Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fani bajki
Temat: Kary za łażenie po scieżkach rowerowych.
W zasadzie i tak nie zrozumiesz
Gość portalu: KA napisał(a):
> Mały drobiazg, jestem kierowcą i służbowo codziennie używam samochodu, do
> pracy jeżdzę rowerem z wyboru nie z braku samochodu i bajki opowiadane tu
> przez kierowców o zagrożeniu jakie stwarzają rowerzyści są śmieszne,
Dla Ciebie tak, dla mnie nie, bo za czyjas glupote nie chce odpowiadac, a
uswiadomienie o niebezpieczenstwach plynacych z Twojego zachowywania sie jako
rowerzysty (notorycznym lamaniem prawa (komunistycznego)), uwazam za potrzebne.
Ty nie zrozumiesz, ale moze ktos kto to przeczyta, bedzie rozumial.
> największe zagrożenie stwarzają sami kierowcy ich brawura i prawo większej
> fury, o braku kultury, zrozumieniu innych nawet nie wspominam bo to już dla
> zbyt wielu pojęcia zupełnie nie zrozumiałe
Dla Ciebie wyjatkowo ZE WZAJEMNASCIA.
.Mała statystyka wykazuje że na 1000
> zagrożeń z jakimi spotykam się jako kierowca kilka jest wynikiem głupoty,
> chamstwa itp rowerzysty czy pieszego, reszta zagrożeń to efekt poczynań
innych
> kierowców.
Moja statystyka mowi, ze najbardziej niebezpieczne sytuacje na 1000 przypadkow
w 50% naleza do kierowcow, w 35% do rowerzystow, w 10% dla pieszych i 5% dla
motocyklistow. Ale podobnie jak wyzej cytujac Twoje slowa kierujac je do
Ciebie "braku kultury, zrozumieniu innych nawet nie wspominam bo to już dla
zbyt wielu pojęcia zupełnie nie zrozumiałe"
Mam więc taką propozycję dla zagorzałych fanów kierownicy i
> wytykanią złych zachowań na drodze: załóżcie swoje własne forum
> smrodowozidupków
Temat: TRIO JAZZOWE: HUMAIR, KUHN I WOJTASIK
TRIO JAZZOWE: HUMAIR, KUHN I WOJTASIK
24 listopada, o godz. 20.00
zapewne wszyscy fani jazzu zaplanowali juz, ze spedza piatkowy wieczor w
teatrze Bajka w Warszawie gdzie zagraja prawdziwe legendy europejskiego
jazzu. Daniel Humair,Joachim Kühn i Piotr Wojtasik wystapia po raz pierwszy
razem juz w ten piatek! Zapraszamy na muzyczna uczte!
wiecej informacji na www.ifv.pl
Temat: dla fanów Monty Pythona 6 i 8 X w Teatrze Bajka
dla fanów Monty Pythona 6 i 8 X w Teatrze Bajka
Sedno nie jest jedno czyli Stowarzyszenie Osób mówiących nie na temat" w
reżyrerii Arka Jakubika, 6 i 8 października o godzinie 19:00 w Teatrze Bajka
w Warszawie ( Marszałkowska 138, tel.: 22 826 69 66)
Temat: Polecam Bajki-Grajki!
Hej, ja i moje dzieci też jesteśmy fanami tych bajek. Brakuje mi chyba tylko o
Śpiącej Królewnie. Czy ktoś właściwie wie, ile ich jest i jakie?
Pozdrawiam,
W.
Temat: bajka Tomek i przyjaciele
A są może jakieś książeczki o Tomku? Ja też mam w domu fanów tej
bajki
Temat: Epoka lodowcowa -kolorowanki
Epoka lodowcowa -kolorowanki
Czy może ktoś zna strony z kolorowankami z tego filmu. Mój dwulatek jest
aktualnie fanem tej bajki. Pomożcie!!!! MMM
Temat: Struś
chciałbym byc kojotem,i zawsze chciałem,
ale wszyscy,znajomi wiedzą,że jestem fanem tej bajki,
ale jak się wścieknę to zmienię nicka
Temat: szukam tytułu bajki o dinozaurach
Hej
Niestety nie znam tej bajki, pisze niestety bo mój synek jest fanem
dinozaurów. Jest bajka o chlopcach i dinozaurach "Gwiazdka z
dinozaurami" ,moze ta sie wam spodoba, pozdrawiam
iwona
Temat: Dla fanów Scooby Doo :-)
Dla fanów Scooby Doo :-)
www.cartoonnetwork.com/play/arcade/scooby_scoobytrap/index.html
I kilku innych bajek :)
Temat: dolina muminkow
dolina muminkow
pamietacie ta bajke?
ostatnio obejrzalem niemal pod rzad 23 odcinki jakie znalazlem w sieci
o tu: kreskowki.fani.pl/
niezle, jestem niby juz duzym chlopcam a pare razy sie balem :-)
Temat: BARBARA ŁOPYTA, Lista 3, poz.5
Gość portalu: NINA napisał(a):
> Mimo wszystko basia jest normalna i mysląca
normalna i myśląca z SLD? Bajki Pani opowiada...
> choć ma nierozgarniętych fanów.
Pani chciała powiedzieć "elektorat" :-)
Temat: "Smutna Królewna" M. Walczaka - Teatr Montownia
jestem fanem MONTOWNI, byłem na wszystkim. Na Królewnę przyjechaliśmy z
Pomorza. Rewelacja, dzieci szalały i my też. To dziw, Panowie grają dla dzieci
tak jak dla dorosłych, pierwszy raz widziałem taką bajkę. Zobaczcie koniecznie.
Temat: Ks. Maliński
Może wielkim fanem ks. Malińskiego nigdy nie byłem, ale kiedyś czytałem jakiś
tom z jego opowiadaniami. A może to były bajki? Nie pamiętam dokładnie, ale
niektóre były niezłe. Na przykład wizja współczesnego klasztoru a w nim
ostatniego zakonnika.
Temat: Do Herolada
Do Herolada
Bardzo podoba mi sie pomysł z Pokemonami, poszłabym dalej i nazwała tak
zarząd i jego fanów, no jedną to nazwałabym postacią ze starszej bajki, bo to
i ząb czasu widoczny, "smerfetką" jej nick to "Laur"
Temat: Giwi! usiń spamy tego gościa!
oszolom.z.tv.trwam napisał:
> Tak, masońsko-nichilistyczne lewactwo mocno się tu rozpanoszyło!
> Ale damy radę!!!
"Damy radę?
Tak damy radę!"
Wiesz z jakiej to bajki? Jesteś fanem "Boba budowniczego"!!! Oj dziecinniejecie.
Temat: co z tym linkin park?
co z tym linkin park?
czy ktos mnie oswieci i napisze dlaczego pisze sie o nich tak zle, tzn. fani
rocka czesto tak pisza??? bo ja moze nie z tej bajki jestem , nie kumam.
Temat: Barcelona pyta o Dudka!
Dudek i Kosa w Barsie, oli w Juve znacie inne bajki ?
72% w tym 50% to polacy "fani Dudka" zakochani w tym bramkarzyku
niczym De zew .. ktory to jest niezly bajkopisarzem
Temat: Dialogi
Twoje dzieci chyba nie najgorzej na tej niewierze wychodzą ;)
A fanem Pogromców mitów został z przymusu, jak mu odcięłam pożal się Boże bajki, po których do dziś ma lęki. Na plus mu trzeba zapisać, że woli Discovery od publicystyki w TVP1 :P
Temat: Młodzieżowe przedstawienie o stanie wojennym
Na żywo jak wygra Kaczor! Stan wojenny w porównaniu do podstępnej polityki
Kaczorów to bajka! Zobaczycie Rydzykaczo-fani
Temat: Mars Volta - 'Frances the Mute'
Ale przecież Metheny to zupełnie inna bajka niż Mars Volta, więc jest to wypaczające uproszczenie. Dla mnie porcja pięciu średnio piętnastominutowych kawałków w ciężkostrawnej marsvoltowej konwencji wygląda na coś jedynie dla hardkorowych fanów.
Temat: DOMISIE - gdzie można kupić CD, VCD, DVD?
ja te sie dołanczam do fanów ;-)
jak ktos znajdzie płytę dvd lub vcd to chętnie się wymienie za inne bajki,
może ktos przegra....w zamian za cos....
Temat: CZY to jest tak>????????
Co prawda mój koles lubi bajki (czytane i oglądane w TV), ale jest odwiecznym
fanem śrubek i śrubokrętów (jako 2-latek rozkręcił mężowi obudowe komputera, a
niedawno wykręcił mi drzwiczki szafki w kuchni). I co> I nic, ja się cieszę, że
coś go fascynuje
Temat: Star Wars
Czas na małą burzę na forum
Wiem że się narażę fanom SF, ale po co marnować czas na oglądanie takiej bajki?
Nie szkoda kasy?
Pzdr.
PS.
Nie lubię wszystkiego,co ma cokolwiek wspólnego z SF.
Temat: Król Artur
Co z tego, ze jest fanem Dragonballa? Fajna bajka, odtenteguj sie od niej :).
A 'Krol Artur' przyjemnym filmem i tyle. Bija sie, jezdza na koniach, strzelaja
z luku, caluja :). Oczywiscie nie moglo zabraknac komicznej postaci, taki
odpowiednik Gimliego z Wladcy Pierscieni :P
Temat: Ranking bezpiecznych bajek!!!
mama_kotula napisała:
> spurs1 napisał:
>
> > Przeczytałem wszystkie wpsisy i odnoszę wrażenie że powstał ranking bajek
> które LUBIĄ RODZICE. Co drugi wpis zaczyna się od lubię....to i tamto a nie
> > lubię...tego i tamtego bo ...
> > Po raz kolejny rodzice wiedza lepiej . A co na to dzieci...
>
> Cytuję z postu tytułowego:
> "Pisałam o dobranockach i wpadł mi do głowy pomysł,żeby stworzyć listę bajek ,
> które MY JAKO RODZICE uważamy za bezpieczne dla naszych pociech".
> Masz jeszcze jakieś spostrzeżenia?
BEZPIECZNE BAJKI. No przypatrzmy się wpisom na temat tze BEZPIECZEŃSTWA BAEJEK
DLA DZIECI:
-dla mnie teletubisie maja twarze malych demonow. Ja sie ich boje...
Serio.
-Jezeli to jest to samo co w hameryce to dla mnie teletubisie sa
beznadziejnie
glupie...
-nie lubię Franklina, przemądrzały egoista i koszmarny brat.
-Dla nieco starszych dzieci moze być "Aparatka" która mi bardzo
przypadła do
gustu i sama oglądałam
-Okraglinek za bardzo sie trzęsie i ja dostaje mdłości
-Mi podobaja sie angielskie bajki o relistycznych zawodach
-Jestem fanem polskich bajek z lat osiemdziesiątych
-Jednakowoż Na pierwszą projekcję Teletubisi zareagowałam
alergicznie i tak mi zostało. Moje dziecię nie bedzie tym badziewiem
faszerowane. Nie dość, że paskudne to durne do potęgi
-Nie znoszę tej bajki.
Maja jest głupia i naiwna, Gucio leniwy, a Tekla wredna
-Na czym polega fenomen teletubbisiów? Okoliczne dzieciaki mają z nimi
ubranka,
buty, samych tubisiów po kilka, a jedzą tylko jeden jogurt - "teletubisiowy
krem". Dla mnie ta bajka jest wyjątkowo niestrawna...
- Nie znoszę tych stworów
-o teletubisiach : choc dla mnie jako dorosłego też są durne, przyznaje
-ja nienawidzę!!! Cynizm Myszki Miki i
ogólnie mała emaptia postaci i fabuł mnie poraża.
>
Temat: Ksiazki na gwiazdke dla 2-3 latka - ktore?
Ksiazki na gwiazdke dla 2-3 latka - ktore?
Podobny post zamiescilam na Kwietniowkach 2005, ale chcialabym zapytac
rowniez tutaj. Mamy duzo ksiazeczek na teraz, wiec robie zapasy na
przyszlosc, bo wychodzi mi, ze przez najblizszy rok, nie bede zbyt czesto w
Polsce. Moj syn ma teraz rok i siedem miesiecy, ale ksiazeczki moga byc
troche za dorosle. Szyszka lubi grube, duze, zeby bylo duzo technicznych
szczegolow, no w ogole, zeby bylo duzo szczegolow na obrazkach, rytmiczne,
osadzone w realiach dnia codziennego, ze tak powiem, bo zadne basnie, czary
itd. mojego dziecka nie ruszaja: chyba jest jeszcze za maly. Nie podchodza mu
ksiazeczki typu twarda oprawa i jeden wiersz albo krotka historia, nad czym
bardzo ubolewam, bo mamy takich sporo. Ksiazki moga miec miekkie kartki, bo
moj syn nie niszczy. Zalezy mi ksiazeczkach napisanych piekna polszczyzna
(jestesmy fanami Brykczynskiego, Strzalkowskiej, Wawilow) albo pieknie
ilustrowanych albo z jakims takim niepowtarzalnym pomyslem. Idzie mi o to,
zeby dziecku jezyk polski kojarzyl sie z czyms naprawde fajnym (mieszkamy w
Budapeszcie).
Czakam na Wasze sugestie i mam kilka pytan (numeruje, zeby bylo latwiej
odpowiadac)
1.Czy mialyscie w reku ksiazeczki z serii Kamyczek? Czy to jest
rzeczywiscie takie psychologiczne cudo, czy raczej pic i lepiej zaoszczedzic
pieniadze na cos innego? Jakim jezykiem sa napisane? Czy sa ladnie
ilustrowane?
2.Co myslicie o serii Kamilka?
3.Co myslicie o Calus na dobranoc? i Czy zle sie czujesz, Sam? Amy
Hest. Podobno hit.
4.Wendy Cooling: Poczytaj mi Mamo. 50 bajek do czytania na glos. Czy to
bajki dla duzych dzieci, czy dwulatek tez cos dla siebie tam znajdzie? Czy
warto kupic na przyszlosc? Czy ladny jezyk? Bajki madre? Ilustracje? Itd
5.Cole Babette: Milutek. Znowu – podobno hit. Czy warto?
6.W Merlinie mozna kupic 10 ksiazeczek z serii POczytaj mi Mamo za 27
zlotych. Czy ktoras z Was zamawiala i wie, ktore konkretnie ksiazeczki sa w
tym zestawie?
7.Ktore ksiazeczki z magnesami?
8.Ktore Bajki grajki z tych ostatnio wydanych polecacie?
9.Czy ktos widzial Rym cym cym .. gdzies mi z glowy uciekl rym
Malgorzaty Strzalkowskiej? W ksiegarniach warszawskich albo w jakis malych
wysylkowych?
10.Cudowne bajeczki wydane przez Olesiejukow. Warto, nie warto?
Wrzucilam tytuly do przegladarki. Wiem, ze niektore pozycje byly juz
omawiane, ale moze jakas nowa opinia albo komentarz sie trafi. Czekam z
niecierpliwoscia, bo chcialabym zlozyc zamowienie jeszcze w tym tygodniu.
Temat: "Władca pierścieni: Dwie wieże" - recenzja Wojc...
Taka sobie bajeczka o leśnych stworkach to np. Gumisie lub Smerfy (pozrowionka
dla fanów). Ale nie LotR. Cytuję: "Tolkien chciał dać współczesnym mowy mit,
odpowiednik średniowiecznej legendy bohaterskiej, w który można by uwierzyć
nie na zasadzie dziecięcej wiary w cuda-niewidy, ale wiary dorosłej, z jaką
się czyta prawdziwą literaturę. Tolkien tęskni do czasów, kiedy baśń
ukazywała "bój człowieka z wrogim światem i jego katastrofę, nieuniknioną w
ramach Czasu", gdzie Smok nie był potworem z bajki, ale figurą z tragicznej
legendy. To jest program również na czasy obecne, kiedy największe legendy
ludzkości, jak np. staroindyjska "Ramajana", lądują na półkach wypożyczalni
wideo w dziale dziecięcym (może dobre i to!)." (Tadeusz Sobolewski)
Pełny artukuł: www2.gazeta.pl/film/1,27433,696113.html
Więc "Władca..." z założenia nie jest bajką, mimo że opowiada o zmyślonych
wydarzeniach, dokadnie tak samo jest z legendami i podaniami. Mimo że wątpię,
by pajączek uratował Łokietka (stara legenda), to wierzę w tę legendę i nie
traktuję jej jako bajkę. Tolkien chciał wypenić pustkę w angielskiej
mitologii.
Znowu cytat: "Chodzi o to, że John Ronald Reuel Tolkien nie zamierzał napisać
powieści. Od wielu lat ubolewał nad tym, że język angielski nie ma utworu
literackiego odgrywającego dlań takiej roli, jaką skandynawskie eposy
odgrywają dla języków nordyckich. O napisaniu czegoś takiego Tolkien marzył
jeszcze w młodości, zanim został profesorem języka staroangielskiego w
Oksfordzie." (Wojciech Orliński)
Całość: www2.gazeta.pl/film/1,27433,699221.html?as=1
Temat: Bajka... :-)
AGNIESZKA GLIŃSKA CZYTA „WIELKĄ KSIĘGĘ BAŚNI ROSYJSKICH” ORAZ
BAJKĘ „WILK I ZAJĄC”
11 listopada o godz. 11.00 w klubie i księgarni czułym barbarzyńca
dzieci będą miały niepowtarzalną okazję zapoznania się z rosyjskimi
bajkami. „Wielką księgę baśni rosyjskich” oraz „Wilka i zająca”
przeczyta Agnieszka Glińska.
Okazją do spotkania jest I – szy Festiwal Filmów Rosyjskich „Sputnik
nad Warszawą” (9 – 18 listopada, Kinoteka, Warszawa).
Ponad 60 filmów (z lat 1924 – 2007) złoży się na program filmowy I –
szego Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Warszawą” (9 – 18
listopada, Kinoteka, Warszawa). Filmy będą prezentowane w sekcjach:
Kino nieme, Perły kina rosyjskiego, Retrospektywa filmów Andrieja
Tarkowskiego, Złote dokumenty, Kino XXI – go wieku, Filmy dla dzieci
i młodzieży (wersje aktorskie oraz animowane). Widzowie Festiwalu
obejrzą filmy w oryginalnej wersji językowej – z polskimi
napisami.
Rodzice będą mogli udać się w podróż sentymentalną i obejrzeć
wspólnie z dziećmi filmy z czasów swojej młodości – takie jak „Konik
Garbusek”, „Biały kieł”czy „Tajemnicza wyspa”.
Pełny program Festiwalu dostępny na stronie www.filmros.pl
Festiwal będzie imprezą cykliczną. Jego organizatorami są: Fundacja
Wspieram, Europejska Agencja Reklamowa, Filmoteka Narodowa, Kino
Kinoteka oraz Klub Fanów Kina Rosyjskiego STALKER wraz z Rosyjskim
Centrum Nauki i Kultury w Gdańsku.
Festiwal powstaje pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa
Narodowego oraz przy finansowym wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki
Filmowej.
Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc w naszej księgarni i klubie,
dzieci chętne do wzięcia udziału w czułych czytankach prosimy
zgłaszać pod adresem: poczta@czuly.pl
Każde zaproszenie zostanie przez nas potwierdzone. Prosimy dokładnie
podać swoje dane kontaktowe
Temat: Plany związane ze Sportową Spółką Akcyjną Jagie...
Stadion Gwardii (Hetmana)...
Skoro juz mowa magistracie itd. to ciekawe jaki jest status
stadionu Gwardii (Hetmana). Do kogo naleza grunty i jaki
charakter ma wlasnosc (wieczyste uzytkowanie czy wlasnosc...).
Ciekawi mnie to, bo pamietam jak Jaga grala na tym stadionie w
pierwszej lidze i atmosfera byla super. Czegos takiego nie da
sie powtorzyc na Jurowieckiej.
Skoro miasto jest zainteresowane rozsadnym uzytkowaniem terenow
miejskich to dlaczego nie skomunalizowac stadionu Gwardii i dac
na nim grac tym druzynom bialostockim, ktore moga godnie
zaprezentowac miasto (zapelnic stadion: czytaj przede wszystkim
Jaga, zas w mniejszym stopniu Hetman).
Moim zdaniem jezeli bierzemy pod uwage ambicje Jagi, jej fanow
oraz potencjalnych sponsorow to gra w pilke na Jurowieckiej
konczy sie na trzeciej lidze. Taka jest prawda. Stadion Gwardii
jest badz co badz 30-tysiecznikiem, prezentuje sie o wiele
bardziej okazale, oraz ma lepsze polozenie (w zadnym powaznym
miescie nikt nie stawia stadionu w samym centrum, bo przy kazdym
meczu, imprezie kroki sparalizuja miasto). Przy okazji moge
podac przyklady w z innych miast, gdzie stadiony funkcjonuja
jako stadiony a nie jako bazary...
1. Oslo - Ullevaal. Miejsc na jakies 30 tysiecy. Stadion
funkcjonuje jako siedziba Norweskiej Fed. Pilki Noznej, wielu
firm, sa tez rozne sklepy. Krotko mowiac bardzo funkcjonalny
obiekt. Mecze na nim gra w jeden weekend VAALERENGA (klub nr. 1
w Oslo), w drugi LYN (czeresniaki - taki Hetman...:))
2. Mediolan - San Siro/Giuseppe Meazza. Stadion bajka! Nie wiem
ile ludzi wchodzi, ale na pewno masa. Na stadionie muzeum INTERU
i MILANU. W jeden lykend - INTER, w drugi - MILAN.
3. Verona - wchodzi chyba z 50 tys ludzi. W jeden lykend HELLAS,
w drugi CHIEVO (ktore za czasow kiedy mieszkalem w Veronie,
dopiero zagrzewalo miejsce w Serie B... ale sie pozmienialo:))
Przykladow mozna podac wiecej. W zadnym z tych miast stadion nie
lezy w centrum. W poblizu stadionow duzo miejsc parkingowych, w
miare latwe i oznakowane dojazdy. Komunikacja miejska na
medal...:)
Moim zdaniem, jezeli chcemy widziec nowoczesny Bialystok, to na
stadion w centrum miasta nie ma niestety miejsca (nawet jezeli
jest to Jurowiecka. Szacunek!).
Fajnie byloby gdyby stadion Gwardii zostal odnowiony i
odpowiednio przebudowany...
Pozdr. wszystkich fanow Jagi i Wisly. Zwlaszcza z Hajnowki!
PS. A cop o tym sadza inni?
Temat: Z CZYM DO EUROPY
DO YOU SPEAK MUSIC - ! YES !
Yes - legenda rocka progresywnego
GW | '4.06.6 19:47
W USA koncerty rozpoczynające trasę brytyjskiego zespołu Yes przyciągały
tysiące fanów. Czy 7 czerwca wypełni się warszawska Sala Kongresowa?
Zespół zagra 7 czerwca w Sali Kongresowej. Yes obchodzi właśnie 35. urodziny
Jednak to nie będzie zwykły koncert rockowych weteranów. Grupa z tej okazji
przygotowała specjalną trasę koncertową. Grali już na kontynencie amerykańskim,
byli w Helsinkach, Sztokholmie i Oslo. Teraz Warszawa.
Yes przyjeżdża w najsłynniejszym składzie. W Sali Kongresowej na gitarze zagra
Steve Howe, na gitarze basowej Chris Squire, za perkusją zasiądzie Alan White,
instrumenty klawiszowe obsługiwać będzie Rick Wakeman, a zaśpiewa Ian Anderson.
Przywożą specjalną scenę zaprojektowaną przez Rogera Deana, artystę
współpracującego z Yes od ponad 30 lat i odpowiedzialnego zarówno za
scenografię koncertów, jak i projekty okładek płyt grupy. Kilkanaście lat temu
taki zestaw personalny byłby nie do pomyślenia. Skłóceni muzycy toczyli zażartą
bitwę o to, który z nich ma prawo do używania nazwy grupy. Na szczęście dla
słuchaczy doszli do porozumienia na początku lat 90.
Dla fanów Yes i klasycznego rocka progresywnego ten koncert będzie wydarzeniem
i okazją do wspomnień. Muzyka ta ma najlepsze lata dawno za sobą. Yes sukcesy
artystyczne odnosił na początku lat 70., kiedy wydawał albumy "Fragile"
czy "Close To The Edge" i nagrywał wielominutowe kompozycje łączące elementy
muzyki klasycznej, folku i rocka. "
serwisy.gazeta.pl/kultura/1,34169,2117011.html
Co można powiedzieć? Kiedyś to były bajki, nie to co teraz,hłehłe czyli:
!! Go to YES !!
Temat: przyszlosc bez microsoft?
Buuuueeeee. Mam już tego dosyć, serdecznie. Drażni mnie Twoja ogólnikowość.
1. Nie napisałem bajek, ale właśnie fakty, przypadki wzięte z życia.
2. Dobrym adminem nie stajesz się zaczynając administrować linuxem. Złym
adminem nie stajesz się administrując NT/2K/2K3.
3. Skąd przekonanie, że nie znam Linuxa? Owszem, nie jestem guru, ale
przypuszczam, że mój numer na Linux Counter jest duuuużo niższy niż Twój, choć
oczywiście mogę się mylić. Jak rozumiem, Ty również znasz NT, skoro podejmujesz
temat, czyż tak? Wskaż mi akapit, gdzie napisałem, że nie znam Linuxa, proszę,
bądź rzeczowy i konsekwentny.
4. Wskaż gdzie napisałem, że o czymś słyszałem. Nie rzucaj słów na wiatr, nie
rób z ... cholewy. To o czym Ci napisałem to albo miałem z tym do czynienia,
albo pochodzi z wiarygodnych źródeł. Co do Debiana, nie wierzysz?
www.debian.org - sprawdź.
5. Zobacz, że wiele technologii upadło, wiele rozkwitło - wszystko dzięki
marketingowi. Czy gdyby OS/2 byłby gratis to nie rozkwitłby? Albo inne
platformy sprzętowe? Może nie Intel by królował, ale coś innego? Zobacz, jakie
rzesze fanów mają:
a.) OS/2
b.) Amiga
c.) Mac
d.) NetWare
to co je łączy to fakt, że mają oddanych fanów oraz obecnie znaczenie niszowe
plus to, że to rozwiązania komercyjne (tak, nie ma i nie będzie chyba sprzętu
za darmo - Amiga, cóż, złe posunięcia komercyjne dotyczą także i sprzętu). Mac
i NetWare jakoś jeszcze się trzymają, nie wiadomo co będzie dalej.
6. Czy uważasz, że system linuxowy z działającym serwisem telnetowym oraz
hasłem na roota "aaa" plus możliwość bezpośredniego logowania się na roota z
telneta to nie jest prośba o włamanie (włamanie na życzenie)? Znam też takiego
admina. Na pytanie dlaczego tak? Bo nie chce mu się wpisywać nic dłuższego :).
Nie pamiętam, czy to router brzegowy, czy firewall na styku LAN/Internet, ale
takie są fakty.
Pozdrawiam,
Temat: Kombi Żenada
Gość portalu: P-77 napisał(a):
> Gość portalu: Jeden napisał(a):
>
> > To czego doświadczyłem w piątek to do prawdy traumatyczne przeżycie... pow
> rót
> > KombII. Nie wiem ile trwał sam koncert, widziałem jedynie relacje w TVP2.
> > Dno. KombII zeszło do poziomu Budki Suflera - dancing z udziałem chórku
> > (sic!) i Wodzireja-Leszcza (sic!!!). A sami muzycy? Po ich twarzach było
> > widać, że sprawia im to "niesamowitą frajdę". Drętwy, odegrany koncert z
> > przebojami, bez dramaturgii, uczucia i przede wszystkim przekonania. Ciesz
> ę
> > się, że Łosowski nie brał w tym udziału. Wiem, że fani Kombi będą mieli in
> ne
> > zdanie lecz wolałbym by Skawiński z Tkaczykiem nie odcinali bezczelnie
> > kuponów i tworzyli pod inną nazwą... dlaczego nie Skawalker? :>
> Wczoraj w Polsacie 2 pokazywali jakiś stary koncert Skawalkera. Skawiński
mówił
>
> wtedy, że trochę ma tremę bo on jest z lat 70 a tu mamy 90. Ale muzyka była
> ciekawa.
> Problem w tym, że Skawalker to była muzyka raczej niszowa a fani tego rodzaju
> grania za bardzo kojarzyli Skawińskiego i Tkaczyka z Kombi, więc reaktywacja
by
>
> się nie opłaciła(kasa, misiu, kasa).
> Na stronach fanklubu Kombi znalazlem list "Skawy" z 1992 roku. Piszę tam, że
> mając do wyboru przynoszące zyski Kombi, gdzie Łosowski go marginalizuje a
swój
>
> własny projekt gdzie moze sobie bez przeszkód wyżyć się na gitarze idzie za
> głosem serca. Dziś chyba zwyciężył rozsądek.
Rozsądek rozsądkiem, ale to było żałosne - ta cała otoczka, ten wdzięczący się
chórek rodem z dansingu no i Leszcze - nie mam nic do tego kolesia lecz formuła
wodzireja-rozgrzewacza to coś w całkiem innej bajki... rozumiem, że kasa, ale
mając w pamięci wypowiedzi Skawińskiego za czasów O.N.A., który odcinał się od
twórczości Kombi, wręcz wyśmiewając się niej, mam bardzo duży niesmak.
Temat: watek filmowy once again:)
charlie and the chocolate factory
ten film zasluguje na oddzielne zatytulowanie, bo czekalam na niego dlugo i
niemalze tak samo niecierpliwie, jak na "cold roses", bo tim burton ma u mnie
filmowo takie miejsce, jak adams muzycznie.
wreszcie sie doczekalam. na cale szczescie - bez dubbingu, bo jednak willie
wonka mowiacy polskim jezykiem to nie byloby to samo.
napisze te mini recenzje z punktu widzenia osoby doroslej, choc w zalozeniu
just to taka niby-bajka przeznaczona (?) dla dzieci. i to wlasnie upodobanie do
fantazyjnej bajkowosci ratuje film burtona w oczach dzieci - w moich oczywiscie
nie musi, dodaje jedynie odpowiedniego smaczku. obraz stworzony ze
scenograficznym rozmachem - kolejne pomieszczenia fabryki wspaniale kontrastuja
z zatopionym w zimie, szaro-burym miasteczkiem. niesamowita, przechylona chatka
nalezaca do rodziny charliego, interesujace postacie drugoplanowe - wszsytko
tworzy specyficzna atmosfere. mnostwo balansowania na granicy kiczu - wszyscy
fani burtonowskich produkcji wiedza, co mam na mysli. jest to zawsze kicz
wysokiej klasy artystycznej. na osobny zachwyt zasluguje postac wlasciciela
fabryki - willie wonki, odtwarzana brawurowo przez johnnyego deppa (to chyba
czwarty film tego zadziwiajacego duetu burton-depp, a piaty juz w drodze).
kolejne wspaniale sceny - najbardiej rozwalaly mnie umpa-lumpy i ich musicalowe
pioseneczki (autorem i wykonawca zarazem jest etatowy soundtrackowiec burtona,
danny elfman), ekspplozje barw i zdarzen... ten film jest nieziemski. jest w
nim melancholia z edwarda, poczucie humoru w konwencji sleepy hallow, kolory
jak w pee-wee's big adventure... fabule tworzy moralizatorska bajka o tym, ze
dobro zwycieza, a rodzina jest zawsze wazniejsza od calej reszty- wiadomo, ze
to nei zawsze sprawdza sie w rzeczywistosci, ale tim b. przedstawia to w taki
sposob, ze jestesmy sklonni przez te poltorej godziny z hakiem mu uwierzyc.
bardzo goraco polecam - i ostrzegam przed czytaniem napisow (mnostwo kiepskich
pomyslow tlumacza - m.in. "wycieczka z olkusza"), choc zdarzaja sie jezykowe
perelki (willie wonka odparowuje mini-tyrada do malego teavee, zakonczona
slowami "elo, i na melanz" - bardzo trafione, myslalam, ze posikam sie ze
smiechu:) )
Temat: Garfield **
W komiksach o Garfieldzie jest motyw z paprotką, tzn. Jon kupuje paprotkę, a
Garfield ją, na różne sposoby, zjada ;-) Pamiętam jeden taki komiks: Jon
przynosi roślinkę do domu i pyta się Garfielda, czy wie, co to jest. Na co
Garfield odpowiada: "Tak, to jest triumf nadziei nad doświadczeniem".
I takie też było moje pojście do kina na 'Garfielda' - triumf nadziei nad
doświadczeniem/złymi przeczuciami/załamującym trailerem (niepotrzebne
skreślić). Łudziłam sie, że do trailera wybtrano sceny bardziej 'pod dzieci' i
że humor w Garfieldzie bedzie polegał na czymś wiecej niz tylko śpiewaniu i
tańczeniu przez głównego bohatera. Niestety pomyliłam się. Film jest wybitnie
familijny, skojarzył mi się nawet z 'Bethovenem' (co dla Grfielda, przeciwnika
psow i filmow a'la Lessie, powinno być mocno obraźliwe). Nie wykorzystano
komediowego potencjału poszczególnych postaci - Jon, Odie, Nermal, kłopoty
sercowe Jona - nic nie jest śmieszne. Ale to jeszcze mozna by przełknąć, gdyby
sam główny bohater był zabawny. Niestety nie jest: brak mu wdzięku, sarkazmu,
inteligencji - tego wszystkiego, za co uwielbiany jest Garfield komiksowy.
Jeśli komizm filmu zależy od jednej postaci, to ta postac powinna przynajmiej
mieć perfekcyjne teksty, śmieszne , trafne, zgrane ze scenami. Tutaj i to
zawodzi - może to wina przekładu, ale mam wrażenie, że to jednak Garfield za
duzo mówi, i do tego bardzo na siłę, nienaturalnie. Film jest też
bardzo 'ugładzony' - Garfield jest za miły dla Jona i Odiego.. Rozumiem, że
twórcy nie chcieli dawać złego przykładu dzieciom, ale moim zdaniem powinni sie
byli zdecydować na film adresowany do dorosłych - bo na Garfielda do kin idą
raczej dorośli fani Grubego Kota - dziecko nie zrozumie do końca tego humoru..
Ogólnie jestem rozczarowana - rozsmieszyły mnie może 4 sceny. Spodziewałam się
czegoś w stylu 'Shreka' -integigentnej, przewrotnej 'bajki' ze świetnymi
tekstami, a dostałam nudnawy film familijny bez charakteru.. Dziwię się tylko
twórcom, że w dobie takich filmów jak 'Shrek', 'Gdzie jest Nemo' czy 'Epoka
Lodowcowa', zdecydowali sie wyprodukować coś takiego.
I wielka szkoda, że nie wykorzystano komediowego potencjału Garfielda - a jest
co wykorzystywać - Jim Davis tworzy komiksy Garfielda od 26 lat (codziennie
jeden) i ciągle są one śmieszne..
Temat: Węgry a Rumunia?
Oradea była moim 1-wszym rumuńskim miastem (nielicząc przesiadki w
Bukareszcie za Caucescu).Pojechałem tam bo mi (nam) się znudziło
błoto nad Zemplinską Siravą.Zrobiła na mnie bardzo pozytywne
wrażenie (ja to nic, ale mojej żonie też się podobało.Dalej droga na
Kluż przypomina ze względu na natężenie ruchu odcinki Kraków-Tarnów
albo Warszawa-Poznan.Po drodze mamy jaskinie takie jak Vadu Crisului
i spłwy kajakowe Kereszem.Przed Klużem mamy fantastyczny górski
płaskowyż Padis- po prostu bajka.Można to porównać od bidy do raju
(słowackiego- hahaha), choć mnie się w Rumunii bardziej podoba. Z
Klużu można zrobić pętelkę powrotną przepiękną drogą przez góry
Apuseni (jaskinie, wąwozy w tym Turda Cheile, węgierska wioska
turystyczna Ramet albo Rimet itd.), albo penetrować dalej. Nie
chciałbym być zlinczowany tutaj, ale dla mnie Hajduszoboszlo to
nuda (zemsta Kadara za pomoc Polaków dla Węgrów w 1956-
hahaha).Zastanawiam sie jak tam znajomi mogli spędzić tydzień i
jeszcze mówili, że było super (a cóż innego mieli mówić). Spędziłem
tam jeden dzień i miałem dość- na szczęście troszkie spałem (po
nocnej jeździe z Sybina, wracając z BG) a w przerwie machnąłem 1500m
kraulem bo bym się zanudził (nawet golasów i toples nie było
hahaha).Jedyne co mi się podobało to turnieje amatorów siatkówki
plażowej, ale moje dzieci nie chciały ze mną wystartowac-pewnie się
mnie wstydziy bo grają lepij ode mnie).Ludzi kupa- atrakcji mało.Dla
moich dzieci niestety fanów zjeżdżalni -lepsza Tatralandia (ale w
lecie i tam są pewnie długie kolejki do zjeżdżalni).Lepiej od razu
jechać do Rumunii, albo siedzieć w Tatralandii, ewentualnie siedzieć
w wannie w ciepłej wodzie we własnym w ogrodzie. Mam nadzieję, że tą
kontrowersyjną opinią nikogo nie uraziłem.
Temat: O jakiej muzyce to forum?
braineater napisał:
> Wytłumaczyć się z niechęci do Faith no more - no, może być ciężko, tak jak
> próba wytłumaczenia, czemu nie znosi się wręcz organicznie Stinga....chyba
cały
>
> czas opiera się to tylko i wyłacznie na bardzo subiektywnym skrzywieniu,
które
> polega na tym, ze nie przepadam za rzeczami (to nie jest pejoratywne), które
są
>
> zbyt słodkie, zbyt dopieszczone by odkryć w nich prawdziwą muzyczną radość.
> Faktem jest, że gdy słysze Stinga momentalnie kopię, rzucam głazami albo
robię
> jakąś inną krzywdę radiu, co w przypadku Faith nie ma miejsca - tu tylko po
> prostu, albo aż, brak jakiejkolwiek nici porozumienia pomiędzy mną a tym co
> panowie wyprawiają - niby jest ostro, ale przytulnie, niby zadziornie, ale
zza
> gardy, niby niszowo ale komercyjnie (też nie pejoratyw)
> I znowu pewno będę się musiał tłumaczyć z uzycia słowa 'żenujący' - chodzi o
> to, że nie kapela jest wieśniacka, buraczana czy odpustowa, tylko o moje
> odczucie w trakcie słuchania - a ja czuję się poniekąd zażenowany - coś
jakbym
> podglądał kopulujące jeże - ciekawe, miejscami zabawne ale na dłuższą metę
> wcale nie takie fajne jak mi się z początku zdawało...
> Pozdrowienia
> a słowem projekt szastam we wszystkich mozliwych odmianach więc możesz to po
> prostu potraktować jako zenującą manierę językową
Całkiem przekonywująca wypowiedź, choć wspominanie w jednym zdaniu o Stingu i
Faith No More jest dla mnie niezrozumiałe - zupełnie inne muzyczne bajki.
No i te jeże ... hmmm, nie do końca łapię aluzję. Od muzycznych jeży to jest tu
na forum (a raczej był bo go ostatnio nie widuję) zupełnie inny specjalista, i
nawet ma nicka też na "a"
Generalnie to sprawa pewnie wygląda tak, że dla fana awangardy, muzyki
niszowej, eskperymentalnej, alternatywnej itp (niepotrzebne skreślić) a takim
fanem zapewne jesteś, muzyka FNM to coś miałkiego i przewidywalnego do bólu.
Ale dla dość w sumie przeciętnego, średnio ambitnego fana rocka/metalu jakim
jestem ja, ich twórczość jest czymś wybitnie oryginalnym.
Pozdrawiam
Temat: Dwa nowe programy w TVN Style
Jesień w TVN Style
podobno w Lekcji stylu mają się pojawiać Jola, Ola i Olo :) a całość poprowadzi
Matołek
"Nowości oraz kontynuacja dobrze znanych i lubianych przez widzów programów -
takie zmiany od jesieni czekają widzów kobiecego kanału Grupy ITI, TVN Style. W
ramówce dwie Marty - Gessler i Stewart, program dla przedszkolaków oraz
zmieniona formuła „Miasta kobiet” i nowe prowadzące „Lekcję stylu”.
"Duet w kuchni” – to robocza nazwa programu Marty Gessler. Znana restauratorka
zapraszać będzie gości z którymi ugotuje potrawy o różnym stopniu trudności.
Program wystartuje od października.
"Martha Stewart Living” – amerykańska gwiazda telewizyjna przedstawi widzom
przepisy kulinarne, tajniki dekorowania potraw i aranżacje stołu. Premiera w
październiku.
"Przytulanki” – program skierowany do przedszkolaków. Scenariusz napisany jest
w oparciu o oryginalne teksty bajek, pisane specjalnie do tego programu.
"Zaklinacze wnętrz” - Projektantka wnętrz, Ann Maurice ocenia domy i pomaga
właścicielom przygotować je do sprzedaży. Program wystartuje 1 września.
"Superniania Post Scriptum” – gospodynią będzie Olga Kuźniak. Program ma być
komentarzem do wyemitowanego wcześniej na antenie TVN, programu „Superniania”.
"Moda na zdrowie” – prowadzącym będzie doświadczony lekarz, a program będzie
poruszał tematykę zdrowotną.
Do jesiennej ramówki wracają też emitowane przed wakacjami programy.
"Miasto kobiet” - zmienia formułę. W poniedziałki program poprowadzi Marzena
Rogalska, w środy Paulina Młynarska. Audycja podzielona będzie na trzy części:
trudny temat, znany gość oraz stali goście, tzw. trendsetterzy. Dla
fanów „Miasta kobiet” dodatkowa pozycja - „The best of Miasto kobiet”.
"Lekcja stylu” – od października audycję poprowadzą Magda Mołek i znana już z
występów w nim, Jolanta Kwaśniewska. W programie mają pojawić się także
Aleksander i Ola Kwaśniewscy."
Temat: Krikra i zlot:)
dopowiem jeszcze bajkę o fanach...przez te poprzednie lata zależało mi, żeby
było NAS na kazdym zlocie coraz więcej i więcej...teraz już mniej, znając
reakcje koleżeństwa; nawet w tym roku wyczaiłem wpisy dwóch Polaków na
oficjalnej stronie psb - za każdym razem zachęcałem do odwiedzin polskiej
strony i tego forum - kontakt z nimi btył krótki, jeden raczył się pojawić; dwa
lata wstecz ,tylko sam Michał wie, ile czasu poświęcił na telefony ( jakby nie
patrzeć to jest za kaskę) powiadamiając, ustalając z róznymi fanami psb termin
zlotu...efektywne to nie było; wcześniej z kolei kiedy zlot miał odbyć się na
moich śmieciach, na czacie zachęcałem szczególnie tych ze ŚLĄSKA, którzy jak
się okazało nie byli nigdy nad morzem..i też nic ich nie
przekonało...wytłumaczenie dobre, brak kasy...komuś nie było po drodze ,
bo "wstawiał akurat okna"...każdy ma swoje sprawy ok..
tak, kasa istotna rzecz, ale jeżeli wie się o jakimś spotkaniu z przeszło
półrocznym wyprzedzeniem, to w moim mniemaniu zebranie ok.200 złoty nie
graniczy z cudem ( te dwie stówy to już górne rewiry, w ten przedłużony
weekend, kiedy odbywał się zlot, sam miałem wykupiony bilet turystyczny za 55
zł, który uprawniał do niegraniczonej ilości przejazdów koleją od piątku 29
kwietnia do 3 maja) a posiłki nawet na terenie ośrodka, to sami możecie
zobaczyć na naszej stronie, nie były wygórowane...
tak na chłopski rozum, ci co mają dostęp do netu, to przecież nie jakaś elita,
choć większości narodu i tak nie stać na takie rzeczy...czyli, skoro mają necik
to i znalazło by się na bilecik...
reasumując..nie zawsze chcieć , znaczy móc ( nawet ten mój bilet poszedł na
zatracenie, bo za turystyczne PKP nie zwraca)...generalnie nikogo się nie
przekona, jeżeli nie ma takiej wewnętrznej potrzeby by być na takim zlocie...
dla niego akurat np. zjazd klasowy może być ciekawszy, czy imieniny cioci albo
kopanie studni na działce..i tak będzie zawsze..kto będzie chciał i mógł to
przyjedzie..a dziś to i tak nie ma znaczenia, bo ostatni zlot to tylko
wspomnienie...
Temat: DISCO 4 oficjalna tracklista...
dla mnie Pancernik jest niesamowity..ba ..dostrzegam podobieństwo,
gdy słucham kilku kawałków z Plying The Angel ! choćby zakończenie
I Want It All..czy słyszycie to, jak to spokojnie mogłoby
się "wpleść" w Pancernika? DM kroczą scieżką ostrzejszego electro
popu, a PSB mimo,że robią to subtelniej to jednak gdzieś , jak dla
mnie, spotykają jednak DM... I BARDZO DOBRZE..
No, żadnego the best DM to nie kupię..lepiej sobie singielka
sprawić..już remiksy były ciekawostką, choć nowe enjoye to już nie
to samo..zresztą nowy klip enjoy the silence to też jakby nie ta
bajka, oczywiście dla mnie..to takie DM , przy którym nie musiało
być DM...
Podobnie jest trochę z DISCO 4 ...np. ogólnie bardzo lubię remixy,
ale ten killersów oryginał read my mind jest dla mnie ciekawszy niż
remix PSB ( to rzadkość w moich odczuciach )
zabrakło chyba jeszcze na tej płycie, tj DISCO4 tylko JERUSALEM ;)
fat les 2000 jaki PSB zrobili na EURO 2000 -no co, w sam raz coś
dla kibiców, jakimi jesteśmy ;) A wydaje mi się, że nawet wśród
fanów są osoby, co nie mają o tym pojęcia,że w czymś takim chłopaki
maczali łapki;
poprawcie, jeśli się mylę, ale JERUSALEM to był chyba hymn
średniowiecznej Anglii... jak widać PSB i takie rzeczy BIERZE NA
WARSZTAT I JAKOŚ TO WYCHODZI...świat bynajmniej się nie zawalił :)
Ogólnie zebrali do kupy co mieli..to są takie same odczucia jak
nawet przy Alternative czy Disco2...za mało rzeczy nieznanych i
chyba dlatego taki niedosyt, ale może z czasem i ta płytka nabierze
wartości..
na ostatnim zlocie Seba zażyczył sobie Spaceboya..a jakoś nikt nie
miał w swoich zasobach ...a podstawowe płyty to nam się powtarzały.
Temat: O Pani Sławie i mojej Ochocie
O Pani Sławie i mojej Ochocie
Rozczuliliście mnie tymi postami o mojej ukochanej Ochocie. Nie potrafie
mieszkac gdzie indziej - próbowałam i zawsze szybko wracałam. Mam tylko jedną
smutną wiadomość dla autora poprzedniego wspomniena (chyba jeszcze ktos
wczesniej wspomnial czytanie bajek w bibliotece).Pani Sława (Łobodzińska) nie
żyje od maja 2004 roku. Lat przeżyła sporo, ale do końca była sprawna i
niezwykle życzliwa ludziom. Bardzo mi Jej brak. Pamiętam Ją jeszcze z
czytelni na Czestochowskiej (potem na Grójeckiej, ale to już nie była ta sama
czytelnia ...). Mieszkałam wówczas na Dorotowskiej i chodziłam do szkoly nr
61 - to tam gdzie teraz jest basen i lodowisko. Pamietam, ze w ramach prac
społecznych odgruzowywaliśmy Górkę Szczęśliwicką ....
Nastepne parę lat życia upłynęło mi na prawdziwej Starej Ochocie, która jest
moim Magicznym Miejscem. Niestety nie dane było mi tam mieszkac (choc
niewiele brakowało, miała być przeprowadzka na Uniwersytecką, ale była na
Korotynskiego tuz przy parku Szczesliwickim), ale za to chodziłam do Liceum
Słowackiego (vis a vis Ogrodka Jordanowskiego, gdzie za mojego dziecinstwa
był osiołek i sarenka - czy ktos je jeszcze pamieta?). Poza liceum na
Wawelskiej - bywałam równiez na Reja (Teatr Ochoty, ognisko teatralne
PP.Machulskich), a pozniej przez caly okres moich studiów rektorat i
dziekanaty mojej uczelni miesciły się na Filtrowej. Obecnie tez sa na
Ochocie - w całkiem ładnym nowoczesnym budynku, na rogu Trojdena i Żwirek.
A jeszcze wspomnienie Mochnackiego (gdzie pracowala moja Mama) i okolicznych
ulic - z istotnie urokliwą Mianowskiego na czele.
W tym czasie jak wspomniałam mieszkałam na Korotynskiego, potem krótka
ucieczka z Ochoty i powrót na Dorotowską. Kolejny powrót (myślę, że już na
dlugie lata) to Szczęśliwice przy Parku. I właśnie na tych Szcześliwicach
spotykałam lata całe Panią Sławkę, która była Sąsiadką najpierw tylko moich
Rodziców, a potem również moją. Zadziwiała mnie zawsze swoja pogodą ducha i
niezwykłą pamięcią. Z niezwykłą życzliwością śledziła moje pogmatwane losy i
zawsze podtrzymywała na duchu. Pamiętała tylu dawnych czytelników z
Częstochowskie, może również o Was, którzy Jej wspomnienie wywołaliście na
tym forum. Pozdrawiam wszystkich fanów Ochoty (tej starej czyli "prawdziwej"
i nowej też, zwłaszcza Szcześliwic).
Temat: REDAKCJO!WASZA WIARYGODNOŚĆ MOCNO PODWAŻONA!!!
REDAKCJO!WASZA WIARYGODNOŚĆ MOCNO PODWAŻONA!!!
Szanowna Redakcjo!
> Kilka dni temu wróciłyśmy z Zakopanego. Byłyśmy tam, jak wiekszość osób, z
powodu Pucharu Świata w skokach. Tak sie składa, że w czwartek od ok.godz.16
> czekałyśmy pod hotelem "Zakopane" na przyjazd skoczków. Może to sprawa już
trochę przedawniona, ale na maile napisane do redakcji dnia 17.01. nikt nie
odpowiedział...
> Z Waszej gazety od dawna czerpiemy informacje nie tylko sportowe i zawsze
> byłyśmy pewne ich wiarygodności. Do dzisiaj. kiedy przeczytałyśmy
> dzisiejszy artykuł "Halny po skokach" najpierw wybuchnęłyśmy śmiechem, a
> potem zrobiło nam się po prostu przykro...
> Po pierwsze: wczoraj po hotelem liczba fanów z pewnością nie przekroczyła
> 70 osób. Nie było ich NA PEWNO "około tysiąca", jak piszecie.
> Po drugie: nazwanie tych kibiców "fanatycznymi" to po prostu gruba, gruba
> przesada! To prawda- przyjazd ekip wzbudzał duże emocje, ale nie było mowy
> o żadnych piskach, wrzaskach czy fanatyzmie.
> Po trzecie: jeśli Gazeta jeszcze nie wie o tym fakcie spieszymy
> poinformować, że cała ekipa niemeicka zatrzymała się w tym samym hotelu co
> reszta skoczków. Na przyszłość radzimy sprawdzać tanie plotki spod hotelu
> i nie zamieszczać niesprawdzonych informacji w szanowanej w całej Polsce
> gazecie... Czy już nigdzie nie obowiązuje kodeks dziennikarza, który
> dobitnie mówi o rzetelności i wiarygodności?!
> Po czwarte: rządamy sprostowania. Nie chcemy, żeby cały kraj uwierzył w
> wymyślone przez dziennikarzy Gazety bajki. To, co napisaliście jest jedną
> wielką bujdą i podważa Waszą wiarygodność. Mamy nadzieję, że w następnych
> numerach znajdziemy stosowne sprostowanie.
> Wasza gazeta ma informowac, a nie okłamywać Polaków!!!
Temat: Zrozumiecie wreszcie ...
Gość portalu: Imagine napisał(a):
> _helga napisała:
>
> > Gość portalu: Imagine napisał(a):
> >
> > > Widzisz Helga, akurat Zydzi sa najmniej winni tego co sie dzieje. Po
> mine
> > juz
> > > fakt, ze Zydzi to tak samo manipulowani ludzie jak i inni na tym pado
> le.
> > > Lacznie z cala tzw. zydowska religia, to wszystko wymysl. Oczywiscie
> > rozumiesz
> > > Olimp jako mitologie, bo tak Cie nauczono, czy mam racje ?
> > > Pozdr, Imagine.
> >
> >
> > A jednak bedzie ciekawa rozmowa
> > no tak. Mitologia, z tym ze w jakis sposob jednak zwiazana z archetypami
> > tkwiacymi w ludziach. Pewnie dlatego przetrwala te tysiaclecia
> >
> > A tu dla ciebie nostalgiczny wierszyk o skamienialym, martwym Olimpie. Z
> > pamieci daje i tytulu nie pamietam, za co przepraszam. W kazdym razie,
> > tlumaczenie z Thomasa Elliota:
> >
> > I wyszedlszy z tlumu
> > wkraczam w gaj swiety
> > gdzie posrod zieleni lisci
> > bieleja posagi
> > Bakha, pieknej Pandory
> > Psyche usmiechnietej
> > skamieniale na zawsze
> > choc tak zywe ongi
> >
> A mowia ze liczba 23 ma jakies szczegolne znaczenie. Spojrz wiec na godzine
i
> minute swego postu. Wyczarowalas to ? Co tam archetypy ? Mnie interesuja
tylko
> realne rzeczy, a nie jakies kontenery ludzkiej subconsciousness. A te realne
> rzeczy to to, ze kiedys cos takiego mialo miejsce. Nie wierze, ze np. ludzie
> od tysiacleci powtarzaja sobie bajki o smokach bez zadnej realnej podstawy.
> A moze Ty wiesz Helga, dlaczego akurat smok ?
> Pozdr, Imagine.
Nie wiedzialam ze liczba 23 jakies znaczenie posiada Smoki, powiadasz? hih.
Jestem wielkim fanem sf. Te wszystkie alternatywne historie niesamowicie
rozwijaja wyobraznie, a juz na przyklad od myslenia dlaczego piramidy ostrza
zyletki to kazdego moze glowa rozbolec. Albo skad sie wziely te starozytne
baterie na prad wykopane przez archeologow gdzies tam na terenie Turcji. Tylko
co z tego, ze takie dziwne rzeczy sie trafiaja? One zupelnie nie przystaja do
wspolczesnego swiata i nie maja na jego charakter zadnego wplywu.
Temat: M. Niedźwiedzki w telewizji
Obchodziłoby mnie także gdyby Marek Niedźwiecki bił Alinę Dragan. Jeżeli na
dodatek biłby ją na antenie, niewątpliwie miałoby to wpływ na ocenę jego
radiowego profesjonalizmu. Podobnie jest z luźnym pana Marka stosunkiem do
prawdy, prezentowanym p u b l i c z n i e. "Nie wierzę w życie pozaradiowe" -
zwykł mawiać ten znany prezenter telewizyjny i recenzent prasowy...
Nieładnie jest cytować siebie samego ale skoro zrobili to inni, to pozwolę
sobie odesłać do strony
www. trojka.net
Całkiem zgrabnie mi się wtedy napisało:-).
<[30-01-2004] Czat z Markiem Niedźwieckim, Wirtualna Polska, 27-01-2004
Był, a jakoby go nie było. Osoba publiczna, a za taką uważamy redaktora Marka
Niedźwieckiego wybiera się do mediów, aby ogłosić coś ważnego, dać jakiś
przekaz. Marek Niedźwiecki nie miał nic do powiedzenia słuchaczom. Poniżej
cytujemy komentarz internauty podpisanego "un1" na forum Gazety Wyborczej
najlepiej oddający klimat tamtej godziny:
Redaktor N. nigdy nie był bohaterem mojej bajki, ale niechby sobie był. Jako
lp3, Markomania przedpołudniowa, jakaś nocka. Niestety, jako kolega kierownik
urządził sobie prywatne radełko w publicznym i jeszcze zgrywa Konrada
Wallenroda, męczennika, straceńca. Coś jak, tout proportion gardees, Jaruzel,
co to nigdy nic nie mógł, wszystko musiał a jak coś się działo to go wsadzali
do aresztu domowego. Takie ściemy. A wyznania redaktora, zawsze podlane słodkim
sosikiem kawowo-budyniowym, działają na wielu co gotowi są uwierzyć, że mają do
czynienia z dzielnym obrońcą anteny a nie z pracoholikiem rozpychającym się
kosztem swoich mistrzów, fanem kasy misiu kasy a do tego kłamczuszkiem...
Czasem tylko sumionko gryzie i wtedy westchnie coś o Piotrze Kaczkowskim
(zauważcie, że od dwóch lat bez wzajemności). Ale już jakoś nie mówi "i komu to
przeszkadzało". No bo przecież jest fantastycznie. Radio to ja!>
10-12 godzin antenowej obecności w tygodniu ("cześć, czołem, pytacie skąd się
wziąłem"). No i, playlista, która oczywiście tworzy się sama. Przestaje się
wierzyć w radio pozaniedźwieckie. Włącza się telewizor a w amfiteatrze nasz
redaktor i co mówi? Jest fantastycznie!
Dixi.
Temat: Propaganda katolska w TVP.
ortografia ..
a teraz poważnie ... jako, że jestem fanem Borata uwielbiam uwidaczniać w
ludziach ich prymitywizm i obserwować, jak się zachowują .. mi prawdziwą
przyjemność sprawia sprowadzanie zadzierających z humanistyczną wyższością
nosków do poziomu chamów .. wtedy zaczyna się najlepsze .. vide: rozmowy
sumienia narodu (Michnika)z Gudzowatym obnażyły jego knajackość i prymitywizm
ukrywany tak skrzętnie za cienką maską tolerancji .. to były gadki na poziomie
pijanych meneli na chodniku pod sklepem .. podobnie z naszymi "postępowcami" -
ja naprawdę świetnie się bawiłem, jak maklerek et consortes przechodzili ze
stanu wiecznego zmartwienia o Polskę w czyste chamstwo - bez przerwy sugerując
oczywiście, że chamstwo jest po drugiej stronie ..
tym bardziej musi ich boleć, że ten "katol" i "cham" heymdall może rozmawiać
bawiąc się (nie bez przyjemności) z karolem (którego uważam za "brzytwę" tego
forum). Być może przyjemność ta jest jednostronna - nie dbam o to, bo zbyt
kocham zabawę formą .. i drugostronna ocena tego jest w gestii karola - ja
mówię sam tylko za siebie ..
revenons a nos moutons: nasze "postępowe lewactwo" boli pewnie fakt, że o ile
potrafię obrzucić ich błotem, o tyle umiem jednak bez wyzywania się od ch..
dyskutować z karolem, choć jesteśmy z innej bajki .. oni od dawna zeszli na
poziom, który mi sugerowali - problem polega na tym, maklerku oraz inne
tałatajstwo, że wy z tego poziomu chamstwa, na który was sprowadziłem
(niektórych nawet nie trzeba było) nigdy nie pójdziecie wyżej - nie potraficie
już dyskutować bez obrzucania błotem .. wskażcie chociaż jedną osobę z waszego
grona, która jednocześnie potrafi z jednymi interlokutorami dyskutować a innych
obrażać .. nie ma takiej .. jedyne, co potraficie, to albo rzucić link i
obrazić, albo potakiwać, a nie na tym polega dyskusja i przerzucanie się na
nieszkodliwe w gruncie rzeczy złośliwości (po prostu macie za mało w
łepetynkach, żeby niektóre rzeczy i aluzje zrozumieć) .. dlatego tez postępuję z
wami jak z gównem a z karolem lubię się nieszkodliwie poprztykać ..
Temat: Czy można wychować dziecko bez telewizora
Wiem Max, że masz wysokie o sobie mniemanie ale czytać, co inni piszą ze
zrozumieniem to Ty niestety nie umiesz. Jakiś kursik z analizy tekstu w TV by
Ci się przydał!!!!
Ja pisałam o TVP. "P" czyli polskiej. Jak chcesz pogadać o telewizji
amerykańskiej to pewnie znajdziesz odpowiednie forum. Jeśli chcesz pogadać o
telewizji na polskim forum to zakładaj, że mówimy o telewizji polskiej.
Wiem, że wszystko co amerykańskie jest według Ciebie najlepsze na świeie. Nie
zamierzam z tym polemizować.
I mam zmywarkę więc nie muszę "dzieciaka" upychać przed telewizorem (który
nawet mój tata, uzależniony od TV nazywa "klatką")!!
Kablówki nie będę sobie zakładać. Z dawnych czasów mam dwie satelity na dachu,
do wykorzystania w przyszłości. Aktualnie wolę pogadać ze znajomymi ze świata,
poczytać newsy na internecie, kupić gazetę.
Jesli wszyscy twoi znajomi maja telewizory a Ty nie,tzn ze wzorem don Kichota
> walczysz z wiatrakami i tlumaczysz sobie ,ze rozwoj intelektualny moze
nastapic
> odrzycajac powszechnie stosowane srodki masowego przekazu.
Maksiu nie wszyscy ale NIEMAL wszyscy.
O mój rozwój intelektualny się nie martw. Prawdy się od Ciebie nie dowiem ale
napewno jestem od Ciebie lepiej wykształcona i znam więcej języków. I nie
powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Wybrałam już nawet studia na uniwersytet
trzeciego wieku.;D
Nie walczę z telewizją - zrezygnowałam z niej. Rozumiem, że ktoś jest jej
fanem - nie potępiam tego i nie czuję w związku z moja rezygnacją swojej
wyższości. Mam inne zainteresowania!!!
Telewizja może rozwinąć zainteresowania np. tenisem. Ale bez telewizji też
chodzimy na mecze a dzieci bawią się piłkami. I to dopiero jest frajda! I nie
rozczulam się jak Ty czy moje dziecko dość się rusza.
Komputer, w przeciwieństwie do telewizji, nie dyktuje mi, którą częśc dnia mam
poświęcić na oglądnięcie filmu czy bajki. I nie muszę oglądać reklam poza
festiwalem "reklamożerców" (od którego się nie odcinam, oj nie!!!- ale to jest
inna reklama).
Kodu kulturowego nie nadrobię kablówką angielską i niemiecką. Chodziło mi o
filmy, dobranocki, programy, wydarzenia, w których nie uczestniczyłam i
których "nie poprzeżywałam" zbiorowo. Tego się nie da nadrobić. I dyskusja o
kodzie kulturowym dotyczyła mnie a nie kumania czy nie kumania czegoś-tam-z-
telewizji przez moje dziecko. Mały rozumie 2 języki obce ale słowa w nich nie
mówi.
Ok. Dawaj Maksio! Nawrzucaj mi jeszcze (masz materiał)
Temat: zagadka logiczna
karol?? a na jakiej podstawie tak sądzisz ?? ktoś ci powiedział, że tak należy
Suworowa traktować, czy sam coś przeczytałeś ?? jeżeli rzeczywiście przeczytałeś
"Kontrolę" chociażby, to jest to powieść historyczna i oniryczna jednocześnie -
czyli rzeczywiście traktować można ją z przymrużeniem oka .. natomiast w
rozwazaniach stricte historycznych facet lekko bardzo wyciąga dane z rosyjskich
akt, łącząc je z danymi innymi, po czym wyciąga wnioski i porównuje je z
wnioskami wyciągnięty,i przez sowieckich lub prokremlowskich historyków - i
Suworow bawi się świetnie porównując jakieś pokrętne wnioski i próby
przeinaczenia historii przez sowiecka historiografię (a fanów takiej jest dużo -
oni wciąż wierzą, że Rudy 102 wygrał wojnę) .. kremlowscy czarodzieje robią
naprawdę kosmiczne wygibasy oraz wymyślają niesamowite teorie (często na
przestrzeni lat one po prostu kłócą się ze sobą: na przykład: raz Tuchaczewski
jest świetnym wodzem i na tym opierają swoją linię obrony jakiejś tezy - na
przykład o niedobrym Stalinie pozbywającym się najlepszych dowódców podczas
czystki w armii, a później ten sam Tuchaczewski to idiota). Co nie zmienia
faktu, że Tuchaczewski był idiotą z punktu widzenia jego teorii militarnych.
Historiografia radziecka w zależności od potrzeb chwili sama różnie
interpretowała fakty i tworzyła legendy (vide: o nieprzygotowaniu ZSRR do wojny
.. fakt.. ZSRR nie był przygotowany do wojny obronnej - do agresywnej jak
najbardziej, ale Hitler był szybszy). A potem te legendy powtarzały "mądre"
głowy i tak przetrwały w świadomości ludzkiej. Mimo, że akta oraz fakty czarno
na białym pokazywały coś innego.. Po prostu na bazie tych samych dokumentów
Suworow pokazuje kłamliwe akrobacje Kremla - normalnie wyśmiewa ich argumentację
miażdżąc czystą logiką.
I to wszystko poparte cytowaniami, dokumentami, etc .. właśnie leży przede mną
"Ostatnia republika" - czytam po raz trzeci już .. powala faktografią - powinni
zdrowo zmienić nam program w szkołach, bo ten numer o Rudym 102 to jakaś ruska
bajka jest ..
Temat: PiS-owładztwo
PiS-owładztwo
> Przecież ta wściekłość
> członków czy fanów PO jest porażająca.
Jestem wściekły na PO za to że dali sie przeroić jak dzieci, PO byla zbyt
łagodna przed wyborami , pomimo ostrych ataków PiS ktore mialo na celu wyssanie
elektoratu LPR i Samoobronie. Polityka PO nie szła na atak , twierdzili że po
wyborach trzeba się ułożyć. Ja widac nie da się z nimi układać.
Wsciekły jestem na to że ludzie uwierzyli w hasło Kaczyńskiego budowy 3mln
mieszkań w 8 lat (0,713 w minutę :) ).
Ciebie nie drażni sposób zachowowania PiS Ty wolisz widzieć np. moja wsciekłość
ale zajmowanie poszczególnych stanowisk już nie, PiS zajął jedynie 3 % pktów
więcej w wyborach a posiadają prezydenta , premiera , marszałka sejmu i
marszałka senatu. Co do senatu jak słychać Niesiolowski z PO też nie pasuje PiS
tak jak wcześniej Komorowski.
Wściekły jestem za to że partia posiadajaca w naziwe Prawo i Sprawiedliść
powołuje na v-ce człowieka który jest w konfilkcie z prawem (PRAWO I
SPRAWIDLIWOŚĆ) ale Tobie to nie przeszkadza dyskretnie to przemilczasz. Wciekły
jestem na to że zdrada planowana była wcześniej i teraz rozumiem co Tusk myślał
mówiąć IV RP z twarzą Leppera. Wściekły jestem za to że dzisiaj odnotowujemy
kolejny spadek akcji oraz spaek wartosci złotówki. Wściekły jestem na to ze
tobedzie kolejne 4 lata stracone dla Polski.
To nie wszystkie powody dla ktorych mój sceptyzycym przerodzil się w głębokie
uprzedzenie wobec PiS ale nie chce zanudzać wszystkich. Nie pisze o ortodoksie z
ZCHN będącym marszałkiem sejmu który był przeciwnikiem UE a teraz zagorzale
broni Rydzyka (ktorym powinna zajac sie prokuratura a conajmniej US) bo to jest
inna bajka.
> nie zmieni jak wygra Kaczyński.
Tobie moze nie ale ja juz zaczynam placic za wybor Kaczynskiego i obecna sytuację
Temat: Jaki samolot kupi polska armia ?
Gość portalu: Jaxx napisał(a):
>
> > Człowieku, II wojna światowa była 60 lat temu i te wszystkie mrzonki o
> > skutecznym rozśrodkowaniu sprzętu w lasach, polach i na drogach mozesz ter
> az
> > między bajki włożyć. UAVs, JSTARS i inne środki obserwacji z powietrza
> > pozwalają je namierzyć natychmiast i w każdych warunkach, a wtedy bęc!
> > Doświadczenia Szwedów dotyczą zupełnie innego kraju niż nasz oraz innej
> > doktryny.
> > Czas obsługi w idealnych warunkach pokojowych (bo tylko w takich Gripen je
> st
> > dotychczas eksplotowany)a w warunkach bojowych to dzień i noc.
> > I jeszcze wyjaśnienie: Gripen NIE MOŻE startować z nawierzchni trawiastych
> .
> > Pozdr
> > myk
>
> Aj ja jestem pewien że MOŻe, to kwestia odpowiedniego przygotowania
powierzchni
>
> (np siatka) i oczyszczenia jej z większych przedmiotów mogących wpaść do
wlotów
>
> powietrza.
Uffff....Jeśli uważasz ,że gripen na swoich małych kółkach jest w stanie grzać
250 km h po oslej łączce ,to musisz mieć bujna wyobraźnię
>
> Z tego co wiem to systemy o których wspominasz posiadają jedynie amerykanie a
> nie sądzę żebyśmy mieli nimi do czynienia na wojennej stopie, a nawet gdyby
to
>
> i tak nic by nam nie pomogło.
Powiem coś ,co zadowoli fanów szwedzkiej mysli technicznej.Erickson też tworzy
samoloty obserwacji pola walki(pewnie słabsze od JSTARS ,ale zawsze).A UAVy są
coraz powszechniejsze.już co drugie rozwinięte państow je produkuje
>
> Przy okazji: szwedzka doktryna jest ciekawa i czemu mielibyśmy nie przejąć
> kilku jej elementów. Nie zakładasz chyba, że nasze samoloty będą uczestniczyć
w
>
> odległych od naszego terytorium konfliktach (wtedy byłyby problem, ale jak
> większość problemów do rozwiązania)
Ależ własnie po to nasi kupują te samoloty...By brały udział w operacjach NATO
(np. Enduring Freedom w Kosowie)
>
Temat: Płyta małego idola
siemka wszystkim
po pierwsze: ala janosz nie miała byc idolem fanów tool'a czy zdeklarowanych
fanatyków gotyku - to miał być idol dla przeciętnego przedstawiciela polskiego
społeczeństwa. wystarczy włączyć radio na 105.6 czy inne w tym guście - od razu
słychac, co ma w tej chwili największe wzięcie (i nie jest to z mojej strony
najeżdżanie na nikogo - sama włączam eskę jak robię makijaż rano, tam dają
muzę, która po prostu nie przeszkadza...)
po drugie: teraz zabawię się w krytyka muzycznego (biada wam, hihihi..).
otóż, z czystej ciekawości (bo nie jest to do końca moja bajka muzycznie),
stałam się posiadaczką debiutanckiej płyty ali. oto, co się nasuwa po jej
kilkakrotnym przesłuchaniu...
piosenki są melodyjne, ogólne pierwsze wrażenie to taka natalie imbruglia kilka
lat temu, jak jeszcze nie do końca wiedziała, co chce śpiewać - ale raczej
pozytywne. teksty nie są złe, nawet pasują do postaci wokalistki - mówią o
sprawach uniwersalnych w sposób niewinny i prosty (nie mylić z infantylnym).
jedynym, co wyraźnie odstaje od reszty jest cover "skłamałam" - może wynika to
z faktu, że tę piosenkę kojarzy się po prostu na wstępie z edytą bartosiewicz i
trudno jest spojrzeć na wykonanie alicji przychylnie. no i jeszcze te
anioły...tzn. "matka natalya od aniołów" - wszystko pięknie: adaś sztaba na
pianie (plusik za akompaniament, naprawdę dobra robota), dobrze, z nastrojem
zaśpiewane, a jednak coś nie pasuje. znów jest po prostu lepsze wykonanie,
które zapadło w pamięć wcześniej. i tyle.
to, co naprawdę optymistyczne w tym wszystkim, to nadzieja, że panna janosz nie
zatrzyma się na tym etapie - jest znakomita technicznie, ma mnóstwo energii i
siłę przebicia. no i jest autentyczna w tym, co robi. życzę jej, żeby nie
przestawała szukać lepszych kompozycji, lepszych tekstów, oryginalniejszych
pomysłów - żeby wykroczyła poza ten przeciętny, choć przyzwoity pop, któym
przepełniony jest jej debiutancki krążek. i żeby była tak wytrwała, jak
imbruglia, któa z albumu na album jest coraz wyrazistrza i indywidualna.
pozdrowienia
Temat: Zakopane: Halny dopiero po konkursie?
WIARYGODNOŚĆ GAZETY MOCNO PODWAŻONA!!!
> Kilka dni temu wróciłyśmy z Zakopanego. Byłyśmy tam, jak
wiekszość osób, z
powodu Pucharu Świata w skokach. Tak sie składa, że w czwartek
od ok.godz.16
> czekałyśmy pod hotelem "Zakopane" na przyjazd skoczków. Może
to sprawa już
trochę przedawniona, ale na maile napisane do redakcji dnia
17.01. nikt nie
odpowiedział...
> Z Waszej gazety od dawna czerpiemy informacje nie tylko
sportowe i zawsze
> byłyśmy pewne ich wiarygodności. Do dzisiaj. kiedy
przeczytałyśmy
> dzisiejszy artykuł "Halny po skokach" najpierw wybuchnęłyśmy
śmiechem, a
> potem zrobiło nam się po prostu przykro...
> Po pierwsze: wczoraj po hotelem liczba fanów z pewnością nie
przekroczyła
> 70 osób. Nie było ich NA PEWNO "około tysiąca", jak piszecie.
> Po drugie: nazwanie tych kibiców "fanatycznymi" to po prostu
gruba, gruba
> przesada! To prawda- przyjazd ekip wzbudzał duże emocje, ale
nie było mowy
> o żadnych piskach, wrzaskach czy fanatyzmie.
> Po trzecie: jeśli Gazeta jeszcze nie wie o tym fakcie spieszymy
> poinformować, że cała ekipa niemiecka zatrzymała się w tym
samym hotelu co
> reszta skoczków. Na przyszłość radzimy sprawdzać tanie plotki
spod hotelu
> i nie zamieszczać niesprawdzonych informacji w szanowanej w
całej Polsce
> gazecie... Czy już nigdzie nie obowiązuje kodeks dziennikarza,
który
> dobitnie mówi o rzetelności i wiarygodności?!
> Po czwarte: rządamy sprostowania. Nie chcemy, żeby cały kraj
uwierzył w
> wymyślone przez dziennikarzy Gazety bajki. To, co napisaliście
jest jedną
> wielką bujdą i podważa Waszą wiarygodność. Jeśli nie wierzycie-
przeczytajcie komentarze do artykułu i przekonajcie się,jak
wszyscy wzięli to na serio i co teraz mówią na ten temat. Mamy
nadzieję, że w następnych
> numerach znajdziemy stosowne sprostowanie.
> Wasza gazeta ma informowac, a nie okłamywać Polaków!!!
Temat: Przepis na herosa
No coz kinoman, widze ze jestes fanem polskiego kina "akcji":-)Nie mam nic
przeciwko polskiemu "kinu akcji" jak okresliles "Dekalog", i takze uwazam ze
wiekszosc hollywodzkich filmow akcji to gnioty, ale... nie przepraszam,juz
dluzej nie moge, jak mogles koles okreslic Dekalog kinem akcji?Dramat, film
stricte psychologiczny, ale akcja?Gdzie tam akcja?To ze koles przez caly film
zastanawia sie w jaki sposob ma zabic kogos innego, i w koncu po ogromnych
mekach to robi nie czyni "Dekalogu" (jednej z czesci)kinem akcji.Gdzie ruch,
gdzie dynamika?To sa podstawy kina akcji, to one powoduja ze 2 godziny spedzone
w kinie, jezeli film jest dobry, mijaja jak z bicza strzelil.Nie zrozum mnie
zle ale porownywanie "Batman Begins" do "Dekalogu", jakkolwiek mam wielki
szacunek dla filmow z tej serii, mija sie z celem, nie ma poprostu sensu,
poniewaz to dwa rozne gatunki filmowe.Skad ty sie koles wziales.Poza tym Batman
Begins jest, uwazam, najlepszym z calej serii, a Bale idealnie pasuje do tej
roli.Wiem ze motywy typu woz batmana, czy plaszcz dzieki ktoremu fruwa to bajki
dla dzieci, ale sa one nieodlaczna czescia komiksu, wiec nie mogli ich ominac w
filmie.A moim zdaniem i tak wpasowali je w tlo idealnie, bo to nie one sa
bohaterami filmu tylko Bruce Wayne, i tak powinno byc.Jesli chodzi o gre
Nicolsona to w zupelnosci sie z toba zgadzam ze zagral idealnie, i dopoki nie
obejrzalemBatman Begins to Batman Burtona byl dla mnie najlepszy.Ale teraz moj
punkt widzenie ulegl zmianie, i chwala walkoniom z hollywood ze naprawili
wizerunek Nietoperka po tych gniotach Batman Returns i Batman Forever:-)A tobie
stary radze na przyszlosc, jezeli juz krytykujesz jakis film zaczerpnac troche
wiedzy teoretycznej o gatunakch filmowych i dopiero wtedy po glebokim
zastanowieniu sie publicznie wyrazac swoja krytyke:-)Pzdro.
Temat: Garfield
Recenzja miłosniczki komiksu
W komiksach o Garfieldzie jest motyw z paprotką, tzn. Jon kupuje paprotkę, a
Garfield ją, na różne sposoby, zjada ;-) Pamiętam jeden taki komiks: Jon
przynosi roślinkę do domu i pyta się Garfielda, czy wie, co to jest. Na co
Garfield odpowiada: "Tak, to jest triumf nadziei nad doświadczeniem".
I takie też było moje pojście do kina na 'Garfielda' - triumf nadziei nad
doświadczeniem/złymi przeczuciami/załamującym trailerem (niepotrzebne
skreślić). Łudziłam sie, że do trailera wybtrano sceny bardziej 'pod dzieci' i
że humor w Garfieldzie bedzie polegał na czymś wiecej niz tylko śpiewaniu i
tańczeniu przez głównego bohatera. Niestety pomyliłam się. Film jest wybitnie
familijny, skojarzył mi się nawet z 'Bethovenem' (co dla Grfielda, przeciwnika
psow i filmow a'la Lessie, powinno być mocno obraźliwe). Nie wykorzystano
komediowego potencjału poszczególnych postaci - Jon, Odie, Nermal, kłopoty
sercowe Jona - nic nie jest śmieszne. Ale to jeszcze mozna by przełknąć, gdyby
sam główny bohater był zabawny. Niestety nie jest: brak mu wdzięku, sarkazmu,
inteligencji - tego wszystkiego, za co uwielbiany jest Garfield komiksowy.
Jeśli komizm filmu zależy od jednej postaci, to ta postac powinna przynajmiej
mieć perfekcyjne teksty, śmieszne , trafne, zgrane ze scenami. Tutaj i to
zawodzi - może to wina przekładu, ale mam wrażenie, że to jednak Garfield za
duzo mówi, i do tego bardzo na siłę, nienaturalnie. Film jest też
bardzo 'ugładzony' - Garfield jest za miły dla Jona i Odiego.. Rozumiem, że
twórcy nie chcieli dawać złego przykładu dzieciom, ale moim zdaniem powinni sie
byli zdecydować na film adresowany do dorosłych - bo na Garfielda do kin idą
raczej dorośli fani Grubego Kota - dziecko nie zrozumie do końca tego humoru..
Ogólnie jestem rozczarowana - rozsmieszyły mnie może 4 sceny. Spodziewałam się
czegoś w stylu 'Shreka' -integigentnej, przewrotnej 'bajki' ze świetnymi
tekstami, a dostałam nudnawy film familijny bez charakteru.. Dziwię się tylko
twórcom, że w dobie takich filmów jak 'Shrek', 'Gdzie jest Nemo' czy 'Epoka
Lodowcowa', zdecydowali sie wyprodukować coś takiego.
I wielka szkoda, że nie wykorzystano komediowego potencjału Garfielda - a jest
co wykorzystywać - Jim Davis tworzy komiksy Garfielda od 26 lat (codziennie
jeden) i ciągle są one śmieszne..
Temat: Szarikowi uciąć ogon
Bez przesady, przypisywanie jednemu rodzajowi uzbrojenia wygrania wojny to
właśnie klasyczne łykanie bajek z 4 pancernych.
Rosjanie przegrywali wojnę do końca 1942, czyli przez cały okres, kiedy podobno
najlepszy czołg II wojny światowej dominował nad swoimi niemieckimi
odpowiednikami. Ale jakoś ani w 1941 (kiedy ZSRR miał ogromną przewagę liczebną
jak i "jakościową" w wojskach pancernych, samych T-34 i KW było więcej niż
wszystkich niemieckich czołgów średnich razem wziętych) ani w 1942 (kiedy
przewaga ilościowa pomimo monstrualnych strat została zachowana, a T-34 stał
się maszyną podstawową) T-34 nie wygrał wojny sam z siebie.
W 1941 Niemcy nawet nie dostrzegali problemu T-34, jako główne zagrożenie i
problem wymieniano dużo groźniejszy KW. Dopiero ok. połowy 1942 kiedy Rosjanie
zaczeli używać T-34 właściwie wszędzie, Niemcy zaczęli kojarzyć T-34 właściwie
z każdym czołgiem radzieckim. Warto poczytać np. Guderiana, który właściwie nie
rozróżnia maszyn przeciwnika - wszystko z czym walczyli jego pancerniacy to
jakieś "T", więc dla uproszczenia nazwał je wszystkie T-34.
Rosjanie wygrali wojnę, bo nauczyli się jak kontrować niemiecką taktykę oraz
jak sprawnie dowodzić swoją przerośniętą armią, a nie dzięki cudownej broni.
Ani Il-2, ani T-34, ani nawet katiusza nie miały takiego wpływu na radzieckie
zwycięstwo jak przeorganizowanie prac sztabów na wszystkich szczeblach,
ograniczenie roli komisarzy, reorganizacja pracy służb tyłowych i logistyki
armii (Studebacker) i prawidłowa łączność.
Przed 1943, po stratach z 1941 Rosjanie mieli armie, czołgi i samoloty, ale nie
mieli mobilności i koordynacji. Całe armie pancerne potrafiły jeździć tu i tam,
wykrwawiając się w losowych walkach (1942, kontra pod Woroneżem) a ich
dowództwo nie miało pojęcia co się dzieje. A jeśli już miały sukces, to Niemcy
z łatwością potrafili wychodzący do przodu korpus pancerny rozbić (operacja
Mars, zima 1942), bo zaplecze nie istniało.
Oczywiście nastoletni fani porównywania grubości pancerzy i długości luf
(pozdrowienia dla pań czytających ten post) mają problemy ze zrozumieniem
takich "niuansów". Niemcy zwyciężali w 1941 pomimo że ich głównymi maszynami
były Pz. II (SIC!) i Pz. III. Amerykanie zwyciężali w każdej z bitew pancernych
II wojny światowej pomimo że ich Granty i Shermany były "gorsze".
Ale wiara w radzieckie "wunderwaffe" to właśnie dziedzictwo 4 pancernych. Bo to
i Tygrysa (każdy niemiecki czołg w filmie to Tygrys) zniszczy, i
spadochroniarzy pokona, i okręt podwodny zatopi, i tamę wysadzi, i nawet Berlin
spod ziemi zdobędzie...
Temat: Dinozaury - dlaczego nadal straszą?...
Dinozaury - dlaczego nadal straszą?...
Kompletnie nie rozumiem, dlaczego Michael Jordan (za 2 miesiące już
czterdziestoletni) nie zrezygnował jeszcze z gry. Co prawda jego kontrakt z
Wizards nie przewiduje takiego rozwiązania, ale jeśli chce zachować jeszcze
chociażby resztki godności i pozostać legendą taką jaką był do jego
nieszczęsnego powrotu, to powinien nie liczyć się z kosztami (z resztą w jego
przypadku, akurat nie o pieniądze powinno chodzić).
Ostatni sezon w Bulls, ze wspaniałą ekipą (choć niedocenianym Pippenem) i
Jacksonem jako trenerem i ich wygrana z Utah w finale play-offs był
najpiękniejszym z możliwych scenariuszy odejścia z ligi. Rozumiem, że Michael
LOVES THIS GAME, ale zwłaszcza podczas ostatnich, przegranych sześciu meczy
niszczy swój dorobek jednego z najzdolniejszych graczy. Dlatego też modlę
się, żeby ostatnie pogłoski, jakie ukazały się w prasie o "ostatecznej"
rezygnacji z gry okazały się prawdziwe.
Oprócz niego można wymienić jeszcze paru dinozaurów. Osobiście najbardziej
denerwuje mnie J. Stockton z jego odwieczną miną permanentnej obstrukcji. Co
ten czterdziestoparolatek może nam jeszcze udowodnić? Że Utah mogą zejść na
psy? Jeśli tak, to nie musi. Już zeszli, i to całkiem dawno.
Jordana jeszcze można tolerować. Nie ma nawet skuteczności 50 %, a średnią
punktów "zaledwie" ok. 17 pkt-ów, ale nie jest taki zły, wprowadza dobrą
atmosferę w drużynie, dobrze wspólgra ze Stackhousem... Stockton to zupełnie
inna bajka. Radziłabym jemu i podobnym do niego chłopcom zrezygnować, zanim
zareagują fani młodszych gwiazd (Bryanta, McGrady'ego, Lue) albo... im samym
zdarzy się coś przykrego. W tym wieku wszystko jest możliwe.
Temat: Tomte - "Eine Sonnige Nacht" - nie recenzja
Tomte - "Eine Sonnige Nacht" - nie recenzja
Tomte – kraj pochodzenia: Niemcy
ojczyzna: brytyjska muzyka gitarowa
Tomte to zespół stosunkowo młody – wydali do tej pory trzy płyty (pierwsza
pochodziła z 1998 roku) i mam nadzieję, że szybko nie znikną. Niedawno udało
mi się w końcu ściągnąć w całości ich drugą, czyli "Eine Sonnige Nacht",
wydaną w 2000 r. i jest to płyta z gatunku tych co chwytają od pierwszego
przesłuchania. Pierwsze trzy numery są fantastyczne, a otwierający - "Korn &
Sprite" - jest jedną z najlepszych 'opening tracks' w ogóle. Niby nic
odkrywczego - nieco hałaśliwych, rzępolących gitar (ale zdarzają się też i
spokojniejsze, nawet jakby senne utwory) plus wokalista, który nie umie
śpiewać a jednak ma to swój niezaprzeczalny urok. Dalej jest równie
dobrze - pod numerem drugim: "Wilhelm, das war nichts" - strasznie zaraźliwy
i plączacy się po głowie przez długie tygodnie. Skojarzenia z utworem The
Smiths, owszem uprawnione (chłopaki są podobno ich fanami) ale tylko jeśli
chodzi o tytuł. Reszta to raczej inna bajka i bardzo dobrze, zresztą.
Kolejnym utworem, który mógłby być nawet singlem promującym cały album
jest "Gorrillas im Künstennebel" ze świetną linią basu - jak to ktoś kiedyś
trafnie określił "a song within a song". Może też przypominać trochę to co
Blur robili na "Modern Life Is Rubbish", ale nie jest to żadne zrzynanie
tylko raczej bardzo odległa inspiracja. W ogóle jeśli chodzi o cały album to
czasami ma się wrażenie, że gdzieś już się to słyszało chociaż jednocześnie
ciężko wskazać gdzie dokładnie. Chłopaki czerpią z tradycyjnego brytyjskiego
gitarowego grania, ale wzbogacają je o hmm... kontynentalny pierwiastek?
chyba można by to tak nazwać, coś w rodzaju dyscypliny dźwięku. Nie ma tu
jakiegoś kombinowania z solówkami, wyszukanym instrumentarium czy popisami
wokalnymi, jest tylko, a raczej aż "eine Liebe zur Musik, eine liebe zu den
Tönen..."
Temat: Ksiazki na gwiazdke dla 2-3 latka - ktore?
gakinimod napisała:
> Podobny post zamiescilam na Kwietniowkach 2005, ale chcialabym zapytac
> rowniez tutaj. Mamy duzo ksiazeczek na teraz, wiec robie zapasy na
> przyszlosc, bo wychodzi mi, ze przez najblizszy rok, nie bede zbyt czesto w
> Polsce. Moj syn ma teraz rok i siedem miesiecy, ale ksiazeczki moga byc
> troche za dorosle. Szyszka lubi grube, duze, zeby bylo duzo technicznych
> szczegolow, no w ogole, zeby bylo duzo szczegolow na obrazkach, rytmiczne,
> osadzone w realiach dnia codziennego, ze tak powiem, bo zadne basnie, czary
> itd. mojego dziecka nie ruszaja: chyba jest jeszcze za maly. Nie podchodza mu
> ksiazeczki typu twarda oprawa i jeden wiersz albo krotka historia, nad czym
> bardzo ubolewam, bo mamy takich sporo. Ksiazki moga miec miekkie kartki, bo
> moj syn nie niszczy. Zalezy mi ksiazeczkach napisanych piekna polszczyzna
> (jestesmy fanami Brykczynskiego, Strzalkowskiej, Wawilow) albo pieknie
> ilustrowanych albo z jakims takim niepowtarzalnym pomyslem. Idzie mi o to,
> zeby dziecku jezyk polski kojarzyl sie z czyms naprawde fajnym (mieszkamy w
> Budapeszcie).
>
Problem jest taki, że może Twojemu synkowi może się gust zmienić albo złapie
jakieś zainteresowanie, którego teraz nie przejawia. Nie masz kogoś, ktomógłby
Ci na bieżąco kupić i do Budapesztu podesłać? Trudno jednak na kilkanaście
miesięcy na zapas:)
> Czakam na Wasze sugestie i mam kilka pytan (numeruje, zeby bylo latwiej
> odpowiadac)
>
> 1.Czy mialyscie w reku ksiazeczki z serii Kamyczek? Czy to jest
> rzeczywiscie takie psychologiczne cudo, czy raczej pic i lepiej zaoszczedzic
> pieniadze na cos innego? Jakim jezykiem sa napisane? Czy sa ladnie
> ilustrowane?
Jakem psycholog, cudo to to nie jest. Nie wiem, czy odpowiednie dla Twojego
synka, skoro nie lubi książek typu krótka historia.
>
> 2.Co myslicie o serii Kamilka?
Nieco dłuższe historie:)
>
> 3.Co myslicie o Calus na dobranoc? i Czy zle sie czujesz, Sam? Amy
> Hest. Podobno hit.
Mamy pierwszą, długo była hitem. Jedna z książek, które Grześ cytował z pamięci.
>
> 4.Wendy Cooling: Poczytaj mi Mamo. 50 bajek do czytania na glos. Czy to
> bajki dla duzych dzieci, czy dwulatek tez cos dla siebie tam znajdzie? Czy
> warto kupic na przyszlosc? Czy ladny jezyk? Bajki madre? Ilustracje? Itd
>
> 5.Cole Babette: Milutek. Znowu – podobno hit. Czy warto?
Ja, my bardzo lubimy ale nie każdemu pasuje.
>
> 6.W Merlinie mozna kupic 10 ksiazeczek z serii POczytaj mi Mamo za 27
> zlotych. Czy ktoras z Was zamawiala i wie, ktore konkretnie ksiazeczki sa w
> tym zestawie?
W zestawie jest 10 książeczek, które zostały wydane w nowej serii (przynajmniej
jedna sie powtarza ze starej). Są większe, mają nowe ilustracje. Tytuły
znajdziesz na stronie Naszej Księgarni albo na allegro. Mamy i lubimy.
>
> 7.Ktore ksiazeczki z magnesami?
Mamy z Debitu "Która godzina" Bez większej rewelacji. Chyba łatwo się nimi
znudzić. Ale może Grześ był za duży, gdy ją dostał.
>
> 8.Ktore Bajki grajki z tych ostatnio wydanych polecacie?
Zobacz na wątku na temat ksiązek do słuchania.
>
> 9.Czy ktos widzial Rym cym cym .. gdzies mi z glowy uciekl rym
> Malgorzaty Strzalkowskiej? W ksiegarniach warszawskich albo w jakis malych
> wysylkowych?
>
> 10.Cudowne bajeczki wydane przez Olesiejukow. Warto, nie warto?
>
> Wrzucilam tytuly do przegladarki. Wiem, ze niektore pozycje byly juz
> omawiane, ale moze jakas nowa opinia albo komentarz sie trafi. Czekam z
> niecierpliwoscia, bo chcialabym zlozyc zamowienie jeszcze w tym tygodniu.
Temat: Harry może zamknąć nasze horyzonty, nim nam je ...
Ciekawa jest ta dyskusja o wartości czytania książek przez dorosłych i ich
ewentualnym zdziecinnieniu. Autorzy tych postów twierdzą, że wstydliwe jest
przyznanie się do czytania HP a uważają, że czytanie innych bajek jest
normalne. Ja jestem takim strasznie uwstecznionym dorosłym. Być może to choroba
psychiczna - w dzieciństwie czytałem wszystkie bajki - Pany Kleksy, Muminki,
Puchatki, Anderseny...itd itp. Jako nastolatek czytałem namiętnie trylogię
Sienkiewicza, Quo Vadis... i w końcu udało mi się absolutnym przypadkiem trafić
pierwszy tom trylogii Tolkiena... Długo trwało zanim doczytałem ostatni tom -
raz, że ciężko bardzo było znaleźć w tych czasach te książki a dwa, że czytałem
je najczęściej na przerwach między lekcjami budząc sensację(!) wśród kolegów
("Ten pajac co czyta na przerwie!"). Książki T zachwyciły mnie i ich świat
będzie mnie zawsze zachwycał od nowa. No a w wieku podeszłym ( w końcu mam już
38 lat) czytam wszelką fantastykę i fantasy. I najbardziej irytują mnie chwile
kiedy ktoś z tzw "normalnych" dorosłych próbuje mnie przekonać abym rzucił te
bzdury o czarach i poczytał coś poważniejszego np ... o wojnie. Suuper. A druga
sprawa to "cegły" którymi mnie się zarzuca z okazji świąt, imienin itp. To
książki które wg nich dorosły powinien czytać. Na tym forum też nie czuję się
zbyt dobrze... chyba jestem za głupi... nie czytam Vonneguta, Camusa,
Różewicza... Może więc dlatego przyznaję, że jestem FANEM (przepraszam za
beknięcie) Harrego Pottera. Przeczytałem wszystkie 4 tomy od deski do deski (a
może miękkiej okładki) WIELOKROTNIE. Teraz czytam 2 tom mojej 5 letniej
córce... niestety muszę trochę ocenzurować bo obawiam się tak małemu dziecku
czytać o imprezie duchów lub o próbie samobójczej Jęczącej Marty. I być może
tylko moje krytyczne zdziecinnienie nie pozwala mi dostrzegać tych potworności,
które były omawiane w wywiadzie. Choć jak spojrzeć na to zwapniałym już nieco
okiem (przez pryzmat prozy "poważnych" autorów) i po latach pracy w różnych
katedrach... faktycznie niektóre sprawy mają miejsce. Tylko, że przy czytaniu
nie rzucają się w oczy. No ale może oddziaływują podprogowo. Nie wiem. Ja
jestem daleki od analizy każdej książki tak typowej dla np polonistów. Czytanie
ma mi sprawiać przyjemność. Umożliwić oderwanie się od codziennych problemów,
rozbawić i ucieszyć.
Ale największym problemem jak i wadą całej serii jest dla mnie to, że pani R.
po wydaniu 4 tomów i bajecznym wzbogaceniu się... jakby osiadła na laurach i
nie wiadomo kiedy wyda kolejne tomy! Dochodzę do wniosku, że autorzy powinni
dostawać kase dopiero po wydaniu całego cyklu. Przynajmniej jeśli chodzi o tak
poczytne pozycje. No ale może mieć to ten skutek, że dzieci czekając 2-3 lata
na kolejną książkę przeczytają te bardziej "wartościowe" pozycje.
PS Tak... komiksy też czytam. Oglądam z dzieckiem kreskówki. Nie podobają mi
się co prawda czasami te same co jej... ale są super.
Temat: Komunistyczne ulice w Ząbkach
Argumentem przeciwko Duraczowi było to, że bronił on komunistów w procesach
politycznych (argument moim zdaniem niezbyt trafny, bo był adwokatem-
lewicowcem), ale także to iż należał do agenturalnej KPP, a później PPR.
Szczerze mówiąc, akurat dla KPP-owców nie żywię ciepłych uczuć, w końcu jak
ktoś miał serce po lewej stronie i polską duszę mógł się wyżywać w Pepeesie.
Dlatego Duracza nie żałuję. Herbert miał być patronem nie ulicy, a
przylegającego do niej parku, zwanego dziś - jakże romantycznie - "Bielany
III". I to był mój wniosek. Niestety, okoliczni mieszkańcy chcą jakieś nazwy z
bajki rodem, więc machnąłem ręką na całą sprawę.
Na Bielanach (i nie tylko) mamy jeszcze kilku patronów w typie "czerwonych
dresiarzy". Np. taki łobuz jak Józef Balcerzak, ksywa "Łysy", "zasłużony"
organizator Towarzystwa Przyjaźni z ZSRR, kolaborant władzy sowieckiej w
czasach przyjaźni Hitlera ze Stalinem. Albo Antoni Parol, ksywa "Zielony",
agent KPP i organizacji "Sierp i Młot", gdzie kumplował się z "Łysym".
Nieprawdopodobne? A jednak... Swojego czasu złożyłem donos w tej sprawie gdzie
trzeba, ale młyny sprawiedliwości dziejowej czasami mielą bardzo powoli. Tak w
ogóle to podczas 15 lat (tak, tak!) pracy w Zespole Nazenictwa Miejskiego
napatrzyłem się i nasłuchałem dziwów nad dziwami. Warto by książkę napisać.
Tytuł np.: "Wielka księga oszołomstwa". Oddzielny tom trzeba by
poświęcić "oświeconym" inicjatywom odgórnym i oddolnym na temat uczczenia
Papieża. Wielu nie może przeboleć, że w Wawce nie może istnieć dwadzieścia ulic
i placów o tej samej nazwie. Albo 10 pomników ustawionych obok siebie - w końcu
są precedensy - Ramzes Wielki, Józef Wissarionowicz...
Pamiętam, że przy okazji wojny o ul. Stołeczną (do dziś nie nazywam jej
inaczej!) na salę obrad komisji wpadł znany w pewnych kręgach "główny oszołom"
na czele grupki parafian i kombatantów, którzy kłapiąc sztucznymi szczękami i
wywijając laskami skutecznie zastraszyli część starszych pań w naszym zespole i
głosowanie wyszło jak wyszło. Moje votum separatum jest zapisane w aktach,
także po jakiejś kolejnej lustracji nie mam szans na pochówek w poświęconej
ziemi... Krótko potem ten sam oszołom, zasmakowawszy sukcesu "wywalczył" drugie
miejsce dla... tego samego patrona. No i mamy "Skwer Księdza Jerzego" dla
odmiany. W przypadku Papieża pomysłowość gorliwych fanów nie ma granic, ale nie
będę cytować, bo to wręcz niesmaczne. Dość zabawna była natomiast moja przygoda
w roli mediatora pomiędzy rozsierdzonymi staruszkami, żadającymi zmiany ul.
Lennona na ul. prof. Lotha, a równie wściekłymi fanami szacownego Beatlesa.
Jakimś cudem udało mi się (w obecności v-ce prezydenta miasta) pogodzić wodę z
ogniem i mamy obu patronów zgodnie obok siebie. Mało tego - "lennonowcy"
pomagają komnbatantom utrzymać porządek na przyległym skwerze "profesorskim".
No po prostu idylla...
Najgorzej mącą jednak różne niedouczone partyjniaki z podkomisji nazewniczej
Rady Warszawy. Zapisują się do komisji aby wziąć dodatkową kasę, wiedzy i
doświadczenia w rzeczonej dziedzinie nie mają za grosz, za to potrzebę zmiany
niemal każdej opinii naszego zespołu (sami naukowcy!) - olbrzymią... W ten
krajobraz wpisuje się Naczelny Kaczor, który metodą "szybkiej zmiany prawa"
żąda od podwładnych omijania obowiązującego przepisu pięcioletniej karencji
(zakaz uczczenia nazwą miejską patrona przed upływem pięciu lat od jego
śmierci). I wymyśla tryby nadzwyczajne - do tej pory był jeden wyjątek -
wiadomo jaki. Teraz obok Papieża jedną z takich postaci do natychmiastowego
uczczenia, która "oczywiście" czekać nie może jest... no kto, drogie dziatki? -
...ano płk. Kukliński. Prawda, że jest to sprawa niezwykle pilna i przecież
jakichś głupich pięciu lat nikt czekać nie będzie! Ale w końcu żyjemy w kraju,
w którym co poniektóre namaszczone oszołomy wystawiają pomniki same sobie.
Pzdr.
Temat: Renault, Honda, Wiliams...Ból głowy Roberta Kubicy
myślę że się w miarę znam, ale co ja tam wiem ;)
> Wisły, Legii czy też Odry Wodzisław...ale sie nieznasz na pilce.
>
> co jest Wodzisław poruwnianie z Legia albo Wisly ? Nic.
oj, chłopie nie kumasz nic ;) to było przejasrawione porównanie ale w drugą
stronę - różnica Barca-Wisła to kosmos, a tymczasem Wisła-Odra to juz niewielka
różnica... tymczasem różnice między BMW a Williamsem są niewielkie, ale jednak
są - dlatego użyłem takiego jaskrawego porównania żeby niektórym to unaocznić ;)
i tak samo Toro Rosso zbudowane na podwalinach Minardi - czyli czerwonej
latarnii F1 - jest po prostu malutkim zespołem który w szerszej perspektywie nie
ma szans... teraz im się udało, bo dostali w prezencie dobre nadwozie Red Bulla
(projektu Neweya) oraz kupili niezłe silniki Ferrari... do tego poszli w dobrym
kierunku z rozwojem i ustawianiem aut, choć sami nie wiedzą co zrobili
dokładnie, że zaczęli jeździć tak super ;) i jezeli mamy nadal stosować te
porównania piłkarskie, to właśnie nasuwa mi się Odra Wodzisław - taki malutki
klubik, który nie ma pieniędzy ale ma dobrą atmosferę i jest powszechnie
lubiany, i który od czasu do czasu szaleje (ostatnio Odra rządzi na swoim
boisku, tak jak Toro Rosso rządziło u siebie na Monzie ;p)
w szerszej perspektywie jednak Toro Rosso będzie jednak zawsze zespołem z dołu
tabeli - Red Bull powoli zakręca kurek z kasą, a moce produkcyjne w bazie w
Faenzy są malutkie... gdyby nie prezent w postaci nadwozia RB4 by Newey to juz
teraz STR byłoby ostatnie w stawce, nawet za Force India, któremu nikt nadwozia
sprzedać nie może...
w przyszłym roku nawet z Kubicą w składzie STR nie będzie znaczyć nic i Robert
to wie - nie jest idiotą ani desperatem by odchodzić do takiego teamu ;)
mam nadzieję wyjaśniłem dostatecznie dobrze ;)
> Renault jest dobry team, dzie tez ten M. Sch., kazdy zna go kto , zrobil tytul
> misztrza i odszedl ...
hmm sam lubię Renault, mają tam fajna ekipę i cieszyłem się gdy wygrywali, ale
jedynym mistrzem świata w ich barwach był ALonso... Schumi wygrywał dla
Bennetona - a to inna bajka była ;) to był wtedy włosko-brytyjski zespół z
siedzibą w Enstone, a w 95 roku tylko dostali silniki Renault... potem Francuzi
ich wykupili, baza tak jak w BMW Sauberze jest teraz rozbita na 2 siedziby więc
to już nie jest Bennetton ;) to juz koncern fabryczny z innymi metodami pracy,
choć to akurat plus ;) Renault to niezły team, chciałbym by wrócili do czasów
świetnosci z lat 05-06 ale i tak uważam, że BMW ma na to większe szanse - lepszą
bazę i większe środki finansowe, do tego chyba też większą motywację (oni
jeszcze nie wygrali mistrzostwa ;p)
> i ja mysle lepjiej pracowac z francusem niz niemcem. maja opinia i chyba tez
> Francuz woli Polaka niz Neimiec, przeciesz to nic nowego.
swoje durne teorie zostaw dla siebie lepiej ;) narodowość nie ma tu wiele do
gadania, tak w Renault jak i w BMW pracuje międzynarodowa ekipa i widać masz o
tym marne pojęcie ;)
> A za pare lat wyprubuje samochud, co ma czarnego konia na prodze...
> i dogony tego pana na S. i bedzie najlepsym kierowca co powstal w tym swietce..
taaa za parę lat Ferrari zapewne wróci do swoich lat świetności z sezonów
1980-1999 ;p nic wszak nie może trwać wiecznie, Ferrari jak każdy musi w końcu
przejść kryzys ;) ja obstawiam, że będą mieli problemy już w przyszłym roku
nagle temat Kubicy w Ferrari przestanie byc taki popularny ;)
lepiej żeby Robert wygrał mistrza w BMW, to dobrze zrobi stosunkom
polsko-niemieckim i prawdziwym fanom Ferrari (mnie osobiście nudzi podniecanie
się Ferrari - jeszcze kilka lat temu mało kto im kibicował, wygrali kilka
mistrzostw i od razu mają w Polsce rzesze fanów ;p taka mentalność kibica ;p)
Temat: UWAGA SPOILER: do małego jelenia
maly_jelen napisała:
> Teraz toś dopiero sobie w nogę strzelił : p
Znowu używasz sformułowań, których nie rozumiesz :).
Na marginesie - jestem kobietą.
> Nie jeden krytyk Harrego Pottera obsmarował
> gorzej i fanów obrażał niemiłosiernie
No i jak to się niby ma do tego o czym pisałam, hę?
> ja napisałam tylko, że książka mi się znudziła i że są lepsze.
To kto używając Twojego nicku napisał takie kwiatki jak "grafomania Rowling",
"marne, literackie wypociny", "miałki, kiczowaty bestseller" czy "40-letni fani
Rowling są groteskowi", co?
> a ty tu ukazujesz wręcz maniakalną obrazę
Gdzie niby? :|
> Ale jest w tym sporo oryginalnych pomysłów, co prawda
> nie zupełnie świeżych, ale takiego odgrzewanego
> kotleta jak HP od dawna nie widziałam.
To - bez urazy - niewiele chyba widziałaś :).
Nie twierdzę oczywiście, że HP to dzieło literacko przełomowe, ale Rowling
zgrabnie żongluje schematami jednocześnie odświeżając je i prezentując zgrabne,
oryginalne pomysły.
> Gdzie ja tu sobię w nogę strzeliłam, bo nie uzasadniłeś?
Wydawało mi się, że jasno to wynikało z mojej wypowiedzi, ale jeżeli chcesz
wprost to proszę:
Przeciwstawiając Rowling Sapkowskiemu i argumentując, że on zdziałał więcej, bo
przyczynił się do popularyzacji polskiej fantastyki w kraju. Rowling przyczyniła
się do popularyzacji czytania wśród dzieci i młodzieży na całym świecie. Jak dla
mnie nieporównywalnie większe osiągnięcie.
> Czytać ze zrozumieniem to ważna umiejętność.
Popieram, popieram :).
> Ale wyjść z tego getta - to już wyczyn.
Z tym "gettem" to bym tak nie przesadzała. Fantastyka zawsze miała się w Polsce
nieźle, w końcu mieliśmy Lema.
> Sapkowski, zauważ, używał detali jak mitologia słowiańska,
A Rowling m.in. rzymskiej, nordyckiej i celtyckiej. Z tej ostatniej Sapkowski
też garściami czerpie.
> Mnie to przeraża.
A ja tam wolę, żeby się dzieciaki dobijały do księgarni, a włóczyły po centrach
handlowych.
> Powiedz mi teraz, szczerze, ileś ty w życiu fantasy czytał?
A w jakich jednostkach odpowiedzi mam udzielić? Kilogramach? Autorach? Tomach?
Seriach? Nie zliczę. Czytam fantastykę od jakiś dwudziestu lat.
> Bo Harry Potter ściąga od innych dzieł
> jak pierwszoroczniak na klasówce.
Jak to mówią ściągać z jednego autora to plagiat, ściągać z wielu to dzieło na
źródłach oparte :).
> Best seller - książka która sięświetnie sprzedaje.
I na tym definicja się kończy.
> I to nie są zwykle książki dobre : )
Zwykle nie, ale bywają.
> A fakt, że teraz wszyscy o nim zapomnieli, wykorzystała Rowling.
Mnie tam HP zdecydowanie bardziej niż Copperfielda przypomina Kajtusia Czarodzieja.
> Tylko o Samotności w Sieci zapomniałeś - śmiech na sali ; )
Nie moja bajka, nie zbliżałam się nawet do tego to i oceniać nie będę.
> To raczej ja muszę zapytać - wyliczanka
> ładna, ale jaki niesie przekaz?
Ano taki, że literatura nie istnieje w próżni i zawsze znajdziesz w niej
podobieństwa do poprzedników. I dobrze.
> A co do mojej wypowiedzi - to z tego, że jak już byli
> młodzi czarodzieje - sieorty to po co następni?
Bo każda legenda od czasu do czasu wymaga odświeżenia, każde pokolenie zasługuje
na nową mitologię. Gdy starsze wersje opowieści zaczynają trącić myszką warto ją
przedstawić na nowo, dostosowaną do nowych odbiorców. To umacnia wiarę w
przekazywane przez ową opowieść prawdy, czyni je bliższymi współczesnym.
> Oceniasz wypowiedzi czy autora?
Wyłącznie wypowiedzi, autorów tylko, jeżeli ich znam osobiście.
> Dla mnie to nie jst dobra książka,
> znudziła mi się, poznałam lepsze.
A te lepsze to przed czy po Potterze poznałaś?
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 197 wypowiedzi • 1, 2, 3