, ta i tylko ta i zadna inna zwlaszcza na tym etapie poznawania i wtedy dziewczyna zaczyna "przejmowac" kontrole. Zawsze przegrany jest ten, ktory jest zdesperowany, ktory cos musi, ktory nie moze sobie pozwolic na to zeby odejsc i dac sobie spokoj w racjonalnie ocenionej sytuacji. Najlepiej zawsze podejsc do tego w ten sposob ze "fajnie by bylo gdybysmy byli razem, oboje bysmy na tym skorzystali, ale jezeli nic z tego nie bedzie to ok, moj swiat sie nie zawali".
Zauwaz jak wiele "wylales" swoich uczuc na tym forum, jak duzo zdradziles ze swojej intymnej sfery uczuciowej. Jak wiele musieli ci powiedziec inni, bo byles tak bardzo zaslepiony i wreszcie jak brakuje ci jakiejkolwiek wolnej inicjatywy zeby sobie poradzic z taka sytuacja.
problem polega na tym, że mnie tęsknota zabija.... ona teraz jest na piwku nawet nie wiem z kim, a nie wnikam za bardzo bo jeszcze nie jestesmy razem.. a my mamy się jutro spotkać i w niedzielę....
I jak ja mam bez niej wytrzymać do jutra ?? :)
Ona wie co ja czuję... mowilem jej nawet, że chciałbym każdą sekunde z nią spędzać...
Niestety ty sie juz sypiesz i wkrotce zaczniesz to zauwazac jezeli masz jeszcze resztki rozumu w tej sytuacji. Niby sie spotkaliscie, calowaliscie, z obu stron plyna jakies tam deklaracje, a ona zamiast byc z toba spotyka sie z kolegami a ciebie to zabija. Ona niby chce byc z toba a nie moze zerwac z tym starym facetem, bo czeka na odpowiedni moment, bo nie chce go zranic? To chyba musi jej jeszcze na nim zalezec... Wydaje mi sie ze ta dziewczyna jest mimo wszystko jeszcze troche nie dojrzala do takiego powaznego zwiazku ktory ty chcesz stworzyc. Dziewczyna ktora ma powodzenie w meskim towarzystwie i lubi byc adorowana przez wielu jeszcze bedzie chciala pozyc w takim stanie. Troche czasu minie zanim zacznie inaczej myslec i miec inne zdanie odnosnie bycia z kims. Ona raczej chce sie jeszcze bawic... i no coz dobrze jej to wychodzi, przynajmniej na tobie. Raz mowi ze chce byc z toba a drugi raz pisze w sms-esie ze "chyba jest dla ciebie nie odpowiednia; ze nie bedziesz z nia szczesliwy czy cos".
Kolejna nieszczęśliwa miłość ??
TAK.
Temat: Nowy rozdział życia..
---------- 18:47 14.03.2008 ----------
Dzięki za wypowiedzi. Bardzo ładnie to napisalaś Jokasico. Sama prawda.
Wiecie, moze to nie jest tak ze ja ciągle rozmyslam o tym co źle zrobilam i wyrzucam to sobie. Nie wiem dlaczego mnie jeszcze tak do niego ciągnie. On jest specyficzną oobą i bardzo lubiłam z nim spędzac czas... Po rozstaniu poczułam wielką pustke...bo widok jego buźki sprawiał że byłam szczęsliwa, a gdy go nie było przy mnie to mi było smutno ( jak z nim pracowałam to było ok, gorzej bylo jak wracałam do domu).
Przez długo czas nie pozwalałam się adorowac innym chłopakom, mówłam im że kocham kogos innego...Ale widocznie nie podobali mi sie na tyle bym sie w nich zakochała.
Pół roku temu, poznałam kogos (tez o tym pisalam tu na forum), i z czasem zakochałam sie w tym chłopaku. Były wspólne rozmowy, namiętnosc , tęsknota. Nie trwało to długo, bo w taki troche niewyjasniony sposób sie skonczyło... Kolejna porazka, na poczatku było źle z tym, ale z czasem na nowo nauczyłam sie życ jako singielka. Co chce tutaj zaznaczyc...że byc moze jest tak szansa ze zakocham sie w kims innym niż D. , tylko poprostu facet musi mi sie spodobac.
Ale zauwazyłam tez ze im dłuzej sie spotykałam z A. tym mniej mi sie podobał. co powodowało ze i tak myslalam z tęsknotą o D. Tak wiec , troszke takie kółko sie robiło.
Jak teraz sie z J. spotykałam to tez niby fajnie sie rozmawiało..ale jakos nie czułam tego czegos podczas rozmowy w realu, tego co czuje bedąc z D.
Ostatnio puściłam 2 lotki do D. ale mi nie odpuścił - nie wiem dlaczego, choc, wiem że nie wyjechał - bo czesto widze jego auto. Zazwyczaj odpisywał na lotki, a teraz nic. Nie zapytam mu sie dlaczego nie odpuszcza na lotki bo to bez sensu. Ale tak dla 'sprawdzenia' gruntu napisalabym jeszcze smsa... ale o takiej zwykłej tresci, typu co u niego...No bo wyskoczyc z propozycją spotkania tak od razu to tez chyba nie bardzo, no nie?
Chciałbym z nim na ten temt pogadac (tego uszanowania zdania) ale temat jest delikatny i sama nie wiem..jak to dego podejsc..by go nie spalic..
Hmm..Mialabym do Was prosbe. Jak myslicie? On mi kiedys w złosci napisal że juz nigdy nie chce miec ze mną kontaktu. A jak zaraz po tym napisałm jeszcze smsa do niego, to zarzucił mi że nie potrafie uszanowac jego zdania.
Po 3 miesiącach odezwałm sie do niego. Myslicie że On moze mi ponownie zarzucic że nie umiec uszanowac jego zdania?? Czy to że po tych 3 miechach sie co jakis czas do niego odezwe tez moze z czasme mi wypomniec?? I jesli tak to jak sie wtedy zachowac?? Zaznacze że jak do tej pory mi nic nie wypomniał. Byc moze dlatego ze nie byłam wobec niego nachalna (a kiedys chyba byłam).
---------- 18:57 ----------
Jokasico, jutro będzie lepiej Ja wczoraj miałam doła, ale dziś już jakoś mi przeszło..(bo pracę wczesniej skonczyłam) Tak to wszystko dziwnie powiazane.
Nawet jesli juz z nimi nię będziemy to ..jakoś trzeba to doświadczenie w związkach nabywac. Te rozstania nie powinny nas dolowac, tylko umacniac.
Dziś wiemy że nalezy drugiemu człowiekowi dac wolnośc, troche powietrza wokół jego osoby, bo inaczej sie udusi... I nalezy pamietac o tej i innych lekcjach w kolejnej bliższje relacji z chłopakiem.
---------- 19:39 ----------
Wiecie co?? Układalam sobie w głowie tresc smsa i ..napisalam od niego. Napisąłm o mozliwosc spotkania, o tym ze chciałbym o czyms pogadac...Nie wiem czy to pochwalicie czy nie...
Chce z nim o tym pogadac, meczy mnie to..byc moze po tym spotkaniu sobie powiemy ze nie mamy juz do siebie zalu i drzwi będe otwarte na kontakt, i wtedy moze własnie mnie juz nie bedzie ciągneło...
A moze wcale nie odpisze na smsa..i wteyd tez juz bede widziała na czym stoje.
Powiedział mi kiedys ze chce bym była szczęsliwa, powiedział tez ze nie chce miec ze mna kontaktu..mimo ze wiedział ze te słowa mnie ranią..Może ten pomysł ze spotkaniem jest głupi bo moze On mnie ponownie zranic..
Ale chciałabym z nim pogadac szczerze, powiedziec co mi lezy na sercu, no i wysłuchac tego co jemu na sercu lezy - zawsze takie rozmowy pomagały nam się pogodzic (po tym jak sie posprzeczalismy).
No cóz ..zobaczymy jak to będzie.
Temat: POTRZEBUJE POMOCY:(
prosze o wasza opienie....czuje ze postapilam slusznie ale rodza sie watpliwosci...
Z PRZEZSZŁOSCI
dwa lata temu moj tato zostawil moja mame w bardzo okropnych okolicznosciach.mial kilka kochanek jednoczesnie,dzwonily do mojej mamy wyzywaly ja...mama robila awantury a tato ja i nas bil.ten okres byl koszmarem w naszym zyciu....ojciec sie wyprowadzil do kochanki.
O MNIE
zaraz po tym jak ojciec sie wyprowadzil z domu-zostawil nas bez srodków do zycia,bylam zmuszona wziasc przerwe na uczelni i wyjechac do walii do pracy.tam poznalam bardzo fajnego chlopaka(anglika),ktory sie mna interesowal,troszczyl sie o mnie i byl dla mnie bardzo bardzo dobry...czesto pytal o moja rodzine,mame jak ona sie czuje...po prostu dbal o mnie...ale czulam ze to nie to.wiec tylko sie kolegowalismy
...nie chcialam sie angazowac.tam tez poznalam chlopaka polaka,ktory od samego poczatku wiedzial ze duzo przeszlam w moiej rodzine,ze potrzebuje zaufania i cierpliwosci...bo sa to rzeczy dla mnie najwazniejsze.mowil ze dla niego rowniez...zaczelisny sie spotykac i zostalismy para.bylo fantastycznie...gotowal mi swietne dania,kupowal kwiaty,zapraszal na kolacje itd byl mily ale nie interesowal sie kompletnie moimi sprawami zawsze byl skoncentrowany na sobie...swoich sparawach.po 4 miesiacach zwiazku znalazlam smsy w jego telefonie od bylej dziewczyny(niemki)....byla to odp na smsa od niego ...pisala ze juz nieszka sama wiec moze do niej wpasc i ze teskni juz za nim.wiedzialam ze z nia byl przede mna ale nie wiedzialm ze zapomnial z nia zerwac!!znalazlam tes smsy od inych kolezanek o ktorych nigdy wczesniej nie slyszalam...np to moj nr domowy moszesz dzwonic.nie wiedzilam co myyslec ,blyo mi przykro...wytlumaczyl mi ze nie wiedzila jak zerwac i ze to juz koniec...
kolejny sms znalazlam przypadkiem w lipcu juz od innej dziewczyny z ktora byl kiedys ...tez bylo mi zle.dodam jeszcze ze moj chlopak mial staly kontakt z byla dziewczyna z polski ...nawet w 3 lata po rozstaniu.pisza do siebie i dzwonia....ona go wciaz kocha...wiedzial ze maja kontakt i nie mialam nic przeciwko temu az do momenty kiedy znalazlam smsy od niej.pisla do niego kochanie itd ze teski zeby do niej wrocil i kiedy sie znowu spotkaj w polsce.akurat zadzwonila i ja odebralam...zwyzywala mnie.powiedzila ze on jest ze mna z braku laku ,ze jestem smieszna i ze on ja kocha.ja jej powiedzilaam ze jestem zareczona z nim...(bo mi sie oswidczyl pare tyg wczesnie).gdy mu o tym powiedzialm wpadl w szal dlaczego jej to powiedzialam !!ze na pewno ja skrzywdzilam ze ona ma klase o mi jej brak...wyszedl do niej zadzwonic,a mnie zostawil w domu.wrocil i powiedzial ze ona plakala jak do niej dzwoni(ona ma 33 lata on 30),i ze to moja wina....nie znioslam tego powiedzial mu ze mnie to boli ze ma znia kontakt bo nie potrafie mu zaufac po tamtych smsach do bylej nr 2
powiedzilal ze jestem psycholem i ze nie dziwi sie ze moj ojciesc ma kochanke
wszystko wybaczylam on mial kontakt z byla dalej...mi pozostalo tylko czekac,czesto sie klocilismy.
wczoraj sie dowiedzialm ze moj chlopak umowil sie z zupelnie obca dziewczyna z gg na spotknie na piwo,bo miala ciezkie chwile w zwiazku...a ja w tym domu czekalam w domu bo myslalam ze jest w pracy.dowiedzial sie przypadkiem.poczulam sie zdradzana i oszukiwana
widzial ze placze i cierpie ...powiedzial zebym go uderzyla w twarz ...to bedzie mi lepiej tak zrobilam ale nie pomoglo,czulam sie jeszcze gorzej...on na mnie krzyczal i uderzyl mnie.sasiedzi slyszeli jak si ena mnie drze i zadzwonili po policje.
po wszytskim mnie przepraszal...ale ja juz nie wytrzymalam i postanowilam odejsc.nie mialam gdzie wiec chcialam zostac u niego przez kolejne 3 dni...ale powiedzial ze nie i wyrzucil mnie z domu!spalam w hotelu!na koniec jak sie pakowalam powiedzil ze mnie kocha i nikt nigdy nie bedzie mnie kochac tak jak on!ze nic nie wiem o milosci....na co mu powiedzialam ze wiem bo zostawilam dla niego kogos kto o mnie bardzo dbal i kochal tak jak mezczyzna powinien kochac kobiete.powiedzialam mu ze zauroczyl mnie calym show ktore kolo siebie tworzyl,kwiatami ,kolacjami i udawana wiernoscia,,,ale nie dal mi pewnosci ze jestem najwazniejsza kobieta jego zycia,bo ciagle te kolezanki ,byle i inne dziewczyny.powiedzialm mu ze zwracam do tamtego chopkaka ....bo chociaznie mialam z nim zadnego kontaktu wiem ze dalej mnie kocha i od znajomych wiem ze na mnie czeka....
czy robie dobrze ???
tak tesknie za tym chlopakiem..ale on mnie krzywidzil
Temat: Live today like it"s You last day
-Nienawidzę go, gdy jest w takim stanie- zdołała powiedzieć Looka, poczym podniosła nogi do klatki piersiowej, a głowę schowała między kolanami.
Eve i Ryan nie wiedzieli co powiedzieć, nie mieli pojęcia jak ją pocieszyć. Zdawali sobie sprawę z tego, że ich przyjaciółka czuje się teraz okropnie, jednak nie potrafili nic zrobić.
-Kochanie…- zaczęła Eve- jak wytrzeźwieje musisz z nim porozmawiać
-Wiem, wiem. Wiecie jak jest ciężko gdy ojciec na ciebie krzyczy, wychodzisz, a gdy wracasz on cię przeprasza i obiecuje, że już więcej tak nie postąpi…. A kolejnego dnia historia się powtarza- powiedziała już całkiem normalnie Iga
-Chodźmy na deskę, nie będę chcę o tym myśleć- zaproponowała po chwili
-Ok.- odparli równocześnie Ryan i Eve
Przyjaciele poszli najpierw do domu Looki, do drzwi zapukała Eve i poprosiła o deskę przyjaciółki, potem do Ryana, Eve, w końcu udali się do parku z fontanną gdzie zaczęli swoje ‘popisy’. Iga powoli przestawała myśleć o sytuacji, która wydarzyła się wcześniej.
-Ryan kiedy jedziesz na jakieś zawody?- spytała Eve gdy przejeżdżali koło szkoły i usiada na barierkach.
-Yyy… no właśnie…- zaczął- jutro
-A czemu dopiero teraz nam to mówisz? Ty prosiaku!- zaśmiała się Looka
-No jakoś tak zapomniałem
-Ha! Coś czuję, że jutro wielka impreza się szykuje- ucieszyła się Eve
-Jak to?- spytali zdziwieni przyjaciele
-No przecież wiadomo, że nasz kochany Ryanek wygra, więc trzeba będzie to uczcić- wyszczerzyła zęby, zeskoczyła z barierek i przytuliła Ryana, po czym pojechała w stronę centrum handlowego.
-Małe zakupy?- spytała gdy byli już pod wielkim budynkiem
-Nie dzisiaj, proszę- powiedziała Looka i usiadła na ławce. W jej ślady poszli Ryan i Eve
Nagle słyszeć można było dzwonek telefonu
-To tylko sms- powiedziała Eve wyjmując z kieszeni komórkę
-Od?- spytał Ryan
-Od?- spytała tym razem Looka gdy tamta nie odpowiadała
-Od Joego…- odpowiedziała spokojnie- napisał, że tęskni…- w tym momencie Eve spojrzała na przyjaciół i przeczytała całego sms’a- „Hej laska, tęsknię za Tobą… i to bardzo, za Looką oczywiście też. Od jutra będziemy mieć małą przerwę w pracy, więc może byśmy się spotkali… tzn. może teraz my byśmy się do Was wybrali. No chyba, że macie coś przeciwko.”
-Jestem pod wrażeniem, ale by było fajnie jakby jutro byli z nami na imprezie. Moglibyśmy udać się do Sky, wszyscy razem. Co Wy na to?- spytała Looka uśmiechając się
-Nie mam nic przeciwko- powiedział Ryan i mina mu zrzedła.
-Mój kochany, nie mów takim głosem. Przecież wiesz, że i tak najbardziej na świecie kochamy Ciebie!- wykrzyknęła Eve, a przechodzący ludzie patrzyli na nią jak na debilkę
-Ej, mamy kłopoty- powiedziała Iga i chwyciła za deskę, to samo zrobili Ryan i Eve gdy zobaczyli, że w ich stronę zmierza Lena
Uciekli do domu Ryana. Postanowili obejrzeć jakiś film. Podczas gdy Looka i Ryan przygotowywali popcorn Eve odpisywała Jo’emu na sms’a.
„My też za Wami baaardzo tęsknimy! Jutro chcemy się wybrać do dyskoteki, więc może byście dali radę być u nas już jutro rano, lub chociaż popołudniu? Wtedy byśmy wszystko ustalili. Odpisz szybko, czekam” tak brzmiała treść.
-Zakochana chodź do nas- zawołał z góry Ryan. Eve opamiętała się i poszła do przyjaciół. Rozsiedli się na czarnej, skórzanej kanapie i jedząc popcorn wpatrywali się w ekran telewizora plazmowego.
-Jo napisał- odezwała się nagle Eve- „Niestety nie damy radę jutro do Was przylecieć, ale jak już będziemy mogli to dam Ci znać, pa”- przeczytała sms’a
-Szkoda, ale mówi się trudno- powiedziała Iga
***
Po obejrzeniu filmu Looka postanowiła zobaczyć co dzieję się w domu po przyjściu jej matki z pracy. Otworzyła drzwi i usłyszała, że rodzice się kłócą.
-Jestem- krzyknęła i poszła do salonu, z którego jak podejrzewała dochodzą głosy- Co tu się dzieje?- spytała gdy zobaczyła, że ojciec pakuje ostatnie rzeczy do walizki.
-Twoja mama, a moja żona- „wow, ale odkrycie” pomyślała Iga- delikatne mówiąc „poprosiła” mnie, abym parę dni pomieszkał w hotelu. Pa córciu- powiedział jeszcze pijany ojciec i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Przepraszam, ale już nie mogę. Potrzebuję trochę czasu- tłumaczyła się matka gdy zauważyła, że po policzkach jej córki płyną łzy. Łzy smutku, przykrości i żalu.
-Fajnie, że zapytałaś mnie o zdanie. Myślisz, że mi jest łatwo? Nie, nie jest. Ale nie musiałaś go od razu wyganiać z domu.
-Ale córciu…- lecz nie zdążyła dokończyć, bo Iga pobiegła na górę i głośno włączyła muzykę. Matka nie chciała protestować, postanowiła pozwolić jej się wypłakać… jej i sobie też.
Temat: Skąd mam wiedzieć na czym stoję?
Siemka wszystkim! Mam problem, który od dłuższego czesu nie daje mi spokoju...
2 miesiące temu poznałam fajnego chłopaka z mojej szkoły. Dogadywaliśmy się na początku przez SMSy, ja miałam ważną misję, moja koleżanka chciała dowiedzieć się jednej rzeczy od niego, tylko że jej nie chciał odpisywać, więc wzięłam sprawy w swoje ręce i chciałam jej pomóc. Tak więc on wtedy zaczął podejrzewać ze spodobał mi się (dodam że jest raczej znaną postacią w naszej szkole, ja od niedawna też). Ja do niego nic wtedy jeszcze nie czułam.
Po kilku dniach, gdy już dowiedział się kim jestem(znaliśmy się wcześniej tylko przez te smsy), wyznał mi że bardzo mu się spodobałam, jestem dziewczyną w jego typie i wogóle. Tylko że on ma dziewczynę i ją kocha i dlatego nie może być ze mną. Mnie to zbytnio nie wzruszyło, bo nie byłam w nim zakochana, chociaż miał w sobie coś co przyciąga wszystkie dziewczyny. Później przez kilka dni mnie przepraszał za to że wynikła taka niezręczna sytuacja.
Po 2 tygoniach byliśmy na imprezie u wspólnej kumpeli. Tam gadaliśmy już raczej na poważnie, tańczyliśmy "przytulańce" no i przez to lepiej się poznaliśmy co jeszcze bardziej zbliżyło nas do siebie(widziałam że naprawdę BARDZO mu się podobam. Ach, te jego przeciągłe spojrzenia...) Chyba wtedy po raz pierwszy moje serduszko zaczęło mocniej bić na jego widok... A więc jednak coś do niego poczułam! Od tamtej imprezy wszystko było super. Kolejna impra była na początku lutego. Tam znów tańczyliśmy kilka wolnych, pod koniec jak miałam iść poprosił mnie żebym go pocałowała. Oczywiście nie odmówiłam mu, było to już wtedy moim marzeniem. (W bardzo krótkim okresie czasu zaczęło mi na nim BARDZO ALE TO BARDZO ZALEŻEĆ, nie mogłam na niczym się skupic, byłam zakochana...)
Póżniej jak wróciłam do domu żałowałam trochę tego pocałunku, co prawda był cudowny, ale On był pod wpływem alkoholu, jeszcze później sam mi powiedział że też żałuje i prosił żebym nikomu nie powiedziała o tym co sie stało (oczywiście większość osób z dyskoteki widziało jak się przylizaliśmy).Po szkole krążyły ploty że niby ze sobą chodzimy.
Postanowiłam, że najlepiej będzie jak sprawa ucichnie a My przestaniemy chociaż przez kilka dni ze sobą gadać w szkole. Był to ciężki okres ale jakoś minął. Potem były w szkole walentynki, oczywiście dostałam od niego kartkę -jemu też wysłałam. Zaczęły się ferie, kontaktowaliśmy się tylko przez SMSy, czasem pisał do mnie "Słońce Ty moje" i takie tam...
Kiedyś wysłałam mu SMSa że tęsknię za nim i chciałabym go zobaczyć. Dostałam odpowiedź: "Jestem teraz razem z moją dziewczyną i nie myślę o nikim innym." Byłam wściekła jak nie wiem co
Dwa dni później mi napisał że tamto pisała jego dziewczyna, i że on też za mną tęskni i nie może doczekać się kiedy mnie zobaczy.
Tak, tylko że tego samego dnia poznałam przez przyjaciółkę innego świetnego chłopaka, oboje spodobaliśmy się sobie. Tylko że on mieszka dość daleko ode mnie. Wtedy byłam w dołku, bo już chciałam sobie dać z nim spokój bo może nowy kolega byłby lepszy. Tak napisałam mu, że już nie mogłam na niego dłużej czekać, poznałam kogoś innego i że jest super.
Pogorszyły się stosunki z nim, nic nie jest już tak jak dawniej. Po powrocie do szkoły po feriach dalej mi na nim zależy, on nawet kilka dnie temu spytał się mnie w SMSie czy jeszcze myślę o nim. Napisałam mu, że tak, nie mam zamiaru go okłamywać. Spytałam go czy on też myśli o mnie-nie doczekałam się odpowiedzi. W szkole zachowuje się wobec mnie jako zwykły kolega, ale gdy jest sam patrzy się tak jak dawniej. W szkole raczej nie mam okazji pogadać z nim na poważnie, bo zawsze otacza go wianuszek kolegów, albo koleżanek. Poza tym zawsze jak dochodzę do niego, zbiera się parę osób które nie chcą odejść, albo "wilkiem" na mnie patrzą.
Nie mam pojęcia co mam w tej sytuacji robić, on za miesiąc odchodzi ze szkoły, mi dalej zależy na nim. Wiele osób mi mówiło że tworzylibyśmy bardzo dobrą parę, nawet podobni do siebie jesteśmy. Dobrze się dogadujemy, wszystko byłoby ok, gdyby nie miał dziewczyny, ale i w stosunku do mnie i do niej postępuje nie fair. Jeśli ją kocha nie powinien kręcić ze mną. Więc co ja mogę w tej sytuacji zrobić? Zapomnieć? Bardzo ciężko. Jak go wypytuje, stara się unikać odpowiedzi. Może i nie znam się na facetach, więc czekam na pomoc, co dziewczyny zrobiłybyście w mojej sytuacji, albo co chłopcy o tym myślicie, co On może do mnie czuć...
Ps: Sorki za tak długiego posta ale już długo nosiłam się z zamiarem żeby tu go umieścić. Błagam o pomoc!!!
Temat: Jak spokojnie rozstać się z mężem
Witam wszystkich serdecznie:) Pilnie potrzebuję porad , bo borykam się z pewnymi problemami, które mnie troszkę przerastają:(
3 lata temu będąc w związku z chlopakiem zaszłam w nieplanowaną ciążę.
Mało tego, okazało się że jest zagrożona, mogłam stracić dziecko i lekarz postawił mnie przed wyborem:albo dziecko albo nauka. Żeby ratować to maleństwo w brzuszku
musiałam całkowicie inaczej ustawić sobie życie. Przerwałam naukę i skupiłam sie na donoszeniu ciąży. Kiedy byłam pochłonięta myślami o moim macierzyństwie, ówczesny chłopak zaczął mnie namawiać na ślub.
Chociaż wierzyłam jego zapewnieniom o miłości i wierzyłam o obietnicach szczęścia"we trójkę", miałam wątpliwości co do tego ślubu. W końcu uległam prośbom (namawiali mnie też regilijni członkowie mojej rodziny).
Ale postawiłam warunek-ślub cywilny, potem na wolnym czasie, gdy już będziemy mieć urodzone zdrowe maleństwo to będziemy myśleć nad kościelnym. I tak się stało. Urodziłam zdrową córeczkę i kiedy było już po chcrzcinach zaczęlam poruszać temat ślubu kościelnego z "cywilnym mężem".
Nie będę ukrywać, że wolałam jeszcze bardziej scementować nasz związek przed Bogiem.
Ale mój facet jakby nie chciał już tego. zaczął gadać że nie potrzebujemy tego, że nie mamy pieniędzy itd.
Poszłam mu na rękę i skończyło się na ślubie cywilnym.
Przez rok małżenstwa było ok. Ale po roku mój ślubny całkowicie się zmienił.
Nie ukrywam że i ja mogłam dokonać swojej zmiany jak to w małżeństwie, tyle
że mój facet zaczął mieć 2 oblicza.Jednego dnia był dobrym ojcem i mężem a drugiego
stawał się egoistycznym tyranem. Wyrywał dziecku z rąk gazetę, bo on jeszcze nie przeczytał. Nieustawiony fotel jak potrzeba,
to przewrócił go. Dawał dziecku klapsy chociaż nie zasłużyło. I ten stan trwa prawie do dzisiaj... Prawie bo od jakieś 3 tyg. już mniej się na mnie i córce wyżywa.
Jednak moja cierpliwośc się skończyła i od ponad roku już nic do niego nie czuję.
Nadal mieszkam z nim i jego rodzicami bo trudno mi spakować walizki i trzasnąć drzwiami. Chodzi o to że moja córka jak i ja jesteśmy bardzo związani z rodzicami mojego niby-męża. Teściowa jest mi bliższa chwilami bardziej od mojej własnej matki.
Kiedy zostaję na noc na parę dni w moim domu rodzinnym to malutka zaraz tęśkni za swoją drugą babcią (matką mojego byłego faceta).
I sprawa tak wygląda że mieszkam pod jednym dachem z facetem (z którym mam dziecko)z którym pragnę sie rozstać. Tylko nie wiem jak to zrobić,
żeby moja córka i moi teściowie najmniej cierpieli...W dodatku ten facet nie da mi tak łatwo odejśc, bo poruszyłam z nim delikatnie temat rozwodu
to powiedział że mnie kocha i nie da mi odejść(tylko ładnie mi to okazuje). W dodatku oliwy do ognia dodaje fakt że niedawno poznałam przypadkiem fajnego faceta. Na razie nasza znajomośc opiera się na poznawaniu siebie nawzajem i przyjaźni. Spotykamy się,
piszemy do siebie smsy.Nie będę ukrywać, że zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, bardzo go polubiłam, leciutko nawet zaiskrzyło miedzy nami.
Jednak ja nie chcę tkwić w żadnym trójkącie...W dodatku ten mój nowy przyjaciel wie i zaakceptował fakt, że mam nieślubne dziecko, ale powtrszymałam sie
przed powiedzeniem, że mam ślub cywilny...i pare rzeczy u ojca dziecka. Bo to jest tak że ja dzielę mieszkanie na dwa domy. Raz pomieszkuję u rodziców, za jakiś czas
wracam do niby-męża itd.
Boję się że moja nowa przyjaźń sie skończy, gdy ten fajny facet dowię się że jestem cywilną mężatką.
Stąd pytanie w jaki sposób mu to powiedzieć? Wiem że muszę to zrobić , bo serce mnie boli, ze oszukuję tak fajnego faceta, który jest ze mną we wszystkim szczery i mi ufa.
Temat: Co czynic?
Chciałbym podzielic się z Wami sowim problemem. Mój przypadek podobny jest do wielu spotkanych przezemnie na tym forum,choć w pewnym sensie troche inny.Chodzi oczywiscie o zdradę.Inny dlatego że nie była to zdrada taka typowa-typowa w sensie:ona poznaje w pracy jakiegos faceta,jest zauroczenie,wywiązuje sie romans itd. i w koncu dochodzi do zdrady.Ale może po kolei.. Jesteśmy małżeństwem od 7 lat, mamy wspaniała ćóreczkę(6latek),nasze pożycie układało się dobrze na każdej płaszczyźnie, nie było między nami żadnych wiekszych konfliktów poza drobnymi kłotniami(ale przecież to jest nieuniknione)i wszystko było dobrze do czasu.. do czasu gdy zdarzyła mi się okazja do wyjazdu za granicę(w celach zarobkowych na 2 miesiące).Wspólnie podjęliśmy decyzje o tym że pojadę.Wyjechałem i .. i niby wszystko było nadal w porządku:smsy że kocha,że tęskni(mielismy kontakt głownie sms-owy).Lecz w pewnym momencie żona bardzo intensywnie zajęła sie poszukiwaniem nowej pracy(bo rzekomo w tej obecnej sie nierealizuje itd.).Szukanie pracy powiązane z wyjazdami na testy i szkolenia takie dwudniowe z noclegiem.Nie mając żadnych podejrzeń nie stwarzałem żadnych problemów, zresztą i tak byłem daleko od domu.Chce zmienic prace niech zmienia, nie chciałem jej w tym przeszkadzac,poprostu jej ufałem.Jednak w naszych rozmowach telefonicznych zauważyłem zmiane, nie były juz takie ciepłe,miłe...odnosiłem wrażenie że żonę poprostu dręczą te rozmowy.Sugerowała mi że może powinienem zostać dłużej i zarobić troche wiecej pieniędzy i że może ona wyjedzie jak ja wróce itp. Ale najgorsze okazało sie jak juz wróciłem.Ona niby taka sama ale... ale inna.Jakieś dziwne smsy których nie mogę zobaczyć,jakieś nowe konto email którego też nie mogę zobaczyć...i tak po nitce do kłębka..a bo kogos poznałam na czacie i pozniej rozmawialismy przez telefon, bo był miły,bo było fajnie itp.Przeżyłem szok... ale to oczywiście był początek.Postanowiłem odzyskać archiwum Gadu-Gadu i tam dopiero dowiedziałem się całej prawdy.Rozmowy żony ze swoją przyjaciółką były dla mnie porażające.Wynikało z nich że praktycznie zaraz po moim wyjezdzie głównym jej zajeciem wieczorami i w nocy było nawiązywanie znajomosci z facetami na przeróznych czatach.Jak się również dowiedziałem z tych rozmów z przynajmniej z jednym z nich się spotykała(te rzekome wyjazdy na szkolenia).Przeżyłem potworne załamanie,wszystko staciło sens, osoba którą kocham zrobiła mi coś tak potwornego, kłamała mnie perfidnie przez te 2 miesiace,z zimną krwią zaplanowała i popełniła zdarade.Od mojego powrotu mineło juz ponad dwa miesiace, ona jest w tym czasie praktycznie cały czas u swoich rodziców,mamy kontakt-ona twierdzi że bardzo żałuje tego co zrobiła, że wie jak bardzo mnie zraniła,że chce to naprawic...ale jak po tym wszystkim ja jej mam uwierzyć?jak po czyms takim moge jej zaufać?nie chcę być za jakiś czas skrzywdzony ponownie! Ja kocham ją nadal, nie chcę być z nikim innym,ale to tak strasznie boli, siedzi w psychice,nie potrafie zrozumieć dlaczego ona mi to zrobiła! Czy jej zamiary mogą być szczere, czy nie powtórzy się juz taka sytuacja, czy to nie bedzie silniejsze od niej, czy napewno powinienem ratować to małżeństwo>? Pomóżcie prosze .
Temat: czy to na serio?
Opisze tu mój problem, bo mam nadzieje, że ktoś mi doradzi. Od jakiegoś czasu podoba mi się Krzyś. Postanowiłam od razu zrobić wszystko żeby być bliżej niego, bo zbyt wiele tego typu szans zmarnowałam jeśli chodzi o innych chłopaków. Z Krzyśkiem gadam praktycznie na GG. Agnieszka moja bardzo dobra koleżanka powiedziała mu, że mi się podoba. On udaje, że o niczym nie wie. Na gg gadało nam się miła i zaczęliśmy rozmawiać w szkole. Ale to typu: co u ciebie? Potem Krzysiek zaproponował mi ze może mi pomóc z chemii bo mam z nią problemy. Nie gadaliśmy w trakcie spotkania za dużo on mi tylko tłumaczył ja słuchałam itd. W okol niego kręcą się ciągle jakieś dziewczyny;/ niedawno były festyny i on zaproponował ze pójdziemy razem… w piątek było nawet fajnie. On gadał gdzie zamierza iść do szkoły, o nauczycielach. Potem się pożegnaliśmy, on mnie przytulił. Wydawało mi się ze ułamek dłużej niż zwykle. Dla mnie to było takie piękne. A w sobotę… na sobotę też się umówiliśmy. Miało grać moje kochane Sumptuastic. Wytłumaczyłam mu na GG co to za zespól. Powiedziałam ze to od piosenki.. a ja będę twym aniołem… powiedziałam ze kocham te piosenkę. Niestety on miał być na festynie dopiero po tym zespole. Było mi smutno ale poszłam z koleżanką i kolegą. Potem spotkałam Agę z Patrykiem a ona mi na to, że widziała Krzyśka już na festynie… wcześniej. Byłam nieźle wkurzona, ale ona mi powiedziała ze go widziała z kolegą. Dobra- pomyślałam- bez przesady, umówił się z kumplem i tyle. Przeszło mi i słuchałam Sumptuastic. Jak zaczęła grać KOŁYSANKA dostałam od Krzyśka sms: gdzie jesteś. Ja pod sceną. odpisałam mu i przyszedł. Nie wiem czy zrozumiecie ale poczułam się tak super. Myślałam ze on zapamiętał, że kocham te piosenkę… że.. poczułam, że to wszystko jest takie ważne… po prostu poczułam się super. Teraz kiedy o tym myślę, wydaje mi się ze ta piosenka to był zbieg okoliczności a nie rozmatyzm Krzyska. No i przyszedł. Przywitał się. I koniec. Poważnie. KONIEC. Nic nie gadał. Staliśmy w szóstkę i nic nie gadaliśmy. Potem poszliśmy połazić. Krzysiek szedł obok mnie. Gadał z kumplem, to ja zaczęłam z koleżankami. Poczułam się okropnie. Po godzinie poszłam. Właściwie uciekłam. Koleżanka poszła ze mną. Po drodze się popłakałam. Potem spotkała się z moją kuzynką. Wypłakałam się jej. Dlaczego się ze mną umawia skoro potem się do mnie nie odzywa? Poradziła mi wysłać mu sms i spytać co się stało. On mi zaczął wciskać ze to mu był przykro itd. Nie dodałam, że nawet nie raczył mnie poprosić ZOSTAŃ jak powiedziałam ze idę. Tego wieczoru gadaliśmy na GG, powiedział ze to się nie powtórzy. On wiele razy mi mówi, że jest mną zainteresowany, że mnie baaardzo lubi, gadał ze tęskni. Jak wyjechałam nad morze codziennie pisaliśmy SMSy. Po tej sobocie Patryk go zjechał, co on sobie wyobraża czemu dziewczyna przez niego płacze. On, że nie wie i mi nic nie obiecywał. Taka prawda- nie obiecywał. Ale te słowa cos znaczyły? Przez tydzień nie odzywał się do mnie. Dopiero dzisiaj na GG, ale to była taka normalna rozmowa. Nic takie słodkiego jak zawsze… normalna i tyle. Na początku zmyślił sobie dziewczynę- niby ukochaną. Potem mi się przyznał ze jej nie ma. Do dzisiaj nie wiem po co to zrobił. Nie wiem na czym stoję. Czy to cos poważnego. Błagam doradźcie!
Temat: Zozpadł się nam związek po 4 latach. Kocham ją i che wrócić.
Byłem w związku z jedną kobietą przez blisko 4 lata. Było świetnie. Rozumieliśmy się spędaliśmy ze sobą dużo czasu. Kchałem ją i kocham jak wariat. Niestety pewnego dnia na ognisku powiedziałem jej bardzo przykrą rzecz. Mianowicie to że nie chce jej znać w bardziej wulgarnej wersji. Mówiłem to pod wpływem alkocholu i to było powiedziane w gniewie. Nie mówiłem szczeże z serca. Tak się akurat zlożyło że ona następnego dnia pojechala na 7 dni do francji a ja służbowo z pracy do Krakowa. W ten felerny wieczór kedy wracala do domu spotkała znajomego którego znała tylko ze słuchu. Pytala sie kiedyś czy go znam i powiedziałem że tak bo go znalem i byla to zła osoba. Awanturnik itp. Przyslowiowy czlowiek w dresie. Ona jest dobrą osobą o wspaniałym sercu wiec nigdy bym nie pomyślał że oni mogą wogle rozmawiać. A jednak mogli. Zaczoł do niej pisać o ona mu odpisywala. Zaczeli się widywać lecz ona mnie zapewniala że to tylko kolega. My przez dłuższy czas byliśmy skłuceni. Po tym co jej powiadzialem nie chciała mnie znać. Ja też uwarzałem że poradze sobie bez niej i za wszelką cene próbowałem zapomnieć. Bez skutku niestety. Z biegiem czasu nasze relacje poprawiały się. Zaceliśmy do siebie pisaćm, rozmawiać, a nawet czasami spotykać lecz ona także się z tamtym spotykała co mnie bolało. Przez 2 tyg zrobiła dla niego taką rzecz którą przez 4 lata ze mną nie zrobiła. Bylem wściekły o to. Czułem że on zajmuje moje miejsce. Na szczęście po około miesiącu przekonala się jaki to jest naprawde czlowiek. Kiedy zobaczył że ja z moją byłą dziewczyną zaczeliśmy się spotykać poczół sięchyba zagrożony i podjeżdżał wieczorami pod jej dom. Jeździł za mną kiedy od niej wracałem. Zajeżdżał droge. Pewnego dnia nawet się z nim pobiłem ale to byla jego inicjatywa. Wieczorem podjechał z kolegami i się stało. Po krótce cieszyłem się że to się stało bo miałem nie zbity dowód na jego prawdziwe zachowanie.
Ale się rozpisałem. Musze się streszczeć. Teraz mam super kontakty z moją byłą. Rozumiemy się rozmawaimy przytulamy się itp. Nie stety poświęca mi ona zbyt mało czasu.
Ja pracuje ale po pracy każdą wolną chwile chce spędzić z nią. Po jej stracie zobaczyłem jak ważną jest dla mnie osobą i że bez niej nie moge żyć. Kocham ją nad życie.
Nie stety tak jam mówiłem nie ma ona dla mnie czasu. W tygodniu i weekend spotkamy się może przez 2 godz i tyle. Ja moge z nią pisać sms-y cały czas ale chciałbym tylko czasami coś od niej dostać. Coś miłego. Jeden sms od siebie że tęskni itp. Niestety wszystkie sms-y a przyjamniej 90% z nich jest to odpowiedz na wsześniej wysłaną przezemnie wiadomość. Żadko coś pisze od siebie mówiąc że nie ma czasu. Brakuje mi kontaktu z nią. Jestem wielkim pasjonatem motpcykli o ona o tym wie. To moja 2 miłośc. Jestem w stanie tu i teraz sprzedać ten motor bo to tylko rzecz a jej miłość jest o niebo cenniejsza. Nie wiem co mam zrobić. Męczy mnie to że ona nie ma czasu dla mnie. Chciałbym ją przytulać rozmawiać traktować jak księżniczke i te czyny idą prosto z serca. Bez tego poprostu się zle czuje. Co mam zrobić żeby ona zrozumiał to że jeśli tak dalej pójdzie to rozpadnie się to wszytsko co budowaliśmy. Ona czasami idzie na grzyby a nie wolispotkać się ze mną. Mówi że mnie kocha i wieże w to ale na Boga ja potrzebuje kontaktu z nią. Nie moge spać, pracować, normalnie żyć bez niej. Prosze Pomóżcie. Co mam zrobic aby ona poświęciła mi troche czasu. Abym poczuł się kochany. On się stara ja to widze ale średnio to wychodzi. Jestem też o nią zazdrosny. Kiedyś znałem jej znajomych a teraz nie znam nikogo. TO fajna dziewczyna. Miła zdolna mądra i atrakcyjna. Wielu mężczyzn pragnie jej.
Temat: Jak przetrwać??
Witam!
Musze sie tu wypowiedziec bo stracilam ostatnią osobe ktorej ufalam i z ktorą moglam porozmawiac na kazdy temat...
W zwiazku jestem od 7 lat. Strasznie sie kochalismy,moge powiedziec ze bylismy wzorową parą- zawsze sie wspieralismy, rozmawialismy na kazdy temat, bylo nam ze sobą naprade dobrze.W zeszlym roku zaszlam w ciążę( urodzilam miesiac temu). W marcu byl slub(nam bylo dobrze bez, ale rodzina...wiecie dziecko musi miec rodzicow(bla bla)).wszystko bylo fajnie, czesto tez rozmawialismy na tematy zdrady i on zapewnial mnie ze ma tak twarde zasady co do tego i wogole jego rodzice sa dla niego takim wzorem ze nigdy by tego nie mogl zrobic.
Na poczatku czerwca(czyli pare dni po moim wyjsciu ze szpitala) przypadkiem znalazlam 2 smsy od naszej "przyjaciolki"(ktora byla swiadkowa na naszym slubie a jej chlopak jest jego przyjacielem). Bylo to cos w stylu ze "strasznie tęskni za swoim zdrajcą, jak przyjedzie to nadrobią straty i wogole da mu popalic..." Dodam jeszcze ze odkad urodzilam bywala u nas codziennie, bawila moje dzidzi i 'szczerze'(jak to zawsze bywalo) rozmawiala ze mna na rózne tematy. WYpytywala sie m.in. kiedy planujemy zacząc współżycie i wogole jak to u nas jest. Zachowywala sie jak gdyby nigdy nic... ale nawiazujac do tych smsow- zapytalam go o co chodzi(na początku nie kumalam czemu nazwala go zdrajca i myslalam ze to jakis żart sytuacyjny). Jemu momentalnie zaczely sie trząść ręce- zapytalam czemu- on na to ze sie calowali jak on opijal narodziny! Wiec zaczelam drązyc temat i wyśpiewał ciągniety za język ze przespali sie ze sobą! Ja chodzilam w ciąży a on bzykał naszą przyjaciólkę(dziewczyne najlepszego kumpla) Dodam ze bylo to na imprezie na ktora ja go zawiozlam a w zwiazku z ciążą zostawilam tam i pozwolilam sie bawic. Zapytalam czy to bylo tylko raz... okazalo sie ze pare dni przed moim porodem on pod pretekstem nocnej instalacji pojechal do niej. Ja moglabym w kazdej chwili urodzic a on pojechal do niej!!!
Jak sie o tym dowiedzialam swiat mi sie zawalil!!!Ja w szpitalu plakalam mu na ramieniu, że za nim tęsknie..a naprawde mialam taka depreche poporodową- tak mi go brakowalo...a on co...ze szpitala na impreze i jazda w śliniaka
Do tej pory nie umiem sie pozbierac...staram sie o tym zapomniec a z drugiej strony nienawidze go i z milą checia bym sie rozwiodla! Jestem w o tyle zlej sytuacji ze mamy miesieczne dziecko, ja nie pracuje, nie mam wsparcia u moich rodzicow wiec nawet jakbym chciala odejsc od niego to nie mam gdzie:(
On sie zarzeka ze nie chcial tego i ze strasznie mnie kocha i ze zrobi wszystko zebym zapomniala i zebysmy byli szczesliwi. Ale ja pytam: skoro mnie kocha to dlaczego to kontynuowal?? Po pijanemu to jeszcze mozna zrozumiec bo czlowiek glupieje. ale nie potrafie mu wybaczyc tego ze zostawil mnie sama w nocy, wypucowal sie i do niej pojechal! no i to jak lezalam w szpitalu/... dowalil mi na maxa...non stop jak jestem sama to placze, zaczelam palic(co odbija sie na mojej dzidzi bo karmie piersia) schudlam tak ze nie wygladam jakbym wogole w ciazy byla i wszytko mi zobojetnialo!
Nie wiem czy go jeszce kocham...wiem jedno: jestem od niego uzalezniona.
Najgorsze jest to ze zostalam podwojnie zdradzona: przez niego i nia(bo byla naprawde dobrą kumpelą i ze wszystkiego jej sie zwierzalam)
Prosze, poradzcie mi jak sobie z tym poradzic...jak zapomniec...czy wybaczyc?
Temat: nadzieja umiera ostatnia
- Co było we wtorek i środę, zanim maż "zniknął"? Czy cos zwiastowało? Jak zakonczył sie ostatni etap u was, który tak bardzo cię rozkładał?
[/quote]
we wtorek,środę był po prostu,wrócił z pracy o 18 jak zwykle,podlewał mi kwiatki,krzewy,drzewa
umówił się z geodetą na sobotę a ze mną na wycieczki majowe na ten weekend
pochwalił sie nagrodami z pracy i powiedział,ze szykuje sie impreza w czwartek po pracy i ze go namawiają....
w czwartek zadzwonił,ze zostanie na imprezie
poprosiłam,zeby zadzwonił do mnie wieczorem,mówił ze chce go kontrolować i ze bedzie zapity na pewno....ale zadzwonił tak jak prosiłam i był rzeczywiście podpity i w tle kolegów słyszałam...
wiedziałam,ze juz tego wieczora nie wróci do domu(50km pociągiem)
w piątek zadzwonił dopiero o 17 tłumacząc ze spał zalany po imprezie u kolegi i chce mi powiedziec,ze zostaje u tego kolegi na noc do soboty,bo go zaprasza na grila
chciałam po niego przyjechać samochodem-zabronił,nie podał adresu ani nazwiska nowego kolegi,wyłaczył telefoon juz do wieczora,wkuurzył sie,ze mu nie ufam,ze podejrzewam...
w sobotę na pytanie smsem-gdzie jesteś-odpowiedział,ze czeka na pociąg....
jednak nie był to pociąg do domu,bo do dziś nie wrócił........
po godzinie jego czekania ,,na pociąg"nagle zaczął wydzwaniać do mnie ze 100 razy i napisał smsa,,odbierz ten cholerny tlf"
....już nie odebrałam....
czekałam na jego przyjazd....który nie nastąpił
i tak cały weekend przesiedziałam w domu i na tarasie opalając się,czytając na nowo Dobsona,I MODLĄC SIĘ....
rozmawiałam tez z teściową przez telefon,która bardzo mnie wspiera,ale nie widzi też szans na nawrócenie syna(jej mąż wyrzekł się wszystkiego i z dziećmi od lat sie nie kontaktuje)
jestem sama...
i nie mam pojęcia co dalej....
mam przyjaciólkę,która tez nie dowierza temu co się stało z moim męzem....
ale każe mi czekać....i puścić wolno,jak Dobson....
próbuję zajać się sobą naprawdę....i dzieckiem
to jest straszne co sie dzieje....
znalazłam te babę na naszej klasie....i jakoś mi lżej sie ciut zrobiło....taka beznadziejna....myslałam,ze lepiej wybrał,jak już....a zonę ma taką fajną(przepraszam za pychę),az mi się zal zrobiło tego męza mojego naprawdę....
zeby tak niszczyć rodzinę dla tej starej panny,która nie ma uznaje żadnych wartości(dziecko niepełnosprawne,ojciec-rehabilitant nr 1 i ona mu go zabiera)
acha-co jeszcze było we wtorek,środę?
smsowała do męza,ze kocha,tęskni,czeka na spotkanie....
czuję,ze w piątek go zaskoczyła i przyjechała do niego po prostu.. a on zaraz poleciał i zapomniał o Bozym świecie(geodetę na sobote zamówił i jeszcze w piątek o 17 mówił ze zdązy w sobote na spotlkanie z nim)
Temat: Stało sie to co stać się miało....
Dziękuje wszystkim za wszystkie wypowiedzi w moim wątku.
Danusiu - dziekuje za pamięć - to ona sprowokowała mnie zeby się odezwać.
EL- pisze - wyjdźcie z ukrycia - dzielcie sie tym co u was.
Nie piszę bo i cóż tu pisać, wiecej czytam, a rad staram sie nie udzielać, bo nie czuję sie na siłach kiedy sama jeszcze sie kołyszę.
Nie było mnie prawie dwa tygodnie - wyjazd służbowy, więc nadrabiam teraz zaległości w czytaniu.
Staram się iść krok po kroku do przodu. Nadal trudno, choć inaczej. Tak jakbym
przyzwyczaiła sie do tego, ze jest jak jest. Nie ustaję w swoim osobistym kontakcie z Bogiem to mi pomaga na codzień. Przychodzą chwile, ze czuje sie już o wiele silniejsza, ale też i tęsknota, wspomnienia, niespełniona miłość i mysli wracaja.
Przez ten wyjazd miałam przerwe w terapii - teraz jak wróciłam wznowię spotkania.
Troszkę trudny był ten wyjazd bo związany był z marzeniami, wspólnymi planami, ze wspólnikami, którzy właściwie są przyjaciółmi męża. Też znaleźli sie w niezrecznej sytuacji,
bo i ze mna chcą dobrze no i z mężem moim też.
Ogólnie jednak było dobrze. Ciągle mam w głowie ciśnienie do jakiejś zmiany do wyprowadzki do zostawienia tego domu. Nie miałam ochoty wracać....
Wiem jednak, ze decyzja o wywróceniu nie tylko mojego zycia musi być dobrze przemyslana, ale po głowie kołaczą sie takie mysli.
Kiedy podczas pobytu tam moja wspólniczka rozmawiała z moim mężem ( sprawy zawodowe) poruszyła nasz temat, ze ona nas cały czas w swojej głowie ma nas jako małzeństwo. Usłyszała jak powiedziała - że mój mąz nie wie czy ja bym jeszcze chciała
i czy on by chciał, bez jakiegoś radykalizmu na NIE, ale też i usłyszała, ze jak mąz ze mna ostatnio rozmawiał to dalej jakby sie we mnie nic nie zmieniło.
a tak naprawdę to chodziło o rozmowę kiedy mój mąz znowu cos sugerował mi wrzucajac mnie w poczucie winy, ze twardo powiedziałam, ze na temat syna może mówić, ale na temat mnie mojego sposobu myslenia czy postrzegania pewnych rzeczy nie ma juz prawa.
Nie powiem był tym zaskoczony. Mam wrażenie, ze mój mąz to chciałby zebym to tylko ja się zmieniała podłóg jego wskazówek. Jak smiem twierdzic dla mojego dobra, a nie po to by byc razem. O swoich zmianach nie mysli, a jesli to dążących zupełnie w innym kierunku niż do bycia razem. Pasowałyby mu moje zmiany, akceptacja moja, mój podziw dla niego, akceptacja sytuacji, jego postepowania, poprawne stosunki, a wszystko dla świetego spokoju i bez darcia szat i bólu.
We mnie też nastąpiła pewna blokada na męża. Ma wolnośc tę którą sobie zorganizował.
Nie umiem - nie potrafię po czasie puścić tzw. sygnału dymnego. Nie chcę przy kolejnym odrzuceniu zranic siebie. Nie chcę sie karmić złudzeniami. Wiem, ze jesli sam takiego znaku nie da w moim kierunku - mnie już bedzie ciężko.
To nie jest tak, ze nie potrafie z nim fajnie rozmawiać. Podczas mojej nieobecności kiedy dzwonił a ja nie odebrałam - tez chodziło o sprawy zawodowe - zadzwonił do wspólniczki potem poprosił mnie do telefonu. rozmawialiśmy troche - głównie na temat syna, leczeniu, spraw zawodowych całkiem normalnie to tyle.
Rozmawiając z moimi wspolnikami - powiedzieli, ze nasz przypadek jest trudny i oni nie bardzo widzą jakiejkolwiek szansy, ze mój mąz jest zawzięty, dumny i nie do złamania.
Nie sposób nie przyznać im racji.
Ja natomiast wogóle nie dzwonie, nie wysyłam zadnych sms-ów.
Nie widziałam sie z nim od powrotu i zobacze dopiero w przyszłym tygodniu, bo juz dzisiaj pojechał razem z synem do rodziny. Myśle tylko, ze podziekuję, ze podczas mojej nieobecności - nie codziennie, ale przynosił mojemu tacie obiady, które sam gotował.
Czuje, ze napiszecie mi, ze sie zaciełam, ale ja próbuje w ten sposób chronic siebie,
ocalić resztke godności i szaacunku do samej siebie. Zrobiłam co mogłam.
Pozdrawiam was cieplutko
Temat: Pomocy
witam
to znowu ja .. po trzech miesiacach.
po tym co opisalam ostatni raz , wyproawdzilam sie z domu ( mieszkalismy razem ) 22 czerwca. Postanowilam odejsc od niego i nie wracac.. kilka dni nie mielismy wogole ze soba kontaktu, pozniej zaczal nagla pisac smsy w ilosciach ogromnych, dzwonic do mnie sto razy , jezdzil do mojej przyjaciolki i mojej mamy zeby mnie przekonaly abym z nim pogadala, albo zeby mu powiedzialy gdzie mieszkam( bo nie wiedzial ze u kuzynki ) .Po paru dniach wkoncu wymieklam , wkoncu bardzo go kochalam i tesknilam i odpisalam na smsy, spotkalismy sie ... powiedzialam mu mniej wiecej gdzie mieszkam . widywalismy sie codziennie, byl wspanialy.. aniol . namawial mnie abym mu dala szanse, ze pojdzie sie leczyc, na terapie.. powoli zaczynalam mu ufac.. obiecywal mi i przysiegal ze w zyciu nie zagra , ze sie wyleczy , ze NIGDY tego nie zrobi. To samo obiecywal swoim rodzicom i mojej mamie. spotykalismy sie tak pare dni pod rzad.. ale nagle cos we mnie ukuło mnie abym mu nie ufała . i nie wiem dlaczego przestalam sie znowu do niego odzywac, nie dawalam znaku zycia. po paru dniach , siedze w domu ( nadal u kuznki ) a on pisze smsa ze jest pod blokiem .. znalazł mnie po samochodzie. napisalam mu ze nie wyjde , bo koniec z nami . napisal ze jest w szoku itd i odjechal . zrobilo mi sie go baardzo szkoda, wiec szybko zadzwonilam i wyszlam do niego na dol . zaczelismy rozmawiac w aucie , plakal jak dziecko ( nie pierwszy raz) blagal mnie o szanse.. ja tez plakalam ? rozmawialismy kilka godzin placzac.. tak mi go bylo zal.. dam mu szanse.. wkoncu chyba milosc jest silniejsza od gry... zostal na noc..pamietam jak wzial krzyz do reki ( nie kazalam mu tego robic ) i przysiągł na rany Jezusa ze nigdy w zyciu nie zagra. na nastepny dzien ja zostalam u niego na noc.. po paru dniach zamieszkalam z nim znowu. poszedl na terapie.. leczyl sie , 3 razy w tygodniu, miesiac.. drugi.. pojechalismy na wakacje nad morze do jego cioci.. bylo fajnie.. nie gral. powoli zaczynalam wierzyc ze bede z nim na zawsze, najszczesliwsza na swiecie.ufalam mu z dnia na dzien coraz bardziej. pod koniec sierpnia musial zwolnic sie z pracy, bo niestety zarabial pare set zlotych.. znalazl inna prace i mial zaczal dopiero od 1 pazdziernika, wiec jedna wyplata w plecy, a co za tym idzie nerwy .. nie mial kasy, na raty , na dlugi. zaczal sie dziwnie zachowywac. ostatni tydzien to byl koszmar, nigdy sie az tak nie klucilismy, byl bardzo chamski w moim kierunku, twierdzil ze nie mysle o nim powaznie, skoro nie chce mu wziasc kredytu ... urazil mnie wieloma slowami, ktorych nigdy wczesniej nie slyszalam z jego ust.. calymi dniami siedzialam u rodzicow i tylko na noc przyjezdzalam spac do domu. staralam sie zrozumiec ze to nerwy bez pieniedzy itd.. od poniedzialku byl coraz gorszy.. az nagle w piatek wieczorem napisal zebym przyjechala wczesniej a nie dopiero na noc bo teskni.. zdziwilam sie.. w sobote rano pojechalam na egzamin..jak wrocilam byl jak aniolek, mowil ze zaczniemy nowe zycie, ze juz nigdy nie bedziemy sie tak klucic itd... cos mnie tknęło... zapytalam czy grał..przysiagl na wszystkich swietych i na moje zycie ze nie gral. po poludniu pojechal na mecz kuzyna, cos mnie ruszylo zeby zobaczyc czy nie gral na internecie.. GRAŁ.. dzien wczesniej , wtedy jak pisal ze teskni.. gral w tez rano jak bylam na egzaminie.. doznalam SZOKU. nie wierzylam w to co widze. wrucil do domu i powiedzial ze to nie prawda, ale nie mial jak zaprzeczyc bo kupony widac.. wyszlam z domu .. zadzwonilam do jego rodzicow powiedziec im ze zagrał . Postanowilismy ze wyprowadzi sie do nich w poniedzialek.. w niedziele sie nie odzywalismy , nie bylo mnie caly dzien. w poniedzialek rano wstalismy
( on spal caly tydzien na ziemi , wtedy tez ) tak mi smutno bylo ze sie wyprowadza.. plakalam i on tez.. pisalismy do wtorku smsy.. ale we wtorek wieczorem rozmawiajac na gadugadu stwierdzil zebysmy nie mieli narazie kontaktu bo robie mu nadzieje niepotrzebnie, a sama nie wiem czy z nim bede. OK . nie mislismy kontaktu do dzisiaj. Dzisiaj przyjechal po reszte rzeczy.. zostalam tu sama . moja milosc do niego nie wygasła, kocham go ad zycie.Pisal smsy dzisiaj przed tym jak zabral rzeczy, zebysmy sie spotkali i pogadali, zbym mu dala ostatnia szanse itd.. ale ja nie umiem , nie wierze mu juz za grosz, wiem ze kiedys znowu zagra, wiem ze nie potrafie konkurowac z graniem.. nie dam rady cale zycie go pilnowac i kontrolowac , mam tego dosc. Jestem strasznie zniszczona psychicznie, nie wiem co bedzie ze mna dalej.. ale wiem ze bede sama.czuje sie zalamana, oszukana i nie kochana. nie wiem czy mozna kochac kogos oszukujac.. nie wiem. dla mnie to nie jest wytłumaczalne. kocham go bardzo, zastanawialam sie czy dac mu szanse znowu , entą ale wiem ze jak bym mu dala to nie bedzie normalny zwiazek, nie zaufam mu juz nigdy. jestem tak zalamana i zniszczona ze dramat, wewnetrznie. nie wiem co mam myslec, mam tysiace mysli, a za chwile pustke w glowie.. nie moge jesc, nie moge spac, nie wiem jak to mozliwe ale schudlam 3 kilo od 2 tygodni. chcialabym miec normalne zycie, nie jak z bajki, wystarczy mi normalne.zeby ktos mnie kochal , zeby mnie nie oszukiwal na kazdym kroku,zeby bylo tak normalnie..tylko tyle.zadaje sobie pytanie czemu mnie to spotkalo i dlaczego to tak bardzo boli.. przeciez mnie tak oszukiwal.. a ja kochalam go mocniej niz on mnie oszukiwal..nadal go kocham, ale nie chce juz z nim byc, nie potrafie juz kolejny szans zaufac. zagrał za naszą milosc.. Hazard wygral , a ja przegrałam..
Strona 1 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 45 wypowiedzi • 1, 2