Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne teksty na komure





Temat: Przyjazni 66 - Developer Korona
Dwa lata temu przeczytałam coś takiego o ich inwestycji na Wiwulskiego. Tarzałam
się ze śmichu - żal mi było klientów, ale tekst rewelacja. Po odbiorze
mieszkania pewien klient napisał, cytuję:

Ej no nie badzmy drobiazgowi:) Te rzeczy o ktore pytasz to margines, detal
wrecz. Ja sie tam ciesze bo mam ladne mieszkanie, prawie to ktore chcialem,
prawie bez usterek, oddane prawie w terminie z garazem do ktorego prawie moge
wjechac :) Pani Basia co na kolaudacji te protokoly wszystkie podpisuje z
wupebeem ladnie sie usmiecha, jest mila, niezle obsluguje komore wydzwaniajac
do kolejnych osob w celu dowiedzenia sie migiem niczego konkretnego n/t
terminow, technologii wykonania, ew. usterek i innych bzdur (to znaczy nie no w
koncu wie i mi powiedziala, ze wszystko bedzie gotowe...jak juz skoncza). Pani
Basia i taka druga pani z naszej nowej administracji co tez jeszcze nic nie wie
oprocz tego moze, ze wie ze koniecznie potrzebujemy ochroniarza po 150 zeta od
chaty na miesiac (stoi to w kwitach od lutego), te dwie wlasnie panie daja na
koniec na tzw. "gorke" zaczarowana papierowa torbe happy meal a w niej do chaty
za taczke pieniedzy dostajemy (uwaga!!!) za pelne friko 5
dlugopisow "wupebeemmojdom" (dwa pisza !!!), 6 niebieskich
dzyndzli "wupebeemmojdom" ktore po wyciagnieciu ukrytej zawleczki migaja 3 razy
niebieskim swiatlem jak ruska komorka (jeden mignal az 5 razy bo mial chyba
troche mniej zardzewiala baterie niz te co migly 3 razy !!!). Liste prezentow
za pelna darmoche dopelniaja gustowne etui ze skory z weza od pralki (uwaga tu
zmiana loga na "rezydencjadabie")oraz rozne ciekawe wydawnictwa okolicznosciowo-
urodzinowe wupebeem, z ktorych jedno przykuwa szczegolnie uwage
czytelnika :))))) Minanowicie w na stronie trzeciej chyba od konca tego dziela,
apostolowie dobrej roboty budowlanej i awantgarda developerki polskiej(panowie
Piotrek, Pawel i Tomek) zapewniaja nas o:

1.Piotrek: o gwarantowanej terminowosci i finansowaniu interesu z wlasnej kasy
2.Pawel: ze lubi pokombinowac i ma niecodzienne pomysly i cieszy sie ze mna
ogolnie mentalnie kiedy mi przekazywano wczoraj chate. (Skadinand zupelnie wiem
ze lubi kombinowac bo obiecal mi jeden telefon we waznej dla mnie sprawie
jakies dwa lata temu i do dzis kombinuje jak tu sie do mnie dodzwonic. Zgubil
numer czy co...
3.Tomek: potwierdzil slowa Piotrka, ze za cholere sie nie spozniaja z terminami
chocby nie wiem co bo nigdy sie do tej pory nie spoznili i juz :)))

Fajna i pouczajaca to jest ksiazka bo ma ladne obrazki i ogolnie polecam
wszystkim jej lekture bo na przyklad na dole kazdej strony mozna jak sie chce
przecwiczyc takie pojecia jak "jakosc", "fachowosc" i "rzetelnosc" bo sa one
wziete w ramki poniewaz te to slowa cechuja wlasnie naszego dewelopera w sposob
szczegolny. Jest tam jeszcze slowo "zawsze" uzyte w kontekscie np.
profesjonalnej obslugi czy tez wspomnianej juz terminowosci.

Goraco polecam lekture bo wesolo (naprawde wesolo !!!) sie to czyta odbierajac
mieszkanie sfinansowane w 100% jak pan Piotrek nr 1. twierdzi z wlasnej (czyli
mojej) kasy, 3 miesiace po terminie w bloku, ktory wewnatrz (i na zewnatrz)
przypomina do zludzenia ten na ul. Alternatywy 4 z ta roznica ze nasz stoi w
srodku trzesawiska.

Pozdrawiam sasiadow

P.s. Fajnie bylo jeszcze na koncu z kluczami do brudnych klatek (konkretnie
mojej klatki)z powybijanymi szybami i nie dzialajacymi windami bo przypadkiem
troche zupelnie nie pasowaly. Wiec pani Basia zlapala za komorke zadzwonila do
pana ktory wiedzial ze ma zadzwonic do drugiego pana, ktory mial zmienic zamki
tylko juz dawno mowil temu pierwszemu panu ze zalozy dopiero jak costam costam
(tu nastepuje szereg wyjasnien trwajacy ze dwa pacierze na oko). Za sprawa
blyskawicznej interwencji pani Basi, szybko i sprawnie i precyzyjnie
dowiedzielismy sie ze "niebawem" czyli "za jakis czas" czyli dokladniej rzecz
biorac "wkrotce" bedziemy juz mogli "prawdopodobnie" wchodzic do wlasnych domow
za pol banki w prestizowej rezydencj:)






Temat: FANFIK
Dzień nie zapowiadał się wcale niezwykle... ale o 9.00 rozdzwoniły się
telefony. Konstancja nie znosiła takich sytuacji, bo nigdy nie wróżyły one nic
dobrego, szczególnie, gdy sprawę miała Dżagunia Adziunia. Dżagunia Adziunia
jest jedną z wysoko wykwalifikowanych specjalistek w gRODzie, zajmuje się... No
właśnie, tak do końca chyba nikt nie wie... Nie, no żeby tak całkiem nic, to
nie. W gRODzie Adziunia zajmuje się dystrybucją poczty a w wolnych chwilach
poznaje excela. Za pomocą jego zaawansowanych narzędzi sporządza analizy,
oceniając rezultaty pracy radców klienta i oczywiście udostępnia wyniki
wszystkim zainteresowanym. Po wielu długich tygodniach nauki, postęp widoczny
jest gołym okiem... Dziś Adziunia potrafi już wyciąć komórkę, wkleić komórkę,
(wcześniej wydawało się jej, że jak zmieni kolor czcionki na biały to nikt nie
odczyta tekstu, to był dopiero ubaw!)... ale to już historia, dziś jest
zupełnie inaczej, aż miło popatrzeć, wszystko pokolorowane... No oczywiście
błędy się zdarzają, jak wszędzie, wszak nie myli się tylko ten, kto nic nie
robi, no i oczywiście saper, bo ten to tylko raz! A w gRODzie się przecież
pracuje całe 8 godzin, oczywiście odliczając czas na pierwszą kawę, pierwsze
śniadanie, drugą kawę, drugie śniadanie, potem lunch, bo telefony... to tylko
służbowo! Ale co tam czas pracy to domena innych służb.
Drrrrrrrrrrrrrrrrrr, właśnie dzwoni nasza koleżanka z gRODu...Konstancja drżącą
ręką podniosła słuchawkę,
- Heloooo, dziś tylko miłe informacje, mamy dzień uprzejmości, słyszałaś,
ze jest takie świeto? Ha ha ha... Otóż mam niespodziankę! W związku z
zakończeniem RYŻOWEJ lokaty odwiedzą nasz goście z Wietnamu Vo Van Anha i Duong
Van Minh. Tak, cała uroczystość odbędzie się u nas w gRODzie, przyjadą też
goście z Warszawy... Nie, nie wiemy jeszcze dokładnie kto, ale w tajemnicy ci
powiem będą nagrody... Bardzo się cieszę i gratuluję, super
nie? .......Aaaaaaaa te dokumenty? Nie, wiesz nic nie wiemy, czekamy... Tak,
tam przeprowadzki jakieś mieli czy coś takiego.... A jakie pismo? A to...nie,
nie mamy jeszcze odpowiedzi, ale poczekaj sprawdzam skrzynkę????????? Nie nie
wiemy, ale może jutro zadzwonię i jak coś dam ci znać.... Oni to mają fajne
etaty, nie? Słuchaj, bo zapomnę... Zastanawiam się nad kolczykiem... ale wiesz,
chciałam najpierw w języku, a teraz myślę może lepiej w pępku, co? Sama nie
wiem, które miejsce lepsze... Bardziej kręci mnie język he he he... Tak,
chłopcy są też zaproszeni, no i nasz kolega ... Wiesz, o kim mówię, tak, on
jest zawsze, wiesz, o co chodzi, co ci będę tłumaczyć... Wszyscy wiedzą he he
he. No ale zbierajcie siły, bo w przyszłym tygodniu wchodzi nowa lokata
Grenlandzka... Nie, jeszcze nic nie przyszło.... Jak coś przyślą oczywiście,
natychmiast wam wyślę! Nie, nic nie wiemy. Plany? Plany tak... jak zwykle
zaje**ste! A właśnie a propos Grenlandii fajny kawał słyszałam:
- Przychodzi Eskimos do baru i mówi:
- Kelner, whisky!
- Z lodem?
- Nawet mnie nie wku***aj!
- Dobre nie?... Tak, ja też muszę kończyć. To do zobaczenia. Tak, w
sobotę, jeszcze dam znać, o której godzinie. To na razie.

Ufff... A w sobotę obiecałam dziecku kino – pomyślała Konstancja, trudno wyślę
babcie... W końcu takie wyróżnienie?!






Temat: Nie przesiadam się na Droida
Nie przesiadam się na Droida
Nie przesiadam się na Droida (ani tym bardziej na iPhona)

Wszyscy Polacy, którzy wiedzą o istnieniu telefonu komórkowego wiedzą też w jakiej sieci te komórki działać mogą. Jeżeli mnie pamięć nie myli nie ma wśród nich sieci at&t, ale możemy ją odnaleźć za wielkim oceanem, gdzie jest także verizon oraz Wielki Kanion. Jako, że w naszym biednym kraju nie ma tej sieci, więc napiszę dlaczego nie przenoszę się na iPhona, BB ani tym bardziej na androida i zostaję przy archaicznej (pod wieloma względami) nokii 6310i.
Ilość kontaktów jakie przez siedem lat zgromadziłem w mojej nokii jest oszałamiająca i każdy powinien krzyknął "wow! on ma tyle kontaktów! musi być fajny!". Jest ich mianowicie 127. Jakbym się uparł to jedną trzecią bym wywalił, bo są tam takie perełki jak pizzeria w Wiedniu ("wow! jaki jesteś fajny! byłeś w Austrii!") i numer do bieżącego faceta mojej byłej żony ("wow! miałeś żonę!"). Synchronizacja za pomocą kartki papieru trwa godzinę, ale da się to zrobić nawet na macu za pomocą bt. Szybko, sprawnie i absolutnie bezproblemowo. Adresów nie mam tam zapisanych, bo tak rzadko korzystam z poczty tradycyjnej, że kartka papieru albo nawet napis długopisem na dłoni wystarcza. Poza tym, prowadzę własny biznes i całkiem nieźle mi w nim idzie, pomimo posiadania starego jak węgiel telefonu. Jakoś możliwość posiadania całej bazy CIA dotyczących małego miasteczka nie powoduje u mnie nawet krzty podniecenia.
Aplikacje bez których nie potrafię żyć.
FinalCut... jedyna aplikacja bez której pewnie bym nie dał rady zarobić nawet złotówki. Jeżeli chodzi o aplikacje na telefon to czuję odrazę do człowieka, który pisze, że bez tweetie nie poradzi sobie. Nie umie żyć bez programu do dzielenia się swoimi przemyśleniami z przyjaciółmi. Nie wiem jak jego przyjaciele, ale moi mają serdecznie gdzieś moje przemyślenia gdy siedzę na klopie, lub nawet jadę samochodem. Nic ich nie obchodzą moje notki odnośnie polityki, ani nawet moje uwagi co do nowego oprogramowania do synchronizacji bazy danych oracla z usługami firm trzecich. Moi znajomi czekali by jedynie na wpis "Piwo", "Kawa" "Jedźmy landroverem na jakieś bagna". Jeżeli dorosły facet nie wyobraża sobie życia bez tego.. cóż, ktoś już napisał, że potrzeba mu baby, takiej w typie neandertalczycy, która była na wszystkich przystankach woodstock, mająca włosy pod pachami a nie mająca zęba (górnej, lewej jedynki). Wtedy może zaczął by żyć jak człowiek, a nie sztuczny twór otoczony kablami, słuchawkami i innym śmieciem.
Czy mogą istnieć jakiekolwiek mobilne programy, bez których naprawdę nie można się obejść? Być może coś korzystającego z GPS. Wreszcie mógłbym wywalić starą nawigację firmy "krzak zoo". Ale zaraz... przecież ta nawigacja działa świetnie! Zgubiła się dwa razy w ciągu kilku lat życia i dzięki swojej nieprzebranej brzydocie nie jest obiektem westchnień złodziei. Siedzi sobie w uchwycie cały czas i nie muszę się bać, że ktoś mi ją ukradnie pod supermarketem. Wszystko inne to tylko wymysł chwili, marketingowy bełkot firm, które chcą coraz więcej kasy i więcej kontroli. Wiem, że to zabrzmiało jak hasło zbuntowanego fana tokiohotel lat 14, ale tak niestety jest.
Ludzie! Rodacy! Nie dajcie sobie wmówić, że potrzebujecie tego wszystkiego! Nie pozwólcie sobie wtłuc do głów, że musicie korzystać z tweetera, facebooka, nk czy co-tam-nowego-wymyślą. Przecież bez tego ludzie żyli nie całkiem nieźle im to szło.
PS. do Panów redaktorów: jeżeli macie odrobinę honoru to piszcie swoje teksty, bo tłumaczenie wireda jest niestety kompromitacją.




Temat: Radny oskarża hiphopowców o sianie publicznego ...
> Jezu Ludzie Wy nic Nie rozumiecie! Hh To Kultura która Pokazuje Swiat naszymi
> słowami! To co nas wku..a i irytuje?;/ nie Kumacie?;/
> Ja cały czas słysze krytyke. itp itd;/

A mnie 'wku..a i irytuje' wasza niby-kultura cwaniaczków i kogucików, to w jaki
sposób zachowujecie sie na ulicy, to że przedstawiciele głównie waszej "kultury"
są przyczyną tego że ludzie coraz bardziej boją się wychodzić wieczorem z domu.
I prosze mi tu nie wyjeżdzać ze to jakiś niesprawiedliwy stereotyp, bo sami na
niego pracujecie, między innymi również występami takimi jak tu dyskutowany.
'Nie kumacie?'

> Koncerty wmiejscach zamkniętych??

Włączam VIVE, polsat, etc. i co widze? Klip h-h, a w nim wygolonych facecików o
twarzach pre-homo sapiens, agresywnych i wymachujących łapskami do
pretensjonalnego tekstu, a podczas rozmów mających zasadnicze problemy ze
sformułowaniem poprawnego, pełnego zdania w języku polskim. Jesteście zbyt
kontrowersyjni i zbyt wulgarni, a wasze pojmowanie rzeczywistości jest rozbieżne
z ogólnie przyjętym. I owszem być może to jest ocena stereotypowa, ale taki
własnie jest ogląd waszej kultury wśród 'normalnych' ludzi - i j/w sami
jestescie temu winni.
Krakowki Rynek i Stare Miasto są miejscami publicznymi i będąc tam nie mam
ochoty wysłuchiwać żadnych bluzgów, tym bardziej od 'artystów' ze sceny. Wyjazd
ze starego miasta, róbcie sobie koncerty zamknięte, na które przyjdą tylko ci,
którzy będą mieli na to ochotę.

> Czy wy nie widziecie ze was Ludzi zzera Zazdrosc??
> Sami tak nie Potraficie, i sie Wku..acie. bo całymi Dniami siedziecie na
> dupskach i Nic nie robicie!

Że mnie zazdrość zżera że nie potrafie tak fajnie machać łapskami i napisać
takiego cool tekstu? Chłopie, jestem wdzięczny losowi, że nie uczynił mnie
jednym z was. Natomiast co do siedzenia całymi dniami na dupsku i nic nie
robienia - może gdyby przeciętny stereotypowy dres poszukał sobie uczciwej pracy
zamiast utrzymywać się ze sprzedaży kradzionych komórek, to rzeczywistość
wyglądałaby inaczej.

> a To ze w Naszych textach są przeklenstwa. to Tylko
> Dla Tego! ze wyhcodza takie Afery jak ta!

A no to teraz już wszystko jasne. Zawsze wiedziałem ze z was dobrzy ludzie są.

> Od 3 lat sam Nagrywam ajescze dłuzej tego Słucham! i Nikomu Nie przeszkadza to
> co robimy! tylko wam;/

Nie przeszkadza mi to dopóki nie wyłazi z pyskiem na Rynek. Może zastanów sie
dlaczego tak wielu osobom to przeszkadza?

> i bedziemy Walczyc o Swoje Prawa! CHyba Lepsze to. Niz Cpanie wciganie Prochu
> Okradanie,Gwałcenie,włamanie i te inne rzeczy! nastepnym razem zanim Zrobicie
> Afere Zastanócie sie Czy Warto!!

Jestem za tym żeby policja znowu zaczęła używać pałek



Temat: SAMOOBRONA i Misztal -oszust
SAMOOBRONA i Misztal -oszust
serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,2928660.html
Polityk Samoobrony chciał przekupić dziennikarza

Piotr Misztal w swym hummerze
Fot. Małgorzata Kujawka / AG

ZOBACZ TAKŻE

• Piotr Misztal - kandydat z przeszłością (14-09-05, 02:00)

SERWISY

¤ Wybory 2005

Marcin Kwintkiewicz, Marcin Masłowski, Łódź 22-09-2005 , ostatnia
aktualizacja 22-09-2005 09:42

Lider łódzkiej listy Samoobrony do Sejmu próbował wcisnąć fotoreporterowi 10
tysięcy złotych za publikację swojego zdjęcia na pierwszej stronie gazety. -
Wszystko jedno jakiej. Byle było duże i fajne - domagał się Piotr Misztal.
Przysłuchiwał się temu wiceszef Samoobrony Stanisław Łyżwiński. I nie
protestował.

Łódzcy działacze Samoobrony dowiedzieli się o istnieniu Misztala dwa miesiące
temu. Swoim czarnym hummerem przywiózł wtedy na konwencję wyborczą Andrzeja
Leppera. Tydzień później Misztal wywalczył sobie pierwsze miejsce na liście
do Sejmu.

We wtorek Andrzej Lepper był w Łodzi. Tuż po konferencji prasowej poszedł do
fryzjera, a Misztal z posłem Łyżwińskim spacerowali po ul. Piotrkowskiej.
Zauważył ich fotoreporter "Gazety" i postanowił zrobić im kilka zdjęć.

- Widząc to, Misztal dał bezdomnemu 50 złotych, potem podszedł do mnie i
zaproponował 10 tysięcy złotych, jeśli opublikuję zdjęcie na pierwszej
stronie jakiejkolwiek łódzkiej gazety - opowiada fotograf. - Pomachał plikiem
banknotów i dał mi numer swojej komórki. Świadkiem był stojący obok Stanisław
Łyżwiński.

Zadzwoniliśmy do biznesmena i nagraliśmy rozmowę.

Gazeta: - To ja panu dzisiaj robiłem zdjęcia.

Misztal: - Super! Zdjęcie ma być na pierwszej stronie. Tylko musi być duże, a
nie dwa centymetry na dwa. I ja słowa dotrzymuję. Będzie duże zdjęcie, nie ma
problemu.

Gazeta: - A jak nie będzie pierwszej strony, co wtedy?

Misztal: - Wie pan, tu chodzi o pierwszą, są trzy dni [do wyborów - przyp.
aut] i to musi wyglądać porządnie. No, może być druga strona, ale musi być
naprawdę duże zdjęcie i jakiś porządny tekst pod nim. Niech pan da znać, po
południu jestem do dyspozycji. Pieniądze to nie problem.

Gazeta: - Bo te 10 tysięcy mnie zmroziło, wie pan...

Misztal: - Słowo. Jak powiem, to świętość. Niech pan działa, czekam.

Po dwóch godzinach kontynuujemy prowokację. Dzwonimy do Misztala z "dobrymi
wiadomościami".

Gazeta: - Jest szansa, że to zdjęcie weźmie lokalna gazeta na pierwszej
stronie. Ale pięć tysięcy muszę mieć dzisiaj. Dla znajomego dziennikarza.

Misztal: - Jasne, że tak! No to spotkajmy się! Czekam.

Nie spotkaliśmy się z Misztalem tego dnia. Wczoraj na ul. Piotrkowskiej,
podczas przemarszu kandydatów Samoobrony, zapytaliśmy go: - Czy próbował pan
wczoraj przekupić jednego z łódzkich fotoreporterów i proponował mu pan 10
tysięcy złotych za publikację pańskiego zdjęcia w gazecie?

Misztal najpierw się śmieje. Po chwili poważnym tonem: - Nie.

W końcu mówi: - No wie pan, ja wiem o co panu chodzi. Chciałem, żeby mi
zrobił zdjęcie. Mam świadków przy tym. Wiadomo, że reklama kosztuje w
gazecie. No i co, za darmo pracujecie? Za pieniądze.

Tydzień temu w "Gazecie" opisaliśmy przeszłość Piotra Misztala. W 1999 r.
został przez sąd uznany za winnego fałszowania dokumentów. Podrabiał je razem
z Juliuszem Nagalskim, gangsterem "Popeliny". Nagalski miesiąc później
zastrzelił w centrum Łodzi innego gangstera, został za to skazany na 15 lat
więzienia. Kilka miesięcy temu Misztal został ukarany przed sąd za to, że
jego firma wprowadziła do obrotu cement bez wymaganych dokumentów i umieściła
niezgodne z prawem oznaczenia towaru. Znów zapłacił grzywnę. Za ten tekst
Misztal pozwał "Gazetę" do sądu w trybie wyborczym. Sprawę przegrał w
pierwszej instancji.




Temat: Windows 7 Starter - nie zmienisz w nim tapety
Gość portalu: xyz napisał(a):

> Tak człowieku poprostu brat blizniak
>
> jakilinux.org/reviews/Windows/WindowsXP_default.png
> jakilinux.org/reviews/thinkpad_x61s_linux/ubuntu_desktop.png

Na szczęscie kolejną wyższością linuxa jest to, że można wybrać sobie jednego z
wielu menadżerów okien.

img22.imageshack.us/img22/613/pulpitz.jpg
To jest moje Kubuntu (czyli Ubuntu z KDE).

> Zaczynajac od takich banałow jak sam fakt ze menu jest u gorze i ma 3 pozycje.

Jak widzisz, menu mam na dole, ale mogę mieć na górze, na lewo, na prawo, albo
jako okienko w dowolnym miejscu. I ma więcej niż trzy pozycje, a instalację mam
dość ubogą raczej.

> poprzez kolorystyke

Kolorystyka jest w pełni ustawialna w sposób łatwy, przyjemny i o zakresie o
którym w XP można tylko pomarzyć. Dodatkowo mogę wybrać, czy wszystkie
uruchamiane programy mają przyjmować ustaloną kolorystykę czy używać własnej.

, copizFuzzion w domyslnej instalacji

Co to jest copizfuzzion? Nigdy o tym nie słyszałem...

konczac na fakcie ze
> ma x desktopow (4 pupity domyslnie dostepne)

Mój ma jeden. Ale do wyboru mam od 1 do bodajże 16. NIe lubię tego, ale np. w
komórce mam dwa, bo ekranik jest za mały i tak mi wygodniej.
>
> Tak kurcze normalnie wypisz wymaluj sciagneli wszsytko z windy. Co wiecej
> dolozyli cos co winda pewnie bedzie miala za 5 lat dopiero ...

Raczej nie ściągnęli z windy, bo w KDE te wszystkie bajery są od kiedy pamiętam
(a linuxa używam już z 8 lat). Za to mam tu pewne bajery którymi szczycił się
Windows Vista jako niesamowite rewolucje. I ja niektóre z nich to miałem na
długo przed w ogóle jakimiś plotkami że Vista się pojawi. Oczywiście są to tylko
bajery, których mało kto używa, bo poza byciem bajeranckimi niewiele wnoszą.
Najważniejsze jednak to, że system działa stabilnie i nic w nim nie muszę robić
(choć to prawda, z 5 lat temu jak miałem Mandrake to to było dla wytrwałych).
Dziś Linux to jest w pełni system dla ludzi. Jest internet, torrenty, aMule,
IRC, Gadu, Skype (w którym bez sterowników z płyty działa moja kamerka z logo
Win XP, której Win XP nie widzi nawet po zainstalowaniu sterowników),
bezproblemowo widzi moją komórkę (LG Cookie, Windows jej nie chce widzieć bez
płyty ze sterownikami), mam Firefoxa, Operę, Konquerora do wyboru, oglądam filmy
nie pamiętając co to problemy z kodekami oraz słucham sobie muzyki z fajnie
zaprojektowanego odtwarzacza odtwarzającego wszystkie leżące u mnie w folderze
"muzyka" formaty (.sid .stm, .mod, .s3m, .xm, .vaw, .wma, .mp3, .ogg, .m4a i co
tam jeszcze) oraz Open Office do zastosowań biurowych z którym nigvdy nie miałem
problemów zgodnosci z produktami microsoftu, a używam w podstawowym arkuszy
kalkulacyjnych, rozbudowanych dokumentów tekstowych i prezentacji (choć czasem
rozjeżdża się format tekstów przy eksporcie co bardziej skomplikownych plików do
.doc, ale na to jest sposób - export do .pdf) oraz działa mi słownik
polsko-angielski collinsa (jest specjalne dokowanie, działa w trybie tekstowym,
ale za to dzięki temu znacznie szybciej.

Co jeszcze: oprócz jakichś problemów systemowych w moim XP które nie pozwalają
mi pograć w grę z 2000 roku z powodu błędu w jakiejś bibliotece nie udało mi
się go jeszcze zmusić do współpracy z drukarką HP Laserjet 3030, którą dostałem
z biura firmy ponieważ nie działał fax. U mnie pod linuxem działa pięknie i
skaner, i drukarka, I FAX. A wszystko po kliknięciu na okienko które pojawiło mi
się przy pierwszym jej podłączeniu.

Więc z całym szacunkiem gó... wiesz o Linuxie i prosiłbym żebyś nie uprawiał
antylinuxowej propagandy tak jak ja nie wyrażam się na temat Windowsa Visty
którego używam tylko na uczelni, które działa wolniej i zawiesiło mi się z 5
razy w ciągu ostatniego roku akademickiego, ale to może wina administratorów
sieci, więc nie będę atakował samej Visty.

Niemniej jednak - wybór należy do każdego, ja się nie zamienię na żaden płatny
system.

Pzdr

>




Temat: Warszawa deprawuje - ludzie nie chcą pracy
No i znowu bede musial przepraszac. A **uj!
> 2. Biorąc pod uwagę pkt.1 wróżę Wam "karierę" wiecznie
sfrustrowanych niskopłatnych narzekaczy.

Zabawne. Co masz na mysli piszac "niskoplatnych"? Moze na przyklad
takich, co zarabiaja tyle co zasilek dla bezrobotnych w Niemczech,
czyli jakies "dwie srednie"?

> 3. Pracownik - Twoje podejście do pracy wychodzi na zewnątrz
Ciebie; dosłownie widać je z kilometra. Jeszcze bardziej dosłownie -
każdy pracodawca to wyczuje i zobaczy. Tobie żadne pieniądze nie
pomogą aby zmienić twoje podejście do rzeczywistosci. Przemyśl to.

Wiesz kiedy zaczalem zarabiac dziesiec razy wiecej od Ciebie? Wtedy,
kiedy przestalem myslec tak jak Ty :) Dzisiaj przychodze na rozmowe
kwalifikacyjna i od razu daje do zrozumienia, ze moja stawka
tygodniowa to minimum "dwie srednie", a praca to partnerstwo, a nie
orka na nowe autko dla synusia szefunia - i wiesz co? Pracodawcy
dobrze to wyczuwaja i traktuja z szacunkiem. Ale skoro wolisz robic
za orzeszki :)

> Żeby nie było niedomówień to jestem najemnym pracownikiem ale:
> - obchodzi mnie moja praca
> - obchodzi mnie mój pracodawca
> - jestem zainteresowany kondycją finansową mojego pracodawcy
> - trafiły do mnie kilka lat temu argumenty o trudniejszej kondycji
finansowej i konieczności rezygnacji z premii itp.

A mnie to gowno obchodzi. Moj towar to moje doswiadczenie, wiedza i
kompetencje. Kosztuja tyle a tyle. Chcesz, kupujesz, nie chcesz to
czesc. I wisi mi, ile zarobi czy straci moj "chlebodawca" na mojej
pracy - ja mam dostac swoje, reszta mnie nie interesuje. Fajnie jak
zarabia, bo wtedy wszyscy sa szczesliwi, ale biadolenia o slabej
kondycji finansowej nie lubie. Premii tez sie nie domagam. Sam ja
sobie doliczam do pensji :)

A teraz to, za co bede "musial" przepraszac:

Dla mnie jestes typowym korporacyjnym szczurem, ktory wyrwal sie z
jakies zapyzialej wsi, zakochany w "chlebodawcy", ktory mami go
wielkimi perspektywami kariery, a placi w fistaszkach :) Warszawa
pelna jest takich "wielkich panow", co "dwie srednie" dostaja,
szpanujac firmowym golfem i firmowa komorka. To najsmieszniejszy
gatunek warszawskiego scierwojada :)

Podpowiedz - nie oceniam Cie ze wzgledu na niskie zarobki, bo to nie
ma nic do rzeczy; kpie z Ciebie, bo uwazasz sie za lepszego, bo
takie kokosy tluczesz :) No i ten tekst, ze reszta tu piszacych
to "niskoplatni narzekacze"... Zebys sie nie zdziwil :)

Teraz mnie nienawidzisz, kompleksy zolcia Cie zalewaja, tetno
przyspiesza, uszy czerwienieja; za kilka lat (jesli masz troche
oleju w glowie) zrozumiesz, jaki glupi jestes, moze sie troche
zmienisz i zrozumiesz ze poczucie dumy z racji zarabiania "dwoch
srednich" i "wlasnorecznie wybranej tapicerki" to wstyd i hanba :)




Temat: ILE pieniedzy potrzebuje Kobieta..?
Kurczę, śmieszą mnie takie teksty typu "chodzenie po lesie jest fajne ale nie
wtedy gdy ma się świadomość, że nie stac cię na nic innego".
Człowiek, który ma coś pod sufitem i w sercu, ma swoje pasje i swoich bliskich,
czuje się spełniony i potrafi cieszyć się także drobnymi rzeczami... nie tylko
wożeniem tyłka po knajpach i galeriach handlowych.

Mój budżet miesięczny to jakieś 3600 zł. I starcza mi na wszystko...

Koszty rozkładają się tak:
-600 kredyt mieszkaniowy
-600 czynsz, rachunki za energię, gaz, telefon, inetrnet itp.
-600 jedzenie
-100 karma dla psa
-100 komórka i bilety komunikacji miejskiej
-150 kosmetyki typu szampony, mleczka, toniki, balsamy, ale i witaminy, jakieś
podstawowe leki na wszelki wypadek - bo mało choruję
-100 kolorówka (średnio miesięcznie, bo zwykle raz na 3 miesiące kupuję tusz i
puder, raz na pól roku tusz, cienie, pomadki. I kupuję rzeczy ze średniej pólki
typu - podkłady L'oreal ale tusz już Clinique) Mam wrażenie, że jeśli jakas
babka wydaje więcej to kupuje jakieś superluksusowe marki albo po prostu lubi
być wytapetowaną na maksa
-300 ubrania - średnio co 2 miesiąc kupuję sobie np. spodnie, 2 bluzki, parę
butów lub cos z bielizny
-50 - kosmetyczka - chodzę na czyszczenie i masaż raz na 2 miesiące
-50 fryzjer - podcinam włosy raz na 6-8 tygodni, nie farbuję ich, nie robię
balejazy ani innych "niezbędnych" zabiegów
-200 rozrywka - średnio raz na tydzień kino, czasem rzadziej kino - a cześciej
teatr, jakieś 2 razy w miesiącu wyjście do pubu czy dyskoteki, czy zrobienie
imprezy w domu. Moje pasje film i literatura nie kosztuja mnie obecnie prawie
nic, bo mam juz ogromną filmoteke i ponad 5000 książek, a i tak rodzina, znajomi
itp. na bieżąco przy okazjach typu urodziny skutecznie je zasilają. Oczywiście
zdarza się, że kupię sobie płytę czy ksiązkę, ale jest to jakieś 30-50 zł na
miesiąc.
-200 edukacja - od 3 lat uczę sie hiszpańskiego, myślę, że za jakieś 2 lata
wezmę się za francuski
-jakieś 200 zł miesięcznie wrzucam na lokatę - mam potem na wakacje
Zostaje mi średnio 300-350 zł co miesiąc na nieprzewidziane wydatki.
Za 4 lata skończę spłacać mieszkanie i wtedy to, co dawałabym na ratę będę
przelewac na kolejną lokatę jako zabezpieczenie na starość

Aha, za samochod nie płacę, bo albo chodze na piechotę albo jeżdżę tramwajami,
albo wozi mnie narzeczony ;-)
Siłownia czy aerobik też mnie nie kręci, bo wolę pojechać sobie za miasto na
rowerku, mam też stacjonarny w domu, często łażę na spacery z psem. Rzadko
choruję, więc wystarczy mi lekarz w publicznej przychodni, a jesli raz na pol
roku idę do dentysty czy ginekologa to te 100-200 zl pokrywam z bieżacej kasy i
tyle.

Kiedys musialam utrzymac się za 1800 zl i tez w sumie na niczym mi nie zbywalo.
Tak wiec wszystko zalezy od priorytetow.



Temat: Jeden z lipcowych Pocianów ląduje:)))))
A teraz do Was )

Tycja- witam po tej stronie małe Tysiątko!!! i sciskam cała wasza paczkę
mocno ))

Melba- gratuluje pięęęęknie rosnącej bety!!! wysciskam Cie jutro, dobra??? aha,
i wstydu nie masz kobieto!!! kto chodzi tak wczesnie na USG???? to ja po
pozamacicznej robiłam pierwsze dopiero na pocz. 6tc!!!

Abie- możesz się imac róznych sposobów, ale nie przyspieszysz za bardzo )
Lusiek czeka sobie na swój czas i Tobie nie pozostaje nic innego ) choc wiem,
ze te ostatnie dni sa koszmarrrne ( no, i mam nadzieję dostac sms jak się
zacznie, bo net owszem czasem mam, ale z potwornym opóxnieniem ((

Ma_rudka- 36 powiadasz ) ja to sie cieszę jak 38 jest na mnie dobre )
popieram Yskyerke: nos na lewej stronie ))

Antus- ściskam moocno! wiem, ze to marne pocieszenie, ze mało kto dostaje się
za pierwszym razem... i trzymam już kciuki za następny raz!! no, i nie mogłam
nic Ci wysłac ani zadzwonic, bo mi się twój nr w czelusciach komórki zagubił (

Misia-ma- ciekawi Cie co robimy z zawartoscia nocnika?? )) no, wiesz, jak
jestesmu w domu to nie ma problemu ) a jak na plaży to kulturalnie kupke w
woreczek plastykowy, zawiazac i do śmietnika ) nocniczek wycieram chusteczka
dezynfekujaca ) siuski zas na kamyczki niestety ( to chyba mniejsze zło... no
i potem tez chusteczka ) w ogóle to obsesja powoli mija, Tosia co raz lepiej
się kontroluje, czyli co raz rzadziej o nocnik prosi i co raz więcej robi za
jednym razem. No, ale stale nam to urzadzenie towarzyszy, taki totem )

Balbinko- wkurzył mnie ten twój chłop!! jak możan takie teksty zonie
kochanej!!! no, i martwię się sytuacja u twego brata ((

Yskyerko- mój M ma takie samo zdanie o prawej stronie warszawy co Twój ) no,
ale póki co jeszcze siedzimy ciagle na Grochowie... a tak w ogóle to baardzo
dobrze nam się tu mieszkało... a czy upatrzyliscie juz cos??? w sumie sporo
jest teraz inwestycji...

Megi- znów w ciązy byś chciała byc??? matko szybko ci się zachciało ) szybciej
niż mi ) bo mnie dopiero jak toska miała tak ze trzy miesiące... i poproszę
jeszcze raz, na wszelki wypadek link do stronki Mikiego... i no własnie: ile on
teraz waży????

Olcia- mam nadzieję, że HSG u Twojej kolezanki wypadnie pomyślnie ) i tych
miękkich serów to za dużo nie jedz )

Erga- cieszę się, że z armia M wszystko ok ) i Ty tak nie narzekaj, ze Cię o
ten dowód prosza!!! za 20 lat nikt nie będzie Cię juz prosił, więc ciesz sie
chwila )

Kasia0606- mam nadzieję, ze watroba da Ci szybko spokój ) i sóźnione życzenia
dla Oli )

Tatanko- i dla Was najlepsze życzenia ) ściskam Cie mocno! i jestem
niepocieszona, ze juz dwie okazje straciłam do poznania Cie osobiscie ((

Jutka- jeżeli ty masz jakieś braki w nogach to ja jestem cesarzowa Chińska!!!!
Ty masz figure marzenie!!! i ja tez uwielbiam wczesna jesień )

Althea- sporą produkcje tam rozkreciłas z mamą ) moja tymczasowo zawieszona...
no, ale jak wróce to wisnie i porzeczki jeszcze będa... agrest zaś przepada mi
juz tradycyjnie (( i olej siedmiolatka )

Zuza- kiedy Ty masz to HSG dokładnie???

Potwors- może to znak, zebys przez jeden cykl nie mierzyła temperatury )

Chrumps- fajnie, ze masz lekarza, który Ci odpowiada, no i ze wyniki mężowe sa
Ok )

Jaania- wierze, ze tę wode to jednak wam włączyli ) no, i że impra był super )

A poza tym:
to w statucie proszę jeszcze dopisac Francję!! bo Kasia0606 tam teraz
grasuje ))

i Bebellek tez chce nalezec do Klubu!!! ale na razie nic nie napisze ani nie
wyśle, bo jest z deka uziemniony ))

i strasznie mi szkoda, ze w Brzegu nie byłam, bo ostro się działo ) i ja
zdjęcia poprosze!!! z tej imprezy, bo chyba nie mam:((

k.

ps. Ma_rudka********* kissy ogromne:)) dzieki za esy!!! bez Ciebie bym
zmarniała:))

Fantaisie- dla Cię też:))) od razu jakoś mi raźniej jak cos przesyłacie:)))




Temat: praca na magazynie w NSK?
Witam!

Wołałem bo tak mi kazano w trakcie szkolenia. Po prostu przestrzegałem zasad. Teraz pracuję w firmie zajmującej się finansami, na stanowisku kierowniczym. Nikogo nie wołam kiedy coś mi nie idzie bowiem podlegam tylko i wyłącznie swojemu prezesowi. Doświadczenie ze studiów, z czasów kiedy prowadziłem swoją firmę, poniekąd również z pracy w NSK pięknie mi teraz procentuje. Mam służbowy samochód, laptopa, komórkę z której nikt mnie nie rozlicza i nienormowany czas pracy. Zajmuje się rozwojem firmy, jestem odpowiedzialny za kontakty z kluczowymi klientami. Czasem kiedy rano wkładam czystą koszulę i garnitur, spoglądam na zegarek. Jest kilka minut po ósmej. Wy zapewne wtedy macie już pierwszą przerwę a ja jeszcze dopijam poranną kawę i szykuję się bez pośpiechu do wyjścia. Nikogo u mnie w firmie nie interesuje o której będę w biurze. Jestem rozliczany z wyników finansowych a nie z godzin pracy.

NSK nauczyło mnie szacunku do pracy. Do końca życia zapamiętam jak pomiatał mną EX o ilorazie inteligencji niewiele większym od IQ mojego owczarka niemieckiego. W tej firmie pracuje się naprawdę ciężko za marne grosze, ja wymiękłem i nie mam o to do siebie pretensji. Po prostu się do tej pracy nie nadawałem, przyszedłem tam dlatego, że mówiono mi o niej rzeczy które miały się nijak do tego co tam spotkałem. Również dlatego, że miałem bardzo poważne problemy o których nie chcę tutaj pisać. Podziwiam ludzi którzy dają tam sobie radę i są zadowoleni, może jestem zbyt mały, może za bardzo wychuchany. Naprawdę mam dla większości Was WIELKI SZACUNEK. Wiem, że gro osób pracujących w zakładzie to pracowici i sumienni goście. Szkoda mi Was dlatego, że zarządzają Wami osoby zupełnie nie przygotowane do swojego stanowiska, po zawodówkach budowlanych itp. Kolesiostwo i układy to podstawa do awansu, tak być nie powinno ale niestety jest. To co tam się dzieje to postawienie na głowie zasad funkcjonowania przedsiębiorstwa, polityki kadrowej itp. itd.

Nie ruszają mnie teksty w stylu "kogo teraz wołasz". Tak jak napisałem wyżej; nikogo nie wołam. Mogę wykazać się talentem organizacyjnym, pomysłowością, kreatywnością. NSK to była dla mnie jedynie przygoda, lekcja pokory dla człowieka który przez całe zawodowe życie siedział za biurkiem, najczęściej przed komputerem. Pracowałem tam dla tego bo chciałem a nie dlatego, że musiałem. Kiedyś w trakcie pracy, w rozmowie z kimś, powiedziałem, że kiedy mi się znudzi znowu włoże garnitur, wezme laptopa pod pachę i pójdę do innej pracy. Tak właśnie się stało. Zarabiam naprawdę godnie, mam interesującą i ciekawą pracę, wspaniałą dziewczynę, kocham i jestem kochany. Życie znów nabrało barw.

Bardzo mile wspominam chwile spędzone w NSK oraz ludzi tam pracujących. Dla mnie to była jedna wielka przygoda, szkoła życia i ludzkich zachowań. Zobaczyłem ludzi jakich do tej pory nie znałem w sytuacjach całkowicie mi obcych. Wyniosłem wiele pozytywnych wrażeń, doświadczeń i emocji. W NSK było super, w żadnej pracy nie będzie tak fajnie jak w tam.

Pozdrawiam wszystkich z którymi miałem okazję pracować na lince,
Życzę Wam dużo zdrowia, dbajcie o kręgosłupy!
P.



Temat: I po Masie 25 maja 2006 roku:)
roweroraffi napisał:

> E, dziś jeździłem gratem cały dzień prawie. Masy brak, korków pełno i miny
> jakieś takie też mało życzliwe... takze chyba część kierowców to tak ma w
> standardzie, bo jak się kogoś wpuszcza z prawej, to z tyłu potrafi koleś pianę
> toczyć ;-)

No bo nie było Masy to i nie było na czym psów wieszać.... No ale jak jest Masa to już jest na kogo zwalić winę... ot mentalnośc Polaków!

> Wsadzę kij w mrowisko: Jak się widzi jadacych na Masie pod prąd, po chodnikach,
> torowiskach, zieleni, to trudno odnieść inne wrażenie i jest ono skąd inąd
> uzasadnione. Ale to już niestety sami uczestnicy sobie na takie miano zasłużyli
> .

Ok, ok. Jedno pytanie... czy to aby na pewno jest powód aby całość masy określać mianem bydło? Jak w każdej zamsowanej grupie ludzi zawsze są jednostki nazwijmy to przystosowane inaczej.... w teatrze głośne ziewanie, komórki, gadanie, szeleszczenie... podobnie w kinie i kościele.... kierowcy w korkach to równiez swoista subkultura.... wszelkie wiece, manifestacje, protesty....
>
> > znajomy jechał z dzieckiem do szpitala i masa go nie puscila
>
> Może to zabrzmi głupio, ale jakbym na kazdej Masie puszczał w peleton kazdego
> kto "do szpitala" lub "do płaczącego dziecka" to byśmy z Zamkowego nie wyruszyl
> i.
> Także niech się serwisant nie dziwi, że te oklepane teksty nie ruszają już
> nikogo. A, że 99% z nich to lipa, to te 1% trudno wyłapać.

wiem i rozumiem, nie o to mi chodzi, żeby puszczać, ale o to żeby uprzedzić, bo o ile o wyjściu do teatru wiesz, o tyle nagłej jazdy do szpitala raczej nie planujesz na piątkowe popołudnie, ale mając wiedzę o Masie ominiesz ją i nie będzie już powodu do zwalani winy, obrzucania mięsem itd. jak utkniesz w normalnym korku to stwierdzisz - no tak już jest w tym mieście.... cena mieszkania w dużej aglomeracji.... ale jak utkniesz przez masę to rowerzyści to bydło.... i szpikulcem ich...

> Wiesz, to tak jeszcze dopiszę, aby był pełen obraz: Ja podpisuję się, że
> zapewnię, w miarę możliwości, bezpieczeństwo dla 2000 Masowiczy. Jednocześnie
> wiem, że zdesperowany śpieszący się człowiek w 1,5 tonie blachy może być dla
> nich niebezpieczny, bo jeżeli naprawdę jest w stresie i się śpieszy, to Jego
> racjonalne myślenie i uwaga są przytłumione. Do tego dochodzi różnica mas
> pojazdów i poczucie rowerzystów, że na wyłączonej z ruchu drodze nie pojawi się
> niespodziewanie samochód, do tego szybko jadacy (bo kierowca się śpieszy).
> Dlatego kierowców puszczam tylko, gdy mam 100% pewności, że nic się nie stanie,
> czyli gdy jest luka w Masie, a gość jedzie w poprzek. Policja natomiast, która
> jest o wiele bardziej doświadczona w tych tematach, nie robi tego wcale. Myślę,
> że też mają swoje powody.

Ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem. I wcale nie chcę aby nagle za moimi plecami, w srodku peletonu pomykał samochód. Wystarczy już ścisku z samym peletonem i momentami nieodpowiedzialnymi zachowaniami uczestników masy.....
Chodzi mi tylko o tzw. edukację narodu kierującego pojazdami czterokołowymi...
Nie wiem czy zwróciliście uwagę jak odmienne zachowania były kierowców TIR-ow? Patrzyli z uśmiechem, machali, wołali..... natomiast kierowcy osobówek w dużej części byli nastawieni mało pozytywnie... Fajnie byłoby gdyby ludziska wysiadali z za kółek i machali, akceptowali, rozumieli że to nie po to aby zakorkować ulice, tylko cel jest dużo większy, żeby sami kiedyś złapali za rower i ruszyli z nami... Marzyciel ze mnie... wiem ;)))

>
> > 7. Bo kazdy komu się spieszy i musi się przebić ustawi sobie odpowiednio
> dzień.
>
> Dokładnie. Najlepiej tak, by mieć te 30 minut zapasu zawsze. Wtedy nawet
> największe Masy (przejeżdżające przez skrzyżowanie w kwadrans) są niestraszne ;
> -)
>
> > ja się nie uważam za BYDŁO i szcze
> > rze mówiąc na samej masie poza paroma drobnymi sytuacjami nie zauważyłem
> nic co
> > by mogło prowokować takie stwierdzenie.
>
> Ja zauważam, niestety.

Wiesz, ja jechałem pierwszy raz i inaczej na to patrzyłem, w dodatku raczej gdzies z przodu peletonu, dlatego takie być może moje wyidealizowane spojrzenie.

>




Temat: Jak pozbys sie upierdliwej eks?
Powiem Ci jaką ja przeżyłam historię... Pod koniec wakacji poznałam pewnego
faceta. Można powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejżenia. Ja też się
mu spodobałam. Okazało się, że studiuje niedaleko mojego miasteczka.
Zapoznaliśmy się i... hm... poszlismy do łóżka już na drugiej randce... Po
prostu moi rodzice wyjechali, a on nie miał gdzie spać, bo jeszcze nie
zameldował się w akademiku... Zazwyczaj tak nie robię, ale nie wiem czemu do
niego miałam od pierwszego momentu zaufanie. On musiał następnego dnia wrócić
do domu (ponad 100 km ode mnie), ale nasz kontakt się nie urwał, czułe smsy itp.
Kiedy znowu przyjechał miałam się z nim spotkać już w jego akademiku. Zadzwonił
do mnie jednak, żeby się upewnić, czy przyjadę, bo "musi ze mną o czymś
porozmawiać" i prosił, żebyśmy spotkali się już na stacji... Zdenerwowałam się.
Nachodziły mnie myśli , że chce mi coś powiedzieć w stylu od "było fajnie, ale
nie chce Cie już widzieć", przez "jest inna" aż do "mam dziecko" (bo taka
sytuacja już mi się zdarzyła). Jechałam czekając na najgorsze. Wysiadłam z
pociągu, od razu wziął mnie w swoje ramiona i szepnął "myślałem, że nie zniosę
tego czekania". Od razu trochę lepiej mi się zrobiło. W końcu poszliśmy usiąść
i opowiedział mi tą historię... W kwietniu i maju był z jakąś dziewczyną, ale
stwierdził, że "to nie to" i ją rzucił. Natomiast ona zamiast przyjąć to do
wiadomości zaczęła go szantażować i grozić np tym, że zadzwoni do niego do domu
i powie jego matce, że jest z nim w ciąży itd. On tłumaczył jej, że nie chce
się z nią widzieć itp ( w końcu zaczęły mu puszczać nerwy ) Ale ona i tak nie
dawała za wygraną. Cały czas go szantażowała i robiła wszystko, żeby go zmusić
do powrotu do niej. W końcu, gdy zaczął się ze mną spotykać powiedział jej, że
jest ze mną i nie zamierza tego zmieniać, bo jest szczęśliwy. Ona natomiast
wykradła mu telefon i przepisała sobie do mnie numer. Na komórkę, do domu, a
nawet do mojego brata, od ktorego czesto do niego pisalam. Kiedy dowiedział się
o tym, to zażądał jej telefonu, a kiedy nie dało się jej przekonać słowami po
prostu wziął jej go siłą i wykasował moje numery. Ona wpadła w szał i zaczęła
rzucać w niego sztućcami (miał całe ręce poharatane...) A później pisała mu
smsy z tekstami "przepraszam, nie chciałam, daj mi jeszcze jedną szansę" itp.
(wariatka...) On się strasznie bał, że może zapisała sobie mój numer jeszcze
gdzieś, więc mi o tym wszystkim powiedział... I zapytał prawie ze łzami w
oczach, czy ja nie chcę tego zerwać, żeby nie mieć problemów... Odpowiedziałam,
że oczywiście nie. Dzień minął cudownie, ale wieczorem rzeczywiście dzwoniła do
mnie, ale po prostu ją olałam. Nie dawała nam spokoju jeszcze przez 3
miesiące... Ale na szczęście nasze uczucie to przetrwało:] W końcu się
odczepiła... Ale powiem jedno... Raz spotkałam się z nią twarzą w twarz i nigdy
więcej nie chcę... Oczy miała takie, że gdyby wzrok mógł zabijać, to już dawno
bym leżała w piachu... Nawymyślała mi od takich i owakich, więc on wyrzucił ją
siłą z pokoju... (weszła nie pukając, a drzwi były otwarte). Najlepsze było, że
później tego samego dnia jak się kochaliśmy, to ona zaczęła do niego dzwonić.
On chciał to po prostu olać, ale ja byłam tak wqrzona, że mimo, że na codzień
nie jestem mściwa itd, to tym razem po prostu odebrałam rozmowę i położyłam
telefon tuż obok nas, tak, że na pewno słyszała nasze jęki... Żałuję tylko, że
nie widziałam jej miny LOL... :D Ale w końcu się odczepiła:]



Temat: Moje Paranoje
Moje Paranoje
Od konca lipca tego roku jestem w Monachium,poprosilam moja firme o
przeniesienie z Dublina, bo tak bardzo chcialam byc wreszcie w zwiazku z
facetem korego kocham. Poznalismy sie na kilka tygodni przed moim wyjazdem do
Irlandii. On nie byl wtedy gotowy by sie wiazac, a ja czekalam na slowo
zostan...Bylo to dla niego jednak za wczesnie. Przez ponad rok czasu mialam
to uczucie, ze musze wrocic. Spotykalam sie z facetami, mialam przelotne
zwiazki ale uczucie do niego zawsze gdzies we mnie bylo. Pod koniec lipca i
od tego czasu "jestesmy razem"-o ile to mozna nazwac zwiazkiem, bo on mieszka
w Bremen a ja dobre 800 km dalej. On jest niemcem. A ja jestem sobie z Polski
mimo,ze od prawie 5 lat za granica. Mam pozwolenie na prace tylko w tej
firmie na rok. Szukam teraz czegos w Bremen ale nie jest tak latwo z tego
wzgledu ze niemcy maja pierwszenstwo.
W moim biurze jest tak beznadziejnie, ludzie sa do banii, falszywi a do tego
nie ma nawet z kim wyjsc bo tu sa ludzie poprostu nudnii. Mam co prawda
fajnego wspollokatora ale on jest ode mnie o wiele starszy i ma swoje zycie.
Zaczelam tez przygotowywac sie na prawko jazdy- co jak sie okazalo jest
strasznie drogie a ja bede musialam brac dodatkowe godziny bo nie idzie mi
najlepiej.
Tak strasznie tesknie za Dublinem,tam bylo mi naprawde dobrze, codziennie mam
ochote spakowac sie i poprostu wsiasc w samolot tylko ze ON jest moim zyciu.
Widzialam sie z nim w ten weekend, bylo super do momentu jak wychodzac z
samochody wypadlo otwarte opakowanie po prezerwatywie!!Cieszy mnie fakt ze on
zdazyl chociaz samego kondona wyrzucic. Oniemialam,serio!
On najpierw glupi usmiech na twarzy a potem tekst w stylu ze ma duzo rzecy w
samochodzie i od bardzo dlugiego czasu nie sprzatal, no i ze nie mam sie o co
matrwic! Niewytrzymam!!! Probowalam go po jakim znowu zaczac ten temat ale on
dalej swoje! I tak do wczoraj dopoki nie pojechalam do domu nie zaczynalam
tego tematu, wczoraj rano gdy poszedl pod prysznic zostawil komorke na stole-
byla wylaczona!!!Nie zwrocilam na to uwagii ale pakowalam swoje rzeczy i
automatycznie za jego telefon. Nawet przez sekunde nie myslalam by mu w
telefonie grzebac!!!! Tak niewiele brakowalo a wyszlabym bez slowa, poszla na
pociag... niezdazylam to zrobic bo on wyszedl z lazienki.
Potem ta ostatnia godzine razem nie bylam w stanie udawac ze wszystko jest
super, bo nie jest. Malo sie odzywalam, on tylko do mnie ze nie rozumnie
czemu jestem taka niedobra i nasza ostatnia godzine nie rozmawiam z nim.
odwiozl mnie na pociag, mowiac ze kocha i ze niedlugo sie znowu spotkamy-za
cztery tygodinie bede znowu w Bremen. Prosil bym sie odezwalam w drodze,
zadzwonilam tylko raz by mu powiedziec ze jest wszystko dobrze(jechalam do
Monachium z okazja). on dzwonil pare razy, wyslal mi smsy. bylam tylko mu w
stanie napisac, ze bedzie najlepiej jak wroce do Dublina bo po tym co
znalazlam w samochodzie to wiem ze ktos oprocz mnie w jego zyciu jest.
Rano sms, ze glupia jestem i lepiej bym sie wreszcie wziela w garsc, bo w
jego zyciu tylko jestem ja i ze ja tylko szukam powodu by wrocic do
dublina...a on za mna naprawde teskni!
przeciez nie dam z siebie idotki robic!!!on dobrze wie ze odkad tu jestem on
jest jedynym powodem dla ktorego ja tu jeszcze jestem... Ale bedzie chyba o
wiele lepiej jak poprstu juz sie do niego nie odezwe bo po co, nie chcemy
przeciez mu psuc humoru. to bylo glupie z mojej strony,wiara w nas!




Temat: Najbardziej skąpy facet - ranking :)
no to i ja dorzucę garść, ale to będą delikatne odchylenia w porównaniu z
niektórymi (świetny wątek!):

koleżanka zaprasza nas do siebie na mecz (ponieważ jesteśmy pijacką ekipą to
każdy przynosi swój napój), w końcu ktoś gada, że jest głodny, koleżanka wyciąga
paczkę otwartych ciasteczek
kolega: ej, ale to nie są te same co jedliśmy tydzień temu?
koleżanka: tak, a co?

koleżanka (ta sama) zaprasza nas na parapetówkę, na którą każe NAM przynosić
jedzenie, dostaje od nas lepsze wino plus drewnianą skrzyneczkę na wino i zestaw
korkociągów ( i słyszę jak mówi do swojego faceta: e, nie otwierajmy dzisiaj, bo
to jakieś lepsze jest)

ta sama koleżanka - znowu przychodzimy do niej oglądać mecz a tu dużo sałatek,
na pytanie co jej się stało od powiada: a bo zaprosiłam wczoraj kolegów z pracy,
a to tak hm...zostało. No cóż, miło że dla kolegów z pracy była w stanie coś
zrobić a my jesteśmy dziady i zaśługujemy tylko na zleżałe ciasteczka.

- Moja ciotka jest paranoicznie skąpa:
zaprosiła nas na święta (oczywiście wszystko kupowała i gotowała babcia, i to u
siebie w mieszkaniu - żeby było taniej dla ciotki), siedzimy w ciemnościach,
palą się dwie świece tylko do tej kolacji, w końcu mój tata rzuca tekst:
siostra, ale te świece to nie świece tylko ZNICZE. Fakt, kupiła w jakimś
caritasie znicze na promocji i postawiła je na stole - takie szerokie gliniane
spodki z grubymi knotami)
mężowi dawała kieszonkowe na dokładnie jedną kawę z automatu
córce kupuje ciuchy bez niej, tzn kupuje dla siebie, a córce daje ew. na jakieś
okazje. Mój tata mówi, że ciotka potrafi tak cienko plasterek szynki ukroić, że
Pałac Kultury przez niego widać ;)

no i mój eks:
na pierwszej randce (tzn znaliśmy się troszkę już wcześniej) piliśmy w pubie,
potem stwierdziliśmy już pod domem, że jeszcze sobie kupimy po piwie, ale nie
było pubu więc sklep i w plener. Wtedy to on powiedział pamiętne słowa: Ty to
fajna jesteś, nie trzeba Cię nigdzie zapraszać i wydawać kasy tylko se normalnie
usiąść na murku i wypić browar. Myślałam, że to taki żart....
Fakt nasz związek był taki, że się liczyliśmy, bo żadne z nas nie pracowało. Ale
były sytuacje krępujące np. w pubie mówiłam mu, że chcę piwo to wyciągał rękę
ostentacyjnie przy wszystkich (3 inne pary, w których to faceci płacili) i mówił
"to daj 5 zł", w sklepie potrafił stać z komórką i przeliczać co taniej wyjdzie.
Raz gadał mi przez 30min, żebym w pubie nie zamawiała nachosów bo w sklepie są
tańsze, a jak już zamówiłam to wyjadł mi połowę.
Sytuacji można by mnożyć. Trochę się z tego wyleczył gdy dostał pracę, ale
tylko trochę. To chyba przykład na typ oszczędny-źle wychowany niż skąpy.



Temat: netykieta dla chcących
poniewaz jestem na tym forum osoba,
ktora za bledy ortograficzne,
dostawala jak przyslowiowy pies.

a teraz test
czy potraficie przeczytac i zrozumiec ?

dlogi brotal, wyrrzna mnie w narorznik mego kohanego mesia?

jesli ktos nie moze tego przeczytac to pewnie dama z pensylwanii?
kazdy moze to przeczytac i zrozumiec

a to:

dlugi, brutal, wyrzna mnie, w naroznik, mego, kochanego, mesia?

tak jak dla "damy" nieskaplikowanym,
byl ktos robiacy kilka bledow w poscie,
tak dla mnie, nieskaplikowanym i skompromitowanym
jest ten co te bledy wytyka a sam za przeproszeniem,
sra przecinkami nie wiadomo po co
i zazwyczaj anonimowo,
dama przynajmniej nie ukrywala sie pod innymi nickami.

forum to miejsce wymiany MYSLI ,STANOWISK, POGLADOW

gorzej jak ktos nie ma sie czym wymienic
to wytyka bledy
to jego jedyna mocna strona.

hasan sas dal tu ostatnio fajny przyklad
ze nawet poprzestawiane litery nie zmieniaja sensu tekstu
pod warunkiem ze czytajacy ma w glowie szare komorki
a nie pustke!

a do pawla

Gość portalu: Pawel napisał(a):

> Oczywiscie nie jest kultularne wytykanie pojedynczych bledow czy literowek,
> szczegolnie jesli towarzyszy temu nieprzyjemny komentarz.
>
> Natomiast zwrocenie uwagi w sytuacji, gdzy ktos (a wielu jest takich)
> ewidentnie
> pisze nidbale i jest w tym zatwardzialy nie tylko jest wlasciwe, ale i niejako
> powinno byc naszym obowiazkiem.
>
> A zreszta, jesli nawet zwroce komus uwage na jakis blad (oczywiscie o ile
> zrobie
> to bez obrazania go), to w koncu i on sam ma okazje czegos sie nauczyc, cos
> poprawic, wiec nie powinno byc powodu do obrazania sie. No tak, ale wielu nie
> ma
> ochoty czegokolwiek sie uczyc (sa wspaniali i juz)...
====================
kochany Pawelku nie powinienes sie na mnie obrazic
bo jak sam napisales jest to obowiazek, wskazac blad,
wiec ja Ci wskaze Twe bledy w tych kilku linijkach

LINIJKA PIERWSZA WYRAZ CZWARYT ! niedbalstwo!
LINIJKA TRZECIA WYRAZ PIATY! niedbalstwo! jak poprawisz ten wyraz nie
powinienes przed nim stawiac przecinka
LINIJKA PIATA ZA WYRAZEM DZIEWIATYM NIE POWINNO BYC PRZECINKA! niedbalstwo!
LINIJKA SIODMA PO PIERWSZYM WYRAZIE NIE POWINNO BYC PRZECINKA! niedbalstwo!
LINIJKA DZIEWIATA POSTAWILES DWA NIEPOTRZEBNE PRZECINKI A ZAPOMNIALES POSTAWIC
GO POMIEDZY WYRAZAMI: okazja czegos - nie brakuje Ci tu przerywnika?niedbalstwo!
NASTEPNA DZIESIATA LINIJKA DWA NADLICZBOWE PRZERYWNIKI! NIEDBALSTWO!!!!!!!!!!!!

ZASTANAWIAM SIE CZY TO FAKTYCZNIE NIEDBALSTWO CZY PROWOKACJA???????

JUZ RAZ PISALEM NA TYM FORUM ZE TO NIE SZTUKA PISAC NA KOMPUTERZE
KIEDY MAMY ZAINSTALOWANY PROGRAM DO KOREKCII BLEDOW
TE PROGRAMY NIE POKAZUJA TAKICH BLEDOW JAKIE ROBISZ
TYLKO NIE OBRAZAJ SIE NA MNIE CO?
JAK MNIE WYTYKANO BLEDY TO NAWET POTRAFILEM PODZIEKOWAC
A TY????????????????????????????????????????????????????????????????????????/



Temat: MOPR stworzył "mówioną" stronę internetową
Cieszę się, że głos w dyskusji zabrała osoba (być może) odpowiedzialna za
stronę. Moje 3 grosze, jako osoby śledzącej na bieżąco kwestie dostępności stron
WWW:
Ad.1: Przygotowywanie dziesiątek wersji stron pod różne przeglądarki to
zamierzchłe czasy pierwszej wojny przeglądarek (koniec lat 90 ubiegłego wieku).
Obecnie polecane standardy umożliwiają taką konstrukcję, że ten sam kod jest
poprawnie wyświetlany na każdym urządzeniu - od komputera, przez palmtopy i
komórki, a na inteligentnych lodówkach i odkurzaczach (w przyszłości)
skończywszy. "Mówiony" instalator w przypadku tej strony na niewiele się zda,
gdyż zachęca do odwiedzenia strony IWO.PL (fonetyczne podobieństwo głosek V i
W). Natomiast sam głos witający wszystkich za każdym razem jest fajny tylko przy
pierwszej wizycie. Potem tylko irytuje zarówno tych w pełni sprawnych jak i tych
mniej.

Ad.2: Mówimy o standardach sieciowych, które są nie tylko europejskie. Unia
tylko wydała odpowiednie dekrety (mogę odszukać odnośniki), które nakazują
urzędom dostosowanie się do nich. Argument, że nie ma oprogramowania bezpłatnego
jest nie trafiony, gdyż znane mi są systemy oparte na Linuksie przeznaczone
właśnie na potrzeby osób niepełnosprawnych. Poza tym dlaczego osoby niewidome
korzystające z posiadanego już oprogramowania komercyjnego (notabene dość
kosztownego) są niejako zmuszane do instalacji kolejnej aplikacji tylko po to,
aby "obejrzeć" tych kilka przystosowanych stron? Jeśli ma Pan życzenie mogę
podesłać Panu odpowiednie nagrania pochodzące z kilku poczytnych stron WWW a
zawierające syntezowany tekst, przez który muszą się przebijać osoby
pokrzywdzone przez los. Zapewniam, że nawet dla mnie, osoby obeznanej z
konstrukcją stron (zarówno w oparciu o tabele jak i te nowocześniejsze) było to
traumatyczne przeżycie.

Ad.3: Zapomina Pan, że pomiędzy widzącymi a niewidomymi jest dość spora grupa
osób posiadająca mniejsze lub większe wady wzroku. Ktoś kto widzi, nie ma
potrzeby instalacji specyficznego oprogramowania. Jemu wystarczy tylko możliwość
powiększenia liter, co niestety w przypadku strony poznańskiego MOPR-u (jak i
niestety wielu innych) jest wysoce utrudnione. Sam, z racji swoich zainteresowań
pracuję na monitorze w rozdzielczości 1600x1200 i do przeglądania niektórych
stron korzystam z opcji powiększania udostępnionej w wybranej przeze mnie
przeglądarce. Niestety większość stron wykonanych podobnie do omawianej wygląda
cokolwiek tragicznie i ich odbiór staje się praktycznie niemożliwy.
Do grupy osób niepełnosprawnych wypada też zaliczyć osoby z dobrym wzrokiem ale
mającymi problemy w posługiwaniu się tradycyjnymi urządzeniami jak myszka czy
klawiatura. Tym osobom też na nic się zda instalacja programu IWR, gdyż ich
kłopot polega na trudnościach w nawigacji po źle skontruowanej witrynie a nie na
jej czytaniu.
Co do wypowiedzi osób niewidomych - tak się ciekawie składa, że miałem możliwość
wysłuchać opinii takiej osoby i nie była ona pochlebna (w odniesieniu do
stosowanej technologii). Proszę się zapoznać z wątkiem na grupie pl.comp.www
powstałym niedługo po "udostępnieniu" strony MSWiA dla osób niepełnosprawnych.
Wątek można przeczytać w archiwum Google pod adresem:
groups.google.com/group/pl.comp.www/browse_frm/thread/95ee5a6573cc4152
(polecam szczególnie uwagi osoby podpisującej się jako Listowy, gdyż jest to
osoba niewidoma).

Podsumowując - zamiast dostosować stronę do obowiązujących standardów stosuje
się dziwne protezy, które mają rzekomo ułatwić dostęp a w rzeczywistości dają
tylko dobre samopoczucie urzędnikom, bo "przecież mamy taki świetny program". To
taka informacja, że winda dla niepełnosprawnych znajduje się na pierwszym piętrze.
Przykro mi to mówić, ale strona poznańskiego MOPR-u przedstawia naprawdę bardzo
niski poziom techniczny i należałoby ją zbudować praktycznie od początku z
uwzględnieniem standardów (XHTML, CSS) oraz odpowiednich zaleceń związanych z
dostępnością (WAI, Section 508, WCAG itd.)



Temat: Tereny OsiedlaTysiąclecia wyprzedano deweloperom.
Witam i o zdrówko pytam?! Pierwszy raz zabieram głos na łamach forum
ale już nie wytrzymuje czytania tak smiesznych tekstów harcmistrza
(dyplomowanego ekonomisty? a kto to taki czyżby ktoś po ekonomiku z
maturą czy bez ?) Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem, bo znam wiele
osób bez mgr.-a przed nazwiskiem a znajacych sie na swojej pracy.
Nietety w przypadaku Pana harc_mistrza jednak studia by sie
przydały. Z tego co wiem już od kilkunastu lat Pan KM wojował ze
spółdzielnią a raczej z byłym preziem D. i nawet chciał ze pieniądze
spółdzielców TELEWIZJE powołać do życia (może ten pomysł w obecnej
sytuacji powróci mam nawet nazwę dla tej telewizji
TVmistrzaKAZIMIERZA :-). To tyle słowem wstępu a teraz do rzeczy....
Prawdziwe wałeczki to się dopiero zaczynają, nowy prezes PREZES
donMichałM. juz zaczął nabijac sobie kaskę nio i swoim znajomym
oczywiście a NOWA RADA NADZORCZA na to pozwala a oto przykład: na
stronie smpiast pojawila sie nowa struktura organizacyjna zmieniły
się komórki organizacyjne w SM Piast (może to i lepiej?) ale tez
powstay nowe a oto one:
1. PEŁNOMOCNIK DS. INWESTYCJI (JAKICH??????????? moze chodzi o plac
zabaw???) a kto nim został ??? były prezes Towarzystwa Budownictwa
Społecznego Piast Pan Grzegorz W. (na stronie sm piast jest
nazwisko) Ciekawe ma zadania ale odsyłam do stronki... Wynagrodzenie
to zapewne ok 15-20 tys.zł/m-c (na mniejsze by się chyba nie zgodził
zapewne bo był przecież prezesem)
2. Pełnomocnik Zarzadu (drugi!!! a raczej druga) o podobnych
kompetencjach i podobnym wynagrodzeniu ??????
3. To Asystent Zarządu może i ktoś takli jest potrzebny ale z tego
co wiem to on tylko donmichała-nowego prezia dyspozycje wykonuje a
oto jego obowiązki
"Zakres prac merytorycznych realizowanych przez asystenta:

1. "
(ciekawe jakie wynagrodzenie za tyle obowiazkow)
powyższe jest skopiowane ze strony piasta www.smpiast.pl/?
a=3,3
4. To dwie nowe sekretarki (pamietam stara fajna byla, ciekawe
dlaczego juz jej nie ma?)
Nie od dzis wiadomo że Nowy prezes Piasta był prawą ręką starego
prezia to co sie niby zmieniło????? Podobno każy kto wejdzie do
donmichalka ma sprawe zalatwioną od reki....(tak słyszałem)
Firmy które wykonywały remonty pozostaly bez zmian a prezes firmy od
chodnikow wchodzi do donmichala jak do siebie...(informacja nie
potwierdzona) ciąglre sie zwiekszają prace na wykonywanie chodnikow
a przeciez jest wiele innych potrzeb chyba wazniejszych? ...
Panie KM(harcmistrzu) pytal pan donmichalka dlaczego w internecie
nie pojawiaja się ogłoszenia o przetargach mieszkań w najmie?????
Kiedys byly robione przetargi na wysokość czynszu a dzisiaj to
podobno tylko znajomki prezesa nio i moze Pana? (Pamiętajcie że
czynsz to pożytki które sie Nam Członkom należą!!!!!!! im wyższy
czynsz tym wiecej dla Nas) A najem na Tysiącleciu jest drogi...
Wiele jeszcze przed Nami z nowym Prezesem i nowa radą nadzorczą .....

ps. Gratuluje festynu i nowego placu zabaw i jednoczesnie prosze

PANA HARC MISTRZA o piekny plakat w moim bloku ile kosztował festyn

i ile kosztował plac zabaw oczywiście pomniejszyc należy koszty o

kwoty uzyskane od sponsorow o ile takowe były?)

Nio i mam jescze jedno pytanko do harcmistrza kiedy zostanie
ogloszony konkurs na prezesa zarzadu?

To tyle (narazie) przepraszam za styl (a raczej jego brak) ale
jestem zmeczony po calym dniu w pracy i zbyt zdenerwowany glupotami
wypisywanymi przez harcmistrza aby zastanawiac sie nad stylem.
Pozdrawiam wszystkich członkow SM Piast



Temat: Usmiechnij sie !!!
Biura Obslugi Klienta
Co można usłyszeć pracując w Biurze Obsługi Klienta? Jak się okazuje bardzo
wiele ciekawych rzeczy. Prezentujemy zbiór śmiesznych rozmów, które bawią
czytelników a konsultantów BOK-u doprowadzają do rozpaczy.

konsultant: "poproszę Pana nazwisko"
klient: "moje, czy żony?"
kons.: "czy mają państwo różne nazwiska?"
klient: "nie"

Dzień Dobry, w czym mogę słuzyć?
klient: Chciałbym przedłużyć umowę
kons.: Czy chodzi o ten numer, z którego Pan dzwoni?
klient: Tak
kons.: Na kogo telefon jest zarejestrowany?
klient: Na babcie.
kons.: Godność babci mogę prosić?
klient: Moja babcia nie ma godności.

- Proszę pana, właśnie skończył mi się okres, co ma mi Pan do zaoferowania?

klient: "ja mam taki malutki problem"
kons.: "tak, slucham?"
klient: "zdeptałem swój telefon"

konsultant: "powinien Pan wybierać numery bez zera, proszę pana"
klient: "dokladnie tak robię"
kons.: "proszę podać mi więc numer jaki pan wybiera"
klient: "072..."

kons.: Rozumiem, że będzie pan dzwonił z telefonu abonamentowego?
klient: Nie nie, z komórki...

klient: Jestem w takiej sprawie Kończy mi się umowa, co będę za to mieć?

Klient odbiera telefon z serwisu. W karcie gwarancyjnej wpis :
"K.GW anulowana - działanie cieczy" Tekst klienta: "No to jak miałem umyć
telefon, żeby nie zawilgł. Myłem go pod kranem w bieżącej wodzie.
Ale miałem robione testy i woda jest "miękka" więc nic nie powinno się zepsuć."

kons.: "żeby zmniejszyć koszty na tym koncie mogę jedynie zasugerować
zmniejszenie ilości wykonywanych połączeń"
klient: "acha, a na czym to polega?"

"proszę pana, ja słucham jak ktoś mi sie nagrał na poczcie głosowej i staram się
odpowiedzieć tej osobie, i krzyczę "halo, halo!", ale ona mnie nie słyszy"

"proszę pana, mam taki problem, ja nie wiem czy mam przyjemność z tym samym
panem...?"

KLIENT: panie mam problem! nie mogę wejść w moją sekretarkę!

Klient: Witam, ja dzwonie, bo właśnie jestem poza zasięgiem sieci, i chciałbym
się dowiedzieć czy państwo mogą mnie połączyć.

KLIENTKA: "proszę pani, ja byłam wczoraj na grzybach i pies mi zablokował
telefon i on teraz pisze, że trzeba PUK wpisać..."
(kurcze, inteligentny ten pies, trzy razy PIN musiał błędnie wpisać...!)

KONSULTANTKA: w tej taryfie będzie miał pan szczyt od siódmej do dwudziestej...
KLIENT: to chyba po viagrze!

Klient: Ile ja mogę w sumie, ogółem, rozmawiać w ramach bezpłatnych minut?
Konsultantka: A w jakiej jest Pan taryfie?
Klient: Radio Taxi

Klient: Dzień dobry, chciałbym zlokalizować gdzie teraz jest moja żona, bo
dzwoniłem do niej i mówiła, ze jest w Szczecinie, a miałem wrażenie, ze
pojechala jednak gdzie indziej, gdzieś w rejony Władysławowa.
BOK: Ale my nie jesteśmy w stanie zlokalizować pańskiej żony...
Klient: Pani ja bezczelnie kryje! Jak nie możecie jej zlokalizować, jak ja do
niej przed chwila dzwoniłem i ja zlokalizowałem?

"ja chciałem zrezygnować z tej opcji wysyłania do mnie ponagleń do zapłaty".

Klient "Pani, na wyświetlaczu koperta mi się pokazała".
konsultant "ma pan wiadomość na poczcie"
klient "a to dziękuje, do widzenia"
15 minut później
Klient" panie jaja sobie pan ze mnie robisz!!!!!! Byłem na poczcie we wsi i tam
żadnej poczty dla mnie nie ma..."
konsultant "ma pan wiadomość na telefonie"
klient się rozłączył...

klient: Dzień dobry! Czy mnie słychać???
kons.: Głośno i wyraźnie
klient: Dziękuję, do widzenia.

"ile płacę za połączenie z bezpłatnym numerem?".

klient: kupiłem ten telefon i co ja mam teraz zrobić?.

Przychodzi babcia z telefonem i zaczyna że chciałaby zmienić numer telefonu -
pytam dlaczego? A babcia na to że ten numer jest szatański bo ma trzy 666 obok
siebie i wszystkie znajome nie chcą odbierać jej telefonów.

klient: Czy mógłbym o coś zapytać w sprawie Heyah ?
- Nie obsługujemy sieci Heyah
klient: To fajnie bo chodzi mi o to, że coś tam mam nie skonfigurowane w heyah i
pan mi to skonfiguruje

A na koniec na zarty:

Jeden z operatorów sieci komórkowej uruchamia nową usługę o nazwie "mordo ty
moja". W ramach usługi będzie można wybrać pięciu przyjaciół, których numery nie
będą odnotowywane w bilingach.



Temat: 22 latek, który jakoś nie miał szczęścia w miłości
Nie jestem statystyczną kobietą i pewnie nie mojej odpowiedzi najbardziej się tu
spodziewaliście ale cóż nie można mieć wszystkiego ;]

> Swego czasu publikacja odniosła sukces i z tego cieszę, ale zawsze ten 1% był
> zakłopotany i niedoinformowany.
> Zobaczymy czy książka papierowa odniesie sukces. Może tak - a może nie.

Pisałeś kiedyś że cieszysz się z tego co masz, co osiągasz. W tej wypowiedzi
widać czarno na białym że jednak nie. Wiecznie narzekasz, wiecznie jesteś z
czegoś niezadowolony. Skoro Ty sam siebie nie doceniasz to dlaczego inni mieli
by Cię doceniać ?

> Niestety - osoby intelektualne nie zyskują aż takiego poklasku - przecież lepszy
> jest człowiek, który ma furę, komórę i skórę, oraz zna alfabet przekleństw.
> Zawsze musi być taki okaz. Czasem niektóre mądrzeją - tylko co z tego?

Naprawdę wierzysz w to co piszesz ?
Wg. mnie tylko coraz usilniej szukasz dla siebie usprawiedliwienia.
To prawda że są takie kobiety, ale zapewniam Cię że nie wszystkie. Twoje
koleżanki które deklarują chęć wejścia z tobą w związek też podpadają pod tą
definicję? Chyba nie z tego co piszesz.
Jednak jeśli większość kobiet z Twojego środowiska taka jest to zmień środowisko.
Jeśli chodzi o mnie to inteligencja jest jedną z najbardziej pożądanych cech u
faceta ( obok zbieżnego światopoglądu i specyficznego typu urody ). Pieniądze,
pozycja społeczna kompletnie się dla mnie nie liczą. Pieniądze rzecz nabyta,
dziś są jutro ich nie ma, zresztą można się dorobić wspólnie.
Patrząc po chłopakach moich koleżanek widzę że dla nich ( dla tych koleżanek ;])
nie liczy się tak bardzo wygląd tylko charakter tj. poczucie humoru, optymizm.

>Wyobraź sobie kobietę, etę, która czytając zwykły tekst na forum (na przykład
> ten)
> > zaczyna czuć podniecenie, które zaczyna rozpalać się w sercu i powoli roz
> nosi
> > się docierając do każdego zakątka, do każdej komórki ciała i rozgrzewa zm
> ysły..
> > ..

Ten fragment brzmi jak żywcem zerżnięty z jakiejś książki o NLP ;] Wyobraź sobie
Tapatik że niektóre kobiety wiedza co to NLP, czytają ( czy tam raczej kartkują
) książki o NPL i czasem z ciekawości zaglądają na fora takich NLPowskich
podrywaczy ;] Choć myślę że to mniejszość, to jednak jak się na taką trafi to
nici z podrywu ;]
Wystarczy pracować nad pewnością siebie, nad zadowoleniem z siebie a reszta po
pewnym czasie przyjdzie sama. Wtedy wystarczy tylko odrobina bystrości by we
flircie zaciekawić sobą kobietę.

> Niestety jest tak, że kobiety pierw patrzą na wygląd, a dopiero potem poznają
lepiej człowieka. Z reguły nie jest na odwrót.

Wszyscy ludzie na początku zwracają uwagę na wygląd tej nowo poznanej osoby gdyż
nie mają innych parametrów do jej oceny.
Zresztą po samym wygładzie można trafnie określić niektóre cechy charakteru
człowieka, ale na pierwsze wrażenie nie składa się tylko wygląd ale też
zachowanie, body language - to wszystko jest ważne, i to wszystko jest oceniane
zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn.
Więc jeśli nie można już nic poprawić w wyglądzie warto starać się poprawić inne
rzeczy.

A teraz odrobina moich doświadczeń :
To jasne że kiedy startuje do mnie "z ulicy" jakiś gruby lub/i niski lub/i
brzydki facet to go spławiam bo nie tak wyobrażam sobie ojca moich potencjalnych
dzieci ;] Po porostu fajnie jest spotykać się z kimś kto odpowiada nam pod
względem fizyczności.
Jeśli jednak facet nie do końca w moim typie przewijał by się jakoś w moim
otoczeniu, rozmawiał ze mną niezobowiązująco, uśmiechał się, ładnie wysławiał,
jeśli bym odkryła że mamy wspólne zainteresowania to najpewniej dałabym mu
szansę. To czego nie lubię w podrywie to nachalność, desperacja w oczach i
zbytnia nonszalancja. W drugiej strony facet jakoś musi dać znać kobiecie że
interesuje go coś więcej niż koleżeństwo. Jak we wszystkim należy szukać drogi
złotego środka.
To co odstraszało by mnie i podejrzewam że inne dziewczyny w facecie to
nerwowość czy małomówność, w podrywie liczy się naturalność, luz, pewność
siebie, podejście "nie ta to inna" a nie "o boże, co będzie jak ona mnie spławi" ;]
Wracając do wyglądu po wielu rozmowach z różnymi dziewczynami dochodzę do
wniosku że dla naprawdę niewielkiego procenta z nich ma to duże znaczenie. Takie
dla których liczyła by się "fura, skóra i komóra" nie przewijają się w moim
otoczeniu. Czasem dochodzę do wniosku że jestem jakimś ewenementem z tymi swoimi
ostrymi kryteriami doboru.




Temat: Pocian rządzi, Pocian radzi.... czyli SEXmisja :-)
Cytruś, brzusio śliczny a Ty niesamowita chudzinka, nieźle Cię wymęczyło, ale
spokojnie jeszcze nadrobisz PP i mam nadzieję, że Konsul będzie na przyszłość
delikatniejszy...

Megi, ale ta wysypka Was męczy, niech się wreszcie zakończy!!!! co za świństwo??

Althea nadal masz chęć na słodycze?

Martynka, śliczna dziewczynka ))) duże dzięki za zdjęcia!!!!

Tomek Hortiki to super facet, liczę że na kolejnym spotkaniu Grycanowym już
będzie z nami ))

Abie z wielką radością przeczytałam Twojego długaśnego posta Lusiek cud facio DD

Marudzia, widzę że nieźle zaszalałaś )) oj kobieto DDD i jestem z dumna z tyhc 11m

Gviazdeczko bardzo Ci dziękuję za śliczne zdjęcia cudną masz córcię!!!!! a Ty
wyglądasz świetnie!

Misia, Tobie również dziękuję za promienne zdjęcia z fontanną i zoo )

Chrumpsie, trochę po czasie, ale nie smuć się Kochana, jeszcze wszystko przed
Tobą, zobaczysz!

Balbinko, jak tam Twoje obicie???? może jakieś masowanko, arnika???

Jutko, dzięki za zdjęcia Wasze i dzikiego tłumu mew DDD fajnie się oglądało,
biorąc pod uwagę że jeszcze wczoraj smażyłam tyłeczek na plaży ) tylko miałyśmy
zdecydowanie lepszą pogodę!!!

Spotkanie z Ergą było superowskie )) jest naprawdę świetną dziewczyną, szkoda
że mieszka tak daleko ode mnie....
Zdjęcia będą.
Osa mnie zaś mocna wkurzyła

Antuś, Twoje dziecię mnie powaliło mała agentka!!!

Wszystkim świętującym spóźnione życzonka!!!!! dużo, dużo miłości i czego tylko
chcecie Kochane!!!!

Olcia jak tam kotek??? ok???

Marudzia, czyżbyś dbała o mojego ślubnego podczas mojej nieobecności?? dzięki Ci
dobra istoto PP

Kocurku, Ty po prostu zbierasz siły na nadejście Julci )) śpij jak najwięcej,
korzystaj ile się tylko da

Erguś, trochę sobie poszlałaś ) ale jeszcze mojego posta nie pobiłaś z
Kościelicha DD

Stokrotko, duże gratulajce!!!! super!!!!!!!!!!!!!!!

Anialm, cieszę się że jesteś w domku, Kochanie uważaj na siebie i niech Mały
jescze czeka

Kocurku, Ty już nie kombinuj, a podłych ludzi na ile się da olewaj!!!!!!

Melbuś, jak przeczytałam Twojego posta o mamusi, to szlag mnie trafił równy,
cholera jasna, co za tekst!!!! tulę się Słonko!!!!! nie słuchaj takiego gadania,
cholera nieźle Cię to stawia do pionu ((

Jutko, ja mam ecru dodatki w niebieskościach...

Trzymam kciuki za spotkanie Marudzi i Zuzy ))

Balbinko, pijesz ziółka??? mnie zaczyna od nich odrzucać...

Antuś, jeszcze raz powtarzam, nie martw się, dasz sobie ze wszystkim radę, a
taka szansa może się już nie powtórzyć...

Lalisiu, brawo!!!!!!!!!!!!! jestem pod wrażeniem ))

Anialm, ja prywatnych szkół nie potępiam....tak samo przedszkoli....

Olciu, super że wizyta ok ) i tak trzymaj!!!

Gviazdeczko, niech zapalenie szybciutko sobie idzie!!!!! buziaki dla Ciebie!!
dobrze, że poszłaś do lekarza.

Marudzia, nie denerwuj się!!!! uregulujesz i będzie dobrze!!! a dzisiaj, tj
chyba już wczoraj słałam Ci fluidki!!!!!!!!!!!

Jutko, czekam na Ciebie z utęsknieniem!!!!!!!!! na grycana zawsze się piszę ))

Jestem pod wrażeniem Waszej sumienności w przekazywaniu wieściu, jestem z Was
dumna )))))))))))))))))

Althea!!!!! podlcu ))) nie dostałaś bo próbowałam wysłaś przez morze karteczkę
z info, ale wiatr wiał od morza PPPP komórką nie rzucałam bo było mi jej
szkoda )))

Męzuś jest bardzo dzielny, ale już mi zakomunikował że mam trochę posiedzieć w
domu

Abie, może przejdzie samo????? trzymam za to kciuki!!!!! i jestem pod wrażeniem
Kamyczka ))

Fajnie, że spotkanie z Megi i Mikim się udało ))))) coraz więcej takich spotkań!!!!

Yskyerko, aż mnie ścisnęło jak przeczytałam że @ niet.....Jak bardzo bym
chciała, żeby Wam się udało!!!!!!!!!!!!!!!! buzi ))))))

Pituś jest w górach i sobie odpoczywa, nie ma dostępu do netu, nawet komorka
traci jej zasięg. Jest szczęśliwa i niedługo do nas wraca.

Mam wyrzuty sumienia, że Agan przyszła, a nikogo nie było, poproszę o numerek do
Ciebie Agan!!!!!
Spotkanie nie odbyło się, gdyż Tatanka musiała wcześniej wyjechać.
Bardzo przepraszam za zamieszanie!!!!
I tak w skrócie.
Mieszkałyśmy w Chłapowie, pensjonat świetny, cena również atrakcyjna bo 25zeta
od osoby.
Pogoda była rewealcyjna, sama jestem w szoku, że tak się nam udało.
Czas zleciał szybko, wracałyśmy dość długo, bo po pierwsze ruszyłyśmy późno, a
po drugie ostro padało.
Starałam sie odpocząć, ale nie ukrywajmy to tylko były 4 dni, nadal czuję się
poobijana...
Tatanka jest już u siebie w domu, mam nadzieję, że czuje się dobrze....
Jakby nie patrzył wczoraj ponad 400km i dzisiaj powtórka z rozrywki, a jak się
dołoży iż w czwartek słoneczko ją trochę zmaltretowało do tego stopnia, ze w
piątek przed południem została w pokoju i sobie spokojnie poleżała.
U mnie odnowiła się nerwica (( niestety dopadła mnie na wyjeździe (( narobiłam
tylko problemu, teraz mi głupio. Ale widocznie mój organizm się zbuntował.
Mam wrażenie, że jestem otoczona w jakiejś wacie...głupie uczucie (( i też
głupio mi wobec Tatanki i jej męża, gdyż pewnie odbierali mnie jako osobę mało
zajmującą się nimi, a nie mogłam liczyć na mamę, bo u niej był dziki full
roboty, bo do 25 każdego miesiąca jest na maksa zarobiona, ech beznadzieja
jakby tego było mało wczoraj mie tak zalało jak nigdy w życiu.
Trochę się tym martwię, bo od środy mam próby i koncerty. A i szkoła się zbliża.
Już nie smęcę....
Postaram się do Was zaglądać, ale nie mam siły i energii...
Trzymajcie się dziewczynki
pa




Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich?
Zapraszam do EFECTownej lektury
Witam wszystkich forumowiczów.

Niewątpliwie firma Efect, i cała otoczka wokół niej jest co najmniej
interesująca.
Dlatego chciałbym się podzielić z Wami moimi odczuciami,
doświadczeniami, oraz przedstawić subiektywną opinię na ten temat.

Zapraszam do lektury.

O istnieniu tejże firmy dowiedziałem się jakiś rok temu, kiedy to
znajomy, pięknym aczkolwiek bardzo sztucznym tekstem namówił mnie na
analizę finansową. Zgodziłem się raczej tylko dlatego , że to
znajomy i że miałem czas.
Do samej analizy nie przykładałem większej uwagi, nie ujawniłem też
kwoty moich oszczędności, a kontakty które mu podałem raczej nie
zaowocowały spisaniem jakiejkolwiek umowy.
Jedynie co mi utkwiło to moment kiedy znajomy (raczej nie bliski)
słysząc o moich zarobkach powiedział – „ Tyle to ja w tydzień będę
zarabiał”

O analizie szybko zapomniałem ,a z moim Osobistym Doradcą Finansowym
już się nie spotkałem.

Kilka miesięcy temu temat powrócił – ale niejako od drugiej strony.
Tym razem dobry znajomy, kolega, w czasie rozmowy wspomniał że
właśnie zaczyna pracę w Efeccie.
Wspomniał że będzie z tego niezły pieniądz, że pracownicy kupują
sobie nowe samochody itp. Przyznam zrobiło to na mnie wrażenie i
pomyślałem że Doradca Finansowy godnie brzmi, prawda ?

W taki o to sposób umówiłem się na wstępne spotkanie z Panem,
przyjmijmy AA, który wcześniej zadzwonił , i powiedział że firma się
rozwija i potrzebuje nowych pracowników, a ja podobno jestem bardzo
komunikatywny. Do spotkania doszło w eleganckiej kawiarni
(bez kryptoreklamy).

Spotkanie bardzo miłe, kulturalne. Zastanawiała mnie tylko jedna
rzecz. W jaki sposób Pan AA chce zweryfikować mnie jako pracownika ,
skoro 80% czasu poświęcił na opowieści:
a) o sobie: że dużo zarabia, że szybko awansował itp.
b) o firmie: że dynamicznie się rozwija, że przekształci się
wkrótce w SA i podwyższy kapitał do pół miliona, co powtórzył kilka
razy, chcąc pokazać o jakich pieniądzach się tutaj mówi (owe pół
miliona to minimalny kapitał dla sp sa – tak nawiasem mówiąc), że
firma wynajmuje dwa piętra w nowym biurowcu , że najlepsi prawnicy i
ekonomiści praktycznie dzień i noc, wyszukują dla klientów najlepsze
oferty, że firma całkowicie niezależna, no i że specjalista firmy ma
siedzibę w londyńskim city, gdzie świat finansów ma swoją siedzibę.
Znacie to ? :)
Oczywiście na samym początku Pan AA powiedział że widzi we mnie
świetnego doradcę , że
dobrze się prezentuję – generalnie że jestem :superekstracool” . I
że dobrze , że nie studiuję ekonomii, bo oni jakoś tak nie bardzo, a
w ogóle to ekonomiści po 3 miesiącach pracy zdobywają większą wiedzę
niż na studiach.

Nie ukrywam zrobiło to wrażenie , zarobki, kariera, świat finansów.
Podekscytowany umówiłem się rozmowę kwalifikacyjna nr 1 (aby się
dostać podobno trzeba przejść aż 2).
Dzień przed planowaną rozmową telefon. Podobno wypadłem tak
czarująco na pierwszym spotkaniu , że od razu dostałem się do
drugiego etapu.
I w tym momencie dwie konkluzje:
1. Jestem urodzonym finansistą, za pół roku będę kierownikiem, a za
3 lata , prosto z serca Londynu będę wyznaczał trendy na światowych
rynkach finansowych.
2. Jestem naiwnym studentem, którego Pan AA próbuje rekrutować
widząc w tym interes dla siebie , poddając mnie licznym zebiegom
socjotechnicznym , mówiąc krótko ściemnia.

Niestety bardziej skłaniałem się do opcji nr 2, tym niemniej, udałem
się na 2 etap rekrutacji.
Na korytarzu spotkałem kolegę z podstawówki, nie widziałem go kilka
lat. I zgadnijcie co ?
On tez jest idealnym kandydatem na doradcę, i on tez przeszedł od
razu do drugiego etapu.
Pewnie etap pierwszy nie istnieje.
Widać mieliśmy wyśmienitych nauczycieli :)

Co do atmosfery to Pan AA bardzo miły, spytał czy nie było problemów
z trafieniem.
W oczekiwaniu na rozmowę mając nadzieję , iż tym razem może ktoś
mnie spyta o cokolwiek związanego z finansami, zauważyłem kilku ,
już pracujących, doradców.
Przechodząc obok , spoglądali z pogardą w naszą stronę. Oczywiście 2
komórki w ręce, garnitur (jak nowy – ze studniówki został – żart :) )

Rozmowa – zero pytań odnośnie produktów finansowych , zero pytań o
doświadczenie w jakimkolwiek zawodzie. W kwestii wynagrodzenia, Pan
AA co chwila charakterystycznie zacierał palce, mówiąc: „nie no pięć
koła to spokojnie, dlatego nie ma żadnej podstawy, ani zwrotu
kosztów”, co do umowy – po cyklu szkoleń. No i beznadziejny test w
którym miałem udawać doradcę chcącego wydobyć informacje od klienta
(stan konta, wiek, praca itp.)

Nie zgadniecie. I ten test zdałem, i zostałem zaproszony na pierwsze
szkolenie.

W tym momencie zakończyła się moja przygoda z firmą Efect – mimo
wszystko chyba jednak za późno.

A teraz kilka wniosków. (także kolegi, który odpuścił – po paru
miesiąch)

Nie neguję ani w żaden sposób nie podważam kwestii że można zarobić,
pewnie można, pewnie mniej niż mówią, pewnie większym nakładem sił,
pewnie są tacy co zarabiają fajnie.

Nie oszukujmy się, „doradca finansowy” to oczywisty przerost formy
nad treścią, bardziej prawdziwe określenie to akwizytor,ankieter,
przedstawiciel handlowy. No , ale cóż , takie czasy, dzisiaj
handlowiec to specjalista ds. klientów kluczowych, kierownik baru
mlecznego to „key menager”, a magazynier to logistyk – nikomu nie
ubliżając. W tym momencie należałoby zrobić ukłon w stronę
ustawodawcy, aby w końcu uregulować określenie „doradca finansowy”,
uzależniając uzyskanie tytuły egzaminem, testem, czymkolwiek.
Co do niezależności firmy, niezależnie od wszystkiego musi zarabiać 
Co do pracowników (nie wszystkich oczywiście) – faktycznie cos jest
w ich zachowaniu odpychającego, straszne zadufanie w sobie, wyścig
gryzoni, i przede wszystkim wykute na blache teksty, strasznie
sztuczne. No i oczywiście żądza pieniądza.
Nie wiem jak wy, ale ja brzydziłbym się stosować tych śmiesznych
tekstów, nie mówiąc o stosowaniu ich wobec znajomych, rodziny,
podobnie nie widzę się w roli naganiacza, który w domu obcych
ludzi, głupkuje wyuczonymi tekstami – co zapewnie często kończy się
pośmiewiskiem.

Ktoś zapyta dlaczego nie spróbowałem.
Być może się do tego nie nadaje, może jestem za stary.

A może pieniądz nie jest najważniejszy ?

Pozdrawiam wszystkich, także tych co mają inne zdanie.

misiak84 – 24 lata/ student




Temat: Opinia o programie PiS
Opinia o programie PiS
Zachecony innym watkiem, pozwolilem sobie na opinie o programie PiS:

Sciagnalem i przeczytalem....

W kontekscie wszelakim (polityka gospodarcza jest troche bardziej szczegolowo)
jest kupa poboznych zyczen,
czasem szkodliwych (polityka karna to przede wszystkim zabawa dla fachowcow a
nie sprawa pod demokratyczne wybory - spece od prawa karnego na pomyslach
Kaczynskiego nie zostawiaja suchej nitki, ale mniejsza, Kaczor na tym
wyplynal, wiec sie trzyma tego, co dziala), czasem tylko poboznych.

W Polityce miedzynarodowej nie ma zapisanej drogi do szczytnych celow (wszyscy
sie z Polska licza, rownorzedny partner) a jest wylacznie chciejstwo. Polityka
spoleczna to kupa wydatkow na "najbiedniejszych" i obiecywanie owocow wzrostu
dla wszystkich - socjalistyczna papka, mysle, ze pod ta czescia (jak i
gospodarcza) spokojnie moglby sie podpisac sam Ikonowicz z PPS. Mniejsza.

Polityka gospodarcza:
- subwencje dla zatrudniajacych nowych pracownikow: to sie nie sprawdza. To
jest juz zweryfikowane, ale to nie tani populizm, bo drogi, koszty programow
ida w miliardy a sytuacja wprowadza na rynku latwy arbitraz a z niego sie po
prostu korzysta. Kaczynski proponuje to, co ludzie mysla, ze jest dobre, ale
tylko ignoranci.

- w komentarzu do liniowego pada zdanie:
"Polska jest krajem, w którym rónica w dochodach
najbiedniejszych i najbogatszych jest jedn z najwikszych w Europie."
Takie porownania stosuje sie za pomoca porownan wyliczonego wskaznika GINI dla
zarobkow. Tabela jest tutaj (strona z wikipedii):
en.wikipedia.org/wiki/European_Union_Statistics
Polska jest prawie dokladnie w polowie, wyprzedzana glownie przez skandynawow
i byle kraje komunistyczne, najbardziej zaciekle walczace o ekonomiczna
rownosc, za Polska jest m.in. Francja, z socjalizmem do konstytucji wbitym.
Ten tekst, ktory napisano to zwykle klamstwo (juz wiem - dla PiS GINI to
pewnie wskaznik liberalow).

- pomysly oszczednosciowe to "szanowanie pieniedzy przez panstwo" - bardzo
trudno osiagalny cel, zwlaszcza w tak skorumpowanym kraju jak Polska (walki z
korupcja przez urzad nie komentuje - to tylko nastepny urzad, przy takim
cisnieniu, takiej pokusie i tak malym ryzyku tego sie latwo nie wytepi,
proponuje skonczyc opowiadanie bajek).

A potem pisza o "tanim i sprawnym panstwie" - ja tez chcialbym taniego
Mercedesa z silnikiem 5 litrowym, ktory spali 2 litry oleju napedowego na
setke; Kaczynski powinien pracowac w biurze projektowym, zamiast sobie jezyk
strzepic w polityce.
Tyle, ze obawiam sie, ze zarzadu mercedesa i akcjonariuszy do swoich pomyslow
raczej nie przekonalby.

- problem deficytu jest tez prosto rozwiazany: nalezy ustalic jego maksymalna
wysokosc. Nie ma to jak rozwiazania proste (to, ze sie to moze szybko
przelozyc na niemoznosc realizacji ich programu nie pisza).

- potem jest cos o likwidowaniu agencji, funduszy itd. W zwiazku z tym
pytanko: ilu firmom zyjacych w Warszawie z zamowien publicznych i zyjacym z
gminnych dotacji podmiotom Kaczynski obcial - prosze o liczby.

- potem jest zamach na RPP (nie wiem po co? Jak obetnie deficyty stopy same w
dol poleca, to moglby mu ktorys ekonomista wytlumaczyc, brak takich w PiS?)

- potem subsydiowanie (oczywiscie jeszcze nikomu nie udalo sie zbyt duzo na
tym kosztownym eksperymencie wygrac, bo predzej czy pozniej dochodzi do
decyzji glownie politycznych, komu i co dodac sugerujac sie decyzjami
pozagospodarczymi, np. czynnikiem wymiatajacym wszystkie pozostale w kat
bywaja wylacznie miejsca pracy, bez wzgledu na koszty).

- potem ulatwienie inwestycji przez przyjazne samorzady - fajnie, tyle, ze jak
on chce centralnie samorzady uprzyjemniac, jesli chce zostawic tak duzy
interwencjonizm. Jakies konkrety?

- otwarty system bankowy dla przedsiebiorcow - super, tylko jak? Subsydia, czy
robienie bankierow bankrutami? Bo o wiekszej konkurencyjnosci mozna zapomniec,
bo grunt to banki "narodowe" (od dawna poza kontrola), w ktorych wazna jest
nalepka. Deficyt zostaje, wiec "klient" jest - dobry i pewny. Co chce zrobic
PiS - dodrukowac co nieco?

- wymiana informacji o kontrahentach bez szczegolow: tutaj wreszcie zobaczyli,
na czym moze polegac gospodarczy liberalizm. Niech podadza konkrety, kto i za
co bedzie wchodzil w bazy dlugow. Czy niezaplacony rachunek za komorke
wystarczy, czy wylacza najbiedniejszych? (dochod brutto bedzie podstawa do
wydawania automatycznej licencji na kanty?)

- "rynek kapitalowy inwestujacy w Polskie przedsiebiorstwa" - jesli to dobrze
czytam miedzy liniami, to strach sie bac, bo to oznacza zobligowanie
wszystkich funduszy (m.in. emerytalnych) do inwestycji wylacznie w Polskie
firmy, najlepiej panstwowe, w ktorych panstwo ma "zlota akcje". Tak mi cos
chodzi przed oczami.

Potem leci dla kazdego cos milego, czyli budowanie infrastruktury (tyle, ze
nie napisali, za co to zamierzaja robic.... ), rozbudowa PKP, internet,
telekomunikacja (o ktorej sie latwo mowi i trudno dziala, bo pokusy na
parapodatek wielkie a nikt nie zwali na rzad, wszyscy na "monopoliste".

I tak przez caly program - wylacznie pobozne zyczenia. Panstwo PiS stworzone z
programu byloby pieknym panstwem, nawet jako liberal bylbym sklonny zacisnac
zeby, ale zyc w takim dobrobycie (na razie jako realista latwiej mi to
przychodzi w Niemczech), niestety tak to wygladalo nie bedzie: to litania
zyczen bez zadnego pokrycia.

Jesli wydaje sie to wszystko tak naiwne dla mnie, gdzie ja specjalistom zadnym
jeszcze nie jestem, aby lepiej ustawic krytyke, to tym bardziej
podtrzymuje, co napisalem w innym watku:

TE 144 STRONY TO JEST PROGRAM DLA ANALFABETOW.



Temat: Kaczyński do PO: To nie jest program
Sciagnalem i przeczytalem:

- w kontekscie wszelakim poza polityka gospodarcza jest kupa poboznych zyczen,
czasem szkodliwych (polityka karna to przede wszystkim zabawa dla fachowcow a
nie sprawa pod demokratyczne wybory - spece od prawa karnego na pomyslach
Kaczynskiego nie zostawiaja suchej nitki, ale mniejsza, Kaczor na tym wyplynal,
wiec sie trzyma tego, co dziala), czasem tylko poboznych. W Polityce
miedzynarodowej nie ma zapisanej drogi do szczytnych celow (wszyscy sie z Polska
licza, rownorzedny partner) a jest wylacznie chciejstwo. Polityka spoleczna to
kupa wydatkow na "najbiedniejszych" i obiecywanie owocow wzrostu dla wszystkich
- socjalistyczna papka, mysle, ze pod ta czescia (jak i gospodarcza) spokojnie
moglby sie podpisac sam Ikonowicz z PPS. Mniejsza.

Polityka gospodarcza:
- subwencje dla zatrudniajacych nowych pracownikow: to sie nie sprawdza. To jest
juz zweryfikowane, ale to nie tani populizm, bo drogi, koszty programow ida w
miliardy a sytuacja wprowadza na rynku latwy arbitraz a z niego sie po prostu
korzysta. Kaczynski proponuje to, co ludzie mysla, ze jest dobre, ale tylko
ignoranci.

- w komentarzu do liniowego pada zdanie:
"Polska jest krajem, w którym rónica w dochodach
najbiedniejszych i najbogatszych jest jedn z najwikszych w Europie."
Takie porownania stosuje sie za pomoca porownan wyliczonego wskaznika GINI dla
zarobkow. Tabela jest tutaj (strona z wikipedii):
en.wikipedia.org/wiki/European_Union_Statistics
Polska jest prawie dokladnie w polowie, wyprzedzana glownie przez skandynawow i
byle kraje komunistyczne, najbardziej zaciekle walczace o ekonomiczna rownosc,
za Polska jest m.in. Francja, z socjalizmem do konstytucji wbitym. Ten tekst,
ktory napisano to zwykle klamstwo (wiem - dla Kaczora GINI to pewnie wskaznik
liberalow).

- pomysly oszczednosciowe to "szanowanie pieniedzy przez panstwo" - bardzo
trudno osiagalny cel, zwlaszcza w tak skorumpowanym kraju jak Polska (walki z
korupcja przez urzad nie komentuje - to tylko nastepny urzad, przy takim
cisnieniu, takiej pokusie i tak malym ryzyku tego sie latwo nie wytepi,
proponuje skonczyc opowiadanie bajek).

A potem pisza o "tanim i sprawnym panstwie" - ja tez chcialbym taniego mercedesa
z silnikiem 5 litrowym, ktory spali 2 litry oleju napedowego na setke; Kaczynski
powinien pracowac w biurze projektowym, zamiast sobie jezyk strzepic w polityce.
Tyle, ze obawiam sie, ze zarzadu mercedesa i akcjonariuszy do swoich pomyslow
raczej nie przekonalby.

- problem deficytu jest tez prosto rozwiazany: nalezy ustalic jego maksymalna
wysokosc. Nie ma to jak rozwiazania proste (to, ze sie to moze szybko przelozyc
na niemoznosc realizacji ich programu nie pisza).

- potem pisza o likwidowaniu agencji, funduszy itd. W zwiazku z tym pytanko: ilu
firmom zyjacych w Warszawie z zamowien publicznych i zyjacym z gminnych dotacji
podmiotom Kaczynski obcial - prosze o liczby.

- potem jest zamach na RPP (nie wiem po co? Jak obetnie deficyty stopy same w
dol poleca, to moglby mu ktorys ekonomista wytlumaczyc, brak takich w PiS?)

- potem subsydiowanie (oczywiscie jeszcze nikomu nie udalo sie zbyt duzo na tym
kosztownym eksperymencie wygrac, bo predzej czy pozniej dochodzi do decyzji
glownie politycznych, komu i co dodac sugerujac sie decyzjami pozagospodarczymi,
np. czynnikiem wymiatajacym wszystkie pozostale w kat bywaja wylacznie miejsca
pracy, bez wzgledu na koszty).

- potem ulatwienie inwestycji przez przyjazne samorzady - fajnie, tyle, ze jak
on chce centralnie samorzady uprzyjemniac, jesli chce zostawic tak duzy
interwencjonizm. Jakies konkrety?

- otwarty system bankowy dla przedsiebiorcow - super, tylko jak? Subsydia, czy
robienie bankierow bankrutami? Bo o wiekszej konkurencyjnosci mozna zapomniec,
bo grunt to banki "narodowe" (od dawna poza kontrola), w ktorych wazna jest
nalepka. Deficyt zostaje, wiec "klient" jest - dobry i pewny. Co chce zrobic PiS
- dodrukowac co nieco?

- wymiana informacji o kontrahentach bez szczegolow: tutaj wreszcie zobaczyli,
na czym moze polegac gospodarczy liberalizm. Niech podadza konkrety, kto i za co
bedzie wchodzil w bazy dlugow. Czy niezaplacony rachunek za komorke wystarczy,
czy wylacza najbiedniejszych? (dochod brutto bedzie podstawa do wydawania
automatycznej licencji na kanty?)

- "rynek kapitalowy inwestujacy w Polskie przedsiebiorstwa" - jesli to dobrze
czytam miedzy liniami, to strach sie bac, bo to oznacza zobligowanie wszystkich
funduszy (m.in. emerytalnych) do inwestycji wylacznie w Polskie firmy, najlepiej
panstwowe, w ktorych panstwo ma "zlota akcje". Tak mi cos chodzi przed oczami.

Potem leci dla kazdego cos milego, czyli budowanie infrastruktury (tyle, ze nie
napisali, za co to zamierzaja robic.... ), rozbudowa PKP, internet,
telekomunikacja (o ktorej sie latwo mowi i trudno dziala, bo pokusy na
parapodatek wielkie a nikt nie zwali na rzad, wszyscy na "monopoliste".

I tak przez caly program - wylacznie pobozne zyczenia. Panstwo PiS stworzone z
programu byloby pieknym panstwem, nawet jako liberal bylbym sklonny zacisnac
zeby, ale zyc w takim dobrobycie (na razie jako realista latwiej mi to
przychodzi w Niemczech), niestety tak to wygladalo nie bedzie: to litania zyczen
bez zadnego pokrycia.

Podtrzymuje, co napisalem wczesniej:

TE 144 STRONY TO JEST PROGRAM DLA ANALFABETOW.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 98 wypowiedzi • 1, 2, 3

    Linki