Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Fajne rysunki z liter





Temat: Kris&Agata
poszukiwania pracy trwały do dzis i mam nadzieje zostały zakonczone.
po krótce:
1. ciągle leje :]
2. przyjezdzamy radosni do UK, a tu w starej restauracji nas nie chcą :/ i kazali przyjść za 3 tygodnie (dowcipni). No to trudno szukać trzeba. W restauracji nalezacej do tej samej korporacji nieopodal nie ma managerki :/ bedzie w srode. dobra. przyjdziemy w srode. W takim razie trzeba bedzie te dwa dni do srody jakos spedzic na poszukiwaniach. Udawszy sie do miasteczka centrum znalezlismy karteczke na nowootwieranej restauracji rybnej ze szkają pracowników. No to telefon i juz nagrani jestesmy na sekretarke szefa. (uwaga, bo oddzwoni...). Reszte dnia spedzamy grając na playstation :]. Nastepnego dnia, dostalismy info, ze w jakimstam Garden Center jest knajpa i moga nas potrzebowac na wakacje. No to jazda. Brum brum i juz tam jestesmy z rana, a tu telefon dzwoni.. Kto? Rybna Knajpa :] Oho, i nawet zapraszają na appointment... Uhuhuhu... Zaczyna sie ostro... No ale wbijamy do Garden Center i z racji tego ze nie ma managerki wypelniamy (po raz 23) jakis application form (w tym nasze zainteresowania zwiazane z ew. przyszłą pracą - ciekawe jak sie ma produkcja dzwieku albo rysunek artytyczny do mycia garów...). Obiecują zadzwonić... (ta jasne). W nieco lepszych nastrojach udajemy sie do Tesco :D, trzeba kupić nieco żarcia sygnowanego tą właśnie marką. Mmm...pycha... Jesli ktos z was jest teraz w anglii to polecam spróbować Raspberry Seedless Jam (oboejtna firma, tesco daje rade w kazdym razie - absolutnie rzeźnicki). Wieczorem za to idę z Dannym (kumpel z restauracji z zeszlego roku u ktorego mieszkamy) na spacer z psem i na pizzeri napis: "Szukamy ludzi jezdzących na rowerze starszych niz 21 lat". Myslimy po co ludzie na rowerze starsi niz 21? Ja umialem jezdzic jak mialem 5 lat... Dziwne... Moze jutro wywieszą karteczke ze potrzbują 4letnich kierowców? Brytole... Dzis. Czyli w srode... udaję sie na spotkanie w Fish Knajpie. Niose ze soba chyba z 5 referencji z poprzednich prac. Wbijam... Wypełniam po raz 24 application form i w rubryce "holidays" wpisuję drukowanymi literami "yes - i podaję termin kiedy moge pracować". Gostek podchodzi, gadka szmatka, co chce robic i ogolnie... Czyta referencje... Zachwycony, ze porzadny jestem itp. no i ze oczywiscie mam te prace (mycie garów i obieranie warzyw yeah!). Placą gorzej niz w ostatniej bo 5,05/h ale plus napiwki. Mysle sobie ze super :D. A tu gosciu z tekstem: "No to teraz przyjmujemy Cie do pracy, dostaniesz 3 (trzy) miesieczne przeszkolenie i..." What tha fcuk? "3 miesieczne? Hej boss... Napisalem H O L I D A Y JOB... A on na to... "aaa... nie doczytałem". Wiadomo jaki koniec tej bajeczki :D. Trudno... Czas uderzać gdzie indziej. No to jedzdiemy do innego garden center bo managerka ma być dzis. Oczywiscie jej nie ma. No to mamy przyjecac pozniej. Wpadam na pomysl, ze skoro szukają ludzi na rower mających wiecej niz 21 lat to ja sie nadaje i Agata tez. ATAK. Wbijamy do pizzerii.. A tu gosciu. Tak ze potrzebują. Oho... Fajnie... Pierwsze pytanie "Czy macie licencje na rowery?" Ja na to niepewnym glosem ze mam prawo jazdy (w mysli: od kiedy to trzeba miec licencje na rower??). Po chwili sie wyjasniło.. Chodzi nie o "bikes" tylko o "motorbikes"... Chryste... W konsekwencji (po paru hmm... "nagieciach rzeczywistosci") dostalem job jako kierowca skutera (na ktorym jezdzilem 2 razy w zyciu :p) a Agata jako kelnerka... Mamy przyjsc w piatek do pracy. Czad...

CDN. :D





Temat: Nauka czytania po polsku
Wklejam z forum GW, bo tam jest rozstrzelone po wielu postach. Jest to metodas prof. Jagody Cieszynkiej, mozna kupic ksiazeczki do metody: http://www.wydawnictwo.ed...or&id=97&zacz=0

1. Na oddzielnych karteczkach wypisujemy drukiem wielkie (!ważne) A U I.
Po drugiej stronie karteczki z U piszemy Ó. Pokazujemy dziecku, czytamy,
dziecko powtarza, zmieniamy kolejność. Robimy wszystko co nam przyjdzie do
głowy, żeby pomóc dziecku zapamiętać. Nie spieszymy się, bo mamy mnóstwo czasu,
a wszystko musi być utwalone. Zamieniamy się rolami, dziecko nas uczy, a my się
czasem mylimy, żeby mogło się z nas pośmiać. Gramy karteczkami w memory,
wydzieramy kształty z papieru, oblepiamy koralikami, piaskiem, itd, itp.
2. Krok drugi: samogłoski O, E, Y. Pracujemy tak samo jak z poprzednimi.
Po
utrwaleniu, dodajemy poprzednie już nauczone i znowu utrwalamy. Potem czytamy
pierwszą książeczkę. Zachwycamy się ogromnie, wychwalamy dziecko pod niebiosa
bez względu na to, czy ma lat trzy czy sześć. Nie przyspieszamy dziecka i nie
robimy nic na siłę. Możemy opowiadać, jak to fajnie jest czytać, bo... chyba
nie muszę podpowiadać.
3. Równolegle do nauki samogłosek i potem sylab, wprowadzamy wyrazy
czytane
globalnie. Pokazujemy maluchowi kartkę z napisanym wyrazem i czytamy w całości
(bez literowania i dzielenia na sylaby). Dobrze, żeby to były wyrazy związane z
dzieckiem, jego imię, imię mamy, taty, babci, ulubione zwierzątka. Na początek
dajemy dwa wyrazy, wielokrotnie odczytujemy, dzieci uwielbiają wykonywać
obrazki do tych wyrazów albo "podpisywać" nimi zdjęcia, rysunki. Stopniowo
wprowadzamy nowe, kierując się indywidualnymi możliwościami dziecka. Mogą to
też być wyrazy dźwiękonaśladowcze (książeczka druga).
4. Po opanowaniu samogłosek!!! przechodzimy do odczytywania sylab
otwartych
(zakończonych samogłoską). Na karteczkach drukujemy sylaby PA PO PU (na
odwrocie PÓ)PE PI PY. Wskazujemy i odczytujemy (przypominam całą sylabę, nie
literki), dziecko powtarza, często zmieniamy kolejność sylab. Można zacząć od
dwóch sylab, można od razu czytać wszystkie, to zależy od dziecka. Postępujemy
tak samo jak z samogłoskami. Dziecko powtarza, odczytuje, zamieniamy się rolami.
5. Sylaby MA MO MU (MÓ) ME MI MY. Pracujemy tak samo jak do tej pory. Po
utrwaleniu pokazujemy obydwa zestawy sylab. Opanowanie tych dwóch zestawów
pozwala na odczytywanie wyrazów np.mama, mapa, a nawet zdań jeżeli dziecko
opanowało już kilka wyrazów globalnych. Mama ma mleko. Jak najszybciej radzę
pisać dla dziecka teksty, mogą być wspólnie potem ilustrowane.
6. - sylaby LA LO LU (LÓ) LE LI (połączenie LY w języku polskim nie
występuje)
- wyrazy ALA ULA ELA OLA, dobrze jeżeli dziecko samo odkryje, że odczytując
samogłoskę i sylabę, odczytuje cały wyraz, jest wtedy przekonane, że umie
czytać i chętnie uczy się dalej. Jeżeli samo sobie nie poradzi, odczytujemy
wyraz, a następnie rozcinamy na części A LA. Utrwala to mechanizm odczytywania
sylabami (potrzebny na tym etapie).
Teraz można się dobrze bawić, wymyślając różne gry z sylabami (memory, gry w
karty)
- sylaby TA TO TU (TÓ) TE TI TY (Wprowadzam rzadkie TI, bo występuje w
popularnym zdrobnieniu bardzo popularnego imienia Pati).
7. -sylaby SA SO SU (SÓ) SE SY SI (czytane jak w wyrazie sito, a nie sinus)
-KA KO KU (KÓ) KE KI
Teraz można odczytywać losowo wybrane sylaby. Kładziemy przed dzieckiem
kartonik z sylabą, zadaniem dziecka jest szybkie odczytywanie, chodzi przede
wszystkim o zwiększenie tempa czytania i całościowe rozpoznawanie sylab.
Pamiętajmy o zabawie z zamianą ról.

-Odczytywanie zestawów samogłoska+sylaba otwarta: (podaję dla P, takie same
zestawy dla wszystkich znanych już liter):
APA OPO OPU EPE YPY IPI
APE OPE UPE YPE IPE
EPA EPO EPU EPY EPI
APO UPO EPO YPO IPO
OPA OPU OPE OPY OPI
APU YPU IPU
UPA UPY UPI
APY IPY
YPA YPI
API IPA

-Połączenie dwóch sylab otwartych. Dziecko i mama na zmianę układają dwie
przypadkowe sylaby i odczytują, np. LUTO PIKE SAKO





Temat: Twórczość forum Golden Sun Site.

The end, the endów
Bohaterowie: Bohaterowie
-Isaac -Agatio
-Garet -Karst
-Ivan -Felix
-Mia -Kraden
-Jenna -Puelle
Uzdrowiciele, mieszkańcy Vale itd. Mieszkańcy Prox, Lunpy itd.

Dwie odmienne historie, żadna z nich nie może ingerować w potoczenie się drugiej. Bohaterowie ustaleni, nie można dodawać innych bohaterów, chyba, że jakiś bohater epizodyczny. Najpierw piszemy numer sceny wielkimi literami, pogrubionymi. Potem krótkie didaskalia odnośnie sceny, ubioru bohaterów, a niżej lista bohaterów jaka wystąpi w danej scenie. Później dialog postaci, w trakcie gdy jakaś postać coś robi, piszemy didaskalia np. IVAN, a pod nim śmiejąc sie. Każdy pisze po jednej scenie, aby uniknąć tłoku. Sceny nie mogą być za krótkie.

AKT PIERWSZY
Piękne miasto Vale, wodospad w centrum wioski; domki przykryte słomą
SCENA PIERWSZA
Wnętrze Sol Sanctum, bohaterowie oblani potem uciekają przed uzdrowicielami do wnętrza świątyni; nieustające trzęsienia ziemi
ISAAC, JENNA, GARET

AKT PIERWSZY
Zaśnieżone miasto Prox, lodowisko w centrum wioski; z dachów zwisające sople
SCENA PIERWSZA
Wnętrze mieszkania Agatio; bohaterowie w mokrych łachmanach; palące się drwa w kominku
AGATIO, KARST, PUELLE, FELIX

Proszę o poważne podejście ...


Trochę za sztywno. Myślę, że wolna amerykanka byłaby lepsza. Na razie będę trzymał się schematu, to jest 2 oddzielne historię, ale myślę, że w pewnym epizodzie można je zazębić

AKT PIERWSZY
Piękne miasto Vale, wodospad w centrum wioski; domki przykryte słomą
SCENA PIERWSZA
Wnętrze Sol Sanctum, bohaterowie oblani potem uciekają przed uzdrowicielami do wnętrza świątyni; nieustające trzęsienia ziemi
ISAAC, JENNA, GARET, KRADEN

Isaac: Łoż cholera, szybko te staruchy biegają >_>
Garet: Ufff.... pufff... już nie mam siły...
*Garet momentalnie zamilkł popędzony soczystym kopniakiem Jenny. Najstarszy członek drużyny, Kraden, był zadziwiająco szybki jak na swój wiek. Po chwili cała grupka znalazła się w pomieszczeniu z księżycem i słońcem.*
Garet: Wooooow... ale tu ślicznie! Patrzcie! Czy to złoto? Tak! Te rysunki są wykonane ze złota...
>_>
<_<
...kradniemy? -_-
*Garet znów został zdzielony przez Jennę.*
Jenna: Boże, czemu musimy targać ze sobą tego debila?! -_-'''
*Garet walnął focha i poszedł zwiedzać Sol Sanctum na własną rękę*
Kraden: :3 Aaaah, coś wspaniałego... niemożliwe... hmmm... :3
*Kraden biegał po pokoju jak dziecko które widzi nową zabawkę. Po chwili zobaczył cieniutką strużkę światła padającą na jedną ze ścian świątyni*
Kraden: Niemożliwe!!! Czyżby... czyżby to było pomieszczenie projekcyjne?!
Isaac: Pomieszczenie... projekcyjne? 0_0
Kraden: Mhm... stare zapiski mówią, że to tutaj zabawiali się pracownicy budujący świątynię... oglądali tutaj swoją bogatą kolekcję hent... Ekhm >_> Powiedziałem za dużo. Enyłej, looknijcie tutaj!
*Kraden pokazał palcem na sąsiedni pokój z księżycem ze złota*
Isaac: Wooooow...
>_>
<_<
... kradniemy? -_-
*Tym razem Jenna zdzieliła Isaaca. Po chwili wyrósł mu na głowie olbrzymich rozmiarów guz*
Isaac: Ała, ała T_T Ja tylko żartowałem, wiesz?!
Jenna: Debile...
*W momencie gdy Jenna wypowiedziała te słowa, poczuli silny wstrząs. Po chwili całe pomieszczenie było wypełnione wyładowaniami elektrycznymi, które co i rusz łechtały tyłki bohaterów. Ze schodów prowadzących na wyższe piętro świątyni staczał się Garet*
Garet: O jezuuuuu!!! Uciekaaaać T_T
Jenna, Isaac, Kraden (łechtani przez błyskawice): Coś ty do cholery, ałć, zrobił? Ty, ałć, idioto!!!
*Garet uciekał przed stadem Verminów, które go ścigały. Darł się przy tym w niebogłosy*
Garet: ZABIJĄ!!! ZABIJĄ MNIE!!! T_T RATUJCIEEEEEEE
Isaac, Jenna, Kraden: -_-;;;;
*Grupka w kilka sekund rozprawiła się z Verminami. Wstrząsy i wyładowania uspokoiły się*
Isaac: Dobra Garet, masz w 7 słowach wytłumaczyć co się stało.
Garet: Ja byłem na górze i uruchomiłem pułapkę!!! T_T
*Isaac nie spodziewał się, że Garetowi uda się streścić w 7 słowach*
Jenna: Jak? -_-
Garet: No bo... no bo tam były takie fajne posągi... takich ładnych pań >_> I one były bardzo chojnie obdarzone przez naturę... no i chciałem zobaczyć z jakiego materiału są wykonane... no i... hmmm, myślałem że "tam" będzie można się przekonać najlepiej... i... *Garet walnął buraka*
*Jenna uderzyła go pięścią w czoło*
Jenna: Ty... ty... TY POSĄGOFILU!!!
Kraden: Hłe hłe... "jak jest ochota to i pies kota wyłomota!" BUAHAHAAHA
Isaac, Garet, Jenna: '''''''''''''(-_-)''''''''''(-_-)''''''''''''''(-_-)''''''''''''''

CDN



Temat: WAŻNE: Regulamin.
Regulamin

1. Pisanie postów

1.1. Posty powinny być na temat i powinny być pisane w odpowiednich działach i wątkach.
1.2. Wypowiedzi nie mogą zawierać słów powszechnie uznawanych za obraźliwe czy wulgarne, dopuszczalne jest w konieczności zastępowanie ich znakami „*”,
1.3. Wypowiedzi w szczególności nie mogą być obraźliwe, niekulturalne, oraz mogące ranić czyjeś uczucia.
1.4. Zabrania się umieszczania w postach zdjęć, rysunków oraz linków zawierających treści naruszające granice dobrego smaku.
1.5. Miło jest gdy post nie ogranicza się tylko do wypowiedzi "fajnie", "zgadzam się" lub zawiera wyłącznie emotikony – nie są to pożądane formy wypowiedzi.
1.6. Dla czytelności i jasności wypowiedzi posty nie powinny zawierać dużej ilości emotikon i znaków (np. xD, ^_^, x_x), pisane 5tyleM Fr33k, oraz zawierać słów typu „tesh”, „jush”.
1.7. Na forum wszelkie przejawy chamstwa oraz głupoty mogą spodziewać sie odpowiedniej reakcji moderatorów i administratorów.
1.8. Zabrania sie umieszczania tej samej informacji wielokrotnie, zwłaszcza, gdy jest to informacja reklamowa (spam).
1.9. Opcja edycji postów może być wykorzystywana tylko wtedy gdy nikt nie zdążył jeszcze odpisać na tego posta lub gdy chcemy nanieść drobna korektę np. ortograficzną.
1.10. Niedopuszczalna jest sytuacja, gdy ktoś edytuje lub usuwa poprzez edycje cały post w taki sposób że dla osób trzecich, nie będących w temacie, dyskusja staje się niejasna.

2. Zakładanie nowych tematów

2.1. Zanim założysz temat upewnij się czy nie ma gdzieś podobnego. Jeśli istnieje już taki temat licz się z tym że moderatorzy mogą usunąć twój lub połączyć oba.
2.2. Zastanów się czy wybrałeś dobry dział dla nowego tematu.
2.3. Tytuł nowego tematu powinien być jasny i klarowny, a przede wszystkim odpowiedni do poruszanych w nim kwestii.
2.4. Tytułowanie nowych wątków podlega pewnym zasadom: nie używaj w nich emotek, zaczynaj je z dużej litery.

3. Problemy z użytkowaniem forum

3.1. Jeśli masz jakiś problem to w pierwszej kolejności poszukaj czy nie został on wcześniej omówiony na forum.
3.2. Jeśli nie znajdziesz nigdzie odpowiedzi na swój problem, załóż odpowiedni temat w dziale technicznym lub dopisz swój post do ogólnego tematu już tam istniejącego.
3.3. Jeśli problem jest poważniejszy niż "jak wstawić obrazek do posta" skontaktuj się z moderatorem przez wiadomość prywatną.
3.4. W szczególnych przypadkach skontaktuj się z którymś z administratorów.

4. Prawa administratorów i moderatorów

4.1. Administratorzy są oznaczeni kolorem pomarańczowym.
4.2. Administrator może wszystko.
4.3. Administrator ma zawsze racje.
4.4. Jeżeli administrator nie ma racji, patrz punkt 4.3.
4.5. Moderatorzy są oznaczeni kolorem zielonym.
4.6. Moderatorzy mogą przenosić, edytować posty innych użytkowników gdy zajdzie taka potrzeba.
4.7. Moderatorzy mogą usuwać posty które zawierają spam lub treści niezgodne z regulaminem.
4.8. Moderatorzy mogą dawać użytkownikom ostrzeżenia podając jednocześnie powód.

5. Sprawy ogólne

5.1. Każdy użytkownik jest odpowiedzialny za zawartość forum oraz danych zgromadzonych na forum.
5.1. Użytkownik może posiadać tylko jedno aktywne konto. Jest więc możliwe założenie nowego profilu przy jednoczesnym odejściu od starego. Aby uniknąć problemów i nieporozumień, administratorzy powinni być o tym poinformowani.
5.2. Kolory zielony oraz pomarańczowy zarezerwowane są odpowiednio dla moderatorów i administratorów, ich użycie jest więc zabronione.
5.3. Ostrzeżenia służą do dyscyplinowania i upominania użytkowników nagminnie łamiących regulamin i jako takie będą stosowane w ostateczności, po wyczerpaniu możliwości kontaktu z takimi osobami drogą Prywatnych Wiadomości.
5.4. Ostrzeżenia o sumarycznej wartości 3 blokują możliwość pisania postów, wartość 6 zamyka zaś wstęp na forum.

6. Polityka prywatności

6.1. Wszelkie dane dotyczące użytkowników (numery IP, adresy email) mogą być wykorzystywane jedynie do celów administracyjnych.
6.2. Wszelkie dane dotyczące użytkowników nie będą i nie mogą być udostępnianie osobom trzecim.

7. Regulamin

7.1. Regulamin obowiązuje wszystkich użytkowników forum.
7.2. Regulamin może być zmieniony jedynie po podaniu tego faktu do wiadomości publicznej.
7.3. Zastrzegamy sobie prawo do zmiany regulaminu, a nowy regulamin obowiazuje w momencie jego opublikowania na tej stronie.

Administracja

Regulamin sporządzony na wzór regulaminu autorstwa Czarodzieki, admina PFWT.



Temat: Czemu banki, kasy w hipermarketach nie wydaja banknotow w folii ? bylo: czemu zrezygnowalem z ERY
Tobie sie chyba nudzi, że chciało Ci się to pisać a i tak pominąłeś chyba ze
trzy zabezpieczenia. Ciekawe??  sprawdzenie 200PLN zajęłoby pewnie 4 razy
więcej czasu niż to opisał "pjo". E to lepiej już nosić czeki :-))
MD




JMam zapytanie.
Oto jak jest zabezpieczony i jak sprawdzić banknoty 50,- PLN.

Opis banknotu o nominale 50 złotych

Wymiary: 132 x 66 mm

Papier: biały

Zabezpieczenia

znak wodny
Portret króla Kazimierza III Wielkiego

nitka zabezpieczająca

w lewej części banknotu z powtarzającym się napisem składającym się z
oznaczenia nominału "50 ZŁ" oraz jego odbicia lustrzanego

mikrdruk

na stronie przedniej: powtarzający się pionowy napis "RZECZPOSPOLITA
POLSKA" z prawej strony znaku wodnego; powtarzające się litery "RP" w
wyodrębnionej płaszczyźnie w tle liczby "50" w prawej górnej części oraz
powtarzający się napis "RZECZPOSPOLITA POLSKA" nad tą płaszczyzną
na stronie odwrotnej: powtarzający się napis "NARODOWY BANK POLSKI"
powyżej
i poniżej pieczęci z wizerunkiem orła w półkolach rozdzielony liniami oraz
powtarzający się napis "RZECZPOSPOLITA POLSKA" nad dolną płaszczyzną z
oznaczeniem cyfrowym i słownym nominału

widoczne w promieniach U.V.

na stronie przedniej: kwadrat z napisem "50 ZŁ" w lewym górnym rogu; farba
metalizowana w prawym dolnym rogu w wyodrębnionym polu; fragment
giloszowego tła w prawej części banknotu - w kolorze seledynowym. Pionowa
numeracja w prawej części - w kolorze pomarańczowym.
na stronie odwrotnej: fragmenty szaty graficznej w prawej i lewej górnej
części banknotu oraz inicjały " NBP" w prawym dolnym rogu - w kolorze
jasnoseledynowym

uzupełniające się pod światło /recto-verso/

rysunek korony w owalu oraz niezadrukowane pola z lewej strony portretu u
góry i symetrycznie na dole w tle giloszowym - na brzegach banknotu

widoczne pod kątem /efekt kątowy/

na stronie przedniej w prawej dolnej części na wyodrębnionej płaszczyźnie
widoczne w zależności od kąta patrzenia korona w owalu lub liczba "50"

farba metalizowana

na stronie przedniej kolor szary i jasnoniebieski w wyodrębnionej
płaszczyźnie w prawym dolnym rogu

farba zmienna optycznie

na stronie przedniej - ukoronowana litera "K" z prawej strony portretu,
zmieniająca kolor w zależności od kąta patrzenia z różowego na
szaro-zielony

numeracja

dwie duże litery i siedem cyfr numeracji - w lewej dolnej części w kolorze
czarnym w układzie poziomym oraz w prawej części w kolorze czerwonym w
układzie pionowym

kolory zasadnicze: granatowy, niebieski, jasnozielony

Cechy graficzne strony przedniej

W środkowej części portret króla Kazimierza III Wielkiego oraz napis
"KAZIMIERZ III WIELKI" w ozdobnym medalionie. Z lewej strony portretu u
góry napis "NARODOWY BANK POLSKI", poniżej wizerunek orła - godła
Rzeczypospolitej Polskiej, pod orłem napis "WARSZAWA 25 MARCA 1994 r.",
poniżej napis "PREZES" i podpis, pod nim napis "GŁÓWNY SKARBNIK" i podpis.
W tle napisów i godła stylizowana gotycka rozeta. Z lewej strony, na polu
znaku wodnego kompozycja linii giloszowych. W lewym górnym rogu w układzie
pionowym liczba "50", pod nią linia, pod linią napis "PIĘĆDZIESIĄT
ZŁOTYCH". W lewym dolnym rogu oznaczenie dla niewidomych w kształcie rombu
o wypukłych brzegach. Z prawej strony banknotu w górnej i dolnej części
wyodrębnione płaszczyzny. W górnej płaszczyźnie liczba "50", poniżej
rysunek korony w owalu, wokół korony cztery liczby "50", pod rysunkiem
korony monogram - ukoronowana litera "K". Liczba "50" w lewym górnym rogu,
linia pod liczbą, oznaczenie dla niewidomych oraz płaszczyzna w prawej
górnej części wypełnione białym ornamentem. Tło banknotu stanowi siatka
giloszowa o przecinających się liniach w kolorach niebieskim,
jasnofioletowym i beżowym.

Cechy graficzne strony odwrotnej

W środkowej części wizerunek orła z pieczęci majestatycznej Kazimierza II
Wielkiego, poniżej insygnia królewskie - jabłko i berło. U góry napis
"NARODOWY BANK POLSKI". Poniżej pieczęci prostokątna płaszczyzna z
ornamentu, na niej z lewej strony liczba "50", z prawej napis
"PIĘĆDZIESIĄT
ZŁOTYCH". Z lewej strony wizerunku orła na ozdobnej wstędze giloszowej
rysunek korony w owalu, wokół korony cztery liczby "50", pod rysunkiem
korony fragment panoramy Kazimierza. Z prawej strony fragment panoramy
Krakowa, na jego tle klauzula "BANKNOTY EMITOWANE PRZEZ NARODOWY BANK
POLSKI SĄ PRAWNYM ŚRODKIEM PŁATNICZYM W POLSCE". Poniżej klauzuli
kompozycja linii giloszowych układających się w liczby "50". W prawym
górnym rogu liczba "50" wypełniona białym ornamentem, w dolnym rogu -
inicjały "NBP". Na polu znaku wodnego - kompozycja linii giloszowych.

Ze stron nbp.pl

--

Fajnie jest być mężczyzną bo:
22. Nie musisz spac co noc obok owlosionego tylka.

* End *

--

Ile zarabiasz? Wypełnij ankietę,
dowiesz się jak zarabiać więcej [ http://listaplac.onet.pl ]

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.biznes.banki






Temat: Kawanishi N1K1-Ja SHIDEN type 11 MM [WoP - relacja]
Witam w Mojej pierwszej relacji na tym dziale forum, mam nadzieję że podołam zadaniu jakie sam sobie postawiłem



krótko opiszę maszynkę,
W grudniu 1941 roku inżynierowie z wytwórni Kawanishi zaproponowali zbudowanie lądowej wersji tego samolotu. Po zaaprobowaniu tego pomysłu przez władze wytwórni, na własną rękę przystąpiła ona do opracowania nowej wersji tego samolotu, przerabiając go na samolot o podwoziu kołowym. Postanowiono zastosować 18 cylindrowy silnik gwiazdowy Nakajima Homare który spodziewano się, że osiągnie moc 2000 KM. Zastosowano nowe czterołopatowe śmigło o średnicy aż 3,3 metra. Ponieważ samolot był średniopłatem musiano zastosować bardzo długie i skomplikowane podwozie główne, które skracało się podczas składania w skrzydło. W samolocie zachowano klapy bojowe, zapewniające doskonałą zwrotność w walce, których tutaj działanie zostało zautomatyzowane. Opracowany tak prototyp został oznaczony jako Kawanishi X-1 i został oblatany 27 grudnia 1942 roku. Był napędzany silnikiem Nakajima Homare 11 o mocy 1820 KM i uzbrojony w 2 działka kalibru 20 mm w gondolach podskrzydłowych i 2 karabiny maszynowe kalibru 7,7 mm w kadłubie. Ponieważ był to prywatny projekt wytwórni oznaczono go jako Model X-1 Eksperymentalny Myśliwiec Lądowy. Do lipca 1943 roku zbudowano 4 prototypy i jeden z nich przekazano marynarce japońskiej do prób. Prototyp miał problemy z silnikiem, który nie osiągał planowanej mocy, ponadto śmigło wywoływało silny moment obrotowy a widoczność z kabiny do przodu był ograniczona. Osiągi samolotu nie były też zadowalające. Prędkość maksymalna wynosiła tylko 574 km/h zamiast planowanych 650. Był jednak szybszy od A6M5 Zero, bardziej zwrotny i miał większy zasięg niż J2M2 Raiden. A ponieważ na polu walki pojawiły się F4U Corsair i F6F Hellcat i pilnie poszukiwano myśliwców zdolnych im się przeciwstawić, po próbach dowództwo marynarki złożyło zamówienie na ten samolot, który oznaczono jako Kawanishi N1K1-J Shiden. Litera J oznaczała lądową wersję samolotu NiK1. Postanowiono jednak zastosować silnik Nakajima NK9H Homare 21 o mocy 1990 Km i uzbrojenie wzmocnić o dodatkowe dwa działka kal. 20 mm zamontowane w samych skrzydłach za gondolami z działkami. W 1943 roku podjęto jego produkcję seryjną jako Model 11 i wyprodukowano do końca tego roku 70 egzemplarzy tego samolotu. Do służby wszedł on na początku 1944 roku. Alianci nadali mu nazwę George.

Samolot w rękach doświadczonego pilota okazał się być bardzo groźny dla wszystkich amerykańskich myśliwców pokładowych w tym F6F. Poważne problemy sprawiało jednak w warunkach polowych podwozie, które często łamało się podczas lądowania. Problemy sprawiał też silnik.

Samolot Kawanishi N1K1-J a także następne wersje były systematycznie wprowadzane do jednostek myśliwskich japońskiej marynarki wojennej. N1K1-J weszły do służby na początku 1944 roku. Pierwszą dużą jednostką wyposażoną w ten typ był 341 Kokutai (Korpus Lotniczy), który przeniesiono na Luzon z Formozy 20 października 1944. N1K1-J po raz pierwszy stoczyły walki nad Formozą i Filipinami. Następnie walki toczono na nich podczas inwazji na Okinawę. Znane jest spotkanie 34 N1K1-J z 70 myśliwcami aliantów, w którym zniszczono 20 z nich przy stracie tylko 12 maszyn. N1K1-J broniły też wysp macierzystych Japonii na wiosnę 1945 roku.

W samoloty Kawanishi N1K2-J wyposażono pod koniec 1944 roku specjalną jednostkę 343 Kokutai dowodzoną przez komandora Minoru Genda, zwaną również „cyrkiem Genda”, której zadaniem była obrona Wysp Japońskich przed atakami lotnictwa amerykańskiego, przede wszystkim samolotów B-29 Superfortress. Jednostka ta składała się z najlepszych pilotów myśliwskich japońskiego lotnictwa i odniosła szereg zwycięstw. Podczas jednej z akcji, 16 lutego 1945 nad Yokohamą, pilot Kaneyoshi Muto z 343 Kokutai na N1K2-J stoczył samotną walkę z tuzinem F6F Hellcats. Zestrzelił 4 z nich zanim reszta przerwała walkę i odleciała na lotniskowiec. Samolot był szybki, dobrze uzbrojony i bardzo zwrotny i w ręku doświadczonego pilot potrafił nawiązać równorzędną walkę z każdym myśliwcem aliantów aż do końca wojny, nawet z ostatnimi wersjami P-51 Mustang. Samolot gorzej radził sobie z B-29, ponieważ wraz ze wzrostem wysokości spadały osiągi silnika.

Przyszedł czas aby skleić póki są jeszcze sklejalne modele z dawnych latek, i tak wygrzebałem sobie tego shindena. Fajny modelik, o sympatycznej sylwetce. Niestety jak to w życiu, model jest z 99r, a więc w porównaiu z dzisiejszymi, brakuje w nim połowy arkusza rysunków montażowych. Ale i tak dam rade.

Na chwilę obecną największym dla mnie problemem jest szkielet kadłuba, bo nie miałem styczności z klejeniem czegoś na wzór statku zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak nie wyjdzie to się potnie na kawałki, i zrobi wręgi na styk. oklejone poszyciem kadłuba.

Model postaram sie lekko stuningować, mianowicie, zrobić wnęki podwozia, bo na skrzydłąch są takie super czarne plamy, niczym studnia bez dna. Oraz pierwszy raz sprubuję zrobić stery kierunku oraz lotki, wycięte z całości skrzydła.

Planów jak na święta, oby nie marzenia ściętej głowy. Wieczorem pokażę postępy prac.

pozdrawiam.



Temat: Sokół feat. Pono - "Ty Przecież Wiesz Co"
Najpierw był Franek Kimono, potem Republika, a potem brat przywiózł ze Stanów kasety hiphopowe. Chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście - mówi DZIENNIKOWI raper WWO i ZIP Skład, Sokół. 15 marca w warszawskiej Proximie wystąpi na koncercie promującym nagraną z Pono płytę ''Ty przecież wiesz co''.
czytaj dalej...
REKLAMA

Sokół (Wojciech Sosnowski, 11 marca 1977) – raper związany z grupami ZIP Skład, WWO; założyciel wytwórni Prosto i firmy odzieżowej Prosto Wear. Razem z Pono jest współautorem megahitu „W aucie”. Najnowszy wspólny album „Ty przecież wiesz co” będą promowali koncertem 15 marca w klubie Proxima.

WARSZAWA

Mówię o sobie, że pochodzę ze Śródmieścia Południowego. Między placem Unii Lubelskiej a MDM znam każdy zakątek i każdą płytę chodnikową. Kiedyś dużo czasu spędzałem u babci na ulicy Polnej... Ale potem właściwie poznałem już całą Warszawę bardzo dobrze. Mój sposób obserwowania i pisania tekstów mógłby posłużyć jako sprawozdanie z tego, co dzieje się na ulicach. W dzieciństwie fascynował mnie Grzesiuk, potrafiłem opowiadać z pamięci większość historii z jego książek. Spędzałem dużo czasu na podwórku, uciekałem na wagary i zadawałem się z dzieciakami z różnych warstw społecznych, więc jego świat był częścią tego, co widziałem dookoła.

KSIĄŻKI

Zawsze dużo czytałem – w wieku 10 lat sięgnąłem nawet po „Czyż nie dobija się koni”, co nie jest literaturą dla dzieci. Miałem taką potrzebę pochłaniania literek, że nie mogłem nawet usiedzieć w toalecie bez czytania napisów na proszkach i szamponach. Najważniejsze książki, to opowiadania Hłaski m.in. „Baza Sokołowska” i powieść „Palcie ryż każdego dnia” oraz „Monidło” Himilsbacha. Duże wrażenie zrobiła na mnie też autobiografia Romana Polańskiego. W domu byłem faszerowany od dziecka Wyspiańskim z racji związków rodzinnych, ale dopiero niedawno doceniłem jego geniusz. Z literatury zagranicznej najbardziej cenię Gogola, Dostojewskiego i Bułhakowa. Zdawałem rosyjską maturę, więc „Annę Kareninę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem nawet w oryginale.

KOMIKS

Jestem wychowany na komiksach. Urodziłem się w 1977 roku, więc czytałem „Tytusa, Romka i A’Tomka”, „Kajko i Kokosza”, „Jonka, Jonek i Kleks”, „Antresolka Profesorka Nerwosolka”, „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Najbardziej lubiłem te historie totalnie dziecięce, z miłymi rysunkami i ciekawymi scenariuszami. Kupowałem komiksy w sklepie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, na giełdzie na Skrze, a od rodziny ze Szwajcarii dostawałem „Asteriksa”, „Smurfy”, „Lucky Luke’a”. Narobiłem sobie nawet sporych problemów, kiedy otworzyłem wypożyczalnie komiksów w podstawówce. To była fajna robota – miałem komiksy po niemiecku czy po angielsku, korektorem zamazywałem dymki i wpisywałem wymyślone teksy. Kiedy dowiedziała się o tym dyrekcja szkoły, musiałem zwrócić zarobione pieniądze.

MUZYKA

Pierwszą moją fascynacją był Franek Kimono. Miałem pięć lat i kazałem spisać sobie wszystkie teksty na kartce, a potem uczyłem się ich na pamięć. Potem tata puszczał Perfect, Dire Straits, Bee Gees, no i Papa Dance, kiedy zaczął dla nich pisać teksty. Słuchałem też Obywatela GC, Republiki i T.Love, aż wreszcie brat przywiózł ze Stanów pierwsze kasety hiphopowe. To były takie czasy, że Public Enemy, Run DMC i Beastie Boys wrzucało się do jednego worka z Technotronic, MC Hammerem i Salt’n’Pepą. A ja chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście, po którym chodzili tylko depesze, punkowcy i skini. Zacząłem chodzić do klubów Alfa, Filtry i Hybrydy, w których grało się też Red Hot Chili Peppers czy Pearl Jam. Sam też puszczałem muzykę na imprezach, ale raczej chillout i ambient. To wszystko jakoś się ze sobą mieszało, ale hip-hop zawsze był podstawą.

HAWANA

Na Kubę wyjechałem przy współpracy nad składanką „Cuba Libre”. Spędziłem w Hawanie w sumie półtora miesiąca. Kiedyś to miasto było przepięknym siedliskiem hazardu, rozpusty i wszelkich uciech, dziś jest zrujnowane, rozpieprzone przez czas i komunizm. Przez kilka dni byłem zakwaterowany u rodziny Afroamerykanów, 7 dolarów za dobę. Jakość życia tych ludzi była tragiczna – brak bieżącej wody, dziury w dachu, karaluchy wielkości paczki papierosów. Kiedy wyszedłem na ulice w moich butach, rzuciła się na mnie grupa dziewcząt, która zaczęła krzyczeć „Nike, Nike, Nike”. Dowiedziałem się, że takie trzewiki to prawdziwy rarytas. Nie miałem żadnych problemów na mieście, bo trzymałem się z ekipą hiphopową Los Sicarios. Znali wszystkich – od policji przez prostytutki po handlarzy koralikami. Wyglądaliśmy podobnie, tylko odróżniałem się lepszymi butami.

UBRANIA

Przy wyborze ubrania kieruję się estetycznym wyczuciem, lubię dobre marki. Podstawą jest dla mnie sportowy styl, lubię Nike, Dsquared, Volcom, ale z drugiej strony firmy Joop!, Armani i Hugo Boss. Nadzoruję wizerunek marki Prosto, więc jestem na bieżąco. Kiedy projektujemy kolekcję, ważna jest kolorystyka, która zmienia się co sezon – zeszłego lata to były fiolety i błękity, a zimą szary i czarny. Podoba mi się australijska firma Coogi, która łączy wzory aborygeńskie ze sztuką ulicy, czy Mishka NYC, którą założyli w Stanach Rosjanie. Ciekawe projekty ma Ed Hardy, a z hiphopowych marek LRG, Bull Rot, Sean John. Nie kopiujemy żadnego brandu, ale patrząc na ręce wszystkim, tworzymy własny styl.



Temat: Sokół: Wywiad dla dziennika + wideo z wywiadu z tvn Warszawa
- Najpierw był Franek Kimono, potem Republika, a potem brat przywiózł ze Stanów kasety hiphopowe. Chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście - mówi DZIENNIKOWI raper WWO i ZIP Skład, Sokół. 15 marca w warszawskiej Proximie wystąpi na koncercie promującym nagraną z Pono płytę ''Ty przecież wiesz co''.
czytaj dalej...
REKLAMA

Sokół (Wojciech Sosnowski, 11 marca 1977) – raper związany z grupami ZIP Skład, WWO; założyciel wytwórni Prosto i firmy odzieżowej Prosto Wear. Razem z Pono jest współautorem megahitu „W aucie”. Najnowszy wspólny album „Ty przecież wiesz co” będą promowali koncertem 15 marca w klubie Proxima.

WARSZAWA

Mówię o sobie, że pochodzę ze Śródmieścia Południowego. Między placem Unii Lubelskiej a MDM znam każdy zakątek i każdą płytę chodnikową. Kiedyś dużo czasu spędzałem u babci na ulicy Polnej... Ale potem właściwie poznałem już całą Warszawę bardzo dobrze. Mój sposób obserwowania i pisania tekstów mógłby posłużyć jako sprawozdanie z tego, co dzieje się na ulicach. W dzieciństwie fascynował mnie Grzesiuk, potrafiłem opowiadać z pamięci większość historii z jego książek. Spędzałem dużo czasu na podwórku, uciekałem na wagary i zadawałem się z dzieciakami z różnych warstw społecznych, więc jego świat był częścią tego, co widziałem dookoła.

KSIĄŻKI

Zawsze dużo czytałem – w wieku 10 lat sięgnąłem nawet po „Czyż nie dobija się koni”, co nie jest literaturą dla dzieci. Miałem taką potrzebę pochłaniania literek, że nie mogłem nawet usiedzieć w toalecie bez czytania napisów na proszkach i szamponach. Najważniejsze książki, to opowiadania Hłaski m.in. „Baza Sokołowska” i powieść „Palcie ryż każdego dnia” oraz „Monidło” Himilsbacha. Duże wrażenie zrobiła na mnie też autobiografia Romana Polańskiego. W domu byłem faszerowany od dziecka Wyspiańskim z racji związków rodzinnych, ale dopiero niedawno doceniłem jego geniusz. Z literatury zagranicznej najbardziej cenię Gogola, Dostojewskiego i Bułhakowa. Zdawałem rosyjską maturę, więc „Annę Kareninę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem nawet w oryginale.

KOMIKS

Jestem wychowany na komiksach. Urodziłem się w 1977 roku, więc czytałem „Tytusa, Romka i A’Tomka”, „Kajko i Kokosza”, „Jonka, Jonek i Kleks”, „Antresolka Profesorka Nerwosolka”, „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Najbardziej lubiłem te historie totalnie dziecięce, z miłymi rysunkami i ciekawymi scenariuszami. Kupowałem komiksy w sklepie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, na giełdzie na Skrze, a od rodziny ze Szwajcarii dostawałem „Asteriksa”, „Smurfy”, „Lucky Luke’a”. Narobiłem sobie nawet sporych problemów, kiedy otworzyłem wypożyczalnie komiksów w podstawówce. To była fajna robota – miałem komiksy po niemiecku czy po angielsku, korektorem zamazywałem dymki i wpisywałem wymyślone teksy. Kiedy dowiedziała się o tym dyrekcja szkoły, musiałem zwrócić zarobione pieniądze.

MUZYKA

Pierwszą moją fascynacją był Franek Kimono. Miałem pięć lat i kazałem spisać sobie wszystkie teksty na kartce, a potem uczyłem się ich na pamięć. Potem tata puszczał Perfect, Dire Straits, Bee Gees, no i Papa Dance, kiedy zaczął dla nich pisać teksty. Słuchałem też Obywatela GC, Republiki i T.Love, aż wreszcie brat przywiózł ze Stanów pierwsze kasety hiphopowe. To były takie czasy, że Public Enemy, Run DMC i Beastie Boys wrzucało się do jednego worka z Technotronic, MC Hammerem i Salt’n’Pepą. A ja chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście, po którym chodzili tylko depesze, punkowcy i skini. Zacząłem chodzić do klubów Alfa, Filtry i Hybrydy, w których grało się też Red Hot Chili Peppers czy Pearl Jam. Sam też puszczałem muzykę na imprezach, ale raczej chillout i ambient. To wszystko jakoś się ze sobą mieszało, ale hip-hop zawsze był podstawą.

HAWANA

Na Kubę wyjechałem przy współpracy nad składanką „Cuba Libre”. Spędziłem w Hawanie w sumie półtora miesiąca. Kiedyś to miasto było przepięknym siedliskiem hazardu, rozpusty i wszelkich uciech, dziś jest zrujnowane, rozpieprzone przez czas i komunizm. Przez kilka dni byłem zakwaterowany u rodziny Afroamerykanów, 7 dolarów za dobę. Jakość życia tych ludzi była tragiczna – brak bieżącej wody, dziury w dachu, karaluchy wielkości paczki papierosów. Kiedy wyszedłem na ulice w moich butach, rzuciła się na mnie grupa dziewcząt, która zaczęła krzyczeć „Nike, Nike, Nike”. Dowiedziałem się, że takie trzewiki to prawdziwy rarytas. Nie miałem żadnych problemów na mieście, bo trzymałem się z ekipą hiphopową Los Sicarios. Znali wszystkich – od policji przez prostytutki po handlarzy koralikami. Wyglądaliśmy podobnie, tylko odróżniałem się lepszymi butami.

UBRANIA

Przy wyborze ubrania kieruję się estetycznym wyczuciem, lubię dobre marki. Podstawą jest dla mnie sportowy styl, lubię Nike, Dsquared, Volcom, ale z drugiej strony firmy Joop!, Armani i Hugo Boss. Nadzoruję wizerunek marki Prosto, więc jestem na bieżąco. Kiedy projektujemy kolekcję, ważna jest kolorystyka, która zmienia się co sezon – zeszłego lata to były fiolety i błękity, a zimą szary i czarny. Podoba mi się australijska firma Coogi, która łączy wzory aborygeńskie ze sztuką ulicy, czy Mishka NYC, którą założyli w Stanach Rosjanie. Ciekawe projekty ma Ed Hardy, a z hiphopowych marek LRG, Bull Rot, Sean John. Nie kopiujemy żadnego brandu, ale patrząc na ręce wszystkim, tworzymy własny styl.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 57 wypowiedzi • 1, 2

    Linki