Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne odzywki
Temat: Jaki makijaż dla "lata" ?
Farbuje wlosy na rudo juz od 6 lat (ostatnio wracam do naturalnego koloru).
Z tymi moimi wlosami to jest smieszna sprawa - odcienie czerwieni wychodza mi
chlodne ;-) Czy to ognista czerwien, czy marchewa - wszystkie sa
stlumione/rozmyte. Farbowalam wlosy chyba wszystkimi dostepnymi kolorami
(oprocz typowych fioletow,czerni i jasnych blondow).
Czerwienie to fajna sprawa, bo daja ladny kontrast z jasna buzia. Ja lubie
chodzic w czarnych rzeczach i to wlasnie wlosy rozjasnialy cala postac.
Jesli chcesz to poeksperymentuj z czerwieniami. Nie powiem, ze sa brzydkie, bo
przeciez sama mialam je na glowie tyle lat ;-)
ALE:
-strasznie szybko sie zmywaja, juz po ok 2 tygodniach wlosy robia sie matowe
(mimo uzywania odpowiednich szamponow i odzywek)
-odrosty sa bardzo widoczne (moje wlosy rosna bardzo szybko, wiec musialam
farbowac co 2 tygodnie).
-moze sie zdarzyc, ze ten sam kolor bedzie wychodzil coraz ciemniej - ja
zaczynalam od lekkiej marchewki, potem stopniowo musialam uzywac ciemniejszych
farb - jasne juz nie wychodzily na wlosach.
-czasem kolor wychodzi pieknie tylko za pierwszym razem :-(
-jesli czerwienie Ci sie znudza, trudno bedzie wrocic do naturalnego koloru
(zwlaszcza, jesli uzywalas ciemnych odcieni). Ja wlasnie wracam do popielatego
blondu (powiedzmy, ze lekko zmodyfikowanego, bo moj naturalny kolor jest
troche mysi ;-). Zrobilam wlosy Bursztynem, a potem Jasnym Kasztanem
Opalizujacym. Jestem bardzo zadowolona z efektu (b.naturalny), ale nadal
przebija mi czerwien. Przez ok 2 tygodnie dziwnie sie czulam bez czerwonych
wlosow, ale powoli sie przyzwyczajam ;-)
Czerwienie sa piekne -juz tyle razy obiecywalam sobie, ze z nimi koncze, ale
zawsze do nich wracalam (zwlaszcza gdy na rynek wchodzil nowy odcien ;-).
Wszystko zalezy od Ciebie - jesli zalezy Ci na naturalnym wygladzie to lepiej
zrob pasemka, lub lekko zmien kolor.
Ale jesli zdecydujesz sie na zmiane :
-nie kupuj nowej Ferii Color Booster. Kolory wychodza sliczne, bardzo
intensywne, ale co z tego jesli blyskawicznie sie zmywaja? Splukuja sie z
wlosow jak szamponetka. Juz po kilku dniach wlosy sa matowe, kolory splowiale.
Prawdziwe dziadostwo! Ale ma super rekawiczki :-)
-Natea tez dosc szybko splywa z wlosow, ale jest delikatniejsza. Ja
przerobilam chyba wszystkie jej odcienie. Nektarynka wychodzi ladna i
intensywna. Ostrzegam przed Hibiskusem(to chyba czern czerwieni) - skusilam
sie na niego, bo wyglada slicznie. Wyszly mi czarne wlosy, ktore pod swiatlo
mialy lekki czerwony polysk. Bylam w szoku ;-)
-2 nowe odcienie czerwieni ma Wella - chyba Wulkaniczna Czerwien i Egzotyczna
czerwien. Nie uzywalam ich (chociaz mnie kusilo ;-), ale jedna z naszych
klientek kupila egzotyczna - wyszedl piekny, gleboki kolor. Polecam, jesli
ktos lubi sie bawic w mieszanie farby.
-raz nalozylam na wlosy ciemny kolor -to chyba byl burgund, wisnia, albo cos
podobnego. Efekt byl bardzo ciekawy-wygladalam jak zima :-) Kolor podkreslil
zimny odcien karnacji i jasne oczy.
-nie zauwazylam, zeby "specjalne" szampony do farbowanych wlosow(te dostepne w
drogeriach) podtrzymywaly ich kolor.
Ostatnio kupilam szampony Loreal Professionnel (czerwony i brazowy) i jestem
bardzo zadowolona. Ladnie ozywiaja kolorek i przedluzaja jego trwalosc.
Ufff, ale sie rozpisalam ;-)
Temat: Uroda pod namiotem
Gość portalu: j. napisał(a):
> to zalezy czy tam gdzie jedziesz sa prysznice czy raczej ablucje beda w
> jeziorze/rzece.
> Pamietam swoj pobyt nad jeziorem gdzie były bardzo spartanskie warunki.
Przydał
>
> mi sie: żel do mycia z neutralnym ph taki ktorym jednoczesnie mozna umyc
włosy.
>
> Taki z uchem zeby mozna było zawiesic w razie czego. Oszczednosc jednej
> butelki. Od razy powiem ze do higieny intymnej procz zelu dobrze miec
> specjalne chusteczki. Wtedy nie jestes uzalezniona od prysznica i pogody.I tu
> alternatywa: mozesz zabrac butelke zelu do higieny intymnej bo nim tez mozesz
> myc całe ciało. Tylko wtedy musisz tez zabrac jakis szampon (najlepiej od
razy
> w połaczeniu z odzywka albo jesli nie tolerujesz takich połaczen cos
> nawilzajacego np. w psikaczu z filtrami zeby nie przyjechac potem z sianem na
> głowie). Nie wiem jakiej długosci masz włosy i czy masz zwyczaj ich
codziennego
>
> układania. Jesli musisz miec cos zeby nadac im kształt to chyba mała tubka
zelu
>
> czy minipianki wystarczy.
> Dalej: mały dezodorant, koniecznie balsam do ciała taki bogatszy i
uniwersalny
> ktory uzyjesz tez po opalaniu, ktory dodatkowo nada sie do stóp i do rak.
Tarka
>
> do piet tez sie przyda.
> Cos na ukaszenia, komplet plastrów, cązki i nozyczki (najgorsze jak skorki
albo
>
> zadziorki przy paznokciach dopadna w momencie kiedy nie masz przy sobie nawet
> zwykłego obcinacza). Patyczki do uszu. Klapki pod prysznic, ktore mozesz
> zamoczyc. Wez 2 reczniki. Dobrze jesli jeden z reczników jest duzy zebys
> owineła sie nim a la sukienka bez rekawow. Aha, gadzety do mycia dobrze miec
w
> przezroczystej (bo widzisz od razu co w niej masz) kosmetyczce odpornej na
wode
>
> np. z grubego plastiku i dodatkowo z uchem.
> O takich oczywistych rzeczach jak pasta do zebow i szczoteczka nie
wspominam ;)
> Nie wiem czy masz problemy z cera i jakie konkretnie ale ograniczyłabym sie
> tylko do kremu uniwersalnego na dzien i noc, ewentulanie jeszcze cos z
filtrami
>
> np. mleczko do opalania ktore bedzie dobre i do twarzy i ciała jednoczesnie.
> Na extra ognisko wez maskare i błyszczyk :) Mysle ze perfumy i makeup moga
> polezakowac w domu ;)
> Takie rzeczy jak pedicure i manicure warto zrobic tuz przed wyjazdem zeby
jego
> efekty utrzymały sie jak najdłuzej. nie malowałabym jednak paznokci zeby nie
> bawic sie w zmywacze. Niech odpoczna.
> Lusterko wystarczy małe ale dobrze zeby miało ucho.
>
> to chyba wszystko...
bardzo fajny spis, ja tez jade pod namiot, nie pierwszy raz co prawda, ale na
pewno skorzystam z tego postu. dodalabym jedynie gąbke do mycia i duzo gumek i
spinek do wlosow, gdy sa ni epierwszej czystosci, to najlepiej je jak
najbardziej poupiac :-)
pozdrawiam
Temat: Akcja "Szkoła z klasą" :-)
Napiszę, co mi się nie podoba w mojej szkole.
1. Stawianie ocen za nazwisko. Doskonale to widać na moim przykładzie.
Jadę na opinii. Jestem w trzeciej klasie gimnazjum i już ją sobie wyrobiłam.
Cały ten rok szkolny poświęciłam na sprawianie wrażenia, że coś umiem. A oceny
mam dobre, bo przecież zawsze się uczyła, raz jej się zdarzyło...
2. Stawianie ocen wg niejasnych kryteriów. Mało tego. Na pytanie dlaczego
mam taką ocenę a nie inną słyszałam odpowiedzi: za chęć do życia albo za
wzruszenie ramionami. Tę pierwszą odpowiedź dał mi nauczyciel, który uczy mnie
już dwa lata i nie zdążył jeszcze poprowadzić lekcji.
3. Traktowanie uczniów jako zbiorowości, a nie indywidualnie. Mój kolega z
klasy nie radzi sobie z nauką. Anglistka powiedziała mu, że miałby u niej
dopuszczający bez niczego, ale gdyby chodził do innej (słabszej) klasy.
Pozytywną ocenę dostał dopiero po interwencji naszej wychowawczyni i pani
dyrektor.
4. Nauczyciele nie mają kontaktu z uczniami i nie starają się tego
zmienić. Ludzie, którzy mnie uczą, są w większości wspaniali i potrafią
przekazać wiedzę, ale nie wierzą, że z uczniami można się dogadać. Nie ufają
nam. Doskonale wiem jak można się na uczniach przejechać, ale oni jeszcze nie
spróbowali. Są wyjątki.
5. Grono pedagogiczne to hermetyczne środowisko. Nowi młodzi nauczyciele
mają ciężkie życie. Oni chcą coś zrobić, ale trafiają na opór. Twierdzą, że nie
muszą mieć dobrego kontaktu z innymi nauczycielami, bo przecież to z uczniami
głównie pracują. Starają się z nami zaprzyjaźnić. Krzywo na nich patrzą. Nasza
matematyczka nieraz płakała dlatego że ją skrytykowano, nie dając jej
możliwości obrony. A do tego bardziej doświadczeni pedagodzy próbują nas
nastawiać przeciwko nim. Niektórych młodych spotykam przy piwie w pubie albo na
dyskotekach.. Może to nie najlepszy sposób nawiązywania kontaktu, ale mam do
nich większe zaufanie. Poza szkołą mówimy im zwykle po imieniu. Nie szanuję ich
przez to mniej.
6. Niedocenianie nas i nie dawanie nam szansy. „Dałbym wam to zadanie, ale
myślę, że skoro i tak go nie rozwiążecie to szkoda czasu.”
7. Niedopuszczanie do dyskusji. To akurat nie dotyczy mojej wychowawczyni.
Ona wysłuchuje naszych argumentów o ile nie krzyczymy wszyscy naraz. Natomiast
są nauczyciele, którzy nie dopuszczają swobodnego wyrażania opinii, a przecież
mamy do tego prawo. Rzeczywiście tracimy przez to sporo czasu na lekcji, ale
gdyby nas ktoś wysłuchał, to sprawa byłaby załatwiona w pięć minut.
8. Ściąganie. Niesamodzielna praca.
9. Nikt nie uczy współpracy. Nie potrafimy pracować w grupie. Zazwyczaj
jest tak, że dwie najaktywniejsze osoby wykonują całą pracę.
10. Bierność. Jeżeli ktoś wykaże choć odrobinę inicjatywy, to patrzą na
niego jak na odmieńca. O ile nauczyciele zwykle zainteresują się propozycjami,
to na uczniów nie ma co liczyć.
11. Każdy sobie rzepkę skrobie.
12. Stosunek uczniów do używek. Czasami wydaje mi się, że głównym problemem
życiowym niektórych jest skąd wziąć fajki lub skąd wziąć na fajki. Biwaki to
jedno wielkie chlanie. Palenie trawki stało się popularne w naszej szkole,
kiedy utworzono gimnazjum. W pierwszej klasie nie było jeszcze tak źle. Paliło
małe towarzystwo zazwyczaj na imprezach. Teraz widuję zbakanych ludzi na
lekcjach. Myślę, że w mojej klasie próbowała 1/3.
13. Brak kultury. Chamskie odzywki, komentarze, przekleństwa. Przerywanie
innym wypowiedzi. Obgadywanie. Brak taktu.
14. Zaangażowanie rodziców w życie szkoły. A raczej jego brak. Oczywiście
są tacy, którzy interweniują, kiedy uważają to za potrzebne, próbują coś
zdziałać. Ale połowa nie przychodzi na zebrania. Jak w takiej sytuacji
wychowawcy mają współpracować z rodzicami?
Tyle mi przyszło jak na razie do głowy. Moja szkoła jest ogólnie fajna. Tutaj
napisałam, co mnie w niej najbardziej denerwuje, co moim zdaniem należałoby
zmienić. Uczę się w gimnazjum. Jeżeli znajdę czas, to napiszę o tym, co mi się
podoba.
Zaproście jakies radio do tej akcji.
Temat: O CZYM NIE LUBIĄ PAMIĘTAĆ POLACY I ŻYDZI
Gość portalu: Dejavu napisał(a):
> W nazistach to plynie krew twoich przodkow,remember!
1. Skad wiesz kim byli moi przodkowie? Ja przeciez tylko napisalam, ze nie
jestem Polka. Ale jak widze ty znow jestes najmadrzejszy. A może moi przodkowie
przybyli na Slask w XIXw. z Finlandii? A może z Pn Danii i tak pokochali ta
ziemie, ze Slask stal się dla nich Ojczyzna. A może w zylach mam 50% krwi
germanskiej i 50% slowianskiej. I skad wiesz po jakiej stronie walczyli moi
przodkowie podczas wojny?
2. Nazizm to ideologia i nie zna koligacji rodzinnych. Mnie nie chodzi po
glowie terror polonizacji Slaska (ani germanizacji) cynicznie nazywany
repolonizacja, nie stawiam diagnozy o jednej nacji, nie dziele niewinnych(!!!)
ofiar na lepsze i gorsze, nie decyduje tez o istnieniu innego narodu itd...
> Czy aby te powtarzajace sie analogie do cpania i chemii ...
To ty zaczales mi tu przypisywac slowa, których nigdy nie powiedzialam,
remember? I to ty zaczales tu pierwszy wprowadzac chamskie odzywki, remember?
Liczyles na to, ze tego nie zauwaze?
I bez obaw - nie mam ochoty wznosic się na twoje wyzyny cynizmu, arogancji i
nacjonalizmu. Wole pozostac na tym moim zerowym poziomie, w którym widzi się
drugiego czlowieka bez względu na narodowosc, wyznanie czy kolor skory.
> A ze znajomosci realiow straganu jasno wynika,ze szpagatowa
> matura wystarcza zaledwie do nacisniecia wlacznika kompa,
> dalej juz plynie szambo.
Fajnie, ze opisales swoje realia.. Teraz już wszyscy na Forum wiemy, czym jest
ta twoja erudycja
I tak powoli, malymi kroczkami zblizamy się do mojego pierwszego postu. Na
horyzoncie zadnego czolgu, a mimo to zachowanie bez zmian: te same wciskanie
bzdur o jedynej polskiej nacji (na Slasku), to samo wywyzszanie sie. Czujesz
się panem calego swiata i o rdzennej mieszkance tej ziemi piszesz, ze jest ...
gosciem. Tworzysz sobie wlasna wyimaginowana rzeczywistosc (vide moi
przodkowie, narodowosc slaska), z poziomu ktorej mnie oceniasz. Tu nie jest
istota „z szabelka na czolg”, istota jest mentalnosc, która zawsze prowadzi do
nieszczescia. Jedwabne to tylko wierzcholek gory lodowej. Niestety, Polacy
najchetniej przypisaliby cale zlo wszystkim dookoła, a samych siebie wyniesli
na oltarze. Swoim ofiarom zalozyliby kaganiec, by moc potem przez lata w
spokoju mowic: „Polak to brzmi nie tylko dumnie, ale i fenomenalnie”. Nie
obchodzi mnie twoja duma i pycha, chce mieć prawo do swojej narodowosci, bez
nienawisci, bez wysluchiwania obelg i madrzenia się wszechwiedzacego Dejavu.
Przerazajace poglady, które tu wypisujesz już kiedys ktos wprowadzil w zycie.
To nie jest deja vu Dejavu.
Poza tym, nie odpowiedziales na wczesniejsze pytania (m.in. o niepodleglym
Slasku). Brak wiedzy, czy raczej unikanie trudnych odpowiedzi w obawie przed
przyznaniem racji komus z „najnizszych stanow”?
> nieszczescia ludzi wynikaja z tzw."engramow" czyli
> umyslowych aberracji spowodowanych trauma z okresu
> dziecinstwa(vide ciagle opowiadania twoich rodzicow)
Albo jestes zwierzeciem (przepraszam wszystkie zwierzeta) pozbawionym wyzszych
uczuc, albo masz na swoim sumieniu cierpienia niewinnych ludzi.
Ja bym się nigdy nie odwazyla na takie slowa w stosunku do kogokolwiek (Zyda,
Polaka, Niemca, itd.)
Temat: Kto był na Kovacevichu - zbiórka!
Byłam, słuchałam Zaczęło się interesująco - od burzy tuż przed koncertem. A
koncert zaczął się z opóźnieniem (podobno spowodowane to było zjazdem jakichś
VIPów do Victorii i zamknięciem połowy centrum. Hmmm...). Ale do rzeczy.
Najpierw pani Yuko Kawai się produkowała i niestety było bardzo słabo. Z
kronikarskiego obowiązku napiszę tylko, że grała Nokturn cis-moll (op. posth.) i
Sonatę b-moll. Szybkie miejsca grała wolno, wolne - szybko (wiadomo, łatwiej),
nudno, szkolnie, no przykro mi bardzo ale nie jest to dobra pianistka Aż dziw
bierze, że zaproszono ją na koncert który miał promować Narodowe Wydanie dzieł
Chopina (to była raczej antyreklama) - no, ale to była studentka prof. Ekiera.
Potem był Broja Grał Koncert e-moll w wersji na fortepian solo. Bardzo byłam
ciekawa samego utworu i muszę powiedzieć, że się broni. Łapałam się czasem na
śmiesznych odczuciach: najbardziej brakowało mi orkiestry w tych miejscach,
kiedy jest ona właściwie tylko "wypełniaczem" - np. w figuracyjnych momentach w
przetworzeniu I części, w Finale w tym temacie gdzie fortepian na tle orkiestry
gra w unisonie melodyjkę, natomiast nie czuło się braku różnych kontrapunktów,
solówek rogu, czy fagotu. Ten koncert chyba wszyscy tak dobrze znają, że te
melodie po prostu zawsze się słyszy, nawet jak ich nie ma
Miejsca typu ekspozycja orkiestry robiły wrażenie topornie napisanych, tzn
słychać było niefortepianowe myślenie (a Chopinowi zarzuca się że pisał na
orkiestrę słysząc fortepian! Bzdura!) - ale tym piękniej brzmiały potem
oryginalne odzywki fortepianu.
Co do interpretacji - bardzo dobra. Gdybym miała ją określić jednym słowem -
improwizacja. W czasie, budowaniu frazy Broja robił coś takiego, że słuchało się
tego - ogranego przecież - utworu jakby właśnie w tej chwili powstawał. To chyba
było najbardziej charakterystyczne. Czasem przybierało to wręcz manieryczny
wymiar, ale tylko czasem Fajnie było słuchać fortepianu "nieskrępowanego"
orkiestrą, gdzie każda fraza była dograna, każda figuracja wymodelowana. Mam na
myśli frazowanie dość dowolne, giętkie, co przy udziale orkiestry jest ciężkie
do zrealizowania z wiadomych względów... Coś takiego udało się chyba tylko
Zimermanowi - ale w jego przypadku orkiestra to był też jego instrument,
posłuszny i zahipnotyzowany... Wracając do Broi - poza paroma miejscami - dla
mnie - przerysowanymi, całość bardzo piękna, świetny dźwięk, kontrasty, dynamika
(piano! zwłaszcza parę miejsc subito piano). I nie obchodzi mnie ile na siebie
wylał brylantyny
Jako trzeci wystąpił Jeffrey Swan, grał Scherzo b-moll i E-dur, Nokturny z op.9
i fis-moll też Nokturn, zaś na bis Walca As-dur z op.42. Dobry, solidny
pianista, nie wzruszył mnie niczym szczególnym, ale nie nie, źle napisałam. To
nie tak, że on jest rzemieślnikiem to jest taki Chopin "klasyczny" -
prostota, umiarkowanie, skromność, żadnych udziwnień, ale nie jest nudny, a
czasem wydaje mi się, że w ten sposób jest grać najtrudniej. Żeby nie pokazywać
SIEBIE
Czyli bilans: 2:1. Nieźle, jak na koncert Chopinowski ))))
Temat: II LO Rzeszów - ranking nauczycieli
Gość portalu: juzeg napisał(a):
> no to zacznijmy od jezykow obcych.
> Wojnar Dorota - mlotek jakich malo. dwa dni temu pytala z materialu z 9 maja.
> Druga sprawa ze grupa zaawansowana jest bardziej do tylu niz grupa nizsza bo
> jej sie wydaje ze jak sie dokladniej przerobi material to bedziemy wiecej
> umiec :/
>
> Matematyka
> Dziwulski Bogdan - czlowiek ktory chce wiecej nauczyc uczniow niz szkola
> pozwala. Jezeli chodzi o strone sposobu nauczania nie mam nic do niego ale
> czasem ma dziwne (re)akcje
>
> Polski
> Sarecka Ewa - poczucie humoru wykolejonej drezyny. Nikt nie wie kiedy zartuje
a
>
> kiedy mowi serio. Czasem ma dziwne zagrania ale duzo czesciej niz w/w
profesor.
>
> Uczy zaleznie od humoru.
>
> WF
> Puszkarewicz Marian
> Powszechnie zwany terminatorem ma poczucie humoru a'la bar kolo dworca czyli
> bezczelne odzywki żula. Ma swoje wymagania ale da sie to obejsc.
>
> Chemia
> Tokarska Barbara - Kobieta ktora zna zbior zadan na pamiec. nie idzie jej
> zagiac z chemii. Czasem rzuca dowcip na lekcji ale wymagana jest dyscyplina.
> Chemie mozna olewac.
>
> Fizyka
> Zimek Teresa - NAuczycielka ktora beznadziejnie tlumaczy ale jak ktos zna
> podstawy chemii kwantowej to moze sie przymierzac do 4. ogolnie rzecz biorac
to
>
> bardzo lubie chodzic na fizyke bo szydera jest niezla jak nauczycielka
tlumaczy
>
> uczniom cos czego nie sa w stanie pojac (przynajmniej tak jest z moja klasa).
> Ogolnie bardzo fajnie i luzno sie z nia gada (przynajmniej mi).
>
> PO
> Załuski Zdzisław(bodajze)- czlowiek ktory sie mozdzierzom nie klania. W
> ocenianu kieruje sie p...łucami uczennic. Jezeli chodzi o facetow to nie
> wiem :D jakies moze blizej nie okreslone kryteria tzn wg. uznania wpisuje
> oceny. Gosc zyje w innym swiecie i czasem ma przejawy dowcipu z czasow
Marleny
> Dietrich.
>
> Reszta nauczycieli niczym sie nie wyroznia no moze poza kilkoma z ktorymi
> mialem malo do czynienia
Najautentyczniejsze gratulacje za ten list.
Kolega stanowi znakomity materiał na dziennikarza, felietonistę i satyryka w
jednej osobie. Doradzam dziennikarstwo, może być podyplomowo. Niestety, w
Rzeszowie raczej nie - każdy naczelny dostrzeże z przerażeniem, że wobec kolegi
jest zaledwie człekokształtny.
Mam nadzieję, że w dumę nie wbiłem. Nic o rzeczonych, poza tą panią związaną
ponoć z koleją (co się zgadza o tyle, że kolej też przeszła restrukturyzację, z
dyskusyjnym zresztą skutkiem) nie wiem, choć to moje liceum. Za (późniejszego
niż sięga ma pamięć) dyrektora Polka, to się tam ponoć "włos dęba na głowie
jeżył", a nazwy enzymów trawiennych w zołądku u krowy, psa, ptaka i człowieka
do dziś, zawodowo zresztą zupełnie bezużytecznie, w przeciwieństwie do kolegów
lekarzy, kołaczą mi się po głowie - Profesor Stachowicz... Eech, to dopiero
była istna encyklopiedia biologiczna na dwóch nogach...
Temat: W kwetii SPD
> Forum to forum. Nie wykraczaj poza główny temat bo robi się śmietnik.
Gdzie ten śmietnik? W "widoku drzewka" bardzo dokładnie widać poszczególne
podwątki. Zresztą, świetnie się bawię.
> Zauważyłeś, że twój "poboczny" wątek nic nie wnosi do dyskusji?
Do dyskusji nt. zatrzasków, faktycznie nie. ale co w tym złego? To jest,
powtarzam do znudzenia, poboczny podwątek, który traktuje o niuansach
językowych. I tu właśnie jest jego miejsce, bo tu ów kontrowersyjny niuans
językowy wystąpił.
Czym mam się
> wykręcać? Tym, że kolega Mikołaj nadskakuje z powodu użycia przeze mnie w
> którymś tam zdaniu słowa "pedałka"?
Myślisz, że to dobry argument? Po prostu, tak jak prosiłem, napisz, gdzie
pouczam Ciebie na siłę. W krótkich żołnierskich słowach, prosto i konkretnie.
Najlepiej wskaż mój cytat, który jednoznacznie dowodzi, że pouczam Cię na siłę.
No dobra, jak chcesz, to możesz się ewentualnie przyznać, że napisałeś
gadkę-szmatkę, która jest efekciarska (nie mylić z "efektowna") i w ogóle fajnie
brzmi (bo na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie jakbyś miał jakieś argumenty)
ale nijak nie przystająca do rzeczywistości.
> Twoje posty zdradzają nieelegancką tendencję do uogólniania i wyciągania
> pochopnych wniosków.
Które? Możesz podać kilka przykładów, skoro już piszesz o tendencji? Czy może
mam podać link do słownika pod hasłem "tendencja"?
Obstawiasz, że na co dzień posługuję się "rynsztokowym
> slangiem".
Nic takiego nie obstawiam. Jeśli uważasz inaczej to wskaż konkretne zdanie,
które napisałem. Natomiast "pedała" czy "pedałka" zamiast "pedały" uważam za
rynsztokowy język, owszem (tylko gdzie ja tam pisałem, że posługujesz się nim na
co dzień? Wskaż proszę!)
> "Internetowo-forumowe efekciarstwo"? Kwestia mi nieznana ale widocznie kolega
> lepiej orientuje się w temacie, wiec może... a może jednak lepiej nie:)
Może lepiej tak. Pod pojęciem "internetowo-forumowe efekciarstwo" rozumiem
dający się zaobserwować w mediach internetowych szeroko pojęty zbiór odzywek,
które brzmią bardzo efekciarsko (nie mylić z efektownie). Na tyle efekciarsko,
że robią wrażenie konkretnych i sensownych argumentów, tak, że czytelnik nie
dostrzega już, że są bez sensu i nie przystają do rzeczywistego toku dyskusji.
Przykłady: wszystkie wskazane przeze mnie w Twoich postach. Plus na przykład
bezgranicznie nadużywane niezależnie od sytuacji, uniwersalne slogany: "nie
umiesz czytać ze zrozumieniem" albo "nie karmić trolla".
Wracając do meritum: słowo "pedała" drażni mnie dokładnie tak samo jak słownik
kolesi w szerokich spodniach, który niewiele wykracza poza "joł masta killa
madafaka gangsta". Wiem, wiem, zaraz napiszesz, że jestem specjalistą w tej
dziedzinie, ale - patrz akapit wyżej.
P.S. Aha, jak już czynisz zarzuty, to popieraj je faktami. Nie wskazałeś, gdzie
pouczam na siłę (gdzie jest to "na siłę" do diabła?), opisałeś coś nie na temat.
To samo dotyczy się moich rzekomych sugestii, jakoby język rynsztokowy był Twoim
codziennym. Na chwilę obecną są to zarzuty bezpodstawne. Ot, takie
internetowo-forumowe efekciarstwo, aby tylko coś powiedzieć gdy brak argumentów. :-)
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 208 wypowiedzi • 1, 2, 3