Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne oszulki





Temat: Pytania o prom z Hurghady do Sharm el Sheikh
Podróż z Luksoru do Asuanu cz.7
Znów biegi sprinterskie po obiekcie lub dookoła niego. Nieeee, turyści wcale
nie musieli aż tak biegać, to ja tak zasuwałem. Bo raz trzeba odbiec od
świątyni, żeby zrobić panoramę, ustawić żonkę do drugiego zdjęcia w kadrze, a
tu już gdzieś tam zaczyna się "produkować" przewodnik, a warto by było nagrać i
to o czym mówi i to co o tym czymś mówi. Bo jaka frajda mieć na filmie freski,
czy rzeźby, gdy nie utrwali się o nich żadnej informacji?!

Dobrze chociaż, że p. Radek "równy gość" i kiedy spóźniałem się z nagrywaniem,
potrafił powtórzyć te informacje, a że głos ma donośny (no i rewelacyjne
gadane), to kiedy sobie przeglądaliśmy te fragmenty na statku (a co?! w
kajutach są telewizory i to całkiem porządne!) to nagrania wypadały
rewelacyjnie. Gdybyśmy mieli przewodnika anemika, to chyba bym się zachlastał,
albo bym mu mikrofon przyczepił do koszulki ;o)

Na terenie światyni spędziliśmy chyba ponad 2 godziny, a może 3? Nie pamiętam,
pamiętam zaś, że jak zwykle grupa nam się nieco wykruszyła. Można było ich
spotkać w różnych ocienionych miejscach kiedy wymiękali z upału.

Tutaj popełniłem małą gafę (cóż nie jestem światowcem ;o) ). Podszedł do mnie
policjant turystyczny i wskazał mi wspaniałe miejsce z którego można było
zrobić zdjęcie głównej nawy świątynnej. Nawet pozwolił wejść na murek. Rewela.
A ja jak głupi, zamiast dać mu choćby paczkę papierosów, wyciągam kilka funtów
egipskich i pakuję mu w łapę jak odźwiernemu. Zanim się skapnąłem jaki ze mnie
idiota, to gość wziął ten bakszysz i ze śmiechem pokazywał egipskim
pracownikom. Im niestety nie było do śmiechu, bo oni chętnie by wzieli i
zżerała ich zazdrość. Sądzę, że policjanci zarabiają w Egipcie tyle, że ten
bakszysz to nie tylko niestosowna rzecz, ale i nic nie warta. Nie zróbcie
takiej głupoty jak ja.

Niektórzy poszli skorzystać z najważniejszej świątyni w Egipcie(jak to
powiedział przewodnik) czyli świątyni "Coca-Cola", na zimne napoje. My nie
musieliśmy się kłopotać o stanie w kolejkach - termoplecaczek zdjąć! i zimne
napoje już się sączą do gardła.

Powrót na statek. Zbieramy się na parkingu. W tym czasie Zidan załatwia dorożki
na powrót. Jeden z turystów (pewnie Warszawiak i wnuk Grzegorza
Brzęczyszczykiewicza ;o) ) dogadał się z handlarzem, że kupi sporą ilość wody
mineralnej, ale jak ten opóści cenę do 1,5 LE (na początku chciał cwaniak 6
LE), no i teraz zwoływał resztę wycieczki żeby zrobić ten obiecany hurt.
Zaopatrzeni nieźle w wodę (na statku drożej) ładujemy się do dorożek. Acha,
żona dorwała jakiegoś "Janka-Ibrachima Muzykanta", a mozę to on ją?! i toczy
zażartą dyskusję nad ceną ichniejszych skrzypeczek. Całkiem fajnie wyglądają,
choć to nie Stradivarius, ale pamiątka wyśmienita. No i jak przyjdzie marzec
można przygrywać kotom w Polsce, a co tylko one mają monopol na miauczenie?

Znów w strasznym ścisku ciągnięci przez szkapę, która bardziej przypomina
mumię, jedziemy w kierunku nabrzeża. Tutaj już tylko szybki sprincik poprzez
statki i jesteśmy na naszym "Orchid" (to nazwa tegi Titanica). Już w hallu
obsługa wita nas zimnymi napojami i gorącymi ręcznikami nasączonymi wonnymi
olejkami. Pewnie zastanawiacie się czemu te ręczniki dali gorące? Też się
zdziwiłem, ale recepcjonista wytłumaczył mi, że dzięki temu organizm się mniej
poci. I miał rację. Pachnący i ożeźwieni udajemys ie do kabin. Tutaj
standardowe czynności. Prysznic, (kibelek już nie był standardowy -
cholerny "faraon", a już mi się wydawało, że o mnie zapomniał), zmiana ciuchów,
akumulatorki do ładowarek i biegiem na obiadek.

Tutaj już to co zawsze - obżarstwo, sprite, obżarstwo, o czymś zapomniałem?
Acha o ciastach i tortach ;o), czyli cz. 3 obżarstwa :oP

A statek sobie odcumował i płynie cichutko do Kom Ombo...

Ale to już będzie w cz.8 (a ja przez ten czas powspominam sobie....
obżarstwo).





Temat: Do iRenki
chronmy mariuszka
"jesień! zimno! na drogach liście i mnóstwo rolnikow - wiadomo wykopki, oranie
bronowanie i inne takie...
już nie założę klapek do jazdy (warto kupić buty "motocyklowe" bo kalpki
szybko się ścierają), nie polatam chyba w krótkich gaciorkach, a przed
założeniem koszulki z krótkim rękawem zeniechęca mnie zapalenie płuc...
Trzeba będzie się przeprosić z kurteczką, a dodatkowo zakładać kołnierz, coby
szyji nie przewiało (a tak na marginesie to zobaczcie tu:
www.warszawa-straz.pl/przetarg/rekawice.htm poszukajcie
słowa "kołnierz" - pojawia się dwa razy, ale w formie "kołnieŻ" 8-D ukochany
Urząd Zamówień Publicznych,pewnie samych magistrów tam mają).
W dodatku silny wiatr i rzuca motocyklem po całym pasie.
Sezon się kończy. W zasadzie dobrze bo to był jakiś fatalny sezon. Wiele
wypadkow i innych przykrych zdarzeń, ale z drugiej strony to szkoda, ze za
trochę przyjdzie mróz i błoto pośniegowe....
Wrzesien podobno będzie ciepły, przyjemny, ale to i tak odwlekanie
nieuniknionego.
Uważajcie zatem na liście na szosach, krowie placki, piach z maszyn
rolniczych i na zawianych kolarzy.

Dziś miałem fajną polatankę, duży ruch - tak jak lubię, ale trafiło się
kilku "naóczycieluf" którzy robii wszystko by ich nie wyminąć. Ot kuciapki
drogowe. Będzie ciężko!"

och, okrutny mariuszek mial ciezko tej jesieni... krowie placki... kilku
nauczycieluf... (ale okrutny mariuszek sobie z nimi poradzil, bo to dzielne
chlopicho). silny wiatr rzucal mu motocyklem po calym pasie... (zal mariuszka).
wykopki, rolnicy... szlochac sie chce. pamietajcie o kwiatach na grobach...
szacunek dla szlachetnego, wrazliwego mariuszka... babcie w moherowych beretach
nie chca, by mariuszek zjechal ze swojej prowincji do gdyni... biedna ofiara
motocyklizmu... ta jesien byla ciezka dla mariuszka. podziekujcie mariuszkowi,
bo mimo ciezkiej jesieni znalazl czas, by podtrzymywac wasze forum. zaniedbuje
jolke i prace w dobrze prosperujacej kancelarii. a wszystko dla was, wszystko
po to, by zadne z was pamietalo o wykopkach, bronowaniu, blocie posniegowym i
kolnierzu na szyje. mariuszek raz polatal tydzien temu, a teraz taka trauma.
jedyna nadzieja w tym, ze ireo wda sie w pogawedke z biednym mariuszkiem i
okaze sie, iz jedyny jednoslad jaki posiada to ledwie skuter z cherlawym
silniczkiem. nic - posrod krowich plackow - tak zmarznietego mariuszka nie
podtrzyma na duchu jak pewnosc, ze on jeden mezczyzna posrod lysouta, cariny,
brebno i roznych skuterowych homoseksualistow. tak mi sie zal utrapionego,
narazonego na jesien i kolarzy mariuszka zrobilo, ze zadeklaruje posiadanie
dzieciecego rowerka.

bo mariuszek to prawdziwy motocyklista o wielu koniach (bez zadnej uczepionej
brony) mechanicznych w maszynie. wrazliwy tylko na wiatr i na glupcow na forum.
szanujmy mariuszka, bo to mezczyzna wyczulony na wlasna krzywde, posiadacz
pieknych motocyklowych butow i masy innych wdziekow.

'bedzie ciezko' - napisal mariuszek. bylo ciezko; wiedzial, co pisze.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 202 wypowiedzi • 1, 2, 3

    Linki