Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne telefony z plusa





Temat: mjut
02.09.2005.-16:56
02.09.2005.-16:56

Trochę zaniedbałem forum. Niby nie mam czasu,ale to nieprawda. Mam dużo
czasu,tylko od rana potrafię się tak zgubić we wszystkim,że później już tylko
gonię stracony czas.Od rana z poczuciem straty. Zawsze tak samo...
Tydzień,jeśli chodzi o zespół był pracowity,bo poza poniedziałkiem,kiedy to ze
skutkiem pozytywnym walczyliśmy o basowy piec,już codziennie zagraliśmy 2-3-
godzinne próby. Pracowalismy głównie nad dwoma odmłodzonymi poprzez zmiany w
aranżacji kawałkami. Teraz dużo lepiej brzmią,są bardziej spójne i wciągające.I
bardziej psychodeliczne.Tak myślę. Dziś już tylko na nich będziemy się
skupiali,o 19 próba. A jutro już odpoczynek i w niedzielę gramy przy kościele.
Zapraszam jeszcze raz wszystkich(godzina 15:30).
Z piecem do basu to było tak,że siedzieliśmy już w samochodzie taty Ś. i tata
Ś. już prawie palił gumę na rozpoczęcie wyprawy po ten piec do Łomży. Wtedy to
przyszedł sms ze sklepu w Łomży,że pieca już nie ma,że został sprzedany.
Wysiedliśmy z samochodu,a że była 7 rano,to poszlismy po bułki. Słońce się
unosiło coraz wyżej,a my zaczęliśmy główkować co teraz począć. No i zaczęliśmy
szukać w necie adresów do sklepów muzycznych w Olsztynie i Toruniu.
Zadzwoniliśmy wszędzie tam,ale mieliśmy zbyt mało pieniędzy na każdy z
oferowanych przez te sklepy wzmacniaczy basowych.A podstawowy wymóg nasz,czyli
wyjście liniowe (line out spełniały tylko te nieosiągalne dla nas. Pozostało
Allegro. Około 11 wyczailiśmy coś fajnego. Piec niemieckiej firmy Warwick.
Telefon,pierwsze ustalenia. Podjęta decyzja o kupnie i rozpoczęło się
rozpaczliwe poszukiwanie transportu do Warszawy. Pytaliśmy wszystkich,
tatów,dziadków i wujków i nikt nie chciał z nami pojechać. Zdesperowani
trochę,zmęczeni upałem,myśleniem i bieganiem ciągłym poddaliśmy się na
chwilę,ale tylko na moment,bo ja postanowiłem,że ten piec jeszcze tego dnia
będzie w Działdowie (nazajutrz jego właściciel wyjeżdżał i moglibyśmy go kupić
dopiero w sobotę,czyli jutro). Skołowaliśmy kasę na podróż,picie,kanapki i w
drogę osobówką,we czwórkę. Podróż na wygłupach nam minęła. Momentami perwa na
maksa,że aż wstyd podróżować. W Warszawie już zorientowaliśmy się,że możemy
wysiąść gdzieś wcześniej,na jednej z małych stacji PKP,bo musieliśmy dotrzeć na
Tarchomin. Zorientowaliśmy się jednak zbyt późno,bo już Tarchomin minęliśmy.
Wysiedliśmy więc najszybciej jak się dało i później z buta w stronę
Tarchomina,a następnie autobusami z pomocą jakiegoś starszego kolesia,który nam
drogę wskazał. W końcu dotarliśmy na miejsce i jeszcze pomyliliśmy bloki,ale
ostatecznie odnaleźliśmy się nawzajem z właścicielem wzmacniacza. Zaprosił nas
do swojego wypasionego mieszkania z wypas-telewizorem,w wypasionym bloku.
Krótka rozmowa,rozładowanie emocji,krótki test pieca,transakcja i powrót do
domu. Na początek wypasiona winda i mniej wypasiona pani w windzie Później
szybko na autobus.Hałas,światła i pełno samochodów jadących dla mnie zbyt
szybko. Dzielenie się pierwszymi wrażeniami z zakupu,z wypas mieszkania i w
ogóle. Sam dźwigał piec. Autobusem na Centralny,a tam bilety,woda,czipsy i już
szybko na peron. Tam Sam nawinął z kolesiem,który miał gitarę na plecach.
Okazał się być czynnym muzykiem z Elbląga,gitarzystą ze starzem
wieloletnim,rozeznanym w realiach i w muzyce też,bo kumał nutki i harmonię.
Zamierzał jechać tym samym pociągiem,a pociąg do Kołobrzegu jechał dość
pusty,więc jechaliśmy z nim nawijając przez całą podróż o muzyce.Fajnie nawet
było.Po północy byliśmy w Działdowie i już poszliśmy do domków swoich.Dobrze,że
pojechaliśmy wszyscy.
No i po za tym to już pisałem,że tydzień pracowity był. Zrobionych mamy 13
kawałków,plus dwa nie nasze,czyli 15. I to jest nasz repertuar na wrześniowe
koncerty. Będziemy zmieniali setlistę,czasem gdzieś będziemy musieli z czegoś
zrezygnować,ale wybierać będziemy zawsze spośród tych piętnastu właśnie.
Przygotowaliśmy się najlepiej jak potrafimy No...
A po próbach codziennie wieczorem spaceruję z Samem po mieście i rozmawiamy.
No dobrze...czas zbierać się na próbę. Znów wszystkim życzę przyjemnego
weekendu. Szkoła się zaczęła,jakby kto nie zauważył
pat





Temat: KUPNO GITARY
A teraz porada powazna.
1. Sklep Holdysa moze byc. Tam pracują fajni ludzie i nie wciskają kitu.
2. Podejdz tam do Grzesla Łysego i powiedz, jaki masz problem.
3. On cie zapyta (mnie pytał) jaki rodzaj muzyki chciałabyś grać. (Nie słuchaj
tu na forum porad w rodzaju "koniecznie kup klasyczną" itd - każda gitara ma
swoje przeznaczenie).
Pamiętaj, że:
a/ jesli chcesz grać jak Jacek Kaczmarski, albo chcesz grać klasyczną muzykę
(Verdi, Paganini, Bach, Bethoven) - śmialo mow, ze chodzi ci o GITARĘ KLASYCZNĄ
(czyli pudło z nylonowymi strunami).
b/ jesli mArzy ci się np. któraś z sesji MTV Unplugged, w rodzaju Nirvana,
Metallica, Briuce Springsteen, czy w ogóle ballady rockowe, jazzowe albo
folkowe - mów, że chodzi o GITARĘ AKUSTYCZNĄ (z metalowymi strunami).

UWAGA: Nie radzę ci kupowac GITARY ELEKTRYCZNEJ, bo to jest spory wydatek, a
nadto niezbędne sa do tego dodatkowe urządzenia. Taką się kupuje, jak się umie
grac i jest potrzeba narobienia hałasu z kolegami

Pamiętaj, że:
1. GITARA KLASYCZNA (ta z nylonowymi strunami) nie zdaje egzaminu przy graniu
utworów rockowych, soulowych i słabo się sprawdza w jazzie. Jest to relatywnie
cichy instrument, na którym nie da się zagrać rockowych riffów czy podciągać
strun (jakbyś chciała zagrać jak Hendrix czy Satriani). Ma też jedną poważną
wadę: wymaga poważnej dbałośc. Ona ma pewną cechę konstrukcyjną (nie ma
zainstalowanego stalowego zabezpieczającego prętu w gryfie), która zapobiega
wypaczaniu gryfu. Wystarczy ją nieopatrznie postawić niedaleko kaloryfera, albo
potrzymać w wilgotnym miejscu - i klopot gotowy. Tym samym nie za bardzo nadaje
się do jechania z nią pod namiot, nad jeziora itd.
2. GITARA AKUSTYCZNA dla odmiany nie zdaje egzaminu w graniu muzyki balladowo-
poetyckiej w rodzaju Kaczmarski/Okudżawa/Wysocki. Beznadziejnie też wypada
podczas grania muzyki klasycznej. Jest za to głośna i można na niej "łoić" z
wielkim czadem (na KLASYCZNEJ się nie da). No i ma ów pręt w gryfie (to ważne,
żeby miała!) - dzięi temu nie straszne są jej zmiany temperatur, wilgoć
(aczkolwiek z tym zawsze trzeba uważać) i wycieczka pod namiot. Co ciekawe:
struny do niej są tańsze, niż do klasycznej, ale też częściej pękają, bo gra
się na niej w sposób bezlitosny zazwyczaj.
3. GITARA ELEKTRYCZNA bez dodatkowych urządzeń po prostu nie gra (nikt cię nie
usłyszy) - musisz mieć wzmacniacz. Nie masz wzmacniacza - nikt cię nie usłyszy;
masz - zapomnij o pójściu z nią na imprezę, bo musiałabyś wziąc taksówkę, do
niej zapakowac gitarę, ów wzmacniacz, kable itd. Poważna wyprawa.

Myślę, że już podświadomie czujesz jaki typ gitary chcesz mieć.

Teraz porada najważniejsza - kupuj NAJTAŃSZĄ, ale w markowym sklepie. Nie kupuj
(odradzam!) taniutkich gitar nieznanych chińskich marek, bo w nich drzemie
zdrada. U Hołdysa akurat takich nie ma. Markowy sklep ma jedną poważną zaletę:
daje gwarancje. Ma serwis. Pracują fachowcy, którzy wiele rzeczy mogą załatwić
od ręki. Allegro - wykreśl. Internet też.

MUSISZ GITARĘ KUPOWAĆ OSOBIŚCIE!
Sorki za prównanie, ale to jest trochę jak z kupowaniem butów. Obrazkowi nie
wierz, poadom koleżanek przez telefon też. Każdyma swoje własne wyobrażenie
muzyki, wyglądu, każdy ma inną dłoń (np. gitary klasyczne wymagają ciut
wiekszej lub bardziej wycwiczonej dłoni, niż akustyczne, bo mają szerszy gryf).

Kupuąc najtńszą załatwisz jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz: otóż istnieje duże
prawdopodobieństwo, iż chgęć do grania ci przejdzie po kilkaunastu dniach - a
wtedy szkoda wstawić za szafę coś, co kosztowało kupę kasy. Droga gitara może
poczekać. Jak już pokochasz granie - wtedy zawsze możesz gitarę zamienić na
droższą i lepszą. A jak nie pokochasz - postawisz za wspomnianą szafą czy dasz
koleżance, nieważne, strata będzie niewielka.

INFO:
Tania, a jż fajna gitara AKUSTYCZNA dla ciebie nie powinna kosztować więcej,
jak 400-500 PLN. No 600-700, to już jest naprawdę nieźle, jak na początek.

Najtańsza gitara KLASYCZNA jest kosztuje nieco mniej i można ją kupić za 200-
300 PLN. Za 500 będzie to już bardzo fajna zabawka.

ELEKTRYCZNA jest najdroższa i kosztuje od 700 do 1000 PLN plus parę stówek na
jakiś wzmacniacz. Bez 1500 PLN będzie ci trudno zagrać.

I tyle.

Wszystkie porady wyżej napisane, choć pewnie pisane z głębi serca, wywal z
pamięci. I nie czytaj tych, które się pojawią po tej.

Trzymam kciuki!

Ed






Temat: Czy wybaczyłaś kiedyś zdradę?
Do Karo i nie tylko
Miła Karo, jeśli Twój mąż sam nie będzie chciał zerwać z tą babą, nic nie
poradzisz. W ciągu dnia może mieć tysiąc okazji, by zdzwonić się z nią.
Naprawdę nic nie da wyliczanie czasu marszu z garażu. Jest prawdopodobne co
piszesz, że spóźnił się z powodu telefonu do niej. Ale tyle jest sposobów
komunikowania się. Mogą pisać maile, gadać przez gadu-gadu (z pracy). W pracy
może on jest zajęty, ale nigdy aż tak, by nie znaleźć chwili na telefon do
niej, jeśli tylko tego zapragnie, a Ty się o tym i tak nie dowiesz.
Najważniejsze jest, czy mają okazję się spotykać. Jeśli ona jest spoza Twojego
miasta stanowi dla nich pewną trudność - to już plus dla Ciebie. Wypowiadam
się, bo kilka lat temu byłam dokładnie taka jak Ty i dokładnie w takiej
sytuacji. Nie powinnaś mężowi mówić o wynikach Twojego śledztwa, np. o
wyliczeniach czasu przejścia z garażu. Łatwo może się to obrócić przeciwko
Tobie. Facet taki kontrolowany czuje się fatalnie i to Ciebie oskarży, że czuje
się przy Tobie jak w więzieniu.
Wiesz co ja zrobiłam? Gdy się dowiedziałam to oczywiście był szok i rozpacz. 3
doby bez przerwy płakałam, przez sen też. Zupełnie jakby mi ktoś umarł. Przez
tydzień nic nie jadłam, po prostu nie mogłam. Potem zaczęłam wracać do
rzeczywistości zasypując go pytaniami "dlaczego". Zażądałam aby zerwał z nią -
przy mnie. Owszem zrobił to, ale potem okazało się, że chwilę wcześniej
uprzedził ją, że musi tak zrobić. Potem zażądałam bilingów z pracy, by
sprawdzić czy do niej nie wydzwania. Potem okazało się, że ona wydzwaniała do
niego, a komunikowali się dzięki mailom. Trafiłam przypadkiem, gdy przyniósł
służbowy komputer do domu. Myślałam, że umrę. Tak byłam zawiedziona, bo cały
czas (2 miesiące) zapewniał mnie, że zerwał z nią wszelkie kontakty. Wtedy się
po prostu wkurzyłam i nie chciałam go oglądać. Zajęłam się sobą. Powiedziałam,
żeby sobie prał, gotował, bo mnie taki oszust już nie interesuje. Poszłam sobie
do fryzjera i diametralnie zmieniłam uczesanie. Kupiłam nowe, fajne ciuchy.
Zapisałam się do szkoły policji na lekcje samoobrony. Mąż po swojej zdradzie
nie miał argumentu, by mi tego zabronić. Uważnie mi się przyglądał, gdy
wychodziłam na trening, jak jestem ubrana, czy mam makijaż (oczywiście miałam).
Widać było, że jest zazdrosny. Treningi pomogły mi się zrelaksować i nie
zamartwiać. Jednocześnie mąż poczuł się niepewnie, że spodoba mi się inny
facet. Rzeczywiście wtedy definitywnie zerwał z nią. A ona wściekła się i
odesłała na MOJE(!) nazwisko wydruki e-maili, które do niej wysyłał. Teraz to
mąż prosił, żebym pozwoliła mu zostać. Przynosił mi kwiaty. Nadskakiwał, biegał
do sklepu, zajmował się dziećmi - po prostu ideał.
Dziewczyny reasumując - polecam typowo męskie hobby, co jest o niebo lepsze od
kursu angielskiego, czy aerobiku, w sytuacji gdy się chce wzbudzić u męża
niepokój i nutę zazdrości. Wielki sens ma wyświechtana rada dla zdradzanych
żon, żeby zadbały o siebie szczególnie w tym trudnym okresie, twarz ubrały w
maskę obojętności, żeby z tajemniczą miną wychodziły z domu zostawiając mężowi
opiekę nad dzieckiem. Jednocześnie, żeby w domu był ugotowany obiad, ulubiony
męża. Nie robić przesłuchań, wymówek. Raczej jeśli jest taka możliwość,
powiedz, tuląc się "jak dobrze mi z tobą, bardzo się cieszę, że żadna ździra
nie była w stanie zburzyć tego, co razem zbudowaliśmy". Dobrze jest dodać "a
pamiętasz...?" - i tu wspomnienia jakichś wspaniałych chwil, które spędziliście
razem. Spacer do jakiegoś "Waszego" miejsca, "Wasza" piosenka, zdjęcie - Was
przytulonych, sprzed ślubu, albo z innej szczęśliwej chwili. Sprawdziłam -
działa. W momencie, gdy mąż był rozdarty między mną, a babą, w której się
zakochał, rozumieli się bez słów, porozumienie dusz...i takie tam bzdury. Czyli
sytuacja generalnie trudna. Takim zachowaniem jak napisałam - wygrałam batalię.
Od tamtej chwili minęło 5 lat. Jesteśmy razem. Nawet pierwszy raz od 5 lat znów
zaczęłam nosić obrączkę! Pozdrawiam wszystkie Złamane Serca - jeśli kochacie -
walczcie



Temat: Prośba do Sigvaris, Kerstink i innych mam
Jesteśmy wreszcie po wizycie u dr Gajos.
Ogólne wrażenie takie sobie. Było przede wszystkim bardzo szybko. W
trakcie wizyty pani doktor odebrała 5 telefonów - rozmowy wcale nie
krótkie. Tak nie lubię.
Wielki plus za podejście do dziecka.
Leczenie przepisane synkowi wcześniej (w linku poniżej) uznała za
zbyt duży kaliber jak dla niespełna dwulatka.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=578&w=72910965&a=72910965
Zaleciła tylko:
Albicansan (rano 3 krople na język),
Fortakehl 1/2 czopka na noc,
Dioflor 30 (3x1/2 kaps. 30 min. przed posiłkiem) i
Lamblia 9CH (3x5 granulek).
To ostatnie to ponoć jakas nowość.

+ lewatywki z czosnku
+ dieta. i tu byam "nieco" zdziwiona.
mleko i nabiał są ok. wyłączyć produkty barwione, dosładzane, serki
homogenizowane. co do cukrów i pszenicy już bez rewolucji. tzn.
wyłączyć.

oj miałam zagwostkę.

w międzyczasie byliśmy też u naszej pani dr alergolog z wynikami.
przepisała zgodnei z mykogramem Fluconazol na 7 dni. i trilac.
tematu lambli nie podjęła z uwagi na (-) test na antygen.
co do diety wybadałam ją i wywnioskowałam, że była raczej
niezorientowana.

wiedziona wątpliwościami co do diety przy candidzie u dwulatka
odwiedziłam też dietetyka w ICZMP. pani spec od diet powiedziaa mi
że jest załamana. sama wizyta zgroza!!!
przez tydzień trzeba w domu notować dokładnie co dziecko je. na
podstawie tych notatek specjany program komputerowy odpowie czy z
dietą jest ok czy trzeba coś zmienić. niby wszystko fajnie tylko tak
to ja sama bez dietowania dziecka mogę ułożyć menu i zanieść
komputerowi. a łudziłam się głupia, że w tej kwesti pomoże mi pani
spec od diet. ale i owszem dostałam moc broszur z informacją o
dziecie bezglutenowej, bezmlecznej, i chyba jeszcze bezcukrowej.
i jak już wyjdę ze świątecznego bajzu i dziecko sobie troszkę
pofolguje na święta z jedzonkiem (pani dr gajos nie miała nic na
przeciw żebyśmy rozpoczęli dietę dopiero po okresie świątecznego
łakomstwa) to będę skrzętnie wszystko co kuba je notować. i zaniosę
do spec diet. i jestem bardzo ciekawa jak wypadniemy.

a ponieważ świąteczny, no i przedświąteczny, czas troszkę skłania do
refleksji, a my wbrew odpustowi od dr gajos już po trochu
ograniczamy się z różnymi zabroninymi jedzonkami, i kupy kuby
zrobiły się cudownie plastyczne ( a nie cuchnące i bebeluchowate) to
tak sobie myślę, może z tą dietą to jest tak, że każdy musi sobie ja
dostosować do własnych możliwości przerobowych żeby nie dać się
grzybom. czas pokaże. może damy radę i z gajosowym mlekiem?
Pozdrawiam świątecznie.




Temat: Firma Progress s.c. dalej oszukuje
Poszukując pracy, a było to już kilka lat temu, wspomniana firma
także "prężnie" działała. Znałam już doskonale ich "metody pracy", ale nie
wierzyłam własnym uszom. Ze względu na moje zainteresowania takimi fenomami
zarówno prywatne, jak i zawodowo (nie jestem dziennikarką), postanowiłam to
sprawdzić. Umówiłam się (przez telefon oczywiście niczego się nie dowiedziałam,
to typowe dla firm działajacych w ten sposób - w Kielcach nie jedyna) i
pojechałam. Ubrałam sie elegancko, jak to na rozmowę kwalifikacyjną przystało,
załozyłam szpilki - później tego szczerze żałowałam.. ;)

Rozmowa kwalifikacyjna była zaiste zadziwiajaca. Przez 15 min. siedzacy przede
mna Pan mówił o czymś, ale był nudniejszy od mojego wykładowcy z socjologii i
tak chaotyczny i niekonkretny, że nie wiedziałam tak na dobra sprawę, ani czym
zajmuje się firma i co miałabym tam robić. Równie dobrze firma mogłabybyc z
branży fizyki jądrowej, a ja pakowałabym kurczaki w folie.

Zostałam za moją zgodą oczywiście wywieziona na "szkolenie w terenie" z
moim "trenerem". Pojechaliśmy do Chmielnika. Swoją drogą, urocze miasto.
Moim "trenerem" była jakaś emocjonalnie niezrównoważona małolata, która mi
opowiadała, jak świetnie zarabia, jak świetnie się pracuje, jaki świetny jest
szef, jacy świetni ludzie z Nią współpracują. Opowiedziała, że śpią razem na
Wrzosowej i jest fajnie, cytuję: "bo nie ważne, kto z kim śpi, ważne, żeby było
wesoło".

Jak to szkoleniowiec moja "osobista trenerka" dawał mi wiele cennych wskazówek,
w jaki sposób przygotować sie do takich wyjazdów, jak mówić, co mówić, jak ktoś
wezwie Policję ect.

Jeśli chodzi o przygotowanie się, to należy ubrać się.. ubogo. Jakaś sprana
bluza, podkoszulka, stare jeansy i buty (najlepiej trampki). To podobno
poprawia wiarygodność i wzbudza litość. Nalezy mówić, że w ramach wymiany
studenckiej przyjechalismy np. z Gdańska, albo Częstochowy - co jest absolutna
bzdura oczywiście! i zbieramypieniądze na biedne dzieci z domu dziecka np. w
Chorzowie. (Ta moja "trenerka" chyba nawet nie widziała budynku żadnej z
Uczelni Wyższych.) Później, jak już na te piekne oczy zdobedzie się pierwszego
Klienta (np. 90cio letniego dziadziusia, który chce dać pieniążki na dzieci),
prosi się tego kogoś, żeby podpisałś sie na liście, że "kupił cegiełkę".
Nastepnie tą listę pokazuje się innej osobie, np. jakieś gospodyni i mówi
się, "O, niech Pani zobaczy. Pani sąsiadka, to juz kupiła. Chciała pomóc
biednym dzieciom w domu dziecka. Jest i na liście Pani Wróblewska i Kowalska.
jeszcze Pani tu brakuje. Itp." Efekt? Kupują, normalnie byłam w szoku!
Wyciągają 10 zł i kupują te gąbki!! 90% osób daje się nabrać!! Szok!!

Wspomnę jeszcze czemu napisałam 10 zł, a nie 9 zł. Ludzie zwylke nie mają
drobnych i dają 10 zł, ale tak jakoś się zawsze składa, że i pracownicy firmy
nie mają wydać. Co za dziwny zbieg okoliczności, nieprawdaz? ;) 1 zł zostaje im
w kieszeni.

Kwestia Policji. Każdy z pracowników ma taki specjalny identyfikator. Ja
natomiast miałam mówić, że dopiero sie uczę. "Tylko Policji możesz powiedzieć
prawdę" - instuowała mnie "trenerka". Mówiła także, że nie mam sie co bać,
ponieważ "papiery są w porządku i jest wszystko legalne".

Interesujaca jest także jeszcze jedna sytuacja. Do tej pory wspominam ją ze
grozą w oczach. Pracownicy są tak "szkoleni" czyt. nakrecani, że mają wejść na
każde, dosłownie każde podwórko. No i weszłyśmy. Na takie, gdzie było napisane
UWAGA GROŹNY PIES, a drzwi furtki były zamkniete. O tym dowiedziałm sie dopiero
później.. Moja "tenerka" zasłoniła mi napis i sprytnie otworzyła furtkę.
Weszłyśmy na posesję i nagle wybiegł na nas ogromny, piękny wilczur! Uratowała
nas sąsiadka, która odciągłeła uwage potwora. Nie będę sypała wulbaryzmami, ale
chyba teraz kazdy zrozumie, czemu nazwałam to dziewcze emocjonalnie
niezrównoważona małolatą..
Miedzy czasie ja padłam ze zmęczenia - szpilki plus błoto, piasek i żwirek, to
nie jest dobre połaczenie. Byłam głodna, jak sto diabłów, więc się
rozdzieliłyśmy i umówiłysmy za kilka godz. "Trenerka" natomiast nie była
zmeczona, ani głodna, a co jakis czas dzwonił do Niej szef i pytał o wyniki.
Hehe!
Do domu wróciłam po 20tej. To było niezwylke pouczajace doświadczenie.

OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!!
OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!! OSTRZEGAM!!



Temat: INOTEL Nie polecam!!!
Mam trój paka z dekoderem z HDD - świetna sprawa. Działa to podobnie do C+ , a zatem pełny cyfrowy(extra jakość) sygnału , dodatkowo kanały w HD w pakiecie dla wymagających. DVR - czyli cyfrowa nagrywarka świetne do nagrywania różnych rzeczy z TV ,seriale i takie tam , 160gb starcza na dość długo.Sam system ustawiania nagrywanie dość fajny, zapomnijcie o jakimś ustawianiu godziny startu i końca jak w VHS - wszystko można "zaznaczyć" na cyfrowym programie telewizyjnym EPG na konkretnym programie czy ma się on nagrać, czy ma się samo przełączyć na ten konkretny program , czy po prostu przypomnieć ci o zaznaczonym programie odpowiednim komunikatem na ekranie. Oczywiście przeglądając program mamy małe okienko z podglądem zaznaczonego kanału.
Jest jeszcze cyfrowa wypożyczalnia filmów dla posiadaczy dekoderów z HDD, ale chyba jeszcze w fazie testów i jedyne w tej chwili dostępne filmy to chyba tylko XXX , wiedz na razie nie ma o czym mówić.
Portal czyli takie centrum zarządzania opcjami, profilami i wyżej opisanymi funkcjami plus radio jakieś newes w postaci textowej jak www oraz okienko przydzielone dla informacji o nieodebranych połączeniach telefonicznych typu czas i nr. który się do nas dobijał, bardzo ciekawe rozwiązanie jeśli ktoś korzysta ze stacjonarnego fona ip.
Dochodzi jeszcze obsługa stron WWW na TV , oczywiście bez flashy .
Sama zabawa WWW na TV można traktować jako ostateczną ostateczność z racji prędkości i proporcji ekranu i samej obsługi pilotem ,możliwa ale irytująca chyba że zakupimy sobie opcjonalny pilot z klawiaturą QWERTY i rodzajem krzyżyka do przemieszczania kursora, 150pln!!!
Przyznam że zabawa tym dekoderem HDTV daje rade , zawieszkę miałem chyba z 3do5 razy przez 8 miesięcy oraz przyzwyczaiłem się do zabawy nagrywarką i innymi bajerami , nie widzę porównania z analogową tv , to zupełnie nowa jakość i możliwości. Minusem jest restart samego dekodera, który stawia się po wyłączeniu z sieci jakieś 5min , na początku trwało to blisko 12min ale za każdym razem po restarcie pobiera nowe wersje oprogramowania usprawniające jego prace , tu akurat chodziło o prędkość pracy po restarcie.
Net - wymiata na początku miałem 10mb/s teraz to 20mb/s , bez zastrzeżeń śmiga ładnie bez stresowe , ciężko tylko rozwinąć taką prędkość przy standardowej "pracy" ale mimo to jest miło.
Minusem takich kompleksowych TRÓJPAKÓW jest że jak coś klęknie to nie masz nic ani NETa ani TV i Fona. Ja zaobserwowałem takich awarii na razie 2 w ciągu tych 8 mnichów, trwających nie więcej niż kilka godzin max pół dnia ale wtedy nawet osobiście pofatygował się do mnie facet z Inotela z info o awarii do końca dnia !!! szczerze byłem w szoku po doświadczeniach z TPsa i wiecznymi lagami neta i kolosalnymi rachunkami nie wiadomo za co.
Jak już jesteśmy przy kosztach to w tej chwili płacę mniej nawet z dzierżawą dekodera niż wcześniej po zsumowaniu rachunków z TPsa + 512m złomostrada oraz analogowa kablówka .
Wiedz przyznaje że jestem zadowolony.
Co do instalacji to przyznaje były problemy. Cała instalacja to właściwie podciągnięcie jednej skrętki do mieszkania, cały knyf jest w tym że zasiek sygnału po skrętce jest ok100m od głównego przyłącza w danym domu lub bloku. W okolicy 100m mogą następować zaniki sygnału co skutkuje opisywaną na forum wcześniej chwilową pikselozą TV. Pamiętajmy ze sygnał TV i Fon leci netem wiedz zaniki skutkują takimi efektami w TV.
Sama instalacja jest prowadzona pewnie przez podwykonawców wiedz bywa rożnie ja nie narzekam, problemem było uzgodnienie odpowiedniego dla obu stron dogodnego terminu(co bywa trudne) i tyle , sama instalacja to w zasadzie formalność(jedna skrętka)W moim przypadku miałem 2 miesiące darmowego testowania maxymalnej opcji programowej i w tym czasie w zasadzie wszystko dało się dograć ( między innymi kwestia przeniesienia nr.tel. z TPsy ) dopiero wtedy wybór pakietu i umowa (na czas nieokreślony z 3 mies. wypowiedzeniem , po zmianie regulaminu teraz zmieniono to na 2mies.nie tak jak w TPsa jakieś 2 lub 3 letnie zobowiązania )i dopiero normalne rachunki . Myślę że to uczciwe podejście do sprawy.
Oczywiście opisywane przez kogoś problemy z błędnie wypełnionymi umowami mnie nie ominęły (młoda niedoświadczona obsługa punktów obsługi!źle zaznaczone kwadraciki!!) ale sprawa wyjaśniła się za sprawą jednego telefonu do infolini i po sprawie, korekta przyszła pocztą.
Inotel to w tej chwili jedna z najnowocześniejszych kablówek.
Nie jest doskonała, ale która jest?




Temat: Paplanina. A może nie...?
Paplanina. A może nie...?
Napisałam już chyba z dziesięć listów. Plus przemówienia, które z założenia
miałam przez telefon wygłosić. Na to ostatnie szans nie mam, a z listem jest
problem o tyle, że jak jestem smutna/zła/wkurzona, to nie siadam przed
komputerem, tylko nad byle jaką kartką. I nawet miałam plany wysłania Ci
mojej twórczości w postaci dzieł zebranych, ale to też napotkało pewne
trudności techniczne.
Więc w końcu wygrał komputer. Niby takie czasy, ale cholera mnie bierze.
Znowu bezduszność wygrywa, niech to.
Mogłam oczywiście wysłać Ci to mailem, ale przecież dzielisz się z ludźmi
wszystkim, więc czemu nie miałabym pójść w Twoje ślady?
Wredne? Może i tak, ale takie fakty.
Dzielisz się z dziesiątkami ludzi swoimi przeżyciami, prosząc o pomoc.
Zastanawiałeś się, czemu? Nie jestem psychologiem, ale chyba tylko dlatego,
że możesz ich olać. A o to chodzi, nie? Ludzie się Tobą przejmują, a Ty z
nich kpisz, masz gdzieś, co mówią i co myślą. Tkwisz w jakimś marazmie, a
próby pomocy lekceważysz, bo „co oni mogą wiedzieć”. I może masz rację. Tylko
w takim razie po cholerę to forum?
Kiedyś Cię rozumiałam. Bez „ale”. Byłeś, jaki byłeś i już. Kłóciłam się
raczej dla zasady, bo lubiłam, niż po to, żeby naprawdę Cię wkurzyć, albo
dlatego, że naprawdę się nie zgadzałam. Ale teraz? Dałeś zrobić z siebie
wraka. Dnie spędzasz przed komputerem, czekając na zbawienie ze strony gości
forum. Cały czas pytasz, co masz zrobić, ale to innym zarzucasz „słowa,
słowa, słowa…”.
Szukasz ludzi, narzekasz na samotność, ale wszelkie próby jakiegokolwiek
kontaktu odrzucasz, bo chcesz być sam, bo chcesz przemyśleć, poukładać,
zastanowić się…
Zrób coś, do cholery! Obudź się! Źle Ci? To to zmień. Jesteś dorosłym,
dojrzałym, inteligentnym, dobrym (!) facetem. Miałeś odwagę raz wywrócić
swoje życie do góry nogami, więc czemu nie teraz? Może być gorzej? Zastanów
się…
Czy to na pewno Ty jesteś tym facetem, który na okrągło mówi „no to nie”?
Obudź się! Kochasz? To walcz. Ona nie jest ze stali. Jest dziewczyną, która
podobno kocha Cię jak nikogo innego.
Ale jeśli Ty tylko czekasz na zbawienie, a ona sprawia wrażenie, że bez
względu na wszystko już Cię nie chce, to może to po prostu nie jest to…?

P.S. Już widzę, jak wszyscy stajecie za Nim murem i wyzywacie mnie od
najgorszych. To fajne. Tylko zanim zaczniecie wypisywać tu cokolwiek,
wiedzcie, że jestem jedną z tych osób, które dałyby się za Niego pokroić.
Może wśród Was też jest ktoś taki. I może będzie w stanie mu pomóc. Oby. Bo
ja jestem tylko zwykłą dziewczyną, która zawsze mówi nie to, co powinna…
I jeszcze jedno, jarkoni- to sympatia i troska podyktowała to, co napisałam;
to, o czym nie masz ochoty słuchać na chwilę wyłączyłam…
Pozdrawiam



Temat: 30.08 Caribbean World Borj Cedria?
Witam!
Wróciłem z tego Hotelu 12 lipca, niestety nie mogę powiedzieć że było fajnie.
Zdjęcia na stronie OpenTravel nie odzwierciedlają faktycznie tego co się
zastanie na miejscu, jezeli chodzi o pokoje można trafić różnie. Ja miałem
widok na morze i to jedyny plus, w części poza głównym hotelem pokoje są małe
brzydkie i niczym nie przypominają tego co w katalogu. Jedzenie takie sobie
ciągle to samo i żeby zjeść w spokoju należy przychodzić na posiłki jak
najwcześniej np. na śniadanie polecam godzine 6:30 rano przy czy zaraz po
śniadaniu należy pójść na plaże i zarezerwować sobie leżak, w przypadku basenu
należy to zrobić przed pojściem na śniadanie bo o 7:00 niestety już nie ma
szans. Generalnie brudno, reczniki poplamione koloru ceglastego a nie biale jak
powinno to wygladać. Co najważniejsze Hotel nigdy nie miał i mieć nie będzie
4**** bo ma 3*** a moze i nawet to jest za dużo. Częste sa też kradzieże, w
ciągu 14 dni 4 telefony komórkowe i to tylko u Polaków, pokoju nie można
zamknąć od środka i bardzo często nachodzi nas obsługa hotelowa w bardzo
błachych sprawach najczęściej bez pukania (prawdopodobnie w celu sprawdzenia
kiedy nas nie ma) co dziwne jak zgłosi sie usterkę wtedy nie można sie doprosić
i doczekać aż ktos przyjdzie. W pokojacha są sejfy ale niestety płatne (w/g
Open Travel miały być bezpłatnie tak jest to napisane w katalogu) 21 DT na 14
dni czyli okolo 55zł, ja moge zdradzić jak juz ktos sie zdecyduje tam pojechać
w wiekszości pokoji sa sejfy z klawiatura na wpisanie kodu, należy zabrać z
Polski BATERIE 9V 6LR61 (taka popularna prostokątna) cena okolo 5-6zł ona tam
pasuje a instrukcja dzialania jest napisana każdy sobie poradzi, niestety w
niekturych pokojach sa sejfy na klucz i to wtedy nie zadziala. Co jeszcze Hotel
podzielony jest na 4 bloki pokoje z numerami od 1000 i 2000 rozmieszczone sa w
głownej części z widokiem na basen i ogrody, wtedy blisko jest do głównej
restauracji i na basen (w załączniku link do strony z planem i możliwością
wirtualnego zwiedzania obiektu - niestety nie jest tam tak ładnie jak na tych
zdjęciach)
www.diginetmedia.de/web/index.php?page=66
na samym dole

pokoje 3000 to bungalowy w których najprawdopodobniej zostana zakwaterowani
Polacy, moge polecic bo sam osobiscie widzialem pokój nr 3170 na parterze dość
duży jak na ten hotel ma przynajmniej w miarę przyzwoitą łazienkę, w środku
obiektu wiec bedzie wygodnie dla tych co na palże i dla tych co na basen cicho
zdala od dyskoteki i wieczornych animacji. Ja osobiscie byłem w pokoju ne 3226
z widokiem na morze na 1 piętrze niestety pokój bardzo mały max 11-12m2
balkonik mini ledwo 2 krzesła sie mieszczą, obok pokój 3228 troszkę wiekszy ale
też żadna rewelacja. No i jeszcze pokoje od 4000 tam to juz wyglada jak w bloku
mieszkalnym widzielem tylko 2 pokoje czasami nawet nie maja balkoniku i z
widokiem na bałagan poza hotelem.
Reasumując jak komuś uda sie wywalczyć pokoje w cześci 1000 i 2000 to bedzie
miał prawie jak w katalogu ale dostaje za free gwar z basenu i wieczorne
animacje do 22-23. Natomiast bedac w bungalowach (3000)zastaniemy standard 2**
hotelu ale mozemy trafic na spokojny zakątek tu też należy pamiętać zeby jak
najszybciej upomnieć sie o pilota od klimatyzacji bo warto czasami sobie coś
wyregulowac a bez pilota ani rusz, poprostu jak nie ma w pokoju zaraz do
recepcji oczywiscie wczesniej sprawdzic jakiej firmy jest klimatyzacja zeby nie
latac tam i spowrotem. Przeważnie klimatyzacja firmy AIRWeLL.
Myśle że jeszcze mogłbym tak pisać i pisać bo faktycznie był to najgorszy moj
wyjazd wakacyjny od ponad 12lat a cena którą zapłaciłem była jedna z
najdroższych.
Pozdrawiam życzę udanych wyjazdów.
Proszę pytać lub pisać na E-mail postaram sie odpowiedzieć sumiennie na
wszystkie pytania.

Maciej




Temat: Jak ja oszczedzam-moje sposoby
1.Idac na zakupy biore tylko okreslona kwote

przeciwnie - odkąd płace kartą wydaje znacznie mniej.

2.Spozywcze i chemiczne zakupy robie zawsze w dyskontach i hipermarketach i
> staram sie wybierac najtansze lub jedne z tanszych rzeczy

to oczywiste.Takie zakupy robie 2 razy w mc ale jesli chodzi o chemię to kupno
najtańszych środków się mści.Porządny proszek do szorowania starcza na rok i
wanna jest czysta. Badziewie niestety nie czyści tylko wyżera szkliwo w wannie
i po mc okazuje się koniec środka

7.Staram sie zabiegi kosmetyczne i fryzjerskie robic w miare
> mozliwosci "prywatnie" u kogos w domu-jest wtedy z reguly taniej,bo
> kosmetyczka czy fryzjerka nie dzieli sie zarobkiem z salonem i zada mniej za
> usluge

Tu mi sie nóż otworzył w kieszeni i dlatego pisze. Pani co obcina włosy w
domu , pracuje na czarno i okrada nas wszystkich taka jest prawda. Ty pracujesz
i odprowadzasz podatek ona nie. No chyba ze sama pracujesz na czarno. Nie chce
żeby mnie źle zrozumiano, nie potępiam, ale powiedzmy sobie prawde w oczy :
uczciwe to to nie jest. To tak jakbyś napisała że kupujesz płyty z muzyką na
bazarze od pirata i na tym oszczędzasz.

8.Zamiast pizzy,ktora kosztuje okolo 10-12zl ide do baru

Zawsze jedzenie zrobione w domu bedzie mniej kosztować, a dobry system to
wrzucac w pudełkach do zamrażalnika, ktoś tu już to opisał

9.Zamiast zapisac sie na aerobic,

no ja nie odczuwam potrzeby chodzenia na aerobic, chodzę na tai chi. Taniej,
zdrowiej i przynajmniej bez potu (oszczędzam na mydle?)

11.Tylko w wyjtatkowych sytuacjach kupuje ksiazki
ja też. i zawsze w tzw.taniej księgarni gdzie za 8 zł można kupić perełkę.
Generalnie jednak jestem zapisana do 3 bibliotek , co wciąż jest darmowe.

12.Mam telefon na karte dzieki czemu oszczedzam

tu się nie zgodzę. Z kartami jest tak , że masz forse a dzwonic nie mozesz bo
czas sie skończył i znowu musisz kupic karte, fajnie jak akurat musisz ale to
koniecznie musisz zadzwonić.Miałam i dziękuje.Teraz mam najtańszy abonament i
płace mniej bo nie dzwonie, ajak musze zadzwonić to mogę - co za ulga.

13.Mam zanjomego,ktory ma firme i czesc rzeczy biore( te ktore moge
> np.biurowe czy zwiazane z komputerem) na fakture vat po czym on te rzeczy
> odlicza sobie od podatku i ta kwota dzielimy sie na pol.

ZGROZA już nawet nie chodzi mi o to ze okradacie na spółkę podatników ale że
jeszcze się tym chwalisz to ja tego kompletnie nie rozumiem. Oboje oszukujecie
fiskusa, popełniacie przestępstwo skarbowe, i nie widzicie nic w tym złego? a
gdzie moralność,uczciwość itd? Wiem że tym co pisze wkładam tu kij w mrowisko,
ale powiedz mi czym to się różni od zdjęcia w sklepie z półki pasty do zębów i
schowanie do torebki?. Co to jest? kradzież czy oszczędność? Przy paście
okradasz właściciela sklepu. Przy niesłusznie odliczonym vacie okradasz
fiskusa, skarb państwa czy ogólnie rzecz biorąc nas wszystkich.
Moim zdaniem to nie jest oszczędzanie.

Ja jeszcze oszczędzam rozcinając opakowania po kosmetykach (jeśli ktoś tego nie
robi, to niech zrobi raz - i zobaczy ile kremu, pasty, balsamu itd zostało w
niby pustym opakowniu.
Odkąd wymieniłam wszystkie żarówki na energooszczędne place o połowę mniejsze
kwoty za prąd plus oszczędnosc na żarówkach. Jedną mam tę którą kupiłam
pierwszą 6 rok.
Popytałam znajomych i teraz jesienią zgarnęłam darmowe śliwki ,jabłka i
winogrona i przerobiłam na dżem.Wyszło mi 0,90zł za słoik dzemu (nie liczyłam
gazu to sie przyznaje, słoiki miałam zbierane cały rok po majonezie).Z moich
obliczeń wynika ze opłaca sie robic dżem jak masz darmowe owoce (o które wcale
nie jest tak trudno jak się rozglądnąć).
Żarcie dla kota kupuje tylko w duzych paczkach.
Żwirek najtańszy - wcale nie jest gorszy od tego za 15 zł.
Generalnie całe kocie sprawy tylko w hipermarkecie gdzie ceny są o połowę
niższe niż w małym sklepiku.Oczywiście trzymanie kota to luksus,a nie
oszczędność ale tego nie możemy jakoś sobie odmówić .

Uwaga: nikt tu tego nie napisał ale z moich doświadczeń wynika ze przyznając
kieszonkowe dziecku można nieźle zaoszczędzić. Wprowadziliśmy zasadę że dotacje
ponad kieszonkowe muszą byc uzasadnione pisemnie. Od tej pory nie dokładam do
kieszonkowego.Poprzednio stale musiałam dokładać a to na zeszyt, a to na
składkę jakąś a to na pisemko itd. Teraz nie ma uzasadnienia , to nie ma
dodatkowej kasy. I to działa!

pzdr wszystkich




Temat: Radio Kolor Wrocław
Witam!
Jestem pierwszy raz na tym forum, wypowiem swoje zdanie na temat radia "Złote
przeboje". Mam 18 lat, pomimo tego bardzo lubię starsze kawałki, we
współczesnej muzyce bardzo ciężko jest znaleźć naprawdę dobry utwór.
Ja co prawda nie słuchałem nigdy radia "Kolor", ponieważ nie jestem z tych
stron. Mieszkam w Inowrocławiu, od czasu do czasu jeździłem jeżdżę do
Bydgoszczy. Radia Elita zacząłem słuchać od 2000 r. Przez bardzo długi okres
czasu lubiłem najbardziej słuchać właśnie tej stacji. Sam dzięki temu radiu
poznałem bardzo dużo ciekawych piosenek. Lubiłem tą stację głównie za to, że
wszystkie piosenki grali w całości, grają fajne, przyjemne melodie, bardzo dużo
polskich utworów i szczególnie za to, że podawali wykonawców i tytuły piosenek.
Poza tym bardzo rzadko się zdarzało, żeby któreś piosenki były grane w kółko,
do znudzenia. Mieli naprawdę bardzo bogate archiwum piosenek. Czasem zdarzało
się puścić im utwór z I połowy lat 90. - ale nie odbiegający stylem i klimatem
od pozostałych piosenek. W domu niestety nie mogłem złapać Elity, włączałem ją
w samochodzie, kiedy tylko się dało.
Po jakimś czasie co prawda przestali mówić tytuły i wykonawców, ale wtedy i tak
mi to nie przeszkadzało, bo byłem już obeznany w starych kawałkach :)))
Zdarzało się, że niektóre teksty puszczali z taśmy (np. ten sam tekst na temat
Maanamu czy Kombi słyszałem chyba ze 3 razy w krótkim okresie czasu). Ale to
nie było dla mnie aż tak rażące, tym bardziej że nadal grali muzykę na poziomie.
Któregoś razu (w 2003 r.) włączyłem oczywiście Elitę... i bardzo się zawiodłem.
Słuchałem jej 3 albo 4 dni pod rząd i..... każdego dnia prawie te same
piosenki, polskich piosenek absolutne minimum, puszczają na dodatek jakieś
kawałki już z końca lat 90. (dobiło mnie, jak kiedyś zagrali "Bal wszystkich
świętych).... Te same piosenki jeszcze przez co najmniej rok, czasem tylko jako
przerywnik wygrzebali jakiś inny song z archiwum... Ostatnio na szczęście widać
ożywienie, ale to małe pocieszenie, bo to i tak nie to samo co stara dobra
Elita. I jeszcze na dodatek różne kiczowate konkursy (np. z "Pensjonatu pod
Różą"), zaaranżowane telefony słuchaczy (ściągnęli ten pomysł z Radia Plus) i
idiotyczny dżingiel ze śpiewem "złote przebojeeeeeee....." osoby, która w ogóle
nie ma głosu..... Pisałem do nich maila, ale nie otrzymałem odpowiedzi......
Teraz to radio przypomina większość popularnych komercyjnych rozgłośni, tyle że
ich playlistę wypełnia więcej starszych utworów.....
Muszę powiedzieć, że miałem okazję posłuchać przed tymi zmianami również
warszawskiej Pogody i poznańskiego 88,4 FM - klimat prawie taki sam jak
ówczesna Elita. Po zmianach też zdarzyło mi się posłuchać obu stacji - teraz
wszystkie stacje Złote Przeboje są takie same. Nawet w jinglach mają te same
fragmenty piosenek.... Tak samo w szczecińskim Radiu Na Fali i we wspomnianym
wrocławskim Kolorze.
I to by było na tyle.



Temat: AUSTRALIA POZDRAWIA sp13 na Jarach/Sloneczna
Witaj Olu,Mirku
Przepraszam za zwloke.Nigniewaj sie Olenko i pisz nawet jak nas tu niema w
pismie.Mysle O Tobie i Mirku wiec duchem jestem z wami.Tylko tego czasu troche
brakuje.Trzeba go rozdzielac umiejetnie na wszystko i wszystkich.Wiecie ja mam
jeden zegar w domu nastawiony na czas polski wiec wiem zawsze ktora u was jest
godzina.Zrobcie to samo a bedziecie wiedziec ktora jest u mnie.To milo tak
wiedziec co mniejwiecej robicie i czy spicie,pracujecie czy juz
odpoczywacie.Wszystko to dzieki dodatkowemu zegarkowi-fajna zabawa i odczucie.
Sprobujcie!
Olu jeszcze raz o tych telefonach.Czy wykozystujesz te darmowe 30 minut
miesiecznie na rozmowe z zagranica?Czy to jest na caly swiat lacznie z moim
kontynetem?Moje oplaty za to ze mam linie telefoniczna to 70zl miesiecznie.Do
tego dochodzi oplata za internet i za kazda rozmowe.Za to niema limitowanego
czasu na rozmowy lokalne.Koszt rozmowy to tylko 55groszy i mozna rozmawiac jak
tylko sie dlugo chce.Rozmowy na dluzsze dystanse kosztuja maksymalnie 7 zloty.
Dzwoniac zagranice najlepiej kozystac z wykupienia karty i dzwonic przez nia.
Koszt do Europy i USA wacha sie od 7 do 15 groszy za minute zaleznie od karty i
kraju do ktorego sie dzwoni.Jest wiec tanio dzwonic za granice.Taniej niz na
dlugi dustans w Australii.Sekunda rozmowy na telefonie komurkowym ktory u nas
nazywamy MOBILE PHONE (mobail fon)w systemie przedplaty kosztuje ponad 2 grosze
plus polaczenie 55groszy jak widac to najdrozszy system lacznosci.
Mirku nigdy nieprzypuszczalem ze nasza LUCZNICZKA moze byc taka SEXI.Pod takimi
katami na nia nie spogladalem haha.
Olu latanie samolotem ja uwazam za przyjemnosc.Zadnego strachu nie odczuwam
wrecz przeciwnie podniecenie (jesli moge uzyc tego slowa) przy starcie i
londowaniu.Najgorsze to jest to dlugie siedzenie bez ruchu.Stopy a nawet wyzej
naprawde puchna.Mam doswiatczenie w dlugich lotach Europa-Australia razem 3 razy
Nieznosnie dluga podroz ale idzie wytrzymac.Jesli Ty masz lek przestrzeni no to
jest klopot bo boisz sie juz tu na ziemi.Sama mysl o locie napawa cie
obawami.Ja odwrotnie ciesze sie i nie moge sie doczekac kiedy juz polece.To
chyba syndrom malego dziecka ale jeszcze mi nie przeszlo haha.Poradz sie
lekarza sa na to tabletki w razie gdybys sie zdecydowala gdzies leciec.
Mirek dzieki za informacje o mapach Google ja uwielbiam ogladac mapy a teraz
dojda jeszcze ulice.Bardzo lubie geografie w podstawowce bylem bardzo dobry z
tego przedmiotu i juz mi tak zostalo.Globus mam w glowie zapisany na stale.
Szkoda ze nasi odpadli z EUROWIZJI inni tez przy ostatnich eliminacjach nie
byli lepsi.
Pozdrawiam serdecznie.Zenek
P.s
Magda ostatni raz prosze Ciebie o skreslenie choc paru slow.Jesli nie to tylko
zostaniesz w mojej pamieci.Pisemnie przestane Cie zachecac.Pozdrawiam Ciebie
serdecznie osobno z duzym dopingiem do pisania.ZENEK



Temat: NubiaN Island (*****) Sharm El Sheik
NubiaN Island (*****) Sharm El Sheik
Hotel bardzo fajny, położony w przepięknym ogrodzie starannie pielęgnowanym.
Co prawda powoduje to zwiększenie odległości między restauracją, bungalowami,
basenem przy plaży i plażą, więc lepiej nic nie zapominać z pokoju bo drugiego
tygodnia pobytu te spacery zaczynają lekko męczyć. My mieliśmy wykupiony pokój
rodzinny, więc trafił się nam bungalow. Z jednej strony super, bo dzieci miały
oddzielny pokój, jednak z wieczornego przesiadywania na balkonie nici, bo na
tarasie niestety nie ma intymności ( przechodzący ścieżkami inni goście)

Położony przy samej plaży, z pomostem i rafą dla amatorów snurkowania. Do
najbliższego miasta niestety dość znaczna odległość, a darmowe hotelowe busy
to raczej fikcja. Tzn. są ale trzeba się na nie zapisywać w określonych porach
i wtedy zazwyczaj nie ma już miejsc jeśli chce się jechać w większym gronie,
więc osobiście woleliśmy złapać taksówkę i za 20 $ pojechać sobie do Sharmu
sami o dowolnie wybranej porze.

Kelnerzy uwijali się w restauracji z szybkością godną podziwu. Do tego byli
zawsze uśmiechnięci i bardzo życzliwi. W hotelu na miejscu jest lekarz- bardzo
uprzejmy, miły, sympatyczny i kompetentny człowiek. Sama znam dobrze
angielski, ale nawet w razie braku umiejętności językowych jest opcja sprawnej
komunikacji, bo pan doktor doskonale wie co to jest po po polsku "biegunka"
"ból brzucha" itp.

Jedzenie smaczne, wybór przeogromny więc pomijając "zemstę faraona", która
niestety dopadła cała naszą czwórkę kulinarnie hotel oceniam na piątkę z
plusem. Obsługa bardzo miła, szybka, uczynna- ogólnie serwis na szóstkę. Dla
naszych dzieci mega wypasem były paczki chipsów jakie dostawały w ramach All
przy basenowym barze. Dla nas w tym samym barze najlepsza była przepyszna kawa
z ekspresu serwowana przez przesympatycznego barmana.

No niestety było też kilka znaczących minusów. Po pierwsze:

-baseny w Nubian Island. Wielkość ok, ale ten pomysł z wylaniem ich betonem
pomalowanym łuszcząca się farbą, mającym imitować rafę, w moim odczuciu był
zupełnie nie trafiony. Strupy z kostek poschodziły mi chyba dopiero po dwóch
miesiącach od powrotu do domu. Stołki w basenie przy barze tylko dla odważnych
albo dla tych co nie dbają o zaciągnięcia strojów kąpielowych. Poza tym ilość
leżaków przy basenie przy plaży była raczej nie wystarczająca, mimo starań
sympatycznego pana z obsługi basenu, który za parę dolarów napiwku nawet nam
ładnie ręczniki na tych leżakach rozścielał

- po drugie mimo, że Sky Club jako biuro ma w tym hotelu bardzo sprawnie
zorganizowany transfer z i do lotniska, świetnych rezydentów (Ahmed i Marcin)
to ich BEZNADZIEJNA animatorka Ania sprowadziła polską rozrywkę w tym hotelu
do poziomu garażowego- po prostu dziewczyna siedzi tam aby siedzieć i nie robi
absolutnie nic. Mini klub dla polskich dzieci nie istnieje tam w ogóle, o
animacji dla dorosłych nie ma mowy. Po fantastycznych animacjach jakie Sky
Club zaserwował nam w Tunezji w hotelu El Habib w Monastirze tym razem dali
ciała na całej linii. Szkoda bo już myślałam, że znalazłam biuro, z którym
będę spędzać każde wakacje.

Jeśli chodzi o plażę to nie mam zastrzeżeń. Dużo wolnych leżaków i parasoli,
do tego materace. Natryski do spłukania wody. Jednak osobiście nie
korzystaliśmy z morza-zdecydowanie wolimy słodką wodę w basenach

Pokoje przestronne, czyściutkie, klima sprawna, tez daję najwyższą notę z
małym minusikiem za zacinający się non stop TVN (wiem, wiem na wakacjach nie
ogląda się telewizji -ale wytłumaczcie to mojemu mężowi). Ręczniki zmieniane
codziennie, sprzątanie jak to w krajach arabskich troszkę po łebkach, ale z
sercem - pięknie ułożonym z ręczników na łóżku

Ogólnie polecam ten hotel, szczególnie dla osób które pierwszy raz lecą do
ciepłych krajów, bez skali porównawczej może naprawdę zachwycić. Polecam kupić
egipską kartę do telefonu w recepcji hotelu niż płacić drogi roaming.
Z wycieczek i atrakcji chyba najwspanialszym przeżyciem był widok moich dzieci
piszczących z zachwytu podczas pływania z delfinami w delfinarium-naprawdę
warto wydać te 200 $.




Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich?
Chm... Dzięki, że znalazłem taka stronę bo o mały włos wciągnąłbym jeszcze
więcej niż z 23 obecnych pracowników :) Skandia - faktycznie byli pracownicy
jest to fundusz inwestycyjny z górnej półki - podajcie imię i nazwisko osoby,
która was tego nauczyła w tej firnie bo mi się wydaje, że to tylko jakas mała i
skromna firma ubezpieczeniowa notowana na jakiejś nieliczącej się giełdzie w
Londynie. Swoja drogą ten Londek to jakaś wieś w Suwalskiem czy gdzie?! Jasne
firma jeżeli chodzi o inwestycje poleca produkt Skandii dlaczego... bo nigdzie
taniej nie zainwestujesz na tak szeroka skale w fundusze inwestycyjne!!! Ci co
się znaja na funduszach kazdemu polecaja co innego chyba ze jest sie "szarym
pracownikiem" ktory leci schematami - podejrzewam ze tacy ludzie odpadaja bo
natym polega indywidualne podejscie do klienta wg mnie... Chyba w przeciwnym
przypadku moim klientem nie bylby brat zarzadzajacego Arka... Jak sadzicie? I o
dziwo po konsulatacji z bratem nie zerwal umowy tylko wzial druga na drugie
dziecko... To jak to w koncu jest dymam tych ludzi na kase czy nie?

Ponadto jedna rzecz... Krotka symulacja!!! Bierzesz Skandie za 200 na 30 lat.
Musisz placic przez 5 lat = 12000!!! Robiac cesje polisy na rzecz Millenium lub
GE Many dostajesz 0,5% nizsza marze co oznacza ze osoba ktora bierze kredyt na
pobnad 200000zł za 12000zł kupuje sobie ponad 36000zł nizszy kredyt!!! Zarabia
24000zł. Ja w ten sposob zarobilem dla moich klientow blisko 740000zł. Wg mnie
na tym polega ta praca... Nie dosc ze dla nich zarobilem to jeszcze na
emeryturze wspomna mile o mnie... tak sadze :)Nie mowie juz o tym jak
pokierowac inwestycja TAK PRZEZ SKANDIE aby splacic ten kredyt po 15-20latach
bo moi koledzy spracy i klienci dowiadaja sie tego ode mnie na szkoleniu...

Sprzedawca - fajny zawod zawsze o nim marzylem... Pokochalem go odkad moj
najlepszy klient ktory dal mi zarobic 14000 na jednej umowie powiedział ze
SUPER SIE ZNAM NA TYM CO SPRZEDAJE :] Ja mu tylko podziekowalem. Chyba nie
sadzicie ze gosciu ktory bez zajakniecia dal mi 14 polecen = manager duzej
spolki nie zweryfikowalby naszej oferty TYMBARDZIEJ ZE BYL TO SERWIS :]

Sama firma jak to firma. Czy to EFECT czy X czy Y nie ma znaczenia. Czy to jest
firma doradzwta finansowego - poniekad tez... Dla mnie jest to zajebista firma
HEAD HUNTERSKA... Slabi odpadaja szybko. Zreszta to ja na niej zarabiam . Tak
to sam bym musial pieprzyc sie i rozkrecac wlasna firemke... A tu gotowy
schemat jak zostac milionerem.

Szkoda koledzy ze nie mialem szansy was poznac. Moze z moim KNOW HOW pomoglbym
wam jak to robie z moimi kolegami zarabiajac min 7000netto odnalezc sie w tej
firmie.

Pozdrawiam serdecznie i nie kloccie sie bo tej firmy skoro Expander ani Open
Finance nie moga powstrzymac to tymbardziej pojedyncze jednostki...

A tak swoja droga to pomyslalem ze plusem jest to ze do tej pory nie mielismy
innych produktow (od 20.03 mamy juz wszystko - wiec moze wrocicie bo bedziecie
mogli pracowac z czystym sumieniem) bo rozwiazania ktore przedstawialismy
musially byc najlepsze aby udalo nam sie sprzedac i Skandie... z niektorymi
klientami nawet gramy w otwarte karty buierze pan skandie dostaje pan znizke na
kredyt?! Czy cos w tym zlego?!

Pozdrawiam serdecznie
I zapraszam wszystkich ktorzy razem ze mna chca rozkrecac kolejny 2,3,4 lub 5
oddzial w Warszawie. a nr telefonow koledzy do oddzialu w Warszawie sa na
waszych prywatnych wizytowkach nad Waszymi prywatnymi numerami. Ale to dla tych
ktorzy zrobili minimum 600jp i dostali je z Poznania. Fakt 600jp to wiecej niz
4 umowy 200 na 30... Cholera nikt poza znajomymi nie dal sie nabrac na moj
schemat sluzacy do wcisniecia Skandii :(

P.S. przeciez w tej firmie chodzi o to zeby dojsc min do MDF bo to sie rowna
nie maly etacik :)

Pozdrawiam i z checia rozwiaze kazdy problem bylych lub obecnych pracownikow.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 168 wypowiedzi • 1, 2, 3

    Linki