Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Farba Zostań Download
Temat: N-954 już na chodzie
4 lub 5 lutego 2002r. zakończył się remont kapitalny wagonu N-954''
przeprowadzany na warsztacie ZKT-3 w zajezdni Stroszek (rozpoczął się on w
połowie czerwca 2001r.). Wagon został już pomyślnie zarejestrowany przez
komisję z IGPiK. Pierwszy wyjazd na linię planowany jest na sobotę 9
lutego 2002r. - do tego czasu wagon pełni funkcję przetokowego na zajezdni
Lista zmian w porównaniu do stanu sprzed remontu i różnice w stosunku do
1118:
a) modernizacje:
- przetwornica statyczna (kontrolka ładowania znajduje się tym razem na
pulpicie A, a nie jak w 1118 na pudle z przetwornicą),
- obwód niskiego napięcia,
- hamulce szynowe (kosze znów pomalowane na jasnoszary kolor),
- hamulce bezpieczeństwa dla pasażerów,
- lampy zespolone,
- kontrolki i wichajstry na pulpitach oraz stado przełączników pod
pulpitem,
- światełka odblaskowe i jaskrawożółte stopnie,
- wymontowane sprzęgi,
b) inne zmiany:
- reflektory od Lxd2 z mikroskopijną żarówką w środku,
- boczne okna nie już podzielone na dwie części (mniejszą i większą,
pozostałość po uchylnych okienkach) tylko są całe (podobnie jak było w
KSW),
- wnętrze jest pomalowane olejną farbą na jasnobrązowo, poręcze są koloru
szarego,
- drewniana podłoga zamiast gumolitu (niestety podłogę tę wykonywali
ślusarze, a nie stolarze, więc nie jest najlepszej jakości),
- brak szafki na jednym z pomostów na podręczne rzeczy motorowego,
- nowe "kwadraty".
Ponadto, podobnie jak w 1118 na deskach pod pantografem namalowano hasło
"TRAMWAJ TWOIM PRZYJACIELEM" (to jest wymysł kierownika warsztatu...).
Pantograf jest standardowy typu OTK-1, drzwi są ręcznie otwierane
(przypominam jakby się komuś wydawało, że może być inaczej ;-). Wagon jest
oczywiście w malowaniu zakładowym. Do soboty mają mu zostać przyklejone
(bo szkoda dziurawić blachę) kieszonki na tabliczkę z numerem kolejnym
pociągu (będą nad gniazdem solenoidu, czyli w miejscu starego kwadrata).
A propos kwadratów - jutro, czyli w piątek 8 lutego na linii będzie
kursował najprawdopodobniej ostatni raz w historii (na razie...;-) wagon
ze starym kwadratem, czyli N-1118. Ta N-ka idzie później do przeglądu, a
od marca musi już jeździć z nowym kwadratem.
Temat: Niepojete zjawiska
"Krwi".Tylko, że na płótnie oryginalnym jest prawdziwa krew. Krew ludzka, z dokładnie określoną grupą. Bodaj AB rh+. Fałszerze zatem musieliby kogoś skatować identycznie jak Jezusa, zawiesić na krzyżu, porobić mu takie same dziury w ciele od bicza naszpikowanego ostrymi haczykami. No tak, czegóż próżni chrześcijanie by nie zrobili...
Zacytujmy więc znowu ś.p. pana Zbyszka Blanie - Bolnara:
Rzekome plamy krwi na całunie zgadzają się z ewangelicznym przekazem o ukrzyżowaniu Chrystusa. Są tam, gdzie być powinny: na nadgarstku, na stopie, w miejscu zranionym włócznią i są strużki krwi na głowie od korony cierniowej. Są także ślady po biczowaniu, a nawet otarcie skóry na barku od niesienia krzyża, jak dopatrzyli się mający najlepszy wzrok całuniści - bo ci z gorszym tego nie dostrzegli. Ma to ich zdaniem dowodzić, że pod płótnem naprawdę leżał Jezus, bo wszystko tak pięknie się zgadza z opisem biblijnym. Jak się ma nie zgadzać, skoro artysta robił swoje płótno "z Biblią w ręku"? Robił całun biblijnego Jezusa, to na czym miał się wzorować, jak nie na Biblii?!
Plamy "krwi" są podejrzane już na pierwszy rzut oka, gdyż wyglądają, "jak z obrazka". Ale jest z nimi jeszcze coś niedobrego: na włosach postaci widać strumyki krwi. Prawdziwa krew na włosach tak się nie zachowuje. Nie tworzy strumyczków, lecz po prostu wsiąka we włosy i je zlepia. Wie o tym każdy, kto rozbił sobie kiedyś czaszkę i powinni o tym wiedzieć również całuniści. Sądząc bowiem po ich całunowych majaczeniach, musieli kiedyś upaść na głowę z wysokości co najmniej równej długości całunu turyńskiego.
Zamiast zainteresować się podejrzanym wyglądem "krwi", całuniści zliczają ślady po biczowaniu, twierdząc przy tym, że średniowieczny artysta nie mógł wiedzieć, jak wyglądał rzymski bicz zwany flagrum, którego uderzeń na wizerunku się dopatrzyli. Powinni sobie poczytać o męczeństwie chrześcijan, gdzie często mowa jest o flagrum albo obejrzeć średniowieczne malowidła, na których widnieje to narzędzie. Średniowieczny artysta mógł też zobaczyć flagrum wychodząc na ulicę, a nawet je sobie kupić: w połowie XIV stulecia, dokładnie w czasie, kiedy pojawił się całun turyński, rozpowszechnione były procesje samobiczowników, używających tego właśnie rodzaju biczy. Oj, nie za mocni są całuniści także w historii średniowiecza. Powiadają również, że prócz paru malarzy żaden średniowieczny twórca nie ukazywał przybitych do krzyża nadgarstków, lecz dłonie. Ależ ukazywał, ukazywał, co najmniej jeszcze jeden: ten, który zrobił całun turyński. A kto w ogóle mówi, że płótno zrobił artysta malujący przebite dłonie? Zrobił je taki, który wolał przebite nadgarstki - co dowodnie widać to na całunie turyńskim.
Z upływem czasu prawdziwa krew ciemnieje, przechodząc od brązu prawie do czerni. Plamy rzekomej krwi na całunie są czerwone. Krew po wiekach tak nie wygląda, ale wygląda za to co innego: farba. I farba na niby zakrwawionych miejscach się rzeczywiście się znajduje.
Tworzą ją trzy pigmenty malarskie: ochra czerwona, cynober i czerwień krapowa. Wykrył je Walter McCrone, jeden z najlepszych mikroanalityków na świecie. "Wypędzono" go ze STURP-u za niesubordynację, choć był jednym z nielicznych nie nawiedzonych członków tej grupy.
O ile McCrone poszukiwał pigmentów malarskich, to inni szukali śladów krwi na płótnie. Większość badań na obecność krwi wykonano jednak nie za pomocą testów specyficznych (tylko dla krwi), lecz za pomocą metod niespecyficznych, czyli pośrednich, na przykład poszukując porfiryn, które występują nie tylko we krwi, ale także w substancjach pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, jak choćby w czerwieni krapowej i w kolagenie zwierzęcym, które wykrył McCrone na całunie. To samo tyczy bilirubiny i albuminy też obecnych w środkach malarskich używanych w średniowieczu.
Poszukując krwi, wykonano wiele badań, a ich wyniki są sprzeczne: jedni donoszą, że krwi na całunie turyńskim nie ma, zaś inni - że jest. Jakie jednak znaczenia mogłoby mieć wykrycie krwi dla ustalenia autentyczności płótna? Żadnego! Płótno mogło zostać specjalnie poplamione krwią przez fałszerza. Mógł nałożyć i krew i pigmenty. Mógł wymieszać krew z farbą. Płótno mogło zostać podretuszowane krwią również przez kogoś innego w czasach póĄniejszych. Krew na całunie turyńskim nie jest w stanie dostarczyć dowodu, że jest on prawdziwym płótnem grobowym Jezusa. Z krwią czy bez niej - całun może być fałszerstwem.
Temat: A radość trwała krótko.... (Życie Warszawy)
Most się sypie
Cztery miesiące po otwarciu ze spodu mostu Siekierkowskiego zaczęła odpadać
farba! Pierwsze ubytki zauważono w czasie niedawnych siarczystych mrozów.
Na razie nie wiadomo, dlaczego powstały usterki.
Informacje o ubytkach w najnowszej i najbardziej prestiżowej inwestycji
komunikacyjnej ostatnich kilkunastu lat w Warszawie dotarły do nas wczoraj.
- To niebywała rzecz. W życiu czegoś takiego nie widziałem. Teoretycznie
wszystko wyglądało doskonale. Farba, której używano do malowania mostu,
miała wszystkie wymagane certyfikaty, po jej położeniu prowadzono
specjalistyczne pomiary. Wypadły doskonale. Latem nic nie wskazywało, że
będą problemy. Jest jednak faktem, że ktoś coś spartaczył. Wszystko powinno
być błyskawicznie wyjaśnione - twierdzi pragnący zachować anonimowość
inżynier, który uczestniczył w pracach przy Siekierkowskim.
Natychmiast rozpoczęliśmy własne śledztwo. Ubytki widać gołym okiem po obu
stronach mostu - śródmiejskiej i wawerskiej. Trudno ocenić, czy z fragmentu
nad Wisłą też odpadła farba, ale jest to możliwe. Usterki widać nie tylko
pod mostem, ale na całej długości Trasy Siekierkowskiej. Tu jednak są
mniejsze.
Nikt z inżynierów budujących most i trasę i nadzorujących prawidłowy
przebieg inwestycji, a także nikt z warszawskich urzędników nie potrafił
wczoraj jednoznacznie wyjaśnić nam, dlaczego z mostu sypie się farba.
- Dowiaduję się o tym od pana - mówił Michał Malicki, były wiceburmistrz
gminy Centrum, nadzorujący budowę trasy i mostu, dzisiaj zastępca
burmistrza Woli. - Ale jeśli farba odpada, to znaczy, że zlecona i
zapłacona robota została źle wykonana. - Usterki powinny zostać szybko
usunięte.
Zdaniem inż. Jerzego Bogaczyka, dyrektora budowy mostu Siekierkowskiego,
sytuacja jest niepokojąca, ale w żaden sposób nie wpłynie na prawidłowe
funkcjonowanie mostu. Kierowcy będą jeździć jak jeździli, nie ma też mowy o
jakimkolwiek zagrożeniu konstrukcyjnym przeprawy.
- Na pewno jednak zewnętrzną żółtą warstwę farby trzeba będzie zerwać na
całej długości mostu i położyć nową. Nie będzie to miasta kosztowało ani
grosza, bo prace zostały objęte trzyletnią gwarancją - wyjaśnia inż.
Bogaczyk.
I tłumaczy: usterki pojawiły się po ostatnich ponad 20-stopniowych mrozach,
ale przyczyny wciąż nie ustalono. W tej chwili badane są próbki farby,
która opadła ze spodu przeprawy na ziemię. Prowadzi je firma Ameron,
producent farby. To ona była odpowiedzialna za prawidłowe nałożenie
barwników na konstrukcję.
- To był produkt z najwyższej półki - dodaje inż. Bogaczyk. - Pod mostem są
cztery warstwy farby. Trzy bez zarzutu. Jedna niestety nie. Henryk Kuć,
wiceprezes firmy ZBM-Inwestor Zastępczy, która prowadziła odbiory
techniczne inwestycji, twierdzi, że mostowe usterki to zagadka. Dodaje
jednak, że w każdej technicznej konstrukcji podobne wypadki mogą mieć
miejsce.
- Nałożyliśmy ponad 6 tys. kg tej farby. Tego, co odpadło, było około 3 kg.
Skala zjawiska nie jest zatem wielka - mówi. Skala być może wielka nie
jest, ale niesmak owszem. Zdaniem Doroty Safjan, wiceprezydent Warszawy
odpowiedzialnej m.in. za inwestycje drogowe, zamieszanie wokół mostowej
farby trzeba wyjaśnić.
- Dzięki gwarancji miasto nie poniesie kosztów, ale niewątpliwie nie jest
to sytuacja normalna - nie ma wątpliwości Dorota Safjan. Prawdopodobnie
wczesną wiosną czeka nas zatem pierwszy większy remont mostu
Siekierkowskiego. Zrywanie nie trzymających się barwników potrwa nie krócej
niż kilka dni, kilkanaście będzie trwało ponowne malowanie. Potem
budowniczych mostu czekają kolejne badania i oczekiwanie w napięciu na
zimę. Może kolejne mrozy Siekierkowski przejdzie już bez szwanku
MARCIN HADAJ
Temat: pytanie egzystencjalno-graficzne, komputerowe raczej nie za bardzo...
[...]
szkole artystyczna? I czy pozniej w wieku 23 lat nie bede tam jak kaczor
duffy
wsrod pokemonow, troche nie ta bajka? Czy to w ogole ma sens, czy lepiej
dac
sobie spokoj, zmniejszyc aspiracje i zostac tylko tzw. "grafikiem"
komputerowym?
Dzieki za jakiekolwiek madre rady ;)
Nie poddawaj sie i nie zostawaj "tylko grafikiem komputerowym", bo to
faktycznie srom i hanba :)))))))))
Tak serio - Na pytanie czy przez dwa lata mozna nauczyc sie ciekawie rysowac
i malowac odpowiedz brzmi "tak", ale trzeba mocno chciec i cwiczyc
warsztat... Podczas takich praktyk wyrabiasz sobie takze sposob myslenia
oraz wrazliwosc, ktore sa wazne dla artysty tak samo jak sprawnosc manualna.
Chodzi o to aby dostrzegac w szarej codziennosci rozne ciekawe detale,
ktorych nie widza inni, ewentualnie troche je przetworzyc, przejaskrawic,
podkreslic i przeniesc na papier to co powstanie w glowie. Wazne zebys
zabral sie za nauke w odpowiedni sposob, zadne tam przerysowywanie kaczora
donalda jedzacego hamburgera czy rysowanie he-mana, tylko kupuj sobie wielka
teke, bristole, farby, pedzle i w teren o 5 rano. Potem popros kolezanke
zeby popozowala troche i pocwicz rysunek postaci, na zywca jest najlepiej.
Dobrze jesli znajdziesz jakiegos nauczyciela, ktory naprowadzi cie na
wlasciwy tor, pokaze jak konstruowac postac z bryl, udowodni ze linia oczu
jest po srodku glowy mniej wiecej a nie gdzies wyzej, zabierze gumke i powie
ze rysowania postaci nie zaczyna sie od sznurowek. Zawsze mozesz tez zostac
artysta nie zrozumianym, malowac tylko abstrakcje, obciac sobie jakiegos
czlonka (tylko nie ucho bo to juz bylo i bedzie plagiat) i przekonywac ludzi
ze ta plama ktora naniosles na plutno ma w sobie ogromny ladunek emocjonalny
i w ogole to jest rpawdziwa sztuka.
Jesli chcesz sie dostac na ASP to uwazaj zeby nie byc za dobrym, bo cie
zwyczajnie odrzuca. Znam troche ludzi ktorzy tam sa albo sie starali i z
reguly jest wlasnie tak ze biora tylko tych ktorzy nie stanowia zagrozenia
dla profesorkow. Mozliwe ze nie chca brac tych ktorzy sie juz niczego tam
nie naucza, ale wypadaloby to powiedziec wprost a nie rzucac jakas marna
scieme.
Pisales tez o grafikach komputerowych... Zdaje sie ze masz na mysli specow
od wszystkiego, a teraz zaczynaja sie liczyc ludzie wyspecjalizowani w
konkretnych rzeczach. Jeden robi dobrze laye na WWW, drugi zna sie na
poligrafii i technologii druku, trzeci projektuje foldery, identyfikacje
wizualna albo jakies katalogi, nastepny tworzy animacje poklatkowo, inny
obraca sie w grafice 3D... Jesli bedziesz chcial sie nauczyc wszystkiego, to
nie starczy ci zycia zeby zostac na tyle dobrym aby przebic sie przez ludzi
ktorzy poswiecili sie calkowicie konkretnej dziedzinie. Przypuszczam ze gust
i swiadomosc Polakow poprawi sie znacznie w przeciagu roku dwoch i dojdziemy
do etapu w ktorym nie bedzie miejsca dla tych co "znaja Photoshopa i
Corela"... znikna tak szybko jak sie pojawili. Poziom techniczny zrowna sie
i zaczna sie liczyc ludzie z pomyslami. Doswiadczenie stanie sie norma a
minimalna poprzeczka bedzie nie do przeskoczenia dla poczatkujacych. W
kazdym razie, obojetnie czy chcesz zostac plastykiem czy grafikiem, przyda
ci sie takze znajomosc historii sztuki - ludzie przez lata odkryli wiele
dobrych rozwiazan i nie bedziesz musial wywazac drzwi do lasu.
Ogolnie to temat rzeka, mozna jeszcze rozmawiac o poczatkach w branzy i
dobrych oraz zlych tendencjach, postepowaniu z klientami, a wsrod artystow
tez jest sporo roznych dziwnosci.
Krawiec
Temat: Osmoza - o zgrozo!
Po zaszlifowaniu antyporostówki i z dna moim oczom ukazała się przerażająca pajęczyna osmozy!
Popękany żelkot, nawet w "pajęczynę" to jeszcze nie osmoza. Osmoza robi się wtedy, dgy woda zaczyna wypłukiwać żywicę, pozostaiwjąc odsłonięte włókna szklane. To jest samonapędzajacy się mechanizm, bowiem ze szkła woda wypłukuje alkalia, a taki alkaliczny roztwór nieporównanie silniej atakuje żywicę poliestrową niż czysta woda.
Czy zdzierać cały popękany żelkot, i tak przygotowaną powierzchnię traktować topkotem?
Zależy od stopnia spękania. Jeśli są to pojedyncze rysy, można zeszlifować każdą z nich z osobna, jeśli jest ich bardzo dużo, prościej będzie zeszlifować całą popękaną partię żelkotu.
Czy przed malowaniem topkotem można szpachlować ( i czym ) dziury i wżery?
Można i trzeba, ale w żadnym wypadku nie szpachlówką "samochodową" z hipermarketu. Zawiera ona bowiem wodochłonne wypełniacze (talk, kredę, pyły ze szlifierni) oraz rozcieńczaną żywicę (dla obniżenia kosztów) i po stwardnieniu zupełnie nie chroni przed wodą. Do sporządzania szpachlówki należy użyć krzemionki koloidalnej "Arsil" oraz żywicy poliestrowej ze zwiększonym dodatkiem przyspieszacza (naftenianu kobaltu). Pozwoli to uniknąc "zaklejania" tarczy niedostatecznie utwardzoną szpachlówką podczas późniejszego szlifowania.
Pokład też pozostawia sporo do życzenia – pęknięcia odpryski zastanawiam się czy aby też topkotem nie pojechać…
Jak wyżej. Zwróć uwagę czy laminat wokół pęknięć się nie "wybrzusza". To oznaka procesu delaminacji (uwięziona w takim pęknięciu woda zamarza zimą i rozwarstwia laminat na coraz wiekszej powierzchni). Takie miejsca trzeba odsłonić całkowicie, i naprawić nie tylko szpachlówką ale i matą.
Generalnie jak walczyć z osmozą i jak przygotować powierzchnię pod topkot?
Przede wszystkim: usunąć wszystko co nie jest żywicą poliestrową (zwłaszcza stare farby poliuretanowe) i do czego żywica nie ma przyczepności. Stary żelkot może zostać, pod warunkiem że pęknięcia zostaną zeszlifowane i zaszpachlowane, a całość - wyszorowana proszkiem typu "Javox".
Jakiego topkotu użyć tzn. ręcznie nanoszonego czy natryskowo ( właściwie to oprócz techniki czymś się one różnią?)
Nie miałem możliwości użyć natrysku; nakładałem pędzlem lub wałkiem. Ważne: nałożony topkot powinno się pozostawić w spokoju możliwie długo (nawet na cały sezon, pływając przez ten czas mimo niezbyt gładkiej powierzchni); nie należy go od razu szlifować, bowiem przedwczesne usunięcie warstewki parafiny jaka tworzy się podczas żelowania nie pozwoli mu się utwardzić. Taki topkot będzie śmierdział i chłonął brud. Po oszlifowaniu i wyszorowaniu (w celui usunięcia resztek parafiny) można pomalować dno epoxydową farbą antyosmozową.
(może znacie jakieś stronki gdzie poczytać sobie o tym można)
Pisałem o tym na pl.rec.zeglarstwo, tamże swoimi doświadczeniami dzielił się też Jacek Kijewski. Trzeba użyć Googli wpisując "topkot". Swojemu 34-letniego Orionowi pomalowałem topkotem dno 2 lata temu, teraz przymierzam się do jego oszlifowania.
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
Temat: Od pędzli i palety do myszki i klawiatury
(...) innych tez trzeba (krytycznie)
podgladac. np. computer arts ma 'bardzo sprofilowane' podejscie, ale
to moze byc bardzo tworcza lektura.
czyli - "tak prosze _nie_robic_" ? ;-
*** nie przeceniam, zwracam tylko uwage ze jest czyms innym wiec pod
pewnym wzgledem rzadzi sie innymi prawam. czy zwracajac uwage, ze
akwarela to cos innego niz olej. no chyba sie nie myle, co?
Myslisz się - bo rządą się _identycznymi_ prawami. Owszem akwarela
wygląda inaczej niż olej, inaczej trzeba się do niej zabrać inne są
możliwości każdej z tych technik, inne 'sztuczki' i 'sposobiki' trzeba
sobie wypracować, ale założenia malarstwa -jako takiego- pozostają
niezmienne. No i to i to nadal jest malarstwem...
| *) IMO dodatkową choć niekoniecznie wartą wspomnienia różnicą
| grafiki
| "komputerowej" - odróżnieniu od "innej" - jest (zbyt) powszechny do
| niej
| dostęp, co chcąc nie chcąc obniża jej wartość.
| To jednak chyba temat na zupełnie inną dyskusję.
*** to jest ta te dyskusje! czy powszechna dostepnosc farb olejnych
obniza wartosc prac leonardo da vinci. jesli tak to poczekam jeszcze
troche i wszytkie odkupie za paczke fajek.
Dwa punkty:
Po pierwsze obrzydliwie upraszczasz. ;-)
Oj, nieładnie ;-P
Po drugie farby olejne wcale nie stały się powszechne, technika nadal dla
wielu jest skomplikowana, niewygodna, brudząca, wymagająca za każdym
razem dużych nakładów i ciężkiej pracy. Z komputerem jest inaczej.
Jest znacznie bardziej popularny niż blejtram to oczywiste ;-) Ale i
programy graficzne - z ich powszechnością, ułatwieniami, filtrami,
pędzlami, efektami - powodują iż to było "czynnością w pewnym sensie
elitarną, do której używania trzeba było dojść długą praktyką i wstępnym
chociażby skromnym przygotowaniem teoretycznym - jest obecnie (tak
przynajmniej sądzi większość) łatwe i wykonalne kilkoma kliknięciami.
Powszechność fabr olejnych "nie wystąpiła" z oczywistego powodu: każdy
może stwierdzić spoglądając na prace (przepraszam za przykład trywialny -
ale bedzie on zrozumiały dla każdego) Picassa "eee, ja też bym tak
potrafił" - niestety (?) zazwyczaj nie przekłada się (nawet mimo prób) na
wartość działań owego delikwenta. Z komputerem jest gorzej. Posiadając
(najczęściej nieciekawą, i przy kolejnym wykorzystaniu wyjątkowo nudną)
sztampę, oraz program który robi resztę "za" autora, można udawać, że się
potrafi. Na dodatek owa popularność sprawia, że przestają oceniać krytycy
- ocenia ogół i (jak to ogół) równa w dół do powszechnej mody i taniego
gustu. Każdy "zna się", każdy może zostać krytykiem sztuki (grafiki
komp.), każdy może ją tworzyć, ba! nawet każdy może wystawiać (choćby w
internecie). Autorytety się nie liczą, tym bardziej, że i tak nikt ich
nie słucha w powszechnym rozgardiaszu.
Nie zabraniam. Nikomu. Istnieje Polsat i istnieje Disco Polo i nieźle
zarabiają. Na szczęście (jeszcze?) nie uznano powszechnie ww. za "normę".
Nawet jeśli prawo bytu mają niepodważalne.
Po trzecie (cholera miały być dwa ;-)) nie pisałem o wpływie na to co
stworzono do tej pory, a na to co tworzy się obecnie.
***a swoja droga dobrze, ze czasem mozna sie pospierac cywilizowanie
o cos wiecej niz wyzszosc softu x nad y:))
Oczywiście przecież i tak mój program jest lepszy od Twojego ;-)
Temat: [Sprzedam] Trochę sprzętu do ASG
Proszę, tekst z wikipedi:
Air Soft Gun (ASG, BB-guns) - repliki broni palnej w skali 1:1 strzelających najczęściej plastikowymi lub ceramicznymi kulkami 6 mm (BB) o wadze 0,11 do 0,43 gramów (najczęściej 0,12 do 0,33 g); rzadko 8 mm. Istnieją też kulki metalowe jednak są rzadko używane ze względu na ich dużą masę. Repliki te wykorzystywane są podczas rozgrywek airsoftowych.
Repliki ASG należą do broni pneumatycznych, jako że do nadania pędu kulce wykorzystywane jest sprężone powietrze lub gaz. Ponieważ jednak energia pocisku jest bardzo mała, ASG nie są klasyfikowane jako broń. Istnieją trzy rodzaje replik:
* sprężynowe (często najtańsze) - modele, które przed każdym wystrzałem muszą zostać ręcznie przeładowane, zazwyczaj wykonane z tworzywa sztucznego ABS, w modelach tych do uzyskania sprężonego powietrza służy zespół cylindra, tłoka i sprężyny - sprężyna rozpędza tłok, który spręża powietrze w cylindrze. Napęd sprężynowy jest często używany przy produkcji karabinów wyborowych, w miarę trwałości cena rośnie od 250 zł do 3000 zł[potrzebne źródło].
* gazowe - modele, w których kulki wystrzeliwane są przy pomocy "green gasu" (propanu z niewielką domieszką oleju silikonowego) lub CO2 - w tym przypadku kulka rozpędzana jest wskutek rozprężania porcji gazu dawkowanej przez zawór. Modele napędzane w ten sposób charakteryzują się dużą mocą, lecz wymagają częstego czyszczenia. Modele automatyczne są nieekonomiczne z powodu szybkiego tempa zużywania gazu[potrzebne źródło].
* elektryczne - Airsoft Electric Gun, "AEG", najpopularniejsze, potocznie zwane: elektryk, najczęściej repliki broni długiej, w których sprężynę - poprzez przekładnię zębatą - naciąga silnik, z tym wyjątkiem zasada działania jest identyczna, jak w przypadku modeli sprężynowych. Modele charakteryzują się możliwością prowadzenia "ognia" ciągłego, dużym zasięgiem oraz szybkostrzelnością. Inne, również spotykane wyjaśnienie skrótu to Automatic Electric Airsoft Gun.
Repliki ASG posiadają systemy przybliżające ich działanie do prawdziwych odpowiedników. Są to hop-up (podkręcanie kulki w celu zwiększenia jej zasięgu) i blowback (ruch zamka wywoływany przez porcję gazu uwalnianego z magazynka imituje zachowanie prawdziwej broni). Niektóre pistolety gazowe jak i elektryczne mogą oddawać serię 3-strzałową lub strzelać ogniem ciągłym, np. Glock-G18C firmy KWA.
Repliki ASG stanowią alternatywę dla miłośników strzelectwa, gdyż są o wiele tańsze od bardzo rozpowszechnionych replik strzelających kulkami z farbą typu paintball. Poza ceną, pozostaje kwestia realizmu, gdyż granie w paintball wymaga ochraniaczy oraz masek zakrywających całą twarz, co zmniejsza realność wyglądu. Broń ASG sama w sobie przypomina oryginalne odpowiedniki, zaś jedyną niezbędną osłoną są gogle.
Temat: Prasa o Podbeskidziu
Kolejny artykuł o naszym piękniejącym stadionie
Stadion pięknieje w oczach
Boksy jak na stadionie Kolportera Kielce, tablica świetlna do sygnalizowania zmian, jakiej
używano na mundialu i 350 nowych krzesełek.
Kto długo nie był na stadionie miejskim przy ul. Żywieckiej, może przeżyć szok. W ciągu ostatnich tygodni obiekt wypiękniał mocno zbliżając się do standardów panujących w ekstraklasie. O renowacji murawy pisaliśmy kilka razy - wymieniono 420 metrów kwadratowych nawierzchni, pod bramkami wreszcie jest zielono i równo, a linie zamiast wapnem malowane są specjalną ekologiczną farbą do trawy.
Największe wrażenie robi jednak front trybuny głównej. Prócz naprawy trybun (wymieniono 350 krzesełek, uzupełniono betonowe ubytki, pomalowano trybunę), zlikwidowano archaiczny boks dla piłkarzy rezerwowych, jaki znajdował się przed "krytą". - Boks był pokryty blachą trapezową, a płyty chodnikowe jakimi był wyłożone, były zniszczone. Trzeba było to zmienić - wyjaśnia Marek Sokołowski, dyrektor Bielsko-Bialskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który administruje stadionem. Stary boks zniknął, a w jego miejscu na przygotowanej powierzchni pojawiły się płytki gumowe, podobne do tartanu, na których piłkarze swobodnie mogą prowadzić rozgrzewkę. - Są stosowane w pierwszej lidze. W każdej chwili możemy je zdemontować - wyjaśnia szef BBOSiR.
Zamiast starego boksu kibice mogą teraz oglądać trenerów i piłkarzy rezerwowych siedzących w przezroczystych budkach z plastikowymi krzesełkami. - Podpatrzyłem je na stadionie Kolportera Kielce. Takie same są także na Stadionie Śląskim w Chorzowie - przyznaje Sokołowski. Obiekt wzbogacił się także o profesjonalną tablicę elektroniczną do podawania zmian zawodników oraz dodatkowego czasu gry. Takiej samej używali sędziowie techniczni na mundialu w Niemczech.
Dziennik Zachodni
[ Dodano: Sro 09 Sie, 2006 ]
Piłkarze Podbeskidzia od czterech miesięcy nie dostają wynagrodzeń
Gorąco było wczoraj w Podbeskidziu. Rada drużyny i trener Krzysztof Tochel spotkali się z prezesem klubu Stanisławem Piecuchem i Piotrem Dudkiem, członkiem zarządu i prezesem miejskiej spółki Aqua, która jest sponsorem klubu. Chodziło o zaległości finansowe. Piłkarze nie dostają pensji i premii od czterech miesięcy. Za kilka dni minie piąty. Sprawa stanęła na ostrzu noża. Trener Krzysztof Tochel g miał zapowiedzieć swoją dymisję, jeśli gracze nie otrzymają pieniędzy lub konkretnych zapewnień spłaty.
- Społeczeństwo musi wiedzieć, że nie jest dobrze. Zawodnicy pożyczają pieniądze, żeby żyć. Niektórzy nie mają za co przyjechać na trening - przyznał szkoleniowiec. Po spotkaniu był usatysfakcjonowany.
- Rozmawialiśmy o przyszłości klubu. Po tym, co usłyszeliśmy, można patrzeć optymistycznie. W ciągu dwóch miesięcy zaległości powinny zostać uregulowane - wyjaśnił. W spotkaniu uczestniczyli także Grzegorz Pater, Łukasz Merda, Łukasz Gorszkow, Piotr Koman i Dariusz Kołodziej.
- Chcieliśmy wiedzieć na czym stoimy i czego możemy się spodziewać. Osiągnęliśmy pewne porozumienie. Jeśli otrzymamy pieniądze to nie całość, ale pewną część. Chcemy, by te zaległości się zmniejszały, a nie ciągle rosły. Zapewniono nas, że to się zmieni - powiedział Pater, kapitan drużyny.
- To szansa na odzyskanie zaległości. My tych pieniędzy jeszcze nie mamy, więc problem pozostaje. Ale jest światełko w tunelu - przyznał Gorszkow. Dodał, że on i koledzy są profesjonalistami i wychodząc na boisko nie myślą o tych kłopotach.
- Powiedzieliśmy piłkarzom, w jaki sposób chcemy uporządkować sprawy finansowe. Wiadomo, że nie zrobimy tego z dnia na dzień. Ale osiągnęliśmy porozumienie - dodał prezes Dudek.
Dziennik Zachodni
Temat: Antynagrody dla produktów
Znalazłam i postanowiłam przekopiować. Wydaje mi się, że to dość... pouczające?
przekopiowane z www.onet.pl
Koncerny trują i oszukują
W Sydney przyznano antynagrody dla najgorszych produktów świata
Tabletki nasenne dla dzieci, trujące zabawki, woda z kranu sprzedawana w butelkach - oto zdobywcy haniebnych Nagród za Najgorsze Produkty Roku, przyznanych przez Światową Federację Konsumentów podczas konferencji w Sydney. Te wstydliwe trofea są świadectwem bezgranicznej chciwości wielkich korporacji.
Światowa Federacja Konsumentów (Consumers International, CI) skupia 220 organizacji ze 115 krajów. Proponują one kandydatów do Bad Products Awards. Ostatecznego wyboru dokonuje sekretariat CI, uwzględniając nie tylko szkodliwość towaru, ale także rozmiary firmy oraz globalnej sprzedaży i marketingu. Dyrektor CI, Richard Lloyd, podkreśla, że wielomiliardowe, globalne koncerny mają obowiązek postępować uczciwie i odpowiedzialnie. Niestety, rzeczywistość często jest inna.
W tym roku antynagrody zostały rozdzielone po raz pierwszy, a już wywołały popłoch wśród dyrektorów firm. Niegodny tytuł "Marketingu Złego Napoju" przypadł koncernowi Coca-Cola za wodę Dasani. Swego czasu pisaliśmy w "Przeglądzie" o tym, jak w 2004 r. szefowie amerykańskiego giganta postanowili wprowadzić na brytyjski rynek wodę mineralną o wdzięcznej nazwie Dasani i "symbolicznej" cenie 95 pensów (1,35 euro) za pół litra. Organizacje konsumentów podniosły larum, gdyż Dasani, która miała się stać konkurencją dla renomowanych marek,
okazała się zwykłą kranówą.
Coca-Cola musiała wycofać swój godny pożałowania napój ze sklepów Zjednoczonego Królestwa. Dasani została także "uhonorowana" antynoblem przyznawanym na Harvardzie. Wydawało się, że po tej kompromitacji dyrektorzy koncernu zrobią wszystko, aby świat o kranówie zapomniał. Chciwość okazała się jednak silniejsza. Dasani nadal jest sprzedawana w USA, Argentynie, Meksyku, Brazylii i innych krajach Ameryki Łacińskiej. Coca-Cola nie zaprzecza, że w pięknych butelkach jest woda z sieci miejskiej, zachęca klientów do kupowania Dasani jako napoju "wzbogaconego specjalnym zestawem minerałów, zapewniających czysty, świeży smak". Światowa Federacja Konsumentów w ostrych słowach napiętnowała pazerność amerykańskiej firmy: "Dostęp do takich rzeczy jak woda, jest podstawowym prawem konsumenta. Korporacje, jak Coca-Cola, poprzez butelkowanie i sprzedawanie tego uniwersalnego zasobu, stworzyły przemysł o wartości 100 mld dol., podczas gdy miliard osób na świecie nie ma dostępu do dobrej wody pitnej".
Pierwsza antynagroda CI przypadła jednak amerykańskiej filii japońskiego koncernu Takeda Pharmaceuticals, który postanowił sprzedawać
środek nasenny dla dzieci
pod nazwą Rozerem. Na samym początku roku szkolnego rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę telewizyjną kampanię reklamową. Reklamy pokazywały uczniów, tablice w klasach i autobus szkolny, a przyjemny głos kusił: "Rozerem chciałby wam przypomnieć, że czas wrócić do szkoły. Zapytaj dziś swego lekarza, czy Rozerem jest dla ciebie odpowiedni". W komentarzu do nagrody CI stwierdza, iż producent reklamował swe lekarstwo, w ogóle nie wspominając o potencjalnych bardzo poważnych skutkach ubocznych, takich jak wywoływanie myśli samobójczych u cierpiących już na depresję pacjentów. Ponadto reklamy nie informowały, że bezpieczeństwo i skuteczność Rozeremu dla dzieci nie zostały stwierdzone. CI skrytykowała także amerykańską Federalną Agencję ds. Żywności i Lekarstw, która dopiero po pół roku zakazała emisji reklam i nie wyciągnęła wobec firmy Takeda konsekwencji.
Antynagrodę za najgorszą zabawkę otrzymała firma Mattel, producent m.in. lalki Barbie. W ciągu zaledwie pięciu tygodni koncern ten musiał wycofać ze światowych rynków 21 mln wyprodukowanych w Chinach zabawek - samochodów, biżuterii i lalek. Okazało się, że farba, którą je pomalowano,
zawiera trujący ołów,
a części zabawek odrywają się i mogą zostać połknięte przez dzieci. Szefowie Mattela początkowo obciążali winą chińskiego producenta, potem jednak musieli przyznać, że popełnili "błędy w planowaniu". Consumers International stwierdza: "To klasyczna próba uniknięcia odpowiedzialności" i zarzuca koncernowi Mattel także to, że w ogóle nie współpracował w dochodzeniu, które w jego sprawie prowadził Kongres USA.
Temat: Naciąłem się więc ostrzegam
pisałem co prawda to już na BMW-klub, ale wiem, że nie wszyscy zaglądają więc w ramach otrzeżenia:
ZDECYDOWANIE NIE POLECAM kupowania niczego od użytkownika podpisującego się na tamtejszej giełdzie "piotr1234", "piotrek2456".
Jest to Pan Piotr K******, zamieszkały w miejsowości Lubaczów (gg:4618077, tel: 502836357).
przykładowo(jeśli nie można podawać linków do tamtego forum to przepraszam, usune tylko dajcie znać):
http://www.bmw-klub.pl/fo...light=502836357
http://www.bmw-klub.pl/fo...light=502836357
Zdecydowałem sie na zakupienie od tego pana podgrzewanego wkładu lusterka prawego, panelu klimatyzacji i "kanał" chłodzenia alternatora. Wszystko, jak zapewniał pan Piotr w "idealnym stanie"-specjalnie pytałem o odpryski i rozwarstwienia farby na panelu klimy bo wiem, że to dość częsta przypadłość...Pan Piotr powiedział "wiem co sprzedaję - jest idealny".
Transakcje przeprowadzilismy "niby" przez allegro... dało to jakąś pewność, ale poszedłem (i teraz żałuje) na rękę sprzedającemu i zgodziłem się na wystawienie tych przedmiotów za cene 1pln.
Pieniadze wpłaciłem szybko (cena czesci + przesyłka= 170pln) i czekałem na paczkę. no i dotarła, ale radość nie trwała za długo.
Ale po kolei...
kanał chłodzenia alternatora faktycznie był OK (20 zł) i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń.
na tym niestety kończy się miła część.
panel klimatyzacji - oczywiście stan daleki od ideału, określiłbym raczej jako sprawny (choć nawet tego nie jestem pewny bo nie wkładałem do auta czegoś co w ten sposób wygląda), a stan wizualny co najwyżej dostateczny - .
wkład lusterka ... zgadzało sie jedynie to, że jest prawy, ale zeby był podgrzewany? nic z tych rzeczy!
ok... czym prędzej zadzwoniłem do Pana Piotra i powiedziałem, że nie tak sie umawialiśmy. Uzgodniliśmy, że odsyłam panel i wkład lusterka na swoj koszt, za pobraniem, z możliwością sprawdzenia zawartości paczki. Pobranie miało wynieść tyle ile zapłaciłem za panel klimy, a wkład lusterka miał zostać wymieniony na taki naprawde podgrzewany. Paczkę wysłałem, ale oczywiście Pan piotr nie raczył jej odebrać. Mineły 2 tyg i wróciła do mnie i oczywiście musiałem zapłacić za wysyłkę do mnie.
podsumowanie strat:
100zł za panel w beznadziejnym stanie, 40 zł za wkład lusterka który miał być podgrzewany,a nie jest (czyli dla mnie bezużyteczny), 30 zł koszty wysyłki paczki. pan Piotr oszukał mnie zatem na kwotę 170zł.
Nie wyssałem historii z palca: posiadam wszystkie dowody wpłaty, nadania, smsy i rozmowy na gg z panem Piotrem,
Temat: Opowiedzmy kawały jeszcze raz
Trafiłem na taki Regulamin...
Pogrubiłem co ciekawsze kawałki
Regulamin Chat'u
1. Szacunek - Zwracaj się z szacunkiem do użytkowników czata, zwłaszcza do osób nieznajomych. Jeżeli operator zwróci Ci uwagę lub też usunie z pokoju, nie obrażaj się, raczej zastanów dlaczego tak się stało.
2. Caps Lock/Shift - prosimy o pisanie małymi literami. W sieci duże (wielkie) litery oznaczają krzyk i mogą być wykorzystane w bardzo wąskim zakresie. Generalnie pisanie wielkimi literami będzie uważane za naruszenie akceptowanych na czacie zasad.
3. Flood (tzw. floodowanie) - należy przez to rozumieć ciąg(i) znaków, liter lub liczb, nie mających logicznego lub językowego uzasadnienia oraz nie wynikajacy z kontekstu prowadzonej rozmowy. Zakaz ten obejmuje także wielokrotne kopiowanie i wklejanie jednej wiadomości (tekst lub obrazki). Za flood będą uznane też wszystkie wypowiedzi, których celem jest utrudnienie prowadzenia rozmowy innym użytkownikom. Ostateczna decyzja zaliczająca wypowiedzi do floodu należy do operatora pokoju.
4. Bluzgi - pod tym pojęciem rozumiemy używanie języka powszechnie odbieranego jako niecenzuralny, jak również obrażanie pozostałych czatowiczów. Ostateczna decyzja zaliczenia wypowiedzi jako bluzgania należy do operatora obecnego na czacie. Nicki zawierajace zwroty niecenzuralne będą bezwzględnie usuwane z pokoju.
"Jeśli ktoś sądzi, że jest pobożny, a nie powściąga języka swego, lecz oszukuje serce swoje, tego pobożność jest bezużyteczna." Jak. 1:26
5. Reklama - jest zakazana w każdej postaci. Nie wolno reklamować stron www, produktów i usług, oraz co najważniejsze INNYCH POKOI. W dobrym zwyczaju jest, aby wymianę adresów mailowych, linków WWW, numerów GG, ICQ, GSM, PHP, kodów PIN/PUK, haseł, numerów tablic rejestracyjnych itp. prowadzić podczas rozmowy na kanale prywatnym (priv). Jeśli pragniesz zareklamować jakąś chrześcijańską stronę skonsultuj to z moderatorem bez jego zezwolenia nie ośmielaj się sam wrzucać linków.
6. Kolor - Kolory przyznawane są w sposób (subiektywny) przez operatorów osobom, które, są powszechnie znane i lubiane przez innych użytkowników. Nadanie koloru wiąże się z zaufaniem, które bezwzględnie wymaga przestrzegania regulaminu czata. Proszenie o kolor jest w złym tonie. Zwykle prośby takie będą ignorowane. Uwaga!: uparte naprzykszanie się o kolor w jakiejkolwiek postaci operatorowi, wiąże się z konsekwencjami (kick, ban). Proszenie o kolor na "priv" grozi kickiem lub banem (od 166 h).
7. Czat - jest miejscem do prowadzenia konstruktywnych rozmów na prawie wszystkie tematy. Zabronione jest jednak naruszanie powszechnie akceptowalnych norm społecznych, w tym prowadzenie rozmów obrażajacych innych użytkowników (np. uczucia moralne/religijne/polityczne) i inne, mających charakter rasistowski lub propagujący środki odurzające (kleje, farby, rozcieńczalniki, rozpuszczalniki, rośliny, niektóre grzyby, narkotyki w dowolnych postaciach) itp. Powyższe dotyczy także nazw nicków (pseudonimów) używanych na czacie. "...puste słowa powodują tylko straty." Przyp. 14:23
8. Prowokacja - Jeżeli ktoś Ci dokucza, nie daj się sprowadzić do jego poziomu (przecież nie należysz do chołoty), jeżeli będzie zbyt natarczywy daj mu "ignora" lub zwróć się o pomoc do operatora. Wdawanie się w kłótnie i obraźliwe dyskusje może doprowadzić do usunięcia z pokoju wszystkich uczestników takiej rozmowy.
9. Sankcje - łamanie regulaminu grozi wyproszeniem z pokoju przez operatora. W przypadku kilkakrotnego i wielokrotnego złamania regulaminu, użytkownik zostanie zbanowany (brak możliwości powrotu) na okres uznany za stosowny przez operatora obecnego w danej chwili na czacie. Minimalny czas jednorazowego bana to 166 godzin.
10. Regulamin - obowiązuje wszystkich czatowiczów, niezależnie od posiadanego rodzaju nicka, koloru czy pełnionej funkcji. Zabronione jest wypraszanie operatorów przez innych operatorów !
11.Hasło (dla operatorów) - Moderatorze, obowiązuje kategoryczny zakaz udostępniania osobom trzecim swojego nicka. Ty dostałeś uprawnienia i tylko Ty masz prawo używać swojego nicka. Łamanie tego punktu regulaminu grozi utratą praw operatora.
12. Skargi - W przypadku uzasadnionych zastrzeżeń co do wykonywania przez operatora(ów) jego funkcji, każdy czatowicz może przesłać swoje uwagi na adres: slwcio@gmail.com Wnioski powinny zawierać uzasadnienie przedstawionych uwag/zarzutów oraz (o ile to możliwe) kopie logów, które wskazują na niewłaściwe zachowanie operatora. Osoby przedstawiące nieprawdziwe informacje mogą zostać trwale wykluczone z grupy użytkowników czata (ban lista).
http://chat.kz2.kei.pl/regulamin.php
Temat: Wolne, smutne piosenki -->Ważne
nie wiem czy były ale ja dorzucę
1. 4 United - Don't Close Your Eyes (3:37)
2. Air Supply - All Out of Love (4:02)
3. Andru Donalds - All Out of Love (3:58)
4. Ania Dabrowka - Charlie, Charlie (2:59)
5. Avril Lavigne - I'm With You (3:43)
6. Bajm - Dwa Serca, Dwa Smutki (4:52)
7. Cascada - Truly, Madly, Deeply (4:11)
8. Celine Dion - My Heart Will Go On (4:42)
9. Craig Armstrong - This Love (6:11)
10. David Gray - This Year's Love (4:04)
11. Dolly Parton & James Ingram - The Day I Fall In Love (4:08)
12. Edyta Bartosiewicz - Ostatni (5:03)
13. Evanescence - Hello (3:40)
14. Frankie Goes To Hollywood - The Power Of Love (5:29)
15. George Michael - Careless Whisper (6:26)
16. Gosia Andrzejewicz - Slowa (3:18)
17. Ich Troje - Niecierpliwi Mysliwi (3:39)
18. Janusz Laskowski - Bialy Mis (3:39)
19. Jessy - Dancing in the Dark (3:55)
20. Jessy - Rain (4:04)
21. Kenny G - Forever In Love (5:01)
22. Kenny Loggin - Meet Me Half Way (3:41)
23. Krezip - Fine (4:21)
24. Krezip - Stay (3:53)
25. Laura Pausini - It's Not Good-Bye (4:38)
26. Lionel Richie & Diana Ross - Endless Love (4:28)
27. Marvin Gaye - Stand By Me (2:54)
28. Michael Jackson - Liberian Girl (3:48)
29. Natalia Kukulska i Piasek - Jestes Blisko Mnie (3:08)
30. Neneh Cherry - Women (4:31)
31. Olsen's Lot Midnight Choir - Long Hard Ride (3:12)
32. R. Kelly - I Belive I Can Fly (4:44)
33. Rednex - Hold Me For a While (4:44)
34. Richard Marx - Right Here Waiting For You (4:24)
35. Rihanna - Unfaithful (3:48)
36. Robert Chojnacki - Niecierpliwi (5:28)
37. Seweryn Krajewski - Czekasz Na Te Jedna Chwile (4:56)
38. Stachursky - Cholerny Czas (3:49)
39. Stachursky - Milosc Jak Ogien (3:38)
40. Stachursky - Pamietam Ciebie z Tamtych Lat (3:43)
41. Stachursky - Zostanmy Razem (4:27)
42. Sting And The Police - Every Breath You Take (4:12)
43. Sylver - Sometimes (3:35)
44. Synonim ZP feat. Masia - Znow Mi Sie Snisz (3:46)
45. Taryn Murphy - Almost Sorry (3:58)
46. Taryn Murphy - Make It Go Away (4:12)
47. Toni Braxton - Unbreak My Heart (4:30)
48. Varius Manx - Ruchome Piaski (4:56)
49. Verba - Nic Wiecej (3:28)
50. Virgin - 2 Bajki (3:57)
51. Whitney Houston - I Will Always Love You (4:23)
52. TSA - 51 (5:15)
53. Sylver - In Your Eyes (3:31)
54. Sophie B. Hawkins - As I Lay Me Down (4:08)
55. Seweryn Krajewski - Nie Jestes Sama (4:15)
56. Sylver - Little Things (2:45)
57. The Kelly Family - I Can't Help Myself (3:08)
58. Savage Garden - Truly, Madly, Deeply (4:40)
59. Save Ferris - Let Me In (6:14)
60. Natalia Kukulska - Dlon (4:45)
61. Gosia Andrzejewicz - Troche Ciepla (3:42)
62. Bajm - Jezioro Szczescia (4:13)
63. Marvin Berry and Starlighters - Earth Angel (3:02)
64. Wham - Last Christmas (6:48)
65. Kangaroz - Gdy Nie Wiesz (3:54)
66. Farba - Chce Tu Zostac (4:02)
67. Novaspace - Your Eyes (4:28)
68. Sarah Connor - From Sarah With Love (5:06)
69. Cascada - Another You (3:39)
70. R. Kelly - If I Could Turn Back The Hands (4:57)
71. Mandy Moore - Only Hope (3:53)
72. Anita Lipnicka - Mosty (3:53)
73. Kancelaria - Zabiore Cie Wlasnie Tam (5:10)
74. Sumptuastic - Kolysanka (4:09)
75. Patrick Swayze - She's Like The Wind (3:52)
76. Ich Troje - Gwiezdna Noc (5:42)
77. Michael Jackson - You Are Not Alone (5:45)
Temat: Wiesci z ratusza
Wie ści z ratusza nr 27/2006
Letnie koncerty
Prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt zaprasza mieszka ąców na letnie koncerty. W sobotę 8 lipca w parku Majkowskiego zagra Rema Band, zespół znany z wielu trójmiejskich a także skandynawskich scen, wykonuj ący rocka we wszystkich jego odmianach. Z kolei w niedzielę, 9 lipca, w kolegiacie odbędzie się koncert chóralno-organowy, na którym wyst ąpi ą chór Frauenchor Spandau pod dyrekcj ą Karola Borsuka, Andrzej Mielewczyk graj ący na organach, Elżbieta Nowotarska – sopran i Gizela Runge – mezzosopran. Oba koncerty rozpoczynaj ą się o godz. 18.00, na oba wstęp jest wolny.
Mniejsze inwestycje drogowe
Jak co roku planowane s ą prace polegaj ące na regulacji kilkudziesięciu zapadaj ących się włazów do studzienek kanalizacyjnych wraz z ich obrukowaniem. Przetarg nieograniczony wygrała firma Wodmel za 69 tys. zł, która wkrótce rozpocznie prace. Przygotowywana jest również przebudowa zatoki autobusowej na skrzyżowaniu ul. Sobieskiego z ul. Dworcow ą, realizowana przez Przedsiębiorstwo Robót Drogowych z Pucka.
Bezpieczniej z Gambitem
W ramach programu likwidacji miejsc niebezpiecznych na drogach – o nazwie Gambit, zostan ą dofinansowane inwestycje na ul. Sucharskiego maj ące na celu poprawę bezpiecze ąstwa pieszych na tej ulicy. Zgodnie z podpisan ą z Wojewod ą Pomorskim umow ą dofinansowanie dla miasta wyniesie 100 tys. zł. Stan bezpiecze ąstwa ma podnie ś Ś przebudowa zatok autobusowych w rejonie skrzyżowa ą ul. Sucharskiego z ul. Mostnika i z ul. Kotłowskiego, utworzenie przej ś Ś dla pieszych i chodników. Zgodnie z umow ą projekt zostanie wykonany przez miasto w 2006 r., za ś budowa w 2007 r.
Nowa drużyna OC
Realizuj ąc zadania zwi ązane z bezpiecze ąstwem mieszka ąców i obron ą kraju, Szef Obrony Cywilnej Urzędu Miejskiego w Wejherowie Grzegorz Gaszta – za zgod ą prezydenta Wejherowa, powołał drużynę wykrywania i alarmowania. W przypadkach realnego zagrożenia skażeniami ta 14-osobowa drużyna ma się zajmowa Ś analiz ą i zapobieganiem skaże ą. Potrzeba powołania drużyny jest wynikiem przepisów nakazuj ących przystosowanie naszego systemu obrony cywilnej do walki z terroryzmem.
Co z odpadami niebezpiecznymi?
Mieszka ący, którzy nie zd ążyli pozby Ś się tzw. odpadów niebezpiecznych w czasie ubiegłotygodniowej zbiórki, mog ą się ich pozby Ś nieodpłatnie przekazuj ąc odpady do punktu zbiórki na terenie Zakładu Usług Komunalnych przy ul. Obro ąców Helu 1 (wjazd od ul. Staromły ąskiej). Punkt czynny jest od poniedziałku do pi ątku w godzinach 10.00-18.00, a w soboty od 10.00 do 15.00. Odpadami niebezpiecznymi s ą w szczególno ści baterie, akumulatory, farby i lakiery, środki konserwacji drewna, środki czyszcz ące, dezynfekcyjne, ochrony ro ślin oraz ich opakowania, zużyte kartridże i tonery do drukarek, leki, a także odpady zawieraj ące rtę Ś np. świetlówki, lampy rtęciowe, termometry.
Nadto zużyte baterie można składa Ś w pojemnikach ulokowanych w Urzędach Miasta i Gminy, w szkołach czy w sklepie przemysłowym przy pl. Wejhera 17. Z kolei przeterminowane leki przyjmuj ą apteki przy ul. Harcerskiej 10, Kaszubskiej 4, ks. Skargi 5F, Nanickiej 18 a także przy ul. Sobieskiego nr 227, 237 i 258.
Wystawa w bibliotece
Od 5 lipca w gmachu Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Kaszubskiej 14 będzie można ogl ąda Ś wystawę prac rze źbiarskich i graficznych prof. Wojciecha Sęczawy. Wernisaż wystawy rozpoczyna się 5 lipca o godz. 17.00, wstęp wolny.
Czerwcowe Nowiny
W stałych punktach dystrybucji można otrzyma Ś nowy numer Biuletynu Informacyjnego Urzędu Miejskiego w Wejherowie „Nowiny”. Do biuletynu została doł ączona wkładka ze Strategi ą Rozwoju Społeczno-Gospodarczego Wejherowa na lata 2002-2011, zaktualizowan ą w grudniu zeszłego roku. Elektroniczna wersja biuletynu jest dostępna w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie www.bip.wejherowo.pl.
Urz ąd Miejski w Wejherowie, tel. 058 677 70 23
Temat: wszystko wraca ...
Poczytaj sobie slownik wloski. Pare przykladow?
leonessa - lwica
restare - zostać
tempesta - burza
verdura - warzywa
rumoreggiare - halasowac
Pewna Wloszka, znajoma mojej znajomej, mawiala: "Gdybym miala corke, dalabym
jej na imie Cielęcina (wymawiala to: Czelenczina). To tak ladnie brzmi..."
(bo: il cielo = niebo; czyli Cielecina to anielica?!)
no proszę - na każdym kroku pułapki. włoskie przykłady - piękne. szczególnie
warzywa. moja lektorka angielskiego powiedziała mi kiedyś fascynującą teorię, że
duodecima znaczy po włosku dwunastnica. niestety sprawdziłem to kiedyś w
słowniku i okazało się, że raczej nieprawda, ale to i tak bardzo ładne słowo. i
jeszcze:cavatappi - korkociąg.
Skąd, Karol jest zdecydowanie zielony!!! Sobota - czerwona, ultra - bardziej
kojarzy mi sie z dzwiekiem, jaki wydaje kamien spadajacy do rzeki z mostu
(takie "CHLUP"). Filip - ma taki mily odcien bezowo-brazowy, taki jaki
bardzo lubie. Ale jest tez wiele slow bez konkretnych kolorow, albo z
wieloma naraz, takimi, ktore sie wzajemnie wykluczaja, ale w tym slowie
akurat nie.
Karol? zielony? nie... natomiast "ultra-chlup" owszem, i to bardzo. i jeszcze
dalej - jak sonar łodzi podwodnych, dźwięk jak na początku "Ech" Floydów -
krystaliczny, zawieszony, zapowiadający.... Filip - odcień kawy z mlekiem i od
razu dalsze uczucie: to pięciominutowe poczucie wspólnoty z gorącym, zielonkawym
kubeczkiem w zimowy poranek.a Agnieszka - czyż nie jest bezsprzecznie zielonym
jabłkiem?
A muzyka? Don Cherry na przyklad - zdecydowanie czerwien i zielen. A Glass -
bialo-jasnoszary.
muzyka też, ogromnie. klasyczny przykład: Pink Floyd, płyta "Animals",
szczególnie "Dogs": szarość, szarość, szarość, gdzieniegdzie mocniejsze
pociągnięcia grafitem i czernią, dużo kurzu i piasku w powietrzu.
| swoją drogą ciekawe, zobacz: kolor jest tak bardzo ważny, a co z
| Escherem na przykład?
| jego ryciny są czarno-białe a wydaje się, że "kolor" kipi w nich co
najmniej jak
| u Kandinsky'ego. sam dokładnie nie wiem jak określić to uczucie.
A ja nie mam takiego wrazenia. Moze tylko w jednym przypadku - nie pamietam
tytulu: staw zaslany liscmi, a pod spodem wielka ryba.
Kolor jest wazny w slowach, a w sztuce dla mnie nie zawsze konieczny ( bo
wyobraznia ma wiecej do roboty) . Jak sie dobrze
zastanowilam, okazalo sie, ze moi ulubieni malarze kolor stosowali
oszczednie (sa oczywiscie wyjatki - ale to niczego nie zmienia - np. Bacon).
Ale np. obrazy Pierre Soulage'a są monochromatyczne - czarne, lub
granatowe z przeswitami bialego - i to wystarczy, jest tam cala harmonia
swiata i krajobrazu.
Soulage'a nie znam, poszukam.
A kiedys byla w Poznaniu wystawa Kurzawskiego (prof.
tutejszej ASP) - i byly obrazy, operujace tylko (lub glownie) biela i
faktura grubo nakladanej farby. Pejzaze, martwe natury... W tej bieli byly
wszystkie kolory i jeszcze cos wiecej. I jeszcze madrosc czlowieka, ktory je
malowal, taka madrosc, jaka przychodzi z wiekiem.
dokładnie wiem o jakiej mądrości mówisz. ja mam to częściej przy muzyce, a już
najbardziej u Erika Satie w jego 3 przepięknych Gnossieness, tam ten fortepian
jest tak oszczędnie mądry i smutny, jak jastrząb, którego nieuchronnie znosi
prąd powietrza, jak człowiek, który... i też: dźwięki fortepianu są zupełnie
białe.
Chyba zbaczam cos za bardzo.
ale jakżeśmy sobie smakowicie posynestezjowali!
Pozdrawiam
Agnieszka
PS. Podczytujesz czasem "Umarlych ..." jeszcze ?
Agnieszko! wstyd pytać! nie komentuję, bo jedyne co mi przychodzi do głowy to -
piękne, a tak powtarzalna zdawkowość od pewnego momentu nie przechodzi przez
autocenzurę.
Temat: Wolski w szpitalu
| Aha. Jak plują na Jaruzelskiego to się Rosjanom wierzy a jak Aczałow
| twierdzi ze byli gotowi do interwencji to nie?
| w roku 1980 to chcieli interweniować ale już 1981 nie
Skąd niby ta zmiana?
były naciski z USA
| dlaczego traktujesz Rosjan jak jednakowo myślący monolit?
Nie traktuję - po prostu jeżeli ówczesny dowódca 104 DPD (Aczałow)
twierdzi że jego spadochroniarze siedzieli dupami na zasobnikach i czekali
na rozkaz startu to jest dla mnie dużo bardziej wiarygodny niż politycy
którzy kombinują jak tu się tylko wykręcić z zamiaru zrobienia sąsiadowi
świństwa na bardzo dużą skalę.
oni zawsze siedzą gotowi gdy gdy przy granicach coś ie dzieje ale jak widać
raczej rzadko wchodzą
zdania dowódcy Aczałowa przeciw zdaniu dwóch ludzi ze ścisłego kierownictwa
KC - to jest oczywiste kto miał więcej informacji
Kulikow zresztą przyciśnięty przez kogoś z ówczesnych podwładnych też
kiedyś puścił farbę że byli gotowi i weszli by gdyby Jaruzelski sobie
własnymi siłami nie poradził.
tak ale dotyczyło to 19080
| te wypowiedzi które w swoim czasie były drukowane w prasie wyglądały
| całkiem sensownie a O ile dobrze pamietam to Jaruzelski "udał", ze ich
| nie ma
Wyglądały zupełnie bezsensownie jak dla mnie bo kłócą się z aktywnością
jednostek radzieckich, NRD-owskich i czeskich w tym okresie.
chyab nie czytałeś ostatnio prasy, to u Czechów znaleziono sprawozdanie z
narady w Moskwie gdzie Jaruzelski nalegał na wpisanie do komunikatu
końcowego narady bardzo ostrych sformułowań a Rosjanie nie chcieli
A znasz sprawę pułkownika (nie pamiętam w tej chwili nazwiska) zwolnionego
z wojska po tym jak napyskował czeskim oficerom którzy pokazywali ile
jednostek mają w lasach nad granicą i zapowiadali że odegrają się za 68
rok? Teraz Czechom na rękę nie przyznawać się.
co mają przyznawać c czy nie do tego moskiewskiego komunikatu?
Pamiętasz pokazywaną parę lat temu w TV mapę z trasę NRD-owskiej dywizji
pancernej na Gdańsk? Datę miała z końca 81 roku.
nie nie pamietam, ile takich i podobnych map powstaje w ciągu kazdego roku?
najlepszym sprawdzianem intencji Jaruzelskiego jest przebieg wydarzeń
1981 -89
rok 1981 ilu ludzi pozbawiono wolności ? 10 tysięcy? ile ich trzymano i po
co? możesz mi wytłumaczyć z perspektywy lat?
lata 1982 -83 - czystka w kadrach kierowniczych, kto nie popiera tego na
bruk, a mechanizm był przecież prosty - czym bardziej inteligentny człowiek
tym szybciej musiał dojść do wniosku że ten ustrój to wymysł idiotów a wiec
najpiew wyrzucano tych najbardziej twórczych którzy na całym swiecie sa
motorem rozwoju państwa, gorzej bo promowano miernoty, studia bez egzaminu,
umarzane porzyczki na samochody i na domy, kopertowe za donoszenie i
gnojenie, gnojenie systemem kartkowym, kolejkami, szarzyzną, tryumfem
głupoty,
ziemie były wszystkie obsiane, nawet piaski - dziś bywa, ze polowa ziemi we
wsiach leży ugorem a żywności jest nadmiar - gdzie to wtedy za Jaruzelskiego
jechało abyśmy my biedę klepali,
w Garwolinie było w 1981 roku 860 pszczelarzy,w 1989 już tylko dwudziestu -
dawali kartki na cukier dla pszczół - po 6 kg na ul a potrzeba było od 12 do
15 - a reszta ? a co to kogo obchodziło? mieli zostac tylko wybrani? to
zostali. z pasieką sie jeździ ale nie wtedy kiedy masz kartki na benzynę 20
l /miesiąc
po co to piszę? bo tak było prawie w każdej dziedzinie było podobnie
Patenty - czekało się bez kilku dni pięć lat po to aby na tydzień przed
końcem ochrony otrzymac papierak którym sobie można było....no chyba, że
wicie, rozumicie jak mnie dopiszecie-
unikalne urządzenia - można było by w normalnym państwie produkować,
sprzedawać , zarabiac, tak było tam gdzie pracowałem - tylko, że na
decydentów prawie wszędzie wybrano posłusznych, miernych, wręcz głupich ale
swoich i przez taką barierę nawet złoto sie nie mogło przecisnąć
budowano niewydolny system, zadłużano kraj aby swoim zapewnić troszke wyższy
standart niz małpie - do dzis jeden z tych co to dzięki ustrojowi chwali się
że ma jeszcze zapasy proszków do prania, mydła itp
jakiś problem przez te lata 81-89 został w kraju rozwiązany? żaden a
narosło i problemów i mechanizmów blokującyh które i dziś daja o sobie znac
to powiedz - gdzie ty widzisz zasługi Jaruzelskiego? bo wam.waszym partyjnym
srodowiskom było dobrze?
SJS
Temat: [pr] Wandale w SKM są bezkarni
http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,5467583,Wandale_w_SKM_sa_b...
Wandale w SKM są bezkarni
Jowita Kiwnik, Michał Jamroż
2008-07-17, ostatnia aktualizacja 2008-07-18 11:42
Ile czasu potrzeba, żeby doszczętnie zniszczyć dwa przedziały w pociągu,
czyli zbić 18 szyb, wszystkie świetlówki i zamalować siedzenia i ściany
wagonu? Kilku wandalom zajęło to zaledwie parę minut. Uciekli, bo w
pociągach SKM brakuje monitoringu, SOK-istów i słynnej Renomy, która też ma
dbać o porządek
Szybka Kolej Miejska apeluje do świadków zdarzenia o kontakt z siedzibą
spółki bądź komendą Służby Ochrony Kolei SKM na stacji Gdynia Główna. Do nas
zgłosili się czytelnicy, którzy jechali feralną kolejką chwilę po jej
zniszczeniu.
http://miasta.gazeta.pl/aliasy/mod/super_zoom.jsp?xx=5467410&dx=35612
- To był wtorek, godz. 19.40 wsiedliśmy do SKM-ki na stacji Sopot Kamienny
Potok. Z przodu było trochę tłoczno, więc poszliśmy na koniec składu. W
ogóle nie było tu ludzi. Po chwili - szok. Wszystkie szyby są powybijane,
szkło wala się po ziemi, śmierdzi świeżą farbą - ściany, siedzenia, sufit są
zasprejowane. Kontrolerzy Renomy, którzy wsiedli do wagonu za naszymi
plecami tylko zaklęli - opisuje Adam, mieszkaniec Sopotu.
Jak się okazuje nie ma świadków zdarzenia, chociaż wszystko działo się
właściwie w biały dzień. Udaje nam się jedynie ustalić, że prawdopodobnie o
godz. 19.17 na stacji Gdynia Cisowa (tu zaczynał swój bieg pociąg) do
kolejki wsiada grupa kilku osób. W ciągu kilku minut udaje im się rozbić 18
szyb, zbić niemal wszystkie świetlówki, zamalować ściany i siedzenia. - Coś
takiego zdarzyło się po raz pierwszy - mówi Leopold Naskręt, z SKM. -
Zdarzały się graffiti, obrzucenie pociągu kamieniami, ale tu grupa osób
wsiadła do kolejki i po prostu zniszczyła wszystko, co napotkała na drodze.
Nie wiadomo jeszcze, ile będą wynosić straty - pracownicy Szybkiej Kolei
Miejskiej wciąż starają się to oszacować. Ale będzie to co najmniej
kilkanaście tysięcy złotych.
- To był skład po modernizacji, z nowymi oknami i obiciami siedzeń.
Zniszczeń na taką skalę wewnątrz składu odkąd pracuję nie pamiętam - mówi
Maciej Lingowski, członek zarządu SKM.
Zdarzenie ktoś widział. - Zadzwoniła do nas anonimowa osoba, która stała na
przejeździe kolejowym, z informacją, że coś niedobrego dzieje się w
pociągu - usłyszeliśmy w komendzie Straży Ochrony Kolei SKM.
Niestety, wysłany patrol SOK wsiadł dopiero na stacji Gdynia Redłowo. Wtedy
sprawców już nie było. Zastali jedynie zniszczone wagony. Dlaczego pojawili
się tak późno? - Brakuje nam ludzi - tłumaczy Naskręt. - Szkolimy ich za
darmo, dostają certyfikaty, a potem, jak już przepracują "obowiązkowe" trzy
lata... odchodzą do lepiej płatnej pracy.
SKM deklaruje, że chce w pociągach zainstalować monitoring. Pierwsze kamery
pojawiły się już w czterech nowych składach. Do 2012 r. monitoring ma być
zamontowany w 22 zmodernizowanych składach i 25 nowych, które mają zostać
zakupione. - Jak widać, w tych czasach to konieczność - mówi Naskręt.
W zeszłym roku naprawa zdewastowanych pociągów kosztowała spółkę 145 tys. zł
(wagony były niszczone 235 razy). W pierwszej połowie tego roku firma
odnotowała już 116 przypadków wandalizmu. Tym razem dużo poważniejszych -
usuwanie ich skutków pochłonęło tyle pieniędzy, co w całym 2007 r.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Temat: wszystko wraca ...
(w nawiasach kwadratowych prywatny, uproszczony zapis fonetyczny)
choć to uczucie fascynującego oszołomienia można poczuć chyba dopiero
przeglądając taki słownik. to jak spojrzenie na rzecz tak trochę z uKOSa,
pomimo
jej podniszczonej i mocno zużytej nazwy, to jak przypływ świeżych sił,
pewnego
rodzaju uwolnienie, cudowny dystans: pani doktor recytuje od dwudziestu
kilku
lat te same formułki, natomiast ja sobie wyglądam przez la fenetre, które
do
niedawna było dla mnie tylko oknem... a tam co? il n'y a pas des nuages...
nie
ma chmur.
Poczytaj sobie slownik wloski. Pare przykladow?
leonessa - lwica
restare - zostać
tempesta - burza
verdura - warzywa
rumoreggiare - halasowac
Pewna Wloszka, znajoma mojej znajomej, mawiala: "Gdybym miala corke, dalabym
jej na imie Cielęcina (wymawiala to: Czelenczina). To tak ladnie brzmi..."
(bo: il cielo = niebo; czyli Cielecina to anielica?!)
[ciach]
każde imię oznaczało dla
mnie konkretny kształt i kolor: np. Karol to czerwonawe "coś jakby kłębki
wełny".
Skąd, Karol jest zdecydowanie zielony!!! Sobota - czerwona, ultra - bardziej
kojarzy mi sie z dzwiekiem, jaki wydaje kamien spadajacy do rzeki z mostu
(takie "CHLUP"). Filip - ma taki mily odcien bezowo-brazowy, taki jaki
bardzo lubie. Ale jest tez wiele slow bez konkretnych kolorow, albo z
wieloma naraz, takimi, ktore sie wzajemnie wykluczaja, ale w tym slowie
akurat nie.
A muzyka? Don Cherry na przyklad - zdecydowanie czerwien i zielen. A Glass -
bialo-jasnoszary.
swoją drogą ciekawe, zobacz: kolor jest tak bardzo ważny, a co z
Escherem na przykład?
jego ryciny są czarno-białe a wydaje się, że "kolor" kipi w nich co
najmniej jak
u Kandinsky'ego. sam dokładnie nie wiem jak określić to uczucie.
A ja nie mam takiego wrazenia. Moze tylko w jednym przypadku - nie pamietam
tytulu: staw zaslany liscmi, a pod spodem wielka ryba.
Kolor jest wazny w slowach, a w sztuce dla mnie nie zawsze konieczny ( bo
wyobraznia ma wiecej do roboty) . Jak sie dobrze
zastanowilam, okazalo sie, ze moi ulubieni malarze kolor stosowali
oszczednie (sa oczywiscie wyjatki - ale to niczego nie zmienia - np. Bacon).
Ale np. obrazy Pierre Soulage'a są monochromatyczne - czarne, lub
granatowe z przeswitami bialego - i to wystarczy, jest tam cala harmonia
swiata i krajobrazu. A kiedys byla w Poznaniu wystawa Kurzawskiego (prof.
tutejszej ASP) - i byly obrazy, operujace tylko (lub glownie) biela i
faktura grubo nakladanej farby. Pejzaze, martwe natury... W tej bieli byly
wszystkie kolory i jeszcze cos wiecej. I jeszcze madrosc czlowieka, ktory je
malowal, taka madrosc, jaka przychodzi z wiekiem.
Chyba zbaczam cos za bardzo.
Pozdrawiam
Agnieszka
PS. Podczytujesz czasem "Umarlych ..." jeszcze ?
Temat: Europa czyści warszawskie bazary (Życie Warszawy)
Bieżąca woda, toalety, terakota na podłodze - albo handlowcy zaakceptują
unijne reguły, albo będą musieli zwinąć interes
Stołecznym bazarom grozi likwidacja. Punkty sprzedaży produktów spożywczych
nie spełniają wymogów sanitarnych. Widmo plajty zawisło nad warszawskimi
targowiskami. Restrykcyjne przepisy sanitarne, jakie obowiązują od maja,
doprowadzą do upadku 15 tys. drobnych handlarzy.
Tymczasem na bazarach zaopatruje się 200 tys. warszawiaków. Według nowych
przepisów, każdy właściciel bazarowego pawilonu sprzedający artykuły
spożywcze musi dostosować się do regulacji, które zwiększają bezpieczeństwo
sanitarne na targowiskach. Wymaga tego od nas Unia Europejska.
Spowoduje to, że nie w każdym bazarowym pawilonie, jak teraz, będzie
możliwa sprzedaż mięsa, wędliny, serów i pieczywa. Będzie to dopuszczalne
tylko w obiektach wyposażonych w ujęcie wody bieżącej - nie tylko zimnej,
ale i ciepłej, toaletę, a nawet... ściany i podłogę pokryte odpowiednią
farbą, glazurą lub terakotą. Oprócz tego mięsa nie będą mogły być
przechowywane w chłodniach i lodówkach razem z serami czy mrożonkami, a
nawet z wędliną. Nie można ich sprzedawać bez odpowiedniego fartucha, do
pakowania wędlin trzeba używać rękawiczek, a nie jak dotąd foliowych
torebek, którymi sprzedawca owijał rękę. - Przepisy sanitarne są
jednoznaczne. Nie można sprzedawać produktów spożywczych w warunkach
urągających zasadom higieny - wyjaśnia ŻW Andrzej Trybusz, główny inspektor
sanitarny kraju.
- Nowe regulacje są wprowadzane dla bezpieczeństwa klientów. To, co
oczywiste dla inspekcji sanitarnej, wprowadza popłoch wśród warszawskich
handlarzy. Drobni bazarowi sklepikarze są przerażeni. Twierdzą, że jeśli
regulacje będą konsekwentnie egzekwowane przez służby sanitarne, to
większość sprzedawców bardzo szybko pójdzie z torbami. - Przecież nikogo
nie chcemy otruć - zżyma się Mieczysław Olecki, właściciel pawilonu z
wędlinami na bemowskim bazarze przy Powstańców Śląskich. - Jeśli przyfasolą
nam kary za brak toalety, będzie ciężko, być może zbyt ciężko, by nadal
handlować.
- Urzędnicy chcą wyciąć w pień wszystkich, którym dobrze idzie handel.
Przez lata sprzedawało się mięso w pawilonie bez toalety i nikomu nic się
nie stało. Teraz nagle zmiany. A co zrobić, jak nie da się zbudować
ubikacji? Mam przed wejściem postawić kabinę toi-toi? - kpi Dariusz
Jesionek, właściciel punktu z mięsem i wędlinami na bielańskim targowisku
przy ul. Broniewskiego. - Te nowe przepisy to kpina - uważa Zbigniew
Nowakowski, właściciel budki z mięsem i wędlinami na bazarze przy Hali
Mirowskiej.
- Sądzę, że zasady sanitarne powinny być trochę luźniejsze. Obowiązek
wyposażania sklepików czy bud w bieżącą wodę mogę jeszcze zrozumieć, ale ta
cała reszta - te glazury, ubikacje to chyba lekka przesada. Trzeba przecież
liczyć się z kosztami. Nie każdego handlarza stać na takie wyposażenie.
Zdaniem Dariusza Jesionka nowe przepisy na pewno spowodują plajtę wielu
drobnych bazarowych punktów sprzedaży produktów spożywczych, już teraz
ledwie wiążących koniec z końcem. Tymczasem Andrzej Trybusz, główny
inspektor sanitarny kraju, zapowiada: handlowcy, którzy łamią przepisy
higieniczne nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Inspekcja sanitarna nie na
żarty bierze się za bazarowych niechlujów. Wyrywkowo bazary już są
sprawdzane. Na lato zaplanowano serię kontroli na większości polskich
targowisk.
- Kara, jaka grozi osobom sprzedającym produkty spożywcze w warunkach
niehigienicznych, zaczyna się od 50 zł, a kończy na postępowaniu przed
sądem grodzkim. Tu już grozi kara grzywny do 5 tys. zł - wyjaśnia Wiesław
Rozbicki, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Według
danych Głównego Urzędu Statystycznego na Mazowszu jest około 300 bazarów, w
Warszawie ponad 20. W około 10 tys. bazarowych pawilonów można kupić
artykuły spożywcze. Każdy zatrudnia około trzech osób. Co najmniej połowa
będzie miała kłopoty z utrzymaniem się, kiedy ruszą kontrole sanitarne. W
efekcie bez pracy może zostać 15 tys. osób.
wsp. STASZ, KOLA
MARCIN HADAJ
Temat: Dlaczego Linux? (fwd)
---------- Forwarded message ----------
Date: 6 Jul 98 07:48:02 GMT
Newsgroups: pl.comp.os.linux
Subject: Re: Dlaczego Linux?
| | A więc najbardziej czytelną i najważniejszą zaletą Linuxa ma być jego
| | cena?
| | ( nie jest to do końca prawda, bo Debian z L+ kosztuje 20zł a Win95
| | 350zł, przy
| Mysle ze to L+ kosztuje te 20.00 :)
| Ta, a papier i farba ile ?!
| Oceniłbym koszt używania linuksa zupełnie inaczej tj. w/g czasu
| przeznaczonego na konfigurację a także nauczenie się. Oczywi cie mowa
| o zastosowaniach komercyjnych a nie o zabawie.
| | czym przy MSW dostajmy "gwarnaicę" Mcrosoftu")
| Gwarancje na co ?
| Wsparcie techniczne a nie "zrób se sam".
Do tego zeby przeinstalowac system od nowa nie potrzebny jest mi pan ktory
mi to poradzi a bardzo wiele razy w tym wsparciu cos takiego mozna
uslyszec :((((
Przy tej dyskusji trzeba rodzielic dwie sprawy, raz latwosc obslugi i
administracji systemu, dwa oprogramowanie. Nawet najwiekszy zwolennik
Unix-a, w jakiejkolwiek odmianie nie powie, ze mozna posadzic przy
komputerze zupelnie zielona osobe, a ona po dwoch godzinach bedzie
potrafila sie poslugiwac nim. Niestety Unix nie nalezy do najporstszych
systemow w obsludze, o administracji nie wspomne. Windoza oferuje cos
takiego jak mozliwosc przyuczenia do pracy zupelnego glaba. Instalacja
nowego oprogramowania tez nie jest problemem, wklada sie cd-rom do
napedu, a potem klika. Dodatkowo, prawie wszystkie firmy produkujace
sprzet dla mas instaluja na dysku defaultowo Wincrasha.
Druga sprawa jest oprogramowanie. Na Unixa jest bardzo duzo
oprogramowania, wystarczy przekompilowac. Jestem ciekaw ile z osob tu
dyskutujacych probowalo przeniesc program z jednego Unixa na drugiego.
Nastepny problem to standard biurowy. Niestety MS Office dominuje,
wszyscy zadaja plikow Worda i sami je nagminnie wreczaja. Czesc osob
kupuje komputer do zabawy, wiekszosc gier chodzi pod Wintelem. Jesli
ktos ma komputer w domu i chce od czasu do czasu sobie pograc np. w
Civilization to musi miec dwa systemy operacyjne, niby nie jest to
problem Boot Menager lub LILO to zalatwiaja, ale kazdy wie, ze dysku
brakuje, wiec cos trzeba wyrznac. Linux stanal na rozdrozu, jesli nie
uzyska wsparcia od duzych firm softwarowych stanie sie kolejna
ciekawostka, jednak duze firmy musza zarabiac, wiec oprogramowanie musi
kosztowac. GNU jest dobre dla amatorow, zawodowcy musza miec pieniadze.
Czy programista ma wrocic do domu i powiedziec zonie, ze w tym miesiacu
nie przyniosl pensji, bo pisali public domaina???
Wnioski sa takie Linux jest doskonaly dla osob, ktore korzystaja z sieci
ciagle i chca tanio postawic serwer, znaja sie dobrze na komputerach lub
dla osob, ktore musza (lub chca) nauczyc sie Unix-a lub musza korzystac
z Unixa (praca). Pomijam zapalencow i amatorow (amator - milosnik).
Jesli Linux ma zdobyc mocna pozycje wsrod mas to musi zostac uproszczona
instalacja i administracja. Przy starcie laduja sie X, wszystko robi sie
w okienkach, nie trzeba grzebac w plikach konfiguracyjnych.
Dla wyjasnienia, korzystalem z nastepujacych systemow operacyjnych
TOS 1.04, 2.06, 3.0 (Atari ST)
MAC OS 7
Dos
OS/2 3.00
OS/2 4.00
Windows 3.11
Windows 95
AIX (administrowanie)
Linux (Red Hat, Slackware, Debian, Monkey)
VM/XA
bawilem sie tez roznymi systemami
BSD (wersja komercyjna, po dwoch dniach wywalilem bo shutdown nie
dzialal)
SunOS
MiNT
MultiTos
WorkBench (Amiga)
i kilkoma systemami z komputerow osmiobitowych)
moje spojrzenie nie jest wiec jednostronne.
Temat: O poezji na p.h.p
pietryszyk:
Witam państwa serdecznie.
Sprzeczność na samym początku, bo serdecznie kłóci się
z per państwo, co na tutejszej (i nie tylko) grupie dyskusyjnej
bywa uznawane za formę obraźliwą :) Ale widać, że bez złych
intencji.
Od pewnego czasu czytam sobie wiersze zamieszczane na tejże grupie, co
prawda rzadko i nieregularnie, pozwoliło mi to jednak wyrobić opinię o
poezji tworzonej obecnie przez młodych ludzi, choć również tych starszych.
O ile dobrze widzę, "młodzi" to raczej świeży desant, "starsi" - to
kregosłup grupy (choć przy moich pierwszych czytaniach php
miałem wrażenie, że wszyscy prócz Włodka Holsztyńskiego
to jakieś nawiedzone małolaty :)
Być może, było to spowodowane niedokładnością w studiowaniu "postów"
pisanych na grupę, lecz nie udało mi się odszukać wierszy pisanych stylem
zupełnie konwencjonalnym, wywodzącym się od Horacego, z rymami, zachowanym
rytmem, melodią etc. Jeśli jednak takie wiersze się tu pojawiają, to
stanowią one niewielki procent całości. Bardzo bym prosił grupowiczów o
wyjaśnienie mi przyczyn takiej tendencji?
Nie ma potrzeby, wyjaśnienie niżej:
Aby sobie wytłumaczyć powyższe, stworzyłem teorię, bardzo prostą zresztą,
że
obecnie nie używa się rymów, aby nie zostać posądzonym o banalność oraz
dlatego, że zdecydowana większość "tutejszych" poetów po prostu, proszę
się
nie poczuć urażonym, nie potrafi tworzyć poezji, sprawnie operując rymem,
rytmem, melodią, stopami metrycznymi, że już nie wspomnę o zabiegach
zarezerwowanych dla geniuszy słowa jak np. eufonie.
[...]
iż początkujący poeci zaczynają od bardzo trudnych w tworzeniu
awangardowych
wierszach białych.
Trudnych? Czy ktoś z tu piszących tak uważa? Teraz wierszem może
być wszystko, skoro chlapanie farbą jest malarstwem, to chlapanie słowem
jest poezją. Poza tym każdy teraz chce być poetą (to przecież dobrze :),
a formy wyższe (a przynajmniej wyżej wymienione) są kulą armatnią
u nogi twórcy. W dodatku wymagają rzeczy rzadkiej - pewnego talentu
(Polonika nazywa to uchem :). Ścisłe formy są tak krępujące i tak
trudne w użyciu, że nastąpiłaby grupowa rzeź niewiniątek przy
okazji takowej selekcji. O modzie nie wspomnę. Poza tym przy
rymach łatwo o podróż w okolice Jasnej Góry, co jest jeszcze
gorsze, niż ich brak.
Czy źle, że piszą, jak piszą? Że "sztuka", a nie sztuka? Nie, bo lepiej
pisać tak, niż biernie konsumować medialne ochłapy. Klasyka?
To se nevrati, jak mawiają południowcy bez morza. Żal? Żal.
Pozdrowienia
Temat: A oto kilka przykładów niesamowitych wynalazków naukowych... :))
Koncerny trują i oszukują
W Sydney przyznano antynagrody dla najgorszych produktów świata
Tabletki nasenne dla dzieci, trujące zabawki, woda z kranu sprzedawana w
butelkach - oto zdobywcy haniebnych Nagród za Najgorsze Produkty Roku,
przyznanych przez Światową Federację Konsumentów podczas konferencji w
Sydney. Te wstydliwe trofea są świadectwem bezgranicznej chciwości
wielkich korporacji.
Światowa Federacja Konsumentów (Consumers International, CI) skupia 220
organizacji ze 115 krajów. Proponują one kandydatów do Bad Products
Awards. Ostatecznego wyboru dokonuje sekretariat CI, uwzględniając nie
tylko szkodliwość towaru, ale także rozmiary firmy oraz globalnej
sprzedaży i marketingu. Dyrektor CI, Richard Lloyd, podkreśla, że
wielomiliardowe, globalne koncerny mają obowiązek postępować uczciwie i
odpowiedzialnie. Niestety, rzeczywistość często jest inna.
W tym roku antynagrody zostały rozdzielone po raz pierwszy, a już
wywołały popłoch wśród dyrektorów firm. Niegodny tytuł "Marketingu Złego
Napoju" przypadł koncernowi Coca-Cola za wodę Dasani. Swego czasu
pisaliśmy w "Przeglądzie" o tym, jak w 2004 r. szefowie amerykańskiego
giganta postanowili wprowadzić na brytyjski rynek wodę mineralną o
wdzięcznej nazwie Dasani i "symbolicznej" cenie 95 pensów (1,35 euro) za
pół litra. Organizacje konsumentów podniosły larum, gdyż Dasani, która
miała się stać konkurencją dla renomowanych marek,
okazała się zwykłą kranówą.
Coca-Cola musiała wycofać swój godny pożałowania napój ze sklepów
Zjednoczonego Królestwa. Dasani została także "uhonorowana" antynoblem
przyznawanym na Harvardzie. Wydawało się, że po tej kompromitacji
dyrektorzy koncernu zrobią wszystko, aby świat o kranówie zapomniał.
Chciwość okazała się jednak silniejsza. Dasani nadal jest sprzedawana w
USA, Argentynie, Meksyku, Brazylii i innych krajach Ameryki Łacińskiej.
Coca-Cola nie zaprzecza, że w pięknych butelkach jest woda z sieci
miejskiej, zachęca klientów do kupowania Dasani jako napoju
"wzbogaconego specjalnym zestawem minerałów, zapewniających czysty,
świeży smak". Światowa Federacja Konsumentów w ostrych słowach
napiętnowała pazerność amerykańskiej firmy: "Dostęp do takich rzeczy jak
woda, jest podstawowym prawem konsumenta. Korporacje, jak Coca-Cola,
poprzez butelkowanie i sprzedawanie tego uniwersalnego zasobu, stworzyły
przemysł o wartości 100 mld dol., podczas gdy miliard osób na świecie
nie ma dostępu do dobrej wody pitnej".
Pierwsza antynagroda CI przypadła jednak amerykańskiej filii japońskiego
koncernu Takeda Pharmaceuticals, który postanowił sprzedawać
środek nasenny dla dzieci
pod nazwą Rozerem. Na samym początku roku szkolnego rozpoczął zakrojoną
na szeroką skalę telewizyjną kampanię reklamową. Reklamy pokazywały
uczniów, tablice w klasach i autobus szkolny, a przyjemny głos kusił:
"Rozerem chciałby wam przypomnieć, że czas wrócić do szkoły. Zapytaj
dziś swego lekarza, czy Rozerem jest dla ciebie odpowiedni". W
komentarzu do nagrody CI stwierdza, iż producent reklamował swe
lekarstwo, w ogóle nie wspominając o potencjalnych bardzo poważnych
skutkach ubocznych, takich jak wywoływanie myśli samobójczych u
cierpiących już na depresję pacjentów. Ponadto reklamy nie informowały,
że bezpieczeństwo i skuteczność Rozeremu dla dzieci nie zostały
stwierdzone. CI skrytykowała także amerykańską Federalną Agencję ds.
Żywności i Lekarstw, która dopiero po pół roku zakazała emisji reklam i
nie wyciągnęła wobec firmy Takeda konsekwencji.
Antynagrodę za najgorszą zabawkę otrzymała firma Mattel, producent m.in.
lalki Barbie. W ciągu zaledwie pięciu tygodni koncern ten musiał wycofać
ze światowych rynków 21 mln wyprodukowanych w Chinach zabawek -
samochodów, biżuterii i lalek. Okazało się, że farba, którą je pomalowano,
zawiera trujący ołów,
a części zabawek odrywają się i mogą zostać połknięte przez dzieci.
Szefowie Mattela początkowo obciążali winą chińskiego producenta, potem
jednak musieli przyznać, że popełnili "błędy w planowaniu". Consumers
International stwierdza: "To klasyczna próba uniknięcia
odpowiedzialności" i zarzuca koncernowi Mattel także to, że w ogóle nie
współpracował w dochodzeniu, które w jego sprawie prowadził Kongres USA.
Temat: 12,7-mm kbw specjalny WSSK Wychłop
To kto te dwa sprzeczne rozkazy wydal (bo wydane zostaly...)???
II oficer Murdoch - pełnił wachtę.
Postąpił zresztą zgodnie z ówczesnymi zasadami.
Gdyby staranował był górę dziobem i stracił sekcję dziobową, to po
powrocie do Anglii byłby utracił patent oficerski za to, że nie próbował
ominąć przeszkody.
Jednak i on i kapitan Smith popełnili błędy wpływając w pole z górami
lodowymi - nie zwolnili i nie zadbali o dobrą obserwację.
Po pierwsze nie szukali od początku rejsu lornetki z bocianiego gniazda.
Jej zaginięcie to ciekawa sprawa, bo wpierw I oficerem miał być Murdoch,
ale władze kompanii żeglugowej na to stanowisko w ostatniej chwili przed
rejsem powołały Wilde'a (miał zostać kapitanem "Titanica" po odejściu
Smitha na emeryturę - to miał być zresztą jego (Smitha) ostatni rejs).
Wtedy Murdocha zdegradowali na II oficera, a pierwotnego II oficera
wyokrętowano. Ów delikwent zabrał tę lornetkę do kabiny i zapomniał
odnieść przed opuszczeniem "Titanica", a kapitan Smith, gdy dowiedział
się o sprawie nie kazał otworzyć opuszczonej kabiny.
Po drugie oprócz bocianiego gniazda należało obserwatorami obsadzić
pokłady (jak zrobił to kapitan Rostrom z "Carpathii" płynącej na pomoc
"Titanicowi").
W Arktyce góry lodowe są zwykle wydrążone (w Antarktyce zwykle lite) i
dlatego się dość często przewracają. Wtedy na powierzchni mamy górę
pokrytą solą, która gorzej odbija światło gwiazd i Księżyca.
Tamta noc była także bezwietrzna i dlatego nie było fali przyboju (z
białą pianą) przy górze.
Noc była jednak gwiezdna (bezksiężycowa i bezchmurna) i taką ciemną górę
bez przyboju szybciej dostrzegłby obserwator z dolnego pokładu
obserwujący gwiazdy tuż nad horyzontem (góra by jakąś przysłoniła) niż
marynarz z bocianiego gniazda.
Samo uderzenie zresztą było ciekawe - statek otarł się o górę i tylko
stracił trochę farby.
Płyty poszycia były wykonane jednak z mało elastycznej stali i znitowane
(spawanie upowszechniło się w okresie międzywojennym). Uderzenie
spowodowało powyrywanie nitów i przeciek wody na złączach.
Bul taki High-Tech ze nikt w okolicy radia nie mial i odebrac wezwania
nie byl chyba w stanie - a strzelanie rakiet ktos chyba uznal ze to na
wiwat ku uciesze pasazerow...
To nie tak.
Wtedy okoliczne statki miały radia, ale ten sprzęt traktowano jako coś
nowego i dlatego załogi nie miały etatowych radiooperatorów. Zamiast
tego firmy radiowe (Marconi, Telefunken) wynajmowały pracowników do
obsługi radiostacji na statku. Zwykle na statku był jeden radiooperator
("Titanic" miał 2), który pracował tylko kilka h na dobę (przez resztę
doby radio było wyłączone). Poza tym radiooperatorzy zwykle albo
nadawali depesze od/do pasażerów ("Pozdrowienia od/do wujka Henry'ego
płynącego do Nowego Jorku"), albo "chatowali" Morse'em, albo "bawili
się" w zagłuszanie się nawzajem.
Wezwania odebrało kilka statków, ale najbliższa z nich "Carpathia"
dopłynęła o kilka h za późno, pomimo że kapitan Rostrom "wydusił" z niej
kilka wężłów więcej niż na próbach stoczniowych.
Natomiast z rakietami sprawa jest ciekawa, ponieważ w odległości kilku
mil od "Titanica" był statek który potem zdryfował dalej. Nie zareagował
on na rakiety, ani na wezwanie przez radio.
Najprawdopodobniej był to frachtowiec "Californian", na którym radiowiec
spał wraz z całą załogą (stanęłi w dryfie na noc). Kapitan tego statku
potem "poprawił" dziennik okrętowy, że statek był dalej i rakiet nie
było.
Dopiero po "Titanicu" wprowadzono etatowych radiooperatorów do załóg
statków i zasadę dyżurów non-stop.
Temat: Akcje TPSA dla Poczty
E.C: ...czy obrzucic petardami, zelastwem, oblac farba budynki rzadowe,
spalic flage lub kukle,...
----------------------------E.C.
Stary, troszke wpadles we wlasne sidla; czy powyzsze, to nie sa dzialania
kolidujace z bezpieczenstwem publicznym i racja stanu ?
A przeciez zadnemu z tych, ktorzy organizowali i brali udzial w tego typu
zadymach, wlos z glowy nie spadl.
Chyba jednak nie. Palenie kukiel, rzucanie petard i zelastwem, to swego
rodzaju folklor polityczny, fakt ze obrzydliwy. To, ze nikomu wlos z
glowy nie spadl, spowodowane jest moze nie tyle slaboscia rzadu, czy
organow scigania, co faktem, ze kazdy z takich procesow bylby, sila
rzeczy, silnie upolityczniony. To sie zle kojarzy, kreuje meczennikow.
Czasami lepiej po prostu przeczekac.
Wracajac do TPSA, wylaczenie telefonow urzednikom panstwowym to jednak
co innego niz zniszczenie elewacji budynkow rzadu. To moze zagrozic
bezpieczenstwu panstwa.
------------------------A.B:
Rozumiem, ze przybywa uzytkownikow i to w tempie
geometrycznym, a TPSA nieruchawa. Tymczasem pieniedze sie marnuja. Ja sie
denerwuje. Wszyscy na tym traca.
-------------------------E.C.
Ale czy dalsze zwiekszanie ilosci linii dostepowych nie pogorszy zamiast
polepszyc ?
Ja, jak sie juz polacze i mam "czysta" linie, to z TPNETem mam
maksymalna przepustowosc. Dalej (poza TPNET i POLPAK-T) to juz jest
roznie, ale wiekszosc moich codziennych spraw dzieje sie wlasnie w sieci
TPSA, tam jest news serwer, providerzy z ktorych korzystam i z ktorymi
wspolpracuje sa podlaczeni do POLPAKu. Nie wiem jaka jest przepustowosc
lacz pomiedzy siecia TPSA a NASKiem. Wiem ze NASK uruchomil ostatnio
szybkie lacze z tzw. zagranica, bodajze 160 Mbps.
Cienki jestem w serwerach, sieciach, fizycznych zasadach dzialania
Internetu.
Gdzie lezy przyczyna coraz wolniejszych transmisji ?
Ostatnio (poza Polske), to juz nawet ISDN nie pomoze.
Czy w tym przypadku wina rowniez lezy po stronie TPSA ?
Powaznie, to nie jest zaczepka. Na prawde nie wiem.
To kwestia cienkosci lacz, ale gdzies dalej (wiec ISDN nie ma nic do
rzeczy). Moze na styku TPSA/NASK, moze przy wyjsciu z Polski. Nie wiem.
------------------------A.B.
Nota bene, z punktu widzenia operatora, proces wybierania i sygnal
zejetosci niewiele sie roznia od tego jakby trwalo polaczenie (jest
zestawiane lacze), wiec TPSA podwojnie na tym traci: nie zarabia na
polaczeniach a lacza ma zajete. Nieprawdaz?
------------------------E.C.
Prawdaz.
Za to odbija to sobie na taryfikowaniu 1-szego impulsu w momencie
zgloszenia modemu. A modemy czesto sie nie dogaduja...
O, o, o. Swieta prawda.
| O, kombatant. Szacuneczek. (Bez zlosliwosci, bynajmniej.)
| Trzeba bylo zostac poslem.
Brrrrrrrrr !
A juz myslalem ze mi zle nie zyczysz.
No co ty. Posel ma fajnie, moze glosowac na dwie rece, moze przyjac do
testowania samochod, telefon, meble, moze jezdzic w odmiennym stanie
ze po wyborach zmieni zdanie. Moze tez pracowac, ale jaki elektorat taki
posel.
Jednak jestem za zwiekszeniem ilosci linii dostepowych.
Ja tez.
Post ten splodzilem wczoraj, ale nie bylo szans go wyslac.
Co po ok. godzinie stwierdziwszy, poszedlem spieniony po czubek (glowy
oczywiscie), spac.
Rozumiem ten stan. Zdarza mi sie dosc czesto. Kiedys po polgodzinnej
walce, kiedy udalo mi sie wreszczie wymienic poczte, zassalem grupy
dyskusyjne i popelnilem taki tekst:
===============
1000% racji.
15 procent akcji za darmo dla pracownikow prywatyzowanych zakladow to
marchewka majaca zapchac usta rozspasanym zwiazkowcom, zeby ci na
prywatyzacje wyrazili zgode. Bylo to zle od poczatku, i teraz mamy tego
skutki.
Szczegolnym niesmakiem napawaja grozby i zadania pracownikow TPSA, jesli
sie wezmie pod uwage naprawde zenujacy poziom uslug jaki ta instytucja
ma nam do zaoferowania oraz fakt ze jest monopolista na tym rynku.
Niestety, zwiazki zawodowe w naszym kraju maja zbyt wiele do
powiedzenia, i to nie tylko chodzi o "ten" zwiazek.
Wystarczy spojrzec na to, co sie dzieje z PKP.
===============
Pozniej musialem sie tlumaczyc dlaczego. Teraz juz wiesz.
To dobra puenta.
Adrian Bojczuk
ITS Consulting
http://www.its.wroc.pl/
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 106 wypowiedzi • 1, 2