Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne małe gierki





Temat: Iso rpg-game
Jezeli nie przeszkadza Ci granie na singlu(bo mając pirata raczej na mp nie pograsz, bo priv servów do tego nie widziałem) to polecam SilverFall - bardzo dobra gierka RPG, dosyć rozbudowana, duży świat, dużo qestów do robienia, zróżnicowany świat(przechodzisz przez lasy, pustynie, jaskinie,rzeki etc.), różne rasy sprzymierzone(elfy, ludzie, olbrzymy, gobliny etc.), grafika też na dobrym poziomie, widok ogólnie to izometryczny, ale kamera jest 3D i można przybliżać/oddalać/obracać etc.
Kolejnym ciekawym RPGiem który mogę Ci polecić to Loki - kilka sposobów przechodzenia gry poprzez kilka postaci, praktycznie 4światy(co prawda oparte, ale na mitologii, a tego nie zaznaczyłeś w kryteriach ;f), świat nie aż tak duzy, bowiem są mapki(dosyć małe i przy których co chwila praktycznie są b.długie loadingi - to jest wada) ale żeby dojść do jakiegos qesta trzeba sporo tych mapek przejsc, ciekawa opcja zaczerpnięta z ToD - ofiarowanie niebieskich,żółtych, set, uniq ithumz na rzecz pkts wiary - za które dostajesz skille, którego boga aktualnie wyznajesz(bo są 3bogowie - 3drzewka sk., każdy ma oddzielny sk lvl, tak że możesz mieć np. 30 1st, 2 2nd, i 5 3th boga ;s)ozgrywka jest nieco monotonna, bo zadania to głównie idz i zabij albo cos przynieś,gdzieś dojdź ale warto pograć imo, grafika stoi na wysokim poziomie, ofc można obracac przyblizac itp. a niektóre grafiki potworów są zajefajne ;d (np. taki bazyliszek)

wykluczyłes DSI, ale DSII nie, co też mogę ci polecić, jak chesz lub nie to z dodatkeim broken World, też bardzo fajna gierka, przede wszystkim duży świat, mnogość ras, ciekawe misje, grafika niezła, różnorodność lokacji etc., do tego potworki, zadań dosyć dużo, do tego dochodzi pełno pobocznych co sprawia że jest co robić ;f, dodatkowo nie musisz sterować 1graczem(tak jak np. w Lokich) sterujesz ruzyną, która max moze mieć 4graczy(a wtym to co chesz i jak chcesz, mozesz mieć łuczniczki, magów, warriorów etc.)

Wcześniej wspomniałem o ToD, czyli Throne Of Darkness, tu ożesz się nieco ekhm.. bo tematyka jest troche chińska, łazenie kilkoma(ogółem 7, ale w danej chwili możesz 4) wyspecjalizowanymi samurajami i ubijanie mobów, w sumie niezbyt skomplikowane(czyli świat nie ejst zbytio duzy, ani zadania skomplikwonane czy też ich dużo bardzo jest) ani takie super jak na nasze czasy, ale w 2002(a wtedy w to grałem i mniej wiecej z tego roku jest gra) grało się fajnie, i można pograć przez tcp/ip ;>

hmmm..jeszcze jedna gierka mi przychodzi do głowy..mianowicie Dawn Of Magic
- tu Ci dużo nie powiem albowiem dużo nie grałęm w to.... jakoś takoś niepsofdobała mi się na poczatku :S, takieś jakieś za bardzo magiczne, prawie wszystko odbywało się za pomocą magii, wszystko związane zmagią, do tego dziwny wygląd Twojego hero, też zależne było nawet jaką z 12(bo chyba tyle tych dziedzin magii tam było) zmieniał się(np. wyrastał Ci ogon, jakieś pierdołki na rękach), moby takie dziwne dosyć, i ogólnie mało bicia, a dużo miast.

co jeszcze mogę napisac... kiedyś Rols pisał taki temat o on-line to mu polecałem Cabal-Online...możesz przetestować rónież/zobaczyć do tamtego topicu, ja wiem tyle że kumpel grał kiedyś i jemu się podobało, a to była nawet chyba polska produkcja ;f

ufff... koniec tego jakże długiego postu, miałeś trochę czytania Ćmo ;D





Temat: O Insiderze, bez entuzjazmu

Zdaje się zaczynam pełnić rolę advocatus diaboli, ale skoro trzeba... Za
dwa najlepsze filmy sezonu uchodzą American Beauty (na której temat
skopał mnie juz każdy, kto chciał :-) i Insider. Nie odbierając walorów
reżyserii Manna (którego cenię od momentu zoabczenia Manhunter) musze
zauważyć również treść filmu. I tutaj mam wątpliwości wielorakie.

1. Sam film. Nie podoba mi sie pęknięcie rozwalające film na dwa wątki:
walka z przemysłem tytoniowym i walka o uczciwość w telewizji. Oba sie
jak dla mnie nie łączą. Powiązanie jest na gruncie fabuły, ale juz nie
wniosków i znaczeń. Opowiadamy historię inżyniera, fragmentami z
perspektywy dziennikarza, i nagle przenosimy sie do historii
dziennikarza. Zrobione jest to zręcznie, gdyby nie scena początkowa
przejście byłoby jeszcze bardziej sztuczne, ale mnie to razi.

A tymczasem zgubiono temat duzo ciekawszy. Bo popatrz na sytuację żony.
Jest rozdarta choelrnym konfliktem. Bo z jedenj strony: ubi tu, Caius...
- i wypadałoby stac murem przy swoim mężu. Z drgueij strony imperatywem
matki jest troska o dzieci! Tutaj dodatkowo: jedno jest szczególnie
wrażliwe na wrogie otoczenie.

Konflikt dwóch racji jest tragiczny w klasycznym rozumieniu tego słowa.
Nie ma dobrego wyjścia. Tymczasem Mann zaproponiował nam dośc banalne
fabularne rozwiązanie problemu: wyrodna żona pozostawia osamotnionego
męża. To nie jest takie proste i opowieść z punktu widzenia zony byłaby
IMO ciekawsza.

2. Problematyka. Mam dośc filmów opisujących, jaki to wredny jest
przemysł, w tym przypadku tytoniowy. Mam dośc filmów o zakłamaniu
mediów, i jedynych uczciwych w Sodomie. zazwyczaj: dziennikarzach.
Zazwyczaj, tak jak tutaj, lewicowych. I to jeszcze facio wprost
twierdzi, że jego idolem intelektualnym jest Marcuse! Twierdzenie w
takim przypadku o uczciwości takiego dziennikarza jest wewnętrznie
sprzeczne: albo neomarksizm i walka o rewolucję, albo obiektywne
opowiadanie o faktach. Tertium non datur.

Dochodzi klasyczne dla tego typu filmów przedstawienie FBI jako organu
skorumpowanego, będącego na usługach zbrodniczego koncernu. Tak
naprawdę, to ten film mógłby spokojnie byc nakręcony przez Sowietów,
jakiś czas temu.

Postać inżyniera tez jest mocno wątpliwa. Toz jego akcja to normalna
zemsta za wylanie z pracy. Dopóki pracowal i zarabiał - siedział cicho.
Identycznie jak w AB uważam za manipulatroskie rpzedstawienie go jako
postać pozytywną. w dodatku zagrany jest dośc mdło. Ale poza
środowiskiem telewizji _wszyscy_ przedstawieni są mdło.

Co mi się podobało, to takie małe gierki reżysera z dźwiękiem. Np w
scenie jazdy bohatera do domu, po wylaniu z pracy. Podczas jazdy
samochodem mamy przeciekawy kolaż dźwiękowy. Bo momnetami jest normalny
hałaś jazdy, a momentami na tle muzycznym słychac tylko wybrane odgłosy,
np stukania palców o kierownicę. Efekt dość surrealny, stwarza poczucie,
bo aj wiem?, zagrożenia? Niecodzienności? Zadumy/zamyślenia? Bardzo
świeże, bardzo fajne.

FWIW

pzdr

TRad







Temat: Gry online
o qrcze .... tak se wlasnie napisalem tutaj obszernego posta .... i przez przypadek wcisnalem wyczysc..... az mnie cos w twarz uderzylo ... 15 minut pisania ... lol.... czuje ze teraz juz ni bedzie tak dobrze , ale sproboje

dobra : Raistli :) stary druhu , czuje ze sie znamy ;) jesli jestes malym gnomim magiem z servera Frostwhisper to napewno spedzilismy wieeeeeeelee godzin grania razem :) to ja : Methodie - hunterek :P
tak btw. (by the way - przy okazji) to ja tu nie poto wpadlem , mialem powiedziec ci jaka gierka mmorpg jest dobra - WORLD OF WARCRAFT
gram juz 9 miechow i gierka jeszcze mi sie nie znudzila , czuje ze jeszcze troche w nia pogram , ta gra jest dla kazdego ;)
jesli jestes zagorzalym fanem gierek pvp (player vs player)to napewno i tutaj cos dla siebie znajdzieszz (i to nie malo) od walk 10 na 10 po walki 40 na 40 gdzie jatka jest taka ostra ze naprawde trzeba nie lada taktyki zeby wygrac bitwe :) jesli jednak wolisz pve (player vs enemy) to mozesz zajac sie zwyklym graniem , poszukac gildii , zapoznac sie z ludzmi a po jakims czasie robic zadania w podziemiach w ktorych to potrzeba od 5 do (tylko kilka takich) 40 osob zeby chociaz pokonac jednego bossa .
gra jest ogromna jak raistlin powiedzial , caly czas update'owana wiec napewno sie nie zestarzeje , aktywnie sa usuwane bledy itp . sa dodawane nowe "eventy" takie jak swiateczka goraczka gdzie wszedzie przyosdobione jest bąbkami i innymi swiatecznymi ozdobami w miastach sa św. mikolajowie ktorzy rozdaja prezenty (uwaga :P ograniczona ilosc ) itp itd.

no i jest ten problem na ktorzy tak wszyscy narzekaja .... a zeby niebylo ze moja wypowiedz to jakas propaganda i o problemach rozmawiam tylko "malym drukiem" to tez sie opisze z tym problemem
abonament mowicie ? no racja 50 zl to wcale nie tak malo ... ale wcale nie tak duzo jak sie wydaje , ja swoj abonament oplacam razem z bratem z wlasnego kieszonkowego i powiem wiecej , u mnie w domu nawet nikt nie wie ze gramy w gierke za ktora trzeba placic (inaczej dawno nie mialbym juz neta ;P) i wcale nie traktujcie tego jako narzedzia zla albo cos w tym stylu ( i z takimi opiniami sie spotkalem ) poprostu trzba sie ograniczac ... a co do pieniedzy to spojrzcie ilu ludzi pali papierosy a narzeka ze nie ma w co grac ... moj kumpel jak zobaczyl ta gierke u mnie tak sie zajaral ze po 6 latach palenia rzucil je w dwa tygodnie po kupieniu sobie gry , i zauwazyl ze bez wydadtku na papierosy ma spokojnie kase na gre i jeszcze zostaje mu troche na swoje "widzimisie" wiec napewno nie jest to problem .

powodzenia , jesli ktos mnie szuka to jest na serverze:
Frostwhisper nick Methodie
Chromaggus nick Methodie

piS!
edited:
wow ... musialem to zrobic ... wlasnie po napisaniu tego posta (jakies 5 minut pozniej a 30 sekund temu) zauwazylem fajny filmik ktory sciagnal moj brat ;) otoz blizzard wlasnie przygotowuje sie do wprowadzenia zmieniajacych sie warunkow pogodowych w grze ;) --- oto cos dla tych co lubia sie czepiac ze gra jest za malo realna i szczegolowa ( a tak przy okazji - gra nigdy nie bedzie realna :)
--
Be who you wanna be .....
Post był edytowany przez autora dnia 02 01 2006 o godzinie 06:04




Temat: ZIPPO ZLOT 2007
No to ja opiszę jak to było moim okiem

Dojechaliśmy z młodszym około 14.30 i jak podjechaliśmy pod ośrodek to nam mina skwaśniała. Pojechałem nawet dalej w nadziei, że to jednak nie to, ale to było to – Suchy Bór to stary, zapomniany ośrodek wczasowy, który swoje lata świetności miał na początku lat 80-tych i z zewnątrz nic się w nim raczej nie zmieniło. Na całe szczęście dzwoniłem wcześniej do Gaca, który określił sytuację jako dobrą i nawet dodał, że jest fajnie. W środku na całe szczęście było dużo lepiej. Szybki rekonesans, meldowanie w pokojach i na salkę.
A tam………… marzenie zippomaniaka – mnóstwo zippo i dość pokaźna grupka starych i nowych znajomych.

Do 16.00 zjechała się większość i zaczęliśmy wspólnym obiadem który przypomniał nam czasy kolonijne. Stołówka ze stołami poprzykrywanymi ceratą oraz rosołek podany w wazie pamiętającej Gierka. Do tego klasyczny schabowy w wersji drobiowej z piersi kurczaka, ziemniaczki mocno posypane koperkiem i czerwona kapusta. Dodatkowo, uwaga…… kompot (15 lat nie piłem kompotu). Brakowało mi tylko aluminiowych sztućców.

Najedzeni byliśmy gotowi do rozpoczęcia i po mojej przynudnej przemowie zaczęło się na dobre. Każdy został oczywiście naznaczony zlotowym identyfikatorem i otrzymał od Batka zlotową zippo (1 z 30 sztuk), za co bardzo dziękujemy. Potem potoczyły się konkursy:
- zippo zlotu gdzie konkurencja była zacięta i bardzo duża a zwyciężyła bardzo fajna japonka,
- zippo strój gdzie nie można było robić zdjęć, co umożliwiło niektórym posunięcie się do granic przyzwoitości,
- perfekcyjnie przygotowana wiedza o zippo z zaciętą walką zespołową i wielkimi emocjami
- oraz miss zippo w którym to bezkonkurencyjny okazał się taniec brzucha w wykonaniu jednego z forumowiczów.
Potem mieliśmy grilla i zabawę do późna przeplataną małymi epizodami z wypadem na basenową zjeżdżalnię oraz odwiedzinami na 18-tych urodzinach u tamtejszych, ale to już raczej ocenzuruję.

Fakt jest taki, że było bardzo ciężko wstać na śniadanko i część uczestników bardzo posępnym wzrokiem patrzyła na to, co zostało przygotowane w formie bufetu. Po posiłku część wybrała się do „pobliskiego” sklepiku celem uzupełnienia brakujących zasobów, pozostali relaksowali się oddając się dyskusjom o zippo i wyczynach poprzedniego wieczoru.
Po jakim czasie rozpoczął się najbardziej morderczy konkurs na całym zlocie – zippothlon lub, jak kto woli zippo podchody. Muszę powiedzieć, że organizacyjnie było super a kondycyjnie…… bardzo źle. Organizatorzy przegonili nas truchtem po całym terenie ośrodka i o zwycięstwie zadecydowała „ostatnia prosta”. Co tu dużo pisać, kto był ten wie…
Potem jeszcze konkurs strzelecki i składanie zippo na czas i nim się spostrzegliśmy, trzeba było się pakować. Pozostało jeszcze losowanie nagród (z formową 2007 włącznie) i fajna atrakcja w postaci badania alkomatem i zaczęliśmy się rozjeżdżać.

Podsumowując – super atmosfera, super ludzie, super kolekcje i wspaniała zabawa z mnóstwem nagród. Niestety na zdjęcia musicie troszkę poczekać…..

Mam nadzieję, że za rok będzie nas jeszcze więcej.

Jeżeli coś ominąłem to albo celowo nie mając pewności czy mogę to opisać, albo przypadkiem i wtedy proszę o uzupełnienie.

Do zobaczenia za rok.

P.S. wypiliśmy oczywiście zdrowie nieobecnych (i to nie jedno)



Temat: Mac a PC - propozycja ukierunkowania "dyskusji"

[...]

| Jeden znajomy ZU jakiś czas temu (m. więciej rok temu) kupił minimalny
| zestaw
| PC, podstawowym parametrem dla niego była cena. Zestaw nie posiadał
| monitora,
| CD, FDD, gafikę miał szybką z wyjściem do telewizora. Komputer był
| przeznaczony do domu, ale miał służyć głównie do czytania maili i oglądania
| WWW. Dwa miesiące po zakupie złamał się i kupił floppa, a potem dopiero
| monitor. CD ZTCW nie ma cały czas.
| I czego to dowodzi? Moim zdaniem tego samego, co Twój szwagier, czyli
| niczego.
| Hm, zestaw bez monitora dla ZU to już nie jest zestaw IMHO. Trzeba troche
| wiedzy na temat fooshmoo, żeby wiedzieć, że można podpiąć się pod TV.
Nie musi wiedzieć, wystarczy obejrzeć dostępne zestawy PC i powiedzieć
sprzedawcy, że koszty są naprawdę ważne. (moim zdaniem sprzedawanie
komputera do WWW bez monitora to naciąganie)


No tak, ale zakładasz, że sprzedawca jest obarczony przynajmniej minimum
wiedzy, a z tym bywa bardzo różnie, szczególnie w sklepach komputerowych.

| | Nie twierdze, ze w przypadku PeCe dyskietka moze byc przydatna. Ale w
| | przypadku Macow? Do czego?
| | Do przeniesienia danych na komputer jakiegoś nieszczęśnika, który ma 3
| | letniego PC bez modemu,
| To CD pewnie ma?
| To nic, że ma CD, łatwiej jest nagrać dane na dyskietce, a w dodatku
| takie stare CD często nie odtwarzają CD-RW, albo jakiegoś koloru CD-R.
| No i nie pomyślałeś o przenoszeniu w drugą stronę (wydawało mi się to

| nie może mieć dla Ciebie nic ciekawego :-).
| Jeżeli to będzie aż tak istotne, to zawsze można sobie poradzić.
Właśnie chodzi o to, że musi być istotne.  wystarczy, że jest śmiesznie
proste.


Za pomoca CD rownież.


| A nie moge na CD? Albo na ZIPie?
| Dla mnie nie bo : CD jest za duży, stosunkowo niewielu ludzi
| ma nagrywarkę (a jak mam przenieść nowe rekordy na mój komputer?),
| laptopy lubią mieć zaskakująco często tylko flopki (CD jest, ale akurat
| został z torbą w hotelu) i nie mają nagrywarek, nagrywanie CD jest
| niewygodne
| (przynajmniej na PC). No i najważniejsze: nie mam nagrywarki.:-)
| Witamy w świecie PeCe. I dlatego Mac powinien mieć flopy?
Gdybym miał maka, to chciałbym mieć flopka, właśnie ze względu na
znajomych z pecetami. 98% komputerów osobistych to PC i nic na to nie
poradzę. A jeśli chodzi o brak nagrywarki, to wydaje mi się, że nie
wszystkie Maki są sprzedawane z nagrywarką i podejrzewam, że nawet nie
większość.


Bez CDRW jest tylko najtanszy iMac, przy 6 z CDRW, wszystkie modele
PowerMaca G4 maja CDRW lub SuperDrive. W przypadku komputerow przenosnych
jest troche gorzej, bo z 5 oferowanych modeli tylko jeden ma w gotowym
zestawie CDRW, ale w przypadku komputerów przenośnych zawsze mamy na
podorędziu Ethernet.

| O ZIP-ie nie ma co mówić, prawie nikt tego nie ma, a targanie napędu
| zamiast dyskietki mnie nie kręci.
| j.w.
Na pewno łatwo kupić Maczka bez Zipa, w dodatku Zipy nie są ze sobą
do końca kompatybilne. Wolałbym już nagrywarkę.


Niekompatybilne?


| [...]
| | a w grę w rodzaju volley, czy
| | ostatnio modne skoki nigdy nie grasz, ale założę się, że spory %
| | makuserów tworzy małe dokumenty i gra w małe, proste gry.
| O, zdziwilbys sie, bo jednym z moich ulubionych pozeraczy czasu jest
| "jednoreki bandyta" ktory jest modulem do ControlStripa (taki plywajacy
| pasek narzedziowy). Jest nie tylko maly jako aplikacja, ale tez w ogole
| maly
| (zajmuje na ekranie jakies 90x20 pixeli ;-))
| No widzisz, i fajnie jest mieć na wycieczce dyskietkę z tą
| gierką, może ktoś będzie miał laptopa.
| Qrcze, może jestem dziwny, ale jakbym chciał na wycieczce pograć w gry, to
| zabrałbym swojego laptopa, a nie dyskietke w oczekiwaniu, że "a może się
| trafi laptop".
A gdybyś chciał zagrać z kimś, to wziąłbyś 2 laptopy, tak?


Nie, to tez bym zabral swojego laptopa, a ta druga osoba swojego.


U mnie jest
akurat tak, że ja zwykle też zabieram laptopa, ale czasami nie muszę,
bo wiem, że ktoś inny będzie miał (a raczej, że będą co najmnie 2).


I w takich przypadkach zabieram plytke, a jezeli to cos malego ty wysyłam to
wcześniej do znajomego mailem.


Czasami zależy mi na małym i lekkim bagażu - zwłaszcza w górach. Czasami
też nie biorę laptopa bo nie spodziewam się, że będę miał gdzie go podłączyć,
a ze 3 dyskietki jakoś zawsze mam ze sobą (czasem przydają się nawet jak nie
ma laptopa, można mieć komputer stacjonarny).


To już chyba podpada pod uzależnienie ;-))
[...]





Temat: Dzieciństwo
Gratuluje twórcy tego tematu.
Ja rowniez naleze do sentymentalnego grona forumowiczow.

Moje dziecinstwo kojarzy mi sie z:
-polem - bo moje osiedle bylo w srodku pola (swiezo wybudowane). dopiero teraz mozna powiedziec ze wyglada na cywilizacje - powstaly hipermarkety, bloki a w listopadzie oddadza wielką galerię. co roku w wakacje jak byly zniwa to budowalismy sobie bazy w polu - dopoki nas nie pogonili. czesto rowniez montowalismy ze snopkow sprasowanych zamki na polu
- domkiem na drzewie - poza polami byly jeszcze drzewa otaczajace okoliczną "betoniarnię". bylo jedno drzewko, takie duze, ktorego galezie tak sie fajnie rozkladaly tworzac taką jakby kopulę, nazwalismy je "Domkiem na drzewie". robilismy tam spotkania, ogniska (splonal zabawkowy wózek dla lalek i wlosy mojej kuzynki). Oprocz naszego domku byla jeszcze "grusza", "jablonka", "krater" (- dziwne miejsce taka dziura w ziemii, zalana na dnie czyms przypominajacym mokry cement?), "kijanki" (taka oaza wsrod buszu, gdzie pomiedzy drzewami bylo sobie dosc duze bajorko, gdzie zyly sobie kijanki)
-górkami - pod moim blokiem byly takie male wzniesienia, a troche dalej (na terenie nalezacym nieformalnie do innych blokow) wieksze. niestety w 1996 roku podczas budowy szkoly zostaly zniszczone (rozkopane) duze wzniesienia i polowa malych (ja sadze ze te male wzniesienie i tak mogly zostac cale przynajmniej do okolo 1999 - kiedy tuz przed moim blokiem pobudowali basen - który teraz stoi w zamknieciu bo grozi zawaleniem - moja lokalna mysl technologiczna)
-zabawami w szalasy - z drugiej strony blokowiska byly roznego rodzaju chaszcze. cala masa roznych duzych kijkow, wsrod ktorych montowalismy swoje bazy. na poczatku szalasy - powiazane kilka pobliskich patyczkow tak by utworzyly daszek (w koncu udalo sie nam wytworzyc cos na podobe malego miasteczka badz obozowiska). udalo nam sie nawet "podpierdzielic" ogrodzenia z okolicznych budów blokow, z ktorych skonstruowalismy fort. niestety jak to zwykle bywalo, po jakims krotkim czasie wspolnej zabawy i organizacji pracy rozpoczynaly sie etapy konfliktow miedzy nami.
-zabawami resorakami- budowalismy w okolicznych piaskach i gorkach miasta dla resorakow i zesmy cisneli w zabawie do momentu kiedy niektorzy nagle sie nie znudzili i nie zaczeli rzucac ciezkimi glazami krzyczac "meteoryt"
-swietami - pamietam jak dostalem na gwiazdke misia, takiego bobra, na ktorego od razu krzyknalem "Bóberek" i tak sie przyjeło - mam go do dzis.
-ze zdobyciem i korzytsaniem z osiagniecia cywilizacyjnego czyli amigi 500 (w okresie przedswiatecznym pamietam bylem na wigilii osiedlowej w starych pomieszczeniach szkoly - obecnej bibliotece) to byly ekstra czasy gralem wtedy w dune2, lotus, jaguar, settlers1 i calą mase roznych innych gierek
- bajkami w tv, niezapominajac o wieczorynkach (:O) lubilem ogladac bajki typu HE-MAN, Yattaman, i inne tympodobne anime (DragonBall tez oczywiscie byl)

jak cos mi sie przypomni to dopisze



Temat: Tekst numeru 15
Przyjemność odczułam przy trzech z przeczytanych opowiadań - panów: Wegnera, Domagalskiego, Miszczaka (wymieniono w kolejności pojawiania się w piśmie )

Generalnie rzecz biorąc, przejadła mi się fantasy. Mam dość czarów, smoków, rycerzy mniej czy bardziej błędnych, dylematów moralno-życiowych wszelkiej maści najemników, stworów różnych a dziwnych że strach.
A jednak Robert Wegner za każdym razem napisze coś takiego, że mnie wciągnie, znajdę coś, czego zawsze w fantasy szukałam i przypomnę sobie, że "oj, ale ta fantasy fajna może być".
Mam potrzebę przeczytania od czasu do czasu takiej zwykłej, dobrze opowiedzianej historii - zeby się tak zwyczajnie zasłuchać... I ten apetyt, przez I będziesz murem został zaspokojony.
Z Wegnerem to jest tak, jak z bajarzem przychodzącym co jakiś czas do wioski - wiadomo z czym przychodzi i wiadomo, że siądę wieczorem przy ogniu i wysłucham bajki o dziwach z dalekich światów. I że bajka może być zupełnie o czymś innym niż się wydaje (jak to bajka). I dobrze się słucha, bo bajarz potrafi bajki opowiadać, nie udając przy tym, że opowiada coś innego. I to doceniam.

Wiadomo też, co dostanę czytając ORP "Dzik". Kawał dobrej zabawy, inteligentnego dowcipu, humoru sytuacyjnego i słownego, który trafia idealnie w mój gust. Konwencja jest jasna i stanowi tylko pretekst do kolejnej porcji skojarzanek i słownych gierek. Nooo, to najbardziej lubię - każde słowo na swoim miejscu, zero przypadkowych tekstów, idealne panowanie nad opowieścią.
Darek Domagalski fajnie buduje postacie, parę zdań, a chłopaki z okrętu stają się jakos tak... realni - nie wiem jak to mu się udaje w małym shorcie.
To mój ulubiony odcinek, reakcja Borsuka na Cthulu za kazdym razem mnie śmieszy (działa na wyobraźnię ta scena) szczególnie po tym opisie Przedwiecznego , Kózka rozwala... pełno takich kwiatków.
Biedny biedny robalek...

Modlarze długo trzymali moją uwagę, zastanawiałam się dlaczego, kurczę blade, dotąd nikt o tym nie pisał, taki temat pod ręką... Czysta fantastyka przecież (z pewnego punktu widzenia). Ciekawie zarysowana postać, jazdy od uduchowienia do małostkowych ambicyjek, zwątpienia, poczucie winy... całe mnóstwo emocji pokazanych wiarygodnie. Jednocześnie Andrzej Miszczak nie poszedł w wyjasnianie szczegółów, nie rozdrobnił się w duperele typu - a dlaczego tak, a skąd to mu się wzięło, a jak stwierdzali, że właśnie to poskutkowało, a czemu ich tak mało.
I miałabym problem, jak rozdzielić te punkty nieszczęsne, które są tylko dwa i tak zawężają ocenę... ale to inna bajka.
Więc miałabym ten problem, gdyby opko nie zrobiło się tak..., wybacz andre, hollywoodzkie - bo tak skojarzył mi się wątek ojciec-syn, tajemnica przez lata chowana w sercu, Janicz w sweterku, i sama końcówka na tle zachodzącego słońca. Przesadzam - wiem - ale spory to był dla mnie kontrast w porównaniu z interesującą pierwszą częścią opka.

Dlatego punkty wędrują do panów Domagalskiego i Wegnera.



Temat: The Last Remnant

Loadingi w LO przy graniu z płyty potrafią trwać nawet 40 sekund, także z tym LR nie jest tak źle .

A jak fabularnie gra wypada? Coś ciekawego, czy sztampowy, przewidywalny średniak?

Z jrpgów fajnie zapowiadają się SO4 i ToV, niestety obie wychodzą w przyszłym roku .

Tak tylko w LO nie ma tak często loadingów jak tutaj
Nie przeszłem gry to nie moge sie na razie całkowicie wypowiedzieć ale nie porywa jest taka bez polotu niema tego czegoś co jest w LO czy starych finalach:)
Po trailerach spodziewałem się duuuuużoo więcej a tu odrazu taki zonk:)
Trafiaja się rodzynki vide wejściowa scenka ale to jak na razie żadkośc
Może mnie gra zaskoczy póżniej to napisze:)

Plusy:
Dużo itemów,accesorii,komponentów
Dodatkowe questy+plansze już praktycznie na początku gry
gildia znana z ff12 rare monster które wymieniają się ze zwykłymi mobami
Czasami muzyka niektóre kawałki są świetne a nie które słabiutkie
Efektowne walki mozliwość konfiguracji armii według własnego uznania(oczywiście chodzi o jednostki nie mowie tutaj o uzbrojeniu itp)
qte fajne urozmaicenie bo ile można biernie patrzyć jak sie biją:)
Tak samo scenki czasem całkiem niezłe a czasem strasznie słabe stoją i gadaja
save w każdym miejscu nie wiem czy to plus czy to minus:) czasami gubi bo zapominamy i nie jesteśmy informowani o bossie itp i leci 1h grania...

Minusy:
System rozwoju postaci zależny od chain (ilości zabitych mobów bez wyjścia z lokacji itp) strasznie lipne
Setki itemów a można ingerować tylko w uzbrojenie głownego bohatera?!uproszczenia w postaci braku zbroji def jest w broni?!
Reszta jeśli już to tak sami coś tam zmieniają na lepsze
Uproszczony system walki (komendy grupowe ustalane według konsoli czasami nie tak jakbyś chciał) brak możliwości ucieczki z walki...a zastosowano tu system znany z ff12 że na pierwszych lokacjach gonią czasami dużo mocniejsze moby i widzimy wtedy game over:)
Jeśli ktos grał na ff12 to tu jest praktycznie to samo tylko zmniejszone o 1/2 i inny system walki
Loading...Loading...Loading
Ja się już przyzwyczaiłem ale byłem świeżo po falloucie 3 i byłem zszokowany tymi loadingami takie małe plansze a takie loadingi?!
Nierówna grafika czasami lokacje istnie przeniesione z ff12 korytarze wąskie praktycznie puste tylko tutaj jakaś beczka leży itp i strasznie malutkie
Polany istny monster hunter niema nic gdzieś tam drzewko:)
a czasami całkiem niezle vide miasta ale nawet w miastach lokacje sa malutkie jak w ff12 (wygladą to jakby silnik z ff12 przenieśli tutaj i trochę podkręcili grafike)
Ale na początku szumnie pokazany Unreal Engine ale ja widziałem gears of wars 2 to wiem co on potrafi:)
Spadki animacji czasami jest tragicznie
Pojawiające się tekstury przed tobą?!dziwi to tym bardziej ze względu na te loadingi...

Mi się ogólnie gierka podoba bo i na horyzoncie brak jrpg jak na razie... ale tak max 7 ale naciągane daje
ale lepiej kupić drugie LO żeby mistwalker miał kasy na nowe gry bo to square-enix coś kuleje bez elity która uciekła:) (oczywiście żart z tym drugim LO:)

Jakby kogos interesowało tutaj jest gameplay pierwsze 10 minut x 4 czyli praktycznie wszystko można zobaczyć:)
http://gamersyde.com/news_7346_en.html



Temat: Przygotowania do rundy jesiennej sezonu 2009/2010
Chcę odbudować formę po słabszej rundzie

Z Przemysławem Żmudą, piłkarzem Motoru Lublin, rozmawia Marcin Puka

Trochę to trwało, ale wreszcie podpisałeś nowy kontrakt z Motorem Lublin. Co o tym zadecydowało?

Głównie brak konkretnej oferty z klubu z wyższej ligi niż druga. Poza tym jest już późno, nie miałem na co czekać. Nowy sezon zbliża się wielkimi krokami i trzeba skupić się tylko na przygotowaniu do walki o mistrzowskie punkty. Chcę się odbudować po słabszej rundzie, podnieść się.

Jako jeden z nielicznych piłkarzy przyznajesz, że poprzednia runda nie była dla Ciebie udana. Ja pójdę dalej. Wydaje mi się, że cały zespół poszedł w ostatnim okresie w dół. Nie chodzi mi wcale o spadek Motoru do drugiej ligi, ale poziom Waszej gry. Widać było, że poprzedni szkoleniowiec Ryszard Kuźma stracił pomysł na funkcjonowanie Motoru...

Odpowiem dyplomatycznie. Nie chcę obwiniać trenera, ale zgadzam się, że cała drużyna grała słabo. Runda wiosenna w naszym wykonaniu była kiepska. Ale może było to spowodowane taką, a nie inną sytuacją w klubie.

Pół roku temu interesował się Tobą ekstraklasowy GKS Bełchatów, a teraz Górnik Łęczna. Dlaczego Ciebie nie widzieli tam w składzie?

W Bełchatowie powiedzieli mi, że piłkarsko wszystko jest w porządku. Jednak dano mi do zrozumienia, że źle wyglądam pod względem motorycznym i z kontraktu nic nie wyszło. W Górniku tak na-prawdę nie dostałem szansy na pokazanie swoich umiejętności. Gierka wewnętrzna to nie to samo co sparing. Nie składam jednak broni.

Zostałeś w Lublinie. Z Motoru odeszło kilkunastu podstawowych piłkarzy. Jaką widzisz przyszłość?

Nie chcę pompować balonu, ale jeżeli ten skład, który pojechał na obóz do Białej Podlaskiej, zostanie utrzymany, to jestem optymistą. Nie będzie źle. Mamy fajną ekipę i swoją grą będziemy chcieli przyciągnąć na trybuny jak najwięcej kibiców. Poza tym słyszałem, że jeszcze będą wzmocnienia.

O co będziecie grali w nadchodzącym sezonie?

Przypomnę, że za kadencji trenera Ryszarda Kuźmy wszyscy skazywali nas na porażki, a my wywalczyliśmy awans. Wierzę, że będzie dobrze. Po pierwszej rundzie okaże się, na co nas stać.

Kłopoty z uzyskaniem pierwszoligowej licencji ma kilka klubów, takich jak GKS Jastrzębie Zdrój czy GKS Katowice. W głowie nie kołata gdzieś myśl, że w tym sezonie to Wy możecie zagrać w pierwszej lidze?

Cicha nadzieja jest, ale głośno nikt o tym nie mówi

Na razie gracie w II lidze. Zmierzycie się m.in. z Kolejarzem Stróże czy LKS Niecieczą, a więc z drużynami z małych miejscowości. Z całym szacunkiem dla tych zespołów, ale czy nie wstyd, że zespół z miasta wojewódzkiego, jakim jest Lublin, będzie rywalizował z takimi ekipami?

Szacunek trzeba mieć do każdego. Ale będziemy się starali udowodnić, że Motor to marka. Wszystko w naszych nogach. Żal i smutek jest, bo wcześniej graliśmy w pierwszej lidze z uznanymi drużynami. Było dużo kibiców na trybunach, a teraz może być ich mniej. Cóż, sami jesteśmy sobie winni.

Jesteś zadowolony z warunków nowej umowy?

Jeżeli wszystko zostanie spełnione, to tak.

Źródło;www.kurierlubelski.pl



Temat: Ciekawe co z tego będzie ?
Moim zdaniem to malo prawdopodobne... zreszta tepsa skutecznie to urtudni,
bo czemu samemu nie wprowadzi stalego dostepu do neu za np 200-300 PLN?
Bardzo duza czesc abonentow nie ma ZADNEGO wyboru i i tak taka cena bedzie
bardzo duza okazja. A tutaj tepsa pozwoli dialogowi zarabiac na stalym necie
za 80 zlotych? Inna sprawa ze tez cos z tego dostanie, ale znacznie wiecej
dostanie jak wpraowadzi swoj wlasny znacznie drozszy numer.
Osobiscie zyje w strefie 058 czyli strefie kompletnej pustyni internetowej
(woj pomorskie) gdzie nawet w miastach typu Koscierzyna (25k mieszkancow)
dostanie chocby SDI graniczy z cudem (chyba ze ktos chodzil z lokalnym
szefem tepsy do tej samej klasy w podstawowce- [POWAZNIE!] to ma szanse na
awans w liscie oczekujacych na skadinad przestarzale gowno jakim jest HIS...
Sa ludzie ktorzy w tymze miescie maja juz SDI ale ta grupa od dluzszego
czasu sie nie zwieksza... powod? brak uzadzen itp... O dialogu nikt tu nie
slyszal... a fajne 100 godzin neti tez tu nie dziala (patrz male literki na
stronie neti, w ktorych strefach dziala a w ktorych nie).
Ja nieszczesliwie mieszkam jeszcze 12km od tego megalopolis i juz wogole
moge sobie pomarzyc o necie. Tak sie sklada ze gram w gierke przez net i mam
kontakt prawie wylacznie z ludzmi z poza Polski typu Anglia Niemcy czy
Wlochy... a tam wiekszosc ludzi ma 10Mbitow!... Np we Wloszech (a to kraj
wcale nie najlepszy jesli chodzi o net) staly numer dostepowy wprowadzono
oklolo 4 lata temu ! ! ! A u nas wcale sie na to nie zanosi.... A jak widze
ludzi z Belgii to mi juz wogole szczeka spada... sa nawet ludzi majacy np 15
lat i maja w domku 100Mbitow! AAA! Jakosc laczy jest tam milon razy lepsza a
pingi dochodza do gora 30ms w wiekszosci Eropy... Sorry ze tak odszedlem od
tematu, ale ja juz stracilem wiare i jedyne czego pragne to destrukcji
tepsy....

Telekomunikacja Polska.... - to ludzka rzecz - okradac...

Grrrh

e z usług oferowanych przez Dialog. Wprowadza

także nowe zasady tzw. rozliczeń interkonektowych, czyli
międzyoperatorskich. Usługi Dialogu mają być dostępne dla wszystkich
abonentów TP SA. Klienci Telekomunikacji Polskiej będą, więc mogli
korzystać
z oferowanych przez Dialog połączeń międzystrefowych i międzynarodowych.
Abonenci "tepsy" uzyskają też usługę wdzwanianego dostępu do Internetu.
(84
zeta brutto z dialnet codzień - cały miesiąc bez ograniczeń czasowych)
Dialog zamierza po wakacjach wprowadzić nową ofertę usług dla abonentów.
Umowa zawarta z TP SA daje mu szansę wyjścia poza dotychczasowe obszary
koncesyjne i poprawia jego pozycję przy konsolidacji. Dialog ma zezwolenie
na prowadzenie działalności w byłych województwach: bielskim, elbląskim,
jeleniogórskim, legnickim, łódzkim, wałbrzyskim, wrocławskim,
zielonogórskim, a także w kilkunastu podwarszawskich gminach. Obszary, na
których budowana jest sieć Dialogu, stanowią 13 procent powierzchni kraju.
Umowa przewiduje, że nowe zasady zostaną wdrożone w ciągu najbliższych
dwóch
miesięcy. W kwestiach prawnych, technicznych i finansowych umowa jest
oparta
na rozwiązaniach zastosowanych w ramowych ofertach warunków połączenia lub
dostępu do sieci z operatorami, złożonych do akceptacji prezesa URTiP w
maju
br. W kwietniu URTiP nie uwzględnił wniosku o ponowne rozpatrzenie oferty
ramowej TP SA i utrzymał decyzję odmawiającą zatwierdzenia projektu tejże
oferty. Dialog będzie chciał renegocjować tę umowę, w przypadku, jeżeli po
porozumieniu TP SA i Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty w sprawie
oferty ramowej pojawią się korzystniejsze warunki.






Temat: Klimat salonów gier, wasze ulubione gry salonowe
Moja przygoda z salonem zaczlea sie gdzies ooo dawno w 1985r mialem wtedy 6lat. Kiedy z kolegami (dwuch starszych odemnie) skonczylismy grac w pilke jeden rzucil pomysl aby przejsc sie do salonu, akurat ze moi starzy byli wpracy a ja mialem cos drobnych to sie zgodzilem. Piersza gra w ktora wrzucilem monete wtedy bylo to stare 10zl byl Snake i pacman pozatym stalo tez duzo fliperow (Superman, Genie, Faraon...), no a ze nieumialem grac i niewiedzialem z poczatku jak co gdzie i kiedy szybko pozbylem sie 200zl. No niestety tak mnie to wcignelo ze zaczolem chodzic codzienie przegrywajac kupe kasy;]

W tamtym czasie byl to jedyny salon w moim miejsce ale w 88 albo 89 pojawil sie kolejny salon tzw. woz drzymaly. No i przyznam ze konkurencja niemal z tamtym gdyz gry byly poprostu full wypas: Contra, Devil Worl, Shinobi, Legend Of Makai, Commando, Vigilante. Niestety odjechal w dal.

No i wtedy pojawis sie slynny motyw kolesi pozycz na wieczne oddanie, zawsze przed wejsciem stali kolesie i bylo "kopsnij dwie dyszki" oczywiscie kase mialo sie schowna tak aby nieznalezli czasmi nawet w skarpetkach ;] a ze byli starsi i w grupce to nawet przeszukiwali kieszenie. Oczywiscie tepaki nic nieznajdywali ale jak stali to nici z grania bo po ow przeszukaniu zawsze bylo haslo "jak zobacze ze grasz to zywy z salonu niewyjdziesz". Czasmi aby zagrac bylem zmuszony zapalcic mu te 20zl (wsumie to jedna gra wplecy) i rozkoszowac sie magia salonu, niektorzy nawet czekali az ow kolesie pojda na obiad (a zmiany warty niebylo) wtedy dopiero mogli zagrac.

Pozniej w 90 pojawil sie kolejny salon w "garazu" niepodzialal zbyt dlugo bo gdzies tylko z rok zostal zamkniety z przyczyn hm.. rodzice i nauczyciele skarzyli sie ze dzieci uciekaja z lekcji ;] Oczywiscie temat kolesi pozycz na wieczne oddanie byl aktulany. Z tytulow jakie tam byly to pamietam Psihic 5, Zaxon, Bank Panic, Western Expres, Galaga.

Kolejny niby salon pojawil sie w 92 tez woz drzymaly ale staly tam tylko dwa automaty gdyz byla to strzelnica, pojawialy sie tam fajne tytult takie jak: Pang, Willow, DD Crew, Shadow Dancer, Pit Fighter, Twin Eagle. W lecie bylo tam spoko wszystko na swiezym powietrzu gdyz automaty staly przy wozie a stalo sie na schodkach, no ale gdy nastala zima niebylo zaciekawie, palce przymarzaly do zimnej metalowej wajchy, babka zona szefa na dziedobry zawsze mowila no chlopcy wrzuccie cos bo trza maszyny rozgrzac ;] Podobnie jak poprzedni woz drzymaly odjechal.

Nastepny pojawil sie w 93 umiejscowiony w budynku pomocy spolecznej, wtedy poraz pierwszy zobaczylem Street Fightera 2, szczena mi opadla, zawsze przy tym automacie byl tlok i ciezko bylo sie dopchac aby zagrac. Najlepsze bylo zianie bo nikt nieumial robic ciosow gdyz (chyba) wczesniej niebylo gry w ktorej wykonywalo sie polkola aby zrobic cios, no i koles ktory puscil ryu kulke zawsze byl wypytywany "jak to zrobiles prze koles jestes". Pojawily sie tam takie gry jak: Mercs, Final Fight, Hook, Crude Buster, Spiderma Videogame. Salon dzialal gdzies z dwa lata pozniej zostal zamkniety z przyczym mi nieznanych.

Pozniej w 94 i 95 pojawily sie dwa salony jeden w tzw. "blaszaku" a drugi w wypozyczalni kaset wideo, byly tam glownie gry na popolarny w tym czasie system MVS NEO-GEO. Do dnia dzisiejszego przetrwal tylko salon w wypozyczalni kaset.

Musze przyznac ze dzisaj brakuje mi tamtych czasow, kiedys bylem nazywany "nawiedzony" gdyz rozwalalem kazda gre. Dzisiaj niestety ale niema juz takich czasow i klimatow co kiedys, przychodze na salon i pustka czasmi tylko jakies male dzieci graja. Kiedys salon to byl drugi dom i czasmi spedzalo sie tam prawie caly dzien, teraz brak klimatow tekstow typu "niepatrz sie jak gram bo mnie peszysz", smorodu fajek zawsze przychodzilo sie przesiaknietym dymem, jarecka oskarazala ze pale fajek ;] Dzisiaj niema juz kolesi zbierajacych characz. Na salon przychodze tylko z kumplami aby wypic piwko albo obalic flaszeczke w cieple przed jakas imprezka i zawalczyc na fliperach bo na automatach niema nic ciekawego bo koles nieinwestuje w nowe gry sa tylko stare gry neo-geo (oplaca prad w wypozyczalni z zyskow) a pozatym wajchy na skosy niedzialaja ;]

Podobaly mi sie stare wajchy kiedys nagwintowana sruba, trzebabylo obwijac palca papierkeim aby niezdobyc odcisku ;] Czasami jak niebylo szefa i wajcha sie zacinala przynosilo sie srubokret rozkrecalo sie pulpit i dokonywalo naprawy. Albo rozkrecalo sie przykrecona szybke gdy nikt niewidzial odkladalo sie ja nabok a koles ktory mial najdluzsze rece nabijal kredyty przy wrzutniku i zgarnial kase.

Wsumie to temat tabu i mozna by pisac i pisac. Pozdrawiam starych saloniarzy, a wszczegolnosci z mojego miasta starych liderow grupy (ksywki "morówa, kłaku, wiesław") wyludzajacej kase.

Moje ulubione stare gierki to: Xaind Sleena, Iron Horse, Ghost Goblins...i wiele wiele innych ktroych w tym momencie niepamietam.



Temat: Arkadia-restauracja którą kochaliśmy!Gdzie ona jest!?????

Nie wiem, Najemniku...
Chodzi o "speluny"? To odpowiadam Tobie i Mćodzieży:

KAWIARNIE (z tym nie byćo najgorzej)

Arkadia. Nie byća spelun ą. Ale nie być to też cymes. Pamiętam z dzieci ąstwa wystrój lat 60. (czarno-biaće szachownica luster). Potem być kilkuletni remont. I otworzyli powtórnie tę kawiarnię. Już jako "kat. I". Byćo czysto, przyzwoicie - ale bez fantazji: prostok ątne stoliki oklejone drewnopodobn ą wykćadzin ą, takiż bufet. Styl schludnej poczekalni dworcowej. Za co ta "I"? Chyba po to, by w mie ście byća cho Ś jedna. Chodzićem - nieco "z braku laku".

Kameralna (ta przy kinie). Nie byća spelun ą. Pojawića się nieco pó źniej. Miaća nawet klimat (jak na tamte czasy): sala w ksztaćcie "L", duży szynkwas, gćębokie fotele. Często mieli piwo (co nie byćo norm ą). Lubili śmy tam chodzi Ś z kumplami. Potem nast ąpića degrengolada. Pamiętam (już po 4 Czerwca) grupkę go ści pluj ących na podćogę. Mój przyjaciel z Gda ąska, z którym siedzieli śmy nieopodal, stwierdzić "że już do żadnej knajpy w tym zapyziaćym miasteczku nie wejdzie". Miać rację - na tamte czasy. Ale ja mu odrzekćem, że teraz "niewidzialna ręka rynku" rozprawi się z mordowniami - i na pewno pojawi się sporo nowych, urokliwych knajpek. Rok pó źniej pierwsz ą tak ą "jaskóćk ą" byća Piwnica Jakuba (ale to już inna epoka, inna historia...).

Marysie ąka. Też nie byća spelun ą - ale nic nadzwyczajnego. Meble jak z biura, klimat mniej kawiarnany niż w Kameralnej, ale mniej dworcowy niż w Arkadii. Posiedzie Ś się daćo; cóż - za Peerelu niewielki miać czćowiek wybór, to i wymagania niewielkie...

Otago. Och, to byća arystokracja. Nastój, klimat, scenografia. Zwć. sala z gda ąskimi meblami. Ale od nas to byćo do ś Ś daleko; i by nie zosta Ś wyproszonym z sali z ga ąskimi meblami - trzeba byćo na dzie ą dobry zamówi Ś minimum butelkę wina.

Sćoneczna. Pamiętam z dzieci ąstwa. Chodzi śmy tam na lody. Jasna, sćoneczna rzecywi ście. Potem byća tam biblioteka, potem znów kawiarnia (ale to chyba w III RP), teraz chyba jej znów nie ma (nie moja dzielnica, nie wiem dokćadnie).

Byća też kawiarnia przy SKM Śmiechowo (Zacisze?). Też nie speluna chyba - prostota lat 70., dzi ś żaden cymes, ale byćem tam ze dwa razy, nie narzekaćem (poza tym, że dla mnie zbyt daleko).

RESTAURACJE (tu byća istna tragedia)

Baćtyk. Pamiętam z dzieci ąstwa kelnerów w muszkach i biaće obrusy. Potem zostaćy tylko obrusy. Chyba te same, bo niemićosiernie brudne. Brud, ohyda, plamy. Kategoria "II" zostaća im chyba z rozpędu...

Obywatelska. Ta zapluta mordownia (kat.III) niczego przynajmniej nie udawaća. Horror!

Popularna. W stylu podobna do Obywatelskiej, ale nie tak zapuszczona. Można byćo np. wpa ś Ś z kumplami na obiad wracaj ąc z Bieszkowic.

Koga (ta "maća" wtedy jeszcze). Najprzyzwoitsza w tym wszystkim. Pojawića się nieco pó źniej - a poza tym dla mnie byćo zbyt daleko (i chyba zbyt drogo).

Express. Przyzwoity bar, poza totaln ą bryndz ą lat 70. (bardzo tam lubię piecze ą z zapiekan ą kapust ą). “wczesny, nader zgrzebny, wystrój być norm ą, nikogo nie razić.

PIWIARNIE (wiecie, jaki poziom reprezentowaćuy w PRL owe lokale)

Knieja. Czysta, schludna, zawsze braćem tam kumpli, nawet z Warszawy. I byli zachwyceni. Ale od nas - to maća wyprawa (komunikacji miejskiej nie byćo).

Piwiarnia blisko ul. Przemysćowej (nie pamiętam nazwy). Fajna na lato - ot, tak, wracaj ąc z jeziora można byćo strzeli Ś kufelek w plenerze...

Piwiarnia przy ul. Bojowników o Wolno ś Ś i Demokrację (zgadujcie, Dzieciaczki, jak dzi ś się zwie!). Też nie pamiętam nazwy. Na tamte czasy - caćkiem przyzwoita. Pamiętam, jak jako ś tak w stanie wojennym robili śmy z kumplami ze studiów balangę. Kartki na wódkę się sko ączyćy, więc kupili śmy flaszkę w Obywatelskiej. Piwa nie mieli, więc poszli śmy z różnymi bidonami zatankowa Ś piwo (na butelkowe nie byćo szans) wća śnie w tej piwiarni. I mój kumpel (akurat inny) po wej ściu do środka: "Paranoja! Ta wasza piwiarnia jest elegantsza od tej waszej restauracji".

Pod Kasztanami. Czasem udawaćo się tam zakupi Ś butelkowe piwo (ale to jescze za Gierka); i w ogóle byćo do wytrzymania.

Poza tym byćy dwie piwiarnie na Waćowej - totalnie zaszczane (dosćownie - przej ś Ś byćo nie sposób!).

W tamtym Wejherowie można byćo jeszcze i ś Ś z go ś Śmi do kawiarni (cho Ś dzi ś byćby to obciach) - ale do restauracji wyj ś Ś byćo nie sposób (pamiętam, jak ą we mnie wbudzića zawi ś Ś schludna restauracja w male ąkim Kętrzynie!).

I tyle ode mnie, więcej lokali nie pamiętam - doce ącie dzisiejsze Wejherowo!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 107 wypowiedzi • 1, 2

    Linki