Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne wolne piosenki angielskie
Temat: Haaa . Śpiiewać ;*
Kocham śpiewać.
Ale nikomu nie śpiewam bo się wstydze :(
Śpiewam, angielskie, polskie (najlepiej mi chyba wychodzą ;) ) I SZAAANTY :D Ale to na wakacjach ;) Szanty są świetne.
Lubię zwykłe te takie na Top Listach ale czasami jak mam już dość tego; Upcyś dupcyś upcyś dupcyś to sobie szanty pośpiewam :)
Macie jakieś ulubione szanty? :)
ja raczej nie lubię szantów, bo 90 % tych piosenek to te z browarami itp. xD
ale są też fajne...:D
Mi się podoba najbardziej "Gdzie ta keja" ;d
Jestem w harcerstwie wodnym więc często takie szanty śpiewamy. :)
Stwierdziłam że ładnie mi wychodzą wolne piosenki... :) Pośpiewam, poćwiczę i kiedyś nagram to wam pokaze :)
Temat: Książki
zuzk napisał:
Cóż znaczy Twoja sygnaturka? Bo pokochałam Francuzów, wiesz? xD Nawet z językiem się oswoiłam i powoli zaczyna mi sie podobać... Czego to moze dokonać kilku fajnych facetów xDDD
Ooooo Bardzo prawidłowo, bo francuski to piękny język
Moja sygnaturka to wers (a raczej dwa wersy ) z piosenki "Mon paradis", tej, która tak po mnie chodziła. Nawet ją sobie zciągnęłam i teraz mogę słuchać do woli A zgodnie z tłumaczeniem Camille z francuskiego na angielski oraz mojego tłumaczenia z angielskiego na polski znaczy to mniej więcej "Nic i nikt mnie nie powstrzyma przed urzeczywistnieniem mojego marzenia". Hm, hm.. wolne tłumaczenie
"Making of this dream a reality" w każdym razie...
Temat: US5 w Anglii! BRAVO było przy tym!
Trzy dni, trzy koncerty - dla ok. 60.000 fanów! Chłopacy z US5 są w Anglii dla sukcesu. W poprzednim tygodniu grali oni przed występem Brytyjskiego zespołu Boyzone na ich trasie w Londynie na trzech wyprzedanych koncertach. "Taki wielki tłum to niewiarygodne" powiedział Jay. "Nie widzieliśmy żadnych wolnych siedzeń!" Ale dla Jaya (25), Richiego(19), Izzy'ego (24), Chrisa(19) i Vince'a ta podróż oznacza mega stres, ponieważ są oni prawie nowym zespołem. "To niewiarygodne uczucie" powiedział Richie, "Prawie zaczynamy tu od nowa i musimy troszczyć się o siebie. Fajnie jest iść przez ulice kiedy nikt nas nie zna". To może się zmienić następnym razem. Tłum polubił US5. Parę osób miało plakaty z US5. "To było absolutnie fantastyczne, że nie tylko fani z Niemiec tam byli, niektóre osoby przybyły dla nas z Japonii", powiedział Vince. I kiedy chłopcy z US5 rozmawiali z paroma fanami po występie na Wembley Arena zrozumieli: US5 nadal mają Angielskich fanów! "Niektórzy znają nas od czasu kiedy byliśmy tutaj 2 lata temu", powiedział Chris. Poprzednim razem chłopacy weszli na Brytyjskie Listy z ich piosenką "Maria" na pozycję 38. I to bez promocji ani umowy nagraniowej. Ale to powinno się zmienić! "Jesteśmy rządni krwi" uśmiecha się Chris. "Anglia usłyszy o nas!".
Źródło: Blog.Tenbit.pl/Love-US5
Temat: Tytuły warte kupna na NDS i GBA
(ugh, chciałam to napisać już kilka dni temu, ale lenistwo doskwiera...)
Osu!Tatakae!Ouendan!(2)/Elite Beat Agents(Insane jest po prostu mega-miodny, odradzam granie zaraz przed wyjściem ze szkoły)
Chyba, że jest się już bardzo dobrym, albo to "zaraz przed wyjściem" trwa trochę dłużej ;D
Kto nie zagrał w Ouendan powinien się pożądnie zastanowić, po co w ogóle ma DSa. Zakochałam się w tej grze, szczególnie dwójce (ma bardziej rytmiczne piosenki i... dwie drużyny! D: ). Nie widzę dnia bez zagrania choć kawałka Music Hour~... A najbardziej rozbawił mnie fakt, że zespoły Ouendanowe naprawdę dopingują... drużyny sportowe w Japonii! No, w końcu to tak jak cheer leaderki, nie?
Elite Beat Agents już nie są tak świetni... wybór piosenek nie przypadł mi do gustu. Za mało skoczne jak na grę rytmiczną /: (chociaż i tak ma plus za piosenkę Queenu, lol) Ale za to fajnie tańczą xD
Ja mogę polecić Touch Detective oraz jej sequel (2 1/2). No, chyba, że ktoś nie chce grać w grę, o trzech młodych dziewczynkach rozwiązujących różne sprawy... <__< Ma ciekawy styl, dużo humoru... szczególnie w części dwa i pół. Policjantka Daria, na przykład~! No i jeśli ktoś jest takim beksą jak ja, to nawet wzruszyć może.
Kirby Super Star Ultra. Remake Kirby Super Star ze SNESa. Oczywiście z czymś "extra".
Time Hollow. Wciąga jak odkurzacz, choć co prawda zbyt dużo robić nie musimy, a chodzenie to tu, to tam może być trochę męczące, to jednak... odgrywanie tego samego dnia cały czas, z nowymi elementami... możliwość babrania się w czasie... szukanie swoich rodziców i tajemnicza różowowłosa(!) Kori... w to trzeba zagrać! (mam słabość do różowych włosów, heh...)
Zbrodnią byłoby też niewspomnienie o Chrono Triggerze. Więc oto wspominam o tym tytule...
A na GBA? MOTHER 3. RPG. Co prawda nie został on nigdy oficjalnie wydany w wersji angielskiej, ale zostało stworzone fanowskie tłumaczenie. Więc jeśli dorwiecie oryginał, a japońskiego ni w te ni w wtę, to lepiej znajdźcie to fanowskie tłumaczenie...
Gra jest świetna. I smutna /: Czasami aż za bardzo. Ale to nie znaczy, że jest smutna cały czas, o nie!
A poza tym, jak można nie kochać księżniczki Kumatory? ;D
A Pokemonów Perły i Diamentu odradzam... wolne to, a tyle pokemonów to już przesada. Poza tym są brzydkie i wyglądają bardziej jak fake'y, na które często natrafiałam dobrych pare lat temu. No, chyba, że ktoś jest zagorzałym fanem i zaraz zrówna mnie z błotem P:
no, to chyba tyle... jak mi się coś przypomni to może dopisze. Może.
Temat: Gry point & click
Co w niej jest takiego wspaniałego? Jedyne co o niej słyszałem to, że posiada nietypowe i (trudne zarazem zagadki) oraz zaczyna się w dość dziwny sposób.
EDIT - FILM -Pierwszych 10 minut gry. Intro, niewielki spacer i jedna rozwiązana zagadka. Mile widziana znajomość angielskiego, bo napisy są zamazane
Mówię o czwartej części Pierwszą ukończą chyba tylko osoby, które zagrały w nowsze i chcą poznać początek historii. Nic dziwnego, lata zrobiły swoje. Druga część odstaje od reszty i jest już słabsza. Trzecia to krok w dobrym kierunku. Fabuła jest już dużo lepsza i nie jest tylko usprawiedliwieniem kolejnych zagadek. A wracając do czwórki:
1.KLIMAT - od pierwszych minut po prostu powala. A później jest jeszcze lepiej. Światy, które odwiedzimy są naprawdę piękne. Mam zamiar nagrać FRAPSem filmik - pierwszych 10 min z czwartej części i wrzucić na youtube.
2.FABUŁA - wciąga jak diabli. I nie mówię tylko o opowiedzianej historii ale i całej jej głębi (otoczce). Przemierzając więzienne światy (zwane Wiekami) mamy okazję poznać jak dwoje ludzi walczyło z samotnością, złością i tęsknotą. Jak walczyli o życie próbującą zbudować coś z niczego w tak surowych warunkach. Samo zakończenie to prawdziwe arcydzieło. Tak emocjonującego finału nie widziałem nigdzie indziej.
3.ZAGADKI - moim zdaniem są dużo lepsze niż łączenie przedmiotów. Zagadki w MYST są trudne, to fakt - ale są też logiczne. Polegają najczęściej na uruchomieniu jakiejś maszyny i odpowiednim jej wykorzystaniu. Na przykład jeden z bohaterów (Atrus) nie jest najlepszym elektrykiem i podczas jego nieobecności wysiadają "korki". Musimy je naprawić odpowiednio ustawiając napięcia. To naprawdę jest proste i przypomina „przelewanie wody” z naczyń do naczyń tak aby mieć dokładnie 4 litry. (4 zapalone światełka). W tej przytoczonej i każdej następnej zagadce wystarczy zrozumieć zasadę działania. Pomagają w tym znalezione pamiętniki, podpowiedzi bohaterów oraz nasza inteligencja . Co więcej w czwartej części wbudowano znakomity system podpowiedzi. Trzeba się naprawdę postarać, żeby się zaciąć. Skorzystałem z niego 2 czy 3 razy (z lenistwa i chęci szybszego poznania finału historii). I jeszcze jedno. Mamy aparat fotograficzny, a każde zdjęcie można podpisać. Nie trzeba nic notować na oddzielnych kartkach.
4. OPRAWA AUDIO/VIDEO - muzyka po prostu zwaliła mnie z nóg jak ją usłyszałem. Ale to kwestia gustu Grafika to animowane tła, ale stopień interakcji kładzie na łopatki wiele gier FPP działających na "uczciwych" silnikach 3D z niby "zaawansowanymi" silnikami fizycznymi. Każdy materiał wydaje z siebie inny dźwięk gdy się go uderzy. Prawie każdą półkę da się otworzyć, książkę przeczytać, a nietypowymi urządzeniami pobawić. Co więcej nie ma tu czegoś takiego jak przycisk "użyj". Żeby otworzyć drzwi trzeba przytrzymać lewy przycisk myszki i "pociągnąć" w dół klamkę jadąc myszką w dół. Każda czynność wymaga "symulowania" ruchu ręką. Zwiększa to i tak już ogromne wrażenie "bycia tam". I żeby nie było - nadal jest bardzo intulicyjne i wygodne.
O MYST można napisać cały artykuł (co w wolnych chwilach robię) ale tym razem ograniczyłem się do minimalnego minimum A tak zupełnie na zakończenie – Myst IV jest dla mnie dziełem sztuki wśród gier i moją oceną jest 10/10.
PS. Wspomnę tylko, że w bohaterów wcielają się ludzie a nie modele 3D.
PS2. W pewnym momencie usłyszymy polską piosenkę śpiewaną przez zespół ludowy
Ps3. W instalatorze gry jest fajny błąd: Instalacja niepełna to 3.5GB, a pełna... 7MB
Temat: Madness
dziękować dziękować za komentarze aż mi się twarz śmieje jak to wszystko czytam dzisiejsza cząstka wymuszona okrutnym szantażem ( ) przez Lintunię
Zgodnie z radą mamy Lauriego, Pauli zadzwonił następnego dnia. Tym razem odebrał sam Lauri.
- Halo?
- Cześć stary…- gitarzysta wyraźnie się kajał.
- Cześć- odparł spokojnie, aczkolwiek chłodno Lintu. Nastała niezręczna cisza.
- Co… Co tam?- Pauli starał się nawiązać swobodną pogawędkę, ale wyraźnie mu to nie wychodziło. Pierzasty nie miał zamiaru niczego kumplowi ułatwiać.
- W porządku- mruknął i znowu umilkł. Z niemałą satysfakcją wyobrażał sobie teraz minę przyjaciela.
- Więc… Hm… No dobra, dobra- muzyk najwyraźniej zrezygnował z prób nawiązania normalnej rozmowy- Zadzwoniłem, żeby cię przeprosić.
- Przeprosić?- powtórzył Lauri, udając zaskoczenie- A to interesujące! Zamieniam się w słuch, co masz mi do powiedzenia?- Pauli westchnął.
- Nie powinienem być dla ciebie taki niemiły… Domyślam się, że nie jest ci teraz łatwo… Poza tym, właściwie wcale nie myślę tego, co wczoraj mówiłem… Wierzę w ciebie. Jestem pewien, że napiszesz jakieś fajne piosenki… Ba, pewnie już coś napisałeś- Lintu spuścił głowę i zaczerwienił się.
- Hm…- mruknął, nie wiedząc za bardzo, co powiedzieć- Jest pewien problem… Ja… No… Nie napisałem absolutnie nic… Mam jakieś zaćmienie…- wokalista spodziewał się teraz jakiś docinek, tekstów w stylu „a nie mówiłem?”, ale odpowiedź kumpla kompletnie go zaskoczyła.
- Nie przejmuj się!- doradził serdecznie gitarzysta- To na pewno chwilowe… Wiesz co? Mam świetny pomysł! Wpadniemy do ciebie z Eero i razem pokombinujemy! Taka burza mózgów. Wiesz, angielski znamy jako tako, ale razem zawsze raźniej, co nie?
- Jasne- Lintu ucieszył się słysząc propozycję przyjaciela. On także liczył na to, że wspólnie wymyślą coś fajnego- No to wpadnijcie wieczorem. Zadzwonisz do Eero?
- Spoko… Może skombinuję jakąś gitarę czy coś… Ten twój rzęch nadaje się tylko do muzeum.
- No wiesz co!- oburzył się Pierzasty- To moja pierwsza gitara! Jest dla mnie bardzo ważna.
- Oj wiem, wiem… Musisz jednak sam przyznać, że do grania to ona się już raczej nie nadaje… Zaniedbałeś ją chłopie.
- Wiem…
- Zabiłeś ją- zachichotał okrutnie Pauli.
- Strasznie śmieszne… Tak jakoś samo wyszło…
- No dobra, nieważne… Jak spotkamy się wieczorem, to pogadamy o ewentualnej reaktywacji Rasmusa- Lauri skrzywił się.
- Nie Rasmusa, tylko The Rasmus- poprawił kumpla.
- Ło ho, ho, cóż za profesjonalna nazwa- zakpił gitarzysta- Co ci da to „the”?
- Nazwa brzmi wtedy fajniej- stwierdził Lintu.
- Dobra, o tym też pogadamy wieczorem. Wpadniemy koło szóstej. Mam jutro wolne, więc będziemy mogli posiedzieć do późna… Może uda mi się namówić Eero żeby też uszczknął jeden dzień z urlopu, a wtedy zrobimy sobie piżamowe party.
- Piżamowe party?- powtórzył ze śmiechem Lauri- Już się boję.
- I słusznie… No to do zobaczenia wieczorem!
- Pa- Pierzasty odłożył słuchawkę i roześmiał się. Perspektywa piżamowego party wprawił go w iście szampański nastój. Chichocząc jak głupi, chłopak poczłapał do swojego pokoju, gdzie wyciągnął z kąta gitarę. Zaczął na niej brzdąkać i nucić piosenki, które do niedawna uważał jeszcze za swoje własne. Po chwili przypomniał sobie, że miał zacząć poszukiwania Akiego. Ostrożnie odłożył gitarę (od kiedy znalazł instrument w piwnicy, traktował go z przesadną opiekuńczością) i zszedł na dół do salonu.
- Mamo, mamy może książkę telefoniczną?- zapytał. Pani Ylönen, która przeglądała właśnie jakąś gazetę, spojrzała na syna ze zdziwieniem.
- Książkę telefoniczną?- powtórzyła- Tak, pewnie gdzieś jest. Chwila…- zamyśliła się- A tak! Zajrzyj do szuflady w przedpokoju. Ostatnio widziałam ją gdzieś tam.
- Dzięki.
- A po co ci książka telefoniczna?
- Muszę coś sprawdzić- uciął Pierzasty. Wolał nie wtajemniczać matki w swoje poszukiwania. Przynajmniej na razie.
Dość szybko znalazł książkę w szufladzie i dumny z siebie poczłapał do swojego pokoju. Ułożył się na łóżku i zaczął szukać literki „H”.
- Habari, Hagainen…- mruczał, jadąc palcem po spisie nazwisk- Hakala! Jest!- krzyknął triumfalnie. Czując rosnące podniecenie, poprawił się na łóżku i przejrzał imiona. Westchnął ciężko. Tak, oczywiście. Żadnego Akiego. Była jakaś Ana, był Jonne, David i Toni. „Jest kilka możliwości”- pomyślał Lintu- „Albo Aki ma zastrzeżony numer, albo nie ma telefonu stacjonarnego… Może też nie mieszkać w Helsinkach… Albo telefon jest zarejestrowany na kogoś innego, kogoś z kim mieszka…”. Wokalista pokręcił z niezadowoleniem głową. „Niedobrze… Szukanie może być trudniejsze, niż myślałem…”. Postanowił, że mimo wszystko zadzwoni do osób, których telefony udało mu się znaleźć. „A nóż widelec, ktoś z nich zna Akiego?”- pomyślał z nadzieją muzyk. Od razu chwycił za telefon. Efekt był następujący: Ana Hakala stwierdziła, że żadnego Akiego nie zna i nigdy nie znała, u Jonnego nikt nie raczył nawet odebrać, David wziął Pierzastego za jakiegoś telefonicznego akwizytora, a Toni, gdy tylko usłyszał, że Lintu nie jest Tarją (na której telefon podobno długo czekał), natychmiast się rozłączył- I znowu jestem w punkcie wyjścia- mruknął melancholijnie Lauri. Na razie nie miał żadnego pomysłu na to, co może zrobić, ale postanowił, że będzie się tym przejmować później. Zerknął za zegarek. Było wpół do szóstej. „Niedługo przyjdą chłopaki”- ucieszył się wokalista- „Na pewno będziemy się dobrze bawić… Może nawet wpadnie nam jakiś pomysł na piosenkę…”- chłopak odłożył książkę telefoniczną na biurko i podszedł do okna. Ku swemu zdumieniu, zobaczył Pauliego idącego w kierunku jego domu. Widocznie gitarzysta postanowił zaszczycić kumpla swoją obecnością nieco wcześniej. Na plecach mężczyzna niósł futerał z gitarą. Lintu uśmiechnął się szeroko. Zapowiadał się interesujący wieczór.
w następnym odcinku "piżamowe party" (joke )