Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne mężatki
Temat: Dlaczego zdradzacie swoje kobiety ?
Witam,
Moje spostrzeżenia są podobne do Twoich Ellixire. Wokół widzę mnóstwo ludzi,
dla których zdrada jest na porządku dziennym. "Poznaj mojego Misia" - mówi
koleżanka przytujając sie do swojego faceta, który własnie wócił z
zagranicy. "Noooo - fajny Misio, tylko czemu Ty bzykałaś się wczoraj z kolesiem
poznanym w klubie?" - ciśnie mi się na usta. :-(
Nie jestem mężatką. Zostałam zdradzona przez długoletniego partnera, szukałam
winy w sobie, ale nie znalazłam:płaczu, narzekania, robienia wurzutów facetowi,
bo był w steap klubie z kolegami czy na wieczorze kawalerskim, z którego wrócił
2 dni później. Rozumiem, że mężczyzna będąc wzrokowcem ogląda się za fajnymi
dupami. Jestem atrakcyjna, starałamm się spełniać jego łóżkowe zachcianki, sama
wychodziłam z inicjatywą. I tu nasz pogląd się rozchodzi Ellixire...
Do dziś nie wiem dlaczego to zrobił...(tłumaczenia typu "byłem głupi" nie są
żadnym wyjaśnieniem)
Wiem jedno - sama jestem z rozbitej przez zdradę ojca rodziny - nie zdecyduję
się długo na nowy związek, jeśli już to raczej go nie sformalizuje, bo to
niczego nie gwarantuje. Nie zdradziłam i nie zdradzę.
Temat: Depresja
Narazie jeszcze chętnych na dłuższy wyjazd nie znalazłam.Mam koleżankę która
chciałaby wyjechać ale jest mężatką i mąż pozwoli jej jechać jedynie na 3
miesiące a ja wolałabym jechać conajmniej na pół roku i w razie jak by było
fajnie to zostać dłużej.Myślałam też o tym,żeby jechać do Londynu i szukać na
miejscu bo znam angielski ale na początek wolałabym za pośrednictwem biura a
dopiero po skończeniu umowy szukać czegoś na własną rękę.
Myślę o wysyłaniu CV w te same miejsca oczywiście bez zaznaczania epizodu
depresji.Jak idę na jakąś rozmowę kwalifikacyjną to po prostu gram.Udaję
szczęśliwą i zadowoloną co wspaniale mi wychodzi.Guzik ich przecież moje
samopoczucie obchodzi.
Temat: Lubicie sobote?
Lubicie sobote?
Ja bardzo. To mily dzien. Rano wysylam dziecko do szkoly sobotniej, pozniej
mam trzy kwadranse dla siebie z kawka i komputerem, a teraz zmykam juz do
pracy. Wieczorem "wieczor mezatek", same dziewczyny i wodeczka. Jutro
jedziemy zaprezentwac coreczce nasze nowe mieszkanie, w ktorym, jak dobrze
pojdzie, zamieszkamy od czerwca. Jest fajnie, milego dnia wszystkkim panstwu
forumowiczostwu zycze.
Temat: Zdjecia bylej.....
Capa Negro:-)) Gratuluję w takim razie męża. Ja też podwiózłbym pewnie moją żonę na spotkanie z byłym narzeczonym, ale... jest pewien problem. On mieszka teraz w Niemczech. Ale wiem, że przez GG rozmawiali swojego czasu dość często. I wcale, ale to wcale nigdy mi to nie przeszkadzało. Bo czy rozstanie dwojga ludzi, którzy się przecież kiedyś kochali ma oznaczać, że mają siebie nie zauważać na ulicy? Moim zdaniem nie.
Znam taki fajny przykład z życia: moja koleżanka z pracy żyje teraz w konkubinacie. Wcześniej była mężatką. Otóż pewnego dnia, wraz ze swoim konkubentem ustalili, że zaproszą jej byłego męża na kolację. Jak uradzili, tak zrobili, choć ta moja koleżanka żywiła obawy jak panowie na siebie zareagują. A zareagowali tak: były mąż wszedł do domu, konkubent go powitał, koleżanka robi w kuchni kolację. W pewnym momencie słyszy, że coś za cicho jest w przedpokoju. Wychodzi, a.... panów nie ma!!!..... bo panowie poszli.... na piwo do pobliskiego baru ))) Trudno uwierzyć??? A jednak, prawdziwe, z życia wzięte))) Do dzisiaj są najlepszymi przyjacielami)))
pozdrowionka
Temat: do kobiete - jaks Was ojciec traktuje?
Mój ojciec bywa czasami upierdliwy ale jest najlepszym ojcem na świecie.
Natomiast ojciec mojej najbliższej kolezanki ...
Mieszkaja w domu, który w połowie jest jej własnością.
Męzatka, jedno dziecko - ludzie dobrze zarabiający i utrzymujący dom i ojca od
A-Z
Ojciec po 70 jakies 74-76 lat i według niego:
- nic nie wiedza nic nie umieją
- są gułpi niedobrzy
- "w dupach im sie powywracało"
- kontroluje smieci !!!!! opakowanie po jugurcie dziecka czy puszka z piwa to
jawna rozpusta
- kolezanka chodziła na areobik - toz to prawie kurewstwo
- goście w domu to prawie "bydło" no bo co to za "goszczenie sie"
- ostatnio gdy były obchody pontyfikatu JP II , a ziec poszedł coś zrobic na
komputerze , wpadł do pokoju akurat gdy kol. usypiała dziecko z tekstem : idź
mu powiedz , ze jak jest papiez w telewizji to sie oglada a nie idzie na
komputer / klękac przed telewizorem na szczęscie im jeszcze nie kaze/
- kupili duża działke reakraacyjno/budowlaną ( 0,5 h) w atrakcyjnym miejscu,
pól roku to ukrywali jak sie przyznali awantura trwała tydzień - leżec im sie
zachciało !!!
i tak dalej długo jeszcze wymieniać...
Oni obydwoje dobrze po 30, właściwie bliżej 40, naprawdę fajne i rozsądne
małżeństwo - widac to za mało żeby zadowolić tatusia.
Pobierali się ok 30 - wcześniej kolezanka wysłuchiwała indywidualnie, że to
przez te studia nikt jej nie chce, że głupia, że brzydka i parszywa - i to
ojciec własnemu dziecku...
Temat: mieć czy być?????
mieć czy być?????
Zastanawiam się czasami na jakim świecie ja zyje, może w innej
rzeczywistości . Taki matrix na lokalną skalę???
Rzecz działa się wczoraj - spotkanie towarzyskie ni z tego ni z owego
dyskusja schodzi na pieniądze.
Szczególnie bryluje w niej jedna osoba - mężatka, 2 dzieci , mama od "zawsze"
za wielka kałużą- nigdy nie pracowała, aktualnie "przy mężu".
I czego to sie dowiedziałam :
1. Ona jest lepsza bo ma duuużą kasę - tak twierdzi przynajmniej
2. pracowac do konca zycia nie musi - żadne wahnięcia gospodarki, zmiany
kursów,recesja etc. jej nie grożne???
3. Wszystko można kupić - od wykształcenia ( każdego) po pracę (każdą) bez
względu na umiejętności i zdolności
4. Zresztą co to jest wykształcenie , to bzdura - ona sama nic jej nie
ujmując po zawodówce.
5. Liczy sie kasa
To tak w zarysie , dyskusja o ile to mozna jeszcze było nazwać dyskusja
trwała ze dwie godziny - pani wszystkie swoje tezy wyrażała w formie prawd
oczywistych nie podlegających żadnej dyskusji.
Odnosłam wrażenie, że ona sie modli do tej swojej kasy
Zastanawiam się czy ja jestem nienormalna ze swoim podejściem do życia, że
liczy się godność, wykształcenie, praca, uczciwość, a pieniądze sa potrzebne
i fajnie jak są, ale to rzecz nabyta i nie każdej ceny warta????
Temat: wspomnienie jak kobieta uratowała mi tyłek :)
wspomnienie jak kobieta uratowała mi tyłek :)
temat bezpieczenstwa ostatnio jest dosc mocno na topie w Lublinie, z tegoz
powodu przypomnial mi sie 1 incydent ktory zdarzyl sie około 2 lata temu.
Wracalem sobie autobusikiem, i w autobusie zauwazylem ze 2 kolesi ścina na
mnie mocno i patrzy sie złowrogo :) byli moze 2, 3 lata starsi ode mnie, ale
mocno zaprawieni w piciu wódki, bo na taka twarz to trZeba sobie mocno
zapracowac :).
Wysiadam sobie z autobusu, oczywscie wielu ludzi takze , i podchodza do mnie,
i oczywscie gadka czy mam 2 zł, ja mowie ze mam ,ale nie dam, hehe, mam
zasade taka moze i głupia, ale kasy nigdy nie daje nikomu. Nawet 1 zł nigdy
nikomu nie dam jak mnie zaczepi na ulicy,a to ze bylem po 3, 4 piwkach to od
razu moj łeb głupi i odwazny:), a oni dalej , wyzywaja mnie od chamów i
zaczynajja mnie poszturchiwać i spychac delikatnie z głównego chodnika gdzie
szli ludzie troche w bok. Ja juz oczywscie piesci zaciskam, i mysle, piz...
pod okiem bedzie u mnie jak nic, w najlepszym razie.
A tu podchodzi jakas nieznajoma kobieta, pare latek starsza odemnei, tak ze
30 bym je dał, i bierze mnie pod reke i mowi do kolesi, co chcecie od mojego
sąsiada ? goscie oczy wytrzeszczyli , zgłupieli, a po czym odeszli bez
słowa, :) ja tez bylem zdziwiony mocno, w koncu to nieznajoma mi osoba.
PRzeslismy kilkaset metrów , ja poszedłem w swoja strone, ona w swoja,
podziekowalem jej ładnie oczywscie. Szkoda tylko ze nie zagadalem , bo fajna
była, ale coz, moze mezatka i bym sie wyglupił ;)
Puenta moja taka, iz nawet taki drobiazg, taka mała rekacje osoby obcej moze
kogos uratować od pobicia.
pozdrowka :)
Temat: dwuczłonowe nazwiska kobiet po ślubie - kompleksy?
starskyandhutch napisał:
> mam jednak wrażenie że często jest to wynikiem jakiejś
> pseudoniezależności; chęci dajmy na to pokazania się głównie koleżankom
> że coś się znaczy w tym związku
Ciekawe, że tak piszesz. Bo zdarzają się ludzie, którzy postrzegają to na
przykład tak:
- podwójne nazwisko jako symbol zależności (!) - od rodziny i od męża
- podwójne nazwisko jako chęć dania do zrozumienia, że sie jest mężatką (to
może też mieć różne motywy - od odganiania potencjalnych zainteresowanych po
chęć pokazania, że się kogoś złapało)
> mam jednak wrażenie że tego rodzaju przesłanki przy dwuczłonowuch
> nazwiskach sa bardzo rzadkie, nie wiem może się mylę ale tak juz mam:)
A pytasz? Czy mniemasz? Bo jak mniemasz, to nie ma o czym mówić, bo możesz
sobie też myśleć, że tylko się bronimi i udajemy, że "tak nam się podoba" i nic
na to nie poradzę :)
Dla mnie było to naturalne, że mam dwa nazwiska - moje włacne kończy się na -
wicz i jest dość długie, a męża jest krótkie, fajne i takie nowoczesno-
mechaniczne w porównaniu z tym -wiczem :)
No i fakt, też wynikalo to z chęci przynajmniej sztucznego przedłużania linii
rodu - mój tata ma 3 córki, a jego brat - 2. Piękne -wicz nie przetrwa za długo
w naszej linii... Chyba że siostry wynegocjują to ze swoimi mężami... Mnie się
nie udało ze względu na "ginięcie" nazwiska mojego męża :D
A Starsky&Hutch to jaki to kompleks? ;P
Temat: Plotka!
Ja mialam bardzo zabawna przygode.
Bedac mloda nauczycielka, mezatka z jednym dzieckiem, na ogol szczupla,
zostalam zle zinterpretowana przez jedna z klas, w ktorej uczylam.
Doprawdy do dzis nie wiem, ktora moja wypowiedz dala asumpt do wniosku, iz
spodziewam sie drugiego dziecka, na pewno nie bylo to zlosliwe, bo akurat z
tymi dzieciakami mialam fajne relacje.
Od klasy dostalo sie do ich wychowawczyni, osoby bardzo otwartej, a stad do
pokoju nauczycielskiego, gdzie zaczely mnie zastanawiac rozne aluzje i
polslowka, dosc sympatyczne zreszta. Sprawa wyjasnila sie dopiero po miesiacu
zupelnym przypadkiem ;-)
Pozdrawiam
Temat: POPARCIE LEMA DLA TERRORYSTOW
Gość portalu: zka napisał(a):
> napisał:
> > Kagan lubi walic nadmuchiwane kobiety. Od tego mu sie to wszysto porobilo.
>
> ja mam fajne koleżanki Kagan zapraszam się pod Wawel jeśli nie jesteś brzydki i
> stary
K: Dziekuje! Moim przesladowcom pomylilo sie "dmuchanie" przeze mnie panienek i mezatek z nadmuchiwanymi
kuklami, ktore oni musza uzywac z braku partnerek...
Kagan czyli ljkel2@netscape.net
Temat: Ciekawe, co tam u Gaggi:)
suknię już gdzieś opisywałam, ale prosze bardzo:
-kolor: kremowo-waniliowy, żakard w delikatny wzór kwiatowy z odrobiną srebrnej
nitki, z przodu kilka dosłownie svarovskich dla spotęgowania efektu (wg
koleżanki, któa suknię projektowała):))
-krój: a la A.Hepburn - czyli łódka, przód zatem zakryty, za to tył wycięty do
łopatek w serek, bez rękawów of course, rozszerzana dołem z wszystym niewielkim
godetem z tyłu i wykończona u dołu tiulem, co fajnie grało z welonem (do połowy
pleców)
-fryzura: gładki kok, która nazywa się chyba "banan",
perły na szyi i w uszach
rękawiczki w kolorze dobranym do sukni
przejrzysty woalowy szal (pożyczyłam od projektantki, bo było mi ciut chłodno)
A tak baj de łej - zauważyłyście drogie mężatki i narzeczone, że słowo "Slub"
jest magiczne? gdziekolwiek - u fryzjera, w kawiaciarni, w obuwniczym -
powiedziałam, że to na mój ślub - cena szła w górę (robiłam test - w części z
tych przybytków nie przyznawałam się o co chodzi i naprawdę było taniej,
zwłaszcza jeśli chodzi o wiązankę ślubną, którą w końcu zrobiłam sobie sama -
wyszła extra), no i te okrzyki: "tak późno pani przychodzi??!! inne panie to 2-
3 miesiące przed ślubem już wszystko mają gotowe i zarezerwowane!"
Phi!
Temat: Teściowa przyjedzie na Wielkanoc
Teściowa przyjedzie na Wielkanoc
mam do was ogromną prośbe na Wielkanoc przyjedzie do nas moja teściowa i to
będą pierwsze Świeta spędzone razem, jak każda młoda mężatka będe chciała
zabłysnąć przed nią, proszę o przepisy lub strony w necie z przepisami
Wielkanocnymi, a może ukazała się jakaś fajna gazetka z dobrymi przepisami,
którą możecie mi polecić.
POMOCY !!!!!! :-) :-)
Temat: wieczór panieński i trema
gaggi napisała:
> ta jedna chyba jakaś zblazowana:)) nie mam video, więc wypożyczenie odpada,
> niestety. Dla mnie najfajniejsze są te babskie ploty, na które coraz ciężej
> zaprosić mężatki, uzależnione od swoich mężusiów:)) ale ja pewnie będę taka
> sama, hi hi
Gaggi, pewnie, ploteczki też, ale film miał być w razie co, jakby się rozmowy
nie kleiły.Ale myślę, że będzie fajnie.
Temat: POZNAJMY SIĘ - co Wy na to?
od pewnego czasu mam stały dostęp do internetu. Szukałam i znalazłam coś
fajnego czyli to forum.
Jesteście zgraną "paczką" ale mam nadzieję że i mnie tutaj przyjmiecie, a ja
dalej będę zadowolona (jak wcześniej gdy tylko się przyglądałam).
Boję się trochę ale..
nick: apsik lub apsik1
płeć K
stan cywilny :mężatka
rodzina: mąż, 2 córcie i synek -duuuużo nas, ale jest wspaniale,
zawód budowlaniec po polibudzie ale od dawna przysłowiowa"kura" domowa
kraj/miasto obecnie Piła ale tak co pewien czas Trójmiasto
ulubiona kuchnia: chińska, włoska i nasza tradycyjna
ulubione danie makaron z warzywami, krewetki
danie popisowe nieokreślone-w zależności od potrzeby staram się by było smacznie
nie jadam czerniny, ozorków, michałków, części wędlin
napój kawa, woda
ten wysokoprocentowy to likiery kawowe lub brazylijskie
pora aktywności: w zależności od aktywności dzieciaków (szkoły, przedszkola i
malucha)
mam nadzieję że nie będzie źle. Dziękuję
Temat: flirt, romansik ...czy warto?
onaa napisał(a):
> Mężatki z żonatym facetem.
A fajna ta mężatka?
Tak właściwie to ja nie wiem, spytaj męża.
pozdrawiam
Temat: Weekend singielki
W poprzedniej szkole była pewna mężątka. Fajnie rozmawiało się z nią, poszliśmy
nawet na piwo. Było tak dopóki jej mąż się nie dowiedział.
Za tydzień mam wolne od szkoły, ale są spotkania towarzyskie w poczekalni. Jak
będę wracał do domu, może jakaś mnie złowi.
Temat: Pogadajmy - 14.07.2006
Dziękuję Dziefczynki za życzenia )A za rok 14.07 będę nie tylko o roczek
starsza,ale będę też mężatką )))Ale fajne uczucie,jestem dzisiaj wprost
rozanielona ))
Temat: Dlaczego tak wcześnie chodzice spać?:-)
no tylko ona jedna tak ubrana była,i to z gosciem.no że by było sprawiedliwie
było też troche fajnych meżatek,ale jak na hipermareket tio ogólnie mało )
ale może sie chciała rajstopami pochwalić bo miała w takie jekies szlaczki
Temat: Do admina- Po zmianach - zniknęło forum:-(
to samo z forum Młodziutkie mężatki....Fajnie by było gdyby po zmianach była
chociażby oficjalna "wzmianka" co i gdzie znaleźć. No chyba że my tu jesteśmy
dla adminów a nie oni dla nas...
Temat: Poznam mężatkę z Z.G.
Poznam mężatkę z Z.G.
Fajny wesoły i nie do końca przeciętny poznam miłą mężatkę z
Zielonej góry.
Temat: Czy mężatki czują się lepsze od nie-mężatek?
Podoba mi się ta opinia. :)
Na szczęście ja też znam mnóstwo fajnych mężatych dziewczyn, które pod względem
poziomu stoją o nie przymierzając kilkanaście pięter wyżej od wszechobecnej
tu "mężatki".
Temat: Hihi, puszyste mają fanów :)
pewnie, nie kazda ma tyle szczescia co niektore tu cwierkajace mezatki:)
Swoja droga KAti musisz miec naprawde fajnego meza- nie kazdy sie zgodzi na
zmiany w garach:) Wyglada mi na otwartego czlowieka:)
Zazdroszcze ale tylko minimalnie, bo sama mam w domu fajnego faceta:)
Temat: Ga to fajna dziewczyna i ...
Ga to fajna dziewczyna i ...
... mężatka bo coraz mniej bywa na forum.:))))
ZAPROSZENIE:
Serdcznie zapraszamy męża Ga do chwalenia własnej żony!
Temat: dziewczyny z Łodzi - co słychać?
ech.... fajnie masz....
mnie tez prawie tu nie ma. praca praca jeszcze raz praca, w dodatku z dala od
komputera... lena juz mezatką od 17 dni (podejrzalam suwaczek), mrówka pewnie
ma wakacje....
ech. lato
Temat: bacha-już nie panna:))))))))))
bacha z calego serca przesylam gratulacje teraz bedziesz wsrod szczeliwych
mezatek radzacych pannom pozdrawiam i zycze wiele szczescia
ps. ale Ci fajnie
Temat: Polak tan/nie
Silaczka
a kto ci powiedzial ze zeby byc szczesliwa to musisz byc mezatka? Ja w swoim
zwiazku jestem od kilku lat i na razie o slubie nie ma mowy. Mozoe powinnas z
kims zamieszkac? A tak w ogole, to zycie bez drugiej osoby moze byc bardzo
fajne. Trzymaj sie!
Temat: Więc wybrał żonę...
chcialas budowac szczescie na cudzej krzywdzie? Dobrze ze zostalas ukarana!
a ja bedziesz mezatka 40+ to chapnie Ci meza z przed nosa jakas 24latka
Zobaczysz jak to fajnie.
Temat: Posłanka Beger spłaca dług
No i co Wy chcecie od tej Beger. Fajna babka, szkoda, że mężatka!
Temat: Sense na Nowym Świecie 19
a nich sobie bałamucą.. skoro męzatki sie dają:)
a wracając do knajpki, to faktycznie najlepiej nie jest.. w sałatce z kurzą
piersią piersi bylo co kot napłakał. W daniu z krewetkami zabrakło krewetek, w
Coli gazu itp
A szkoda, bo fajnie sie zapowiadało
M.
Temat: Ostatecznie gdzie i o ktorej w sob. i nd. ?
Gość portalu: Paweł napisał(a):
> Zostałaś mężatką? Gratuluję!
Hmm...wiedziałam że to się tak skończy;)
Nie, to nie ja brałam ślub, to moja koleżanka z liceum..w dodatku imienniczka:))
Ale ślub był fajny:)
Temat: czy zamieszkaliscie razem przed...
Jestem mężatką dopiero od tygodnia. ale zanim się pobraliśmy mieszkalismy ze
soba 2 lata, uważam że to fajna forma sprawdzenia siebie. Teraz już gdy
jesteśmy bardziej "dotarci" jest nam znacznie lepiej na nowej drodze.
Temat: male rozmiary
Gość portalu: nela napisał(a):
> Morgan - styl jest naprawde nie dla mnie (mezatka i doktorantka uniwerku,
hehe, juz to widze, gdybym sie pojawila ubrana w Morgana... chociaz jest
calkiem fajny to fakt)
a może wizyta u krawcowej ?
"noblesse" oblige
Temat: przygoda
przygoda
szukam mezatki (sam jestem zonaty) ktora chce przezyc mila przygode. nie
zawsze trzeba sie angazowac zeby fajnie sie zabawic :)
czekam na emaila
Temat: Dziewczyny dodajcie mi otuchy - dzis moj slub
Ajajaj, dopiero co weszłam, więc pewnie słów otuchy już nie potrzebujesz, bo
jesteś szczęśliwą mężatką. Wszystkiego najlepszego ! Stan małżeński fajny jest,
mówię to z przekonaniem i pewnością szóstego roku po ślubie )))
Temat: "Oglądactwo" sukien ślubnych
Dopisuje sie do klubu. Tez mężatka ale chciałabym czasem przeżyć to jeszcze
raz... A może znacie fajne strony z sukniami?
Magda i Ola 20.10.2003
Temat: Kafelki, mam pytanie!!!
Kx: teoretycznie? Czyli w praktyce kawaler czy mężatka? :)P
Ciekawe co powie Bartuch jak zobaczy że ma wyswatać tyle ludzi :))
ps. Fajnie, że jesteś Kx!!!
Temat: Skyeurope do dubrovnika 25 lipiec
Skyeurope do dubrovnika 25 lipiec
Leci jakas fajna kobietka wtedy? moze byc mezatka
Temat: 29.08.2003 Rockowy Ogródek, koncert Indukti
Wiem , że obiecałem ale skoro jesteś mężatką to wiele rzeczy się zmieniło ;)
Nie no będę na 100% od 18:30 do 21:30. Potem niestety muszę zbierać się do
pracy...a fajny koncert to będzie w poniedziałek :) I na tym na pewno będę do
końca :D
Temat: Ja lubie dzieci ale...
Ja lubie dzieci ale...
... takie co przyjda w odwiedziny i pojda. Jestem mezatka od 2 lat i
wlasnie moj malzonek stwierdzil ze fajnie byloby miec dziecko, juz
brakuje mi argumentow zeby go dp tego zniechecic. Brrrr
Temat: Nie chcę się błąkać
Ej fajny facet jestes.Szkoda ,ze zakochany,a ja szkoda,ze mezatka.
Duzo szczescia
Agnieszka
Temat: niniejszym chciałem bardzo
powiedzmy że tydzień cały mogę słuchać :)))
fajne tu macie forum:))
ga mężatka szok a jeszcze niedawno ją widziałem jak była z tzw chłopakiem:))
Temat: szukam "przyjaciół".
szukam "przyjaciół".
Cześc. Zajrzałam przypadkiem tutaj i tak sobie pomyslalam ze moze akurat fajnie tu u was bedzie. szukam osob z ktorymi mozna pogadac a raczej poklikac. Jestem mezatka ktorej droga do szcescia jest jeszce chyba daleka no i mam synka.
Temat: Czy mężatki czują się lepsze od nie-mężatek?
Wiesz co, z Tobą naprawdę nie da się dyskutować. Najpierw piszesz że nikomu nic
nie narzucasz, a potem w kilku różnych postach pogardliwie wyrażasz się
o "niemężatych". O czym to ma wg Ciebie świadczyć? Dla mnie jesteś przykładem
właśnie takiej mężatki o jakich tu mowa.
> powodu!!!! i jak domyslam sie, stajesz w jej obronie, bo czujesz zapewne wiez
z
>
> osobami niezameznymi :))) ciekawe dlaczego? i dlaczego tak swietnie wczuwasz
> sie i ch role? :)
Ohoho, pani domorosła psycholog się znalazła... Uwielbiam takie teksty. Jak
brakuje argumentów, to czas rozpocząć wycieczki osobiste, tak?
Otóż, g...no Ci do tego kim ja jestem, ale dla wyjaśnienia dodam, że JESZCZE
nie jestem mężatką, chociaż mam kogoś z kim planujemy w przyszłości ślub. Ja
tylko skrytykowałam Twój sposób pisania, do samych mężatek nic nie mam, znam
ich sporo, bardzo fajnych - nie takich jak Ty. Na szczęście nie każda mężatka
uważa, że jak już ma męża to cała reszta kobiet ma siedzieć cicho i jej
słuchać. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że fajnych mężatek jest zdecydowana
większość.
> nie, to ty tak zakladasz. dobrze, ze sie przyznalas :)
Powalający argument.
> a czy ja napisalam, ze sa gorsze? sa inne, a dla mnie moje sa najwazniejsze a
> nie jakiejs rozhisteryzowanej kobity.
Owszem, dla CIEBIE. A dlaczego dla kogokolwiek innego miałyby być ważne Twoje
priorytety?
Wiesz co, prawda jest taka że to Ty jesteś jedną z agresywniejszych osób w tej
dyskusji, co tylko potwierdza moją teorię na Twój temat. Dlatego dalsze Twoje
posty pozostawię bez komentarza, niech mówią same za siebie. Poza tym odwracasz
kota ogonem, a taka dyskusja jest bezcelowa.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie niesfrustrowane mężatki i niemężatki. I te
sfrustrowane też pozdrawiam, może chociaż na chwilę im się humor poprawi.
Temat: Czy mężatki czują się lepsze od nie-mężatek?
Myślę, że i mężatki mają czasem takie chwile gdy zazdroszczą wolnym koleżankom
tej wolności a wolnle zazdroszczą czasem zamężnej tego, ze znalazła już swoją
drugą połowę. Bo nikt nikomu nie zazdrosci złych lub uciążliwych spraw a tylko
tych fajnych. O takim ostentacyjnym okazywaniu komuś pogardy dlatego, że jest
odmiennego stanu cywilnego nie piszę bo to rzeczywiście zdarza się ludziom
prostym, żeby nie powiedzieć prostackim. Dotyczy to obydwu stron. Są kobiety
dla których wyjście za mąż jest największym osiągnięciem życiowym. Nie mają one
poczucia, że mogą być samodzielne, mogą być odpowiedzialne za swoje życie,
finanse i że nie muszą na nikim wisieć. Bardzo często niezbyt wykształcone więc
o jakiejkolwiek karierze nie ma mowy, niezbyt przebojowe jedyną szansę na
zmainę swojej sytuacji życiowej widzą w zamążpójściu. I takie gdy już wyjdą za
mąż z pogardą patrzą na wolne którym ich zdaniem "się nie uddało" a gdy nie
wyjdą za mąż z pogardą patrzą na te którym "się udało" bo pewnie "złapały na
dziecko a nie były jak te niezamężnae takie uczciwe".
Lekceważenie kogokolwiek podszyte jest zawsze własnymi kompleksami.
Do mężczyzn /a raczej chłopaczków/ wypowiadających się na ten temat mam jedną
uwagę - opinia, że kobiety wychodzą za mąż by siedzieć w domu i obsługiwać męża
jest głęboko zeszłowieczna. Współczesne kobiety wychodzą za mąż za partnerów na
których mogą w życiu liczyć i jeśli takich nie spotkają /spotykają czasem
takich "na chwilę" ale nie na życie/ to po prostu nie wychodzą za mąż. Bywają
takie które w ogóle nie chcą wychodzić za mąż bo nie widzą w tej instytucji
trwałości /ludzie z rozwiedzionych rodzin rozwodzą się "łatwiej" jakby już
ścieżka została przetarta/ i dużo wcześniej mentalnie są samodzielne i
nastawione na odpowiedzilność za siebie.
Mam w gronie znajomych mężatki, mężatki bezdzietne, samotne, samotne z
dziećmi /i pannę i rozwódki/ i żyjące w związku wolnym. Mam nawet faceta
porzuconego z dzieckiem. Widzę, że człwoiek jest istotą stadną, chętnie łączy
się w pary ale żeby tak od razu musiał się żenić lub wychodzić za mąż ...
Najbardziej chyba zazdroszczą wszytkim osoby którym nie udaje się żaden związek
albo tkwią w związku toksycznym.
Temat: Róża
Renia..jak ty umiesz wkurzyć....
..pewnie niezamierzenie, ale umiesz.
Po co mam pisać bzdury? Czasami prowokuję, to fakt, Róża też jest prowokacją,
tyle że z życia wziętą. I co tu ma do rzeczy. co wypisuję o swoim mężu. Jak
jest dla mnie dobry piszę o nim dobrze, jak się źle sparwuje - muszę się
wyżalić i piszę źle. Nie jestem taka, jak inne mężatki, które piszą, że
jakkolwiek by się u nich w małżeństwie nie działo, zawsze dobrze mówią o mężu.
Dla mnie to obłuda i zakłamanie. Dobrze to powinno się mówić tylko o zmarłych,
albo wcale.
A potem dziwią się, że naglę zostają same. Taka jestem - co w serci to na
języku. I to nie tylko w kwestiach osobistych, jak pewnie zdążyłąs już nieraz
się przekonać. Mój mąż jest fajny, ale ja też jestem fajna, a może i fajniejsza
od niego. I to dlatego ja od niego dostaję kwiaty, a nie na odwrót:))
Gość portalu: renia napisał(a):
> Nie wiem co powiedziec. Na tym forum tyle razy pisalas o swoim mezu,
> przewaznie zle, nie chce pryzpominac co konkretnie, ale Twoje pisanie o swoim
> mezu i Twoim malzenstwie to przewazni bylo smutki zaprawiane zalem i gorycza.
> A teraz piszesz w zasadzie same dobre rzeczy, coraz czeslciej uzywasz slow
> takich jak milosci i kochac, co jest?
>
>
> Jesli ta historyjka z roza nie jest zmyslona (na takie podejrzenie naprowadza
> mnie wstawka o sasiadce - w wymyslonej historii bylaby ona wprowadzona dla
> pikanterii, w prawdziwej... rozmawiacie z mezem o tym kogo mineliscie na
> schodach bloku? ) to masz fajnego meza, ze po latach chce mu sie zajsc do
> kwiaciarni i pomyslec o Tobie cieplutko. Bo badz pewna, ze gdyby nie pomyslal
> CIEPLO o tobie to tej rozy by Ci nie przyniosl. Fajnie. Kiedys napisalas tez,
> ze Twoj maz, bodajze rowniez bez okazji, podiekowal Ci za te lata spedzone
> razem. Jesli on naprawde robi takie rzeczy, to na pewno jest to wrazliwy
> czlowiek, warto go lubic. :)))
>
>
> Dawniej czesto dostawalam roze bez okazji. Teraz jakos rzadziej. Inna sprawa
> jest, ze moj maz zaczyna prace zanim otworza jakakolwiek kwiaciarnie, a
konczy
> po ich zamknieciu. No nei wiem, musze go jakos usprawiedliwic. Moze tez ja
> dawniej bylam lepsza zona, bylo za co dawac mi te roze...
Temat: Czy rozwodnik to smiec??
Drogi Kratusie,
Fajny z ciebie chlop. Uczciwy, nieegoistyczny, cieply. Bardzo mi Ciebie
szkoda, ze nie udalo ci sie za pierwszym razem i ze ten drugi zwiazek wyglada
na niemozliwy do zrealizowania. Prosze, nie win siebie, ze to cos w Tobie jest
takiego, co odstrecza Twoja ukochana. Wrecz przeciwnie, zaslugujesz na
szacunek swoja postawa, tym, ze pozwalasz jej odejsc, by jej nie skrzywdzic.
Zostawmy na boku Twoje poczucie mniejszej wartosci i jej nietolerancyjnych
rodzicow. Najwazniejszy dla mnie jest tu jej stosunek do wiary. Jezeli ktos
tak jak ona gleboko wierzy w swietosc sakramentalnego zwiazku malzenskiego, to
bycie z rozwodnikiem jest dla niej po prostu niemozliwe. Albo dokladniej,
mozliwe, ale okupione takim cierpieniem z powodu swiadomosci, ze zabiera sie
cos, co do nas nie nalezy, ze naprawde ktos szczerze rozumiejacy i kochajacy
nie powinien tego swojej ukochanej robic. Wiem, ze osobom niewierzacym ciezko
to zrozumiec - stad glosy na tym forum okreslajace za jednym zamachem slub
koscielny i cywilny jako ''akt prawny''. Faktycznie, gdyby byl to akt prawny,
niewiele by trzeba bylo do jego rozwiazania. Bylam bardzo zakochana w
rozwodniku, ale ten zwiazek byl dla mnie jak jazda na hamulcu recznym - niby
kochasz, jedziesz do przodu, ale cos cie trzyma, nie pozwalajac ci jechac
dalej. Dla niego sakramenty nie mialy znaczenia, dla mnie tak. Mialam caly
czas swiadomosc i poczucie winy, ze jestem z cudzym mezem - owszem, takim,
ktory juz ma za soba uniewaznienie ''aktu prawnego'', ale ktorego nikt nie
uwolnil od przysiegi w imie Boga. Wiele nas laczylo, ale dyskusje o wierze
uprzytamnialy nam wielkie roznice swiatopogladow, to miedzy innymi, ze ja
podporzadkowuje swoje zycie wierze, a on dla siebie jest sterem i okretem.
Rozsypalo nam sie dlatego, ze ja chcialam, zeby on najpierw otrzymal
uniewaznienie malzenstwa, a on traktowal to jako milosc warunkowa, nie mogl
zniesc, ze stawiam Boga nad wszystkim. Nie zaluje, jestem szczesliwa mezatka,
razem z mezem sie wspieramy w naszym zyciu chrzescijanskim i to dla mnie wiele
znaczy. Mysle, ze bardzo fajna masz (czy miales) dziewczyne, wlasnie taka,
ktora jest myslaca i nie traktuje wiary powierzchownie. Imponujesz mi tym, ze
nie chcesz jej stawiac w polozeniu, w ktorym mialaby cierpiec oddzielenie od
Boga sakramentalnego (mam na mysli niemoznosc przystepowania do Komunii).
Jesli chcesz lepiej zrozumiec dlaczego to takie wazne dla takich wariatek jak
ja i ona, moze odnajdziesz ksiazke ksiedza Paciuszkiewicza o malzenstwach
niesakramentalnych, o tym, co ludzie w nich przezywaja (nie pamietam tytulu,
chyba Glod i costam). A wogole, to czy Ty slyszales o uniewaznianiu malzenstwa
w kosciele? Moze to jest dla Was jakas szansa? Czego Ci szczerze zycze!
Temat: O koleżance - starej pannie- cd.
Powiem Ci jedno, że żal mi jest tej Twojej koleżanki. To, że tak tutaj o niej
piszesz nie świadczy o Tobie dobrze. Prawda jest zawsze względna.
Takie "stare panny"często są z wyboru.Nie szukają rozwiązania swoich problemów
poprzez przyklejenie się do jakiegoś gościa. Każda moja koleżanka, która ma
chłopaka i też później powychodziła za mąż,cały czas mówiła, że musi mieć
jakiegokolwiek chłopaka. Inne dziewczyny mają i one też muszą mieć. Później też
okazywało się jakimi były "przyjaciółkami". O co im chodziło w naszej
znajomości.
Tylko na tyle jak same potrzebują takiej "starej panny":-), to wtedy
przypominają sobie o niej. Jak mają problemy w domu, ze swoim mężem. Tak jakby
poprzerzucały się całe na swoich chłopaków, mężów. Biedni Ci mężowie:-)
Dlatego tak często sami też mają dość takiej żony i szukają sobie nowej:-)
Tak Twoja koleżanka może też jeszcze trochę próbuje utrzymać Waszą"przyjaźń".I
to Ty tak to odbierasz, że ona coś, cokolwiek od Ciebie chce. Ja po prostu jak
zauważę taką sytuację, że taka zajęta koleżanka(też mężatka)już nie ma czasu
dla mnie nawet,kiedy nie potrzebuje mnie tylko, to kończę taką znajomość. Ta
Twoja koleżanka też pewnie niedługo zmądrzeje. Jest tyle fajnych ludzi wokół.
Ciekawe dlaczego mężatki, jak jest źle z ich małżeństwem, to nagle szukają
starych znajomości, przyjaciół o których wcześniej zapomniały i nie miały dla
nich czasu i zrozumienia. A,prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Należy cały czas pielęgnować znajomości, a nie tylko wtedy, kiedy ich sami
potrzebujemy.
Ja czekam(już jest) na tego Jedynego i nie ze strachu przed staropanieństwem,
że tak naokoło mówią:-))))
A, mieć jakiegokolwiek chłopaka nie ma problemu. Sami cały czas szukają jakieś
dziewczyny. Taka jest natura:-)
Pozdrawiam.
Temat: Ach co to byla za slub .......... relacja :)
Ach co to byla za slub .......... relacja :)
Juz po, juz po :)
Fajnie, naprawde fajnie i warto ...:)
Miesiace przygotowan, lazenia po sklepach, zamawiania, klepania oraz zabiegow
pielegnacyjnych wszelkiej masci oplacily sie :)
Na dzien przed zakonczylam wszystkie zabiegi i nieco zszokowalama sie akcja,
czy zdolam umowic sie z makijazystka [wszystko bylo ok w koncu], wieczor
panienski spedzilam z wlasnym narzeczonym + winem + czekoladkami z Libanu
oraz sushi :)
Dostalam tez od niego bizuterie :)
W sam dzien slubu rozpoczelam prysznicem, potem spryskanie buzi tonikiem i
wypicie wody z wapnem i wit. C oraz zjedzenie pomaranczy.
W ciagu dnia woda Avene [dostalam w promocji, bo poprzedniego dnia dokonlam
ostatnich duzych zakupow jako panna i szalalam w Klifie, m.in. w aptece].
Potem kremik nawilz., szybkie ubranko i do fryca [uwaga dla wrazliwych -
stosuje czasami zrobnienia :>]. Krzys z Hormonu byl jednak laskaw mnie
wystawic [tak to jest z osobami uzaleznionymi ....], wiec ratowalam sie
Hestem. A bylo ostro - 1000 osob na m2, kazdy do slubu [wlasnego lub
cudzego ] i z 10 min. trwalo poszukiwanie fryzjerki dla mnie.... Ale udalo
sie. W pon. po slubie dziekowalam cudownej i slicznej pani Dominice wieelkim
koszem kwiatow - a wszystkim szczerze polecam te dziewczyne !
Kontynuujac: po fryzjerze do domku, pigulka na uspokojenie oraz duuuzo wody +
woda na twarz.
Potem krotki ponowny prysznic, balsam bronzujacy Diora, szlafrok i czekanie
na makijazystke.
Makijaz mialam fachowy, teatralny. Doklejono mi rzesy [hyhy] i powiekszono
usta, wygladalam jak Greta Garbo :) Kolorystyka - bordo, pomarancz + czern.
Trzymal sie w stanie nienaruszonym od czasu nalozenia [14.00] do 2 w nocy,
potem zauwazylam leciutkie swiecie, ale po takim czasie i w dymie - daruje :)
Sukienke mialam wycieta silne i najlepiej to ocenic, ogladajac zdjecia :)
Generalnie impreza godna polecenia, bal trwal do 3 [wyszlismy z Tomkiem o
wpol do 4, reszta gosci ok. 4] i bylo naprawde milo :]
Teraz rozkoszuje sie zyciem mlodej mezatki oraz prezentami :0
PS. Jak powstanie strona www ze zdjeciami, to podrzuce linka.
Pozdro !:)
r
Temat: Była dziewczyna mojego narzeczonego
Jednak się mylisz. Nie wiem dlaczego, twoim zdaniem,
najbardziej niedojrzałą jest osoba, która stara się
rozwiązać problem - a bardziej dojrzałą mężatka z
trzyletnim stażem i dwuletnim dzieckiem, która wzdycha do
byłej sympatii... Dziwny punkt widzenia. Ona ma prawo
"żałować", a ja nie mam prawa czuć się źle w tej sytuacji,
bo to już przejaw niedojrzałości?
Chyba nie do końca zrozumiałeś mojego posta, bo nie
chodziło w nim o słowo "Mordka". Napisałam to w kontekście
mojej pierwszej reakcji na list i mojej późniejszej
zmiany, czyli zaakceptowania tej znajomości chęci poznania
Agnieszki.
Nie ma we mnie jakotakiego strachu, tylko zaniepokojenie
sytuacją, a raczej uczuciami tej osoby w stosunku do
mojego ukochanego. Czuję się zwiedziona, bo myślałam, że
jej stosunek do NAS ("moi Przyjaciele", "chcę żebyśmy się
poznali - cytuję ją) jest uczciwy, a okazuje się, że jest
dwuznaczny: po jednaj stronie jesteśmy MY - czyli te
esemesy adresowane do Tomka i do mnie jako pary, a po
drugiej stronie: sam TOMEK - jako obiekt jej
zainteresowania.
I kto tu jest niedojrzały?
Atlantis
ha-jo napisał:
>
>
> w tym trojkacie ty, ona, i on, wydajesz sie byc najmniej dojrzala.
> w czym w ogole problem?
> w tym ze ona nazwala go "mordka", i w tym, ze moze z perspektywy czasu po
> prostu dziewczyna zaluje, ze stracila takiego fajnego faceta?ludzka rzecz.
>
> tak sie sklada, ze moje ex to zawsze byly fajne dziewczyny, i ciesze sie, jak
> ktoras spotkam, i otwarcie sobie pogadam.
>
> czego sie wiec boisz?ze ona ci go odbije?jak by sie tak stalo, to wyszloby, ze
> ten twoj facet jednak cie tak bardzo nie kocha.powod do szczescia, bo
> przynajmniej wyszloby to przed slubem.
>
>
>
Temat: Od czego zacząć załatwianie ślubu i wesela?
Chyba miałam farta...
A u mnie w Krakowie może nie jest tak tragicznie ze znalezienim wolnej sali,
niemniej jednak my zaczęliśmy od zarezerwowania Mszy w ulubionym Kościele,
koniecznie o godz.14 tak, by zdjęcia w plenerze były jeszcze podczas słońca
co nam się udało i fotki wyszły cudnie, zdjęcia robił nam kolega , który jest
po ASP, muszę przyznać,że znać było rękę mistrza )polecam Ci rozglądnięcie się
na ASP u Ciebie w W-wie, bo studiuje tam wiele uzdolnionych ludzi , którzy za
mniejsza kwotę zrobią Wam piękne ,niepowtarzalne fotki )na prawdę warto )
ślubu udzielał nam znajomy ksiądz , co też jest ważne, jeśli zależy Wam na
osobie duchownego to lepiej wcześniej mu dać znać )tym bardziej ,gdy jest z
innej parafii tak jak nasz a co do sali to mieliśmy sporo szcześcia, bo
rezerwowaliśmy upatrzoną salę z przylegajacym do niej pięknym tarasem na...4
miesiące przed ślubem to dlatego też ,ze wcześniejtj.na półtora roku wstecz
nawet wróbelki nie ćwierkały o naszym ślubie ) Tobie jednak radzę już teraz
rozglądać się za salą te ulubione miejsca mogą się cieszyć powodzeniem nam
się udało też z tego względu ,że para , która była zainteresowana nasza salą
nie "zaklepała" sobie Mszy w tym dniu a w zeszłym roku, gdy brałam ślub ,były
ich tysiące i wiele Kościołów miało już zajęte wszystkie terminy aż do
padździernika tak więc widzisz ,że trzeba sprawnie załatwiać i jedno i
drugie aha nie wiem jak to jest gdzie indziej ale ja w trakcie rezerwacji
ostatecznej( 2 dni mieliśmy do namysłu)musiałam wpłacić zaliczkę i nie jest to
mało , bo płaci się od liczby gości tak więc trzeba mieć juz
jakieś "zaplecze" finansowe, wszystkie inne rzeczy bez najmniejszych problemów
załatwiliśmy na 3,2 miesiące przed ślubem i wspominamy ten okres bardzo
fajnie,czego i Tobie życzę )
Ewa, szczęśliwa od prawie roku mężatka
Temat: koń by sie usmiał - czyli o mentalności bankowca
koń by sie usmiał - czyli o mentalności bankowca
Wprowadzenie :-)
Jesteśmy w sumie rozrzutni - chodzi o to, że kompletnie nie potrafimy
oszczędzać - jesli chodzi o pieniądze to...weszło-wyszło, dobrze że
przynajmniej zdajemy sobie z tego sprawę.
Odłożenie takie samo z siebie pieniedzy na kupke nie wchodzi w grę.
"Ratunkiem" było branie co jakis czas pozyczki bankowej i szybka spłata.
Pieniązki na kupce- błyskawicznie "wsadzane" w budowę domu , a dług w banku
uregulowany być musi.
Technicznie rzecz biorąc brałam ja pozyczke bez poręczycieli bo jestem na
etacie wiec wystarczyło zaświadczenie o zarobkach - spłacał Jurek bo to on
przynosi u nas kasę do domu :-)
I tak nam to swietnie funkcjonowało zanim jeszcze zawarlismy małżeństwo.
Wczoraj z usmiechem jak na budyniu pomaszerowaliśmy do banku po nowe zasilenie
I klapa.
Ja jako męzatka chcąc wziąc kredyt bez poręczycieli mam mniejsza zdolnośc
kredytową niż jako panna - 3 krotnie mniejszą !!!
Ponieważ chciałam brac pozyczke tradycyjnie sama bo monz z dzialalnościa
gospodarczą wiec papiery konieczne do zgromadzenia by nas udusiły ...bank
ukochany w takich przypadkach traktuje menża jak bezrobotnego na moim
utrzymaniu .....
Zaproponowali mi taka kwotę że.... no cóż drobnych to ja nie potrzebuje
No i tak to fajnie jest, że zamiast mi sie polepszyć to mi sie w oczach banku
pogorszyło....
Ratuje mnie rozdzielnośc majatkowa - wtedy dalej będe postrzegana przez bank
jak panna na wydaniu.
I w sumie to nie wiem czy sie śmiac czy płakac - na szczeście tych pieniedzy
nie potrzebujemy "na gwałat" nie dziś to za miesiąć tez dobrze, ale co maja
robic w takiej sytuacji ci którzy naprawde potrzebuja ??.
Niby z jednej strony mozna wziąc pozyczke indywidualnie tylko na siebie i
bez poręczycieli, a z drugiej stony mając druga połówke - jesli nie przystąpi
do pozyczki i pokaze zarobków - jest ona liczona jako dodatkowe obciązenie i
garb na plecach.
Wszystko zmierza ku temu. że notariusz na nas zarobi
Temat: Dlaczego zmienił się po ślubie?
Moje drogie Panie, abstrahując od patologii zwiazanej z przemoca w rodzinie,
którą zawsze trzeba potępiać niezaleznie od tego kto ja incjuje, większości to
my faceci niestety,
to małżeństwo jest jednym wielkim złudzeniem niestety i to obydwu stron, z
jedenj strony to jemu się wydaje, że ona się nigdy nie zmieni...... bzdura
zmieni się, a jej się wydaje, ze on się zmieni ....... bzdura nigdy się nie
zmieni, a jeżeli juz to z dużymi oporami,
Ona niedługo przestanie być tą fajna dziewczyną, z którą można konie kraśc,
dostanie niedługo histerii prokreacyjnej z punktu 25 - 35 letniego zawsze za
wcześnie .... 40 latek jest psyhicznie najlepszym ojcem tyle ze już siły nie
ma, i w ogóle ona zacznie dązyć do oblesnej normalnosci,
co gorsza jeżeli nie zacznie się zmienaic to so się na zone nie nadaje.
On zawsze bedzie trochę nieodpowiedzialny, troche jak kocur który chciałby sie
powłóczyc, miec przygody bez konsekwencji (to zadrość wobec swiętej pamieci
kota ciotki, ten to miał zycie dopóki nie był wykastrowany :)), i z iwelkim
trudem będzie musiał się przyzwyczaić do normalnosci i zycia uregulowanego,
Czasami te dwie sprzecznosci powoduja erupcje złych emocji, co kończy się
czasami bardzo przykro, w ogóle aby połaczyć te dwie sprzeczniosci potrzeba
dużo cierpliwości i dobrej woli i kompromisów. Na ten przykład moja Kobita wie,
że musi mnie samego puścić na jakis czas w góry co roku, ja wiem, że muszę
odrobic pańszczyzne na działce mojej teściowej, czego serdecznie nienawidzę,
ale robie bo ja kocham. Ostatnio oprócz pańszczyzny dochodzi renta feudalna,
musze zarobic na nowy domek na tej działce, nie to zeby nie stac, tylko
wolałbym wydac pieniadze inaczej np. spędzić wakacje z rodziną w Szkocji,
przekonała mnie obietnicą przeniesieniea do domku swojego hobby - produkcji
różnego rodzaju przetworów, soków, powideł i inego świnstwa na skalę
przemysłową lecz na własny uzytek.
Mój tekst wygląda na tekst starego zgreda, ale mam 32 lata.
No to narazie męzatki.
Żonkoś
Temat: PROBLEM!
Fajnie, że poruszyłaś ten temat.
W ogóle czasem jak zaglądam na to forum i czytam "Mam 24 lata i półtorarocznego
synka", albo "Od dwóch lat jestem mężatką, w zeszłym roku wzięłam ślub i
niedługo urodzi sie nasze Maleństwo" - zastanawiam się CO JEST ZE MNĄ NIE TAK.
Bo ja nie chcę się na razie wyprowadzać z domu.
Bo ja nie chcę mieć na razie żadnych dzieci.
Bo ja nie planuję ślubu przed 30 na pewno, a być może wcale.
Nie chodzi o to, że ja nie chcę mieć rodziny. Bardzo chcę. Ale uważam, że
jeszcze do tego nie dojrzałam.
Chcę spokojnie dokończyć studia, wyszlifować angielski, wyjechać za granicę,
znaleźć pracę, otworzyc firmę i w ogóle mam 100 pomysłów na życie.
Bardzo chciałabym to robić razem z moim chłopakiem, ale wiem, że wyprowadzka z
domu już na zawsze to bardzo odpowiedzialna decyzja.
Przyznam, że jest mi wygodnie tak, jak jest, bo mamusia zadba o dom, a ja mam
tylko pewne obowiązki. Na przykład nie muszę gotować:)
A w moim własnym domu musiałabym sama o wszystko zadbać, z małą pomocą mojego
lubego.
Tak jak pisałam, marzy mi sie też własne dziecko i to pragnienie jest czasem
dokuczliwe na tyle, że nawet się cieszę, jak pomyślę o ewentualnej wpadce (ale
szybko mi mija hehe).
Poza tym ślub - nie jest mi do niczego potrzebny, poza tym że naiwnie mi sie
wydaje, że jak przywiąże mojego chłopaka obrączką, to nam to zagwarantuje
dozgonne szczęście i inne podpunkty z przysięgi.
A na razie skąd mam do licha wiedzieć, że to TEN?
Że mi się nie znudzi?
Niestety, śrdenio na miesiąc ograniają mnie czarne mysli i dochodzę do wniosku,
że na pewno nam się nie uda, że go właściwie nie kocham i inne takie (i nie ma
to związku z snp).
I ja Ci się Tylka wcala a wcale nie dziwię.
Lepiej się czterdzieści razy zastanowić, niż popełnić głupstwo.
I jeśli ni chcesz mieć dzieci, powiedz mu to bardzo WYRAŹNIE. Juz gdzieś na
innym wątku pisałam, że do facetów trzeba bardzo zrozumiale, bo potem tylko nam
sie wydaje, że coś im powiedziałyśmy.
Wiem z doświadczenia.
Życzę Ci mimo wszystko napływu instynku macierzyńskiego.
Przyznam Ci się, że dla mnie to bardzo zaskakujące uczucie.
Ale nadal nie mam skłonności zachwycać się obcymy bachorami. Tylko moje dziecko
będzie wspaniałe: intelignetne po ojcu i sliczne... może lepiej nie po mnie;)
Pozdrowienia!
Temat: Slub w Las Vegas
Wiec tak, Vegas widzialm i fakt - kicz jak sie patrzy. Ale to chyba o to wlasnie
tam chodzi?? I wlasie dlatego, dla tej niepowtarzlnej atmosfery chcielismy sie
tam wybrac. (Mieszkamy jakies 3 godziny drogi, wiec nie jest to daleko)
I ten wlasnie kicz pasowal do slubu. Sprawdzialm to 21 grudnia 2005 Absoulutne
przepiekne zdjecia spod "wiezy Ajfla" (hihi) i nie tylko.
Przpiekna pogoda , ludzie absolutnie przemili, wszedzie bili nam brawo i
pozdrawiali.
Tak jak pisze moje_nowe_konto : po mlodych przyjezdza limuzyna, wiec nie wiem
jak moglyby tworzyc se kolejki. Chociaz w miejscach, gdzie mozna wziasc slub za
$50 to pewnie tloczno . Nam nigdzie nie zaproponowano takiej ceny. Najtansze
kalice okolo 100-120$. Plus licencja (w ciagu dwoch lat nic sie nie zmienilo -
nadal $55). Plus "co laska" dla Reverenda (my spolszczylismy jego imie i
nazwisko i nazywamy go Jurkiem Bawelna ) czy tez innego urzednika dajacego slub.
Moj slub chyba tez trwal okolo 7 minut Kaplica generalnie wynajeta jest na
pol godziny (czas na zdjecia, przywitanie gosci etc.) Tylko w nielicznych mozna
robic zdjecia wlasnym aparatem. Elvisa sobie darowalismy. Nie wiem jak wygladal,
ale uznalismy, ze jest to jednak zbyt wazna sprawa... No i wolal kolejne pare
stowek za swoja obecnosc. Ogromny plus - web cam.
Fakt, pare zlotych wydalismy, ale ktora para nie wydaje?? Wiadomo, ze sukienka,
garnitur, kwiatki, menu, hotel i tony innych rzeczy koztuje mase pieiedzy. Ale
coz, taki moment jest raz w zyciu!! I kazda dziewczyna planujaca swoje wesele
liczy sie z tym. Jedni wybieraja slub koscielny, inni cywilni. Jedni kolacje, a
drudzy impreze na 150 osob!! Dlatego bardzo przyjemnie czyta mi sie to forum.
Ogladam sukienki, paznocke i wloski. I czego tam jeszcze dziewczeta potrzebuja.
I fajnie. Moje polskie wesele jest chwilowo dosc mgliste (bardzo chcialabym
zebrac wszyskich do kupy, ale kto wie jak to bedzie , wiec moge moge sobie
czytac i cieszyc sie ze szczescia innych!
Pozdrawiam wszyskie Panny Mlode i Mlode Mezatki!!
Temat: Jak dostac obywatelstwo Izraela?
bredzio54 napisał:
> bredzio54 napisał:
>
> > Gość portalu: dana33 napisał(a):
> >
> > > Gość portalu: zbalansowany napisał(a):
> > >
> > > > W zasadzie to pozytek z tego forum maja tylko zydzi.
> > > > Paru, (wiekszosc?) nauczyli sie z niego historii swojego kraju;
> a ze
> > czest
> > > o
> > > > niepieknej, to juz inna sprawa.
> > > > Nie oznacza to bynajmniej iz np Dana przestala byc fanatyczka Iz
> raela
> > , jes
> > > t
> > > po
> > > > prostu osoba podatna na propagande. Gdyby zyla w Chinach maszero
> walab
> > y w
> > > > pierwszym szeregu skandujac cytaty z ksiazeczki Mao, w Rosji mal
> owano
> > by ja
> > > na
> > > > portretach z Leninem ("najwierniejsza uczennica Ilicza") i wogol
> e jes
> > t oso
> > > ba
> > > > ktora stanowi baze kazdego totalitarnego panstwa - znajduje sie
> zawsz
> > e w
> > > > wiekszosci i taka jest jej dominujaca cecha.
> > >
> > > nu, rozumiem, ze skonczyles z wykladami na temat zydow i israela i za
> brale
> > s sie
> > >
> > > za mnie. fajnie. widze rowniez, ze wyniki twoich rozwazan sa wprost
> > > rewelacyjne. dokladnie takie same, jak wyniki rozwazan twoich o zydac
> h i
> > > israelu. jestem szczesliwa, ze wypelniamy ci twoje jak widac puste zy
> cie.
> >
> >
> >
> > Na dole od mnie jest Moze Martwe mozna na Wode lezyc spokojnie i ksioszke
> czyta
> > c, w
> > nocy bede z Toba Gwiazdy liczyl i czerwone wino podawal, potem mozemy sie
> > zdecydowac w Cezarij(Kolo Natanji) w Starym Portu (2000 Lat) nad Woda sedz
> ic i
> > na Kolacie Ryby jesc kiedy chlodna briza brzmi i Ladna zydo-Slowianka z Sz
> arne
> > Oczy
> > wis za Wi, w tym momencie zapomnisz o Charemu !a ja bede w raju !
> Pozdrawiam cie bardzo cieplo ? Gdzie mam Zdjecie poslac ?
Bredzio nie ciebie zaprosilem na kolacje tylko Ladna mezatke Elena a zdjecie
poszelej do mojej skrzynki
Temat: Z Naszego Dziennika - List otwarty
Swieta racja, doku.
Zawsze zastanawialo mnie, dlaczego w powszechnej swiadomosci feministka to
koniecznie musi byc jakas sfrustrowana, nieszczesliwa baba z wasami. Ja jakos
uwazam sie za feministke, ale zdecydowanie czuje sie szczesliwa i zadowolona.
Mam fajnego faceta (w sumie tez feministe), niezla prace, koncze studia...
Rodziny jeszcze nie mam, za pare lat pewnie bede miala ale jeszcze troche
poczekam. No, moze kasy mogloby byc wiecej, ale tragicznie nie jest, a poza tym
w tych czasach nalezy byc szczesliwym ze sie ma w ogole prace i to jeszcze nie
najgorzej platna i w miare przyjemna. Generalnie jestem wesola i zadowolona z
tego, kim jestem i co mam. Owszem, byly w zyciu momenty w ktorych czulam sie
nie najlepiej (jakies rozczarowania milosne itp), jest tez pare problemow, ale
w sumie to jest w miare dobrze. Gdzie tu ta ponura feministka ze stereotypu?
Wbrew pozorom jak dotad wiecej sfrustrowanych kobiet zauwazylam wsrod swoich
znajomych mezatek i dzieciatek (dodam, ze sa to dziewczyny, ktore wczesnie
powychodzily za maz). Kolezanki ktore powychodzily za maz i urodzily dzieci (z
powodu wpadki) czasem zdaja sie chyba wrecz zazdroscic mi (obym sie mylila!)
mojej wolnosci, swobody, zycia towarzyskiego i tego, ze mam pare groszy na
wlasne przyjemnosci, a do tego mieszkam sama. Zazdroszcza, bo one chyba
utracily ten moment, kiedy byly mlode i mogly robic rozne szalone rzeczy, na
przyklad w jeden dzien podjac decyzje, spakowac plecak i pojechac na drugi
koniec Europy. Ze mam czas na wlasne zainteresowania i tego typu rzeczy, bo one
to juz tylko maz, dzieci, obiad, zlobek itp. a do tego na nic nie maja
pieniedzy.
Z moich obserwacji wsrod kobiet starszych wynika tez, ze kobiety ktore wszystko
podporzadkowaly rodzinie, wyzbywajac sie wszystkich swoich hobby itp, sa
pozniej zgorzkniale i swoja frustracje przelewaja na dzieci. ROzumiem, ze takie
falszywie pojete poswiecenie dla rodziny nie wynika bezposrednio z katolicyzmu,
ale niestety jakos dziwnym zbiegiem okolicznosci zaobserwowalam je najczesciej
w rodzinach fanatycznie katolickich. Nie jestem pewna, czy taka postawa matki
na pewno dobrze wplywa na rozwoj psychiczny dzieci.
Temat: Kobiety winią kobiety. Dlaczego ???
Witam Panią Walewską :)
No, rzec muszę, ze koleżanka wykształcona nie najmilsza jest ....Niestety :(
A tak nawiasem mówiąc to jak taka beznadziejna byla ta żona, to
czemuż "ukochany" nie zostawił Jej dla super intelektualnej i uroczo szczerej
pani doctor ??? Tu jest klasyczny przykład widziany z drugiej strony barykady :)
Coż powiem, że życie jest rozmaite i nieprzewidywalne...Tak w ogóle nie jestem
broń mnie Boże za skokami w bok, ale ....
Jedna z moich przyjaciołek (bezdzietna mężatka) wierna mężowi, zadna
tam "latawica" zakochała się bez pamięci w żonatym facecie (tudzież bezdzietnym
na szczęście)> Ją znam bardzo długo - rzec muszę, zę szczeka mi opadła, jak mi
powiedziała o swoim romansie, bo się nigdy w życiu nikt nie spodziewałby tego
po Niej. Nic nie pomagały tłumaczenia, kalkulacje itepe. Po prostu oboje
trafili na swoją połowę. Rozbili swoje związki i są razem.
Pewnie,że można Ich potępiać, ale ja jkakoś nie potrafię widząc Ich wspólne
szczęście od 6 lat. Pochwalać nie pochwalam, ale ....
Co do obwiniania TAKŻE kochanki, a nie TYLKO partnera to całkowicie się
zgadzam !!! Rzecz w tym,że najczęściej obwinia się właśnie TYLKO tę kochankę, a
ukochanego usprawiedliwia na miliony sposobów. Zresztą kochanki też to robią.
Same sobie tłumaczą: On się nie rozwodzi, bo bardzo kocha dzieci, bo jest
odpowiedzialny, bo nie może zostawić Żony, a Żona ze swej strony: ta *****
wciągnęła Go do łóżka, zbałąmuciła, narzucała Mu się...W sumie gostek wychodzi
z tego pachnący jak róża...I to jakieś jest dla mnie dziwne.
Dodam jeszcze, ze czasami, moze rzadko, ale zdarza się taka sytuacja jak u
mojej znajomej, która dowiedziała się w ogóle, ze facet jest żonaty, jak Jego
żona ją wytropiła i zrobiła jej karczemną awanturę pod blokiem :( Facet
obrączki nie nosił, spotykała się z Nim normalnie na mieście (zero jakiegoś
podejrzanego ukrywania się), dał jej nr stacjonarnego telefonu do biura, do
domciu nie zapraszał "bo mieszkam z rodzicami" ...
Kobitka się wstydu najadła jak diabli, ale zareagowała prawidłowo :) Znaczy jak
Żona ochłonęła zaproponowała, zeby teraz poszły wspólnie do domu (Ich - Żony i
Kochasia) i poczekały aż zainteresowany wróci z pracy. Niezłą miały
zabawę ..Obie:))))))))))))
Tak czy owak, jasne, zę jak kobieta decyduje się na romans z zonatym, to musi
liczyć się z konsekwencjami...ale fajnie by było, jakby te konsekwencje
dotyczyły też faceta...
Pozdrawiam i życzę również Wesołych, Zdrowych i Wspaniałych Świąt
Korcia
Temat: zachowanie "przyjaciółek" po ślubie.
zachowanie "przyjaciółek" po ślubie.
Kochani, pewnie pamiętacie moje dylematy związane z pójściem/niepójściem na
śluby moich kumpelek. Otóż nie poszłam, choć nie najl;epiej sie z tym czułam.
Wiedziałam, że to koniec naszej pseudoprzyjaźni i... z tego powodu czułam
ulgę. Wyobraźcie sobie, że w poniedziałek przyszłąm do pracy i za dwie
godzinki pojawiła się tam jedna ze świeżo upieczonych mężatek. Dopadła do
mnie z uśmiechem na gębie (sorki za wyrażenie ale nic delikatniejszego nie
przychodzi mi do głowy), usiadła obok i.... zaczęła trajkotać dopytywać o
mojego Synka, zupełnie jakby nic się nie stało, tak, jak za dawnych lat.
Popatrzyłam na nią jak na yetti z innej planety i... wyszłąm bo akurat był
dzwonek. Nawet nie miałam okazji się odezwać. Na lekcji (miałam wychowawczą w
pracowni komputerowej), przyleciała, niby ściągnąć z internetu coś dla
bratowej i... nadal trajkotała jak nakręcona, jaka to ona jest szczęśliwa,
jak to fajnie wychodzić za mąż, jaka szkoda, że tylko raz, że tyle
przygotowań, a tu tylko parę godzin,. że tak się świetnie bawiła... Normalnie
ZDĘBIAŁAM. Nagle zobaczyłam moją starą,kochana Renatkę i aż mnie w gardle
ścisnęło z żalu. Nie odzywałam się za wiele, bo i po co? Ona nie odzywała się
dobre półtora roku. Teraz usiłuję zachowywac się w miarę normalnie.
I druga kumpelka, na ślub której nie poszłam.
Wczoraj wpadła do szkoły i dalej mi "ostro wybaczać", że nie byłam na ślubie.
Ani się jej nie tłumaczyłam, dlaczego nie byłam, ani nie przepraszałam... Po
prostu zła[pała mnie za szyję i "ja wiem, kochana, że ty mi dobrze życzysz, a
ślubem się nie przejmuj, ja rozumiem, ty masz małe dziecko, ja wszystkio
rozumiem". Po czym... zaprosiła mnie na poprawiny (fakt, że w ten sam dzień
za 2 godziny kiedy wiedziałą, że nie przyjdę, bo gdybym nawet chciała, to w
środy Adaś siedzi z tęsciową i pędze dodomu na złamanie karku (teściowa NIE
UMIE dac dziecku jeść więc lecę żeby go nakarmić).
Kochani, przezyłam autentyczny SZOK. Na jeden dzień było... tak jak dawniej.
Tylko... ja już nie umiem i... chyba nie chcę znów zaufać. Za dużo było
złego. A one potraktowały mnie jak piłeczkę pingpongową, która odbita i tak
wróci. Ale nic z tego. Nie wiem o co im chodziło. Może chciałay dac do
zrozumienia, że mają gdzieś moją ignorancję ich ślubów... Pozdrawiam
serdecznie. Agnieszka.
Temat: Doradźcie mi please")
paero123 napisał:
"Podobał jej się koleś, SMS-owali sobie ale ona "z klasą" nie chciala zabiegać o
jego względy i kontak sie urwał."
Najwidoczniej nie był nią zainteresowany, wszak gdyby było inaczej,
zareagowałaby swoim zainteresowaniem i kontakt by się nie urwał...
"W końcu zadzwonił po paru tygodniach, umówili się i całe spotanie bredził jej o
jakiejś "lasce", z którą spotykał się przez ostatnie tygodnie (poznał ją w mniej
więcej tym samym czasie co moją znajomą) ale nic z tego nie wyszło. Koleżanka
poczuła się jak własnie ten wspomniany przez Ciebie second/last choice,
romantyczne nadzieje prysły i już nie była zainteresowana kolesiem, choć do dziś
uważa, ze był fajny ale on wyraźnie zauroczony był jeszcze tą drugą."
Facet, który postępuje w ten sposób, jest niekulturalny i bez klasy, toteż nie
dziwi mnie fakt, że już nie była nim zainteresowana...
"Cieszy się jednak, bo czegoś się nauczyła"
No cóż... :|
"z opowiadań gościa jasno wynikało, że jej konkurentka dużo bardziej aktywnie
(ale bez "rozkladania nóg") wzięła się za interesującego je obie faceta"
Facet, który nie przebiera, tylko bierze, jak leci, jest żałosny.
"ona postawiła na bycie trudno dostępnym obiektem zdobywania, do ktorego w końcu
nie doszło."
Nigdzie nie napisałam, że jeśli kobiecie podoba się facet, to ma postawić "na
bycie trudno dostępnym obiektem zdobywania". W istocie rzeczy uważam, że powinna
wysłać *jeden* *dyskretny* sygnał, ale jeśli gość na niego nie zareaguje, to
oznacza, że po prostu *nie* jest nią zainteresowany.
"I dziś jest szczęśliwą mężatką, bo jak spotkała swego przyszłego to ona w
zasadzie go poderwała i nie odpuściła do końca ;-)))"
Ten jej mąż to, rozumiem, jakaś straszna pierdoła, skoro musiał zostać poderwany
i do końca nie odpuszczony?
Temat: Jak złapać męża?
Niestety Aniu, ale wyglada na to, że nie doroslas jeszcze do pogladow Zofii
Milskiej- Wrzosinskiej. Sama jestem po 30-tce, mam udany zwiazek, ale
niemalzenski, bo w czasie studiow smialam sie z malzenstwa i kolezanek, ktore
skonczyly swoja eduklacje w momencie gdy poznaly malzonkow. Ja wtedy sie
realizowalam i edukowalam....! Zaczelam prace, zylam intensywnie, az w koncu
zorientowalam sie, ze jakos nie ma kolo mnie zadnych kandydatow na meza, bo
wszyscy sa zajeci ! Dopiero wtedy sobie to uswiadomilam, ze moglam to zrobic w
czasie studiow.
Oczywiscie nie zajelam sie wtedy lapaniem meza, ale otwieraniem na milosc i
drugiego czlowieka, bo tak sie sklada, ze mialam z tym troche problemow.
No i na szczescie spotkalam wtedy mojego obecnego faceta, z ktorym jestem juz 6
rok.
Takze, wyglada na to, ze poglady Pani Zofii nie sa jakos super rewolucyjne, ale
po prostu poparte, uzasadnione tym co rzeczywiste,naturalne, za co bardzo ja
szanuje!
Oczywiscie nie znaczy to, ze wszyscy sa tacy sami ( uwazam sie za wyjatek w tej
kwestii, albo raczej opozniona w rozwoju emocjonalnym ), ale natura to natura !
Gość portalu: anka napisał(a):
> Brawo, krzysiek, fajnie ze napisales to jako mezczyzna, bo jesli
> napisalabym to ja, nie mialoby to takiego odezwu. Co to za metny
> wywod, pelen przekonan rodem z 19 wieku, o tym, co kobieta
> powinna. Kiedy to sie wreszcie skonczy? Kiedy kobiety kobietom
> przestana pisac, co powinny? I to w ten niby dowcipny sposob.
> No, nie, ale mnie Zofia Milska - Wrzosinska zdenerwowala. A sama
> jestem mezatka, ale go nie lapalam. Nie wyszlam za kota.
> Uff, Krzysiek, jeszcze raz dzieki)))
Temat: Brak klasy w Dniu Matki? (długie)
Brak klasy w Dniu Matki? (długie)
Może to faktycznie ja jestem dziwna? Ale od początku. Wczoraj był Dzień
Matki. Po pracy przebrałam się i poszlam do swojej mamy. Razem z nią
spędziłam super popołudnie i wieczór. Mój mąż również poszedł do swojej mamy
i wrócił później ode mnie do domu. Ja już leżałam. Pogadaliśmy chwilkę i
nyny. Aż tu nagle koło 1 w nocy sms do mnie. Jego siostra. Treść sma-a: "w
dniu matki wykazaliście prawdziwą klasę-ośmieszajcie się dalej". Hmmm, budzę
męża i pytam o co chodzi? On zdziwiony nie wie! Nie było u jego mamy rozmowy
na nasz ani mój temat. Leżę do 3 i główkuję. Domyślam się, że chodziło jej o
to, że mój mąż sam był u swojej mamy. No i w czym rzecz? Przecież to był
dzień matki a nie dzień teściowej! Ja poszłam do swojej mamy sama i nawet nie
wpadło mi do głowy, żeby jego ciągać ze mną. On również nawet nie zapytał
mnie kiedy wrócę i czy pójdę z nim! U mnie w rodzinie nie było takiego
zwyczaju aby chodzić do teściowych i nie ma do tej pory! Odpisałam jej w
skrócie, że nie wiedziałam o ich zwyczajach i otrzymałam odpowiedz: bez
komentarza! Mężatką jestem od sierpnia tamtego roku mimo, że mieszkamuy razem
już dłużej. Nie mam nic do swojej teściowej, ot zwyczajna kobieta jakich
miliony! Nie miałam więc powodu aby ona czuła się... No właśnie! Nawet nie
wiem jak ona mogła się czuć, bo moja mama nawet nie pytalam gdzie mój mąż.
Jestem w ostrym szoku i już widzę jaka teraz będzie fajna atmosfera. Nie
czuję się niczemu winna! Ale oni chyba tego nie rozumieją! I co mam teraz
zrobić?
Macie jakiś pomysł?
Pozdrawiam!
PS. Dodam, że nie mamy dzieci, ale za rok już będę mamą:-)
Temat: wyslac, niewyslac do Polski na wakacje
pikorpikor napisał:
>
> Chodzi mi o to, że fajnie chyba czasem odwiedzić kraj, z którego się
pochodzi?
> W Polsce można wiele rzeczy krytykować ale jest też wiele w porządku i
> ciekawych. Znajomych starych odwiedzić? Rodzinę (chyba, że tylko czeka na
> dollars a nie na Was)?
Mozna, ale na internecie ma sie znajomych wszedzie, jak wiesz . I to jest
wlasnie wspaniale.Nie wszystkich wiec ciagnie do Polski , chyba to normalne. A
poza tym niektorzy sie boja, zwlaszcza po tych przejsciach z paszportami/wizami
jakie Polska zafundowala "polonii".
>
> Dzięki za dane co do wniosków imigracyjnych. To i tak któtko kilka miesięcy.
> żnaloma czeka na green card już 4 lata jako mężatka w Stanach...
Tu jest mowa o Kanadzie.
>
> I wiem, ze pisuardessa nie bedzie ode mnie zadala pieniedzy za
> > kazdy kawalek papieru toaletowego.
>
> Czyżby nasz "códowny" LOT
Chyba nie znasz tego okreslenia "pisuardessa" = babcia klozetowa.
>
> > Kolega ktory tutaj ostatnio przyjedzal dostal w Warszawie "ministerial
> permit"
> > w ciagu 2 tygodni. A potrzebowal ten permit bo przyjechal tutaj formalnie
> > biorac "do pracy" , jako postgraduate ( placony w dolarach ).Wszystko odby
> lo
> > sie poprzez faksowanie, rano oddal paszport w ambasadzie i w poludnie
> odbieral,
> >
> > bez zadnego interview.
>
> Spoko, ale to już jest inna bajka. Co nie znaczy, że się nie da.
>
Pogadaj z wlascicielem kazdego duzego i porzadnego interesu w Kanadzie to Ci
powie jak to jest.
Nie ma tajemnic...
Pozdrowka
CEO
Temat: Lista cudzoloznic
I tak trzymaj!
A ja myślałam, że tylko ja jestem taka oryginalna i zadawałam się z 11 lat
( to jakaś magia, że ci starsi o 11 lat panowie mają coś nie tak z położeniem
ośrodka myślenia) odpowiedzialnym panem doktorem. Oczywiście przestał być
odpowiedzialny jak się dowiedział, że jestem w ciąży. No i on jednak był
wyjątkowy, bo oprócz mnie miał jednocześnie 3 kochanki:
- studentka lat 24 (a on wtedy 39)
- pani docent z Warszawy lat 46- mężatka, wysyłała mu maile: "tego dziecka
(tzn. mojego synka), które urodziło się w czasie naszej miłości nigdy Ci nie
wybaczę, ale i tak mam zawsze pozostać kobietą Twojego życia!."
- jego obecna miłość życia (w moim wieku), o ogromnych zaletach- duża kasa,
wielki biust i taki sam defekt emocjonalny jak on.
O tym wszystkim dowiedziałam się jednak trchę późno, bo kiedy mój mały miał rok
i podjęta została próba reanimacji rodziny, zresztą ze względu na napór jego
mamusi- bo nie wypada, żeby w takiej rodzinie ktoś porzucal swoje dziecko.
wytrzymałam z nim niedługo, a usłyszałam przez te pare miesięcy, że jestem tu
dla dobra dziecka, nie kocha mnie, na uczucie to trzeba sobie zasłużyć, i inne
temu podobne kwiatki. No i odkryłam tez te wszystkie baby trochę z przekazów
ustnych, trochę z wykopalisk- nawet mu sie nie chciało kasowac maili. Wcześniej
byłam tak zakochana, że mi padło na wszystki zmysły, nie tylko wzrok.
Najlepsza była reakcja niedoszłej teściowej, jak się dowiedziała o mojej
wyprowadzce: A CO Z NIM TERAZ BĘDZIE?! KTO SIĘ NIM ZAJMIE? Nie co ze mną i
rocznym dzieckiem, tylko co bedzie z 40- letnim facetem.
Fajne, nie?
Teraz mały ma pięć lat, tatuś utzrymuje fikcję kontaktów. A ja się w końcu
wyluzowałam od niego, ale trwało to długo oj długo. Nerwy jeszcze mnie teraz
nieraz ponoszą, ale juz mu tego nie pokazuję. Jestem miła, grzeczna i doskonale
neutralna. I nawet nie pokazałam, jak mnie wkurza, ze pokazuje na prawo i lewo
zdjęcia swojej świeżutkiej córeczki, a mojego synka nawet jednego zdjęcia nie
ma, bo nie chce mieć.
Leeya, pozdrawiam Cię mocno, jestes super babka, poradzisz sobie świetnie ze
wszystkim, co Cię może spotkać. Jak ja Ci zazdroszczę, że mieszkasz w Gdańsku,
to moje ukochane miasto.
Beata
Temat: Co wy na to ?
droga Fiono!
na marginesie uwielbiam Shreka
jedno mnie zastanawia ,jakie sa twoje uczucia do tego pana i czego ty tak
naprawde szukasz?skoro jestes mezatka to o co chodzi?twoje malzenstwo szwankuje?
chyba istotne jest najpierw odpowiedziec sobie co ty czujesz i czego pragniesz?
co czuje ten turek tak naprawde to wie tylko on sam.tez poznalam kiedys turka
zonatego i tez chcial mi kupowac bilet i nawet prace zalatwiac w turcji zebym
mogla tam dluzej pobyc ,ale oczywiscie o rozwodzie i rozpadzie malzenstwa nie
mowil zreszta ja tego nie oczekiwalam ,bo to nie byl dla mnie nikt wiecej poza
kolega ,tak go traktowalam od poczatku do konca ,a koniec nastapil ,kiedy
powiedzialam ze nie skorzystam z jego oferty przyjazdu tam i bycia blisko niego.
mysle ,ze ten moj znajomek szukal odskoczni i po wielu latach malzenstwa bylo mu
milo sobie powzdychac do kogos kto jawil mu sie jako ksiezniczka
czasem tak jest ,ze szukamy odskoczni i nie ma to chyba nic wspolnego z
narodowoscia.
w polsce tez mamy takie historie ,podwojne zycie itd.nie wiem dlaczego ludzie
nie decyduja sie na odejscie ,ja bym nie potrafila tkwic w zwiazku w ktorym
jest mi zle ,ale sa rozni ludzi i rozne powody dla ktorych ludzie nie rozstaja
sie ,czesto stoja za tym pieniadze.
a zatem fiono!odpowiedz sobie po co tobie ta relacja tak naprawde?czy jest to
tylko fajna znajomosc,bez zobowiazan czy tez liczysz na cos wiecej i moze nawet
chcialabys zaczac nowy etap ,nowy zwiazek ,bo dopoki sama nie odpowiesz na te
pytania dopoty nie podejmiesz dzialan ktore np,zmusilyby tego turka do podjecia
meskiej decyzji.Bo albo chce byc z toba albo nie i stwarza pozory ,zeby utrzymac
te znajomosc do sobie znanego momentu..
miej jednak oczy szeroko otwarte i nie badz latwowierna..i radze - jesli chcesz
cos zmienic ,to zacznij od siebie ,chyba ze traktujesz to historie bardzo lightowo
pozdrawiam!
Temat: Zdarzyła mi się romantyczna historia :-) [długie]
Zdarzyła mi się romantyczna historia :-) [długie]
Witam emamy! Śledzę forum od paru miesięcy, piszę po raz pierwszy. Info w
pigułce, lat31, wspaniały mąż, dwie córeczki 8 i 6, zwyczajna rodzinka,
zwyczajna zyciowa rutynka też Ale zdarzyło mi się coś na tyle
zaskakującego i przy tym romantycznego i w dodatku nie sprawiającego w życiu
zamętu, że postanowiłam się tym z Wami podzielić
Ostatni weekend lutego (zarazem koniec ferii zimowych), piątek wieczorem,
dostaję smsa: ZYCZĘ DOBREJ NOCY I KOLOROWYCH SNÓW, numeru nie znam. Odpisuję:
DZIĘKUJE BARDZO ALE TO CHYBA POMYŁKA. Anonim po chwili: TO NIE POMYŁKA PANI
(moje imię). Myslę sobie, jasna sprawa, uczniowie się wygłupiają (jestem
nauczycielką), koniec ferii blisko, chłopaki imprezują i mają natchnienie na
żarciki. Odpisuję coś w stylu: PROSZE SIE PRZEDSTAWIC JESLI TO NIE POMYŁKA.
Anonim: MUSI PANI WYBACZYC ALE JESZCZE NIE ZDRADZE MOEGO IMIENIA.
Poruszenie w rodzinie, córki wokół mnie, mąż sie śmieje. Dostaję jeszcze ze
dwa smsy z bardzo kulturalnymi zyczeniami, dalej nie wiem kto to, nadal
podejrzewam uczniów. Rozbawiona kładę się spać. Budzi mnie o 8 rano sms o
słonecznym marcowym poranku, radosnym nastroju itd absolutny wersal, pełna
grzeczność. Nie reaguję, nie wiem jak? W ciągu dnia jeszcze parę wiadomości,
równie serdecznych i kulturalnych, nijak nie moge skojarzyć od kogo to może
być. Ponownie prosze o przedstawienie sie, uprzejmie odmawia. Zaczynam sie
denerwować, żaden uczeń by się chyba aż tak nie rozzuchwalił i to tuz przed
maturą! Mąż twierdzi, że to jakiś znajomy z Sieci (oczywiscie ma mi za złe,
że czasem za długo tu przesiaduję), ale ja nie rozdaję numeru ot tak
przecież. Dziewczynki podekscytowane: mamusia ma wielbiciela! Na dobranoc
Anonim obiecuje: JUTRO ZADZWONIE I WSZYSTKO WYJASNIE. Nadchodzi niedziela, to
samo: przychodzą smsy. Zaczynam sie troszke bać, mimo że anonimowy nadawca
pisze grzeczniutko i układnie. Mąż w pracy, mimo niedzieli, ja lekko
przestraszona. W końcu odpowiadam: PROSZE NATYCHMIAST SKONCZYC TE GLUPIE
ZARTY! Anonim: ALE MNIE WYSTRASZYLAS,PRZYPALILEM PRZEZ CIEBIE NALESNIK. Jak
widac niepostrzezenie przeszlismy na ty W tym momencie konczy mi sie
karta. Dostaje smsa: ZARAZ ZADZWONIE I WSZYSTKO WYJASNIE. Jestem maksymalnie
zdenerwowana. Telefon dzwoni. Odbieram. Cisza. Nikt sie nie odzywa. Mam już
tego dość. Nieznajomy pyta: DLACZEGO MILCZYSZ? i znowu: JAK MAM TRAKTOWAC TO
MILCZENIE? JESLI MAM DAC CI SPOKOJ, NAPISZ. Fajnie, ale ja nie mam jak
napisać. W amoku kompletnie nie wpadłam na to, że moge napisac z komputera
Wraca mąż. Wpadam (dopiero teraz) na pomysł, że zadzwonie z jego aparatu i
posłucham, kto sie odezwie. Głos męski, ale nic mi nie mówi. Po jego
pierwszym 'Halo' nie wytrzymuje nerwowo i rozłączam się zamiast zacząć
rozmowę. I za chwilkę na MÓJ aparat dostaję pytanie: DLACZEGO NIE DZWONI PANI
ZE SWOJEGO TELEFONU? Odpisuję więc z telefonu męża: TO JEST TELEFON MĘŻA TEJ
PANI I ON TO PISZE. Dłuższe milczenie, w koncu mąż dostaje odp: WYBACZ, NIE
WIEDZIALEM ZE (moje imie) JEST MEZATKA. SPIJ SPOKOJNIE, ZWIAZKOW NIE
ROZWALAM.
Zaniemówiłam. NIE MAM znajomych z gg którzy by nie wiedzieli, że mam rodzinę,
tego akurat jestem pewna. Po chwili przychodzi sms do mnie: WYBACZ, FRAJER ZE
MNIE, MOGLEM SIE DOMYSLEC ZE TAKA FAJNA DZIEWCZYNA KOGOS MA. ZEGNAJ!
...... Kto to może byc do licha??? Na szczęście dzieci już spią, mąż niezbyt
zachwycony, ale dośc ożywiony, zastanawia się razem ze mną. Radzi mi
przeanalizować moje kroki w ciągu ostatnich dni, godzina po godzinie. I
wiecie co? Domyśliłam się!
W poniedziałek doładowałam telefon i od razu napisałam, ze jest zdemaskowany.
Przyznał się natychmiast. Umówiliśmy sie na kawę i wyjaśnienia. Przepraszał.
Okazał się szalenie sympatyczny, choc całkiem nie w moim typie (na
szczęście??)Wszystko to przerodziło sie w luźną, sąsiedzką (mieszkamy obok
siebie jak się okazuje) znajomość i pogaduchy od czasu do czasu.
A kim jest ten tajemniczy pan?
Otóż tydzień przed opisanym zdarzeniami ciężko zachorowała moja babcia.
Pogotowie zabrało ją do szpitala, byłam z nią parę godzin w izbie przyjeć,
powoli odzyskiwała przytomność. Tajemniczy nieznajomy był pielegniarzem na
oddziale, zajmował się babcią, porozmawialiśmy kilka razy przez chwilkę, sama
podyktowałam mu swoje dane do formularza (numer telefonu!). Po wyjściu z izby
pomyslałam przelotnie, że mili ludzie w tej służbie zdrowia pracują. I
rzeczywiście!
Pozdrawiam was serdecznie
Temat: Zycie w TURCJI
Ludzie, co wy za bzdury pleciecie!
Mieszkam w Istambule od 10 lat, ZAWSZE sama zalatwiam swoje sprawy i zakupy i
nigdy nie zdarzylo mi sie byc z tego powodu zniewazona czy opluta (?!), a na
haslo "pozwolenie od meza" dostaje czkawki ze smiechu:)) jezdze swoim
samochodem, mam swoje kart kredytowe i czesto wracam do domu kolo 22-giej.
SAMA :))
Smiem twierdzic, ze albo nigdy tam nie byliscie albo znacie Istambul wylacznie
ze strony Laleli, gdzie hoteliki po 3$ za dobe sa jednoczesnie najtanszymi
burdelami w tym miescie. W tych okolicach rzeczywiscie samotna Slowianka,
szczegolnie skapo ubrana blondynka, moze spotkac sie z dwuznacznymi zaczepkami.
Gwoli scislosci - w samym Stambule jest kilka kosciolow katolickich, jeden
niedaleko pl. Taksim (Beyoglu, dla skojarzenia - to tam gdzie jezdzi ten fajny
historyczny tramwaj), czyli w samym sercu miasta, tam wlasnie odbywaja sie msze
po polsku. Drugi w dzielnicy willowej Yesilkoy, 5 minut drogi od lotniska :)
Co do chust, to sprawa znow ma sie zupelnie inaczej niz twierdza
forumowi "spece". Turcja walczy o swoja swieckosc jak lwica, np. "chusty",
czyli kobiety zakryte nie maja prawa wstepu na Uniwersytety i nie moga pracowac
na panstwowych stanowiskach, chyba ze zdejma chuste.
Z kolei w listopadzie ub. roku na uroczystosciach 80lecia Republiki TR wybuchl
prawdziwy skandal polityczny, kiedy Prezydent zaprosil razem z zonami tylko
tych parlamentarzystow, ktorzy maja swieckie (odkryte) malzonki, a wiadomo, ze
np premier jest z partii pro-islamskiej. Reszta dostala jednosobowe zaproszenia
i znow "chusty" musialy zostac w domu...
Co do ubiorow, to moje znajome Turczynki ubieraja sie znacznie odwazniej niz
niejedna Polka, koszulki na cieniutkich ramiaczkach i bardzo obcisle dzinsy
biodrowki to standart, do tego wszystkie mezatki. Faktem jest, iz skromniej
prowadza sie panny, wiadomo, sa na wydaniu, ale to tez nie jest regula ;)
Male pytanie: pod jakim wzgledem, cyt. "niewiernym" (w sensie innowiercy) jest
szalenie trudno" ? Jestem chrzescijanka, jedyna w swoim srodowisku, wszyscy o
tym wiedza, mam to nawet wpisane do dowodu i jakos do dzis nie spotkalam sie z
szykanami z tego powodu. Wrecz przeciwnie, na swieta dostaje mnostwo zyczen od
przyjaciol i czesto pytaja mnie o ich przebieg i geneze. W tym roku wyprawialam
tutaj Swieta Wielkiejnocy, na ktorych bylo 14 osob, wszyscy oprocz mnie
muzulmanie.
Z kolei z tesciowa, praktykujaca muzulmanka, jestem w przyjacielskich
stosunkach. Kiedy lezalam 2 mies w szpitalu opiekowala sie mna 24h na dobe jak
wlasnym dzieckiem. Rowniez bracia meza dogadzali mi jak mogli, nigdy nie
zapomne jak jeden z nich przyslal mi kelnera z wloskiej restauracji, w ktorej
pracowal, z porcja najprawdziwszego Tiramisu, ktore za mna chodzilo przez cala
ciaze :)
W Turcji jak w kazdym kraju, a moze nawet i bardziej ze wzgledu na ogromne
roznice spoleczne i poziom wyksztalcenia, sa ludzie i "ludzie". Widocznie Wam
bylo dane poznac tych drugich, skoro po kilku pobytach macie taka opinie o
Turkach...
pozdrawiam :)
Temat: Hewitt-El Aynaoui
Gość portalu: kataryna napisał(a):
> Ja go nie lubię, mogę Ci nawet powiedzieć za co. Za rasistowską awanturę w
> meczu z Jamesem Blake'm na ostatnim US Open. Zresztą nawet gdyby nie ten
> incydent, nie bardzo jest go za co lubić.
Wiedzialam, ze wypomnisz biedakowi ten incydent! Ale czy to byl zaraz taki
rasizm? Pokazal chlopina tylko na czarnoskorego sedziego i tyle :) No fakt -
moze nie wyszlo to zbyt smacznie, ale generalnie wiecej takich momentow mu nie
mozna zarzucic. Denerwuje sie, klnie, gada do siebie - ale to taki juz jego
urok, a ze jest ambitny to oczywistym jest, ze zalezy mu na wygranej.
A czy jest za co go lubic... Tu podejme polemike. Moim zdaniem tak: facet po
pierwsze prezentuje bardzo ladny tenis, gra madrze, sprytnie i ciekawie, fajnie
porusza sie na korcie i jest zdeterminowany w drodze do zwyciestwa.
Przeczytalam cala Twoja wypowiedz, ponizej podejme jeszcze watek Safina, ale
juz teraz napisze, ze zauwaz jedna rzecz: Lleyton jest caly czas
skoncentrowany, caly czas mysli o grze, a Marat zachowuje sie nonszalancko i
lekcewazaco, przez co wlasnie przegrywa wiele spotkan.
> Ja też kibicuję Belgijkom i wydaje mi się, że daleko zajdą (nawet Henin, mimo
> wyczerpującego meczu - fizycznie może ją wykończył ale psychicznie mógł jej da
wielkiego kopa do dalszej walki,
No boje sie troche o nia, kop kopem, ale to jeszcze dziewczyneczka (pomimo, ze
mezatka :) ) - chudziutkie to i slabowite. Psychicznie moze i sie faktycznie
podbuduje, ale fizycznie padnie zaraz po pierwszym gemie :)) Oby nie! Dzis w
nocy gra mecz z Ruano-Pascal - powinna ja pokonac bez wiekszych problemow...
Mam nadzieje, ze tak sie stanie!
jak się pokonuje w takich okolicznościach
> Davenport trudno o brak wiary w sukces w dalszych pojedynkach a moim zdaniem
to właśnie mentalność mogła być jedynym jej problemem na drodze do finału, bo
> przecież nie braki w umiejętnościach).
Davenport zachowywala sie jak taka slamazara. Snula sie po tym korcie, leb
spuszczony, wygladala jakby momentami bala sie H-H albo obrazila sie na caly
swiat i miala dosyc. A Henin zamiast wtedy przycisnac (wiem, latwo sie mowi),
to bawila sie jeszcze i w efekcie zafundowala sobie thrillera...
> Problemy miał z ramieniem a odpadł przez nadgarstek. Safin to mój zdecydowany
> faworyt odkąd wygrałam na niego u bukmacherów w 2000 obstawiając przed US
Open, że wygra cały turniej (płacili 15:1) :)
A ile postawilas? :)
> Jaki pech? Do finału doszedł fuksem (kontuzja Fereiry, dziwny mecz z Haasem)
a finał przegrał na własne życzenie, wyglądało jakby sobie odpuścił. Przecież
z Johanssonem powinien wygrać w trzech niezbyt długich setach, przy takiej
> różnicy klas.
No to wlasnie nazywam pechem :) Zabalowal za bardzo ze swoimi blondynami i na
drugi dzien trudno bylo machac rakieta :))
> > rozwinie sie to spotkanie - DH jest nieobliczalna... Choc chyba troche za
> watla
> Tylko trochę? :)
Nawet bardzo :)) Az dziwne skad ona i JH-H biora tyle sil, zeby trzaskac ta
rakieta :)
> Jedno jest pewne, szansa na dobry finał będzie tylko wtedy, gdy ktoś
wcześniej wyeliminuje którąś z sióstr. Jeśli znowu będzie Williams kontra
Williams będzie sobie można spokojnie odpuścić.
Tez tak sadze. Nie bede po raz czwarty ogladac tego samego nudnego finalu, w
ktorym pewnie zwyciezy Serena i bedzie cieszyc ta swoja zarozumiala miche...
Nie jestem rasistka i nic nie mam do niej jako do Afroamerykanki (lubie zreszta
kilku czarnoskorych zawodnikow) - SW zarobila sobie na opinie dzieki swojemu
zachowaniu (zarozumialstwo, buta i Co-To-Nie-Ja) i niezbyt pieknym (IMHO)
tenisem - typowa silowa rabanka... Moglaby przegrac jeszcze w polfinale -
cieszylabym sie niezmiernie :))
Pozdrowionka!
Sidney
Temat: Listopad - wspólne oszczedzanie...
To i ja się przyłączę. Jestem wierną fanką tego forum, dziś się zarejestrowałam by móc się również wypowiadać, dzień dobry Status - mężatka bezdzietna, bez widoku na dziecko w najbliższej perspektywie.
Tak się złożyło, że obydwoje z Mężem straciliśmy pracę - Mąż kilka miesięcy temu, ja pracowałam do końca września. Na szczęście mamy oszczędności i od grudnia będę dostawać zasiłek dla bezrobotnych, niemniej jednak trzeba trochę przyoszczędzić.
I tak postanowiłam (większość już wprowadziłam):
- zakupy z głową, tj. kupowanie produktów z myślą o zrobieniu z nich kilku posiłków, np. mięso mielone: z połowy gołąbki, z drugiej połowy kotlety, kapusta kupiona na gołąbki wykorzystana również na zupę i sałatkę albo łazanki ze słodką kapustą tudzież "pseudo bigos" ze słodkiej kapusty z kiełbasą (bardzo smaczne, polecam)
- programy lojalnościowe - w tym momencie korzystam z Tesco Clubcard, a ponieważ zakupów dokonuję głównie w Tesco (mam na osiedlu), to zbieram punkty przy każdych zakupach. Wiem, że to są grosze ale zawsze coś, choćby na bochenek chleba będzie Dodatkowo u operatora internetowego uzbierało się tyle punktów, że można było wymienić je na podwójny bilet do kina - czekamy aż puszczą coś fajnego i tak oto dwójka bezrobotnych pójdzie sobie w któryś weekend do kina
- zaoferowałam się rodzinie, że będę robić dla nich zakupy (mam czas), dzięki temu szybciej zbieram punkty w Tesco
- gdy mam coś do załatwienia na mieście, chodzę na piechotę (jakieś 45 min spacerkiem) - zdrowiej i taniej
- odkryłam, że mam chyba ze 3 dezodoranty, których są resztki - na ponad miesiąc wystarczy
- postanowiłam pospijać wszystkie herbaty jakie mamy w domu (czasami kupowaliśmy owocowe, wypijaliśmy 3-4 herbatki i przestawała nam smakować i kupowaliśmy nową- tym sposobem mamy kilka opakowań ledwo zaczętych), dodatkowo z sokiem zamiast cukru (soki dostajemy od Babci)
- podczas prania skarpetek i majtek nie dodaję płynu do płukania, lub dodaję go bardzo mało - takie rzeczy się nie elektryzują
- postanowiłam znaleźć jakąś lokatę tudzież konto, które za darmo (lub za niewielką opłatą) będzie miało ubezpieczenie na życie i NNW (nawet gdybym miała zapłacić 8-10 zł za takie konto to i tak jest to dużo taniej niż gdybym kupiła polisę; w pracy miałam ubezpieczenie grupowe za które płaciłam 35 zł i nie skorzystałam ani razu); swoje konto bankowe mam całkowicie darmowe więc nie zamierzam go zmieniać
-gdy się kąpię lub nastawiam pranie, zaświecam tylko jedną lampę w łazience (są dwie)
-mleko kupuję tylko krótkoterminowe pasteryzowane - cena podobna ale jak postoi dłużej, to się po prostu zsiądzie i można takie wypić, mleko z kartonu robi się gorzkie, niezdatne do wypicia i trzeba je wylać; poza tym mleko krótkoterminowe jest dużo smaczniejsze od kartonowego
-szukam promocji i przecen; w moim Tesco jest półka, na której wystawione są produkty w ostatnim dniu przydatności do spożycia, chętnie z niej korzystam - tym sposobem np. mam dwa jogurty za 1 zł
-zamarynowałam paprykę czerwoną - kupiłam 1,5 kg po 2,60 zł za kilogram, wyszło z tego 7 słoików (w sklepie kosztuje ponad 3 zł za słoik i zawiera max 2 szt); będzie jak znalazł do kanapek
- dostaliśmy od teściów dużo jabłek (i jeszcze dostaniemy), zamierzam tak jak w latach poprzednich zrobić z nich sok i zapasteryzować; (sok wyciskam w sokowirówce, wlewam do butelek lub słoików, zamykam, pasteryzuję, jest przepyszny i zdrowy) oszczędzam na kupowaniu soków w kartonach
To by było chyba na tyle, jak mi się jeszcze coś przypomni to napiszę.
Dziękuję za to forum, jest genialne!
Temat: Jak dostac obywatelstwo Izraela?
fredzio54 napisał:
> bredzio54 napisał:
>
> > bredzio54 napisał:
> >
> > > Gość portalu: dana33 napisał(a):
> > >
> > > > Gość portalu: zbalansowany napisał(a):
> > > >
> > > > > W zasadzie to pozytek z tego forum maja tylko zydzi.
> > > > > Paru, (wiekszosc?) nauczyli sie z niego historii swojego kr
> aju;
> > a ze
> > > czest
> > > > o
> > > > > niepieknej, to juz inna sprawa.
> > > > > Nie oznacza to bynajmniej iz np Dana przestala byc fanatycz
> ka Iz
> > raela
> > > , jes
> > > > t
> > > > po
> > > > > prostu osoba podatna na propagande. Gdyby zyla w Chinach ma
> szero
> > walab
> > > y w
> > > > > pierwszym szeregu skandujac cytaty z ksiazeczki Mao, w Rosj
> i mal
> > owano
> > > by ja
> > > > na
> > > > > portretach z Leninem ("najwierniejsza uczennica Ilicza") i
> wogol
> > e jes
> > > t oso
> > > > ba
> > > > > ktora stanowi baze kazdego totalitarnego panstwa - znajduje
> sie
> > zawsz
> > > e w
> > > > > wiekszosci i taka jest jej dominujaca cecha.
> > > >
> > > > nu, rozumiem, ze skonczyles z wykladami na temat zydow i israela
> i za
> > brale
> > > s sie
> > > >
> > > > za mnie. fajnie. widze rowniez, ze wyniki twoich rozwazan sa wpr
> ost
> > > > rewelacyjne. dokladnie takie same, jak wyniki rozwazan twoich o
> zydac
> > h i
> > > > israelu. jestem szczesliwa, ze wypelniamy ci twoje jak widac pus
> te zy
> > cie.
> > >
> > >
> > >
> > > Na dole od mnie jest Moze Martwe mozna na Wode lezyc spokojnie i ksio
> szke
> > czyta
> > > c, w
> > > nocy bede z Toba Gwiazdy liczyl i czerwone wino podawal, potem mozemy
> sie
> > > zdecydowac w Cezarij(Kolo Natanji) w Starym Portu (2000 Lat) nad Woda
> sedz
> > ic i
> > > na Kolacie Ryby jesc kiedy chlodna briza brzmi i Ladna zydo-Slowianka
> z Sz
> > arne
> > > Oczy
> > > wis za Wi, w tym momencie zapomnisz o Charemu !a ja bede w raju !
> > Pozdrawiam cie bardzo cieplo ? Gdzie mam Zdjecie poslac ?
> Bredzio nie ciebie zaprosilem na kolacje tylko Ladna mezatke Elena a zdjecie
> poszelej do mojej skrzynki
Ty jestes tfu zrajdca, zaproszywales Helge Prawinczke nie pamientasz ? a ja zaprosilem na Kolacie Dane, ryby jesc kiedy chlodna briza brzmi, ona jesyt Ladna
Temat: Kwiecien 2004 ,cd. 1 :)
Jeszcze raz wielkie gratulacje dla świeżo upieczonej mężatki!!! Napisz
koniecznie, czy Jędruś był też w kościele i jak się zachowywał, bo mnie też to
czeka.
Ale się rozpisałyście dzisiaj! Fajnie
Pearl, ja czytałam gdzieś na forum o tym soku z jabłek, ja bym na Twoim miejscu
spróbowała, w końcu to tylko łyżeczka, a na pewno lepszy taki sposób, niż
czopki, czy termometr. No i pomyśl też o swojej diecie, żeby miała jak
najwięcej przeczyszczających składników, to zawsze coś do mleczka przejdzie. A
dlaczego piszesz, że z powodu kupki może Cię czekać wizyta u chirurga??? Co on
może pomóc?
Maciuś darł się przy ubieraniu i przewijaniu przez pierwsze 10 dni swojego
życia (najbardziej przy przewijaniu, aż mi było wstyd w szpitalu, bo nocne
koncerty były, że hej), teraz to uwielbia- wystarczy, że go płaczącego położę
na przewijaku, a od razu się uspokaja, a przy rozbieraniu/ubieraniu uśmiecha
się i gaworzy. A ubranka przez głowę nakładam mu od urodzenia i nie protestuje.
Sylwia- ja matę wyprałam w pralce w programie pranie ręczne i jest ok. No ale
nie wiem, czy masz taką samą, ale generalnie nie powinno się nic stać.
Opolanka- w temacie opalania napisałam Ci jak powinno być modelowo, co nie
znaczy, że ja jestem taka wzorowa mamusia Teortycznie powinno się dziecko
posmarować pod ubrankiem, np. w Australii na metce ubrań jest napisany %
pochłanialności UVA i tam mają ubrania nawet 100%, u nas nie. W praktyce nikt
tak nie robi, ja też nie. Ja najbardziej dbam o buzię- zawsze smaruję, nawet w
pochmurne dni (dla UVA chmury nie są przeszkodą), do tego zawsze cień. Jak jest
słońce to smaruję też odsłonięte części rączek i nóżek, a na to pieluszka
tetrowa. Nie smaruję dłoni, bo ciągle lądują w buzi, a że młody MUSI je mieć na
wierzchu, nawet jako noworodek nie dawał sobie przykrywać dłoni (wygrzebywał je
z becika w szpitalu w 5 minut) to już widzę, że zmieniły kolor, no ale nic na
to nie poradzę- i tak przykrywam je w nieskończoność, ale on je skubany wyjmuje
nawet przez sen.
Nie pocieszę Cię, ale nie sądzę, by sucha skóra Zuzi wynikała z braku
smarowania, w końcu przykrywasz ją na spacerach pieluszką. Może po prostu ma
taką skórę i już. A jak jest lato to nie schodź poniżej SPF 30, niezależnie od
pogody. Jeśli parasole są gipsowe to na pewno nic nie przepuszczają, ale jeśli
stoją nad basenem, to pewnie woda tak odbija, że można się pod nimi opalać. Ale
i tak Ci zazdroszczę, że masz takie miejsce- nasmarujesz Zuzię, napoisz i
będzie ok.
Dzisiaj był upał i na spacer poszliśmy dopiero o 16.30 i było super. Bardzo
ciepło, ale nie gorąco, młodemu też się podobało i 3/4 spaceru przespał, co mu
się już dawno nie zdarzyło, a ja się obudził to zaczął sobie wpychać do buzi i
ssać pieluszkę, którą był przykryty i tak mu się to podobało, że nawet nie
zapłakał. Rewelacja po wcześniejszych spacerowych wrzaskach. A do 16.00 się
bawiliśmy w domu- mata, leżaczek, karuzelka, grzechotki, bajeczki, wspólne
oglądanie książeczek (oczka jak pięciozłotówki przez 20 minut!) itd, przerywane
drzemkami. W ogóle tyle dzisiaj spał, że aż się boję myśleć o której może się
obudzić...
Pozdrowionka
Temat: Niska kultura prawna?
triss_merigold6 napisała:
> Zainspirował mnie post na temat nieudanego wyjścia na basen.
> Jest sporo postów w których e-rodzice chwalą się ewidentnym naruszaniem prawa
> lub krytykują - ich zdaniem - zakazy i ograniczenia.
> Przykłady:
> - basen i niezrozumienie, że skoro regulamin zabrania korzystania z basenu
> dzieciom poniżej 5 lat to można ponarzekać ale należy się podporządkować a
> nie robić aferę;
Dlaczego mam nie zrobić afery? Przecież jestem klientem i mam prawo powiedziec
co mi sie nie podoba i co mogliby zmienic - oczywiscie grzecznie i nie
pracownikowi a kierownikowi, bo pracownik na ogol TYLKO pracuje
> - nagminne branie zwolnień na okres ciąży przez zdrowe kobiety (same
> deklarują się jako zdrowe), to zwykłe oszukiwanie pracodawcy lub ZUS-u.
> Wyłudzenie nienależnych świadczeń, krótko mówiąc.
Lekarz sam mi zaproponowal zwolnienie i byl zdziwiony ze chce pracowac. Wie
jakie to obciazenie dla kobiety i wie ze po ciazy niestety niema juz odpoczynku
i spania przez najblizsze 2 lub 3 lata. Pracodawca nie traci, bo placi ZUS (a
ile oni nam zabrali to wiemy wszyscy)Pozatym wiadomo ze jak nie bedziemy za
dlugo w pracy to niestety niemamy juz tam po co wracac. Takze na ogol juz niema
tylu zwolnien lek. jak w czasach PRL-u
> - któraś z mam napisała, że nie wzięła ślubu bo jako samotna otrzymuje
> zasiłek w wys. 500 zł; podobnie zresztą zrobiła moja znajoma mająca partnera -
> zamożnego biznesmena, to również forma wyłudzenia
Nie dziwie sie jej, bo w zwiazkach roznie bywa. Ona niewie co ja w przyszlosci
czeka jako dlatego ze nie jest po slubie i woli sie "zabezpieczc". Pozatym
jestem mezatka oboje pracujemy i mamy dziecko i nasz kochany ZUS stwierdzil ze
nam sie nie nalezy nawet 40 zl rodzinnego bo zarobki przekraczaja srednia o 10
zl!!! I co czy oni biora pod uwage ze jestesmy mlodym malzenstwem i ze jestesmy
na "dorobku"? Nie!! Sama czesto szukam takich sposobow aby wyszlo na moje i to
ZGODNIE Z PRAWEM a ze wszedzie znajdzie sie jakas luka to nie moja wina a ludzi
ktorzy tworza to prawo
> - pan wożący dziecko motorem (raz, że dziecko, dwa, że z kosmiczną prędkością)
Tu sie zgadzam bo to juz idiota, a chorzy ludzie nie powinni miec prawa jazdy
bo sa niebezpieczni dla otoczenia
> Nawet jeśli nie podoba nam się dany nakaz czy zakaz prawny to i tak mamy
> obowiązek go przestrzegać. Chwalenie się łamaniem prawa i własnym "sprytem"
> lub "zręcznością" jest nieetyczne.
Mozna prawo przestrzegac, ale jak mozna je obejsc zgodnie z przepisami to
dlaczego mam tego nie zrobic i dlaczego mam sie nie chwalic tym,nawet dokladnie
powiem procedure aby i ktos inny mogl skorzystac
Fajny przykład ci e-rodzice dają dzieciom,
> ciekawe jak później nauczą dzieci szacunku dla prawa i wpoją minimum kultury
> prawnej.
No coz niemam nadzieji aby nasze prawo bylo lepsze podejrzewam ze bedzie juz
tylko gorsze i niestety w tej dżungli musza umiec sie poruszac nasze dzieci. as
mamy uczyly czegos innego. Nie mowie ze maja lamac prawo, ale niech umieja je
obejsc
Tego nauczylo mnie zycie, inaczej zapewne albo bym dostala do glowy lub nawet
gorzej skonczyla. Takie jest nasze kochane prawo
Renata
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 181 wypowiedzi • 1, 2