Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne poisy na gadu
Temat: (nie)całkiem na poważnie :)) Wyobrazcie sobie...
(nie)całkiem na poważnie :)) Wyobrazcie sobie...
...taką oto sytacje :
Dziewczyna jest ze swoim facetem dwa lata.Są młodzi,nie zawze było
kolorowo,jak to w zwiazku.Obydwoje z "dobrych"sfer.Razem chodza do szkoly
lecz ta sie konczy i zaczyna sie liceum(jak juz pisalam,sa naprawde
mlodzi:))..kazde z nich idzie gdzie indziej.Po pewnym czasie zaczyna sie
miedzy niki psuc.Podejrzenia obustronne o liczne zdrady itp itd.No i pewnego
dnia dochodzi to potwornej kłótni,niemalze zerwania<wczesniej juz zrywali ze
soba pare razy na krótko>,rzecz ma miejsce na imprezie u kolezanki owej
dziewczyny a "kłotnia" dzieje sie poprzez gg (no comments).Po imprezie
wlascicielka mieszkania,gdzie byl melanz,ktora jest kolezanka z klasy tej
dziewczyny chce zalagodzic cala zaistniala sytuacje.Rozmawia z facetem
tamtej na gadu-gadu.W koncu godzi ich ze soba i jest happy end.Czyzby?Jednak
nie END.Zaczynaja oni<facet i kumpela jego dziewczyny> rozmawiac ze soba
coraz czesciej (tylko przez net),lecz wylacznie na stopie
kolezenskiej.Dodatkowo trzeba dodac,iz przed i klotnia,i rozmowami facet
widzial zdjecie tej "trzeciej" i stwierdzil,ze jest bardzo fajna;).Ich
rozmowy trwaja pare miesiecy.Wszystko jest ok.Na pewnej imprezie spotykaja
sie wszyscy we trojke.On chce zagadac do kumpeli lecz ona splawia go
napotykajac sie na zaniepokojony wzrok jego dziewczyny(a jej kolezanki).Taka
sytuacja ma miejsce pare razy,w roznych miejscach,dniach.Pa jakims czasie on
zaczyna przebywac coraz czewcie tam gdzie ona i proawdopodobnei zaczyna cos
czuc do sibie,sami nie zdajac sobei chyba z tego sprawy.NAtomiast miedzy nim
a dziewczyna jest coraz gorzej.Punktem kulminacyjnym jest spotkanei sie jej i
jego na imprezie,gdy sa tam sami (tzn bez dziewczyny jego ).Jej serce
podchodzi do gardla a on mowi wszystkim,ze przyszedl tam z jej powodu,ze
chcialby ja chociaz zobaczyc itd itd.Mija pare dni ,on mowi jej (tej ktora
robila impreze).ze rozstal sie z tamta.Ona przezywa szok.Nastpenego dnia
spotykaja sie na imprezie.Tancza ze soba a miedzy nimi iskrzy potwornie.Czuja
sie obywoje tak po raz pierwszy.Jakies dwa dni potem znow sie spotykaja na
imprezie i po neij zaczynaja byc ze soba.Gdy byla dziewczyna dowiaduje sie o
tym wpada w szal.Oskarża swoja kolezanke o odbicie faceta itd.Kolezanka z tym
facetem sa ze soba pol roku.Ida do lozka.Wszystko jest pieknei ladnie,ona po
raz pierwszy jest tak bardzo zakochana i to tak dlugo.Chce aby to trwalo
wiecznie.Po czasie zaczyma zauwazac,iz on oklamuje ja i to w drobych
sprawach.Miedzy tym wszystkim jego byla opowiada najgorsze swinstwa na
temat"nowej",wszystko co najgorsze a co jest bajką.Tamta nic nie
robi ,dodatkowo nie wiedzac jeszcze nic o tym,brano tamtej gdy on zaczyna
najezdzac na nia."nowa" coraz gorzej sie z tym wszystkim czuje,on zaczyna
coraz bardziej oszukiwac,staje sie nieslowny,momentami hasmki itp.Robi jej
non stop wyrzuty o wszystko,roniez oskarza ja o zdraadzanie.Nie widza sie
jakis czas.Zrywaja ze soba,ale maja ze soba kontakt.Jest ok,"przyjaznia
sie",lecz jednak nie jest to sama przyjazn.Sytuacja sie powtarza.On zaczyna
znow klamac itd itd itd.znow sie nie widza,jakies 2 tygodnie.Jej znajomi
mowia jej,ze widywali go z jakas dziewczyna,ktos go widzial rowniez
z "byla".On zaprzecza.Kloca sie.Ona idzie do klubu ze znajomymi i widzi
tam... ich razem.Po Przyjsciu do domu pisze mu,ze zyczy powdzenia i
szczescia.Na drugi dzien dochodzi do potwornej klotni.Ona wszystko mu
wygarnia,ona obraza ja.Zrywaja ze soba calkowicie kontatk.On zaczyna byc
znowu ze swoja bylą,ktora nadal opowiada bajki na temat "kolezanki".Ta jest
zirytowana ale postanawia sie przejmowac sie tym.
________
hehe ale to strecilam :P pewnie troche to zagmatwnae ;]
Moje pytanei - co Wy na to??? Co myslicie o takiej historii?? Jest tu
ktos "zlym"charakterem wdł Was??
Pozdarawiam :))
Temat: Czy wybaczyłaś kiedyś zdradę?
Do Karo i nie tylko
Miła Karo, jeśli Twój mąż sam nie będzie chciał zerwać z tą babą, nic nie
poradzisz. W ciągu dnia może mieć tysiąc okazji, by zdzwonić się z nią.
Naprawdę nic nie da wyliczanie czasu marszu z garażu. Jest prawdopodobne co
piszesz, że spóźnił się z powodu telefonu do niej. Ale tyle jest sposobów
komunikowania się. Mogą pisać maile, gadać przez gadu-gadu (z pracy). W pracy
może on jest zajęty, ale nigdy aż tak, by nie znaleźć chwili na telefon do
niej, jeśli tylko tego zapragnie, a Ty się o tym i tak nie dowiesz.
Najważniejsze jest, czy mają okazję się spotykać. Jeśli ona jest spoza Twojego
miasta stanowi dla nich pewną trudność - to już plus dla Ciebie. Wypowiadam
się, bo kilka lat temu byłam dokładnie taka jak Ty i dokładnie w takiej
sytuacji. Nie powinnaś mężowi mówić o wynikach Twojego śledztwa, np. o
wyliczeniach czasu przejścia z garażu. Łatwo może się to obrócić przeciwko
Tobie. Facet taki kontrolowany czuje się fatalnie i to Ciebie oskarży, że czuje
się przy Tobie jak w więzieniu.
Wiesz co ja zrobiłam? Gdy się dowiedziałam to oczywiście był szok i rozpacz. 3
doby bez przerwy płakałam, przez sen też. Zupełnie jakby mi ktoś umarł. Przez
tydzień nic nie jadłam, po prostu nie mogłam. Potem zaczęłam wracać do
rzeczywistości zasypując go pytaniami "dlaczego". Zażądałam aby zerwał z nią -
przy mnie. Owszem zrobił to, ale potem okazało się, że chwilę wcześniej
uprzedził ją, że musi tak zrobić. Potem zażądałam bilingów z pracy, by
sprawdzić czy do niej nie wydzwania. Potem okazało się, że ona wydzwaniała do
niego, a komunikowali się dzięki mailom. Trafiłam przypadkiem, gdy przyniósł
służbowy komputer do domu. Myślałam, że umrę. Tak byłam zawiedziona, bo cały
czas (2 miesiące) zapewniał mnie, że zerwał z nią wszelkie kontakty. Wtedy się
po prostu wkurzyłam i nie chciałam go oglądać. Zajęłam się sobą. Powiedziałam,
żeby sobie prał, gotował, bo mnie taki oszust już nie interesuje. Poszłam sobie
do fryzjera i diametralnie zmieniłam uczesanie. Kupiłam nowe, fajne ciuchy.
Zapisałam się do szkoły policji na lekcje samoobrony. Mąż po swojej zdradzie
nie miał argumentu, by mi tego zabronić. Uważnie mi się przyglądał, gdy
wychodziłam na trening, jak jestem ubrana, czy mam makijaż (oczywiście miałam).
Widać było, że jest zazdrosny. Treningi pomogły mi się zrelaksować i nie
zamartwiać. Jednocześnie mąż poczuł się niepewnie, że spodoba mi się inny
facet. Rzeczywiście wtedy definitywnie zerwał z nią. A ona wściekła się i
odesłała na MOJE(!) nazwisko wydruki e-maili, które do niej wysyłał. Teraz to
mąż prosił, żebym pozwoliła mu zostać. Przynosił mi kwiaty. Nadskakiwał, biegał
do sklepu, zajmował się dziećmi - po prostu ideał.
Dziewczyny reasumując - polecam typowo męskie hobby, co jest o niebo lepsze od
kursu angielskiego, czy aerobiku, w sytuacji gdy się chce wzbudzić u męża
niepokój i nutę zazdrości. Wielki sens ma wyświechtana rada dla zdradzanych
żon, żeby zadbały o siebie szczególnie w tym trudnym okresie, twarz ubrały w
maskę obojętności, żeby z tajemniczą miną wychodziły z domu zostawiając mężowi
opiekę nad dzieckiem. Jednocześnie, żeby w domu był ugotowany obiad, ulubiony
męża. Nie robić przesłuchań, wymówek. Raczej jeśli jest taka możliwość,
powiedz, tuląc się "jak dobrze mi z tobą, bardzo się cieszę, że żadna ździra
nie była w stanie zburzyć tego, co razem zbudowaliśmy". Dobrze jest dodać "a
pamiętasz...?" - i tu wspomnienia jakichś wspaniałych chwil, które spędziliście
razem. Spacer do jakiegoś "Waszego" miejsca, "Wasza" piosenka, zdjęcie - Was
przytulonych, sprzed ślubu, albo z innej szczęśliwej chwili. Sprawdziłam -
działa. W momencie, gdy mąż był rozdarty między mną, a babą, w której się
zakochał, rozumieli się bez słów, porozumienie dusz...i takie tam bzdury. Czyli
sytuacja generalnie trudna. Takim zachowaniem jak napisałam - wygrałam batalię.
Od tamtej chwili minęło 5 lat. Jesteśmy razem. Nawet pierwszy raz od 5 lat znów
zaczęłam nosić obrączkę! Pozdrawiam wszystkie Złamane Serca - jeśli kochacie -
walczcie
Temat: DzieleSieZwamiSwoimZyciem->opowie mSwojaHistorie
DzieleSieZwamiSwoimZyciem->opowie mSwojaHistorie
hm nie wiem co mnie skusiło zeby tu napisac..wiart mnie przywiał na to
forum..ale nic sie nie dizeje z przypadku wiec oto ja jestem:) nie wiem od
czego zaczac najlepiej od poczatku a wiec od...dnia w ktorym
zachorowałam...ale nie na tricho tylko na grype tzn tak mi sie zdaje ze to
było to...6 klasa ambitna Marta bardzo przejmowała sie testami gimnazjum
itpo..a tu nagle choroba trwajaca miesiac..i tu jest poczatek...zarodek mojej
choroby w gim była jakas przerwa nir pamietam tego okresu tzn co sie wtedy
działo z moimi wlosami...next moja babcia..czyli osoba ktora kocham
najbardzoej na swiecie..zachorowała..dzieki mnie z nia sciana..a patrzyłam
jak powoli umiera..wtedy wiem ze byłam abrdzo słaba psyhicznie..chciałam jej
pomoc..a jej choroba sprawiała o3wiscie nieswiadomie ze babcia chciała mnie
wyukonczyc....tzn przelewała wszysytko na mnie...wiec było ciezko..okazało
sie ze babcia przez 10 lat uzalezniła sie od lekow...ciezko
odwyki..terapie...brak checi do zycia...no i meczarnia i hm nie wiem jak
nazwac to ale znecanie sie nade mna..nie mam o3wiscie bebci tego za złe..no
bo jak mogla naf tym panowac jak było w niej tyle chemi..zaczeły sie odwyki
starania i etraz moja kochana babunia jestz zdrowa.;) usmiecha sie nie bierze
zadnych lekow...(lekarz 10 lat wmowił jej depresje) koszmar..no dobra..jakos
zawsze zaczesywałam włosy jakos było..no i nigdy nie przypuszczałam ze to
choroba..etraz mam 16 lat..i do wtorku (6.12) nie wiedzialam ze to jest
to...az dziw bierze co mnie skusiło..zeby sprawdzic to w necie..tzn w sumie
nie chciałam juz tego robic przez lo i nauke wyrywanie sie nasiliło..i nie
było sympatycznie..bardzo mi sie to nie podobało...chciałam miec wszydtkie
włosy...glupio chyba pisze (jesli ktos czytajac to juz spi przepraszam)hm
nauka ambicje w jesnym z lepszych liceów..kłopoty z chłopakiem z ktorym byłam
bardzo dlugo i wieczne kłotnie tez z tego powodu z rodzicami..no i tu
nastapił przełom znalazłam te stronke..i tak jak alkoholik ktory poczuje dno
i zda sobies prawe ze jest chory tak samo ja sie czułam..w 1wszej chwili
czułam hm wstret do siebie...laska ktora ma wszystko jest inteligentna ma
wspaniałych porzyajcioł spoko rodzicow brak problemow dobrze sie uczyc..co
ona tu robi..na co ona jest chora..pogodzenie sie było najciezsze...ale w
koncu powiediząłam sobie tak Marta jestes chora..nie wiedzialam komu mam to
powieedziec z kim sie tym podizelic...dowiedziało sie 2 moich
prxyjacioł..wziełam z tej stronki nr gadu jakiejs kobiety..prawie w wieku
mojej mamy ma corke w moim wieku( orzy okazji abrdzo jej dziekuje za wszystko
jesli to czyta niech wie ze mi abrdzo pomogla)powiedizlama z płaczem
mamie..wstydziłam sie..ale mowie sobie Marta tak nie mozna...chce isc na
psychologa lub terapeute rowniez dzieki babci i jej odwykachj...wiec mwoiem
sobie nie tak byc nie moze...wierze w działanie podswiadomosci...wiec poradze
sobie...dam rade wmawiam sobie...myslalam ze sama sobie poradze..ale
powiedzieliłam sie problemmem z rodzicami..lzej..ale wiem ze sobie
poradze...kazdy dzien gdzie nie chwytam włosow wydaje sie pikniejszy...patrze
w lustro i widze jak rosna;D zwariowana psycholoszka;) jak dotykam glowy od
raZU sie pytam poco ja to robie??chociaz czesem mnie jeszcze nachodzi..ale
postanowilam z mama ze do swiat jak sobie sama nie poradze..to idizmey z tym
gdzies..ale marta jest silna i da rade..fajnie jak ktos sie do mnie przyłaczy
ebdzie nam łatwiej..bo razem jest razniej...a jak jescze Cie ktos rozumie to
juz w ogole..:) wiec piszczcie..jak juz nie macie mnie dosc...a z fory
przepraszam ejztem na profilu biol chem wiec pisac nie umiem..:D chyba
pozdrawiam wszystkich :) kocham nawiazywac nowe znajomosci...wiec jak macie
ochote odpiszcie
Temat: beznadziejny zwiazek
beznadziejny zwiazek
czesc:) ja sie witam kolejny raz, bo kiedys tu zagladalam, potem wyjechalam
na wakacje i jakos mi sie zapomnialo:)teraz wrocilam i stwierdzam,ze fajnie
tu u Was.
chcialam sie troche wygadac...
niespelna rok temu zaczely sie problemy z moim facetem. wtedy nasz staz
wynosil 3 lata. on zaczal pracowac, pisal prace mgr, mial dla mnie niewiele
czasu, ja tez intensywnie sie uczylam, generalnie malo sie widywalismy, a jak
juz sie widzielismy, to nasze spotkanie polegalo na jezdzeniu z jednego domu
do drugiego i staniu w korkach. klocilismy sie coraz czesciej.
potem poznalam pewnego faceta, zreszta jego kumpla z uczelni. to bylo
dokladnie rok temu. poczatkowo zadnej fascynacji nie bylo, po prostu bardzo
go lubilam, dobrze nam sie rozmawialo, wychodzilismy co tydzien do miasta na
impreze- ja, moj chlopak, on i jeszcze grupka stalych znajomych. Po pewnym
czasie kontakty miedzy mna a nim zaczely sie zaciesniac, ale wciaz na stopie
kolezenskiej, mi inna opcja do glowy nie przyszla. Problemy z moim chlopakiem
sie nie konczyly, tamtemu troche sie z tego zwierzalam, odkrylam w nim
prawdziwa bratnia dusze, rozumial mnie jak moja przyjaciolka, ktora zna mnie
wiele lat. Wspolne zainteresowania, wspolne poglady, przy nim ciagle sie
usmiechalam. Ale ja caly czas myslalam o nim w kategoriach: kumpel,
przyjaciel.
Moj zwiazek sie konczyl i wypalal z dnia na dzien. Doszla jeszcze zazdrosc
mojego chlopaka o Niego. Nie wiem, moze mial powody, chociaz wtedy
twierdzilam, ze nie. Ale chce podkreslic jedna wazna rzecz: ten facte nie byl
przyczyna rozpadu mojego zwiazku.
Potem bylam z Nim. Trudno to nazwac zwiazkiem tak naprawde, ale duzo
cieplych, milych, waznych dla nas obojga rzeczy sie miedzy nami
wydarzylo.Wciaz sie przyjaznilismy na zmiane z calowaniem;)bo jakos nie
wychodzila nam ta przyjazn. Ja to urwalam, poniewaz nie potrafilam sie w to
zaangazowac tak, jak on. Zakochal sie we mnie. Bardzo mu zalezalo. Mowil, ze
jestem ta jedyna. Nie moglam tego odwzajemnic, bo jeszcze emocjonalnie nie
wyszlam z jednego zwiazku... Nie chcialam go zranic.
Moj "byly" nie pozwalal o sobie zapomniec. Bylo nie bylo..3 lata razem to
naprawde kupa czasu. Tesknilam za nim, bardzo bardzo bardzo. I wrocilam.
Nawet zamieszkalismy razem, pewni, ze to rozwiaze nasze problemy. Oczywiscie
z tamtym chlopakiem kontakt urwalam calkiem.
Na poczatku bylam szczesliwa. A od jakis 2 miesiecy wszystko wraca...znow sie
klocimy. nie potrafimy ze soba rozmawiac. ja juz nie mam sily, zeby sie
starac. Spedzamy oddzielnie wolny czas, nawet mamy roznych znajomych,
wszystko sie rozjechalo...On ostatnio umowil sie z jakas kolezanka i wrocil o
5.30. Jestesmy razem, ale oddzielnie.
Niedawno spotkalam tego chlopaka o ktorym pisalam wczesniej. Tak sie
ucieszylam na jego widok..spedzilismy razem caly wieczor, czulam dokladnie
to, co kiedys. POROZUMIENIE, magiczne wrecz i jakies niesamowite,
naprawde... Tak naprawde nigdy o nim nie zapomnialam. Nawet jak w moim
zwiazku bylo ok, czesto wracalam myslami do wspolnych chwil z nim. Na
zasadzie milych wspomnien.
No i ...historia lubi sie powtarzac. Mam z nim kontakt. Moj chlopak o tym
wie, chociaz nie o wszystkim, ale kiedys zauwazyl,ze z nim gadam na gadu.
Jest zazdrosny. Ja nie mam zamiaru go oszukiwac.
Tamtego traktuje jak przyjaciela, tzn.wie o moich problemach w zwiazku. Ale
zdaje sobie sprawe, ze on moze chciec to wykorzystac w pewnym siensie, bo
bardzo za mna tesknil, mowi mi, ze ciagle o mnie mysli i za mna teskni. Ja
nie moge powiedziec, ze tego nie odwzajemniam. Ale jestem jednak w zwiazku.
Jestem z nim szczera i wie, co czuje i mysle.
Najgorsze jest to, ze ja naprawde trace nadzieje na odratowanie tego zwiazku.
Coraz wiecej nas dzieli, coraz mnije laczy. Slysze tylko ciagle obietnice, ze
bedzie dobrze. Przeprosiny i obietnice-na to go stac. A ja chce byc
szczesliwa teraz.
Gratuluje, jesli ktos dobrnal do konca:)
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 209 wypowiedzi • 1, 2, 3