Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne i zgrabne





Temat: nadwaga, kompulsy i mężczyzna
nie wiem, moze wyrazilam sie niejasno, moze sama za dobrze nie ulozylam w glowie tego, co chcialam powiedziec.

jesli pytacie tak personalnie o mnie, to faktycznie teraz tak jest, ze ten rozmiar nie ma dla mnie znaczenia - chocby dlatego, jak juz pisalam wczesniej, ze on "wypada" roznie w roznych krajach i sklepach (a ja kursuje pomiedzy dwoma krajami) i to mi tak ewidentnie pokazuje, ze nie ma sie co okreslac rozmiarem ubrania. z racji mojej pracy tez mam do czynienia z roznymi ludzmi i widze, jak duzo ludzi po prostu nie przejmuje sie "wzorcami" i "kanonami" tylko po prostu mowiac krotko dobrze sie bawi zyciem.
jak widac ten rozmiar nie ma dla mnie znaczenia ze wzgledow praktycznych tylko i wylacznie - po prostu nie jest mi potrzebny. jak biore spodnie w sklepie to szukam jak najwiekszych rozmiarow a potem sprawdzam ktore mi beda pasowaly - czy to bedzie taki rozmiar czy inny, a moze w ogole nie bedzie na mnie rozmiaru (jak jest w wielu miejsach) kompletnie mnie nie rusza, bo uwazam to za glupie dolowac sie z powodu tego, ze sie kupilo spodnie 44 zamiast 42 albo XXL zamiast L. tak jakby w zyciu nie bylo innych problemow.

i to nie tak, ze sobie to wmawiam, ale naprawde mnie to nie rusza.
gdybyscie w tej smiesznej dyskusji mi tego nie przypomnialy, to nadal bym o tym nie pamietala.

kwestie poczucia estetyki? identyfikacji z wlasnym cialem?
alez ja bardzo lubie swoje cialo. tylko ze ta milosc nie musi sie wyrazac w tym, ze oto osiagnelam swoje wymarzone 38 (na przyklad). po prostu fajnie sie ubieram, fajnie wygladam, fajnie czuje. dla mojego brata jestem np. puszysta, a dla innych osob "normalna" lub "zgrabna". sama dla siebie jestem po prostu fajna. normalna.
jak sie zaniedbam od razu to WIEM - po tym, ze ubrania sa ciasniejsze i czesciej boli mnie brzuch od zlego odzywiania - to jest dla mnie sygnalem, ze nie mialam czasu albo nastroju na dbanie o siebie. a nie fakt, ze poszlam do sklepu i nie bylo spodni w moim rozmiarze.

nie wiem jak to inaczej jeszcze moge ujac, moze nie ma takiej potrzeby rozgadywania sie (mam do tego sklonnosc) - po prostu mi jest dobrze w mojej skorze, nie dopisuje do tego zadnej teorii, nie przeliczam tego na cyferki, nie mysle o tym czy jestem zdrowa psychicznie czy nie. po prostu mi jest dobrze, jestem szczesliwa, co w przeciwienstwie do "dawnych czasow" jest dla mnie takim odmiennym stanem, ze czasami moze nadmiernie go uzewnetrzniam. i tyle.






Temat: Bank Światowy: Polska obok Burkina Faso
Polska specjalnosc

(...)Djankov pochwalił nas jednak za skuteczną reformę prawa upadłościowego i
dobry dostęp do informacji kredytowej.(...)

W upadlosciach to my jestesmy dobrzy - to prawda. Nasze kolejne rzady moga
uczyc inne kraje jak zalatwic wlasny przemysl i gospodarke... Tylko one, durne
nie skorzystaja z tego wynalazku - ciemnota nie wierzy ze to najszybsza droga
do dobrobytu. Rzad sie sam wyzywi, co tam ludzie z pozamykanych zakladow. Nie
umieli sie przystosowac - ich wina.

Informacja kredytowa jest jak najbardziej potrzebna - wiekszosc bankow nie jest
juz polska a banki to zyly zlota na calym swiecie. To dlatego polskie zostaly
sprzedane zeby te swiatowe i postepowe mogly sciagac z ciemnych Polaczkow
odsetki od kredytow. Dalszy etap po gladka droga upadlosciowa jw, jn..

(...)W przypadku bankructwa kontrahenta polski wierzyciel ma szansę odzyskać
średnio ok. 62 centów z każdego pożyczonego dolara. W Finlandii, Holandii, czy
Japonii odzyska 95 centów, a na Łotwie 90 centów. Kosztowny jest także proces
zakładania firmy np. spółki z o.o. Wszystko przez to, że w rejestracje firmy
angażuje się sądy.(...)

Bo sady polskie specjalizuja sie w j.w. - nie w sciganiu zbrodni, przestepstw i
mafiozow. Polska specjalnosc. Rzeczywiscie fajny kraj. Kraj dla fajnych
ludzi. Wybranych przez nas - najfajniejszych.

407 miliardow dlugu publicznego - niedlugo nasi najfajniejsi oglosza upadlosc
swojego folwarka - to polska specjalizacja - powiedzie sie. Inwentarz zywy -
czyli Polacy - dostana nowego pana - ciekawe kto nas zechce - takich do
niczego, uposledzonych z polskiego zascianka? Jesli nawet folwark sie spodoba -
co z inwentarzem? Nie wszystkich da sie wyeksportowac na saksy. Dobrze, ze
mamy doswiadczenia z przeszlosci - polskie obozy koncentracyjne rusza znowu
pelna para? Nasze wladze i ambasady wszak nie kieruja do sadow tych, ktorzy
wycieraja sobie nami gezby i falszuja historie. Pisze wiec poprawnie
politycznie. Mamy obozy dla zbednych, bezrobotnych, niepotrzebnych, starych,
chorych i niewyksztalconych - kula u zgrabnej nogi naszych najfajniejszych.

Ale ja z pewnoscia sie myle - z Ottawy widac kiepsko, prawda?
Tak trzymac, towarzysze i towarzyszki! Takich fajnych nadal wybierac!

Fajna ta Polska - mozemy byc z siebie domni (o z kreska)

Anna Kozlowska
Ottawa
akozlowska@sympatico.ca






Temat: Normalnosc.
Normalnosc.
Chcialam napisac 'powrot do normalnosci', ale przeciez nie bylo tak nigdy.
Najpierw objadanie sie, pozniej to samo plus dieta, wreszcie ostatnie
miesiace, pelne sukcesu (fizycznego) i no coz - meki (psychicznej). Jestem
juz 'normalna'. Nie bardzo zgrabna, nie bardzo szczupla. Ale nie otyla, nie
powaznie przy kosci. Czas odetchnac.
KONIEC Z LICZENIEM KALORII.
KONIEC Z OBSESYJNYM MYSLENIEM O JEDZENIU.
CZAS ZACZAC Z Y C.

Bede uwazac. Zasady? No coz. Jak normalna osoba, ktora chce zrzucic kilka
kilo, albo konczy diete. Dla mnie to nie koniec - wciaz nie jestem zadowolona
ze swojego ciala - ale na razie nie tedy droga. Zjadlam te ciastka,
zaslodzilam sie wrecz (!!!). Mialam ochote? Mialam. Mam jeszcze? NIE. Zawsze
zazdroscilam tego mojej mamie - cala czekolada raz w miesiacu, przed
okresem;) Bo jej brakowalo magnezu. I tyle! Czasem ciacho, czy cos. Jedno.
Czasem - raz na pol roku? rok? - cala paczka. I ciasto w Swieta, tyle, na ile
ma ochote. Wiecej nie potrzebuje. I moze ja tez nie bede? Za to:

- 5-6 posilkow dziennie
- zero podjadania pomiedzy (tzn. odmowa, gdy ktos mnie poczestuje, no chyba
ze czyms wyjatkowym;) ale bede umiala to ocenic)
- kolacja do 19:00
- wybieranie produktow light (serow zoltych, jogurtow itp)
- duzo, duzo warzyw
- kolacje bialkowe, lekkie
- weglowodany tylko na 3 pierwsze posilki, w tym do obiadu malutko albo
najlepiej wcale
- odpowiednia ilosc bialka
- cwiczenia, ruch, rozciaganie
- dbanie o siebie (nie tylko zabiegi kosmetyczne mam na mysli, chodzi mi o
wszystko: afirmacje, sprzatanie w pokoju, nie oskarzanie sie o wszystko,
generalnie mam byc dla siebie dobra, bo zasluguje na to, zasluguje na to zeby
sie wyspac, zasluguje na to, zeby chodzic na zajecia, nie mieszkac w, za
przeproszeniem, burdelu, a czystym mieszkaniu i tak dalej).

Obudze sie, zrobie sniadanie, na jakie bede miala ochote. Spakuje II
sniadanie. Pojade na zajecia. Wroce, zjem obiad, podwieczorek, kolacje. Nie
bede spedzac godzin nad kartka, z kalkulatorem, z slupkami liczb. Juz nie
musze. Nie musze.

Jestem taka fajna. Inteligentna, sympatyczna, oryginalna. Mam dobry gust,
fajnie sie ubieram, fajnie ruszam, nauczylam sie tanczyc. Nie musze miec
figury idealnej. C h c e ja miec, ale to tylko ja jej od siebie wymagam, nikt
inny. A ja sobie nie stawiam terminu typu 'do Swiat'. To otoczenie mi ten
termin narzucilo, ale mam to gdzies. Bede taka, kiedy bede, moze wcale, moze
moj organizm chce byc akurat taki. Grunt, zebym byla zdrowa.

Koniec z kaloriami.



Temat: Fajna piosenka, ale ten tekst...
Fajna piosenka, ale ten tekst...
Wysłuchałem po raz kolejny z wielką przyjemnością piosenki zespołu Primal
Scream "I'm Losing More Than I'll Ever Have", być może jednej z ważniejszych
w twórczości grupy, ponieważ to właśnie ten utwór zremiksował później Andrew
Weatherall i zrobił jedno z najistotniejszych nagrań brytyjskich lat 90-tych
czyli "Loaded". Ale nie o tym chciałem.

Jest to przykład piosenki, która sama w sobie jest bardzo ładna i zgrabna
kompozycyjnie wg mnie, natomiast tekst ma tak rzadki, że nie wiem czy śmiać
się czy płakać.

Please stop crying
I know you know I’ve been lyin’
Please stop crying
I know your love for me is dying

There ain’t nothing I wouldn’t do
To get myself back close to you
Please stop cryin’
I’m sorry I hurt you

I betrayed you
You trusted me and I betrayed you
If I obeyed you
I can’t be me so I betrayed you
Oh yeah

I don’t want nobody else
I just want you to myself
I betrayed you
I’m sorry I hurt you

I’m losing more than I’ll ever have
I feel bad, feel so bad, yeah
I mess your head but you still possess me
Baby, baby, baby, have mercy, have mercy on me

You got a heart of gold
You can’t be bought or sold
You got a heart of gold, baby
I got the blues for you
I give myself to you
I got the blues for you, baby

Oh yeah
Don’t you believe me
Will you redeem me
Don’t you believe me, baby

Stay with me
Stay with me
Stay with me...

No i tyle. Macie takie odczucie czasem słuchając jakiegoś utworu?




Temat: YARIS FORUM CLUB - cz. 7
Do Rad'a i nie tylko
Alez mialam szczęście wysłać posta prawie w jednym czasie z Rad'em i tym samym
dopiero teraz dowiedziałam się, że idziesz Radzie do szpitala. Hm....mam
nadzieję, że to nic poważnego, choć zawsze szpital to szpital...przeżycie
jakieś jest...nawet jeśli to jest operacja plastyczna:-)))) Przepraszam, że
sobie pozwalam w tym miejscu na żart, ale tak naprawdę nie wiem, czy sprawa
jest poważna, czy nie, a jeśli nawet jest, to jest to moja próba wywałania
uśmiechu na Twej twarzy a tym samym podniesienia Cię jakoś na duchu...
Radzie trzymam kciuki i zycze, aby wszystko poszło gladko jak po maśle, no i
oczywiście mam nadzieje, że beda sie Toba zajmować jakies super urocze
pielegniarki:-) Jak juz troche cierpiec, to przynajmniej doznac jednoczesnie
jakis przezyc estetycznych:-)
Katko, ja znalazlam jeszcze jedna strone internetowa z jakimis noclegami w
Krakowie..jeszcze moze dzis lub jutro sprobuje na nia wejsc i postudiowac. Ale
faktycznie po swiecie zmarlych to juz bedzie czas, aby jakos sie zbierac do
rezerwacji. Choc nie wiem, czy powinny byc problemy...a poza tym weekend to
jest tez taki okres kiedy niektore hotele daja znizki i dlatego chce jeszcze
poszperac, a noz trafi sie jakas fajna okazja, choc tak naprawde to tylko jedna
noc, ale ja tak czasem lubie wszystko sobie posprawdzac. A jesli nie ja, to
zlece to malzonkowi - on tez lubi serfowanie i wyszukiwania roznych fajnych
rzeczy. Pozdrawiam serdecznie i jeszce nie opisze spotknia z Orionem:-). Nie,
nie grozi mi zapomnienie, ale tez po prostu moj umysl nie jest dzis na tyle
lotny i fiezyjny, aby wyszla mi jakas zgrabna opowiesc:-)))
I jeszcze o oponkach...a co myslicie o Dunlopach Winter Sport M3 - bo ja juz
dostałam obłedu i z cenami i z bieżnikami...czy moze ktos slyszal cos o tych
opponkach...juz tych wszystkich wywodów w internecie nie chce mi sie czytac, bo
tylko robia mi one wode z mozgu i mam wrazenie, ze czasami sa tendencyjne. wiec
moze cos slyszelisci od kogos cos na temat tych oponek. Pozdrawiam Was
serdecznie. Jola



Temat: Sposobność do grzechu
arcykr napisał:

> kora3 napisała:
>
> > już się zaczynasz zastanawiać nawet nie nad grzechem jako takim
> > tylko nawet nad tym co jest dalsza , a co bliższą sposobnpością ..
> Bo bliska sposobność jest grzechem.
>
Przecież Ty sam się ytasz co to jest bliska sposobność :)))
więc nawet nie wiesz co to :)
Tak naprawdę :)
Przecież dla jednego bliską sposobnoscią do kradzieży będzie fakt, ze załóżmy
ktos na chwile zostawi go ze swoim porfelem sam na sam ..ktoś inny nawet nie
pomyśli, zeby ukraść ...nawet zostając sam w sklepie jubilerskim ...czy
znalazłwszy potfel na ulicy ...
Jeden zobaczywszy ładną dziewczyne w mini pomyśli - fajna
dziewczyna ..zgrabna ..inny - chętnie przespałbym się z Nią ...to kwestia
mentalności, podejścia ..pewnej postawy ...
Tak jk przy owym zgorszeniu czy podejrzliwości ... ja widząc objęt parę młodych
ludzi myśle "zakochane nastolaty ..ach jak szkoda tych lat ..fajnie było", a Ty
być może "pewnie idą do najbliższej bramy cudzołożyć" każdy ma takie myśli i
zgorszenia jaki jest w srodku ..nie na darmo mówi się, ze "głodnemu chleb na
myśli";-)

> > Kompletnie mnie nie zrozumiałeś ...kto ma uważać ?? Gorszyciel, czy gorszą
> cy
> > sie ??:)
> Jeden i drugi.

Jak wyżej :) Są ludzi, których gorszy dosłownie wszytsko..tak jak tacy, co
wszystko Im przeszkadza :) No i co mają inni robić ?? Zyć wg
kryteriów "wiecznie zgorszonego", czy "wiecznie narzekającego" uważając jak
oddychają, byle ich nie sprowokować, czy olewać ???

> > Mieszkali tam ok. 9 miesięcy BEZ ŻADNEGO ŚLUBU (dlaczego nie brali
> > slubu - nie wiem) wiem tyle, ze zadne z nich nie było związane z kimś ślub
> em
> > cywilnym i oboje byli pełnoletni !!!!> powiedział, ze ów gość na świade
> ctwie (nie wiem, czy wiesz co to, ale zakładam,
> > ze tak) wyznał wobec innych członków wspólnoty, ze nie współżyja do ślubu
> i nie> będą ! No niby OK ..ale to tylko słowa, a wg Twojej opinii to juz grz
> ech
> > przebywać w bliskiej sposobności grzechu ...
> > Może mi zatem wyjaśnisz, dlaczego to jedne pary sa gorszące, a
> > inne "błogosławione" ???
> Spytaj się kogoś z tych wspólnot.

to byli katolicy, jak Ty :) pytam Ciebie ...gorszące to, czy też nie /??
> > ***Dopóki nam Ziemia kręci się,
> > dopóki jest tak czy siak,
> > Panie, ofiaruj każdemu z nas,
> > czego mu w życiu brak:
> > mędrca obdaruj głową,
> > tchórzowi dać konia chciej,
> > sypnij grosza szczęściarzom...
> > I mnie w opiece swej miej.***




Temat: czy można w spodniach na wesele?
Gość portalu: ines napisał(a):

> Nigdy nie mogę się nadziwić jak czytam takie entuzjastyczne opinie o
spodniach
> u kobiet. Jakie wygodne, wspaniałe. Mam do Was pytanie. Jako że wiekszość
> kobiet od 18-35 roku preferuje spodnie a jakoś na ulicach nie widzę by
ładnie w
>
> nich wyglądały (choć chyba na wygladzie im zależy zważywszy na wysokie buty
w
> szpic i makijaż:-) proszę powiedzcie gdzie kupujecie te ładnie leżące
spodnie.

Ja akurat widze wiele dziewczyn fajnie wyglądających w spodniach, natomiast
niektóre kobietki niestety w kieckach wyglądaja mniej estetycznie, bo nie
kazdej bozia dała zgrabne nogi.

> Ja przy 62 cm w talii i 89 w biodrach mam z tym kłopoty (wszystkie spodnie
> odstają w talii). Szyjecie u krawcowej?
Od jakiegos czasu modne są biodrówki wiec róznica w talii i biodrach nie jest
tak istotna.

Moje zdanie jest niestety takie że nie
> sposób uświadczyć fajnych , eleganckich spodni. Sportowe spodnie, dżinsy
> owszem. Niestety części kobiet się wydaje że wyglądają ładnie w spodniach
> materiałowych (krój i uszycie woła o pomstę do nieba). Tak starają się
> pacykować , a wystarczyłoby czasem założyć po prostu ładną spodniczkę lub
> sukienkę i już wygląda sie kobieco i wdzięcznie (prosze nie pisać ze Wam na
tym
>
> nie zależy, bo jestem kobietą i mnie nie oszukacie;-)

Akurat uwazam sie za atrakcyjna 30- tke, co nie przeszkadza mi w noszeniu
spodni(spódnic od wielkiego dzwonu a sukienek w swieta), wole sportowe kroje,
do tego top, ew. obcisła bluzka, odsłoniety brzuszek i zapewniam cie ze
wygladam dobrze.Uwazam ze najgorsze na dzien jest połaczenie mini i dekoltu-
taki zestaw wyłacznie na wieczór- jesli mini to zakryta góra, jesli dekolt no
spodnie lub dłuzsza spódnica.Co z tego ze to takie kobiece, tak samo jak
szpilki? Taka dziewczyna w szpilkach kroczaca po ulicach az krzyczy:patrzcie
jaka laska ze mnie! Za nic nie chciałabym by ktos tak mnie postrzegał.
Akurat mi nie zalezy na tym by kazdy facet za mna sie ogladał, co nie oznacza
ze jestem zaniedbana, wrecz przeciwnie, ale nie potrzebuje potwierdzenia
swojej kobiecosci w oczach przechodniów. Nie sztuką jest zostac dostrzezoną w
super kobiecej kreacji.

Dziewczyny , nie
> przesadzajcie z tymi spodniami. Sukienki i spódnice są piękne i stworzone na
> kobiece ciało.

Mimo ze wole spodnie to naprawde nie nadrabiam "straty" kobiecosci obfitoscia
makijazu. Najbardziej zas drazni mnie widok od rana tych super kobiecych w
przejrzystych wydekoltowanych sukienkach, z pełną tapeta i na wysokich
cienkich obcasach. 100% kobiecosci i 100% obciachu.




Temat: 24 - Sezon 7
czyli juz czas zmienic sygnaturke, trudno w to uwierzyc:-)

ja ogladalam z opoznieniem, bo checi byly tylko czasu nie bylo. wczoraj to
nadrobilam:-)

Kim:
pewnie sie pojawi w nastepnej serii, mam nadzieje ze nie we wszystkich odcinkach:P
ucieszylo mnie to ze jej watek w tej serii byl calkiem zgrabny. czyli ze na
lotnisku byla spostrzegawcza i zachowala sie nawet trzezwo w trudnej sytuacji.
przez to cala akcja nie byla za mocno rozwleczona, a tego sie obawialam.
Renee> dlaczego myslisz ze mialaby zginac:-)
jesli Jackowi w serialu "dadza" jeszcze jakas kobiete, to na 90proc jestem
przekonana, ze bedzie to wlasnie Renee.
Ona widzac ze Wilson moze sie jednak wymknac postanowila go przycisnac, taka
jest moja wersja. I jest w stanie poniesc konsekwencje, czyli koniec z FBI, a
moze i jakis wyrok?
cos tego malego Tima za czesto pokazywali i moze tak byc, ze to jakis zaufany
Wilsona?w koncu taki czlowiek ma swoich ludzi wszedzie..
faktycznie zastanawiajace ze nagle Tim rusza sie z Bialego Domu.

z Tony'm to sie porobilo..chcial dobrze, ale szedl do swego celu po trupach,
sklonny poswiecic wszystkich. nawet powiek mu nie drgnela gdy zabil panne od
Wilsona(a przeciez na swoj sposob byla mu bliska)
Tony pewnie sie juz nie pojawi, bedzie gnil w jakims wiezieniu ewentualnie
psychiatryku, bo moga go uznac za niepoczytalnego.
ale jakos widac, ze Jack go pomimo wszystko rozumie.

a, ceszylam sie, ze jack od razu powiedzial Renee ze musial odbic Tony'ego ze
wzgledu na Kim, bo wiele razy w takich sytuacjach bohaterowie milcza:-)

kurde, jak AMused nie rozumiem chyba pani prezydent. wiecie, bylam przekonana,
ze ona zlozy rezygnacje. owszem, Olivia to idiotka, krycie jej postepowania to
nic dobrego, ale..
syna stracili, corka pewnie tez pojdzie do paki..nie dziwie sie ze maz tez sie
odwroci.
widac, ze Prezydent nie miala poparcia w rodzinie, maz nie umial odnalezc sie w
roli tylko meza swojej zony, corka ma jakies sklonnosci do wlazenia w trudne
sytuacje. nie byli oparciem dla Mrs Taylor. Moze syn byl, ale mial pecha i zginal.
a moze inaczej: absolutnie mnie takie poswiecenie bliskich dla "sprawy" nie
przekonuje. nawet wielki patriota Jack na pierwszym miejscu po stracie Teri mial
zawsze Kim.

a Chloe i Janis na swoj sposob sie polubily:-) sceny z Chloe sa zawsze fajne.

(za kazdym razem jak u nich dzwonil telefon stacjonarny to mam odruch by odebrac:-)




Temat: Linkowanie
Linkowanie
Mamy , nawet na forum gazety, calkiem zgrabna maszynke do skracania linków. Ale jest też sprytna maszynka do tychże linków WYDŁUŻANIA. NIe wierzycie? to popatrzcie. Ta strona na której teraz to piszę ma adres forum.gazeta.pl/forum/73,46481,1540823.html?f=384&t=1094263411263. Długi, nie? Ale może być dłuzszy. Udajemy się na stronę hugeurl.com i za jej sprawą tenże link wydłuża się do
hugeurl.com/?YWFkZDdhNTZmNjFiOTE5NjYwM2Q3YTE2NDViMGFiMmEmOSZWbTB3ZUdReFNYaGlSbVJZVjBkNFZWWXdaRzlYUmxsM1drWk9WVTFX
Y0hwWGEyTTFWakpLU0dWR1dsWmlXRkYzVmpCYVMyTXlTa1ZVYkhCWFZteHdV
Vlp0TVhwbFJsbDVWR3RrV0dKR2NIQldNR1J2WlZaYWNsVnJaRnBXTURFMFYy
dG9SMVZ0U2tsUmJUbFZWbTFvUkZscVJtdFhSMUpJVW14d1YwMUVWWGRXYTJR
d1ZqRldkRk5yYUZaaGVteGhWbXBPYjJGR2JIRlNiWFJYVFZkME5sbFZXbE5V
YlVZMlVsUkNWMDF1VW5aVmFrWlhaRVpPY2xwR2FHbFNhM0J2Vm0xd1QxVXlS
a2RqUm1SWVlsaFNXRlJXV25kTlJuQkdWMjEwVldKVmNFZFpNRlp6VmpKR2Nt
RXphRlpoYTFwWVdrVmFUMk50U2tkVGJXeFRUVlZ3ZGxadE1YZFVNa2w0WWta
a2FsSnRhSE5WYWs1VFYxWldjVkpyZEZOTlZrWTBWakl4TUdGR1duTmpTSEJh
VFVad2VsWnFSbUZTYlVWNllVWmtWMUpXY0hsV1ZFSmhWREpTVjFWdVVtcFNi
RXBVVm0wMVEySXhXWGhhUkZKcFRXdHNOVlZ0ZEd0V2JVcEhZMFpzV2xkSVFu
cFpNVnBUVmpGa2RGSnRlRmRpYTBwSVZtcEtlazVXV2xoVGExcHFVbGRvV0Zs
clpHOWxiRnB4VTJ0YWJGSXdOVXBWTW5oWFlVVXhXVkZzVmxoaE1WcG9WWHBH
YTFZeVRrWlhhemxYWWtWd1ZWWkdXbGRrTVdSSFYxaG9ZVkpHU25CVVZsWlhU
a1phYzJGSE9WZGlWWEI1V1RCYWIxWXdNVWhWYmxwWFRVWndXRnBGWkZkVFZu
QkhZVWRzVTAweVp6RldiWEJMVFVVeFNGSnNaRlJYUjFKWVdWZDRTMWRHYkhO
aFJVNVhVbXh3ZUZWdGRIZGlSMHBIVjI1d1YxWXphR2hXYWtGM1pEQXhWVlZz
WkZkbGExa3lWMnhXWVdFeFdYaFVibFpWWWtkU2NGVnFTbTlXVm1SWVpFYzVV
azFFUm5wV01qVlBWbTFGZDA1WFJsZGlXRTQwVkZSR1UxWXhXblJrUjJoWFlY
cFdTRmRVUW1GWlZtUjBVbGhvYWxKRk5XRmFWM1JoWld4cmVXVkhSbXRXYmtK
SFZHeGFUMkZXU1hwWk0yUlhZV3R2ZDFaVVJsWmxSbVJ6WVVaT2FHSklRbFZY
VmxKTFlqRlplR0pJVG1oU1ZUVnZWVzE0ZDJWc1duTmhSemxXVFVSR1YxUnNh
SGRXTVVsNllVUk9XbFpXVmpSV2FrWnJWbFpHYzJGR1pGTldia0oyVmpGYVUx
TXhVWGhYV0doVVlteGFWVmxzYUZOV1JteHpWMnQwVjFac2NEQmFSV1JIVjJ4
YWNrNVZhRmROYWxaTVZqQmtTMVpzWkhOYVJsWlhZa1p3YjFkc1dtRlZNazE0
V2toU1UySkdXazlXYlRWRFYxWmFjVk5xVWxkTlZtdzFWV3hvYjFkSFJuSk9W
bWhXWVRGYWFGUlVSbHBrTVhCSFdrWk9hVk5GU2toV1JFWmhWREpHVjFOc2JG
SmlTRUpZV1d4b2IyTnNVbFphUmtwc1VteGFNVlpYZUU5aFIwcEpVV3hXVjJG
clNuWlZWRVphWlVaYWRWVnRlRk5XTVVwUVZrWmFZVmxXVGtkV2JrNVdZbXMx
VjFadGVHRldiRkpXVlc1S1VWVlVNRGs9

Fajne, nie?

Tylko PO CO?




Temat: Podsumowanie nabytków roku 2005 :-)
Muszę przyznać, że mój synek w ciągu poprzedniego roku stał się właścicielem
dość sporej biblioteki i bardzo mnie to cieszy.
Najbardziej kochane i najczęściej czytane, oglądane, noszone (od wielu miesięcy) są:
„Leksykon zwierząt” (bo Jeś lubi zwierzaki)i „Listy od Feliksa” (bo można
wyciągać i czytać listy) wyd. Świąt Książki, „Zgadnij, kim jestem?Ptaki” (bo się
otwierają, jak Jeś zapuka) wyd. Panteon.
Inne przeboje (takie, które się przez jakiś czas czytało w kółko a potem się
trochę znudziły)mniej więcej w kolejności pojawiania się u nas to: wiersze
Tuwima w wydaniu Zielonej Sowy, Ewy Stadtmuellr książeczki z serii Zwierzaki
–dzieciaki wydawnictwa Skrzat (bo zwierzaki, ładne obrazki i zgrabne wierszyki),
„Puki” Filana i Lesyka z biblioteczki dziecięcej mojego męża (przez fajne,
trochę szalone obrazki), „Najpiekniejsze baśnie świata i Polski” wyd. Reader’s
Digest (też przez obrazki, m.in. Tony’ego Wolfa), amberkowa seria o Piotrusiu,
„Całus na dobranoc” (bo się chyba identyfikuje), ”Nocnik nad nocnikami” (choć
nieskuteczny), Wilgi „Mała kaczuszka” i „Mała ciężarówka” (szczerze mówiąc
wiersze nie bardzo wysokich lotów ale łatwo wpadające w ucho malucha – pierwsze
wiersze, w których Grześ dopowiadał końcówki), „Flaczki u kaczki-dziwaczki”
Strzałkowskiej (zwłaszcza Jacuś-pracuś) „Pogoda” z „Siedmioroga” (magiczne
obrazki), „Wielka ilustrowana księga misiów”, cała sterta starych „Poczytaj mi
mamo” (na czele z „Co mam” Musierowicz), obecnie „Puk, puk? Kto tam.” oraz
„Wanda Chotomska dla najmłodszych” wyd. Publicat (świetne, świetne ilustracje
Sebastiana Persona ( czy ktoś wie, czy inne ksiązki z tej serii tez ilustrował
ten autor?))
Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam, więc może jeszcze coś dopiszę potem:)




Temat: Parodysta w BMW na gaz
Gość portalu: Milos napisał(a):

> Za to że mimo słusznego wieku nie są z nią związane żadne skandale ani afery.
> Jedynie anegdotki. Przeciwieństwo ciebie ;-)

A znasz jakis skandal ze mna?

>Poza tym ogólnie mam szacunek do
> monarchii.

A to niby z jakies racji? Za to, ze siedza, nic nie robia, zra za nie swoje i
jeszcze montuja gaz?

> Ładne miasto, prawda ? Samochód też fajny, tylko trochę drogi jak na auto z
> LPG ;-) Kosztuje - piszę z pamięci ok. 100.000 Euro.

Nie interesuja mnie samochody dla snobow.

> Zgrabne, ale Królowa nie pochodzi z demokratycznych wyborów. Więc myślę że tu
> chodziło raczej o promowanie pewnych postaw proeekologicznych niż
podlizywanie
> się obywatelom, którzy w GB wcale masowo na LPG nie jeżdżą.

Moze sie boi spasc ze stolka. Wszak w UK od dawna dyskutuje sie o skonczeniu z
tym pasozytem w postaci monarchii.

> Więc niby dlaczego
> miałoby to zapewniać popularność ?

Bo ekologia jest teraz w modzie. Co nie znaczy, ze jestem przeciw ekologii, ale
spalanie gazu wydziela tak samo niebezpieczne zwiazki jak benzyny, wiec ten
argument odpada. Zreszta LPG o ile wiem nie jest gazem ziemnym, czyli czystym,
ale produkowanym z innych surowcow (pewnie z koksu, ale nie znam sie na tym).
Wiec wyprodukowanie litra takiego gazu powoduje uwolnienie do srodowiska
drugiego litra zanieczyszczen (z czego wiekszosc to pewnie ciezkie frakcje).
To tak samo, jak ze slawnymi ogniwami paliwowymi. Niby czysta energia, tyle, ze
do wyprodukowania paliwa na 100 km potrzeba wiecej energii niz zawiera beznyna
na 100 km. Draznia mnie ludzie, ktorzy daja sie nabrac na takie "cuda".

> Druid ! Nie jesteś głupi,

Dziekuje. Taka opinia to rzadkosc na tym forum.

>bywasz zabawny, ale twoje obsesje już dawno się
> przejadły.

Jakie obsesje? Tylko realistyczne, troche socjologiczne, spojrzenie na sprawy
motoryzacji.



Temat: Dogęszczanie terenów Osiedla Kabaty a budynki DD
Dogęszczanie terenów Osiedla Kabaty a budynki DD
Przemyślenia wywołane dysputą na forum mieszkańców Kasztanowej Aleii II.

Spółdzielnia Osiedle Kabaty od jakiegoś czasu dogęszcza zabudowę na swoich
terenach - na szczęscie stawia jakieś sensowne i w miarę zgrabne budynki.
[Są obawy co do przyszłego budynku w miejscu pawilonów
- istniej ryzyko powstania niezbyt udanego bloku,niepasującego
do pozostałej nowej zabudowy osiedla, zaprojektowanego przez
pracownię, która stworzyła zdeka koszmarkowate Edubd Plaza.]
W przypadku budynku na rogu Rosoła i Wąwozowej, mam wrażenie, że porządkuje
on w pewien sposób przestrzeń, domyka jakby kwartał zabudowy w tym rejonie.
Owszem szkoda boiska, ale czasu się nie wróci.
Drugi z nowo budowanych bloków [budynek przy placu zabaw], wydawać by się
mogło, że wyrósł nagle, ot tak sobie, bo ktoś miał taki kaprys, albo chciał
zrobić na złość mieszkańcom z KA. Prawda jest taka, że był on planowany w
tym miejscu od prawie samego początku zabudowy terenów Osiedla Kabaty [o
wiele wcześniej niż DD zabrało się za "upychanie" kolejnych budynków na
swoim terenie]. Przez czas jakiś jego powstanie blokowało kruczkami
administracyjnymi DD i przez to jego budowa zbiegła się z powstawaniem
kolejnych budynków KA.
DD z zabudową swojego terenu kolejnymi etapami Kasztanowej Aleii, poszło
natomiast po najmniejszej linni oporu. Budynki postawione są prawie jeden na
drugim - ich wzajemne ustawienie względem siebie i zachowane minimalne
odległościami między nimi przytłacza i jest to nie tylko moja opinnia.
Powstające bloki mają ograniczony dostęp do infrastruktury miejskiej i
koszmarny układ dojazdowy. Sprawia to wszystko, wrażenie jakby, ktoś
postawiwszy budynki wzdłuż Jeżewskiego, zorientował się nagle, że z tyłu
zostało mu trochę wolnego miejsca i trzeba coś z nim zrobić... Naprawdę,
można by inaczej te tereny wykorzystać... Zbudować zgrabniejsze budynki, ,
rozplanować zbudowę z większym przemyślunkiem, bardziej po ludzku.
(Widziałem jakiś czas temu koncepcyjne szkice zagospodarownia terenu rezerwy
stworzone przez projektanta nowej części Osiedla Kabaty - to było jak na
Kabackie 'standardy' coś naprawdę fajnego -
rozwinięcie koncepcji zastosowanej na nowej części osiedla)

A jakie jest wasze zdanie w tym temacie ?




Temat: myśli niekontrolowane II
Fleur du mal teraz Ty napisałaś dowcipnie , a ja w takim razie na poważnie:

Kątem oka prowadząc patrzę jaka ona
Co widzę spódniczka trochę podniesiona
Odsłania uda całkiem, całkiem zgrabne
Otulone w rajtuzy we wzorki powabne
Biegną wzorki gdzieś do góry wysoko
Pomału wciąż w górę lustruje je moje oko

Wyobrażnia próbuje obraz sobie stworzyć
Co fajnego powiedzieć aby sobie otworzyć
Drogę poznania co wędrówkę mej dłoni
Do rozwarcia ud niechybnie Cię skłoni
Ma dłoń zaczyna wędrować jak we śnie
Jak w kleszczach –za szybko , za wcześnie

Mój rycerzu - chciałbyś się dostać do raju
Pić szczęście ze żródła poznania ruczaju
Gdzie czar twój i twoja poetyczna mowa
Znikła twa dusza i pełne miłości słowa
Myślałeś ,że tak ci szybko wszystko dam
Zdziwiony jesteś że jeszcze się wzbraniam

I kiedy me myśli pędzą błyskawicy lotem
A komplementy lecą z ust mych potokiem
Bo któż to widział takie oczy błyszczące
Co niczym diament rzucają iskier tysiące
A policzki błyszczą rumieńców szkarłatem
Ze wstydu , z mrozu czy są róży kwiatem
I włosy jej długie po ramionach płyną
Och boska jesteś – moja dziewczyno

I pędzę naprzód naciskając pedał gazu
Nie patrząc na uroki mijanego krajobrazu
W ten na karku dotknięcie Twoje czuję
Płomień mnie ogarnia - zaraz zwariuje
Czy to sen - to nie sen to nie przewidzenie
Spełnia się moje ukryte marzenie
Znajdż w lesie w miejsce ustronne
Twoje to słowa niczym kwiaty wonne
Odurzają mnie i ognia płomienie czuje
Od Twych pocałunków i auto zatrzymuję




Temat: co o tym myslicie?
przede wszystkim mi dokladnie "wisi i powiewa" jak kto sie ubiera
jednym z moich minusowych wrazen z polski bylo wlasnie to, ze kazdy byl
dokladnie obgadany i podsumowany za to co mial na sobie. no i
powszechna "munduryzacja" - nosic mozna bylo tylko pare rzeczy, uwazanych w
danym czasie i momencie za "modne" - kto sie wylamal na tego bec.
ja np. bardzo lubie luzacki i wygodny styl amerykanski - dzinsy, t-shirt,
wygodne bluzy/ kurtki /buty na plasko. fajne jest, ze np. kobiety w wieku mojej
mamy moga spokojnie chodzic w dzinsach i nikt ich nie obcina i krzywi sie na
ich widok. moja mama, odwiedzajac mnie - (ma zgrabna figure) kupila sobie tutaj
dzinsy i nawet szorty - oczywiscie w zyciu by sie ich nie odwazyla ubrac w
polsce...
z drugiej strony - sprawa wygladu - bo to co masz na sobie, swiadczy przeciez o
tobie. np. styl sportowy - wybiaraja ludzie ktorzy m.innymi cenia wygode - ktos
super modny, ubrany w same nowinki i nowosci - przedstwi swoje zainteresowanie
moda. itp. albo np. moherowy beret - bo wszystkie kolezanki maja taki sam
to co masz na sobie w pewnym sensie swiadczy o tobie.
ja tam nie oceniam - de gustibus non disputandum - jezeli ktos chce chodzic w w
jakiejs szmacie - ja dla mnie, moze w danej szmacie sobie chodzic do konca
zycia. zupelnie mi nie przeszkadza.
jednak rozumiem, ze ubior/stroj / w sensie wyglad - moze i ma znaczenie w
sferze nie obyczajowej ale profesjonalnej i zawodowej. Tak jak przyklad
panienki w falbankach w zakladzie pogrzebowym... albo wytatuowanego i
zakolczykowanego osobnika w banku. - osobiscie bym wolala, zeby taka osoba
sprzedawala mi gadzety na halloween a nie zajmowala sie moimi finansami.

ale jednej rzeczy - mimo, ze naprawde uwazam, ze kazdy ma prawo do
wlasnego "wygladu" - nie moge zrozumiec i zaakceptowac - chodzi mi o
rozne "burki" i inne arabskie "stroje" dla kobiet (tutaj w usa). wlasnie
widzialam wczoraj kobiete - zakryta od czubka glowy do piet, w czarnej burce, z
wycieciem na oczy. musze sie przyznac, ze pierwszy raz widzialam cos takiego
na "zywo"...i przygnebilo mnie to.




Temat: nadwaga, kompulsy i mężczyzna
> jesli robi sobie jakies zarty, to z moim pelnym przyzwoleniem, a
ja wiem, ze to tylko zarty. byc moze, jesli bym sie roztyla, to
zwrocilby mi uwage, czy zasugerowal np. wiecej ruchu itp albo spytal
czy jest jakis problem - ale na zasadzie troski, a nie
przystosowywania kobiety do jakiegos tam idealu.<

Żarty żartami, ja też lubie sobie pożartować i często się nabijamy
wspólnie z siebie nawzajem, to jest bardzo fajne w związku...

Ale weź kobitę która jest jakoś tam przewrażliwiona na punkcie
swojego wyglądu i wagi, z którą "walczy" całe dorosłe życie i
powiedz jej (w dobrej intencji) cokolwiek w temacie że utyła...
hello! nie oszukujmy się, choćby facet miał na myśli nasze zdrowie i
co tam jeszcze, to zawsze to zaboli. Chyba że ty akceptujesz to że
tyjesz i jest ci z tym dobrze, ale to raczej rzadko ma miejsce.
Poza tym który facet przed 30stką martwi się o ewentualne zdrowie
partnerki z powodu paru dodatkowych kg ???

Wyobraż sobię dokładnie taką sytuację, że troszkę roztyłaś się i
słyszysz od niego że że on to widzi (i bynajmniej nie jest to
komplement...) Nie skaczesz a radości i nie móisz sobie" nie
obchodzi mnie co on myśli, ja lubię siebie".
Lubienie siebie to podstawa, zgadzam się, ale są też inni ludzie,
którzy na nas wpływają, a zdanie partnera ma z reguły duże znaczenie.

Mój chłopak na szczescie nie jest fanem wieszaków na ubrania
(inaczej nie bylibyśmy razem:), ale to co napisałam, że faceci lubią
szczupłe dziewczyny to nie jest jakaś głupota, tylko obserwacja
życia. Bo ludzie ogólnie lubią to co jest estetyczne, zgrabne i
powabne. I ciżeko mieć o to do nich żal, tylko czasem to niestety
bywa przykre, jak człowiek zaczyna odstawać za bardzo... Puszyste
dziewczyny wiedzą dobrze o czym mowa. Bez ściemniania piszmy, bo o
to chyba chodzi.
Są ponoć wieliciele rubensowskich kształtów, ale ja w czasie swojego
28-letniego zycia jeszcze na takiego nie trafiłam który zachwycałby
się moimi fałdami tłuszczyku na brzuchu ;))




Temat: nadwaga, kompulsy i mężczyzna
co do kobiecych kobiet to myślę że większości facetom się takie
podobają. tylko zależy co się rozumie pod pojęciem "kobieca", kiedy
jest jeszcze kobieca, a kiedy już otyła (okropne słowo, swoją drogą).

dla mnie zgrabna i powabna może być kobieta większa, wszystko zależy
jak się nosi, czy ma kompleksy czy nie... ale znowu - jest pewna
granica, jak się ma naprawdę dużą nadwagę, to z reguły nie wygląda
sie najlepiej i nie ma cudów, jak brzuch sterczy, skóra wisi a
ubrania opinają fałdy tłuszczu, to trzeba naprawdę dużej siły ducha
i samoakceptacji żeby sie dobrze z tym czuć... a do tego dochodzi
problem otoczenia- krzywych spojrzeć, komentarzy itp.

nie chodzi mi o to, że facet nie może lubić "większej" kobiety
(wiadomo że może), ale jak to jest kiedy się zmieniasz (tyjesz) w
trakcie związku, jak to wpływa...

ja myślę, że facet jak kochał to nadal kocha, i nadal mu się
podobasz, ale większy brzuch sam w sobie nie jest dla niego bardziej
atrakcyjny, zwisy tłuszczu same w sobie go nie zachwycają (sorry za
dosadność, ale staram sie dokładnie napisac co mam na myśli:)
Dla niego jesteś ciągle tą samą kobietą, która mu sie podoba, ale
coś się zmienia i to może nie być bez znaczenia.
Jeśli przytyło ci się "nieco", 2-3 kg to OK. Ale jeśli to jest
dodatkowe 10 kg (a już wcześniej nie byłaś chuda), i do tego jesteś
niskiego wzrostu? To już nie jest tak fajnie.

Facet nie powie wprost, że coś mu się nie podoba i że dawniej
wyglądałaś lepiej, bo jest mądry i kochany i nie chce sprawić
przykrości. (piszę cały czas ogólnie, nie personalnie:)

I to wszystko to nie jest to żaden dramat w sumie, ale powoduje
pewien dyskofort, przynajmniej u mnie.
I o tym chciałam napisać, a nie spierać się czy faceci akceptują
większą tuszę kobiety czy nie :)




Temat: Do piersi wlewam trzy szklanki - z dr. Januszem...
Nie wiem, jak osoba wpisana wyżej wyglądała, może to naprawdę
było coś straszliwego - powiem tylko o sobie.

Mam nos z wyraźnym, znacznym garbkiem, na dodatek dość szeroki u
nasady. Owszem, dręczyło mnie to w podstawówce, ponieważ był to
wspaniały powód, aby dzieci w klasie znęcały się nade mną. No i
rzeczywiście, w późnej podstawówce, gdy dojrzewałam, rysy twarzy
były takie szczenięce, nieukształtowane, za fajne to może i nie
było. Bywało, że myślałam o operacji, ale lata mijały, i wiecie
co? Okazało sie, że zgrabne, długie nogi, ładny brzuszek, niezła
sylwetka, wyrobiony styl o wiele więcej znaczą dla wygladu niż
tylko jeden jedyny element, nos. Poza tym, zgadzam się z
Darkiem, który krytykuje paskudny relatywizm doktora. Mój nos
jest m o i m nosem i niczyim innym, to mój styl, moja
osobowość - a tak! Czy wszyscy muszą być jak spod sztancy? jak z
taśmy produkcyjnej, jak laleczki Barbie? Na dodatek mój mam po
przodkach, nie z wypadku (może wtedy czułabym coś innego?) i
wiem, że jest efektem ciągłości, historyczności mojej rodziny
(nie chodzi mi o rodowody, herby, tylko o poczucie więzi).

Jakiś czas temu pewien laryngolog zaproponował mi wyprostowanie
nosa (z powodu przegrody nosowej, przy okazji operacji). Wiecie,
zupełnie nie zrozumiałam, o czym facet mówi. Naprawdę nie
zrozumiałam. A gdy zrozumiałam, to się roześmiałam!!! No bo po
co mi to? Czy ja jestem nieatrakcyjna? Chyba nie jestem
nieatrakcyjna, partnerzy i przyjaciele jakoś dopisywali, jeśli
już o to chodzi. No, ale widocznie oni byli/są psychiczni :))))
skoro lubią taki pasztet spoza kanonu...




Temat: rodzice
pogoda u mnie też piękna, byłam na rehabilitacji z moją nogą, czuję się super, zginam kolanko i jest fajnie :)

faktycznie ja mialam podobnie jak ty tropposole, że zauważam taką rozbieżność w postawie rodziców (z drugiej strony inna sprawa, że rodzice nie są ludźmi doskonałymi i mogą popełniać błędy). teraz niby mi już to wszystko "wisi" ale nadal nie jestem od nich niezależna (za mało zarabiam i za duże mam problemy ze zdrowiem, więc nadal od nich pożyczam pieniądze, co prowadzi do mojej masakrycznej frustracji).
najchętniej tak jak ty wyprowadziłabym się od mamy, ale nie mam do tego szans i warunków. zresztą moje wyjazdy wielomiesięczne to też zaczęly się właśnie dlatego, że chciałam uciec od ich narastających konfliktów (mój ojciec też sobie popijał, tropposole :).

myślę, że nie tyle sama sytuacja między rodzicami jest jakąś tam przyczyną naszych problemów, ale fakt jak oni reagują na nas i jak uczą nas reagować na nich. ja zwykle miałam "nie wydziwiać" i "nie przesadzać" więc nauczyłam się chować emocje i radzić sobie sama (=jedzeniem). poza tym ta krytyka ze strony ojca doprowadzała mnie do szału (jak już ją sobie uświadomiłam dzięki terapii). miałam potem taki moment, że wręcz epatowałam moją "brzydotą" i "tłuszczykiem" i uparcie mówiłam przy rodzinnym stole, że uważam że jestem ładna, zgrabna, nie mam żadnych problemów i nakładałam sobie ostentacyjnie wielką kopę jedzenia :) taki spóźniony bunt młodzieńczy.

tropposole, czy inne dziewczyny, które mają rozbite rodziny będac w późniejszym wieku - miałyście może kiedyś taką misję naprawienia wszystkiego? bo ja czułam się często odpowiedzialna za to wszystko, czułam że jakby powinnam pomóc, żeby oni się dogadali ze sobą, czy rozwiedli, tak jakbym była jakimś negocjatorem. na szczęście juz się oduczyłam :)




Temat: Fajne zyczenia swiateczne poszukiwane!!
Fajne zyczenia swiateczne - miłego czytania....:)
„Szczęścia w życiu osobistym, sukcesów w pracy, dobrego zdrowia, domku z
ogrodem i basenem, eleganckiej limuzyny, samych zwycięstw, spełnienia marzeń,
miłych niespodzianek losu, grona prawdziwych przyjaciół, niewyczerpanych
pokładów energii, uśmiechu na co dzień, drogi usłanej różami, satysfakcji z
pracy, genialnych pomysłów, niskich podatków, słodkiego, miłego życia,
świeżości spojrzenia, głównej wygranej na loterii, pozytywnej aury, pogody
ducha, pomyślnych wiatrów, gorącej miłości, wygodnych butów, cudownych wakacji,
szczęścia, pociechy z dzieci i wnuków, punktualnych pociągów, świętego spokoju,
jachtu, żadnych trosk, powodzenia u płci przeciwnej, wysokich lotów, rześkich
poranków, pomyślności, trafnych decyzji, intuicji w interesach, prezentów od
losu, dużego łóżka, pękatego portfela, szerokiej drogi, miłego szefa, jasności
umysłu, niebanalnych wyzwań, miłych snów, pewności siebie, wielkiej fortuny,
wielu uśmiechów, bogatego wujka, błyskotliwych ripost, romantycznych wieczorów
udanych łowów, pasjonującej pracy, szansy na sukces, dużo słodyczy, pozycji
lidera, szampańskiej zabawy, mocnego dachu nad głową, samych pozytywnych
wibracji, pełni życia, wielu niezapomnianych chwil, dużo słońca, olimpijskiej
kondycji, pomyślności, jak najmniej zmartwień, wyjścia z każdej sytuacji,
uwielbienia u podwładnych, pasma sukcesów, niezmiennie zielonego światła,
czystego nieba, stu lat życia, końskiego zdrowia, sławy, pokaźnego konta, manny
z nieba, wysokich wygranych, ciągle nowych rekordów, niskich kosztów,
bezpiecznych lądowań, wielu ciekawych znajomości, wygranych przetargów,
sumiennych dłużników, taaaakiej ryby, najwyższego miejsca na podium, dobrego
fryzjera, radosnych świąt, serca jak dzwon, pewnej ręki, komfortowych warunków,
przyjemnych doznań, wielu wzruszeń, mocnej głowy, powodzenia, stopy wody pod
kilem, otrzymania najwyższych odznaczeń, osiągnięcia wyznaczonych celów,
pełnego sejfu, szczęścia w kartach, sprzyjającej pogody, dobrych zbiorów,
kolorowych chwil, twórczego podejścia do pracy, połamania pióra, góry
pieniędzy, samych słonecznych dni, smacznego jajka, uroku osobistego, mnóstwa
prezentów, udanych negocjacji, serdecznych przyjaciół, grzecznych dzieci,
udanych wakacji, miejsca w Księdze Rekordów Guinessa, większości w parlamencie,
miłego wypoczynku, wesołego towarzystwa, dobrego apetytu, szczęśliwej podróży,
złotej jesieni, poczucia humoru, anielskiej cierpliwości przy czytaniu tych
życzeń, wiecznej młodości, licznego potomstwa, niezawieszającego się komputera,
sławy i chwały, lekkości bytu, pokojowego rozwiązania wszystkich konfliktów,
szybkiego rozwoju gospodarczego, hojnych sponsorów, korzystnego układu gwiazd,
miłosnych uniesień, czytelnych instrukcji, cichych wielbicieli/elek,
mistrzowskich zagrań, dobrej nocy, wielkiej przygody, słodkich snów,
wystrzałowej zabawy sylwestrowej, zgranej ekipy, pomyślności na nowej drodze
życia, pociechy z pociechy, lojalnych współpracowników, bujnej wyobraźni,
interesujących przeżyć, rodzinnej atmosfery, pomyślnych wieści, radości życia,
dobrego serca, pełnego szkła, suto zastawionego stołu, złotej rybki, zimnego
piwa, zasięgu w każdym miejscu, gry fair play, nieomylnych decyzji, miejsca w
historii, głównych ról, kreatywności, podróży dookoła świata, udanych szkoleń,
efektywnych poszukiwań, pakietu kontrolnego, bogatej kolekcji, dużo wolnego
czasu, beztroskiego życia, dobrej passy, celnych strzałów, zdobycia Mount
Everestu, wolności, trafnych wyborów, gradu prestiżowych nagród, spokoju ducha,
oddechu od codzienności, samych piątek w szkole, godnych przeciwników,
szczerych komplementów, wszelkiej pomyślności, codziennych atrakcji, świetlanej
przyszłości, hossy na giełdzie, korzystnego horoskopu, zdjęcia na okładce,
przyjęcia do Unii Europejskiej, miłych sąsiadów, wiary w sukces, mocy zawsze z
Wami, wielu alternatyw, przychylności bogów, tolerancji, własnego odrzutowca,
gorączki sobotniej nocy, piwniczki pełnej wina, silnej woli, wyrozumiałego
spowiednika, zamku w Szkocji, ambitnych planów, kilku odkryć i kilku
wynalazków, owacji na stojąco, zniewalającego uśmiechu, szczęśliwego trafu,
płomiennych uczuć, pomocnej dłoni, niezawodnej pamięci, nieprzemijającej urody,
asa w rękawie, sprawnych hamulców, miękkiego lądowania, dużo nadzienia w
pączku, strumieni szampana, kominka, rozbicia banku, recepty na szczęście,
zabawy do białego rana, odwagi cywilnej, dobrej prasy, ptasiego mleczka,
przygód z happy endem, długich wakacji, dużo rodzynek w cieście, zmysłowych
nocy, gwiazdki z nieba, wiernego psiaka, celnego oka, sportowego wozu, różowych
okularów, ruchu w interesie, stabilnej waluty, zgrabnej figury, siły perswazji,
zdolności nadprzyrodzonych, ostatniego słowa, dobrego smaku, własnego sposobu
na życie, w zdrowym ciele - zdrowego ducha, właściwych wniosków, widoków na
przyszłość, podzielnej uwagi, czterolistnej koniczyny".



Temat: Co tak naprawde pomaga Wam w leczeniu?
Co tak naprawde pomaga Wam w leczeniu?

Wiec przejdzmy do tresci ;). Moze na poczatek takie pytanie:

Co tak naprawde pomaga Wam w leczeniu?

Jesli moge o to Was prosic, sprobujmy zrobic burze mozgow i napisac wlasne doswiadczenie z technikami, ktore polecaja nam psychiatrzy, psycholodzy itp., moze wlasne techniki, moze rady babci, ziolka od zaprzyjaznionych lesnikow itd. Ja sam probowalem juz wielu technik (skutecznych ale do pewnego stopnia - wiec dlatego ciagle sie z tym mecze).

Acha, i mam nadzieje ze te moje doswiadczenia i przemyslenia (choc wszystkich i tak ich tu nie zamieszcze) w jakis sposob Wam sie przydadza.

Wiec troche o mnie:

a) rozmowa z psychologiem, psychoterapeuta - oczywiscie fajna sprawa, jak dla mnie pierwszy kontakt wygadywania sie bezstronnej osobie, oczywiscie wstyd niesamowity, ale jednak ulga po wygadaniu sie. Przez rozmowy dochodzisz do patrzenia na siebie z innego punktu widzenia, przelamujesz sie w powiedzeniu swoich sekretow, z drugiej strony uzyskujesz rady co mozesz z tym zrobic.
Ale: mysle ze trzeba chodzic dlugi czas (ja nie mialem takiej sily), psychologa trzeba polubic i mu zaufac (jak psychologiem jest super zgrabna 30tka, to nie uda sie nawiazac mocnej, szczerej relacji, w kazdym badz razie cos jest nie tak) i chyba jest takie przeczucie, ze czegos sie na tych rozmowach nie mowi.

b) terapia grupowa - jak najbardziej, glowny plus to mowienie o sobie na forum grupy, oswajanie sie z uwaga innych, rozmawianie o swoich reakcjach i emocjach, sluchanie i wpolczucie innym (tak naprawde wszyscy jestesmy tacy sami, choc to akurat zrozumialem gdzie indziej).
Ale: moja grupa zlozona byla z ludzi o roznych dolegliwosciach, nie bylo nikogo z fobia, nikt sie nie pocil na sama mysl odegrania scenki speakera telewizyjnego itd.; psycholodzy nie omawiali naszych problemow - tylko obserwowali, my "chorzy" mielismy sobie pomoc sami.

c) leki - u mnie leki nie dzialaly (choc chce sprobowac juz ostatniego) i naprawde zazdroszcze Wam jesli macie choc troche ulgi przez tabletki. Ale nauczylem sie takze jednej rzeczy: leki nie lecza, lagodza tylko objawy.

d) racjonalne uzasadnianie swojego nieracjonalnego leku - hmm, robilem tak przez kilka ladnych lat i ... niestety to nie dziala, bo choc mozna do siebie mowic godzinami ze boisz sie czegos wymyslonego, ze i tak dobrze wypadniesz i tak cie lubia inni, to jednak lek i tak jest. ktos Was wczesnij napisal, im wiecej myslisz o leku i swoich reakcjach tym one bardziej rosna. PRAWDA, problem w tym jak o nich nie myslec.

e) udawanie ze leku nie ma - czyli rozpraszanie sie, nakladanie sobie wiecej obowiazkow by nie miec czasu myslec o leku (moj tata tak mowi, ze moj problem wynika z tego, ze nie mam co ze soba zrobic, ze nie mam zajecia - najlepiej ciezkiej pracy, by nie moc myslec). hmm, u mnie skutki sa oplakane, do momentu kiedy moje cialo nie wytrzymalo juz ukrywanego napiecia i leku, wlasnie tak probowalem robic. Robic cos na sile. Boisz sie, to sie boj, ale masz tam isc i zrobic. Po studiach znalazlem sobie prace, ktora polegala na ... prezentowaniu soie (sic!) po to, bo wtedy myslalem, ze jak bede musial sie prezentowac codziennie przez iles godzin, to swoj lek "zamecze" ... niestety stalo sie odwrotnie. Nie polecam tej metody.

f) wsparcie innych np. przyjaciol, partnerow (choc ja przez swoj lek, do plci przeciwnej ktora mi sie podoba, zachowuje sie tak idiotycznie, ze o skutkach lepiej nie wspominac). Tak mysle ze to fajna sprawa (u mnie jest to mama, 1 przyjaciel), choc tez pojawia sie problem ile chcemy tym osobom mowic, widzac ich zdenerwowanie i przejmowanie sie nami. No na pewno dotyk, cieplo drugiego ciala, przytulenie sie (vide osoba plci przeciwnej) -choc mi tutaj powstaje durne nastawienie - jak taka osoba moze byc ze mna skoro ja caly czas mysle i ukrywam swoj lek - mieliscie tak kiedys?

g) spokoj, choc powinieniem to nazwac inaczej - pogodzenie sie z lekiem, brak walki z objawami - bardzo to trudne, choc dla mnie jest to klucz do wyzdrowienia (niestety samemu trudno to stosowac, mysle ze potrzebny jest "nadzorca"). W tym zakresie probuje stosowac 2 metody: medytacja (choc na razie jej nie umiem) - dla jest wygodniejsza technika powtarzania slowa na glos, trudna do relizacji metoda obserwacji oddechu; a po drugie - uczenie sie koncentracji na czyms zewnetrznym. Np. przez godzine siedze staram sie nie walczyc z myslami i objawami i tylko koncentruje sie delikatnie ale uparcie na otoczeniu. Mozna tez to nazwac technikami releksacyjnymi, choc ja bym troche to rozszerzyl. Probowaliscie cos takiego?

dobrze mysle ze tyle wystarczy (skonczyly mi sie pomysly). Chcialbym Was zachecic o podzielenie sie swoimi doswiadczeniami, no ale nie mam na Was wplywu ;).

TD.




Temat: WYJAZD Z KRAJU CZ.II
Gość portalu: Asia napisał(a):

> scarlet53 napisała:
>
> > Z całego serducha zyczę Wam powodzenia. Chcialabym z Wami wędrować i ciesz
> yc
> > oczy widokami, które w tak obrazowy i spontaniczny sposób opisujesz Jasiu
> :)
>
>
> Dzieki, znalezlismy 1000 ha prawie ze polskiego lasu, nawet jednego maslaka
> zimowa pora wiec pewnie wiosna i jesienia beda grzyby, serduszko mi sie
> uradowalo bo jestem zapalonym grzybiarzem. Las dochodzi do samego oceanu,
> fantastyczne sciezki rowerowe i wogole cudownie.
> Sciskam

Asiu witam!
Prawie 1000ha. ;lasu:))) pieknie moze w przyszlym roku wybierzemy sie na ryby a
pozniej na grzyby...lepiej zatowac niz plakac...jak mawial pewien
Nowozelandczyk w pewnym pubie po przylocie do Australii
barman pyta sie faceta (-John-gdzies z poludniowej wyspy.)..
-dlaczego jest taki zasmucony,poniewaz ten barman znal, tylko usmiechnietych
Nowozelandczykow
Braman- John ,jakie piwko chesz mam rozne
John-wiesz wyladowlem w Australii i nie wiem co z soba zrobic
Braman-a co robiles w Nowej Zelandii?
Jonh- wszystko i nic...zajmowalem sie komputerami, programowaniem ( ale firma
padla) pozniej chcialem byc lekarzem, ale zbyt nerwowy jestem i moge pogryzc i
pokopac pacjentow, pozniej chcialem byc taksowkarzem, ale nie lubie dlugiego
siedzenia za kierownica i jezeli ktos mnie zdenerwuje, to moge go zawiezc w
innym kierunku, wiesz mam takie nerwowe triki.
Braman-sluchaj John, masz drinka na moj rachunek
Jonh-dzieki
Braman- a co bys powiedzial, jak bym Tobie zaproponowal zebys troche u mnie,
popracowal ...jako barman, nabiezesz wprawy, praca ok, place nie najgorzej,
masz mieszkanie w moim bubie na gorze, czasmi zdarzy sie fajna muzyka,
zozluznisz sie.
Jonh- wiesz chyba to bylo mi potrzebne, zostaje u Ciebie
Braman- w takim razie John ,jak sie dobrze "wprawisz" w tej pracy
zostwie Ciebie jako menagera....a sam wylece do Nowej Zelandii-
odpoczac.:)))
Bramna i John wspolnie zamkneli bar...i do pozniej nocy opowiadli sobie
legendy- o tym ze kazdy z nich chcialby robic cos innego niz robi...ale w sumie
obaj byli bardzo pogodnymi i zadowolnymi ludzmi....z lekka domieszka ironii
zycia.
moral z tej powiastki taki: byc do gory nogami- to znaczy "nie przewraca sie
w glowie".....a w glowie czasm morze zaszumiec, zaszumiec,zaszumiec:)))

Asiu tak wieczorowa pora, wlasnie zmienilem miejsce zamieszkania, i obecnie
sobie egzystuje na Gold-Coast -(bede mial tutaj projekty), plaza bardzo dluga,
i wspaniala do spacerowania, zbyt duzo -betownowych hoteli, domow....ale mozna
wytrzymac.Buduja tutaj najwiekszy mieszkalny wierzowiec chyba na swiecie
tzw.Q-1 prawie 80-pieter-"straszne" bydle, ale ladnie zaprojektowane.
Ceny domow i mieszkan "zabojcze" ale ludziska emigruja ze wschodnich regionow
Australii na polnoc, wieczna wedrowka ludow.Czuje podswiadomie ze zobaczymy sie
w Nowej Zelandii ( tak zbieram...zbieram...zbieram sie zeby w koncu do Ciebie
napisac cos bardziej na @...ale to zrobie juz wkrotce), pomys na wydanie
wspomnien-ksiazka,epopeja.etc.
(ktos zaproponowal) calkiem dobra propozycja.Bo mozna wlasne przemyslenia
z wlasnym obserwacjami, mozna to "zaprojektowac" w roznej konsystencji.
Moze jak przylec do Nowej Zelandii to....przy dobrym pwiku, winku....
lub "miodziku ostatecznym" przedyskutujemy historie.
Nic to na razie koncze ide posluchac jakies zgrabnej muzyki, "posluchac"
czerwonego winka, ktore lagodzi zle obyczeje, i zobaczyc ( bo jest kompletna
penia ksiezyca Mars widac bardzo ciekawie)...to tak w "wielkim skrucie"

ps...ciekawa sprawa na Gold -Coast jest duze akwarium wodne gdzie trzymaja...
tak tak! rekiny....rekiny sobie plywaja, plywaja i co sie okazalo
ze tutejsza-grupa ktora zajmuje sie patrzeniem czy zwierzetom nie dzieje sie
krzywda zobaczyla ....ze jeden z rekinow ma troche potrzebione i pogryzione
tu i tam, cialo....po dyskusjach to akwarium zgodzilo sie( dla dobra ludzkosci)
wypuscic rekina do oceanu za pare dni.Co kraj to obyczaj.Poniewaz akwarium
gdzie plywaj te -rekiny nie jest jak ocena ( chodzi o objetosc) wiec rekiny
sie stresuja i sa smutne. Plotka tutejsza glosi ze, wkrotce wszystkie rekiny,
z tego akwarium zostana wpuszcvone do oceanu.
Ach co kraj to obyczaj. Na razie Asiu ide...na dobre czerwone winko:)))
do wkrotce uslyszenia.




Temat: szkoda gadac
szkoda gadac
Jeszcze przed koncem sesji zaplanowalam sobie caly lipiec. W lipcu mialam
przede wszystkim uczyc sie codziennie na kursie, a przez wiekszosc czasu
odpoczywac, czytac, sluchac muzyki, uprawiac sport, dbac o siebie (kosmetyki)
i rozsadnie jesc. Zalezalo mi tez oczywiscie zeby schudnac bo moj chlopak
akurat wyjechal i tak bardzo chcialam zeby zobaczyl mnie po powrocie choc
troche szczuplejsza.. Wydawalo mi sie ze tak duzo nie oczekuje od siebie, ze
spokojnie dam rade..
Tymczasem spie do poludnia, obzeram sie slodyczami, opuszczam kurs, leze caly
dzien na kanapie (nie potrafie sie zmusic do ruchu w taki upal). Jestem na
siebie po prostu wsciekla. Najgorsze oczywiscie jedzenie. Wiedzialam ze musze
teraz schudnac bo potem jak moj chlopak wroci to bede juz tylko tyc (to co jem
z nim to zazwyczaj pizza i slodycze, bo on sie nie odchudza a jemy przeciez
razem..). Ech, jak utyje jeszcze pare kg to po prostu nie pozwole mu sie
dotknac i bardzo mnie to martwi. Dlatego tak bardzo chce schudnac teraz, poki
mam okazje. Poki nie musze prowadzic zycia towarzyskiego i moge skoncentrowac
sie na prtzygotowywaniu dietetycznych posilkow i czytaniu gazet o odchudzaniu.
A najgorsze jest po prostu to ze wiem ze te zalozenia od poczatku do konca sa
zle. Nie powinnam koncentrowac sie na zadnej diecie, tylko normalnie zyc i nie
myslec o jedzeniu. Tak bym zrobila gdybym byla sama. Gdybym wiedziala ze
nikomu nie musze sie podobac, ani przed nikim sie rozbierac, odpuscilabym
sobie. Wstydze sie swojego ciala i tylko dieta i sport jest to wstanie
zmienic. Zadne mowienie sobie ze wygladam ladnie, ze mam kobiece kraglosci
(choc nie wiem czy duzy brzuch mozna nazwac kobiecym), czytanie artykulow na
temat akceptacji, kompletnie nic nie daje. Ciagle wole byc zgrabna, a nie
otluszczona. Wiec ciagle probuje i zalamuje sie najdalej po 3 dniach.. I
naprawde nie probuje sie glodzic, jem ok (choc dokladnie nie wiem) 1500 kcal
wiec nie powinnam byc glodna. Ale ja po prostu wole lezec przed tv i objadac
sie buleczkami. Moze to po prostu kwestia lenistwa.
Tak strasznie wkurza mnie to ze kwestia kilku kg decyduje o moim samopoczuciu
i checi do zycia. Czuje sie jak niewolnik jedzenia lub niejedzenia. Po prostu
nie umiem sie przez to cieszyc zyciem. Z jednej strony nie spotykam sie z
przyjaciolmi bo tam bedzie piwo i zarcie, z drugiej obzeram sie na drugi dzien
w domu.. Boze, najbardziej boje sie chwili gdy moj ukochany dowie sie z jak
zalosna osoba sie zwiazal. Nigdy nie dalam mu odczuc ze jedzenie jest dla mnie
takim problemem, ze nienawidze jedzenia i chcialabym zeby czlowiek swoja
dzienna dawke energi przyjmowal w bezsmakowych tabletkach (fajny pomysl,
nie?). Nie chce mu sie do niczego przyznawac, wiec po prostu musze przez
wakacje rozwiazac ten problem i skonczyc z tym pi***nym zarciem. Tylko
jak?????????????????????????????????????????????????????????????????????

Przepraszam ze slowna agresje, ale musialam to z siebie wyrzucic




Temat: Czy noszenie minimizera jest grzechem?
Za wcześnie mi się cosik nacisneło :(
Bardzo to fajny wątal ...:) Długaśny i z dygresjami ....
Ale wieleś mnie zasmuciła swoja opinią o stringach :) cóż ..przeżyję to
jakoś ...choć nie bez zdziwienia, ze normalna bieliznę postrzegasz zaaraz jako
domenę kobietek obyczajów nieciężkich :) ...
Tak czy owak powiem Ci Kochana, ze nie masz co się tk katować ...Wiem, ze duży
biust może przeszkadzać !!! Maam Qmpelę z naprawdę biustem-olbrzymem ...ale
wiesz co ona zrobiła ??? Z tej niewątpliwie postrzeganej przez nią cechy
wygladu jako wadę ...uczyniła swą zaletę :) Nie żeny zaraz eksponowała biust
półnagi (nawet nie mogłaby ze wzgledu na kanony stroju obowiązujące u Niej w
pracy) ale jakoś sie nie skupia na ukrywaniu owego atrybutu kobiecości ...Ma
dość szaloną fryzurkę, zgrabne nogi pokazuje spod klasycznej
spódnicy :) ...Uwagami debili się nie przejmuje :) Raz tylko słyszałam, jak
kolega wyraził zdumienie "Ale Ty masz biust no no no" (raczej z podziwem niż z
przyganą) na co nastąpiła zaraz riposta "No! I mózgu też mam tyle, wiec raczej
ze mną nie zaczynaj dyskusji:)"
Nie noś tego minimizera ..ani tym bardziej workowatej odziezy, bo ona niestety
to podkreśla ....Przy dużym biuście czy okrągłych kształtach sylwetki należy
unikać workowatości...Bluzki powinny być nieprzylegające do ciałą i
obciskające, ale dopasowane (niestety czasem to się musi wiązać z szyciem na
miarę:( Poza tym to co już wiesz na pewno: unikanie zdobień, falban, bluzek na
ramiączkach cieniutkich i topów odkrywających pępek ...
Jeśli biust jest istotnie b. duży zadbaj koniecznie o kregosłup , przy całych
smichach- chichach, które sie w tym watku wytworzyły wiem,z e wielki biust może
spowodować bardzo poważne problemy z kregosłupem właśnie ....
Wiem, ze walka z polską slużbą zdrowia zachęca do bezwrunkowej kapitulacji już
w rejestracji, ale może spróbuj pogadać z jakims mądrym ortopedą - czasem
kieruje się na operacje powszechnie uznawane za czysto plastyczne ze względów
zdrowotnych (patrz np. prostowanie przegrody nosa ze względów medycznych, co
czasem wize sie także ze sprostowaniem krzywego noska) ...Tak więc ortopeda
może rozważyć, czy jest wskazanie do operacji zmniejszajcej biust ze względu na
obciązenie kregosłupa co z kolei wiązałoby sie z wykonaniem tej operacji nie
prywatnie, lecz w ramach koniecznego zabiegu refundowanego z NFZ. Ma sie
rozumieć,z e nie namawiam !!! Tylko tak mówię ...koleżanka Mamy miała taki
zabieg włąśnie ze względu na kregosłup ...nie ma teraz małego biustu tylko taki
większy ...ale taki, który pozwala Jej normalnie żyć i nie powoduje boleści
pleców ...Zastanów się może nad tym ...
A tymczasem nie udręczaj się tylko głowa do góry ...!!!




Temat: strasznie tu sztywniacko ostatnio ...
Jak to dobrze, Adamari, że Ty tu chociaz jeszcze czasem zsglądasz.... bo w tym
męskim rozpolitykowanym towarzystwie poszłam sobie i cichutko usiadłam w kątku
w fotelu i zaczęłam prase (kolorową, tą bez polityki) przeglądać...
Ale widzisz, tak to juz jest, że jak nam się panowie do polityki lub do sportu
dorwą, to na nic innego miejsca nie ma...... A są takie fajne fora, gdzie jest
troszke wiecej dziewczyn, i tych młodszych i tych starszych, gdzie od RÓZNYCH
tematów aż sie roi..... i zycie tam płynie na wesoło.... a tu tylko polityka,
polityka i plityka...... no i jeszcze sport... :/ echhhh....

A tak na rozweselenie forum:
Przyszedł facet do spowiedzi i mówi:
- Wybacz mi Ojcze, bo zgrzeszyłem... strasznie przeklinałem, i to w niedzielę.
- No cóż... odmów trzy razy "Zdrowaś mario" i staraj się uważać na swój język.
- Ale ojcze chciałbym wytłumaczyć okoliczności - otóż w niedzielę zamiast do
Kościoła wybrałem się z przyjaciółmi na partyjkę golfa. Już na pierwszym dołku
nie wyszło mi uderzenie i posłałem piłeczkę między drzewa...
- I to Cię tak zdenerwowało, że zakląłeś ?
- Nie, ponieważ okazało się, że piłeczka szczęśliwie upadła w miejsce, z
którego można było oddać czysty strzał w kierunku dołka. Ale jak podchodziłem
do miejsca, w którym leżała piłeczka, nagle przybiegła wiewiórka, porwała mi ją
i uciekła na drzewo...
- I wtedy właśnie zakląłeś?
- Nie, ponieważ zaraz potem wiewiórkę chwycił orzeł i odleciał...
- I to Cię tak zdenerwowało, że zacząłeś kląć?
- Otóż nie, bo wiewiórka wypuściła piłeczkę, a ta spadła jakieś 10 cm od
dołka...
- No k...., synu, nie mów że to sp.........ś!!??

no i jeszcze raz:

Król Lew postanowil wybudowac na polanie dla swoich poddanych schronienie, ale
to wymagalo szeregu zezwolen, wniosków i podan.Trzeba sie bylo udac do Urzedu by
ta sprawe zalatwic, zwolal wiec miejscowa spolecznosc by wybrala
przedstawiciela, zadecydowano wiec by byl to niedzwiedz, bo duzy, silny i
wzbudza respekt. Po osmiu godzina wraca z urzedu, lew sie go pyta co tam
zalatwil, a on mówi, ze nic. Jak to nic ! Ty taki wielki i nic?!
Wydelegowano wiec lisa, chytry i przebiegly i sprytu ma duzo, wraca po osmiu
godzinach i tez nic. Lew mówi, to moze wiewiórke, taka delikatna, ladna, szybka
i zgrabna......., podobnie jak poprzednicy tez nic nie zalatwila.No to koniec
naszych marzen orzekl Król Lew, a moze ktos na ochotnika?
Zglosil sie osiol, wszyscy pekali ze smiechu, przeciez Ty nic nie
> potrafisz zalatwic, ale osiol sie uparl i poszedl. Wraca pod dwóch
godzinach uradowany, z zezwoleniem w reku, ogólne zdziwienie, królowi szczeka
opadla. Pytaja sie wiec jak to zalatwil, a osiol na to, ...gdzie otwarlem drzwi
to ktos z rodziny... "




Temat: Czy noszenie minimizera jest grzechem?
kora3 napisała:

> Za wcześnie mi się cosik nacisneło :(
> Bardzo to fajny wątal ...:) Długaśny i z dygresjami ....
> Ale wieleś mnie zasmuciła swoja opinią o stringach :) cóż ..przeżyję to
> jakoś ...choć nie bez zdziwienia, ze normalna bieliznę postrzegasz zaaraz
jako
> domenę kobietek obyczajów nieciężkich :) ...
Oj nie...chyba się nie doczytałaś...
Uwazam, ze jest w tym stopniu wyzywajaca, w jakim DAWNIEJ byly stroje cór
Koryntu...
przeczytaj pościor"Wyjasnienie"

> Tak czy owak powiem Ci Kochana, ze nie masz co się tk katować ...Wiem, ze
duży
> biust może przeszkadzać !!! Maam Qmpelę z naprawdę biustem-olbrzymem ...ale
> wiesz co ona zrobiła ??? Z tej niewątpliwie postrzeganej przez nią cechy
> wygladu jako wadę ...uczyniła swą zaletę :) Nie żeny zaraz eksponowała biust
> półnagi (nawet nie mogłaby ze wzgledu na kanony stroju obowiązujące u Niej w
> pracy) ale jakoś sie nie skupia na ukrywaniu owego atrybutu kobiecości ...Ma
> dość szaloną fryzurkę, zgrabne nogi pokazuje spod klasycznej
> spódnicy :) ...Uwagami debili się nie przejmuje :) Raz tylko słyszałam, jak
> kolega wyraził zdumienie "Ale Ty masz biust no no no" (raczej z podziwem niż
z
> przyganą) na co nastąpiła zaraz riposta "No! I mózgu też mam tyle, wiec
raczej
> ze mną nie zaczynaj dyskusji:)"
> Nie noś tego minimizera ..ani tym bardziej workowatej odziezy, bo ona
niestety
> to podkreśla ....Przy dużym biuście czy okrągłych kształtach sylwetki należy
> unikać workowatości...Bluzki powinny być nieprzylegające do ciałą i
> obciskające, ale dopasowane (niestety czasem to się musi wiązać z szyciem na
> miarę:( Poza tym to co już wiesz na pewno: unikanie zdobień, falban, bluzek
na
> ramiączkach cieniutkich i topów odkrywających pępek ...
> Jeśli biust jest istotnie b. duży zadbaj koniecznie o kregosłup , przy całych
> smichach- chichach, które sie w tym watku wytworzyły wiem,z e wielki biust
może
>
> spowodować bardzo poważne problemy z kregosłupem właśnie ....
> Wiem, ze walka z polską slużbą zdrowia zachęca do bezwrunkowej kapitulacji
już
> w rejestracji, ale może spróbuj pogadać z jakims mądrym ortopedą - czasem
> kieruje się na operacje powszechnie uznawane za czysto plastyczne ze względów
> zdrowotnych (patrz np. prostowanie przegrody nosa ze względów medycznych, co
> czasem wize sie także ze sprostowaniem krzywego noska) ...Tak więc ortopeda
> może rozważyć, czy jest wskazanie do operacji zmniejszajcej biust ze względu
na
>
> obciązenie kregosłupa co z kolei wiązałoby sie z wykonaniem tej operacji nie
> prywatnie, lecz w ramach koniecznego zabiegu refundowanego z NFZ. Ma sie
> rozumieć,z e nie namawiam !!! Tylko tak mówię ...koleżanka Mamy miała taki
> zabieg włąśnie ze względu na kregosłup ...nie ma teraz małego biustu tylko
taki
>
> większy ...ale taki, który pozwala Jej normalnie żyć i nie powoduje boleści
> pleców ...Zastanów się może nad tym ...
> A tymczasem nie udręczaj się tylko głowa do góry ...!!!
>
>




Temat: czy można w spodniach na wesele?
Gość portalu: lola napisał(a):

> Ja akurat widze wiele dziewczyn fajnie wyglądających w spodniach, natomiast
> niektóre kobietki niestety w kieckach wyglądaja mniej estetycznie, bo nie
> kazdej bozia dała zgrabne nogi.

Niestety na dziesięć w spodniach jedna wygląda dobrze a pozostałym się wydaje.
A juz zupełny koszmar to spodnie materiałowe z "kantem"

>
> > Ja przy 62 cm w talii i 89 w biodrach mam z tym kłopoty (wszystkie spodnie
>
> > odstają w talii). Szyjecie u krawcowej?
> Od jakiegos czasu modne są biodrówki wiec róznica w talii i biodrach nie jest
> tak istotna.

A widzisz jednak producenci odzieży narzucaja nam żeby maskować to co lubią
jeszcze niektóre kobiety. Coraz trudniej kupić spódnice, spodnie mają koszmarne
fasony, pora poszukać krawcowej. Ja lubię podkreśloną talię (wole dyskretne
eksponowanie kobiecości). Ale masz rację, moje spodnie wszystkie są
biodrówkami i niestety były dosć drogie(droga firma niestety bo wśród tańszych
były tylko nieforemne szmaty-jak nie odstawały w pasie, bo biodrówki przecie,
to za szerokie w udach) Może polecisz jakieś firmy bo prosiłam też o radę . Wy
entuzjastki spodni jesteście chyba oblatane co i jak.

>
> Akurat uwazam sie za atrakcyjna 30- tke, co nie przeszkadza mi w noszeniu
> spodni(spódnic od wielkiego dzwonu a sukienek w swieta), wole sportowe kroje,
> do tego top, ew. obcisła bluzka, odsłoniety brzuszek i zapewniam cie ze
> wygladam dobrze.Uwazam ze najgorsze na dzien jest połaczenie mini i dekoltu-
> taki zestaw wyłacznie na wieczór- jesli mini to zakryta góra, jesli dekolt no
> spodnie lub dłuzsza spódnica.Co z tego ze to takie kobiece, tak samo jak
> szpilki? Taka dziewczyna w szpilkach kroczaca po ulicach az krzyczy:patrzcie
> jaka laska ze mnie! Za nic nie chciałabym by ktos tak mnie postrzegał.
> Akurat mi nie zalezy na tym by kazdy facet za mna sie ogladał, co nie oznacza
> ze jestem zaniedbana, wrecz przeciwnie, ale nie potrzebuje potwierdzenia
> swojej kobiecosci w oczach przechodniów. Nie sztuką jest zostac dostrzezoną w
> super kobiecej kreacji.

Przeczytaj jeszcze raz co napisałaś . Gdzie ja napisałam, że noszę mini i
dekolt jednocześnie(zgadzam się z Tobą , wulgarne , przesadne połączenie).
Gdzie ja w ogóle napisałam że noszę mini:) Przeczytaj jeszcze raz. Nie lubisz
wysokich butów i spódnic, ale proszę nie dorabiaj do tego ideologii ("te które
lubią chcą zwrócić na siebie uwagę"), bo śmiesznie brzmią Twoje słowa w
kontekście wyznania że chodzisz z odkrytym brzuchem. Gdybyś nie wiedziała teraz
nosi się głównie spódnice w kolano:) O świetnych krojach(sportowe sztruksowe w
kształcie trapezu, cieńsze szyte ze skosu)
>
>
> Mimo ze wole spodnie to naprawde nie nadrabiam "straty" kobiecosci obfitoscia
> makijazu. Najbardziej zas drazni mnie widok od rana tych super kobiecych w
> przejrzystych wydekoltowanych sukienkach, z pełną tapeta i na wysokich
> cienkich obcasach. 100% kobiecosci i 100% obciachu.

I znowu schemat i błędne myślenie: dla Ciebie spódnica =miniówa,
sukienka=przejrzysta i wydekoltowana. Mogę się mylić ale coś czuję że nie
rozumiesz słowa wdzięczny ubiór i elegancja połączona z kobiecością. Skoro
wolisz odkryty brzuch to wyobrażam sobie Twój styl i jednak nie przekonałaś
mnie, bo jakoś nie widzę tych kobiet w szpilkach i przezroczystych sukienkach.
Ba, ze świecą szukać jakiejś kobiety w spódnicy,sukience obojętnie jakiej
długości (nie mówię tu o 60 latkach) Za to dżinsy dzwony sięgające ziemi w 35
stopniowym upale były tego lata normą:)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 177 wypowiedzi • 1, 2

    Linki