Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne strony dla dzieci
Temat: Pomysł na życie bez abortowania...
spokofacet napisał:
> Jakie macie pomysły na uświadamianie ludzi, aby zyli nie abortując innych ? co
> mozna byłoby zrobić (tak hipotetycznie), aby zwiekszac szacunek do zycia?
Fajnie, że poruszyłeś ten wątek spokofacet. Też nad tym się czasami
zastanawiałam.Szacunek do życia....wkurza mnie, że tyle się mówi o szacunku do
życia ale go nie ma.Idź do szpitala w jakiejś mieścinie, na porodówkę, popatrz
jaki tam jest szacunek do życia. Chroni się Życie, ale o tych dzieciach, które
rodzą sie z problememami,wcześniactwem to juz się nie myśli. Obrońców życia
interesuje dziecko w łonie matki, jak już się urodzi to jest nieważne. A z
resztą jak się urodzi a nie ochrzczone umrze to mu się jeszcze prawo do
człowieczeństwa odbiera.Wyabortowane dziecko to dziecko, ale poronione dziecko
to juz nie dziecko a płód.
co> robic, aby bylo wiecej ciąż chcianych;
a te niechciane zeby nie byly tragedia> dla zadnej ze stron: dziecka i
kobiety+faceta? jaka jest alternatywa aborcji?
Tylko edukacja na ten temat od dziecka dostosowana do rozwoju i potrzeb,
rzetelna wiedza nie podszyta żadną ideologią, informacje o antykoncepcji i
zarówno naturalnej jak i sztucznej(każdy ma prawo wyboru),wiedza na temat
metod, skutków aborcji, przyczyn itp-to musi być szeroki program realizowany w
szkołach, bo rodzice uświadamianie w tych sprawach zrzucają na innych.
> czy problem zaprzeczania faktom naukowo potwierdzonym wyplywa z ze zlej woli
> lekarzy, czy wygodnictwa ludzi ?
Nie- wypływa to raczej z odmiennej aparatury pojęciowej przyjętej za podstawę
wszelkich badań i wnioskowania. Jeśli jedni przyjmują, że człowiek to ...a
drudzy, że to.........- wyniki mogą sie znacznie różnić i przeczyć sobie.
> ... co tu zrobic, by tragedii bylo mniej ?
Myśle, że to forum jest dobrym rozwiązaniem. Zarówno Aborcja jak i Blizna 2- są
tu świetne dziewczyny,kobiety z bagażem doświadczeń. Mądre, rozumiejące, bez
niezdrowego krytykanctwa, wolące raczej pomilczeć niż obrzucać kamieniami.
Temat: adopcja z Holandii
Myślę, że nadal nie do końca zrozumiałaś. Domy dziecka są pełne, ale dzieci z
nieuregulowaną sytuacją prawną - których rodzice są nieznani, nie wiadomo, gdzie
przebywają, albo nie są pozbawieni praw rodzicielskich. Takim dzieciom, i
owszem, fajnie byłoby pomóc - zostać rodziną zastępczą, czy zaprzyjaźnioną - ale
to w Waszej sytuacji nierealne, bo nie ma Was w Polsce. Do adopcji zagranicznej
(do krajów, które podpisały z Polską umowę) trafiają dzieci, które mają
uregulowaną sytuację prawną (rodzice nie żyją, zrzekli się lub zostali
pozbawieni praw rodzicielskich) i które nie znalazły chętnej rodziny w Polsce:
czyli niepełnosprawne, chore, liczne rodzeństwa. I starsze, czyli w wieku
przedszkolnym, szkolnym. Oczywiście że decyzja o przyjeciu takiego dziecka musi
być przemyślana, bo każde z nich zdążyło już zostać okrutnie skrzywdzone przez
życie - i w związku z tym ich zachowanie w nowej rodzinie może być (i zazwyczaj
jest) trudne. Gdy w rodzinie adopcyjnej są już dzieci (adoptowane wcześniej lub
rodzone) "nowe" dziecko sprawdza, czy jest tak samo, jak tamte dzieci kochane -
a potrafi się w tym sprawdzaniu posunąć daleko.
W przypadku adopcji starszego dziecka do rodziny, która już ma dzieci stosowana
jest też zasada, że nie powinno być ono starsze od tychże dzieci. Chodzi o to,
że w takiej rodzinie jest już ustalona hierarchia starszeństwa - i
nieodpowiedzialne byłoby fundowanie tym dzieciom rywalizacji i walki o "miejsce
w stadzie".
Na Twoim miejscu rozejrzałabym się w Holandii za dzieckiem z nieuregulowaną
sytuacją prawną i próbowałabym zostać dla niego rodziną zaprzyjaźnioną - chodzi
o regularne odwiedzanie, zabieranie go z DDz na weekendy, święta itd. Takiemu
dziecku rzeczywiście możesz pomóc (a to przecież dobrze i szlachetnie z Twojej
strony, że chcesz pomagać!)
Temat: chce oddac dziecko
dzięki ci za zrozumienie, dokładnie o to chodziło- nie uważam żeby dla dziecka
było zdrowe aby wychowywały je 2 pary rodziców , które mają najprawdopodobniej
odmienne priorytety, wyznają inne wartości. Prosty przykład : co by było, gdyby
np. dziecko trafiło do rodziny wyznającej buddyzm, a tu nagle pojawia się matka
biologiczna , katoliczka , i próbuje przekonywać dziecko, że powinno pójść do
pierwszej komunii?? kto ma rację?? abstrachując od naszego prywatnego pogladu na
temat obu religii!! no tak. przy adopcji ze wskazaniem mozna akurat tego typu
problemy wykluczyć, ale są inne. a poza ty, sorki, moze i jestem egoistką, ale
chciałabym mieć możliwie jak najmniej odbiegającą od normy rodzinę, tj. mąż, ja
plus NASZE dziecko / dzieci, które MY wychowujemy. Jasne, one sobie kiedyś pójdą
w świat, po to je ostatecznie będziemy wychowywać aby sobie w tym, jak
najszerszym mam nadzieję świecie, jak najlepiej radziły, ale skoro adoptuję
dziecko, to chyba nie po to żeby być jedynie zaapleczem ekonomiczno
emocjonalnym!! ja też mam jakieś uczucia. czy na prawdę tak fajnie byłoby gdyby
dzieciak miał dwie pary rodziców, z których każda chciałaby mieć na niego jak
największy wpływ?? Bo z drugiej strony trudno mi uwierzyć, że m.b. ma stały
kontakt z dzieckiem i tak po prostu patrzy jak ktoś inny wpaja mu swój system
wartości i nie robi nic, ot , po prostu ciocia?? mama nr 1 czy dwa?? a jak
maluch chce przepchnąć jakiś swój pomysł, to do kogo najpierw idzie z pytaniem o
zgodę?? a jak r.a. się nie zgodzą, to myślicie, ze nie pódzie do biologicznych??
- w końcu to oni sa jego RODZICAMI!! Sama nie wiem, ale jednego jestem pewna,
jeśli adoptuję dziecko, to nie chcę aby jego m.b. uczestniczyła w procesie
wychowawczym. Tak jak nie zgodziłabym się na 2 żonę męża, tak nie zgodzę się na
2 matkę dziecka. OK, jak będzie dorosłe i zechce ja poznać - pewnie pomogę, ale
nie sądzę żeby było w porządku wymaganie ode mnie żebym tolerowała obcą dla mnie
osobę jako MATKĘ mojego dziecka.
Temat: mąż przemocowiec -jak odejść?
> Wiem, że muszę to zrobić i chyba jedynym sposobem będzie właśnie
całkowite
> zerwanie kontaktu (co z kontaktem ojca z dzieckiem?)
jesli maz stosuje wobec Pani przemoc a Pani odcina sie od kontaktow
z nim i jednoczesnie zapewnia mu kontakt z dziecmi jest to oczywista
sprzecznosc. Staje sie Pani w ten sposob zakladnikiem poczucia winy
z powodu dziecka. Dla dziecka ojciec zawsze jest wazny ale to Pani
jest strategiczna, najwazniejsza dla dziecka osoba. Jesli dziecko
widzi Pania w roli zakladniczki (a widzi, bo dzieci odczytuja takie
sytuacje niezwykle trafnie) spostrzega ono, ze jest Pani slaba i
wtedy nie czuje w Pani oparcia. Nawet jesli dziecko domaga sie
kontaktow z ojcem, Pani nie powinna ustepowac do czasu, az sprawa
przemocy nie zostanie rozliczona w sądzie lub co najmniej na sprawie
rozwodowej. Dopiero wtedy kontakt z ojcem po pierwsze odbywa sie na
uczciwych warunkach (Pani nie jest zakladniczka) a po drugie
wiadomo, ze jest on ze strony ojca bezinteresowny - nie sluzy
manipulowaniu Pani osoba, zabezpieczeniu sie przed
odpowiedzialnoscia karna itd. Kontakt dziecka z ojcem jest mozliwy
wtedy, kiedy Pani nie czuje sie juz od ojca zalezna i sie go nie
boi. W innej sytuacji wywoluje on dla dziecka wiecej szkody niz
pozytku. Poza tym to nie Pani jest winna temu, ze tak jest, tylko
winny jest maz, bo to on stosowal przemoc a Pani izolujac sie robi
jedyna mozliwa rzecz i najlepsza jaka moze Pani zrobic w sytuacji,
ktora on wytworzyl.Co do poczucia winy, byc moze bedzie je Pani
odczuwac. Powiem wprost - jest ono wynikiem manipulacji meza Pani
strachem i Pani slabosciami. Nie ma ono zadnego zwiazku z
rzeczywista sytuacja. Pani sie broni i broni sie Pani nie dlatego,
ze ma Pani taki kaprys, ale dlatego, ze nie ma Pani wyboru. To jest
wojna, nie zabawa, a stawka jest cale Pani dalsze zycie, czyli tych
kilkadziesiat lat ktore Pani zostalo. Nastepnych, zapasowych nie
bedzie. Albo Pani wygra i przezyje fajne zycie, albo Pani przegra i
przezyje fatalne zycie i zmarnuje je. Wybor nalezy tylko do Pani.
Nie potrzebuje Pani testow ani potwierdzen zeby stwierdzic, ze
partner stosuje przemoc bo Pani to wie. Jesli potrzebuje Pani
testow, to znaczy, ze nie ufa Pani we wlasny rozsadek. A jesli Pani
we wlasny rozsadek nie ufa, z pewnoscia znajdzie sie masa ludzi
ktorzy beda chcieli, zeby Pani zaufala ICH rozsadkowi i beda chcieli
na tym żerowac. I beda zyskiwac wszystko to, co Pani bedzie tracila.
Temat: Amerykańskie bazy w Polsce - pierwsi będą saperzy
amen
Amen.
od siebie moge dodac, ze Amerykanie robia potworny blad,
dokonujac samozniszczenia z dwoch stron.
1. Od strony formalnej (chyba
wszyscy zgodza sie ze na arenie miedzynarodowej USA sa
rogue state, krajem poza marginesem prawa; w kwestii
wewnetrznej zas niszcza konstytucje i sankcjonuja
cos niebezpiecznie zmierzajacego w strone panstwa
policyjnego, ktore wielu z nas jeszcze mialo szanse
doswiadczyc w PRLu)
2. Od strony ludzkiej: efektem falszywych panikujacych
ludzi ostrzezen, namow do inwigilacji,
chorobliwej podejrzliwosci, kontroli i dochodzen poza
prawem (poza sadami), jest utrata tego, co bylo tak
wspaniale - otwartosci w sensie miedzyludzkim i poczucia
wolnosci. Tam sie jezdzilo i zostawalo nie tylko po to
zeby zarobic, ale i dlatego ze powietrze smakowalo
inaczej. Teraz - zaduch - i juz w niektorych krajach
nowej Europy, paradoksalnie, czuje sie lepiej.
Mowie 'nowej' myslac o Francji czy Szwecji, bo
pseudointeligent Rumsfeld oczywiscie wszystko opacznie
zrozumial: integracja i czesciowa de-militaryzacja
Europy to NOWA Europa, nie "stara".
Na koniec ci, ktorzy mieszkacie w kraju, wybacznie mi/nam
narzekania na was i na Stany, ktorych moze nie rozumiecie
lub was draznia.
Wcale sie od was nie roznimy, tylko mamy inne
doswiadczenia, i chcielibysmy zebysmy my i ew. nasze
dzieci mogly gdzies w spokoju zyc, tu albo tam. A tego
nie ulatwia nam ani grozny idiotyzm Busha, ani mili,
sprzedajni panowie z postkomuny, ani niektorzy z was.
Moze to sie zmieni, moze za 10 lat Ameryknie
beda mogli(?) zyc bez strachu,
a ich (i moje :-o) akcje zamienia sie z kupy papieru z
powrotem w zloto, ale wy sie tych baz tak latwo nie
pozbedziecie i bedziecie "cenionym sprzymierzencem",
tj. rownie cenionym jak Djibouti,
i tak jak te wszystkie kraje ktore
sa szantazowane ekonomicznie i nie maja wlasnej polityki
zagranicznej. A dlaczego to nie bedzie fajnie? Bo
w tych krajach automatycznie sa wszedzie tematy tabu,
cenzura pilnujaca zgodnosci mysli i czynow z sojuszami
itp, jak za sowietow.
Temat: adopcja gdy możemy mieć dzieci
> Problemem jest fakt, że nie czuję tego samego do obu chłopców.
Byc moze wlasnie powinnas miec dwojke biologicznych dzieci , zeby zobaczyc,
ze nawet do wlasnych dzieci mozna miec rozny stosunek, szczegolnie jak sa bardzo
rozne i wymagaja innego rodzaju zaangazowania ze strony rodzicow.
Ja akurat nie mam dzieci adoptowanych, ale bardzo bym chciala i to dzieci
starsze raczej. Mam dwojke dzieci biologicznych (12 i 13 lat) i chcialabym miec
wiecej dzieci, ale wlasnie niekoniecznie poprzez ich rodzenie - zreszta teraz
juz jestem za stara ). Poza tym bylam juz w ciazy, mialam w domu niemowlaki,
mam to za soba (i wcale do tego nie tesklnie), ale akurat tego okresu dobrze nie
pamietam, wiec to nie jest cos co mnie wiaze z moimi dziecmi. Mnie wiaze z nimi
codziennosc, chociaz nie zawsze bywa lekko. I czuje, ze moglabym dac milosc,
poczucie bezpieczenstwa i fajny dom dzieciom, ktorym sie to od losu tak jak moim
biologicznym dzieciom nie trafilo.
Podobnie jak w przypadku moich wlasnych dzieci, ktore kocham, z ktorymi dziele
swoje zycie i ktore dostarczaja mi wielu doswiadczen i nie oczekuje od nich za
to wdziecznosci, nie widze powodu dlaczego mialabym zaczac oczekiwac tego od
dzieci adoptowanych. Raczej to ja jestem wdzieczna losowi za to, ze one sa, ze
moge je znac, patrzec jak rosna, jak sie rozwijaja i przechodza przez kolejne
etapy zycia. I ja to mam szanse widziec to "od podszewki". To wspaniale uczucie,
ale tez wielki przywilej. A fakt, ze to sa dzieci, ktore ja urodzilam jest dla
mnie sprawa drugorzedna. Moze dlatego, ze dzieci mialam bardzo latwo (hm, az za
latwo) i nie mialam nawet okazji poczuc potrzeby posiadania dziecka. Tak w ogole
to nie czuje, ze adopcja bylaby jakas moja misja zbawiania swiata. Jezeli juz to
raczej czuje wielki zal, ze nie moge adoptowac, mimo, ze chcialabym miec wiecej
dzieci w domu.
Poza tym swietnie zdaje sobie sprawe, ze dzieci adoptowane (szczegolnie te
starsze) przychodza z bagazem doswiadczen i ze wcale nie jest latwo takie dzieci
wychowywac. Jest inaczej, trudniej, ale kto powiedzial, ze wychowywanie dzieci i
zycie w ogole ma byc latwe?
Niestety w moim przypadku jest to bardziej akademicka dyskusja, bo moj maz
wiecej dzieci juz by wolal nie miec (w kwestii genow i ewentualnych trudnosci
wychowawczych ma podobne zdanie co ja). O ile w przypadku wlasnego musialby z
jego narodzinami sie pogodzic, o tyle w przypadku adoptowanego musialby sie sam
swiadomie na ten dodatek do naszej rodziny zgodzic.
Rodzina zastepcza w naszym przypadku, z roznych powodow, odpada. Tez o tym
myslalam, ale wlasnie dlatego, ze moja potrzeba adopcji nie wynika z potrzeby
pomocy dzieciom (w kazdym razie nie wprost) to doszlam do wniosku, ze to nie to.
Temat: Nie moge zostać z małym nawet na minutkę:(:(
w moim tez nie mozna zostawac z dzieckiem w sali
w szatni zegnam sie i dziecko z pania wedruje do sali.
Wyobraz sobie to od drugiej strony... ok. 20 dzieci do tego po jednym rodzicu
do kazdego dziecka...
To, ze wysadzaja na nocnik i daja pic z kubka to chyba plus, nie minus.
Ostatecznie paniom byloby chyba nawet latwiej dac butelke i zmienic pampersa
niz uzerac sie z nocnikami i np. pooblewanymi dzieciakami.
POza tym dzieci w grupie naprawde latwo ucza sie nowych rzeczy.
Ja sobie bardzo chwale, ze wysadzaly na nocnik, cala nauka trwala ok. tygodnia.
Dziecko mialo wtedy 18 miesiecy. Ja wtedy szybko podchwycilam temat i w domu
robilam to samo.
Mysle, ze troszke nie doceniasz swojego dziecka. Jesli wybralas dobry zlobek,
to Twojemu dziecku bedzie tam naprawde dobrze.
Moja corka uwielbia swoje ciocie zlobkowe, wspaniale sie tam odnalazla,
wspaniale sie tam czuje, bardzo chetnie tam chodzi i co lepsze nie chce
wychodzic )
Uwierz, ze to wyjdzie na dobre.
Nie chodzi o zmuszanie. jak dziecko widzi, ze inne siadaja na nocnik, to tez
chetnie usiadzie.
Moja teraz to juz jest stara wyga zlobkowa, ma prawie 3 lata i nie chce siadac
na nocniku, wiec ciocie wysadzaja ja na ubikacje.
No, glowa do gory!!!
Jesli zdecydowalas sie juz na zlobek, mam nadzieje, ze jest taki fajny jak
nasz, to porzuc zle mysli, a wszystko bedzie dobrze.
O zlobkach pokutuja bardzo zle opinie, najczesciej od osob, ktore nigdy w
zlobku nie mialy swojego dziecka. Ja znam kilka mam zlobkowych i uwierz mi, ze
wszystkie sa zadowolone.
Swoim doswiadczeniem zlobkowym zarazilam tez inne mamy, ktore zdecydowaly sie
na zlobek (przedtem nigdy by tam dziecka nie oddaly) i sa zadowolone.
Moj zlobek od dluzszego czasu jest po prostu oblezony - to chyba tez o czyms
swiadczy.
Aha, moje dziecko poszlo do zlobka jak mialo 14 miesiecy.
I jeszcze jedno...zaluje, ze starszej corki nie dalam do zlobka
No, juz lepiej????
Temat: Wartość faceta
Cześć Marku :)
"Wartość jako faceta"? Raczej "wartość jako partnera dla pewnych pań" :) Ja
myślę, że te właśnie panie, które rezygnowały ze związku z powodu dzieci - albo
świadomie stwierdzały, że nie dadzą rady żyć w takim układzie - bo nie chcą
wychowywać z Tobą "obcych" dla nich dzieci i po prostu lojalnie "ewakuowały
się", albo po prostu zniechęciły się (wygoda i ograniczanie
potnecjalnych "problemów" w związku), bo szukały przede wszystkim Faceta Dla
Siebie, a nie "gotowej" Rodziny - gdzie ty jesteś Tatą i masz obowiązki i
swoje dzieci obok siebie (egoizm? chęć posiadania Faceta tylko dla siebie?
niechęć do dzieci? etc.). W jednym i drugim przypadku chyba dobrze, że nie
zostały?:) Głównie dobre dla twoich dzieci.
Ale zapewniam Cię, że w Polsce też są kobiety, które doceniają właśnie te
wartości "ojcowskie" wmężczyźnie, poza "partnerskimi" i dzieci wychowywane
przez faceta nie są żadną przeszkodą dla nich, a czasem wręcz przeciwnie.. Sęk
w tym, żeby na taką kobitę trafić i żeby między wami Coś zaczęło grać :)
W tym wątku, który podawała kasjusz - m.in. pisałyśmy o tym, że o ile czasem
kobieta jestniechętna dziecku/dziciom faceta, albo zdystansowana w stosunku do
ich wychowania, czy zajmowania się nimi - w przypadku, kiedy te dzieci
mieszkają z byłą partnerką ich faceta, czyli ze swoją mamą - o tyle - o wiele
lepszą sytuacją byłaby taka, kiedy dzieci mają tylko ojca (albo "dochodzącą"
mamę) a mieszkają z nim. wtedy łatwiej o "pararodzicielskie" uczucia ze strony
kobiety wobec "cudzych" dzieci.
Ja wiem, że "wzięłabym" swojego Osobistego jeszcze raz, z "przychówkiem",
gdybym miała od nowa przeżyć to co przezyłam. Ale też wiem, że wtedy - mając
jeszcze raz podejmować taką decyzję, 100 razy bardziej wolałabym,żeby jego syn
mieszkał z nim i był wychowywany przez niego. Bo Osobisty fajnym tatą wg mnie
jest :) I tak jak piszesz - lubię to u niego, tym bardziej, że on takie cechy
fajnie ojcowskie wykazuje wobec wszystkich dzieci :) wobec naszych przyszłych
więc też taki będzie. Dobry gatunek faceta :)) ot co!
pozdr.
i czas na śniadanie.
co za barbarzyńsko wczesna pora:)!
Joanna
Temat: proszę o opinie...
edyta7705 napisała:
> Chyba mam prawo się wyrazić skoro Internet jest ogólniedostępny, a zdrugiej
> strony łobuz 6 latek a łobuz 16 l;atek to chyba duża różnica. Ty chyba też nie
> masz pojęcia o pracy w gimnazjum. polecam chociaż rok ( aczkolwiek ja sama nie
> mam większych problemów z młodzieżą) i na marginesie nawet w gimnazjum należy
> wypuścić do toalety. To może napisz mi leliwina jak to strasznie pracuje się w
> przedszkolu. Rynek pracy jest chyba szeroki zawsze można na kasie w
> hipermarkecie. Świątek piatek i niedziela.
> Poza tym odnoszę wrażenie że obie nie macie dzieci. Ciekawe czy czułabyś sie
> fajnie gdybyś Twoje dziecko zsikało się na wyraźne polecenie nauczyciela albo
> nie dostało pomocy w przypadku ataku padaczki (bo to chyba Ty tak walczysz o
> ustawę chroniącą Twoje poczucie dobrze spelnionego obowiązku)
> Pisać będę!! Jak nie chcesz nie czytaj.
Hej Edyta! I znów czytanie ze zrozumieniem!!
Po pierwsze:
Nie piszę, że w przedszkolu pracuje się źle (jeśli gdzieś tak napisałam, to pokaż gdzie) i nigdy nie wypowiadałam się na temat pracy w gimnazjum, bo tam nie pracuję (6-latek i 16-latek różnią się znacznie :))
Po drugie:
Nie piszę, że dziecka nie trzeba puścić siku (jeśli gdzieś tak napisałam, to pokaż gdzie)
Po trzecie:
Skąd wiesz, że nie mam dzieci??? Widzisz, niektórych cech nie widać na forum. Mam dzieci.
Po czwarte:
Nie walczę o ustawę ani o moje dobre samopoczucie. Chodzi mi tylko o bezpieczeństwo dzieci (nie wiem czy masz dzieci, ale chyba nie chciałabyś, aby twojemu dziecku lek we wlewce doodbytniczej podawał ktoś niekompetentny), a to zasadnicza różnica.
ALE POTWORA ZE MNIE ROBIĄ NA FORUM
NAUCZYCIEL-POTWÓR
CHYBA SIE POWIESZĘ
:)
Temat: byc au-pair
alex113 napisała:
> operka2 napisała:
>
> > Drogi chlopcze, lub dziewczynko!
> > Udalo ci sie mnie dosc konkretnie zgrzac, ale zanim ci nawrzucam, pozwol,
> ze
> > zapytam - bylas/es operka kiedys? w stanach moze?
>
> Masz racje nigdy nie bylam au-pair. Jestem dziewczynka, 2 razy starsza od
> ciebie i na twoje forum trafilam bo rozwazalam mozliwosc zatrudnienia au-
pair.
> Sama strona finansowa moze odstraszyc (tygodniowka, astronomiczna oplata do
> agencji, oplata za szkole, wikt, opierunek itp na sume ponad $13,000) a jak
sie
>
> zaglebilam w lekture komentarzy zamieszczanych przez ciebie to sie
przerazilam.
>
> W zasadzie to jestem ci bardzo wdzieczna ze mi uswiadomils jak bardzo
ryzykowne
>
> jest przyjmowanie obcej osoby jako czlonka rodziny i powierzanie jej mojego
> dziecka.
Tak.. powierzanie obcej osobie wlasnego dziecka.. hmm... czy to nie brzmi
troche dziwnie? Mna, moim bratem i moja siostra w zyciu nie zjamowala sie zadna
obca osoba, tylko moja mama i jakos zyjemy, jakos mi rodzice pracujac znalezli
sposob i czas na to, zeby zajmowac sie dziecmi i normalnie zyc.. no tak, ale
ludzie sie coraz bardziej zawezaja w swoich kwalifikacjach i juz coraz mniej
kobiet daje sobie rade z praca i utrzymywaniem domu, a nikt nigdy nie mysli o
tym, co ich dzieci czuja... ZADNE dziecko nie chce miec operki. dzieci chca
miec rodzicow!!!!
>
> > I wierz mi tepa osobko, ze tak
> > naprawde (nawet wbrew temu co sama przed chwila napisalam) opinia o Polaka
> ch
> > wcale nie jest taka zla...
>
> dziekuje, dzieki tobie juz nie jestem tempa tylko uswiadomiona.
fajnie, ze juz nie jestes TEMPA, hehe... ja tam nikogo o bycie TEMPYM nie
oskazrzalam... nawet nie wiem co to znaczy...
Pozdrawiam, szczegolnie twoje dzieci, ktore powinny wiedziec, ze niedlugo juz
moze zajmowac sie nimi zupelnie obca osoba...
>
>
Temat: Czy ktoś z WAS żałował, że adoptował?
Tu raczej niewiele osob sie zgodzi z Toba, że nie ma recepty na to kiedy
powiedziec dziecku. Jest recepta....jak najszybciej, ale rozumiem, że kiedy
adoptowaliscie dziecko, raczej tendencje były w kierunku zatajenia prawdy.
Wiem, że fajnie sie radzi, kiedy nie jest sie bezposrednio zaangazowanym w
sprawe, ale ja tu widziałabym zdecydowane ochłodzenia kontaktów z Twojej strony.
Zadbaj o siebie, tylko dla samej siebie, dla swojej przyjemnosci. Nie mozesz
pogrążać sie w depresji, rozpamietywać i przede wszystkim nie rozpamietuj tego w
kontekscie "dobrego serca". Adoptowaliscie ją bo chcieliscie miec dziecko, a nie
dlatego ze trzeba bylo jej pomóc. Jak wy byscie tego nie zrobili, to pewnie
zrobiłby to kto inny. Jezeli patrzysz na to jak na akt poswiecenia z waszej
strony (a jeszcze nie daj Boze dajecie jej to do zrozumienia lub wrecz mówicie,
to skutek z pewnoscia bedzie inny niz zamierzony). Ja biologiczne dziecko moich
rodzicow na teksty o poswieceniu mialam gotową odpowiedz w stylu "ja sie na
swiat nie prosilam".
Twoja corka jest dorosla i tu nie moze byc mowy o jakims buncie wieku
dorastania. Moze po prostu ona ma taki charakter, a że jest bardzo różny od
waszego, od waszego spojrzenia na swiat, od waszego temperamentu, to tym
bardziej ciezko Ci to zaakceptowac.
Skup się na sobie, na swoim małzenstwie, nie staraj sie na siłe zasłużyc na
milosc córki. Moze jest tak, że chowa ją gdzies tam w zakamarkach swego serca, a
równie dobrze moze byc tak, że jej tam po prostu nie ma, i to wcale
niekoniecznie z powodu tego, że cos tam zrobiliscie nie tak. Moze przypadkiem
wyhodowaliscie osobe o type narcystycznym, ktora wymaga calkowitego skupienia
sie na swojej osobie (tak mi sie nasunelo jak opowiadalas o braku konsekwencji,
o czestych chorobach), byc moze chcieliscie jej nieba przychylic, a tu wcale nie
o to chodzi. To tez dosc czesty blad RA, chcac wynagrodzic swoim dzieciom fakt
odrzucenia, traktuje sie ich niemal jak bożka, stawia na piedestale. Dziecko
rozwija sie w takich "nienormalnych" warunkach, a potem kiedy sie zaczyna od
niego pewnych rzeczy wymagac, rodzi sie bunt.
Tak z boku, to po prostu twojej corce przydalby sie spory wstrząs, żeby dotarło
do niej co jest w zyciu ważne. Ale niestety nie poradzę co mogłoby tym wstrząsem
być Ja z pewnością zafundwałabym jej jakis czas obojetności i na pewno nie
pozwoliłabym na takie traktowanie swojej osoby, nawet kosztem kłótni. TRudno,
uwazam ze moje uczucia tez są ważne, nie pozwoliłabym na to, aby ktoś (nawet
jesli bylaby to ukochana corka) mnie obrażał czy poniżał. Jak to się
mówi...twardym trzeba byc a nie miętkim.
Temat: kłopotliwy charakterek
Witaj! Ja jestem mamą 29 miesięcznych bliźniąt. I może nie mam aż takich
problemów ze swoimi dziećmi jak Ty, ale też czasami "wysiadam". Moje dzieci
mają zupełnie różne charaktery, mimo to nie zauważyłam, żeby jedno dominowało
nad drugim. Synek to mała "przylepka", od samego początku wymaga większej
uwagi, częściej się przytula, a w nocy częściej ląduje w naszym łóżku. Córeczka
przytula się wtedy, gdy sama chce, na spacerach idzie zwykle przede mną (rzadko
za rączkę) i dość często słyszę "Ania siama", strasznie dużo mówi i usiłuje
rządzić bratem. Brat czasami jej ustępuje, a czasmi nic się nie odzywa i robi
swoje.
Obydwoje się bardzo uparci i ciężko jest ich do czegoś przekonać. Jednocześnie
są bardzo przekorni. Dwa tygodnie "walczyłam" z moimi dziećmi, żeby zaczęły
nosić szaliki, z rękawiczkami trwało jeszcze dłużej. Córeczka twierdziła, że
jest jej za zimno w szaliku (w tłumaczeniu na nasze za ciepło). I niestety
zdarzało się, że wychodziły bez szalików na dwór.Raz zmarły i od tej pory
wkładają i rękawiczki i szaliki. U mnie sprawdza się przeczekanie. Na pewno nic
na siłę, bo skutek będzie odwrotny. Proszenie, krzyczenie wogóle nie pomaga.
Najgorzej było, gdy wybieraliśmy się rano do pracy i do żłobka, a one najpierw
marudziły przy jedzeniu, a potem wrzeszczały przy ubieraniu i nie przestawały
aż do żłobka. Zdarzało się też, że córeczka nie pozwalała przy wkładaniu
bucików obciągnąć nogawki spodenek, bo nie będzie widać jej nowych bucików.
Podobnie było ze sweterkiem, gdy pod nim znajdowała się bardziej atrakcyjna
bluzka, nie pozwalała zapiąć sweterka, albo chodziła po domu przytrzymując go
bródką. Na szczęści synek jest bardziej ustępliwy jeśli chodzi o ubrania.
Fajnie jak ma misia czy kaczuszkę na ubranku, ale i bez nich włoży ubranko.
Do takich dzieci trzeba mieć strasznie dużo cierpliwośći. Mnie przeraża fakt,
co będzie później. Już teraz na wiele spraw mają swoje zdanie i ciężko jest mi
wpłynąć na jego zmianę. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony ciężko
się wychowuje takie dzieci.
Ja próbowałabym jednak jakoś ograniczyć "rządy" Oli i więcej czasu
poświęciłabym Julce.
Pozdrawiam
Agnieszka
Temat: Potrzebuje by ktoś mi doradził, porozmawiał ....
Niechęć rodziców adopcyjnych do spotkania może być związana z jakąś wiedzą o
rodzinie biologicznej. Tak jest u mnie. Adoptowałam córkę z całym jej bagażem,
także wiedząc o rodzeństwie w adopcji czy postępowaniu matki biologicznej. w
pełni rozumiem potrzebę poznania swoich korzeni i wiem, że córka ma do tego
prawo. Gdybym była na jej miejscu chciałabym choć zobaczyć biologiczną.
Jednak boję się tego spotkania bardzo. A dlaczego? gdyż czytałam protokół
policyjny interwencji. Jej własna matka biologiczna chciała ją zabić. Przykre.
Gdyby nie interwencja policji nie wiem jak to by się skończyło. Biologiczna
pijana, naćpana, często przebywająca w więzieniu. Nie do pierwszego dziecka
zabrali jej prawa. Już wcześniej miała dzieci, które poszły do adopcji.
I boję się rozczarowania mojej córki. Odepchnięcia przez biologiczną. Albo ...
wykorzystywania emocjonalnego.
Mi jest po prostu żal tej kobiety - jej córka jest bysta, ładna, dobra i
wspaniała. No to pewnei ona też taka była. Jak nisko musiała upaść, by odebrali
jej dzieci? Jak je zaniedbać? Jak można próbować zabić własne dziecko?
Przegrała swoje życie. Może nie miała oparcia w rodzicach, wpadła w złe
towarzystwo... smutne, ze tak potoczyły się jej losy...
Do pełnoletności córki mam ponad 15 lat. Mam nadzieję, że bilogiczna się
ustatkuje i będą miały normalny kontakt. Oby!
A rodzeństwo? Też chciałabym poszukać. ALe jak? Nie jestem stroną. Córka jets
za mała. Gdybym nawet znalazła, to jak zareagują ich adopcyjni? I jeszcze jedno
pytanie się nasuwa - dlaczego nie chcieli mojej córki? w końcu mieli
pierwszeństwo. Musieli chyba powiedzieć "nie".
Ja będę musiała próbować powiedzieć córce dlaczego nie wychowuje się z
biologiczną, i dlaczego nie wychowuje się z własnym rodzeństwem.
Ech.... nie jest łatwo.
Co z tego, że rozumiem i w pełni akceptuję prawo córki do kontaktu z rodziną
biologiczną? Zawiozę ją tam jak będzie chciała i kiedy będzie chciała.
Boję sie JEJ rozczarowania. Nie jest fajnie się dowiedzieć, że matka
biologiczna chciała się pozbyć dziecka....
Będzie musiała się zmierzyć z przeszłością.
A ja nie mogę jej nastawiać negatywnie do biologicznej. Pozytywnie też nie
mogę, bo rozczarowanie będzie większe. Chyba muszę być neutralna. A picie i
prochy potraktować jako chorobę...
samo życie.....
Temat: dzieci-to nie ich wina; co robić????
uważam,że to twój M powinien ustalić zasady w końcu to jego dzieci a Ty możesz
je akceptować i będzie super albo nie i dyskutować
sama jestem eks i wkurza mnie że next ustala sobie pewne rzeczy z naszą córką a
potem ja mam w domu ryk bo ..
np wczorajszy telefon - Mała rozmawiała z ojcem i ok potem rozmawiała z next
(lubi ją co mnie cieszy i miałam do wczoraj dość dobre zdanie na temat tej
kobiety) i nagle ona ni z gruszki ni pietruszki oznajmia Małej żeby przyjechała
to sobie pójdą na plaże i będzie fajnie ( dzieli nas odległośc 525 km ) i potem
ja musiałam tłumaczyc jej dlaczego i jak bo oni umyli ręce i to ja wychodzę na
werdna matkę bo nie pozwalam sie zobaczyć z tatą ale na pytanie czy po nia
rzyjada został zmieniony temat.
i druga strona medalu - spotkania mojego M z jego dzickiem, Mały nie chce mnie
poznać jak na razie - bo jak twierdzi nie chce nowej mamy - M już mu to
wytłumaczył, ok. Mały ciągle słyszy inwektywy na mój temat i wyrobił sobie
zdanie - no cóż będzie ciężko, ale ja nie zamierzam do niczego zmuszać ale to
ja przypominam M o tym, że tak musi ustawić sobie czas aby znaleść go dla
dziecka, nie robię mu wyrzutów, że czasem nocuje tam bo tak się czasem składa.
Jestem matką i nie potrafię zrozumieć dlaczego miałabym przelewać moje własne
żale czy pretensje na dziecko, przecież ja powinnam je chronić, jeśli wiem, że
dziecko jest związna z ojcem bardzo mocno to nie mam prawa tej więzi niszczyc
tylko dlatego, że sama mam dużo żalu czy pretensji do jego ojca. I w takim
przypadku nie ma znaczenia czy jestem ex czy next bo przede wszystkim jestem
dorosła osobą, która bierze odpowiedzialnośc za swoje decyzje.
Temat: Już po
Hotel Boss ma możliwość urządzenia trzech wesel jednocześnie - jedno w
restauracji Malinowa, drugie w Starym Młynie (o ile się nie mylę na jakieś 120-
150 osób) i najmniejsze w Karczmie Góralskiej (do 70 osób). My mieliśmy właśnie
w Karczmie Góralskiej. Szukaliśmy lokalu z fajnym terenem zielonym i z
wystrojem, który nie wymaga baloników itp. Wesele mieliśmy na około 60 osób +
10 dzieci. Było dość miejsca i do siedzenia i do tańca. Mieliśmy przyzwoitą
pogodę, wieć dzieci szalały na zewnątrz, a i goście odpoczywali sobie
rozmawiając i oglądająć wystrój na zewnątrz. Wieczorem kiedy już się ściemniło,
zapalono światła i okazało się, że na zewnątrz jest fajny podświetlany parkiet.
Jedzenie było b. dobre i dużo - ale o ilości w zasadzie sami decydowaliśmy -
nie wiem na jakim etapie załatwiania jesteście - ale dostaje sie tam propozycję
imprezy na 1000 osób i samemu się komponuje na jej podstawie swoją propozycję -
łatwo przeliczać na tyle osób ile sie chce. Polecam chłopski bufet ze swojską
kiełbasą, pieczoną szynką, kaszanką, smalcem i ogórkami małosolnymi - gościom
się podoba. Warto radzić się pani Wysockiej, która jest odpowiedzialna za
imprezy od strony gastronomicznej. Alkohol kupujesz samodzielnie - u nich
musisz kupić jedynie 100 gram na osobę, nie ma żadnych opłat korkowych, a
alkohol nie ginie. Nam zostało sporo alkoholu, to nam obsługa zapakowała
wszystko w kartony i przygotowała do zabrania. Obsługę mieliśmy super fajną.
Prawie niewidzialną i tak szybką w sprzątaniu, że świadkowie musieli ze 3 razy
mój talerz ganiać bo uciekał z jedzeniem. Oczywiście przy wydawaniu posiłków
gorących nie wszyscy od razu dostawali, ale te opóźnienia nie były wielkie.
Atmosfera generalnie była ekstra, wszystkim gościom się podobało. Myślę, że
nawet jak by lało, to by było fajnie, bo można było jeszcze rozłazić się na
antresolę. W pokoju, który dla nowożeńców jest gratis (w apartamencie w
zasadzie) czekał na nas różowy słoń, którego nie zabraliśmy, bo mieliśmy
samochód pełen prezentów, kwiatów, alkoholu i jedzenia, które zostało. Wczoraj
poszliśmy podziękować pani Wysockiej za zorganizowanie świetnej imprezy i...
dostaliśmy naszego słonia. Jeśli masz jakieś jeszcze pytania to chętnie
odpowiem.
Temat: czy nie dałam im za mało?
czy nie dałam im za mało?
Gdy teraz patrzę na moich znajomych, którzy mają maleńkie dzieci lub ich się
spodziewają, robi mi się przykro. Że nie dałam moim dzieciom tego
wszystkiego, co chciałam... Ale nie mogłam. Gdy Maluszki, tak bardzo
upragnione i wyczekane, pojawiły się na świecie, ja już byłam bez pracy, a
mąż był jeszcze na studiach. Nie mieliśmy właściwie stałego źródła
utrzymania. Trudny zimowy początek przeżyliśmy dzięki pieniążkom od teściów,
z ubepieczenia i zasiłkowi z pomocy społecznej (!). Dziękuję też rodzicom, że
wtedy przejęli całkowicie obowiązki opłacania rachunków. Ciuszki dla
maluszków miałam po moim rodzeństwie i dostaliśmy też trochę od rodziny.
Kołyskę i łóżeczka mieliśmy pożyczone, a wózek kupiliśmy używany. Było nam
ciężko, ale kupowaliśmy to, co było konieczne. Jeździliśmy wtedy maluchem,
który zresztą niedługo później odmówił współpracy. Pieniążki, które mieliśmy
starczały na nasze jedzenie i maluszków mleko i to, co było naprawdę
niezbędne. Nie mogliśmy sobie pozwolić na super zabawki, super ubranka, super
wyjazdy, czy chociażby pampersy (długo używałam tetry, a później dużo
tańszych, ale wg mnie dobrych, pieluch z makro). Gdy mąż zaczął pracować,
zrobiło się troszkę lżej, ale też nie starczało na nowe ciuszki i inne super
rzeczy. Moje dzieci pewnie w ogóle nie odczuły tych braków, mimo wszystko
miały dużo zabawek, bo wolałam kupić tańsze pieluchy i ciuszki w lumpeksie i
mieć na fajną zabawkę dla dzieci. Zawsze, nawet gdy było ciężko, znalazły się
pieniążki na książki. Gdy teraz słyszę o becikowym, to strasznie zazdroszczę
tym mamom. Te pieniążki pozwoliłyby mi optymistyczniej patrzeć w przyszłość,
bez takich obaw. Bardziej radośnie przeżywać macierzyństwo. Choć też na
początku nie starczało mi czasu na nadmierne martwienie się, dopiero teraz
sobie to wszystko uświadamiam. Gdy rozmawiałam o tym wszytkim z mężem,
powiedział mi, żebym spojrzała na to z zupełnie innej strony. To dzięki temu,
że nie miałam pracy, mogłam przez 2,5 roku być z maluszkami, sama decydować,
jak będą wychowywane. Byłam w tym najważniejszym okresie z nimi, byłam
wyrozumiałą, oddaną i kochającą mamą. Byłam cierpliwa, razem się bawiliśmy,
kleiliśmy, czytaliśmy... Teraz maluszki kończą 4 lata, chodzą do przedszkola,
a ja pracuję. Teraz też jestem spokojna o jutro. Mimo wszystko gdzieś we
mnie "siedzi" poczucie, że dałam im za mało.
Temat: Otwieram prywatny żłobek proszę o opinie!!!
ŻŁOBEK powinien być otwarty od 6 (7) do 18,(córka chodzi do państwowego żłobka
który jest otwarty do 17 i czasami lecę na łeb i szyję żeby zdążyć i jestem za
5min 17...koszmar).
Z zajęć oczywiście rytmika obowiązkowo.W złobkach jest prowadzony taki program
KRASNAL dla grupy 2-3latków;dzieci uczą się nawlekać koraliki na żyłki
(ćwiczenia manualne), ćwiczenia z równowagi, dzieci bawią się w lekarza:
dentysta, pediatria, zastrzyki, pobieranie krwi...robią zakupy, gotują obiady,
pieką ciastka (oczywiście na niby ),ubierają lalki,misie no i oczywiście
uczą się myć prawidłowo ząbki, uczą się ubierać, zapinać guziki..i wiele
innych.Naprawdę jest to realizowane..córka nauczyła się rozpinać i zapinać
guziki i teraz próbuje sznurować butki...
W takim żłobku czy klubie także powinny być teatrzyki, jakieś konkursy z
nagrodami, nauka piosenek wierszyków w zasadzie wszystko to co jest obecnie w
żłobkach czy przedszkolach...
Nauka j.angielskiego też może jest świetnym pomysłem...oczywiście w
odpowiedniej formie dla takich maluchów...
co do podglądu internetowego to może i fajny pomysł ale z drugiej strony mamy
ciągle by zaglądały co ich pociechatam robią...jak by moje dziecko płakało to
bym na miejscu nie usiedziała..jak by inne dziecko uderzyło to bym była zła..i
bym zaraz wszystko wiedziała, co robiło, co jadło, czego niezjadło, czy spało
itd. A teraz np mam satysfakcję że gdy przychodzę po córkę pani np mówi, że
Natalka dziś pięknie zjadła obiadek, Natalka super umyła ząbki po śniadaniu,
ładnie się bawiła itd.i ja wtedy rosnę bo jest to np miłą niespodzianką.A mała
mi wieczorami opowiada co robiła, co jadła i z kim sie bawiła.Może mówić i
mówić a ja słucham z uwagą.. Teraz uczą się wierszykó na Dzień Matki i gdy mi
już go powiedziała strasznie sie rozczuliłam i uściskała i wycałowałam
córcię..a gdyby były kamery i gdybym akurat zobaczyła jak mała się uczy to juz
może nie przezyłabym tego tak super.sama nie wiem.Ale podgląd przez internet to
rzecz drugorzędna..Jak dla mnie.
Pozdrawiam
Temat: W Pawliwkch na Wołyniu rozpoczęły się uroczysto...
Gość portalu: ANka napisał(a):
> Gość portalu: Ukrainiec napisał(a):
>
> >
> > Pojedz szanowny Panie na Wschid Polski i zobacz jak tam
> chca szanowac groby
> > ukrainskie i zachowywac cmentarzy
> >
> Czesto bywam na wschodzie z racji na rodzine meza- on tez
> z jednej strony z tej ´szlachty´. Jest i zle i dobrze.
> Ale tam gdzie jezdzilismy tak zle nie bywalo.. Ja sama z
> jednej strony o tych zbrodniach czytalam i mnie
> przerazaly.. Ale z drugiej uczylam sie piesni ukrainskich
> i kozackich.. - tylko dlatego ze byly piekne.. Szkoda
> naprawde sami wiecie ze to koszmar.Ludziom trudno
> zapomniec. Bo to boli. Trudno sobie wyobrazic a mysle ze
> polskie Pany nie wszedzie z tymi ukraincami zyli zle.. I
> historia ma na to dowody.. Sami widzicie to jak
> rewolucja- potwornosci i koszmar. Teraz za to calkiem
> niezle ukraincy z Polakami na wschodzie zyja.. Tylko ze
> tam mniej tych co te zbrodnie pamieta - ci sa daleko a to
> fakt. Latwiej sie dogadac jak sie jasno powie kto kiedy -
> wkoncu nikt z Was by nie chcial aby wam dzieci nagle ktos
> w nocy wymordowal?
> Jaki Bog takiej zbrodni nie potepi? Ludzie chca wiedziec
> kto, bo nie chca zeby zapomniano bo to jedyny wklad ktory
> moga zostawic. A i utrata ziemi to tez nie jest prosta
> sprawa. Nie kazdy czlowiek zwlaszcza starszy sie z nia
> rozstaje.. To wam powinno zalezec aby te sprawe wyjasnic.
> Rownie dobrze moze pozostac w takiej´zamazane formie´ ale
> to tylko rozjatrza sprawe.. Nie wiem moze trzeba
> czasu...Sami zobaczycie jak sie fajnie robi interesy gdy
> druga strona jest pelna nieufnosci i pogardy.. Polacy to
> juz przerabiali.
No i jak wysliscie z tej sytuacji? poprosiliscie przebaczenia u
Niemcow?? ZA CO??? w Polsce jest do obserwowania zdumiewajaca
iluzja pojednania polsko-niemieckiego w tym czasie jak w samych
Niemczech nikt nie uwaza ze ma za co prosic przebaczenia u
Polakow i bardzo dziwi sie kiedy slyszy ze Polacy tez prosza o
przebaczenie
Temat: oceanarium
wróciłam
Oceanarium znajduje się w historycznej i portowej dzielnicy Stralsundu, co
okazało sie niestety mekką dla tłumu turystów. Zdziwililiśmy się nieco, kiedy
okazało się, że na olbrzymim 10-poziomowym parkingu miejsce znalazło sie dopiero
na najwyższym poziomie, choć miało to swoją dobra stronę, bo był to zarazem
wielki taras, skąd roztaczał sie przecudny widok, z jednej strony na morze i
port z imponującym mostem prowadzącym na wyspę Rugię.
kolejowych.) Z drugiej strony na przepiękną starówkę Stralsundu. Niestety
parking ten okazał sie również niezwykle kosztowny (11 euro). Ogromny gmach
oceanarium o nieco futurystycznej
architekturze ładnie wkomponowano w istniejące stare portowe kamienice. Niestety
zmartwiła nas ogromna kolejka do kas, która wydawała sie nie mieć końca :(
Po blisko godzinie udało nam sie kupić bilety i rozpoczelismy zwiedzanie.
Początkowo oglądalismy gabloty, z przedstawicielami fauny i flory głównie Morza
Bałtyckiego i Północnego, na ścianach było mnóstwo interaktywnych ekranów, gdzie
można było poznać rożne ciekawostki. Potem doszlismy do pomieszczenia przeznaczonego
specjalnie dla dzieci, gdzie mogły swietnie sie bawić i uczyć, szkoda tylko ze w
tej części napisy były wyłacznie po niemiecku (w pozostałej części oceanarium -
po niemiecku i angielsku). Potem doszliśmy do miejsca, które zrobiło wrażenie na
nas wrażenie - ogromnej hali z modelami płetwala błękitnego i orki naturalnej
wielkosci ! Panował tam półmrok, słychać było ich odgłosy, a na dole były fajne
leżanki, z których oczywiście skorzystaliśmy ;)
Kolejną sporą atrakcją tego oceanarium było imponujące wielkością akwarium,
gdzie można było oglądać całe ławice ryb
oraz ... dwóch płetwonurków ;) Szyba ma tam podobno 30 cm grubości. Na tym
poziomie było również kilkadziesiąt mniejszych akwariów, z których najbardziej
spodobały mi się te z płaszczkami,
meduzami i ukwiałami. Fajny był również 6 metrowy tunel pod jednym z akwariów,
idąc w nim można było oglądać ryby dookoła, nawet nad głową. Reasumując, warto
wybrać sie do tego oceanarium, szkoda tylko że fauna i flora z naszych mórz nie
jest tak barwna, jak ta z Morza Śródziemnego, czy Czerwonego.
Będąc w Stralsundzie zdecydowanie warto pochodzić sobie po Starówce. Muszę
przyznać, że miasto nas zachwyciło, piękne stare kamienice, uroczy brukowany
Rynek i te wąskie uliczki przypominające mi te, z cieplejszych krajów naszego
kontynentu. Stralsund to niewątpliwie najładniejsze miasto w Północnych
Niemczech, jakie dotąd widziałam :)
Temat: WITAM, ZNALAZŁAM SWOJE MIEJSCE
Witaj Procura
Ja jestem po tej drugiej stronie ale przez wiele lat byłam w takiej samej
sytuacji jak Ty
Mój były mąz ma z poprzedniego małżeństwa córke Magdę ze mna ma Martynke a
teraz mieszka z kolejna "wybranką serca". Bardzo długo nie było mi dane poznac
Magdy, jakos to przezyłam. potem był okres wspólnych wyjazdów na ktorych tatus
wolał narty wodne wędkarstwo i inne rozrywki, a ja myłam dziecu włosu (długie
okropnie) obcinałam paznokcie robiłam jedzonko i takie inne drobiazgi. Po kilku
latach okazało sie ze dziecko nie chce kontaktów ze mna tylko z tatą. Były
listy telefony prośby ze strony Mamy Magdy. Na dzień dzisiejszy Magda niechce
sie widywac z tata (ma teraz 16 lat ,skończy w lipcu) Natomiast jesli chodzi
o nasza wspólną Martnkę sprawa wyglada tak że kontakty z ojcem sa ustalone
sądownie. Przez jakis zcas robiłam wszystko żeby Martna spotykała sie z ocem
bez udziału kolejnej partnerki. Niestety nie udało się. Ona jest i bedzie (lub
nie) w zyciu mojej córki. Traktowałam ja jako zło konieczne teraz nie traktuje
jej wcale. Sa momenty ze zpaominam o niej poprostu. Nie bronię Martynie
kontaktów kiedy tylko chce może zadzwonic do taty (poza ustalonymi sądownie
terminami) i sie wprosic do nich. Ostatnio nawet zauwazyłam że zaczeli spedzac
czas bez "nowej wybranki". Nie wiem czym to jest spowodowane, moze tym ze
zakazany owoc smakuje lepiej. Kiedy zabraniałam złosciłam się płakałam było
fajnie. Teraz kiedy z mojej strony nie ma takich reakcji a raczej sa
odwrotne :chcesz, oczywiscie prosze bardzo, stosunki sie rozluźniły. martna
coraz częsciej bywa u dziadkuw w kinie w parku tylko z tatą.
Procuro doskonale Cie rozumiem bo jak mówiłam 9pisałam) jestem po drugiej
stronie takiego układu ale byłam równiez po "Twojej" Weź na luz - jesli moge
radzić- wszak to dzeciątko Twego Ukochanego. On powinien pamietac o
karteczkach, telefonach datach i prezentach. Jeśli nie pamieta nie rób tego za
Niego, bo w ten sposób wybielasz go w oczach dziecka i matki. A ona na pewno
nie wie o twoim poswieceniu.
Usmiechnij sie jest juz wiosna:))))
Temat: Służba Cię nie minie
Alez ja doskonale znam zasady na jakich dziala wojsko.I twierdze ze do wojska
powinni isc ochotnicy anie na przymus!Bo przumusem nic sie nie osiagnie.Wiem ze
wojsko ze strony medialnej tos ielanka,a ze strony innej to prawdziwa
meczarnia.Moj ojciec pracowal przez wiele lat kawalerskich w wojsku.I od
tamtego czasu minelo tez i wiele lat.Ale biorac pod uwage to ze wojsko to
wojsko i nie jest to przedszkole dla milych dzieci to naprawde juz zenujace.ja
wiem doskonale ze wojsko nie zrobi z czlowieka ktory na sile jest do niego
wcielony czlowieka super trwaldziela.Bo nic na sile.Ale jesli do wojska szli by
sami chetni wtedy moze by i wojsko wygladalo inaczej.Mam szcunek do mudnuru nie
dlatego ze ladnie wyglada ale dlatego ze to ciezka praca.tak samo jak i inne
zajecia.Wojsko lubie i zawsze zalowalam ze nie moge isc do wojska.Ty masz zle
dowiadczenia.Twierdzisz ze dziewczyna powinna zajmowac sie "babskimi"
sprawami.A ocene wojska powinna zostawic facetowi bo wie bo widzial bo byl.A ja
sie nie zgodze na takie myslenie.Jezeli facet nie chce isc do wojska jego
sprawa.Niech nie idzie.A jak jzu poszedlbo mu kazali jego stratabo nie chcial
isc a teraz naprzymus musi.Z przymusowego robotnika zadna korzysc.Tak samo z
przymusowego wojaka :) Kiedys wojsko bylo inne bo mentalnosc ludzi byla
inna.taks amojak kiedys szkola byla inna szkola.I nie widze szacunku jest
twierdsisz ze moj ojciec to darmozjad ktory bawil sie w wojenke za pieniadze
podatnikow!!!
Smiem nawet twierdzic ze ja jako dziewczyna jestem bardziej nastawiona
pozytywnie do sluzby mundurowej niz facet ktory narzeka ze idzie do wojska.
I zaraz mi ktos napisze ze nigdy w wojsku nie bylam ze nie wiem co to znaczy.A
dlaczego nie wiem?Bo facet jest przekonany ze baba w wojsku sobie nie poradzi!
Zalosne juz robi sie takie gloryfikowanie faceta i demonizacja baby!!Facet sie
nadaje do wszystkiego a jak baba mowi ze mundurowa praca jest fajna to juz jest
zla baba bo ona nic nie wie bo co ona moze wiedziec!Czasami mam wrazenie ze mam
wieksze "jaja"niz przecietny facet.
Zostalam wychowana w sposob wojskowy.Duuuzo pokory i duuuuuuuuuza
odpowiedzialnosc za wlasne czyny!!!Stara szkola wojskowa!I ciesze sie z tego
ogromnie!Bo przynajmniej mam wpojone zasady morlanosci czlowieczenstwa i jestem
z tego dumna.I niech bedzie ze moj ojciec to darmozjad.Ale szczerze kto nim
dzisiaj nie jest?To co kazde panstwowe instytucje pozamykac?Bo wszystko to
darmozjady?Bo podatnicy utrzymuja?najlepiej wszystko sprywatyzowac!
WOJSKO to wojsko!Jakie jest takie jest!A do wojska niech ida ci co chca a nie
na sile!Bo z przymuszonego pracownika zaden zysk i zadna pociecha!
Temat: Wiecie, nasze Brzdace sa na swiecie :-)))
Witam serdecznie,
Byl juz i drugi spacer, fajnie bylo, bo pogoda dopisala, niestety Krysi w
polowie przestalo sie podobac i tak plakala, ze w obawie o jej gardlo
odstawilam ja do domu, pod opiekuncze skrzydla taty.
Wizyta u lekarza do teraz sprawia, ze sie usmiecham. Ponad godzina przygotowan,
potem dojazd, rozbieranie, badanie, szczepienie, ubieranie, powrot do domu i do
stanu lozeczkowego. Lacznie 3,5 h z czego na maxa pol godziny Brzdace spedzily
w lekarskich objeciach.
Wiecie, to trzy male bohaterki, przy szczepieniu Natalka poplakala moze ze dwie
minuty, Zosia az tata nie wzial jaj na rece i czule przytulil, a Krysia dwa
razy zaplakala i zasnela. Oby tak zawsze!
Gacek, powiedz prosze, czym karmisz swoje pociechy zanim polozysz je spac. Ja
podaje moje mleko na zmiane z modyfikowanym Nestle. Dziewuszki spia na maxa 4
godz i budza sie glodne. Nie buntuje sie specjalnie, bo ciesze sie ze apetyty
dopisuja, fajnie byloby jednak troche dluzej sie przespac.
Co do depresji, to chyba mnie jeszcze nie dopada i mysle, ze nawet sie o nia
nie otarlam, za to mowiac szczerze juz sobie poplakalam. I dobrze, bo
przynajmniej organizm oczyscil sie ze zlych emocji. Jasne, ze chodze troche
zmeczona, szczegolnie dzis, bo Krysi i Zosi zebralo sie na nocne ogladanie TV,
a jak wreszcze zasnely Natalka zglodniala, a za poltorej godziny panny
telewizyjne tez juz byly glodne. Nie bede sie rozpisywac, bo na pewno znacie to
uczucie.
Juz teraz brakuje mi czasu na zrobienie sobie paznokci i to w wersji
podstawowej, bez jakichs wielkich malowidel. Mysle, ze jeszcze jakis tydzien -
dwa i sie dogramy.
Przy okazji, co radzicie, gdy dzieci spia w dzien, a nie spia w nocy. Krysia i
Zosia to specjalistki w tej dziedzinie.
Co do zdjec, hmmmm, glupio mi strasznie. Obfotografowalam juz maludy z kazdej
strony, raz nawet zabralam sie za strone www i skonczylo sie na otwarciu Worda.
Jej, tylko sie nie smiejcie, powiem szczerze, po prostu nie mam czasu,
zwlaszcza, ze robie to pierwszy raz, korzystajac z porad meza Muzyczki.
Obiecuje, ze wywiaze sie z obietnicy, tylko czasowo to sie na razie nie
zadeklaruje
Sluchajcie, koncze, bo corenki spia pod opieka taty, a ja mam jakies dwie
godziny, by pozwiedzac senna kraine.
Pozdrawiam cieplo,
Karolcia z Zosia, Krysia i Natalka
Temat: WSZYSTKO O YASMIN - pytajcie i radzcie
Yasmin a CYSTY (TORBIELE)
Witam !
Chcialabym sie dowiedziec czy ktoras z dziewczyn miala podobny przypadek.
Mianowicie, poszlam do lekarza po pigułki anty, dostalam YASMIN. Powiedzial ze
to jest nowa pigułka, nowej generacji i ze m.in sie po niej nie tyje. I tak...
w pierwszych 3 tyg to mialam takie schizy ze lepiej bylo sie do mnie wogole nie
odzywac. Plakalam nawet wtedy jak mi widelec na podloge spadl. No dobra ,
teraz sie z tego troche smieje ale stany deppresyjne byly okropne. Ale minely,
co najwazniejsze. Ponadto nie odczuwalam zadnych dodatkowych negatywnych
skutkow. Aha, biust mi sie strasznie powiekszyl Z jedenj strony to bylo bardzo
fajne...z drugiej strony caly czas mnie bolal i byl po prostu napuchniety - jak
przed okresem. Ten objaw nie zniknal.
Na przerwanie tabletek zdecydowalam sie sama bez konsultacji z lekarzem. Po
prostu partner wyjezdzal a ja nie chcialam sie niepotrzebnie szprycowac
hormonami. Bylo wszystko w porzadku. Okres pojawil sie normalnie. Bole tak jak
zwykle nic szczegolnego. Po pol roku poszlam znowu po pigulki i okazało sie ze
ma CYSTE! Bylam przerazona bo powiedzial ze jest duza. Nie moglam uwierzyc,
dlaczego, jak to sie stalo, czy cos nie tak zrobilam.... Nie, powiedzial ze to
sie zdarza i to nie jest od tabletek. Ale skoro cysta jest zaburzeniem
hormonalnym, to gdybym nigdy nie ingerowala w swoja nat gospodarke horm. na
pewno by sie nie pojawily - to moje zdanie. Mniejsza o to. Powiedzial ze i tak
bym dostala tabletki anty bo to I sposob na wyleczenie torbieli. Zaznaczam ze
nie mialam rzadnych objawow. Tak wiec jak zaczelam brac ponownie Yasmin, to
potem krwawilam caly miesiac - cysta sie likwidowala. Po miesiacu, przy
kolejnym badaniu okazalo sie ze zniknela Uhh Ale zapytalam sie co mam zrobic
aby to sie nie powtorzylo, jakbym chciala przetwac branie - Skoro chce przerwac
to chce miec dzieci. A jak zajde w ciaze to mi sie nie zobia. No i tak
otrzymalam bardzo "wyczerpujaca" odpowiedz.
I teraz pytanie: CZY KTORAS Z DZIEWCZYN PO PRZERWANIU YASMIN DOSTALA CYSTY?
Znalazlam na forum 1 przypadek, dlatego i ja o tym napisalam. Przypominam, moja
cysta zostala wykryta przy badaniu kontrolnym, przez USG. Nie mialam ojawow a i
lekarz powiedzial ze przy normalnym badaniu nie zawsze mozna ja wykryc,
potrzebne jest USG.
Pozdrawiam
Magda
Temat: nasza chudzinka, czyli...
Jayin, jak odpalam „download”, to mi się to co Ci wysłałam w wordzie odpala
oraz cała reszta (linki o zupełnie innych rzeczach) i nie ma to ładu i składu.
Nie wiem czy tylko jak tak mam? Lamer jestem, a widzę dokładnie to, co Ci
wysłałam i to w takiej formie. Ten artykuł niech zostanie w "dzieciach", ale
resztę wywal, ja pomyślę gdzie. I przerób na „zobacz więcej” tak jak w tym
artykule powyżej, co?
Tam Ci wysłałam dwa linki do książek, tzn. myślałam o czymś w rodzaju "warto
przeczytać", "recenzje", czy "co każda macocha wiedzieć powinna ;)" itd. no i
opisać te dwie pozycje, jakie można zakupić - linki podałam. I jest tam jeszcze
link do artykułu Wojciecha Eichelbergera "Jestem macochą". Nie kopiowałam tego
do worda, tylko link dałam, byś do nas na stronę wrzuciła ten artykuł, podała
autora itd. To się nadaje to „psychologii”.
Wiesz co? Te recenzje opracuję dziś. Poczta mi szwankuje to piszmy tu.
Dodatkowa korzyść taka, że wątek tak szybko nie spadnie i może jeszcze
dziewczyny coś fajnego wyszperają?
Aaa! Do „dzieci” wrzuć ten krótki tekst, do którego podałam linka w poście
wyżej „ku pokrzepieniu serc”. Myślę, że się nadaje. A ja myślę nad zadaniem
domowym dla macoszek, którym by się chciało trochę popisać. Może wątek
tematyczny, zebrać trochę opinii i na podstawie tego zredagować jakiś tekst?
MOŻE KTÓRAŚ Z WAS DZIEWCZYNY MA FAJNY POMYSŁ, O CZYM ZBIOROWO MOGŁYBYŚMY
POPISAĆ? No wiecie, jakaś konkretna historyjka i jak to wyglądało w
poszczególnych przypadkach lub poważniej: np. konkretny problem i różne
widzenie tej samej sprawy, rady itd.
Jayin, możesz na stronki wrzucać gify?
Pozdrawiam
lida
PS. Jayin, będąc na stronie nie mogę wejść na forum przez linka, który jest na
samej górze z lewej strony - nie działa. Możesz to sprawdzić?
Temat: Bielsko-Biala-buciki, gdzie?
No więc najpierw polecam sklep z obuwiem dziecięcym w okolicach "Klimczoka" w
centrum. Sklepik znajduje się przy drodze prowadzącej na parking na
dachu "Klimczoka". Jadąc od "Sfery" przez most trzeba skręcić w ulicę Cyniarską
(pierwsza możliwa w prawo) i zaraz na samym jej początku przed parkingiem w
prawo. Sklepik znajduje się w ciągu budynków po prawej stronie chyba jako drugi
albo trzeci za TP S.A. Właściwie są tam dwa sklepiki naprzeciwko siebie. Ale to
ten po prawej. Mówiąc szczerze to głównie tam zaopatruję sie w buty dla mojego
dziecka (obecnie już 4 lata) i tylko oraz zdarzyło mi się kupić buty gdzie
indziej.
Drugi sklep to typowo obuwniczy z dużym wyborem bucikiów dziecięcych na rogu
ul. 11-go Listopada i Szkolnej. Idąc ul. 11-go Listopada od hotelu "Prezydent"
to znajdziesz ten sklep lewej w jej końcowym odcinku.
Jeśli z kolei zależy ci na super markowych butach i ciuchach i forsa nie gra
dla ciebie roli, to jest fajny sklep na ulicy Komorowickiej, niedaleko
skrzyżowania z ul. 11-go Listopada. Idąc od hotelu "Prezydent" mijasz Plac
Wojska Polskiego, potem po lewej stronie księgarnię i dochodzisz do tego
skrzyżowania. Skręcasz w lewo i sklep znajduje się jakieś 30 m dalej na tej
ulicy (Komorowickiej) po prawej stronie. Ciuchy i buty fajne, ale ja tam nie
chodzę, bo nie na moją kieszeń (np. Naturino za 300 zł).
Oprócz tego w Klimczoku na trzecim piętrze tuż obok windy tej od strony rzeki
jest też stoisko obuwnicze (także obuwie dziecięce) oraz na I pietrze na
stoisku z ubraniami dziecięcymi tuż obok zabawkowego (przy drugiej windzie).
Jest jeszcze kilka innych, jak byłabyś zainteresowana to poszperam w pamięci i
napiszę.
Pozdrawiam
ATA (rodowita bielszczanka)
Temat: alimenty i inne pytania
Tak, Chalsiu, rozumienie to fajna sprawa. :) Tylko, że trzeba założyć, że ta
druga strona też chce pokojowych stosunków, i tu przyznam czytanie postów na
samodzielnych (a teraz także tu) powoduje, że staję się bardzo ostrożna w
stosunku do eks mojego męża :(. Nie byłam na macochach raptem jeden dzień i,
wybacz, kiedy zajrzałam i zobaczyłam posty mag_p... No to wiesz, odechciewa
się czegokolwiek. Gdzie tu dyskusja, gdzie chęć rozmowy? Baaaaardzo staram się
(i podczas uczestnictwa w innych wątkach też się starałam) zrozumieć
postępowanie i emocje jej, tak jak i innych pierwszych (także Twoje), ale
jeśli spotykam się z tekstem, że bogaty nie zrozumie biednego... No bo co, czy
ja wychodząc za mąż (w dodatku o zgrozo za faceta z dzieckiem ;)) przeszłam
pranie mózgu?! Nie! Ja pamiętam co czułam, co myślałam, jakie miałam problemy
i jak je rozwiązywałam wtedy, kiedy sama byłam samotną matką. Nie wchodzę na
forum dla taniej radochy uczestnictwa w "maglu" i obrzucania się błotem.
Myślałam, ze mogę czasem pomóc. Ale jeśli wyciągnięta dłoń jest cały czas
odtrącana, bo z racji mojej obecnej sytuacji jestem wrogiem z założenia? W
dodatku to forum faktycznie miało chyba głównie wspomagać "te drugie" i Ty
także w swoich gratulacjach napisałaś, że będziesz tu wpadać POZNAĆ zdanie
drugiej strony, ale nie NAWRACAĆ na jedynie słuszną drogę. :)
W dodatku żądania typu "przywieź, podwieź, dziecku i mnie się należy...." jak
mają nastrajać? Jesteśmy tylko ludźmi. Ja na początku się buntowałam. I
przyznaję się, że wściekłam się gdy na początku (tuż po naszym ślubie)eks
zadzwoniła, że natychmiast trzeba zawieźć małego do lekarza, bo ma
temperaturę. I uważam, że dobrze, że ślubny nie pojechał, bo jeśli natychmiast
tzn. że wzywam taksówkę (nota bene lekarz dwie ulice dalej) albo pogotowie a
nie czekam kilkadziesiąt minut na przyjazd tatusia.
A swoją drogą, nie czekałabym tyle na zamontowanie barierek (dla zasady jak
sądzę), bo schody to piekielnie niebezpieczna sprawa, a to chyba
bezpieczeństwo dziecka jest priorytetem.
pzdrw
ashan
Temat: granice kiczu
Mammajko,-
fajnie, ze przeszlismy od problemow ogolnospolecznych do szczegolow - .
Twoja kwintesencja KICZU - "przeciez to WIDAC!" - jest najlepszym
podsumowaniem calej naszej dyskusji - )))))).
Co do Twoich uwag o ..liternictwie - Skarbie - ja pamietam czasy (to wlasnie ta
nasze mlodosc "zawodowa" jak pracujaca w TV kolezanka "dniami i nocami"
wypisywala plansze do wszystkich programow - ).
I Ty pamietasz jaka rewolucja w tym zakresie byly "suche literki" -
- Letraset`u . ) .
Co do obecnych wymogow "rynku" w tym zakresie hmmm.... - opisana sytuacja
niewiele rozni sie powszechnie od tej w firmie p.Rosenkranz´a - fakt! -
ALE - powazne firmy wydaja w dalszym ciagu znaczne sumy i powaznie traktuja
nawet najmniejsze drobiazgi zwiazane z "image" firmy czego pierwszym i
charakterystyczna oznaka jest znak firmowy -
Czytam Ci ja fora graficzne he, he - a szczegolnie wspaniale sa te nasze
polskie.
Zmilcze - co sadze o niektorych "produkcjach" wiodacych tam osob - bo mam dosc
awantur i wyzwisk - Ci "artysci" techniki komputerowej maja tak wysokie
mniemanie o swoich talentach i warsztacie oraz oprogramowaniu (Corel Draw -
sic!!!!), ze -szkoda slow a efekty widac na ulicy i stronach www - ).
Jako przyklad porzadnej roboty:
Jest w Niemczech Bank - odpowiednik naszego PKO nazywa sie Sparkasse.
Jak czytalem sprawozdania z 2-letniej dyskusji fachowcow- profesjonalistow
nt.konkursu projektow profesjonalnych grafikow-liternikow co
do "unowoczesnienia" znaku firmowego tej firmy i jakie PIENIADZE byly
rekompensata dla zwyciezcy - ufff - ).
Twoje uwagi na temat swiatla, kerningu, mozliwosci reprodukcyjnych i zasad
klasyki literniczej - to byly STRONY zazartych elaboratow!.
"Wynikiem" - jest jedna (JEDNA) literka "S" z kropka.... to byl znak tej firmy
ZAWSZE - teraz jest odrobine unowoczesniony -
Jak chcesz zobaczyc jak wyglada wystukaj np:www.sparkasse.de/ i po lewej
stronie tej strony masz ten znak firmowy - znany nawet kilkuletnim dzieciom w
Niemczech i obiekt zazartych dyskusji grafikow-fachowcow.
Bank - moze sobie na to pozwolic - Rosenkranz & Ska - w dalszym ciagu
slucha "fachowych" porad p.Malzonki!.
Niech by sie nie posluchal! - ))
cmok-cmok,-
pE
Temat: czy postęp zabije instynkt stadny?
Nawiazujac do postu Popaye - nie w samej industrializacji rzecz - to
prawda.Sytuacja zmienila sie w Polsce w ostatnich 20 -tu latach - co dla osob
majacych 40 jest pol zycia,ale sa tu i troche starsi.Nie siegajac wiec do
dziecinstwa - lecz czasow kiedy bylam juz rodzicem - potrzeba kontaktow
miedzyludzkich w latach 80 tych byla zupelnie inna.Poza tym nie bylo wielu
alternatyw i kazda inicjatywa gromadzaca ludzi w fajny sposob zyskiwala
chetnych.My ,tzn. stowarzyszenie"zawieszone" w stanie wojennym natychmiast
zalozylismy Kolo PTTK przy spoldzielni mieszkaniowej naszego osiedla i pod tym
szyldem organizowalismy mnostwo imprez dla dzieciakow,obozow rajdow itd.Dla
rodzin majowki ,pikniki i wspolpraca byla doskonala,bardzo duzo osob sie
wlaczalo.Potem przyszly czasy "transformascji" i ci najaktywniejsi zostali
wkreceni albo we wlasna dzialalnosc,albo w dzialania polityczne i w efekcie
mieli coraz mniej czasu.Rownoczesnie zaczela sie konkurencja w organizacji
czasu wolnego,te wszystki szkolki jezykowe,tenisowe,itd.Teraz juz ludzi troche
odpuscilo i chetnie zaczynaja uczestniczyc.Ale znowu inicjatywa jest ze strony
osob juz teraz - "dojrzalych",bo mlodzi rodzice chetnie przyjda na jakas
impreze z dziecmi,ale poza tym wogole nie maja czasu.Nie mniej uwazam,ze trzeba
dostrzegac ten problem i starac ,zwlaszcza od najmlodszych lat wciagac dzieci w
sensowne srodowisko rowiesnicze.Jak sie zaczely ferie zimowe i w wypozyczalni
kaset widzialam tatusia,ktory pozycza 5 bajek naraz ,to nie powstrzymalam sie
od jakiejs uwagi (zawsze mnie cos podkusi ),ze moze by ten synek troche na
powietrzu,ze piekna zima itd. - a tatus na to:przynajmniej wiem ze bedzie
siedzial w domu.No i tak jest!Narazie chyba dosc.
Temat: szkoły wyższe w Białej
negev56 napisała:
> Aga, to takie znamienne, wyszydzać czy śmiać sie do rozpuku z
czegoś lub kogoś.
> Być może poziom nie jest najwyższy, ale to nikogo nie upoważnia do
kpin, bo
> prawdę mówiąc, wielu jest absolwentów prestiżowych uczelni, którzy
przez studia
> przeczołgali się. Podejrzewam, że wiele osób studiujących w BP,
chętnie by
> uczyło sie na UW, UJ, UAM, ale brak finansów skutecznie to
uniemożliwił.
> I fajne jest to, że tym młodym ludziom, mimo przeciwności losu,
chce się dalej
> uczyć nawet na bialskich uczelniach, coś robią ze sobą, próbują.
> Czy posyłanie własnego dziecka do przedszkola czy szkoły
państwowej lub
> prywatnej, dyskwalifikuje te dzieci lub ich rodziców? A może
właśnie kasa
> odgrywa rolę najważniejszą.
> Raczej nie na miejscu są te kpiny...
>
No cóż z jednej strony masz rację, choć powiem, że są tu dwie grupy
poszkodowanych. Ty bronisz jednych, a ja za to obronię tych drugich.
Pomyśl, co jest sprawiedliwego w tym, że ktoś poświęcił parę lat
żeby zrobić maturę i ma być na równi z tym który zrobił ją w miesiąc
w jakiejś tam szkole prywatnej za kasę. Później pięć lat uczciwych
studiów, zdobywania materiałów i utrwalanie w głowie aby uzyskać jak
najlepsze wyniki i mieć tego wymarzonego magistra. I jak ma taki
człowiek dowartościować się jeżeli okazuje się, że miałby być na
równi z tym ,który zrobił te studia jeżdżąc od czasu do czasu i
zbierając punkty za obecność lub za jeden referat na koniec roku,
który mu napisał kolega.
Jednak wolałbym docenić pracę tych, którzy chcą się uczyć szczerze i
uczciwie. Są też oczywiście jak najbardziej problemy finansowe u
niektórych, ale od tego są stypendia i zapomogi. Na prawdę da sie
skromnie przeżyć bez dodatkowych przyjemności jeżeli sie dąży do
jakiegoś celu, ale jednak trzeba mieć ten cel w głowie i nie szukać
alibi na swoje lenistwo do nauki, bo to najczęściej dotyczy tych co
potrafią finansowo sie obronić. Niestety każdy z nas już jest
nauczony szybkiej kariery i szybkich pieniędzy i takie szkoły będą
powstawać bo widać jest zapotrzebowanie (nie koniecznie na naukę).
Temat: Rakieta wystrzelona przez Hamas trafiła w Aszkelon
nierzyd napisał:
> mirmill napisał:
>
>
> > Lepiej trafic w ten samochod na opustoszalej ulicy.
>
> Izrael ma mozliwosc wyboru. palestynczycy nie. Oni nie maja helikopterow,
> nowoczesnych rakiet, czolgow. Zamachy bombowe to ich jedyny sposob zabijania
> Zydow. Kazdy z was zabija na swoj sosob. Jedno gowno warte drugiego.
>
> > Ale kiedy cale otoczenia popiera takich mordercow, za duzo lez nie bede za
>
> nichprzelewac.
>
> Kazda strona, i wy i oni popiera "swoich" mordercow i kazda strona przelewa
za
> nich krew.
naprawde?
Po ostatnim wybuchu w Jerozolimie gdzie wiekszosc ofiar skladalo sie z
kobiety i dzieci (w tym sporo niemowlat) mieszkancy arabscy w Hebronie
urzadzili swietowanie z fajerwerkiem i muzyka. (New York Times)
Powiedz kiedy Zydzi tanczyli na ulicach po zabiciu jednego z mordercow
arabskich?
Ascribing moral equivalence to the fight of the Jews and the Arabs, is both
evil and antisemitic. 'Tis the truth! I heard this from Koszalek Opalek!!
>
> > W tym tez duchu:
> > Polski antysemityzm nie polega na tym ze kilku drani na tych stronach gaze
> ty
> > wyborczej wypisuja bzdury typu ANNY. Polski antysemityzm polega na tym ze
>
> nikt
> > nie potepia w Polsce tego antysemityzmu (ok, sa moze pojedyncze jednostki)
> > Polska jest chyba jedynym na swiecie panstwem z antysemityzmem bez Zydow.
>
> Do podtrzymywania polskiego antysemityzmu walnie przyczyniaja sie takie glaby
> kapusciane jak ty, dana, fredzio i paru innych. "Antysemityzmu" wobec takich
> fanatykow nie powinien potepiac nikt trzezwo myslacy.
Fajnie. Poniewaz znalazlez kilku glebow kapuscianych jak ja, dana, fredzio
(ktorego do tej pory nie czytalem, ale teraz wzbudziles moje
zainteresowanie :-) ) usprawiedzliwiasz antyseemityzm?
Stereotyp Polaka na calym swiecie jest wlasnie glab kapusciany. Ale jakos
mniej na swiecie antypolskiego sentymentu (a szkoda >:-P ) niz w Polsce
antysemityzmu.
Temat: Bydgoszcz
Wygląda na to, że jesteśmy w podobnej sytuacji
Ja przez ostatnie 1,5 roku chodziłam do Jurasza do dr Senterkiewicz, raz też
zdarzyło mi się być w Jej prywatnym gabinecie na Gnieźnieńskiej. Byłam bardzo
zadowolona, choć muszę przyznać, że prywatny gabinet ma kiepsko wyposażony, no
i jeśli chodzi o USG (a to przecież w ciąży ważne), sama twierdzi, że
Przeperski jest w tym doskonałym fachowcem i ma świetny sprzęt (zaczęło się od
tego, że poszłam do Niego na USG).
Choć w ciąży jeszcze nie jestem (staranka zaczynamy z końcem czerwca ),
zdecydowałam, że do Jurasza już nie będę chodzić, przede wszystkim ze względu
na długie kolejki. Moja siostra niedawno urodziła dziecko i chodziła właśnie do
Senterk. - wyobraź sobie, że nawet w ciąży bardzo zaawansowanej (8-9 mc)
musiała wysiadywać po 3 godziny w kolejce.
Miejsce, gdzie chcesz rodzić, nie zależy od tego, do jakiego lekarza chodzisz
(no chyba że akurat pracuje w danym szpitalu), moja Siostra rodziła na
Kapuściskach.
dr Przeperski zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, nie tylko dlatego, że ma
fajny gabinet, ale ma wspaniałe podejście - jest rzeczowy, spokojny, cierpliwie
odpowiada na pytania, przy tym w badaniu bardzo delikatny. Ostatnio przyplątała
mi się jakaś infekcja i poszłam już do niego, a wizyta utwierdziła mnie w
wyborze. Jedyny minus jest taki, że przy prowadzeniu ciąży w gabinecie
prywatnym prywatnie też trzeba płacić kilka razy za badania krwi, moczu w
jakimś laboratorium - kiedy ciąża jest prowadzona "państwowo" robisz badanka w
tej samej przychodni i już. Z drugiej strony, nie są tak strasznie drogie, a w
Juraszu np. te całe ceregiele z rejestracją na badania, i z czekaniem kiedy
dużo pacjentów, a ja mam laboratorium koło domu i chyba bardziej się opłaca
zrobić prywatnie niż jeździć.
Co do stawek dra Przeperskiego - wizyta kosztuje 60 zł, USG 50, nie wiem czy
dla ciężarnych są jakieś zniżki.
Pozdrawiam
Temat: w dzien spia w nocy czuwaja....co robic...?
w dzien spia w nocy czuwaja....co robic...?
Na poczatek wszystkiego dobrego i jeszcze lepszego roku 2005 zycze wszystkim
kochanym trojaczkom i ich dzielnym rodzicom. Dlugo sie nie odzywalam bo wciaz
mamy problem z komputerem i nie moge w domu korzystac z internetu ale juz nie
dlugo ...tak mowi tatus trojaczkow ktory od miesiaca probuje cos z tym
zrobic. No coz pracy jest duzo.A Piotrus , Ola i Szymek sa coraz bardziej
absorbujace. Dzieciaki sa strasznie fajne i pocieszne zaczynaja juz sie
rozgladac , w ruch ruszyly grzechotki i kazde coraz wiecej pragnie czulosci i
przytulanek. Mam tylko problem , bo troche sie im poprzestawialo i w dzien
najedzone ida spac ,jedza srednio co 3 godziny ,ale gdy tylko mija godzina 21
wszystkie zaczynaja czuwac,Ola i Piotrus na szczescie nie za dlugo ,gdyz w
ciagu dnia maja dosc dlugie okresy kiedy nie spia,budza sie nad ranem troche
poszaleja i w nocy raczej grzecznie spia. Ale za to Szymkowi zupelnie sie
przestawilo... w dzien dziecka nie ma, zje, dlugo spi a za to w nocy godzina
2-3 ona zaczyna czuwac , wierci sie, steka oczy mu biegaja we wszystkie
strony i najchetniej chce byc noszony no i oczywiscie o wszystko upomina sie
placzem, a uspokaja sie dopiero na rekach,gdy spaceruje po mieszkaniu z mama.
Czy tak juz bedzie do konca? Probowalam go budzic w dzien troche pomeczyc
zeby w nocy spal ale nic z tego.Poza tym wszystkie w nocy jedza mniej i
czesciej . Moze ktos ma pomysl jak im wydluzyc te okresy nocnego jedzenia.
Musze przyznac ze jest to meczace.Probowalismy wciskac wiecej jedzonka ,
czasem sie udaje i przesypiaja wtedy wiekszosc nocy ale niestety ostatnio sie
nie udaje. Czy ktos ma podobny problem?
POzdrawiam serdecznie. Pa Pa.
Aneta z Krakowa -mama Oli, Szymka i Piotrusia.
Temat: interwencje wojskowe a prawo miedzynarodowe
ppp
marcus:
Korwin Mikke myślę mógłby doprowadzić w naszym kraju do kilku kaźni gdyby
przejął władzę
niemniej on ma coś takiego, że potrafi logicznie wypunktować swoje teorie albo
także logicznie obalić teorie socjalistyczne
w kazdym razie w art. o prawie międzynarodowym BEZSPRZECZNIE wykazał że
prawo międzynarodowe jest utopią i nigdy nie może zaistnieć
jeśli będzie potrzeba to mogę poszukać, pisał o tym kilka razy, nawet w miarę
niedawno w swojej gazetce
Arabie:
Gość: Alik 08-09-2003 00:06 odpowiedz na list odpowiedz cytując
Drugi Żyd idzie mnie przekonać w jednym poscie o dwóch
rzeczach:
- nie ma prawa międzynarodowego (a po co są katedry
takiego prawa na
uniwesytetach i tysiące ksiązek na ten temat)
- nie ma takiego narodu jak Palestyńczycy (to są jakieś
dziwologi które można
zabijać rakietami z helikopterów albo ich dzieci
rzucające kamieniami w czołgi)
Tako powiedzieli Żydzi, więc to musi być prawda.
A z drugiej strony Amerykanie, aby dokonać "interwencji
humanitarnej" w Iraku,
czyli wspomóc jakąś zbieraninę nie będącą narodem,
uratować znienawidzonych
Arabusów od dyktatora, wydali już 100 mld dolarów.
I ty Zydzie idziesz mnie przekonać że zrobili to dla
dobra tychże Arabusów?
A może dla nafty i Wielkiego Izraela?
Ja nie jestem rasistą szowinistą itp
Arabowie mi nie przeszkadzają specjalnie
zresztą nawet gdyby to co>? nie mogę ich zabic bo jest ich ponad 300 milionów,
więc ich olewam
natomiast czynnie występuję przeciwsko Arabom szerzącym "walczący islam" lub
Arabom okupującym Izrael i dążącym do zniszczenia Izraela
a także tym którzy dążą do zniszczenia naszej cywilizacji
więc chcąc nie chcąc, jestem przeciwko około 80% światowego Arabstwa
Izraela popieram z powodów altruistycznych
odbudowa tego kraju i jego istnienie jest dla mnie jedną z bardziej
wzruszających kart historii i dlatego popieram transfer Arabów do Arabii
oraz Izrael w granicach z Damaszkiem, Bejrutem i Ammanem (troszke większy jak
za Dawida)
fajnie byłoby też gdyby odbudowały swoje państwa inne ludy niegdyś z-
arabizowane: z Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu i okolic Mezopotamii
Temat: moda na kwaśne
miły jesteś
trond napisał:
> unsatisfied6 napisał:
>
> > trond napisał:
> >
> > > unsatisfied6 napisał:
> > >
> > > > trond napisał:
> > > >
> > > > > U6!pomyłuj!!!!!!!!!!!!!!!!!!ja czytam 24h,ale w różnych wąt
> kach
> > się
> > > > > powtarzasz,chyba że się mylę,to wybacz,ale obiecałem Ci czy
> tać,t
> > o czy
> > > tam.n
> > > > ie
> > > > > oceniam.ale czy mógłbyś m i ułatwić i t r o c h ę s i
> ę s
> > tresz
> > > czać?
> > > >
> > > > albo
> > > > >
> > > > > napisz specjalnie dla mnie co jest Twoim największym marzen
> iem.n
> > iech
> > > mam z
> > > > a
> > > > to
> > > > > uczciwe czytanie.pozdrawiam.p.s.piszesz o przejmujących spr
> awach
> > ,ale
> > > tyle
> > > > tych
> > > > > literek,że wydajesz się powtarzać.nie chciałem Cię urazić.o
> dp.
> > > >
> > > > być człowiekiem i pozwolić innym o ile potrafią i chcą na to sam
> o .
> > > >
> > > > człowieka różni od zwierzęcia to , że zwierzę nie jest w stanie
> zmien
> > ić
> > > swojego
> > > >
> > > > środowiska , tylko w nim żyje .
> > > >
> > >
> >
> > > a jak człowiek próbował,to u6 nie zauważył.
> >
> > nie twierdzę , że komunista nie jest człowiekiem . wybacz jednakże ,
> > że nie doceniam zasług komunistów - ich zasługi są przeciwko źle
> > przez nich rozumianej wspólnej sprawie .
> >
>
> u!!!!ja mam na myśli loty pasażerskie w kosmos!!dla Ciebie i Twoich dzieci!!
> żeby na Ziemi było fajnie!ja się nie znam na polityce.!!!
to nie jest miłe z twojej strony .
Temat: do mam bliźniaków rocznych i starszych
moi mają rok
>
> 1. kiedy zacznął się dostrzegać, uśmiechć do siebie itp
tak już na całego to jak zaczęły raczkowac, czyli koło 8-mego miesiąca, wtedy
zaczęły sie współne zabawy w akuku i wybuchy śmiechu na swój widok, ale widziały
sie znacznie wcześniej, zaczepki w łóżeczku uskuteczniały od 3-ciego m-ca
(pierwsze pół roku spały razem)- pamietam, jak jeden drugiemu łapki oglądał i
pakował do buzi
> 2. kiedy będą bawić się ze sobą tak że nie będą potrzebowały mojej obecności
tak na troche to juz potrafią sie sobą zając od 9-tego miesiaca, stopniowo coraz
dłużej, moi bawią się zwykle obok siebie i wszędzie chodza razem
> 3. kiedy przestanął w kółko ryczeć ( nie mają kolek chcą być brani na rączki)
moi tez w okresie od 3 do 8 miesiaca ryczeli, bo chcieli zwiedzac świat, a
jeszcze nie raczkowali- to był najgorszy okres, potem juz było tylko lepiej (no,
jeszcze pierwsze 3 miesiące były fajne)
> 4. czy uważacie że im starsze dzieci tym jest trochę lepiej czy trochę gorzej?
to zależy jak na to spojrzec , im strasze tym fajniejsze, ale łatwiej nie
jest- podobno łatwiej się zrobi jak skończą 3-4 latka, tak mówią "doświadczeni"
> 5. czy jak będą chodzić to dopiero będzie koszmar chodzi mi o uciekanie w
> przeiwne strony?
a tego nie wiem, bo moi jeszcze nie chodzą, aczkolwiek jak raczkują, to raczej
wszędzie razem
>
> czasami po prostu nie daję rady i chciałabym zorientować się co mnie dalej
> czeka. Pozdrawiam
o, ja tez czasami nie daję rady, jakby co wyżalaj się na forum, obiecuję wsparcie
pozdrawiam
Temat: Operacja izraelskiej armii w strefie Gazy
Dzieci pisza...
... Ujawnienie w pelni okropienstwa Holocaustu przekonalo nawet umiarkowanych
syjonistów o koniecznosci istnienia panstwa zydowskiego. Zydzi, wyswobadzani z
obozów zaglady, nie mogli wrócic do swych dawnych domów - zasiedlonych po
wywózce innymi rodzinami, do dawnych spolecznosci - niechetnie ich
przyjmujacych, gdyz powrót Zydów oznaczal koniecznosc zwrotu ich zrabowanego i
rozparcelowanego mienia. Wspomniec nadto nalezy aspekt psychologiczny. Jak Zydzi
mogli zyc na kontynencie, który utopil we krwi szesc milionów ich braci? Ta
trudna sytuacja znalazla zrozumienie posród wladz panstw alianckich. Nalozyla
sie na nia specyficzna sytuacja w Palestynie. Palestyna, kolebka cywilizacji
zydowskiej, od 1918 roku znajdowala sie pod okupacja Wielkiej Brytanii. W latach
1922-48 podleglosc ta przyjela forme terytorium mandatowego. Sytuacja wewnetrzna
w Palestynie w ostatnich latach wojny stawala sie coraz trudniejsza do
opanowania przez Brytyjczyków. Zydzi z Palestyny walczyli o swoje prawa. Unia
Syjonistycznych Rewizjonistów byla zdeterminowana pracowac nad ustanowieniem
niepodleglego panstwa zydowskiego. Nawet przed wojna wycofala swoich czlonków z
legalnie istniejacych oddzialów milicji i utworzyla wlasna grupe Irgun. W 1943
roku Manahem Begin przejal nad nia dowództwo, zdecydowany posluzyc sie wlasna
taktyka, by zmusic Brytyjczyków do odejscia. Po wojnie w Palestynie zostal
utworzony zydowski ruch oporu. Irgun kontynuowala swoja kampanie terroru i
sprawa, o która walczyla, rzeczywiscie przyciagnela uwage swiata po eksplozji
bomb podlozonych w hotelu Króla Dawida w Jerozolimie. Zaogniona sytuacja zmusila
Wielka Brytanie do przekazania odpowiedzialnosci za Palestyne nowoutworzonej
ONZ. Jej Zgromadzenie Ogólne, po wyraznym poparciu prezydenta USA Harrego
Trumana udzielonym idei syjonistycznej, 29 listopada 1947 zdecydowalo o
podzieleniu Palestyny na dwa niepodlegle panstwa - zydowskie i arabskie, oraz
Jerozolime posiadajaca status terytorium miedzynarodowego. Przewidywano, ze
zywot panstwa zydowskiego bedzie krótki. Otoczone ze wszystkich stron wrogo
nastawionymi Arabami, panstwo zydowskie skazane bylo na upadek. Wkrótce po
ogloszeniu rezolucji ONZ osiedla zydowskie w Palestynie staly sie obiektem
ataków. Zdarzenia przybraly jednak niespodziewany obrót. Zydowski oddzialy
zbrojne, pod wladza Ben Guriona, nie tylko zdolaly utrzymac osiedla, ale nawe
poszerzyly posiadane terytorium. 14 maja 1948r. Ben Gurion oficjalnie
proklamowal powstanie panstwa Izrael. ...
Zrodlo : slimak.sciaga.pl/prace/praca/11267.htm
Ja "chcem" moj kraj w okolicach Morskiego Oka - bo tam fajnie.
/p
Temat: Interesujaca relacja z Japonii
yawokim napisał:
> 170 tys to duze miasto!
>
> myslalem ze to jakas pipidowa, jak koluszki, tomaszow czy cos ;]
>
> stad ta 'malomiasteczkowosc'...
pisalam ze male, bo jak na Japonie to faktycznie male
>
> nie ma japonskich dresiarzy??? nie ma nocnych wyscigow? palenia gumy? ;]
mieszkamy trochy na uboczu miasta, nie wiem co sie dzieje w centrum, bo nocami
raczej nie bywam, ale z reguly jest spokojnie, cicho, pusto nawet lamp nie ma,
bo tak bezpiecznie
>
>
> poziwiam umiejetnosc lewostronnego jezdzenia, bylem w uk kilka tygodni ale
do
> samochodu bym nie wsiadl...
szczerze mowiac nie wiem jak sie przestawie na prawostronny, bo zaraz po
zdaniu egzaminu w Polsce przyjechalam tutaj i praktycznie w Japonii nauczylam
sie jezdzic
>
> historyjka o bossie z lalami prezes!
>
> cos jest w tych niebezpiecznych ludziach pociagajacego, kiedys moj kolega
> mial 'przyjemnosc' rozmowy z corka ludzi z pruszkowa...do dzis dotykam go z
> nabozna czcia ;]
smiesznie wygladal ten facet, caly na czarno z powazna mina i wdzieczacymi sie
pannami, ktore go obejmowaly ze wszystkich mozliwych stron
>
> widzialas jakis fajny japonski film ostatnio? a moze cos polecisz z muzyki?
>
powiem szczerze nie lubie japonskiej telewizji, moze sie naraze ale wydaje mi
sie bardzo infantylna. Jedyne co ogladam, a wlasciewie oglada moj syn to
program dla dzieci - okasan to issho. Staram sie chlonac Japonie kulturowo,
ale tv mi nie pasuje. Czasem dla osluchania ogladam wiadomosci po japonsku,
tyle ze te relacje sa malo konkretne i zwiezle jak dla mnie (mozna tez zmienic
na jezyk angielski i mam to samo zdanie), wiec szybko przelaczam na cnn czy
bbc...
pozdrawiam cieplo
Ania
PS. Wczoraj bylo 27 stopni
Temat: Osiedle - Spółdzielnia Wspólny Dom
Osiedle - Spółdzielnia Wspólny Dom
Od paru lat mieszkam w bloku, który należy do Spółdzielni Mieszkaniowej
„Wspólny Dom”.
Fajnie się mieszka, ale! Jak Widzę ten bałagan, jaki panuje na tym osiedlu i
jakie są rządy pana prezesa Rosińskiego i jego świty to mnie krew zalewa i nie
tylko mnie?
Zbliżają się wybory do rady i kogo człowiek widzi Pana, ROSIŃSKIEGO, który
zamiast dbać o spółdzielnie o jej wygląd to znowu kandyduje na radnego. Nie
dziwię się, że w Żychlin to dziura zabita dechami, bo jak się ma takich
radnych jak prezes spółdzielni, który kompletnie nie dba o osiedle to jak ma
dbać o miasto. Wystarczy tyko się przejść po osiedlu i popatrzeć jak wyglądają
bloki i teren należący do spółdzielni. Klatki w blokach są od ładnych paru lat
nieremontowane, bloki z zewnątrz wyglądają bardzo obskurnie i niekiedy trzeba
uważać, aby nie dostać spadającym tynkiem ze ściany w głowę, lecące dachy,
brak kompletnie placów zabaw dla dzieci, śmietniki stoją przed oknami bloków
(Np. śmietnik przed blokiem na ul. H Sawickiej 6), gdzie panuje kompletny
bałagan i smród latem, brak parkingów na samochody przed blokami, a jak już
jest to samochód ledwością się mieści, brak wystarczającego oświetlenia
osiedla i widoczny brak sprzątania wokół bloków ( ja osobiście nie pamiętam,
aby wokół mojego bloku ktoś zamiatał). Można by tu wymieniać jeszcze wiele
spraw, ale myślę, że te przykłady pokazują, jakiego formatu może być radny i
prezes w jednym.
Pan prezes zapewnie powie, że to wszystko nie prawda, że dba o osiedle, ale
jak widać to nie.
Mówi się nam, że nie ma pieniędzy, ale z drugiej strony to nas mieszkańców nie
obchodzi to, bo płaci się komorne, na fundusz remontowy i pieniądze są tylko
gdzie? Człowiek mieszkanie musi remontować za swoje (wymiana okien, instalacji
elektrycznej, hydrauliki) gdzie nie są zwracane część pieniędzy tak jak w
innej spółdzielni. Mówi się nam, że powinniśmy zebrać po parę złotych na
remont klatki schodowej mimo ze płaci się na fundusz remontowy.
Jakoś ucichła spraw centralnego ogrzewania itd.
Mam nadzieję, że rozgorzeje dyskusja na temat spółdzielni.
Temat: au pair w anglii dla 17latek:)
Ja powiem tak, w liceum mialam fantastyczna klase i nie przyszlo mi wlsaciwie do glowy zeby ja przerywac, ale jest dla mnie absolutnie zrozumiale ze nie kazdy ma to szczescie. Zaraz po maturze zupelnie nie wiedzialam co ze soba poczac, chcialam sobie zrobic taki gap year, pojezdzic po swiecie, fundusze byly, wlasciwie nic nie stalo na przeszkodzie oprocz srachu ze jesli wyjdzie nie fajnie to beda triumfowac wsyzscy Ci ktorzy wpajali mi jaka jestem idiotka ze tak chce sobie zmarnowac rok, ze bede do tylu, ze moje kolezanki beda juz mialy mezow dzieci a ja nadal bede na studiach - czyli jednym slowem typowy polski schemacik atakowal mnie z kazdej strony. Ja nie mialam wtedy na tyle sily, zeby sie temu wsyztskiemu przeciwstawic i pokazac ze wszyscy dookola racji nie maja i ze mozna inaczej, ciekawiej, fajniej. A ze bez problemu zdalam na te studia, ktore wybralam (chociaz zupelnie bez przekonania i poczucia, ze wiem po co tam ide) to uznalam ze zostane zobacze, zawsze mozna wziac dziekanke itd. Ten rok byl najbardziej szarym i beznadziejnym rokiem w moim zyciu. Na wakacje wyjechalam do Francji na wolontariat i odkrylam ze faktycznie mozna inaczej i 1000000 razy fajniej. Niestety wrocilam, chiciaz nei musialam z tego dziwnie wpojonego mi poczucia ze cale zycie sobei zmarnuje jesli nei wroce i nie bede kontynuowac studiow. I sumie mimo ze teraz sie wsyztsko spoko teraz uklada, biore dziekanke, wyjezdzam jako aupair do Francji to zaluje ze nie zrobilam tego juz wtedy, bo tylko zmarnowalam kolejne dwa lata, a tak kto wie moze bym juz studiowala na Sorbonie :P:P:P Wiec ja mam rade taka: rob tak, jak sama czujesz. Nie sluchaj nikogo oprocz siebie. Rob tak zabys nie zalowala ze czegos nie zrobilas, jesli ci tu zle, albo potrzebujesz jakiejs odmiany to swiat jest wielki i szeroki, zycie w kazdej chwili moze sie skonczyc, wiec marnujesz je nie korzystajac z niego tak jak chcesz. Nie ma roznicy czy mature zdasz za rok czy za dwa, a moze nawet okaze sie ze bedziesz ja zdawac tam gdzie wyjedziesz. Jedyne co jest istotne to zebys miala swiadomosc ze dokonujac wlasnych wyborow to ty bedziesz ponosic ich konsekwencje, jesli okaza sie super no to fantastycznie, jesli troche mniej to ty bedziesz musiala stawic im czola. Jesli jestes na to gotowa to sie nie wahaj. Kto nic nie ryzykuje ten nic nie zyskuje - jak to mowi madrosc zyciowa z kapselka Tymbarka ;) Ja ci zycze powodzenia :)
A i jeszcze tylko dodam ze jak szukasz rodzinki, to mozesz przez internet sprobowac, ja swoja znalazlam na www.aupair-world.net tylko oczywiscie wymaga to odpowiedniej dozy ostroznosci. A tez przy okazji to pierwsza rodzinka do ktorej mialam jechac ostatecznie zdecydowala sie wlasnie na 17latke :)
Temat: chrzciny
Chrzest - fotograf
jopi2 18.07.06, 22:46 + odpowiedz
Witam,
Przed nami chrzciny Naszego Bąbla i chcielibyśmy uwiecznić ten moment na
zdjęciu, poproszę o namiary na sprawdzonych "Panów Fotografów" może adresy
stron www. Od znajomych dostalam namiar na "Pana fotografa" ul Łagiewnicka 237
czy moze ktoś z szanownych forumowiczów coś słyszał o Nim?
Pozdrawiam
• Re: Chrzest - fotograf
smellson 19.07.06, 11:44 + odpowiedz
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=600&w=35132611&a=35132611
• Re: Chrzest - fotograf
jopi2 19.07.06, 23:03 + odpowiedz
Piękne dzięki! Jutro jadę "w miasto", mam z czego wybierać :o)
Pzdr
• Re: Chrzest - fotograf
marki0 20.07.06, 19:20 + odpowiedz
Ponad miesiac temu byłam na twoim miejscu.Tez szukałam za pomoca forum fotografa
i potem z wydrukowana kartką wyruszyłam w miasto.Mogę Ci co nieco ułatwic.
zdjecia chodza od 50 zł/tak naprawdę mało ciekawe w większości/ do 100 w
salonach Ewa itp. Ale proponuje Ci udać się koło katedry, gdzie facet robi
zdjecia klasy salonu Ewa a koszt pozy to 75 zł a nie 100!Ja sie w końcu
zdecydowałam na niego tym bardziej ze wiedziałam wczesniej iz finansowo moie
pozwolic sobie na 4 zdjecia /wkońcu wzięłam 6 póz/ a on daje jeszcze wszystkie
które robił na płycie cd z pieknym podkładem melodyjnym.Super! W albumie mam 6
póz a na płycie wszystkie 20. Naprawde goraco polecam.A jak masz na płycie to
mozesz sobie przeciez wywołac resztę sama/moze nie beda one tak super jakosci
ale zawsze są/. Zdjecia sa w super albumie gdzie mam miejsce na wklejenie
równiez i tych które sobie wywołam.Mój maz który był przeciwny mordowaniu dzieci
/mam dwójke/ u fotografa był pod wrazeniem tej płyty , zdjec i
przesympatycznosci fotografa, pełen luz u niego, nie meczy cie sztywnym
ustawianiem tylko ogólnie mówi jak sie ustawic i psryka i pstryka a potem zawsze
cos sie wybierze.Byliśmy ok 40 minut.Ja osobiscie jestem zachwycona.a poza tym
przesłał mi próbki meilem gdy nie mogłam podjechac ich obejrzec.Zatem moglismy w
domu zdecydowac które wybieramy.Czy to nie fajnie?
• Re: Chrzest - fotograf
jopi2 23.07.06, 01:18 + odpowiedz
:o) dziękuję bardzo za wyczerpujące, zachęcajace i oddajace w pełni
rzeczywistość słowa :o)potwierdziłaś, ze nasz wybór był słuszny! Po obejrzeniu
Jego zdjęć w internecie a potem po rozmowie telefonicznej, zdecydowalismy się na
Pana i Jego atelier...człowiek bardzo konkretny, elastyczny, miły i mam
nadzieję, że się nie zawiedziemy :o)
A chrzciny juz za tydzień...
Pozdrawiam
Temat: Jakie pomniki zbudować w Żarach?
croolick napisał:
> Hmm, w atmosferze pojednania polsko - niemieckiego wypadaloby wystawic pomnik
> Karlowi Posensowi a moze Telemannowi w parku? A z drugiej strony moze
przydalby
> sie pomnik Osadnika gdzie artysta moglby sie wykazac, probujac uchwycic
> powojenny polski los na Ziemiach Zachodnich? A moze jakis pomnik
upamietniajacy
> istnienie zarskiego garnizonu - IMHO fajnie byloby w starym stylu ustawic
jakis
> pojazd wojskowy ("Bewupa" albo Gozdzika) na postumencie - zawsze frajda dla
> dzieciakow.
Pomysł budowy pomnika Telemanna złożyłem do Rady Miasta w marcu ubiegłego roku.
Uważam, że może to być pomnik, na którym miasto może zarabiać, ale trzeba by to
połączyć np. z festiwalem telemannowskim (na świecie, a szczególnie w Niemczech
jest wielu fanów tego kompozytora i liczne towarzystwa - możemy ich ściągnąć do
Żar na kilka dni w roku). Niestety, wcześniej na spotkaniu Żarskiego
Towarzystawa Kultury złożyłem wstepną propozycję i usłyszałem "z ust" posła
Wołowicza, że "trudno bedzie zbudować taki pomnik, bo nie istnieje w żadnym
dokumencie cała postać Telemanna". To tak jakby nie można było zbudować
obelisku z popiersiem? Inni pokątnie coś zaczęli bąkać o tym, że "stawiamy
pomniki Niemcom, a jest tylu kompozytorów polskich".
Jeżeli chodzi o pomnik np. Osadnika, to jest wielu przeciwników, którzy
twierdzą, że tego rodzaju pomnik tematyczny będzie podkreślał, że Żary są
miastem w granicach Polski dopiero od 1945 roku i że należy raczej wyszukiwać
elementów europejskich, i podkreślających wielokulturowość naszego miasta i
regionu.
Jeżeli chodzi o pojazd wojskowy, to idea trochę trąci "komuną" i
propagandy "socjalistycznego żołnierza kochającego dzieci i miłującego pokój" -
ale może "coś na kształt" małego muzeum edukacyjnego w plenerze (tylko gdzie?)
Konkurs bez nagród trwa ...
Temat: NBP: co zdrożało po wejściu do UE?
Podwyżki cen żywności stały się faktem, gdzie są teraz osoby, które mówiły że
nic takiego nie nastąpi? To pewnie jest jeszcze nie koniec zwyżki cen żarcia.
Trzeźwo patrzący i myślący samodzielnie wiedzieli, że tak się stanie i nie
trzeba być jakimś śmiesznym ekspertem, żeby to przewidzieć.Niemanipulowani
przez euromaniaków wiedzieli, że po wejściu Polski do UE ceny żarcia pojdą w
górę,bo w UE jedzonko jest droższe, więc żarcie polskie musi się ceną zrównać z
żarciem prawdziwych Europejczyków (dobrze to wyłożył w swoim poście
Cynik).Ciekawe jacy politycy i jakie gazety robiły ludzią wodę z mózgu,
wmawiając im jak to będzie ładnie i kolorowo w Unii.Teraz nikt się nie
przyznaje.Ceny żywności idą w górę, wasze portfele nie robią się wypchane, albo
może nawet nie macie portfeli, ale zawsze możecie pojechać popracować u
jakiegoś Europejczyka przy zbiorze ziemniaków albo popilnować mu dzieci,
ewentualnie sprzątać jego dom i podwórko, bo swojego już nie macie.Musimy być
za to wdzięczni tym wielkim Europejczykom i ich polskim pomagierom, że dają nam
takie ciekawe zajęcia, których im się nie chce wykonywać, bo mają tanią siłę
roboczą z Polski. Bo,po co pracować w Polsce w swoim zawodzie, jak mozna w Unii
robić tyle róznych ciekawych i fajnych zajęć.Teraz nawet jest w modzie to, że
wszelkiej maści eurofolksdojcze namawiają młodych do wyjazdów do pracy w UE,
niech młodzi i wykształceni jadą z kraju,niech nie robią jaśnieoświeconym
elitom kłopotów, niech zarobią trochę kasy, którą szybko wydadzą i niech znowu
jadą do pracy do Europejczyków, i tak bez końca.Wielka Unia jest jednak dla nas
wspaniałomyślna- nie podrożał w Polsce alkohol,więc pijcie Polacy na zdrowie-
mówi Unia- i wykonujcie wszystko, co wam Unia każe, może w zamian jeszcze
bardziej spuścimy wam ceny alkoholi i będziecie sobie mogli pić dzień w dzień
gin, whisky itd.
P.S.Dziękujcie ludzie ,,oświeconej elicie'', która was prowadzi i wami
manipuluje, która każe wam myśleć i robić to, czego sobie zapragnie i
zaplanuje.Z jednej strony się do was usmiecha i udaje że poważą, a z drugiej
wami gardzi i ma głeboko w d....
Temat: Sama stoję przed tą decyzją...
Hej hej
wyslałam Ci maila na skrzynkę ale chciałabym Ci napisać parę rzeczy także tu:
1) nic dziwnego, ż enie kochasz tego dziecka, ale to nie powód aby zabijac.
WIesz, to mówienie, że należy czuć wielką miłość od momentu zobaczenia kresek na
teście to raczej taki mit. Mało kto tak ma. W większości przypadków jest
zaskoczenie (bo zazwyczaj ciąża jest nie w porę), strach (obawa jak się
poradzi), lęk (przed nieznanym, nową sytuacją), niepewność (czy będzie się
dobrze sprawowało nową rolę). Ale natura tak fajnie zrobiła, że ciąża trwa 9
miesięcy. W tym czasie kobieta oswaja się z tą wieścią, zaczyna coś sobie
układać, planować i zazwyczaj pod koniec ciąży emocje są rożne. Początek ciąży
to też ogromne wahania hormonów, one wiele tłumaczą
2) jeżeli masz wątpliwości czy bedziesz dobra Mamą to tym bardziej pewna jestem,
ze właśnie nią będziesz. Bo najgorsze są te co są przekonane o wielkich swoich
kompetencjach i talentach. a często im więcej ktoś ma niepewności tym bardziej
się stara. Poza tym świadomość popełnienia pewnych błędów przez Mamę sprawia, że
sama możesz być bardzo dobrą mamą, przynajmniej częsci unikniesz. Należy tylko
wybić sobie z głowy bycie Matką idealną, pewne błędy każdy popełnia, to nieuniknione
3) aborcja jest jak najgorszym wyjściem jeśli mialaś problemy z soba. U takich
osób najczęściej powoduje powijkłania psychiczne, może powodować wyzwolenie
silnych nerwic, stanów depresyjnych
4) decyzja o aborcji nigdy nie jest słuszna... i nie należy też wiązać z nią
nadziei, ze przyniesie dobro...
natomioast decyzja o macierzyństwie w pierwszej chwili może pzrerażać. Ale
przynosi wiele dobra, nadziei, radości i jest szansą. DLa wszystkich stron
pozdrawiam
Agnieszka
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 154 wypowiedzi • 1, 2, 3