Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Faktura za usługi
Temat: PZU, usuwanie szkody i VAT
jaki71 napisał:
> Mam problem z PZU. Chodzi o to ze tesciowa podpisala jakas kosmiczna polise
> AC. Jest tam klauzula ze nie naprawia sie samochodu w ASO. OK. Wiedziala o
> tym. Chodzi mi tylko o wycene szkody. Samochod nie rozbity, nikt nie ranny.
> Chodzi o to ze oni wzieli ceny ze swojego cennika (nie o ta kwote mi chodzi
> bo tak bylo w polisie) i od tej ceny odjeli VAT bo tesciowa nie jest
> platnikiem VAT (tu sie nie zgadzam). Gdzies juz o tym czytalem ze nie moga
> tak robic (orzecznictwo jakies czytalem czy cos). Bo tesciowa musi VAT
> zaplacic zeby cokolwiek w sklepie czy gdziekolwiek kupic. Moze ktos wie
> jakich argumentow w rozmowach z nimi urzyc i na co sie powolac bo tak tego
> nie zostawie.
>
> JAki
Temat okradania klientów z naleznego VAT'u za naprawę był już poruszany
wielokrotnie. Poniżej fragment jednego z postów na ten temat, skopiowany
"jakiś czas temu" z forum Auto-Moto (chyba):
"Od kilku lat ubezpieczalnie sporządzając wycenę kosztów naprawy samochodu
należącego do osoby nie będącej podatnikiem podatku VAT, biorą pod uwagę:
• koszt części w kwocie brutto (tj. z 22% podatkiem VAT) lub kwocie
netto - w zależności od ubezpieczalni
• koszt robocizny - zawsze w kwocie netto.
Odszkodowania wyliczone w ten sposób są zatem o 10 do 22 procent niższe niż
koszt naprawy w jakimkolwiek renomowanym warsztacie płacącym od swych usług i
części podatek VAT. Dotychczas jedynym sposobem uzyskania tej różnicy od
ubezpieczalni, było przedstawienie faktury VAT za naprawę - odwlekało to jednak
moment uzyskania pełnego odszkodowania i było kłopotliwe.
Sytuacja ta zmieniła się jednak diametralnie. Uchwałą z dnia 15 listopada 2001
roku (sygn. III CZP 68/01), Sąd Najwyższy odpowiedział bowiem na zadane mu
pytanie prawne: "Czy odszkodowanie za szkodę spowodowaną w pojeździe
mechanicznym powinno obejmować VAT wchodzący w skład ceny części zamiennych
oraz ceny usługi naprawy pojazdu, gdy szkoda ta nie została jeszcze
zlikwidowana, a osoba poszkodowana nie jest podatnikiem VAT?". Odpowiedź brzmi
następująco: "Odszkodowanie za szkodę poniesioną w wyniku uszkodzenia pojazdu
mechanicznego należącego do poszkodowanego nie będącego podatnikiem VAT,
ustalane według ceny części zamiennych i usług koniecznych do wykonania naprawy
pojazdu, obejmuje mieszczący się w tych cenach VAT".
W praktyce oznacza to, że ubezpieczalnie sporządzając wycenę kosztów naprawy
(czyli tzw. kosztorys), mają obowiązek zawsze uwzględnić w tej wycenie kwotę
podatku VAT zarówno za części jak i robociznę. Nie mają przy tym możliwości
badać, w jaki sposób i za ile uszkodzony pojazd naprawiono oraz czy zrobiono to
we warsztacie będącym podatnikiem VAT. Zakład ubezpieczeń nie może nawet
sprawdzić, czy pojazd w ogóle naprawiono (!). Pragniemy podkreślić, iż
orzeczenie to ma zastosowanie do likwidacji szkód zarówno z ubezpieczenia OC
jak i AC - przez poszkodowanych nie będących podatnikami podatku VAT.
Zastosowanie orzeczenia jest jednak wyłączone w przypadku szkód AC, gdy w
ogólnych warunkach ubezpieczenia wyraźnie zaznaczono, że poszkodowanemu należne
jest odszkodowanie w kwocie netto."
P.S.
Słyszy się ("chłopaki na mieście gadają" ;-), że wystarczy złożyć pisemko,
w którym powołujemy się na ww. orzeczenie i w zdecydowanej wiekszości
przypadków złodzieje ubezpieczeniowo miękną i weryfikują swój punkt widzenia
w sprawie VAT'u. Ale osobiście tego jeszcze nie sprawdzałem.
Temat: Sprowadzamy samochody z krajow wspolnoty
Sprowadzamy samochody z krajow wspolnoty
Pomyslalem ze napisze pare slow na temat sprowadzania samochodow z krajow wspolnoty. Ci ktorzy maja to juz sa soba wiedza jaka droge trzeba przejsc aby posiadac tani i dobry srodek transportu.
W kiku krokach opisze co trzeba zrobic by sprowadzic, oplacic i zarejestrowac pojazd. Na zlozenie deklaracji w urzedzie celnym mamy tylko 5 dni od daty zakupu.
1. kupujac samochod w kraju uni, zadbajmy oto aby miec dowod kupna (faktura lub umowa kupna sprzedazy). Najlepiej zabrac ze soba dowod i paszport (tak na wszelki wypadek) no i kase rzecz jasna. Przy zawieraniu umowy zwrocic uwage czy cena podana jest BRUTTO (nie bedziemy musieli placic dodatkowego podatku).
Po przyjezdzie do kraju natychmiast musimy pojechac na stacje diagnostyczna aby wykonac badania techniczne. Bez badania nic nie zalatwiym w Urzedzie celnym.
2. W urzedzie celnym nalezy wypelnic formularz AKC-U (Deklaracja uproszczona nabycia wewnatrzawspolnotowego). W niej podamy kwote za jaka kupilismy pojazd. UWAGA: kwote podajemu w zlotowkach po przelicziu EURO po kursie z dnia w ktorym nabylismy samochod. Dodatkowo musimy zakupic znaczki skarbowe (11PLN za wydanie zaswiadczenia o dokonaniu zaplaty + 50gr od kazdego zalacznika "umowa kupno-sprzedaz wzglednie faktura, karta pojazdu, wyrejestrowanie pojazdu z kraju uni), badania techniczne i na koncu dowod wplaty podatku akcyzowego dokonanedo np na poczcie (w urzedzie celnym poinformuja was jak to zrobic). Czas zalatwiania 1-2 dni.
3. Z oplaconym podatkiem pedzimy do Urzedu Skarbowego. Tutaj skadamy deklaracje VAT-24 (Deklaracja potwierdzająca Brak Obowiazku uiszczenia podatku od towarów i usług z tytułu przywozu z innego państwa członkowskiego środka transportu). Niestety tu tez czekaja nas wydatki. Musimy zaplacic 150PLN w urzedzie miejsckim (oplata skarbowa) za wydanie zaswiadczenia ze nie musimy placic Vat-u. Czas zalatwiania 1-7 dni. Urzad ma 7 dni na wydanie zaswiadczenia. Bez niego nie da rady zarejestrowac samochodu (taka informacje uzyskalem dzisiaj w urzedzie miejscki wydz. komunikacji)
4. Ten krok juz kazdy zna. Z uzyskanym zaswiadczniem gnamy do Urzedu Miejskiego wydz. komunikacji. Przed pojsciem nie zapomnijmy o wykonaniu 1-2 kopi posiadanych dokumentow. Oplaty jakie nas tutaj czekaj powinny zamknac sie w kwocie 650-700PLN. Pamietajmy ze kazdy zalacznik do wniosku o rejestracje to ok 50gr za sztuke. A tutaj musimy pozostawic:
Umowa Kupno-Sprzedaż + tłumaczenie z języka niemieckiego na język polski (ORYGINAŁ, KOPIA***)
Karta pojazdu (Brief) + tłumaczenie z języka niemieckiego na język polski (ORYGINAŁ, KOPIA***)
Zaświadczenie o wyrejestrowaniu samochodu + + tłumaczenie z języka niemieckiego na
język polski (ORYGINAŁ, KOPIA***)
Dokument Identyfikacyjny Pojazdu (ORYGINAŁ + KOPIA)
Zaświadczenie o przeprowadzeniu Badania Technicznego Pojazdu (ORYGINAŁ + KOPIA)
Dokument potwierdzający zapłatę akcyzy na terytorium kraju od samochodu osobowego w nabyciu wewnątrzwspólnotowym (ORYGINAŁ + KOPIA)
Zaświadczenie potwierdzające Brak Obowiazku uiszczenia podatku od towarów i usług z tytułu przywozu z innego państwa członkowskiego środka transportu (ORYGINAŁ + KOPIA)
Z ta kopia to niejestem pewien,ale raczej urzad sobie tego zazyczy.
Czas zlatwiania 1-3 godz.
5. Kiedy otrzymamy juz upragnione tablice rejestracyje udajemy sie do ubezpieczyciela, zawieramy umowe i w tym momencie droga przez "męke" sie konczy.
Dla przykladu: samochod rocznik 1990, pojemnosc silnika 1800-2000, Cena 300E.
Podatek akcyz.= 300*(kurs euro)4.75*60%=2351 PLN + znaczki = ok 2370 PLN
Badania techniczne wg stacji diagnostycznej, Tlumaczenie dokumentacji ok 200 PLN
Urzad skarbowy: 150PLN, Urzad miejski w/komunikacji: 700 PLN (ze znaczkami skarbowymi) w sumie oplat wychodzi ok 3570 PLN + wartosc samochodu 1425 co w koncowym rezultacie daje kwote 4995 PLN.
Jezeli cos pominalem, sorki, nastepnym razem sie poprawie :)
Temat: Wzory umowy sprzedaży mieszkania
Jakiej umowy nie podpisywać
Jeśli w Twojej umowie z developerem są takie zapisy, nie podpisuj jej, nim nie
zostaną zmienione.
"Waloryzacja ceny zostanie dokonana w oparciu o wskaźnik wzrostu cen towarów i
usług konsumpcyjnych".
Zapis brzmi mądrze, a nie ma sensu. Ten wskaźnik nie ma nic do rzeczy. Nie ma
też nic wspólnego z GUS-owskim wskaźnikiem wzrostu cen robót i materiałów
budowlanych, na podstawie którego najlepiej jest indeksować ceny budowy.
"Roboty dodatkowe i zamienne będą wykonywane za odrębnym wynagrodzeniem i
rozliczane kosztorysem powykonawczym przy zastosowaniu czynników cenotwórczych
ustalanych przez strony w drodze negocjacji".
Nie wiadomo, kto decyduje o "robotach dodatkowych", co to są "roboty zamienne",
a "czynniki cenotwórcze" brzmią groźnie. Wykonawca zyskuje - i to formalnie -
pełną dowolność w ordynowaniu dodatkowych i zamiennych prac na twojej budowie.
Nie dba o twą zgodę, ale każe sobie płacić dodatkowe pieniądze, dość dowolnie
ustalane.
"Wartość robót zostanie określona na podstawie kalkulacji indywidualnej i
wynosi..."
Wartość robót nic cię nie obchodzi! Interesuje cię tylko cena i sposób jej
waloryzacji. Niby jest suma do zapłacenia, a jakby jej nie było.
"Roboty budowlane będą rozliczane fakturami częściowymi płatnymi przez
zamawiającego w terminie 7 dni od daty ich wystawienia. Za opóźnienie w
płatności naliczane będą kary umowne"
Jak faktury będą dostarczane - pocztą, przez posłańca czy sam masz je odbierać?
Data wystawienia faktury nie powinna cię interesować. Ważne, kiedy ją
dostaniesz. Powinno być tak: zaczynasz płacić karę dopiero po 7 (a lepiej 14)
dniach od daty otrzymania faktury (za pokwitowaniem).
"Kupujący zobowiązany jest dokonać odbioru domu w terminie 7 dni od dnia
zgłoszenia domu do odbioru przez sprzedającego. Data zgłoszenia domu do odbioru
jest datą jego wykonania".
Nie wiadomo, jak cię zawiadamiają i co jest pierwsze: data wykonania czy
zgłoszenia. Developer może zrobić w dowolnym dniu wpis do dziennika budowy -
dom skończony. Mija siedem dni. A potem developer stawia cię przed faktem
dokonanym - jutro odbiór, musisz się stawić, bo inaczej odbiorą dom bez ciebie.
Jeśli nie będziesz "na odbiorze", nie zakwestionujesz już największej nawet
partaniny.
"Po zapłaceniu ostatniej raty sprzedający odda kupującemu dom w posiadanie
(...)."
Posiadanie to nie to samo, co własność! Takie sformułowanie znaczy tylko tyle,
że dostaniesz klucze i będziesz mógł w tym nie do końca swoim domu zamieszkać.
Własność gwarantuje ci tylko jej przeniesienie aktem notarialnym.
"Podczas odbioru kupujący ma prawo zgłosić ewentualne usterki, które znacząco
obniżają użyteczność domu. W takim przypadku odbiór będzie dokonany z
zastrzeżeniem usunięcia zgłoszonych usterek. Dokonanie odbioru z zastrzeżeniami
lub nawet odmowa dokonania odbioru nie wstrzymuje zapłaty ostatniej raty".
A to kuriozum. Co to znaczy "znacząco obniżają użyteczność domu"? Czy
nieszczelność okien obniża użyteczność "znacząco" czy nie? Uważaj! Płacisz
nawet za dom, którego nie odebrałeś!
"W przypadku nieukończenia domu do końca z przyczyn zawinionych przez
sprzedającego kupującemu przysługuje prawo naliczenia kary umownej w wysokości
0,01 proc. wartości przedmiotu umowy za każdy dzień zwłoki".
Które przyczyny są zawinione przez developera, a które nie? Czy jak murarz
zniknie i nie postawi na czas ściany, to przyczyna jest zawiniona? W gruncie
rzeczy przyczyny w ogóle nie powinny cię obchodzić.
Na koniec prawdziwa bestia wśród umów.
Z par. 1 "umowy przedwstępnej o sprzedaż domu" dowiadujemy się, że sprzedający
(developer) ma grunt, na którym zamierza sprzedawany dom zbudować. W par. 2
strony zobowiązują się do zawarcia umowy sprzedaży powyższego domu i działki,
na której on stoi. W par. 3 pojawia się pojęcie "umowy przyrzeczonej" (chodzi o
umowę sprzedaży). W tym momencie dowiadujemy się, że "cała cena ma być
zapłacona przed zawarciem umowy przyrzeczonej", czyli przed sprzedażą domu.
Termin skończenia budowy do tego momentu jest nieznany.
Na tym nie koniec - z dalszych paragrafów tak dalekich, że już nie pamiętasz,
co kupiłeś, wynika, że "ostateczna powierzchnia domu zostanie skorygowana
pomiarem powykonawczym, a ostateczna cena działki po wydzieleniu geodezyjnym".
A więc developer buduje ci dom (i sprzedaje go) na działce jeszcze nie
wytyczonej! Nawet nie wiesz, jak dużą działkę masz, może się okazać, że
sadzawka, którą chciałeś zrobić, jest już na działce sąsiada. Dom też możesz
mieć o metr mniejszy. Kupiłeś kota w worku!
Temat: Najgorszy SERVIS na jaki dotąd trafiliście.
Auto-Res w Rzeszowie
Moje przygody:
W maluchu miałem jakies problemy z elektryką. Stwierdzili, że oni sa serwisem
fiata i maluchów nie naprawiają :-)
Jadąc noca za cieżarówką zaliczyłem potężną dziurę. wynik - amortyzator do
wymiany. Jako że po wymianie jednego byłaby za duża różnica musiałem zmienić
dwa. Wycena w serwisie to ok. 240PLN za sztukę + odbój + wymiana. Podaję
cenę "około" bo każdy pracownik serwisu podawał inną cenę, z odbojami było
podobnie. W końcu kupiłem amorki delphi w jednym z sąsiadujących z ASO trzech
sklepów z częściami do fiata za 104PLN/szt. Odboje musiałem kupić w ASO, bo w
sklepach nie mieli takich do 1100, a tylko do 900. Żeby było ciekawiej to po
wymianie zauważyłem na tablicy z promocjami " amortyzator przedni do SC 1,1 -
113PLN". Mało mnie szlag nie trafił.
Przegląd - chłopaki nie dokręcili filtra paliwa. Lało się za samochodem, ale
tylko w czasie jazdy więc na postoju nie widziałem. Dziwiło mnie tylko, że
samochodzik który palił naprawdę mało nagle dostał takiego apetytu. skończyło
się całkowitym odcięciem paliwa i holowaniem (nie bede w zimie właził na środku
drogi pod samochód). Początkowo chcieli kasę za usługę, ale wyperswadowałem im
to.
Przy montażu tulejek do szyb uchylnych (trzeba mieć przyrząd, 15PLN za 5
minutową usługę), porysowano mi lakier.
Wymiana oleju w punciaku. Ustaliliśmy cenę za filtr i olej, a po usłudze cena
wzrosła na fakturze o chyba 40 PLN. Kiedy powiedziałem ze umowa była inna,
usłyszałem ze przecież nie moga znać wszystkich cen i różne są filtry i mogło
się cos w systemie pomylić. Żeby było ciekawiej mają ISO :-) Zazyczyłem sobie
zmianę kwoty na fakturze, przez co wszyscy byli obrażeni, łącznie z pania
kasjerką, która wygłosiła mi kazanie, że jestem taki niedobry klient. Na
dodatek nie można u nich płacić kartą!!!!!
Przy okazji wymiany oleju prosiłem o sprawdzenie klimatyzacji bo coś przez
kilka dni posmierywała (całe szczeście jej to przeszło samo), ale zrezygnowałem
po tym jak mechanik krzyczał na warsztacie: "Wie któryś gdzie w punto jest
filtr przeciwpyłkowy?!?" Zgroza...
Wymiana poszycia tylnej kanapy (gwarancja) - wysnuło się kilka nitek na szwie -
jakies 0,5 cm. Słynny mistrz M. zapytał dlaczego przyjechałem do nich skoro
samochód kupiłem u konkurencji i zasugerował żebym tam też serwisował. Musiałem
mu wyjasniac, ze fiat daje gwarancję o zasięgu europejskim i mam prawo
serwisować tam gdzie chcę. Zapewniłem go przy tym, ze z poważniejszymi
usterkami do nich na pewno nie przyjade, a z tym poszyciem to tylko dlatego, że
nie jest to poważna naprawa więc jest 50% pewności, że nic nie spieprzą.
Generalnie serwis ten nastawiony jest (podobnie jak mój szef)na obsługe
tzw. "łosi". Szkoda, że chłopaki nie dorośli do nowej sytuacji rynkowej, bo w
końcu firma ta się przewróci i prace straci pary porządnych ludzi spoza serwisu.
Jak dla mnie to fiat powinien im zabrac autoryzację.
Mam nadzieję, że nie będe musiał mieć więcej do czynienia z tym serwisem. Żeby
było ciekawiej znam na gruncie prywatnym kilka osób, które pracowały w Auto-
Resie i będac jeszcze pracownikami ostrzegały żebym był czujny w kontaktach z
serwisem. Chłopaki z salonu są natomiast OK, chociaż znam lepszych i u nich
kupiłem samochód :-)
Temat: jestem za winietami!!!
Sposób 'na drogi'
To co przytaczam to w zasadzie jeden z wielu sposobów na zdobycie pieniędzy,
jednak ze względu na to jak skonstruowane jest obecnie nasze prawo, łatwiej
panu min.Polowi proponować winiety niż dogadać się z min.Kołodką aby takie
dziury jak ta zlikwidować.
Oto przykład, jak w naszym kraju działają tzw. "firmy 1-osobowe"
"...
- Wjakiej branży działa Pani firma ?
- Prowadzę małe biuro doradztwa z prawa podatkowego.
- Jak i co pani odlicza ?
- Odliczam wszystko.
- Jak to wszystko ?
- Ano tak, wszystko.
- Rozumiem, że w koszty wrzucić można materiały eksploatacyjne, biurowe,
reprezentacyjne, koszty dojazdów, itp.
- Ha, to tylko ułamek tego co robię ja i co robi masę mo podobnych,
przedsiębiorczych ludzi.
- Jakieś przykłady ?
- Proszę, np. w zeszłym m-cu kupiłam do mieszkania meble za 20 tys. zł
- I co ? Chyba nie wpisała ich Pani na majątek trwały, przecież to do użytku
prywatnego ?
- A kto mi to udowodni ? Który urzędnik przyjdzie do mnie do domu i to
sprawdzi ? A jeśli nawet, to takie kontrole musza wiązać się z nakazem sądowym.
A który US ma na to czas. Oni ścigają PITowców.
- No dobrze, wróćmy do tych mebli.
- No więc, VAT od mebli (poad 4500 zł) odliczyłam od razu. Resztę oczywiście
musisłabym amortyzować, ale kupując meble, każdą część , czyli regał 1 , regał
2, półkę, stolik, szafkę, każdy z tych elementów dobrałam tak aby kosztować
poniżej 3000 zł i każdy z nich kupiłam "oddzielnie", toteż każdą fakturę na
poszczególne elementy mogłam od razu wrzucić w koszty.
- Czysty zysk !
- No jasne. W ubiegłym roku byłam na świetnych wczasach na południu Francji, za
krórych koszt zapłacił mi US, bo pojechałam w okresie kiedy odbywały się
warsztaty związane z prawem europejskim, które kosztowały mnie ułamek kosztu
wyjazdu i prawie wcale czasu, no ale wie Pam , koszty podróży czyli bilet
lotniczy, koszty hotelu wrzuciłam w koszty. Bo to przecież podróż służbowa.
- Czy ma Pani zatem czas dla siebie w domu ?
- Praktycznie nie. Stołuję się na mieście. Np. codziennie chodze do restauracji
na obiad albo kolację jesli mam dużo pracy. Po tygodniu biorę fakturę zbiorczą,
toteż nie ma na niej czy to był jeden obiad (np. dla klienta biura albo
przyszłego kontrahenta) czy też zwykłe stołowanie się.
- Czyli na wyżywieniu też do przodu ?
- Zdecydowanie Tak. Czy wie Pam jak droga jest teraz żywność ?
- Wiem. Podziwiam.
- Widzi Pan, jak sie pomyśli to praktycznie mozna nie płacić podatków.
Działalności utrzumuje mnie, zapewnia mi wszystko. Mieszkanie, wyżywienie,
wakacje, samochód (tylko żeby nie ta kratka :-() Najpierw myślałam że będę
musiała rozgraniczać koszty własne i koszty działalności, opisywać faktury,
tylko po co jak i tak nikt tego nie sprawdza.
- Nie boi się pani, ze urząd panią kiedyś skontroluje ?
- Nie. Zresztą niedługo zamykam swoją firmę, bo jest niedochodowa.
- Dostała Pani etat ?
- Absolutnie. Przez pół roku będę odpoczywać, a potem rejestrują nową
działalność. Tym razem z innej branży.
- Mozna wiedzieć jakiej ?
- Organizacja usług medycznych. Tam dopiero możńa "poszaleć"
- Dziękuję za rozmowę.
- Proszę.
..."
Bez komentarza. Panie min.finansów, zamiast kolejnych cięćw ulgach i
pozbawiania rodzin w krótych jedna osoba pracuje a druga wychowuje dzieci,
środków na utrzymanei, weź się pan lepiej za robotę i uszczelnienie aparatu
skarbowego. Jeśli chcesz zlikwidować ulge rodzinną, to dlaczego nie ograniczysz
wydatków na koszta prowadzenia firmy ?
Pytanie jakich zapewnie wiele pozostanie bez odpowiedzi.
Wczoraj w radiu słyszałem że w taki właśnie sposób umyka z budżetu kilka
miliardów złotych rocznie. Dodając do tego 3 mld "szarej strefy" wychodzi sumka
za którą możnaby zbudować nie 50 ale 500 km dróg rocznie.
Temat: Gratulacje dla firmy ProLine
Gratulacje dla firmy ProLine
W tej krótkiej opowieści chciałem się poskarżyć i w jaskrawy sposób przedstawić
myślenie niektórych firm działających w tych trudnych bądź co bądź czasach.
Zapomniały one o gdzieś podczas tworzenia strategii marketingowej o klientach,
bez których tak naprawdę nie mają w ogóle prawa istnienia. Ocenę tej sytuacji
jednak pozostawiam Państwu i jednocześnie przestrzegam przed firmami tego typu
w końcu obsługa posprzedażowa jest także bardzo ważnym czynnikiem wpływającym
na zadowolenie nas Klientów.
Kilka miesięcy temu zakupiłem części komputerowe w firmie ProLine
mieszczącej się na ul. Biskupiej we Wrocławiu. Części było kilka a wśród nich
nieszczęsna stacja dyskietek. Zestaw zmontowałem i wszystko było w porządku
dopóty, dopóki nie przyszło mi używać owej stacji. W dobie cd-romów i płyt cd
zdarza się to niezwykle rzadko, no ale jednak. Niestety stacja dyskietek była
niesprawna. Postanowiłem więc ją oddać w celu wymiany na nową lub zwrotu
pieniędzy. Wziąłem dowód zakupu jakim jest faktura VAT i odwiedziłem siedzibę
firmy – miejsce w którym nabyłem wszystkie elementy mojego zestawu.
Przyszedłem około godziny 17:30. Przedstawiłem panu Maciejowi Serwinowi
(kierownikowi działu handlowego jak się później okazało) mój problem, pokazałem
fakturę i poprosiłem aby niesprawną część ode mnie przyjął. Niestety nie było
to takie łatwe. Oświadczył mi iż serwis jest czynny od 9:30 do 16:00 od
poniedziałku do piątku i że muszę odwiedzić firmę właśnie w tym czasie.
Stwierdził także, że nie ma żadnej osoby która by mogła sprawdzić ową stację
dyskietek. Odpowiedziałem, że nie mysi jej sprawdzać byleby ją ode mnie wziął,
a ja mogę nawet za tydzień przyjść i ją odebrać. Nie. Pan Maciej był uparty i
stanowczo stwierdził że nie jest to możliwe. Jak mogłem zareagować? Pracuję w
godzinach od 9 - 17 i nie mogę w żaden sposób opuścić stanowiska pracy.
Wytłumaczyłem to mojemu rozmówcy i poprosiłem o przedstawienie jakiegoś wyjścia
z tej nieco dziwnej sytuacji. Oczywiście znalazł wyjście szybko: „Proszę
przyjść w wyznaczonych godzinach albo wysłać niesprawny sprzęt pocztą.”
Roześmiałem się i powiedziałem, że to chyba absurd i że raczy żartować. Proszę
sobie wyobrazić. Przychodzą Państwo do siedziby firmy z niesprawnym sprzętem po
godzinie 16, a jej pracownik stwierdza, że muszą go Państwo wysłać pocztą. A co
by było gdybym przyjechał spoza Wrocławia? Pewnie moja irytacje nie znała by
granic. Mało tego pracownik firmy nawet nie miał ochoty wskazać jakiegoś
sensownego rozwiązania, nie mówiąc już o dziwnych godzinach urzędowania
serwisów komputerowych w wyżej wymienionej firmie. Wymiana zdań trwała około 15
min.
Niestety całe zajście zakończyło się tak, iż mam niesprawną stacje
dyskietek w domu i będę musiał na jej wymianę najprawdopodobniej wykorzystać
dwa dni mojego urlopu (bo jeszcze muszę przecież sprzęt odebrać), albo
faktycznie pofatygować się na pocztę, która dostarczy sprzęt do firmy i de
facto jeszcze dopłacić do interesu.
Dlatego chciałem pogratulować firmie ProLine doskonałego pomysłu jakim jest
przyjmowanie niesprawnego towaru w godzinach od 9:30 do 16 w dni powszednie.
Ciekawym natomiast jest fakt, iż nas Klientów traktuje się mile i przykładnie
do czasu kiedy zostawiamy pieniądze w różnych firmach. Problemy zaczynają się
drastyczne kiedy to te same firmy muszą zacząć świadczyć usługi na rzecz nas
Klientów, jaką jest np. naprawa bądź wymiana sprzętu na nowy.
Jedno jest pewne nikomu tej firmy nie polecam, a nawet wręcz przeciwnie gorąco
odradzam. Niemiła obsługa no i fakt iż Wrocław jest „zagłębiem komputerowym”
sprawiają, iż z przyjemnością znajdę lepszą i bardziej elastyczną firmę
nastawioną na moje problemy.
Ku przestrodze
Andrzej ‘Muzzy’ Gajewski
Temat: WERSAL PODLASKI-Bartycka
Witam, to moja wersja na bazie tego co napisał kpoljanowicz(tekst się
oczywiście rozjechał, w rtf-ie jest poukładany)
proszę o uwagi i dopisywanie swoich propozycji.
Warszawa, 23 lutego 2005 r.
Mieszkańcy budynku
ul. Bartycka 20
Warszawa
Szanowny Pan,
Ryszard Styszyński
administrator budynku
Dotyczy kosztów eksploatacyjnych mieszkań i części wspólnej.
Ze względu na duże rozbieżności i nieścisłości w przesłanych przez Pana
wyliczeniach kosztów (rysunki zamieszczone poniżej w załącznikach) prosimy o
ponowne przesłanie informacji uwzględniających indywidualny metraż oraz
uzasadnienie wysokości opłat na sumę 6,50 PLN za 1m2. Prosimy też o
uwzględnienie w wyliczeniu posiadanie lub brak miejsca garażowego.
1. Koszty eksploatacyjne
Prosimy o opisanie wszystkich usług szczegółowo, tak by nabrały jasności i nie
wydawały się opłatami fikcyjnymi. Prosimy o wyjaśnienie co kryje się pod
określeniami: woda gospodarza, przepompownia, okresowe przeglądy, zarząd, itp.
Rozbieżności w cenach za m2 występują prawie w każdym punkcie. Pierwsze
wyliczenie (rys. koszty 1) w porównaniu z drugim (rys. koszty 2) wykazuje
różnice oraz nieczytelne informacje, których przykładami są:
energia elektryczna garaż szt.1 10 PLN w koszty 1,
energia elektr/garaż 0,05 za m2 w koszty 2.
energia elekt administracja 0,30 za m2 koszty 1,
energia elektryczna 0,35 za m2 koszty 2.
2. Ochrona budynku
Prosimy o uzasadnienie kosztów ochrony i zakresu jej obowiązków. Prosimy także
o informacje, jakie inne firmy ochroniarskie były brane pod uwagę i jakie były
ich oferty.
Kwota 60 PLN (koszty 1), czy 70 PLN (koszty 2), czy 60 PLN (koszty 3) jest
według nas zawyżona. W przesłanym piśmie wyliczył Pan miesięczne koszty ochrony
na 6251,28 PLN, dzieląc to na ilość mieszkań (130) w zaokrągleniu do góry
wychodzi 50 PLN, więc skąd kwota 70PLN? Poza tym koszt ochrony wynoszący
7PLN+VAT za godzinę to bardzo wygórowana stawka.
3. Faktury/rozliczenie
Ryczałtowe wyliczenia obejmują m.in.: energię elektryczną w mieszkaniu, zimną
wodę, podgrzanie wody, centralne ogrzewanie.
Prosimy po kwartale rozliczeniowym o przedstawienie nam otrzymanych i
zapłaconych przez Pana faktur od bezpośrednich dostawców (a nie z Wersalu
Podlaskiego) za w.w. media i wyliczenia w celu skorygowania różnic wynikających
z eksploatacji.
4. Klucze i bieżące naprawy
W ostatnim wyliczeniu zawarta jest informacja o opłatach za dorabianie kluczy
od metra kwadratowego. Dlaczego nie od mieszkania? W budynku od kilku tygodni
naprawy wymagają np. drzwi od klatki B i zamek w drzwiach klatki F. Czy bieżące
naprawy należą do Pana obowiązków?
Temat: RONSON-PEGAZ
RONSON-PEGAZ - administracja
Witam wszystkich,
Ja i moja rodzina mieszkamy w Pegazie od 2 tyg. Mieszka się fajnie - bo u
siebie. Stuki i wiercenia w ścianach tez jakby po 22:30 nie są już tak słyszalne
jak w początkach zamieszkiwania. Generalnie /* pewnie podobnie jak większość */
nie jesteśmy do końca umeblowani - ale nie jest źle, lodówka i pralka jest,
więc da się żyć. Co do hałasu - też znośnie.
Raz na jakiś czas czytałem nowe posty, dziś jakby chciałbym przystąpić do
wspólnoty - przynajmniej w necie.
Co do ukrywania rur itd. to powinniście popytać fachowców - u mnie np zrobili
schodek na którym można polożyć np, papier toaletowy, z rurką od zlewu można
przebić się do kuchni /*przynajmniej w częsci lokalów*/ itd, itp.
Jednak te wszystkie rzeczy są w jakiś tam sposób do rozwiązania - ale jestem
ciekawy co myślicie o administracji - firmie Arenda i pani B.P.?
Mam jakieś takie wrażenie, że zgłaszając się do administracji z problemem bardzo
uprzykszamy życie pani BP. Jeśli zgłoszeń jest kilka - staje się wręcz
arogancka . Ja osobiście mam zastrzeżenia do jakości pracy czy usług
wykonywanych przez Arendę. Np. do naprawy instalacji elektrycznej - (uszkodzenie
izolacji) - przyszlo 3 elektryków - wzieli 20PLN, paragonu nie zostawili - ale
za to zostawili górkę gipsu (szkoda że nie bylo mnie wtedy w domu). Jak tę górkę
następnego dnia zeszlifowałem - to dotarłem do kabla. Sam bym to lepiej zrobił.
Jest wiele rzeczy które pewnie lepiej zrobilibyśmy od fachowców z Arendy - tylko
za co my płacimy w czynszu?
Nikt nie skuł lodu ze schodów, odśnieżanie o 8-9 kiedy to wszyscy już wyjdą do
pracy. Tam gdzie poprzednio mieszkałem (Sp.Mieszk.) mieliśmy odśnieżone o 6:30 a
ekipa liczyła 3-4 osoby.
Jak kamienna kostka została wydłubana przy wejściowej bramie 3-4 tygodnie temu -
do dziś nikt jej nie uzupełnil. Jesli moje dziecko drugi raz przewróci się o
taką wyrwę - tym kamieniem uzupełnię szybę lokalu administracji.
Podobnie, powinniśmy płacić za portiera a nie za ochronę - koszt pewnie byłby
mniejszy. Ochrona! - szumnie powiedziane. Drzwi ewakuacyjne są na polecenia
administratorki zamykane na klucz - wtedy nie trzeba dodatkowych kamer lub
dodatkowych ochroniarzy.
Ale wiem, że nie tylko ja mam uprzedzenie do administracji - rozmawiałem o tym z
sąsiadem. Ronson oczywiście już umywa ręce - odsyła do administracji.
Jeśli ktoś z was nie dostał faktury za czynsz - dowiedzcie się czy nie wysłali
na wasz adres stały - czasem mylą go z adresem do korespondencji - podobnie jak
w moim przypadku. Ale nie próbujcie dowiedzieć się od administracji nr konta
bankowego na który należy wpłacić - w moim przypadku było to zupełnie inne konto
(inny numer) niż konsultowany telefonicznie przez moją żonę z numerem na
fakturze która wylądowała w rodzinnym domu. I do dziś nie wiem czy było to
czyjeś prywatne konto.
Chciałbym abyśmy rejestrowali sobie /* ku pamięci */ jak administracja dla nas
pracuje - aby za rok jak wspólnota mieszkańców będzie wybierać administratora na
następne lata - pamiętac co dobrego/zlego dla nas zrobili.
A tak na marginesie - jak wyobrażacie sobie spotkania wspólnoty - czy jest jakaś
sala spotkań, czy tez po piwku i w plener na Wyścigi? Coś mi się wydaje że
żadnej sali spotkan wspolnoty nie ma - bo po co miałaby się wspólnota spotykać?
Jeśli się mylę - poprawcie mnie.
M.
P.S. Czy jesteście pewni że ten biurowiec od południa będzie przedłużony? Fatalnie.
Temat: WERSAL PODLASKI-Bartycka
jacku, twoje uwagi zostaly "wklejome" do tresci pisma. czy chcesz, zeby
cyt. "Energii nie mierzy się na sztuki, chyba, że się chce ukryć ile ona
kosztuje." potraktowac " w calosci?
wyglada to tak:
tu data, adresat itp.
Dotyczy kosztów eksploatacyjnych mieszkań i części wspólnej.
Ze względu na duże rozbieżności i nieścisłości w przesłanych przez Pana
wyliczeniach kosztów (rysunki zamieszczone poniżej w załącznikach) prosimy o
ponowne przesłanie informacji uwzględniających indywidualny metraż oraz
uzasadnienie wysokości opłat na sumę 6,50 PLN za 1m2. Prosimy też o
uwzględnienie w wyliczeniu posiadanie lub brak miejsca garażowego. Prosimy o
dokładne i wyczerpujące opisanie wszystkich pozycji i sposobu ich rozliczania.
1. Koszty eksploatacyjne
Prosimy o opisanie wszystkich usług szczegółowo, tak by nabrały jasności i nie
wydawały się opłatami fikcyjnymi. Prosimy o wyjaśnienie co kryje się pod
określeniami: woda gospodarza, przepompownia, okresowe przeglądy, zarząd,
itp. .
Rozbieżności w cenach za m2 występują prawie w każdym punkcie. Pierwsze
wyliczenie (rys. koszty 1) w porównaniu z drugim (rys. koszty 2) wykazuje
różnice oraz nieczytelne informacje, których przykładami są:
energia elektryczna garaż szt.1 10 PLN w koszty 1,
energia elektr/garaż 0,05 za m2 w koszty 2.
energia elekt administracja 0,30 za m2 koszty 1,
energia elektryczna 0,35 za m2 koszty 2
2. Ochrona budynku
Prosimy o uzasadnienie kosztów ochrony i zakresu jej obowiązków Prosimy także o
informacje, jakie inne firmy ochroniarskie były brane pod uwagę i jakie były
ich oferty.
Kwota 60 PLN (koszty 1), czy 70 PLN (koszty 2), czy 60 PLN (koszty 3) jest
według nas zawyżona. W przesłanym piśmie wyliczył Pan miesięczne koszty ochrony
na 6251,28 PLN, dzieląc to na ilość mieszkań (130) w zaokrągleniu do góry
wychodzi 50 PLN, więc skąd kwota 70PLN? Poza tym koszt ochrony wynoszący
7PLN+VAT za godzinę to bardzo wygórowana stawka.
3. Faktury/rozliczenie
Ryczałtowe wyliczenia obejmują m.in.: energię elektryczną w mieszkaniu, zimną
wodę, podgrzanie wody, centralne ogrzewanie.
Prosimy po kwartale rozliczeniowym o przedstawienie nam otrzymanych i
zapłaconych faktur od bezpośrednich dostawców (a nie z Wersalu Podlaskiego) za
w.w. media i wyliczenia w celu skorygowania różnic wynikających z eksploatacji.
Prosze o ustosunlowanie się do sformulowania "energia cieplna za styczeń 1
szt.". Energii nie mierzy się na sztuki, chyba, że się chce ukryć ile ona
kosztuje.
4. Klucze i bieżące naprawy
W ostatnim wyliczeniu zawarta jest informacja o opłatach za dorabianie kluczy
od metra kwadratowego. Dlaczego nie od mieszkania? W budynku od kilku tygodni
naprawy wymagają np. drzwi od klatki B i zamek w drzwiach klatki F. Czy bieżące
naprawy należą do Pana obowiązków?
Temat: Tańsza składka ZUS?
Witaj w gronie ludzi unieruchomionych składką ZUS! Tysiące ludzi w Twojej
sytuacji kombinują, a ZUS-u przeskoczyć się nie da. To, co kombinujesz ze
zleceniem-uwową Cię nie uratuje, bowiem każdy, kto będzie miał wybór - zlecić
Tobie i płacić ZUS (każda umowa zlecenie obliguje do płacenia składki) lub
zlecić pracę komuś innemu, kto wystawi fakturę i będzie w sumie tańszy,
chociażby zaoszczędzając czas i papierkową robotę - wybierze usługę firmy,
wystawiającej fakturę. Mogę Ci tylko opowiedzieć, jak inni kombinują, żeby móc
żyć i pracować na własny rachunek, nie tylko nie oddając wszystkich zarobków co
miesiąc pracownikom pani Woronow, ale także nie zapożyczać się, by im daninę w
zębach każdego 10 wpłacić (jeśli spóźnisz się o dzień - ZUS jest bezlitosny!).
Przepis 1.
Bierze się dziadka, wujka, ciotkę lub inną osobę, która ma przyznaną emeryturę.
Na nią zakłada się firmę i koniecznie trzeba wtedy zarobić na jej składkę,
która jest kilkakrotnie niższa (140 zdaje się). Ciotka (czy inne tworzywo,
zwane również słupem) udziela Ci pełnomocnictwa. Wstawia się tę firmę do
piekarnika na kilka miesięcy, robiąc wszystko by wyrosła jak najszybciej. Jeśli
uda Ci się zdobyć jakieś zlecenia - w/w "tworzywo" wystawia Ci umowę - zlecenie
i płacisz sobie sam ZUS, wiedząc, czym dysponujesz i ile sobie zostawić na
suche bułki.
Przepis 2.
Masz kolegę, koleżankę, przyjaciół - kto już działa, ma firmę i już się mu to
wszystko kręci (jeśli cienko przędzie, szukaj kogo innego). Ba, nie tylko
przędzie - ale ma takie zyski (czego i Tobie życzę), że co miesiąc kombinuje,
jak tu uszczknąć nieco z podatku. Ofertę mu składasz prostą - on Ciebie
zatrudnia na najniższą krajową pensję, a Ty zakładając firmę, będącą Twoją
dodatkową działalnością już umykasz spod składki 700 złotych. Oczywiście część
pieniędzy ze składki musisz przyjacielowi zwrócić - z praktyki wiem, że rzadko
chodzi o całość, bowiem pensji ni grosza nigdy nie zobaczysz, a kolega wpisze
sobie Twoje wynagrodzenie w koszty.
Dalej postępujesz jak w przepisie 1 - kiedy staniesz na nogi i będziesz mógł
płacić sobie te 700 (ma być stawka zwiększona, ale obyś miał tyle kasy, żeby
Cię to nie interesowało wcale, o ile) - cmokasz przyjaciela i zwalniasz się od
niego, w pełni pracując dla siebie.
Mankamenty powyższych przepisów:
1. Mają znamionma mataczenia, krętactwa i pewną dozę nieuczciwości. Ale - czy
uczciwe jest nakazanie płacenia składki (praktycznie - podatku)
nieuzależnionego od Twoich dochodów? 700 zapłacić trzeba, czy zarabiasz 300 czy
1000 złotych, co przy jednoosobowej firmie zawsze zdarzyć się może.
2. Ciocia (tworzywo z pkt1) - nie może zarobić więcej niż... - kwotę dokładnie
określa co roku ZUS, a któż inny mógłby? I jeśli Ci firma pójdzie, ale nie na
tyle, żeby tę parszywą składkę płacić, to ciocia może emeryturkę stracić...
Jest jeszcze kilka innych sposobów, ale nie chcę, żeby mnie za te rady wsadzili
za kratki - to nie jest mój ulubiony deseń.
Pozdrawiam. nawojek
Temat: VW PASSAT - ile ??? za pierwszy przegląd
Qrna, ja cie popieram a Ty mnie w pysk :-?
Gość portalu: Z^2 napisał(a):
> A nie wpadło Ci do głowy, że tacy jak Ty są po części są sprawcami takiego
> stanu.
Twierdzisz, że będąc nieufnym klientem, ale oddającym auto w ręce fachowca
idącym na czas naprawy spokojnie do domu na ciepłą "zupkę" jestem winien
niedbalstwa w warsztatach ? Chyba cie pogieło człowieku, albo mnie wiesz o
czym piszesz.
> Ja mam inne doświadczenia.
Moje doświadczenia też były "inne" do czasu, kiedy
- w jednym z serwisów Polmozbytu kilka dobrych lat temu, nie wymieniono mi
filtra oleju (pozostał stary) pomimo, ze auto było oddane do przeglądu
okresowego i za filtr zapłaciłem.
- w jednym ze stołecznych autoryzowanych serwisów zacnej niemieckiej marki nie
wymieniono faktycznie świec zapłonowych a jedynie przewody, pomimo że na
fakturze było ich koszt i trzeba było zapłacić.
- j/w , lecz tym razem opisywany wcześniej przypadek z krzywo wkręconym filtrem
oleju
Po takich doświadczeniach nabrałem dystansu do obenych serwisów. Pozostało mi
tylko wspomnienie kiedy to w serwisie mogłem stać koło auta na przeglądzie i
wiedzieć że przynajmniej olej mi naleją z kupionej właśnie bańki syntetyka, a
nie wleją breję z beki, a kupiony przeze mnie olej trafi do innego właściciela.
> Utrzymanie specjalistycznego warsztatu sporo kosztuje (szkolenia mechaników,
> narzędzia itp.) Mechanicy też chcą zarabiać - wykonują odpowiedzialny zawód i
> nie należą do dobrze zarabiających a samochody współczesne są wystarczająca
> skomplikowane by osoby mało inteligentne mogłyby sobie z nimi radę dać. I to
> jest też jeden z powodów, że to tego fachu nikt się nie rwie.
Ale to nie powód, zeby oszukiwać na częściach, przeglądach oraz wykonywać swoją
pracę niedbale. Jeśli komuś taki zawód nie odpowiada to do niego nie podchodzi.
Jeśli płaca mu za mało, to wtedy zaczyna kombinować. I tu jest problem. A co to
ma wspólnego ze mną, z użytkownikiem ? Pytam sie co ? Skoro płacę to oczekuję
że usługa będzie wykonana solidnie, a nie po partacku, czy to takie dziwne ?
Czy nie mam prawa oczekiwać jakości w wykonaniu usługi ?
> Ja mam swoich mechaników o których dbam i nie mam zamiaru ich wyręczać -
To masz dobrze, że ich masz. A jak o nich dbasz ? Flaszka w podzięce, panie
Heniu ? Czy może coś innego ? Co masz na myśli ? Oświeć, normalnego klienta,
który płaci, jak można dbać o mechaników, z którymi nie masz nawet kontaktu w
normalnym serwisie przy dilerni ? A może przynosisz im tez kanapki, masełko
w "****", termos ciepłej kawy ? A może dajesz napiwki ? Podziel się, facet o
co ci chodzi ?
> Ale na takie traktowanie przez mechaników trzeba sobie zasłużyć
Co ty mówisz ? Jak zasłużyc ? Za chwilę stwierdzisz jeszcze że to słońce
krąży wokół ziemi ? Jak człowiek - klient może sobie zasłużyć ? Na co ? Na
buractwo mechaników, na ich olejstwo ? Jak ? Podaj sposób ? Co ma jedno z
drugim wspólnego ? Zciema, zciema.
> i wiem, że jak przytrafi mi się jakaś awaria to jeden
> telefon i są przy mnie choćby to było na drugim końcu Polski z pomocą.
> Ufam im do tego stopnia, że nawet w głowie nie mieści mi się żeby ich
> sprawdzać czy mnie nie wykantowali.
To od razu może oddaj im też do serwisu własną kobietę. Na pewno się zajmą jak
należy.
> A wszystko to, że nie wydałem całej forsy przy kupowaniu samochodu dlatego
> zostaje mi na dobry i miły servis.
A kto mówi, że inni wydają wszystko ?
A serwis jest może i miły, ale szczególnie dla naiwnych klientów ;-)
Piszesz, jak człowiek z niewielką praktyką albo niewielkim przebiegiem autem.
Jeżdżę już 17 lat i w tym czasie odwiedziłem kilkanaście serwisów, podczas
prawie 40 wizyt (przeglądy, średnio co pół roku) różne rzeczy się zdarzały. I
te dobre i te złe. Jedno jest pewne, są dobrzy fachowcy ale i są partacze. Nic
jednak nie usprawiedliwa tych drugich, nawet twoja bezsensowna wypowiedź.
Będziesz optymistą ... ale tylko do czasu. Czego ci życzę.
Temat: PROJEKTANT WNETRZ CZY ARCHITEKT ?
nailim napisał:
> Przeciez w brew temu co sie mówi,tak
> naprawde to,wnętrzarze kreują gusty klientów.A nie klienci nasze.
Nailim, bardzo chciałabym, aby tak było;-)
Projektowanie to usługa. A słowo usługa pochodzi od "słuzenia". Nie wiem czy
muszę jeszcze więcej wyjaśniać w tym temacie;-)
> To przeciez bardzo rozlegly temat.I żeby go dobrze
> rozwiązać trzeba sie naprawde napracować.Ale to mu nie wystarcza.On jeszcze
> wymyśla oprawe okien.A że zabardzo się na tym nie zna.Więc bierze co mu
> proponują w sklepie(żaluzje rolety,parawany,itp.).Czasem klientowi się to nie
> podoba więc stosuje tradycyjne zasłony.Dobiera dywany,rodzaj mebli
kuchennych,
> sypialnianych, i innych gadgetów.I często jest to proste zminimalizowane bo
> łatwiej jest to opanować.
Nailim, ja nie rozumiem dlaczego Ty architektów (w rozumieniu jełopów po
polibudzie) traktujesz jak niedorozwiniętych umysłowo;-) (celowo
przejaskrawiam). Naprawdę uważasz, że człowiek po polibudzie jest jak
nasiąknięta gąbka, która nie jest w stanie już nic wchłonąć? Owszem, na
architekturze nie uczą historii mebla (choć są zajęcia fakultatywne). Co
więcej - na architekturze najcześciej nie uczą obsługi programów do
wizualizacji. Czy to jednak oznacza, że architekt nie moze się tego nauczyć po
studiach, jeśli ma predyspozycje?
Zadałeś sobie pytanie, co pokierowało architektem (uczonym projektować budowle,
a nie upinać firanki;-) aby zrezygnował z klepania domków jednorodzinnych na
rzecz klepania łazienek i kuchni? Ja myślę, że wybiera się drogę, którą się
woli pójść, bo ma się takie a nie inne predyspozycje i uzdolnienia.
Talentu architektonicznego nie można "podzielić" na zdolność do projektowania
brył (talent techniczny) i zdolność do projektowania np. tkanin (talent
artystyczny). Tak samo jak człowiek inteligentny jest w stanie nauczyć się
zarówno pisać doskonałe wypracowania jak i rozwiązywać równania różniczkowe.
Jeśli umie tylko klepać różniczki, to jest po prostu "słabo" inteligentny, albo
leniwy. Dobry projektant potrafi połączyc myślenie bryłowe i myślenie detalem,
kolorem, fakturą, światłem i nie jest to jakiś szczyt możliwości nie do
osiągnięcia.
> Stąd sie bierze
> minimalizm.Zapomnieliśmy o freskach sztukateri meblarstwie tkaninie i jej
> obróbce.I wielu innych elementach wystroju.To tylko technologie które,mogą
byc
> zastosowane bardzo nowocześnie.Moim zdaniem oferta jest celowo
> zawęrzona.Dlatego że architekt wszystkiego nie jest w stanie zaprojektowac.A
> dzielic sie fuchą nie chce.Wiem że nie wszyscy tak robią.Ale 98% tak.
Wydaje mi się, że mylisz minimalizm z "minimalizmem" rozpanoszonym we
wespółczesnych wnętrzach kredytobiorców;-) I masz rację - to kwestia kasy.
Jeśli inwetor nie będzie miał kasy na dębowy parkiet, to architekt mu go nie
urodzi. Stąd sztampa, brak fajnych mebli (pokaż mi taniego producenta robiacego
fajne meble, tylko nie Vox i Ikea, błagam;-) i powtarzalność. Na pewno nie jest
to wina programów komputerowych;-)
Pozdrawiam
Temat: ULGA REMONTOWA
Aby mieć prawo do ulgi remontowej, powinieneś miec jakiś tytuł prawny do lokalu.
Tytułem do lokalu są:
.własność,
.umowa użyczenia,
.umowa najmu lub dzierżawy,
.inny stosunek zobowiązaniowy, z którego wynika prawo podatnika do korzystania
z lokalu mieszkalnego, np. umowę na podstawie której członek spółdzielni jest
obowiązany do ponoszenia kosztów eksploatacji związanych z użytkowaniem nowo
wybudowanego lokalu mieszkalnego.
Ulga remontowa została zlikwidowana z koncem 2003 roku, ale funkcjonuje zasada
zachowania praw nabytych. Wg obecnego stanowiska fiskusa, ulga remontowa to
ulga trzyletnia i momo likwidacji jej z końcem 2003 roku, mozna dokonywać
zakupów i odliczeń w ramach tej ulgo do konca 2005 roku, bez względy na to,
kiedy rozpoczęło się odliczenia remontowe. Można nawet dokonac pierwszego
zakupu 31.12.2005 i odliczyć to w ramach ulgi remontowej.
Dla mnie osobiście nie jest jasny sens likwidacji ulgi remontowej z końcem 2003
rku, skoro i tak można dokonywac odliczeń do konca 2005.
Ministerstwo Finansów nie mówi tego jasno, ale nie zdziwię się, gdy się okaże,
że prawo do ulgi remontowej mają tylko ci, którzy mieli tytuł prawny do lokalu
przed likwidacja ulgi.
W twoim przypadku sprawa jest lekko za bardzo na styk. Załóżmy, że fiskus nie
wywinie numeru i nie stwierdzi nagle w sposób jasny, że prawo do kontunuacji
ulgi remontowej przysługuje tylko tym, którzy mieli tytuł do lokalu przed
31.12.2003.
Tytułem do lokalu jest tez umowa przedwstępna + protokół odbioru lokalu. nie
wiem, co rozumiesz pod terminem "oddanie lokalu". Czy jest to data podpisywania
protokołów odbioru, czy aktów notarialnych? Załózmy, że protokołów odbioru.
Jeśłi nic sie nie poślizgnie, to twoim pierwszym i ostatnim dniem zakupów
materiałów i usług remontowych mogacych wejśc w odliczenia ulgi, jest własnie
31.12.2005. Nie wiem ile zdołasz w tym dniu kupić wziąwszy pod uwafę fakt
wcześniejszego zamykania sklepów w Sylwestra.
Proponujęci więc:
- postaranie się, by developer zgodził się na podpisanie protokołu odbioru
lokalu nieco wcześniej (np w listopadzie), nawet jeśli mieszkanie nie byłoby
jeszcze wykończone.
- kupowanie materiałów i usług remontowych wcześniej, ale z wyraźną prośbą, by
data na fakturze była 31.12.2005. Nie wiem, czy jest to zgodne z prawem.
W całym tym problemie jest jeszcze jeden kruczek - nawet akt notarialny nie
jest wystarczającym tytułem do lokalu i nie daje prawa do ulgi remontowej w
przypadku, gdy blok jest w budowie. Aby miec prawo do remontowania lokalu, to
lokal musi być wpierw zbudowany. Czyli najpóźniej w dniu 31.12.2005 odpowiedni
urząd gminy musi dać pozwolenie na zasiedlenie bloku. Bez tego czasu blok
oficjalnie jest w budowie, a czegoś co jest w budowie nie można modernizowac,
czy remontować.
Fiskus jednak żadko patrzy na ten wymóg, ale trzeba mieć świadomośc tego, że
nie można dokonywac odliczen w ramach ulgi remontowej jeśli wciąż trwa budowa.
Dobrze, że już teraz pytasz się o te kwestie. Masz jeszcze sporo czasu i wiele
możliwości awaryjnego działania.
Jednym z wyjść awaryjnych jest kupowanie materiałów na kogos, kto ma już prawo
do lokalu - np. na rodziców, rodzenstwo. Ale to tez jest.... nieco nielegalne.
Możesz też teraz postarać się o jakiś tytuł do lokalu, np. poprzez użyczenie od
kogoś (rodziców) kawałka domu, mieszkania. Ale na to fiskus tez patrzy krzywym
okiem.
A może masz już jakiś tytuł do mieszkania. Ulga remontowa związana jest z
osobą, a nie mieszkaniem. Jesli masz już jakies mieszkanie, to mozesz już
kupowac materiały i je sobie odliczać, a wykorzystac je w nowym mieszkaniu.
Pozdrawiam.
Temat: spółdzielnia developerem?
> Tylko to jest pomieszanie z poplątaniem. Jeżeli spółdzielnia nabędzie grunt i
> zaczyna budować to kto za to płaci ? Jeżeli tych 10 członków spółdzielni to
> fajnie i należy on do nich. Ale jak zapłacą ludzie z zewnątrz to co ? dają
> zaliczkę na budowę i grunt ? Przecież nie wnoszą wkładu budowlanego bo nie są
> członkami spółdzielni. A jaki jest wtedy majątek tej spółdzielni ? W
klasycznej SM to wpłacają członkowie i tym samym staja się współwłaścicielami
> wyprodukowanych mieszkań. A w takiej ? Majątek należy do 10 członków
> założycieli, którzy jako SM mają zobowiązania wobec wszystkich nie-członków
> którzy ten majątek sfinansowali. Fajnie. Bardzo wiarygodne zabezpieczenie.
Zgadzam się, że tego typu działalność może budzić wiele wątpliwości, (dlatego
między innymi utworzyłem ten wątek) jednak nie ze wszystkimi wnioskami mozna
się bezkrytycznie zgodzić. Przykładowo poddajesz w wątpliwość ewentualną
wiarygodność członków spóldzielni, ale jak określić czy będą oni bardziej czy
mniej wiarygodni od dwóch wspólników spółki z.o.o. która równiez zajmuje się
developerką. Majątek owszem, należy do spóldzielni w okresie inwestycji, jednak
tak samo jest w przypadku developera.
> Pytanie jeszcze jaką umowę zawiera spółdzielnia z nie-członkami.
> No ale powiedzmy - Koniec końców wybudują osiedle i przyjmą wtedy członków ?
> Jeżeli w czasie budowy narobili długów to nowi członkowie przejmują na siebie
> część zobowiązań. No chyba, ze dają i tylko ostatnią fakturę i u notariusza
> sporządzacie akt własności.
Po przekazaniu mieszkania i wpłaceniu całości kwoty mieszkanie jest oczywiście
przenoszone notarialnym aktem własności a inwestorzy nie stają się członkami
spółdzielni, tak więc za ewentualne długi spółdzielni mogą odpowiadać jedynie
pośrednio. Na przykład poprzez opłatę administracyjną. Spóldzielnia jednak
zgodnie z umową administruje budynkami przez rok, po czym wspólnota
mieszkaniowa wybiera nowego zarządcę. jeżeli oferta innego zarządcy będzie
konkurencyjna mówimy po prostu do widzenia, tak więc nie do końca będzie
opłacało się spóldzielni nadmiernie "doić" mieszkańców, chyba że w krótkim
terminie. Zabezpieczeniem dla nabywców jest fakt, że cena zawarta w umowie jest
ostateczna i inwestycja nie podlega na koniec rozliczeniu jak w przypadku
spółdzielni gdzie często trzeba dopłacać ze względu na "niedoszacowanie
kosztów".
Mnie również wydaje się że dobrze sprawdziłem developera/spółdzielnię
porównując ją do wielu innych. Ryzyko wystąpienia czarnego scenariusza znacznie
zmniejsza chociażby:
A. historia spóldzielni - wykonali kilka solidnych inwestycji, za jedną z nich
otrzymali nagrodę na najładniejszy budynek dzielnicy, za inny otrzymali nagrodę
ogólnopolską za "jakość wykonania, terminowość itp."
B. główny wykonawca - największa spółka budowlana w Polsce budująca nie tylko
na terenie kraju i nie tylko dla polskich developerów. za opóźnienia w
wykonaniu wykonawca ma płacić spore odsetki.
C. terminowość - termin ŻADNEJ z dotychczasowych inwestycji nie został
przekroczony, wręcz przeciwnie, notowane były kilkumiesięczne przedterminowe
oddania budynków,
D. jakość wykonania i opinie klientów - Ilość usterek w wybudowanych
miszkaniach jest minimalna (poniżej tradycyjnej przeciętnej) i zgodnie z
opiniami klientów są one szybko usuwane. Naocznie przekonałem się, tereny wokół
inwestycji są również dobrze zagospodarowane ( tak to w każdym razie wygląda)
E. umowa z developerem. Brak widocznych naruszeń interesów klientów. Można np.
w dowolnym momencie wycofać się z inwestycji otrzymując zwrot 100% wpłaconej
kwoty. Płatność rozłożona jest na raty mniej więcej zgodne z procesem
realizacji inwestycji. dodatkowo rozłożenie tych rat można było dość
elastycznie negocjować. (w moim przypadku większość płatnośći przypadałaby na
moment oddania lokalu do użytkowania).
F. finanse spóldzielni - wyglądają dobrze, spółdzielnia nie finansuje się
kredytem a w sprawozdaniach finansowych za poprzednie lata generuje przyzwoite
zyski. Nie ma zaległości zus i us, inwestycja nie jest obciążona żadą hipoteką,
zaś pieniądze wpłacane od nabywców trafiają na specjalny rachunek służący
wyłącznie do obsługi tej inwestycji.
G. zarządzanie nieruchomościami - to oprócz developerki druga sfera
działalności spóldzielni, co ciekawe we wszystkich swoich poprzednich
inwestycjach spóldzielnia ta zarządza zasobami, i wspólnoty nie rezygnują z jej
usług mimo iż mają do tego prawo. Dodatkowo inne wspólnoty również zlecaja tej
spóldzielni zarządzanie swoimi zasobami.
dlatego wydaje mi się , że główną przesłanką funkcjonowania tej organizacji w
oparciu o prawo spóldzielcze niekoniecznie musi być chęć oszukania klientów. Z
chęcią zapoznam się z opiniami na ten temat.
vodnik
Temat: Płaszowska-Semaco Invest
Witam Sąsiadki i Sąsiadów!
Sporo osób przyszło na zebranie wspólnoty - szkoda, ze z forum nie
wszystkim sie udalo dotrzec i spotkac.
Po spotkaniu jest kilka informacji istotnych:
1. windy maja zaczac działac od jutra - w sumie w mojej klatce -
blok B - juz dzialaja dzis :-) tzn. czy "juz" to kwestia sporna ;-)
ale dzialaja i to wazne... windy sa obudowane, by sie nie
zniszczyły, tylko panel jest odkryty.
2. w przyszłym tygodniu garaze maja byc odebrane przez "straz" i
oddane nam. Jak garaze zostana oddane, wówczas bedzie postawiony
szlaban, ze nie mozna bedzie wjezdzac na plac miedzy blokami. Jesli
ktos bedzie mial potrzebe wjechac, by wyładowac jakies meble,
itp.... ciezkie rzeczy, to klucz do tego szlabanu bedzie mial
kierownik i do niego trzeba uderzac w tej sprawie. Piloty do bram
garazowych i do bramy wjazdowej jest do odebrania w Semaco u P.Uli.
3. w przyszłym tygodniu zaczna prace w temacie "plac zabaw". Był
pomysł bloków Semaco - tych za "rózowcem", by polaczyc teren wokol
naszych bloków i teren z ich blokami, tym samym polaczyc place zabaw
i u nas w miejscu placu zrobic boisko do kosza, ale wiekszosc osob
nie chcialo "połaczenia" terenów i tego, by pod oknami osob z
parteru cale lato ktos stukal pilka do kosza... zatem pomysł jest
obalony.
4. klatki schodowe, ktore na dzien dzisiejszy juz sa pobrudzone,
sciany porysowane, itp beda jeszcze raz malowane - końcowo. Z tym,
ze wszyscy musimy zadbac o to, by pozniej juz nie brudzilo sie ich
tak szybko - materiałami budowlanymi itp.
5. Ponadto został poruszony temat w sumie troche nieprzyjemny, a
mianowicie: na dzien dzisiejszy prąd budowlany został juz wyłaczony,
jest oczywiscie w czesciach wspólnych - na klatkach schodowych -
dostęp do prądu "wspólnego" i niektóre osoby podpinaja sie do tego
prądu kablami w tych szybach, gdzie sa liczniki CO i wody i ciagna
nielegalnie ten prąd do swoich mieszkań. W ten sposob robia swoje
mieszkania z pradu, za który my wszyscy bedziemy płacic. Nie jest to
w porządku do innych mieszkańców i uwazam, ze takie sytuacje nie
powinny miec miejsca....
6. Punktem spotkania było wybranie zarzadu wspólnoty, i tak zarzad
składa sie z 5 ciu osob: Paweł Prysak (blok 57), Justyna Burczyńska
Zielińska (blok57), Kinga Jasek (blok 59), Piotr Borek (blok 59) i
Pani (z góry przepraszam, ale nie pamietam nazwiska).
Stwierdziliśmy, ze aby sie kontaktowac i by nie pisac na jakies
prywatne maile stworzymy mail zarzadu i jest to, jak Tiger napisał:
plaszowska5759@gmail.com Mysle, ze droga mailowa najlepiej sie
kontaktowac.
7. Zostałwybrany zarządca nieruchomości. Jest to firma ADM Zachód
www.zachod.biz.pl/?m=ofirmie Firma ta administruje takze
pozostałe bloki Semaco na Saskiej, osoby, które tam mieszkaja sa
zadowolone z usług tej firmy. Ponadto firma ta przedłożyłą
najtańsza oferte, stad wybór padl na nia własnie. Oczywiscie jak
bedize cos nie tak, to zawsze mozemy zmienic administratora, ale to
na pewno musi minac troszke czasu, raz abysmy wszyscy zamieszkali i
wtedy mozna oceniac prace itp.
Jesli chodzi o ceny, to wyglada to następujaco:
a) opłata eksploatacyjna za administrowanie bloków - 0,50 zł za metr
kwadratowy mieszkania
b) zaliczki na eksploatacje - 1,00 zł za metr kwadratowy mieszkania -
z tych zaliczek firma bedzie sie z nami rozliczac w koncu roku -
przedłozy faktury, jakie koszty zostały poniesione w ciagu roku za
prace w czesciach wspólnych (np. przeglądy wind itp.)
c) zaliczki na fundusz remontowy - 0,20 zł za metr kwadratowy
mieszkania
Zatem sumarycznie 1,70 zł za metr kwadratowy mieszkania.
Do tego dojdą koszty za ogrzewanie, wode ciepla i zimna, ale to wg
zuzycia w mieszkaniu oraz za wywóz śmieci 4,50 zł od osoby
mieszkającej.
Rozpisałam sie troche, jak ktos cos jeszcze pamieta z zebrania to
dopisze do mojego streszczenia :-)
Pozdrawiam Wszystkich!
Temat: **___no i mamy Nastepny Przekret Pedofilstwa___**
**___no i mamy Nastepny Przekret Pedofilstwa___**
z F. Gdanskiego
Arcybiskup przyjął dymisję księdza zamieszanego w defraudację w Stella Maris
Marek Wąs 03-01-2003, ostatnia aktualizacja 03-01-2003 19:22
Po publikacjach "Gazety" ksiądz Zbigniew B. został odwołany z zajmowanych
funkcji. Wydawnictwo Stella Maris od siedmiu miesięcy nie jest własnością
archidiecezji - cały majątek podarowano spółce z ograniczoną
odpowiedzialnością
czytaj dalej »
r e k l a m a
Ks. Zbigniew B. - były kapelan arcybiskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego,
do lata ub.r. szef wydawnictwa Stella Maris, proboszcz parafii św. Bernarda w
Sopocie i dyrektor gdańskiego Radia Plus - podał się do dymisji po naszym
wczorajszym artykule "Na papierze". Ujawniliśmy, że kontrolerzy urzędu
skarbowego zarzucają mu wyłudzenie z kasy Stella Maris 20 mln zł. Dowody
zabezpieczyli już wywiadowcy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Ksiądz Zbigniew B. złożył rezygnację z pełnionych funkcji, została
przyjęta. Od soboty nie będzie już dyrektorem Radia Plus, a w niedzielę
przestanie być proboszczem parafii św. Bernarda w Sopocie - potwierdził
sekretarz prasowy arcybiskupa ks. Witold Bock.
Już w grudniu ub.r. napisaliśmy o malwersacjach w archidiecezjalnym
wydawnictwie. Ich łączna kwota to, zdaniem informatorów "Gazety", 60 mln zł.
Do tego dochodzą podejrzenia, że Stella Maris wystawiała faktury za
niewykonane usługi - dzięki nim różne prywatne firmy mogły płacić mniejszy
podatek VAT.
W rozmowie z dziennikarzem "Gazety" (drukowaliśmy ją wczoraj) ks. abp Tadeusz
Gocłowski przekonywał, że nie należy łączyć ewentualnych nadużyć w Stella
Maris ze sprawami kurii. Okazało się, że miał rację. - Już w połowie
ubiegłego roku cały majątek archidiecezjalnego wydawnictwa został
wyprowadzony do spółki z ograniczoną odpowiedzialnością - mówi
informator "Gazety", wierzyciel Stella Maris.
Dotarliśmy do aktu notarialnego, z którego wynika, że 10 maja 2002 r.
reprezentujący archidiecezję wikariusz generalny arcybiskupa metropolity
gdańskiego, administrator archidiecezji ksiądz Wiesław Lauer przekazał
Wydawnictwo Diecezji Gdańskiej Stella Maris - w formie darowizny - spółce z
ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie... Wydawnictwo Archidiecezji
Gdańskiej Stella Maris. Sprawdziliśmy w Krajowym Rejestrze Sądowym - ta
spółka jest w całości własnością... parafii katolickiej pw. św. Bernarda w
Sopocie, której proboszczem (do jutra) jest ksiądz Zbigniew B.
- To prawda, właścicielem udziałów w wydawnictwie jest parafia w Sopocie -
przyznał nam wczoraj nowy prezes Stelli Jarosław Szarmach.
Od grudnia ub.r. wszyscy dziennikarze piszący o Stella Maris
("Gazeta", "Dziennik Bałtycki", "Nie") popełniali więc błąd. Informacja, że
od siedmiu miesięcy wydawnictwo nie jest już własnością archidiecezji, nie
została ani razu sprostowana przez stronę kościelną.
Jakie są konsekwencje zmiany właściciela? - Wierzyciele nie mogą już domagać
się swoich pieniędzy od arcybiskupa - mówi nasz informator. - Partnerem jest
dla nas parafia. W razie kłopotów z odzyskaniem długu będziemy mogli
zlicytować kościół. Tylko czy to wystarczy do zaspokojenia wszystkich
wierzycieli?
Zdaniem części naszych rozmówców darowizna jest niezgodna z prawem. Kodeks
karny zabrania takich działań, ale pod warunkiem, że zmiana właściciela
majątku utrudnia odzyskanie długów. Ksiądz B. został odwołany z funkcji szefa
Stella Maris latem ub.r., gdy śledztwo w sprawie wydawnictwa wszczęła gdańska
Prokuratura Apelacyjna. Teraz okazuje się, że cały czas sprawował kontrolę
nad kościelnym wydawnictwem - jako reprezentujący właściciela proboszcz
parafii św. Bernarda w Sopocie.
Temat: Chyba kocham diesle :)
Naprawa ukladu kierowniczego avensis trwa 3 tygodnie. Przy przegladzie zauwzyli
ze wspomaganie dziwnie chodzi - ciezko i nierowno. OK, umowilem sie ze podjade
na 2 godziny i zobacza co jest. Podjechalem, stracilem 2 godziny - panowie
orzekli ze do wymiany jest kolumna kierownicy. Zdziwilem sie bo byla juz
przedtem wymieniana w ramach cichej akcji serwisowej. No, ale mysle sobie,
trudno , pech.
Oddalem im za tydzien autko na 4 godziny, po czym dowiedzialem sie ze to jednak
nie kolumna a maglownica. Juz sie wkurzylem bo to znaczy ze przez 2 godziny
ogladania autko "fachowcy" niewiedzieli co jest nie tak i dostawalem sprzeczne
informacje. Tzn powiedziano mi np. ze "spod krzyzaka wybil smar" i trzeba
kolumne wymienic, za za tydzien juz kolumna okazalo sie ze jednak jest dobra.
Jakies zadziwiajace sprzecznosci. Odebralem samochod z kierownica ustawiona na
lekki skret gdy jechalem prosto i z przepalona zarowka od podswietlenia
pokretel nawiewu.
Pojechalem 3 raz jak sprowadzili maglownice. Zazyczyli sobie 70 zl za
zaroweczke przepalona gdy auto bylo u nich na serwisie poprzednio - powinienem
sie od razu cofnac i kazac im naprawic, ale myslalem ze zrobia to od reki za
tydzien za nic wiec dalem sobie spokoj. Zostawilem autko o 8 rano i
przyjechalem i mialem miec odbior o 12-tej - pan jeszcze mial zadzwonic od razu
jak skoncza. Do 13:30 nikt nie zadzwonil wiec ja zadzwonilem. W serwisie nie
bylo nikogo, pani z sekretariatu powiedziala ze juz tam idzie i przekaze ze
dzwonilem i ze prosze o oddzwonienie na podany numer, sprawa dotyczy samochodu
o numerze rej . itd itp. Czekam i ... nic. Dzwonie za 40 minut - to samo. Inna
pani przekaze. Czekam godzine i nic. Pojechalem tam.
Mowie ze po odbior samochodu. A gosc ze samochod jest rozbebeszony bo to jednak
nie maglownica i oni nie wiedza co to jest. Wscieklem sie. Kazalem im to
poskladac do kupy bo juz 3 tydzien z tym walcze u nich i ogolnie bylem bardzo
niemily. Wzialem zastepcza corolle i pojechalem do pracy. Po pracy podjechalem
tam jeszcze raz - jakis kumaty koles byl dostepny (o dziwo) przedstawilem mu
cala historie moich wizyt w ASO:
- inny olej wbity na fakture podczas przeglad a inny w ksiazeczce gwarancyjnej -
zostalem oszukany na 12 zl - dostalem przeprosiny i rabaty na uslugi i czesci.
OK, pomylki sie zdazaja, sprawa zalatwiona - alu juz pierwszy niesmak zostal
- przeglad mial trwac do 17-tej, trwal do 23 (od 13)
- wymiana pompy wody, przedluzyla sie o chyba 4 czy 5 godzin bo dzwonil pan z
serwisu ze to sie przedluzy bo: TO JEST DIESEL!!! Zeby wszystko bylo jasne na
wymiane pompy wody umawial mnie pan ktory 10 (!!!) godzin nadzoworwal przeglad
samochodu po 60 tys.
Zrobili co znalezli a znalezli ze jak wymianiali kolumne kierownicy to zle to
wszystko poskladali i zabki zle sie chaczyly miedzy maglownica a krzyzakiem -
przynajmniej tak mi powiedziano. Dostalem w ramach przeprosin ladne firmowe
kubeczki, wymieniono mi wszystkie zarowki a nie jedna przepalona w
podswietleniu na wszelki wypadek i za darmo, skonczyli przed czasem i
odebralem slicznie umyty i odkurzony samochod. Nerwow stracilem naprawde duzo.
To tyle z opowiesci :)
Pozdrowka,
Pap :)
Temat: Gdzie robicie duże zakupy?
Wlodek:A w jakiej formie jesli laska.
Sasiad nie wykaze na kasie. Wsadzi w kieszen i podatku nie zaplaci. Malo tego
jeszcze i z piekarni wezmie bez faktury i dalej bedzie sie ciagnac bezpodatkowa
szara strefa.... mlynarz zrobi podobnie, bo kto lubi podatki placic.
A na końcu tego łanćuszka, można powiedzieć żywieniowego, jestem Ja i czekam
aż dzieciątko młynarza przyjdzie na studia zaoczne i wyda te pieniążki, lub
zapłaci mi za korepetycję, lub u Ciebie Włodku dla przykładu Zamówi Projekt,
u Diwo np. Stronę WWW, u Poganki kupi sobie 10 kg. cukru, u Piasi
zamówi kolekcję mody, u X_1 ogoli sobię głowę, u X_2 kupi buciki, i zapewniam
Cię, że ten młynarz liczy na to, że któryś z Nas kupi mąkę od niego.
To sie nazywa nakręcanie koniunktury.
A teraz kontr Wizja: Pieniążki Hapie Hans płaci za ekspertyzę oceny ryzyka
rynkowego Heldze, Helga natomiast płaci za mercedesa Jurgennowi,
jurgen wysyła swoje dzieci na studia do Berlina i jakoś te pieniązki nie mogą
wrócić.
To jest taka nowa wersja Kolonializmu.
(przyjąłem wersję niemiecką, ale to nie ma znaczenia)
Włodek: Hyper jest zbyt duzy, zeby wiele takich numerow sie udalo, a poza tym
od poczatku jest pod ostrzalem roznych sluzb...
Włodku, troszkę więcej realizmu.
Jak miałbym tylę kaski co Hyper na pewno nie bałbym się "różnych służb". A tak
na marginesie wyczuwam tu jakieś małe fobie związane ze starymi dobrymi czasami
i starymi "dobrymi służbami".
Włodek:- tu juz nie bylbym tego taki pewne, bo moga wyladowac u hurtownika,
ktory mieszka w Paryze..
Dlatego określiłem "statystycznie".
Włodek:
A jesli Hyper jest z US, a maslo i bula krajowe?
i na dodatek cena ciekawa z punktu widzenia kieszeni?
To pozostaje jeszcze marża. Wszystko ma zarobić rodak i już.
Włodek:....Bylby to idealny powod do dawania w lape tym, ktorzy
decydowaliby o przydziale.....
Dawanie w łapę jest powszeche obecnie, a na monopol w rynku Hyper
to nie możemy narzekać. Tak na marginesie nie wiem czy cytowałem
z raportu NIK'u: "na 17 przeprowadzony kontroli związanych z zakupem
gruntów przez Hyper tylko w dwóch nie stwierdzono uchybien".
Np. jedna z tych uchybień wynosiła tylko jakieś 30mln (nowych) złotych
na szkodę gminy. Narzekamy na polską biurokrację i lapówkarstwo, a zapewniam
Cię, że w porównaiiu, do zachodnich przedsiębiorstw to jesteśmy płotkami, ale
na zachodzie mają na to fachowe określenie - lobbysta - i specjalne fundusze.
Włodku dyskusja ciekawa, ale mam żal, że argumentujesz w stylu
"a co gdy". Jeżli masz odmienne zdanie to proszę udowodnij:
Pozytywny wpływ rozbudowy sieci Hyper na rozwój naszego miasta, i naszych
kieszeni. Może sie odważysz zrobić Coś takiego. Ale proszę zapomnij o bocianie
i gęsi itd.. to stare czasy, warunki anormalne, których absolutnie
nie wolno traktowac jako systemu odniesienia.
Moge tylko powiedzieć Polska notowała do roku 1997 od 5 do 7 procentowy
rozwój opierając się w handlu na szczękach i łóżkach. O Czym obecnie możemy
tylko pomarzyć, a przypomnę, że aby nie generowac bezrobocia wskaznik rozwoju
powinien byc o okolicach 3%. Następna rzecz: struktura wydatków prowadzonych
przez statystycznego polaka wskazuje, że większość pieniędzy wydajemy na rzeczy
powszchnego użytku oraz jedzonko itd.. Nie mamy kasy na szeroko pojete usługi,
na czym więc ,mamy zarabiać jeżeli produkcja lezy, a intratne dochody z handlu
oddajemy w obce łapy.
Jeszcze raz powtarzam będziemy kiedys wszyscy bez wyjątku piszczec cienkim
głosem i szukać winnych.
Chorobliwie niecierpiący Hyper TOM.
Temat: Telekomunikacja Polska nie radzi sobie z obsług...
Telekomunikacja Polska nie radzi sobie z obsług...
Bryndza - DOPISUJCIE swoje cudowne przezycia z TPSA
Ja korzystam bo musze.
Tu gdzie mieszkam nie ma niestety konkurencji wiec pozostaje TPSA
1) Ostatnio zamówiłem Neostrade - czas oczekiwania: 17 dni,
gdzies czytałem ze "dzieki samodzielnej instalacji czas
oczekiwania zmnierjszyl sie do... 3 dni roboczych" No comments
Uczestnicze teraz - moj Boze jak mozna upaść - w programie
lojalnosciowym TP
2) Od 8-10 mcy )przyznam ze juz nie pamietam) regularnie dostaje
błędne rachunki - ofcoz wyzsze, jakbyście mieli watpliwosic
Za kazdym razem musze płacic a potem TeleKomuna przysyła mi
przeprosiny + mnóstwo faktur korygujacych - mam ich juz
kilkanaście bo w jednym rachunku potrafia być 2-3 błedy, które za
kazdym razem coraz następny pracownik "odkrywa"
Za kazdym razem "dołozymy starań..." - bo reklamacje sa słuszne
Ostatnio reklamacja - została (na razie) nieuwzlędniona - tak
przeciez łatwiej.
Naprawde nie mam chceci kontaktowania sie z tpsiarzami, czasuna
papierzyska itp itp.
Nie jestem pieniaczem - KAZDA reklamacja jest uwzgledniana - w
tym roku "zwrocili" mi juz zle naliczoned ok 2000zł.
Czemu TPSA naraza mnie na strate czasu? Moze maja nadzieje ze w
koncu zaczne akceptowac np po 2 abonamenty za jedna usluge (to
najnardziej "bycze" błedy na fakt) albo że zrezygnuje.
Zapewne gdy tylko bede mial alternatywe - choc mam 3 komorki,
zadnej w Idea/POP
Jak rozmawiałem z pracownikami TP z Warszawy to sie im włós jezył
że pani szefowa od reklamacji (u nas, w Bydgoszczy) udzieliła
takiej a nie innej odpowiedzi na oczywista sprawe )ostatnia
reklamacja) (+zaproponowała mi pójscie do sądu - nie rozumiem
tylko po co skoro sprawa jest ewidentna. Przeciez nie pojde do
sadu procesowac sie z kolosem o 900zł.
Czeka mnie wiec kolejne wysylanie reklamacji (lub proces o
odzyskanie kasy - ktora ofcoz musialem wpierw zaplacuc)
3) Kiedys zglosilem reklamacje via 9636 (czy jakos tak- ten
bezplatyny numer tpsy do spraw rachunkow itp) - okazało sie ze
wszystko W PORZADKU (dopiero reklamacja pisemna - za
potwierdzeniem odbioru przez TP - polecam składanie tylko takich
- przyniosła rezultat - sprawdszili zamiast p... mówic ze jest
OK)
4) Płace całkiem spora kaśe (ok 5-6 tys zł rocznie) TPSA i wciaz
ich prosze o nieprzysyłanie mi makulatury, przez ktora musze
pisac reklamacje. Tak ciężko?
5) Noga nie wie co czyni reka - nawet zaproponowałem im starego
pcta zeby sie zinformatyzowali
Jacys ludzie - np pan Kruk z działu zaległosci - dzwonia nie
wiedziac ze reklamacja (JUZ DAWNO!!!) uwzgledniona i ze mam np za
2 mce zapłacone z góry a nie zaległosci + arogancko proponuje
zebym dzwonil na 9636 i wyjasnial, tłumaczyl sie i prosił o
nieodłacznie zamiast sam to zrobic.
Plus rozbrajajaco przyznaje ze "byc moze ma Pan nadplaty ale ja
nie mam dostepu (uprawnien) do tych danych". Nie lubie robieniac
czegos bez sensu - zamiast róznych Kruków niech sobie sprawią
system komputerowy
Panie z 9636? Temat rzeka - mógłbym napisać podręcznik "rózne
metody gladkiego zbywania klienta lub robienia wszystkiego zeby
nie zrobić nic" - jak znalazl dla włascicieli i pracownikow
róznych firm-krzakow (ale chyba nie wielkego koncernu?)
Temat: Ks. Arcybiskup odpowiada na zarzuty
To się porobiło
Może trochę spokoju, bo w pewnych sprawach mówimy jednym wątkiem, ale dążnoć do
tego by dać popalić adwersarzowi góruje. Cóż, doczekałem się nawet wykładni
moich wypowiedzi, miło ale pozwólcie, że ponownie zajmę stanowisko. A Ty Kaso -
mniej agresji. Ja wyżywam się w robocie, na formum mogę trochę spokojniej.
1. Relacje ksiądz - odlewnik
Tak jak wspomniałem, fakt zgormadzenia konkretnej kwoty 150 tys. zł świadczy,
że był sporządzony budżet (w tego typu imprezach nie wpłacas się więcej niż
potrzeba). należy zatem domniemywać, że wynagrodzenie odlewnika stanowiło
różnicę pomiędzy tym co zapłacono innym (ci się nie skarżą, no chyba tylko o
to, że otrzymali zbyt późno). Wniosek - odlewnik dostał za mało. I naturalną
jest tutaj wola obrony słabszego, bo jak wiadomo ten co płaci jest w pozycji
silniejszej (nie mówię tutaj o chamskich monopolach).
Winą odlewnika jest to, że nie ma umowy - ale czy to nie obciąża też księdza,
który winien być światły i bardziej skrupulatny w rozliczeniach (pamiętam tego
jegomościa jak był jeszcze na Szwederowie kapłanem i już wówczas wyrobiłem
sobie opinię). Trudno się dziwić też odlewnikowi - przychodzi do niego prałat,
za nim ofiarodawcy - prezydent etc. i co - jak tu nie ufać takiemu gronu. No
więc umowy nie ma. Zaznaczam - umowy w formie pisemnej być nie musi, albowiem
pow. wartości 2 tys. zł for,a pisemna zastrzeżona jest tylko dla celów
dowodowych. Umowy zatem pisemnje nie ma.
Brak faktury - faktycznie powinna być wystawiona (czy wiemy, że nie została
wystawiona - nie mam takich wiadomości, prasa chyba nie pisała, ale
foroomowicze już idą do przodu). Lecz prałat również powinien dbać o f-ry, żeby
się rozliczyć z ofiarodawcami. Wszak co cesarskie ...
Sprawa tu nie gra, ale jest to watek trzeciorzedny.
Reasumując, pomimo bałaganu w dokumentacji, który obciąża dwie strony (ze
wskazaniem na księdza) jedynym poszkodowanym jest odlewnik - kasy jak nie ma
tak nie ma.
2 watek klubowy
Podkreśałem przecież, że jestem przeciwnikiem takich układów, gdy w jedyn
gronie dysponujący pieniędzmi podatników układa się z tymi, którzy je biorą w
formie wynagrodzenia za usługi. Jest to w mojej ocenie sprzeczne z normami
moralnymi, co do naruszenia norm prawnych - trudno mi dociekać. Prokuratura
powiadasz, Mhm a ile poprzedni prezydent ma spraw - któraś się zakończyła? I
oświadczam tu w pełni odpowiedzialny za swe słowa - wszystko i tak zakończy się
bez jakiegokolwiek aktu oskarżenia.
3. wątek księży
Jak jest przekręt, to powinno to być piętnowane. Bez względu na to , kto jest
jego autorem. Przestrzegam też przed generalizowaniem: zawinił ksiądz - księża
to przekrętasy, zawinił odlewnik - odlewnicy to złodzieje. Nie o to tutaj
chodzi.
Przykro, że tak mętne zajął stanowisko Arcybiskup, który w sposób tak mało
przekonywujący broni księdza, swego poplecznika (ubawiło mnie to, że być może
kiedyś w części domku powstanie kapliczka).
Dręczy mnie również pytanie - czy to normalne, po cholerę mu taka chata, jak
wille koło Fary są - bez złośliwości - ekstra. Dla potomnych (oczywiście od
rodzeństwa)?.
4. Kasa
No właśnie - gdzie jest ta brakująca kasa.
Fakt, że ofiarodawcy się nie interesują tym nie napawa mnie optymizmem. Tak
lekko to się swoich pieniędzy nie wydaje (no chyba, że są cudze).
Pozdrawiam
Gall
Temat: Telekomunikacja Polska nie radzi sobie z obsług...
Gość portalu: gerth napisał(a):
> Bryndza - DOPISUJCIE swoje cudowne przezycia z TPSA
> Ja korzystam bo musze.
> Tu gdzie mieszkam nie ma niestety konkurencji wiec pozostaje
TPSA
>
> 1) Ostatnio zamówiłem Neostrade - czas oczekiwania: 17 dni,
> gdzies czytałem ze "dzieki samodzielnej instalacji czas
> oczekiwania zmnierjszyl sie do... 3 dni roboczych" No comments
> Uczestnicze teraz - moj Boze jak mozna upaść - w programie
> lojalnosciowym TP
>
> 2) Od 8-10 mcy )przyznam ze juz nie pamietam) regularnie
dostaje
> błędne rachunki - ofcoz wyzsze, jakbyście mieli watpliwosic
> Za kazdym razem musze płacic a potem TeleKomuna przysyła mi
> przeprosiny + mnóstwo faktur korygujacych - mam ich juz
> kilkanaście bo w jednym rachunku potrafia być 2-3 błedy, które
za
> kazdym razem coraz następny pracownik "odkrywa"
> Za kazdym razem "dołozymy starań..." - bo reklamacje sa słuszne
> Ostatnio reklamacja - została (na razie) nieuwzlędniona - tak
> przeciez łatwiej.
> Naprawde nie mam chceci kontaktowania sie z tpsiarzami,
czasuna
> papierzyska itp itp.
> Nie jestem pieniaczem - KAZDA reklamacja jest uwzgledniana - w
> tym roku "zwrocili" mi juz zle naliczoned ok 2000zł.
> Czemu TPSA naraza mnie na strate czasu? Moze maja nadzieje ze
w
> koncu zaczne akceptowac np po 2 abonamenty za jedna usluge (to
> najnardziej "bycze" błedy na fakt) albo że zrezygnuje.
> Zapewne gdy tylko bede mial alternatywe - choc mam 3 komorki,
> zadnej w Idea/POP
> Jak rozmawiałem z pracownikami TP z Warszawy to sie im włós
jezył
> że pani szefowa od reklamacji (u nas, w Bydgoszczy) udzieliła
> takiej a nie innej odpowiedzi na oczywista sprawe )ostatnia
> reklamacja) (+zaproponowała mi pójscie do sądu - nie rozumiem
> tylko po co skoro sprawa jest ewidentna. Przeciez nie pojde do
> sadu procesowac sie z kolosem o 900zł.
> Czeka mnie wiec kolejne wysylanie reklamacji (lub proces o
> odzyskanie kasy - ktora ofcoz musialem wpierw zaplacuc)
>
> 3) Kiedys zglosilem reklamacje via 9636 (czy jakos tak- ten
> bezplatyny numer tpsy do spraw rachunkow itp) - okazało sie ze
> wszystko W PORZADKU (dopiero reklamacja pisemna - za
> potwierdzeniem odbioru przez TP - polecam składanie tylko
takich
> - przyniosła rezultat - sprawdszili zamiast p... mówic ze jest
> OK)
> 4) Płace całkiem spora kaśe (ok 5-6 tys zł rocznie) TPSA i
wciaz
> ich prosze o nieprzysyłanie mi makulatury, przez ktora musze
> pisac reklamacje. Tak ciężko?
> 5) Noga nie wie co czyni reka - nawet zaproponowałem im
starego
> pcta zeby sie zinformatyzowali
> Jacys ludzie - np pan Kruk z działu zaległosci - dzwonia nie
> wiedziac ze reklamacja (JUZ DAWNO!!!) uwzgledniona i ze mam np
za
> 2 mce zapłacone z góry a nie zaległosci + arogancko proponuje
> zebym dzwonil na 9636 i wyjasnial, tłumaczyl sie i prosił o
> nieodłacznie zamiast sam to zrobic.
> Plus rozbrajajaco przyznaje ze "byc moze ma Pan nadplaty ale
ja
> nie mam dostepu (uprawnien) do tych danych". Nie lubie
robieniac
> czegos bez sensu - zamiast róznych Kruków niech sobie sprawią
> system komputerowy
>
> Panie z 9636? Temat rzeka - mógłbym napisać podręcznik "rózne
> metody gladkiego zbywania klienta lub robienia wszystkiego
zeby
> nie zrobić nic" - jak znalazl dla włascicieli i pracownikow
> róznych firm-krzakow (ale chyba nie wielkego koncernu?)
Temat: mialam cc = nie urodzilam :|
po pierwsze nie za bardzo wiem do czego Twoja wypowiedź prowadzi. Doskonale
wiem, że wielu lekarzy ze szpitali państwowych robi cc na życzenie w klinikach
prywatnych (akurat dr Kurczuk nie i chyba żaden inny lekarz z Żelaznej).
Dlatego uważam, że cc na życzenie powinno sie znaleźć w cenniku szpitali
publicznych jako kolejna usługa ponadstandardowa. Halszka, która włsnych
doświadczen nie ma starała sie dowieść, że tylko lekarze ze szpitala św. Zofii
mają chore poglady i naciskają na porody naturalne. Za wszelką cenę starała się
dowieść, że na Żelaznej ułożenie pośladkowe u pierworódki nie jest wskazaniem
do cc. Co nie jest prawdą.
W wielu kilikach żeby uniknąć ewentualnej odpowiedzialności, której tak boją
się lekarze w szpitalach publicznych przy cc na życzenie wpisuje sięlipne
wskazania do cc. Znacznie łatwiej to zrobić w prywatnej klinice niż w szpitalu
publicznym. Takie mamy niestety realia. Dopóki odczucia kobiety nie będą
uznawane za wskazanie i to przede wszystkim przez sądy, biegłych i np.
krajowych konsultantów będziemy żyć w takiej hipokryzji. W klinice prywatnej
lekarz dostaje masę pieniędzy za ryzyko związane z cc. W szpitalu robiłby to w
ramach swojej zazwyczaj niskiej pensji - dziwisz się, że lekarze nie chcą tego
robić? Ale za pieniądze nie tylko learze potrafią zmieniać poglądy...
Pisałaś o złym znieczuleniu koleżanki. Po pierwsze czasem trudno jest coś na to
poradzić - dodając więcej znieczulenia być może odebraliby jej możliwość
chodzenia. A po drugie jestem głęboko przekonana o tym, że gdyby zwróciła się
do dyrektora szpitala z prośba o zwrot kosztów - ponieważ znieczulenie było
nieskuteczne miałaby duże szanse aby odebrać zapłacone pieniądze. W sierpniu
2004 roku na Żelaznej rodziła moja przyjaciółka. Lekarze mieli problemy z
założeniem cewnika od zzo - ponieważ znieczulenie było nieskuteczne, a poród
zakończył się cc w znieczuleniu ogólnym (trzeba było działać szybko) nie
płacili za zzo. Ale nie chodziło tutaj o szpital św. Zofii, bo w każdym
szpitalu o pewne rzeczy trezba się upomnieć i czasem domagac się swoich praw.
Płaci się przy wyjściu ze szpitala. A fakturę przecież zawsze można
kwestionować.
"Napisałaś, że odsetek cc w Św Zofii jest 2 x większy niż w innych szpitalch w
Warszawie. Pewnie to jest jeden z niewielu szpital który w ogóle przyjmuje
również tzw. trudne przypadki. Nie dziwne więc, że ma ogólnie wyskoi odsetek cc"
To nie jest prawda. Od przyjmowania trudnych przypadków są kliniki (Karowa,
IMID, Starynkiewicza i Czerniakowska). W św. Zofii przyjmuje się raczej porody
zdrowych kobiet w donoszonych ciążach. Szpital ma II stopień referencyjności i
jest przygotowany do tego żeby przyjmować porody wcześniacze mniej więcej od
32tc, ale nie stanowią one zbyt dużego procentu przyjmowanych porodów. Ponieważ
oddział patologii ciązy jest mały nie leży na nim wiele kobiet, a co za tym
idzie większość trudnych przypadaków jest odsyłanych do lepiej do tego
przygotowanych placówek - czyli mających szersze zaplecze choćby w postaci
większych oddziałów.
Mam wrażanie, że nie do końca zrozumiałaś moją polemikę z Halszką... Chodziło w
niej przede wszystkim o powielanie zupełnie niesprawdzony i w tym często
nieprawdziwych informacji. Twoje kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem widać
choćby na przykładzie dr Agnieszki Kurczuk - którą przerobiłaś na Pana dr.
Kurczoka )
Mnie też chce się śmiać z tych, którzy uznają cc na życzenie za fanaberię.
Dlatego cieszę się, że są prywatne kliniki, w których można spokojnie zapłacić
za wykonanie takiej operacji, jednak rozumiem (a może raczej staram się)
dlaczego lekarze nie mogę robić cc na życzenie w placówkach publicznych - nawet
za dodatkową opłatą.
Nikogo tutaj szczególnie nie bronię. Staram się prostować pewne mity. A robię
to, bo akurat na temat szpitala św. Zofii wiem najwięcej. Wiem tez sporo o
innych szpitalach, ale tutaj pojawiły się nieprawdziwe informacje na temat tego
właśnie szpitala.
Temat: Dla tych co chcieli by powalczyc
Dla tych co chcieli by powalczyc
Wniosek o rozpatrzenie sporu przez sąd konsumencki
Postępowanie przed sądem konsumenckim wszczyna się na wniosek konsumenta lub
przedsiębiorcy. Wniosek powinien zawierać m.in. :
imię i nazwisko / nazwa firmy wnioskodawcy oraz strony przeciwnej,
adres zamieszkania / siedziba wnioskodawcy oraz strony przeciwnej,
przedmiot sporu.
Wniosek musi być podpisany przez wnioskodawcę.
Wskazane jest również opisanie stanu faktycznego sprawy, określenie żądania
oraz dołączenie do wniosku kopii dokumentów, np. umowy, faktury, reklamacji.
Wniosek wraz z załącznikami składamy w dwóch egzemplarzach. Wniosek może być
napisany odręcznie, maszynowo lub komputerowo. Dostępne są również formularze
wniosków, które można otrzymać w sekretariacie każdego sądu. Wniosek możemy
przesłać pocztą lub złożyć go bezpośrednio w sekretariacie sądu
konsumenckiego. Jeżeli wniosek odpowiada wymogom formalnym i sprawie można
nadać dalszy bieg, przewodniczący sądu doręcza odpis wniosku stronie
przeciwnej i wzywa ją do złożenia oświadczenia, czy zgadza się na
rozstrzygnięcie sporu przez sąd wskazany we wniosku. W przypadku pozytywnej
odpowiedzi - przewodniczący wyznacza termin rozprawy, w razie odpowiedzi
negatywnej albo niezłożenia oświadczenia w terminie tygodniowym – wniosek
zwracany jest wnioskodawcy.
Koszty postępowania
Od wniosku o rozpatrzenie sporu przez sąd konsumencki nie pobiera się żadnej
opłaty. Jeżeli w trakcie postępowania zaistnieje potrzeba podjęcia przez sąd
czynności, która jest połączona z wydatkami, np. dowód z opinii
rzeczoznawcy , sąd pobiera zaliczkę na pokrycie wydatków od strony, która
wnosiła o podjęcie tej czynności. Jeżeli obie strony wnosiły o dokonanie
czynności albo sąd czynność zarządził z urzędu – strony ponoszą koszty w
częściach równych lub w innym stosunku. O ostatecznych kosztach postępowania
sąd rozstrzyga w wyroku lub ugodzie. Zasadą jest, że strona przegrywająca
sprawę ponosi koszty procesu. W razie zawarcia ugody, jeżeli strony nie
postanowią inaczej, z reguły koszty poniosą po połowie.
Wyrok sądu polubownego oraz ugoda przed nim zawarta mają moc prawną na równi
z wyrokiem sądu państwowego lub ugodą zawartą przed takim sądem, po
stwierdzeniu przez sąd ich wykonalności. Klauzulę wykonalności wyrokowi sądu
polubownego oraz ugodzie zawartej przed takim sądem nadaje sąd powszechny
(bez dodatkowego postępowania).
Od wyroku sądu polubownego nie przysługuje odwołanie. Strona niezadowolona z
wyroku może żądać jego uchylenia, składając skargę do sądu powszechnego.
Polubowne sądownictwo konsumenckie warte jest polecenia: postępowanie przed
sądem konsumenckim jest szybsze, prostsze i tańsze niż postępowanie przed
sądem powszechnym. Większość spraw jest załatwiana w ciągu 1 do 2 miesięcy.
Na uwagę zasługują listy rzeczoznawców do spraw jakości produktów lub usług
prowadzone przez wojewódzkich inspektorów Inspekcji Handlowej. Jeżeli
rzeczoznawca z danej branży wpisany jest na listę, sąd konsumencki zasięga
opinii takiego eksperta, co niewątpliwie przyspiesza postępowanie przed sądem
konsumenckim. Również konsument może poprosić (odpłatnie) rzeczoznawcę z tej
listy o opinię, jeszcze zanim wystąpi do sądu powszechnego lub polubownego.
Stałe polubowne sądy konsumenckie nie rozstrzygają m.in. sporów bankowych,
ubezpieczeniowych, pocztowych, telekomunikacyjnych.
I KAZDY MOZE TO ZROBIC I DOCHODZIC SWOICH ROSZCZEN.
Najprosciej podpisac aneks ale z dodatkim ze bedziemy dochodzili swoich
roszczen.
Temat: the company for...
Postaram się w punktach odpowiedzieć na Twoje wątpliwości i zagadnienia. Nie dam
rady -z powodu odwiecznego problemu, czyli braku czasu - odpowiedzieć na
wszystko na raz.
1) BRAKI
można zminimalizować korzystając odpowiednio z narzędzi, które Avon już posiada,
a mianowicie:
- spotkania grup focusowych, gdzie wybrana grupa KK ocenia oferty katalogowe pod
względem atrakcyjności wizualnej, cenowej, jak i prawdopodobnej wielkości
sprzedaży. Niestety obecnie te spotkania zostały zawężone tylko do oceny
katalogu aktualnego i kolejnego, a nie jak kiedyś katalogu, który pojawi się za
pół roku. Uważam, że takie spotkania dają naprawdę możliwość zniwelowania braków
poprzez zwrócenie uwagi na te oferty, które uczestnicy spotkań wskazali jako
najbardziej ciekawe.
- ankiety, które nie są przeprowadzane wcale, a powinny być, np. dla
Klubowiczów, którzy mogliby się wypowiedzieć na temat zainteresowania nowym
katalogiem. Przykład: obecnie mamy katalog 2, ale możemu kupić 3 i go pokazywać
klientom, którzy przecież już składają zamówienia; w połowie katalogu 2 w
Internecie pojawiałaby się ankieta, gdzie A. pytałby o to, co najbardziej
interesuje klientów, co zamawiają itp.
- zwracanie uwagi przez Dział Maketingu na częstotliwość promocji, np. non stop
są promocje linii Naturals, deo w kulce, a są produkty, które objęte są promocją
b.rzadko i wówczas, jak taki produkt pojawia się w promocji, wówczas często są
braki
- przekazywanie KK próbek w formie przeprosin za każdy brakujący produkt,
szczególnie gdy jest to nowy produkt i od początku trwania danego katalogu jest
on niedostępny (np. słynne już paletki cieni i pomadek, tudzież rękawiczki do
kuracji parafinowej); mały - wielki gest, a jednak KK i jej klienci cieszą się,
że zostali w jakiś sposób wynagrodzeni. Organizacja A. jakoś nie zauważa, że
wokół mamy konkurencję, która z miłą chęcią zaoferuje produkt klientce, które w
A. go nie dostała, bo znowu komponent nie dotarl, a Panie z telefonicznej
obsługi klienta w A. robią KK wykład, że co ona chce, my nie mamy komponentu i
czekaj babo sobie nie wiadomo ile. TO już nie te czasy.
- skupienie się na zapewnieniu kompletnych paczek wysyłanych KK do domu,
kurierem czy do COK, a nie zabezpieczanie COKów, bo non stop dochodzi do
sytuacji, że w wielu COKach produkty są, a w paczkach te produkty są niedostępne
i dziwimy się skąd później, zamawiając produkty z oferty netto mamy naklejkę z
kodem kreskowym z COK
- moze nawet - i tutaj popieram Paragrafa - zlikwidowanie najmniej rentowych
sklepów w COKach. Rozwinę ten wątek nizej przy temacie płatnosci kartą.
(2) COK / PŁATNOŚĆ KARTĄ DOWOLNEGO BANKU W COK
- i tak nawiązując do powyższego zdania, sklepy w większości COKów są
nierentowne, gdyż licząc koszty ich utrzymania, czynsz, pensje da pracowników,
opłaty typu energia, łącza itd. to naprawdę wątpię - a znam się na finansach -
by nawet wszystkie COK w Warszawie były rentowne i zarabiały na siebie. Uważam,
że schemat COK w stylu: kasa + odbiór paczek + prezentacja produktów + internet
byłoby wspaniałym rozwiązaniem gdyby pojawiło się w większej liczbie miejsc
Polski zamiast sklepów w niektórych już istniejących. Organizacja A. w Polsce
wcale nie urosła przez COKi, ale poprzez przesyłki kurierskie, dostawy do domu.
COKi spowodowały rozleniwienie wszelakiej kadry, poczynając od KK, a na DMS
kończąc. COK stał się odpowiedzią na bolączki, np. spadku aktywności - co się
robi? idzie do COK i robi zakupy na nieaktywne konta, bo tak każe DMS, a że
pracownicy COK (jak już kiedyś ktoś tutaj pisał) po znajomości nie liczą opłaty
10zł za małe zamówienie to już mamy sprawę zapłatwioną.
- jeśli chodzi o płatności dowolną kartą w COK to uważam, że nie raz już słyszę
w biurze, jak KK złoszczą się, że muszą szukać bankomatu, albo lecieć do banku,
by zrobić zakupy w sklepie lub zapłacić fakturę. W czasach internetu, płatności
elektronicznych to już jest taki standard, o którym nawet nie wspominajmy. A.
powinien nawet zrobić w Internecie możliwość płacenia poprzez dowolne karty,
formy takie jak PŁACĘ Z INTELIGO, MTRANSFER itd. Mimo opłat i prowizji za takie
usługi, które przecież organizacja A. zaliczy sobie do kosztów uzyskania
przychodu, a jak poprawi się płynność finansowa.
O szkoleniach i pozostałych napiszę później.
Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 215 wypowiedzi • 1, 2, 3