Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: farbowane zdjęcia
Temat: a dłuuuugie?
asiek_asiekowaty napisała:
> Ja też mam takie włosy (jeśli chcesz, mogę Ci przesłać zdjęcie). Nie mam
jakiś
> większych problemów z pielęgnacja - myję je 2 razy w tyg., stusuję sam
szampon,
>
> żadnych odżywek i są w porządku.
Ja bez odżywek bym moze mogła wytrzymać, ale z rozczesywaniem byłoby gorzej...
Chciałabym jednak, żeby były bardziej gładkie
> i lśniące. Masz jakieś sposoby? O i jakie produkty lubisz? Ja lubię Fructis
>i Shamtu przede wszystkim.
:D Zajrzałaś mi na półkę w łazience??? Używam właśnie ich teraz, na zmianę. Do
farbowanych. Niestety strasznie szybko mi się przyzwyczaja skóra głowy do
szamponu i natychmiast dostaję łupieżu po 2krotnym (!) zastosowaniu tego
samego szamponu. Odżywkę stosuję przed myciem, wiem że pewnie się tak nie
powinno, ale stanie z głową pochyloną nad wanną przez kilka minut nie należy
do moich ulubionych czynności. A nigdy nie mam strasznie brudnych włosów, więc
nakładam odżywkę od połowy do końców, po min. 10 minutach idę je umyć i ona
się ładnie spłukuje w trakcie moczenia. Szmpon stosuje tylko na skórę.
Spłukuję długo i dokładnie. Potem czasem jeszcze odżywka w sprayu:) Rozczesuję
kiedy są prawie suche. I tyle.
. Np. żeby mieć puszyste, falowane włosy, zaplatam 8
> warkoczyków na wilgotne, umyte włosy i w nich śpię. Efekt po rozplątaniu
> utrzymuje się parę dni. Nie używam do tego żadnych pianek czy lakierów, bo
> przez nie włosy się łatwiej prostują. Jeśli chcesz fale, to tylko warkoczyki
> rozplec i przeczesz palcami, jak chcesz puszysta szopkę - rozczesz
delikatnie
> szczotką.
Qrcze, na moich przez parę dni sie nie utrzymują, są za proste i mało podatne
na układanie, ale do wieczora tak. na ogół śpię w warkoczu, bo jak mam złe sny
to się nie mogę rozczesać potem:) Tą metodę znam. Jest jeszcze jeden fajny
motyw: po umyciu, na prawie wyschniętych włosach zaplatasz kilka cienkich
warkoczyków (z wierzchniej warstwy). możesz je związać czymś kolorowym, resztę
zostawiasz rozpuszczoną albo spinasz w kok, po jakimś czasie rozplatasz. Efekt
jak po męczeniu się z karbownicą, a chyba zdrowiej;)
Dzięki za opisy fryzur, chyba się będę musiała pobawić:) Lat mam 21, uważam że
warkoczyki i kucyki jeszcze mi pasują (zwłaszcza że uwielbiam spodnie dzwony,
a te fryzury są trochę hipisowskie). Sterczące końcówki w moich kokach są
chyba 'zasługą' tego, że mam strasznie nierówne włosy, po prostu po którymś
skręceniu wokół własnej osi zostaje mi parę cm, przypinam spinkami i zostawiam.
Fajnie też wygląda kok z warkoczy - zaplatasz 3 warkoczyki, potem z nich 1
większy, podwijasz pod spód i upinasz.
A w ogóle wymyśliłam sobie, ze w maju ścinam włosy. Tak do... połowy pleców:)
Ale to jest ponad 20 cm! może dam sobie bardziej skrócić przód, bo tam mam
bardziej zniszczone. A potem... zapuszczanie?
Pozdrowienia i dzięki za rady
egaheer
Temat: organizm wie lepiej
organizm wie lepiej
Organizm wie lepiej
Jak to możliwe, że przykurcze palców nie pozwalające na wyprostowanie, po
trzech tygodniach cofają się. Kobieta chora na gościec płakała z bólu, w
trzecim tygodniu diety płacze ze szczęścia, że po raz pierwszy od 15 lat
może się podrapać w plecy. Albo człowiek, który kilku kroków nie mógł
zrobić, po tygodniu przemierza kilka kilometrów.
Dlaczego tak się dzieje? To pytanie często zadawała sobie dr Ewa Dąbrowska,
widząc efekty leczenia pacjentów dietą warzywno-owocową. Swoim
doświadczeniem i przemyśleniami podzieliła się na sympozjum "Żyć zdrowiej,
odżywiając się lepiej i mądrzej", jakie odbyło się w Radawie k. Jarosławia. -
Doszłam do wniosku, że najpierw cofają się zakrzepy przyścienne,
rozpuszczają się i poszerza się dopływ krwi. Dlatego zdrowienie następuje
tak szybko - wyjaśniła przypadek chorego, który zaczął swobodnie chodzić.
Inne wyjaśnienia są bardziej skomplikowane. Kiedyś leczyła człowieka na
porfirię skórną - skóra nie trzyma się ciała, włożenie ręki do kieszeni
powoduje odarcie, rany nie chcą się goić, ciągłe pęcherze i bąble. A
ponieważ wykryto, że w tej chorobie jest za dużo żelaza, medycyna oficjalna
stosuje upusty krwi i rany przysychają. Ale przy takim leczeniu człowiek
całe życie musi chodzić na upusty krwi, natomiast po przejściu na dietę
warzywno-owocową chory wyzdrowiał i od 9 lat ma spokój z porfirią.
Wyzdrowienie nastąpiło dlatego, że dzięki diecie odblokowały się enzymy
regulujące procesy życiowe.
Toksyny jak śmieci
Organizm trzeba oczyszczać z toksyn. One są powodem prawie wszystkich
chorób. O toksynach prawie nic nie wiemy i nie chcemy o nich słyszeć - a
wszyscy jej mamy. Jednym ze zródeł "dopływu" toksyn jest nasz przewód
pokarmowy. Może być nieszczelny, jak sito. Jeśli jelito jest dziurawe,
cząsteczki niestrawione przechodzą do krwi. Jest to tzw. zespół
nieszczelnych jelit (po antybiotykach i lekach przeciwreumatycznych
występuje jako reguła). Dr Dąbrowska była zszokowana, gdy robiąc badania z
immunologii stwierdziła obecność tych cząsteczek we krwi w różnych
chorobach. U przebadanych 60 osób zdrowych tych "śmieci" nie było, natomiast
chorzy na zapalenie wątroby, chorobę wieńcową, porfirię, nowotwory - wszyscy
mieli pełno takich obcych cząsteczek zw. kompleksami immunologicznymi.
Badała je przez 10 lat i stwierdziła, że one się utrzymują, a w miarę
przypływu lat przybywa nam chorób. A więc one mają związek z chorobami.
Te kompleksy otaczają szczelnie wszystkie nasze komórki immunologiczne -
limfocyty. Ich zadaniem jest niszczenie tego, co obce (bakterie, wirusy,
grzyby). Niszczą komórki zwyrodniałe i rakowe, a tolerują to, co własne i
wspierają regenerację. To one potrafią zregenerować np. staw. Ale jak
limfocyt może zniszczyć to co obce, jeżeli sam jest zablokowany! Pani doktor
pokazała zdjęcie, na którym widać komórkę rakową otoczoną limfocytami -
zawsze w probówce komórka rakowa zostanie zniszczona. A dlaczego w
organizmie rak nie jest niszczony? Bo są toksyny, które powodują, że układ
immunologiczny (odpornościowy) jest zamulony i nic nie widzi. Na przykład
tego, że człowiek ma paradontozę, zwyrodnienie w stawach, plamy na skórze,
albo, że się przeziębił. Człowiek nie powinien się w ogóle przeziębiać -
twierdzi dr Dąbrowska.
Ślad na pośladku
Naszym sprzymierzeńcem są bakterie kwasu mlekowego - uszczelnią jelito.
(Nieszczelność łatwo poznać po tym, że mocz farbuje po zjedzeniu buraczków).
Te bakterie namnożą się na diecie warzywno-owocowej. Już po kilku dniach
jelito jest szczelne, natomiast kompleksy immunologiczne w ciągu 2-4 tygodni
spadają do zera, następuje całkowite oczyszczenie układu odpornościowego.
Kiedy układ immunologiczny jest oczyszczony, daje znać w nieoczekiwany dla
chorego sposób. Dr Dąbrowska udowodniła to zdjęciami. Kobieta w trakcie
diety dostała nacieku na pośladku - okazało się, że przed 40 laty, jako 5-
letnie dziecko, była chora na ropień po penicylinie. Zmuszano ją do jedzenia
i w rezultacie po latach cierpiała na chorobę wieńcową, cukrzycę,
nadciśnienie, bóle stawów. Bo cały czas miała toksyny, dziurawe jelito
(słodycze spowodowały zły rozwój flory bakteryjnej i przeciekanie jelita). -
Kiedy to się odblokowało - powiedziała dr Ewa - układ immunologiczny
zobaczył niedoleczony ropień i wyleczył. I nie trzeba było nacinać, jak to
proponował chirurg, ani antybiotyków, jak zalecał drugi lekarz.
Autor: JAN NIEBUDEK - Nowiny
Temat: Sierpień 2004 nowy wątek.
Jestem blondynką!!!
No i stało się. Moja Moniczka fryzjerka zrobiła ze mnie blndynkę. Właściwie to
jestem blondynką od urodzenia ale jak zaczęłam farbować włosy na rudości to nie
chciałam już do blondu wracać. Aż tu nagle wczoraj okazało się, że znowu mam
jasne włosy. Kolor jest sliczny, ale mi nie jest w nim za dobrze. Monika
twierdzi, że się przyzwyczaje, że to tylko szok. A ja co chwila latam do lustra
i płakać mi się chce. Poproszę dzisiaj moją siostrę, żeby mi zrobiła zdjęcie,
to wam pokażę.
Pieprz6, ja tez śpiewam Juli piosenki własnego autorstwa, te chyba lubi
najbardziej. Na początku się wstydziłam śpiewać na dworze, ale terqz już nie.
A te książeczki, o których piszesz to chybas książeczki poduszeczki, co? Są po
20 zł, chyba dwie różne, widziałam wczoraj na ich stronie, chyba że jeszcze coś
innego masz na mysli.
Melka, Julka też czasem krzyczy jak Leoś przed zaśnięciem w wózku, ale to chyba
dlatego, że chce cyca. W końcu jednak zasypia.
Dzisiaj Julka została z ciocią, trochę się martwię jak dadzą sobie radę, ale
postaram się o tym nie mysleć w ciągu dnia.
Pulcheria, własnie przymmierzam się do Jadą jadą misie z Muchomora. czy te
książeczki również grają? Jakoś nie mogę ich sobie wyobrazić. a w księgarniach
prawie muchomora nie ma, żebym mogła ją zobaczyć na własne oczy. Jetseś kolejną
mamą zakochaną w książkach dla dzieci, ja też należę do tego klubu. Dużo kupuję
na allegro takich starych zapomnianych, które aż się proszą o wznowienie, ale
nasza polityka wydawnicza jaka dziwna jest.
Megryan, ja mam te same problemy z karmieniem Juli, już czasem mi ręce opadają.
wszystko na nie, tylko cycek zawsze i wszędzie tak. Ogródek super sprawa, moja
teściowa ma działkę w Brzeźnie ale mi trochę za daleko, a poza tym, wstyd sie
pzryznać,leń ze mnie i bezczelnie korzystam z dobrodziejstw tego małego kawałka
ziemi ni wkładając tam ani kropli swojego potu. Jakos nie lubie grzebać w
ziemi, chociaż myslę, że mój czas na to jeszcze nadejdzie. Za to balkon jak
najbardziej, chyba nawet wolę go niz kwiaty w domu.
Acha, przypomniało mi się jeszcze, że wydawnictwo amber ma taką serię amberek i
to są książki dla dzieci. Naprawdę urocze, moja siostra kupiła Juli taką o
misiu ze względu na dedykację: dla Juleczki i ogromnie mi sie podoba. Julak tez
by ją już chciała zjeść, ale jej nie daję.
Mamokuro - jest lelek kozodój, też mi się to od razu skojarzyło. Julka gardzi
słoikami, je tylko zupki, które ugotuje babcia. Flipsy jak najbardziej,
rozsypuje je przy tym gdzie popadnie i świetnie wygląda jak ma ze trzy naraz w
buzi takie sterczące na zewnątrz i po kilka jeszcze w garstkach. Lubi banany,
morlinki i deserki mleczne, ale to wszystko w małych ilościach, nigdy nie
zjadła na raz więcej niż 70 ml czegokolwiek. I też spiewam, tańczę przy
karmieniu itp, itd. Nie jestes sama w swoich cierpieniach. Moja mama była
mistrzynią w karmieniu Zuzki - córki mojej siostry - strasznego niejadka.
Chodziła z nią po całej wsi z kubkiem zupy w ręce, bujała na bramie, pokazywała
pociągi, potem jak jej zabrakło i Zuza musiała po prostu jeść, bo moja siostra
nie miała czasu ani cierpliwości na takie rytuały, to Zuzia najbardziej płakała
za babcią z tgo własnie powodu. Patrzyła w niebo i mówiła: Babciu, wyjrzyj na
chwilkę, chcę ci powiedzieć, zebyś przyszła mnie nakarmić. A my płakałysmy i
smiałysmy się jednoczesnie.
Mamo.madzi, ja wczoraj też bez słodyczy bo czasu nie miałam żeby łasuchować. Ja
nieraz tak po prostu z nudów się nawtrąbiam a potem żałuję. Trzymaj się jakoś z
tym swoim facetem, będzie lepiej. No i wszysytkiego wymarzonego na urodzinki!
Monikak, to cudownie, że jeszcze tyle wspaniałych dziecięcych lektur przed
nami! I masz rację, że oderwanie się , chociaż na chwilę od problemów domowych
bardzo poprawia nastrój. Marzę o wyjsciu z siostrą i moleżankami na babski film
do kina, ale ciągle jakoś nam to nie wychodzi. Julka też wędruje po całym domu,
jak Marek, ostatnio zaczęła odrywać listwy w przedpokoju. Nie ma mowy o
wyzanczeniu jej specjalnego terenu, bo moje dziecię nie uznaje żadnych granic.
Happymamo, widziałąm sinlac w hipermarkecie, ale nie zwróciłam uwagi na cenę.
Może w aptece jest zniżka na receptę. Monika pewnie wie, bo Marek też je sinlac.
Ania_f1 - ja takim bujaniem usypiałam mojego pierworodnego Kubusia. Teraz w
ogóle nie uzywam wózka w domu, ale Julke usypiam głównie na rękach przy cycku.
Sama sobie takiego kłopotu narobiłam, chociaż jak byłam w ciąży to obiecywałam
sobie, że tym razem będę bardzo poukładaną matką i nauczę moje dziecko być
samodzielną i niekłopotliwą.
Ale sie rozpisałam. I gdzie Zelmerka oraz Vikingowa?
Pa pa.
Zdrówka dla wszystkich.
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 189 wypowiedzi • 1, 2, 3