Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne meskie uczesania
Temat: Kto najsexowniejszy? (Uroda bohaterów z One Piece)
Pojęcie sexowny/sexowna definiuję(nie znam tego słowa ale fajnie brzmi) jako kumulację urody i charakteru.Trudno mi ocenić, ale wybrałem Zoro. Jest męski, wygląda poważnie. Uważam, że w garniturze byłoby mu bardzo do twarzy. Mnie (jako mężczyźnie) podoba się jego styl bycia. Postawiłbym również na Lucci'ego, ze względu na jego uczesanie oraz fajowski garnitur.
Temat: czy dać czas "dzikiemu sercu"
Z moich obserwacji wynika, że mężczyźni dzielą się na takich, dla których obowiązki domowe nie są niczym niezwykłym, może robią to mniej chętnie i z mniejszym zaangażowaniem niż kobiety (np. mój mąż) i są mężczyźni, którzy uważają, że obowiązki domowe to wyłącznie obowiązki KOBIET (takim przykładem jest dla mnie - przynajmniej z tego co pisze) mąż Honoraty. Jednocześnie wygląda mi Abebo na to, że Twój mąż jest z tego pierwszego gatunku (ostatnio sama pisałaś, że poszedł do sklepu jak go poprosiłaś, umie gotować..). To znaczy, że widoki na przyszłość są dobre
Ale piszesz też, że ostatnio ty chodzisz zła, bo on jest zły i odwrotnie. Ja pamiętam pewien okres w naszym wspólnym życiu kiedy stale chodziłam smutna i codziennie właśnie witałam w drzwiach moją połówkę z udręczoną, smutną miną (wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy razem). To było trochę niezależne ode mnie (coś na kształt depresji) - ale wielkrotnie mój mąż mówił mi, że to mu odbiera wszelkie checi i wszelką radość - bo on przychodził wesoły, chciał ze mną spędzić czas a ja mu na dzień dobry z miną w stylu ciemnej deszczowej chmury. Wtedy tego nie rozumiałam za bardzo, miałam żal, że mnie nie wspiera. Zaczęły nam sie sypać wzajemne relacje na całej linii. Nadszedł dla mnie i dla nas poważny kryzys. Musiałam wziąć się w garść, bo alternatywą był chyba tylko skok z mostu. Ciężko mi było ale starałam się dostrzec racje też drugiej strony - no bo jak ma się czuć osoba która "na dzień dobry" widzi że nie ma szans, bo cokolwiek zrobi to i tak w odpowiedzi zobaczy tylko marsową minę... Zmuszałam się ,żeby wyjść ze swojej skorupy smutku i na początek na siłe wręcz zaczęłam od uśmeichania się do własnego męża. I byłam zaskoczona jak to funkcjonuje... Po co ta cała opowieść? Żeby pokazać, że czasem trzeba postawić się na miejscu tej drugiej strony. Jeśli twój mąż pyta czy jesteś na niego zła to znaczy, że widzi, że coś jest nie tak. Jednocześnie Ty mu mówisz, że wszystko jest ok. Z moich doświadczeń wynika,że mężczyzna odbiera to na dwa sposoby: "albo jest ok, a mi się wydawało". Albo "nie jest ok, ale nie chce mi z jakichś powodów powiedzieć". Nie wiem jak działa męska psychika ale zauważyłam, że tak jakby mężczyzna gubił sie w sprzecznych sygnałach: niby jest ok, a nie jest ok. No ale skoro żona mówi, ze jest ok, to chyba jednak znaczy, że jest ok. Nie domyśli się że nie jest ok!!!! Ty jesyeś smutna, że on nie widzi, on jest smutny, bo niby widzi, ale nie rozumie.
A jeśli tak na Ciebie wpływa wykonywanie obowiązków domowych to może lepiej zrobić tak: nie iść po zakupy i nie ugotwać obiadu tylko przyjść do domu, uciąć sobie krótką drzemkę, wstać i uczesać się, umalować, ładnie ubrać, zrobić cos co sprawia przyjemnosć (nowy ciuszek? kawałek czekolady? siedzenie na forum?) a wcześneij zadzownić do męża i poprosić, żeby zajął się dziś kwestią obiadu i ew. posprzatania jak wróci z pracy. Ale przywitać go radośnie: kochanie, dziękuję że przyniosłeś zakupy.Fajnie bedzie zjeść przygotowaną przez Ciebie ... (wstawić odpowiednią potrawę) bo robisz ją wyśmienicie. Mogę Ci chętnie pomóc. I walnąć uśmiech nr 5 (byle nie wymuszony)
Któryś z panów tu na forum przy okazji innych problemów pisał, że nie brał sobie za żonę kucharki i sprzątaczki tylko kobietę. Może Twój mąż jest z tych którzy wolą bez obiadu ale z uśmiechniętą żoną?
A tak na poważnie to jeszcze jedno przemyślenie: na moje oko to wygląda, że najlepiej dla Was byłoby usiąść razem i przewalić wszystkie możliwe tematy, które trapią Ciebie i jego. Wszystkie przemyślenia, obawy, żale... w kwestii pracy, obowiązkó domowych, wspólnego mieszkania, przyszłości, dizeci... Jak widzisz każdy z nas buduje własny model rodziny i podstawą jest jednak komunikacja między małżonkami. Bo uniwersalnej recepty nie ma nikt z nas. Wywalcie sobie wszystkie brudy - ale nie na zasadzie dowalenia sobie nawzajem ale na zasadzie takiej, że skoro się kochacie to chcecie żeby było jak najlepiej, a żeby było jak najlepiej to musicie sobie powiedzieć wszystko co wam leży na sercu. To coś z serii "rozmów oczyszczających". Ja często się zdumiewam, jak rozmowa może ułatwić życie. Nam kobietom łatwo przychodzi zadręczanie się pt "skoro on nie pozmywał to znaczy, że za nic ma obowiazki domowe, tylko zabawa mu w głowie, jak ja mam mieć dzieci z kimś takim!mógłby chociaż przeprosić i podziękować ze zrobiłam to za niego". A on w tej samej sytuacji myśli "Kurczę, chcieli zaatakować moje wojska na planecie, musiałem się bronić, skąd miałem wiedzieć, zę nie zdążę pozmywać. No ale żonka pozmywała, więc widać, że albo nie pamięta że miałem to zrobić albo to dla niej nieważne -a zatem sprawa zamknięta". Swoją drogą jestem ciekawa ,co by powiedział Twój mąż gdybyś powiedziała, że oczekiwałaś podziękowania za przyniesienie ciężkich zakupów...
Czy dać czas "dzikiemu sercu"? na to nie ma recepty - każda kobieta jest inna, każdy mężczyzna jest inny i każdy zwiazek jest inny! Może najlepiej będzie zapytać męża czy potrzebuje czasu???