Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne komorki





Temat: Gratulacje :-)
windyga napisała:

> Jarohu-druhu;) nie chodzi o rozstrzasanie, tylko o zabawe w zgadywanie i nie
> powiedzenie do konca rozwiazania. O!
> Ja na przyklad jestem ciekawa kim jest Ewka, ale nie wprost, tylko wlasnie
> podczas zabawy w ciuciu babke.
Bede wiec zgadywala "na czuja".I bardzo jestem tym
> podekscytowana, czy utrafie
> Gdynia, to fajne miasto

Windygo, alez to swietna zabawa i bardzo mi sie podoba. Jestem niemal pewna, ze
Ty to Ty - hahahaaha. I wlasnie siedze wgapiajac sie w komorke z Twoim numerem
tela, i paluch trzymam na zielonej sluchaweczce, i zastanawiam sie - nacisnac i
odezwac sie pytaniem: - Windyga? czy nie... Hahahahaha. To ekscytujace. Jakie
to sie cudenka w tym naszym zyciu zdarzaja, ha! Podpowiem Ci (z nadzieja, ze to
jednak TY! urocza, drobna kobieto), ze chyba ostatni raz gadalysmy na temat
wywiadzia, ktorego Ty mialas byc bohaterka... (chcialam cos jeszcze
dopowiedziec, ale rezygnuje, bo co zostanie na nastepny odcinek tej zgaduj-
zgaduli?). Zatem...
ewka_co_czeka_na_zagadki_rozwiazanie





Temat: Mini relancja zagrodowa
orissa napisała:

> Bastek wyjadł miesięczny limit kinder-
> niespodzianek i rozładował komórkę Seahowkowi (bo miał fajne gry).

No tak. Stary gracik nie wytrzymał konkurencji z grami komórkowymi i popadł w
zapomnienie. No to ja się bezwstydnie pochwalę, że Bastek zaliczył tez
przejażdżkę czterdziestojednoletnim samochodem do petli trolejbusowej i z
powrotem. O czym Mama Bastka poinformowaną nie była.

> Dziękuję wszystkim za obecność i za rozmowy, jesteście SUPER!!!!

Tak jest, super. A jedna taka na dodatek jest łysa pała.






Temat: jaka gondola?
My rodzimy w lutym ale też chcieliśmy aby to była gondola na początek - ze
względu na kręgosłup dziecka.
Zakupiliśmy wózek Deltim Fokus (polsko-włoska produkcja)- jest bardzo ładnie
wykonany, nie jest super lekki (ok 11 kilo) ale mieszkam na IVp bez windy i
jakoś to będzie (ładnie się demontuje plus wykorzystam komórkę, ważne że
gondola ma 3-stopniową amortyzację, pompowane koła, które bardzo lekko się
zdejmuje a przede wszystkim mieści nam się do bagażnika Seicento, razem z
gondolą bo da się ją złożyć na płasko. W komplecie jest gondola, spacerówka i
fotelik samochodowy Grillo 0+ czyli 0-13kg. Mnie jeszcze przed zakupem
interesowały crash-testy fotelików - w Polskich i zagranicznych Deltim wypada
bardzo dobrze.
Jestem bardzo zadowolona ale wypadałoby spytać głównego pasażera - na to trzeba
jeszcze chwilkę poczekać.... ))
Wielu moich znajomych jeździ Inglesinami Magnum (też bardzo fajne gondole) ale
cięższe i do mojego auta się nie mieszczą.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze sporo osób coś doradzi ci z doświadczenia.
Gosia



Temat: Spółdzielnie mieszkaniowe i developerzy
do tarasowca
dzięki za przestrogi...i zaproszenie ;)...a ten twój budynek to ten taki fajny
(żółty chyba)...z ochroną, co to jej czsem nie ma i jak w odwiedziny do
znajomych idziesz to musisz na komórke wydzwaniać... a tak miło z
zewnątrz...aaaale piszesz gdzie nie kupować- a wiesz może gdzie tak??...a tak a
propo tarasu- nie lepiej samemu te płytki położyć żeby ci sie woda do
mieszkanka nie lała...czasem lepiej wybrac mniejsze zło...



Temat: pub Bromberg
Nie mam samochodu :-(

Sama komorka to chyba za malo, zeby aspirowac do biwaku...
Trudno - pojde ciulac, a w koncu rozbije
swinke-skarbonke, kupie sobie samochod i zapisze sie do
bandy atomskiego.

Nie. Inaczej - zaloze wlasna bande. To bedzie bardziej
fajowa banda i tamci z drugiej bandy beda sie prosic,
zebym ich przyjal. O!

:-)))))))))))))))))
Jak fajnie - odmlodzilem sie. Taki powrot do dziecinstwa :-)



Temat: CC powinno być prawem pacjenta a nie przywilejem !
CC powinno być prawem pacjenta a nie przywilejem !
Odnosze wrażenie ,że trzeba się strasznie nakombinować by móc mieć prawo
głosu w sprawie własnego porodu !! Myśle ,że to skandal . Powinnyśmy coś z
tym zrobić, np. wystosować w tej sprawie pismo do organizacji kobiecych itp
itd by poruszyć tą kwestie . Najlepiej gdyby ktoś z przeglądających forum
lekarzy bądz położnych to zaopiniował . Oczywiście można pójść do prywatnej
kliniki ,ale jest to ogromny wydatek , nie wszystkie z nas spać na to .
Przecież też płacimy składki na ubezpieczenie wiec nie wiem czemu skoro
płacimy nie mamy prawo wymagać godnego porodu bez bólu i strachu .

I prosze by zwolenniczki tzw. porodu naturalnego darowały sobie opinie , że
ból jest fajny , bo nie każdy jest masochistą . Ponadto nie rozumiem czemu
skoro jest taki naturalny kobietom np trzeba nacinać krocze bądz samo pęka -
gdy naturalnie rodziła moja kotka to nikt nie robił jej takich rzeczy.......
Ponadto skoro ktoś jest taki naturalny to niech nie korzysta z komórek , nie
pisze na forum i nie lata samolotem to to chyba też nie jest naturalne hehe.

To naprawde nie jest ważne czy ktoś był zadowolony z cc czy naturalnego , ale
o zwykły wybór - nie wiem czemu ktoś ma mnie do czegoś zmuszać . Niech każdy
rodzi jak woli .

Pozdrawiam .



Temat: PAX AMERICANA
tobie zwolnily jeszcze komorki mozgowe
doprowadzajac do absurdu matematycznego poniewaz juz i tak pracowaly z
szybkoscia = 0 :)))))

jak jeszcze zwolnily nastapil prawdziwy logiczny lapsus :)))))

a swoja droga ostatnio mamy fajne przyspieszenia i wzrosty...

PKB w stanach wzroslo ostatnio o 7,5 %,optymisci uwazaja ze pozniej sie
ustabilizuje wokol 6%,pesymisci ze wokol 3-4 % :)))))))

pkb w UE wzroslo w tym samym czasie o cale 0,4 % :)))))))))

aha - statystycy sa szczesliwi ze wejdzie tutaj pozniej europa wschodnia bo
bardzo poprawi statystyki :)))))

przestan pierdolic o tym socjalizmie :)))),on juz zdechl i nawet nie kwiczy :)



Temat: Dobry lekarz prowadzący - Kraków...
Chyba każda dziewczyna, która rodziła u dr Jacka Wójcika jest z niego bardzo
zadowolona. Bardzo ciepły, serdeczny, fachowy, daje poczucie spokoju i
bezpieczeństwa. Oprócz tego zawsze fajnie mi się z nim rozmawiało. Przy
porodzie był niezastąpiony. Tylko dzięki niemu czułam się spokojna na sali
porodowej. Poza tym prawie żadnych kolejek do gabinetu no i jest pod komórką w
kazdej chwili. Przyjmuje porody na Siemiradzkiego. Cena wizyty 70 zł,
przyjmuje na Szlaku,, tel do gabinetu 6339931. Polecam

Magda z całkiem niedawno urodzoną Elizką



Temat: Jak pokonałam Alicję...
Teczka :-)
A to już zdarzenie z jesieni ubiegłego roku. Zabrałam z pracy do domu parę
dokumentów do opracowania (nie żadne tam tajne, tylko normalne) i włożyłam je
do teczuszki papierowej. Teczke niosłam w ręku, torebkę na ramieniu, a po
drodze wstąpiłam do sklepu, by zrobic zakupy. Zrobiłam zakupy, zapakowałam do
reklamówki i sobie poszłam. W domu - ogarnęłam się, coś tam zjadłam,
uruchomiłam komputer, by "odwalić" robotę, rozglądam się i włosy dęba mi
stanęły. Nie ma teczki! Pierwsza myśl: "Co ja powiem Naczelnikowi, że zgubiłam
dokumenty?" Dobrze, że skojarzyłam, że byłam w sklepie. Patrzę na zegar - pięć
minut do jego zamknięcia. No to lecę w kapciach. Dobiegłam zdyszana, a
ekspedientka dostała ataku śmiechu. Ona tą teczkę zauważyła, bo zostawiłam ją,
niemota jedna, przy kasie i pięć minut temu dała swojej koleżance, by mi
zaniosła (sklep jest mały i Panie znają mój adres, bo im tłumaczę co jakiś czas
teksty na opakowaniach kosmetyków, ale to inna historia). Minęłyśmy się po
drodze poprostu. Nie byłam głupia, postanowiłam poczekać. A tamta postanowiła
pod drzwiami poczekać na mnie! W końcu ekspedientka na komórke zadzwoniła do
dziewczyny i oddała mi teczkę w sklepie. Najadłam się strachu. Fajnie mi
wyszło, co?




Temat: Dialogi na cztery nogi:)
Opowiesć Berka przypomniała mi poodbny dialog z cyklu "przez komórkę".

Wracałam busem do domu, około godziny 18-stej. Obok mnie siedziała dziewczyna,
wystukała numer i jednym tchem niemal wydusiła:
-I co odebralas te zdjęcia? tak, i jak, ładnie wyszłam, fajne są?...Nie, nie
moge mu przecież takich wysłac. Dobra, to je odbiore, musze kończyc bo JESTEM W
PRACY.

Miałam ochotę skomentowac:"Hm, w pracy powiadasz?"




Temat: Znów musimy być dorośli...
Znów musimy być dorośli...
Ze strony: newsweek.redakcja.pl/archiwum/artykul.asp?Artykul=10791

Skończyły się wakacje, wróciliśmy z urlopów. Znów musimy być dorośli. Oto 12
obowiązkowych rzeczy,
o których powinniście pamiętać, żeby uchodzić za poważnych.
1. Nie częstuj ludzi owocową gumą do żucia.
2. Nie poprawiaj przy kimś ramiączka od stanika, jeśli nie chcesz, żeby ci je
rozpiął.
3. Nie próbuj przejechać samochodem z Warszawy do Gdańska w dwie godziny i
czterdzieści dwie minuty.
4. Nie rozpowiadaj, nigdzie, że Baśka miała fajny biust.
5. Nie popisuj się w towarzystwie znajomością bohaterów kreskówek.
6. Nie eksperymentuj z sygnałami swojej komórki, uważaj zwłaszcza na "Bolero"
Ravela.
7. Nie przyznawaj się, że startowałaś do nowej edycji "Baru".
8. Nie chodŹ na przyjęcia w koszulce z wizerunkiem Che Guevary.
9. Nie mieszkaj w jednym mieszkaniu z kimś, z kim nie sypiasz.
10. Nie daj się złapać w ciemnych okularach w pomieszczeniu.
11. Nie noŚ dwudniowego zarostu á la Robinson Crusoe czy minister Marek
Siwiec.
12. Unikaj jak ognia sformułowań typu "cool" czy "see you later aligator".

Ixik: no i wyszło szydło z worka... nie jestem dorosła i nikt mnie nie będzie
traktował poważnie. :))))))))))))

see you later aligator, Ixtlilto



Temat: ...foto z komorki?
fajna zabawka, ale niektore komorki (np Motorola) robia dobre zdjecia na monitor kompa:) ale juz nie na drukarke
tutaj sa przyklady: forum.gery.pl/index.php?showtopic=25295




Temat: Jak minęły święta?
Złodzieje z Izby wytrzeźwień
Lepiej nie trafić do tego hotelu wyciągną ci kilkaset złotych komórkę jak fajna
bilet na okaziciela a to wszystko w majestacie prawa prawdziwy wstyd tak
biednych ludzi okradać



Temat: operatorzy sieci komórkowych w czechach
operatorzy sieci komórkowych w czechach
Czesc! Czy ktoś wie jaki jest najlepszy operator sieci komórkowych w czechach?
Wiem ze najlepszy to względne...Który ma najtańsze smsy i może jakieś fajne
promocje, albo tanie smsy do Polski Z góry dziękuje za odp.



Temat: POPSUTY MATRIX: czy też zauważacie jakieś objawy?!
lubię się długo kąpać rano, mam fajną wannę, czytam sobie i w ogóle. Gdy wezme
komórkę i położę na półeczce, drżąc, by nie wpadła do wody, nigdy nikt nie
zadzwoni. A jesli jej nie wezmę do łazienki, to zawsze ktoś dzwoni...



Temat: ioł
... bo ma takie fajne szare komórki...




Temat: Założyłbym sobie gaz ale ...
Sie jeździ sie tankuje. ..
Samochodzik też mam zajebisty . Czasami z chłopakami udajemy że mamy komórki i
robimy różne fajne numery ...na rurach też .



Temat: "Aleja gó..arzy" - czyli film o Łodzi
krótko mówiąc wtórność bez pomysłu
i rzetelnego scenariusza ["jakoś to /fajnie/ będzie"]. jak jestem za młodym
kinem, to mi to raczej rzeźbę w gó..e przypomina. a już bełkot o oryginalności
i nieinwazyjności zdjęć komórką... HEHEHE! sorry - na drzewo.



Temat: "Osiedle Leśne" Bemowo
nie zdazymy na 19 ale bedziemy sie starali na 20.30 czy ktos moze przeslac nam
swoja komorke na maila zeby w razie klopotow namierzyc drogich sasiadow:))))
naska@gazeta.pl dzieki renata. Strona bardzo fajna, brawo!!



Temat: brak piwnicy ?
brak piwnicy ?
czemu buduja jeszsze bloki mieszkalne ( czy tez apartamentowce - jak kto
woli ) bez komorek piwnicznych?

znalazlem fajna oferte, cena dosc wysoka, ale osiedle kameralne, strzezone
blisko zieleni, garaze podziemne... ale brak pomieszczen piwnicznych :(




Temat: Diagnostyka
Kolorowa ja dla Ciebie wszystko
ostatnią okruszynę podaruję-będzie miała parę Twoja ostatnia szara
komórka,zgadzasz się?

[tyle,ze ja fajny film oglądam-o miłości; i do tego,to niemiecka
produkcja :D]



Temat: Nowość - skoki Ad-Ama w Twojej komórce
Fajnie by było gdyby mozna było obstawiac przez komorke,bo nie zawsze jest
dostep do komputera



Temat: Złe wiadomości a dobre
oj, chce to widziec...
jak to bojkotuje sie israel. nu, co swiat zrobi bez telefonow komorkowych i
computerow? i jeszcze paru drobnych rzeczach opatentowanych u nas. fajnie
bedzie.



Temat: Bilet w komórce
Bilet w komórce
a moze ty tak komórki w biletach to by bylo fajnie



Temat: TVP o Gazie - ewidentny nonsens !!!!
te, miazga, fajny sobie nik wybrales, odzwierciedla doskonale stan twoich
szarych komorek....



Temat: Puma zawędrowała pod Opoczno?
Fajnie macie w tej Łodzi. Nie ma kiedy się nudzić.
Przed chwilą ŁGW napisała, że jakiejś lebiedze, która z kibla na
lotnisku zapomniała zabrać torbę mają zdetonować paszport i komórkę.
I dobrze mu tak. Nauszy się !!



Temat: Hmmm... czy to nie dziwne, że...
tak i jeszcze jedno spostrzeenie oni nie znaja komorek, ja rozumiem ze to
wynalazek mugoli ale powinni chociaz wspomnien ze dudley ma komore. poza tym
czarodzieje tez jakos sie musza porozumiewac nie ? moze by sprobowali
niektorych naszych wynalazkow sa naprawde fajne, prawda ?



Temat: WARSZAWA 2
Polecam dr. Kamińskiego (lim). Jest bardzo konkretny, zawsze odbiera komórkę.
Nie wymęczył mnie badaniami twierdząć, że od ciągłego pobierania krwi to mi
hemoglobina nie podskoczy, no i w ogóle bardzo konkretny i fajny.



Temat: Czeski rząd odwołuje za niesubordynację ambasad...
A co innego mógł powiedzieć Rambo ? Fajnie byłoby zamienić
trochę masy mięsniowej na szare komórki, co ?



Temat: Ataki w Bagdadzie
Gość portalu: Semper Fi napisał(a):

> to ty jestes w policji????

ty to masz styl semper
dres i komorke na pewno tez masz fajne



Temat: Japonia lubiana w reklamach...
a jeden kabaret , co teraz robi takie fajne raklamy dla jednej z sieci
komórkowych powalił mnie dziś reklamą z Sinatrą i numerem do Japonii. Nie
wiem, czemy wybrali Japonię, ale za to jeszcze bardziej ich lubię )




Temat: znacie dobrego dentystę dla dzieci w Gliwicach
ja leczyłam mojego synka w klinice w bytomiu lub w zabrzu na ul. traugutta
(klinka szczękow-twarzowa) u pani dr. SLIMAK, jest naprawde extra , bo pacuje
tylko z maluchami i ma fajne podeście polecam gorąco jak cos napisz podam ci
jej komorke




Temat: "Zwariowani" nauczyciele
redakcja napisała:

>Pisze reportaz o
> "zwariowanych" (w najlepszym znaczeniu tego slowa) nauczycielach. Czyli
> takich, ktorzy ucza Was w fajny, niekonwencjonalny sposob.
>Cześć, Iza
Ja jestem nauczycielką.Ubolewam nad tym,że moi uczniowie nie mają
wystarczającej motywacji do nauki ( a uczę angielskiego).Większą część klekcji
muszę poświęcać na zaprowadzanie dyscypliny, ponieważ nawet nie chce im się
słuchać mnie.Czują się bardzo swobodnie, rozmawiają, jedzą,niektórzy usilują
słuchać muzyki, czytać gazety a nawet rozmawiać przez komórkę albo grać w karty.
No, nie w każdej klasie, ale w wielu tak jest.Doszło do tego,że w szkole
najbardziej lubię przerwy i to mnie martwi ... Ostatnio tak się wkurzylam w
jednej klasie,że nawymyślałam uczniom od baranów (sic) co nigdy wcześniej mi
się nie zdarzyło.Wreszcie zobaczyłamże się czmś przejęli.Na następną lekcję
przyszli z wizytówkami "BARAN NR ... " i tu numer z dziennika.O ile mi wiadomo,
nie poskarzyli się jednak dyrekcji, o dziwo.W tym samym czasie podobny incydent
skończył się dla mojej koleżanki "dywanikiem" u dyrektorki... Ale to było w
innej szkole.Koleżanka mam poważne problemy z kręgosłupem i bardzo źle się
czuła.Ja z kolei jestem przemęczona.Już widzę ten krzyk, jaki się tu podniesie
przeciwko takiemu traktowaniu uczniów.Popatrzcie też jednak na to z drugiej
strony.Uczniowie nie chcą się uczyć.Program z jezyka angielskiego zawiera w
ostatnich klasach treści, które są dla nich za trudne i smiertelnie nudne
(chodzi mi o gramatykę typu mowa zależna, zdania warunkowe 3 typów, stronę
bierną itp) podczas gdy oni nadal mają problemy z użyciem i rozpoznaniem
podstawowych czasów i nadal mówią zdaniami typu "Kali zabić krowa".Mam na mysli
uczniów zawodowej szkoły średniej typu technikum, którzy w wiekszości nie mają
ambicji naukowych, a wystarcza im ocena dopuszczająca na semestr II( w tym
miejscu przepraszam wszystkich uczniów takich szkół, którzy jednak są
zainteresowani przedmiotem).Zadaję tu pytanie do nauczycieli języka w szkołach
tego typu: czy mozna coś zrobić, aby zwiększyć ich motywację? czy mozna ich
nauczyć dobrze języka i jak?Ja uczę już 7 lat i niestety nie daję rady, dlatego
coraz częściej zastanawiam się nad sensem dalszej pracy w szkole.Abstrachując
od problemu, lubię moich uczniów i rozmawiać z nimi,jest to fajna młodzież ( na
ogół).



Temat: Boże,nie róbcie tego!!!
kasiar74 napisała:

> kilkutygodniowa ciąża to nie jest dziecko
> to jest zlepek komórek które mogą nim zostać
> nie można porównac tego do niemowlaka i już

nie wiem czy byłąs kiedys w ciąży - chyba nie, bo gdybys była nigdy bys tak nie
powiedziała. Byłam na pierwszym USG w 9 tygodniu i ten jak to nazywasz zlepek
komórek ma rączki, nózki, główkę, rusza się, to taki człowieczek tyle, że dużo
mniejszy od nas

> poza tym czy ty zyjesz na innym świecie?
> co matka która ma dwojke dzieci i usynęła trzecie nie powinna go usunac tylko
> oddac do adopocji
> a potem wyklęta przez rodzine i srodowisko i zostawiona przez meza ktory
zwiewa
>
> jak sa kłopoty tułać się gdzies z dwojka dzieci??

najlepiej by było w tej sytuacji zabić i pozostałą dwójkę-pozbyć się problemu

> a moze dziewczyna która robi kariere zawodowa i wybiera anorcje nie powinna
jej
>
> wybrac tylko chodzic z brzuchem
> wynosic dziecko i potem je oddac??

najlepszym wyjściem byłoby, żeby donosiła i urodziła, a z tym oddaniem to tylko
propozycja, żeby jednak nie mordować, tylko oddać TUMANICO
WSTRĘTNA!!!!!!!!!!!!!!!

> kiedy jej kariera i tak juz legła w gruzach a poza tym szef nie bedzie chcial
> widziec kogos tak chorego moralnei w swoim zespole?

miałaś aborcję, oddałas dziecko do adopcji??
skąd wiesz, że kobieta po aborcji nie jest chora moralnie, a po oddaniu dziecka
tak?

> ty mowisz o kobietach rodem z zulerni gdzie faktycznie oddanie dziecka to
jakas norma, potem razem wszyscy siada i to opija
> tyle na razie

fajna laska z Ciebie , aborcja (morderstwo z premedytacją) to NORMA w twoim
światku czy raczej ....półświatku

zdenerwowałaś mnie
Magda




Temat: Dwóch kochanych łobuziaków czeka na nianię
Dwóch kochanych łobuziaków czeka na nianię
Witam,
może dzięki forum poznamy kogoś, kto zamieszka z nami od
stycznia/lutego i pomoze nam na co dzień w opiece Jaska i Kuby.

Krotko o nas:
czteroosobowa rodzina, dwujezyczna, dzieci mowią ze mną po polsku, z
meżem po niemiecku.
Kogo szukamy? Sympatycznej dziewczyny z Polski, ktora bedąc
operką poprawi znajomosć j.polskiego u chłopców a jednocześnie
bedzie miala możliwość nauki jezyka niemieckiego.

Dzieci mówią coraz lepiejpo polsku ale mogłobyć jeszcze lepiej.
Chłopcy (5 i 7) chodzą do poludnia do przedszkola i do szkoly.
Piechotą. Po poludniu zajecia sportowe,odrabianie lekcji,czas wolny
z operką. Mąż pracuje do wieczora, ja konczę doktorat i szukam
właśnie pracy. Mieszkamy 50km od Frankfurtu nad Menem.

Z operką podpisujemy umowe.Jest to oficjalna umowa o pracę. Ma
ubezpieczenie i mozliwość chodzenia na kurs niemieckiego do
najbliższego domu kultury. Do obowiązkow operki należą:
przygotowanie rano ubrań, pościelenie łóżek dzieci,od czasu do czasu
puszczenie pralki lub suszarki,zaprowadzenie do przedszkola, na
zajecia sportowe, pomoc w utrzymaniu porządku. itd. Jesli umie coś
gotować to fajnie jesli nie to się nauczy. Operka , ktora jest u nas
dzisiaj nie umiala nic gotować a teraz przygotowuje pysznosci. Ale
temat gotowania nie jest tu najwazniejszy. Ważne ,żeby polubiła
chlopcow i miala ochotę spędzac z nimi czas wolny.
Wiecej informacji przekazemy jak tylko się ktoś zdecyduje nas
odwiedzić.

Aha zapomniałam wspomnieć, że musi miec co najmniej podstawy
niemieckiego, tak aby dogadała się w szkole i na ulicy. Resztę
nauczy sie na kursie.

Płacimy 260 euro plus ubezpieczenie (30 euro) i bilet miesięczny (50
euro) na dojazd na kurs niemieckiego . Poza tym w pokoju operki
znajduje się komputer do jej dyspozycji wraz z nieograniczonym
dostępem do internetu. Osobny numer telefonu i komórki też
zapewniamy.

Byloby fajnie jeśli ktoś do nas sie zgłosi.
Istnieje rownież możliwość odwiedzenia nas zanim ktoś na stałe
przyjedzie do nas.Tak aby nikt nie jechal w ciemno.

Pozdrawiam i czekam emaile pod adresem anna@majj.de

bratek74



Temat: ależ fajny dzień mamy dzisiaj co?
w Ploskach? nie byłem holender! ale skoro tak tam pięknie, to nie ma co
zwlekać, tylko na koń wsiadać i jechać.
ha! jechałem dziś rowerem przez park zwierzyniecki wzdłuż działek (od żwirki i
wigury do świerkowej), a tu telefon w kieszeni brzęczy. nie zatrzymując się
zatem, aparat wyciągam, na ekran popatruję - któż to dzwoni.
- jutro do siedlec jedziemy na spektakl - mówi marek - spotykamy się o 15.00 w
castelu.
- ok - odpowiadam i telefon do kieszeni odkładam
ależ fajnie jest sobie podczas przejażdzki przez park z kumplem przez telefon
pogadać.
pamietam kiedyś przed laty, jak sobie tylko komórkę kupiłem, to pojechaliśmy z
telewizją nad wigry kręcić materiał o tamtejszym parku narodowym, bobrach,
sielawie i kamedułach. zamieszkaliśmy w pensjonacie na brzegu jeziora i kiedy
kumple poszli na rybki, ja pożyczyłem rower wodny i popłynąłem na środek
jeziora. tam wyjąłem telefon i wysłałem sms-a do pewnej pięknej kobiety. nade
mną było błekitne niebo, pode mną błękitna toń, a po chwili nadeszła odpowiedź.
taki byłem z siebie dumny - proszę, oto mogę się kontaktować nawet ze środka
jeziora!
choć oczywiście nie zawsze jest tak miło. raz pan dyrektor zawezwał mnie do
swego gabinetu, a akurat byłem... w górach. dokładnie na granicy polsko
czeskiej. i trza było porzucić drewniane schroniska i szczyty we mgle. trza
było drałować przez pola czarnych jagód w spowite deszczem doliny. i tłuc się
pociągiem przez całą noc z powrotem do miasta. ale kiedy zapukałem do gabinetu,
to okazało się, że już było za późno.
kto to zresztą może wiedzieć, kiedy jest za późno, a kiedy nie? mądrzy ludzie
powiadają, że śpieszą się tylko głupcy, którzy uważają, że gdzieś jeszcze można
zdążyć.
także już nigdzie się nie śpieszę. jadę sobie rowerem przez park wzdłuż
działek, a jutro spotkam się z kumplem w castelu i razem wybierzemy się do
siedlec. może po drodze zatrzymamy się posłuchać lasu w Ploskach?



Temat: A może jakieś info o Yarisie - część 2
do Rad'a - Radzie cieszę się, że znów jesteś z nami - przykro mi natomiast, ze
pogoda Ci nie dopisała - hm..rzeczywiscie na wakacjach brak słonca to klapa,
ale dla mnie "spokojniejsza" aura byla wybawieniem - ot szare komorki lepiej
pracuja. A co do gry w tenisa - nic mnie nie boli, bo ja jestem dosc
wygimnastykowanym dziewczeciem, ale rzeczywiscie upal dal mi sie we znaki. Mam
nadzieje, ze juz zdazyles przeczytac sobie wszystkie starsze watki - och a jest
tego, ze oczy moga rozbolec. Pozdrawiam Cie serdecznie z rowniez nie
klimatyzowanego pomieszczenia.

do Katki - ech kobieto, Ty to potrafisz. Teraz to wszyscy beda wzdychac do
Twego Yariska - no ale coz trzeba miec jakis ideal do ktorego nalezy dazyc,
dlaczego nie mialby nim byc Twoj Yarisek (?) Mnie on takze sie bardzo podoba,
choc ja osobiscie jestem wieksza wielbicielka koloru czarnego i pewnie
chcialabym miec wszystko tak jak Ty z wyjatkiem wlasnie koloru :-))))
A co do cwiczen - tak jak powiedzialam juz Rad'owi jestem przyzwyczajona do
cwiczenia i bardzo lubie sport, szkoda jedynie, ze nie mam figury supermodelki,
bo niestety kalorie stracone np. na korcie szybko uzupelniam, czyms co jest
slodkie i dobre - ech...pokusa.....grzech okrutny...

do Katki i Oriona - Ale Wam fajnie, wybyczyliscie sie na lonie natury. Ja to
mam problemy ze znalezieniem tej wlasciwej natury, bo niestety nie lubie komuny
podczas wypoczynku i tlumy wypoczywajace w tym samym co ja miejscu mnie mecza.
A nie mam samochodu wiec nie moge jeszcze zbyt daleko uciec.....
Kurcze, ale Wam fajnie, bedziecie sobie migac swiatelkami na znak
porozumiewania sie...ciekawa jestem czy do mnie kiedys ktos tez zamryga (?).
Juz Ci Katko zazdroszcze (hehe!!!) tego, ze ktos z forumowiczow bedzie Cie
wypatrywal na ulicy, pod swiatlami, pod sklepem itp...tylko po to, by Cie
popodziwiac (ech proznosci ty ma kobieca....drugi po pokusie grzechu ...hehe!!)
Katko, a teraz wroce na chwile do tematu samochodowego. kiedys powiedzialas
(kilka watkow wczesniej chyba w odpowiedzi koledze hierro), ze ten system
antynapadowy dziala tez przy juz uruchomionym samochodzie (np. gdyby chciano
nas wyrzucic pod swiatlami z samochodu)- mozesz mi cos powiedziec wiecej na ten
temat (czy to znaczy, ze zanim mnie wyrzuca z samochodu (oby nigdy nie)
powinnam zdazyc nacisnac jakis tam guziczek) ot zaintrygowalo mnie to i
niestety z opoznieniem zdalam sobie sprawe, ze nie bardzo to rozumiem.
I jeszcze jedno, znow troche obok tematu - w Warszawie znow upal, a ja ciagle
corka mlynarza jestem niestety. Pozdrawiam Was wszystkich BARDZO GORĄCO - a co!
jak szaleć to szaleć. Całuski. Jola

Do Katki i Oriona



Temat: Nowi
Wiem, że to system ponadszmulkowski i tu trzeba zgłaszać uwagi, ale
są tacy szczęśliwi ludzie, którzy tylko to wiedzą, a nie widzą i nie
zgrzytają na to tak często zebami, bo żyją sobie w środowiskach
mających zdrowsze wartości i sami są w swoich wartościach
utwierdzani. Na Szmulkach pracujące na etatach wykształciuchy to
istne rarogi, coś zupełnie nie z tej planety!
I tu trzecie spostrzeżenie: Skoro dorosłych ludzi jakoś jednak
dołuje i demotywuje życie w środowisku socjalno-patologicznym - co
mówić o dzieciach?.. Skoro my, dorośli, co jakiś czas łapiemy się na
mysli, żeby rzucić pracę i skołowac sobie rentę jak pan Tadzio oraz
lipnie rozwieść się i mieć socjal na dzieci oraz długie tipsy jak
pani Sandra - jak wytłumaczyć własnym dzieciom, żeby jednak pouczyły
się angielskiego, a nie waliły kasztanami w okna jak Oskar i Brajan?
Skoro Oskar i Brajan oraz ich rodziciele nie plamiąc się zgoła
metodycznym wysiłkiem wiodą dostatnie życie rentierów?..
I tu jest mała odpowiedx na pytanie o integrację dzieci "nowych" z
dziecmi "autochtonów". Może podstawówka jeszcze będzie wspólna, ale
potem rodzice "Nowych" zapewne dołożą starań, żeby posłać swoje
dzieci poza gimnazjum rejonowe. Naście lat to wiek, kiedy środowisko
rówieśnicze zaczyna wyznaczać standard. Jeśli będzie to środowisko
dobrej szkoły, gdzie standardem jest ambicja, ciekawość poznawcza,
aspiracje kulturalne - takie bedzoe nasze dziecko. Jeśli
środowiskiem stanie się Gimnazjum 32, gdzie standardem jest
ukrywanie i "zaklepywanie" problemu picia i narkomanii i innych
nieciekawych spraw, odbije się to na naszym dziecku. Albo wejdzie w
styl jak nóż w masło i nagle rodzic-"Nowy" odkryje w swoim domu
magazyn cudzych komórek, amfę i test ciążowy z dwiema kreskami, albo
mały "wykształciuch" będzie dręczony przez środowisko jako odmieniec
i nabawi się niepotrzebnych kompleksów.
Sama tu na Szmulkach byłam dręczona jako odmieniec i nieraz z tego
powodu byłam już na dnie w sensie samopoczucia psychicznego, ale na
szczeście za kazdym razem, kiedy zmieniałam środowisko, okazywało
się, ze jestem lubiana, ceniona i uchodzę za całkiem fajną
dziewczynę. Tylko na Szmulkach słyszałam teksty typu: "Daj 5 zeta,
bo jak nie, to wybiję ci okno!", wyśmiewania i wyzwiska. Poza
Szmulkami często zdarzało mi się słyszeć wyrazy uznania, sympatii -
tu nigdy. W miarę dorastania dzieci, jeśli są wrażliwe, warto więc
myśleć albo o odizolowaniu ich od środowiska albo wręcz o
wyprowadzce.
Słowem: Szmulki są ładne, dadzą się lubić, ale towarzystwo tu jest w
3/4 beznadziejne, a ta 1/4 fajnych przemyka się pod ścianami i
przeprasza, że żyje.



Temat: Osiedle Łabędzia w Piasecznie
ja służe informacją :)
1. firma ta podaje, że wybudowała w Nowej Iwicznej osiedle Róże, na Kieleckiej
54, ale wzmianki o tej ulicy oraz o osiedlu w sieci brak.
2. firma jest spółką cywilną, więc poczytałam o spółkach - kilka zdań mnie
niepokoi, konstrukcja firmy, brak osobowości prawnej, odpowiedzialność.... oto
link prawo.hoga.pl/poradnik/spolka_cywilna_w_polskim_systemie_prawnym.asp
moim zdaniem dochód netto 400 000 EUR można osiągnąć, jeśli się zbudowało
osiedle (Róże w Iwicznej np), po sprzedaży mieszkań. Przy takim dochodzie
powinna to być już spółka jawna.
3. można sprawdzić developera
(www.deutsche-bank-pbc.pl/index.php?s=k_budowlany&p=ubezpieczenie )
Sprawdzając developera lub spółdzielnię zwróć uwagę na poniższe elementy:

* Status prawny firmy - odpis z rejestru handlowego sądu gospodarczego lub w
przypadku spółki cywilnej umowę spółki i wypis z ewidencji działalności gospodarczej
* Zaświadczenie z urzędu skarbowego i ZUS o niezaleganiu z płatnościami

W przypadku spółdzielni sprawdź wysokość wpisowego, dokumenty rejestracyjne
spółdzielni oraz kondycję finansową spółdzielni - informacja na ten temat jest
dostępna w Monitorze Spółdzielczym lub bezpośrednio w siedzibie spółdzielni.

Sprawdzając developera, wykonawcę lub spółdzielnie możesz skorzystać z pomocy
organizacji lub ośrodków zamieszczonych poniżej:

* Krajowa Izba Budownictwa, Warszawa, ul. Zielna 49, telefon: 0 22 621 91 50
* Krajowy Związek Pracodawców Budownictwa, Warszawa, ul. Elektoralna 13, 0
22 620 31 73
* Polskie Stowarzyszenie Budowniczych Domów PSBD, Warszawa, ul. Foksal 2,
telefon: 0 22 827 77 50
* Komputerowy Bank Informacji o Firmach "Kontrahent" (prowadzony przez
Centralny Ośrodek Informacyjny Budownictwa), Warszawa, ul. Bartycka 26, telefon:
0 22 851 14 51
* Polski Związek Inżynierów i Techników budowlanych, Oddział Warszawa, ul.
Świętokrzyska 14, telefon: 0 22 827 75 73
zamierzam to zrobić, bo coś mało wiarygodny jest.

4. Mam nr komórki do pracownika biura sprzedaży, biuro mieści się na budowie.
Byłam tam, ale go nie zastałam, wiec zadzwoniłam pod nr kom z tablicy reklamowej
i okazało się, że nie ma innego biura sprzedaży ani siedziby firmy.
5. Dziwne to, a miejsce mi odpowiada i fajnie to wygląda i cenowo i w ogóle
okolica. Czy ktoś wie coś jeszcze?




Temat: Uwaga, leki przeciwbólowe
Dziewczyny, postanowiłam się wtrącić z poradą. Padło tu mnóstwo pytan o leki,
na które nie udzielono odpowiedzi. I może nie ma sensu mnożyć nastepnych. A czy
nie lepiej, jakbyscie o to zapytały po prostu LEKARZA?
Przepraszam za to co napiszę, ale brutalna prawda jest taka, że nie wiecie kto
kryje się pod nickiem ani jaką ma wiedzę czy wykształcenie do tego, aby
autorytatywne sądy o lekach wygłaszać. Bardzo lubię to forum, uważam że są tu
mądre i fajne kobiety , ale błagam: nie traktujcie internetowej dyskusji jak
wyroczni w tak waznej sprawie. Ufam w Wasz rozsądek
Zaś a propos dyskusji: na większości leków jest wyraźnie napisane, że nie można
ich stosować w ciąży (co, moim zdaniem, obejmuje również okres starań od
owulacji do ew. testu / miesiączki, bo wtedy mozna byc we wczesnej ciązy nie
wiedząc o tym). Albo że wolno po konsultacji lekarskiej.
Mój ginekolog twierdzi, że nie wynika to z faktu, że UDOKUMENTOWANO zły wpływ
leków na ludzką ciążę. I byc może wiele z tych leków nie szkodzi aż tak bardzo.
Problem polega na tym, że żadna firma farmaceutyczna nie odważy się na
wykonywanie badań na ludziach, konkretnie na kobietach we wczesnej ciąży -
podejrzewam, że jest to zresztą zakazane. Dlatego też myslę, że są leki, na
któych jest napisane że szkodzą bo: a) znając ich działanie ogólnie na ludzkie
komórki, można dojść do takiego wniosku, b) stwierdzono ich zły wpływ na ciązę
zwierząt. I tyle. Dlatego pewnie wiele jest sytuacji, które tu opisujecie
pt. "brałam i nic mi nie było".
Moja rada jest taka: dmuchać na zimne. Jak jest napisane na opakowaniu, że nie
brać w ciąży, to nie brać. A jeśli ból jest nie do wytrzymania, skonsultować z
lekarzem.



Temat: co za nuda!!
Gość portalu: les1 napisał(a):

> :-)))...dobre....naprawde...dobre!...:-)))
> Pamietam, kiedys przed laty....tez od czasu do czasu...wystawalem w klatce
> schodowej....:-)))
> Takie...cos w rodzaju...towarzyskiego spotkania....
> Mlodosc...kurcze...:-)))
> Czasami jednak przylaczyl sie do nas ktos z tzw. ...starszych....
> Porozmawial...posmial sie...i automatycznie byl przez nas traktowany jako
> ktos...inny od tych pozostalych....hmmm....wapniakow!
> Tego...kogos ani jego rodziny nigdy nie spotkala rzadna przykrosc z naszej
> strony... oni byli po prostu...OK!!!
> Swiat sie zmienia ale pewne zwyczaje....pozostaja!!!
> Probowales kiedykolwiek od nich zagadac?...ot tak na "luzie"???
> Warto...naprawde!...
> Pamietam, ze po 15-stu latach nieobecnaosci...wlasnie to zrobilem!...
> Rok temu nadal mnie sie klaniali... o mojej Matce nawet nie wspomne...:-)))
> Ona jest dla nich po prostu "nietykalna"!!!! Wrecz przeciwnie!!!!
> Wlasnie moja Matka mnie tego nauczyla!.... :-)))
> Osobiscie uwazam, ze oni wszyscy sa niegrozni!....ot...mlodosc!!!!...
> Przystan...zapytaj o ta komorke....powiedz , ze fajny model...ile kosztuje,
bo
> sie tobie podoba...itd...etc...Bajery!!!....
> Razu jednego....ostro podpity...wlazlem w niewlasciwa dzielnice Lagos...
> Zanim sie zorientowalem to juz nie mialem portfela,zegarka i interesowali sie
> moimi butami....zbyt wielu...hmmm... trudna sprawa...trzeba szybko myslec!!!!
> Jeden siedzi na motorze....wstaje i mowie, ze takiego czegos to ja jeszcze
nie
> widzialem!!!...co to za model?...Wspanialy!!!!...ile
> koni?...ufff...niewiarygodne!....takie cos to moje marzenie zycia!....nie da
> rady ...za biedny jestem....ale jemu zazdroszcze...etc...etc...!
> Nie dosc, ze z nimi piwo wypilem...za ktore zaplecili z moich pieniedzy to mi
> zegarek oddali + paszport i....odwiezli do hotelu...wlasnie na tym
motorze!!!:-
> )
> Wszyscy potrzebuja ....hmm...stymulacji i adorowania....:-)))
> Sprawa...podejscia!!!
> To sie liczy.....:-)))

hey les...Gdzie w RPA mieszkasz?




Temat: co za nuda!!
:-)))...dobre....naprawde...dobre!...:-)))
Pamietam, kiedys przed laty....tez od czasu do czasu...wystawalem w klatce
schodowej....:-)))
Takie...cos w rodzaju...towarzyskiego spotkania....
Mlodosc...kurcze...:-)))
Czasami jednak przylaczyl sie do nas ktos z tzw. ...starszych....
Porozmawial...posmial sie...i automatycznie byl przez nas traktowany jako
ktos...inny od tych pozostalych....hmmm....wapniakow!
Tego...kogos ani jego rodziny nigdy nie spotkala rzadna przykrosc z naszej
strony... oni byli po prostu...OK!!!
Swiat sie zmienia ale pewne zwyczaje....pozostaja!!!
Probowales kiedykolwiek od nich zagadac?...ot tak na "luzie"???
Warto...naprawde!...
Pamietam, ze po 15-stu latach nieobecnaosci...wlasnie to zrobilem!...
Rok temu nadal mnie sie klaniali... o mojej Matce nawet nie wspomne...:-)))
Ona jest dla nich po prostu "nietykalna"!!!! Wrecz przeciwnie!!!!
Wlasnie moja Matka mnie tego nauczyla!.... :-)))
Osobiscie uwazam, ze oni wszyscy sa niegrozni!....ot...mlodosc!!!!...
Przystan...zapytaj o ta komorke....powiedz , ze fajny model...ile kosztuje, bo
sie tobie podoba...itd...etc...Bajery!!!....
Razu jednego....ostro podpity...wlazlem w niewlasciwa dzielnice Lagos...
Zanim sie zorientowalem to juz nie mialem portfela,zegarka i interesowali sie
moimi butami....zbyt wielu...hmmm... trudna sprawa...trzeba szybko myslec!!!!
Jeden siedzi na motorze....wstaje i mowie, ze takiego czegos to ja jeszcze nie
widzialem!!!...co to za model?...Wspanialy!!!!...ile
koni?...ufff...niewiarygodne!....takie cos to moje marzenie zycia!....nie da
rady ...za biedny jestem....ale jemu zazdroszcze...etc...etc...!
Nie dosc, ze z nimi piwo wypilem...za ktore zaplecili z moich pieniedzy to mi
zegarek oddali + paszport i....odwiezli do hotelu...wlasnie na tym motorze!!!:-)
Wszyscy potrzebuja ....hmm...stymulacji i adorowania....:-)))
Sprawa...podejscia!!!
To sie liczy.....:-)))



Temat: co wasi pracownicy robią w pracy?
Bardzo ciekawa opowiesc, ja mialem w pracy podobnie. Nie bede rozpisywal sie za
bardzo, bo prawie wszystko zostalo juz powiedziane. Takie rzeczy jak GG, czat,
grono, sciaganie pornosów z internetu, godzinne przerwy na papierosa i
nabijanie sluzbowego rachunku telefonicznego to juz standart.Najgorzej ze
dotyczy to takze mlodych prcownikow po studiach, ktorzy przychodza na staz i
wiedza ze jak sie podczas 2 miesiecy sprawdza to firma podpisze z nimi umowy na
stale na znacznie lepszych warunkach finansowych.
Ale do rzeczy... Pracuje w sredniej firmie, jestem na kierowniczym stanowisku i
mam pod soba kilku pracownikow biura. Nad soba tez mam kilka osob z zarzadu
firmy wiec zaden ze mnie kapitalista ani wyzyskiwacz. Rownie dobrze moglbym tez
sie obijac udajac przed zarzadem ze cos robie. Na szczescie mojego pracodawcy
zostalem inaczej wychowany i tak nie robie.
W tym roku firma zaproponowala praktyki 5 osobom, wszystko bylo fajnie, kazda z
nich sie bardzo ucieszyla i wykazywala duza chec pracy. Osoby te dostaly 1100
zl netto, za niezbyt ciezka prace biurowa w godzinach 9-16, kilku z nich sie
wlasnie bronilo na Uniwerku wiec tez nie bylo prpblemu jak mieli jakies
zaliczenia, spotkania z promotorem itp. Umowa byla taka ze jak sie sprawdza to
beda zarabiali o 1000 zl wiecej i podpisza umowe na czas nieokreslony (do tego
oczywiscie Medicover,karnet na fitness, komorka).
Jak mozna sie bylo domyslac problemy zaczely sie juz w 2 tygodniu pracy.
Spoźnianie sie notoryczne, wędrówki po biurze bez celu, obdzwanianie znajomych,
w dniu spotkan z klientami nieodpowiedni ubiur itp.
Oczywiscie byla jedna rozmowa przywolujaca do porzadku, nastepna, kolejna itp.
Bardzo duzym problemem okazalo sie tez przejscie z nimi na TY- byli najmlodsi
ale jak zaproponowalismy im mowienie na TY to od razu zaczelo im sie wydawac ze
jestesmy kumplami z jednego bloku a nie pracownikami.
Pomine to ze nie nadawali sie do niczego, mimo iz byli jak mozna by sadzic po
dobrej uczelni jaka jest SGH. Przygoda z kazdym z nich skonczyla sie po
miesiacu. Uznalem ze lepiej jest jak wiekszosc robi sie samemu a nie traci
czasu na poprawianie po innych. Ktos moze powiedziec ze moze wymagalismy od
nich za duzo - nie, bo mieli tylko dzwonic, wysylac faksy i robic bazy danych.




Temat: Brawo Jacek Kuroń
Gość portalu: Bernard napisał(a):

> pontifexmaximus napisał:
>
> >
> > Jak tak Ciebie czytam Bernardzie, to mam poczucie jak gdyby czas się
> zatrzymał.
> >
> > Porównaj swoją wypowiedź z wypowiedzią przedstawiciela ZSRR na forum ONZ
> > podczas inwazji na Afganistan.
> > pozdro
>
>
>
> ++++
> OK...Udalo Ci sie.... Obraziles mnie..
> He he he
> POzdrawiam
Obraziłem?
Broń masowego rażenia
1. Jeżeli Saddam miał broń – należy zaatakować!
2. Jeżeli Saddam nie ma broni – należy zaatakować – Saddam z pewnością
ukrywa broń!
3. Jeżeli nie odnaleźliśmy broni to:
- Saddam miał broń, ale ją chował, i prędzej czy później ją znajdziemy
- Saddam nie miał broni, ale i tak by ją wyprodukował
Wniosek – należy zaatakować.
Jeżeli atakujemy, to w imię altruizmu – nasi chłopcy giną, ale Irakijczycy
otrzymują wolność i demokrację. Ropa naftowa nas nie obchodzi – tylko
demokracja i pokój. I my w ogóle, nigdy przenigdy nie myślimy o nasza
gospodarka.
Jeżeli ktoś chce nas powstrzymać, to oznacza, że ten ktoś „chce kręcić lody” z
Irakiem (zła, koniunkturalna Europa chciałby robić interes ze zbrodniczym
watażką).
Atakują nas jedynie fedaini Saddama i Al. Kaida – reszta irakijczyków wita nas
kwiatami.
Przywieźliśmy wspaniałych facetów, prześladowanych przez reżim, i irakijczycy
ich powitali z radością (hehehe słynna iracka opozycja).
Saddam = hitler = faszyzm = II WŚ = III WŚ, czyli pacyfiści to faszyści, którzy
dążą do wojny.
Jak zbijamy chemicznego Allego i ogłaszamy to światu (piękne zdjęcia z początku
czerwaca), to później nasze oddziały łapią chemicznego Allego – koniec sierpnia
(Jezus Chrystus w wersji arabskiej?).
ONZ to komórka al. Kaidy, ale fajnie by było gdyby wspólnota wysłała swoje
wojska.




Temat: Złe wiadomości a dobre
Gość portalu: g14 napisał(a):

> Pamiętam, pamiętam. Raz zostałem wyniesiony ze sklepu mięsnego przez komitet
ko
> lejkowy!
> Robienie zakupów nie należało do moich obowiązków Kiedy raz wyjątkowo
wybrałe
> m się do ?mięsnego?, ok. pól godz. przed otwarciem, stwierdziłem ,ze te
opowiad
> ania o kolejkach, to przesada. Nie było nikogo. Na 5 min. Przed otwarciem
zjawi
> ło się nagle ok. 100 osób i powiedzieli, ze mogę zapisać się na listę. Moja
kol
> ej na zakupy wypadłaby za 20 dni. Gdy zaprotestowałem, ze ja byłem tu
pierwszy,
> a nie oni, wyśmiano mnie i wyniesiono ze sklepu.
> No i popatrz, mimo wszystko wspomagaliśmy naszych przyjaciół na Kubie
bombkami,
> nawet w zimie,( oni święta przenieśli na lato ? kolidowały ze zbiorami
trzciny
> cukrowej) przyjmując za to te mizerne płody ich ziemi, żeby nikt nie
wrzeszcza
> ł , ze ukrywamy rozmiary naszej pomocy.
> Niektórzy twierdza ze wymiana gospodarcza Izrael ? USA wygląda podobnie!
> Powiedz jak nazywają się te izraelskie komórki! Może wyglądam na obdartusa,
ale
> moja siła nabywcza jest spora.

Odpowiem ci jutro, bo lista jest dluga.
Apropos. Pamietam, ze kiedy bylem na obozie harcerskim, bodajze w 76 roku,
dokladnie nie pamietam, ogloszono, ze wprowadzono kartki na cukier. Bylismy
przerazeni, bo caly czas wmawiano nam, ze jestesmy potentatem w produkcji
cukru. Zawrocono wtedy statki z cukrem, plynace na... Kube. Tak nam wtedy
opowiadano. Czy to prawda nie wiem?
Ale w kolejkach nauczylem sie gotowac ( baby zawsze wymienialy przepisy na
rozne potrawy z produktow zastepczych). Do dzisiaj pamietam przepis na domowa
czekolade.
Najfajniej wspominam czasy, kiedy to gumka do majtek byla rarytasem. Majtek
tez nie mozna bylo kupic, wiec wciagalo sie tasiemki. Fajne byly czasy.
Czlowiek cieszyl sie z byle czego. Dzisiaj juz nie ma takich radosci. Kiedys
kupilem papier toaletowy( taki wprawdzie jak tektura) i wracalem z wianuszkem
na sznurku zawieszonym na szyji. Co kilka krokow ludzie zatrzymywali mnie i
pytali zazdrosnie gdzie to "rzucili". Tak sie wtedy mowilo, gdy cos sie
pojawialo w sklepach.




Temat: Zastanawia mnie, jak to jest, że...
hiara76 napisała:

> Japończycy tak kochają Chopina i co ciekawe, jak to się dzieje, że tak go
> umieją odebrać, że wspaniale go interpretują.Wszak należymy do dwóch zupełnie
> innych kultur, a jednak, muzyka zaciera granice , te prawdziwe, te mentalne,
> każde...
> Tak chciałam się podzielić z Wami moimi refleksjami.

Hmm, chcialbym wrzucic swoje 3 grosze...
Japonczycy kochaja Chopina? Jacy Japonczycy? Ktorzy? Prosze mi takich pokazac ( ). Nie mozna generalizowac. Na takiej samej zasadzie mozna powiedziec ze Polacy kochaja Britney Spears (przepraszam za porownanie). Sadze ze znajomosc w Japonii Chopina jest (stosunkowo, w koncu Japonia ma 3 razy wiecej ludnosci niz Polska) porownywalna z znajomoscia Britney Spears w Polsce (troche odwrotny jest przedzial wiekowy, ale liczby sie zgadzaja, no chyba ze bierzemy pod uwage mlodziez "Aaa ten kompozytor o ktorym uczylismy sie w szkole i ten co zrobil takie fajne melodyjki do komorek" ). Poziom edukacji muzycznej w Japonii jest o niebo wiekszy niz w Polsce, ale to naprawde nie znaczy, ze Japonczycy non stop sluchaja Chopina czy innej muzyki powaznej. Mlodziez slucha jpopu, starsi enki ("tradycyjne" spiewanie japonskie), a wszyscy chodza do karaoke gdzie Chopina sie raczej nie uswiadczy ( )
Co do drugiej twojej tezy:
Japonczycy sami z siebie _nie_ potrafia grac Chopina i _nie_ potrafia go odbierac, ani interpretowac. Japonczycy po to wyjezdzaja do innych krajow (zwlaszcza europejskich, jesli chodzi o Chopina to glownie Polska) by sprobowac zalapac o co w tym chodzi. Sa bardzo dobrzy technicznie, ale interpretacja jest efektem ciezkiej pracy z nauczycielem, mozna nawet zaryzykowac ze 90% z interpretacji to jest interpretacja nauczyciela, a nie ucznia. Wydaje mi sie, ze jest to pochodna kultury ("moje zdanie niewiele znaczy, wazniejsze jest zdanie ogolu i starszych"). Oczywiscie zdarzaja sie (jak wszedzie) wyjatki. Ale do tego wymagana jest duza odpornosc psychiczna by wytrzymac wystawanie z tlumu ("gwozdz ktory wystaje, zostanie wbity") i nieliczne jednostki moga to przetrzymac.

PS. Tak chcialem sie podzielic z Wami moimi refleksjami ( )




Temat: Czy boicie sie byc zdradzone czy zdradzeni
beauty_baby napisała:

> Nie boje sie zdrady i nigdy sie nie bałam. Nigdy mnie zaden facet nie
zdradził
> (a przynajmniej ja nic o tym nie wiem więc uwazam, że nie zdradził) więc może
> dlatego. na pewno inne zapatrywaniemają osoby, które kiedyś zdradę przeżyły -
w
>
> takiej sytuacji też może bym nie miała takiego zaufania.
> Wiem jedno - na pewno zdrady bym nie wybaczyla. Oczywiście jest to moje
zdanie
> na dzień dzisiejszy, trudno powiedziec jak bym już faktycznie zareagowała w
> takiej sytuacji.

O, właśnie. Więc wychodzi na to, że ja jak zwykle odstaję od forum i jestem
jedyną osobą, która została zdradzona. I potraktowana w bardzo nie fair sposób.
Czy boję się zdrady??
Hmmm, mam uraz...nie śledzę, nie wącham koszul, nie przeglądam komórki...hehee,
ufamy sobie oboje. Ja wiem, że P jakby chciał, to mógłby tak to zaaranżować, że
nawet bym się nie domyśliła. W końcu przecież nie śledzę go w pracy, prawda? i
nie sprawdzam, czy rzeczywiście tego dnia ma takie to spotkanie z
przedstawicielem zaprzyjaźnionej firmy, czy nie...Poza tym takie śledzenie to
już chyba patologia. Aczkolwiek przerabiała to moja koleżanka, której mąż dwa
lata temu miał romans.
Fajne pytanie, czy wybaczyłaby zdradę...tamtej nie wybaczyłam, ale też obie
strony nie dążyły do zgody. Teraz natomiast mam zupełnie inną sytuację...nie
chodzimy sobie, a jesteśmy już prawie pięcioletnim małżeństwem, nie od tak
sobie przysięgaliśmy sobie pewne rzeczy przed Ołtarzem. I wcale nie jestem
pewna, czy gdyby w razie co (tfu tfu, odpukać w niemalowane to od razu bym
wywalała mu walizki za drzwi. Ale jak mówię, oby nic takiego nie miało miejsca
i obym się nie musiała przekonywać o tym. Koniec , kropka, kończę, bo się
trochę zdenerwowałam, jak sobie te przeszłe historie zaczęłam przypominać.....



Temat: Prezydent zdecydował o wynajmie nowych biur dla...
Pewnie jedno i drugie... Dziwi mnie tylko że prasa ( w tym niestety GW)wisząca
u gardła poprzedniej ekipie nagle straciła swój dziennikarski ząb i wzrok, i
słuch też chyba trochę.jak mozna pisac że skupienie np. wszystkich delegatur
Biura Naczelnego Architekta Miasta w jednym budynku i to prawie w centrum
miasta ułatwi załtwianie spraw petentom!? . Oznacza to, że łatwiej jest pchać
się w korkach do centrum niż przejść dwie ulice dalej do urzędu dzielnicowego.
Co prawda wieść gminna niesie że podania drodzy warszawiacy bedziecie składali
w WOMach w swoich dzielnicach, i to dopiero bedzie fajnie! Podanie z WOM w
Dzielnicy bedzie jechało przez całą Wawę do biura Naczelnego Architekta no i
jeśli nie daj Boże coś źle wypełnicie albo nie dołączycie jakiegoś dokumentu to
będziecie musieli do tego Wielkiego Biura w ślad za podaniem się
zameldować.Świetny pomysł. Ale to skutecznie utrudni pracę znienawidzonym przez
pana Prezydenta urzędnikom bo wydatnie skróci im czas na załatwienie Waszych
spraw.I dobrze, niech się biorą do roboty!A co do kosztów, to mozna jeszcze
zrozumieć przeprowadzkę Biura i delegatur geodezji i Katastru bo tu budynek
zwraca się byłemu właścicielowi, natomiast zabranie delegatur architektury z
dzielnic kosztów utrzymania budynków urzędów dzielnicowych nie obniży.natomiast
jeszcze się dobrze drzwi za delegaturami nie zamkną a już zajmą ich pokoje
jakieś nowe komórki i komóreczki, kolejni doradcy doradców i sprawa będzie już
nie do odwrócenia.A propos urzędników. Czy ktoś z Państwa Dziennikarstwa
policzył o ile za Pana Prezydenta Kaczyńskiego wzrosła liczba zatrudnionych w
administracji warszawskiej i o ile wrosły koszty jej utrzymania? Taaa... pewnie
nikt z Państwa tego nie zrobił.A szkoda. Zresztą kadencja Pana Prezydenta jest
prawdziwą skarbnicą tematów dla dziennikarzy widocznie jednak na otwarcie tej
skarbnicy będziemy musieli trochę jednak poczekać...



Temat: Bedzie Parada!!!
piotr_mrowczynski napisał:

> Moze zwyczajnie badzmy dla siebie milsi?
Jak zrezygnujesz z ohydnego wazeliniarstwa i udowodnisz,
że potrafisz myśleć obiektywnie, będzie to być może
wykonalne. Powiem szczerze, że Twoja serwilistyczna
względem władz miasta postawa budzi we mnie odrazę - nie
dlatego, że tam kogokolwiek popierasz, kto nazywa się tak
czy inaczej. Chodzi o bezkrytyczność bez grama własnego
pomyślunku. Jeżeli jeszcze - jak to wielekroć podkreślasz
- są to Twoje prywatne poglądy, to jest mi tym bardziej
smutno, bo oznacza to, że takowych po prostu w ogóle nie
masz. Wszystko, co padnie z ust Kropiwnickiego,
przyjmujesz za swoje i bronisz w myśl zasady "im mądrzej,
tym głupiej".
Kiedyś nawet brała mnie chętka, aby podskoczyć na
Kilińskiego bądź zadzwonić do Ciebie (skoro już podajesz
w necie numer komórki) i zweryfikować rzeczywistość z
obrazem powstającym na forum. Ale ochoty mam coraz mniej.
Jeżeli podebrałeś komuś imię i nazwisko i na jego konto
zajmujesz się po pracy propagandą na rzecz swojego szefa
(wtedy nie na Kilińskiego, a w Pałacu Heinzla) - jest to
plugawe. Jeżeli zaś faktycznie jesteś sobą - tylko
żałosne, ale może lepiej i tak "pilnuj szewcze kopyta", a
w tym przypadku - subiekcie umywalki. Może postarasz się
udowodnić, że potrafisz mieć własne zdanie? To, że na
forum (nie wnikam w grupę dyskusyjną, bo tam nie bywam)
zajmujesz się li tylko obroną władz miasta, a nic innego
dla Ciebie nie istnieje, tym bardziej utwierdza mnie w
powyżej sformułowanych wnioskach. Naprawdę tylko tym się
interesujesz? Nie wierzę w aż tak ubogą osobowość.
Przekonaj mnie, że jest inaczej, bo właśnie przede
wszystkim monotematycznością wątków dowodzisz, że jedynym
Twoim zadaniem na forum jest nieudolna propaganda.
Fajnie jest myśleć samodzielnie. Uwierz i spróbuj.
Zapraszam :)




Temat: NAJSMACZNIEJSZE KĄSKI TEGO FORUM
udało się przeżyć kolejny dzień
Czy słyszeliście o chorobie zwanej śmiercią duchową? Tak bardzo chcielibyśmy
żyć...
"Ty i ja - ofiary przedwcześnie odciętej pępowiny. Mając lat dwadzieścia parę,
moczymy prześcieradła.
Ty i ja, uzależnieni od ciepłych głosów psychologów, czujemy się naprawdę
bezpieczni w zacisznych gabinetach. A gdy mamy problemy z zaśnięciem pomimo
zmęczenia, łykamy sen w niebieskiej polewie...
I chociaż mamy dwie nogi, ręce też, ludzie nie mówią nam dzień dobry".
Zrobilibyśmy wszystko za przeżycie jeszcze jednego dnia. Jesteśmy za szybą.
Wszystkim naokoło z naturalną łatwością przychodzi to, by zjeść śniadanie,
pójść do pracy, w drodze do domu zajrzeć, zależnie od wyznania, do Wilanowa,
kościoła, kina, szkoły językowej. Tymczasem my walczymy z każdą sekundą. Nasze
szare komórki zaprogramowały nas na dekonstrukcję. Więc cierpimy i patrzymy na
ludzi, dla których codzienny, mały konstruktywizm jest czymś naturalnym -
patrzymy z zazdrością, która czasem zamienia się w nienawiść. Chcielibyśmy być
tacy sami, dlatego cieszymy się jak dzieci z tego, że dziś któremuś z nas udało
się coś zrobić. Nawet najbardziej aspołeczni z nas zaangażowali się w dyskusję,
rozpoczętą przez Patję ( forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?
f=99&w=12192791&s=2 ), która napisała: "Może dałoby się tak, żeby kazdy dzień
byl słoneczny (bo w końcu zaczyna sie wiosna)... aby opisywać swoj każdy
kolejny dzień. Nie wiem, czy to jest fajny pomysł, ale może wtedy poznalibyśmy
się lepiej, mielibyśmy oparcie w kimś (czego często nam przecież brakuje) i
tak po prostu cieszyli się z tego, ze jesteśmy". W ciągu niespełna 3 tygodni
pojawiły się niemal trzy setki domowych opowieści o naszych sukcesach i
porażkach. Któż by pomyślał, że warto mówić o telefonie od mamy, pościeleniu
łóżka, prasowaniu, ucieczkach zajęć bez powodu. Któż poświęcałby swój cenny
czas na czytanie opowieści o zakupach zrobionych przez kogoś nieznajomego...? A
jednak niemal każdy zainteresował się tym tematem. To było podnoszące na duchu -
móc czytać o tym, ze my też potrafimy żyć.




Temat: Pogaduchy nie tylko do poduchy :o)
Skończyłam pisać pracę! Yeah for me!!! Ale wczoraj byłam z siebie dumna!
Poszłam disiaj do mojego promotora i okazało się, że oczywiście są pewne
podejrzenia o plagiat (moja uczelnia cierpi w tym roku na syndrom plagiatu -
wszyscy robią plagiaty, jak jeden mąż!), no ale w końcu przyznał się, że praca
nie jest zła. Zaakceptował i radośnie poinformował mnie, że wpadł na genialny
pomysł zmiany tematu mojej pracy! (Dodam tylko, że moja praca traktuje o
człowieku jako jednostce oderwanej od społeczństwa i specjalnie unikałam
tematów socjologicznych takich jak kultura czy właśnie społeczeństwo, gdy już
tydzień temu oddałam całą pracę mój pan promotor na wieść, że nie napisałam o
kulturze poprosił mnie o jeden krótki rozdzialik o niej, tak, żeby wspomnąć
cosik o niej, no to wymęczyłam jeden rozdział na podstawie dwóch książek). Więc
moja praca z Teorii osobowości stała się Teorią osobowości I KULTURY! teraz
czekam tylko na pytanie podczas obrony pt. "Proszę nam opowiedzieć o kulturze w
ujęciu Freuda", albo "Co może nam pani powiedzieć o religii i sztuce w myśli
Freuda". Przysięgam, że jak zobaczę takie pytania to krew się poleje!!!
No ale nic. Spokój grabarza. Nie będzie źle. Obronię się i pomacham mojej
szkółce na zawsze obiema łapkami najmocniej jak tylko potrafię!!!!
Druga sprawa jest taka, że w końcu umówiłam się na rozmowę z konsulem. I teraz,
UWAGA UWAGA! Proszę państwa - GENIUSZ ROKU Mijaczek mieszkając od 4 lat w
Krakowie jedzie po wizę do.... Warszafki! A czemu? Bo geniusz Mijaczek nigdy
nie pomyślał o zameldowaniu się w Krakowie! Everybody klaszczą!!! :o)
No cóż... jak się nie ma w głowie, to się ma... no, właśnie.
Ja oczywiście twierdzę, że wizy nie dostanę, no bo niby dlaczego, ale mój
narzeczony jest dobrej myśli. Acha, bo wic polega na tym, że ja staram się o
turystyczną wizę. Zonaczymy...do 16.lipca daleko jeszcze... może konsul będzie
miał dobry humor? Mam nadzieję.
Byłam dzisiaj na filmie w moim byłym zakładzie pracy, czyli w C-C Plaza Kraków.
film - Ladykillers - bardzo fajny, relaksujący, język filmu subtelny, żeby nie
rzecz górnolotny. Polecam!
A teraz idę posprawdzać inne fora i rozprężyć komórki mózgowe przy zajmujących
wątkach o cellulitisie i depilowaniu bikini :o)
Mia
ps. Witam na forum moją ukochaną kuzynkę, wybacz kochana, ale pamiętaj słowa
Pana - ostatni będą pierwszymi :o) Amen!




Temat: niezly poczatek wakacji wlasciwie koniec weekendu
niezly poczatek wakacji wlasciwie koniec weekendu
Jakos tak nie moge powstrzymac sie od opisania wczorajszego wieczoru.Nasz eks
jak zwykle musiala stanac na wysokosci zadania.
Zawsze jestesmy punktualni i staramy sie nie robic problemow ale czasem
kazdemu moze sie przytrafic cos prawda?
Malgosie mamy odwozic o godzinie 20 no ale wczoraj byla impreza u tesciow -
imieniny i jakos tak sie zasiedzielismy.W piatek zakonczyl sie rok szkolny i
juz zadne tam lekcje nad Malgosia "nie wisza " i jakos tak wyluzowalismy sie
wczoraj.Patrzymy a tu 20-30.Juz chcemy sie zbierac a Malgosia na to "ale by
bylo fajnie zostac u dziadka na noc".No i po zastanowieniu stwierdzila ze
wysle do mamy sms - mowi do mnie ty Ania pisz bedzie szybciej i dyktuje
mi:Mamo czy moge zostac u dziadka do jutra jesli nie to zadzwon do mnie na
komorke"
Za moment telefon i od razu pytanie "czyj to byl pomysl?"Malgosia pyta" no
ale moge?"(zainteresowanym powiem ze dziecko mieszka zaraz niedaleko
dziadkow.)
Mama na to"teraz to przyjedz do domu bo ja musze ci cos powiedziec waznego a
poza tym nie masz rzeczy na zmiane , najwyzej potem zejdziesz i cie ojciec
odwiezie do dziadka" (dodam znowu - Malgosia ma cala szafe rzeczy na zmiane
ale matka tego nie zauwaza zazwyczaj)
Pojechalismy wiec ja odwiezc i mowimy zeby powiedziala mamie ze przepraszamy
ale dziadek mial imieniny i dlatego sie spoznilismy.
Pod domem czekalismy 40 minut.Gosia wybiegla z domu zaplakana i rzucila mi
sie na szyje :mama powiedziala ze jakbyscie przywiezli mnie o 20 to moglabym
wrocic do dziadka.

No i co wy na to?
To byla ta wazna sprawa o ktorej nie mogla powiedziec przez telefon?Czy
rzeczywiscie nasze spoznienie warte jest lez dziewczynki?
Ja naprawde nigdy nie pojme jakie uczucia posiada ta kobieta , czym sie
kieruje?




Temat: Dokąd odpłynęłaś, Łodzi klubowa?
Okiem emigranta z Krakowa
Hejka. Przyjeżdżam do Łodzi dość często (mieszkam w Krakowie od 5 lat) i w
zupełności zgadzam się z autorami tekstu. Stwierdzenie jakoby Łódź miała być
"miastem pubów" jest niezłym archaizmem biorąc pod uwagę to co się dzieje w tych
miejscach. Mogło mieć swoje odbicie w czasach, gdy organizowane były Parady
Wolności, wtedy było apogeum ale teraz? Widzę to tak:
Łódź Kaliska - miejsce, w którym zawsze się kogoś spotka. Absurdalne ceny (piwo
8 zł!!!), ochrona wyglądająca jak kolesie grający w 3 krążki na giełdach
samochodowych + muzyka (powinni dogadać się z Port Westem, żeby puszczać tą samą
muzyke, jest oszczedność na dj;-)).
Foto Klub - fajnie, ale za spokojnie, trzeba się wyszaleć.
Pozostaje Jazzga, Soda (w akcie desperacji), Bagdad Cafe. Co jeszcze? Szwendałem
się w święta wielkanocne po Piotrkowskiej. Wszystko pozamykane. Trafiłem do
hybrydy klubu Cape z Piotrkowskiej 79. Nazywało się Absurd i było absurdalne:-)
Lizard King i Quo Vadis: sami państwo wiecie o co chodzi. Podobno coś się dzieje
w Manufakturze, ale trzeba być desperatem albo Bałuciarzem, żeby sie tam
zapuszczać.
Dobra sala koncertowa pozostała w kolejnym absurdalnym miejscu: Limanowskiego.
Szkoda Stereo Krogs, mniej szkoda Demode. Przykro się robi jadąc tramwajem na
Retkinie widząc pozostałości po Dekompresji. Jeszcze przykrzej siedzi się w
ogródkach, do których idąc należy przygotować sobie kartkę o treści "Mam mało
papierosów, nie mam drobnych". Zaczepiający co chwile menele umilają życie. No i
idąc na Piotrkowską nie warto brać z sobą komórki, a już nigdy nie dajcie sie
złapać na pytanie: która jest godzina, bo po telefonie. W tej chaotycznej
wypowiedzi brakuje tak zwanej stacyjki zwanej również mureczkiem: mikroskopijna
oaza wolności i łódzkości wytrzebiona przez SM.
Porównując Kraków i Łódź muszę z przykrością stwierdzić, że jeśli Łódź
kiedykolwiek była stolicą pubów to już dawno straciła to miano. Choćby kosztem
Krakowa (chyba, że ktoś lubi grać w kregle/bilard zamiast tańczyć:-) ).
Do zobaczenia za 3 tyg w Łodzi Kaliskiej. Wypijemy piwko za 8 pln, posłuchamy
"Głuchą noc" Peji i dowiemy sie komu na przystanku skradziono telefon.

Proszę wybaczyć chaos, ale wczoraj koronowałem Kraków jako "stolice pubów" i
uroczystości zakończyły się w dniu dzisiejszym (jest kilka miejsc otwartych 24h
na dobe).




Temat: jestem juz u rodzinki i jest calkem niezle...:)
a wiec:
gdy juz przylecielismy odebrala nas host mama z lotniska i od razu wydal sie
strasznie sympatyczna,zawiozla nas do domu i gadalsmy o wszystkim o nas o nich
az przyszla pora powrotu dzieci ze szkoly i gdy wrocily zobaczylam dwa sliczne
aniolki chlopiec i dziewczynka lat 5 i 7 ktore odrazu byly tak milo do nas
nastawione ze zaraz zaczely sie przedtawiac i wypytywac kim jestesmy i jak
fajnie ze przyjechalismy. chociaz powiedzieli ze mamy narazie wolne i czas na
aklimatyzacje to nie moglam przestac bawic sie z dziecmi i wysluchiwac ich
chistori smiesznych:) kiedy przyszla pora spania dla dzieci i dziewczynka
pokazala rogi to tata nie pozwolil na fochy (i to mi sie podoba nie ma
rozkapryszonych dzieci te sa bardzo dobrze wychowane,jest taki system zbieraja
tak zwane gwiazdki a jak uzbieraja 10 dostaja nagrode jakas zabawke a jak sa
niegrzeczne gwiazdki sie zabierai to jest naprawde swietny sposob i dziala!!!!!)
dzis wzieli nasna rozmowe i postawili kawe na lawe (lubie tak) mowia: praca 30h
tyg i nie wiecej,pracowac bedziemy 3-4 dni w tyg. a jezeli beda chceli wiecej
zaplaca extra, obowiazki to: dzieci-zabawa ale dobrze bawia sie same wiec
trzeba zerkac,raz w tyg sprzatanie tzn odkurzanie i zmywanie podlogi,uprzedzila
ze toalet mam nie myc bo nie musze ona tez musi cos robic (tak powiedziala :)
pokoi dziec mam nie sprzatac bo jak mowi on raczki maja i same maja posprzatac
ja mam je tylko zachecic i zmotywowc,blazej ma dzieci wozic do szkoly i ze
szkoly i praktycznie to wszystko.Jak dzisiaj pomagalam sprzatac ze stolu to
zdziwili sie i dziekowali strasznie ze jestemtaka pomocna :))
zamieszkalismy w ich domu w pokoju ok 25m kwadratowych z wielkim lozkiem
dorobiona i oddzielona ala kuchnia zebysmy mogli heratke sobie robic
jakbedziemy chcieli sami prywatnie.. pokoju jest telwizor z satelita, dali nam
laptopa z internetem,komorke,poprostu miodzio!!!
chca mi zaplacic za prawo jazdy, strasznie sie ciesze ze zmienilismy
rodzine,chociaz nie zapeszajmy jestesmy tuu dopiero 2 dni
placa nam 100euro/tyg/osoba.
dzieki za wszystko!!!!!!!!!!!!!!!!!



Temat: Mini relancja zagrodowa
Mini relancja zagrodowa
Mini na początek bo jestem wykończona i mam ochotę zaliczyć łóżko ;)))
Tak więc kochani, spotkaliśmy się dziś w Zagrodzie w takim oto składzie:
Iwa, DrSuperNova, Binka, Ewka, Rena, Windyga, Gabig, Mayday, Nerka, Kuba,
Knovak, Zoppoter, Seahowk, Leeo, Tajemniczy Pan którego Ewka zwała Menel, ja
i Bastek. W myślach i słowach, a nawet czynach (czyli czynne picie zdrowia)
mieliśmy wszystkich nieobecnych. Był pyszny smalczyk na chlebku, o który
toczyły się bitwy, były smaczne dodatki do złocistego napoju, były całusy,
opowieści bez końca i oczywiście oglądanie zdjęć nie tylko z naszych spotkań
ale także z Zoppcia wyprawy oraz tuwimowskiej lokomotywy. Nie obyło się
oczywiście bez śmiesznych sytuacji, np. gdy w połowie spotkania Ewka usilnie
chciała się dowiedzieć kim jest ta przesympatyczna osoba wskazując na
DrSuperNovą (reflex Ewka, reflex!!!), było też spotkanie po latach
nauczycielki ze swoim uczniem :))) Bastek wyjadł miesięczny limit kinder-
niespodzianek i rozładował komórkę Seahowkowi (bo miał fajne gry).
Tradycyjnie byliśmy najgłośniej się zachowującym towarzystwem, ale
musieliśmy przecież jakoś wynagrodzić sobie brak kompetentnej obsługi
(kelnerka prawdziwa blondynka). Blondynka za karę, że zajęliśmy więcej niż
zarezerwowane 10 miejsc zagroziła doliczeniem 10% do rachunku - to się
nazywa polityka zachęcania konsumenta (Zagrodzie już podziękujemy
za "gościnność").

Dziękuję wszystkim za obecność i za rozmowy, jesteście SUPER!!!!

Resztę jak sobie przypomnę to dopiszę hihi poza tym liczę na
wspaniałomyślność przytomnych umysłów (tych nieprzytomnych to może jutro
hihi), niech każdy dopisze swoje 10% ;))))




Temat: jak to czasami robia kobiety
jak to czasami robia kobiety
Po raz pierwszy na tym forum napisałem, że czuję się winny bo odeszła ode
mnie Żona. Przyznałem się do tego nawet, że Ją nękałem (a ja zwyczajnie
czułem że mnie oszukuje i prosiłem, żadałem aby przebywała więcej czasu ze
mną... próbowałem nie pozwolić Jej wychodzić do Niego). Jednak życie cały
czas uczy mnie pokory. Od tygodnia wiem (wreszcie uwierzyłem w to bo bardzo
się przed tym broniłem),że Żona zwyczjnie od roku co najmniej jest
zafascynowana innym facetem (ma żone, 3letniego syna i ... Żona w 4 miesiącu
ciąży), a praktycznie od momentu jak mnie zostawiła z nim żyje... Oczywiście
w zaparte kłamiąc, że nie jest ze mną bo nie czuje się bezpieczna, a nie ma
odwagi powiedzieć, że chce mieć swobodę aby być z nim.
Co do problemów jak to się zaczęło, widzicie drodzy Forumowcy, banalnie jak
zawsze, sms-y, chowanie komórki, nowa fryzura, soczewki, inny styl ubierania,
powroty późniejszez imprez z kolegami z pracy (dla mnie wstęp wzabroniony, no
i oczywiści d...k z którym obecnie jest to najbiższy współpracownik ze
szpitala... tak, tak obydwoje są lekarzami, ja zresztą też; jedno z
najgorszych środowisk, zrozumcie dyżury, brak wstydu ciała, kongresy,
kolacyjki, wyjazdami z firmami farmaceutycznymi, itd... oczywiści w klinice
zmowa milczenia) i rozpowiadanie po koleżankach, że to ja Ją zdradzam i jaki
jetem niedobry. Nie chcę dalej opowiadać o tym brudzie, bo brzydzę się tym.
Jest taki fajne powiedzenie "jak suka nie da to pies nie dostanie" i to jest
cała prawda. Może trochę to wulgarne ale bardzo prawdziwe.
Moją Ukochaną Żonę, tę wspaniałą dziewczynę sprzed lat nadal ubóswiam ponad
wszystko, niestety z monstrum, które znam obecnie nie chcę mieć do czynienia.
Pozdrawiam Wszystkich Ucziciwych i Życzę aby nigdy Was to nie spotkało. I
pamietajcie, to nieprawda, że lepiej nie wiedzieć.



Temat: YFC-8
Gratulacje !!!!!
Radzie, na dzien dobry:-) gratuluje obrony...no i juz po strachu, ale fajnie
jest cos takiego przezyc....ech pozniejsze wspomnienia:-))Co do Twojego autka -
no coz moze rzeczywiscie jakies pechowe...a moze zmien ASO....ja robie wszystko
w Toyocie Włochy i jak na razie, odpukac...puk, puk...:-))) - jestem z ich
obslugi bardzo zadowolona....i nie zalezy to chyba jednak tylko od kobiecego
wdzieku:-))))))) (alez sobie ukryty komplement powiedzialam:-))))))
Ja w kazdym razie goraco polecam model 1.3 - uwielbiam to jego
przyspieszenie...ostatnio tez dzieki niemu wyszlam z opresji kiedy to na
skrzyzowanie rownorzedne, dosc niewdzieczne, bo z lekka zadrzewione, wjechal
jakis para dostawczy idiota z predkoscia ok 120km/h i co tu mowic mial
mnie "turlajaca sie" z lekka z prawej...hamowac nie bylo sensu, bo on hamowal i
dostalabym jak 2 razy 2 jest 4, nbo to nacisnelam sobie zdrowo gaz, oj bardzo
zdrowo i udalo sie....na szczescie moglam tak zrobic bo nikogo nie bylo w
poblizu skrzyzowania....zatem, jako jeszcze swiezy kierowca naprawde chyba
najbardziej cenie zrywnosc mojego Yariska......
Zmieniajac temat....nastepnym razem "atakuj mnie":-) - trzymam Cie za slowo:-)
Katko, uchyl rabka tajemnicy gdzie sobie podrozowalas....ech, powroty z urlopow
sa zabojcze dla rozleniwionych szarych komorek...ale co zrobic, chyba nie ma
wyjscia:-)
A co do mojego telefonu...coz, moja zlosc przybiera z lekka forme
frustracji...juz bardzo dojrzewam do tego, by zrobic taka prawie karczemna
awanture w TP SA - to pewnie bedzie zgrzyt dla klientow, bo przeciez wyglad mam
niewinny:-)))), ale zdesperowany czlowiek czasem pokazuje swoje prawdziwe ja
:-))))Zatem powoli nastrajam sie by przeobrazic sie w taka koszmarna babe - ot
zapewne tak pewnie ktos skomentuje moje wystapienie w TP SA - ale mowi sie
trudno...sprobuje to jakos przezyc.....
Tak na zakonczenie...Radzie glowa do gory, badz dobrej mysli - Toska sie
poprawi....moze do niej trzeba bardziej po ludzku:-) a nie przedmiotowo - bo
wlasciwie kto to wie jak to jest z tymi martwymi przedmiotami, moze one nie sa
wcale takie martwe:-) I taka oto "filozoficzna" mysla:-)))) pozdrawiam Was
wszystkich bardzo serdecznie, bo czas wracac do pracy, Jola



Temat: Wrocilem z Sharmu-Selectours!!!!!
krzysiu, faktycznie sa dwie czesci dreams beach i dreams beach vacations. ja
mieszkalem w dreams beach-raz poszedlem do vacation zobaczyc jak tam jest-sa
tam dwa baseny, maja osobna restaracje, w ktorej podobno jest mniej ludzi niz w
dremas beach, ale jedzenie i tak jest takie samo bo gotuje ten sam kucharz.tak
naprawde w restaracji w dreams beach jest troche wiecej ludzi ale jak
przyjechalem na 2 tygodnie to w drugim juz bylo spokojniej-w pierwszym bylo
sporo Wlochow, potem jakos powyjezdzali i nie bylo problemow.jedzonko mi
smakowalo, powtarzalo sie w cyklu tygodniowym, ale tez zawsze byly jakies
zmiany-takze po 2 tygodniach nie mialem do niczego wstretu. ja nie chodzilem
sie kapac do vacations, poniewaz uczestniczylem w animacjach, ktore byly
organizowane przy glownym basenie w dreams beach-masz tam do wyboru siatkowke w
basenie, gimnastyke, gra o drinka itp.jedynym minusem jest tam to ze chcac miec
lezak z parasolka przy tym glownym basenie to musisz pojsc i zajac go sobie
najlepiej kolo 8-najlepiej zrob tak ze poloz recznik plazowy i zostaw jakas
gazete czy cos podobnego na lezaku i rozloz parasol, bo jak przyjedziesz po
sniadaniu to moze go nie byc-a dlugo bez parasolki sie nie wytrzyma;). raz nam
sie tak zdarzylo jak nie rozloylismy parasolki i nie zostawilismy jakis rzeczy
na reczniku.to jest chyba jedyny jako taki minus tego hotelu.slyszalem od osob
ktore byly w tymn samym czasie ze tych problemow nie ma w nowszej czesci, bo
tam jest mniej ludzi ale tak jak mowie-ja wolalem basen w dreams beach.ja
mialem pokoj 2512 bylo fajnie bo z balkonu widzialem basen i do restaracji tez
mialem pare krokow. fajnie jest tez jezeli chodzi o wyjscia na jakies imprezy,
poniewaz od srody do soboty animatorzy hotelowi zabieraja gosci na imprezy-
kazdego dnia inna. na pewno warta polecenia jest impreza piatkowa-dyskoteka na
pustyni, moim zdaniem nie warto jechac na srodowa do "castello party"-ogolnie
muzyka typu italo disco i wogole nie bylo ciekawie.fajna tez jest czwartkowa-
impreza w Bus Stop.koszt takich wyjsc to od 18-23$ w tym masz 1-2 drinki
alkoholowe.
jezeli chodzi jeszcze o hotel to pokoje ladne czyste, co prawda nie za duze,
ale dla 2 osob w pelni wystarczajace.sprzatane codziennie-my pieniedzy i
dokumentow nie dawalismy do sejfu tylko trzymalismy w zamknietej walizce w
pokoju,a komorka czy cyfrowka lezala na wierzchu i nic nie ginelo, w pokoju
minibarek-ceny takie jak w calym hotelu, wiec jak nam sie skonczylo picie ktore
kupowalismy w sklepie to spokjnie sobie z niego cos bralismy.dobre jedzonko
jest w barku przy basenie-duzy wybor i mniej wiecej ok.5$(30LE) za osobe-
np.hamburger, frytki, salatka i jakis napoj-takze jak czasem bylismy glodni
miedzy sniadaniem a obiadokolacja to sobie cos tam zamawialismy.jakbys cos
jeszcze chcial wiedziec to pytaj spokojnie.pozdrawiaki



Temat: wspomnienia z kolonii/obozów
Dzisiaj trochę mniej.
Tylko jedna historyjka o małej wycieczce w góry...

Kierownik zarządził wycieczkę w góry - do schroniska "Odrodzenie" na samej
granicy czeskiej. Pogoda była niezła, ale że było jakieś -15 stopni to się
przygotowaliśmy dobrze. Załozyłem podwójne wojskowe skarpety, ciężkie zimowe
buty-zomówki z futerkiem z demobilu. wełniane wojskowe kalesony, ciężkie
drelichowe spodnie, cienki golf, gruby golf z prawdziwej wełny, prawie
trzymetrowy szalik owinąłem wokół szyi, na to ciężki zimowy skafander, cienkie
rękawiczki, grube rękawice futrzane, wełnianą czapę, do kieszeni włozyłem
listek septolete do stosowania profilaktycznie zamiast cukierków, torebkę
pierniczków, aparat fotograficzny (komórek jeszcze nie było) i byłem gotów do
wymarszu. Kumple przygotowali się podobnie, niestety kilku popełniło dośc
istotne błędy w doborze obuwia a jedna kumpela włozyła dzinsy z modnymi wówczas
przecięciami. Dało się jednak temu zaradzić. Ma fajne zdjęcie jak idzie w pod
górę mając udo obwiazane wełnianym szalikiem.

Przy wymarszu okazało się że nasz kochany kolega nazwany pieszczotliwie hipciem
także się przygotował i z duma prezentował wór kanapek przywiazany do sznurka
przymocowanego do dziurki na guziki - żeby ich nie zgubić.

Wyruszylicmi i pierwsze kilometry byłu OK. Droga do zrywki drewna, przetarta,
ubita, cacy. Maszerowło się fajnie. Potem weszliśmy w las i zrobiło się gorzej.
Najpierw poczuli to cui, co włozyli półbuty lub pionierki i getry - brnelismy
przez snieg do pół łydki więc lekko im się sypało do butów.

Potem weszliśmy w las, małe drzewka. Wystarczyło mocniej kopnąć by na
następnego za nami spadała mała ciężarówka śniegu. Zapiąłem kaptur i udawałem,
że nic na mnie nie spada. Tu swoją pomyłkę zauwazyli ci, co mysleli, że
wystarczy im czapka albo kaptur od dresu. Owijali łby szalikiem albo folią, ale
niewiele pomagało.

Potem zrobiła się mgła. A własciwie nie mgła, po prostu weszliśmy w chmury.
Geste, białe mleko, nic nie widać na 20 metrów szliśmy wzdłuż linii takich
żółtych tyczek wyznaczających drogę. Tu pomyłkę zauwazyli ci, co załozyli tylko
jeansy i żadnych dresó, kaleson itp pod spodem. W tej mgle wszystko nasiakało,
i szybko sztywniało na mrozie.

Coś zamajaczyło przede mną. Jak podzedłem bliżej okazało się, że to gazik
zakopany az po maskę w śniegu. Czekał tam chyba do wiosny, ale w całości nie
doczekał. Nasza wycieczka zabrała z niego prędkościomierz, stacyjkę,
przełączniki, światełka, termometr i gałkę z dzwigni biegów.

Pare kilometrów dalej przysiadłem na małym słupku. Potrwało chwilę, zanim
zorientowąłem się, że ten słupek ma z obu stron wiszace przewody. Okazało się,
ze jest to słup telefoniczny, a sniegu było tyle, ze wystawał ledwo na ół metra.

Kilkaset kroków dalej potkąłem się o coś. Okazalo się, że to tablica "Ceska
Republika" W tej mgle nie zauwazyliśmy granicy. Całe szczęście nie strzelali. A
panowie pogranicznicy nawet zaprowadzili nas do schroniska. Minęliśmy je w
odległości 50m nie zauważając go w tej mgle.

W samym schronisku zdjałem z siebie skafander i postawiłem koło pieca. Obok
mnie skafandry postawili inni. Były tak zmoczone i zmarzniete że stały nie
przewracając się.



Temat: Zielony Nugat inwestor:SIM Ursynów

> > * zdarzały się krzywe ściany w lokalach przy KEN
> o tym nie slyszalam
czytałem o tym dzisja w jednym ze starszych wątków dotyczących inwestycji przy
KEN

>
> > *podobne problemy z dosyć sporym obszarem przy NUgacie (zdaje się, że ktoś
>
> > pisał o 900 metrach - nie wiem czy zostało już to uregulowane, lub
> przynajmniej czy jest jakaś uchwała miata o przekazanie tych terenów dla
> SIMUR.
> o tym tez nie slyszalam, ale wszystkie informacje dot. wpisow do KW sa
>w umowie
no właśnie w zakresie obciżeń nieruchmości paragraf 2 punkt 1 można przeczytać,
że posiadaczem terenów przyległych do węzłów ciepłowniczych w Nugat 1 i Nugat 2
jest Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i kanalizacji. są to między innymi
pasy ziemi o szerokości około 3m, myślę, że to mogłoby dać w sumie to 900 m, o
którym wcześniej przeczytałem, dawałoby to około 3% wielkości obu działek.

> > * nie wiadomo co z tą betoniarnią przy Nugat I, mam nadzieję, że się nie
> > będziemy mieli do czynienia z Betoniarnix - Reaktywacja
> a coz to za dziwolag?
:-), w tłumaczeniu na nasze, Betoniarnia może w jakiś sposób wznowić
działalność.

> > tego terenu, tak jak nie należy się szybko spodziewać realizacji tzw. cent
> rum
> > sportu po drugiej stronie rosoła.
> > tez na to nie licze, ale moze w niedalekiej bardzo przyszlosci...
Jak na razie jest do doskonały teren dla żulerstwa, nieciekawie wygląda stojący
tam jakiś niedokończony budynek. Z traw wyłania się jedynie piwnica (lub niski
parter). koniecznośc zrobienia porządku z tym budynkiem pewnie wydłuży czas
powstanie takiego centrum a mogłoby to być naprawdę fajne miejsce (np. podobne
do tego, które jest na Tarchominie w okolicy ul.Pajdaka).

> Twoja dociekliwosc jest dla mnie zrodlem niepokoju:-))).
:-), to dopiero początek. Ciekawi mnie na przykład jak zorganizuja planowane
podobno oczko wodne, które ma byc na terenie otwartym otoczonym przez budynek,
skoro pod tym terenem mają być podziemne miejsca postojowe, to głębokość
takiego oczka może być zbliżona do kałuż.

Podobno do każdego mieszkania "przynależy komórka lokatorska"? czy ktoś wie
gdzie te komórki mają się znajdować?
Ostatnio pytałem czy istnieje jakiś nadzór ze strony osób, które zainwestowały
nad postępami robót. Jako, że postów na ten temat nie było, może warto by coś
takiego zorganizować?

Informacja dla niezmotoryzowanych, pieszo od inwestycji do stacji metra przy
multikinie jest około 10 minut (wolnym tempem) - 650 metrów ( czas osoby
pędzącej biegiem do pracy to 2,5-3 minuty)

Informacja dla usportowionych, przy rosoła - jakieś paręset metrów na północ od
nugat jest przyzwoity ośrodek sportowy z basenem, siłownią i salami sportowymi
(koszykówka, siatkówka, nozna, ręczna), które można wynajmować. niestety cena
wynajmu, jak i basen trochę kosztuje, chyba że ktoś jest profesorem SGGW :-)
(ośrodek należy do tej uczelni)

Informacja dla ekonomistów. Podobno Budimex-Dromex generalny wykonawca jest
aktualnie największą firmą budowlaną w Polsce. Posiada udziały między innymi w
giełdowym Budimexie. O dokonaniach inwestycyjnych tej firmy można przeczytać na
ich stronach www, niestety nie chwalą się budynkami KEN, chciaż pewnie
niektórzy wiedzą ,że ten kompleks zgarnął kilka prestiżowych nagród. Zdaje się
że ten z walącymi się tynkami, albo następny zdobył nagrodę na najładniejszą
inwestycję Ursynowa (chyba w 2000 r.)

Znalazłem namiar na podobno dobrego prawnika, koszt usługi (przegląd umowy,
propozycja zmian) to około 1000 PLN. Czy to dużo?

I uwaga kolejny plus, developer nie za często reklamuje się w Wyborczej w
środkowym dodatku nieruchmości. przeglądając archiwalne numery z 2002, oraz
chociażby dzisiejszy nie znalazłem ich reklamy (chociaż przypominam sobie że
kiedyś były, szczegóolnie te dotyczące KEN). To znaczy nie wyrzucają pieniędzy
w błoto (wiedzą, że i tak pewnie wszystko się sprzeda).

Vodnik




Temat: Klienci nabijani w butelkę
Klienci nabijani w butelkę
Jesteśmy zewsząd atakowani reklamą: z radia ,telewizji, plakatow, prasy.
Wiele spotow reklamowych jest po prostu nieuczciwych i robi z nas durnia.
O uczciwosci w reklamie napisano juz wiele lecz ja chcialbym na to spojrzeć z
mego punktu widzenia. Jak traktują nas firmy?

1.Dlaczego oferta telefoni komórkowej na rynku kart pre-paid jest podawana w
cenach netto? Grupą docelowa pop,simplus,czy taktak jest mlodziez lub osoby o
skromnych portfelach, które operuja cenami brutto,więc nie ma sensu podawanie
im cen netto. Ceny netto sa przydatne dla osob prowadzacych dzialalnosc
gospodarcza, bo one to sobie odpisza podatek VAT. Ale ile takich osob ma pre-
paid, moze z 0.01% ?
Zachodzi synek z mama do salonu kupic zestaw pre-paid i zamiast obiecanych w
domu 299 zl, mama zdziwiona mowi skąd te 365 zl, w domu mowiles co innego. Ja
czuje sie nabijany w butelke...
Szczyt glupoty to podawanie w jednej reklamie takich stwierdzeń:
pierwsza * - w cenach netto
druga * - w cenach brutto
trzecia * - w cenach netto
Czy my mieszkamy w USA, gdzie wszystkie ceny podawane sa netto?

2.Co do darmowych minut w abonamencie telefoni komorkowej to bierze mnie
smiesznosc, jakie one sa darmowe skoro trzeba placic abonament, cos darmowego
to cos za darmo! W USA za abonament ok 100 zl dostajemy nie marne 100, czy
240 minut. Tam operuje sie tysiacami 3000,4000 czy 5000 minut "gratis" w
abonamencie.A czasem dostaje sie nawet bezplatne polaczenia nocne.
Zainteresowanych odsylam na strony "www" operatorów
komorkowych w USA. Nie wspominam o dziwnych promocjach i reklamie gdzie
drobnym maczkiem jest napisana prawda o danej "okazji"
- polaczenia z trzema numerami gratis (drobnym maczkiem ale tylko z numerami
w naszej sieci)
- taktowanie co sekunde (drobnym maczkiem ale tylko po pierwszej minucie,
platne dodatkowo 5 zl)
- dodatkowe darmowe minuty (drobnym maczkiem ale tylko przez 6 miesiecy)
- polaczenia z 1 dowolnym numerami "gratis" (drobnym maczkiem platne za
usluge 5 zl + VAT miesiecznie)
- 30 darmowych minut (drobnym maczkiem ale tylko do wykorzystania poza
godzinami szczytu)
- najtanszy abonament na rynku (drobnym maczkiem minuta rozmow horendalnie
droga, brak prezentacji rozmowcy) i tak dalej i tak dalej

3. Jeden z operatorow komorkowych w reklamie sie chwali ze jako pierwszy
wprowadza taktownie co sekunde w Europie wschodniej. Bedac na Slowacji w 2001
roku widzialem ze taka usluge oferowal tamtejszy operator.

4. TPSA reklamuje ze polaczenia z telefonami komorkowymi sa po 80 groszy.Ale
nie akcentuje ze jest to cena netto, dotyczy abonamentu standardowego, jest
to po godzinie 18:00 i nie realizuja jej aparaty publiczne !!! W kolejnej
reklamie chwala sie ze stanialy rozmowy miedzy narodowe np. do USA 2.44 zl. Z
USA zadzwonic do Polski kosztuje w przeliczeniu 15 groszy za min. Istnieja
tam karty za 4$ na 120 minut rozmowy z Polską. Drodzy TPSA jest jeszcze co
obnizac. W innej reklamie TPSA, na pytanie pani Czubowny, dlaczego Internet
jest taki drogi pan z Francji odpowiada "Spojrzmy na to z innej strony. Na
przyklad urodzila mi sie corka". Calkowita ignorancja klienta.Ona o cenach,
on o córce...

5.Reklama samochodów w prasie. Mamy super ceny, super promocje. I przy cenie
gwiazdka, a na dole drobnym maczkiem 80% ceny samochodu.Czy tak musi wygladac
reklama aut? A co do "otwartych drzwi" w salonach, czy w zwykle dni drzwi nie
sa otwarte?

6.Reklama cen biletow linii lotniczych. Widzisz fajną cenę, zachodzisz do
biura podrozy a pani mowi, to cena bez oplat lotniskowych. Muszę doliczyc
jeszcze 70$. Mnie nie interesują doliczenia, lecz prawdziwa cena biletu,
ktora powinna byc ceną ostateczną dla klienta. Marzę zeby osoby z zarzadu
linii lotniczych po zajsciu do sklepu spotkały sie ze stwierdzeniem w
kasie "Musze doliczyc panu marze, lub oplatę za sprzątaczkę..." Oplata
lotniskowa jest zwyklym kosztem dla linii lotniczych i nie ma potrzeby je
oddzielania w cenie biletów.




Temat: Olej rzepakowy - raz jeszcze :-))
kruffa napisała:

> Parę rzeczy sobie sprawdziłam w sieci m.in że wolne rodniki to nie związki
> toksyczne,

Nieeee... ??? )

> ale po prostu niesparowane cząstki tlenu, które lubią "działać" w
> naszym organiźmie. Mają ładunek ujemny itp.

Na tym sie nie kończy... to dopiero początek, bo dla organizmu człowieka ważne
są KONSEKWENCJE tego, że są to "niesparowane cząsteczki tlenu". Wolne rodniki
mają potężną siłę niszczącą komórki. Te wolne rodniki muszą być !! ale.. w
ściśle określonej i precyzyjnie kontrolowanej ilości, bo... one są nam
potrzebne do zwalczania np. szkodliwych nam bakterii itd... Natomiast problem
zaczyna się kiedy tych wolnych rodników produkujemy w naszym organizmie zbyt
dużo np. poprzez konsumpcję czegoś tam smażonego na olejach roslinnych,
spożywając zbyt mało naturalnych przeciwutleniaczy itp.

Pogoogluj sobie troszke jeszcze więcej, a zobaczysz, że jest to niewąskie
paskudztwo, z którym medycyna walczy, żeby nam przedłużyć życie Robine to
jest jednak w taki fajny sposób : lekarze zalecają duże spożycie tłuszczów
wielonienasyconych (roślinnych)powodującyh powstawanie szkodliwych wolnych
rodników. Jednocześnie oferują na ogół bardzo drogie środki farmakologiczne
przeciwdziałające temu, co zalecają !! ) Chodzi o te wszystkie
przeciwutleniacze, których jest już pełno na rynku.

> Faktem jest, że są one
> odpowiedzialne m.in za nasze zmarszczki ))

Oh... gdyby tylko za to !! to byłby to najmniejszy problem. Chociaż...
zmarszczki są właśnie objawem starzenia się naszych komórek, to teraz wyobraź
sobie TAKI SAM proces zachodzący "dzięki" wolnym rodnikom w Twoich organach
takich jak wątroba, nerki, serce itd... itd ... Tego nie widac, bo... to nie
skóra, ale.. ten wyniszczający proces w innych organach ciągle trwa mimo, że te
wolne rodniki, to tylko "niesparowane cząsteczki tlenu" )))))))))))

> Polecanego rzepaku firmy Monsanto nie można kupić ani w POlsce

No i .. dzięki Bogu !! no i jeszcze nie wiem przez kogo był on polecany ?? bo
nie przeze mnie !!!

> co w tym rzepaku jest nie tak.

Tak jak wątku o tłuszczach to było opisane. Za dużo frakcji wielonienasyconej
no i ten kwas erukowy !!

> Tak więc szukam odpowiedzi na pytanie:
>
> Co jest szkodliwego w oleju rzepakowym, dodawanym do posiłków w ilościsch
> rozsądnych (bo przesada w żadnej dziedzinie życia nie jest wskazana)?

Posłuchaj... ZADNA ILOŚĆ tego oleju (według mnie) nie jest rozsądna, bo kto o
zdrowych zmysłach świadomie godziłby się truć siebie czy swoje dziecko, nawet
jeśli ilość toksyny jest stosunkowo mała ? No po co ?? W jednym papierosie też
jest stosunkowo mało nikotyny, ale założę się , że nie dałabyś paierosa swojemu
dziecku ! być może nawet nie pozwalasz, żeby w jego obecności w ogóle palono
papierosy. Po co to robisz ? To samo jest z tym olejem.

> Oczywiście uważam, że długie smażenie jakiegokolwiek pokarmu jest szkodlwie -
> więc mówię o duszeniu i smażeniu w temperaturach umiarkowanych, nie
> powodujacych spalenia tłuszczu?

Ehhhh... )) co to znaczy smażenie w umiarkownaych temperaturach ??? W
temperaturze pokojowej następuje już utlenianie wielonienasyconych kwasów
tłuszczowych, a już w podwyższonej np. na patelni ten proces zachodzi w trybie
EXPRESOWYM !!! z lawinową produkcją wolnych rodników. Ok.. to są przecież
tylko "niesparowane cząsteczki tlenu" ))

> Dodam, ze rozmawiałam z kilkoma lekarzami na ten temat, pamiętam wykłady
> lekarki, która leczyła dietą. I nikt nie był mi w stanie tego czarnego
> scenariusza - a byli to ludzie których o konowalstwo raczej nie posądzam -
> potwierdzić.

No comment ((( ręce opadaja ((((
Wiesz... kiedyś jeden z lekarzy również przekonywał mnie, że długołańcuchowe
tłuszcze nasycone są wchłaniane przez przez układ krwionośny ( żyłą wrotną)do
wątroby !!!!

> Ja ze swej strony temat będę drazyć,

Słusznie ))

Mona



Temat: Akademiki
potwierdzam wspomnienia nancy_callahan. W zbyszku (UAM POznan) chyba akcja sie
działa, chłopaki zrobili piaskownice w pokoju. Trwalo to kilka ladnych imprez
az ktos doniosl o tym kierowniczce i trzeba bylo pokoj wysprzatac pod grozba
wylotu. Ale pomysl niezly:)
A oto kilka moich wspomnien. Mieszkajac w Jowicie (Poznan) w latach 96-99
jeszcze przed remontem wraz z kumplem miewalismy rozne pomysly. Kiedys na
kilku pietrach przyklejalismy na Super Glue wszystkie widełki w telefonach w
taki sposob, ze gdy dzwonil telefon na pietrze mozna bylo podniesc sluchawke
ale widelki nadal "siedzialy" w srodku i telefon wciaz dzwonil. W dzien jakos
dalo sie wytrzymac dzwiek dzwonka, ale noca specjalnie dzwonilismy numerem
wewnetrznym na takie zaklejone pietro....
Innym razem zwiazalismy w nocy wyjscia z pietra tak ze nie mozna bylo wydostac
sie ani do windy ani na schody zsypowe. Tylko pomoc z zewnatrz mogla uwolnic
mieszkancow danego pietra:)
Pamietam tez jedna impreze w kuchni, ktora przeniosla sie do windy. Wstawilismy
tam dwa krzesla i taki mini stolik. Oczywiscie na stoliku wodka, popitka i
jakas zagrycha a my z gitarami i spiewem na ustach jezdzilismy po pietrach...
wesola winda dzialala z malym wyjatkiem...zblizajac sie do I pietra (pietro
hotelowe) i parteru (portiernia blisko wind) trzeba bylo jechac w ciszy. Ale
pomiedzy II a X to bylo darcie na calego. No i oczywiscie osoby wsiadajace do
windy zachecane byly do wypicia karniaka po czym zapraszalismy na impreze do
w/w kuchni:) Troche sie potem zeszlo wiec impreza ogranela cale pietro
Nagminnie tez robilismy dowcipy w stylu: dosypywania kisielu do czajnikow
(wtedy niewiele osob mialo czajniki bezprzewodowe w swoich pokojach) co
powodowalo fajny efekt gestej mazi w srodku takiego czajnika. Polecam
Na koniec jeszcze jeden zarcik. Kolezanka z pietra gotowala sobie ryz (w drugim
garnku przygtowala do podgrzania jakis chinski sos). Zostawila ryz w garnku i
wyszla z kuchni. No to my wsypalismy jej szklanke soli i czekalismy na efekt.
Po jakis 20 minutach kolezanka niezle wkurzona przyszla do kuchni i procedure
gotowania ryzu rozpoczela na nowo. Oczywsice zapytala nas czy to mysmy wsypali
sol. My ze nie i nie wiemy kto.
Kolezanka stwerdzeniem ze to bardzo glupie zarty zostawila ponownie ryz na
gazie. Tym razem dosypalismy szklanke cukru. Efekt byl taki ze dxiwczyna wrecz
sie wsciekla i klnac na czym swiat stoi przyszla po raz 3 do kuchni. Wstawila
ryz i usiadla pilnujac procesu wrzenia w garnku. Nie wiedzielismy jak ją
wyciagnac, ale od czego sa telefony komorkowe? zdobylismy jej numer i
zaczelismu dzwonic. Ona oczywiscie na chwile poleciala po komorke i biegeiem
wrocila. My nawet nie zdarzylismy przez te pol minuty niczego dorzucic ale
udalismy ze cos tam jednak jest dosypane. No i kolezanka nie wytrzymala
psychicznie naszych usmiechow, wywalila do smietnika dobry ryz i obrazila sie
na dobre kilka tygodni.
Zycie w akademcach to naprawde ciezki kawalek chleba:)



Temat: Rezerwa
Relacja cz.1
Dobra to chyba najwyższy czas na małą relację ... w końcu obiecywałem ja już
jakiś czas temu.

Na te ćwiczenia rezerwy wybierałem się z myślą, że będą to ćwiczenia w stylu ...
odbębnić do 15 i do domu. W zasadzie z takim założeniem podchodziłem do tego po
wizycie w WKU gdzie zapewniono mnie że właśnie w ten sposób wyglądają zazwyczaj
takie imprezy. O 8.oo w poniedziałek stawiłem się na jednostce na Majdanku. Gdy
zebrała się już większość "zaproszonych" osób, zostaliśmy powiadomieni o tej
jakże wspaniałej nowinie, że zostaniemy zawiezieni na poligon do Nowej Dęby. I w
tym momencie legła w gruzach, wizja mojego "urlopu" w Lublinie. Z Majdanka
przewieźli nas do jednostki na Kruczkowskiego, gdzie kadra wydała nam wszelkie
niezbędne (i zbędne) rupiecie (wliczając w to kultowe wdzianko OP-1). Przy
okazji część osób została poddana badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym
powietrzu - w przypadku część osób badanie nie było całkiem bezpodstawne ... i w
nagrodę osoby te zostały odwiezione do aresztu oraz nałożono na nie mandaty w
wysokości 100 zł (za picie w miejscu pracy).
Po uporaniu się ze wszystkim zostaliśmy zapakowani do autokaru i odwiezieni na
poligon. A ponieważ wojsko ma zawsze dużo czasu więc wyjechaliśmy z Lublina
między godziną 17 a 18. Na miejsce dojechaliśmy już po zmroku ... i zostaliśmy
zaciągnięci na wieczorny apel. Szef wszystkich szefów wystosował do nas notę
dyplomatyczną, ganiąc za zachowanie tych, którzy pili - fajnie - ja nie piłem
Panie więc do kogo ta gadka szmatka - szczęśliwie ... szybko koniec.
Zaprowadzili nas w "inne" miejsce ... i tu kolejna niespodzianka ... śpimy w
namiotach. No to lux ... ale nim pójdziesz spać musisz jeszcze odebrać kolejną
porcję "niezbędnych" rzeczy - materac, 3 koce i poduszka, i już możesz iść spać
... tylko najpierw po ciemku w świetle wyświetlacza komórki przygotuj sobie
"łoże". Ponieważ byłe już nieźle wypompowany więc nie byłem zbyt wybredny,
rzuciłem materac na "pryczę", okręciłem się w koce i padłem na wyro.
Jak się spało, no cóż dla osoby przyzwyczajonej do własnego pokoju i własnego
łóżka nie jest różowo. Statystycznie rzecz biorąc jest spora szansa że przy 8
osobach w namiocie znajdzie się choć jedna taka która chrapie. Mój namiot nie
odbiegał zbytnio od statystyki i trafiła się nawet nie jedna osoba chrapiąca ...
a nawet gadająca.
Po nocy kolej na poranek ... ale nim nastąpił poranek przyszedł czas na pobudkę,
a o 5 ciężko est mówić o poranku, szczególnie że jest równie ciemno jak wtedy
gdy kładliśmy się spać. Rad nie rad ... trzeba odkręcić się z koców ... i
wystawić na szokujące doznania termiczne ... jest znacznie zimniej niż wieczorem.
Jak już wszyscy zebrali się z łóżek to oddelegowaliśmy się na śniadanie.
Stołówka dosyć spartańska. Ot po prostu zwykła metalowa wiata ... betonowe
"klepisko" i kilka metalowych stołów tworzących ciąg wydawania dań. Oczywiście o
daniach jarskich mogę zapomnieć ... więc jem to co dają (a ponieważ nie jestem
ortodoksyjnym jaroszem więc nie robię z tego wielkiej tragedii).
Po śniadaniu znajduję chwilę na krótką toaletę, mało czasu bo już po 6 mamy
jechać na strzelnicę. Jak się okazało mogłem się nie śpieszyć ... po 6 pojechała
pierwsza część żołnierzy z zasadniczej służby ... po nich pojechała reszta ...
a dla nas nie starczyło samochodów. No to Panowie ... ruszamy z buta ...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 180 wypowiedzi • 1, 2, 3

    Linki