Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne imiona psów
Temat: Od wczoraj w naszym domu mieszka pies
A teraz serio dziewczyny
Żeby już definitywnie zakończyć dywagacje na ten temat - otóż wpisy
na forach sa z konieczności skrótowe. Taka była również moja
wypowiedź. To w końcu pogaduchy na forum a nie sprawozdanie zarządu
składane radzie nadzorczej.
Nic przecież nie działo się błyskawicznie. Wszystkie procedury
zostały dotrzymane. Okres kwarantanny, oczekiwania również. Psica
dopiero w niedzielę tj.5-go lipca, miała zdjęte szwy pooperacyjne -
i tu uwaga drogie M. i V. - zrobiłam to sama w odpowiednim czasie.
Pewnie wg Was znęcałam się nad biednym, uprowadzonym zwierzęciem? Na
usprawiedliwienie dodam, że narzędzia były sterylne a zabieg odbył
się w warunkach jałowych.
Ktoraś zarzuciła mi, że pies , nota bene odnaleziony w nocy, został
odwieziony do przytuliska a nie do mnie. Tak, ponieważ u mnie miał
być do chwili odnalezienia jego opiekuna.
Mogłabym napisać, że wg learza wet. która ją badała pies mógł być
bity
Czżby obie Panie spodziewały się, że podam na forum imiona, nazwiska
numery tel. "ekipy poszukiwawczej"? Namiary na osobę, która dawała
ogłoszenia prasowe? Namiary tych, którzy rozwieszali ogłoszenia?
Zresztą wiszą do tej pory. Opiekun psa nie zgłosił się.
Tel. do przytuliska? I co? W jakim charakterze miałaby tam dzwonić
V.? To przeciż chore.
Na inne zarzuty już nie chce mi się odpowiadać.
I nie robiłam wielkiego halo - tak jak nie robiły go forumki pisząc
o pralkach zżerających skarpetki, hobby, o tym co uwięzione na
balkonie i o wielu, wielu innych fajnych sprawach.
Pisząc na forum oczywiście liczę się z tym, że zawsze mogą się
trafić jacyś emocjonalni popaprańcy, charakteryzujący się czymś co
nazywam badziewiem mentalnym. Ot trafili się i teraz, rozładowali
swoje negatywne emocje, lęki i kompleksy. Padło na mnie i na to
forum.
Gdyby obie urocze inerlokutorki zaytały, poprosiły o wyjasnienia,
byłoby ok. Ale one wolały na "dzień dobry" mnie po prostu obrzucić
błotem. Stąd moje odpowiedzi były, jakie były. Za udział w tym
żałosnym spektaklu przepraszam czytające.
No i żeby nie było za smutno. Stokrotka odżyła, jest pewna siebie i
wesoła. A przez nas otoczona miłością. No koty pomijam...
Temat: pierwszy kotek - może powspominamy troszkę:)
ojoj, to cała historia
Przymierzaliśmy się z drugą połową do psa. Pies miał być niekłopotliwy i pomocny
w terenie, bo byliśmy na etapie badań naukowych na stanowisku lęgowym żółwi
błotnych.
Znajomym wraz z hałdą węgla przed domem zjechał kot. Był mały, brudny i nie miał
jednego oka. Doszedł do wycieraczki, tam zaległ i płakał Znajomi,
obsługujący już dwie kotki (z czego jedna na wpół sparaliżowana) zaczęli szukać
domu dla Pirata - bo tak został roboczo nazwany kociak.
Próbowali tu i tam, nie bardzo wychodziło, dotarli do nas (mieszkaliśmy wtedy w
innym mieście). Moja pierwsza reakcja była zdecydowanie negatywna (kot ? A po co
nam kot ? Nie mam pojęcia, co z tym się robi). Kot tułał się trzy tygodnie po
różnych domach...
Trzy dni mnie przekonywano, w końcu uległem (no dobrze, to może na próbę weźmy
zwierzaka). Kot zaprezentował się jak tylko mógł najgorzej, zrobił kupę na moje
kolana w samochodzie, nie było fajnie, o nie, nie wyglądał też za dobrze. Taka
kocia bieda bez oka, które stanowiło zaropiałą dziurę w skądinąd miłym pyszczku.
Przywieziony do domu rozpaczliwie płakał, łomotał sprzętami całą noc i w ogóle
byłem gotów go przekląć...
Drugiego dnia wstałem późno, nie musiałem iść do pracy. Zrobiłem sobie kawę i z
westchnieniem zasiadłem przed telewizorem, myśląc cierpko o nieprzespanej nocy.
Futrzak wyszedł z jakiegoś kąta, rozejrzał się tym pojedynczym ślipiem i wlazł
mi na brzuch. Poudeptywał, strzelił baranka (jeszcze nie znałem wtedy tego
słowa), a potem wtulił się pod moją pachę... No i cóż mogłem zrobić ?
Pogłaskałem zwierzaka raz, potem drugi... Był miły w dotyku. Pomyślałem, że może
jest głodny, więc zabrałem go do kuchni. Dałem mu co tam było (jakaś saszetka
Whiskasa), a potem pomyślałem, że może trzeba by zaopatrzyć kota w coś do
żarcia, może jakąś zabawkę a na pewno zaopatrzyć siebie w jakiś podręcznik
obsługi Ubrałem się, poszedłem do księgarni oraz sklepu zoo, a potem, to już
wiecie ;>
Kot dziś ma na imię Zyzio i siedzi mi na kolanach
Temat: Pies panem
Pies panem
Opiszę wam mój dzisiejszy dzień w pracy. Pojechaliśmy razem z nie-mężem
(razem prowadzimy firmę) na umówione spotkanie z potencjalnym klientem. Już w
progu przywitał nas miły pan i zaprosił do gabinetu. Gabinet był potężny. Z
prawej strony stało biurko, za którym (jak się wkrótce przekonaliśmy)
siedziała jego żona, po lewej stronie olbrzymia skórzana kanapa i stół. A na
środku – pies – rotwailer, wielki jak ciele. Zostaliśmy usadzeni na kanapie,
która nawiasem mówiąc strasznie skrzypiała przy najmniejszym ruchu. I za nim
rozpoczęliśmy prezentację oferty, mój chłop rzucił jakąś uwagę w stylu „ale
fajny pies”. W tym momencie naszym gospodarzom się gęby rozjechały. Zaczęli
jeden przez drugiego opowiadać jaki cudowny, łagodny, wesoły jest ich
psuniek. A psuniek w tym czasie przylazł do mnie i położył swój wielki łeb na
moich kolanach. Jeśli ktoś miał kontakt z rotwailerem to wie, że tym psom
ciągle leci ślina z pyska, A ten nie był wyjątkiem. Próbowałam więc
delikatnie zsunąć jego łeb z moich nóg i dyskretnie wytrzeć spodnie, a
gospodarze dalej tokowali na temat pieska. W pewnym momencie próbowali go
nawet przywołać, ale on miał ich w głębokim poważaniu. W końcu doszliśmy już
do głównego tematu. Możecie sobie wyobrazić jak się robi prezentację,
spychając cały czas ośliniony psi łeb. W pewnej chwili pies dał za wygraną,
położył się na moich stopach i zaczął coś ciamkać. Spojrzałam tylko kątem oka
i stwierdziłam, że sznurówki mogę poświęcić. Kiedy kończyłam przedstawiać
ofertę, pies się podniósł, trzymając w mordzie kawał mojego buta. Szczerze
powiedziawszy oniemiałam. A gospodarz się zaśmiał i stwierdził, że nie
powinnam psuniowi na tyle pozwolić. I tak się zastanawiam co miałam zrobić?
Kopnąć bydle w łeb i stracić nogę? Nie napisałam jeszcze, że mój chłop w
pewnym momencie próbował odciągnąć ode mnie psa, a ten na niego warknął – ale
tak podobno wg pani rotwailery się bawią. Aha jedno z czym utrafili to z
imieniem – pies wabił się Master i faktycznie to on tam był panem.
Marta
P.S. Jeżeli przyjmą naszą ofertę to te buty im doliczę!!!! A następnym razem
pojadę tam w kaloszach!!!
Temat: Rzeczpospolita babska
Gość portalu: BD napisał(a):
> Nie ma problemu, możesz to pytanie wrzucić do tzw. omnibusa na próbce
> reprezentatywnej, robionego przez większość polskich agencji badania opinii i
> rynku co 2 - 4 tygodnie. Nie mam aktualnych cenników, ale myslę, że koszt za
> jedno pytanie zamknięte to około 1500 zł (+22% VAT).
taki jesteś 'obeznany' z badaniami opinii publicznej a nie rozumiesz jak
miernym narzędziem badawczym jest tzw. omnibus? omnibus jest jak konserwa dla
psów - wszelkie odpady zmielone razem i wrzucone do jednej puszki, stosuje się
to bo jest proste w użyciu i tanio wychodzi.
doprawdy żenujące, że ktoś, kto podaje się za eksperta w dziedzinie procedur
badawczych i innych rzeczy, przywołuje przykład omnibusa przy okazji
deliberacji n/t rzetelności badań opinii publicznej.
> Cóż z tego, jak z wiedzą merytoryczną kłopoty...
kłopoty to ty sam masz i to nie tylko z 'wiedzą merytoryczną' - cóż za
kuriozalne sformułowanie! jest takie słowo "pleonazm", poszukaj w słowniku.
nie ustosunkowuję się do całej reszty twoich wypocin, ponieważ mi się *nie
chce*, nie chce mi się równiez czytać dalszych dzieł formumowych
początkującego socjotechnika pod nazwą bd (fajnie te literki wygladają
jako 'małe', całkiem jak okulary). to co tutaj wyprawiasz, tj. manipulowanie
faktami (w imię rzekomego obiektywizmu)+ deprecjonowanie wywodu interlokutora
(poprzez tworzenie szumu informacyjnego o posmaku 'naukawym')+ podpórka z
autorytetu (ja, ja, ja, zajmowałam się..., publikowałem..., jako jedyny...)
uważam za obrzydliwe i pożałowania godne, w dodatku jesteś nudny, stale ten sam
schemat. ktoś kto robi takie rzeczy, w dodatku stale na tym samym forum,
zapewne musi mieć jakieś powody, prawda?
manipulować ludźmi w realu i w necie jest łatwo, pytanie: w jakim celu?
Temat: Studia w Rumunii
Ja tez na erasmusie wyjechalam, moja uczelnia miala umowe na semestr, wiec
odrazu zalozylam, ze przedluzam, o dziwo nawet dofinansowanie dostalam w pelnej
wysokosci stypendium. Swoja droga trzeba to zalatwic do konca grudnia. Teraz
juz bede przedluzac na zasadzie - nie kazecie mi placic za studia a ja nie
prosze o stypendium. Ale coz jak sie studiuje filologie, to trzeba chwilke
pobyc w danym kraju. Kursy jezykowe sa dobre, tu w Kluzu jest nalepszy osrodek
przygotowujacy do studiow w Rumunii. Ile sie nauczysz zalezy od Ciebie,
poludniowe nacje chodza rzadko na zajecia, wiec im to srednio wychodzi, ale np.
z jednym Czechem, to juz po 2-3 miesiacach tylko po rumunsku gadalam, bo po
slowacku nie chcial, byl bardzo ortodoksyjny, jestem w Rumunii, to bede
rozmawial tylko po rumunsku :) Jak pojdziesz na ten wrzesniowy kurs, to od
pazdzernika bedziesz w grupie stredniozaawansowanej, a pozatym bedziesz mial
juz 5 ETCS.
Pisalam, ze Kluz jest maly w porownaniu z Krakowem. Sa
trzy kina, teatr rumunski i wegierski (wiekszosc przedstawien z tlumaczeniami
na rumuna), ladna starowka, las na polnocnym wschodzie i skansen, kilka muzeow,
arabski chleb w fastfoodach, kupa raczej niegroznych psow na ulicach, jak
bedziesz mieszkac w akademiku dla erasmusow, to ten bialy z czarnymi ciapkami
poza imionami w kazdym jezyku, nazywa sie Spike, babcie sprzedajace kwiatki na
ulicy, sporo wegierskiego na ulicy, kiczu w ubraniach, ale raczej u Rumunow,
kolega ma teorie, ze wedlug tego z jakim smakiem ktos ubrany, to widac jakiej
jest narodowosci, co oczywiscie nie zawsze sie sprawdza. Kluby glosne i z
laluniami, facetami a la Beckham z MS w Korei, ale i niezalezne z fajna muzyka,
np. Fire, La Gazette i Insomnia. Herbaciarnia z WIFI - Flowers, fane graffitti
na scianach, by bronic Rosie Montane i "Vlad Tepes presedinte". Byl duzy targ
ze starociami, cos a la krakowski "zyd" na kazimieru, tyle, ze na peryferiach,
ale beda tam bloki budowac. Blokow tez sporo, przeroznawych. Reszte zobaczysz,
odkryjesz, zasmakujesz, jak przyjedziesz.
Panie kordynatorki stosunkowo dobrze wykonuja swoje obowiazki, choc sa
bezczelne i aroganckie, tylko, ze!!!! nie waz sie isc do nich po 12h, jak juz
maja zamkniete, bo bede na Ciebie wrzeszczec 10 minut, ze masz przyjsc
kolejnego dnia, ja zaczelam wrecz udawac, ze nie znam rumunskiego, majac
nadzieje, ze po angielsku bedzie z tym chamstwem miala wiekszy klopot ;)..a
potem ci udziela informacji..hm. Generalnie, jak cos nie pojdzie, np. w
administracji akademika nikogo nie bedzie, bediesz pierwsze noce spac na
materacu u innych w pokoju, to wyluzuj, bo wszystko si jakos zalatwi. :D
Temat: Suwałki story, zaczynam 1 część potem kolej na Was
Czego szukałeś? ha ha ha - wybuchnęła śniechem.
- Znajomych szukałeś? To też jesteś turystą? - cały czas się uśmiechała ta ładna brunetka.
- Niajomych? Śmieszy cie to? - patrzyłem się na nią bez słowa.
- Zne, jestem z suwałk, ale znajomi powyjeżdżali a to do Grecji, a to do Włoch, do Hiszpani, poza tym fajnie jest poznać kogoś nowego.
- Z tej mieściny... - raczej stwierdziła moją tożsamość.
- Jak masz na imie?
- Martyna.
- A ty? - zapytała.
- Maksiczek jestem. Miło mi.- wuyciagnąłem rękę.
- To może wymienimy się komórkami? - zaproponowałem.
- Ok, to daj mi swoją - powiedziała Martyna.
Jakiś człowiek przepychał sie koło ich stolika i potrącił ją dość mocno, kiedy zapisywała numer, ale ona była z dużego miasta i była przyzwyczajona, nawet nie obróciła się w jego kierunku.
- Co napisałeś?
- Kolejne przygody pana samochodzika, O czterech murzynach i psie, Suwałki story, taką sagę suwalską .
- O to dużo. - wyczułem że zaczyna jej to imponować.
Byłem jeszcze młodym pisarzem, a już ze sporym dorobkiem. Lubiłem spotkania autorskie z dorosłymi czytelnikami, ale zwykle na moje spotkania przychodzili rodzice z dziećmi i panował nastrój infantylny.Na targach książki w warszawie bywało inaczej, ale taka impreza to była tylko raz do roku, na której czułem się w pełni doceniony. Nie chciałem wykorzystać tej dziewczyny z bielska, ale nie wydawąła się naiwna, więc raczej wszystko się dobrze układało.
Zaraz wstaliśmy i razem wyszliśmy z pizzeri, zeby pójść w swoja stronę. Musiał zajrzeć do siebie, wyprowadzić psa. I tak skończył się dla mnie ten dzień, bo wieczorem znowu pisałem kolejne opowiadanie. Nazajutrz rano wyszedłem na cappucino za 2zł do macdonalda. Był jasny, słoneczny dzień, ale wietrzny, mimo to usiadłem z kawą i ciastkiem i gazetą na zewnątrz przy srebrnym stoliku. Wiatr dmuchał i powoli zrzucał z tacy rózne rzeczy. Najpierw wiatr porwał puste opakowanie po cukrze, potem białą, plastikową pokrywkę na kubek z capuccino, potem patyczek do mieszania. Czasami przybierał na sile i wtedy posuwał do przodu kubek na papierowej reklamówce, która się sunęła po tacy. Wtedy przerwał czytanie gazety i poprawił kubek. Kiedy poprawiłem kubek zwiało mu gazetę, wiatr wszystko zabierał. Miałem wrażenie że zaraz porwie sam kubek, gazetę, krzesło, może nawet jego. Ale ta chwila niezdecydowania trwała tylko chwilę, bo zaraz wybierałem sie do Martyny pod namiot. Zaintrygowała mnie ta dziewczyna, z którą tak łatwo dało się umówić, poznac, pogadać. Żadnej hermetyczności, całkowita otwartość na drugiego człowieka.
Temat: czy warto miec kota? proszę o rade!!
to znowu ja:)
czytam Wasze posty i chyba jednak zaadoptuje drugiego kotka, chociaz nigdy nie
bedzie taki jaki był moj Sonio:(
Był Dzien Matki, pomyslalam ze kociak to fajny prezent, mialam tylko
watpliwosci jak na to zreaguje Tata alergik:)
poszłam do schroniska i to co tam zobaczyłam było naprawde smutne, dziesiatki
kotów, młode, stare, chore, wszystkie smutne, stłamszone, w ciemnym
pomieszczeniu:( wiodok porażajacy.
no i zobaczyłam Go, był najbrzydszym kotkiem jakiego widziałam, ruda sfilcowana
kulka z chorymi niebieskim oczkami, leżał w kącie zamias bawic sie jak inne
maluszki.
wiedzialam ze bedzie mój i tak tez sie stalo.
Pokochała go cała rodzina,wszyscy bylismy pewni ze to kotka,została więc Sonią:)
Sonia od poczatku była chora, katar koci, grzybica futerka, weterymarz dawał
małe szanse a jednak Sonia wyzdrowiała.
Pamietam jak wstawalismy do niej w nocy, nie był to przykry obowiązek, kotek
okazywał jak bardzo nas kocha i gdy wyzdrowiał nie opuszczał nas na krok.
Sonia rosła zamieniając się w pieknego, rudego kocurka, gdy juz wiedzielismy ze
to jednak jest On nie Ona zamienilismy imie na Soniek i tak juz zostało.
Soniek był kotem wyjatkowym, madrym, kochanym, dzikim.
Pomimo wykastrowania przynosił nam rozne przysmaki, myszki, jaszczurki:) a jaki
był z siebie dumny!
Harcował w ogrodku , popisywał sie, gdy szłam do sklepu biegł za mna przy nodze
i cierpliwie czekał przy drzwiach az wyjde.
Ludzie nie mogli sie nadziwic ze kot chodzi przy nodze z dumnie zadartym
ogonem, olewając wszystkie psy:)
Gdy byłam chora czuł to. Lezał na moim łozku spokojniejszy niz zawsze, nie
bawilo go latanie za muchami.
Długo by o nim pisac. Koty sa wspaniałe.
Bardzo zaluje ze tego wieczory wypuscilam go na dwór. Była 8 a o tej porze juz
nie wychodził.
Ale tak prosił, patrzył tymi swoimi orzechowymi oczkami, skakał od okna do okna.
Pomyślałam , niech wyjdzie na godzinke, zawsze grzecznie wracał, nie oddalał
sie od ogródków, do ulicy miał daleko.
No i nie wrocił, wpadł pod samochod, nie wiem co go zagnało na ulice bo nigdy
tam nie chodził , bał sie samochodow:(
Miał tylko roczek:(
Po co to pisze?
po to by pokazac ze koty kochaja, do kota nie sposob sie nie przywiazac, kot to
członek rodziny. Więć zaadoptuj kotka a odpłaci Ci sie miłoscia:)
Temat: I Patrol Plakatowy - zapraszam
A to mój raporcik.
Jestem po pierwszym udziale w patrolu plakatowym. Jazda z Czajnikiem, Goldim i
resztą grupy (sorry szybko zapominam imiona) była bardzo budująca i pouczająca.
Do tej pory jeździłem sporo, ale z własną rodziną i wyżej tempa spacerowego nie
miałem szans ćwiczyć. Czajnik, znany hardcorowiec, jadąc na czele grupy
BEZWZGLĘDNIE EGZEKWOWAŁ NA ULICACH WSZELKIE PRAWA NALEŻNE ROWERZYSTOM. Po
takiej przygodzie przyszło mi ciut inaczej spojrzeć na jazdę po "jezdni dla
samochodów". Inna sprawa, że po przeskoku chłopaków z Pola Mokotowskiego na
Ursynów (chyba w powietrzu) po prostu położyłem się na trawie. Sorry, nie ta
kondycja.
A teraz do rzeczy. Do tej pory bujałem się w owijanie cienką taśmą klejącą
drzew w parkach. Wychodziło tego kilka plakatów na jeden spacer z psem. Na
patrolu poznałem nie tylko partyzancką technikę klejenia plakatów z pominięciem
kubła z klejem i pędzla ławkowca, ale co ważniejsze, była okazja poznać, jakie
elementy krajobrazu nadają się na zajęcie ich materiałami masowymi różnych
rozmiarów. Do tego rewelacyjna metoda przyszywania pistoletami tapicerskimi
plakatów do drzew. Akcja 15 sek. i jedziemy do następnego drzewa.
Tak więc gorąco polecam tego allegrowicza, ooops.. znaczy się namawiam do
udziału w choć jednym patrolu rowerowym choćby po samą wiedzę.
Następnego dnia, to co zostało w plecaku (+ dodruk na lesrówce) już solo
rozdysponowałem za pomocą pistoletu po okolicznych drzewach mojego miejsca
zamieszkania (nie piszę gdzie, bo "sztrasznicy" miejscy ponoć też umieją
czytać).
Druga sprawa. Natłukłem trochę ulotek A5 z trasą masy. Nie spodziewałem się, że
rozdawanie pójdzie tak dobrze. W ludziach zażywających sportu tkwi jakiś
niewidzialny z zewnątrz optymizm i wszyscy - zarówno napotkani rowerzyści jak i
rolkarze (i rolkarki of coz') nie tylko brali ale i byli skłonni wysłuchać
krótkiej gadki gdzie jedziemy i jakie to wszystko fajne. No i nikt nie
protestuje, jak im się zostawia takie ulotki na rowerowych bagażnikach pod
macdonaldami i innymi rowerowymi parkingami (tylko, że co 5-ty rower ma
bagażnik niestety...).
W każdym razie optymistycznie patrzę w przyszłosć i mam nadzieję spotkać kilka
nowopoznanych gęb na najbliższej masie.
A te zszywacze są po prostu super! Jutro mój pies zrobi wieczorem baaaardzo
długi spacer! :-)))
Beno vel Benek
Temat: Dołowanie kobiet domowych
Dołowanie kobiet domowych
Bardzo często odzywa się we mnie pragnienie, by być kobietą domową. Miałam
juz w życiu różne układy i wiem, że możliwości: 1. Fajna praca; 2. Bycie w
domu 3. Niefajna praca - cenię dokładnie w tej kolejności, jak napisałam.
Czyli, że wolałabym wyrzec się zarobków i walorów płynących z posiadania
zatrudnienia, jeśli zmuszałoby mnie ono do zbyt przykrych przeżyć i żyć
biedniej, i zajmować się domem.
Szkopuł w tym, ze "świat" uważa, że zatrudnienie jest wartościa samą w sobie
i - jakiekolwiek by było - trzeba je brać! No bo pieniadze, bo co odpowiesz,
gdy cię ciotki zapytaja gdzie pracujesz, bo skończone fakultety, bo się
cofniesz intelektualnie, a mąż znudzi się i zdradzi...
Może zabrzmi to hiobowo dla tych, co wierzą w takie steteotypy, ale nie
obserwuję wcale, że to sie sprawdza w zyciu niezatrudnionych koleżanek. Która
była bystra, ciekawa świata, ta nadal czyta, chodzi do kina i do teatru,
prowadzi życie towarzyskie i nie jest nudna. Która była tępawa i nie miała
zainteresowan, ta, mimo etatu, nadal nie ma o niczym zdania, robi co jej
ciotki każą i tylko kwęka, ze jej ciężko, tudzież chętnie "powiesi psy" na
niezakontraktowanej a bystrej koleżance.
Podobnie mężowie: jak ma zdradzić, to zdradzi - i pracującą "bo za mało czasu
spedzaliśmy razem", i domową - w ogóle w tych sprawach problem leży w
ludziach i ich relacji, a nie w etatach, jak myslę.
A juz szczytem wrogości kobiet wobec kobiet domowych są niektóre matki,
którym skacze "gula", że ich córki mają lepiej jako kobiety i mogą sobie
pozwolić na bycie w domu. Jestem z pokolenia córek, których matki dorastały w
kolektywistycznych czasach i wyrzekały sie indywidualnych pragnień w imię
wciskanych im na siłę "jedynie słusznych" przekonań. Jednym z nich było to,
ze wszyscy są zatrudnieni, kobiety także, i choćby im pekało serce, kiedy
zostawiają w złobku paromiesięcznego malucha, tak trzeba, bo tego wymaga
wizja socjalistycznego kraju /a nianiek wtedy było mało, bo nawet
niewykształcone kobiety mogły znaleźć pracę=obijanie się, a płacono za
wszystko podobnie/. Teraz niektóre matki patrzą z zawiscią na córki, które
bez ostracyzmu społecznego mogą zostać ze swoim maluchem - i, wraz z innymi
zawistnikami, robia wszystko, zeby zdyskredytować wartośc zycia kobiety
domowej. A przeciez nasze babcie przeważnie były w domu - i szanowano je i
nie twierdzono, ze widać są słabe na umysle itp..
Dlaczego tępi się kobiety domowe, choć przecież pracują - w domu, a jeśli
nawet nie, to zarabiają na nie mężowie, więc nikomu nic nie zabierają? Zawiść?
Temat: PAN TADEUSZ - KSIĘGA II - SEKRETARZ W NATARCIU
PAN TADEUSZ - KSIĘGA II - SEKRETARZ W NATARCIU
Siedzi Tadzio nasz w Szczecinie,
lecz w przyrodzie nic nie ginie.
Więc wyległy zewsząd szczury,
chętne do prezydentury.
Referendum nam szykują,
ględzą, radzą, kontemplują,
każdy pod pozorem troski
o magistrat nasz gorzowski.
Wszędzie pełno nawiedzonych,
z prawa, z centrum, wśród czerwonych,
graja z nami w ciuciubabkę,
lecz na stołek mają chrapkę.
Zwłaszcza jeden mnie rozbawił,
niczym Mesjasz się objawił
i na forum - dobra nasza,
do dyskusji nas zaprasza.
Mimo, że są przecież vice,
on ci wyszedł na ulice
i powiada, że nie wątpi,
iż on ojca nam zastąpi.
Trudnych pytań się nie boi,
bo na ziemi twardo stoi,
w piasek głowy też nie schowa,
taka jego krótka mowa.
On lekiem na wszystkie troski,
imię ma jak pan Rynkowski.
Łeb jego raczej nie tęgi,
ale mężnie znosi cięgi.
Aby nikt w niego nie wątpił,
to łeb-strefą go zastąpił.
A, że brak mu jest poklasku,
to na forum szuka blasku
skarci, zakpi, skrytykuje,
na trybuna się kreuje.
Szkoda tylko, że w urzędzie,
jak kogut siedzi na grzędzie,
i przylgnęła do niego łatka,
że jest psem przy nodze Tadka.
Teraz, kiedy nie ma pana,
jego głowa ciut rozgrzana,
pomysł chory urodziła:
gryźć rękę, która karmiła.
Po co wam tu Ela, Krzysiek,
skoro jam jest fajny Rysiek.
Prezydenckie mam zapędy,
choć nie zlazłem ze swej grzędy.
Teraz moja chwila krótka,
skoro siedzi pan ogródka.
Morał z tego zaś jest taki,
kamień rusz - wyjdą robaki!
Temat: B 16 wylądował dziś
W ubiegłym roku na wsi przypałętało się takie coś małe z ogonem i fajną mordą.
Więc go wziąłem,przygarnąłem no i jest tam do dziś.
Nazwałem go Benedykt.
Przyzwycził się jak do niego wszyscy Benek wołali nawet ogonem po kilku dniach
szybciej merdać zaczął.
Nazwałem go na cześć kumpla z liceum zgrywusa.
A teraz ciekawe...
Wiecie co można robić na wsi w czasie urlopu?
Wszystko,ale przede wszystkim siedzieć na ławeczkach przy drodze obok domku
i rozprawiać z sąsiadami o wszystkim ciesząc się z najdrobniejszych uśmiechów
zachłystując się powietrzem,powolnym przemijaniem,zachodami słońca przepijając
piwem...
Otórz dosiadła się kiedyś do mnie Jadzia sąsiadka w wieku ok 80 lat i
zaczęliśmy rozmawiać o sierpniowej pogodzie,która była taka jakaś :)
No i przypałętał się ON...no o Benku mówię...
Jadzi nóżki po psiemu wycałował,aż się popłakała ze śmiechu bo łaskotki i takie
tam...
Po chwili Jadzia spytała a jak się pieseczek wabi ten śmieszny???
- Benedykt to znaczy Benek zreflektowałem się...
Na to Jadzi uśmiech momentalnie zniknął z twarzyczki,wstała i odezwała się do
mnie ;
- Jak to???
Jak tak można imieniem Papieża psa nazywać???
Zamurowało mnie przez 10 sekund nie wiedziałem jak się wytłumaczyć,bo wszystko
co powiem i tak będzie źle przez staruszkę zinterpretowane i na następny dzień
wieś mnie spali na stosie.
Wreszcie wydukałem :
- No ale przecież ja go nie nazwałem Benedykt XVI !!!??
Chyba nie zrozumiała,ale wybaczyła gafę,bo na następny dzień znowu
przytruchtała i przycupnęła na ławeczce,żeby z morfim pogadać,pośmiać się i
wypić swój naparstek piwa w plastikowym kubeczku...
Nie wiem co te Kobiety we mnie widzą,ale gdyby nie to coś to już dawno bym z
Wami drogie dzieci nie rozmawiał ;)
Temat: do Girlfriend ;)
Cossa :)
> moze nie powinnam osobnego watku zakladac
> ale co tam - czlek sie na bledach uczy :)
mnie to w niczym nie przeszkadza w kazdym razie :)))
1.jak mozna mnie zobaczyć, skoro a/nie mam twarzy b/nie mam nazwiska i niemal
nie mam imienia?
jestem literami na ekranie, a nie człowiekiem :)
co wiecej, nie spotkam się z nikim ani nie przejdę na priva :)
dlatego nieco mnie to dziwi, kiedy ktos pisze na przykład "gwiazda" ...hmm...
co to za gwiazda bezimienna?
2.w kwestii formalnj - mam teraz sporo czasu a jestem p r z y k u t a do tego
portalu - maile, ktoś dla mnie ważny jest bardzo daleko. no sorry, fora
polityczne zeszły na psy, haha ;))) poza tym o g l ą d a m to F troche ze
wzgledów zawodowych.
3.w gruncie rzeczy wiem, że mogę komus przeszkadzać. Gdybym traktowała to m-ce
jak Ty, pewnie też by mi przeszkadzało. Ale nie traktuję.
Niedługo zniknę (skończy sie powód) poza tym mam naturę nomady ;)) i troche
sprintera :)))))
Nie zrozum mnie źle Cossa,wszak bardzo Cie lubię (powaznie - nie mówię tego
ludziom, ktorych nie lubię i nie cenię), ale trudno, na razie bedzie mnie
dużo ;) tzn. nie wiem jak to nieinwazyjnie ubrać w słowa - niejako mnie to nie
dotyczy. Tzn. to ze ktoś coś o mnie myśli.
Spotkałam tu kilka frapujacych i/lub fajnych person, parę skończonych idiotów
(niech bedę szczera) których w życiu nie spotkałabym w realu, bo nie mam po
prostu dostępu do takich egzemplarzy :))
I kogoś istotnego. Tu jak tu. Obok.
Przedwczoraj pomyślałam "już mi się nie chce tak wygłupiać", po czym dostałam
maila na priva, że piszę rzeczy dla tego kogoś istotne. Życie jest zabawne,
prawda? :)
mersiboku za szczerość, Cossa :)))))
lubię szczerość w odróżnieniu od szeptów po kątach ;)
to tyle ad hoc :)
chyba dobranoc, bo muszę jeszcze coś napisać :)
Temat: gdybyscie byly/byli tesciowymi...
guitarra napisał:
> OK. Dwie uwagi:
>
> 1) moim zdaniem potrzeba akceptacji u innych chociaż jest wprawdzie cechą
> konkurencyjną wobec asertywności, ale nie wykluczającą się. Czyli można
zarówno
>
> chcieć być asertywnym, jak i oczekiwać akceptacji - tak zazwyczaj jest u
ludzi,
>
> że nie są czarno-biali.
No fajnie...
Tylko, ze caly czas ty oczekujesz od ludzi... A ludzie sa rozni i niekoniecznie
musza zyc tak jak chcesz... Poz atym glupio jest robic komus wbrew, jak Cie
uprzedza, ze mus ie nie podoba ipotem oczekiwac-on tez mialby prawo oczekiwac
ze uszanujesz jego zdanie, nie?
I w tym sensie pisze, ze cosjednak powinno przewazac-albo asertywnosc, robie po
swojemu i w zwiazku z tym innym tez daje prawo robienia pos wojemu
inieoczekuje, zes ie dostosuja do mnie; albo jakos tam ja sie dostosowuje i
pozniej mam czyjac akceptacje, bona tymmi w danej chwili zalezy... Cos za cos,
niestety w zyciu tak jest i postawy pt. "robie jak chce a inniniech robia jak
ja chce" nie rozumiem i nie pochwalam... a Wy akurat wykazaliscie sie bardzo
duza asertywnoscia, nie dajac dziecku nawet drugiego imienia, o ktore tesciowie
tak zabiegali i to mim zdaniem na zasadzie psa ogrodnika-nie dlatego,
zemieliscie upatrzone inne, czy cos, tylko zeby sie nie ugiac... No to teraz
nie macie prawa oczelkiwac, ze oni sie ugna...
>
> 2) zgadzam, się, że jak mnie wali, to wali - tak też jest ze mną. Ale
sytuacja
> jest o tyle specyficzna, że postawa innych ludzi nie dotyczy wyłącznie mnie,
> ale przede wszystkim mojego/ czy Twojego dziecka, którego uczucia są często
> bardzo wrażliwe...
No ale jezeli powoduje taka sytuacja w Tobie dyskomfort i bylo Ci wiadome, ze
jest duza szansa, ze wystapi, bo tesciowie bardzo sie sprzeciwiali, to trzeba
bylo uczucia dziecka wziac pod uwage wczesniej... Nie mozna tylko od innych
oczekiwac i wymagac!
Co innego gdyby wyskoczylo znienacka, ale skoro wiedzieliscie, ze tak moze to
wygladac, to znaczy ze sami olaliscie uczucia wlasnego dziecka...
Troche koloryzuje, oczywiscie, ale uwazam dalej, ze naprawde macie prawo robic
jak chcecie, ale inni tez maja prawo miec swoje uczucia i juz...
Temat: Tak nám zabili Ferdinanda
Tak nám zabili Ferdinanda
- powiedziała służąca do pana Szwejka. Pan Szwejk, zaniechawszy przed laty
służby wojskowej z powodu ostatecznego orzeczenia komisji wojskowej o jego
imbecylizmie, obecnie żył ze sprzedaży psów, okropnych skundlonych potworków,
którym podrabiał rodowody."
Właśnie gorącego 28 czerwca przed równo 90 laty kule Gavrila Principa
dosięgły na moście w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego
małżonkę. Broń dostarczyła "Czarna Ręka" i do ostatniej chwili nie było
wiadomo, czy na wykonawcę zamachu wyznaczony będzie Gavril, czy jego koleś
z "Młodej Bośni", Nedelko Čabrinović.
Gavrila złapano, zgnił w twierdzy w Terezinie, pisząc na ścianach celi dość
marne wiersze patriotyczne, po serbsku zresztą. Na moście, nazwanym po wojnie
(pierwszej) jego, czyli Gavrila Principa, imieniem, w miejscu, skąd padły
śmiertelne strzały, w cudowny sposób pojawiły się ślady stóp zamachowca,
niczym Chrystusa, albo, co najmniej, św. patriarchy Sawy. Tłumy
pielgrzymowały, by ucałować odciski stóp w kocich łbach mostowego bruku.
Po wojnie następnej kultu Gavrila, jako symbolu jedności serbsko-bośniackiej,
zakazano, most przemianowano na Latinsky, a ślady jego stóp dziwnym trafem
zniknęły - równie cudownie, jak przed laty się pojawiły.
Głupio zrobił ten Gavril - przez niego bezpowrotnie odeszła taka fajna epoka,
kiedy panie z towarzystwa w gorsetach i tiurniurach chadzały na rauty i
fajfy, nie musiały zaprzątać sobie swych ślicznych główek kredytami, wekslami
i procentami (od tego miały małżonków, a ci plenipotentów:) latem jeździło
się do wód, obowiązkiem dam była praca przy loterii fantowej na rzecz
biednych, pardon, ubogich, a niektóre miały szczęście tajemnej schadzki w
altanie z hrabią Wrońskim.
Nie wiem, czemu Ci to przeszkadzało, Gavrilu Principie. Na usprawiedliwienie
masz fakt, że inaczej w literaturze nie pojawiłby się pewien dzielny wojak...
Cóż, wielka epoka wymaga wielkich ludzi.
Temat: mam mlode
Pozdrawiam serdecznie i z calego serca gratuluje!!
Kochanionka,jesli nie sprawi ci to klopotu-ja tez baaardzo prosze o zdjecia.
My mamy Gordonke(seter szkocki),mieszka razem z nami w Turcji i tez przesyla
kolezance-mamusi duuza lape i mokrego buuziaka!
Zapraszam na stronke hodowli,z ktorej pochodzi nasze cudo-
www.klanbasow.wyzel.pl-na glownej stronie po prawej znajduja sie imiona psiakow
z galeria zdjec,Tonnelle-Nelly-to my!
A propos pytania Alexy195-zarowno jedna i druga rasa,nad ktorymi sie
zastanawiasz-to bardzo fajne psy,z tym,ze coocer spaniel jest poprostu
mniejszy,natomiast osobiscie wydaje mi sie,ze Golden jest latwiejszy w
ulozeniu,spokojniejszy,mimo swojej wielkosci to chodzaca lagodnosc,a jesli
planujecie posiadanie dzieci w najblizszym czasie-to wg mnie Golden lepiej
oswaja sie z malym czlonkiem rodziny,jest bardziej cierpliwy,opiekunczy,nie bez
kozery to najczesciej wykorzystywany pies w dogoterapii.Jedyne podstawowe
pytanie,jak wyglada Wasz dzien i czy jestescie w stanie poswiecic sporo czasu
pupilowi-Golden wymaga jednak dluzszych spacerow(nasza sunia np regularnie
wieczorami biega z mezem po plazy),a spacery to minimum 30 minut,w dodatku nie
lubi zostawac na dlugo sama w domu.Wczesniej czy pozniej do mieszkania w
zwyklym mieszkaniu,a nie domu z ogrodkiem,przyzwyczai sie kazdy pies(ja
poznalam nawet kiedys hodowce Dogow niemieckich,kobieta mieszkala w kamienicy w
centrum miasta)-wazne jest to,co sie robi z psem poza domem i jak czesto.Poza
tym Golden to zgodnie ze specyfika rasy,pies mysliwski aportujacy-warto mu
rozrywek zgodnych z instynktem czasami dostarczac-czyli,urzadzic jakas wyprawe
po lesie,niech gdzies poplywa(uwielbiaja),porzucac fanty do przyniesienia-
zasada,ze pies zmeczony to pies grzeczny dziala szczegolnie w przypadku takich
ras.A tak juz zupelnie osobiscie uwazam,ze na ile to tylko mozliwe,nalezy
naturalne instynkty u psa rozwijac,a nie doprowadzac do ich zaniku poprzez
wychowywanie go na kanapowca.
Gdybys decydowala sie na Goldena,warto sprawdzic hodowle i nie mowie tu o
rodowodzie,bo te bez niego tez sa cudowne-poprostu bylo w Polsce w ostatnich
latach wiele przypadkow krzyzowania Goldenow z owczarkami podhalanskimi,nie
tylko wiec cechy naturalne byly spaczone,zaczely pojawiac sie choroby,zaczelo
sie tez pojawiac sporo psow z dysplazja-w dobrych hodowlach juz szczeniaki sa
przeswietlane na ta okolicznosc.Zarowno u Goldenow jak i cooker spanieli moze
pojawiac sie problem tzw trzeciej powieki-jest to o tyle klopotliwe,ze moga
pojawiac sie infekcje bakteryjne oczu,czasami jest potrzebna operacja.No i
kazdemu z tych psiakow trzeba czyscic uszy,jak zreszta w przypadku wszystkich
dlugouchych,co by nie dorobily sie infekcji.
Czy tak czy siak zycze ci z calego serca,aby pojawil sie w waszym domu taki
kudlaty czworonozny przyjaciel,czy masz wolny pokoj czy nie-to przestanie byc
wazne,bo na legowisko dla psa nie potrzeba az calego pokoju Zreszta bedzie zyl
z Wami,chodzil za noga...nie ma jak pies!!
Jeszcze raz gratulacje dla mamusi-suni!!
Pozdrawiam!
Temat: Dzieciaczki z lipca 2004
Najsampierw wszystkim cześć. Dzisiaj dzień od rana oscyluje ku katastrofie.
Apogeum marudzenia osiągnęła po kąpieli i cycusiu, usypiała z rykiem, obrażona
że nie chce jej wyjąć ale co ciekawe nie podnosząc łebka z legowiska. Teraz śpi
i pukam w niemalowane żeby nie zapeszyć. Zęby nie chcą wyjść ale powodują coraz
lepsze efekty dźwiękowe- darcie bez powodu. I wizualne- mordka zamknięta dolna
warga wessana, istny ropuch. I ślina, może zaczne zbierać do butli.
Fajnie że się nowe dziewczyny powoli stają stałymi bywalczyniami. Całuski dla
waszych bąbli. Karakaz, zdaje się że to ja cie tu ściągnęłam odpowiadając na
twój post na forum niemowlę. Fajne imie ma Benio właśnie miałam dziś zapytać od
czego to zdrobnienie a teraz już wiem.
Zresztą Misio(Marcel) też ma imie z górnej półki.Tylko jak zapamietac twój nick
cwiato costam? podaj jakies imie bo zwariuje
Ja w poniedziałek jechałam tramwajem ( przy wchodzeniu o mało mi dziecka nie
wyczepali tak pomagali) i jeden dziadek kuknął do wózka-oj jaki ładny dzidziuś,
tfu na psa urok. Jak ma na imię? Ja mu że Julia a on zrobił minę jakby coś
niesmacznego jadł i mówi "ani ładne ani brzydkie". I se poszedł( to se to nasze
krakowskie sobie) a ja szok! Głupek jakiś.
Agrestka- wysyłaj zdjęcia i robimy tylko od razu patrz żeby jakość była w
porządku- czyli np jeśli wystarcza na odbitkę 10x15 to będzie ok. Acha i na
jeden kalendarz dwa zdjęcia( awers i rewers) i najlepiej opowiedz które
kalendarium ci sie podoba i czy chcesz takie samo po obu stronach czy po każdej
inne. Zauważyliśmy że wymiana informacji najwięcej zajmuje czasu, więc jak te
informacje podasz to 1 dzień na projekt i akceptacje i 3-4 na dotarcie do was.
Tehanu, nie wiem czy to jakoś cie pocieszy ale ja mam coś takiego od 17 roku
życia, pierwszy gin powiedział że jak ruchome to nic groźnego i tyle. To jest
pachwina więc mogą tam być po prostu węzełki chłonne. I one moga sie okresowo
powiekszac. Lepiej zajmij sie tą głową. wysypiaj sie a tatus niech wstaje do
dziecka.
Ja mam powazniejszy chyba problem ze soba, bo mi 3 ciaze całkiem oberwały
macice i teraz jest problem, im mała jest ciezsza tym rosnie uczucie ze mi to
wypadnie kiedys. Operacja rozwiaze sprawe ale potem tylko 3 kilo mozna dzwigac,
a gin kazała cwiczyc i ja tak sobie mam do tego głowe, ciagle zapominam.
Ciekawe uczucie jakbym miała ciagle główke miedzy nogami Mam nadzieje ze was
do reszty nie zniesmaczyłam, ani że jakiś mąż tam nie podczytuje bo to troche
krepujące. Dzwoniłam dziś do mamy i potem do siostry żeby mnie troche
pocieszyły ale tylko mnie zbyły bo akurat coś tam ważnego się działo i żadna
nie oddzwoniła, smutno mi. Czuje sie zużyta i do niczego. Straszne mieć w wieku
33 lat problem starych kobiet. Ostatnio właśnie słuchałam relacji cioci (57) i
sąsiadki (60 lat) z takiej operacji. U mnie w rodzinie zresztą wszystkie baby
to mają. Najpierw się te szyjki za nic nie chcą rozwierać, a potem jak puszczą
to jest po zawodach, wszystko się obniża. Zresztą nic dziwnego. Urodziłam 4,6
kg Kubę! To był wielki dzieciak.
Koniec marudzenia, jakoś to będzie.
Temat: Kto planuje poczęcie VII-IX 2004 - PART 3
Witam wieczorową porą :)
Nadrobiłam czytanie Projekt zakończony więc od poniedziałku będę mogła pisać
epopeje ;P Miałam naprawdę pracowity tydzień, ale bardzo się z tego cieszę
ponieważ czas mi szybciej zleciał. W piątek jadę zobaczyć czy wyniki badań już
są w szpitalu do odebrania. Mam nadzieje, że wszystko będzie OK...
Agusik mam nadzieje, że przeszły Ci już czarne myśli! Jak tak można w ogóle
myśleć! Główka do góry Wszystko będzie dobrze Obawy są zupełnie normalnym
objawem, ale po co zaprzątać sobie głowe tym, skoro to i tak nic nie zmieni, a
jestem przekonana, ze pozytywne nastawienie mamusi służy dzidzi DD a wiem, że
uśmiechu Ci nie brakuje Cieszę się, że z braciszkiem też jest już dobrze. I
ma fajną klase
Fuguniu tak mi przykro, że się jednak nie udało Kolejny miesiąc kolejne
starania Nie można się załamywać wszystkie jedziemy na tym samym wózku, a
ja zamykam ten wspaniały korowód
Ale Wam zazdroszczę spotkania Mam nadzieje, że jak Abielka wróci to ustalimy
jednak ten termin na listopad Z chęcią Was pooglądam w realu )))) Zresztą
stawiam wtedy wszystkim soczek – takie małe urodzinki Justynki Zresztą mój M
też w listopadzie obchodzi urodziny, ale jakie okrągłe – 30-ke!!!!!!! Co ja
mu biedna kupię Chciałam samochód spalinowy Savage25, ale nie stać mnie na
dzień dzisiejszy...1600zł No nic dostanie najwyżej perfumy i kwiatka
Kończę antybiotyk co mnie niezmiernie cieszy Teraz to już tylko czekam na @.
Agguś nic Ci nie doradzę, bo nie wiem
Byliśmy dzisiaj z pieskiem w parku. Jeju jak było wspaniale!!!! Pięknie!!!
Kolorowe drzewa, słoneczko i spacerujące całe rodziny ))) Aż żal ściska
serce, że zima idzie! Ale każda pora roku ma swoje uroki Zima to RAJ dla
narciarzy (czyli nie dla mnie ). Ja najwyżej ulepię sobie bałwanka
Mycha ja mam całą gamę imion dla piesków i suczek Kiedyś miałam nawet taką
książeczkę z imionami dla psa, ale mi ją zjadł...mój stary pies )) Aro,
Fryderyk, czyli Fred, Max, Ergo (szybki po łacinie), Argo, Moris, Roki, Bingo,
Anubis, Vinczi, Czarli, Grom, Zefir, Tiko, Miki, Maczo itd., itp. (pisałam
oczywiście tak jak się wymawia te imiona, żeby nie było ze analfabetka ze
mnie ;P) Mam jeszcze wiele typów. Ale możesz wejść sobie na www.dogomania.pl i
tam masz wieeeeeelki spis psich imion Ale mój typ to MORIS Co ty na to?
Gabiniu Twój piesek jest baaaardzo mądry Tylko zlituj się i przyślij nam
jego zdjęcia Potem będziesz żałowała, że nie masz jego zdjęć jak był mały.
Ja mam kilka jak był malutki i nie mógł zejść ze schodów, bo był jak mała
pluszowa kuleczka Ze skanuję jutro i ci prześle bo był cudowny
Agnes do dr.Morawca może idziesz na tą wizytę z torbielą? Bo ja bardzo Ci go
polecam! Jest ordynatorem w Koperniku. Dobry jest tez dr.Stępień (chociaż nie
wiem czy jeszcze tam przyjmuje...).
No chyba starczy tego pisania
Temat: potrzebna pomoc
potrzebna pomoc
Witajcie! Mam na imię HEKTOR, ale moja Pańcia woła na mnie Foczuś albo
Grubcio. Mam prawie 15 m-cy i podobno jestem amstaffem, ale nie wiadomo, bo
jestem duży; może dziadek był DA? Moja Pani zabrała mnie 3 m-ce temu od
niedobrych ludzi, tam źle się czułem, wciąż byłem głodny i bolały mnie nogi.
Pani wyleczyła mi brzydkie łyse placki na ciele, oczka, nogi przestały mnie
bolec i jadam takie pyszne rzeczy, o których istnieniu nawet nie wiedziałem.
Lecz niedawno znowu zaczęły mnie nogi bolec i Pan doktor powiedział, że mam
chore stawy, ale tak do końca nie wiadomo co mi jest, bo nasz pan doktor nie
zna się na tym za dobrze. Musimy jechać do jakiegoś "specjalisty", oj nie
brzmi mi to dobrze; ale chyba nie mam się czego bać, bo Pani płakała, ze nie
pojedziemy, bo nie ma już pieniążków .Ale ja nie lubię jak Pańcia płacze, bo
mi smutno. Chcę, żeby była zadowolona ze mnie, wiec jeśli będzie trzeba to
pojadę, może chociaż przestanie boleć. Przyznaję się bez bicia, ze byłem też
troszeczkę niegrzeczny, warczałem na domowników, ale Pańcia zabrała mnie na
szkolenie, na którym jest bardzo fajnie, bo dostaję ciągle smakołyki, a moja
kochana Pani jest ze mnie dumna. Chciałbym, żeby się nie martwiła i żeby była
zawsze ze mnie zadowolona, bo jak ona jest szczęśliwa to ja też
Dlatego bardzo, bardzo proszę ludzi o dobrych serduszkach, a tutaj na pewno
są tacy, o udzielenie jakiejkolwiek pomocy mojej Pańci. Wszelkie pytania na
mój temat proszę tez kierować do niej, bo ja się nie znam Dziękuję Wam
serdecznie i lizulizu po noskach, Foczuś.
Stan fizyczny psa w chwili zamieszkania ze mną był taki: wygłodzenie, łyse
miejsca na ciele, chore oczka ciągłe łzawienie i wydzielina, połamany ogon w
kilku miejscach, chore oba stawy skokowe, stan psychiczny niestety tego nie
można nawet opisać. Z większością się uporałam ale teraz
zwracam się z prośba do wszystkich którzy mogą pomóc mi w jakikolwiek sposób
chodzi mi dokładnie o sfinansowanie na zasadzie pożyczki, która w miarę
możliwości będę spłacać wizyty u specjalisty w dziedzinie ortopedii oraz
leczenia lub zabiegu chirurgicznego. Ewentualnie transportu do lecznicy i nie
koniecznie wpłaty na moje konto lecz bezpośrednio dla weterynarza lub
kliniki. Zaznaczam że nie proszę o wpłacanie pieniążków na moje konto ani nie
chcę żeby ktoś mi je dawał do ręki, lecz jeśli znajdzie się ktoś kto mógł by
mi pomóc to ustalimy wszystko. Jestem w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej
nie stać mnie na taka wizytę ponieważ wszystkie środki które posiadam lub uda
mi się zdobyć wydaje na bieżąco na odżywki i leki dla psa, którego zabrałam
od poprzednich właścicieli w złym stanie fizycznym i tragicznym psychicznym.
W mojej okolicy nie ma weterynarza , który mógłby zrobić dla mnie w tej
sprawie coś bo nie specjalizują się w chorobach kości i stawów, a na wyjazd
do kliniki lub do specjalisty nie mam najmniejszej szansy w mojej sytuacji
finansowej. Pies jest młody i wiem , ze jeśli w tej chwili to nie zostanie
wyleczony może nie wyleczony bo z tego co mi wiadomo to chyba do końca nie da
się tego wyleczyć ale można na pewno to zatrzymać na tyle żeby stan zdrowia
się nie pogarszał , to jest jedyna szansa na to żeby mógł być sprawny bo masa
ciała i ruch lub każdy spacer powodują pogarszanie się stanu stawu skokowego,
(plus zesztywnienie wszystkich stawów) jak pies będzie starszy to już nic nie
zrobi i grozi mu kalectwo.
Kontakt i bliższe informacje na temat psa , stanu zdrowia lub jego zdjęcia :
e-mail madziara1983@tlen.pl
Gg 3405088. To naprawdę poważna sprawa.......;-(
Proszę o pomoc.
MAGDALENA BERUS
BANK ZACHODNI WBK S.A. 1 W ZGORZELCU NUMER: 94109019680000000105118521
więcej informacji na stronie:
www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=23845
Temat: Spłonęły zwierzęta...
Moim zdaniem wątki chwytające za serce w tym miejscu są tak samo dobre jak
casus łysiejącej świnki wodnej. Na wszystko jest miejsce w Internecie Drodzy i
Mili. Po prostu klikamy raz na łysą świnkę, innym razem na człowieka. Wolna
wola.
Zupełnie nie rozumiem, skąd święte oburzenie miłośników zwierząt przepełnionych
miłością właśnie, że ktoś na forum „Zwierzęta” pisze i o ludziach. A gdzie ma
pisać? Człowiek to nie zwierze? Zwierze właśnie.
Chlubiący się teoriami, iż matka natura obdarowała kota i mnie oraz Ciebie tym
samym życiem, nie dziwcie się – miejsce człowieka jest jak najbardziej na
forum „Zwierzęta”. I dbajmy o proporcje: szczególnie kiedy psy zagryzają
dzieci – piszmy i o psach, i o dzieciach.
Łuszczę w prostych żołnierskich słowach: ja oczywiście rozumiem, że tu przede
wszystkim mówimy o problemach związanych z pupilami, a o ludziach mogę sobie
pogadać na forum „człowiek”.
Jednakowoż, jednakże, jakoby, atoli - po ostatnich historiach śmiertelnych
pogryzień przez psy – szeroko omawianych na forum „Kraj” oraz „Aktualności”-
temat zepchnięty innymi „ważnymi” wydarzeniami znalazł się w końcu tutaj, ja za
nim.
I zdarzyło mi się zapytać szanownych forumowiczów o poparcie dla inicjatywy
stworzenia funduszu na rzecz ofiar pogryzień przez psy. Taka abstrakcja jedynie
wirtualna: niezbędne operacje, etc. Proste. I prosta odpowiedź się ciśnie na
usta i na serduszka, kochani.. „Popieramy!!” Chodziło jedynie o idee, nie o
wywalanie szmalcu na jakieś konkretne konto. Po otrzymaniu 100 wpisów z
poparciem w ciągu godziny, chciałem się wycofać z tego forum w poczuciu
solidarności z wielbicielami zwierzaków wszelkiej maści – byłem przekonany, że
post z propozycją ogarnie nas tu wszystkich we wspaniałej wspólnocie ludzi
wielkiego serca, zatańczymy objęci w kółeczko, uhm... Alleluja i amen.
Nie poparł mnie nikt. Były jakieś niezgrabne tłumaczenia i wywracanie kota do
góry ogonem – ale nie poparł mnie nikt. Jakaś panna po dwóch tygodniach
łuszczenia zawiłości powiązań świata ludzi i zwierząt, albo zwierząt i ludzi
wydusiła w końcu z siebie – „tak, popieram”. Jedna - i nikt więcej.
A ja szedłem na łatwiznę – szukałem rozmówców, którzy z założenia rozumieją
problemy ludzi – kochają przecież zwierzęta. Miłość do zwierząt jest u nas
naturalną konsekwencją pokojowego nastawienia do świata, „żyj i pozwól żyć
innym” – nat. konsekwencją miłości do ludzi. Nie uwierzycie – okazuje się że
byłem w błędzie..!.
Zaintrygowany takim fenomenem w przyrodzie (dziergam na drutach skarpeteczki
dla swojej córuni rasy jamnik, ale tępię na podwórku dzieciaki które wysypują
piasek z piaskownicy) działam w imię hasła naprędce sformułowanego razem z
Panem gitmanem: ”więcej kota i więcej człowieka”, ew. w myśl swojego: „mniej
kota, a więcej człowieka”.
Pani piasiu, ja nie napisałem, że oczy wielkie jak talerze z wzruszającej do
szpiku kości historii dzieciaka szorującego nosem po ziemi 300 km na klęczkach
wyniosłem z Afryki, skąd pomysł?
Te posty nie są do Pani, jak sądzę po przeczytaniu Pani ostatniego wpisu. Nie
są też do MJ i może dwóch lub trzech innych osób. Właściwe osoby same odnajdą
siebie wśród adresatów tych wypocin i najczęściej reagują świętym oburzeniem
lub agresją. Fajnie, że może choć jedna z nich po lekturze naszych tu wysiłków
odpowie sobie na pytanie gdzieś zadane, dlaczego nie produkuje się karmy dla
kotów o smaku myszy. Produkuje się sto innych smaków, ale smaku myszy nie ma.
To jakiś paradoks – nie mogąc udźwignąć powagi zagadnienia, zajmie się więc
TEŻ , RÓWNIEŻ takimi głupotami jak szorowanie nosem po ziemi.
Porównanie forum „samolot” i forum „kopalnie” jest tyleż urocze, co zabawne.
Nie ma związku oczywiście.
Temat: Gdzie sie podzial Exman...?
Zrozpaczony Andreas osunal sie na kolana i ukryl twarz w dloniach.
-"Boze, obiecuje, juz nigdy wiecej nie bede mieszal whisky z
grzybami, piwem, winem, wodka, spirytusem i bimbrem. I jeszcze ta
kielbasa... To chyba ta kielbasa tak mi zaszkodzila, no bo przeciez
nie alkohol...Tylko prosze, pomoz mi sie stad wydostac".
Uslyszawszy halas przed soba, podniosl glowe.
- Bogdan? - zawolal niepewnie w kierunku poruszajacego sie ksztaltu,
majac cicha nadzieje sie, ze to jednak pelzajaca Agusia. Po chwili
poczul klepniecie w ramie. Obrocil sie, i zobaczyl pomarszczona
twarz Bogdana, zyczliwie usmiechnieta.
- Wolales mnie... - bardziej stwierdzil niz zapytal - wiec jestem.
- Czy mozesz mi pomoc sie stad wydostac? jakies takie zwidy dziwne
ciagle mam, i nie moge do wyjscia trafic...
- Dobra, pozycze Ci psa, zaprowadzi Cie do wyjscia. Kiedy bedziesz
juz w bramce, wypusc go i powiedz "szukaj pana", na pewno mnie tu
znajdzie. Ja mam jeszcze troche roboty. Tylko go nie zgub! - Bogus
wcisnal Andreasowi smycz do reki.
- Jaki fajny. Przypomina troche owczarka, mialem kiedys...
- Dobra dobra - bezceremonialnie przerwal Bogus, i oddalil sie
szybkim krokiem.
Andreas wpatrzyl sie w wilgotne brazowe slepia, i potarmosil psa za
uszami.
- Fajny jestes, koles. Czekaj, jeszcze tylko rozejrze sie za taka
jedna, ze wstazkami we wlosach...- malo sobie glowy nie wykrecil
przy tym rozgladaniu sie, ale Agusia rozwiala sie jak dym z
wczorajszego ogniska...
.....
Tymczasem Praszczur, Tikki i Bella, po rozwiklaniu zagadki
splatanych kabli wreszcie zdolali sie zalogowac i, dosc
niespodziewanie dla siebie, znalezli sie w jasnooswietlonym bialym
pokoju z trojgiem drzwi.
- Co oni z tymi drzwiami, w morde jeza - zaklal pod nosem
Praszczur. - I w dodatku teraz wszystkie biale...
- Ale na drzwiach sa tabliczki z naszymi imionami, patrz - pokazala
Bella.
-Faktycznie - zdumial sie Praszczur.
Podeszli blizej.
- To co, moze zaczniemy od moich? - Praszczur nacisnal klamke,
szybko otwierajac drzwi. Zdumionemu towarzystwu objawil sie tlum
kobiet, w mniejszym lub wiekszym stopniu rozneglizowanych,
szpeczacych namietnie jedno slowo "Praszczur...Praszczur...".
Speszony Praszczur czym predzej zamknal drzwi.
-Eeee, tam chyba nie ma Exmana... - wybakal.
Tikki i Bella spojrzaly po sobie z rozbawieniem.
- Ano nie, chyba nie ma - usmiechnela sie Bella. - Dobra, zobaczmy
teraz, co jest za moimi drzwiami - i nacisnela klamke.
Do bialego pokoju wional klab dymu papierosowego z dosc ciemnego
pomieszczenia, wypelnionego stolikami, gwarem rozmow i smiechem,
pobrzekiwaniem kieliszkow, dzwiekami gitary i mocnym kobiecym glosem
spiewajacym:
www.youtube.com/watch?v=bvMxSjIUx70&feature=related
Temat: Powiedzmy coś o sobie!
Witam wszsytkich! Od jakiegoś czasu namiętnie czytam to forum i zamieściłam tu
nawet kilka nieśmialych postów. Tak się składa, że imię mam też
starotestamentalne i takie jak wiele moich Przedmówczyń - Ania. Jestem z
Warszawy. Pewnie należę do rówieśniczek którejś z sióstr Borejko, bo mam teraz
35 lat. :) Mam dwie córki (jedna w gimnazjum, a druga w 6 klasie podstawówki).
Skończyłam Italianistykę w Warszawie i aktualnie pracuję jako tłumaczka
(angielskiego i włoskiego), a wcześniej przez spory czas pracowałam jako
lektorka. Na książki pani Musierowicz natrafiłam wcześnie, bo jeszcze w
podstawówce, kiedy to kilka moich koleżanek czytało Kłamczuchę - pożyczyłam i
ja, no i wciągnęłam się. Potem miałam powrót do tych książek kiedy czytała je
moja starsza córka parę lat temu i zaczęłam też je pochłaniać i uzupełniać o
kolejne tomy. Co by nie mówić o nich, dla mnie mają one jedną naprawdę fajną
właściwość - pozwalają oderwać się od problemów i trochę "ogrzać". Między
innymi pomogły mi przetrwać bardzo trudny czas kryzysu małżeńskiego i rozwodu i
naprawdę myślę, że powinnam gorąco podziękować za to pani MM. Podobną funkcję
spełnił też w moim życiu Harry Potter (nie wiem czy lubicie, ale może to
dlatego dla mnie tak cudownie odprężająca była to lektura, że czytałam te
wszystkie tomy po angielsku i tam naprawde są te wszsytkie subtelności, smaczki
językowe, atmosfera i naprawdę fajny humor). Z książek podobnych do Jeżycjady
ciepło też wspominam "Zwyczajne życie" Joanny Chmielewskiej - polecam. Czytać
uwielbiam od zawsze i jestem w tym nałogowcem. Czasami sama przed sobą muszę te
książki chować i roztaczać nad sobą straszliwą dyscyplinę, bo jak się wciągnę,
to nie jestem w stanie robić nic innego, a tyle rzeczy trzeba.. Podobnie
magnetycznie działa na mnie to forum :-). Jeszcze powiem co lubię poza
czytaniem - przyrodę i zwierzęta (mamy psa, szczurzynkę, mysz i ślimaka, a
kiedyś serię świnek morskich), wyjazdy i atmosferę przygody; chociaż wieki nie
byłam w górach, to je naprawdę uwielbiam, morze zresztą też, lubię też pływać,
lubię poranne, bardzo wczesne godziny dnia (naprawdę!) i takie chwile tylko dla
siebie, no i bardzo wprost lubię czytać o modzie (i oglądać zdjęcia na ten
temat), pielęgnacji urody, makijażach itp., snuć plany (i trochę też realizować)
tego jak chciałabym się ubierać i jakie dobrać dodatki, jednym słowem taka
trochę kobieca próżność, niestety w realizacji mocno ograniczona finansami. O
tej modzie to najbardziej lubię czytać z takiego włoskiego pisemka Donna
Moderna, które co miesiąc kupuję w empiku. W ogóle dużo mogłabym mówić, ale się
powstrzymam, bo moje posty mają tendencję być przydługie. Ach, i jestem całym
sercem za tym postulatem spotkania naszych forumowiczów w realu przy okazji
jakiegoś wydarzenia literackiego (związanego z MM).
Pozdrawiam Was serdecznie!
Temat: Czy na meczu lało się piwo do usera sedzina1 ?
Możecie na mnie psy wieszać opluwać wycierać sobie mną buty i inne robić rzeczy
które wam myśl go głowy przyniesie. To na mnie nie zrobi żadnego wrażenia.
Prawdo podobnie od pierwszej klasy do trzeciej nie byliście szykanowani bici i
obrażani tylko z jednego powodu iż odstępowaliście od innych dzieci że
jesteście leworęczni. Nawet sobie tego nie wyobrażacie jaką krzywdę można
wyrządzić dziecku które po malutku wchodzi w normalne życie. Nikt wam nie
przywiązywał ręki i nie zmuszał was do pisania prawą bo nią zawsze pisaliście.
A najgorsze było nastawienie nauczyciela całej klasy przeciw ułomnemu czyli
mnie piszącego lewą ręką.
Pamiętam i będę pamiętał jak Pan Grzegorz Tomczyński (jestem mu wdzięczny i
będę do końca życia) pod koniec 4 klasy przyszedł do mojej szkoły nr 9 i robił
nabór do klasy sportowej o profilu piłki ręcznej .Nie wiem naprawdę jak
przeszedłem testy , ale ze względu na moją ułomność bycia lewo ręcznym do tej
klasy się dostałem. Był to mój największy sukces jako dziecko tym bardziej iż
koledzy ( oprócz jednego który dostał się do klasy sportowej w szkole nr 18 o
profilu piłki nożnej) i koleżanki z klasy po nastawieniu przeciwko mnie
wypowiadali osąd abym się nie wysilał na testach bo i tak nie mam szans. Do
klas sportowych dostało się nas dwóch. To była moja wygrana. Moja wdzięczność
i determinacja była tak śilna że zostałem doceniony spowodował iż przez może
dwa lub trzy lata byłem kapitanem drużyny i na niektórych turniejach królem
strzelców. Mieliśmy zajebistego trenera który czuł to tak samo jak my, był
starszym bardziej doświadczonym czynnym zawodnikiem. Ale to wszystko było
zbyt piękne aby mogło funkcjonować dalej. Układy pieniądze lepsze jutro
działaczy spowodowały że zespół zaczął się rozpadać. Zmiana trenera bo
układy.Tera to tak rozumiem. Działaczy własna prywata doprowadziła do tego że
się rozpadliśmy , my zgrana ekipa która doszła do mistrzostw polski wygrała
makro region po zaciętych bojach (czyli byliśmy jedną z 8 drużyn w Polsce)a
może i byli byśmy mistrzami ale turniej się nie odbył bo w tym okresie był
zjazd partii .Artuże, Piotrze, Sławku, Witku, Robercie i drugi Robercie Tomku i
inni koledzy z drużyny TO SE NE WRATI ale było piękne i warto było.
Wracam do tych pięknych chwil bardzo często.
Chwil w których robiliśmy to dla bycia najlepszymi piłkażami a nie dla
pieniędzy.
Więc proszę was ludzi którzy na sporcie się dorobiliście a teraz zostaliście
odsunięci i opluwacie wszystkich którzy chcą tą dziedzinę życia doprowadzić do
normalności odpuście sobie.
Dla czego ja nie boję się zabrać dzieci na mecz Piłki Ręcznej czuję się
bezpieczny.
Traktuję to jak dobrą rozrywkę rodzinną
A wy nie.
Dlaczego chcecie doprowadzić do tego aby drużyny nasze grały przy pustych
widowniach tego nie jestem w stanie zrozumieć!
Atmosfera na meczach jest fajna i mam nadzieję iż będzie nadal.
Nie zepsujmy tego.
Każdy z nas jest człowiekiem nie spełnionych nadziei, ale czy zastanówmy się
nad tym iż coś nam nie wyszło daje nam prawo krytyki ludzi którzy to robią z
zamiłowania nie dla pieniędzy.
Nie wylewajmy dziecka z kąpielą?
Może napisałem to bez składu i ładu, w kilku miejscach myśl mi uciekła nie
jestem humanistą i nim nigdy nie będę , popełniłem wiele błędów ortograficznych
za które bardzo przepraszam.
Jestem dysortografikiem następna moja ułomność. Nie każdy może urodzić się
doskonały.
Przepraszam wszystkich którzy z moich wypowiedzi wyłapali tylko błędy
ortograficzne i na tej podstawie mogli jechać po mnie jak chcieli.
Ale morał miał być taki czysty sport może niektóre dzieci nauczyć zdrowej
rywalizacji wyleczyć z kompleksów ,daje możliwość zagospodarowania wolnego(nie
myślenie o głupotach)czasu, a co za tym idzie wychować na prawych obywateli ?
Panie Witoldzie Panie Dariuszu i inni przepraszam jeżeli nie wymieniłem z
imienia nie przejmujcie się że psy na was wieszają RÓBCIE SWOJE BO WIEM ŻE
ROBICIE TO DLA DZIECI.
Temat: Szczurek
a.kol napisała:
> Dostałam wspaniały prezent ! Szczurka. Jest malutki, zgodnie z tabelą
> zamieszczoną w książce, na podstawie wagi, ma on ok. 3-4 tyg. Jest to
> pierwszy gryzoń jakiego posiadam. Wcześniej miałam psa. Właśnie rozpoczynam
> proces oswajania. Szukam różnych informacji o amatorskiej hodowli. Nie
> chciałabym popełnić błędu. Wiem, że może to być wspaniały towarzysz, muszę
> tylko wiedzieć jak zyskać i nie stracić jego zaufania.
> Czekam na informację i wskazówki od posiadaczy tego cudnego zwierzątka.
> Pozdrawiam,
> Aga
Aga, mam szczurzyce, Pimple a teraz dostalam na Gwiazdke druga -Rubi bo ma
czerwone oczka !! Szczury sa bardzo fajne. Rubi jeszcze nie znam tak dobrze
ale napisze ci o Pimple. Mieszka ona w klateczce 2-poziomowej, ma chatke
drewniana , miseczke na jedzenie, pojemnik wiszay na wode i takie "korytko"
zawieszone na scianie klatki. dostaje Mieszanke dla szczurow w ktorej sa :
ziarna slonecznikowe, suszona kukurydza, marchewka , inne owice i inne
ziarna . czasami ode mnie dostaje rano platek corn flakes nasiakniety mlekiem
( bardzo lubi), lubi owoce jak jablka, kocha mango, dostaje pomaranczaaby miala
wystarczajaco witaminy C i dodatek witaminowy do wody. Daje jej salate,
kawalki pomidora i inne czesci z jarzyn lub salat. czasami dostaje kluska
spagietti - bardzo to lubi i ciagnie za soba a pozniej je jak kielbase - ale
ogolnie raczej daje jej nie sprocesowane jedzenie. Klatke ma wylozona takim
zgremplowanym papierem - bardzo miekki i chlonny. Wymieniam raz na tydzien i
zauwazylam, ze ma klatke podzielona na miejsca do jedzenie, ubikacje i miejsce
do spania. Przez lata zbieralam pojedyncze skarpetki - teraz Pimple dostaje
jedna na tydzien !! Bardzo lubi wlazic do srodka, czasami taszcy ta skarpete
do srodka do domku, czasami spi na niej na zewnatrz jak na materacu , czasami
wyciaga ja na dzien z chatki i "wietrzy"! Pimple wie, do ktorej pracuje i nie
zawraca mi wtedy glowy ale po pracy zazwyczaj pozwalam jej po mnie lazic.
bardzo to lubi. ma ostre pazurki wiec teraz , gdy jest zimno, pozwalam jej
lazic po mnie miedzy dwoma warstwami ubrania - w lecie jestem cala podrapana.
Gdy wyciagam ja z klatki , klade na lewej rece i glaszcze ja ( bardzo lubi uszy
glaskane) a ona w tym czasie lize mi reke. Ma cudowny , mieciutki ale
wyczuwalny jezorek. Bardzo lubi siedziec mi na ramieniu i przygladac sie temu
co robie. W lecie pozwalam jej pobiegac po umywalce w lazience, gdzie lubi sie
bardzo myc w strumieniu wody ciurkajacej z kranu . Ale UWAZAJ !! szczur moze
i lubi sie wciskac w male orworki wiec odplyw wody musi byc zabezpieczony.
Jesli zostawie cos z ubrania zbyt blisko jej klatki, lubi to pracowicie wciagac
do srodka i portafi zszatkowac w krotkim czasie naprawde spora czesc ubrania
wiec - ostroznie. Pimple zna swoje imie, lubi poza tym orzechy, platki owsiane
i zielona fasolke- trzyma a jak jakas olbrzymia bulke i obgryza od konca!!
Szcurki sa sliczne, czyste , bardzo okazujace uczucie wiec mam nadzieje, ze
bedzies ze swojego bardzo zadowolona. Powowdzenia!!
Temat: Wątek dla zakoconych kociarzy ;-) (help!)
jastii,
gratuluję wspanialego podejścia i powiększenia rodziny! To prawda, że koty same
sobie wybieraja domy - mój JP Kot też nas znalazł w ten sam sposób. Pamietaj,
że pies ma pana, a kot ma służacego, co oznacza, że nie wszystko da się u kota
wyegzekwowac, wytresować. bardzo wiele rzeczy zrozumie i wielu sie nauczy, z
resztą - trzeba się pogodzić. To ma swój wielki urok, naprawdę. Mialam psy i
koty, długo jednoczesnie - jednak zdecydowanie bardziej cenię sobie koty.
Jedzenie - koty są smakoszami, jednak nie przywiązują sie do konkretnego
rodzaju karmy - musisz wypróbować, ktore najlepiej "wchodzą". Kocia jest
jeszcze w wieku juniorskim, więc przyda jej się karma dla juniorow - jest
bogatsza i stymuluje zdrowy wzrost i rozwój. Po osiągnięcu wieku 6 miesięcy
możesz przyjść na karmę dla dorosłych. Niektorzy wlasciciele kupują tylko karmy
u weterynarzy - mój je whiskasa, kitekata i friskies (miekkie), a po innych
dostaje rozstroju zołądka, więc zrezygnowalam z przestawiania go na coś innego.
Suchą karmę kupuje w dobrym sklepie (purina, royal) z przeznaczeniem dla
seniorow - kastratow, bo chcę uniknąć uszkodzenia nerek, ktore jest bardzo
częste u starszych kocurkow po kastracji.
Kuweta - jak największa. Żwirek - wypróbuj różne granulacje. Mój najlepiej
lubi benka niebieskiego, bo jest dość drobny i tak fajnie w nim kopać. Kuweta
nie powinna stać w poblizu jadalni kociej, najlepiej jeśli stoi w lazience lub
toalecie. W drzwiach mozna zrobić drzwiczki dla kota, ale ja po prostu mam
zawsze uchylone drzwi do toalety.
Drapanie: jak już napisano wyżej, niektore koty lubią się przeciągać w pionie,
niektore w poziomie; mojemu za drapak i przyrząd do manicure służy duzy
wiklinowy kosz w przedpokoju (dla nas jest to schowek na buty). Innych mebli
ani dywanow nie rusza wogóle - nie do tego służą i już.
Spanie - niestety (a może stety ) z nami.
Podróże - jak najszybciej przyzwyczaj ją do transportera. Ulatwi to ewentualne
wyjścia do weta lub inne. Na dłuższe pobyty poza domem zabieramy Jerrego (nie
najlepiej znosi podróż i całą drogę na ogół placze), na krotsze nieobecności
(weekendy) zostawiamy klucze mamie albo mojej siostrzenicy w celu kontrolnych
odwiedzin (kuweta, micha, mizianko). Na wyjazdy tygodniowe (jesli nie zabieramy
go ze sobą, ale raczej nie, biorąc pod uwage stres nasz i Jerrego)plantujemy w
naszej chacie mamę. Jerry bardzo tęskni, gdy nas nie ma, więc nie chcemy
zostawiać go nawet na krotko samego w domu.
Sterylizacja - konieczna, jeśli chcesz mieć spokój w okresie rui. najlepszy
termin - po pierwszej rui, tak gdzies od 5 miesiaca zycia w gore, ale do
wykonania przez cale dorosle życie kotki. Broń boże żadnych zastrzykow
hormonalnych - to zabójstwo dla koteczki a juz na pewno ciężka choroba w
przyszłości. Sterylizacja jest zabiegiem prostym, kosztuje od 100 do 300 zeta
zaleznie od kliniki (mój wet wziął 200 z pobytem w klinice przez dobę po
zabiegu).
szczepienia - niekonieczne, jesli nie ma wychodzić z domu. Dla kotow
wychodzących - niezbedne. Do wykonania po wyleczeniu z katarku...
Wychowanie: pomysł ze spryskiwaczem wlaściwy - tak sie oducza kota od
niewlaściwych zachowań. Nie nalezy uzywać siły fizycznej (klapsów, np - koty są
bardzo wrażliwe na ból), wystarczy konsekwencja, ewentualnie głośne klasnięcie
w momencie popełniania przestepstwa, podniesiony głos - z reguły wystarcza, aby
sie kotu odechciało.
Higiena: przyzwyczaj do oglądania uszu (czyszczenia), pyszczka (czy na zębach
nie odklada sie kamień), czesania sierści - unikniesz kłopotow ze zbieraniem
tony klaków. żdy kot pyli, jeden mniej, drugi wiecej - ale wszystkie lubią, jak
je czesac. Nie bez znaczenia jest fakt, że przy myciu połykają wtedy mniej tego
towaru.
Nieocenionym źródlem informacji jest stronka dla zakoconych www.miau.pl, pełna
róznych wiadomości o pielęgnacji i wychowaniu.
Jak rownież forum zwierzęta na gazecie - jest tam także kilku weterynarzy, a
także kilkunastu stalych bywalcow, prawdziwych znawców kociej natury.
U nas też - jak wiesz - kociar nie brakuje. Damy radę!!!!
Walnij fotki malucha - poszukamy mu imienia, jesli jeszcze nie ma ))
Pozdrawiam - Iwona
Temat: Dobranoc
*
Wszystkie dzieci juz zasnely
W kolorowych snu poduszkach
A Ty, czemu jeszcze nie spisz?
Prosze, kladz juz sie do lozka.
*
Wiesz "gwiazdeczka" Tobie dzisiaj
Piekna bajke wnet opowie
Swoim szeptem czarodziejskim
Porwie Cie w krainy nowe.
*
Gdy śnisz pośród cichej nocy i płynie Ci smutna łza, to nie pytaj - kto Cię
kocha, bo to zawsze będę ja.
*
Aby wszystkie fajne dni w żółwim tempie upływały, by co dzień uśmiechał się do
Ciebie świat cały.
By nigdy nie było porannej pobudki
i wiał wiatr specjalny co rozwiewa smutki.
*
Gdy będzie Ci smutno i słonko przestanie świecić na niebie, to spójrz do góry,
bo jedna gwiazdka jest ode mnie dla CIEBIE!
*
Kolorowych snów, uśmiechu od ucha do ucha, pięknych bajek na dobranoc, własnego
psa i kota, co dzień nowych przygód, butów siedmiomilowych i gwiazdki z nieba.
Dobranoc milasku.
*
I nastała słodka cisza, która wokół Cię otacza. Ale jak trochę bardziej się
wsłuchasz, usłyszysz jak śpiewam dla Ciebie kołysankę.
Ponieważ nie mam co robić, piszę tego SMS-a. Ponieważ nie mam co pisać, to już
kończę i ide spac. Dobranoc kotek
*
Jak tam moja rybka mała, do snu się przygotowała? Żabki, uszka juz umyła? Senna
chmurka twarz spowiła?
*
Śpij - zamknij oczka - śnij, a ja będę Twym aniołem, Twą radością, smutkiem,
żalem. Będę gwiadką na Twym niebie. Będę zawsze blisko Ciebie.
*
Nie wstawaj! Nie musisz odbierać tego SMS-a! No i po co wstawałeś? Teraz nie
będziesz mógł spać!
*
Delikatnych jak Twój dotyk, pięknych jak Twoje oczy i słodkich jak Twój uśmiech
snów życzę Ci tej i każdej następnej nocy...
*
Do Ciebie tego sms'a piszę, niech Cię do snu ukołysze! Tego smsk'a poświęcam
tobie, więc proszę...zachowaj go sobie! A gdy bedziesz go czytala z rana to nie
zapomnij o tym od kogo go dostałaś!
*
Wiesz "gwiazdeczka" Tobie dzisiaj piękną bajkę wnet opowie swoim szeptem
czarodziejskim porwie Cię w krainy nowe
*
Bezsenne noce bez Ciebie. Mysli krazace po niebie. W nadziei i oczekiwaniu.
Kocham Cie mowiac to w jednym zdaniu.
*
Serduszko moje drogie, żyć bez ciebie już nie mogę, ale teraz idę spać aby śnić
o Tobie!
*
Sny są po to by nas kusić, sny do grzechu chcą nas zmusić, sny są w raju i w
łóżeczku więc daj spać po północy!
*
Tu kontrola snu: śpisz dobrze? Nie jest ci zimno? Nie łazi po Tobie robak? Nie
śnią Ci się koszmary? OK śpij dalej. Za godzinę znowu to skontrolujemy!
*
Zobacz noc juz otulila
Swiat co wkolo Cie otacza
I pyl gwiezdny rozrzucila
Bo to jest jej wieczna praca.
*
Dobranoc Słonko! Przytul główkę do poduszki, niech sen omota ciało Twe, niech
przyjdą do Ciebie dobre duszki i ukołysza Cię. Kolorowych snów!
*
Puk, puk, to ja - Twoja komórka. Proszę potrzymaj mnie troszeczkę w dłoni,
przytul, pocałuj. Jest mi teraz bardzo miło i teraz możemy już zasnąć
*
Buziaczek w pysia, dla mojego misia, spij sobie slodko Ty moja maskotko, kilka
pieszczotek przesyla Twoj kotek.
*
Budze sie z Twoim imieniem na ustach, zasypiam Ciebie wolajac...
*
Wszystkiego najlepszego, szczęścia i radości moc, ciepłego słoneczka na
codzień, kolorowych snów co noc.
*
Niech slodki elf Cie do snu ukolysze
Niech szmaragdowe zesle Tobie sny
Utkany z gwiazd promiennych nocnej ciszy Sen jak marzenie pieknych mysli Twych.
*
Bys we snie swoim znalazl ukojenie
By Twoje troski rozwial halny wiatr
A srebrny strumyk szemrzacy tak senne i slodkie melodie Ci gral.
*
Bys w snie wypoczal po Twym dziennym trudzie Po tak meczacym uciazliwym dniu
Abys sil nabral do pracy w posludze Milosc i dobroc wszystkim wkolo niosl.
*
Wiec spij spokojnie i nie martw się wcale Modlitwa moja otuli Twoj sen
Ja wierze juz, ze bede wysluchana
Spij dobrze jutro nowy, piekny dzien.
*
Królik, mrówka i kurczaczek, żabka, krówka i robaczek, misio, żuczek, słonik,
żółw życzą Tobie miłych snów!
*
Spójrz, swiat powoli poddaje sie nocy, wszystko pogrąza sie w ciemności.Juz
pora na sen.Zamknijmy oczy i zasnijmy wreszcie.Byc moze dziś spotkamy sie we
snie.
Temat: Sondaż: spadek popularności PO, PiS liderem
> Kłamstwo jest kłamstwem.
Fajnie. Rozumiem że idol Twojego idola mr Bielecki zamierza wypłacać
odszkodowania za autostrady, które według jego obiecanek dynamiczni "prywatni
przedsiębiorcy" mieli skończyć w całości (A1-A4) w 2001 r.
> >> 2. Niższe podatki (w tym dwa progi 18 i 32% od 2007 roku), tymczasem
> >Kogo obchodzą niższe podatki w kraju w którym 95% płaci pierwszą stawkę?
>
> Mnie - może ty nie płacisz VAT i akcyzy, ale reszta Polaków - tak.
Ciekawe jak dochodzisz do ładu z US, skoro nie odróżniasz pitu od vatu i akcyzy.
Szara strefa, jeszcze w liceum, czy formularze wypełnia mamusia?
> Mnie zależy, aby państwo było "przeźroczyste" tzn. żeby nie ograniczało mojego
> (poczucia) wolności
Zgroza i horrendum! Ja, jaśnie wielmożny członek Rasy Panów Przedsiębiorców,
dowiaduję się że psy i hołota zwana pracownikami ma mieć jakieś prawa i muszę
płacić jakieś podatki. To skandaliczne ograniczenie mojej wolności!
> aby każdy mógł sprawdzić, czy są przekręty czy ich nie ma.
I pewnie czujesz się kompetentny żeby oceniać pełny zakres działań państwa?
Omnibus z gimazjum się znalazł.
> >Problem obchodzi wyborcę tyle co zeszłoroczny śnieg.
>
> Pracuję w spółce ubezpieczeniowej, w której SP ma większościowy pakiet - to
> jest (od pewnego czasu) jak seans czeskiej komedii, więc proszę, abyś nie
> wypowiadał się na tematy, o których nie masz pojęcia.
>
> SP naprawdę nie umie (i nigdy nie umiał) zarządzać powierzonym mu (zagarniętym)
> przezeń majątkiem. Teraz jest tylko jeszcze gorzej.
Skoro nie dotarło, to powtórzę prościej: STATYSTYCZNEGO WYBORCĘ procedury
obsady stanowisk w spółkach SP nie dotyczą i nie obchodzą. Wbrew temu co Ci się
wydaje pępkiem świata jeszcze nie jesteś.
> Rozumiem, że dc99 jest chętny przejąć połowę moich składek ZUS-owskich.
Poproś panów Walczykowskich i Bieleckich za których zus muszą płacić inni (bo
dochody powyżej 3 progu są z zusu zwolnione). Może się podzielą z biednym wyznawcą.
> Zastanawiające, że 1mln "rencistów", którzy (według szacunków) wyłudzili
> świadczenia śpi spokojnie. Kulczyk to pikuś przy tej aferze. Jak określić tych,
> co w imię pomyślnych wyborów, solidarnie kryją takich "rencistów"?
Oni po prostu wyedukowali się w zasadach liberalizmu - widoczne na każdym kroku
luksusowe ciężarówki z kratkami były świetną pomocą naukową.
> >> oraz mieć mozliwość kontrolowania prywatnych firm:
> >
> > Coś Ci się dziecko pomyliło - "prywatność" nie oznacza "eksterytorialności",
> > chyba że w Somalii.
>
> To nielogiczne: PIS jakoby buduje silne państwo, tworzy urzędu nadzoru, etc. i
> nadal twierdzi, że może nie być w stanie wyegzekwować prawa w inny sposób
> aniżeli przez nacjonalizację?
Rozróżniasz Ty aby pojęcie "kontroli" od "nacjonalizacji"?
> Kto to jest Frasyniuk?
Facecik z partyjki która przez ostatnie 16 lat określała jedynie słuszną
neoliberalną politykę Polski. Ostatnio odczuł skutki tej polityki na swojej
własnej d... i jest z tego powodu wielce rozżalony. Gdy cierpieli inni było
świetnie.
> Ja rozumiem niechęć PIS do obniżenia klinu podatkowego jako politykę
> kontynuacji. III RP ŻYJE!!! Hurra!
Akurat PiS przy swoich licznych wadach jest PIERWSZĄ partią która raczyła
przedstawić jakiekolwiek propozycje obniżenia klina, neoliberałowie i wyznawcy
Balcerowicza klin podatkowy mieli głęboko w d... . Żyjesz Ty aby na pewno na
planecie Ziemia?
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 148 wypowiedzi • 1, 2