Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fal Fizyka
Temat: Czerwone pol Ksiezyca
nnno nie.Widoma wielkość i barwa zależy od wysokości nad horyzontem a nie wróży
jakies tam zjawiska.Zmienia barwe na skutek innego kąta padania swiatła.:
"Najpiękniejsze zjawiska optyczne podlegają najprostszym prawom fizyki. Są
efektem szczególnej natury promieniowania widzialnego oraz składu i właściwości
atmosfery. Oko ludzkie dostrzega niewielką część fal wysyłanych przez Słońce.
Pojawiają się one jako białe światło, choć w rzeczywistości są mieszaniną
promieni o różnych długościach fal i odpowiadających im barw. Nad całą Ziemią
roztacza swój błękit przepiękne niebo. Ten błękit wydaje się nieskończony w
swej głębi. Rozmaitość jego odcieni jest ogromna: inna w każdym dniu i w każdym
miejscu. Jaka jest przyczyna tego zadziwiającego błękitu? Pył, cząsteczki lodu
oraz krople wody "rozkładają" białe światło na poszczególne barwy. Przechodząc
przez atmosferę ulega ono rozpraszaniu, odbijaniu i załamywaniu, przy czym fale
o różnych długościach zachowują się różnie. Rozpraszanie silnie wzrasta w miarę
zmniejszania długości fali; oznacza to więc silniejsze rozpraszanie składowych
niebieskich i fioletowych światła białego. Ze względu jednak na mniejsze
natężenie fioletu w widmie słonecznym i znacznie słabszą wrażliwość oka na tę
barwę rozproszone światło dochodzące do nas ze sklepienia niebieskiego wydaje
się mam wyraźnie niebieskie rys.2.1. Niebieska część widma, rozproszona
najsilniej, tworzy błękit nieba. Kiedy jednak Słońce znajduje się nisko nad
horyzontem, promienie mają do przebycia długą drogę przez przyziemne warstwy
zanieczyszczonej atmosfery. "Tracą" wtedy fale o długości odpowiadającej
niebieskiej barwie ( około 500 nm ). Na powierzchnię Ziemi dociera
promieniowanie o dłuższych falach (odpowiadających barwie czerwonej i żółtej),
tworząc piękne wschody i zachody Słońca rys.2.2. W stratosferze, gdzie
ciśnienie atmosferyczne (a więc i gęstość)jest o wiele mniejsze niż na
powierzchni morza, promieniowanie rozproszone jest odpowiednio słabsze i wobec
tego niebo przybiera tam barwę ciemno niebieską, a w jonosferze nawet czarną."
Czasem można zaobserwować tzw. halo słoneczne lub księzycowe - to rodzaj
aureoli, światło rozprasza sie na pewnym rodzaju chmur.Natomiast wschody i
zachody księżyca są często,jak pisałam niewidoczne bo sa w ciągu dnia, często
zasłaniają je nam budynki itp. Wczoraj o podanej porze księżyc sobie grzecznie
zachodził, stąd jego widoma wielkość i barwa.(Najniżej księżyc widzimy jako
mocno czerwonopomarańczowy, wyżej nieco żółknie by stać się białobłekitny gdy
znajdzie sie w miejscu górowania.
Uffff
Temat: Obraz kosmosu sprzed miliardów lat
Gość portalu: Czytelnik napisał(a):
> Wrozenie z fusow
> Rewelacja GW brzmi:
> "materia przekształciła się w gaz neutralnych atomów. One już
były przezroczyst
> e dla fal świetlnych, które, niezatrzymywane,
> pomknęły w podróż przez przestrzeń kosmiczną. I, co
najważniejsze dla nas, do d
> ziś niosą obraz tamtych odległych czasów.
> W czasie 13 mld lat, jakie minęły od chwili, kiedy zostały
uwolnione z gorące
> j plazmy, fale świetlne wydłużały się i stygły wraz z
> całym kosmosem. Dziś mają długość taką jak mikrofale, a
temperaturę ledwie 2,7
> stopnia powyżej bezwzględnego zera."
>
> W Gazecie Wyborczej mozna zamrozic wszystko, lacznie ze
zdrowym rozsadkiem.
Tym samym, człowieku, podważasz zdrowy rozsądek naukowców.
Podważasz zdrowy rozsądek fizyków, dzięki którym działają takie
urządzenia, jak lodówka, telewizor, czy komputer, dzięki któremu
możesz czytać takie "nierozsądne" opinie.
Żaden astronom czy fizyk nie twierdzi, że WSZYSTKIE stworzone
przez pokolonia jego kolegów po fachu teorie są zgodne
ze zdrowym rozsądkiem. Jednak te teorie pozwalają nam oświetlać
mieszkania i latać do Stanów w dwie godziny.
Te teorie działają
w przeciwieństwie do zdrowego rozsądku, który jest nie zawsze
skuteczny, i to nie tylko w abstrakcyjnej fizyce.
To co można przeczytać w tym artykule, jest bardzo krótkim
streszczeniem faktów wynikających z obserwacji,
zinterpretowanych przy pomocy dobrze przetestowanych i od dawna
znanych
praw fizyki.
Więc co w ogóle ma do tego rozsądek redaktorów Gazety,
skoro relacjonują po prostu to, co usłyszeli od fachowców?!
jwisniew
Temat: Wymiar a pomiar
> <<Liczba JEDEN jest symbolem przyporządkowanym
> wyizolowanemu obiektowi w wielowymiarowej
> przestrzeni zdarzeń.>>
jako liczebnik "ilościowy" nie "porządkowy"... tak :-) zgoda ;)
właśnie tak postępują ludzie mając do czynienia z wyizolowanym obiektem
w przestrzeni zdarzeń ;
PS.: Czy "wielowymiarowej" jest tu potrzebne?
przestrzeń zdarzeń nie wymaga chyba metryki (nie musi być przestrzenią
metryczną) i jako taka nie wymaga wymiaru (?); może się mylę co do definicji,
ale coś takiego mi kołacze w resztkach mojej rozdzwonionej dzwonami niewiadomo
już jakich kościołów pamięci - stąd ten wielki znak zapytania (?)
podobnie z pytaniem lajkonika, które wywołało niepotrzebne swary międzz
Waszmościami; wcale nie mam pewności co do tej swojej definicji metra w
euklidesie coby się uniezależnić od ewentualnych wpływów krzywizny - tak od
wszelkiego groma własnej niepamięci i zależnosci od możliwych definicji;
to moje ostrożne założenie wynika z pamiętanego przykładu na to, że jedna z
nich uzależnia tę długość od długości fali świetlnej jakiegoś konkretnego
przejścia; a kołatało mi wówczas i nadal kołacze ;) stale coś po głowie, że
fala EM emitowana przez masywny obiekt zmienia długość, gdy ją się obserwuje z
otoczenia euklidesowego (na wypłaszczeniu ;) krzywizny) - nie dam za to głowy,
ale bodaj czerwienieje, w sensie wydłuża się (a nie w sensie "ja czerwienieję"
ze wstydu, że nawet tego, co każdy student fizyki na trzecinm roku doskonale
pamięta, nie jestem dziś pewien na 100%; sprawdzę to, jeśli dam radę odszukać
książkę, z której to tak mgliście sobie przyswoiłem);
to by mogło z kolei znaczyć, że taka definicja nie jest warta funta kłaków z
mojej sklerotycznej głowy, jeśli właśnie nie zostanie narzucony na nią warunek
płaskiej przestrzeni, w której fala wzorcowa ma być emitowana i mierzona
zarazem;
inna sprawa, że Lajkonik ma rację, że jeśi fala taka będzie emiotowana i
mierzona w RÓWNIE krzywej przestrzeni, definicja pozostanie valid; zmiana
długości wzorca nie zostanie przy takim warunku wykryta;
Temat: Opowiesci lasku oliwskiego
Fale grawitacyjne I
Fale Grawitacyjne I
===================
Byl rok 1972, marzec. Mieszkalem owczesnie przy ulicy zwanej
do 1945r jako Droga Krzaczastego Mlyna. Bylem wtedy studentem
2-go roku Politechniki Gdanskiej wydzialu Mechaniczno-Techno-
gicznego. Mialem zamilowanie zwlaszcza do matematyki i fizyki.
No i wtedy siedze sobie na tronie w pomieszczeniu, gdzie krol
nie nosi korony. I tak z nudow bawilem sie ramieniem kranu
z wyplywajaca powoli i laminarnie woda. Pogoda byla piekna,
bezchmurne niebo, godzina okolo 9:00 rano. Na horyzoncie od
strony gory Pacholka widac bylo Slonce na wysokosci okolo
10 stopni nad powierzchnia Zatoki Gdanskiej. W pewnej chwili
do pomieszczenia wpadaja promienie sloneczne, ktore przecho-
dzily przez galezie sosen rosnacych przed domem. Przechodza
one przes laminarny strumien wody, odbijaja sie od jej powierz-
chni wewnetrznej i w formie bardzo powiekszonej ukazuja jakas
3 wymiarowa sinusoide. Najbardziej fascynujace bylo to, ze
przy stalym przeplywie strugi wody ta fascynujaca 3D sinu-
soida ciagle zmieniala amplitude, okres i tzw. polaryzacje.
Opisujac jezykiem prostym, sinusoida wila sie. Ja od razu
bylem pewny, ze to indukowana fala grawitacyjna. Chwy-
cilem za aparat fotograficzny i majac owczesnie tylko do
dyspozycji film czarno-bialy moglem tylko takie ujecia wy-
konac. Bardzo szkoda, ze nie bylo wtedy wideo. Film bylby
bardzo interesujacy. Wtedy aby wykluczyc wplyw mechaniczny
czy lepkosci wody staralem sie roznymi szpikulcami zaklo-
cic przeplyw wody. Niestety 3D sinusoida nie znikala.
Zwrocilem wtedy szczegolna uwage na to zjawisko. Na dru-
gi dzien moglem to samo potwierdzic. W nastepnych dniach
juz nie. Pogoda sie zmienila i dopiero pare miesiecy pozniej
to samo potwierdzenie. Stwierdzilem, czym blizej Slonce wscho-
dzilo kolo gory Pacholek tym zjawisko sie powtarzalo. Czy
jest tu do czynienia z interferencja hipotetycznego stru-
mienia grawitronow? Cos takiego istnieje w przypadku inter-
ferencji swiatla przechodzacego przez szczeline. Przesy-
lam 3 fotki 3D sinusoidy dla zobrazowania tego zjawiska.
Dalszy ciag tego watku dot. fali grawitacyjnej napisze w
dalszych cyklach.
Temat: MITY w NAUCE
zbig44 napisał:
| robakks napisał:
||||| (wcześniej było to 1 659 763,73 długości fali emitowanej przy
||||| przejściu między pewnymi określonymi poziomami kryptonu 86)
|| Ta "stara" definicja była dobra choć trudna do falsyfikacji
|| bez kosztownych przyrządów specjalistycznych. :-)
|| Moja propozycja jest łatwa i dokładna - nie ma wszak żadnego problemu
|| wytworzyć metrową falę stojącą e-m i zbadać węzły.
|| Takie urządzenie można pobudzać kwarcem lub innym oscylującym kryształem.
|| {skoro wiadomo dla jakiej częstotliwości fala ma 1 metr długości}. :)
| Tak, Pańska propozycja rektosekundy to próba ocalenia metra...
| szczerze mówiąc opio namyśle stwierdzam, że bardziej sensowna,
| gdyż pozwala nam zachować w ten sposób jakiś punkt odniesienia
| do nawyków z realu;
| (metr stał się dla nas niemal równie naturalny jak same liczby naturalne;
| a gdyby to było jakieś 1,75m byłaby to już najbardziaj naturalna
| jednostaka pod Słońcem ;)
| istnieje przecież pojęcie roku (sekundy) świetlnej jako miary odległości;
| można per analogiam wprowadzić pojęcie metra świetlnego, jako jednostki
| czasu (czas pokonania 1 m płaskiej próżni przez światło) - nazwał ją Pan
| rektometrem, niech zatem pozostanie tu roboczo skrót 1 rm albo 1 mś,
| a wszędzie tam, gdzie nie będzie to budziło nieporozumień nawet 1 m;
| w ten sposób zatrzemy niemal do końca różnicę pomiędzy czasem i odległością,
| analogicznie, jak czyni to Szczególna Teoria Względności wprowadzając
| współrzędną ict; nie jest to zapewne to, o co chodzi al.1, ale tu wolę być
| ostrożny i wstrzymać się z wyrokowaniem do czasu jego w tej materii
| wypowiedzi;
|| To proponuję od podstaw. Ma Pan jakieś wyrobione zdanie na temat:
|| co to jest liczba? :)
| Jesli mamy zacząć od podstaw, to w mojej opinii czas na rozszczepienie
| wątku. Proponuję dyskusję w tym zakresie pzredłużyć w tym miejscu
| forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=12172&w=46586263
| pozostawiając niniejszy wątek w zawieszeniu oczekującym na obiecany
| wpis al.1 gdy takowy nastąpi, na co - jak myślę - oczekujemy tu wszyscy
| z niecierpliwością, bomba pójdzie w górę (wątek znajdzie się na czele,
| co będzie wyczekiwanym sygnałem) i powrócą na wokandę kwestie mitów
| w fizyce
AL1 powrócił lecz jak na razie - choć bomba poszła w górę - to ruch
jest znikomy; jednakże jest okazja wznowić zawieszony temat metra.
Proszę zauważyć, że zaproponowana przeze mnie jednostka długości
zależna jest wyłącznie od energii. Cytat:
~
Temat: Natura fali
stefan4:
> Klasycznie pęd zależy od masy;
[...]
> więc jak gna coś niematerialnego, np. fala, to nie ma pędu.
al.1:
> I tu sie nie zgadzam.
Powiedziałem ,,klasycznie''. Nie bardzo możesz się nie zgadzać, że klasycznie definiuje się pęd jako iloczyn masy spoczynkowej przez prędkość; ani że iloczyn zera przez skończoną prędkość wynosi zero. Jeśli zdefiniujesz pęd jakoś inaczej, to już nie będzie klasycznie. Aż do chwili, gdy sam zostaniesz klasykiem.
Relatywistyczna definicja pędu jest inna; trochę taka, jak gdyby na poziomie prędkości światła leżała nieskończoność. Wobec tego zerowa masa razy prędkość światła wynosi 0 razy nieskończoność, co oznacza, że trzeba badać przejścia graniczne. I w tej granicy gęstość pędu pola elektromagnetycznego staje się niezerowa. Ważne jest, że tak zdefiniowany pęd nadal spełnia zasady zachowania; to znaczy jeśli pole EM rozpędzi jakiś masywny ładunek, to samo traci swój pęd o tyle, żeby bilans wyszedł na zero.
al.1:
> Moim zdaniem fala jest materialna. Materie nalezy równiez pojmowac
> przez wszystko co daje sie wykrywac.
Czyli to pojęcie też chcesz przedefiniować. OK, ja z tym nie mam problemu, tylko uważaj, czy postępujesz ekonomicznie. Jeśli powiesz, że WSZYSTKO, czym zajmuje się fizyka, jest materią, to zniszczysz sensowność stosowania tego terminu. Na każde pojęcie klasyfikujące powinny istnieć przykłady i kontrprzykłady; coś co spełnia kryteria z definicji i coś co ich nie spełnia.
al.1:
> Co bynajmniej nie oznacza, ze jesli czegos nie jestesmy w stanie
> wykryc, to to nie moze istniec.
Jasne. Ale akurat pęd pola EM potrafimy wykryć i zmierzyć. Jeśli ono jest w stanie nadać pęd cząstce masywnej, to musi być.
- Stefan
www.ipipan.gda.pl/~stefan/oswiadczenie_antylustracyjne.html
Temat: swiatlo nie biegnie najszybciej...
Szkoda, że nie ma takiego modelu czasu, który...
Gość portalu: LPiotrek napisał(a):
> Po co wiec budowac cos ulomnego - namiastke modelu - w naszej
> ulomnej wyobrazni jezeli znamy juz narzedzia/metody budowania
> o wiele precyzyjnieszych modeli ??
... byłby precyzyjny i kwantowy, tak jak elektrodynamika
> Uzywajac Twojej systematyki
> grupujac odpowiednio atrybuty swiadomosci - przy zalozeniu
> ze takowe istnieja - mozna by dojsc do innego punktu widzenia
> iz to swiadomosc istnieje jako pewien byt "podstawowy"
Przykład niefortunnie dobrany, gdyż moja "systematyka" uwzględnia tylko byty
materialne oraz takie, które pretendują do materialnych. Świadomość należy do
innej kategorii - "metabytów" - jak np. język (mowa). Problem "istnienia"
metabytów jest problemem ściśle religijnym - można jedynie wierzyć w istnienie
bytu zwanego świadomością.
> kot Schrodingera - nie jest zbiorem kwantow ,ale konstrukcja
> o wlasciwosciach odmiennych od wlasciwosci najdrobniejszych skladnikow
> swego budulca - nie potrafi tunelowac ,a przynajmniej z takim
> prawdopodobienstwem jak jego kwanty.
Nie może tunelować - prawdopodobieństwo jest równe zeru. To dość powszechny
błąd jakich wiele popełnić łatwo, gdy nie do końca się rozumie fizykę kwantową.
Dopóki cząstka jest tylko falą, dopóty jej funkcja falowa "działa" realnie i
rzeczywiście dochodzi czasem do tunelowania (cząstka może nam uciec). Jeżeli
jednak zaobserwujemy już cząstkę z naszej strony, to znaczy, że cząstka nie
przetunelowała. To jest właśnie istota zjawisk makroskopowych - fakt
"zaobserwowania". Oczywiście trzeba umieć zdystansować się do fikcji, jaką jest
"obserwator" i przyjąć do wiadomości, że każdy miernik i każde ciało może być
obserwatorem. W rzeczywistości każde oddziaływanie jest jednocześnie
obserwacją, cała fizyka klasyczna jest "fizyką obserwatorów". Byt zwany kotem
składa się w całości z obserwacji i obserwatorów, czyli jest już po fakcie
nieprzetunelowania. A to jest zupełnie co innego niż nikłe prawdopodobieństwo,
że duża liczba cząstek (niezależnie) jednocześnie przetuneluje. Nie ma
znaczenia czy jest to kot czy bakteria bo 0=0.
Temat: O prędkości jeszcze raz.
ed_robak napisał:
> a to co ja napisałem wynika z obserwacji magików.
Hahahaha.
>
> >> Zrób dziórkę w bańce mydlanej a przekonasz się czy da się ją
> >> z powrotem poskładać z kwantów. POLA SĄ CIĄGŁE.
> > Pola sa skwantowane.
>
> Pola są skwantowane i rozdzielone miedzą. Zajmuje się tym Główny
> Mierniczy Świata. Chodzi i kwantuje. Oczywiście nie istnieje połowa
> kwantu więc gdy go chcesz rozciągnąć to od razu z jednego zrobią Ci się
> DWA KWANTY.
No to sie robia.
>
> to z tego, że przestrzeń w której rozprzestrzenia się "światło"
> NIE JEST POCHODNĄ MATERII. W przestrzeni może być więcej lub mniej
> energii w postaci fal elektromagnetycznych czy pól grawitacyjnych
> ale mają one wpływ jedynie na parametry lokalne przestrzeni.
Na globalne zakrzywienie czasoprzestrzeni ma wplyw calomksztalt materii we
wszechswiecie.
>
> >> Liczba kardynalna Alef1 jest większa od liczby kardynalnej Alef0
> >> a więc zbiór liczb naturalnych jest ograniczony.
> > Alef0 nie jest liczba naturalna.>
> ale oddaje liczność zbioru liczb naturalnych.
No wlasnie. Licznosc a nie wartosc jakiegos elementu.
>
> >>>> a możesz każdej liczbie rzeczywistej przypisać liczbę 9 ?
> >>> Tak.
> >> To jest FUNDAMENTALNE PYTANIE MATEMATYKI.
> > A w tym watku mowa o fizyce.
>
> Fizyka bez aparatu matematycznego NIE ISTNIEJE jako nauka.
Co nie znaczy, ze trzeba znac odpowiedzi na glebokie pytania dotyczace samej
matematyki, zeby ja stosowac w praktyce.
> Jeśli aparat matematyczny jest wadliwy to wadliwa jest także nauka
> która go używa.
Aparat matematyczny jest w porzadku. Chyba, ze wedlug ciebie nie istnieje
funkcja stala o wzorze y = 9.
Temat: swiatlo nie biegnie najszybciej...
Jesteś dość blisko, jednak nie zwróciłeś uwagi ...
... na pewien aspekt mojego widzenia świata - skoro czujemy upływ czasu i nie
potrafimy wyobrazić sobie braku jakiejś przestrzeni, to znaczy, że jakiś byt
istnieje, który zmusza nas do takiego porządkowania wyników pomiarów
(postrzegania) ciał. Ten byt kształtuje nasz umysł, a więc i nasze ciało, a
więc istnieje realnie. Fizyka pokazuje nam jedynie, że czas ani przestrzeń nie
są różnymi bytami, ale jednym bytem - czasoprzestrzenią, który jest w
rzeczywistości inny, niż wyobrażali sobie go twórca tego pojęcia.
Jednak ja osobiście nie unikam prób wyobrażenia sobie tego bytu, jak on wygląda
w rzeczywistości. Najpierw oczywiście trzeba sobie wyobrazić czasoprzestrzeń z
jej dziwaczną metryką, w której dwa różne wystąpienia tego samego fotonu zawsze
dzieli odległość równa zeru. Każde dwa wystąpienia tego samego ciała dzieli
odległość "mniejsza niż zero" (urojona). Rzeczywista niezerowa odległość dzieli
jedynie różne wystąpienia różnych ciał, które wydają nam się bardzo odległe od
siebie w "naszej" przestrzeni.
Tak więc dopuszczam istnienie przestrzeni i czasu, ale jak łatwo się domyślić,
takie byty istnieją tylko w świecie inflacyjnym, czyli na zewnątrz naszego
wszechświata.
Realnie nasz wszechświat jest jedynie strukturą wewnętrzną punktu (z punktu
widzenia przestrzeni, gdzie osiami są liczby rzeczywiste), czyli strukturą
świata w wielowymiarowej przestrzeni zespolonej, jak to próbuje opisywać fizyka
kwantowa. Niestety jej opis jest niepełny, bo nie opisuje struktury
czasoprzestrzeni.
Fakt że jednowymiarową oś liczbową nazwaliśmy liczbami "rzeczywistymi" u inne
liczby "urojonymi" w niczym nie przesądza ich realności jako bytów
istniejących. Jestem pewien, że z punktu widzenia problemu istnienia-
nieistnienia moje wyobrażenie jest bardziej realne niż wyobrażenia przestrzeni
i czasu jako odrębnych bytów.
Twierdzę, że realnie istniejąca czasoprzestrzeń przypomina podrozmaitość
wielowymiarowej przestrzeni zespolonej, która w całości "mieści się" wewnątrz
"punktu" który jest tak mały, że jest mniejszy o minimalnej długości fali
fotonu (o maksymalnej, nie znanej jeszcze fizykom, wartości energii). Twierdzę,
że w rzeczywistość istnieje raczej dyskretny zbiór liczb zespolonych niż jakiś
spójny zbiór liczb wymiernych ze swoimi osobliwościami i nieskończonościami.
Temat: Dobry wieczór, witam serdecznie!
> Badam jakość łączenia warstw w strukturach Si-Al-Mo metodami
> termofalowymi (ten termin pewnie nie spodoba się naszym koleżankom
> od fizyki ;-) ). To struktury wykorzystywane do produkcji np. tyrystorów
> wysokiej mocy. Przystępniej mówiąc wzbudzam w tych strukturach fale
> temperaturowe i mierzę odpowiedź temperaturową (głównie metodą
> fotoakustyczną). Na tej podstawie próbuję określić jakość połączenia
> i parametry cieplne warstw.
Dzięki! Jeśli nie zanudzę Cię pytaniami (z natury jestem zbyt ciekawski):
1) Co to sa fale temperaturowe? Gwałtownie podgrzewasz/oziebiasz kawałek tego
ustrojstwa i podpatrujesz z drugiej strony zmiany rozkładu temperatury?
2) Metoda fotoakustyczna? Hmmm, foto rozumiem, można sfilmować w podczerwieni.
Ale akustyczne badanie temperatury?
U mnie też były połączenia: wyszło mi na to, że w podgrzewanych światłowodach
plastikowych transmisja spada gwałtownie nie z powodu zmian chemicznych
materiału, a przede wszystkim z powodu fizycznych uszkodzeń granicy między
rdzeniem a płaszczem. Fajna zabawa z tymi kabelkami była. Ale już mam ochotę na
coś nowego.
> Doktorat jest z elektroniki, ale to w zasadzie taka hybryda z pogranicza
> kilku pokrewnych dziedzin. Praca jest oczywiście doświadczalna. Prawie
> wszystko już zmierzone i policzone. Teraz siedzę i piszę - idzie trochę
> opornie.
Powodzenia! Do kiedy masz czas? A pisanie rzeczywiście nieco uciążliwe.
Liczyłem na trzy miesiące, a trwało sześć. A i tak co chwila znajduję błędy.
> Czytałem wcześniej, że już kończysz doktorat, ale nie myślałem,
> że to dosłownie finisz na ostatnie prostej :-) Pojutrze trzymam kciuki!
Dzięki! Będzie dobrze. Tylko głupio by było dostać "dostateczną" ocenę... Dziś
bronił się kumpel - chemik z którym współpracowałem. Zdenerwował się, mówił
dość nieczytelnie. No i profesorskie towarzystwo nieźle go wymaglowało. Dostał
w końcu z całości "dobry".
> Egzaminy zdane, recenzje pozytywne - najgorsze już chyba za Tobą!
:) Dodatkowych egzaminów na szczęście nie kazali mi zdawać. Recenzje
rzeczywiście całkiem pozytywne, choć ocen nie znam. Najgorsze już z tyłu? No,
chyba tak. Choć teraz trzeba będzie dalszej pracy szukać. Czymś rodzinę trzeba
nakarmić.
pozdrawiam i powodzenia!
Luki
Temat: FoR: Tkanina rzeczywistosci - Davida Deutscha
<<Po usunięciu materii, tej między szczelinami,
nie będzie żadnej interferencji!>>
darujcie staremu bonobo - przeczytało tekst bez zrozumienia 8-(
oczywiście, gdy nie będzie szczelin, foton nie będzie miał z czym
interferować...
po prostu będzie się propagował w swobodnej przestrzeni...
ale... w gruncie rzeczy jednak... tu wkraczam na śliską ścieżkę naszej
niewiedzy:
w istocie, wg mojej i - jak dotąd - tylko mojej opinii (innymi słowy to nie
jest wiedza, której uczą na studiach fizyki, tylko hipoteza - niezupełnie ad
hoc - pewnego ciemnego bonobo), w multiświecie foton rozchodzi się w ten
sposób, że trafia z każdego punktu do wszystkich możliwych w jego otoczeniu
(tak jak to jest z falą sferyczną; inaczej już jest z falą płaską - jak z
lasera, która "wycina" kwantowo pewien niewielki kąt bryłowy, w którym
lokalizowana jest większość pędu fotonów w wiązce lasera)...
i dalej...gdy dociera do 2 różnych punktów pokonuje w istocie 2 różne drogi w 2
różnych światach...
gdy z tych 2 różnych punktów dociera do wspólnego 3-go, interferuje przelotnie
sam ze sobą, żeby zaraz ponownie ROZPAŚĆ nasz ŚWIAT na cała gamę lokalnie
różnych światów...
i tak to wygląda, jakby poruszał się w każdym z nich po najbardziej
prawdopodobnej prostej (związanej z jego pędem)rzucajac się jak ryba latajaca
raz nad wodą raz pod na spotkanie ze swoim równie realnym odbiciem...
z tym, że takich odbić jest całe multum... foton "znika" z każdego ze światów,
w miejscach, w których amplituda jego pola staje się zerowa, a pojawia
natychmiast po tym, gdy osiąga maksimum... rozklejkanie się i sklejanie światów
nie przebiega w sposób natychmiastowy, stąd bierze się charakter sinusoidalny
tego pola... ono rozplata się i splata na przemian wraz z tymi światami...
Temat: kwantowane tak, ale jak
Prof. Gryziński uzyskuje odpychanie ujemnie naładowanego elektronu od
dodatniego jądra atomu wykorzystując siłę Lorentza; elektron wiruje wytwarzając
pole magnetyczne; proton porusza się względem układu elektronu jak cząstka
naładowana w polu magnetycznym, tzn. odchyla się;
efektywnie to elektron się odchyla jako znacznie lżejszy, co w niczym nie
zmienia opisu;
z klasycznych równań pola profesor otrzymuje stabilne rozwiązania ruchu
swobodnego elektronu, takie jak:
www.cyf.gov.pl/gryzinski/wodormodelang01.html
Jeśli chodzi o promieniowanie elektronu, to 'ruch swobodny' to najwyraźniej
właśnie taki, w którym elektron nie traci energii (klasyczne rozwiązania
powstają w teorii prof.Gryzńskiego przy tym założeniu i założeniu stałości
momentu pędu elektronu);
znany mi jest przynajmniej jeden prosty przypadek w którym elektron w ruchu nie
promieniuje energii w postaci fali EM, pomimo, że wytwarza wokół siebie zmienne
pole elektryczne; został on opisany w wątku 'magnetyzm':
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=12172&w=22571668&v=2&s=0
zwyczajnie zasada, którą nam wpajano, że 'jakiekolwiek' zmiany pola
elektrycznego w jakimś punkcie muszą za sobą pociągać powstawanie zmiennego
pola magnetycznego w tym punkcie, nie musi być słuszna i w innych szczególnych
przypadkach 'ruchu swobodnego' w okolicy naładowanego jądra atomu;
czy trajektorie opisywane w tej teorii i wyznaczone z równań ruchu mechaniki
klasycznej istotnie są wyjątkowymi przypadkami ruchu przyśpieszonego bez emisji
fal EM? nie jestem tego pewien;
warto by to zapewne sprawdzić rozpatrując odpowiednie równania pola
relatywistycznej elektrodynamiki klasycznej;
połączenie rozwiązań z opisu prof. Gryzińskiego z warunkami narzucanymi przez
tę ostatnią powinno być może dostarczyć ostatecznych reguł wyboru
dopuszczalnych 'orbit' stabilnych; słowem - odpowiednika kwantowomechanicznych
reguł wyboru; te niestabilne odpowiedzialne byłyby wówczas za przejścia
promieniste w atomie (emisję, pochłonięcie kwantu promieniowania);
zaiste - niesamowita konstrukcja o niesamowitych konsekwencjach, jeśli się uda
do końca ją zrealizować i okaże się, że nie będzie ona przy tym odbiegała od
wyników ilościowych kwantowomechanicznej fizyki atomowej i molekularnej;
Temat: Brygady politycznej poprawności
Ale to fakt, USA to wyższa cywilizacja niz nasz...
zly_wilk napisał:
> W Stanach Zjednoczonych, po blisko dwudziestu latach szaleństwa,
> zjawisko politycznej poprawności, od dawna wyśmiewane, zaczyna już wymierać;
> w Polsce zaś, gdzie modne ideologie zachodnie docierają z opóźnieniem,
> dopiero od niedawna się rozwija.
To bardzo pozytywne zjawisko, które oznacza, że idziemy drogą wskazaną nam
przez USA, a nie drogą, którą wskazał Marks i Lenin. Dlatego polityczna
poprawność, choć śmieszna i czasem irytująca, budzi moją sympatię.
> Tradycyjne dziedziny mają nazwy proste i przezroczyste, budzące
> zaufanie: "Matematyka", "Historia", "Geografia", "Fizyka". Wiemy mniej
> więcej, co się w nich dzieje. W dziedzinach "studies" natomiast
Nic dodać, nic ująć. W pełni popieram, to pseudonaukowa hochsztaplerka albo
grafomania naukowa w rodzaju wzbogacania fizyki wschodnimi filozofiami
> Szekspir był ohydnym
To akurat jest prawda. Poza tym, że miał talent poetysko-literacki i znał
najwięcej słów, to poza tym jako człowiek był zwyczajnym gnojem. A jeżeli ktoś
rzeczywiście interesował się literaturą, a nie tylko wkuwał na pamięć mądrości
w rodzaju "Szekspir był najwiekszy"; jeżeli ktos naprawdę CZYTAŁ Szekspira, a
nie tylko wkuwał jego dzieła przez snobizm, ten potrafi odróżnić nędzne jego
dzieła od wielkich dzieł. Najgorsze jego wypociny to "Poskromienie złośnicy"
i "Kupiec wenecki". Gdyby Szekspir ożył, to zapadłby się pod ziemię ze wstydu,
że napisał takie śmieci. Ale który kujon, który snob się ze mna zgodzi.
> Na amerykańskich wyższych uczelniach od blisko piętnastu
> lat panuje terror: terror feminizmu, antyrasizmu, antyseksizmu,
> antyelitaryzmu, i wszystkich innych możliwych tego rodzaju "anty" i "izmów"
I my przez to musimy przejść, aby osiagnąć poziom rozwoju wolnego świata
> (z wyjątkiem, oczywiście, antykomunizmu).
Odpłynąłeś. Insunacja, że USA jest krajem komunistycznym, podważa Twoje
intencje. Jeśli podoba Ci się bardziej droga radziecka, czy irańska, to napisz
wprost. Ale wiedz, że Polska wybrała juz kapitalizm, wolność, liberalizm, a
więc feminizm jest na tej drodze rozwoju nieuchronnym etapem. Komuchy mogą
zgrzytać zębami, ale muszą się z tym pogodzić.
> Pracownicy uniwersytetów boją się
> tej fali przeciwstawiać: wiedzą, że słowo krytyki "nowego oświecenia" grozi
> utratą pracy; wiedzą, że książki, której język nie jest podporządkowany
> regułom politycznej poprawności, żadne wydawnictwo uniwersyteckie nie tknie
Chyba odpłynąłeś rzeczywiście. Sam napisałeś, że to już minęło.
Temat: HOW DOWN DOW NOW
Gość portalu: BUFFET napisał(a):
> Macieju.
> Jesteś chyba ostatnim, który nie widzi,że bąbel na akcjach pękł. Nawet
> Allan "Mr. Bubblemaker" Greenspan w swym przemówieniu z 30.08. w Kansas City
> przyznał, że nie widział go, dopóki nie pękł (oj widział, tylko bał się
> przekłuć, żeby nie było na niego.....). Przy okazji opowiadał dużo o wrednej
> robocie inwestorów akcyjnych i ich jak on to nazywa "exuberance"...
Twoja panika moze byc zarazliwa dla niezorientowanych jak Fizyk czy pawel-l.
Babel byl przy 11,000 a przy 7,700 go nie ma.
Dzisiaj gielda zareagowala jak wczoraj przewidzialem.
Jutro bedzie more of the same.
> Feezyku
> Absolutnie nie kupować - zaczeła się najsilniejsza część tej fali bessy,która
> może skończyć się paniką.
Ty juz jestes w panice i probujesz zarazic innych.
Moze sprobuj leczyc sie na wlasny rachunek.
> Wydatki na wojnę z Irakiem, niezależnie od tego kto
> wygra mogą dobić budżet USA i zmusić FED do podniesienia st %.
Dalszy ciag paniki.
Kto moze wygrac wg ciebie? Irak?
Ta wojna moze kosztowac ok 30 mld doll jak potrwa miesiac.
Twoje zdezorientowanie nie pozwolilo ci zauwazyc,ze 2 czlonkow Fed glosowalo za
obnizeniem st%.
> SZerszą prognozę spróbuję dać za jakiś czas ( 2 - 3 tygodnie) ale spodziewam
> się dna w II poł. 2003 r. i potem silnego odbicia w kierunku niedawno
przebitej
Tak,tak.
Przesuwaj double dip i koniec dolara z krachem na gieldzie i krachem finansowym
jeszcze dalej,zeby nikt nie mogl pamietac i sprawdzic twoich szamanskich
przepowiedni.
Jak cie oswiecilem ze GDP w tym roku wzrosnie o 3%,to przesunales koniec swiata
na nastepny rok.
To sie nazywa logika dzialania.
Za rok ,przesuniesz znowu o rok,itd.
> linii szyi formacji Główy i Ramion, będzie to tylko korekta w bessie, po
której
> nastąpią problemy gospodarcze w USA, które obecnie tu "aproksymuję" w moich
> postach; do tego czasu w gospodarce powolne obsuwanie, z możliwą nawet
chwilową
> poprawą, pod którą giełdy zagrają owo odbicie...
No tak,bo gdyby Fizyk teraz kupil,to twoja linia przebilaby mu glowe i
szyje,gdyby twoje prognozy(5,000 DOW) sie sprzwdzily.
Nie bierzesz pod uwage faktu,ze twoje prognozy maja mniejsza szanse na
sprawdzenie sie niz to ze zostaniesz razony piorunem w drodze do
pracy,mieszkajac w tym samym budynku gdzie pracujesz.
> PZDR
Temat: internet i modernizacja sieci
bykos napisał:
> Problemy z dostępnością kanałów? Obecnie na Świecie jest od 1 do 11 kanałów do
> tego celu i wszystkie są dostępne - więcej nie trzeba. Jeżeli chodzi o
> dostępność sieci bezprzewodowej to zalezy od tego jaki masz sprzęt.
Channel FCC ETSI France Japan
1 2412 2412 - 2412
2 2417 2417 - 2417
3 2422* 2422* - 2422
4 2427 2427 - 2427
5 2432 2432 - 2432
6 2437 2437 - 2437
7 2442 2442 - 2442
8 2447 2447 - 2447
9 2452 2452 - 2452
10 2457* 2457 2457 2457
11 2462* 2462 2462* 2462
12 - 2467 2467 2467
13 - 2472 2472 2472
14 - - - 2484*
jak w morde strzelil 14 a nie 11 jesli mowimy o "na swiecie", i to tylko dla
sieci "b".
> Nie ma żadnych zakłóceń w związku z polem elektromagnetycznym, ponieważ to >jest
> fala radiowa i nie podlega takim zakłóceniom podobnie jak fala świetlna czy
> dźwiękowa. Wręcz przeciwnie miedziane kable które chcą tu modernizować, takie
> jak tradycyjna skrętką podlegaja zakłóceniom przez pole elektromagnetyczne.
> Dlatego nie powinno się ich kłaść w bezpośrednim sąsiedztwie do kabli
> energetycznych ale słup przed budynkiem nie ma tu nic do rzeczy.
przepraszam, ale przeczytaj ksiazke do fizyki z liceum jeszcze raz, bo napisales
tak niesamowity stek bzdur ze az nie wiem jak to skomentowac.
poza tym, wydaje mi sie ze myli Ci sie wifi z wimax'em, ale spoko :-)
szczegolnie w przypadku wimax'a nie uderzalbym do ludzi z "zacofaniem" gdy pisze
sie tyle niedorzecznosci :)
wimax podobno ma niedlugo sie pojawic w wykonaniu netii i exatela, ale to tylko
pogloski ktore do mnie dotarly
Temat: Czy Bóg istnieje ?
> wyobraz sobie, ze prowadzisz czlowieka
> niewidomego, dochodzicie do plotu...
> ty mowisz - tam za plotem rosnie piekne
> drzewo, ma zielona korone i rozlozyste galezie...
> - nic nie widze...
> - posluchaj jak szumi
> - zapomniales, ze jestem tez gluchy?
Dobry przykład, ale pokazuje, że NIE WOLNO opierać się na subiektywnie odbieranych informacjach.
Nikt z nas nie jest identyczny. Te same bodźce u każdego z nas mają prawo wywoływać inne efekty. To nie znaczy, że Twoje drzewo jest coraz to inne, bo kto inny je ogląda. Ono "wysyła" informację o sobie identyczną, a tylko odbiór tej informacji może być niepełny lub, i to jest bardzo ważne, inaczej modelowane. Myślimy wzorcami. Człowiek ślepy od urodzenia, gdy odzyska wzrok w wieku, w którym zakończył się etap formowania ("formatowania") kory wzrokowej, będzie interpretował bodźce wzrokowe jako chaotyczną kakofonię i już nic tego nie zmieni. Inni widzący ten sam obraz nie będą mieli żadnych kłopotów, ale również ich modele będą się nieco różniły.
Należy wybierać obiektywne metody opisu. Świat jest matematyczny więc najbardziej uniwersalnym językiem jest język liczb i nawet w przypadku kwarków, ich "powabność" lub "dziwność" ma cechy liczbowe.
Drzewo też można opisa wyłącznie liczbowo - kolor (fotony o pewnej energii, polaryzacji fali świetlnej itd), szum (dźwięk to też fala akustyczna niosąca jakąś energię), kształt (chemia i fizyka atomów, cząsteczek) itd. Ten opis jest uniwersalny, zawiera w sobie - odtwarzalne - wszystkie doznania i w zależności od modelu, człowiekowi, nietoperzowi i kornikowi dają WYCINKOWY model pewnego, ale zawsze tego samego, bytu.
> powiedz mi w jaki sposob mozesz
> udowodnic ze myslisz np. o sniegu...?
> myslisz o tym, ze chcesz ulepic balwana...
> Twoja mysl w rzeczywistosci
> istnieje, ale jak to mozesz udowodnic...?
Myśl jest informacją wewnątrz mózgu (jest subiektywna) i również powstaje jako pewien model, w oparciu o wcześniejsze doświadczenia. Jest informacją CHWILOWĄ.
> > idac dalej, powiedz, w jaki sposob
> mozesz udowodnic swoje istnienie...?
> matematycznie, logicznie udowodnij swoje
> istnienie...jakie masz dowody na swoje
> istnienie? zalozmy, ze ludzie umawiaja
> sie ok, grgkh nie istnieje, niech nam
> swoje istnienie udowodni...
Myślę, wiec jestem... zbiorowiskiem memów
Jesli pdważasz swoje istnienie, to tym bardziej podważasz również istnienie Boga. Czy On wie o tym?
> a przeciez nie masz zadnej wiedzy
> naukowej dotyczacej nieistnienia Boga,
> prawda?
Naukowej? Bóg, to baśń. On nie ma nic wspólnego z nauką.
Temat: Kosmiczna zagadka radiowa w Ełku
Kosmiczna zagadka radiowa w Ełku
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,2891627.html
Co można usłyszeć, słuchając radia w Ełku? Wyniki wyborów parlamentarnych...
z XX wieku, relację z wizyty Michaela Jacksona w Polsce.
Archiwalne audycje usłyszała nasza czytelniczka, która przyjechała z Warszawy
na wakacje do Ełku (na co dzień pracuje w radiu). - Szukając rozgłośni
radiowej, natrafiłam na archiwalną audycję Radia Zet poświęconą wyborom
parlamentarnym w 1997 roku. Moje zdziwienie było jeszcze większe, kiedy
usłyszałam relację RFM z wizyty Michaela Jacksona w Polsce - opowiada i
przyrzeka, że się nie przesłyszała. Jackson ostatni raz był w Polsce w 1996
roku.
Czytelniczka twierdzi, że słyszała audycje na częstotliwości 103,5 FM i 100
FM.
Dorota Ryciak z Brok FM, właściciela RMF: - Archiwalne audycje, które są
słyszane w Ełku, na pewno nie są nadawane przez nas.
Sprawdziliśmy w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, kto ma zgodę na
nadawanie na podanych przez naszą czytelniczkę częstotliwościach. - Żadna
stacja nie otrzymała na nie koncesji - mówi Krzysztof Zalewski z biura KRRiTV.
Również w Radio Zet przyznają, że nie emitowano archiwalnych audycji
wyborczych. - Nawet częstotliwość, na których miały być słyszane, nie należy
do nas - mówi Magdalena Kramska-Klink, rzecznik Radia Zet.
Dr Jacek Szubiakowski, fizyk i dyrektor olsztyńskiego planetarium podejrzewa,
że audycje mogą być emitowane przez osobę, która ma nadajnik radiowy. - Z
punktu widzenia fizyki niemożliwe jest, aby fale audycji nadanej w ubiegłym
wieku jeszcze krążyły w przestrzeni. Musi być jakaś radiostacja, która je
emituje. Innego wytłumaczenia nie ma - mówi Szubiakowski.
Radio Zet sprawdza, kto bez ich zgody używa ich materiałów archiwalnych.
Temat: V LO
Ja uczyłem się w piątce w latach 1953-1957. Czasy były biedne,stalinowskie,
miasto jeszcze w gruzach. Szkoła mieściła się jeszcze na Kruczej. Były trzy
klasy VIII - XI. Ja z bratem chodziłem do "a" - niemieckiej. "b" i "c" były
łacińskie. W VIII klasie uważałem większość nauczycieli (oprócz p. Kamoli i
p.Fuchsy) za złośliwych idiotów. W XI stwierdziłem ze zdumieniem, że przez te
cztery lata w większości bardzo się podciągnęli. Uczyli mnie, oprócz
wspomnianych wspaniałych Pań ( które będę pamiętał do końca życia), P.
Frantowa, matematyczka,p.Finkiel (obecnie Kupenberg)-rosyjski, pan Pałac (WF-
później wyszło,że partyzant AK od "Ponurego", bohater wojenny), pan Rogus -
fizyka (dusił, ale się później przydało na studiach),pan Kopeć (przysposobienie
wojskowe), z którym graliśmy w piłkę nożną, dyr. Rewicki (filozofia i
astronomia) i inni, którzy byli z nami niecałe 4 lata. Pamiętam, jak p. Fuchsa
używała wybiegów, aby uczyć nas prawdziwej historii i jak błyszczała z radości,
kiedy na fali krótkiej popaździernikowej odwilży politycznej mogła sobie użyć.
Nauka nie przypominała idylli, bo to wymagania nauczycieli, konieczność
stosowania dwójmyślenia przy obcych, bieda materialna szkoły, nauczycieli i
uczniów ale po latach bilans jest wybitnie dodatni-większość uczniów pokończyła
studia i teraz posyła do piątki swoje wnuki. Ja jestem dumny ze swojej szkoły a
także z "Oxfordu na Grochowej", choć to już inne pokolenie. Ludzie mi
zazdroszczą, gdy im opowiadam o naszych regularnych szkolnych zjazdach - oni
tego nie mają, np. moja żona od matury nie była w swojej szkole i nie wybiera
się tam. Przeczytałem większość maili na temat naszej Szkoły i jestem pewien,
że po pewnym czasie, tym osobom, które na Nią narzekają zmieni się optyka. A
więc:Nil desperandum-uszy do góry!
Temat: Co sądzicie o 6LO???
słów kilka...
LOOOOL!
Szósteczka jest spoko, zwłaszcza jak są po 3-4 lekcje dziennie ;)
Karol jest BEZNADZIEJNY, Ptak na dyra i tyle!
Co do nauczycieli - w braku pojęcia o nauczaniu (i wychowaniu) przoduje
anglistka S. (po prostu BRAK SŁÓW...unikac jak ognia =]), zaraz za nia fizyczka
D. - naprawdę EKSTREMALNIE ciekawe lekcje fizyki polecam ;]
polonista G. - jak dla mnie gość o dziwnym poczuciu humoru i bynajmniej nie
wzbudził we mnie sympatii; uczy myślenia, średnio przydatne na Nowej Maturze
(jedna z klas w połowie oblała próbną)
polonista K. - upierdliwy, ale uczy pod Nową Maturę - próbna wyszła b.dobrze na
tle innych klas.
germanista K. - wymagający, ale POD KONIEC daje loozik :) Polecam, b.fajny
nauczyciel (choć wiem, że PEWNA klasa tak nie uważa ;P).
historyk F. - chce...ale nie może ;) Ma to jednak swoje dobre strony, jeśli
historię odkładasz raczej na boczny tor (as I do ;) ). PS. Uwielbia wymyślać
pytania, które moga pojawić się na maturze...;) uczy tez WOSu; ma REWELACYJNY
system zgłaszania np :D:D:D
geografia prof. P. (bądź też G. jak kto woli ;) ) - przezabawny człowiek, może
nie za często czegos nauczy, ale raczej powszechnie lubiany ;) Potrafi ciekawie
gadać, czasami nawet o geografii ;)
matematyczka C. - definicje, twierdzenia i zadania na ocenę, ale potrafi być
człowiekiem.
biologica B. - jak sie jej narazisz to do końca masz przerąbane... ale ponoc to
już jej ostatni rok w tej szkole.
X. S. - stara się byc KUL i DŻEZI, ale fakt, że przestał się tak angażowac w
przeprowadzanie lekcji wg planu (musze dodać, że absolutnie boski był X. G. -
obecnie parafia Koziegłowy podobno ;) )
PO... prof. G. - wredny, mały człowieczek, który uważa, że wszyscy powinni go
wielbić... Zalecam dużą dozę opanowania i mocne nerwy ;]
Ludzie w szkółce są wspaniali!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Uczyć się trzeba nie za wiele, no chyba, że nagle wszystkim odbija i robią falę
sprawdzianową...=]
Wiem, że ta szkoła kiedyś była inna...może lepsza...Ale czasy się zmieniły...i
ludzie też...
Bynajmniej POLECAM VI LO. Zmieniło mnie. Na lepsze.
Temat: Podsumujmy
Podsumujmy
Z większości wypowiedzi wyłania sie dość klarowny obraz naszej oświaty - jest
źle.
Niedofinansowane szkoły, źle opłacani nauczyciele ( a więc niechetni do
robienia czegokolwiek więcej, w większości lepiej lub gorzej "odbywający
lekcje i biegnący do innej pracy),upadek wszelkich norm etycznych, moralnych,
wychowawczych ( nie tylko zreszta w szkole), sfrustrowani , niewspółpracujący
ze szkołą rodzice, źle wychowani uczniowie, chamskie zachowania ( po obu
stronach barykady).
Tragicznie prezentuje sie szkolnictwo publiczne ( patrz wyżej) i niepubliczne
( tam gdzie dyrektor jest właścicielem nie ma mowy o tym by myślał o szkole
inaczej niż o instytucji przynoszącej zysk, jak największy zysk). W szkołach
publicznych obok dzieci normalnych, jest "element" z pogranicza kryminału,
przemoc, fala, narkotyki, chamstwo. W szkołach niepublicznych kupowanie ocen,
niedopilnowanie dzieci przez zapracowanych rodziców, a także narkotyki,
przemoc, kradzieże.Nikt nie uczy dzieci i młodzieży szacunku do kogokolwiek i
czegokolwiek ( a jak nawey próbuje to szybko rezygnuje), nie ma imprez
integrujących ( komputer zastępuje międzyludzkie kontakty).
Czasem nauczyciele wręcz boją się uczniów ( przemoc) lub ustosunkowanych
rodziców.
Druga strona katedry trż nie jest bez winy - niskie zarobki ( w szkołach
publicznych - wiadomo budżetówka, niepublicznych - ktoś musi szybko sie
wzbogacić), niski prestiż zawodu, praca w stresie powodują frustracje. Znam
nauczycieli, których zachowania są z pogranicza psychopatologii!
Dyrektorzy szkół często mijają sie z prawdą - opisują prowadzoną przez siebie
placówkę w sposób , delikatnie mówiąc, nierzeczywisty!
Języki obce są nauczane w sposób niewystarczający- panuje powszechna niechęć
do rosyjskiego.
Pracownie są źle wyposażone, lekcje chemii, fizyki, biologii prowadzone
teoretycznie!
O WF wole nie wspominać!
Czy jest zatem jakaś rada, żeby uzdrowić polski system oświaty?
Obawiam się, że nie!
Potrzebne są do tego duże pieniądze, odpowiednie instrumenty prawne oraz
całkowita zmiana systemu myślenia społeczeństwa.
Oczywiście nie w każdej szkole występuje wszystko co opisałam wyżej, ale
sądzę, że wielu z nas odnajdzie w tym opisie elementy szkoły z którą ma do
czynienia.
Jesteśmy na najlepszej drodze do tego , aby stać sie narodem analfabetów
funkcjonalnych, cwaniaków i krętaczy, nieuków.
Ci którzy, mimo wszelkich przeciwności, coś będą umieli - wyemigrują.
A nauczycieli nie będzie - bo kto o zdrowych zmysłach chce być samobójcą.
Agata
P.S. Patrzący mi przez ramię mąż dodaje , że nie będzie także lekarzy,
naukowców, ludzi kultury, ale to już zupełnie inny problem.
Pozdrawiam - Agata
Temat: Dlaczego nauczyciele strajkują
To nie tylko społeczeństwo deprecjonuje
wartość zawodu nauczyciela.
Prawda leży po środku - bo przecież nie wmówisz chyba nikomu że bez wyjątku
wszyscy nauczyciele zasługują na szacunek i poważanie ?
Część nauczycieli delikatnie mówiąc minęła się z powołaniem - to ci niedouczeni,
prowadzący lekcje od lat wg jednego schematu, "nieobecni" na lekcjach etc.-
takich nie ma ?!
Problemem jak wszędzie w Polsce jest głupawo pojmowana korporacyjność - to
znaczy - środowisko na zewnątrz występuje jako monolit - a powinno najpierw
oczyscić się z osób, które nigdy nie powinny uczyć !
W każdej szkole wszyscy nauczyciele wiedzą, którzy z ich kolegów nigdy się nie
nadawali do nauczania - ale udają że tego nie widzą !
Podobnie jest z nałogami - zetknęłam się z przypadkiem że nauczyciel wyleciał -
ze szkoły dopiero po kilku latach przychodzenia na lekcje w stanie nietrzeźwym i
przepraszam - nie wyleciał - zwolnił się !
Wszyscy udawali że nikt tego nie widzi ! Mam nadzieję że to odosobniony przypadek.
Bycie nauczycielem powinno nobilitować ! - a trudno nobilitować gdy prawie każdy
po studiach może tym nauczycielem zostać !
Poza tym jeszcze jedno dlaczego Polska szkoła "kształci" coraz więcej wtórnych
analfabetów a nauczyciele chcą więcej zarabiać.
Czy to nie jest jakiś zgrzyt ?
Poziom polskich uczniów spada - dzieci nie czytają, nie rozumieją czytanych
tekstów, nie znają historii (nawet ojczystej), mają szalone kłopoty z matematyką
co szczególnie widać na pierwszym roku studiów - gdzie np. na kierunkach
ekonomicznych lub na fizyce trzeba studentów uczyć podstaw matematyki etc.
W polskiej szkole szaleje przemoc, fala itd.
Czyżby to wszystko było wynikiem słabego opłacania wspaniałych nauczycieli i
pedagogów ?
Temat: Raport lekarski o wegetarianizmie
Gość portalu: doku napisał(a):
> Gość portalu: Ru napisał(a):
>
> > Pewnie fale radiowe czy promieniowanie kosmiczne
> > istnieją tylko w umyśle
>
> ... mój ty fizyku malutki
>
> > Zrozum akupunktura jest czysto
> > fizyczną metodą leczenia a nie psychoterapią.
>
> Cały czas ci to tłumaczę. A zaufanie do fachowości
lekarza jest uznanym
> czynnikiem zwiększającym skuteczność terapii - nie
wiedziałeś?
>
> Nie zauważyłeś też w ferworze dyskusji
najważniejszego faktu, więc napiszę raz
> jeszcze wyraźnie:
>
> Udowodniono eksperymentalnie, że nie ma znaczenia, w
które miejsca zostaną
> wbite igły - leczenie będzie tak samo skuteczne czy
wbija się w czakramy czy w
> meridiany czy gdzieś pomiędzy ... byle czegoś nie
uszkodzić.
Mówisz tu o zjawisku sugestii - w tych przypadkach co
opisujesz to rzeczywiście wszystko gdzie wbijesz igłę
ale i wszystko jedno czy podasz lek czy imitację leku a
w innych przypadkach ważne jest gdzie wbijasz igły
>
> > Ty masz duże zaległości i to jeżeli chodzi o fizykę
> > kwantową (wtedy byś nie był zdziwiony czakrami)
>
> nie przesadzaj z tymi wygłupami, bo co sobie ludzie
pomyślą, kiedy tak parskam
> śmiechem do komputera
>
> > poczytaj sobie co się tworzy w tłuszczach po
podgrzaniu
> > ich do kilkuset stopni czyli przy smażeniu
>
> Po pierwsze nie "kilkuset", po drugie są tłuszcze
(np. oliwa czy smalec) którym
>
> to nie szkodzi, a po trzecie, najważniejsze,
rozmawiamy o skrobi - o tym, że
> temperatura 100 stopni jest za mała, aby uczynić
skrobię zdrową do jedzenia.
> Potrzeba przynajmniej 150.
Jeżeli nie wiesz to Ci powiem, że kilkuset (ok450) a
poczytaj sobie o akrylamidzie rakotwórczym i
glicidamidzie który wchodzi w reakcję z DNA (powstaje
przy temperaturze pow. 100)to potem pogadamy.
Dziś wyjeżdżam na urlop - wrócę po sylwestrze a więc
wtedy dokończymy naszą rozmowę.
Robert U.
Temat: Promieniowanie radiestezja.
Radiestezją param się zawodowo od dawna. I tak na prawdę to przestało
interesować mnie co jest źródłem promieniowania radiestezyjnego, z czego te
promieniowanie się składa i jak to można mądrze oraz logicznie wytłumaczyć.
Nie ma takiej potrzeby!!!
Znam wiele bardzo całkiem zgrabnych teorii wymyślonych przez radiestetów
tłumaczących promieniowanie tzw. "cieków podziemnych" - ja wole używać nazwy
strefa geopatyczna. Tylko tyle, że są to teorie nie sprawdzone. Jedni tłumaczą
to promieniowaniem elektromagnetycznym bardzo wysokich częstotliwości inni
bardzo niskich, znam teorie tłumaczące, że to, co czują radiesteci to fale
akustyczne. Przy czym jedni uważają, że to infradźwięki a inni że hiperdźwięki.
Co radiesteta - to teoria. Wielu próbuje poszufladkować to co odczuwa. Zupełnie
niepotrzebnie bo i wiedzy na ten temat nie mają a i udowodnić to trudno.
Zapewniam wszystkich, żeby być dobrym radiestetom nie trzeba wcale tego
rozumieć tylko właściwie czuć. To tak samo jak z komputerem. Pisząc te słowa
nie ma zielonego pojęcia o kodach źródłowych programów, których używam,
protokółach ani nie wiem nic na temat budowy procesora swojego komputera. Co w
niczym nie przeszkadza mi dość dobrze poruszać się w kilku oprogramowaniach
projektowych i graficznych.
Dorobienie na siłę teorii nie jest mi potrzebne do tego żeby wyznaczyć miejsce
na studnię czy skutecznie (tak żeby ludzie się dobrze czuli) zneutralizować
zapromieniowane mieszkanie. Ba obawiam się, że gdybym próbował to pojąć to
prawdopodobnie bym się w tym wszystkim pogubił albo wymyślił kolejną naukawą
teorię, którą by pierwszy lepszy fizyk czy geolog odstrzelili w kosmos.
Jedynym narzędziem ze świata nauki, jakie może być przeniesione na grunt
radiestezji to metoda statystyczna, stosowana przy liczeniu wyników różnych
eksperymentów.
Nie chcę nikogo tymi słowami zniechęcać, ale wiem że wielu radiestetów połamało
sobie różdżki na chęci naukowego wytłumaczenia swoich zainteresowań.
Pozdrawiam
Temat: Misza ty też miałeś takie przygody?
Zaglada swiata? Wymiana nuklearna miedzy US i Rosja nie doprowadzi do globalnego
zniszczenia, ale to juz jest nie na temat :)
> a co do miszy - najbardziej przerazajace jest wg mnie to ze ON TO POPIERA :((((
Byc moze dlatego ze z punktu widzenia oficera nie moze on zaoferowac innej
alternatywy. On tylko dysponuje tymi srodkami jakie ma, wiec fala jest dla niego
jedynym rozwiazaniem. Byc moze myslalbym tak samo gdybym byl na jego miejscu.
Z drugiej strony, gdyby Misza byl np. poslem w Dumie albo prezydentem, to taka
postawa bylaby juz nie do zaakceptowania przez wiekszosc normalnych ludzi.
Trzeba zaczac od zmiany mentalnosci, naprawy ekonomii i przez to np.
wprowadzenie dobrej ochrony zdrowia, zwiekszenie pensji dla wojska, itp.
> co do US slyszalem nawet ze ucza juz technik wlaman komputerowych i obslugi
> sieci etc :))) ale nie wiem czy to prawda - chyba marines tego nie ucza ;)))
Nie wiem jak to jest w US, ale tutaj w Australii idac do szkoly oficerskiej
wybierasz jakich przedmiotow chcesz sie uczyc, np. biologii, chemii, fizyki,
informatyki. I tak np. mozesz sie uczyc kryptografii, komputerowych systemow
bezpieczenstwa (i jak sie do nich wlamywac :), sieci komputerowych, itp., itd.
W zamian za to ze laskawie zapisales sie do szkoly oficerskiej, dostaniesz
prawie $20,000 za pierwszy rok nauki (placone tygodniowo) + pelne ubezpieczenie
zdrowotne + komputer + emerytura + darmowe bilety lotnicze (cywil) + rejsy po
oceanie i wycieczki do tropikalnych krajow (Irak, Wyspy Salomona - Guadalcanal,
itp. :), itd. Masz dostep do najlepszych szpitali, najlepszej technologii,
bardzo czestego treningu, a takze edukacji po ktorej masz gwarantowana prace po
wyjsciu z woja, wszystko dlatego ze rzad cie docenia i wie ze musi cie traktowac
jak najlepiej - tylko w ten sposob jestes doskonale przygotowany do konfliktow,
zmotywowany i zadowolony z pracy w wojsku (tak, pracy, nie 'sluzby').
Tak wyglada wojsko w kraju silnej ekonomii.
> Rosja powinna zmniejszyc swoja armie i ja unowoczesnic - a tak trzyma kupe
> wojska ktora to kupa jest wlasciwie nieprzystosowana do zadnej wojny.
Zgadzam sie, Rosyjska armia w obecnym stanie i tak raczej nie moglaby prowadzic
dodatkowej operacji na duza skale (oprocz Czeczenii).
Nasze wojsko moze teoretycznie sprostac (pod wzgledem sprzetu) takiemu
przeciwnikowi jak Indonezja, ktora jest co najmniej 10 razy wieksza (ludnosc),
ale z powodu marnej ekonomii moze sobie tylko pozwolic na wydatki militarne 10
razy mniejsze od Australii.
Temat: Jak prędko biegnie grawitacja?
Noooo to rozumiem
To ja, choc IP inne( ID: Orbis Tertius - JLB jako ID wygladaloby
jak marka kolumn glosnikowych :-).
Coz... teraz rozumiem to, co jest napisane - dwa posty wyzej.
1. Nadal nie ma dobrej teorii wiazacej grawitacje i
elektromagnetyzm. E. powiedzial, ze materia maze poruszac sie z
predkoscia nie wieksza niz predkosc swiatla dla danego osrodka.
Dalsze uogolnianie mysli E. ( daleko idace wnioski np.
materia=fala elektromagnetyczna) nie jest chyba uprawnione,
najlepszy przyklad: w/w artykul o probach doswiadczalnych
sprawdzenia wyliczen wynikajacych z teorii superstun.
2. Kolega "coto" poszedl chyba na skroty i wywod ma troche
slabych punktow. Pole grawitacyjne zakrzywia czasoprzestrzen, w
malej objetosci trudno przeprowadzic eksperyment dla
rozroznienia dzialania pola grawitacyjnego od ruchu pod
nieobecnosc pola g., ale z przyspieszeniem. Np zjezdzajaca
winda a winda na "sznurku krecona" z przyspieszeniem odsrodkowym
rownym 1g. Podpowiem: objetosc windy musi byc na tyle duza aby
metoda pomiaru kata bez watpliowsci pokazala roznice
w "rownoleglosci" dwoch pionow. W pierwszym przypadku piony beda
pokazywac srodek masy - czyli w windzie zjezdzajacej piony beda
mialy sie k'sobie. W "windzie na sznurku" pozostana zawsze
rownolegle. Czy jednak grawitacja to geometria to chyba zbyt
daleko idace uogolnienie. Wydaje mi sie ze przyroda nie
ma "ukrytej" inteligencji, ktora ma potrzebe analizowania
otaczajace swiata, stad nie jest jej potrzebna definicja
informacji i jakakolwiek jej wymiana ( moze troche zbyt
wiele "uczlowieczania" przyrody)
3. Elektromagnetyzm nie ma juz tajemnic ( dal sie nawet powiazac
z oddzialywaniami jadrowymi slabymi) poza powiazaniem z
grawitacja. Ale chyba to wina naszego aparatu poznawczego o
grawitacji. Analogie grawitacja - elektromagnetyzm chyba
szkoda czasu. A pytanie o energie ma jednak sens. Jesli cos
szybko sie zmienia ( w polu g.) wymaga duzych mocy. Ponadto m.
kwantowa dopuszcza zmiany "jak delty Diraca" z duze masy raczej
robia to powoli, bo gdy cos ( materie) rozpedzamy do predkosci
swiatla to potrzeba energii duuuuzych. Zniknac zrodlo pola g. (
prukwiarnie :-) szybciej niz swiatlo bierzy, czy to nie wbrew
znanej fizyce???
Pozdrowienia. Specjalne dla Tloen - sam wiesz dlaczego. Jesli
bedziesz mnie chcial zidentyfikowac po nicku ( w przypadku
podszywania sie) pytaj o nazwisko Emmy.
Temat: oberon - co sądzicie?
> oberon - co sądzicie?
Żerowanie na ludzkiej naiwności i niewiedzy.
PS.
Czytanie "naukowych" wyjaśnień dla naturo/homeo/bioenergo- wynalazków zawsze
dostarcza mi mnóstwo radości ale ten tekst przebił wszystko. Pozostawiam go bez
komentarza.
"Aparat funkcjonuje na podstawie zasady wzmocnienia sygnału inicjującego przy
rozpadzie struktur metastabilnych. Momenty magnetyczne przepływów molekularnych
domieszkowych środków komórek nerwowych kory mózgowej pod działaniem
zewnętrznego pola elektromagnetycznego tracą swoją początkową orientację,
wskutek czego tracą uporządkowane opisowe struktury elektronów
delokalizowanych, co stanowi przyczynę powstania w nich niestabilnych stanów
metabolicznych, których rozpad odgrywa rolę sygnału inicjującego. Z punktu
widzenia fizyki aparat przedstawia sobą układ oscylatorów elektronicznych,
rezonujących na długościach fal promieniowania elektromagnetycznego, których
energia równa jest energii zniszczenia dominujących związków, podtrzymujących
strukturalną organizację obiektu. Aparat pozwala uformować zadaną aktywność
bioelektryczną neuronów mózgu pacjenta, na fonie której występuje ich
selektywna zdolność wzmacniania sygnałów słabo zauważalnych na fonie fluktuacji
statystycznych (zjawisko rezonansu). Informację o konkretnym czasowym stanie
organów uzyskuje się bezkontaktowo za pomocą "czujnika przerzutnikowego",
opracowanego z wykorzystaniem nowych technik informacyjnych i technik układów,
wyłapującego słabo zauważalne fluktuacje sygnałów, wydzielanych ze
średniostatystycznych szumowych charakterystyk polowych i przetwarzanych w ciąg
cyfrowy, opracowywany za pomocą mikroprocesora dla przekazania kablem
interfejsu do komputera."
źródło: www.oberonserwis.pl/oberon-uzywanie.htm
Temat: Kto z was jedzie 40 /h przez wioche ?
Gość portalu: antek napisał(a):
"jeżeli robisz 500 km w 7 godzin z postojami i rzekomo nie łamiesz przepisów to
ja mam wyjasnienie tylko jedno musisz pewnych znaków lub terenów zabudowanych po
prostui nie zauważać. Powiedzmy ,że tez łamiesz przepisy tylko nieswiadomie."
Masz rację, ale tak by było w przypadku, gdybym jechał 7 godzin z postojami.
Napisałem wyżej, że "plus postoje".
Opisywany powrót ze SŁowacji - bez pośpiechu i traktowany jak wycieczka - z
dłuuugim postojem zajął mi 9 godzin.
Jeśli rodzina śpi, a ja jestem wypoczęty, to potrzebuję tylko jednego - dwóch
postojów po ok. 10 minut.
Wtedy jechałbym ok. 7 godzin.
"W ubiegłym roku na trasie Gdańsk Warszawa remontowano most na Wisle w Kiezmarku
niedaleko Gdańska. Postawiono tam zastępczy most , który swa konstrukcją po
prostu wymuszał na kierowcach zwolnienie do 50 km /h Jak sie juz wjeżdżało na
most to jechało się równo w kolumnie około 50 km/h . W ciągu dnia ,a czasami i w
nocy po obu stronach tworzyły się tam gigantyczne wielokilometrowe kolejki do
tej równej jazdy 50km/h przez ten most."
Racja - to był horror!
Zawsze udawało mi się to ominąć - wybierałem inną trasę ale sporo się
nasłuchałem od znajomych.
A kolejki mogły powstawać na zasadzie wspomnianej "fali" - rozpędzony do 100
spotyka jadącego 50 - ostro hamuje -> rozpędzony za nim drugi do 100 widzi ostro
hamującego - hamuje jeszcze mocniej -> trzeci za nim widzi hamującego jeszcze
ostrzej - hamuje zajebiście ostro itd.
Jeśli był tam ruch kierowany, to rozumiem, ale jeśli tylko zwężenie, to wszyscy
powinni jechać równo 50 - tak podpowiada fizyka.
Ale na drodze obowiązuje prawo Murphy'ego, nie Newtona...;-)
"Trzeba było to zobaczyć ,zeby uzmysłowić sobie głupotę ograniczeń do 50 w
terenie zabudowanym na drogach miedzynarodowych ( podkreslam nie mam nic do tych
ograniczeń na lokalnych drogach osiedlowych tam moge jeżdzić nawet 30 to żaden
problem)."
Póki nie ma obwodnic albo chociaż barierek wzdłuż jezdni, to nie ma innej rady -
musimy zwalniać.
"Musimy sobie uzmysłowić jak wiele zawdzięczamy kierowcą którzy łamią wszelkie
przepisy zapierniczając po drogach. Dzieki nim te nasze drogi sa jeszcze drożne."
Taaak - tysiąc ludzi posłanych do piachu tylko w czasie wakacji, a do szpitali
parę razy więcej.
Jeszcze troche i udrożnią nam te drogi jeszcze bardziej - nowe prawo Darwina...
Pozdrawiam,
Mejson
Temat: Rosja odrzuca propozycję Brukseli w sprawie Kal...
Gość portalu: Misza napisał(a):
> slowianska_dusza napisał:
>
> > ... jeśli chodzi o technikę i postęp cywilizacyjny. To wszystko o czym
> > piszecie, to są stare zasługi.
>
> A czy slyszales o professorze Alferowie, ktory w tamtym roku otrzymal Nobla z
> fizyki ?
Oczywiście że słyszałem, ale to są osiągnięcia z lat 60-tych XX wieku.
> A o
> nowych wynalazkach w technice aviacyjnej chyba tez nie slyszales? "Jula" co s
> ci moze powie.. :)
Ja wiem że nawet wy sami już nie kupujecie swoich samolotów tylko Boeingi i
Airbusy. A te co były wcześniej Iliuszyny czy Tupolewy to były marne kopie
samolotów amerykańskich.
> A processor "Elbrus" o nowej architekturze, ktory wymyslili
> u nas w Rosji tez chyba nie wiedziales ;))
Ja słyszę o tym co jest w sklepach. Ja z dziedziny komputerów nigdy nic
rosyjskiego nie widziałem. Technologicznie jesteście zacofani, nic nie
znaczycie, i im szybciej to sobie uświadomicie, tym lepiej dla was.
Nie znam żadnej liczącej się rosyjskiej firmy produkującej: procesory, monitory
ciekłokrystaliczne, pamięci i inne nowoczesne uklady VLSI. A nawet magnetowidy,
czytniki CD, drukarki, telefony komórkowe, itp. Ja nie mam uprzedzeń, nie mam,
jak wy to mówicie "rusofobii", i chętnie kupię jakiś wasz nowoczesny produkt
jeśli będzie lepszy albo tak samo dobry jak innych, i w dobrej cenie, ale
TAKICH PRODUKTÓW NIE MA. I są małe szanse że kiedykolwiek będą, choć tego wam
życzę. Po prostu tak bardzo zostaliście z tyłu, tyle czasu straciliście, że
raczej nigdy nie dogonicie państw o przodującej technologii.
To co kiedyś dobrego produkowaliście, jedyny dobry sprzęt elektroniczny
produkcji rosyjskiej jaki znam, to były radioodbiorniki przenośne "Okean".
Miały tyle zakresów fal krótkich, że można było zawsze złapać Wolną Europę. Ale
już wasze telewizory Rubin wybuchały i spowodowały wiele pożarów w Polsce.
Naprawdę nie udało wam się osiągnąć wyższego etapu rozwoju cywilizacji
technicznej jeśli chodzi o produkcję i nowe pomysły.
Chyba że to jakiś Rosjanin wymyślił Internet, tylko my o tym nie wiemy tak jak
o rzekomym wynalazcy żarówki Lodyginie...
> I to tylko najwieksze osiagniecia ostatnich paru lat, a jeszcze wiele innych
> mnejszych wynalazkow zrobili nasze naukowcy i inzenerowie. I nie bede mowil
> nawet o technice wojskowej, bo kazdy wie ze tutaj my tez jestesmy w
czolowce...
>
Na wojskowości się nie znam. Może i tak. Ale SDI się przestraszyliście, bo nie
byliście w stanie dotrzymać kroku Amerykanom.
Temat: Sprobojcie mnie przekonac ...
Skad powiazania - nie wiem.
Jak rozumiem, wg Ciebie tym czyms co owe powiazania napedza jest "duch"?
I tu wlasnie dochodzimy do sedna sprawy. Bo jesli slowo "nie wiem" zastepujesz slowem "duch" to ow
"duch" jest jedynie haslem, majacym za zadanie wypelnic owo "nie wiem". Czyli oswoic nieznana strone
rzeczywistosci - wszak to co nazwane jest w pewnym sensie oswojone.
Dlatego mowie o tym ze "duch" jest li tylko konstruktem teoretycznym, pozwalajacym nadac owemu
nieznanemu jakis wspolny mianownik - tak jak np. "elektron" nie jest maciupka kuleczka (czy
czymkolwiek istniejacym jako byt materialny) biegajaca w kolko dookola atomowego jadra.
Bo tak naprawde nie wiadomo co skrywa sie pod haslem "duch" - jakas sila (w sensie fizycznym)?
Swiadomy byt? szereg powiazan ktore w danej konfiguracji akurat daja taki czy inny efekt.
Odwolanie do elektronu nie jest tu glupie, bo fizyka wymyslila nan haslo pt. "fale
prawdopodobienstwa", czyli cos co niby jest ale nie da sie go dokladnie okreslic.
Tak wiec "duch" jest jedynie pustym haslem, taka pokrywka pod ktora siedzi nieznane i nienazwane. W
miare poznania (a to postepuje co krok dalej) odkrywane powoli elementy nieznanego otrzymaja wlasne
nazwy i zostana oswojone w inny sposob. Wtedy cos takiego jak "duch" przestanie istniec - przestanie
byc po prosttu potrzebna. Moze tez byc tak, ze ktos nie czuje potrzeby nazwania owego nieodkrytego.
Jest w stanie pogodzic sie z tym ze nie wie.
Roznice miedzy nami upatruje w tym, ze ja jestem takim kims kto nie czuje potrzeby nazywania
nienazwanego - bo wiem, ze nazwa pelni jedynie role "etykietki zastepczej" ktora prawdopodobnie
nijak sie nie ma do rzeczywistosci. Po co sie wiec ladowac w schemat myslenia, ktory od samego
poczatku do konca jest pusty, nic za nim nie stoi?
Co do Dziennikow Gwiazdowych - w ktorejs podrozy jest swietny opis stworzenia zycia na ziemi -
mieszanie biologicznej brei lopatka zakrzywiona w lewo (bialko lewoskretne) i "tchniecie zycia" pod
postacia kichniecia. :")
Temat: Jak prędko biegnie grawitacja?
a w zasadzie jego fundamentalistyczni wyznawcy. Wszystko na to
wskazuje, ze mechanika kwantowa jest własciwym kierunkiem
dalszej naukowej dłubaniny. Przyjęcie predkości światła
jako "stałej" pozwoliło zbudować serię logicznych teorii
fizycznych, które poprawnie opisują rzeczywistość.
Ale identycznie jest z teorią geocentryczną Ptolemeusza,
znakomicie opisuje ruchy planet wokół Ziemii. Każdy odpowiedni
program komputerowy sobie z tym poradzi. Natomiast przełom
Kopernika umożliwał pójście dalej- wymyślenie praw Keplera i
mechaniki Newtona. (po drodze fundamentalisci się jednak
wyżywali).
Aktualnie , niektóre koncepcje dwudziestowiecznej fizyki nie
radzą sobie z danymi doswiadczalnymi. Więc trzeba umieć wyjsć
poza ich ramy i szukać czegoś nowego.
Ja obstawiam powrót do koncepcji Eteru , gdzie kwanty są
przejawem interakcji jego cząstek między sobą, a grawitacja
odpowiednikiem zmian w ich gęstości i(lub) składzie (przyjmując
minimum dwa rodzaje cząstek). "Stałosć" prędkości światła jest
oczywista, jeżeli przyjmiemy, że swiatło i materia są taką samą
emanacją zachowan eteru (wtedy wszelkie zmiany w świetle również
proporcjonalnie zachodzą w materii, więc układ pomiarowy
mierzac względem siebie światło nic nie wykryje (zmian we
właściwościach świattła)). Grawitacja, w swietle powyższej
koncepcji może rozchodzić się jako fale uderzeniowe ( a wiec
szybciej od prędkości interakcji cząstek Eteru), czyli może
wyprzedzić swiatło (a dodatkowo zagęszczenie Eteru moze
przystopowac swiatło), wiec teleskopy grawitacyjne jeżeli coś
złapią, to moze to nie być z niczym skorelowane.
Temat: Lampa Bioptron. Ściema czy nie?
Lampa Bioptron. Ściema czy nie?
Rozważam zakup lampy - "urządzenia medycznego" Bioptron firmy
Zepter.
Tu są materiały reklamowe:
www.bioptron.pl/
Lampa składa się z: żarówki halogenowej, wentylatorka chłodzącego,
czegoś na kształt powierzchi gładkiej, umieszczonej pod pewnym kątem
względem źródła światła, oraz filtra zmieniającego nieco kolor
światła wychodzącego z lampy oraz oczywiście obudowy.
Byłem na prezentacji itd. Mam syna, który ma alergię i można
powiedzieć, że świecenie tą lampą (pożyczoną) mu ewidentnie pomaga -
skóra w miejscach wysuszonych wygładza się. Jednak po lekturze
różnych postów w sieci oraz braku sensownych wyjaśnień ze strony
sprzedawcy odnośnie zasady działania pojawiły się u mnie następujące
wątpliwości:
Jeśli to nie źródło światła ma jakieś cechy lecznicze (w końcu widmo
świetlne jest w sumie złożone z tych samych rodzajów fal niezależnie
od rodzaju światła od UV do podczerwieni - chyba?) to znaczy, że
dzięki odbiciu tegoż światła od tej płytki coś się z tym światłem
dzieje - Zepter mówi, że to polaryzacja światła - i że to światło
spolaryzowane ma jakieś dodatkowe cechy, np. że wnika wgłąb ciała.
Szukałem w sieci różnych informacji i usiłowałem sobie przypomnieć
co tam na fizyce było. I doszedłem do wniosku, że to chyba jest
jakaś ściema - znaczy nie to że światło ma własności lecznicze -
tylko to, że spolaryzowane światło ma jakieś specjalne własności
lecznicze o ile polaryzacja przez odbicie nie różni się od
polaryzacji przy użyciu filtrów polaryzacyjnych. Nie zdziwiłbym się
gdyby się okazało, że podobne "efekty lecznicze" można uzyskać przy
pomocy latarki, jakieś tekturowej obudowy blokującej rozpraszanie
się światła we wszystkich kierunkach oraz czystej szybki.
Bo niby jaki jest sens odbijania tego światła? Że różne długości
(kolory) odbiją się pod minimalnie innym kątem? Pamiętam takie
doświadczenie z robieniem tęczy w szkole, ale to było robione przy
użyciu pryzmatu i światło było rozszczepanie a nie polaryzowane.
Poza tym po pierwszym odbiciu "polaryzacyjnym" wiązka biegnie dalej
do filtra i chyba też powinno coś się z nią tam stać.
No więc proszę o pomoc w rozwikłaniu tego problemu...
Temat: Stary jak świat
gosc George-Sydney pisze:
"Naleze raczej do grona ludzi do ,ktorych nalezy tez bardzo
wielu powaznych
naukowcow ,badaczy i lekarzy ,ktorzy im glebiej zanuzyli sie w
tajemnice zycia
ludzkiego, zycia na ziemi i we Wszechswiecie tym bardziej doszli
do przekonania
ze jest ono dzielem wspanialego Tworcy ktorym jest Bog."
Miło byc w grupie bardzo wielu poważnych naukowców, nie???
Ale gdzie oni są?? Dlaczego nie próbują przekonywac do swoich
kreacjonistycznych racji na łamach Scientific American czy
polskiego Wiedza i Życie ? Jestem przekonany ,że łamy tych
czasopism z otwartymi ramionami przyjęłyby poważny tekst.
(Bo książkę dla wsszystkich albo broszurkę może wydac każdy)
Czy nie widzisz,że od czasów Darwina ilość materiału dowodowego
rośnie a nie ma niczego co by teorię zanegowało?? (A
wystarczyłoby znaleźć skamieniałości człowieka obok dinozaura -
zginęli przecież razem po biblijnym potopie hę? )
Owszem zdarza się że poważny naukowiec wypowie się na temat
ewolucji życia i wszechswiata używając słowa projekt czy
stworzenie ( co wyjęte z kontekstu natychmiast zasila broszurki
kreacjonistów) Bywa tez wierzący ale jego bóg jest często
uosobieniem sił przyrody a nie bogiem stricte biblijnym.
Zresztą kreacjoniści wyraźnie miękną : kiedys ledwo dopuszczali
ewolucje wewnątrzgatunkową teraz zdają sie dopuszczac ewolucję w
obrębie TYPU ?!! Jeżeli chodzi o ewolucję
wszechswiata ,galaktyk , gwiazd ,obłooków protoplanetarnych - to
obserwuje się na bieżaco , nie trzeba kopac. Tego chyba
kreacjonisci nie negują.
Przebudź się więc George (skądkolwiek jestes) Czy nie pięknie
byloby zalozyc ,ze potęzny Bog stworzyl prawa fizyki
obowiązujące w naszym wszechswiecie i puścił wszystko w ruch a
dalej potoczylo sie samo ? nikt nie móglby tego podwazyc Niechby
nawet zeslal Syna .... naukowcom to nie przeszkadza.
Ps. widzialem na filmie kreacjonistów "naukowych" którzy
wykonali Arkę w skali 1:100 i testowali jej zachowanie w
rozkolysanym basenie .zakladając chyba ,że prawdziwa Arka i fale
będą 100 razy cięższe ...:)A Ty wiesz ile razy więcej będzie
wazyc?
Temat: prędkość swiatła
> czy swiatło pędząc w okolicy
> dużej masy nie zwiększa predkości tylko dlatego, ze jest na pułapie
> mozliwości?
jeśli cokolwiek zrozumiałem z tego pytania, to wg mojego rozumienia fizyki,
jest to dokładnie to, co ma miejsce...
a ów "pułap możliwości" to możliwa najkrótsza droga geodezyjna, którą światło
zawsze wybiera, albo która zawsze określa jego bieg;
prędkości nie może zwiększyć, bo w każdym układzie lokalnym, w którym udałoby
się nam dokonać jego prędkości nie ma prawa przeskoczyć c (po prostu z
założenia potwierdzonego dotychczasowymi pomiarami); każdy inny obiekt masowy
ma szansę przyśpieszyć (ale również nigdy nawet do v=c) wleczony przez pole
grawitacyjne tego drugiego obiektu o dużej masie przesuwające się wraz z nim w
przestrzeni z jakąś prędkością; światło już zwyczajnie nie ma takiego pola
manewru - z definicji zasuwa po linii najmniejszego oporu i to ono wyznacza
(rysuje) w istocie ową słynną geometrię czasoprzestrzeni Einsteina; jedyny
efekt "wyhamowania" lub "przyśpieszenia" objawia się w zmianie jego energii
przez bądź to skrócenie bądź wydłużenie długości fali, odpowiednio;
to tak jak z cząstką masową, gdy zbliża się do c jej energia i pęd rośnie
kosztem wzrostu masy a nie coraz bardziej infinitezymalnego wzrostu prędkości;
klepię to jak wyuczone niegdyś formułki, ale - jeśli mnie tylko moje bonobiaste
zadufanie nie podpuszcza - to właśnie tak się sprawy mają wg ich sprawcy
teoretycznego; ugruntowane niezłym bagażem doświadczenia, chociaż... akurat w
tym gmachu są pewne cegiełki, które ponoć wydają się nieco... wystawać z muru...
no ale o tym, to może potem... czyli kiedy indziej... a ma to związek i z tym,
kędy słoneczko wstaje i kędy zapada... no przynajmniej z nim samym ;)
Temat: Icek Newton zwiastuje koniec świata za 57 lat...
Gość portalu: +++IGNORANT napisał(a):
> Sława!
>
> Co do BIG-BANGU, to opiera się na słynnym poczerwienieniu galaktyk...
>
> Tutaj poza doplerowskim wydłużeniem fali mogą zachodzić jeszcze inne procesy
> jak zmiana stałej placka, czy nieznana własnośc przestrzeni...
>
> Załóżmy, że poprawna jest interpretacji doplerowska, tzn że galaktyki
> rzeczywiście oddalają się od siebie...
>
> Ale nie mamy żadnych dowodów iż oddalały się od siebie w przeszłości...
>
> A gdyby nawet i tak było...
>
> To i tak nie ma dowodu iż wybiegły one z jenego punktu przestrzeni, bo ich
ruch
>
> może mieć składową, styczną, i wtedy istniałby jakiś punkt wyróżniony, co
jest
> niezgodne z założeniem izotropowości...
>
> Dalej samo istnienie owej początkowej osobliwości wydaje się bardzo
dziwaczne,
> a szczególnie mechanizm jej powstania i rozwoju, stąd tak wiele
hipotetycznych
> modeli, z których żaden nie jest przekonujący
>
> Dalej w rzeczywistości nie jesteśmy pewni fizyki, czy ma ona zastosowanie na
> największych odległościach kosmosu
>
> Do tego dochodzą znane kłopoty z grawitacją...
>
> A nadewszystko z brakującą masą, bo jak się okazuje znamy tylko kilka %
> materii...
>
> No jeszcze ta teoria (OTW), która wyraźnie zawodzi...
>
> Do kalendarium BB wprowadza się jeszcze zupełnie fantastyczne hipotezy, z
> których żadna nie potwierdzona doświadczalnie...
>
> Zatem kompletną fantazją i zarozumiałością jest utrzymywanie iż wiadomo jak
> powstał świat i scenariusz opisujacy jego stan w każdym ułamku sekundy, gdy
> jednocześnie nie wiadomo jaki jest świat dzisiejszy...
>
> A świat sobie istnieje i nic nie robi z wysiłków fizyków...
>
>
>
> Pozdrawiam!
>
> Ignorant
> +++
>
> PS Podobne zarzuty można przedstawić również teorii ewolucji, a przynajmniej
> jego obowiązującym scenariuszom....
To bardzo ciekawe co piszesz,bo pod moja melodyje.
Tak,masz racje,nie znamy i nie wiemy praktycznie nic!
To tylko nasza iluzja i zarozumialosc kaze nam wierzyc w to
co ludzkosc stworzyla,ale tak naprawde jestesmy jak dzieci
ktore co dopiero poznaja swiat i zanim go poznaja to juz trzeba odejsc.
Niestety,ale nigdy go nie poznamy;w tym co piszesz jest pewien pierwiastek
pokory,ktory jest bardzo wazny dla czlowieka ktory zajmuje sie jakimkolwiek
mysleniem.
pozdrowienia,
dziki
Temat: Icek Newton zwiastuje koniec świata za 57 lat...
Sława!
Co do BIG-BANGU, to opiera się na słynnym poczerwienieniu galaktyk...
Tutaj poza doplerowskim wydłużeniem fali mogą zachodzić jeszcze inne procesy
jak zmiana stałej placka, czy nieznana własnośc przestrzeni...
Załóżmy, że poprawna jest interpretacji doplerowska, tzn że galaktyki
rzeczywiście oddalają się od siebie...
Ale nie mamy żadnych dowodów iż oddalały się od siebie w przeszłości...
A gdyby nawet i tak było...
To i tak nie ma dowodu iż wybiegły one z jenego punktu przestrzeni, bo ich ruch
może mieć składową, styczną, i wtedy istniałby jakiś punkt wyróżniony, co jest
niezgodne z założeniem izotropowości...
Dalej samo istnienie owej początkowej osobliwości wydaje się bardzo dziwaczne,
a szczególnie mechanizm jej powstania i rozwoju, stąd tak wiele hipotetycznych
modeli, z których żaden nie jest przekonujący
Dalej w rzeczywistości nie jesteśmy pewni fizyki, czy ma ona zastosowanie na
największych odległościach kosmosu
Do tego dochodzą znane kłopoty z grawitacją...
A nadewszystko z brakującą masą, bo jak się okazuje znamy tylko kilka %
materii...
No jeszcze ta teoria (OTW), która wyraźnie zawodzi...
Do kalendarium BB wprowadza się jeszcze zupełnie fantastyczne hipotezy, z
których żadna nie potwierdzona doświadczalnie...
Zatem kompletną fantazją i zarozumiałością jest utrzymywanie iż wiadomo jak
powstał świat i scenariusz opisujacy jego stan w każdym ułamku sekundy, gdy
jednocześnie nie wiadomo jaki jest świat dzisiejszy...
A świat sobie istnieje i nic nie robi z wysiłków fizyków...
Pozdrawiam!
Ignorant
+++
PS Podobne zarzuty można przedstawić również teorii ewolucji, a przynajmniej
jego obowiązującym scenariuszom....
Temat: swiatlo nie biegnie najszybciej...
Gość portalu: greg's napisał(a):
> ...czas jest iluzja, Einstein sie mylil... jakies polemiki??
> prosze bardzo, chetnie odczytam i odpowiem
Przepraszam,ze sie tutaj w te dyskusje wtrace,jako "laik'
wspolczesnej fizyki teoretycznej.
Otoz,slowa rozpoczynajace ten watek poprzez jego autora,
sa dosc malo zrozumiale przeze mnie.
Nie bardzo wiem co chcial on osiagnac poprzez to,ale zakladam,
ze rzeczywiscie chial "czegos".
Skusily mnie do tego pisania wypowiedzi innych tutaj,ktorzy potraktowali
to ja mi sie wydaje powaznie,chociaz mam co do intencji autora pewne
watpliwosci.
A wiec do rzeczy.
Pomijajac na razie temat tego watku,to autor mowi ze "czas jest iluzja".
Rozmumiem to zatem ze, czas nie istnieje.
Otoz, tego typu zdanie wypowiedziane nie mowi poprostu nic,ze sie tak wyraze,
bo nie wiadomo co to znaczy slowo "czas" w tym kontekscie,jak i rowniez
slowo "istnieje"?
Takimi pojeciami jak miedzy innym "czas",zajmuje sie fizyka,jak wszyscy to
wiemy.A zatem,z punktu widzenia fizyki klasycznej (ogranicze sie na razie do
niej;chociaz juz byla tu mowa o innej),czas jest jedna z jej wielkosci
tzw.podstawowych jak i odleglosc rowniez.
(Moja odpowiedz jest do autora tego watku,gdyz jak mi sie wydaje niektorzy
z obecnych tu dyskutantow dobrze chyba dobrze wiedza o tym?).
A zatem czas w fizyce jest jak juz powiedzialem wielkoscia podstawowa,tzn.
nie moze byc zdefiniowany poprzez inne wielkosci,ktore to sa okreslane poprzez
odpowiednie prawa fizyczne.
Jest on tylko definiowany,tak zreszta jak i odleglosc (masa rowniez).
I tak wprowadzane sa jednostki tych wielkosci;np.dla odleglosci jednostka
w obawiazujacym obecnie systemie SI jest 1 metr,i jest on jak mi sie wydaje
(a moze ta definicja zostala troche zmieniona) jakims tam ulamkiem dlugosci
fali swietlnej izotopu kryptonu o masie atomowej 86.Podobnie jest jest
z jednostka czasu czyli sekunda,ktora definiowana jest rowniez poprzez podobne
zjawiska fizyczne.
A zatem widzimy,ze te wielkosci fizyczne sa zwiazane ze zjawiskami fizycznymi,
i nie moga istniec w oderwaniu od nich.
Krotko mowiac,tam gdzie nie ma materii (nawet oczywiscie niekorpuskularnej,
czyli jakis pol fizycznych),czyli tam gdzie nie ma nic,nie moze istniec tak
pojety czas ani przestrzen!(w sensie fizycznym oczywiscie,bo w sensie
matematycznym moze istniec zawsze wszystko.).
A zatem nie widze tutaj zadnego problemu (oczywiscie, mozna to wszystko
rozwazac z punktu widzenia fizyki relatywistycznej,czy tez relatywistycznej
fizyki kwantowej),ale rozwazania tego typu opieraja sie o podstawawa koncepcje
czasu czy tez innych wielkosci fizycznych jemu podobnych.
Tak,ze wydaje mi sie ze nie ma co siegac az tak daleko,jak robia to niektorzy
z dyskutantow,poniewaz ten problem wydaje mi sie bardziej trywialny!
Mozna by oczywiscie rozwazac "czas" z innego niz fizyczny punktu widzenia,
ale to juz nie jest fizyka i niestety ale nie moge tutaj wiele powiedziec.
Z punktu widzenia fizyki jest tak jak napisalem,i do wyjasnienia tego,jak
mi sie wydaje pokazalem wystarczajaca jest tylko fizyka klasyczna!
Zreszta cala reszta fizyki oparta jest o nia i jest z nia konsystentna!
Niemniej jednak chialbym na koniec nadmienic,ze pojecie czasu jest tylko
tak proste i zrozumiale w fizyce klasycznej;natomiast jej wyzszego rzedu
formalizmy maja z nim pewnego rodzaju problemy,co moze wynikac
z nieodpowiedniego ich rozszerzenia,czy tez braku zrozumienia tego pojecia
wlasnie w tych formalizmach i zwiazanego z tym braku "izomorficznej"
korelacji pomiedzy soba.
Wracajac do tematu watku autora to,to czy swiatlo biegnie najszybciej,
nie jest problemem;ale jest nim to, czy predkosc swiatla jest stala fizyczna?
A jaka ono ma wartosc to juz nie ma znaczenia.
Zgodnie ze szczegolna teoria wzglednosci,predkosc swiatla jest wielkoscia
stala! i jest to aksjomat tej teorii.To wszystko.
Jakiekolwiek inne rozwazania wykraczaja poza fizyke,a zatem nie moge tutaj
miec juz zbyt duzo do powiedzenia,z reszta jako fizyk nie lubie mowic
o takich rzeczach,tym bardziej ze sie na nich kompletnie nie znam.
Radze zatem udac sie do jakiegos filozofa fizyki (moze metafizyka)
ktory bedzie mogl objasnic to lepiej (ale jak wiem z praktyki to nie
sadze).Powodzenia.
dziki
Temat: Płeć mózgu?
Gość portalu: buzz napisał(a):
> tu musze poprzec soso. kolor czerwony nie istnieje, bo jest to li tylko reakcja
> mozgu na fale swiatla o danej dlugosci.
Buzz, nie czytasz uważnie. Napisałem:
"Współczesna fizyka pozwala zmierzyć długość fali odpowiadającej temu,
co widzimy jako koloro czerwony. Twoim zdaniem, fale swietlne o tej długości
nie istnieją i istnieją zarazem - zależnie od tego, czy w pobliżu jest jakiś
daltonista."
A więc nie wypowiadałem się o istnieniu "koloru czerwonego" lecz o tym, że
istnieją fale elektromagnetyczne o określonej długości fali, które widzimy
jako "kolor czerwony".
> co wiecej, reakcja ta jest uwarunkowana
> -
> sam sie zdziwilem! - kulturowo. przynajmniej czesciowo. czytalem kiedys artykul
> o
> jakims plemieniu gdzies na koncu swiata, ktory kolory postrzega zupelnie inacze
> j.
> i tak jak dla nas pewne sa do siebie zblizone, tak dla nich - zupelnie inne.
> czyli - moze byc roznie.
OK. Być może istnieje wiele odmian "daltonizmu", nie tylko uwarunkowanych
genetycznie, ale także kulturowo. To zupełnie inny wątek, o którym się nie
wypowiadałem.
> po drugie - czy istnieje sama fala swiatla?
Tutaj Buzz bardzo mnie zaskoczyłeś. Światło stanowi widzialny fragnent
promieniowania elektromagnetycznego. Tego samego, które wykorzystywane jest do
nadawania programów telewizyjnych i radiowych. Czy poddajesz w wątpliwość także
istnienie telewizorów?
> istnieje zjawisko, ktore latwo w te
> n
> sposob opisac. ale przypominam, ze swiatlo ma nature podwojna: falowa i
> korpuskularna (chyba tak sie to nazywa). co wiecej, nie ma - to nie dziwne -
> wiedzy naukowej na temat istoty materii, energii i wzajemnej relacji. czy moze
> jest cos pod spodem? - patrz teoria superstrun.
Wiedza naukowa na temat "istoty materii, energii i wzajemnej relacji" istnieje i
nazywa się fizyka. Jako nauka fizyka stanowi niedościgły wzór ścisłości dla
innych nauk przyrodniczych, a tym bardziej dla nauk społecznych. "Wzajemne
relacje materii i energii" opisuje wzór E=mc2.
> tak mozna by jeszcze dalej, ale kantowi nie chodzilo wcale o fizyke jako taka,
> ale mozliwosci i granice poznania. soso ma racje i tyle, tu nawet nie ma co
> dyskutowac.
Soso nie ma racji, ponieważ, gdyby świat był niepoznawalny, to nauka nie byłaby
możliwa. Otóż nauka jest możliwa i daje dobre efekty - które wszyscy jesteśmy
świadkami- zatem świat jest poznawalny. Błędy i trudności w poznawaniu,
złudzenia, itp. świadczą tylko o niedoskonałości ludzkich zmysłów i ludzkiego
umysłu - co wprawdzie utrudnia poznawanie, ale go nie uniemożliwia. Z faktu, że
są ludzie chorzy psychicznie, którzy mają urojenia, nie można wywieść tezy, że
każdy ludzki pogląd jest równoważny urojeniom.
Poza tym, nie rozumiem, co ma do tego Kant. On akurat był pod wpływem matematyki
i nauk przyrodniczych oraz uznawał "dwa pnie poznania" - racjonalizm i empiryzm.
Temat: Bass reflex w kolumnach.
No chyba nie ma takich samych kolumn z dziurka z przodu i z tylu do wyboru :-)
Bas-refleks to stary pomysl ale rozpowszechnil sie na dobre dopiero w latach
80. Kolumny zamkniete czyli kompaktowe maja ta zalete, ze wytwarzaja w srodku
wieksze cisnienia a wiec maja i lepsza skutecznosc. Bas jest mocniejszy i
latwiej uzyskac nie rozlazle brzmienie. Niestety sa i wady kolumn zamknietych.
Maja one zwykle bardzo zalezna od wewnetrznych rozmiarow charakterystyke
rezonansowa czyli innymi slowy przy pewnych czestotliwosciach beda mialy
tendencje do wzmacniania, rezonansu. Otwor bass refleksu jest swoistym wentylem
bezpieczenstwa i jezeli juz ma powstac jakas wewnetrzna silna fala stojaca
dajaca rezonans to otwor w obudowie zdecydowanie rozladowuje taka sytuacje choc
oczywiscie nie do konca. Stad kiedy na skutek postepu technicznego zaczeto
konstruowac coraz to skuteczniejsze glosniki coraz mniej istotne bylo to, ze
traci sie na skutecznosci a coraz wazniejsz to, ze uzyskuje sie bardziej
liniowa charakterystyke kolumn.
Otwor z przodu czy z tylu - tu jest masa nieporozumien. Niektorzy nawet calkiem
wydawalo by sie dorzeczni redaktorzy uparcie pisza, ze otwor bass-refleksu z
przodu sugeruje, ze kolumny mozna 'dostawic' do sciany. Jak otwor z tylu to
nie. Otoz to, gdzie jest ten otwor (takze czesto jest na spodzie i kolumna stoi
na nozkach) wynika tylko i wylacznie z powodow dzwiekowych. Wewnatrz kolumny sa
przegrody i polprzegrody, ktore rozprowadzaja wewnatrz dzwiek dla uzyskania
jakiegos optimum. I otwor bas-refleksu zwyczajnie musi pomoc w uzyskaniu
najlepszego dzwieku a czy jest to z przodu czy z tylu to tak naprawde nie ma
nic do ustawiania kolumn. Wystarczy, ze nie jest przysloniety. By calkiem
rozwiac te watpliwosci podam, ze kolumny dmuchajace do dolu maja zazwyczaj
miejsce na wydalenie powietrza nie wieksze niz jakies 5 cm (tyle dzieli otwor
takiego bas-refleksu od podlogi).
Czasami ktos wklada male monitorki miedzy ksiazki na polce i dociska do tylnej
scianki szafki. No tak, wtedy moze zatyka tylny otwor basrefleksu i wybor
dmuchajcych do przodu jest trafniejszy. Ale z cala pewnoscia i tak nie uzyska
sie dobrego dzwieku z kolumn wstawionych na polke do szafy.
Wiekszosc kolumn lubi swobodne ustawienie, nie mniej niz pol metra od tylnej
sciany i nie mnie niz metr od bocznych. Stawianie blisko scian nadmiernie
podbija bas ale to nie wszystko. Kolumna stojaca blisko tylnej sciany da
fatalny efekt niszczacy w wielu przypadkach przestrzenny obraz dzwiekowy,
zalezny glownie od wysokich czestotliwosci. Dlaczego? Jezeli kolumna stoi
blisko sciany to sa tego 2 skutki: pierwszy - dzwiek odbity jest jeszcze
stosunkowo silny, ma duza amplitude i dodajac sie do dzwieku rozchodzacego sie
bezposrednio, wprost do ucha bardziej go zakloci. (Natezenie dzwieku maleje z
kwadratem odleglosci czyli w wolnej przestrzeni jezeli oddalimy sie na 2 metry
od glosnika a bylismy od niego 1 m to energia tego dzwieku nie zmniejszy sie o
polowe ale 4 razy. Ucho jednak jest tak zbudowane, ze jego charakterystyka nie
jest wcale liniowa i roznica w poziomie dzwieku bedzie nawet malo zauwazalna.
Jednak zaklocenia fali dzwiekowej fala odbita odbywa sie wdlug praw fizyki i to
oslabianie z kwadratem odleglosci fali dzwiekowej oczywiscie zachodzi. Czyli
fala odbita doszlusowujaca do fali rozchodzacej sie bezposrednio do ucha jezeli
przebedzie droge 1 m (kolumna 50 cm od sciany) bedzie 4 razy slabsza od tej,
ktora doszlusowuje (co za piekny wyraz) po 50 cm (kolumna 25 cm od sciany).)
Po drugie, przesuniecie fazowe tego zaklocenia bedzie niewielkie w stosunku do
dzwieku biegnacego na wprost wiec znieksztalci go bardziej, niz jakies slabe
fale odbite nie zharmonizowane z fala biegnaca na wprost.
W efekcie kolumny stojace przy scianach czy w rogach skutecznie niszcza obraz
przestrzenny i mamy tylko stereofonie a nie glebie sceny.
Ustawianie kolumn to zreszta temat rzeka obrosly kilkoma naprawde zgubnymi
mitami. Ale o tym moze innym razem :-)
pzdrw
soso
Temat: Szybciej niż światło??
Jakie występują sprzeczności między mechaniką klasyczną i
teorią Maxwella (elektrodynamiką klasyczną)?
Sprzeczność jest taka, że w mechanice klasycznej obowiązują
inne reguły przejścia między inercjalnymi układami odniesienia -
te reguły to transformacja Galileusza, która jest b. intuicyjna.
Natomiast nie tak intuicyjna transformacja Lorentza, która
wynika z teorii Maxwella, jest w rzeczywistości fundamentem
szczególnej TW. To z niej wynikają bezpośrednio opisy takich
zjawisk, jak skrócenie długości, czy dylatacja czasu.
Żeby nie było wątpliwości: te transformacje i nawet podstawowe
wnioski z nich wynikające, są ze sobą sprzeczne.
Żeby wyprowadzić transformację Lorentza z teorii Maxwella,
wystarczy zdać sobie sprawę, że pole elektryczne rozchodzi
się w niej ze skończoną prędkością (pr. światłą) i rozważyć
pole wytwarzane przez ruchomy ładunek punktowy.
(to tak, żeby nie być gołosłownym, ale to pewnie nieistotna dla ciebie
informacja).
Pewnie nie o to Ci chodziło, kiedy zadawałeś to pytanie, żebym
pisał o takich abstrakcyjnych rozważaniach. Raczej,
żebym np. wymienił jakieś zjawiska, które inaczej
przebiegałyby w świecie, w którym elektrodynamika Maxwella
jest inna i ma tak zmodyfikowaną formę, żeby być w zgodzie
z mech. klasyczną. Niestety, tak naprawdę nie jestem fizykiem,
a takie rozważania są moim zdaniem bardzo trudne, a w podręcznikach
(znowu niestety!) raczej takich rozważań nie ma. Sądzę, że
wymagają one dużej wyobraźni fizycznej i dużo wolnego czasu.
Żeby jednak powiedzieć coś ciekawego, powiem coś, co właśnie
przyszło mi do głowy. Zgodnie z teorią Maxwella c=1/sqrt(eps0*mi0).
eps0 - przenikalność elektr. próżni, mi0 - przen. magnetyczna próżni.
To prosty wzór.
Co by było, gdyby c=310 000km/s?
Załóżmy, że mi0 pozostaje takie samo, jak w naszym Wszechświecie -
zmniejszona wtedy eps0 spowodowałoby pewnie, że atomy uległyby
pomniejszeniu, a reakcje termojądrowe potrzebowałyby wyższej temperatury.
(eps0 maleje - siła elektrostatyczna rośnie).
Wydaje mi się, że skoro [1/sqrt(eps0*mi0)] to wedlug teorii Maxwella
_po prostu_ prędkość propagacji fali e-m, a nie prędkość propagacji fali e-m
w jakimś tam ośrodku -_w eterze_ (to drugie jednak przyjmowano za oczywisty
fakt przed Einsteinem, a nie to pierwsze)...
To zdrowy rozsądek znajduje się w poważnej rozterce.
Może lepiej przyjąć, że prędkość fali e-m jest taka sama niezależnie
od układu odniesienia? - mógł na tej podstawie zasugerować
jakiś współczesny Maxwellowi fizyk-dysydent. :)
No tak, ten fizyk nie myślałby jednak akurat o zjawiskach związanych
z budową atomu ani tym bardziej budową jego jądra, bo za
Maxwella nie było odpowiednich teorii.
Uffff... Tak w ogóle to się rozpisałem, a wcale nie miałem zamiaru.
Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 164 wypowiedzi • 1, 2, 3