Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: farby żaroodporne
Temat: Czym pomalować blok silnika ?
Raczej konieczna farba żaroodporna lub coś w tym rodzaju. Sam wiesz jaka temperatura się utrzymuje na bloku.
To nie potwierdzony mit... więc kolego nie powielaj bzdur innych teoretyków...
Na powierzchni bloku silnika panuje temperatura taka jak cieczy która w nim krąży przyłóż termometrem i sam sprawdź....
Jeżeli chodzi o sam blok silnika to z powodzeniem lakiery akrylowe wystarczają, sprawdzone osobiści. Z tym, że ja robiłem to przy okazji remontu kapitalnego silnika więc miałem pusty blok który po zabezpieczeniu otworów zaślepkami z grubej sklejki oddałem go do piaskarni tam został wyśrutowany a nie wypiaskowany bo śruciny mają większą średnicę celowo tak zrobiłem by drobny pył z piaskowania czy szkiełkowania nie dostał się do trudno dostepnych miejsc w bloku a nie chciałem by pozostały w nim jakieś resztki pyłu.
Blok dostałem piękny i czysty o aksamitnej strukturze (mikrodołeczki po śrutowaniu) Następnie blok od razu zawiozłem do lakiernika by nie zaczął korodować tam odtłuściłem i pokryto go szarym podkładem akrylowym zgodnie z zaleceniem Szoguna (kolegi z forum) lakiernka z zawodu następnie pokryto go dwiema warstwami akrylu czarnego matu bo po próbnym natrysku na misce olejowej efekt był zaskakująco lepszy wizualnie niż po użyciu czarnego połysku. tak samo pokryte zostały skrzynia biegów elementy metalowe mocowań osprzętu i rury układu chłodzenia. Głowica ze względu na wyższą temperaturę w okolicy kolektora wydechowego pokryta została lakierem akrylowym też czarnym matem o podwyższonej temperaturze do 450* (nie pamiętam dokładnie) także dwoma warstwami. a elementy aluminiowe czyli łapy silnika mocowania alternatora, kompresora i inne zostały wypiaskowane i anodowane co dało lekko matowy połysk aluminium następnie pokryte bezbarwnym lakierem akrylowym. Kolektor ssący i pokrywa zaworów została oczyszczona i wypolerowana na lusterko i pokryta bezbarwnym lakierem akrylowym w spreju przez mojego kolegę a nie w lakierni. Po prostu koszta tej operacji remontu i malowania poszły w grube tysiące peelenów więc dekiel zaworowy i kolektor ssący polerował i lakierował sam w domu bo brakło juz funduszy a do końca projektu został jeszcze zawias i hamulce.
Efekt jest moim zdaniem super czarny matowy blok i skrzynia pięknie komponują się z czernią plastików gum rur od intercoolera i dolotu oraz z szarawymi nie połyskliwymi elementami z alu po anodowaniu oraz z lustrzaną poświatą odbijającą inne elementy w pokrywie zaworów, kolektora ssącego, obudowy alternatora oraz obudowy kompresora...
Po roku czasu od malowania brak jakichkolwiek oznak zużycia powłoki czyli pęknięć przebarwień czy odprysków lub też rozpuszczeń pod wpływem oleju czy benzyny na bloku skrzyni czy głowicy nie śniedzieją anodowane elementy z aluminium jedynym mankamentem jest złuszczający się lakier bezbarwny z pokrywy zaworów i kolektora ssącego ale tutaj podejrzewam dwie możliwości. Jedną z nich to że wypolerowane elemety nie zostały dokładnie oddłuszczone i lakier nie przywarł do powierzchni lub kiepski lakier w spreju nie przywiera do wypolerowanych powierzchni... ewentualnie nie przyłożył się do rękodziała w domu
Temat: SAN
Sanowi nadal przybywa elementów wyposażenia wnętrza. W ostatni piątek, tj. 27.02.2009, z Sanoka przywiezione zostały siedziska, oparcia i podłokietniki, których montaż planowany jest na pierwsze dni nadchodzącego tygodnia. Wraz z nimi przybyła gotowa tapicerka pokrywy silnika.
Od mojej ostatniej relacji (24.02.2009) zmieniło się głównie wnętrze autobusu, choć i z zewnątrz przybyło mu części:
-zamontowano blachy osłonowe kanału ogrzewania przedziału pasażerskiego;
-przy poręczach pionowych pojawiły się oryginalne ich mocowania sufitowe;
-zainstalowana została "uzbrojona" tablica rozdzielcza;
-zabudowano ściankę wygrodzenia stanowiska kierowcy;
-wykonano uszczelnienie skrzydeł drzwi;
-założono tylne światła;
-na dachu pojawiły się lampy obrysowe;
-zainstalowano oświetlenie (łącznie cztery analogiczne, podłużne lampy):
-czołowego ekspozytora tablicy kierunkowej (dwie lampy),
-wnęki bocznej tablicy kierunkowej (jedna lampa),
-wnęki tylnej tablicy rejestracyjnej (jedna lampa).
Ponadto:
-oczyszczono tłumik;
-zrekonstruowano poręcz tylnego parapetu (czeka na montaż).
Wkrótce więc zakończona zostanie odbudowa wnętrza pojazdu; do ważniejszych prac na nadchodzący tydzień należeć będą m.in.:
-wyklejenie wykładziny na tylnym parapecie (i instalacja na nim wspomnianej poręczy);
-przykręcanie szkieletów siedzeń (wszystkie ustawione już są we właściwych dla siebie miejscach);
-instalacja napędów drzwi pasażerskich;
-podłączanie kolejnych elementów instalacji elektrycznej;
-montaż układu wydechowego.
P.S.
Zgadzam się w pełni z przedmówcą - historia i konstrukcje Sanockiej Fabryki Autobusów to tematyka wymagająca założenia odrębnego tematu - zbyt rozległa, ale i (w takiej formie) zbyt ogólna na umieszczanie w temacie dotyczącym Sanów (pierwotnie wręcz: tylko krakowskiego Sana H01).
3.03.2009 (wtorek)
-pomalowano trzy oczyszczone felgi, trzy komplety obręczy i bęben;
-olistwowano podnóżek fotela konduktorskiego;
-rozpoczęto podłączanie "serwa" drugich drzwi pasażerskich;
-kontynuowano montaż siedzisk, oparć i podnóżków foteli pasażerskich;
-skompletowano tablicę rozdzielczą.
4.03.2009 (środa)
-zainstalowane zostało "serwo" drugich drzwi pasażerskich, dzień później, tj. we czwartek - 5.03.2009 - "serwo" zamontowane było także przy drzwiach pierwszych. Środowo-czwartkowa noc posłużyła "zajezdniowym" wulkanizatorom do założenia ogumienia na oczyszczone i pomalowane wcześniej felgi, a nam - do pomalowania żaroodporną farbą tłumika.
Obecnie kontynuowane są prace rekonstrukcyjne przy instalacji elektrycznej autobusu. Wkrótce we wnętrzu pojawią się ostatnie brakujące elementy: wykładzina oraz poręcz tylnego parapetu i wygrodzenie stanowiska konduktora (ścianka jest właściwie gotowa, ale z jej montażem wstrzymywaliśmy się do zakończenia montażu napędów drzwi - dziś więc nic nie stanowi już przeszkody, aby prace nad nią sfinalizować).
6.03.2009 (piątek)
-podłączono akumulatory;
-wykończono tylny parapet i przytwierdzono doń poziomą poręcz;
-podłączono i sprawdzono m.in.: kierunkowskazy (boczne oraz przednie), sygnał dźwiękowy;
-klosze przednich kierunkowskazów uzupełniono ramkami;
-odtworzono i oczyszczono ostatnią brakującą poręcz przednich partii przestrzeni pasażerskiej.
Trwa polerowanie elementów aluminiowych; ostatnio skupiliśmy się przede wszystkim na oczyszczeniu ramek (prowadnic) ruchomych elementów okien.
Zdjęcia pochodzą z dni: 19.02.2009 (autorzy: Cezary Kotlarczyk, Michał Koziński), 28.02.2009 (autor: Marcin Żabicki), 2.03.2009 (autorzy: Cezary Kotlarczyk, Michał Koziński), 6.03.2009 (autor: Piotr Bożyk)
Temat: Archikatedra
Witraże z łódzkiej katedry będą jak nowe
13.03.2009
Witraże Andrzeja Hibnera zdobią wille w USA i Niemczech, kościoły w Polsce, a w Łodzi okna w pałacach Poznańskiego i Herbsta. Teraz pan Andrzej wraz z kolegą z Krakowa Lesławem Heine pracuje nad konserwacją zabytkowych witraży z łódzkiej katedry.
Sadza na szkle
- Przez prawie sto lat (najstarsze powstały w 1911 i 1912 r.) witraże nie były czyszczone. A po pożarze, który wybuchł w katedrze w 1971 r., wszystkie zostały osmolone. Osiadła na nich gruba, tłusta warstwa sadzy i brudu - mówi mistrz pokazując niegdyś kolorowe, a teraz zupełnie czarne szkło.
Przywrócenie dawnej świetności jednemu witrażowi to dwa miesiące pracy. Zrobienie nowego - miesiąc. Najpierw trzeba go umyć patyczkiem okręconym watką, milimetr po milimetrze. Do tego celu używa się wyłącznie mydła niejonowego. Silne zanieczyszczenia specjaliści poddają okładom z wilgotnej glinki o nazwie sepiolit, która je rozpuszcza i ułatwia ich usuwanie. Dopiero potem można przystąpić do uzupełniania braków, czyli wymiany pękniętych lub uszkodzonych szkiełek i metalowego spoiwa.
144-kilogramowy obraz
Witraże z katedry robione są starą metodą, czyli przy użyciu szkła zatapianego w ołowiu (współczesne trendy nakazują używanie cyny). Jeden metr kwadratowy witraża waży 12 kg, oznacza to, że cały jest 144-kilogramowym kolosem. Pan Andrzej ma pod ręką mnóstwo ołowianych "patyczków" i szkła we wszystkich kolorach tęczy z huty w Jaśle. Zanim jednak wytnie brakujący fragment, robi szablon z brystolu. Potem starannie dobiera szkło.
- Konserwacja jest bardzo trudną sztuką - przyznaje mistrz. - Trzeba się wczuć w psychikę twórcy. Nie wolno niczego zmienić.
Jeśli pierwotnie na szkle były namalowane jakieś elementy, konserwator musi je powtórzyć na wprawianym kawałku. Używa się do tego specjalnych farb, które pod wpływem temperatury w wysokości 600 stopni Celsjusza wtapiają się w szkło.
Wytapianie to osobna sztuka. Witraż kładzie się na blasze żaroodpornej, posypanej talkiem i wsuwa do pieca na 4 godziny. Potem piec zostaje wyłączony, ale konserwowany przedmiot leży w nim jeszcze przez 24 godziny.
Odnowione witraże wprawiane są w mury katedry według najnowszej receptury opracowanej przez tzw. Corpus Vitrearum Mediaevi (światowej sławy fizyków, historyków sztuki i specjalistów zajmujących się ochroną średniowiecznych witraży przed wilgocią i zniszczeniem). Metoda polega na tym, że najpierw montuje się szybę antywłamaniową, a witraż umieszcza się w odległości kilku centymetrów od niej, na specjalnych wspornikach. Dzięki temu na ozdobnym wypełnieniu okna nie będzie osadzała się niszcząca wilgoć.
Buldog do WC
Specjaliści z Łodzi nie tylko odnawiają, ale i projektują na zamówienie. Czasami trafiają im się prawdziwe wyzwania. Do takich można było zaliczyć 6 witraży, przedstawiających obrazy... Salvadora Dali. Chciał je mieć w swojej willi miłośnik tego malarza. Wyzwaniem był też witraż przedstawiający siedemnastowieczną biesiadę (zdobi Muzeum Wódek w Łańcucie) oraz taki, na którym widnieją kaktusy. Ten ostatni pojechał aż do Argentyny, by zdobić gabinet prezesa Stowarzyszenia Miłośników Kaktusów. Najzabawniejsze zlecenie łodzianin otrzymał jednak od pewnej starszej pani. Kobieta skarżyła się, że jej zięć (miłośnik psów bokserów) zbyt długo przesiaduje w toalecie. Postanowiła więc zrobić mu nietypowy prezent imieninowy. Zamówiła szybę do WC przedstawiającą groźnie wyglądającego buldoga z pianą na pysku. Pan Andrzej wywiązał się z zamówienia, a nietypowy prezent wywołał piorunujące wrażenie nie tylko na solenizancie, ale i na wszystkich gościach.
Pan Andrzej każdy kawałek szkła ogląda pod światło. Dobieranie odcienia barwy to także trudna sztuka.
Witraże czyści się milimetr po milimetrze.
Magdalena Grochowalska - Express Ilustrowany
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 191 wypowiedzi • 1, 2