Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne torebki





Temat: Zabawy dla roczniaków -podzielmy sie propozycjami!
Babilon tez mi sie spodobal Twoj watek.
Jestem mama prawie 15 miesiecznego Sebastianka. Zabaw ma miliony.
Na pierwszym miejscu jest szafka w kuchnie z wszelkimi pudelkami.
Szafka z garnkami jet tez atrakcja, ale musze uwazac, bo juz zdazyl mi zbic
szklna pokrywke. Ale szuranie garnkiem po kaflach jest na topie.
Bawienie sie w a kuku, chowam sie za kocem. czasem tez nakladamy sobie koc na
glowe. Pozniej Sebek robi juz to sam i cieszy sie jak go odkryje.
Rzucanie pilka tez jest fajne.
No i moja torebka pelna skarbow. Zawsze jest cos ciekawego.
uwielbia tarzanie sie po lozku. Wtedy moze sie nawet rzucac, bo go asekuruje.
No i szafki z kasetami video. NAjlepsze sa pudelka od kaset, bo mozna je
porwac. Sa straty, ale coz takie sa uroki
Takze zakrecanie nakretki w butelce jset bardzo fascynujaca






Temat: Co robić z roczniakiem???
A ja odpowiem nietypowo.
Moja córeczka ma już 2 lata ale kiedy miała roczek też była zima i też
spędzałysmy masę czasu w domu.
Z mojej perspekywy nie ma co sie tak strasznie napinać na wymyślanie zabaw w
tym wieku. Wystarczy obserwować dzieciaka i iść za tym co robi. Rozwala klocki,
proszę bardzo. budowac więcej żeby mógł rozwalać. Kocha wyjmować ziemniaki z
torebki - zostawić nierozpakowane zakupy i pozwolić 'rozpakowywać' przez pół
godziny.
Dla dziecka wszystko jest odkryciem.
A na potwierdzenie, że ta metoda skutkuje i nie jest wymysłem leniwego rodzica
powiem, że moja córeczka w wieku dwóch lat płynnie mówi (!) pełnymi zdaniami,
liczy do 10, rozróznia wszelkie kolory, bawi się w zabawy sytuacyjne i sama
wychodzi po drabinie 5 metrów do góry Więc mamy efekty
Ja jestem zwolennieczką metody 'rodzice objaśniają swiat, który odkrywa
dziecko'. Oczywiście nie mam nic przeciwko podsuwaniu fajnych rzeczy w tym
wieku ale bez przesady (za przesadę uważam zabawy fundamentalne - sorry) Na
wymyślanie i urozmaicanie przyjdzie jeszcze czas. uwierzcie

pozdrawiamy
Miniutka i jej dwie córeczki






Temat: zakupy w Indiach
Hejka

Wszelkiego rodzaju bawelniane chusty, szale i apaszki o przepieknych, niedostepnych u nas, kolorach.
Ubrania o innych krojach, szerokie spodnie, kolorowe spodnice, dlugie wzorzyste tuniki do spodni.
Mnostwo przypraw i korzeni.
Przepyszna herbata i kawa, najlepiej kupowana bezposrednio w sklepach przy prlantacjach- pytaj o te najlepsza ortodox.
Wyroby z drewna.
Torebki i buty skorzane i tekstylne- sliczne kolory i czasami zaskakujace wzory.
Kapy na lozko z poduszkami- kunsztowna robota i fajne wzory.
Kamienie szlachetne i polszlachetne oprawione lub nie.
Kosmetyki z naturalnych olejkow (uwielbiam kokosowy).
Gumki durexa- sa tam tanie jak barszcz ;))
Chipsy Lays- piekielnie ostre i smaczne ;)
Na Goa tani alkohol- pol litra przyzwoitej wodeczki kosztuje kolo 10 zl.




Temat: co robic z prawie 5 miesieczniakiem
z dawaniem worka szeleszczacego to chyba nie o twoja wyobraznie chodzi )
przeciez dziecko lubi jak cos szelesci, moj oprocz normalnych zabawek lubi
butelke plastikowa po wodzie, torebke papierowa (dosyc mocna, jeszcze nie
jest 'wymemlana', no i trzeba uwazac kiedy rozmieknie), lyzka do nakladania
kulek ziemniaczanych, kubek po jogurcie, stary telefon kom., stara klawiatura
(zeby mi tej przy kompie nie stracil) i co?

poza tym pokaz jak sie zapala/gasi swiatlo to jest bardzo interesujace dla
takich maluchow, mam jeszcze swiatelko od roweru czerwone pulsujace tez jest
bardzo zajmujace, stanie przy lustrze i nakladanie sobie czapek, kapeluszy i
strojenie min tez jest b. fajna zabawa



Temat: Babska sprawa - zapytanie do kobitek :-)
Babska sprawa - zapytanie do kobitek :-)
Hej dziewczyny!
Wybieram się do Berlina, a słyszalam, że są tam rownież sklepy (pomijając te
drogie jak przystało na stolicę )w których można mega tanio kupić fajowe
ciuchy tj. jakieś fajne portki jeansow. i inne tanie torebki itp
Za np. 2 czy 4EURO Pytanie brzmi, tylko GDZIE ?
Znacie na tyle Berlin żeby mi podpowiedzić gdzie mam zrobić nalot?
Za wszystkie podpowiedzi z góry dziękuję




Temat: Zapytanie
Ostatnio czytałam jakas ulotke, ze bardzo fajnie jest pracowac w
Biedronce, dbaja o pracowników i jak sie urodzi dziecko to daja taki
sestaw startowy niezbednych rzeczy na poczatek, pieluszki, smoczki i
butelki;?
Ja nie bardzo sie interesowalam tematem karmienia, nie czytalam za
wiele w ciazy, ale wiedzialam, ze bede karmic piersia, bo nie moglam
zniesc tej nazwy: sztuczne, modyfikowane, mieszanka.
Jak bym miała zjeść sztuczna albo modyfikowana marchewke to by mi
sie cofneło. Wlasna wyobraznia podpowiadala mi , ze mleko z cycka
krowy do postaci proszku musi przejsc bardzo meczaca droge.
Nigdy by mi dogłowy nie przyszlo zrobic sobie herbate w proszku czy
zupe jarzynową z torebki. Tak zostałam wychowana chociaz temat
karmienia piersia jako taki nigdy sie w domu nie przewijał. Moze
karmienie piersia nie wygra ze sztucznym pod wzgledem promocji, ale
bardzo moze pomoc uswiadamianie ludzi na temat zywienia wogóle, a
teraz chyba taka moda. Wiele ludzi uważa reklame za zrodlo
informacji - mysla ,ze zdrowo jedza bo jedli krem z kalafiora
winiary- to jest chore, ale coraz wiecej pozytywnych akcji,
uswiadamiajacych, ze kurczak nie rosnie w tesco, mleko nie daje
kartonik, a krowa i moze mlode mamy bada bardziej zastanawiac sie
przed otwarciem sztucznego mleka "co to wlsaciwie jest"



Temat: Baza danych kulinarnych.
Fajnie, ze macie tam polskie sklepy. Ja nie wiedzialam czy tu w Japonii
znajde w sklepie make zytnia, wiec przezornie zabralam z Polski zurek
w torebkach(calkiem niezly) i obowiazkowo majeranek
Z reszta skladnikow nie bylo tutaj problemu.
Moj maz jest prawdziwym smakoszem zurku i w Polsce zamawial go w kazdej
knajpce, dzieki czemu posmakowal roznych regionalnych odmian tej zupy.
Ale zurek mojej roboty(czyli z torebki , tez mu smakuje.
Przynajmniej tak mowi...



Temat: Artykuł na temat mleka:-)
Ale fajnie wymyślili z tym stałym dostępem do pastwiska. Widać jest trochę
prawdy w reklamie Milki.
Kiedyś przywiozłam z Francji ser, nie pamiętam nazwy, pachniał bardzo
intensywnie, mimo, że był opakowany w papier i cztery torebki plastykowe. Mąż
zabronił mi go trzymać w lodówce, bo wszystko przesiąknie, a ja na to: Coś ty? W
lodówce? Straciłby aromat!"
Do tego czerwone wino, bagietka, poezja.
Ech, zazdroszczę, Szwajcaria jest taka piękna. Byłam kiedyś przejazdem. Od
zawsze marzą mi się narty w Szwajcarii, najlepiej we francuskim fragmencie,
żebym się mogła dogadać.



Temat: wozek, sanki , buty i czasem pranie na klatce
nikomu nie chce niczego udowadniac, probuje dyskutowac z wczesniejszymi wypowiedziami, ze co
powiedza zagraniczni goscie jak wejda na taka klatke schodowa. otoz nie powiedza nic zlego. holandia,
no to fajny przyklad podalas, szczegolnie w malych mieszkaniach w amsterdamie... jesli jest (a raczej
nie ma) miejsce na klatce schodowej to zapewniam cie ze wozek dzieciecy moze tam stac, o rowerze
nie mowie z wiadomych wzgledow. btw, nie uzywam zaslon i firanek, nie uzywam zaluzji (brr).

argument magazynowy:
pokaz mi jeden magazyn modowy w ktorym pokazane jest prawdziwe wnetrze damskiej torebki
niestety takie poczucie estetyki jest poczuciem z magazynu wnetrzarskiego, to smutne.

to co probuje pokazac to roznica pomiedzy syfiarstwem jakim jest wystawianie smieci i butow a
normalnym zyciem jakim jest postawienie na klatce wozka czy sanek (tak by nie przeszkadzaly podczas
ucieczki podczas pozaru oczywiscie)
jednym z kryteriow wyboru mieszkania byl spokoj i bezpieczenstwo. to ze jakis dzieciak zostawia rower
pod klatka, czy sanki na polpietrze swiadczy o tym ze nie ma zagrozenia ze ktos to zaraz rabnie.
wielokrotnie przypadkiem zostawialem otwarty samochod i nigdy nic z niego nie zginelo to tez dobrze
swiadczy o tym miejscu.

coraz czesciej mam wrazenie ze na forach pisza wiecznie spieci ludzie z jakimis cechami
nauczycielskimi i politykierskimi, naprawiacze swiata. kaman gajs, troche dystansu.



Temat: Torebka z kokardami - pilne!
Dziewczyny, skusiła się któraś na tą torebkę? Ja dostałam wczoraj lusterko i ta
bordowa "skórka" jest bardzo fajna Ale czy torebka jest równie
interesująca? Czy te kokardki z jasnej dermy :-o nie wyglądają tandetnie?



Temat: moje torby :-)
Fajne te torebki. Mnie najbardziej podoba sie "almost predictable". Ciekawy
nadruk...Jestem pod wrazeniem, ze sama szyjesz te torebki... Gratuluja i zycze
powoddzenia ;-)



Temat: Extra torebki w krakowie - gdzie?
widzialam fajna torebke wgalerii centrum taka biala z rozowymi elementami i
jeszcze z jakimis kolorkami, stylish jednym slowem ja bym taka chciala dostac !!



Temat: polscy projektanci mody we Wrocku!
Fajna torebke tam nabylam, a moja siostra kaszkiet odlotowy slynnej Marty Ruty!



Temat: kawa czy herbata?
ja mam raczej problem z niemożliwością przytycia, więc nie katuję się czerwoną
herbatką. bo próbowałam oczywiście i czerwonej, i zielonej, i jak na razie to
pijam rumiankową z miodem i cytryną :) z torebki, ale fajna :)



Temat: Światowa moda za grosze
Fajna torebka FENDI. I cena - super:)



Temat: Klaudia i Piotr
ona ma fajna torebke, ale makijaz na nie.



Temat: Dobry wieczor :)
cześć:) ja
niedawno dotarłam do domu z małych zakupków.
Kupiłam jasną torebkę:) i fajne szorty na lato (które mam nadzieję, że będzie
jednak?), a także dużą ilość smakowych herbat.




Temat: Mam do sprzedania pare fajnych rzeczy
Mam do sprzedania pare fajnych rzeczy
mam do sprzedania pare fajnych rzeczy min. torebka z rafii 2 torebki
koktajlowe i pare kosmetyków. O kontakt prosze na maila.




Temat: DZIEWCZYNY GDZIE U NAS MOZNA KUPIC MODNE TOREBKI?
KOCHANA CHYBA SIĘ TU NIEDAWNO PRZEPROWADZILAS CO??? W CHEŁMNIE NIE ZNAJDZIEJ NA
SIEBIE NIC FAJNEGO!!!BARDZO RZADKO ZDARZAJA SIE FAJNE RZECZY
PRZYKRO MI ALE JESLI CHCESZ FAJNA I MODNA TOREBKE POJEDZ SOBIE DO TORUNIA ;))



Temat: Extra torebki w krakowie - gdzie?
jest fajny sklep rog Marka i Florianskiej -buty i torebki, duzo modeli,
przeceny mozna pogrzebac ipomacac, bo stoja na polkach.



Temat: Fajny sklep na ustroniu...M-Boutique dla kobiet
Fajny sklep na ustroniu...M-Boutique dla kobiet
Na ustroniu znajduje sie fajowy sklepik z ciuchami damskimi posiada rowniez
paski,szale torebki.Sklep znajduje sie kolo zajezdni autobusowej.naprzeciw
nowo budowanej hali sportowej.



Temat: DZIEWCZYNY GDZIE U NAS MOZNA KUPIC MODNE TOREBKI?
do JA : kochana nie rób z Chełmna wiochy bo tak nie jest i w Chełmnie możena
kupic fajne , modne i nie drogie rzeczy. Zajmuje sie modą od paru lat i jesli
chodzi o torebki to zauwazyłam ze są takie na czasie i takie ktore dopiero
wejdą w mode.



Temat: Czy porownujecie sie z innymi pod wzgledem urody?
Nie porównuję się, ale zdarza mi się obejrzeć na ulicy za fajnie ubraną
kobietą. Raz nawet jedną zatrzymałam żeby jej powiedzieć, że ma genialną
torebkę, i zapytać gdzie ją kupiła. Niestety, to była torebka po babci.



Temat: Wyprzedaze
Moje kolezanki Hiszpanki pokazywaly mi fajne ciuchy i torebki wlasnie z MNG i
mowily, ze to jest Mango....ciotka z Paryza tak samo mowila na swoja torebke.

moze u nas jest inna firma mango?

mam skojarzenie hahaha...mi mango sie kojarzy z tele-zakupami hahahaha



Temat: DZIEWCZYNY GDZIE U NAS MOZNA KUPIC MODNE TOREBKI?
Jest nowo otwarty sklep,w bramie zaraz za Bramka (obok salonu Donatella).
Proponuje pojsc i zobaczyc,bo sa na prawde bardzo fajne,oryginalne (i co
najwazniejsze po 1 sztuce:) torebki a ceny sa dosc przystepne.



Temat: nowi znajomi
nowi znajomi
jestem konsultantka avon sama uzywam tych kosmetykow i jestem
zadowolona chodz nie wszystkie sa dobre oprocz kosmetykow sa tez
fajne dodatki tj.bizuteria,torebki,portfele zainteresowanych prosze o
kontakt meilowy motylek22@vp.pl



Temat: allegro
allegro
Mam pytanie czy kupujecie cos na allegro, np ubrania , torebki itp?
Ja sie wlasnie zastanawiam nad tym gdyz widzialam pare fajnych i orginalnych
rzeczy i w rozsadnej cenie ale boje sie jaka jest ich jakosc ?
Czekam na wasze opinie



Temat: katalog 06- opis
aha i jak wyglada ta torebka za 50 gr ??? jakas niesamowicie tania jest
fajna jakie kolorki wielkosc itp ??



Temat: Sukienka na wesele
jak chcesz ozywic "kreację" wrzuć buty i torebke w jakims zdecydowanym,
kontrastowym ( w stos. do kiecki) kolorze> Widziałam fajnie i nienudno to
wygląda.



Temat: butik na Ochocie
Przy Pruszkowskiej w pawilonach obok banku Millenium został otwarty fajny sklep
z ubraniami (Revue). Świetny wybór, ubrania również dla dzieci i młodzieży,
torebki, buty. Wszystko świetnej jakości a przede wszystkim bardzo modne ;)



Temat: jakie prezenty macie dla mam?
kosmetyczka
A ja z siostra zrobilam zrzutke i zafundowalysmy mamie fajny relaksujaco-
liftingujacy i takie tam zabieg kosmetyczny.

Torebke od nas dostala niedawno :-)) tez wlasnie taka na lato: bialo-bezowa




Temat: Nowy damski Lacoste- Touch of Pink (ang.)
Jeśli miałabym wybierać torebkę z wyższej półki, podobają mi się te firmowane
przez Ferragamo.I design flakoników jest fajny, zakręcony, kopnięty




Temat: CZY WYROBY ZE SKÓRY W GRECJI OPŁACA SIE KU
W Paralii kupilem zonie piekne norki do kostek (cale skorki, a nie zszywane ;)))

i kosztowaly nieduzo...

Buty byly fajne w Salonikach...

Jezeli chodzi o wyspy to torebki mozna dosc tanio kupic i jest nizly wybor
wzorow.



Temat: sprzedam, oddam, zamienię
ma do sprzedania fajną sukienkę do komunii. cena 400 do ewentualnej
negocjacji, torebkę dorzucam gratis. jeśli ktoś jest zainteresowany
to proszę pisać na maila gazetowego, mogę również przesłać zdjęcia



Temat: Antidotum na depresję-książki Paulo Coehlo polecam
Coelho, Nasz Dziennik, fajne pisemko, solarium, dorato, kapuczino z torebki, ksiazki, pilniczki,
halabardy,swiczki - wow!




Temat: co robic z prawie 5 miesieczniakiem
hmm ja dawałam małą torebkę foliowa , taką do kanapek ...zeby poznał dotyk żeby
zobaczył jak fajnie szeleści hmm "pobawił się" i rzucił w cholerę na podłogę hehe




Temat: Pies w wielkim mieście
Fajna akcja, ale niestety jeszcze nie spotkałam nikogo sprzątającego
po swoim psie... Szkoda, że dzieciaki wyciągają te torebki i
niepotrzebnie je marnują. Rodzice - pogadajcie ze swymi pociechami
na ten temat.



Temat: Ocalić od zapomnienia ( endo )
Fajny pomysl.
Ja bym chciala ocalić od zapomnienia papierową torebkę ze słowniczkiem
polsko-suahili. Może zrobię jej zdjęcie (ale i tak nie da się go tu zamiescic).




Temat: jak reagujecie na obcych?
jak reagujecie na obcych?
rozmawiałam niedawno z przyjaciółką na temat bycia zaczepianą przez obce osoby. zarówno w ten pozytywny, jak i negatywny sposób.
analizowałyśmy, jak się wtedy zachowujemy, okazało się, że nawzajem możemy siebie uczyć :)

ona jakby z góry zakłada, że każdy człowiek ma dobre intencje. ona im wierzy, nie chce ich ranić swoją np. arogancją. dlatego trudno jej poradzić sobie z nachalnymi typami, wtedy się peszy i uśmiecha, nie potrafi powiedzieć "dość", natomiast chętnie zaczepiają ją fajni młodzieńcy, no poza tym jest ona b. atrakcyjna :)

u mnie odwrotnie. ja potrafię zmrozić człowieka jednym słowem. a nawet nie słowem - gestem. podchodze do ludzi bardzo nieufnie, na zasadzie spodziewania się najgorszego (najwyżej się miło zaskoczę :)). jestem od zawsze osobą, która "spławia". :) ktoś np. w pubie jest nachalny, a ja od razu mówię: nie mam czasu. albo: muszę iść. albo ktoś o coś pyta a ja robię to w taki sposób, że ta osoba wie, że sobie ze mną nie pogada.
wysyłam jakieś profesjonalnie złe wibracje, mogę pozbyć się każdego natręta.
takie nastawienie powoduje, że rzadko kto zaczepia mnie ot tak, np. nigdy nie zaczepiał mnie nikt miły, z czystymi zamiarami - najwyraźniej widzi, że jestem ostra laska :)

ostatnio, pod wpływem terapii czy jakiejś przemiany która się we mnie dokonuje, zaczepiło mnie już kilka osób!!!! raz, żeby powiedzieć że mam fajną torebkę, innym razem w sklepie żeby spytać, czy to co kupuję jest smaczne itp. jestem w szoku!!!! mój wygląd się nie zmienił, wiec to nie to, że nagle jestem piekna :)
może promieniuje ze mnie wieksza "sympatyczność"???

jak wy reagujecie na obcych? macie z tym problemy?




Temat: Do Mam z Łodzi.
a w jakim wieku jst dziecko?
Wesołe miasteczko to wg mnie kiepski pomysł, bo samym miasteczkiem nie ma sie co chwalić (ruina), ale tuz za Lunaparkiem jest fajny duzy ogrodzony plac zabaw, idąc od Zoo trzeba przejść przez Lunapark, i zaraz za bramą wyjściową skręcić nieco w prawo.
Sale zaba były tu wielokrotnie, wątek jest chyba nawet podczepiony.
Manufaktura- jesli będzie ładna pogoda- na rynku jest "plaża", wielkia piaskownica wysypana morskim piaskiem, ogromna! Moje dzieciaki uwielbiają tam się bawić, a dla mnie to zbawienie, bo córka ze względu na alergię na koty nie może chodzić do miejskich piaskownic.
Ostatnio w gazecie była notatka o parku na ul. Karpackiej, postawili tam jakąś ścieżkę zdrowia, ale chyba taką bardziej pod dzieci. Jeszcze nie byłam, ale mam zamiar się wybrać.
Podczas brzydkiej pogody zabierałam dzieci do palmiarni, chociaz dla dzieci to krótka rozrywka, ale zawsze cos. Do Galerii, tam na dole jest taki mini placyk zabaw, ale fajny i bezpieczny, a dla dzieci najwazniejsze jest , żeby sie pobawić w towarzystwie innych dzieci.
Do figlorajów chodzimy, najczęściej do Stumilowego Lasu (www.stumilowy.pl), figloraj malutki, i skromny, przy tych wszystkich innych, ale płaci sie jeden bilet (10 zł od dziecka) bez limitu czasowego. A moje jak sie bawią, to co najmniej 4 godz. Do tego kawa, herbata- w bardzo rozsądnych cenach (ostatnio w figloraju na Pomorskiej- "Piotrus Pan" pani zrobiła mi kawę... z torebki, typu 3w1, i to taką, że się wypić nie dało, za... 3 zł. W sklepie taka torebka kosztuje 50 groszy)
Fajny, duzy i oryginalny figloraj jest w Manufakturze, dość drogi, ale jesli możesz zapłacić, to warto. I jesli tam pójdziesz, to pamietaj, że 3 godzina zabawy jest gratis, o tej informacji często "zapominają" tam wspomnieć. Sam figloraj jest bardzo ciekawy, moje córka go uwielbia. Obok jest eksperymentarium, takie muzeum (?) fizyki i techniki dla dzieci, ale mozna tam wszystkiego dotknąc, spróbować, zrobić samemu. Drogo, ale tez jakaś rozrywka.

Życze mile spedzonego czasu w Łodzi! My jutro własnie opuszczamy Łódź na całe 2 tyg, z czego baaardzo sie cieszę.




Temat: B.Oldskul Klub
B.Oldskul Klub
::B. Oldskul Klub: : spotkanie pierwsze -> robótki ręczne 1º
warsztaty, sala Akwarium2006-10-20 17:00:00 koniec : 2006-10-21

warsztaty twórcze/ projektowanie dodatków odzieżowych

narzędzia: skrawki materiału, masa samoutwardzalna, szydełka, kolorowa
włóczka, lakier do paznokci, sznurek itp.

wzory: jeśli chcesz przekonać się co można wyczarować z tych przedziwnych
materiałów, to przy użyciu najnowszych trendów i propozycji czołowych
projektantów, z wykorzystaniem własnych pomysłów „zrób to sam”!

fajna rzecz: wykonasz torebki, korale, naszyjniki, paski, breloczki, naszywki,
spinki oraz wiele innych (np. czapki!), w zależności od Twojej inwencji i polotu

zet pe te: poznasz kilka podstawowych technik, które pozwolą na
zaprojektowanie i wykonanie niebanalnych, tylko Twoich przedmiotów, według
własnego gustu i widzimisię!, a co będzie interesującym dodatkiem do ubrania
lub oryginalnym gadżetem

program warsztatów obejmuje między innymi:- podstawowe techniki wyrobu
torebek, korali szydełkowanych- technikę tworzenia biżuterii z materiału w
oparciu o sploty węzełkowe- sposoby tworzenia korali i małych form użytkowych
przydatnych do wykonania akcesoriów odzieżowych takich jak broszki, naszywki i
paski.

prowadzenie: Julia Krzyśków - z wykształcenia pedagog, z zamiłowania dizajner.
Projektuje własne kolekcje czapek, torebek, odzieży, a także przerabia i
wykonuje przedmioty użytku codziennego. Szydełkuje od ósmego roku życia,
projektuje i wykonuje za pomocą szydełka i włóczki wszystko na co ma ochotę,
od zabawek dziecięcych po elektroniczne instrumenty grające. Od kilku lat
prowadzi warsztaty, zarażając swoją pasją młodszych i zupełnie już dorosłych.

czas: warsztaty trwają 2 dni/ 20 - 21 października 20.10 piątek godz. 17.00 –
20.0021.10 sobota godz. 11.00 – 15.00

miejsce: Bytomskie Centrum Kultury dodatkowe informacje, e-mail:
promocja@bck.bytom.pl

dla kogo?: chętni od 14 lat

zapisy od 25.09 do 16.10 w BCK/ po, cz 9-18.00, wt, śr, pt, 9-16.00/

ZAPRASZAM SERDECZNIE!; )



Temat: Czy smakuje wam amerykanskie jedzenie?
Z punktu widzenia europejskiego turysty.
Pozwolcie, Panie, ze z Niemiec dorzuce swoje dwa grosze na ten temat.

Co ma do wyboru turysta w USA? Albo podrzedny fast food, albo bardzo drogie
restauracje. Zauwazalam absolutny brak porzadnej klasy sredniej, knajpek, gdzie
mozna po prostu zjesc dobra bulke z plasterkiem szynki, czy sera i lisciem
salaty, czy tez jakies szybkie jedno danie. O drozdzowce juz nie wspomne...
A jak juz cos sie zwie rastauracja, to nalezy do niej czekac w kolejce "to be
seated", i nawet zwykla salata jest zle przyprawiona.
Do znudzenia te same rzeczy, te same hamburgery i frytki pakowane w torebki
papierowe, i ta coca cola w ktorej jest cwierc litra lodu. Bardzo monotonne.
Albo te niby restauracje podajace na SNIADANIE jajecznice i smazone kartofle,
do tego nieodzowne toasty i kawe. Brrrr.

Z pewnoscia powiecie mi, ze nieparwda, ze malo widzialam. OK. Wierze, ze sa i
jakies fajne restauracyjki w USA. Ale gdzie? Jezeli sa, to trzeba chyba dobrze
wiedziec, gdzie ich szukac, w kazdym razie nie sa tak powszechne jak w Europie,
nawet w Niemczech, ktore dopiero w ostatnim 15- leci nadrobily wlasne braki
gastronomiczne, choc daleko im jeszcze do krajow srodziemnomorskich.

W domach, ktore odwiedzalam w USA, zauwazylam tak tesknote do polskiego
jedzenia, jak i tez wieksze lub mniejsze zamerykanizowanie (np. nalesniki na
sniadanie) i te wieczne toasty.

Inna sprawa, ktora rzuca sie w oczy jest to, ze Amerykanie wiecznie cos jedza i
przezuwaja. W kolejce do check- in na lotnisku stoja jeszcze z nieodzowna coca
cola w jednej rece i z pizza na papierowym talerzyku w drugiej. Pora dnia
oczywiscie nie odgrywa zadnej roli.

Coz, mile Panie, mam nadzieje , ze bedziecie dumnie propagowac polska, czy
europejska kuchnie i kulture stolu tam, gdzie jestescie.

Czego Wam zycze, pozdrawiajac z Niemiec

maria




Temat: Czy smakuje wam amerykanskie jedzenie?
maria421 napisa?a:

> Co ma do wyboru turysta w USA? Albo podrzedny fast food, albo bardzo drogie
> restauracje. Zauwazalam absolutny brak porzadnej klasy sredniej, knajpek,
gdzie
> mozna po prostu zjesc dobra bulke z plasterkiem szynki, czy sera i lisciem
> salaty, czy tez jakies szybkie jedno danie.

A ja zauwazam calkiem sporo samoobslugowych barow typu "soup & salad", ale w
duzych miastach. W malych miescinach dominuja "diners".

> O drozdzowce juz nie wspomne...

Ja drozdzowek nie lubie, ale jest tu ich dostatek, nazywaja sie Danish i mozna
je kupic (z calkiem pijalnym espresso albo cappuccino) w kazdej sieciowej
kawiarni typu Starbucks.

> A jak juz cos sie zwie rastauracja, to nalezy do niej czekac w kolejce "to be
> seated", i nawet zwykla salata jest zle przyprawiona.

To akurat jest kwestia lokalnych obyczajow - w USA rzeczywiscie do stolika
prowadzi hostessa, nie widze w tym nic zlego i nie ma to zwiazku z jakoscia
jedzenia ;-). A co do salat - tansze knajpy rzeczywiscie uzywaja straszliwych
sosow z butelki - bezpiecznie jest poprosic o "oil & vinegar on a side" jak Meg
Ryan w "When Harry met Sally"

> Do znudzenia te same rzeczy, te same hamburgery i frytki pakowane w torebki
> papierowe, i ta coca cola w ktorej jest cwierc litra lodu. Bardzo monotonne.

To prawda ze fast-foods typu McDonald, Burger King itp. sa wynalazkiem
amerykanskim, sa rzeczywiscie okropne i teraz panosza sie po calym swiecie. Ale
przeciez nie trzeba tam zagladac! To jest bardzo tanie, masowe jedzenie dla
bardzo biednych ludzi.

> Albo te niby restauracje podajace na SNIADANIE jajecznice i smazone kartofle,
> do tego nieodzowne toasty i kawe. Brrrr.

??? Tez nie lubie sniadan w tutejszych "dinerach", ale akurat jajka, toasty i
kawa to standardowe dania sniadaniowe na calym swiecie

> Z pewnoscia powiecie mi, ze nieparwda, ze malo widzialam. OK. Wierze, ze sa i
> jakies fajne restauracyjki w USA. Ale gdzie? Jezeli sa, to trzeba chyba
dobrze
> wiedziec, gdzie ich szukac, w kazdym razie nie sa tak powszechne jak w
Europie,

Zalezy gdzie. W duzych centrach odwiedzanych czesto przez turystow (NYC!) dobre
knajpy sa na kazdym kroku. Cena jest sprawa wzgledna. W Bostonie nie da sie
zjesc przyzwoitego obiadu za $20 od osoby, ale za $35 juz tak. Lunch
odpowiednio taniej. Nie wspomne o masie "etnicznych" restauracji, ktore z
reguly sa duzo tansze.

A znalezc dobre restauracje mozna np. pod www.zagat.com/ .



Temat: Telefon
Telefon
Mężydło kupił mi nowy telefon komórkowy. Wykosztował się chłopina, wydał całą złotówkę. Ja musiałam dopłacić dwadzieścia za kartę. Nic to, jest nowy. Ten stary był jeszcze całkiem dobry, nie psuł się, miał z boku fajne kółeczko do wybierania opcji, przez co przypominał mi odbiornik radiowy z zamierzchłej przeszłości miał też "kukułeczkę", która wydzwaniała godziny. Nie był jednak bez wad. Po pierwsze był bez "klapki", toteż wrzucony do torebki pomiędzy inne klamoty sam wybierał sobie jakiś numer i dzwonił do kogoś, chociaż ja wcale nie zamierzałam. Po drugie, mały ekranik z jeszcze mniejszymi literkami i cyferkami a to już jest spory ambaras. Z każdym rokiem bowiem, utwierdzam się bardziej w przekonaniu, że robią: coraz krótsze dni, coraz wyższe góry, coraz mniejsze litery i coraz ciemniejsze światło. Kiedyś do cztania wystarczała mi latarnia za oknem a do oświetlenia pokoju jedna lampka z żarówką 40-to watową.
Teraz 200W za mało. Toteż meżydło, zniecierpliwione moim przynudzaniem w sprawie małych liter i samodzielnie wybierającego numery telefonu w mojej torebce, nadszarpnął budżet i kupił. Model typu puderniczka, ekran na całą klapkę, cyfry i litery tak duże, że w okularach do dali muszę odsuwać telefon na odległość tylko jednej ręki. No, cudo. Teraz trzeba cudo zaprogramować, wprowadzić potrzebne telefony, dodać do nich odpowiednie dzwonki, dobrać dzwonki do przychodzących SMS-ów no i wogóle nauczyć się obsługiwać, bo przecież każdy model jest nowszy i wymaga całkiem nowej obsługi. Biorę instrukcję obsługi. To już nie jest żadna gruba księga przerażajaca swoją opasłością tylko malutki, dość cienki kajecik. Zaglądam i ręce mi opadły.
Literki w instrukcji widoczne tylko przez szkło powiększjące. Rysuneczki z ikonkami bladziutkie i kompletnie nieczytelne. Biedzę się z tym dobrą godzinę i jestem dopiero na 4-tej stronie. W ksiazkę telefoniczną wpisałam jeden telefon. Nie umiem wprowadzić do grupy, nie umiem dobrać dzwonka, nie umiem wysłać SMS-a, nie umiem, nie umiem, nie umiem...Nie mogę się przyznać do porażki i prosic o pomoc bo mężydło całkiem do mnie straci cierpliwość, wszak się już nadszarpnął finansowo. Muszę to przegryżć sama. Mam nawet sposób. W poniedziałek pójdę zrobić ksero instrukcji. Z PIĘCIOKROTNYM POWIEKSZENIEM.




Temat: ja to ja i
boczek2001 napisał:

> zetka5 napisała:
>
> Kol. Sekretarz rozumiem że nauczyła się już Ody do Młodości? ;-)
> Jak Pan Przewodniczący nauczy się Międzynarodówki, to Sekretarz Ody
> Pozwolę sobie na refleksję taką jakąś >
> > Małe to takie -
> mówią że małe piękne, poręczne i w ogóle i w szczególe

> z tym się zgadzam, w sam raz do torebki

> > Nie głupie ale nieśmiałe
> no głupie to zdecydowanie nie! protestuje, za inteligencje dostałaś fuchę
> zadaniową ;) a czy nieśmiałe? pocieszne takie....qui qui ;-))))

> a ja myślałam że to czar i urok który roztaczam, dziękuje za uznanie!

> > Zbyt naiwne, młode jeszcze
> zadajesz się z tymi co cię mają niby na złą drogę sprowadzić... ;) może to
> naiwność a może to... kochanie? hahahaha joke very udany

> żarty, żartami ale coś w tym musi być... joke very, very udany!!! Z osobami
które lubię, nawet na złej drodze będzie fajnie

> > Wrażliwe
> małe to, to i wrażliwe

> > Chyba potrafi dowalić… słowem
> przegrałabyś

> z motyką na słońce się nie porywam... do mistrza bolesnej riposty jeszcze mi
daleko ale szybko się uczę, więc uważaj :-?

> > Pamiętliwe
> jak to słonie...

> raczej słonica i to pluszowa

> > Bawi się albo smuci
> i to są właśnie takie stwierdzenia przy których znów staje się dzieckiem lub
> czułym ojcem

> hahahahahahaha

> > Często za dużo gada
> eee... nie ma sprawy, za tydzien recytacja Ody!
>
> > Dumna, honorowa…
> no! brawo
>
> > Rodzina i przyjaciele… najcenniejszy skarb
> to też brawo! a niech ma...
>
>
>




Temat: Po czym poznać Polonie.....
Tak, narobilo sie tutaj, a dlaczego?
Bo osmielilam sie nie zgodzic z przedstawicielami Madrosci Ogolnej ktorzy
rezyduja na Zlotym Zachodzie aby czasami nas maluchnych i brudnawych polaczkow
w Polsce MOZE czegos tam nauczyc jak sie to zyje nw WIELKIM ZACHODZIE. No ic
sie okazuje, ze nikt nie scieli przed nimi czerwonego dywanu, nikt im nie
porywa torebki i nikt nie chce z nimi gadac nawet wlasna rodzina (na com tanie
plastikowe zegarki-reklamowki?).

Czasy sie zmienily i rowniez dzieki internetowi mozecie sobie swoje rady wsdzic
gleboko w pupke malinki.

Maczacz: zgodzisz sie ze twoje BA to zenada ktora zaraz probowales przebic
wspanialymi rozmiarami fizycznymi, 'no bo naturalnie do tego dochodzi i MAM
PASZPORT KANADYJSKI'. Otoz BA to szajs, a BA w dziedzinie nieokreslonej to
ciesz sie czlowieku ze cie jejszcze w pracy trzymaja za $60k (kanadysjkich
oczywiscie, hihihi). To ze podajesz ze chodzisz do dentysty na kontrole 4 razy
w roku zeby wydoic od debili znalezne, to tez glupota ale nikt nie chce o tym
slyszec tylko powtarzaja frazesy. Zapytaj ktory z twoich znajomych chodzi co 4
miesiace a pukna sie w glowe jak sie zapytasz. Jezeli juz to najwyzej co 6
miesiecy a najlepiej co kilka lat. Oczywiscei jak ktos zre jakies paskudztwa to
penie musi miec dentyste w rodzinie.

No a jak to jest ze paradentoza jest w tak wielkim kraju jak USA choroba
POWSZECHNA??? Moze ktos mnie durna babe oswieci swoja madroscia, bo to by byla
naprawde fajna demonstracja wiedzy. Moga byc i Niemcy i Kanada tez. To samo
wszedzie.

Maline i jej podobnych trafia w dolek na sama mozliwosc ze ktos moze miec
wiecej. Ona tego nawet nie dopuszcza ze ktos poza USA moglby lepiej zyc no bo
wtedy leci caly jej ukartowany domek z kart. A domek z kart to: mam samochod,
mam psa, mam auto mam prace i sjestem szczesliwa!!!! Droga paniusiu, takich
szczesliwych to obok pani jest no tak na oko 200 milonow ludzi wiec nie ma co
skakac. A w Polsce tez sie nieco zmienilo od stanu wyjatkowego, niech pani o
tym nie zapomina. Obawiam sie ze nie byla pani w Poslce w tym roku a szkoda.
Zmiany zachodza olbrzymie i codziennie. Nedzarzy przybywa ale to sa ludzie
ktorzy musza i tak odejsc zrobic miejsce nowym. Tacy jak pani malina nie maja
szans na emeryturze, niech sobie to pani wybije z glowy i lepiej sobie dac
podliczyc SS tak na wszelki wypadek zeby nie bylo wkrotce rozczarowac. To
naprawde beda grosze, hihihihi.

Przestancie sie wyglupiac na tym zachodzie ze macie monopol na nauczanie. Nie
macie, mozecie byc tylko sluchaczami. Wielu z was potracilo fortuny na
inwestycjach i cud ze wrocili bo niektorzy zwariowali z nedzy.




Temat: Mam pomysl, co o nim myslicie Szanowni Panstwo?
Sobota.
Dobra to kolej na mnie.A miałem dziś b.pechowy dzień.Około 6-7,pora nieludzka
pies skoczył mi na klate i zaczoł lizać mnie po gębie domagając się wiadomo
czego.Odgoniłem bydlaka choć wiedziałem czym to się może skończyć.Wstałem o
10.00,gówno czekało już na mnie leżąc z wyrzutem pod drzwiami wyjściowymi.
Nie mam maski gazowej,więc owinąłem twarz ręcznikiem ostro spryskanym perfumami
i sprzątnąłem.Byłem niemożebnie wkurwiony.Wyszedłem z nim na spacer i rzucił
się od razu na pierwszego napotkanego psa i zaczoł go napierdalać.Jak
rozdzielałem hołote zostałem ugryziony w ręke nawet nie wiem przez
którego.Potem zgodnie z planem(nie moim)przez pare godzin robiłem za
gońca,sekretarke ,kierowce itp.Potem zjadłem chińską zupkę z torebki.Zjawili
się rodziciele i zaczęli jak zwykle stosować na mnie mobbing żebym zrobił sobie
Vise i pojechał na wakacje do brata w usa jebać na budowie za dolary czy coś
równie fajnego robić.Potem pojechali w cholere na wieś.Wcześniej jeszcze
uraczyli mnie wiadomością że jutro przyjedzie rodzinka w dużym składzie na
obiad i zostanie dłużej.Tragedia.Już kombinuje gdzie się wynieść na ten
czas.Potem pojechałem do Tesco po nową klawiature bo starą zalałem przedwczoraj
niechcący piwem i się nie nadaje do niczego a szkoda bo to był fajny Logitech.
W kolejce do kasy stałem z 15 minut bo jakiś gruba panna z galaretowatym tyłkiem
w biodrówkach i ze stringami na plecach miała problemy z kartą.Na parkingu
dopadł mnie znajomy którego dawno nie widziałem.Od razu jak zawołał to udałem
że nie słysze i przyśpieszyłem kroku ale mnie dogonił i jak tam,co tam słychać?
Więc powiedziałem że ogólnie to jest spoko,w pyte i kolorowo i szybko pożegnałem
bez żalu.W domu zrobiłem sobie pizze i wypiłem do niej 2 kupione w Tesco piwa
marki Imerator(10% alk. 2,55 zł. sztuka).Potem obejrzałem nagrany z wczoraj
na wideło film "Oczy szeroko zamknięte".Dawno się tak nie wynudziłem,przewijałem
prawie cały czas aż wyskoczyły napisy.Może dobrze że Kubrick już nie żyje.Potem
podłączyłem klawiature i odpaliłem kompa.Posprawdzałem poczte,m.in.odebrałem
PUSTY EMAIL od Niamo ale wiem przynajmniej że się cieszy.Znowu wyszedłem z psem
i to tyle.Dodatkowo inernet cały czas mi przerywa i czuje że się znowu zawiesi
i to pewnie na pare dni jak zwykle.Poza tym zasnąłem wczoraj w soczewkach i
cały dzień bolą mnie oczy.A jutro kolejny dzień świstaka.I jeszcza ta cholerna
rodzinka na obiedzie.Pzdr.




Temat: El-Gouna 27.05 - 09.06..... co widzialem to opisze
moge podac Tobie ceny artykulow spozywczych...;)
W sumie juz nic nie kupowalismy oprocz picia (woda,piwo, slodycze).

Restauracja:
Woda 1,5 l. - 6 LE
woda mala 0,5 - 4 LE
puszka 0,33 (cola itd.) - chyba 6 LE
piwo 20 - 22 LE
przekaski typu pizza,hamburger, salatka w restauracji basenowej/naplazy Zeytuna
w cenie od 15 LE (salatki) do 36 LE (pizza z frutti di mare) reszta okolo 25 -
30 funtow.
W Sultanie w soboty jest Fish Market - wstep bezplatny (choc trzeba sie
zapisac) a placisz za to co zjesz. Nie pamietam dokladnie cen - ale 100 gram
ryby kosztuje okolo 20-25 LE, krewetki sa drozsze. I wtedy polecam zakup
filetow..... zamiast calych ryb. Oraz krewetek. Wszytsko robia Tobie na bieżąco
z grilla i jest pyszne.
Masaz calego ciala - masazysty nie polecam, ale chyba sa masazystki...;-> - 150-
160 LE. Raz sprobowalem - i dziekuje bardzo. Jak kto lubi niech korzysta.
Zestaw "turystyczny" fajki wodnej - średnia fajka, wegiel, kilka pudelek
tytoniu, "ladna" torebka do tego - okolo 70 funtow.

Bardzo fajne kubki sa w info center - za chyba 25-30 funtow - ale nie kupilismy
bo im sie skonczyly i juz sie nie doczekalismy na nowa dostawe.

W supermarketach wszystkie ceny spozywcze mozesz mniej wiecej podzielic przez 4
lub nawet 5.
Piwo 4-5 LE (nie pamietam - kupowalem po kilka sztuk a paragonow nie daja...;) )
Woda 1,5 LE za duza butelke - gazowanych nie ma.
Slodkei batoniki (Snickers itd.) 2 LE
Chałwa duza - 8,5 LE (duza tzn okolo 200 gram)
tyton do fajki - 4 LE za pudelko

Fajka w knajpie - 7 - 12 LE (7 pojedynczy, 12 potrojny ustnik)

W El-Gounie ze względu na małą konkurencje w sklepach panuja typowe wysokie
turystyczne ceny.... mozna sie targowac oczywiscie, ale trzeba dlugo gadac aby
dobrze zbic cene. Tak wiec polecam jezdzic do Hurghady na zakupy. Bilet w jedna
strone do autobusu odjezdzajacego co pol godziny - 5 LE.
Przelicznik: 1 LE ~ 0,65 PLN
1 PLN ~ 1,5 LE




Temat: I zapraszam do oglądnięcia naszego programu?!
> Moim zdaniem nie masz racji. Pani prezydentowa powinna w Polskę mówic po
polsku
> a nie małopolsku. Podobnie czołowy dziennikarz stacji telewizyjnej z
> aspiracjami.

A ja tam wiem, czy to małopolskie? Ja tam z Małopolskim się wziął, a równie
łatwo rozumiem "oglądać" i "obzierać" (którego notabene nie ma w sjp, to
dopiero dyskryminacja!) oraz "oglądnąć" i "obejrzeć".
Poza tym, naprawdę nie widzę powodu, by nie używać właśnie takich
ogólnozrozumiałych słów.
A może jeszcze zakażesz udźwięczniania przed sonorantami itd? Co?

>"Najsampierw", "szmaja" to też są powszechnie znane słowa - czy to
> znaczy, że mogą ich używać bez żenady?

"Najsampierw" jest zdaje się (choć nie sprawdzałem ostatnio) uznane za
niepoprawne, to chyba zupełnie inna kategoria niż "reg." albo "środ." Jedną z
rzeczy, które naprawdę mnie irytują w takich dyskusjach jest mieszanie
wszystkich słów z różych kategorii, które łączy tylko cecha: "nie podobają mi
się".
"Szmaja" - tego słowa nie znam. Nie jestem nawet bez kontekstu w stanie
domyślić się, co znaczy. Chyba z "oglądnięciem" nie ma takiego problemu. Nie
twierdzę, że warto używać bardzo hermetycznych słów wobec ludzi, którzy będą
mieli problem z ich zrozumieniem. Kiedy chcę torebkę papierową w Warszawie, nie
poproszę o paputa, bo wiem, że nie zostanę zrozumiany, ale nie widzę powodu, by
nie używać słów tak znanych jak "bławatek", tylko dlatego, że tu popularniejszy
jest "chaber". Z oglądnięciem i obejrzeniem jest trochę tak, jak z kartoflami i
ziemniakami. Wcale nie są one tak mocno przypisane regionom. W dodatku, nie
urażając Ślązaków, czym innym są powszechnie rozumiane regionalizmy z trzech
dialektów tworzących język literacki - wielkopolskiego, małopolskiego i
mazowieckiego, a czym innym słowa, wymowa i formy używane naprawdę lokalnie.

> A poradnia jezykowa PWN wpada chwilami w bełkot (spod Twojego linku): "lubieją
> [...]- w słownikach uchodzi za błąd" (czyli de facto błedem nie jest tylko w
> słownikach uchodzi za takowy?

Dobra. Co w takim razie według ciebie jest błędem językowym? Według mnie coś,
co wyłamuje się z systemu językowego, chyba że mimo to jest "powszechnie uznane
za normalne" . (Ostatnio czytałem fajny tekst o systemie "Black English",
który na pierwszy rzut oka wydaje się angielską realizacją zasady "Kali zjeść
krowa", a okazuje się bardzo spójnym systemem rządzącym się regułami, kóre
akurat są inne niż w standardowym amerykańskim angielskim, ale są i działają.
Przypominają podobno system tajskiego ) Formalnie zaś błędem jest to, co
jako błąd określono w słownikach. I tyle.




Temat: mam przepis na pierniki
Żaluje, że mnie nie bedzie z Wami, ale Mamusia z prezentami jutro
przyjeżdża . Dla tych, ktorzy chcieli by zrobić pierniczki mam
fajny wypróbowany przepis:
Pierniczki

"...Składniki:

1 kg mąki
1/2 litra miodu
2 szklanki cukru
1 kostka smalcu
1/2 szklanki mleka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
3 jajka
szczypta soli
1 torebka gotowej przyprawy do pierników, ale to nie wystarczy, do
tego osobno:
imbir
cynamon
gałka muszkatałowa
kardamon (czasem trudno kupić, więc można opuścić)
mielone goździki

W dużym rondlu na małym ogniu rozpuszczamy miód, smalec i cukier na
jednolitą
masę i czekamy.
Kiedy ostygnie dodajemy mieszając i ugniatając rękami mąkę, jajka,
sodę
rozpuszczoną w chłodnym mleku, szczyptę soli oraz
przyprawy - do gotowej mieszanki dodajemy oryginalnych przypraw, tak
by
wszystkich było pół szklanki (jak ktoś nie lubi
aromatycznie to można wziąć troszkę mniej, ale ja polecam tą pełnię
korzennych
aromatów).
Zagniatamy na jednolitą masę, odklejamy ręce (i oblizujemy mniam
mniam) po czym
miskę okrywamy ręcznikiem i folią, ale nie
całkiem szczelnie i stawiamy w chłodnym miejscu (balkon, lodówka) na
4-5
tygodni. Tak więc mam przed sobą 5 tygodni walki ze sobą by nie
wyjeść pysznego
surowego ciasta.

Przed świętami wałkujemy ciasto, niezbyt cienko, bo będzie twarde i
wycinamy
fantazyjne wzory (ale radość dla dzieci,
obowiązkowo bałwanki, choinki i aniołki!) lub korzystamy z foremek.
Jak sobie
przypomnę to napiszę do ilu stopni nagrzewamy
piekarnik. Pieczemy 10-15 minut do zarumienienia, czas zależy od
grubości i
wielkości pierniczka, wyjmujemy i jak ostygną
bierzemy się za artystyczną robotę (koniecznie z dziećmi!)
Przygotowujemy lukier z cukru pudru i białka, pisaki tortowe,
którymi też
możemy zabarwić go na różne delikatne kolory, polewę
czekoladową, wiórki kokosowe, rozdrobnione orzeszki, płatki
migdałów, kolorową
cukrową posypkę i mamy cudnie pachnącą zabawę na
cały wieczór.
Potem układamy w kartonie, leciusieńko kropimy wodą i przykrywamy
folią, by na
Wigilię były miękkie. Aha - twarde też są pycha..."
Komentarze Silije.

Czytajac fora i wątki poswięcone "tym" pierniczkom okazuje sie że
zarówno
tygodniowe jak i roczne leżakowanie ciasta nie ujmuje smaku
upieczonym
ciasteczkom - czyli czas jeszcze jest ))))))))))"




Temat: Gdzie kupić alkohol na święta
Gdzie kupić alkohol na święta
Gdzie kupić alkohol na święta
Od ponad roku w Markach działa świetnie zaopatrzony sklep "Alkohole i Wina
Świata". Budzi on zaciekawienie wielu mieszkańców. Cześć z nich odwiedza go
jednak dopiero po kilku miesiącach od zauważanie, a potem żałuje, że nie
uczyniła tego wcześniej. W sklepie tym często są promocje, które czasami
budzą zdziwienie i rozbawienie. Sklep prowadzony jest przez Mirosława
Pawlinę, który pierwszą okazję dokładniejszego poznania branży alkoholowej
miał u Janusza Palikota w firmie Ambra SA, gdzie zajmował się dystrybucją
produkowanych przez to przedsiębiorstwo wyrobów. Potem był związany z firmą
Multi-Ex SA, w której odpowiadał za sprzedaż dobrych win importowanych,
pełniąc stanowisko zastępcy dyrektora do spraw handlowych.
Mirosław Pawalina nieprzypadkowo swój sklep w Markach przy trasie na
Białystok nazwał "Alkohole i Wina Świata". Jego zamiarem jest posiadanie
jak największej liczby trunków ze wszystkich kontynentów. Marzeniem jest
otwarcie podobnego sklepu w stolicy.
Klienci, którzy raz trafią do jego sklepu w Marakch odwiedzają go później
częściej. Poniżej prezentujemy fragmenty dyskusji na temat tego sklepu, jaka
toczy się na forum "Marki" w portalu www.gazeta.pl

ramka
Forum "Marki" w portalu www.gazeta.pl
Czerwiec 2002
Raffix
Czy odwiedzacie czasami sklep z alkoholem? Fajny? Ja jeszcze tam nie miałem
okazji wpaść. Pamiętam transparent reklamujący jego otwarcie. Hasło "Wina
świata" brzmiało jak wypominanie winy naszemu biednemu światu. Czy tylko
dlatego zmienili nazwę z "Wina świata" na "Wina i alkohole świata"? :-)
Xtender
Miły sklep, ceny umiarkowane, obsługa Ok. Często się tam zaopatruje.
Podobno jest to sklep Marka Konrada.
Raffix
Znaczy się aktora? Czy to sieć sklepów czy na razie ten jeden?
Xtender
To chyba sieć, ale nie jestem w 100% pewien.
MPL
Aktor to wszakże Marek, ale nie Konrad, tylko Kondrat, a ten Konrad to kto?
Raffix
To prawda, tylko ja zakładałem, że Xtender tylko niechcący przekręcił
nazwisko. Zatem dla pewności: Xtenderze, chodziło Ci o aktora czy o inną
osobę o tym samym imieniu i podobnym nazwisku?
Lipiec
Jarek
Byłem tam. Sklep bardzo przyjemny, mają różne promocje. Pytałem o
właściciela. Nie jest nim aktor.
Bea
Oh, jestem tam bardzo często, właściwie już tylko tam zaopatruję się w wina.
Można pobuszować wśród setek butelek z całego świata, często są promocje,
więc z kieszeni wiele nie ubędzie a winko trafi się fajne. Poza tym, zawsze
można uciąć sobie miłą pogawędkę z właścicielem, który uwielbia opowiadać o
różnych winach i nie tylko.
Raffix
Ja wciąż się tam nie wybrałem, ale słyszę coraz więcej dobrego o tym sklepie.
Sąsiadka dostała już nawet kartę stałego klienta a ostatnio - gdy spytała o
torebki do lodu - dostała (gratis) gotowy lód. Do domu dość blisko, wiec z
przewiezieniem nie było problemu. Myślę, ze właśnie w takim podejściu do
klienta mniejsze sklepy maja szansę konkurować z marketami. Ważna jest też
specjalizacja.
Barmanka
...wszystko jest Ok...panujemy nad sytuacją, sklep jest nieźle zaopatrzony..
Maciek
Chyba też muszę się tam wybrać, skoro tak chwalicie.
Wrzesień 2002
Raffix
Ja w końcu się wybrałem. Sklep świetnie zaopatrzony, obsługa sympatyczna.
Supermarkety niech się schowają :-)
Październik
Raffix
Znalazł w "Rynkach Alkoholowych" wywiad z Mirosławem Pawliną i wskazał adres
w internecie, gdzie można wywiad znaleźć.
Raffix
Żona opowiedziała mi wczoraj, że kupując wino w mareckim sklepie "Wina i
alkohole świata" dostała gratis PASTĘ DO BUTÓW.
Czy nie zadziwiające połączenie? :-)))
Sarmatia
Ja dostałam lakier do paznokci
Maciek
A ja dostałem budzik, taki piękny różowy. I z bateriami.
Toban
Na drzwiach sklepu właściciel powiesił info, że za zakup powyżej 10 PLN pasta
do butów gratis. Ja już dostałem kilka tubek i pudełek z różną pasta,
bezbarwna czarna i brązowa. To nic, ze śmierdzi i jest przeterminowana, ważne
ze klienta obejmuje promocja :-).
Sarmatia, Moja żona jest ciekawa co takiego kupiłaś, że Ci dali lakier do
paznokci. :-):-):-)
AGA
To ciekawe, za co można dostać lakier do paznokci. Ja nie wiem chłopaki czy
wy macie pecha czy to ja do tej pory miałam fart. Z tego sklepu z rozmaitych
promocji mam fajowe szklanki: Warki, Kasztelańskiego i ostatnio Carlsberga
wraz z otwieraczem mającym to samo logo, plus scyzoryk z korkociągiem.
Hirek
Ja też chcę szklanki, korkociągi o otwieracze! :-( Muszę odwiedzić ten sklep!
Oj muszę! :-)




Temat: Błagam o przepisy na proste, szybkie sałatki
odnalezione w otchłaniach forum :-)
sałatka z makaronem_szukam przepsiu

stralaczek 03.01.2005 09:45

na mało skomplikowaną sałatkę z makaronu. Może macie jakieś fajne, sprawdzone
pomysły.

• Re: sałatka z makaronem_szukam przepsiu
krutikow 03.01.2005 10:26 + odpowiedz

Prosze bardzo, robie to czesto, moja corka to uwielbia i jak juz niczego nie
chce jesc, to salatke z makaronem zje zawsze. Salata pekinska, pomidor,
ogorek /swiezy lub kiszony/, cykoria, szynka /drobiowa, konserwowa, parowki,
kurczak gotowany lub pieczony -jeden do wyboru i uznania/, kukurydza, groszek,
fasolka z puszki, swieza papryka, marchewka /bebe z puszki lub surowa/. Z tych
skladnikow mozna wybrac dowolnych 5-6, im wiecej, tym ciekawiej. Poza tym
czesto dodaje orzechy, swieze sliwki drobno krojone w paseczki, winogrona w
polowkach, mandarynke lub troche pomaranczy, jablko, gruszke itd. Zalewam to
sosem z torebki Knor /wloski, francuski.../ albo oliwa i odrobina majonezu lub
twarozku, rowniez smakowego. Zamiast makaronu mozna dodac ryz lub grzanki.
Smacznego!

• Re: sałatka z makaronem_szukam przepsiu
krutikow 03.01.2005 10:27 + odpowiedz

Prosze bardzo, robie to czesto, moja corka to uwielbia i jak juz niczego nie
chce jesc, to salatke z makaronem zje zawsze. Salata pekinska, pomidor,
ogorek /swiezy lub kiszony/, cykoria, szynka /drobiowa, konserwowa, parowki,
kurczak gotowany lub pieczony -jeden do wyboru i uznania/, kukurydza, groszek,
fasolka z puszki, swieza papryka, marchewka /bebe z puszki lub surowa/. Z tych
skladnikow mozna wybrac dowolnych 5-6, im wiecej, tym ciekawiej. Poza tym
czesto dodaje orzechy, swieze sliwki drobno krojone w paseczki, winogrona w
polowkach, mandarynke lub troche pomaranczy, jablko, gruszke itd. Zalewam to
sosem z torebki Knor /wloski, francuski.../ albo oliwa i odrobina majonezu lub
twarozku, rowniez smakowego. Zamiast makaronu mozna dodac ryz lub grzanki.
Smacznego!Aha makaron gruby-kokerdki najlepiej i najładniej.

• Re: sałatka z makaronem_szukam przepsiu
aritha 03.01.2005 14:25 + odpowiedz

przesylam przepis mojego męża:)
makaron
kurczak wędzony (w kostkę)
jablko (w kostkę)
owoce egzotyczne (np. koktajl owocowy z ouszki)
rodzynki
pestki dyni
odrobina oliwy i soku (z owoców z puszki)
sól, pieprz do smaku.
Pychotka!!! i malo skomplikowana.
Pozdrawiam,aritha

• Re: sałatka z makaronem_szukam przepsiu
dorrit 03.01.2005 17:01 + odpowiedz

makaron tzw. krotki
oliwa "extra vergine" z oliwek
sol
pomidory
mozzarella
rukola
ewentualnie: garsc oliwek bez pestek, kaparow, tunczyk z puszki
wszystko dosc drobno pokrojone

Tu, we Wloszech, generalnie zasada jest: lepiej mniej skladnikow,
ale "zdecydowane". Smacznego!




Temat: wspomnienia z kolonii/obozów
Dzisiaj trochę mniej.
Tylko jedna historyjka o małej wycieczce w góry...

Kierownik zarządził wycieczkę w góry - do schroniska "Odrodzenie" na samej
granicy czeskiej. Pogoda była niezła, ale że było jakieś -15 stopni to się
przygotowaliśmy dobrze. Załozyłem podwójne wojskowe skarpety, ciężkie zimowe
buty-zomówki z futerkiem z demobilu. wełniane wojskowe kalesony, ciężkie
drelichowe spodnie, cienki golf, gruby golf z prawdziwej wełny, prawie
trzymetrowy szalik owinąłem wokół szyi, na to ciężki zimowy skafander, cienkie
rękawiczki, grube rękawice futrzane, wełnianą czapę, do kieszeni włozyłem
listek septolete do stosowania profilaktycznie zamiast cukierków, torebkę
pierniczków, aparat fotograficzny (komórek jeszcze nie było) i byłem gotów do
wymarszu. Kumple przygotowali się podobnie, niestety kilku popełniło dośc
istotne błędy w doborze obuwia a jedna kumpela włozyła dzinsy z modnymi wówczas
przecięciami. Dało się jednak temu zaradzić. Ma fajne zdjęcie jak idzie w pod
górę mając udo obwiazane wełnianym szalikiem.

Przy wymarszu okazało się że nasz kochany kolega nazwany pieszczotliwie hipciem
także się przygotował i z duma prezentował wór kanapek przywiazany do sznurka
przymocowanego do dziurki na guziki - żeby ich nie zgubić.

Wyruszylicmi i pierwsze kilometry byłu OK. Droga do zrywki drewna, przetarta,
ubita, cacy. Maszerowło się fajnie. Potem weszliśmy w las i zrobiło się gorzej.
Najpierw poczuli to cui, co włozyli półbuty lub pionierki i getry - brnelismy
przez snieg do pół łydki więc lekko im się sypało do butów.

Potem weszliśmy w las, małe drzewka. Wystarczyło mocniej kopnąć by na
następnego za nami spadała mała ciężarówka śniegu. Zapiąłem kaptur i udawałem,
że nic na mnie nie spada. Tu swoją pomyłkę zauwazyli ci, co mysleli, że
wystarczy im czapka albo kaptur od dresu. Owijali łby szalikiem albo folią, ale
niewiele pomagało.

Potem zrobiła się mgła. A własciwie nie mgła, po prostu weszliśmy w chmury.
Geste, białe mleko, nic nie widać na 20 metrów szliśmy wzdłuż linii takich
żółtych tyczek wyznaczających drogę. Tu pomyłkę zauwazyli ci, co załozyli tylko
jeansy i żadnych dresó, kaleson itp pod spodem. W tej mgle wszystko nasiakało,
i szybko sztywniało na mrozie.

Coś zamajaczyło przede mną. Jak podzedłem bliżej okazało się, że to gazik
zakopany az po maskę w śniegu. Czekał tam chyba do wiosny, ale w całości nie
doczekał. Nasza wycieczka zabrała z niego prędkościomierz, stacyjkę,
przełączniki, światełka, termometr i gałkę z dzwigni biegów.

Pare kilometrów dalej przysiadłem na małym słupku. Potrwało chwilę, zanim
zorientowąłem się, że ten słupek ma z obu stron wiszace przewody. Okazało się,
ze jest to słup telefoniczny, a sniegu było tyle, ze wystawał ledwo na ół metra.

Kilkaset kroków dalej potkąłem się o coś. Okazalo się, że to tablica "Ceska
Republika" W tej mgle nie zauwazyliśmy granicy. Całe szczęście nie strzelali. A
panowie pogranicznicy nawet zaprowadzili nas do schroniska. Minęliśmy je w
odległości 50m nie zauważając go w tej mgle.

W samym schronisku zdjałem z siebie skafander i postawiłem koło pieca. Obok
mnie skafandry postawili inni. Były tak zmoczone i zmarzniete że stały nie
przewracając się.



Temat: Zielonogorzanki???
Wasiński - podaję jego nazwisko bez oporów - niech inne dziewczyny wiedzą i nie popełnią mojego błędu - i jeszcze złożę na niego skargę w Izbie Lekarskiej, ale po porodzie, bo teraz chcę sobie zaoszczędzić niepotrzebnych nerwów. Facet ma gabinet na terenie uczelni (powinna mi się włączyć czerwona lampa, ale nie włączyła...) i chyba nadaje się on tylko do wypiwywania recept na tabletki antykoncepcyjne studentkom (to nie moja opinia - słyszałam ją niedawno od innych dziewczyn). A cała historia wygląda tak: zgłosiłam się do niego w szóstym tygodniu ciąży, czyli bardzo akuratnie. Powiedziałam, że bolą mnie nerki, mam kłopoty z pęcherzem, czyli wszelkie objawy zapalenia dróg moczowych, poprosiłam o radę, to mi powiedział, że on jest ginekolog i nie zna się na pęcherzach! Pomyślałam sobie "fajnie, pójdę do internisty, to mi powie, że nie zna się na ciążach i nie wie czym mi ten pęcherz wyleczyć, bo nie wie co może brać kobieta w ciąży, a on nie jest ginekologiem". Ale nic, więłam oddech i pytam czy wobec tego mogę brać jakieś zioła np. Urosan. Odpowiedż prawie zwaliła mnie z fotela: na studiach mieli tylko pół wyladu o ziołach i on się na ziołach nie zna, ale słyszy, że ja się znam, to mogę sobie coś wziąć... Obłęd! Chyba miałam głupią minę, bo powiedział, że jak bardzo chcę, to on mi może wypisać jakiś antybiotyk, powiedziałam, że dziękuję bardzo, że nie jestem ginekologiem, ale wiem, że do końca ósmego tygodnia nie powinno się łykać silnych leków. Pęcherz poszłam wyleczyć w końcu do lekarza ogólnego w przychodni i lekarz był cudowny! Osobiście przy mnie przewertował książkę z lekami i sprawdził, że Urosan jak najbardziej mogę pić, dał mi skierowanie do laboratorium na mocz i się mną naprawdę zaopiekował - doktor Wiesław Kulik, kocham go za to i mu dziękuję . Ale wracając do mojej wizyty u konowała: a wystarczyło, żeby konował dał mi trzy dni zwolnienia i kazał leżeć w ciepłym łóżku. Zapytałam go o kwas filiowy... Oops! Kolejny mój błąd!: "Ooo, widzi pani, dobrze, że pani mówi, bo ja nigdy o tym nie pamiętam, a jakieś tam Towarzystwo Matki i Dziecka zaleca, żeby kobiety w ciąży to łykały, ja tam nie wiem, może to i coś daje... Ale pani nie powinna mieć niedoborów kwasu foliowego, bo NIE WYGLĄDA PANI NA NIEDOŻYWIONĄ"!!! W tym momencie powinien dostać ode mnie w gębę, ale źle się czułam i nie miałam siły na impulsywność (a szkoda . To jeszcze nie koniec. Nie zrobił mi cytologii, w ogóle mnie nie badał... pewnie ograniczał swoje koszty, nie wiem... Jedyne co zrobił, to mnie zważył, a był grudzień i ja podziębiona, więc się ciepło ubrałam: zważył mnie w grubej bluzce, w grubym wełnianym swetrze, grubej wełnianej spódnicy, grubych rajstopach i butach, szkoda, że jeszcze torebki nie kazał mi trzymać w rękach - wynik byłby bardziej imponujący Zapytałam o badania krwi, bo mam Rh ujemny, więc powinnam mieć zrobiony odczyn Coombsa. Nie dał skierowania na to badanie, powiedział, że on nie wie czy mam Rh ujemny, poprosiłam więc o skierowanie na stwierdzenie grupy krwi - też nie dostałam. Najlepsze było na koniec: "PROSZĘ DO MNIE NIE PRZYCHODZIĆ CZĘŚCIEJ NIŻ RAZ W MIESIĄCU KALENDARZOWYM, BO MI SIĘ TO NIE OPŁACA"!!! Kartkę z książeczki RUM oczywiście wyrwał sobie bez oporów. Pacjentki ustawia sobie co kwadrans jedną, więc mój czas w gabinecie dobiegł końca, za ten kwadrans dostał od Kasy Chorych ponad trzydzieści złotych, ale jemu się nie opłaca... Sorry, ale chciałabym mieć taki utarg! Dwa tygodnie później zaczęłam plamić, droktor Kulik pomagał mi bezinteresownie znaleźć jakiegoś dobrego ginekologa, biegał po przychodni po pielęgniarkach i wypytywał, kogo polecają Trafiłam do lekarza, u którego już w poczekalni poczułam się bezpiecznie (szkod za to słono płacić ). Trochę mnie to kosztuje, ale mam komfort psychiczny i wiem, że w szpitalu ten lekarz też o mnie nie zapomni. Uff, ale się natłukłam w klawiaturę... Ale temu konowałowi nie popuszczę i nie zostawię tak tego, tym bardziej, że od naszej wspólnej znajomej wiem, że jak ona do niego idzie, to on wyrywa jej za jedną wizytę dwie kartki, a to już jest przestępstwo... Bromba Brzuchatka



Temat: Co na chandre
Specjalnie dla Miltoni ;)
Poniżej jest taki manifest facetów, dla ciebie go skopiowałem z forum humorum.
Nie pytaj więcej o sałate, o wszystko inne jak najbardziej ;)

1. Jeżeli sądzisz, że jesteś gruba, to najprawdopodobniej jesteś gruba. Nie
zadawaj mi takich pytań, odmawiam odpowiedzi.

2. Jeżeli czegoś chcesz, to wystarczy o to poprosić. Postawmy sprawę jasno:
jesteśmy prości. Nie rozumiemy żadnych subtelnych, pośrednich próśb. Pośrednie
bezpośrednie prośby nie działają. Te pośrednie postawione bezpośrednio przed
naszym nosem tez nie działają. Po prostu powiedz czego chcesz.

3. Jeżeli zadajesz pytanie, na które nie oczekujesz odpowiedzi, nie zdziw się,
że otrzymasz odpowiedź, której raczej nie chciałaś usłyszeć.

4. My jesteśmy PROŚCI. Jeżeli proszę o podanie mi chleba, to nie mam na myśli
nic innego. Nie mam do Ciebie pretensji, że nie ma na stole chleba. Nie ma tu
żadnych niedomówień czy żalu. My jesteśmy naprawdę prości.

5. Czasem nie myślę o Tobie. Nie szkodzi. Proszę przywyknij do tego. Nie pytaj
o czym myślę, jeżeli nie jesteś przygotowana do rozmowy na temat polityki,
ekonomii, filozofii, piłki nożnej, picia, piersi, nóg czy fajnych samochodów.

6. Piątek/Sobota/Niedziela=żarcie=kumple=piłka nożna w telewizji=piwo=tragiczne
maniery. To coś takiego jak księżyc w pełni. Nie do uniknięcia.

7. Zakupy nam się nie podobają, i ja nigdy nie będę ich lubić.

8. Gdy gdzieś idziemy, cokolwiek założysz, będziesz w tym wyglądać doskonale.
Przysięgam!

9. Masz wystarczająco dużo ciuchów. Masz wystarczająco dużo butów. Płacz to
szantaż. Bankrutowanie mnie, nie jest okazywaniem uczucia z Twojej strony.

10. Większość mężczyzn posiada 3 pary butów. Powtarzam raz jeszcze, jesteśmy
prości. Skąd Ci przychodzi do głowy pomysł, że pomogę Ci wybrać z Twoich 30
par, tę która najlepiej pasuje.

11. Proste odpowiedzi: TAK i NIE są doskonale akceptowane, bez znaczenia na
jakie pytanie.

12. Jeżeli masz jakiś problem, przychodź do mnie tylko po pomoc w jego
rozwiązaniu. Nie przychodź się użalać, jakbym był jakąś Twoją przyjaciółką.

13. Jeżeli powiem coś, co może być zrozumiane w dwojaki sposób, i jeden z nich
spowoduje, że będziesz nieszczęśliwa czy zmartwiona, wiedz że mam na myśli to
drugie.

14. Wszyscy mężczyźni znają tylko 16 kolorów. Śliwka to owoc a nie kolor.

15. I co to za pieprzony kolor: złamane ekri? I poza tym jak się to pisze?

16. Lubimy piwo tak samo jak Wy lubicie torebki. Wy tego nie rozumiecie, my
również.

17. Jeżeli Cię pytam co się stało, a Ty odpowiadasz "Nic", wtedy Ci wierzę i
jestem przekonany, że wszystko jest w porządku.

18. Nie pytaj mnie "Kochasz mnie?". Możesz być pewna, że gdybym Cię nie kochał,
nie byłbym z Tobą.

19. Ból głowy trwający 17 miesięcy to nie ból głowy. Idź do lekarza.

20. Reguła podstawowa w przypadku najmniejszej wątpliwości dotyczącej
czegokolwiek: Weź to, co najprostsze.




Temat: Jak ja oszczedzam-moje sposoby
1.Idac na zakupy biore tylko okreslona kwote

przeciwnie - odkąd płace kartą wydaje znacznie mniej.

2.Spozywcze i chemiczne zakupy robie zawsze w dyskontach i hipermarketach i
> staram sie wybierac najtansze lub jedne z tanszych rzeczy

to oczywiste.Takie zakupy robie 2 razy w mc ale jesli chodzi o chemię to kupno
najtańszych środków się mści.Porządny proszek do szorowania starcza na rok i
wanna jest czysta. Badziewie niestety nie czyści tylko wyżera szkliwo w wannie
i po mc okazuje się koniec środka

7.Staram sie zabiegi kosmetyczne i fryzjerskie robic w miare
> mozliwosci "prywatnie" u kogos w domu-jest wtedy z reguly taniej,bo
> kosmetyczka czy fryzjerka nie dzieli sie zarobkiem z salonem i zada mniej za
> usluge

Tu mi sie nóż otworzył w kieszeni i dlatego pisze. Pani co obcina włosy w
domu , pracuje na czarno i okrada nas wszystkich taka jest prawda. Ty pracujesz
i odprowadzasz podatek ona nie. No chyba ze sama pracujesz na czarno. Nie chce
żeby mnie źle zrozumiano, nie potępiam, ale powiedzmy sobie prawde w oczy :
uczciwe to to nie jest. To tak jakbyś napisała że kupujesz płyty z muzyką na
bazarze od pirata i na tym oszczędzasz.

8.Zamiast pizzy,ktora kosztuje okolo 10-12zl ide do baru

Zawsze jedzenie zrobione w domu bedzie mniej kosztować, a dobry system to
wrzucac w pudełkach do zamrażalnika, ktoś tu już to opisał

9.Zamiast zapisac sie na aerobic,

no ja nie odczuwam potrzeby chodzenia na aerobic, chodzę na tai chi. Taniej,
zdrowiej i przynajmniej bez potu (oszczędzam na mydle?)

11.Tylko w wyjtatkowych sytuacjach kupuje ksiazki
ja też. i zawsze w tzw.taniej księgarni gdzie za 8 zł można kupić perełkę.
Generalnie jednak jestem zapisana do 3 bibliotek , co wciąż jest darmowe.

12.Mam telefon na karte dzieki czemu oszczedzam

tu się nie zgodzę. Z kartami jest tak , że masz forse a dzwonic nie mozesz bo
czas sie skończył i znowu musisz kupic karte, fajnie jak akurat musisz ale to
koniecznie musisz zadzwonić.Miałam i dziękuje.Teraz mam najtańszy abonament i
płace mniej bo nie dzwonie, ajak musze zadzwonić to mogę - co za ulga.

13.Mam zanjomego,ktory ma firme i czesc rzeczy biore( te ktore moge
> np.biurowe czy zwiazane z komputerem) na fakture vat po czym on te rzeczy
> odlicza sobie od podatku i ta kwota dzielimy sie na pol.

ZGROZA już nawet nie chodzi mi o to ze okradacie na spółkę podatników ale że
jeszcze się tym chwalisz to ja tego kompletnie nie rozumiem. Oboje oszukujecie
fiskusa, popełniacie przestępstwo skarbowe, i nie widzicie nic w tym złego? a
gdzie moralność,uczciwość itd? Wiem że tym co pisze wkładam tu kij w mrowisko,
ale powiedz mi czym to się różni od zdjęcia w sklepie z półki pasty do zębów i
schowanie do torebki?. Co to jest? kradzież czy oszczędność? Przy paście
okradasz właściciela sklepu. Przy niesłusznie odliczonym vacie okradasz
fiskusa, skarb państwa czy ogólnie rzecz biorąc nas wszystkich.
Moim zdaniem to nie jest oszczędzanie.

Ja jeszcze oszczędzam rozcinając opakowania po kosmetykach (jeśli ktoś tego nie
robi, to niech zrobi raz - i zobaczy ile kremu, pasty, balsamu itd zostało w
niby pustym opakowniu.
Odkąd wymieniłam wszystkie żarówki na energooszczędne place o połowę mniejsze
kwoty za prąd plus oszczędnosc na żarówkach. Jedną mam tę którą kupiłam
pierwszą 6 rok.
Popytałam znajomych i teraz jesienią zgarnęłam darmowe śliwki ,jabłka i
winogrona i przerobiłam na dżem.Wyszło mi 0,90zł za słoik dzemu (nie liczyłam
gazu to sie przyznaje, słoiki miałam zbierane cały rok po majonezie).Z moich
obliczeń wynika ze opłaca sie robic dżem jak masz darmowe owoce (o które wcale
nie jest tak trudno jak się rozglądnąć).
Żarcie dla kota kupuje tylko w duzych paczkach.
Żwirek najtańszy - wcale nie jest gorszy od tego za 15 zł.
Generalnie całe kocie sprawy tylko w hipermarkecie gdzie ceny są o połowę
niższe niż w małym sklepiku.Oczywiście trzymanie kota to luksus,a nie
oszczędność ale tego nie możemy jakoś sobie odmówić .

Uwaga: nikt tu tego nie napisał ale z moich doświadczeń wynika ze przyznając
kieszonkowe dziecku można nieźle zaoszczędzić. Wprowadziliśmy zasadę że dotacje
ponad kieszonkowe muszą byc uzasadnione pisemnie. Od tej pory nie dokładam do
kieszonkowego.Poprzednio stale musiałam dokładać a to na zeszyt, a to na
składkę jakąś a to na pisemko itd. Teraz nie ma uzasadnienia , to nie ma
dodatkowej kasy. I to działa!

pzdr wszystkich




Temat: Łza komsomołki
I co sie ze mną stało - to lepiej nie pisać - ogrom książek i stoisk mnie
zabił i zabił moją pamięć, już nie wiedziałam po jaką ksiązke przyszłam ,
zapomniałam wszystkich autorów i czułam się jak mrówka w gnieżdzie - tłumy,
tłumy i jeszcze raz tłumy. Pierwsze stanowisko było Gazety wyborczej i pełne
zaskoczenie dostaję za darmo książkę Grocholi - coś na gwiazdkę, stare
widokówki Krakowa, jakieś płytki. Brakowało mi przy boku pauliny, ona
wiedziałaby gdzie i jak sie poruszać, a ja zaczełam błądzić. Chodzę między
stoiskami i gubię się, całkowicie, taka sierotka w krainie czarów, jeszcze
zbytni nie ubrana, błądząca stara owca, fraktycznie artystka wsród artystów.
Widzę nagle jakiś tłum i ogromną kolejkę, czytam wywieszkę Maleńczuk, coś o nim
słyszałam, widzę książkę jego , kupiłam, przeglądłam i poszłam dalej, wcale nie
myślałam o autografie. Idę sobie dalej, idę i coraz bardziej myśle co by tu
kupić, przecież musze cos kupić. Wreszcie doszłam do stoiska, gdzie było pusto,
a siedziała pani w moim wieku i spytałam się jej - proszę pani co by pani
poleciła mi kupić, całkowicie sie już pogubiłam i ona grzecznie poleciła mi
Donalda Barthejma - 40 opowiadań - skusiłam się i zdajesie będzie to dobra
pozycja do czytania.
jd- nie dziw się, czułam sie tam jak chodzący nieuk tak chodząc i bardzo
tęskniłam za pauliną, szczególnie jak zobaczyłam samotnie siedzącego
Maleńczuka, już po tłumie, to sobie pomyślałam fajnie by było być z pauliną, co
ja powiem , jak powiem o dedykacji, kiedy facet młody obstawiony gorylami, ale
też sobie myślę, raz kozie śmierć podejdę i poproszę o autograf z pustymi
rękami nie wrócę. Podeszłam i poprosiłam o ten autograf:
- kogo mam wpisać - spytał Maleńczuk
- proszę wpisać - dla olsztyna - mowię
- dla olsztyna ? - odpowiedział zdziwiony i goryle też
- tak jest dla Olsztyna prosze napisać
i on pisze mówiąc głośni i ten czerwony długopis skrobie po kartce, a on bardzo
długo coś rysuje , bo jego podpis imienny to jakaś skomplikowana figura
geometryczna
w miedzyczasie zapytuję się jego czy mogę zrobić mu zdjęcie, a on wstaje i
mówi - uprzejmie prosze , tylko nie zdjęcie, ja tak tego nie lubie
- świetnie , w takim razie nie wyciągam aparatu z torebki, a on , dopisze
jeszcze dla olsztyna , że od krakowa - no i tyle przygód , jestem dumna ze
swojej odwgi i ten olsztyn chyba zostanie mu w pamięci - prawda ?
Wogóle jestem po wrażeniem, oglądam książki i cieszę sie z wycieczki.
Kupiłam jeszcze
poezję Józefa Barana - wyprawa po zlote runo
Wiktora Pielewina - mały palec buddy
listy Zbigniewa Herberta
i 40 opowiadań
a Walickiego nie było w sprzedaży, patrzyłam , jak i Moskwy Pietruszki



Temat: Pomocy-deser bezglutenowy i bezmleczny
Zapraszam, jeśli masz czas...
Dla mnie to dość nowy problem i deserów jeszcze takich nie robiłam, ale z tego
co zauważyłam to nie takie proste! Jeśli nigdy nic takiego nie robiłaś a ma to
być na pewno jadalne, to proponuję Ci jakieś ciasto gotowe w proszku - tylko
dokładnie trzeba przeczytać "instrukcję", żeby się nie okazało, że trzeba
dodać jajka np (tu pewnie wystarczyłyby tylko żółtka). Są takie gotowce firmy
Celiko, czy Glutenex - ten pierwszy wydaje mi się sporo tańszy.

pogrzebałam w komputerze i mam takie przepisy -poczytaj, może coś wybierzesz.
Nic Ci nie doradzę konkretnego, bo jeszcze nie robiłam.
PODKREŚLĘ tylko:
tam gdzie margaryna- zawsze bezmleczna!
jajka - często wystarcza żółtko, część dzieci może jeść przepiórcze -dowiedz się
jeśli ziarenka - upewnij się czy dziewczynka może
jeśli proszek do pieczenia - zawsze bezglutenowy

fajne placuszki kukurydziane...
szklanka wody najlepiej mineralnej
szklanka kaszki kukurydzianej
2 lyzki stolowe maki kukurydzianej
2 lyzki stolowe maki ziemniaczanej
lyzka oliwy z oliwek lub oleju
mozna dodac dwie lyzki cukru
wymieszac wszystko i smazyc na nieprzylegajacej patelni. Można je jeśc na
slodko z dzemem czy czekoladą albo na slono, ale wtedy nie dodawać cukry w
trakcie wyrobu.

ziemniaczane pierniczki:(mozna to zmodyfikować do potrzebnej ilości)

szklankę miodku ucierać w misce, dodawać po żółtku (z trzech jajek), potem
dodać łyżeczkę sody i 1,4 kg mąki ziemniaczanej. Kiedy masa jest jednolita
dodać sztywno ubita pianę z białek. Nalewac ciasto do małych foremek
wysmarowanych tłuszczem i piec w gorącym piekarniku.

Ryż z jabłkami
ryz do miekkosci
zetrzec jalbka na tarce z grubymi oczkami

w naczyniu zaroodpornym ukladac warstwowo:
ryz - jablka - ryz, mozna warstwy przesypac cukrem i cynamonem, mozna tez
posypac cukrem
waniliowym, jeslid dziecko moze.

Jesli dziecko moze - po wierzchu polac zoltkami (przepiorcze, kurze)
rozmieszanymi z cukrem (idealnie smakuje, gdy sie smietany doda, ale jak nie
mozna co sie lubi..
Zapiekac jakies 30 minut

Sezamki:
cukier
pestki dyni, siemie lniane, slonecznik lub oczywiscie sezam

czas przygotowania: ok. 15 min.

cukier rozpuscic w rondelku na malym ogniu ciagle mieszajac zeby sie nie
przypalil i nie zrobil gorzki, wrzucic dodatki, wymieszac, wykladac lyzka na
mokry talerzyk lub folie posmarowana olejem

placki gryczane z gruszką:
Mąkę gryczaną mieszam z wodą na gęstą papkę, lekko solę, wkrajam plasterki
gruszki, po wymieszaniu kładę łyżką na rozgrzaną oliwę z oliwek, smaże
dwustronnie. Można dodac cukier lub posypać pudrem, ale moja córka nie lubi. A
placki sama jej podjadam.

obiad Kasza gryczana z warzywami i drobiem:
- 1 torebka kaszy gryczanej - ugotować
- na oliwie z oliwek udusić (podlewając w razie potrzeby wodą) do miękkości
brokuły (najlepiej), kalafior, marchewę (lub co kto może) - ja wykorzystuję
mrożonki, gdyż warzywa powinny być bardzo miękkie, a te z mrożonek szybko
dochodzą
- na parze bądź na oliwie usmażyć 2 piersi z indyka lub kurczaka i pokroić je w
kawałki (można też najpierw zmielić czy pokroić, a potem usmażyć)
Kaszę i mięsko dodać do uduszonych warzyw, wszystko wymieszać, doprawić solą i
bazylią (jak kto może). Danie na ok. 3 porcje.

lody
Banan obrac ze skorki i zamrozic w woreczku plastikowym. Zmiksowac z jagodami
lub wisnia w malakserze.

paluszki bezglutenowe
1 jajko
2 łyżki stołowe mąki kukurydzianej
2 łyżki stołowe mąki ziemniaczanej
2 łyżki stołowe cukru
1 starte jabłko lub 2 łyżki stołowe twarogu
troszkę proszku do pieczenia bezglutenowego
Ze wszystkich składników zagnieść w ciasto u formować paluszki i smażyć na
oliwie. Są bardzo pyszne

placuszki bezmleczne i bezglutenowe:
1 szklanka letniej wody
1/2 łyżeczki drożdży instant
3 nieduże marchewki
8 łyżek mąki gryczanej
szczypta soli
cynamon

Do wody wsypać drożdże i miksując dodawać po łyżce mąki (ciasto ma ma mieć
konsystencję gęstej śmietany) i startą na drobnych oczkach marchewkę, dodać sól
i cynamon.
Smażyć na oleju tak, żeby były chrupkie, po usmażeniu posypać cukrem pudrem.

Ciasteczka z kleiku:
3 jajka
1 margaryna bezmlecznej
1 szkl. cukru
1 opak. kleiku ryżowego
ew. wiórki kokosowe
Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywną masę. Żółtka, cukier i
margarynę utrzeć na masę, dodać kleik i białka. Wymieszać, formować kulki i
piec ok. 35. min w temp. ok. 160 st. Jeśli dodajemy wiórki to o tyle mniej
kleiku

poszukam jeszcze w książce, ale to chwilkę poyrwa;-))))))




Temat: 10 pare pytań do każdej (każdego) z Was :)
klaudiunia napisała:

> Pytania są ogólne, ale fajnie by było gdybyście odpowiedziały :)

Pytania sa super, swietny pomysl :)

> 1.Ile masz buteleczek perfum ?

16-brzmi strasznie, ale sa roznej pojemnosci, od 15 po 100, i w roznej fazie
zuzycia, np. ukochane Allure to kilka kropelek na dnie, ktore sepie na
specjalna okazje. Plus zasoby mamy, z ktorych podkradam AromaTonic.

> 2.Jaką pojemność perfum najczęściej kupujesz ?

Wole mniejsze butelki, bo wolno zuzywam perfumy, nie jestem wierna jednym,
szybko sie nudze, a poza tym mniejsza buteleczke latwiej wrzucic do torebki.
Jesli setka, to tylko Allure - rany, jak to brzmi :))

> 3.Ile czasu zajmuje Ci wykończenie buteleczki (prosze podać pojemność) ?

Bardzo powoli - lata, a co najmniej dlugie miesiace, choc oczywiscie sa
wyjatki :))

> 4.Czy często zmieniasz zapach, czy może jesteś często wierna jakimś zapachom ?

Zmieniam, zmieniam. Wierna na dluzej jestem tylko 2 zapachom: Allure - dostalam
w prezencie setke EDT i az do jej wykonzcenia prawie w ogole nie uzywalam
innych perfum. Tresor - moje jesienno-wieczorowe perfumy, choc ostatnio nie mam
na nie fazy, ale jestem pewna, ze w pazdzierniku mi wroci.

> 5.Czy uważasz, że zapach może uwodzić... ?

I to jak moze :))))

> 6.Co jaki czas kupujesz nową buteleczke ?

Staram sie dostawac :)) kupuje, jak jestem na amen przekonana, ze musze je
miec. Jest to dla mnie zawsze spory wydatek (jestem studentka i ceny perfum
przeliczam na liczbe godzin korepetycji...), a rozsadek szepcze, ze przeciez
mam ich tyle niewykonczonych...

> 7.W jakim przedziale cenowym kupujesz perfumy ?

Te tansze raczej mi sie nie podobaja... Wyjatek: Pret-a-porter i Indian Summer,
ktore lubei za bezpretensjonalny wdziek i mile wspomnienia.

> 8.Czy perfumujesz się codziennie ? i czy powtarzasz tą czynność dodatkowo
> pare razy w ciagu dnia ?

Zawsze przed wyjsciem z domu i wieczorem, jesli gdzies wychodze, albo keidy
mam ochote sobie poprawic nastroj. Mam strasznie sucha skore i wszytsko ze mnie
znika w ekspresowym tempie, jak sie rano psikne, to wieczorem juz ani widu, ani
slychu (albo raczej: ani niuchu).

> 9.Podaj jeden zapach, bez którego nie mogłabyś żyć..

Cokolwiek wiedne bez Allure, choc przy zyciu podtrzymuja mnie (i to calkeim
neizle, hi hi hi) moje wiosenno-letnie swiezosci z Les Belles de Ricci na
czele :))

> 10.Czy jesteś 'maniaczką' perfum ? :) Czy jesteś w stanie zrezygnować z wielu
> wydatków aby uzbierać na perfumy ?

Oj, jestem... Przyjaciolka sie puka w czolo, bo generalnie na ciuchy i
kosmetyki szkoda mi kasy (wyjatek: indyjskie sukienki, ale to mania tansza niz
perfumy, zwlaszcza, ze strasznie wybrzydzam i malo co mi sie podoba), od kilku
lat mamrocze o pasemkach na wlosach i zawsze rezygnuje, bo drogie i w sumie na
co mi to, i w efekcie perfumy sa najczsciej najdrozsza rzecza, jaka mam na
sobie, no moze oprocz butow, ale tych mam zdecydowanie mniej, niz perfum :))

> 11.Czy kolekcjonujesz buteleczki ? próbki ? miniaturki ?

Buteleczki :)) Mialam kiedys takie sliczne szklane polki na oknach i cala
wystawke ulubionych flakonikow, ale z racji wymiany okien i zainstalowania od
wewnatrz zaluzji polki szlag trafil, teraz skladzik spoczywa w kartonei i
czeka, co wymysle.

> 12.Czy perfumujesz tylko szyje czy również nadgarstki itp ? i czy perfumujesz
> ubranie ?

Zalezy czym i po co :)) Albo kark i szyje, albo za uszami. Bezalkoholowymi
J'adore to nawet wlosy :))

13. Zawsze cos pachnacego przy sobie nosze, nigdy nei wiadomo, co cie czeka
wieczorem :))



Temat: SUN FLOWER - Kremasti - Rodos
SUN FLOWER - Kremasti - Rodos

cytat: Gość: karolina 25.08.2004 23:26

23.08 wrocilam z pobytu na rodos,w miejscowosci kremasti na pn-zach wyspy,a
dokladnie z hotelu sun flower.a oto krotkie streszczenie:
-triada-przez ktora pojechalismy spisala sie bardzo dobrze;mila,pomocna
rezydentka(ktora rzadko widywalismy ale na szczescie nie potrzebowalismy jej
pomocy),punktualne samoloty,zadnych oszustw co do warunkow proponowanych w
ofercie
-hotel-3 gwiazdki,tak jak napisali-wyposazenie pokoi sprzed 10 lat ale czysto
i schludnie,tv,wanna,balkon ze stolikiem i krzeslami,polecam pokoje od strony
basenu(z numerami parzystymi)bo tam jest zawsze cien,klima wlaczana
plastikiem od klucza od pokoju(wiec jak wychodzicie to nie dziala ale my
mielismy na to patent-rano jak szlismy na sniadanie wylaczalismy klime
zabierajac klucz z plastikiem a potem jak juz panie posprtzataly
odczepialismy plastik od klucza i zostawialismy go na caly dzien zeby miec
chlodek jak wrocimy),jedzenie (sniadanie 7-9.30 i obiado-kolacja 19-21)
dobre ,duzo i w miare roznorodnie tak ze kazdy znajdzie cos dla
siebie.najwiecej ludzi przychodzilo pod koniec sniadania i na poczatku
kolacji.jajecznicy nie polecam,harbata pachnie torebka papierowa a bulki na
ogol sa suche wiec proscie o chleb i poczekajcie az go wam wyniosa bo ludzie
na niego czatuja,kawe wezcie swoja bo jest kwasna
-basen-duzu ok.20#10,czysty,mozna sie kapac do zmroku,lezakow duzo tak ze dla
kazdego starczy spokojnie,kolo basenu snack bar
-ogrod-piekny,oddziela basen od przybrzeznj drogi i plazy,dzieki niemu nad
basenem nie przelaza wciaz obcy ludzie(jak to bylo w hotelu obok)
-plaza-kamienie+piasek,da sie wytrzymac,najgorsze jest wejscie do wody bo sa
kamienie ale po 2 metrach jest juz piasek,zaleta plazy przy hotelu jest fakt
ze rosna na niej drzewa dzieki czemu nie trzeba wypozyczac parasola bo ma sie
darmowy cien,malo ludzi bo plaza nie jest zorganizowana,plaza z lezakami i
parasolami jest ok.100m dalej,uwaga na oczy-bardzo slona woda
-samoloty-nad hotelem jest korytarz powietrzny ktorym samoloty schodza do
ladowania na pobliskie(ok.3km )lotnisko.milo sie rozczarowalismy bo okazalo
sie ze wcale tak nie przeszkadzaja jak myslelismy a sa nawet pewnego rodzaju
atrakcja.a w nocy i tak sie smacznie spi bo gdy dziala klima zamkniete sa
okna i nie ma halasu(chyba ze komus przeszkadza dzialajacy klimatyzator)
-kremasti-sama miejscowosc jast mala,jakas dyskoteka,kosciol,poczta,ale
spokojnie jest gdzie dobrze zjesc i zrobic zakupy(nawet maly sklep na rodos
nazywa sie super market!)
-rodos-fajna wyspa ktora da sie objechac w jeden dzien.my wypozyczylismy
punto na 3 dni za 120 euro(bierzcie z klima a nie cabrio),polecili nam w
recepcji ale u rezydentki nie bylo(o dziwo!!!)drozej.warto -ogolnie
mowiac.warto zwiedzic lindos(akropol i samo miasteczko z bialymi domkami i
restauracjami na dachach),dolina motyli przereklamowana bo wszystkie sa
jednego gatunku i siedza na drzewach wygladajac jak cmy,palac wielkich
mistrzow w rodos tez nie wart 6 euro,ale koniecznie trzeba sie przejsc
sredniowiecznymi uliczkami miasta (do rodos mozna bez problemu dojechac
autobusem;jezdza do 24 co pol godziny,za 1,70euro)
podsumowujac mozna powiedziec ze i oferta triady i sam pobyt w hotelu mozna
spokojnie zaliczyc do udanych
jesli macie jakies pytania piszcie karolinaaam@wp.pl



Temat: Piszemy Lynchowi scenariusz filmu...
?Nie ma to jak żyć w bogatej rodzinie!?- to ostatnie słowa dziewczyny, 17-letniej Weroniki, która kładzie się jak co dzień w satynowej pościeli w swoim domu gdzieś w Wiączyniu.
Budzi się, wstaje, szykuje, podchodzi do swojego lustra, wybiera jedną z dziesięciu stojących tam szminek- dzisiaj krwistoczerwona. Operuje tuszem do rzęs, podkreśla swój urok cieniem do powiek, dużo pudru to nic złego. Wychodzi do szkoły, jak zwykle podwieziona do mamy. W szkole koleżanki zazdroszczą jej nowej bluzki, ona nie wie, że może być ktoś, kto żyje za 5 złotych dziennie. Uczy się przeciętnie- byle do klasówki. Za to jest dusza towarzystwa- zarywa chłopaków jednego po drugim- bawi się nimi, ale o dziwo chłopcy to lubią- w końcu fajnie jest się pokazać z taką laską na korytarzu.
Jednego dnia wraca ona do szkoły- o dziwo mam nie była dzisiaj tak rozmowna- nawet słowa nie zamieniła przez telefon komórkowy, który prawie nigdy nie milczał- nawet nie widziała dzisiaj tego telefonu. W domu jakaś ponura atmosfera- sprzątaczka dzisiaj nie przyszła, połowa świateł w domu nie zapalona. Mam nie zaprosiła na dzisiaj koleżanek.
Sama krząta się po kuchni, podczas gdy córka nawija przez telefon.
Jednak córce coś nie pasuje- za cicho jest w domu. Schodzi na dół, widzi zapłakaną matkę, która na jej widok schodzi do piwnicy pod pretekstem pójścia po nowy słoiczek francuskiego dżemu na kolację.
Podczas kolacji nie korzysta z masła, tylko z jakiejś taniej margaryny- nie podoba jej się to i nie ma ochoty zjeść nawet jednej kromki pieczywa na kolację (w końcu już od dawna miałam zrzucić te 2 kilo z bioder), matka nie protestuje, siedzi osowiała po drugiej stronie stołu. Córka, o dziwo zainteresowana cichym usposobieniem w dniu dzisiejszym mamy, zaczyna rozmowę. Dopytuje się jak w pracy, kiedy tata wróci, jak tam pracownicy- czy zwolniła dzisiaj kogoś.
Dowiaduje się smutnej prawdy- zwolniła wszystkich. Zszokowana nie może przyjąć tego do wiadomości i myśli, że pomimo smutnego nastroju mamy, ona żartuje.
To prawda. Jednak nie chcąc drążyć tematu idzie do sie4bie na górę. Jak zwykle odprawia rytuał wieczorny- świeczki, kąpiel, sen. Rano jak zwykle wstaje na ostatnią chwilę i liczy na szybka jazdę mamy. Niestety ona nie wstała. Córka zszokowana, ze spóźni się do szkoły, jednak matka wciska jej ostatnie pieniądze z portfela aby wydała na taksówkę.
Po południu córka zamierza podrążyć temat.
Okazuje się, że firma mamy- głównej żywicielki tego wielkiego domu- upadła. Po prostu kontrahent nie podpisał nowej umowy i nie było pieniędzy na dalsze funkcjonowanie. Firma jest w upadłości i rodzina żyje obecnie z tego, co zostało sprzedane.
Córka nie wierzy w to co się dzieje. Nie daje po sobie tego poznać- wszak nawet nie dopuszcza tego do swojej świadomości. Jak zwykle idzie kolejnego dnia do szkoły cała wysmarowana kosmetykami- byle tylko koleżanki nie zobaczyły, ze dzisiaj nie ma prawie pudru bo już jej się skończył, a na nowy nie ma pieniędzy....
Córka próbuje się dowiedzieć wieczorem, czy to oby na pewno prawda. Nie wierzy. Musza przeprowadzić się do mieszkania w blokach, które do tej pory było wynajmowane. Jest to dla niej szokiem. Nie wie co ma ze sobą zrobić.
Nie ma już pieniędzy na nowe zakupy, bluzki, kosmetyki, buty. Próbuje za każdym razem jakoś inaczej ułożyć cały ubiór, żeby nie było wiadomo, ale jednak wszyscy coś myślą...
Dziewczyna wpada w mitomanię. Nie chce aby ludzie myśleli o niej, że jest biedna. Pokazuje się z chłopakami, naciąga ich na zakupy, restauracje. Chce żyć tak jak dawniej.
Jednak powoli staje się pośmiewiskiem- ktoś widział ją w oknie jej mieszkania na parterze w bloku. Ktoś widział jej mamę w sklepie spożywczym z małą torebka zakupów. Mitomania przerosła ją już dawno i nawet nie wie o czym mówi.
Zdaje sobie sprawę, że stała się pośmiewiskiem klasy. Kiedyś przypadkiem usłyszała plotki o jej osobie- wybuchła płaczem. Nie potrafi tego wytrzymać. Zapłakana spędziła jedną lekcję w toalecie szkolnej. Słyszy śmiech koleżanki, słyszy, że ktoś dobija się do jej kabiny, widzi, że dziewczyny wyrwały zamek- śmieją się jej prosto w twarz. Ona skula się, płacze.

Budzi się spocona- ten śmiech to był dźwięk jej budzika. To był tylko sen....na szczęście
Szybki prysznic, pół godziny przed lustrem z jej ulubionymi, najdroższymi kosmetykami, zbiega na dół, mama już czeka w samochodzie. Jedzie do szkoły w nowym T-Shircie, ma nadzieje, że koleżanki docenią jej poświęcenie...
W drodze pyta się mamy, czy w pracy wszystko dobrze funkcjonuje. Jak najlepiej- właśnie podpisała nowy kontrakt z klientem z USA. Będzie jeszcze lepiej...To dobrze...uśmiecha się...




Temat: W kwetii mojej osoby...
W kwestii mojej osoby... ciąg dalszy13
Zawróciłem i wyjechałem na drogę prowadząca do nikąd. Musiałem zapamietać to
miejsce, by wrócic tu po samochód Kate, chyba że odstawią go na miejsce, a to
jest nawet prawdopodobne. Jadąc przed siebie minąłem zmierzających powoli w
kierunku szopy braci. Gdzie byłem, pojecia nie miałem. Po kilkuset metrach
jazdy po polnej drodze dotarłem do jakiegoś światła. Stacja beznynowa przy
szosie. Zatrzymałem się i postanowiłem zatankować. Na ławeczce siedział starszy
mężczyzna popijający z butelki owinietej w papierowa torebkę. Zatankowałem,
poszedłem zapłacić, a wychodząc zatrzymałem się przy ławeczce. Wyciagnąłem
papierosy i poczęstowałem siedzącego dziadka. Wziął chetnie i włażył sobie za
ucho, ja odpaliłem od razu. Zupełnie zapomniałem, że na stacji nie wolno palić,
ale co tam, jak miało wybuchnąć to już dawno powinno, bo kobita za ladą,
kobietą raczej trudno było ją nazwać, przyjmujaca pieniądze smarzyła jednego za
drugim.
- Przepraszam, jak dojadę do Bay City? - Zagadnąłem, a na jego twarzy pojawił
sie rezolutny bezdzwięczny chichot.
- Jedź pan sto coś kilometrów, hm, tfu, na północ. Hihihihi, dużo, fajny nos.
Hihihihi. - I pociagnął z flachy, a ja dałem spokój. Na pólnoc, sto kilometrów.
Dwie godziny jazdy. Mało czasu. Ruszyłem niczym goniony przez rzeźnika kogut.
Obrałem kierunek północ.
I znów zebrało mi się na myslenie. Trzy siostry, trzech braci. Dwa morderstwa.
Jak na mój bolący nos była to za prosta sprawa. Z tego co się dowiedziałem
mogłem przypuszczać, że sprawcą obu morderstw była Dorotty albo jej starsza
siostra, i było by po krzyku. Wystarczy znalęźć białego kabrioleta i mamy
sprawcę, ale coś tutaj nie pasowało. Brakowało tego jednego wielkigo szczegółu.
Zawsze jet ktoś, kto wie o wszystkim i trzyma rekę na pulsie. Czarny charakter.
Gdzie się schował? Zginęło dwóch ludzi, a ich przyjaciele nie szukają
podejrzanych.Coś było nie tak. Jeżeli Megan zabiła swojego szefa, to dlaczego
jeszcze chodziła po ziemi, a raczej jeździła. I jeżeli ona zabiła Hubsona to
dlaczego Graff nic nie wspomniał, że wpadli na trop samochodu, który mu
opisałem. Czegoś tu brakowało i miałem przeczucie, że niebawem dowiem się
czego. I jeszcze coś nie dawało mi spokoju, kim była Kate, bo własciwie o niej
nic nie wiedziałem. Kate Zagadka, ciekawe przezwisko. Dalczego się tak mocno
zaangażowała w tą sprawę?
Jechałem tak i jechałem a ciemność wokół mnie zaczynała sie powoli rozjasniać.
Nie tylko od palonych przeze mnie papierosów, ale od łuny swiatła widocznej w
oddali. Zbliżałem się do miasta, a nos mnie bolał jak jasna cholera. Minęło
jakieś pół godziny, zanim wjechałem na jasno oswietlone ulice. Jak mogłem
najszybciej skierowałem się go domu Graffa. Wczesną porą to tej godziny nazwać
nie było można. Było niewiele przed pólnocą, gdy zastukałem do drzwi jego domu.
Poczekałem chwilę, wewnątrz paliły się światła, więc ktoś w domu był. Wreszcie
usłyszałem szuranie i ktoś zaczął otwierać drzwi. Była to Kika. Lekko zaspana.
- Co jest do jasnej ciasnej? - Zapytała.
- Jest George?
- Śpi. A pan kto?
- Jestem jego kumplem. Nazywam sie Marlowe. Byłem z nim umówiony, ale trochę mi
zeszło.
Popatrzyła na mnie uważnie. Najbardziej ją ciekawił mój nos. Zaprosiła mnie
wreszcie do środka.
- Zaraz go obudzę, dziś mam wolne, bo zamkneli tą cholerną spelunę. -
Wprowadziła mnie do salonu. - George mówił, że ktoś ma przyjść, ale sądziłam,
że normalni ludzie to zagladaja troszkę wcześniej.
- Widać ja się do nich nie zaliczam. - Odparłem. A ona tylko popatrzyła i udała
się w kierunku sypialni. - Mogę dostać trochę lodu? - Zawołałem do jej placów,
zanikajacych za futryną drzwi. Nie wiem czy usłyszała, bo nawet nie mruknęła.
Ja natomiast usiadłem sobie i zapaliłem, nie wiem którego, papierosa.

c.d.n.




Temat: Dzidka - Złodziejka...
Dzidka - Złodziejka...

Zostałam dzisiaj posądzona o kradzież w sklepie. I niestety - nieporozumienie
się NIE wyjaśniło.
Ten sklep to jeden z fajnych, porządnych, polskich supermarketów. Mam go po
drodze z pracy i niedaleko domu, więc często tam zachodzę, choć ceny są nieco
wyższe...
Dwa dni temu kupiłam u nich dezodorant. Adidasa, za raptem 10 zł - promocja
jakaś... Dzisiaj kupowałam jakieś tam fintifluszki jedzeniowe. Zapłaciłam
przy kasie, no i nagle bramka zaczęła piszczeć. Podszedł ochroniarz,
grzeczny, nie powiem, poprosił na zaplecze - "bo ma pani zapewne jakiś towar
z poprzednich zakupów, więc musimy go odkodować". Zgodziłam się z nim, bo już
parę razy takie rzeczy mi się zdarzały.
Idziemy na zaplecze, cha cha, no tak, ta elektronika, no tak, ale trzeba, na
zapleczu wąsaty pan, ja od razu otwieram plecaczek, uchachana wyciągam
dezodorant, pokazuję mu, a pan pyta: "Skoro go pani kupiła dwa dni temu, to
dlaczego nie zapiszczała bramka wejściowa?"
No fakt, nie zapiszczała, i to dwa razy.
Pan przytknął jakieś urządzenie, które wydało z siebie długi pisk, wziął
dezodorant do ręki i mówi - "pełny jest!" "Panie, no jasne, że pełny, pan
myśli, że wypsikałabym go całego przez dwa dni?!" "A ma pani paragon?" "Pan
wybaczy, mam nosić przy sobie stare paragony?" "A dlaczego nie zostawiła pani
plecaka w depozycie?" "Widzi pan rozmiar tego plecaka? To jak torebka. A
dokumenty, pieniądze, i dwa telefony mam w zębach nosić?!"
Od słowa, do słowa, itd... "Proszę pani, w takiej sytuacji może pani zapłacić
za ten towar i sobie pójść, albo musimy niestety wezwać policję. A jeśli pani
się upiera, to sprawę rozstrzygnie sąd grodzki" Wściekłam się. ZAPŁACIĆ?!
Mowy nie ma.
Olśniło mnie. "Skoro pan twierdzi, że ten dezodorant jest pełny i nieużywany,
proszę bardzo, niech pan go bierze i odłoży na półkę. Moja strata. Płacić nie
zamierzam". Wepchnęłam mu Adidasa w rękę. "Ale ja tak nie mogę, ja muszę
spisać notatkę służbową". "Niech pan spisuje, proszę bardzo".
Po chwili przyszedł trzeci z kolei ochroniarz z formularzykiem. Również
grzeczny i nawet współczujący. Zapisał moje dane, podpisał i podał mi do
podpisania. Spojrzałam. Ooooo, nie. Mowy nie ma, żebym ja to podpisała. "W
dniu dzisiejszym ujęto na próbie wyniesienia towaru..." "Nie podpiszę tego,
proszę pana".
I nie podpisałam. Co zresztą nie ma najmniejszego znaczenia.
Powiedziałam temu trzeciemu, że ja nie mam do nich pretensji. Taka praca. Bo
to rzeczywiście wyglądało bardzo jednoznacznie. Gdybym była pewna, że mam w
domu ten paragon, to bym się uparła. Niech sobie nawet policja przyjeżdża.
Ale ten paragon już pewnie w śmieciach. On mi na to, że on wcale mnie nie
oskarża. Dla niego jednoznaczne byłoby, gdyby mnie złapał za rękę. Ale chyba
rozumiem, że on musi pewne "procedury" odbębnić.
Wyszłam stamtąd z dziarskim uśmiechem na ustach. W sumie to nawet komiczne.
Ale wiecie, jaki we mnie żal? Jak się czuję?
Jestem niewinna jak noworodek, a trafiłam do kartoteki i jeszcze musiałam (no
dobra, nie musiałam) oddać towar, za który uczciwie zapłaciłam.
Nie dalej jak wczoraj mówiłam przyjaciółce, że jestem za dużym tchórzem, żeby
robić jakiekolwiek przekręty. No i masz ci los...
A po przyjściu do domu znalazłam ten paragon.




Temat: Lista pytań, których nie zadaje się facetowi
napisy znalezione w wannie samochodochtona spod zgierza

Proszę Pani, Panienko, Dziewczyno, Narzeczono, Kobieto, Żono i wszystkie inne
kobiety.

Jeżeli sądzisz, że jesteś gruba, to najprawdopodobniej jesteś gruba. Nie
zadawaj mi takich pytań, odmawiam odpowiedzi.
Jeżeli czegoś chcesz, to wystarczy o to poprosić. Postawmy sprawę jasno:
jesteśmy prości. Nie rozumiemy żadnych subtelnych, pośrednich próśb. Pośrednie
bezpośrednie prośby nie działają. Te pośrednie postawione bezpośrednio przed
naszym nosem też nie działają. Po prostu powiedz czego chcesz.
Jeżeli zadajesz pytanie, na które nie oczekujesz odpowiedzi, nie zdziw się, że
otrzymasz odpowiedź, której raczej nie chciałaś usłyszeć.
My jesteśmy prości. Jeżeli proszę o podanie mi chleba, to nie mam na myśli nic
innego. Nie mam do ciebie pretensji, że nie ma na stole chleba. Nie ma tu
żadnych niedomówień czy żalu. My jesteśmy naprawdę prości.
Czasem nie myśle o Tobie. Nie szkodzi. Proszę przywyknij do tego. Nie pytaj o
czym myślę, jeżeli nie jesteś przygotowana do rozmowy na temat polityki,
ekonomii, filozofii, piłki nożnej, picia, piersi, nóg czy fajnych samochodów.
Piątek/ sobota/ niedziela = żarcie = kumple = pilka nożna w telewizji = piwo =
tragiczne maniery. To coś takiego jak księżyc w pełni. Nie do uniknięcia.
Zakupy nam się nie podobają, i ja nigdy nie będe ich lubić.
Gdy gdzieś idziemy, cokolwiek założysz, będziesz w tym wyglądać doskonale.
Przysięgam.
Masz wystarcząjaco dużo ciuchów. Masz wystarczająco dużo butów. Płacz to
szantaż. Bankrutowanie mnie nie jest okazywaniem uczucia z twojej strony.
Większość mężczyzn posiada 3 pary butów. Powtarzam raz jeszcze, jestesmy
prości. Skąd ci przychodzi do głowy pomysł, że pomogę ci wybrać z twoich 30
par, te która najlepiej pasuje.
Proste odpowiedzi jak TAK i NIE są doskonale akceptowane, bez znaczenia na
jakie pytanie.
Jeżeli masz jakiś problem, przychodź do mnie tylko po pomoc w jego
rozwiązaniu. Nie przychodź się uzalać jakbym był jakąs twoją przyjaciółką.
Jeżeli powiem coś, co może byc zrozumiane w dwojaki sposób i jeden z nich
spowoduje, ze będziesz nieszczęśliwa czy zmartwiona, wiedz że mam na myśli to
drugie.
Wszyscy mężczyźni znają tylko 16 kolorów. Śliwka to owoc, a nie kolor.
I co to za pieprzony kolor ta fuksja? I poza tym jak się to pisze?
Lubimy piwo tak samo jak wy lubicie torebki. Wy tego nie rozumiecie, my
rownież.
Jeżeli cię pytam co sie stało a ty odpowiadasz "Nic", wtedy ci wierzę i jestem
przekonany że wszystko jest w porządku.
Nie pytaj mnie "Kochasz mnie?" Możesz być pewna, że gdybym cię nie kochał, nie
byłbym z tobą.
Reguła podstawowa w przypadku najmniejszej wątpliwości dotyczącej
czegokolwiek: Weź to co najprostsze
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 191 wypowiedzi • 1, 2, 3

    Linki