Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: faraon opis





Temat: Koniec


pytanie 1. - Pierwszy zapis o pojawieniu sie UFO - kiedy ? (pierwszy
znaczy
pierwszy - nie ten z 1947) (zapis znaczy przekaz na pismie)


"W roku 22, w trzecim miesiacu zimy, o szostej godzinie dnia, zobaczyli
pisarze Domu Zycia ... ze z nieba opuszcza sie ogniste kolo. Jego miary
mialy lokiec szerokosci i lokiec dlugosci ... Oni upadli na twarz ... i
pobiegli do faraona by mu zonajmic o tym. Jego Swiatobliwosc zamyslila sie
nad tym zdarzeniem ... przedmioty z nieba byly coraz liczniejsze ... one
swiecily jasniej niz Slonce i rozproszyly sie do granic czterech stron
swiata. Armia faraona przygladala sie temu ... Po kolacji ogniste kregi
unosily sie w kierunku poludniowym. Faraon rozkazal rozpalic kadzidlo aby
ponownie ustanowic pokoj na ziemi i rozkazal cale zdarzenie opisac w
rocznikach Domu Zycia tak aby zawsze o tym pamietano" obserwacja z okolo 20
stycznia 1470 r. pne.

Julius Obsequens podaje w swojej książce "Prodigorium liber" następujący
opis zdarzenia z roku 216 p.n.e.
"Rzeczy podobne do statków widziano na niebie nad Italią... W Arpi [w
Italii] widziano na niebie okrągłą tarczę... W Capui całe niebo stanęło w
płomieniach, na którym ktoś dostrzegł kształty przypominające statki..."

Reader's Digest, Mysteries of Unexplained (Tajemnice niewytłumaczalnego),
The Reader's Digest Association, Inc., Pleasantville, 1982, str. 208.

W pierwszym stuleciu naszej ery sławny rzymski mąż stanu Cyceron opisał noc,
podczas której widziano na nocnym niebie "słońce" i słyszano głośnie hałasy.
Obserwowano dziwne "kule".
W VIII i IX w. tak dużo ludzi obserwowało NOLe, że król Francji Karol Wielki
wydał edykt zabraniający im zakłócania powietrza, wywoływania burz i
niszczenia plonów. Jednak podczas manifestacji NOLi kilku z jego poddanych

na Ziemię. Poddani opowiadając o tym gdzie byli i co widzieli zostali
zamordowani przez rozszalałą gawiedź.

Zbiór starożytnych relacji z obserwacji NOLi można znaleźć w książce Harolda
T. Wilkinsa "Flying Saucers on the Attack" oraz w książce Jacquesa Vallee
"Passport to Magonia"

Jest tego bardzo duzo :))

W momencie oblezenia Jasnej Gory przez szwedow na niebie bylo widac duzo
obiektow latajacych. Podczas zdobywania przez A. Wielkiego jakiegos
ufortyfikowanego miasta obiekty latajace (tam bogowie) wystrzelily promien
swietlisty w mury, robiac w nich wylom i w ten sposob wojska Aleksandra
zdobyly miasto. Dokladnie mam to gdzies opisane ze szczegolami - musialbym
poszukac.
Podczas licznych zaraz i epidemii sredniowiecznych widziano na niebie
latajace belki i kola - sa ryciny w kronikach. W trakcie tych epidemii
widziano dziwne istoty chodzace po polach na wsiach - ubrane w czarne
przylegajace i dokladnie zakrywajace cale ciala ubrania. Istoty te mialy w
rekach cos w ksztalcie kosy - z tad wlasnie sredniowieczny wizerunek smierci
z kosa w dloniach. Przed zaraza widziano na polach unoszaca sie zielonkawa
mgle, ktora kiedy dotarla do wsi i miast wywolywala epidemie.  W
starozytnych ksiazkach arabskich sa latajace belki w ksztalcie rakiet - sa
ryciny. itd,. itd, We sredniowieczu istoty z rogami nauczaly wiejska ludnosc
na wzgorzach. Kosciol twierdzil, ze to szatan, a osoby tam przebywajace
uznawane byly za sabatnikow i czarownikow. Konstantyn zobaczyl na niebie
"krzyz" z "napisem" w tym zwyciestwo.  itd itd

Jesli wezmiemy jeszcze pod uwage mity, podania i relacje starozytnych z
bezposrednich spotkan, podrozy itp to przesuniemy daty tych obserwacji do
ponad 5000-6000 lat pne.

Pozdrawiam !

sanchon.







Temat: O czym 90% katolików nie wie
Jeśli zna się dobrze Stary Testament widać, z jaką maestrią jest tekst Apokalipsy utkany z nawiązań do ksiąg prorockich i księgi psalmów - ten, kto to pisał świetnie je znał a ponadto miał duże wyczucie teologiczne i nadawał im znaczenia będące rozwinięciem tego, co juz było w nich zawarte. Jednoczesnie jeśli porównamy ten tekst z innymi apokalipsami, pozabiblijnymi, to widac, wyraźną różnicę: mało tu cudowności, opowieści o aniołach, cudach itd.

Zasadniczo trzeba Ap czytac po przeczytaniu całej Biblii, to dopiero daje jako taki kontekst interpretacyjny do całości
Owszem, zgadzam się z tym w pełni - choć nie o każdym pisarzu NT da się to powiedzieć. I tak mamy: "Jeśli więc przez moje kłamstwo prawda Boża tym więcej przyczynia się do chwały jego, to dlaczego jeszcze i ja miałbym być sądzony jako grzesznik ?" (NT, Paweł do Rzym. 3, 7) i równoczesnie ""Bóg nie potrzebuje naszych kłamstw" (ST, Hiob 13, 7). Czy też "Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego, będzie zbawiony" (NT, Dz 2, 21) i "Nie używaj imienia Boga na daremno" (ST, Wj 20, 4).

Niektórzy, jak św. Mateusz, znali ST za dobrze by napisać coś oryginalnego. Np u Jeremiasza mamy lament matek nad utraconymi dziećmi, deportowanymi przez Nabuchodonozora do Babilonu: "To mówi Pan: Słuchaj! W Rama daje się słyszeć lament i gorzki płacz. Rachel opłakuje swoich synów, nie daje się pocieszyć, bo już ich nie ma." (Jr 31:15). Mateusz jawnie nawiązuje do historii o deportacji z roku 586 p.n.e., pisze bowiem w rozdziale drugim: "Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma." (Mt 2:18). Jest to ponadto nawiązanie do historii Mojżesza, który po swych urodzinach miał stanowić podobne zagrożenie dla panującego władcy Egiptu. „Zrobił" więc Herod to co faraon na wieść o narodzinach Mojżesza: pomordował wszystkie dzieci płci męskiej. Ocalał Jezus, tak jak dawniej Mojżesz. Tylko Mateusz znany jest ze swego szczególnego upodobania do „wypełniania" swoimi opowiastkami zapowiedzi proroków, toteż tylko On zna ucieczkę Jezusa do Egiptu - Łukasz pisze z kolei, że Jezus w tym czasie był w Nazarecie. Mateusz sam naprowadza nas na korzenie swojej legendy, pisze bowiem: „On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego." (Mt 2:14-15). Tworząc postać Jezusa w oparciu o „spełniane proroctwa" zmusił Jezusa do emigracji do Egiptu, aby spełniło się „proroctwo" Ozeasza: "Wywołałem mego syna z Egiptu". Rzecz jednak w tym, że nie było to żadne proroctwo, lecz opis Ozeasza pewnego faktu historycznego, mianowicie wyjścia Żydów z Egiptu. Tak się jednak złożyło, że żydowski pisarz użył wyrazu „syna" zamiast pisać „Mojżesz", no i ten fragmencik zdania, którego reszta jest przezornie pominięta, wydał się idealny ewangeliście do skonstruowania zeń proroctwa. Całe zdanie u Ozeasza jest takie: "A gdy Izrael był dziecięciem, umiłowałem go, a z Egiptu wezwał syna mego"

We fragmencie mówiącym o zdradzie Judasza pilny Mateusz odnalazł w ST u Zachariasza (chociaż w Ewangeliach z całą powagą pisze, że pochodzi to z Jeremiasza) taki oto fragment: "Bom rzekł do nich: Jeźli to jest dobre w oczach waszych, dajcie zapłatę moję, a jeźli nie, zaniechajcież; tedy odważyli zapłatę moję trzydzieści srebrników." (11, 12) i już Mateusz wiedział, że Judasz uczynił to dla 30 srebrników, nie baczył przy tym na tam prozaiczne pytania, jak: czy za Jezusa na tamtym terenie posługiwano się jeszcze srebrnikami czy już nie?

Ciekawostką jest to, że Stary Testament wymieniany jest w Nowym aż 321 razy, w tym występują 103 cytaty dosłowne, 100 wersetów nie podanych dosłownie oraz 118 odniesień do różnych epizodów ST. Biorąc pod uwagę rozmiary NT jest to zależność dość uderzająca





Temat: Dwarf
W tej chwili pisze maly off-topic, ale nie wiem gdzie to bedzie lepiej pasowalo:

+Proch w uzyciu wojskowym – 12 wiek (900 lat temu)
+Muszkiet – 14 wiek
+Bron skalkowa – 17 wiek
+Pierwszy parowiec (bocznokolowiec – nie nadaje sie do walki) – 1707
-Opis materialow przewodzacych i izolujacych – 1729
-Odkrycie i opisanie zjawiska elektromagnetyzmu - 1821
+Stal na masowa skale - 1855
+Piewszy parowiec napedzany sruba okretowa (inne rodzaje napedu nie maja sensu w statkach wojennych i dalekomorskich) – 1870
-Zarowka (projekt) – 1878

a teraz po co to tu:
tak to wygladalo z grubsza w naszym swiecie – w ramach krotkiej pogadanki historyczno gospodarczej (tak- studiuje ekonomie) – sa to tylko nie ktore wynalazki ktore jednoczesnie byly wynikiem i dalej napedzaly rewolucje przemyslowa. Rewolucja przemyslowa, to taki okres w historii swiata, kiedy nalge pojawily sie fabryki, wielkie miasta w duzej ilosci, robotnicy (jako nowa klasa spoleczna), pociagi, a w drugiej czesci rewolucji przemyslowej prad, tramwaje, telegraf, guma, samochod a w koncu samolot. Dlaczego tak sie uczepilem tych kilku zabawek? Otoz- nie da sie zbudowac efektywnego parowca bez wydajnych silnikow parowych, rozwinietej gospodarki i kilku detali ktore pomine. Aby zbudowac wydajny silnik parowy potrzeba znow rozwinietej gospodarki, dobrej jakosci stali (stali- nie zelaza) w duzych ilosciach i znowu kilka detali ktore pomine. Aby miec tyle takiej stali trzeba miec bardzo dobre piece hutnicze (martenowski bodjaze)- a do tego trzeba po raz kolejny rozwinietej gospodarki, rudy zelaza i wegla oraz masy kasy. Problem kasy odkladamy na bok. “rozwinieta gospodarka” to taka, w ktorej: 1.istnieje dosc wolnych srodkow produkcji, aby moc prowadzic prace badawcze 2. istnieje dosc srodkow na produkcje danego dobra 3. istnieja mechanizmy rynkowe, finansowe i prawne- jak banki, sady (w miare sprawiedliwe), systemy kredytowe, gieldy akcyjne i takie tam... Przyklad – w starozytnosci tylko faraonow bylo stac na piramidy (i to tez chyba nie wszsytkich) – teraz, kiedy dostepnych jest wiecej srodkow – ludzi, ktorzy mogli by sobie na nie pozwolic tez jest troche wiecej....
wszystkie wymienione przezemnie na poczatku tego psotu wynalazki istnieja w swiecie dluzej nawet kilka razy dluzej- kilku jeszcze (chyba) nie ma- ale to tylko kwestia czasu – pewnie krotkiego.
wiec skoro wynaleziono rzeczy typu muszkiety, parowce, kolej, banki i kilka innych to zaraz w swiecie drgast wybuchnie rewolucja przemyslowa – i zamiast klasycznego fantasy zrobi sie jakas mieszanka- ktora tez oczywiscie bedzie miala swoje uroki, ale czy tego wszyscy tworca chca?
Wiekszyc tych wynalazkow jak juz wykazano (glownie dzieki kolei idelianskiej) juz nie ejst w rekach tylko krasnoludow...

Oczywiscie mozemy wszyscy udawac, ze nic nie widzimy, ale wtedy pierwszy inzynier albo kuopiec, albo rzemieslnik bedacy postacia gracza bedzie mogl ruszyc lawine – szczerze mowiac sam chetnie sprobuje...



Temat: Bezpieczeństwo wybranych-perspektywy


Jak najbardziej nie burzy uważam, ze Bóg nie chce rpzymuszać chociaz moze.

Na to nie masz dowodow.

Dowody są na jedno nawrócenie Pawła a na drugie uzdrowienie Bartymeusza. To Bartymuesz wołał, robił jedyną rzecz jaką mół uczynić.


Tak samo jak jest zaskoczony. Czy to znaczy ze Bog jest jak czlowiek i nie wie wszystkiego? Czy Ty jak widzisz "rysunke" swojego dziecka na ktorykm 7 kresek to tatus to nie pochwalisz go? choc nie ma wspolnego to nic z rzeczywistoscia? Bog sie "antropomorfizuje" CO nie znaczy ze zmienia zdanie. Chyba ze nie wie wszystkiego.

W kisedze Amosa mamy wyraźnie pokazane zmienienie zdania przez Boga, przecież Bóg nie mógł kłamać, kłamstwo ejst grzechem.

PostWysłany: 2007-11-15, 11:54 Temat postu:
rekabita napisał/a:
Cytat:
Rekabito JA WIEM ze DETERMINIZM wynika LOGICZNIE z tych tekstow. ja jednak nie UFAM logice jako OSTATECZNEMU czynnikowi. Wierze Jezusowi. Ja nie znalazlem na temat wolnej woli nic. Znalazle OPISY ludzkich dzialan i wyborow. jednoczesnie wiem ze jak w wypadku FARAONA, EAZAWA JAKUBA PILATA JUDASZA i mnostwa innych przykladow za TYMI DECYZJAMI stoi BOG.
Ten tekst pokazuje tylko ze Bog moze NIEZBAWIC ludzi z ich twardosci - SLowo pozostwic wskazuje na aktywnosc BOga MOGL ICH Z NIEJ wyciagnac. ! co burzy twoj obraz Boga ZAWSZE chcacego zbawienie czlowieka.
Jak najbardziej nie burzy uważam, ze Bóg nie chce rpzymuszać chociaz moze.

Na to nie masz dowodow.
rekabita napisał/a:
Znalazłem wiele przykładów gdy na podstawie wolnej woli ludzi Bóg zmieniał swoje postanowione wyroki (Zagłada Izraela na pustyni, Wybicie wszystkich chiwijczyków, sprawiedliwy i niesprawiedliwy u Ezechiela, upadek Niniwy za 40 dni u Jonasza, Wyrocznia chuldy o pozostawienie i oddaleniu niewoli od Judy ze wzgledu na wierzacego króla)

Tak samo jak jest zaskoczony. Czy to znaczy ze Bog jest jak czlowiek i nie wie wszystkiego? Czy Ty jak widzisz "rysunke" swojego dziecka na ktorykm 7 kresek to tatus to nie pochwalisz go? choc nie ma wspolnego to nic z rzeczywistoscia? Bog sie "antropomorfizuje" CO nie znaczy ze zmienia zdanie. Chyba ze nie wie wszystkiego.
rekabita napisał/a:
Te przykłady istnieją uważam zaś ze człowiek nie ejst w stanie sam czynić cos dobrego bez Boga. O pozycji człowieka niewierzącego pisałem w porpzednim poscie (akurat go uzupełniałem) Apostoł Paweł stwierdza ze Bóg chce zbawienia każdego człowieka ja nie moge temu się sprzeciwić.


Jak juz samo widzisz ten sam Pawel pisze w tym ontekscie ze:
Wszyscy to krolowie.
Chce tez zatwardzic ludzi.


i to sie tyczy tych co do niego nie wołali.


Ale jednak wykona swoj plan. Tak jak wykonal co do milisekundu plan w Pilacie. Czy Pilac mogl cods innego zrobic? A ci ludzi beda mogli?


Piłat uległ naciskom ludzi, niemało zamieszek było w judei, a kazdy chyba bałby się o swe zycie jako niewierzący



Temat: Mazurzy woleli śledzie niż płocie i karasie
Mazurzy woleli śledzie niż płocie i karasie

Czy wiesz, że mieszkający nad Wielkimi Jeziorami woleli ryby morskie niż słodkowodne? Za kilka dni ukaże się książka "Mazury. Słownik stronniczy, ilustrowany" - kompendium wiedzy o regionie i "czytadło" nie tylko na lato


Fot. Tomasz Waszczuk / Agencja G

Słownik to "zaszczytna" 13 pozycja w cyklu wydawniczym "Moja Biblioteka Mazurska", realizowanym przez Oficynę Wydawniczą "Retman" z Dąbrówna. Waldemar Mierzwa, wydawca i redaktor, wpadł na pomysł napisania pierwszej mazurskiej encyklopedii. Autor nie silił się na popisy swojej wszechwiedzy o Mazurach. Do przedsięwzięcia namówił 44 osoby, m.in. z Giżycka, Węgorzewa, Szczytna, ale też i Olsztyna, Warszawy czy Poznania. 610 haseł, które znajdziemy w słowniku, zaproponowali i napisali znawcy tematów. Tajniki flory i fauny zdradza Marian Szymkiewicz, dyrektor olsztyńskiego Muzeum Przyrody, poeci Zbigniew Chojnowski i Wojciech Kass są autorami haseł o literaturze i tych, którzy przed laty piękno Mazur przelewali na kartki papieru. O Gołdapi słynącej z kartaczy - mazurskiego specjału z tarkowanych ziemniaków i mięsa - pisze Jarosław Słoma, gołdapianin, zastępca marszałka województwa.

Całość wydana w twardej oprawie, opatrzona 250 kolorowymi ilustracjami. Część słownikowych fotografii, nigdy wcześniej nie była publikowana, a zdobyli je lub samodzielnie wykonali autorzy haseł.

Słownik nosi podtytuł "stronniczy" i taki jest też w rzeczywistości - co nie znaczy, że dopuszczono się tu jakiś przekłamań. Jak podkreśla wydawca we wstępie - pisano go "bardziej sercem niż rozumiem". Za cel przyświecała mu próba odpowiedzi na pytanie o dzisiejszy krajobraz kulturowy Mazur. - Spotykam ludzi, którzy mają już dość opowieści o powojennej martyrologii Mazurów - twierdzi Mierzwa. - Dlatego nie szukamy ani odpowiedzi na pytanie, ile gramów polskości mieli w sobie Mazurzy, ani śladów podkreślania niemieckości tej ziemi.

Nie sposób jednak pominąć haseł narodowościowych czy religijnych. Można się spodziewać, że część z nich wzbudzi kontrowersje. Kim dla Mazura był Polak i Niemiec? Pierwszy to "sąsiad, ale w powszechnym mniemaniu określenie to uchodziło nawet za zwrot obraźliwy". Drugi to "współobywatel wschodniopruski, lecz jednak ktoś obcy. Śpiewano "Ni rozumu, ni sprawy, bo co z Niemcem za mowa, ni z nim żadnej zabawy, bo sam siedzi jak sowa".

Atutem słownika jest różnorodność i bogactwo haseł. Choć przeważają nazwiska i miejscowości daleko im do naukowych życiorysów postaci czy przewodnikowych opisów. Czytając o jeziorze Mamry autor przypomina nam kadr z filmu "Faraon" - mamerskie trzciny, po których egipską łodzią płynie Jerzy Zelnik, udawały... Nil.

Zawiodą się ci, którzy myślą, że o Mazurach wiedzą już wszystko. Ile osób wie, że w 1994 r. Bojerowe Mistrzostwa Świata w Giżycku odbyły się... na Zalewie Zegrzyńskim? "Zjechało 240 zawodników z ekipami. W mieście wszystko było zapięte na ostatni guzik, w jednym z kościołów odprawiono modlitwę w intencji siarczystej zimy, która w znacznej części została wysłuchana: jezioro pokryło się 40-centymetrowym lodem i... 40-centymetrową warstwą białego puchu, co uniemożliwiło starty".

Słownik to także gratka dla tych, którzy dopiero chcą poznać mazurska krainę. Dowiemy się, że region posiada nawet własną flagę, jasnobłękitno-biało-czerwoną - nie jest to produkt marketingowy, ale symbol nawiązujący do studenckiej korporacji "Masovia" powstałej w 1830 roku na uniwersytecie królewieckim.

Książka może też być przyjemną pozycją dla tych, którzy przyjeżdżają na Mazury na urlop. Ale mieszkańcom stolicy włos na głowie może się zjeżyć, gdy odnajdą tu hasła takie jak "warszawka" - tym mianem poza niesfornymi turystami określa się np. ogrodzone i opatrzone tabliczkami "wstęp wzbroniony" brzegi jezior.

Na końcu książki są propozycje "Lektur nie tylko na lato" - wykaz książek naukowych i popularnonaukowych, prozy i reportażu oraz poezji, polecanych każdemu miłośnikowi tematyki mazurskiej.

Książka powinna być w księgarniach 20 maja.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn



Temat: Co do licha jest z tą Polską ? Dlaczego istnieje?
Jakub
Lata przełomowe w dziejach opisanych w tym filmie zaczęły się pod koniec lat 70-tych z rokiem 81- stan wyjątkowy.
Sądzę, że wówczas byłeś już dorosły, więc zrozumiesz o czym piszę.
W filmie tym biorą udział ludzie młodzi w wieku około 30 lat, którzy wówczas się rodzili a najwyżej w wieku kilku lat w świecie bajek i zabawek.
Czy te osoby dyskutują obecnie o czasach lat ich dzieciństa czy czasów Faraonów, jest bez różnicy, gdyż wszystko co o tym wiedzą pochodzi z opisów i opowiadań.

Druga grupa, to ludzie którzy już wówczas należeli do elity, raczej blizej niż dalej od koryta nazwanym w tym filmie "oknem".
Ci mieli czas i środki aby zajmować się gierkami wokół koryta, niewiele mając pojęcia o codziennym życiu mas pracujących i tak jest do dziś.
Mówi się o Solidarności, co ludzie wówczas chcieli a co teraz mają.
Taki gówniarz teraz mówi; "chcieli pełnych sklepów, teraz są, więc o co chodzi?"
Jedyny dziadek, też nie umie odpowiedziec o co właściwie chodziło. A skąd ma wiedzieć?

Ja powiem za niego.

Wiadomo było, że jest jakaś Solidarność ale nie było ŻADNEGO wiarygodnego źródła informacji kim są ci organizatorzy i gdzie.
Wiadomo było, że chcą obalić prosowicki rząd ale jaki mieli cel, okazało się później.
Teraz wiemy a krótko aby dyrektorzy firm stali się ich właścicielami.
W tamtych czasach głównym źródłem informacji były kolejki pod sklepami a tam wiadomo; z igły powstawały widły.

Wierząc nawet w rzetelność tych idei Solidarności zasłyszanych w kolejkach na mrozie często całonocnych, kiedy i jak odnaleźć tych organizatorów i w jaki sposób im pomóc?

Kto miał wówczas ku temu możliwości, czas, fundusze.......

Weźmy ówczesną rzeczywistość.
Mąż i żona musieli pracować aby mieć za co wyżywić rodzinę. Pozostały czas to kolejki, jak i gdzie wydobyć spod lady kostkę margaryny, gotowanie, pranie i szybki sen.

Na pierwszym miejscu, zawsze będzie przetrwanie i to był podstawowy i główny problem i troska niemal wszystkich Polaków wówczas a nie gierki garstki przy korycie czy starających się zająć ich miejsca.

Na to nie było ani czasu ani nastroju ani możliwości ani rzetelnych żródeł informacji o co chodzi.
O tym właśnie całkowicie zapomniano w tym filmie smarkaczy w pieluchach z tamtych lat.

Oczywiście jak zawsze w takich wypadkach, chodziło o pieniądze dla tych co bliżej koryta jak Wałęsa a potrzebowali poparcia nieświadomego motłochu.

Tak się też stało. Wałęsa i jego przydupasy kasę mają a motłoch został dalej motłochem.

Zapomniano też o celowym niszczeniu żywności, zamiast zaopatrzenia pustych wówczas sklepów.

Dlaczego tak się działo?
To należy do systemu manipulacji ludźmi, co częściowo uświadamia nam Icke i podobni ale niezbyt dokładnie.

Rzecz w tym, że na całym świecie robotnik może zarobić tyle aby przeżyć.
Jeśli te masy są grzeczne i po pracy zajmują się grą w golfa, TV, filmy, piciem piwa, różańcem, grami w komputerze itd. mogą zarabiać nieco lepiej.
Ten system manipulacji dba, aby wszyscy mieli czas dokładnie wypełniony myśleniem o nieistotnych bzduach.

Jeśli coraz więcej wyrobników znajdują czas na myślenie co i dlaczego dzieje się w koło nich zmniejszają zarobki aby dłużej pracowali i więcej myśleli o własnym i rodziny przetrwaniu.

Taka śruba dokręcana jest stopniowo na całym świecie.

W Polsce, całkowicie pustosząc sklepy doprowadzono ludzi do sytuacji w której nie mieli już na nic czasu, poza kombinowaniem jak przetrwać.

Doprowadziło to do konieczności odsunięcia od głównego koryta parę ważnych figur ale z dobrym zaopatrzeniem nawet dla ich wnuków.
Mniej znanych poprzenoszono ze stołka na stołek, czasem z miasta do miasta, zmieniono trochę nazw np; z PRL- Prywatne Ranczo Leonida na RP- Ranczo Papieża, dyrektor stał się właścicielem, którym praktycnie już był wcześniej itd.
Z zewnątrz patrząc, zmiany ogromne a faktycznie?
Ubogi robotnik jest jeszcze biedniejszy niż był a kto był na stołku siedzi w fotelu.

To nie żart. Polska faktycznie była własnością/republiką ZSSR, potem za Glempa i jego marionetki Wałęsy farmą Watykanu a teraz republiką UE.

Różnica jest zaledwie taka, że niegdyś ponoć Polska (jeśli to jeszcze Polska) otrzymywała dyrektywy z Kremla a teraz z Brukseli.
Czy przypadkiem Polska nie przestała istnieć już w 1939 roku?

Jeśli ktokolwiek chce mi wmówić, ze jest lepiej niż było, niech mi powie od kiedy w "naszym kraju" dworce kolejowe stały się hotelami a śmietniki stołówkami i dlaczego?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 76 wypowiedzi • 1, 2

    Linki