Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Fajnie Ze jesteś Wilki
Temat: Londyn - 7 lipca 2005r.
jak byłam małym dzieckiem nieraz opowiadano mi bajkę o owieczce która tak "dla
jaj" krzyczała, że atakuje ją wilk, co oczywiście było nieprawdą. Pies
pilnujący owiec zaostrzał czujność i leciał na łeb na szyję by uratować owcę.
Na miejscu się okazywało, że wilka nie ma, a owca śmieje się z łatwowierności
psa. Historia się powtarzała kilkakrotnie aż pies się zdenerwował i powiem
brzydko olał owcę. Aż pewnego dnia przyszedł wilk i owieczkę zaatakował.
Krzyczała wniebogłosy, wzywała pomocy ale pies pomyślał, że to znowu żart i nie
ruszył na pomoc... To tylko bajka i można ją różnie interpretować ale właśnie
po to opowiada się dzieciom bajki by je ostrzec o ewentualnym
niebezpieczeństwie w późniejszym życiu... Czy nie uważasz, że jesteśmy taką
owcą. Głupie żarty możemy przypłacić życiem. Na szczęście Służby Bezpieczeństwa
mają jeszcze na tyle rozumu w głowie, że na każde wezwanie przybiegają jak ten
pies... Kiedyś mogą nie przybyć bądź przybyć za późno... To realne zagrożenie.
Mówimy tu o wojnie, która niby nas nie dotyczy ale nasi politycy są w nią
wplątani na własne życzenie i tym samym pociągają nas. Może i tego nie
odczuwamy ale nasi żołnierze są w Iraku, 2 dni temu wyleciał z Polski kolejny
tysiąc, my się nie wycofujemy, a to się innym nie podoba. Tylko, że ci inni
obrali inną metodę niż konwersacja. Nie wydaje mi się, że po tyłku dostałyby
Stany, Hiszpania i Anglia (gdzie ilość wojsk w Iraku jest podobna do naszej),
ale Polskę uznają za... no nie wiem... fajny kraj, czy też losowanie zrobili i
nas nie zaatakują. Chyba czas aby zdać sobie sprawę z tego, że jesteśmy w
środku wojny polityczno - religijnej i tylko z jednym się z tobą zgodzę -
chodzi o kasę. Ten, kto wygra tą wojnę "na bomby" zdobędzie władzę a władza to
pieniądze. Irak to bogate państwo, tylko te bogactwo było rozłożone w małej
liczbie rąk... teraz tych chętnych rąk jest więcej więc trzeba je odrąbać. To
proste! Wiec kochanie, nasze rączki też spróbują zlikwidować.
Temat: Bush wierzy w pokojowe rozwiązanie sytuacji w K...
Bush - prezydent USA
Gość portalu: U napisał(a):
> Wierzy w pokojowe rozwiazanie, dlatego ze Korea ma
> bombe. Dobrze by bylo jakby wierzyl w takie
> rozwiazanie z Irakiem.
Oj U co ja sie z Toba mam, co mnie podkusilo, zeby miec staly
podglad na to forum. Trudno wylaczam "budzik" i ide
sie "przewalcowac".
Czlowieku. Amerykanie mieli najtrudniejszy wybor prezydenta w
historii. Jeden bez matury, drugi bez jaj. Wybrali fifty-fifty
wypadlo na Busha.
Tu nima zadnej wiary.
Tu nima zadnej dobrej woli ani nawet strachu.
Sa ludzie, ktorzy maja cos do powiedzenia a Bush jest glosnikiem.
To ze sie ewidentnie wycofuje z wojny to pisalem tydzien temu, a
dlaczego tez pisalem. Nie dlatego, ze mam bugga w bialym domu,
ale dlatego, ze nie ma back up plan, jak sie patrzy to sie to
widzi.
Predzej czy pozniej bombe A bedzie mozna zrobic w piwnicy i
trzeba byc naprawde wierzacym zeby wiezyc, ze Irak i co najmniej
tuzin innych panstw bomby nie ma.
Interes amerykanski jest interesem amerykanskim i z tego calego
zlego, lepiej zeby byl tez naszym, bo niedawno dzielilismy
interes z sowietami i niedlugo bedziemy dzielili interesy z UE,
a tu na nikim nie mozna polegac dopuki polska nie stworzy
wlasnego lobby, probuje (grupa wyszehradska) ale choc nosy
dlugie nikt dalej niz ich czubek spojzec nie chce bo nie on
bedzie wtedy rzadzil i fajnie mu sie bedzie krytykowalo.
Napij sie prosze szampana i zaspiewaj, moze optymistyczniej
spojzysz na swiat w nowym roku i w tym stadzie wilkow jakim
jestesmy znajdziesz swoje stadko w ktorym sie bedziesz dobrze
czul a przedewszystkim PEWNIE, nie bedziesz sie musial bac, bo
bedziesz mial swoich i nie bedziesz szukal wrogow gdzie ich nie
ma.
M.
Temat: Dlaczego Polacy są tak jadowici?
Czy umiemy fajnie spędzać życie?
Może jesteśmy jadowoci ponieważ zawsze mamy "coś wielkiego do zrobienia".
Albo karierę "na Zachodzie", albo "obalenie socjalizmu", albo "wstąpienie do
Unii Europejskiej", albo "IV Rzeczpospolitą", albo "prywatyzację".
Historyczne "wielkie zadania" pominę.
W tej wielkości zadań nie umiemy spędzać normalnego życia, nie umiemy
cieszyć się zwykłym dniem. Może wiąże się to z polskim katolicyzmem (nagroda
będzie w niebiesiech, a tu jesteśmy tylko chwilę)?
A to przecież jest życie! Mi lepiej się żyje gdy wchodząc do sklepu
powiem "dzień dobry". Nawet najbardziej nadąsana sprzedawczyni wymięka gdy
rozmowę rozpocznę od słów "Potrzebuję Pani pomocy". Kupując gazetę zamieniam
kilka słów ze sprzedawcą. To też bywa ciekawa wymiana zdań. Przestaję być
anonimowy. Tam, po drugiej stronie lady jest fajny facet. Zgadza się: raz w
lepszym, raz w gorszym humorze, ale nigdy nie bywa niegrzeczny.
Gorzej bywa w urzędach. To spadek po socjalizmie, a nawet po zaborze
rosyjskim. Każdy urzędas jest władzą i musi to obywatelowi okazać. Bardzo
powoli dociera do urzędasów, że ich zadaniem jest służyć a nie rządzić. Pomijam
problem łapownictwa, bo to temat-rzeka. Byłem krótko urzędnikiem w niewielkim
urzędzie i największym problemem było zdarzenie, gdy mogłem komuś utrudnić
życie, ale nie utrudniłem a ten ktoś nie bardzo podobał się wyższej władzy. Nic
złego mnie za to nie spotkało (załatwiłem sprawę zgodnie z prawem i słusznym
interesem obywatela), ale później inne wydziały dały mu do wiwatu. Nikt na tym
nie zyskał, ale "się pacjentowi dopiekło".
Dyskusję zdominował "Polak za granicą". To ja zapytam moich zagranicznych
rodaków: dlaczego w USA powstały mafie; włoska, żydowska, japońska, chińska,
latynoska i rosyjska a o polskiej mafii nikt nie słyszał? Bo Polak dla Polaka
jest za granicą wilkiem. Żyd Żydowi pomoże, a Polak Polaka najchętniej wyrżnie
w rogi. Może dlatego, że jesteśmy ostatnie dvpy i nie potrafimy nawet nikogo
(poza rodakami) okraść, nie mamy hamulca żeby swoich "nie tykać", nie mamy
odruchu pomocy rodakom. Szczerze powiem, że podczas zagranicznych wyjazdów
więcej złego o Polakach słyszałem od "Polonusów" niż od zagranicznych
rozmówców. Nasza głupota przeszkadza nam dostrzec, że pomoc okazana zagubionemu
rodakowi może wrócić stokrotnie. Brakuje nam perspektywicznego myślenia Don
Vita Corleone. Przykład przerysowany, ale...
Temat: przypomnienie... kulisy
przypomnienie... kulisy
"Tadeo już od paru tygodni obserwował jak to Kubuś, jego oczko w głowie, jego
pupilek i nadzieja miejscowego Sojuszu Lewych Dochodów chodzi coraz bardziej
markotny. Już nie cieszył się jak kiedyś z każdej nowej suto zakrapianej
mlekiem imprezki. Nie opowiadał nowych dowcipów i anegdot z sejmowych
kuluarów.
Nie tryskał energią i optymizmem. Tadeo domyślał się przyczyn tej nagłej
apatii
i właśnie dziś postanowił porozmawiać o tym z Kubusiem.
Jak zwykle siedzieli na tarasie podgorzowskiego zajazdu trzymając w ręku
pokale
z chłodną maślanką. – Czym się martwisz Kubusiu? – zagadnął Tadeo. – Przecież
wiesz. – twarz Kuby była smutna i ściągnięta w podkówkę. – Nie. Nie wiem.
Powiedz. – Co mam ci powiedzieć, wiesz że kadencja się kończy. Co będę robił?
Przecież drugi raz te obszcymury mnie nie wybiorą. Na poselską emeryturę mam
iść czy co?
Tadeo już od paru dni wiedział co odpowie Kubusiowi. Odgrywał on ważną rolę w
jego planach. Zwłaszcza teraz, kiedy w związku z jego szczecińskim urlopem i
perspektywą dłuższego wypoczynku, trzeba było tak poukładać sprawy w mieście,
żeby nadal trzymać w ręku wszystkie ważne sznurki.
- Kubuś. Przecież wiesz, że myślę o wszystkim. Nie będziesz posłem to i
lepiej. Tutaj jesteś potrzebny. Po wyborach zrobimy cię wice-Tadeo. – Kubuś
od
razu się ożywił. – Wice-Tadeo? Naprawdę? Jak? Za kogo? Co będę robił? –
Kubuś.
Spokojnie. Powoli. Będziesz wice za podręcznego Mariusza. Zawsze mi działał
na
nerwy. Spuścimy go na prezesa wodociągów i kanalizacji a ty przyjdziesz na
jego
miejsce. – Tak? Naprawdę? Tadeo, ale fajnie. – Kubuś znów był sobą. Łyknął
haust maślanki i oczy mu się roześmiały.
Tadeo spojrzał na niego uważnie. To był jego plan awaryjny. Kubuś jako lider
młodych wilczków, to będzie nowa twarz Sojuszu lewizny na wypadek dłuższego
urlopu którego Tadeo był coraz bardziej pewien. Otwarcie jakiejś tam drogi i
przede wszystkim Tadeo-Kultur Center, zapewni mu popularność i wybór na
prezydenta miasta. Nowe usmiechnięte twarze pozostałej lojalnej młodzieży,
czyli przybocznego Knecia i młodego prezesa Ogórca, pewnie uwiarygodnią całą
tę
maskaradę. Odejść i zarazem pozostać. Tadeo poczuł że jest genialny. Młody
wilk
i wierne młode pieski będą pilnować obejścia pod nieobecność pana.
Owe błogie samozadowolenie mąciła Tadeo tylko jedna myśl: młody wilczek może
podrosnąć i rzucić się do gardła swojemu panu a wierny piesek może czasem
ugryźć rękę która go karmi..."
Temat: Słowianka - kulisy decyzji!
Tadeo już od paru tygodni obserwował jak to Kubuś, jego oczko w głowie, jego
pupilek i nadzieja miejscowego Sojuszu Lewych Dochodów chodzi coraz bardziej
markotny. Już nie cieszył się jak kiedyś z każdej nowej suto zakrapianej
mlekiem imprezki. Nie opowiadał nowych dowcipów i anegdot z sejmowych kuluarów.
Nie tryskał energią i optymizmem. Tadeo domyślał się przyczyn tej nagłej apatii
i właśnie dziś postanowił porozmawiać o tym z Kubusiem.
Jak zwykle siedzieli na tarasie podgorzowskiego zajazdu trzymając w ręku pokale
z chłodną maślanką. – Czym się martwisz Kubusiu? – zagadnął Tadeo. – Przecież
wiesz. – twarz Kuby była smutna i ściągnięta w podkówkę. – Nie. Nie wiem.
Powiedz. – Co mam ci powiedzieć, wiesz że kadencja się kończy. Co będę robił?
Przecież drugi raz te obszcymury mnie nie wybiorą. Na poselską emeryturę mam
iść czy co?
Tadeo już od paru dni wiedział co odpowie Kubusiowi. Odgrywał on ważną rolę w
jego planach. Zwłaszcza teraz, kiedy w związku z jego szczecińskim urlopem i
perspektywą dłuższego wypoczynku, trzeba było tak poukładać sprawy w mieście,
żeby nadal trzymać w ręku wszystkie ważne sznurki.
- Kubuś. Przecież wiesz, że myślę o wszystkim. Nie będziesz posłem to i
lepiej. Tutaj jesteś potrzebny. Po wyborach zrobimy cię wice-Tadeo. – Kubuś od
razu się ożywił. – Wice-Tadeo? Naprawdę? Jak? Za kogo? Co będę robił? – Kubuś.
Spokojnie. Powoli. Będziesz wice za podręcznego Mariusza. Zawsze mi działał na
nerwy. Spuścimy go na prezesa wodociągów i kanalizacji a ty przyjdziesz na jego
miejsce. – Tak? Naprawdę? Tadeo, ale fajnie. – Kubuś znów był sobą. Łyknął
haust maślanki i oczy mu się roześmiały.
Tadeo spojrzał na niego uważnie. To był jego plan awaryjny. Kubuś jako lider
młodych wilczków, to będzie nowa twarz Sojuszu lewizny na wypadek dłuższego
urlopu którego Tadeo był coraz bardziej pewien. Otwarcie jakiejś tam drogi i
przede wszystkim Tadeo-Kultur Center, zapewni mu popularność i wybór na
prezydenta miasta. Nowe usmiechnięte twarze pozostałej lojalnej młodzieży,
czyli przybocznego Knecia i młodego prezesa Ogórca, pewnie uwiarygodnią całą tę
maskaradę. Odejść i zarazem pozostać. Tadeo poczuł że jest genialny. Młody wilk
i wierne młode pieski będą pilnować obejścia pod nieobecność pana.
Owe błogie samozadowolenie mąciła Tadeo tylko jedna myśl: młody wilczek może
podrosnąć i rzucić się do gardła swojemu panu a wierny piesek może czasem
ugryźć rękę która go karmi...
Temat: Kolejny wąteczek Folikowych babeczek :)
Witam w sobotę
Misia się nie melduje - może to rzeczywiście efekt przysiadów i faworków?
Trzymaj się Angeliczko i Zuzio
Ja właśnie obejrzałam film dokumentalny "Mały człowiek" o emocjach niemowlęcia na dwójce. Niesamowita jest ta seria. Cały czas beczę oglądając małe dzieci...
Wciąż nie mogę uwierzyć, że i mnie dane jest to szczęście noszenia w łonie maleńkiej istotki, która co chwilę przypomina mi o swym istnieniu delikatnymi ruchami.
I WAM kochane starające będzie dane to przeżywać już wkrótce.
To miał być piękny rok 2007 (wg Chińczyków) rok płodności - tego sobie życzyłyśmy wszystkie na początku i spełni się, zobaczycie...
Trzeba pokonać swoją drogę, różne przeszkody, ale i tak wciąż zbliżamy się do celu.
Agniesiu, odwagi! To zrozumiałe, że strach Cię zżera przed szpitalem i badaniem.
Ale nie daj się mu sparaliżować. Gdybybyśmy mogły obdzielić się cząstką Twojego stresu między Folikówkami, to wierz mi - z chęcią byśmy go przejęły, by Tobie ulżyć...ALe niestety, tak się nie da...
Zapewniam Cię jednak , że wszystkie jesteśmy teraz z Misią i Tobą, a już na pewno będziemy intensywnie o Was myśleć i modlić się w poniedziałek.
Pisz na bieżąco jak się czujesz, co porabiasz...Jesteśmy z Tobą Agnieś <pocieszacz>
Rybko, Ty też myśl optymistycznie - oby ten cykl zaoowocował 2 kreseczkami.
Dziś 11 dc, potem Twoje urodzinki jeszcze w tym płodnym czasie...
Niech to będzie najlepszy prezencik urodzinowy.
A Rybki rzeczywiście są fajne Wodniki zresztą też
I wiecie, jak tak pomyślę to z każdego znaku znam fajne osoby, więc chyba to nie ma aż tak wielkiego znaczenia
Amoniu, bardzo współczuję.... Strasznie przykra sytuacja.
Mi się to w głowie nie mieści, że można wejść do sklepu i coś ukraść, wiesz...
Dobrze, że w piątek lecicie to odetchniesz i nabierzesz dystansu do wszystkich tych przykrości i trudnych doświadczeń...
"Człowiek człowiekowi wilkiem"...Smutne to...
Odpoczywajcie kochane. Ja zabieram się za sprzątenie, a potem błogie lenistwo z mężem, który może dziś poświęci mi choć trochę czasu po tych ostatnich pracowitych, naukowych dniach? Lubię jak jest w domu...
Pa!
Temat: Policja kontra piraci na motocyklach
A jednak ciągnie wilka do lasu...nadal bardzo mnie ciekawiło, co mądrego
odpiszesz... No cóż - jeżeli dla ciebie wyznacznikiem charakteru i intelektu
człowieka jest to, jak często bywa na forum wśród intelektualnych frustratów,
życiowych nieudaczników, z których Polska "A" się śmieje - to szczerze
gratuluję. Niektórzy jednak wolą poczytać książkę, niż siedzieć w necie i
udowadniac wszystkim "jakim to ja móżgiem jestem, i w dodatku z jakim fajnym
hobby". Moje życie nie ogranicza się do jazdy motocyklem i forumowania. A to,
że byłem ciekawy jak wygląda forum - ujmy mi nie przynosi. Żegnam się w
niesmaku, bo do tej pory czytając w gazecie wyborczej przedruki dyskusji z
forum zazwyczaj widywałem tam ludzi uprzejmych i inteligentnych. Ty na takie
określenie nie zasługujesz bez wzgledu na to, ile czasu spędzisz nad słownikiem
by wzbogacić swoją wypowiedź do granic możliwości "mądrymi słowami". A może źle
cię oceniłem. Może na serio jesteś inteligentnym człowiekiem, tylko czujesz się
niedowartościowany, i dlatego starasz się na forum wylać swoje frustracje i
zaznaczyć wartośc siebie jako indywiduum. Jeśli tak - to przepraszam za całą tą
dyskusję - jednak wydaje mi się, że twoje miejsce w takim wypadku byłoby u
psychologa a nie na forum. Życzę powodzenia w udowadianiu wszystkim, że to ty
jesteś najkulturalnijeszy, najmądrzejszy i najciekawszy (ze wzgledu na hobby).
Reszcie życzę miłych dyskusji z panem Kubąąą... (to nie pierwszy idywidualista
o tym imieniu, którego znam) I obiecuję, że nic już tutaj nie wypocę - no moze
jeszcze kiedyś w przyszłosci :P Wszak poziom dyskusji jest tu wbrew temu, co
napisałem kilka linijek wyżej dosyć wysoki, a i temu koledze imieniem Jakub
trzeba mimo wszystko przyznać, że merytorycznie nie jest wcale takim zerem -
poprostu ma inne poglądy, ale to nie wyklucza słuszności głoszonych tez. Panie
Jakubie - nie gniewaj się już :P
Temat: jak do Japonii? proszę o radę...
ippo napisał:
> Witam raz jeszcze... wiedzę, że nie za bardzo jesteście mi w stanie pomóc.
> Myślałem, że posypią się różne uwagi i rady, sugestie, itp. No trudno,poczekam
> jeszcze, może ktoś się odezwie.... pozdro
Hmm, co rozumiesz pod słowem "pomóc"? Napisałem co myślę, jeśli czujesz się na
siłach by pojechać sama, to dlaczego nie spróbować? Kup sobie dobry(!)
przewodnik najświeższe wydanie(!!!). Jeśli będziesz się trzymała miejscowości
wymienionych w tym przewodniku (tzn. miejscowości gdzie bywają cudzoziemcy, to
nie sądze byś nie mogła się w ten czy inny sposób porozumieć). IMHO wyjazd na
cały wyjazd do Japonii z biura podróży, jest niezbyt opłacalny, ale także nie
jest zbyt dobry. Jak jesteś z grupą to nie masz impulsu by kontaktować się z
Japończykami (bo wszystko załatwia przewodnik/tłumacz), a rozmawianie na migi i
przy pomocy kulawego angielskiego bywa całkiem fajne. Z grupą robisz to co robi
grupa, zatrzymujesz się w hotelach (pewnie biznesowych (?) ). A za podobną
(taka jak cena pokoju w hotelu) cenę możesz sie zatrzymać w schronisku
młodzieżowym przypominającym ryoukan (tatami na podłodze, ogródek, itp. jak
jedno schronisko w Sendai) i nawiązać kontakty z Japończykami.
Ale to wszystko zależy od podejścia, jeśli chcesz oglądnąć zabytki (i inne
popularne rzeczy) Japonii to wyjazd z biurem podróży jest dla Ciebie. Jeśli
chcesz zobaczyć (poczuć) Japonię (i masz trochę odwagi), to wyjazd na własną
rękę to jest to.
PS. Jak już napisałem Japonia jest cywilizowana, dużo bezpieczniejsza od Polski
i nie słyszałem by tam kogoś wilki zjadły jak nie znał Japońskiego ( )) )
PS2. Jest jakaś promocja w KLM/Air France , bilet do Tokio (wylot do 18
czerwca) kosztuje 1850 zl (oczywiście bez opłat lotniskowych itp.), więc tanio.
PS3. Nie spotkałem się ze stacją kolejową JR (i kilku prywatnych przewoźników),
na której nazwa miejscowości nie była by napisana alfabetem... (co oczywiście
nie świadczy że takich stacji nie ma, ale nie sądze by był to duży procent...
Czy ktoś się z tym spotkał?
Temat: Emigracja do Kanady
Staram sie nie nudzic ale jak sie nie nudzic jak tu jest albo potwornie zimno i
nie mam tu na mysli ze raz na jakis czas masz -30 tylko to ze masz przez dlugi
czas -30 . A w lecie jest potwornie goraco i ciagle siedzisz w domu grzejac na
potege albo chlodzac. Ten klimat tutaj to porazka.
Sam piszesz ze sie nudziles... Wiec i tak bedzie. Ja lubie podrozowac, zwiedzac
wiec sporo jezdze. W okolicy juz chyba wszystko widzialem. Teraz zataczam coraz
wieksze kolka, w tym roku zaczalem jezdzic po Stanach i tez jest super.
A co do powrotu do Polski? W Polsce zawsze bedziemy mieli nienajlepsze rzady.
Tacy juz jestesmy. Ale zobacz za to jak polska gospodarka pracuje pelna para.
Inwestycje, inwestycje, pieniadze z EU. Bezrobocia prawie nie ma tylko Polacy
nauczeni od dziesiatkow lat przekrecaja system socjalny pracujac na czarno.
Domy buduja w takim tempie ze brakuje cegiel
Ja licze na to ze zmieni sie polska mentalnosc patrzenia wilkiem na siebie,
zazdrosci, zawisci itp. Coraz wiecej mamy wyksztalconych ludzi a to tez zmienia
postawe spoleczenstwa. Skad sie biora te prostaki radiomaryjne? To wszystko jest
produkt analfabetyzmu tuz przed i zaraz powojennego. Do tego dodac niski poziom
wyksztalcenia za PRL i juz masz obrazek. Ale to sie zmienia.
Zawsze do sie wrocic choc tak jak paloma zauwaza z dziecmi moze byc problem
jesli sa starsze. Tylko ze dopoki nie pojda na studia to i tak musza robic to co
ty a potem i tak nie mieszkaja z toba. Ale sa tez tacy ktorzy wyjechali po
spedzeniu tutaj dziecinstwa czy to do Polski, czy USA lub Europy.
Ciebie nosi tak jak mnie. Ja juz powoli mysle o nastepnym kroku. Najpierw to
bedzie ucieczka z Toronto. Fajne miasto ale dla mnie to za wielki moloch gdzie
spedzasz zycie albo w korku albo w klimie Zaczynam powoli spogladac na
Zachod. Musze tylko pojechac do Vancouver i zobaczyc jak tam wyglada bo jeszcze
nie bylem. A po kilku latach moze Australia?
A moze jaki Bahrajn? Tam dopiero zycie kwitnie!
Temat: kariera a macieżyństwo
skończyłam studia poszłam do pracy po roku awans, szybka kariera w dużej
korporacji. w wieku 28 lat na stanowisku kierowniczym odważyłam się zajść w
ciążę, do ostatniego dnia byłam aktywna zawodowo, prosto z pracy do szpitala. W
trakcie urlopu macierzynskeigo w wyniku zmiany struktury w firmie zmienił mi
sie bezpośredni szef, który nie znając mnie orzekł na spotkaniu na które mnie
zaprosił w trakcie trwania urlopu macierzyńskiego, iż nie nadaję sie na to
stanowisko. 3 miesiące po powrocie do pracy degradacja. moje miejsce zajęła
moja dotychczasowa podwładna, dziewczyna którą przyjęłam do pracy. I wtedy
drogie Panie przejrzałam na oczy - pracoholizm to głupota, odkładanie życia na
potem to głupota. Owszem trzeba zarabiać na zycie, na kredyty itp i praca jest
ważna, ale na pracy świat się nie kończy! Bo przychodzi taki czas że nieważne
jakim jesteś fachowcem, jakie masz kwalifikacje i doświadczenie, jakie masz
wyniki sprzedażowe, ile czasu poświęcałaś pracy, ile nadgodzin, ile wysiłku
kosztowało cię dźwiganie brzucha po schodach. Dostajesz strzał poniżej pasa.
Stłumiłam gniew i ambicję z powodów finansowych - potrzebowałam dobrze płatnej
pracy - i znalazłam coś innego dla siebie w tej samej korporacji. Jestem
szeregowym pracownikiem, siedzę i klepię w klawiaturkę. Robię w miarę ciekawe
rzeczy za dobre pieniądze. Prestiż, uznanie, wyjazdy służbowe, kontakty,
bankiety - to było fajne, czasami tęsknię do "światła reflektorów" ALE: mam
czas dla córki, mam czas poleżeć na trawie po pracy i pogapić się na chmury,
delektować się tym co mam i co już osiągnęłam - wykształcenie, doświadczenie
zawodowe OK, ale przede wszystkim rodzina i wspólne życie na które mam czas bo
nie muszę włóczyć się po polsce w ciągłych delegacjach. Córka ma 2 latka i
własnie podjęliśmy decyzję o drugim dziecku. I mam zamiar je mieć, i nie będę
się martwić co z pracą, bo moje zamartwianie niczego nie zmieni. Dookoła młode
wilki ale mam to gdzieś. modlę się tylko o zdrowe dziecko i nic więcej. Nie
myślcie że jestem kurą domową, nie wyobrażam sobie całkowitej rezygnacji z
pracy. Ale trzeba sobie powiedzieć prosto w oczy: to bardzo bardzo trudne
realizować swoje zawodowe ambicje i równolegle założyć rodzinę. Dlatego czasami
trzeba się pogodzić z faktem że na którymś froncie musimy dać pass. Koleżanki
kiwają głowami - po co Ci było to dziecko, mogłaś jeszcze daleko zajść. Kiwają
głowami te które dzieci nie mają........ wszystkie pozostałe wiedzą po co mi
było to dziecko...
Temat: Pasje bankowców
czuk1 napisał:
> Barwnego życia osobistego, prywatnego. Tego, że potrafisz godzić
pracę zawodową
> (trudną i uciążliwą) z licznymi pracami w domu. A jeszcze , że
masz na wszystko
> czas, a szczególnie na wypoczynek. Podziwiam, że wszystko to razem
daje Ci
> pełnię zadowolenia. Gratuluję, że nie narzekasz na tę część życia
Kobiety -
> Kuchnia, Dzieci. Też za to, że nie eksponujesz w Twoim grafiku
dnia - Kościoła
> (
> tego trzeciego członu życia "idealnej" kobiety z katolickiego
domu).Nie ukrywam
> ,
> że z treści Twojej wypowiedzi wyłania się sympatyczna
osóbka,układna i przyjazn
> a
> współpracownikom w banku, przez to ogólnie lubiana.
Czuk, brawo, Ty chyba psychologiem jesteś??? Właśnie jak w każdy
piątek skończyłam taniec na miotle , ciasto już w piecu /zebra/, a
schabik karkowy czeka w kolejce do pieca, pralka szumi, córka w
wannie, pies po spacerze, palą się świece zapachowe..... jest
cudnie a propos kościoła, żyję w grzechu śmiertelnym, gdyż jestem
mężatką cywilną-nie było nas 14 lat temu stać na ślub kościelny,
proboszcz za dużo krzyknął...... więc było skromnie w USC, staram
się wszystko robić na 100% dobrze, dziecka nie zapakowałam do
niebieskiej beczki /żart ? kiepski , nie? /, mam zasady których się
trzymam, a do kościołów najchętniej zaglądam , podczas włoczęg, tam
gdzie mnie nie znają niedzielne msze w parafi, uważam za puste
pielgrzymki, by pokazać nowe ciuchy , czy fryzurę / mieszkam w
Warszawie/, a nie po to aby się modlić!! z tego samego powodu, nie
jadę jutro na groby dziadków-byłam tydzień temu, umyliśmy groby,
zapaliliśmy znicze, był czas na zadumę-jesteśmy zresztą często:
wigilia, wielkanoc, dzień dziadka i babci-wtedy, kiedy tych bliskich
brakuje najbardziej..... a nie wtedy , kiedy rewia na cmentarzu jak
u Prady! do teściowej na grób, chodzę często z córką, bo to jej
klonik, jest bardzo podobna do matki mojego męża, mimo, że od 30 lat
nie żyje i Gabrysia jej nie poznała, tak samo jak ja.Myślę, że swoje
zdanie na temat kościoła wyłożyłam dobitnie,a co do reszty- tak,
jestem lubiana, i szanowana, 16 lat w Pekao SA, mobbing i draństwo
młodych wilków pchnęły mnie do tego, aby odejść, ale w Millennium
jest mi bardzo dobrze, ale cały czas jestem pod wrażeniem, jak
cudnie czytasz "MIĘDZY WIERSZAMI", jak trafnie mnie oceniasz,
fajnie ,że Ptaszyna załozyła to forum, masa fajowych ludzi tu
zagląda, pozdrawiam ciepło ))))))
Temat: Ja pedantka, czy on fleja i leń?
Agatito, będę bronić Twojego chłopa, bo uważam, ze jesteś dla niego
bardzo niesprawiedliwa!
> Ale są też momenty, kiedy on odgrzał coś ze słoika a jak wracam,
jestem głodna jak wilk a nie ma prawdziwego obiadu. Wtedy idę do
pobliskiego baru mlecznego. Jestem to wstanie zaakceptować, ale
brakuje mi wspólnych obiadów, przy stole, rozmów itp. (tak było u
mnie w domu).
Tu Cię rozumiem, też uważam, że po to ludzie mieszkają ze sobą, zeby
razem usiąść przy ładnie nakrytym stole i zjeść, nawet odgrzany
gulasz ze słoika, ale razem. Może powinnaś mu przed wyjściem rano
zostawić kartkę: "Kochanie, dzisiaj wrócę o 19.15, wstaw o 19.10
gulasz do podgrzania, nastaw wodę na herbatę i nakrój chleba.
Całuski"?
> nie wyobrażam sobie by dorosły człowiek nie był w stanie ogarnąć
własnych śmieci 60m mieszkaniu
Nie wyobrażasz sobie, ale sama widzisz, że tak się zdarza!
> uczy to sprzątania po sobie, pewnej konsekwencji i zorganizowania
Owszem uczy, ale sama widzisz, ze niektórym dużo czasu to zajmuje
(Twojemu facetowi 3 lata, a końca nauki nie widać)
> mnie na gosposię nie stać. Musiałby płacic on, ale twierdzi, że
widzi, iż ma pewne braki w kwestii czystości i nie będzie ich
rozwiązywał gosposią,
Postaw sprawę jasno: albo sprzątasz Ty, kochanie, albo gosposia!
> mając gosposię w domu, jak my nauczymy nasze dzieci obowiązku
sprzątania i czystości, skoro żadne z nas nie będzie tego robić?
A jak nauczycie, skoro nie będzie tego robić nikt (choć wygląda na
to, ze gdy pojawią się dzieci, sprzątać będziesz głównie TY, Agatita)
Z gosposi zawsze można zrezygnować. Jak się okaże, że trzeba
zapłacić gosposi i nie wystarcza pieniedzy na przyjemności, a fajnie
się mieszka w czystym domu, to moze wdrożenie nawyków czystościowych
okaże się bardzo ważne dla Twego lubego...
Temat: ciąża urojona
mam inny poglad
szymucia napisała:
> nasza suczka nie jest rodowodowym yorkiem.
> "Prawdziwy" ale bez rodowodu.
Rodowody to dzialka Blue.berry, ja sie nie wtracam, bo sie nie znam.
Ale z tego, co pamietam z roznych dyskusji forumowych, pies bez
udokumentowanych przodkow jest tylko psem w typie rasy a nie
rasowym. Co nie znaczy, ze taki pies jest mniej piekny, mniej
zdolny, mniej godny kochania.
My mamy same kundle bure, zblizajace sie jedynie do rasy (owczarek
poniemiecki i cwiercjamnik) ale nie przeszkadza nam to w niczym.
> Nie jeżdzimy na wystawy, nie męczymy jej papilotami.Może swobodnie
biegac nawet po
> błocie.
Kwestie zwiazane z rodowodem i wystawami zostawie do wyjasnienia
tym, co wiedza lepiej.
> Dla mnie psy wystawowe to biedne, nieszcześliwe psy. Nie chce
nikogo
> obrażac ale taki jest mój pogląd.
Nie, nie wszytkie sa nieszczesliwe, niektore ponoc lubia atmosfere
wystaw. To zalezy od tego, jak sa traktowane przez opiekunow, jak
domownik czy jak maszynka do zdobywania medali i obrazek dla
pieknego wygladania.
BTW ja tez nie chodze na wystawy. Ale wystawy maja swoje cele, wbrew
pozorom.
Co do pogladu to widzialam bardzo fajny cytat, nie wiem czyj: to
jest moj poglad i ja go podzielam.
> Wydaje mi się że również że i sterylizacja jest
> sprzeczna z naturą
Ooooooo, to daleko posunieta nadinterperetacja rzeczywistosci...
Sprzeczna z natura jest bowiem sama rasa yorkshire terrierow.
Zostala stworzona przez czlowieka. W naturze to wystepuje wilk, a
nie jorczek.
A co mysmy z tego wilka zrobili....
z wikipedii pl.wikipedia.org/wiki/Yorkshire_Terrier
" Rys historyczny
Yorki powstały w połowie XIX wieku. Ich zadaniem było tępienie myszy
i szczurów w domach biednych rzemieślników i robotników. Ich
prawdopodobnymi przodkami są: maltańczyk, Dandie Dinmont Terrier i
skye terrier. Jest to mały pies wyhodowany w hrabstwie Yorkshire, na
Północy Wielkiej Brytanii, w wyniku krzyżowań ras terierów."
Tu masz tekst obszernie informujacy o sterylce
www.vetserwis.pl/sterylizacja_pies.html
Nasze psy i koty (plci obojga) odjajczone. My jestesmy spokojni, a
zwierzyna sobie wcale nie krzywduje. I charaktery im sie nie
zmienily. Kto byl przytulasty, jest jest w dalszym ciagu, kto dawal
w morde, ten daje nadal.
Pozdro.
Temat: Apetyt na linię, czyli ..
84- Jesteś lekka jak pianka
Lubię czuć się kobietą. Taką atrakcyjną, ponętną i ... szczupłą. Na co dzień kompleksy związane z tuszą uparcie drapią mnie w myślach i nie dają zapomnieć o sadełku. Od święta o tym zapominam. Najczęściej jest tak w tańcu, który uwielbiam. Wtedy zapominam, że nadal ważę powyżej setki.
Ostatnio znalazłam się na sympatycznej imprezie, gdzie mogłam się wyszaleć na parkiecie. Mam nadzieję, że powodzenie u płci brzydkiej było zasługą moich wdzięków a nie ograniczonej ilości kobiet.
Niemniej bawiłam się przednie. Już na wstępie usłyszałam komplement:
- Jak pani schudła w ciągu ostatnich miesięcy!
Słodkie, tym bardziej, że człowiek widuje mnie co kilka dni.
Potem jeden przystojniak ruszył przez chaszcze i przyniósł mi naręcz fioletowych pięknych kwiatów. Na oczach swoich kilkudziesięciu zdziwionych kolegów i kilku koleżanek. Wyglądało to prawie jak słynna scena w nocach i dniach. Miłe to było, ale i zawstydzające.
W następnej części imprezy, kiedy było jedzenie i zabawa przy muzyce jak oczywiście z energią śmigałam na parkiecie. Fajnie mieć jest powodzenie- nie miałam chwili na odsapnięcie, bo kiedy kończył się jeden taniec, porywano mnie do kolejnego. To tygryski lubią najbardziej!
Pan od kwiatów nie spoczął na laurach, co rusz chętnie i żwawo ze mną tańczył. W pewnym momencie rozmowy w większym gronie stwierdził, że w tańcu jestem lekka jak pianka. Czym znów mnie zawstydził. Miło...
Ogólnie cały dzień był wesoły i sympatyczny. Z braku wolnego czasu do siedzenia nad talerzem z imprezy wróciłam... głodna jak wilk.
Oby więcej takich a życie będzie fajne.
Okrągła wytańcowana
Temat: Izraelscy żołnierze aresztowani za zabicie Pale...
Gość portalu: dana33 napisał(a):
> Gość portalu: x napisał(a):
Komentatorsko..moj text na prawo !!!
> > zawsze i wszędzie będą na was polować bo jesteście podłą
rasą, której nigdy nikt w historii nikt nie lubił tylko zawsze
tępił. bzdura niekultura
>
> nuuuu, zdziebko przesadzasz, mamy paru przedstawicieli, takich
na swiatowa bzdura zapominasz o afryce i azji
> skale, moze nawet wiecej niz polacy....., co do sympatii, to
tez nie jestem tak zupelnie przekonana, ze masz racje....
takiego aktora
paul newmana lubisz? prawdziwy aktor
sammy davis jr cos ci mowi? do cyrku
gwyneth paltrow? ukochana
harrison ford? fajny czlowiek
woody allen? calkowicie egzotyczny
czyzby z Powisla
yves montand mily facio a
niebezpieczny w Moskwie!
dustin hoffman? przemily przytomny
mel brooks? genialny! wrog syjonistow
goldie hawn? urocza
kirk douglas? bozyszce
bob dylan? nu, samarytanin dezerter
lista za waska i za plytka
(smiech po po pachy!)
Swiat jest o wiele bardziej wyksztalcony i skomplikowany
niz Szaron i jego zamachy...
Azeby wejsc na ten slawny Moskee przeniosl wpierw w bezpieczne
mjejsce wiele zagranicznych placowek Izraela.
On wiedzial ze sprowokuje wybuch powstania i nie liczyl sie ze
statystyka ponownych serii zamachow na niewinnych cywili we
wlasnym kraju.
Jesli ktos jest tak sprytny czyims kosztem to musi miec na
uwadze jakies tam konsekwencje.
bezkarnie zaden rodzaj egoizmu nie przechodzi w tym zageszczonym
Swiecie.
Zydzi i arabowie zyli razem tysiace lat i nigdy sie tak nie
rzneli nawzajem jak za panowania twoich naprawde bogu ducha
winnych gwiazd.
Ja mysle ze moj ukochany Melbrooks sie smieje az do rozpuku z
tych co stosuja "bombka tu" i "bombka tam" tylko ze dzis to nie
palestynczycy co odpowiadaja a Szaron czyli "dal sie" wpuscic w
strategie wilka czytaj VOLF! oczym zaden prawdziwy Zyd w swej
ogronej kulturze nawet nie bzyknal a co dopiero "genetycznie"
Odnosnie Jezusa i Maryji to mozemy im? czy pismu swietemu
podziekowac za te Wielkanoc poniewaz nigdy bysmy nie ujrzeli
serca Pan i bylibysmy zwierzetami bez cnoty i wiary...
Co ma Szaron w tym punkcie do gadania? lufe ha ha ha
Temat: Pułapka na organizacje pozarządowe
Gość portalu: Senior napisał(a):
> spolecznik zazdrosci spolecznikowi
>
> czlowiek czlowiekowi wilkiem
>
> spolecznik czlowiekowi slonecznikiem
>
> oj, nie lubi Pan Kuby W.
Organizacje społeczne, społeczeństwo obywatelskie musi mieć zdolność do
błyskawicznego samooczyszczania się. Inaczej staną się tym samym, co reszta tego
kraju.
Jeśli prawdą jest, że Kuba W. stał za złą i głupią ustawą, która jest
fundamentalnym utrudnieniem (zamiast ułatwieniem) dla organizacji społecznych (a
wg. moich informacji stał bardzo mocno), to powinien odejśc. Tzn. przestać
zajmować się wymyślaniem form działania dla NGO i występować w ich imieniu.
Z przyjemnością przeproszę Kubę W. (celowo nie wymieniam nazwiska, bo być może
jednak błądzę) jeśli okaże się, że za jej kształtem stali w istocie inni
społecznicy, czy wręcz postaci spod ciemnej gwiazdy w tym może nawet płatni
aspołecznicy, a on i jego drużyna został w to wplątany przypadkiem i niczemu
niewinien jest.
Ale uważam, że tolerowanie zła, głupoty i co chyba najczęstsze - braku wyobraźni
i odpowiedzialności - niszczy zaufanie do organizacji społecznych. Nie ma nic
gorszego, niż kompletnie nieodpowiedzialny czy naiwny działacz, który
eksperymentuje na żywym organizmie społecznym. Taka postać budzi odrazę w
przeciętnym Polaku, kreuje zły obraz NGO i zwyczajnie szkodzi innym
organizacjom. Powinniśmy sobie sami postawić poprzeczkę szalenie wysoko, bo
przynajmniej w założeniu nie jesteśmy partiami politycznymi, nie dążymy do
żłobu, chcemy stworzyć świat odrobinkę lepszym.
Będąc mocno zaangażowany w społeczeństwo obywatelskie, nie widzę _żadnego_
powodu, żeby NGO i konkretne osoby pracujące dla NGO traktować w sposób bardziej
pobłażliwy i naiwny, niż partie polityczne i ich członków, przedsiębiorstwa czy
jakąkolwiek inną grupę podmiotów. Zwłaszcza, jeśli chodzi, tak jak w omawianym
przypadku, o rzeczy fundamentalne: stanowienie prawa i wpływanie na decyzje,
które dotyczą mnie, mojej organizacji i dziesiątków czy setek innych organizacji.
Zanim napiszesz kolejny nibywierszyk, zastanów się: nie trzeba nam żadnych
Millerów, polityków, klerykałów, faszystów, komunistów, prawicowców. Po prostu
sami sobie napisaliśmy ujową ustawę, a oni ja tylko klepneli w sejmie, a Kwach
podpisał, bo skoro ją NGOsy wymyśliły dla siebie, to przeca musi być OK.
Fajnie, prawda?
Temat: ile u was trwa zauroczenie???
blue_a1 napisała:
> - na Boga, PÓŁTORA ROKU, nigdy: półtorej. Ten koszmarek słyszy się często.
Ciarki.
Ok zgoda.
> - znów zareaguje emocjonalnie: NIGDY, nigdy nie chciałabym być w związku, w
> którym to kobieta dzwoni, zabiega, pierwsza pisze. Spróbuj odwrócić role.
Obecne
> są jakieś pochrzanione. Moim zdaniem, rzecz jasna. Niby równouprawnienie, ale
to
> Ty jesteś mężczyzną. Co to dla mnie znaczy? Tym, który zdobywa.
To nie tak że to ona się ze mną kontaktowała, ja przejawiałem inicjatywę. To ja
częściej pisałem, dzwoniłem interesowałem się. Tylko po prostu kiedyś oddźwięk
był większy. Działało to w dwie strony jak sprężenie zwrotne. Raz ja ją
zaskoczyłem jakimś niespodziewanym kontaktem, raz ona mnie.
> - ponoć najdłużej zauroczenie sobie trwa półtora roku. Potem jest czas na
> miłość. Moja ulubiona Estes pisze, że właściwie mało kto pomyślnie przechodzi
> próbę, raczej ludzie nawiewają. Cytuję Biegnącą z wilkami. I wierzę jej, gdy
> pisze, że namiętność przygasa i znów płomień bucha do góry. Kurczę, tak
właśnie
> jest. Ale też miłość jest dla odważnych. Wierzę jej, gdy pisze, że tam gdzie
> jeden oddech się kończy, tam drugi się zaczyna. Aby się nie bać, gdy coś w
> związku dwojga się komplikuje. Resztę przeczytasz. Gdy zechcesz.
Fajne jest to co napisałaś. Bardzo mi się spodobało.
> - spokojniejszy czas wykorzystałabym na rozmowy. na jeszcze lepsze poznanie
jej.
> uwielbiam to w związku. można iść do łóżka lub nie, rozmowa może być przed,
po,
> ale nigdy w trakcie
No i porozmawialiśmy. Stwierdziła, że rzeczywiście odsuwa się ode mnie. I że po
prostu widzi we mnie kilka cech, których nie jest w stanie zaakceptować i nie
sądzi żebym ja był w stanie je zmienić.
Tak więc dobrze odczytywałem jej zachowanie w ciągu ostatnich dni.
Niestety nie udało się tym razem.
Smutno mi. Ale jestem jej wdzięczny za szczerość i za to, że umiała mi to w ten
sposób powiedzieć.
> - tak w ogóle - zazdroszczę Ci. ale działaj rozważnie i nie bój się.
Co do zazdrości to już nie ma czego.
Bać się nie bałem, a co do rozwagi to chyba wcześniej jej zabrakło.
Wygląda na to, że to jednak nie było "TO". Szkoda bo zaczynałem w to wierzyć.
Jestem ciekaw ile czasu teraz się będę zbierał do kupy.
Temat: Hyży w Śląsku zamiast Adomaitisa
Gość portalu: dobrucka napisał(a):
> Jeśli mogę coś dodać, o Wilki Krzywasku, to chcę tylko
zauważyć,
> że mieszkając we Wrocławiu i identyfikując się z naszą
drużyną,
> ciesząc się z sukcesów i smucąc porażkami oraz płacąc za
bilety
> mam prawo wyrazić swoją opinię o dokonywanych zmianach w
> zespole. Rozumem, że kibic Turowa przychylnym okiem patrzy na
to
> jak Ślask zjezdza poziomem do Turowa. Ale tu się właśnie, o
> Wielki Krzywasku różnimy. Śląsk przyzwycził nas do tego, że ta
> drużyna nie zadowala się tylko sukcesami na arenie krajowej bo
> to już mamy. Cały czas czekamy na sukcesy w Eurolidze a skład,
> który nam sie krystalizuje jest oględnie mówiac słabszy nieco
od
> tego z ostatnich lat. Poza tym jeśli kibic jest związany
> emocjonalnie z drużyną, to chciałby identyfikować się z jakimś
> stałym elementem drużyny, a kiedy odchodzi Zieliński i
Adomaitis
> to jakoś tak pusto. Maciek i Dainius to były takie symbole tej
> drużyny, a zanim stanie się nią Radek H. to troche wody w
Odrze
> upłynie. A jesli chodzi o statystyki, to gsybyś choć odrobinę
> orientował się w koszykówce to nie pisałbyś takich pierdół. W
> poprzednich latach też zatrudniopno kilku gwiazdorów o dobrych
> statystykach (Einikis, Fietisov, Levis, Marks) a co ztego
wyszło
> wszyscy wiemy. Nie życzę sobie więc, przy całej mojej sympatii
> dla fajnej drużyny Turowa Zgorzelec, aby kibic tej drużyny
> imputował mi bezpodstawnie brak znajomości koszykówki i
> zabraniał poprzez chamskie uwagi zabrania głosu w sprawie
składu
> drużyny za której oglądanie będę w przeciwieństwie do
Wielkiego
> Krzywaska płacić!!! Ciekawe jak zareagowałby kibic Anwilu
gdybym
> rościł sobie prawo do opierniczania go za opinie na temat
składu
> teamu Andrieja Urlepa. Pozdrowienia z Wrocławia!
Kobieto faktycznie jestes zacowafa powiem inaczej nie
reformowalna Tak jak przedmowca napisal jest grupa kibicow
slaska, sorry nie slaska tylko wlasnie Zielinskiego, Adomaitisa
McNulla> i Ci kibole chcieliby aby Ci gracze grali w slasku do
emerytury.
Wiem mozna zatrudnic tych ze graczy + Urlepa ponownie i mamy
znowu 18 mistrza ale po co nie lepiej poeksperytmantowac (moze
fakt nie jak w zeszlym sezonie) i uda sie znalezc trenera i
koszykarzy ktorzy moze nie zalicza mistrzostwa kraju ale
przynajmniej wyjda z grupy zasadniczej w Eurolidze.
pozdrwiam i zreformuj sie kobieto
Temat: W Tatrach słowackich chcą zabijać niedźwiedzie
___ Jeszcze coś dla CiEmNiaKów
słowacja ma jednak 40% lasów - czyli: 19600 km2 - ale że nie każdy las nadaje
się pod niedźwiedzie (bo niektóre sa za małe, lub za blisko miast) to liczmy
12000 km2 lasu // 30 km2 na 1 niedźwiedzia = mamy 400 sztuk.
Czli obecne 800-1500 to raczej za dużo.
Czy Sowacja to kraj, który ma w du...pie przyrode, no raczej tak, skoro ma
najwięcej dzikich zwierząt w Europie !!! i jest RAJEM dla dzikich zwierząt,
prowadzi we wszystkich rankingach prawie.
zb.eco.pl/zb/106/zwierzet.htm
Ilość rysiów na 1000 km2: - 1 miejsce
Ilość wilków na 1000 km2: - 4 miejsce
Ilość niedźwiedzi na 1000 km2: - 3 miejsce
(na około 40 państw)
Także Sowacja to świnie obrzydliwe.
Porównajmy to z ich sąsiadem, który ma podobne warunki, cały kraj w górach i
wyżynach, czyli Czechy:
rysie - 7 miejsce
wilki - nie posiada
niedźwiedzie - nie posiada
To może poróanajmy to Szwecji, która ma znikomą gęstość zaludnienie, więc
powinna lepiej wypadac nisz faszystowska Słowacja, która niszczy przyrodę.
A więc jak wypada? Licząc na 1000 km2 wypada kilkanaście razy gorzej!
Czego wy kuźwa chcecie od tej małej Słowacji, by ten jeden mały kraj miał
więcej niedźwiedzi niż cała Euproa razem wzięta?
A gdzie to ma się wyżywić?
Może faktycznie te 400 sztuk trzeba wysłac do krajów alpejskich!!!!
I tak się stało ostatnio, wysłano czy same przywędrowały niedźwiadki do
wielkich Niemiec (pierwszy raz po 170 latach), musiano je zabić, bo te 2 sztuki
po prostu wyszło na to, że było o 2 sztuki za dużo na ten kraj!!!!
2 sztuki to za dużo jak na Niemcy czy Szwajcarie, ale 1000 sztuk w Slowacji to
minimum!
Ehhh ludzie, jesteście jak dzieci.
Nie macie pojęcia o przyrodzie a klepiecie bo to tak fajnie, by sobie
zwierzątka się mnożyły i mnożyły, mimo że ekosystem nie daje rady tego opanować.
Temat: wakacje do końca życia
kreola napisała:
> Problem twoich niedoszlych tesciow jakos rozwiazemy. Bedziemy podawac moje
> nazwisko a Tobie przed wyjazdem trzasniemy operacje plastyczna:)
Nie, nie, operacja plastyczna, nie. Tak jest dobrze. Nawyżej brodę się doklei,
czy coś tam ;)
Klub wakacjusza dożywotniego ewoluuje w stronę klubu inwestora.
Co prawda, ja się nie znam, ale myślę, że na Margaricie taniej jest kupić niż
wybudować, bo domy sprzedawane są poniżej wartości z uwagi na kryzys, budując
nowy obiekt za wszystko płaci się normalną cenę. Jeśli miałaby to być większa
inwestycja, to trzeba pamietać, że jednak nie jest to kraj stabilny. Ryzysko
istnieje. Ty jesteś specjalistką od budowania, to inaczej podchodzisz do
sprawy, ale dla zwykłego człowieka budowa w Polsce jest drogą przez
mękę /przerabiałam/, spodziewam się, że z latynoskim wykonawcą budowlanym może
być jeszcze trudniej. Może mam fałszywy osąd.
Kreola, palisz się do działań ;) Myślę, że tu jest mało osób, które mogą
wszystko rzucić i już jechać do Ameryki. Parę osób wspominało o 2 - 3 latach,
żeby wywiązać się z dotychczasowych zobowiązań i może odłożyć jeszcze parę zł
na poczet przyszłego życia w polskiej kolonii.
Chyba nikt z tu piszących nie stoi jeszcze u progu prawdziwej emerytury?
Margarita nie jest bajką o żelaznym wilku. Ja np. zgromadziłam całkiem dużo
informacji z internetu i nie tylko. Myślę, że inni zrobili tak samo. Łącznie z
temperaturą, wilgotnością powietrza, ceną za odbiór ścieków itd.
Nie jestem specjalnie wybredna. Ma być ciepło!!!!! Podstawowa sprawa. Po
doświadczeniach naszego obecnego arktycznego maja w Polsce utwierdzam się w tym
przekonaniu.
Po drugie święty spokój, żeby można było bez przeszkód zajmować się swoimi
sprawami.
A reszta do uzdodnienia ;)
Meksyk cudowny, ale jak mam płaszczyć się przed jakimiś urzędasami, od
imigracji i jeszcze od czegoś tam, to dziękuję, nie.
Kreola, fajnie, że tu zaglądasz, czekam z niecierpliwością na ten arytkuł.
Pozr.
r.
Temat: Kto zna firme ATTIKA
Jeśli ktoś już wrócił i może coś konkretnego napisać o tej firmie to
proszę bardzo. Druga sprawa, kiedy młode dziewczyny zrozumieją że
praca w Grecji to nie wakacje w Grecji. Że pośrednicy w Grecji
działają na innych zasadach niż w Polsce. Tam pobieranie kasy jest
legalne. W polsce bedą ci mydlić oczy na różne sposoby bo wiedzą że
jak juz pojedziesz to nie masz odwrotu i musisz pracować jak ci będa
kazać. Bo za co wrócisz? Autostopem? Za dużo czasu spędziłam w
Grecji by wierzyć w te bajeczki. Nie ma żadnej rożnicy jakie to
biuro cię wysyła. Zależy gdzie cię wysyła, a tego ci nie powiedzą w
polsce abyś sobie sprawdziła pracodawce. A ci zazwyczaj wykozystują
nas ile wlezie. Praca 7 dni na okragło to standart i nie ma komu się
poskarżyć. Watpię aby Attika była inna. Tyle osób pojechało z tego
co tu widać i prawie wszystkie sprawdziły to biuro że jest cacy.
Zobaczymy jak przyjadą co napiszą.
Zacytuję gościa z mojej strony:
Grecja cywilizowany kraj? Żyjecie kochani grecy przeszłością.
Cywilizacja to u was była 2000 lat przed naszą erą. Obecnie to
jesteście 100 lat za murzynami albo i lepiej. Ludzie żebyście
widzieli jak w tym cywilizowanym kraju się jeździ samochodem. Na
skrzyzowaniu ten ma pierszeństwo kto pierwszy zatrąbi. Samochody
mają lampy i zderzaki przywiązane na druty albo i wcale nie mają. A
policja grecka nic sobie z tego nie robi. A jak zaobaczą auto na
polskich numerach to zaraz kontrolka. Uważajcie też w kawiarniach
lub pubach bo grecy lubią podrzucać polakom narkotyki i nasyłać
policje. Znajdą u ciebie w kurtce i jesteś chłopie ugotowany. Do
pracy jechać to już ktoś musi być desperat albo naiwniak. Pracowałem
na budowie, na poczatek miałem 20 euro na dzień. Po roku miałem już
30 euro dniówki. Śmieszne ale prawdziwe. Uważać też trzeba na
albańczyków i rumunów. Oni trzymaja sie razem a nie tak jak polacy
że jeden na drugiego patrzy wilkiem. Greckie dziewczyny są bardzo
grube, te szczupłe to zadkość ale są niezłe laseczki. Lubią polaków.
Kobiety w grecji nie mają w zasadzie nic do powiedzenia. Ogólnie to
porażka ta cała grecja. Pozdrowienia dla administratorki za fajną
stronke. Ja żebym wiedział to co teraz 4 lata temu to napewno bym
tam nie pojechał. No chyba że na wakacje. Ceny są konkurencyjne, a
dlaczego? Bo polki robią za pare groszy.
Temat: Kochani opanujcie sie.......
moja corka ma 3,5 roku wiec nie wiem czy ktoras z naszych zabaw ci sie spodoba.
Dwie gry, ktore ostatnio bardzo ja zainteresowaly to "cztery w rzedzie"
i "spirala". w pierwszej podobna zasada jak w kolko i krzyzyk, gracze musza
ulozyc jak najwiecej czworek (poziomo, pionowo, poprzecznie) jednoczesnie nie
pozwalajc na to przeciwnikowi. druga gra nie jest dla niej latwa, bo wymaga
kontroli nad wlanymi ruchami. kazdy gracz ma 15 kulek, ktore trzeba ulozyc na
wielokolorowej spirali tak aby nie zjezdzaly w dol. ile kulek mozesz polozyc
albo musisz zdjac i na jaki(z jakiego) kolor(u) decyduje rzut dwoma kostkami.
gra w bardzo prosty sposob wyjasnila co zanczy zapis -1,-2. wygrywa ten kto
pierwszy pozbedzie sie kulek. wymaga bardzo duzej cierpliwosci, nawet od
starszych dzieci. jeszcze nigdy nie udalo nam sie doprowadzic gry do konca, ale
niesamowicie jest przygladac sie jej skupieniu gdy stara sie nie potracic
spirali.
poza tym jestesmy w momencie fascynacji teatrzykiem recznym (maltkie kukielki
zaklada sie na palce). Na poczatku odbywalo sie to w ten sposob, ze czytalysmy
bajke, typu "swinki trzy" "zlotowlosa i trzy misie"i potem ola robila
przedstawienie. Swietnie cwiczy pamiec i wyobraznie-teraz potrafi powtorzyc
proste dialogi nawet z bajki, ktora slyszala po raz pierwszy, czasem w bardzo
interesujacy sposob zastepuje zapomniane slowa innymi. dodatkowa trudnosc gdy
czytam jej bajke w jezyku polskim (ona mowi niestety tylko po angielsku) o ona
stara sie tlumaczyc dialogi. na poczatku mialam nadzieje, ze bedzie jej latwiej
odegrac scenke po polsku, ale niestety moj plan sie nie powiodl. Teraz coraz
czesciej tworzy swoje wlasne opowiesci i postaci, ktore najczesciej sa zlepkiem
wszystkich zaslyszanych bajek i rzeczywistych wydazren, najczesciej historia
jest logiczna ale rzadko posiada koniec. fajne jest tez "lagodzenie" bajek,
ktore zna (wilk wymiotuje czerwonym kapturkiem- bo ma poranne mdlosci jak mama-
i ucieka zanim zostanie zabity przez lesniczego).chyba troche nudze z tym
teatrzykiem, ale ostatnie w kolko i w kolko go meczymy, wiec pewnie dlatego.
jeszcze jedna gra polega na dopasowaniu podpisu do obrazka (24 zwierzaki).
Zazwyczaj daje jej podpowiedz w postaci pierwszej lub dwoch pierwszych liter.
przy wyrazach krotszych ostatniej lub srodkowej.problem polega na tym ze
musialabym miec miliony tych obrazkow, zeby nie robilo sie nudno.
poza tym bardzo lubimy ksiazki z puzzlami.
jesli doszlas do tego momentu mojej wypowiedzi i nie umarlas z nudow to prosze
o twoje pomysly na sympatyczna zabawe.
Temat: Feministki
Gość portalu: Nell napisał(a):
> Gość portalu: Maruda napisał(a):
>
> > Nell, poruszylas bardzo ciekawe zgaadnienie - jak to jest, ze zazwyczaj ko
> bita
> > kobicie wilkiem???? Faceci trzymaja sie razem,
z tego trzymania się razem jest tylko kupa śmiechu - spójrz tylko jak płynnie
przechodzą granicę śmieszności panowie wspierający na forum Andrzeja, rozsądny
facet nie będzie się przyznawał do takiego patałacha
>my tez powinnysmy :-)
really????? powinnysmy naśladować facetów, czy tworzyć nowe jakości? trzymanie
się razem uważam za przeżytek minionej epoki, wolę afirmację odmienności +
poszanowanie autonomii
> Wlasnie nie wiem, myslalam, ze to faceci beda na mnie naskakiwali, a tu kobietk
> i??
> Wiesz co Marudko, chyba to nie sa feministki, tylko egoistki..:)))
trafnie to ujęłaś, osobiście jestem raczej egoistką, niż feministką i Tobie
również życze takiego ZDROWEGO EGOIZMU i konsekwentnego stosowania go w praktyce
zyciowej, z samopoczucie Ci się polepszy
> Mnie dobrze, to dlaczego mam pomoc innej kobiecie? Pzrez takie podejscie jestes
> my dyskryminowane...
Nie myślisz głową .... sorry jeśli to zabrzmiało niefajnie, ale tak właśnie
uważam i z powodu kobiet takich, jak Ty (myślących sercem :-)) niektóre egoistki -
indywidualistki trzymają się z dala od feminizmu, nie zrozum nie źle, ale nie
chciałabym być wrzucona do jednego wora z Tobą, Ty ze mną pewnie też nie, dlatego
nie przesadzajmy z tą jednością, o której pisze Maruda, ludzie są różni.
Tak zupełnie serio, życzę Ci więcej wiary w siebie i możliwość sprawowania
kontroli nad tym, co Cię w życiu spotyka oraz więcej sceptycyzmu wobec cudownych
rozwiązań legislacyjnych. Wiem, że to tudne bo ludzie róznią się między sobą
przeświadczeniem o możliwości panowania nad tym, co im się w zyciu przytrafia -
Ty wydajesz się wierzyć, że splot wydarzeń w większym stopniu decyduje o Twoim
życiu, ja i pare innych osób, że ich świadome działania ukierunkowane na cel.
Żdadna z tych orientacji nie jest lepsza, po prostu wydaje mi się, że druga jest
bardzie praktyczna, z resztą zawsze można się 'przeorientować'. Jak widzisz
ludzie nie dzielą się na 2 obozy: xx i xy, zmienność wewnątrz, jak również w
poprzek grup jest ogromna, dlatego czasami trudno jest nosić tę samą wywieszkę,
co ktoś inny, jeśli sposoby myślenia, wyjaśniania sobie świata tych osób
wykluczają się, trzeba by wtedy zrezygnować z części siebie samego, a czy to jest
zgodne z feminizmem....? nie wiem nie jestem fachowcem w tej materii, może należy
mówić raczej o feminizmach, niż o feminiźmie?
Temat: Pies pomylił adres gospodarzy
Gość portalu: zuzia napisał(a):
> alez ty sie w tym zaplatałes. Po 5 razy powtarzasz to samo, o
> kagancach, o zachowaniach psów razem itd.
tak, powtarzam, bo to jest ważne
> Prawda jest taka, ze jak
> psów jest kilka to zajmują sie soba a nie ludzmi. A ty jestes nawet
> na odległosc wystraszony jakbys zobaczył watachę wilków.
chyba nie zrozumiałaś tego, co napisałem. Jak psów nic nie sprowokuje - to się
'zajmą sobą'. Ale - jak sprowokuje się jednego psa ze stada, to całe stado
zaatakuje. Druga sprawa - stado łatwiej 'sprowokować' niż pojedyncze psy.
Poczytaj trochę na temat chowania psów w grupie, to ci się trochę rozjaśni.
> Nie wiem
> dlaczego ludzie uwazaja ze im wszystko wolno i wszystko jest tylko
> dla ludzi.
Też tego nie wiem.
> Psy sa dobre, gdy pomagaja nam (w policji, w poszukiwaniu
> ofiar, niepełnosprawnym itd.)
zgadzam się
> Ale gdy zwierzecia nie da sie w zaden
> sposób wykorzystac a byle człowieczyna zobaczy ze jest na wolnosci
> to zaraz wielke larum. Nauczcie sie ludzie szanować zwierzeta a
> bedzie wystarczający porządek.
Co to ma wspólnego z tym, co napisałem ?
> A odnosnie całej sytuacji, to do mnie tez kiedys w ten sam sposób
> przyszedł duzy pies. Ja lezałam akurat na wersalce i czytalam
> ksiązke, patrze a tu wielki łeb. Pogłaskałam go, dałam jesc i
> odprowadziłam do sąsiada. I nikt do nikogo nie miał pretensji. Było
> wesoło.
I luz - ciesz się, że tak było.
Nie wiem, czemu mnie atakujesz - może odnoszę mylne wrażenie. Powtórzę po raz
szósty - nie można wypuszczać w samopas bez kagańców psów tam, gdzie chodzą
ludzie, tym bardziej grupy psów, które się znają. Fajnie, że kochasz psy (tak
jak ja), ale trochę rozsądku i wiedzy poza emocjami by się przydało. Fakty są
takie, że nie wszyscy ludzie kochają psy, niektórzy się ich boją, więc prawo
oraz rozsądek mówią, co trzeba robić, żeby i psy się mogły wybiegać, nawet w
mieście, i żeby ludzie nie czuli się zagrożeni. Tym bardziej, że pies może
zaatakować pozornie bez powodu kogoś, kto nie wie, jak go 'nie prowokować'.
Temat: zamotałam się i nie wiem co robic
ale z kolei on sam
> ustawia pewne sprawy w taki sposób,że zwyczajnie mnie to denerwuje i złości.
> Nic dobrego to nie przynosi.
Tu jest pewnie duży problem. Problemy z pasierbami rzutują na związek, niestety
negatywnie. Dobrze by było, gdybyście mogli na spokojnie pogadać i dojść do
porozumienia, jak postępować, żeby i wilk był syty i owca cała. No bo przecież
obojgu Wam zależy na tym, żeby było między Wami dobrze. Tak naprawdę jest to w
interesie wszystkich dzieci, bo jak rodzic zadowolony i szczęśliwy, to i więcej
cierpliwości ma, i więcej mu się chce dla dzieciaków robić. Mnóstwo jest rzeczy,
które sobie wymyślamy, przypisujemy drugiej osobie. Mnie ułatwia zastanowienie
się, czego tak naprawdę chcę i usłyszenie od M. czego on chce. Nie jest to
łatwe, nawet zdefiniowanie sobie. Być może jesteś w stanie zaakceptować to, co
chce M., ale nie tak podane przez niego, jak teraz. No i mi sprawdza się
mówienie o uczuciach (jak już się na to zdobędę ;)). Zarówno w stosunku do moich
dzieci, jak i do M. Łatwo nie jest, bo czasami obojgu nam źle i oboje oczekujemy
"pogłaskania". No i wtedy łatwo o rozżalenie.
Ja jeszcze się buntuję przeciw poglądowi, że macocha/ojczym ma wiele wybaczyć,
uszy po sobie położyć, dorobić się skóry hipopotama, bo pasierbowie znaleźli się
w takiej, a nie innej sytuacji. Dla mnie bzdura. Wybaczać z tego powodu, to ma
co najwyżej rodzic. I do rodzica należy takie ustawienie relacji i granic, żeby
wszystkim było dobrze.
Doła jak najbardziej masz prawo mieć, bo sytuacja fajna nie jest. Myślę, że
gdybyś powiedziała M., że masz żal nie o to, że zabrał małego, tylko, że
postawił Cię przed faktem dokonanym, a nie spróbował przekonać, to by zrozumiał.
Bo dałabyś się przekonać, prawda?
Temat: Co za matka z tej Anety!
benek231 napisał:
> Alez droga Myszko, ja bynajmniej nie mam nic przeciwko flekowaniu pani Anety -
> zwlaszcza, ze jest za
> co. I wlasnie dlatego, ze jest za co, kompletnie nie rozumiem czepiania sie pod
> ciagnietego plaszczyka
> dziecka - pod ktorym twoje bystre oczka nie wykryly zadnej bielizny.
Dziś już wiemy, że dziecko było dla niej kartą przetargową. Dobrze, że na
badania nie ciągnęła Weroniki (bo tak ta dziewczynka ma na imię) na sznurku, jak
barana. Jej marzeniem było znaleźć się na pierwszych stronach gazet. Cel uświęca
środki, jak to się u nas mówi.
W plotkarskim Super Expresie wypowiada się psycholog "Odrzucona kobieta atakuje
na oślep".
www.se.com.pl/se/index.jsp?place=mainLead&news_cat_id=1585&news_id=131147&scroll_article_id=131147&layout=1&page=text&list_position=1
A ja zastanawiam się, czy teraz Anecie będzie lepiej się żyło? W wielu
środowiskach i tak zostanie okrzyknięta jako puszczalska i tyle. A ma przecież
jeszcze dwoje starszych dzieci, i jak one będę patrzyły na matkę? U nas raczej
nie akceptuje się samotnych kobiet, u których każde pisklę jest z innego
gniazda. Taki my naród.
W jednym z programów w tv wypowiadała się młoda pani psycholog, która ze 100%
pewnością w głosie, twierdziła, że Ł. jest ojcem dziecka Anety, bo świadczy o
tym szczegółowa analiza zachowania Anety. Jakieś tam ruchy gałek ocznych czy
"cóś" podobnego. Ja byłam przeciwna wydawania takiej opinii, bo analizie trzeba
było poddać ogólne zachowanie Anety, i wyciągnąć wniosek, że baba kuta na cztery
łapy. Nie jestem za Ł., bo dla mnie to wieśniak i prostak, ale jego miejsce
mógł zająć każdy inny facet.
Wyszlo tak
> nieco groteskowo
> znaczy, bo kobieta okrzyknieta zostala wyrodna matka z powodu tego nieszczesneg
> o plaszczyka,ktory
> sie podciagnal. Poczytaj sobie tutejsze posty (dlatego zwracalem sie do 'ludzi'
> by nie byli wilkami, a nie
> do Myszki by nie byla wilkiem
>
> Uwazam ze to lekkie przegiecie, nawet jesli masz Rentgena w slepkach. ) To ws
> zystko.
Jak każda matka mam serce do dzieci i dlatego przyfilowałam ten brak pełnej
garderoby To było wszystko.
> Jezeli natomiast masz ochote na powazna rozmowe
na temat prowadzenia sie pani A
> nety to ja nie mam
> nic przeciwko temu, tyle ze liczylbym w takim przypadku na wsparcie informacyjn
> e,
Wiem o niej tyle co z brukowej prasy. Ale czy prasa jest wiarygodna?
Zrezygnujmy, lepiej z takiej dyskusji, bo życie i prowadzenie się Anety
przestało mnie interesować, o ile w ogóle interesowało. To nie moje klimaty
Taka juz
> moja parszywa natura
Ejjj tam, zaraz taka ostra samokrytyka. Fajny jesteś nochalku ))
mysz.szara
Temat: LISTOPAD 2001
Lukasiu, jesteś wielka - Twoje dziecko siusia w wieku 1,3 miesiące???? NIEWIARYGODNE
myślę, że lada chwila będzie fajnie między dziewczynkami, chociaż co mała różnica to mała różnica, tego nie da się porównać z niczym innym. Będą jak bliźniaki, poznają się wylot, a i słabe punkty swoje poznają i wiesz jaka to rozkosz kopnąć potem w taki słaby punkt, kiedy jedna albo druga będzie z jakiegoś powodu wściekła, a nawinie jej się pod rękę siostra??
Ale jeszcze chwila a przyjdzie moment najlepszego kumpelstwa, to znaczy zależy od temperamentów, ale będą się bawić razem i będą tym bardzo zajete.
Wielkie kłótnie przyjda tak około szkoły, właśnie to przechodzę. A myślałam, że się tak fajnie będą wspieraćn te moje dzieci, a tu klops, kłótnia kłótnię kłótnia pogania. Kop, plucie, szcypanie jest na porządku dziennym, ale pocieszam się, że one się po prostu socjalizują, taki etap w rozwoju człowieka, konieczny by wytworzyć wokół siebie granicę, mur, aby nauczyc się odbierać razy od innych ludzi. Lepiej uczyć sie tego od rodzeństwa po kontrolą rodzica, niż kiedyś od szefa, albo od koleżanki zołzy ) i innych "wilków" w dorosłym życiu
Lukasiu, Ty sobie spokojnie usiądź czasami, nie stresuj się, że nie poczytałaś dzieciom, policz sobie do dziesięciu. Dzieci to jakoś przezyją. Puść im kasetę z magnetofonu (bajki grajki będą świetne na ten okres). Jesteś tak ciepłą osobą, iż myślę, że i Twoje dzieci dużo tego ciepła mają, nie zamarzną. A czasami bajkę w tv, a co, niech do czegoś słuzy ta machina piekelna, a nie do odciągania starszych od prawdziwego zycia
To nic, że nie na wszsystko odpowiesz, nie poczytasz zawsze, to nic, wązne ciepło, to, że jesteś blisko ))))
I jeszcze tak z moje doświadczenia, to czy dziecko bardziej czy mnie potrzebuje kontaktu z dorosłym zależy od jego temperamentu, prawdopodobnie dziewczynki, która kolwiek byłaby tylko jedna w Twojej rodzinie, podobnie by Ciebie potrzebowały, chodziła by ta któras wybrana córeczka za Tobą i marudziła. Czasami bardzo ciężko jest z takim marudzącycm samotnikiem
Patrząc się wstecz na moje kilkunastoletnie doświadczenie, widzę coraz wyraźniej, że mamy tak na prawde mały wpływ na charakter dziecka. Wychowawczy wpływ, czytanie 20 dziennie, zabiegi edukacyjne, to mit dzisiejszego świata. Potrzebny, a jakże, jak najbardziej.
Mozna zepsuć, można nabawić dziecko kompleksów, niezgody na samego siebie i bedzie potem jako dorosły musiało odkręcać zabiegi rodzica, ale to złe oddziaływanie musi być bardzo dłogotrwałe, często nieświadome, związane z charakterem dorosłego. Ale nie ukształtować charakter. To nie tak prosto
Po prostu bądź z dziewczynkami. Niedługo pójdą do przedszkola. Czas szybko mija.
No a w krótszej perspektywie, niedługo zima i Boże Narodzenie, a potem wiosna i wszystkie place zabaw będą stały przed wami otworem
Lukasiu, podziel się trochę swoim ciepłem na WIELU DZIECIACH. czekam ))))
Jola
no i oczywiście pozdrawiam wszystke dziewczyny, szczególnie w perspwektywie urodzin Listopadziątek.
Agnieszkowe urodziny minęły niepostrzeżenie 19.X. Ale feta będzie jak mi się do kupy zbiorą jeszcze urodziny jej strszej siostry (5.XI). A co , niech się socjalizuje moja trzylatka )))))
Jola
Temat: Dlaczego nie chce iść do pracy
Kochany, ja mojemu dzieciakowi na hasło: "Ja się na ten świat nie prosiłem!"
odpowiadam: "A ja nie składałam zamówienia właśnie na ciebie!"
Czujesz, w czym rzecz?..
Twoi rodzice wcale nie muszą ci wynagradzać strasznej krzywdy, jaką ci
wyrzadzili powołując cię na ten świat, bo oni wcale nie powoływali konkretnego
ciebie, tylko abstrakcyjne dziecko. Gdyby mogli wybierać, pewnie byłaby to
dziewczynka w typie Pollyanny - takiej radosnej entuzjastki prowadzącej "Grę w
zadowolenie".
To nie oni akurat ciebie przywlekli w to ponure miejsce, lecz jakiś tajemny
przypadek, jakkolwiek go zwą. To do on jest winien, nie rodzice. To jemu masz
spojrzeć w oczy jako dorosły i zmierzyć się z podlecem.
Rolą rodziców jest jedynie wychować dziecko, na które się zdecydowali. Ty już
jesteś duży. Jeden dorosły nie ma obowiazku sponsorować drugiego dorosłego, bo
teraz stoją na równym poziomie. Ten omdlewa, a tamten ma zgagę. Generalnie nikt
zaś nie lubi łazić na szóstą do pracy. Ale to już nie broszka żadnego
dorosłego, co się drugiemu dorosłemu chce albo i nie chce. Ja bym mojemu
dorosłemu dzieciakowi nie dawała kasy, bo nie jest jakims wyzszym gatunkiem niz
ja, że MOŻE spać do dziesiatej i bąblować, a ja MUSZĘ wstawać o siódmej i
zasuwać..! O, nie, prawa i obowiazki każdy ma takie same!
Twoi rodzice się nie szanuja, więc i ty ich nie szanujesz. Sa nieświadomi - a
ty ich nie uswiadomisz, bo nie podetniesz gałęzi, na której siedzisz. W sumie
to nie jest szczera, oryginalna postawa, tylko lawirowanie podszyte
manipulowaniem nieświadomymi swoich praw ludźmi. Taka psychiczno-emocjonalna
hiper-przemoc "w białych rękawiczkach"... Ale.. Kurczę, przecież ty tak się
odżegnujesz od brutalnego świata?.. Czy to ty siłą swojego jedynactwa i
rodzicielskiej głupoty odprawiasz ze swoimi starymi rytuał Władcy Zombie -
wykorzystujesz ich, śniących sen o miłosci do syna, do ciężkiej roboty...
Kurczę, jeśli dobrze się na nich wyszkolisz, masz szansę zostać jakims
przywódca sekty i trzepać sporą kasę - oczywiscie w imię boże, w imię miłości i
wysokich wartości, jakich nie zna gmin..
Co do pracy, to osobiście uważam za hiper-normalne to, ze lepiej jest nie
pracować etetowo, jeśli się tego nie lubi a ma się z czego żyć. Też bym tak
chciała. Jakieś 1000 zeta dożywotniej renty - to nie kokosy, a byłabym taka
spokojna! Realizowałabym swoje marzenia: Dużo dzieci, konfitury własnej roboty,
tylko fajni, mili ludzie wpuszczani do mojego świata... Też olewam samochody i
inne takie, tez uważam, że ludzie są sterowani przez sztuczne potrzeby do
chorego życia - że WSZYSCY zasługujemy na więcej czasu, więcej luzu i
refleksji... Konsumpcjonizm to chora skrajność, ściganie się na: "mam mam
mam!" - podnieta nudziarzy!
Ale to się skończy, dzieci tego pokolenia będą jak dzisiejsi Francuzi, którzy
pracują 35 godzin w tygodniu, a potem się bawią. I tak powinno być, tak juz
jest w bardziej rozwinietych społecznościach. Nachapani ludzie już wyluzowali,
juz tak nie walczą o byle co. W Polsce też tak będzie.
A tak w ogóle, to pewnie, że pewien typ ludzi moze skonać w Kauflandzie, ale
swiat jest tak wieloraki, że dzielny Kauflandczyk wymieknie z kolei tam, gdzie
ten zdechlak da radę. Trzeba tylko mocno, bardzo mocno szukać..! Jesli chcesz
wieść sensowne życie i nie dla ciebie podróż utartym gościńcem - przygotuj się
na dzikie ścieżki, wilki i niebezpieczenstwa... I nimi idź, albo sobie przy
nich siedź, ale kombinuj własnym sumptem, co jeść i gdzie spać... Skoro jesteś
honorowy.
Albo sobie zrelatywizuj pojecie honoru, jest przeciez także "bandycki honor" i
w ogóle jest to kulturowy wymysł, ten cały honor, i uznaj, ze honorowe jest
branie od starych. W końcu, jak wielu przed toba i po tobie, kupią ci starzy
rentę i będziesz brał od anonimowego dawcy... Tylko się nie zdziw, kiedy
wytracisz przyjaciół - nikomu się nie zechce po zalatanym dniu rozpraszać
waporów coraz bardziej nudnego kolesia. Ale znajdziesz sobie pod blokiem
galerię podobnie "niespełnionych". Potem wpasujesz się w grupę. Grupę wsparcia
powstała na tle zaparcia. Będziesz głosował na PIS, bo obiecają wam DAĆ... :)))
Temat: Ciekawa praca...
Micamic napisał:
Napewno coś je spłoszyło- wilki nie zabiją dla przyjemności. Ta historia
> potwierdza tylko moją (i nie tylko moją) opinię, że zamiast strzelać do
wilków,
>
> trzeba przeznaczyć środki na modernizację wsi - kozy wedle prawa unijnego
> powinny być hodowane w podmurowachych budynkach a zamykanie drzwi na
drewniany
> skobel to już przecież średniowiecze. Jeśli chodzi o ochronę to psy nie
> stanowią żadnej wobec stada wilków. Dobrze natmiast sprawdzają się ogrodzenia
> wkopane około 0,5 metra pod ziemie, flady, pastuchy elektryczne, odstraszacze
> elektryczne i ulradźwiękowe. Większa część inwestycji związanych z taką
ochroną
>
> jest refundowana z funduszy unijnych. Jeśli podasz mi maila prześlę ci ulotkę
> na ten temat wydaną przez Euronatur. Musimy pamiętać, że to my ludzie
jesteśmy
> gośćmi na terenach, na których wilki żyły już wieki temu.
Wszystko co piszesz nie jest pozbawione sensu,tylko babina ,która hoduje kozy
chyba jedyna w mojej miejscowości nie może sobie pozwolić(finansowo) na
murowaną komórkę czy jakiś budynek gospodarczy,a co dopiero takie bajery jak
wypisujesz.A żeby uzyskać zwrot z funduszy unijnych najpierw trzeba przedstawić
biznesplan,wypełnić całą stertę podań i papierków,ojeżdzić się w tej sprawie
niewiadomo ile ,a i tak nie wiadomo na 100% czy ten zwrot dostaniesz.A czym ta
babina ma jeżdzić po urzędach...furmanką,chyba jedną z ostatnich we wsi.Trzeba
mieć gotówkę na start,a szopę z desek można wybudować bez zezwoleń z Urzędu
Rejonowego nie martwiąc się ,że mogą nakazać rozbiurkę lub przysolić grzywnę.
Ktoś kogo byłoby stać na takie zabezpieczenia jak mówisz najczęściej nie
zajmuje się kozami. Ale tą ulotkę możesz przesłać.Mój mail arkadex2@wp.pl.
To ,że myśliwi popijają na ambonie ,to niech im tam...ale ,że rozżucają
butelki po lesie,to mi też się nie podoba.Temu należałoby przeciwdziałać.Ale
jak??? Widziałem też dół wykopany w lesie pełen śmieci po takiej niby
myśliwskiej imprezie,ale nato też niewiele sam mogę poradzić.Nie jestem
właścicielem tego lasu.A chcąc zawiadomić policje ,to sprawe umożą z braku
świadków jak znam miejscowych policjantów.
NIe powiedziałem też ,że należy strzelać do wilków.Uważam ,że jeżeli
liczebność stada wzrasta,trzeba jego część przesiedlić na inne tereny.
A co do przykładu Puszczy Białowieskiej w której samo się wszystko reguluje to
też niejest do końca realne...Żubry są tam dokarmiane.Widziałem reportaż w
telewizji,a pozatym puszcza ta ,to teren zamknięty dla ludzi(nie prowadzą
wycinki,nie niszczą roślinności,nie pozyskują runa leśnego-czyli pokarmu
zwierząt).Nie można z wszystkich lasów uczynić "Parki Narodowe" bo to jest nie
realne na dzień dzisiejszy,niema jeszcze takiej technologi która pozwoliłaby
na zastąpienie drewna we wszystkim -choćby w budownictwie.Fajnie by było,ale na
razie niejest to możliwe.
Pozdrawiam. Tomek
Temat: MARZEC 2004 część IV
I co ja bym bez Was zrobiła?!
Każdej z osobna (Ola2004, Mamamisiaczka,
Agnieszka12,Cloud,Magdawe,Kali,Asiadeb,Mamaweronki, Jollyg,Gosiaa_p) i
wszystkim razem (jeśli którąś ominęłam) dziękuję za fluidy i podtrzymywanie na
duchu. Dzisiaj dzień był jeszcze ok., bo choróbsko się nie rozwinęło, a może
tak zostanie? Gdybyście widziały Agatkę! Płakała rano tak jak Mateusz Gosi, że
to przez nią Martynia jest chora. Kochane te moje córcie!
Cloud - ja teraz będę tzymać kciuki żeby Was ospa ominęła wielkim łukiem,
zdecydowanie nie podoba mi się ta choroba. Co do wizyty księdza to ja też nie
lubię tego oczekiwania, bo to takie nienaturalne. Wolałabym żeby jakoś inaczej
dało się tą wizytę zorganizować. W tym roku nas ominęła, bo gdy u nas chodził
to akurat miałam najgorsze dni z ospą u Agatki.
Gosiaa_p biedny Matik i cała rodzinka, zdrowiejcie szybko! Coś nam ten początek
roku nawala ze zdrowiem, oby się nie ciągnęło.
Magdawe pamiętam o Zoviraxe, ale jak zwykle co lekarz to inna opinia, moja
pediatra coś kręciła głową jak ją pytałam. A w internecie sprawdzałam to
podają, że od 2 roku życia. Mętlik okropny. Będę jeszcze raz rozmawiać z
lekarzem.
Kali cieszę się,że Iguś już zdrowy, Ty też szybko się pozbieraj.
Asiadeb ale Wam się nocnych wypraw zachciewa , rozumiem samotnie, ale z
dzieckiem
Mamaweronki u nas też ciągłe "wiszenie" na nogawce, ale muszę przyznać, że
tatuś ostatnio też zyskał uznanie w oczach córci.
Jollyg dzielna jesteś i tyle! Wiesz, że zawsze Cię podziwiam. A te tematy i
nazewnictwo w Twojej pracy to dla mnie też czarna magia, choć w psychologii
jest sporo "ciekawych"określeń, to chyba jednak nie mam Cię czym "przebić"
(badania longitudinalne?).
Ola 2004 fajnie tak współuczestniczyć w studniówce, co? Szkoda, że nie mam
młodszego rodzeństwa. A z tym malowaniem to jak, ładnie Ci wyszło?
Inooshka ale masz fajnie z tymi tańcami, "wilk syty i owca cała", chyba muszę
wymyślić coś podobnego.
Co do samotnych wyjść to chyba nie jest tak tragicznie: 3 wizyty u fryzjera
(ostatnia przed świętami - krótkie włosy + nowy kolor), wieczorek w knajpce z
koleżankami, 2 wypady na kilka godzin do siostry, kilka samotnych zakupów
np.wczoraj, raz u przyjaciółki ale z Agatką, to chyba się nie liczy. Natomiast
tragicznie wygląda sprawa wyjśc z mężem - nigdzie ani raz! My nie mamy z kim
zostawić dziewczynek. Musielibyśmy prosić nianię, kiepsko to wygląda.
Prezent się mężowi spodobał, odetchnęłam z ulgą, kupiłam Edition Boss In Motion
Blue - Hugo Boss. Mnie się bardzo podoba no i na szczęście Jackowi też.
Ryzykowałam bo z gustami zapachowymi róznie bywa.
Spokojnej nocy, koniecznie przespanej!
Temat: Będę żyć wolniej......
Dziekuje wam bardzo ze nie spotkalam sie z krytyka. Czesc moich znajomych uwaza
ze to marnowanie czasu. Koledzy meza pytaja co takiego wlasciwie robie w domu
itp. To przykre.... ze trzeba byc walczacym, zapedzonym i zmeczonym czlowiekiem
zeby inni nas cenili.
Oczywiscie... rozumiem ze sa kobiety ktore musza pracowac, nie moga zostac w
domu. Ale mi nie chodzi tylko o to..... raczej o to ile my same sobie
narzucamy, do ilu rzeczy sie zmuszamy a co wcale nie jest tak potrzebne. Ja
odpuscilam sobie np. codzienne marudzenie corce o sporzatanie pokoju. Uznalam
ze tam nie wchodze i juz (bo ja to kocham porzadek) i co sie okazalo??? ze moje
dziewcze po pierwszym tygodniu stwierdzilo ze nie wytrzyma w tym balaganie i ze
bedzie sprzatac raz w tygodniu. Co za ulga..... i po co mi bylo to
marudzenie???
Tak samo jest z mowieniem. Czasem mam ochote kogos za cos skrytykowac, ale
mysle sobie jaki bedzie efekt, czy cos mi to da. Jezeli ma to nic nie
zmienic..... to nic nie mowie. Szkoda moich slow na bzdurki.
Moj maz..... tak samo jak pewnie wielu (tylko nie mowia o tym)... wcale nie
chce miec w domu wszystkiego pod linijke. Jest szczesliwy...... bo ja jestem
szczesliwa, wypoczeta, usmiechnieta. A przedtem ciagle widzial mnie z wsciekla
albo smutna mina bo nie wiedzialam co najpierw robic w domu.
Wcale nie czuje sie gorsza od pracujacych mam, wcale nie czuje sie gorsza od
tych wkuwajacych jezyki, cwiczacych zeby dorownac modelkom (ja cwicze .... bo
lubie wysilek).
Moja corcia chociaz ma 10 lat jest taka szczesliwa ze ma mnie w domu.
Nienawidzila swietlicy. A wszyscy mi mowili ze w tym wieku ona mnie juz nie
potrzebuje. Bzdury. To teraz jestesmy partnerkami, chodzimy do kina, na
wystawy, jezdzimy na rowerze.
W moim przekazie.... chodzilo mi o to ze robimy wiele zbednych rzeczy tylko
dlatego ze tak sie powinno, ze to dobrze wyglada....
Kiedys bardzo sie poswiecalam dla innych, maronowalam czas moich bliskich zeby
pomagac obcym, czulam sie w tym jak ryba w wodzie. Tylko.... ze o mnie nie
pamietano, kazdy sie przyzwyczail ze ja sobie daje rade, ze to ja pomagam.
Teraz.... jak ktos mnie poprosi pomagam. Ale sama.... jestem dla siebie i moich
kochanych. Kiedys.... kiedy bede stara..... nie chce niczego zalowac. Chce czuc
ze zylam w zgodzie ze swoim rytmem.
Wczesniej w soboty bylo wielkie sprzatanie. Teraz co sobote jedziemy w inne
miejsca pokazywac corce. Takie bliskie, nasze.
Nie marze o kolorowych wakacjach zagranica, o super drogich ciuchach...... bo
jak na zdrowy rozum pomyslec...... co mi to da? Wakacje mijaja, ciuchy sie
zuzywaja, zreszta co mnie obchodzi ta moda.
Nie myslcie ze zyje w lesie z wilkami, nie mamy swiatla, nie mam fajnych
rzeczy.... nie..... tylko nie chce juz dalej nic zdobywac. Bo nie wiem co
bedzie jutro.
Moj maz pracuje w wielkiej firmie, potem jeszcze dorabia sobie, czasem do pozna
wieczora. tzn. robil tak. Bo jednego dnia powiedzialam mu ze on nawet nie ma
czasu zeby cieszyc sie z wynikow tej swojej pracy. Ciagle zmeczony....... I
tylko raz to powiedzialam..... i zrozumial.
Przeciez ja nie musze miec nic ponad to co mam, wole miec go w domu niz te
pieniadze. Jemu sie wydawalo ze takie finansowe dbanie o rodzine to wyraz jego
milosci. Tak jak nam sie wydaje ze sprzatanie (a przy tym pokazywanie jakie to
jestesmy umeczone)... to wyraz milosci dla rodziny.
Moze komus przyda sie ten moj list. Ja zyje tak juz od dluzszego czasu. Sa
oczywiscie rzeczy ktore trzeba zrobic ale czasem warto zamienic to musze na....
chce bo.....
Pozdrawiam was bardzo serdecznie.
Temat: Pokerowe, jesienne trendy
Justysiu, ależ jak możesz tak Mikosza oczerniać, on jest taki dobry dla
wszystkich, taki miły, przyjazny i otwarty, chce żeby ludzie na czatach się
kochali, ciumkali i w żadnym wypadku nie kłUcili się!
On tylko pragnie spokoju i miłej dziewczyny na długie jesienne wieczory, czy to
aż tak wiele? Chyba wszyscy userzy i operatorzy na wszelakich czatach
sprzysięgli się przeciw Dobremu Wujowi Mikusiowi i nie pozwalają mu nigdzie
swobodnie poczatować! To skandal!
preludium...
11:59:38 ~Mikosz": fajny skład na czacie - Kutafon Termitek i dwie zblazówki -
Jaguś i sosna
12:00:15 ~Mikosz": o i smutas1...z gównianymi tekstami
12:04:06 ~Mikosz": a tak nb. sosna i Termitek - ! co Wy tu robicie? marsz do ankip
12:07:04 ~Mikosz": smutas - masz grubiańskie poczucie humoru....
12:07:54 ~Mikosz": (EM) - analizatorka userów...
12:11:13 ~Mikosz": (EM) -oczywiście nie jesteś tutaj dla mnie żadnym autorytetem
12:12:41 ~Mikosz": zmuszony jestem dać Ci Trina ignora
12:13:04 ~Mikosz": jestem w stanie wojny z Parowozownią
12:15:08 ~Mikosz": Marianna - wczoraj wyrzucono mnie z Lokomotywy i uznano
persona non grata- masz pojęcie?? Mnie! (o Wielki Świetlisty!)
12:16:58 ~Mikosz": Marianna -) wyczuwam delikatną nute ironni w Twym
pisaniu....ignor!! z bólem serca , ze łzą w oku z kolką w boku
faza refleksji...
12:35:48 ~Mikosz": czym jest życie? chwilą , mgnieniem - a Wy te chwile które
Wam zostały trawicie na czacie...szkoda mi Was
odrobina pikanterii...
12:43:07 ~Mikosz": żałosna ta konwersacja o Mikoszu....powiem Wam jak jest
naprawde - jestem inteligentny i przystrojny , do tego miły i czuły, kiedyś
byłem prawie świętym zanim nie wszedłem na czat i nie spotykałem takich debili
jak Termitek i smutas oraz inteligentów z pod znaku Lokomotywy...
szczypta żalu...
12:44:31 ~Mikosz": spotkałem tutaj tylko rozczarownie i miernotę mentalną...
12:45:04 ~Mikosz": poza nielicznymi wyjatkami nigdy nie spotkałem tutaj kogoś
bliskiego i przyjaznego
czas nawracania grzeszników i ekspiacja siebie...
12:47:20 ~Mikosz": tak patrzę na Wasze pisanie i jest mi Was autentycznie żal,
nie wiecie już co to przyjaźn, dobre słowo, jeden drugiemu wilkiem tu jest.
Pytam po co?
12:49:37 ~Mikosz": dlaczego jedni się mienią inteligentami /vide parowozownia/ i
oceniają innych userów?
12:49:58 ~Mikosz": szydzą z nich, opisują...wyśmiewaja
12:50:55 ~Mikosz": dlaczego rozdają ignory i banują...wszak to marne zycie
czatowe jest i tak dostatecznie traumatyczne
odezwa do sumień...(tu już bratanie się z grzesznikami dla lepszego efektu)
12:51:21 ~Mikosz": czatujemy ,okradająć z czasu rodzinę, pracodawców
12:52:09 ~Mikosz": i jeszcze w swych sadystycznych zapędach pętamy innych
12:52:41 ~Mikosz": marność...marnośc nad marnościami - wszak vita czatus brevis....
12:55:49 ~Mikosz": pozostanie nam zgorzknienie i spłowiały kobierzec marzeń
utopijnych....
na koniec tyrada szarpiąca za morale obrzydliwych userów oraz powracający jak
bumerang temat odejścia na zawsze...
13:01:04 ~Mikosz": bardzo poważnie się zastanawiam czy nie skończyć z czatem ,
kłade na szalę magie słow , zmysłowośc i rozrywkę czatu, a na drugiej szali -
okrutną zawiść, zakłamanie , oszczerstwa ....i wychodzi mi że ta druga szala
jest cieższa
13:02:51 ~Mikosz": Jest taki rodzaj samobójców - często mówią o śmierci , często
się porywają na życie -aż w końcu umierają bo bliscy igorują to...
13:06:49 ~Mikosz": pełno tu bluźnierstw, wywyższania sie, licytowania talią
słów....kto mądrzejszy, kto piękniejszy - a ja powiadam Wam...wszyscy jesteśmy
marnością. Tak napradę każdy z nasz coś przegrał w życiu że musi uciekać w
wirtualny świat marzeń....
13:08:11 ~Mikosz": i nie ma tu inteligentów, głupich, średniaków...wszyscy
jesdzeiemy na tym samym wózku....prost do piekła realnych doznań - bo kiedyś
przyjdzie się z tym zmierzyć - byle nie było za późno
13:12:45 ~Mikosz": idę znaleźć sobie przytulną przystań ,niewielki błekitny
atol otoczony laguną pięknych myśli , z ożywczą bryzą zmysłow ....- nie mogę już
Was kochać - za bardzo mi rozdarliście serce a myśli poplątaliście jako węzeł
gordyjski -...
To przedstawienie godne oscara, tak sie męczyć cały dzień dla straceńców, by
choć jedną zbłąkaną duszyczkę uratować, bo dla Mikusia już niestety zbyt późno.
Sama widzisz justyś ten bezmiar poświęcenia, tę miłość do bliźniego...
I taki niedościgniony kaznodzieja odszedł na zawsze!
Poproszę proca, żeby klepsydrę na blogu wywiesił, wszyscy zapalimy świeczki, a
PC poszuka coś odpowiedniego w swej przepastnej dyskografii. Amen.
Temat: Focus 2
> Oczywiscie udalo sie przezyc. I to bez bagaznika dachowego.
> Tylko po co?
Bo w zyciu liczy sie jeszcze klasa z jaka sie je przejdzie, oczywiscie mozna
chodzic wszedzie na skroty, mozna chodzic na codzien w dresie. I kombi to takie
chodzenie wszedzie w dresie (dla mnie oczywiscie).
> Aktualny samochod (niecale trzy lata) pod sam dach z jakies szesc razy. Ale
> ladowanie powyzej lini okien (czyli ponad pakownosc analogicznego sedana) dosc
> czesto.
I wlasnie o to chodzi. Tak naprawde ta dodatkowa przestrzen to wozenie
powietrza, a glownie kazdy mowi o pojemnosci.
> Oczywiscie ze mozna miec fantazje. Ale poza sama fantazja trzeba miec
> zapotrzebowanie na dwa samochody. Wtedy jeden to rodzinny dupowoz, a drugi to
> fantazyjny wzmacniacz meskosci ;-)
Jaki wzmacniacz??? Tobie sie to tak kojarzy, ja nie potrzebuje takich
wzmacniaczy (uwierz mi na slowo:-) lubie auta, ktore maja charakter a kombi dla
mnie jego nie ma.
> Nie popadjmy w skrajnosci. Wystarczy fakt, ze suma kosztow lozonych na jedno
> dziecko od jego urodzin do pelnoletnosci to rownowartosc mieszania
> wlasnosciowego (w Niemczech roznik statystyczny podaje ok 100 000 euro).
Nie widze zwiazku. Sedan jest przewaznie tanszy od analogicznego kombi.
> Z wypowiedzi o podporzadkowaniu wszystkiego dzieciom odnosze, ze jestes
DINK ;-
> )
> (a przynajmniej single).
To nie ma znaczenia w tej dyskusji. Ja mam wrazenie, ze wchodzenie w
mode 'baby' odmozdza rodzicow. Kombi + naklejka baby on the board - to dla mnie
postawa zyciowa, jest to taka sama jak afiszowanie sie autem sportowym (jesli
ktos kupuje by to robic). Nie wiem dlaczego taki sposob na zycie wg osob
tworzacych tzw pelne rodziny jest 'lepszy' czy tez bardziej 'wartosciowy'.
Zenujace dla mnie jest gdy np. jestem wyprzedzany prawa strona, z predkoscia
180km/h przez 'ojca' z rodzina na pokladzie (2 dzieci w fotelikach) i
obowiazkowa naklejka na tylnej szybie (i kombi) po to by wjechac 2 metry przed
moja maske... ale ten Pan pewnie uwaza siebie ze jest odpowiedzialny (kupil
kombi dla rodziny), i to jest afiszowanie postawa zyciowa, podczas gdy
odpowiedzialnosci w tym jest za grosz
> Ani nie zmienie moich pogladow na temat mojej osoby tylko dltego, ze zmienilem
> samochod. Ani nie uzywam samochodu do autoreprezentacji i nie definiuje mojej
> osobwosci i statusu marka i cena samochodu.
Tak Ci sie tylko zdaje:-) kazda rzecz jaka robisz definiuje Ciebie jako osobe,
powtorze KAZDA, poniewaz za kazda decyzja sa emocje (bardziej lub mniej
uswiadomione) - pewnie bedziesz sie zarzekal, ze tak nie jest. Ale czlowiek to
osoba emocjonalna, nawet jak czytasz dane techniczne, to jedne dane wzbudzaja
wieksze emocje niz inne:-) to jest ludzka natura...
Druga rzecz to, ze utozsamiasz autoprezentacje ze szpanowanie. Kombi kupuja
ludzie, ktorzy chca uchodzic za np. praktycznych, odpowiedzialnyc itp. To tez
jest prezentowanie siebie. Kazdym czynem, slowem i gestem czlowiek prezentuje
siebie tylko malo kto jest swiadomy tego;-)
> A poza tym jeszcze dwie rzeczy:
> 1. Stosunek ilosci wyprzedzanych do wyprzedzajacych (przynajmniej w trudnych
> warunkach) nie zmienil sie znaczaco w miare, jak przesiadalem sie z 75 poprzez
> 68 i 90 na 130 koni. Czasy przejazdow okreslonych tras rowniez nie zmienily
sie
> .
> Mniemam, ze dalszy wzrost mocy czy rzekomej "sportowosci" samochodu niewiele
zm
> ieni.
A czy ja pisalem, ze w sportowych autach chodzi o jazde na maxa? dla mnie
chodzi o 'fun' (tak to nazwijmy), czyli radosc z tego, ze sie auto fajnie
prowadzi, jest moc pod pedalem (wystarczy sama swiadomosc:-)
Zauwazylem, ze na tzw. trasie szaleja najbardziej wlasciciele diesli/kombi.
> 2. rynek oferuje spora ilosc kombiastych wilkow w owczej skorze. A takze
bardzo
> sportowych i agresywnych owiec w wilczej skorze (np. Porsche Cayene :->). J
> akby
> przyszlo co do czego, to wole kombiaste wilki :-)
Cayenne to owca w wilczej skorze? nie znam kombi o osiagach cayenne turbo,
zreszta entry model, bije na glowe wszystkie tdi, tedecei, cedei... najmniej co
trzeba miec pod maska minimum v6 w benzynie by z nim konkurowac.
> > Do sedana rozumiem, ze by sie nie zmiescilo? nie mowiac juz hatchbacku?
>
> Do sedana? Do bagaznika? Z zamknieta klapa? Do ktorego?
> Ale to wszystko i tak niewazne jest. Sa ludzie, ktorzy koniecznie chca jezdzic
> terenowkami (i pseudoterenowkami), choc najwieksza ewentualna przeszkoda, jaka
> musza pokonac, to kraweznik i podjazd do garazu.
>
> A ja lubie jezdzic kombi. Nawet, gdybym mial wozic wylacznie jeden laptop jako
> bagaz.
Potwierdzasz to co pisalem wczesniej o wyborach emocjonalnych:-) tak samo jak
emocje 'kaza' mi porzadac M5 tak Tobie kombi... niczym Twoj wybor nie rozni sie
od wyboru auta 'sportowego' - w sensie emocji i zaspokajania Twoich potrzeb
emocjonalnych. Tyle i kropka.
Temat: Co o tym myślicie.. ?
Exiowy punkt widzenia
Wiecie.. Se pomarudze, a co mi tam, dawno tego nie robilam, wiec teraz bedzie
elaborat..
To, czy macocha ma jakas wiez emocjonalna z pasierbem to kwestia kontaktow,
charakterow etc. Macocha Kulki nie musi jej kochac, jedyne czego wymagam od tej
kobiety to niewtracanie sie w wychowanie Malej i nieutrudnianie kontaktow na
linii ojciec-Kulka. Jezeli wytworzy sie pomiedzy nimi (macocha-Kulka) cos
jeszcze, jakas nic porozumienia, sympatii to dobrze:) I nie ze wzgledu na to,
ze dostanie wiecej z materialnych rzeczy (to tak do postu zonki), ale dlatego,
ze dostanie cos wiecej, czego sie na pieniadze nie da przeliczyc:) Chociazby
komfort przebywania w domu ojca i poczucie, ze ta pani, ktora mieszka z Tata ja
lubi. Ale to juz jest bonus:) Jednak o wszystkich sprawach zwiazanych z
Kuleczka rozmawiam i bede rozmawiala z jej Ojcem. O pieniadzach, opiekunce,
przedszkolu.. I nexi nic do tego. I zdania nie zmienie. Bo to ja i moj ex
jestesmy rodzicami, i tak jak uwazam, ze nexia nie powinna finansowac mojego
dziecka, tak samo uwazam, ze nie powinna sie wtracac w ustalenia moje i exa
dotyczace dziecka. Bo to NASZE dziecko, a to, ze teraz ona jest z nim w zwiazku
nie oznacza, ze ma prawo wtracac sie w sprawy dotyczace NASZEGO dziecka. Dla
mnie moze exowi jezdzic po glowie w domu, truc mu odwlok i co chce tam jeszcze,
ale to co JA ustalam z EXEM na temat NASZEJ corki jest swiete. I niech chlopina
kombinuje coby tu wymodzic, zeby i wilk byl syty i owca cala... Jego problem.
Natomiast co do mnie, to juz podjelam meska decyzje i postanowilam, ze jezeli
kiedykolwiek sie jeszcze zwiaze z facetem, to pierwsze co zrobie,zanim pojade
do USC to bedzie intercyza. Niezaleznie czy bedzie mial juz dzieci czy bedzie
chcial sie ich dorobic ze mna.. Taki zabezpieczenie na przyszlosc Kulki i moje,
co tu ukrywac:) Trutnia w domu bym nie trzymala:) Krolowa roju nie jestem, a
jedynie pszczolka-robotnica. Na siebie i dziecko jestem w stanie zarobic, na
faceta juz mi sie po prostu nie chce:P Wole sobie do egiptu na urlop skoczyc,
podobno fajni faceci tam europejki wyrywaja:P:P Jedno wiem, macocha nie
chcialabym byc... Nie jestem pewna, czy dalabym sobie rade psychicznie. Wiec
nawet nie probuje:)
Uderza mnie jedna rzecz w Waszych postach.. Zeby nie powiedziec:
niekonsekwencja, ale juz to bylo tyle razy omowione, ze nie chce znow wywolywac
wojny:) Jak facet zarabia, to jest nasza kasa i alimenty ida z naszej kasy, a
jak noga sie powinie i przestaje zarabiac, to juz jest tylko moja kasa i od tej
kasy won, nie ruszac. Dlatego rekamy i nogamy bede sie zapierala przy
intercyzie, zeby od razu bylo wiadomo co moje co faceta i zeby mi nie wypominal
gdzie, ile i na co wydaje:)
A tak juz na sam koniec.. Fakt, nexie nie sa zobowiazane placic na dzieci
swoich M z poprzedniego zwiazku. I zgadzam sie z tym calkowicie:) Tylko czy
jezeli cos by sie stalo i Wasz M przejsciowo nie mial pracy, to na prawde
byscie nie pomogly mu placic tych alimentow?? Wolalybyscie, zeby poszedl do exi
i ja poprosil o prolongate niz pomoc osobie, ktora kochacie? Bo przeciez te
pieniadze i tak kiedys trzeba bedzie splacic/oddac...
Leeya
Temat: BUSINESS DEVELOPER POSZUKIWANY
"I jeszcze jedno - niech taka osoba się nie dziwi jeżeli część osób z założenia
go skreśla....."
Nikt go nie skresla. Facet sie postaral. Przemyslal sobie to ogloszenie.
Nawet przez chwile probowal sie bronic. Wyglada na mlodego wilka.
Male potkniecie jeszcze o niczym nie swiadczy. Jak ktos chce szukac pracy to
przeciez trzeba sprobowac. Jak ktos ma wieksze doswiadczenie niz on to ma
lepsze szanse w negocjacjach, no nie? Pecunia non olet.
"Co do kapitału - to sądzę że USA może być inaczej – łatwiej dostrzec do
finansów ale nie sądzę że aż tak łatwo ludzie wyjmują pieniądze i dają bez
zastanowienia."
Prywatnie uwazam, ze Amerykanin jest bardziej skapy. Wydaje mi sie, ze nie masz
racji. Mysle, ze Polski model rozwoju gospodarczego (podatki) doprowadzil do
powstania prawdziwych fortun i problem jest dotrzec do tych nielicznych. Ci
nieliczni bogaci, spelniajacy moje kryteria, na pewno chetnie zainteresuja sie
czyms takim. Ludzie zawsze sie zastanawiaja zanim wyjma pieniadze. Kryterium sa
pieniadze. Jezeli w Polsce je masz znaczy sie - dwa razy sie zastanawiasz.
"Sądzę że nie da się prosto uzyskać 10% w kilku biznesach .... chyba że się
coś do nich wnosi"
No przeciez oczywiscie. Piszesz o czasie. Czas to pieniadz. Lepiej miec udzial
mniejszosciowy i mniej czasu temu poswiecac. Da sie takie cos osiagnac.
Wnosi sie zwykle znajomosci. Sam piszesz o znajomosciach w sieci stacji
benzynowych. Po prostu znajomosci buduje sie cale zycie, potem nagle taki gosc
wyskakuje z pomyslem na np. produkcje okien, dzwonisz do kumpla z bylego PGR i
zalatwiasz hale, juz masz 5%. (Nie masz hali to dzwonisz do kilku innych kumpli
az hala sie znajdzie.) To taki pierwszy przyklad off the head.
"Niewilka ilość udziałów nie przekłada się na głos decydujący a dodatkowo
trudno je spieniężyć jeżeli firma nie jest na giełdzie."
No pewnie, ze tak. Caly urok w tym aby odpowiednio sporzadzic umowe spolki.
Dodatkowa kontrola nikomu jeszcze zle nie zrobila. Mozna zarzadac stanowiska w
zarzadzie. Wtedy ma sie we wszystko wglad. Przynajmiej powinno sie miec.
I trzeba sie dogadac co do transferu profitow. Nie ma lekko. Samo sie nie zrobi.
Nikt "z wdziecznosci" kasy nie daje. Chyba, ze sie jest ministrem finansow.
"Na przykład na polskich uczelniach powstają naprawdę fajne rzeczy - tylko
trzeba je znaleść,"
Tak. Ja uwazam, ze jest to duze pole do popisu. Mozna np. sprobowac wyrwac co
poniektorych naukowcow. Rozpropagowac taka dzialalnosc. Fajnie.
"sam może za parę/parenaście lat jak już przeskoczę na finansowych szczebelkach
z dwa oczka wyżej"
Jestes pesymista. Wez zarob kase. Skorzystaj z istniejacych wzorow, zainwestuj.
Pomysl i za 3 lata juz bedziesz na swoim. Zarobic jest latwo. Trzeba miec tylko
otwarta glowe. Najwiekszym problemem jest poswiecenie swojego wolnego czasu,
zamiast odpoczywac trzeba dodatkowo zasuwac. To jest trudne. Ale nie
niewykonalne. W Polsce tylko pozornie nic sie nie da. Ciagle jeszcze jest
szansa dla nielicznych zrobic dobry biznes. Podkreslam: dla nielicznych.
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 142 wypowiedzi • 1, 2, 3