Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: farby hobbystyczne





Temat: Spekania- problem
Witaj! Jeśli chodzi o jednoskładnikowe kraki, to nie napisłaś, jakiego do tej pory używałaś, ale ja mogę Ci doradzić kraka firmy Nerchau. Ja używałam go na początku i bardzo dobrze wychodził. Pracowałam nim z farbami hobbystycznymi jak i ze zwykłymi akrylami do malowania kaloryferów . Nigdy nie miałam większych problemów. Jedyną różnicą było, że na zwykła farba trochę się bardziej rozpływa na kraku niż taka prawdziwa hobbystyczna akrylówka. Ale generalnie wszystko wychodziło dobrze. Jeśli chodzi o wielkość spękań, to ogólnie zasadą jest, że im grubsza warstwa kraka, tym większe spękania. Może więc u Ciebie nie chodziło o rodzaj farby, tylko o to, że dawałaś cienką warstwę preparatu do spękań A możesz napisać, jakich używałaś farb (chodzi o firmę). Bo jeśli to faktycznie ma znaczenie, to dobrze wiedzieć na przyszłość

pozdrawiam
nikita





Temat: Spekania- problem
WITAM:) W ZASADZIE JESTEM OSOBA POCZATKUJACA I MAM PEWIEN PROBLEM. Z WYKORZYSTYWANIEM RONYCH TECHNIK PORAZ PIERWSZY SPOTKALAM SIE NIE W POLSCE, ALE W BELGII I TAM TEZ KUPILAM SOBIE KILKA RZECZY. ALE Z CZYM MAM PROBLEM? BO ZA BARDZO SIE ROZPISUJE DLACZEGO TAK SIE DZIEJE, ZE KIEDY UZYWAM JEDNOSKLADNIKOWY LAKIER DO SPEKAN POWSTAJA ONE TYLKO WTEDY KIEDY FARBE, KTORA DAJE NA NIA (OCZYWISCIE AKRYLOWA) JEST BARDZO, ALE TO BARDZO GESTA. NATOMIAST KIEDY UZYWAM TAKIEJ MNIEJ GESTEJ SPEKANIA TE NIE POWSTAJA. PO PROSTU KUPILAM SOBIE ROZNE KOLORY FARB, Z ROZNYCH FIRM I PO PROSTU ROZNIA SIE ONE OD SIEBIE. I CZY MOZNA MI POLECIC JAKIS PRODUKT JEDNOSKLADNIKOWY DO SPEKAN, ALE TAKI NAPRAWDE DOBRY:) W KTORYM GESTOSC FARBY NIE MA ZNACZENIA. BYLABYM BARDZO WDZIECZNA I NA PEWNO JESZCZE SIE ODEZWE BO BEDE POTRZEBOWAC INNEJ POMOCY:) SERDECZNIE POZDRAWIAM WSZYSTKICH HOBBYSTOW:)





Temat: gdzie znaleźć Cube"a?
Cześć Strefo

pewnie już Wam doniesiono, że przenosimy się z Cube'm w zupełnie nowe miejsce...

Z dobrze Wam znanej Wiśniowej przenosimy się na Rataje – ul. Katowicka 81d.
Zmiana adresu, to nie jedyna zmiana – zacieśniamy też współprace ze znaną wszystkim siecią sklepów hobbystycznych: Cytadela i odtąd nazywać się będziemy Cube, Cytadela Poznań.
Już dziś na Katowickiej, mile widziani są wszyscy odwiedzający, którzy będą dla nas miłą odmianą od ustawiania mebli, oprogramowywania kasy i wiecznych zakupów. Natomiast huczne (mamy nadzieje) otwarcie planujemy na sobotę 22 września. Start od 11.00 – koniec – kiedy padniemy ze zmęczenia.
W planie: pokazy systemów bitewnych i gier karcianych (LOTR, Warmachine & Hordes, AT43, Duel Master, WoW – to dla początkujących; dla weteranów: turniej LOTR ,,Cube reaktywacja’’, WoW – pokonaj mistrza (szybka rozgrywka – kto odciągnie lidera od stolika), mordheim – nowe horyzonty. Dla wszystkich: aukcja grywalnych rozmaitości, szansa na drobny upominek lub wielką zniżkę  i mnóstwo dobrej zabawy.
Wiecej szczegółów w krótce.
W nowym Cube czeka na was pełna oferta modeli LOTR, Warmachina, znacznie rozbudowaliśmy również oferte hobbystyczną nowa gama farb P3 oraz duży wybór posypek modelarskich.
ale o battlu ma sie rozumieć nie zapomnielismy... i tak na przykład główną nagrodą w loterii zakupowej - organizowanej w sobotę będzie Orc&Goblin Army (o wartości 650 zł)

zapraszamy!

mapka dojazdu: http://www.domgier.sq.pl/dojazd.html



Temat: Co potrzebne w WTZ?
Witam. Jestem producentem artykułów dla plastyków. Zaopatruję hurtownie i sklepy. Oferuję farby artystyczne dla profesjonalistów i artykuły hobbystyczne. Mam pytanie - jakie są potrzeby WTZ. Przymierzam się do skompletowania oferty dla tych placówek, proponując b. korzystne, hurtowe ceny. Czy możecie mi podpowiedzieć, co powinno się znaleźć na liście potrzeb?
Z góry b. dziękuję i pozdrawiam
Katarzyna



Temat: Olsztyńskie Farbki

jesli chodzi o figurkito odradzam pactre jest zbyt płynna i długo schnie.

Nie do końca. Pactra jest zawsze dostarczana rozwodniona, i trzeba ją zawsze długo mieszać jakimś patyczkiem, albo innym mieszadełkiem. Wtedy znacznie zyskuje na gęstości.
A na wyższy poziom wtajemniczenia polecam: http://cytadela.pl/cgibin/shop?show=pip05

Chyba najlepsze farby ogólno-hobbystyczne.



Temat: Materiały do twórczości plastycznej - współpraca
Dystrybutor włoskich artykułów plastycznych dla artystów i hobbystów zaprasza do współpracy handlowej.
Oferta kierowana jest do hurtowni, sklepów, warsztatów plastycznych, sal zabaw, przedszkoli oraz dla przedsiębiorców których interesowałaby współpraca na zasadzie dystrybucji w swoim regionie.

Towar bardzo dobrze się sprzedaje. Marże od 15% do 45%.
Towar:
farby akwarele, tempery, plakatówki, akryle, zestawy do dekupażu, media do dekupażu, kleje, masy rzeźbiarskie itp

Zapraszam do współpracy.
DHK Kornelia Kadajska
http://www.artplast.otwarte24.pl



Temat: tyczenie fundamentu - cena
Witam.
Jeśli ktoś swoją wiedzę i nabyte uprawnienia ceni na 250 - 300 zł to niech
potem nie płacze, że to kiepski zawód lub, że za mało zarabia a za dużo
pracuje. Można przecież robić to za darmo jako hobby. Przecież gdyby nie
konieczność wpisu do dziennika budowy przez osobę uprawnioną to nik nie
zawracałby sobie głowy jakimś geodetą. Wiedza i świadomość społeczna stoi
trochę na wyższym poziomie niż w XIX wieku więc wyznaczenie prostokąta w
terenie to zadanie ze szkoły podstawowej. Dodać tylko należy, że ten
prostokąt trzeba umiejscowić według planu zagospodarowania względem granic
działki lub innych linni odniesienia czego już może dobrze nie wykonać
zwykły budowlaniec (chyba, że działka jest ogrodzona w granicach lub jest
wytyczona).
Wracając do tematu, załóżmy, że 300,00 zł to końcowa cena brutto, którą Wam
płaci klient. 54,10 zł to VAT, 46,72 zł to podatek, zostaje 199,18 zł z
czego w niej zawarte jest pobranie współrzędnych punktów (4 szt.)
granicznych działki, koszty dojazdu do PODGiK i do klienta, koszty
amortyzacji sprzętu oraz koszty wynagrodzenia dla pomiarowego, o kosztach
materiałów, tj. kołki, farba nie wspominam.Czy w takim stanie rzeczy
uważacie, że 199,18 zł Wam wystarcza ? Jeśli tak to pozdrawiam hobbystów.
Pozdrawiam i przepraszam za dłużyznę.
RobG


----- Original Message -----

Sent: Friday, May 27, 2005 11:11 PM
Subject: Re: tyczenie fundamentu - cena

Dziękuję za odpowiedź, dowiedziałem się, że u nas średnio 250-300. Ta
stawka naprawdę niezła, gdzie tak można zarobić? :)





Temat: Nowy "narybek"
Serdecznie dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Z "brakiem supportu" ze strony wydawcy nie mam problemu, wręcz przeciwnie, cieszę się z odmiany, jaką niesie taka sytuacja w wielu aspektach gry. Jedną z rzeczy, którą ostatnio zaczęła mnie drażnić w sztandarowych produktach GW jest fanatyczne oddanie wielu graczy temu, co jest napisane w coraz to kolejnych podręcznikach. Przekonanie przeciętnego polskiego gracza do wprowadzenia jakichkolwiek modyfikacji zasad celem urozmaicenia rozgrywki graniczy z cudem. Warmaster wydaje mi się o wiele mniej 'hermetyczny'.

Chyba mnie przekonaliście Niestety męczy mnie sesja - dopiero po 22 czerwca będę miał wystarczająco luzu, by nakupować sobie miniaturowych barbarzyńców i ślęczeć nad nimi z farbą... Choć może w wolnej chwili zajrzę do sklepu żeby chociaż obejrzeć figurki (śmieszna sprawa - przez 18 lat mieszkałem przy Placu Narutowicza i nie miałem pojęcia, że pod nosem mam tego typu sklep graniowo-hobbystyczny, tylko jeździłem po całej Warszawie A teraz muszę dojeżdżać z krańców Woli...)



Temat: PROPOZYCJA - pl.rec.sztuka
"Grzegorz Król"


Przy wyborze hum-rec trzeba się zastanowić jaki charakter ma mieć dana grupa,
bardziej rozrywkowo-hobbystyczny (rec) czy z ambicjami (hum).

| W każdym razie, jeżeli takich głosów będzie więcej to ja mogę zmienić nazwę
| na pl.rec.plastyka, ale to tak fatalnie brzmi....

Plastyka może się kojarzyć z zagadnieniami technicznymi (gdzie kupić
farby, jak zrobić to i to) od czego (MSZ) należy się trzymać z daleka.


to już perfekcjonizm!

___________pl.hum.sztuka______________
hum bo szerokie i mieści w sobie również rec - IMO

póki co w sieci jest zbyt małe zainteresowanie "sztucznymi"
dyskusjami, żeby dokonywać sztucznych podziałów;
IMO w pierwszej kolejności musi być utworzona ogólna
pl.hum.sztuka z mydłem i powidłem, dopiero po "przechodzeniu"
będzie można stwierdzić jakie dziedziny rzeczywiście wymagają
wykrystalizowania;
tak więc _musi_ być tu miejsce - póki co również na zagadnienia
techniczne - mówie to z punktu widzenia plastycznego (w kilku
znaczeniach) i praktykującego usera





Temat: PROPOZYCJA - pl.rec.sztuka
W środe, 29 V 2002r o 09:19



| Zawłaszczasz nazwę sztuka, wyłącznie dla sztuk plastycznych. Chyba lepiej
| uogólnić, a jęśli będzie potrzeba:
No ale z drugiej strony zwróć uwagę, że przytłaczająca większość innych sztuk
ma już swoje grupy. Zaraz się zaczną "spory kompetencyjne"
w których dyskusja utonie. Które czyje, to nie tu to powinno iść tam...
Tak naprawde najzdrowiej byłoby zrobić pl.rec.sztuka i tam dopiero powkładać
podgrupy.


Właśnie. Najlepiej utworzyć pl.hum.sztuka, przenieść do niej x-muze,
teatr [o czymś zapomniałem?] i utowrzyć nową podrupę plastyczne [nazwa
mi się nie podoba, może ktoś wymyśli coś lepszego]. Niestety takie
trzęsienie ziemi jest mało realne.

Przy wyborze hum-rec trzeba się zastanowić jaki charakter ma mieć dana grupa,
bardziej rozrywkowo-hobbystyczny (rec) czy z ambicjami (hum).


W każdym razie, jeżeli takich głosów będzie więcej to ja mogę zmienić nazwę
na pl.rec.plastyka, ale to tak fatalnie brzmi....


Plastyka może się kojarzyć z zagadnieniami technicznymi (gdzie kupić
farby, jak zrobić to i to) od czego (MSZ) należy się trzymać z daleka.

Grzesiek





Temat: Wyroby wlasnej roboty
Te figurki na moich zdjęciach są zrobione z modeliny, żaba i smok dodatkowo pomalowane. Robiłam to tyle lat temu, że nie było wtedy materiałów do takich prac hobbystycznych. Z trudem udało mi się kupić czarną modelinę i kleiłam z tego. Dziś wolałabym glinę artystyczną samoutwardzalną. Wszystkie te figurki mają szkielet z drutu, inaczej cienkie elementy nie utrzymałyby się. Przed lepieniem większych, bardziej skomplikowanych figur z gliny również trzeba zrobić szkielet i podstawę.
Potrafię też malować farbami na płótnie lub papierze i żelkami na folii lub szkle, i tłumaczyć z języka angielskiego .



Temat: Wyroby wlasnej roboty

Te figurki na moich zdjęciach są zrobione z modeliny, żaba i smok dodatkowo pomalowane. Robiłam to tyle lat temu, że nie było wtedy materiałów do takich prac hobbystycznych. Z trudem udało mi się kupić czarną modelinę i kleiłam z tego. Dziś wolałabym glinę artystyczną samoutwardzalną. Wszystkie te figurki mają szkielet z drutu, inaczej cienkie elementy nie utrzymałyby się. Przed lepieniem większych, bardziej skomplikowanych figur z gliny również trzeba zrobić szkielet i podstawę.
Potrafię też malować farbami na płótnie lub papierze i żelkami na folii lub szkle, i tłumaczyć z języka angielskiego .


Pięknie malować, dodajmy



Temat: Punkty za wygląd armii na turnieju

Część hobbystyczna:

Ogólny wygląd armii:
Oceniając ogólny wygląd poszczególnej armii, sędzia ma do dyspozycji 12VP, może je przyznać według schematu:

- Schemat kolorystyczny:
3 VP za armię pomalowaną, w jednej tonacji,
2 VP za armię pomalowaną, ale nie w jednej tonacji
1 VP za armię pomalowaną w połowie w jednej tonacji

- Jakość malowania, użyte zaawansowane techniki malarskie:
4 VP za ładne pomalowanie figurek z ich szczegółami,
3 VP za schludne pomalowanie figurek, gdzie można odróżnić ich szczegóły
2 VP za pomalowanie w "trzy kolory"
1 VP za pomalowanie podkładem

- Konwersje, zależne od ilości i stopnia zaawansowania:
2 VP za kilka nieskomplikowanych konwersji i kilka zaawansowanych
1 VP za kilka nieskomplikowanych konwersji (headswapy, itp., ale nie WYSIWYG)
0 VP za brak konwersji

- Wykonanie podstawek:
3 VP za zrobienie podstawek w jednolitej kolorystyce i różnorodnymi technikami
2 VP za zrobienie podstawek z wykorzystaniem farb i posypek
1 VP za zrobienie podstawek z jednej posypki lub pomalowanych jednym kolorem


O ile to kogoś nie boli, to może dodać swój komentarz do ankiety.




Temat: Blog Leniwego Hobbysty
Startuje zapis moich 'dokonań' na polu malowania, konwertowania i produkcji terenu bo jak napisal Pietia w swoim dzienniku z tworzenia Vermina jest to forma dopingu. Bede mogl tu zajrzec i powiedzec "o 3 tygodnie nic nie robilem mozna by cos zaczac"

:: 7.XII.2004 ::

Dokonczylem w koncu Gandalfa, ktory z zasadzie pomalowany byl juz jakis czas temu ale spadl w otchlan Khazad-Dum (z polki) i poodpryskala farba
Poprzestawialem Soldatow Synow Rasputina, popatrzylem na nich i pomruczalem ze warto by ich skonczyc - a co, 'prawie malowanie' tez sie liczy jako dzialalnosc hobbystyczna






Temat: kominek
Chyba chodzi o ten sam związek, którym utwardzana jest powierzchnia wierteł i innych narzędzi skrawających. Mają złoty kolor. Ale raczej nie te z hipermarketów - z nich złota "tytanowa" farba ściera się błyskawicznie...
Lufę w środku tym pokryć ... kochani, toż to przecież tylko broń, używana tylko w celach hobbystycznych, nie przesadzajmy z dążeniem do jej nieśmiertelności.



Temat: Mysza - moje prace
Mała_Aniu, farba bardziej hobbystyczna niż profesjonalna, powoli je wykańczam i pokuszę się chyba na coś lepszego. Ale to są farby linii Hobby Line więc też nie najgorsze. Spróbuję z tym gesso, bo jakoś chyba serca nie mam tych farb tak po prostu wywalić.



Temat: DIY Do it Yourself
artystyczni voltowicze pomocy
Słuchajcie ile kosztują te wszystki rzeczy do zrobienia decoupage??
dokładniej: mała tubka farby akrylowej hobbystycznej
lakier do spękan i ten lakier którym pryska się na koniec??
Liczę na Waszą pomoc;)



Temat: Kampania "Użyj wyobraźni"

Maciej, dla mnie to o szaleństwach na torach, a nie ulicach, to jest argument trafiony. To, że nie ma miejsc do szaleństw nie znaczy, że można to robić na drodze publicznej. Znaczy to jedynie, że motocykliści mają słabe lobby.
Halo - tu jest polska! Jakie lobby człowieku...rok w rok minister po ministrze otrzymuje petycje podpisywaną przez setki tysięcy motocyklistów o nie malowanie pasów na jezdni farbami na bazie kauczuku gdyż stwarzaja one bardzo duże zagrożenie dla jednośladów i podczas deszczu i nawet gdy jest sucho i sa one swierzo wymalowane. IWęcej....jest gdzies w wymogach unijnych zapis ze nie WOLNO od któregoś tam roku używac takich farb. Jaki jest tego skutek? Udało się! W paru miejscach Warszawy, Poznania, Krakowa, Gdanska i kilku innych wiekszych miast zaczeto wykorzystywac do tego celu bardziej wspólczesne środki chemiczne...reszta...bez zmian.
Motocykliści poza tym nie sa jakąs grupa awanturnikówzeby robić regularne wiece na wiejskiej, nie o to chodzi ludziom którzy kupili jednoślad:) Powedz m ijeszcze co z tym lobby 4kołowców, których jest zdecydowanie wiecej, do których nalezy większośc parlamentarna a mimo to więcej torów nie edzie w tym kraju bo...nijak nikt nawet nie chce szukac na to kasy. Nie jest w interesie rzadu pomoc w wybudowaniu miejsca gdzie każdy obywatel zmotoryzowany bedzie isę mógł wyszaleć swoim środkiem lokomocji czy to na 2 czy 4 kołach (bo przecież tor to obiekt uniwersalny i nie trzeba tu dzielić na takie dla 1 i 2 sladów). Nawet gdyby powstał to byłby i tak za drogi dla przeciętnego kowalskiego. Dlaczego...nie wiem ale na pozaniu PZM stosuje ceny zaporowe, a firmy organizujące imprezy na takich obiektach też taniej nie zażądają. Tymczasem wystarczy pojechac do Kowna, Brna, Mostu, Sachsenringu by za kwote pomiędzy 100 a 250 zł wytargac sprzeta do granic jego i własnych możliwości. Pytanie...dlaczego za miedza jest taniej - bo u nas poniżej 400zł obecnie tego się zrobić nie da bodaj...choć ostatino miało być taniej. Nie chce być jeszcze bardziej uszczypliwy ale nasz Tor w Poznaniu przy wymienionych obiektach (poza tym w Kownie) wygląda jak jakiś amatorski zlepek hobbystyczny a nie obiekt sportowy.
Jakie lobby pytam? Jakie tory?...gdzie ty żyjesz? Będzie Ci wybaczone jeśli niedawno wróciłeś ze stron gdzie jest cywilizacja



Temat: PROPOZYCJA - pl.rec.sztuka
W piątek, 31 V 2002r o 06:19


"Grzegorz Król" | Przy wyborze hum-rec trzeba się zastanowić jaki charakter ma mieć dana grupa,
| bardziej rozrywkowo-hobbystyczny (rec) czy z ambicjami (hum).

| W każdym razie, jeżeli takich głosów będzie więcej to ja mogę zmienić nazwę
| na pl.rec.plastyka, ale to tak fatalnie brzmi....

| Plastyka może się kojarzyć z zagadnieniami technicznymi (gdzie kupić
| farby, jak zrobić to i to) od czego (MSZ) należy się trzymać z daleka.

to już perfekcjonizm!


Który nikomu jeszcze nie zaszkodził.


___________pl.hum.sztuka______________
hum bo szerokie i mieści w sobie również rec - IMO


A moim zdanie nie, to są rozłączne grupy. Porównaj choćby film i x-muze.


póki co w sieci jest zbyt małe zainteresowanie "sztucznymi"
dyskusjami, żeby dokonywać sztucznych podziałów;


Nikt nie chce dzielić tylko sensownie umieścić w hierarchi.


IMO w pierwszej kolejności musi być utworzona ogólna
pl.hum.sztuka z mydłem i powidłem, dopiero po "przechodzeniu"
będzie można stwierdzić jakie dziedziny rzeczywiście wymagają
wykrystalizowania;


Przecież o to właśnie chodzi wszystkim krytykom - o utworzenie grupy
ogólnej a nie tylko o plastyce.


tak więc _musi_ być tu miejsce - póki co również na zagadnienia
techniczne - mówie to z punktu widzenia plastycznego (w kilku
znaczeniach) i praktykującego usera


Mnie osobiście takie pomieszanie się nie podoba. Nie interesują mnie
dyskusje gdzie kupić w Warszawie farby i za ile można sprzedać obraz pod
Sukiennicami więc raczej nie będę głosował za taką grupą (w ogóle nie
będę głosował). Głosowałbym natomiast za grupą dla odbiorców być może z
aspiracjami krytycznymi.

Grzesiek





Temat: Regulacja CPP - piny/napięcia/schemat
Witam Wszystkich.

Kolego Kajuja miałem wyjazd weekendowy i nie mogłem się odezwać. Napewno propozycja spotkania się jest nie do odrzucenia. Co do tego interfejsu koleś który miał mi to pożyczyć zaczął ściemniać i kombinować - ogólnie ciężko człowiek. Pomijając ten fakt nie będę się prosił po prostu z początkiem miesiąca zamówię taki interfejs bo już od dawna się nosiłem z zamiarem zakupu EUROSCANA. Hobbystyczne lubię podłubać w samochodach i mnie to interesuje. Dam znać jak dostanę paczkę. Bynajmniej oprogramowanie mam już na dysku pan w firmie mi powiedział gdzie mogę je pobrać.

Wracając do CPP. Z moich doświadczeń wiem że jak bym go nie ustawił tzn czy na 0,18V czy 0,25V to u mnie czy u mojego ojca obroty wynosiły na rozgrzanym 850 900 obrotów. Po zapaleniu na zimnym silniku obroty wchodziły na 1500 spadały do 1200, 1100 a później po nagrzaniu do ok 900.

Kolego Yoyo Jeżeli te śrubki o których piszesz były rozregulowane to nie ustawisz prawidłowo CPP. W mojej starej przepustnicy widać było że nikt nigdy ich nie ruszał były pokryte taką farbą. Jak zakupiłem nową przepustnicę porównywałem i mierzyłem czy są tak samo i ustawione były tak samo czyli wszystko się zgadza.

Górna pokazuje całkowite zamknięcie przepustnicy po cofnięciu krokowca jak ją poruszymy to już odczyty napięć z CPP będą inne a wiesz jak mały ruch CPP powoduje zmianę wartości. Dolna ma dotykać do zestyku w krokowcu pokazując bieg jałowy.
Jeżeli chodzi o regulację tej dolnej śrubki to robisz tak cofasz całkiem silnik krokowy tak jak do regulacji CPP. Przepustnica ma myć całkiem zamknięta czyli ma stykać się górna śruba z ogranicznikiem. Dolna śruba ma delikatnie dotykać do zestyku. Na dwóch dolnych pinach silnika krokowego przykłdasz miernik ma być przerwa, wkładasz szczelinomierz 0,50mm i ma pokazywać się zwarcie(obwód ma się zamykać) Jeśli ktoś nią kiedyś kręcił i po włożeniu szczelinomierza nie będzie przejścia to wkręcasz ją do momentu aż miernik pokaże przejście(najlepiej 000) Analogicznie w drugą stronę wtedy wykręcasz.

Co do regulacji tej górnej śrubki nie wiem jak wygląda procedura regulacji, ale mogę wolną chwilą zmierzyć ile ma być wkręcona ile ma wystawać.

Co do napięć u ojca napięcie zasilania CPP było 5V. Wiadomo oporność kabli jakaś śniedź we wtyczkach zakłóca pewne pomiary. Ale ustawiony był zgodnie z procedurą i auto śmiga.

Koło Żyrardowa jest serwis Boscha podjadę tam wolną chwilą i zapytam o komputerową regulację CPP bo ciekawy jestem tego tematu.

Pozdrawiam



Temat: boczne kolo - czy gra jest warta świeczki?
Po przeczytaniu argumentow przyznaje racje - mierzenie odleglosci luneta jest conajmniej nieprzyzwoite.
Jestem za skasowaniem tej konkurencji (FT) z listy sportow strzeleckich. To jest sport bez sensu w takiej postaci - proponuje aby kilka tysiecy osob, ktora kupila juz jako taki sprzety i strzela juz tym od lat i mierzy odleglosc, pozbyla sie tego wszystkiego i przerzucila sie na strzelanie bez optyki. Bo w sumie dlaczego stosowac wogole optyke na karabinki pneumatyczne- jakby nie bylo, to oszukiwanie wzroku. Uzytkowanie samych "otwartych" wyciaga ze strzelca najwiecej kunsztu strzeleckiego. No tak - ale czy wolno wtedy uzywac otwartych z swiatlowodami czy jedynie z fosforyzujaca farba oznaczajaca muszke i szczerbinke? Uwazam tak naprawde za duza niesprawiedliwosc uzywania takze optyki firmy Leupold, Zeiss oraz S&B. Po pierwsze swoja cena sa nieosiagalne dla wiekszosci hobbystow i jakosc obrazu i rozdzielczosc daje w ciemnym lesie bardzo duza przewage nawet w konkurencji HFT nad "normalnym sprzetem" typu Bushnell, simalux, simmons, nikko.
Tak naprawde, to nasza dyskusja jest esensją dla ludzi, którzy zastanawiaja się nad wejsciem w świat FT - nie ma sensu - to sport przede wszystkim dla ludzi, którzy nie liczą sie z kasą i wydaja niebotyczne sumy na lunety, które wygrywają za nich zawody.

Na pytanie Bona - czy robi mi radosc jeszcze strzelanie FT? Czy daje mi frajde? Wiesz, po dluzszym zastanowieniu znudzilem sie juz kladzeniem 100% celow na lane. Gdzie nie przymierze - trach sylwetka lezy na plecach - non stop same trafione cele bez pudła. Niektórzy z kolegów się denerwują, że nie potrafia mimo dobrach zdolności strzeceskich trafic w lesie na 35 metrach z pozycji bench-restowej - czyli siedzącej wróbelka 15mm KZ. W sumie nie rozumiem.
Post Scriptum
Wszelki sarkazm byl niezamierzony i z góry prezpraszam, jeżeli ktoś to w ten sposób odbierze.
W Polsce FT egzystuje tak naprawde dopiero od 2 lat ( wielkie lunety i wielkie kola i wielkie PCP) i wlaśnie też tam dochodzi się do wniosku, że ten sport jest w sumie przesprzętowany i sztuczny. Troche to szybkie wnioski i prawdopodobnie i warte takiej dyskusji o lobby optycznym.
8)



Temat: Sprzedaż
Ponownie witam Pana Tadeusza, tym razem nie bardzo będę mógł pomóc chyba, raczej zdałbym się na zdanie fachowców-galerników w tym oczywiście naszego Admina jako potencjalnego sprzedającego i posiadającego dobrą wiedzę w tym zakresie jak wynika z odpowiedzi. Niezależnie od ewentualnych mankamentów w obrazach przychylam sie do opinii Państwa Marcina i Klaudii, przy czym obraz "Ali Baba" wydaje mi się w porządku przy tej stylistyce i zaproponowanie ceny przez Pana w okolicach 400 plus minus 100 (należy się liczyć z kosztem odpowiedniej do takiego obrazu oprawy) wydaje się na miejscu. Natomiast koniki powiem szczerze nie bardzo mi pasują (może dla tego że kompletnie mnie temat nie bierze) i tym trudniej jest mi coś powiedzieć na ten temat. Generalnie i tak sztuka sprzedaży będzie polegała w dużej mierze na znalezieniu zainteresowanych - w wypadku koników może nawet hobbystów tematu a ci za pewne mogą docenić dzieło lepiej niż przeciętny kupujący.
Miałbym taki pomysł: proszę rozejrzeć się we wszelkich możliwych miejscach gdzie sprzedają obrazy (czy to w portalach aukcyjnych, czy fizycznie w pobliskich galeriach) by zorientować się jak i po ile mniej-więcej prace podobnej kategorii sie sprzedają. Przy wizycie w galerii zawsze można pogadać. Może mógłby też w tej kwestii dopomóc któryś z naszych animalistów lub twórców ogłaszających się z ofertą na zamówienie.
Osobiście korzystam głównie z aukcyjnego systemu sprzedaży, mając podobne do pańskich dylematy ta forma najbardziej mi odpowiada. Na podstawie takiego doświadczenia też po jakimś czasie dojdziemy do tego jak nas cenią.
W każdym razie moje pierwsze dzieło (z perspektywy bardzo nieszczególne, pejzaż z drzewem na płótnie 30x50cm) sprzedałem bez pośredników po kosztach + kwota jaką potrzebowałem do kupna pudełka farb średniej klasy (Astra, 24 kolory) i jeszcze mi zostało na kilka kaset magnetofonowych. Słowem bylem zadowolony i to też warto mieć na względzie przynajmniej na początek. Z każdą kolejną pracą będzie już tylko lepiej.
Pozdrawiam
Bartek



Temat: Warsztacik modelarski
Takie konkretne pytania i tak długo bez odpowiedzi? Wstyd cholera
Spróbuje na miarę moich możliwości:

1. Ilość warstw przy rozjaśnianiu zależy tylko od osiaganego wizualnego efektu a to np. kwestia używanych kolorów, wielkości malowanej powierzchni itd. Robiąc na zamówienie za taniochę kładę 2 wartwy i dość. Ale podane przez Ciebie 5-6 wydaje się być standardem przy malowaniu "dla siebie" - chociaż wiele razy osiągałem dobry efekt już przy 4 warstwach, a np. elementy skórzane robię 3ema i wystarczy
To po prostu zależy - nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

2. Blending Pactrą - jak spróbuję to Ci doradze co i jak. Podzielę się wrażeniami znaczy.

3. Używam srebrnej pactry razem z humbrolem olejnym - Pactra słabo kryje jak na metallic ale za to robi niezły podkład (taki pół-czarny) a potem wycieniowanie tego olejnym, gęstym Humbrolem to już łatwizna. I wcale nie zużywam tony pędzelków - wystarczy o nie zadbać i przemyć zaraz po odłożeniu olejnej farby.
Ale i Pactr miewa zajefajne metalliki - przykładem może być kolor miedziany. Bardzo miły w używaniu i kryje dużo lepiej niż wspomniana srebrna.

4. Do plastików denaturat - potem szorowanie szczoteczką do zębów.
Jak kto ma dojścia to można użyć też ługu - ale ostrzeżony przez kolege chemika nie tykam się tego badziewia.
Leżącego X czasu w szufladzie preparatu bym nie używał na ulubionych figsach - może działać cuda

5. Allegro... albo Bard. Nie wiem czy tak jest w każdym Bardzie ale np. u nas w Katowickim jest gablota z figsami z komisu - plastiki na sztuki (ganz neu z boxa) to tam stali bywalcy.
Jak nie to - Allegro
Ewentualnie tematy "kupię/sprzedam" na hobbystycznych forach.



Temat: Czy to koniec Nowej Techniki Wojskowej (w tej formule)
Czy to koniec Nowej Techniki Wojskowej (w tej formie)?

Witam wszystkich ,pierwszy raz na forum.
Jestem czytelnikiem NTW i MSiO od początku i dzięki nim pozyskiwałem informacje rozszerzającą moje zamiłowanie do militariów. Kupowałem każdy numer w ciemno bez przeglądania bo wiedziałem, że znajdę w nim coś nowego i interesującego. Czytałem jednym tchem czekając na kolejny. Z tym z większym żalem od jakiegoś czasu (może roku lub więcej ) kupując i przeglądając kolejny NTW jestem coraz bardziej rozczarowany. Gdzie podziały się ciekawe artykuły dzięki którym można było zagłębic się w temat. W ostatnich numerach znajdują się tak skąpe informacje, że z łatwością te same informacje można znaleśc na polskich serwisach militarnych w Internecie, nie płacąc . Zagadnienia traktowane są bardzo oględnie i zdawkowo.Tylko czy po to ten miesięcznik został stworzony? Od NTW oczekuję czegoś więcej. Od tematów podejmowanych w czasopiśmie nie oczekuję monografii, ale szerszego spojrzenia na temat (nie powielajcie internetowej papki).Czy artykuł np. o czeskim Pandurze nie mógłby być wzbogacony o dane techniczne i ciekawy rysunek boczny.(rysunki sprzętu w wykonaniu Tomasza Grotnika i innych zawszy były moim zdaniem ozdobą i wzmocnieniem waszego pisma, dlaczego zniknęły?). Starzy czytelnicy pamiętają na pewno wielostronicowy artykuł o planach modernizacji polskich BWP-1( to było to). Zdaje sobie sprawę z tego ,że pismo ma być nie tylko dla hobbystów, ale i dla ludzi z branży. Zadaje sobie tylko pytanie czy tzw. ludzie z branży czytają tylko artykuł związane z ich zakładem pracy i produktem który reprezentują czy może chcą się dowiedziec czegoś więcej. Przykładem jest kilka artykułów z ostatniego numeru np. Farby z Barwy czy Zakup pojazdów użytkowych …Są to artykuły reklamowe czyli sponsorowane przez producenta danego produktu. Takie tematy są oczywiście potrzebne, ale wzywam o zachowanie proporcji, gdyż sponsor na artykuł zawsze się znajdzie, ale jak nie będzie czytelnika-odbiorcy to po co sponsorowane artykuły. Mam nadzieję, że z moim głosem zgodzą się inni forumowicze . Proszę o podzielenie się własnymi spostrzeżeniami i wsparcie mojej inicjatywy.
Mam wielka nadzieje, że pismo powróci do właściwych proporcji i uszanuje głos zamiłowanego fana wydawnictwa MAGNUM-X.



Temat: Tomasz Matkowski Polowaneczko
To już druga po "Farba znaczy krew" książka jaka niedawno się ukazała mówiąca o myśliwych i myśliwstwie jako wynaturzeniu.

http://www.nowy-swiat.pl/ns/?p=343

http://www.granice.pl/recenzja.php?id=5&id3=1830

„To, że nietoperz jest ssakiem (…), że oczywiście odczuwa ból, nie ma najmniejszego znaczenia. Nietoperz to tylko coś, co fruwa, macha skrzydełkami i spada, jak do tego trafić” – pisze z przekąsem Tomasz Matkowski w „Polowaneczku”, książce, która powinna być lekturą obowiązkową i która pewnie takiego statusu nigdy się nie doczeka, bo dla wielu hobbystów-myśliwych jest po prostu obrazoburcza, a dla zwykłych czytelników – niewygodna.
To relacja, która wyrosła z niezgody na polowania. Tomasz Matkowski przytacza całą jej genezę, publikacja jest zresztą ciekawym dokumentem, zapoczątkowanym przez artykuł w „Gazecie Wyborczej”: ale przede wszystkim to okrzyk protestu. Stanowczy, bezwzględny i wolny od wpływów organizacji ekologicznych – okrzyk przedstawiciela jednego gatunku w obronie innych gatunków.
Matkowski wyśmiewa myśliwych. Przyznaje, że jedyną możliwą do zaakceptowania próbą usprawiedliwienia polowań byłaby atawistyczna radość płynąca z zabijania. Do tej jednak nikt nie chce nawiązywać: przyjęło się wygodne dla samych zainteresowanych nazywanie polowań sportem, a krwi zwierząt – farbą. Statystyki i liczby przytaczane przez Matkowskiego za specjalistycznymi publikacjami także nie zdradzają ogromu cierpienia – autor przejmuje więc pałeczkę i zaczyna opowiadać o ciemnej stronie polowań. Bardzo emocjonalnie i bardzo ironicznie – co do tej pierwszej kwestii trudno mu się dziwić, kto zobaczy za szeregiem cyfr ginące dla przyjemności człowieka zwierzęta, kto kolejne „sukcesy” myśliwych potraktuje nie jako dowód ich umiejętności, a zestaw niepotrzebnych śmierci – sam wpadnie w podobny ton dyskursu. Ironia z kolei, wyzierająca tu najpierw z przewrotnego tytułu (nadanego przez Mariusza Szczygła), potem – z każdej niemal strony – objawia się przede wszystkim palinodycznym potakiwaniem. Matkowski szydzi sobie ze zwyczajów łowieckich, na każdym kroku podkreślając okrucieństwo polujących. Cytuje fragmenty podręczników i przekłada je z języka ezopowego na dosłowne komentarze. Interesuje go wyłącznie tragedia zwierząt – „usprawiedliwiana” na różne sposoby. Nie zgadza się na to, by traktować zwierzęta jak zabawki. Głośno mówi o tym, że na jedno zabite „elegancko” – bez męczarni – zwierzę przypada przynajmniej kilka poważnie okaleczonych, ginących w bólu i strachu. Obala mity prezentowane na użytek nie-myśliwych.
Wysuwane przez Matkowskiego zarzuty odpierają (lub potwierdzają) internauci. Ich opinie są bodźcem do kolejnych wywodów autora. „Bardzo bym chciał, żeby to wszystko, co opisałem, było przesadą, nieprawdą, bzdurą, jakimś koszmarnym snem” – pisze. Dla oponentów jest Matkowski bezlitosny – druga część jego opisu to przede wszystkim zbiór obnażający chwyty erystyczne dyskutantów. Jak wiadomo, internet daje złudzenie anonimowości: wiele z przytoczonych tu opinii w zasadzie budzi jedynie pusty śmiech (i przeciętnie inteligentny czytelnik odrzuciłby je bez pośrednictwa Matkowskiego).
Ale autor sam dochodzi do wniosku, że może powinien opisać rzeczywistość mniej emocjonalnie – nie zarzucać myśliwym uczuciowego kalectwa, nie drwić i nie atakować, lecz ze względu na obserwacje poczynione na polowaniach – nie potrafi. To książka przerażająca – i nie chodzi w niej o przedstawianie faktów, a o niewątpliwie istniejący problem etyczny. Matkowski daje popis walki o swoje ideały – czyni to we wstrząsającej publikacji. Może ona poruszy społeczeństwo na tyle, by ograniczyło ilość zadawanych zwierzętom cierpień. Trzeba przeczytać i trzeba wyrobić sobie własne zdanie na ten temat, bo „Polowaneczko” to jeden z głosów w dyskusji. „Na razie spróbujmy przynajmniej przeciwstawić się zabijaniu dla zabawy – to już będzie wielki krok na drodze od barbarzyństwa do cywilizacji” – apeluje Matkowski.

Izabela Mikrut




Temat: Czy to koniec Nowej Techniki Wojskowej (w tej formule)
Jestem kolejnym, którym nie podoba się to co się stało z NTW, którą czytuję o 1995. Te wszystkie ciężarówki, farby, podwozia, niszowe targi, ciepła i (nie)ocierająca bielizna dla żołnierzy oraz fura sponsorowanych artykułów, z których prawdziwym klejnocikiem jest cudeńko z ostatniego numeru wytworzone przez Grupę Bumar.

Jednocześnie zgadzam się z opiniami wskazującymi na pewną poprawę, którą można zaobserwować ostatnimi czasy. Niestety ciągle je źle!

Zanim przejdę do dalszych złośliwości, podzielę się moją propozycją pozytywną.

1. Ustalamy cenę NTW na poziomie 12-14 PLN.
2. Wywalamy z gazetki wszystkie (lub 90%) ciężarówki, farby, podwozia, niszowe targi, żołnierskie gacie, etc, etc
3. Gazetkę w jej obecnej objętości zapełniamy artykułami o czołgach, bewupach, artylerii, samolotach, śmigłowcach, karabinach i okrętach – mogą mieć mniej niż 20 lat, chociaż (tu powtarzam mój argument/złośliwość sprzed kilku miesięcy) dlaczego w takim razie wszystkie trzy numery specjalne NTW były o II wojnie? Czyżby redakcja miała świadomość, że numer specjalny o MRAP-ach, kamizelkach kuloodpornych, czy też farbach jednak by się nie sprzedał?

Obecna cena NTW nie jest żadną okazją, skoro w gazetce jest tak mało interesujących ogół czytelników artykułów.

MSIO ze swoją ceną i małą ilością reklam/tekstów sponsorowanych ma przecież mniej więcej połowę nakładu NTW, ale jestem przekonany, że w znacznie większym stopniu wynika to z jej większej niszowości niż ceny. Nie wszyscy ludzie interesujący się szeroko pojętą wojskowością musza być od razu takimi marynistami, że MSIO kupować. Ja tak, ale już np. Lotnictwa (poza numerami specjalnymi) nie kupuję, co wynika z profilu Lotnictwa, a nie jego jakości czy też ceny

Uważam, że poprzednia formuła NTW (wszystkie rodzaje sił zbrojnych + II wojna światowa) była optymalna z punktu widzenia większości ludzi o naszych zainteresowaniach. Dlatego jestem pewien, że Magnum-X nie straciłoby na wykopaniu z numeru większości badziewiastych reklam i artykułów sponsorowanych. Kto wie może by nawet zyskało?

Poza tym, ta cała koncepcja w duchu ‼NTW tylko o nowościach, interesujących się resztą odsyłamy do MSIO, Lotnictwa, Poligonu, Strzału” ma sens tylko w odniesieniu do ludzi, którzy mają już mniej więcej sprecyzowane zainteresowania. Nie wiem, czy chłopak (a może nawet dziewczyna), który zaczyna dopiero interesować wojskością od razu będzie chciał kupować np. Poligon i z wypiekami czytać artykuł o amerykańskim umundurowaniu z okresu wojny wietnamskiej? Wydaje mi się, że nowych czytelników trzeba sobie ‼wychowywać”, tak jak ja zostałem wychowany na starej dobrej ‼Technice”.

Inna sprawa to ludzie, których interesują się wojskowością na pewnym ogólnym poziomie. Co Magnum-X ma im w tej chwili do zaoferowania?

Pytanie do Michała Sitarskiego: O co chodzi z tą całą opiniotwórczościa NTW? Czy chodzi o wpływ na polskich decydentów wojskowych, politycznych, gospodarczych i inne media?

Co do wojskowych to jakiś czas temu ktoś z redakcji na tym forum stwierdził, że Siły Powietrzne nie kupiły ani jednego egzemplarza Lotnictwa poświęconego jubileuszowi naszego lotnictwa. Mogliście pisać też sobie ile się wam żywnie podobało o MRAP-ach, ale nasi żołnierze w Afganistanie przestali jeździć Hammerami dopiero wtedy gdy chłopaki się zbuntowali, a gazety codzienne i media elektroniczne zrobiły raban.

Politycy mają chyba inne sprawy na głowie, żeby czytać NTW w takiej czy innej formule.

Nasz przemysł obronny – Jakim łosiem trzeba być, żeby stworzyć coś takiego co się udało biuru prasowemu Grupy Bumar w numerze majowym? Chcecie nieść kaganek militarnej oświaty do leśnych dziadków z naszego przemysłu obronnego?

Co do mediów głównego nurtu, to bardzo mi przykro, ale oni też Techniki nie czytają i czytać nie będą. Jak coś się będzie działo to poproszą kogoś z NTW lub Raportu o komentarz, z którego na wizji pójdzie z 20 sekund. Tak też było zresztą i przed zmianą profilu NTW.

Konkludując piszcie dla hobbystów, ludzi którzy wojskowością się interesują tj. tych, którzy gazetkę kupują.



Temat: Wydania ISY

Ty chyba nie miałeś nigdy styczności z tą serią. Dlatego wypisujesz bzdury.

Po pierwsze- nie unoś się Z Deagostini miałem kontakt, fakt, że nie z seria którą zaprezentowałeś i chowam jak najgorsze wspomnienia. Byc może co-op z Ossolineum pozytwynie wpłynął na jokość - jeśli tak, to sorka za ta korektę. A do samego wydawnictwa D rzeczywiscie brak mi dystansu, od kiedy Magia i Miecz nie została uznana za pismo hobbystyczne, a twory Deagostini (np. "kolekcja plastikowe zegarki z epoki" czy jakoś tak to szło) - zostały.


celowo podałem taki przykład, by pokazać że jak się chce to można [...] A tak poza tym, to chyba nieważna kto jest odpowiedzialny za wydanie - koszty są takie same. Skoro Deagostini we współpracy z Ossolineum może wydawać takie książki i jest to opłacalne, to dlaczego nie miało by to być opłacalne komu innemu.


I wyjatkowo z przykładem nie trafiłeś - chcenie nie ma tu nic do czynienia i rozbija sie czysto o koszty. Porównywanie masówki z gigantycznym nakładem do rzeczy kameralnych, o nakładzie duzo mniejszym mija się z celem. Jeden z głównych kosztów wpływajacych na cenę produktu finalnego to zrobienie klisz/matryc - zwał jak zwał, ale koszt olbrzymi. Przy duzym nakładzie, nie odczujesz tego "elementu" w cenie finalnego produktu. Przy małym - poczujesz. Boleśnie. Nie mówiąc o tym, że przy zakupie np. 1000 arkuszy papieru zapłacisz za niego x+2, podczas gdy kupując 2000 dostaniesz cenę x, a przy wiekszej ilosci jeszcze wieksze zniżki. Tyczy się to wszystkiego - kosztów farby (im wiecej kupisz, tym taniej wyjdzie), wynagrodzenia dla osób klejacych okładki, korektorów.


celowo podałem taki przykład, by pokazać że jak się chce to można [...] A tak poza tym, to chyba nieważna kto jest odpowiedzialny za wydanie - koszty są takie same. Skoro Deagostini we współpracy z Ossolineum może wydawać takie książki i jest to opłacalne, to dlaczego nie miało by to być opłacalne komu innemu.


Bo książke Deagostini kupisz w każdym kiosku a ksiażki ISY w EMPIKu i moze kilku księgarniach? Bo książkę Deagostini kupi 12 letni Staś, 45 letni Zbigniew i 70 letnia Genowefa? A ksiażkę ISY już tylko 12 letni Staś?


No i pamiętaj że nie rozmawiamy o podręcznikach do RPG ... Więc abstrakcją to jest 2000, o którym piszesz.


Toteż pamietam. Nie oszukujmy się, ksiażki do RPG wielką literaturą nie są. O ile zrozumiałym jest, że grajacy w dany system chetnie kupi jakąś książkę osadzona w realiach swej ulubionej gry, o tyle zwykły "fantasta" juz nie koniecznie. Nie zdziwiłbym sie wiec, gdyby były mniejsze od nakładów RPG. No dobra, w przypadku tych opartych na D&D może być troche lepiej, bo pewnei zagladaja do nich ludzie znający gry komputerowe oparte na tym systemie.



Temat: 1
Od czasu do czasu pojawiają się na różnych forach dyskusje na temat co jest standardem w modelarstwie kartonowym a co nie. Wbrew pozorom jest to problem dość istotny. Zanim jednak przejdę do sedna sprawy trochę historii: Modelarstwo kartonowe rozwijało się w naszym kraju w dużym stopniu jako znacznie tańsza alternatywa modelarstwa plastikowego. Za czasów realnego socjalizmu wybór modeli plastikowych był bardzo mały. Co prawda modele krajowych producentów drogie nie były, ale ich asortyment był ubogi. Dodatkowo trzeba było mieć trochę szczęścia aby je kupić Z kolei modele zagraniczne, głównie z tzw.„zachodu” były tak drogie, że mało kto mógł sobie na nie pozwolić. Jeszcze gorzej było z farbami-krajowych nie było a pożądane przez wszystkich Humbrole dostępne były również tylko nielicznym. W tej sytuacji duży popyt przy niewielkiej sile nabywczej hobbystów mógł zaspokoić tylko Mały Modelarz. Nie było istotne przy tym, że jakość druku oraz papieru często była słaba oraz że dostępność tego wydawnictwa też nie była najlepsza. Mimo wad powstawały często znakomite modele, których wykonawcy swoimi doskonałymi umiejętnościami potrafili zatuszować braki projektowe oraz wydawnicze. Całe pokolenia modelarzy wychowały się na tych wycinankach i do dziś wspominają je z dużym sentymentem. Obecnie mając ogromny wybór „kartonówek”, często świetnie wydrukowanych oraz stosunkowo łatwą dostępność dokumentacji do nich nie jeden modelarz przeżywał pokusę dorobienia jakiegoś elementu czy też skorygowania błędnie jego zdaniem zaprojektowanego. Ta pokusa jest tym większa, że bardzo dobrze są znane wady kartonu jako materiału do budowy modeli. Im bardziej skomplikowana jest konstrukcja pierwowzoru, tym bardziej widać że jego jego model wykonany jest z kartonu. Nie pomogą tu wyrafinowane programy do kreślenia czy coraz lepsze metody druku. Doskonale jest to widoczne w przypadku np. modeli statków czy okrętów w poszyciu kadłuba, zwłaszcza jego podwodnej części czy też w modelach samolotów w kołpakach śmigła albo w podwieszanych zbiornikach czy bombach. Im bardziej obły kształt, tym bardziej „widać” karton . Nie można więc mieć pretensji do modelarzy, którzy szpachlują i malują owe elementy. Model czegokolwiek powinien bowiem odwzorowywać w stopniu jak najlepszym swój oryginał. Taka jest przecież idea modelarstwa. Karton niestety posiada takie a nie inne właściwości i należy pamiętać o tym, że jeśli np. oryginalny Spitfire miał kołpak śmigła tłoczony z jednego arkusza blachy, to jego model nie może z daleka straszyć tym elementem wykonanym z 3-4 segmentów. Osobną kwestią jest duży akcesoriów do modeli kartonowych. Niewątpliwie znacznie ułatwiają ich budowę, podwyższając niestety przy tym ich koszt. Efekt końcowy potrafi być jednak znakomity. Mało który modelarz potrafi samodzielnie wykonać drobne elementy z finezją porównywalną z jakością zestawów fototrawionych. Oczywiście i inne „drobiazgi” takie jak toczone metalowe lufy czy drewniane koła albo laserowo wycinane elementy są bardzo pomocne w budowie modeli. Pytanie czy je stosować jest moim zdaniem wyłącznie retoryczne. O ile kiedyś po pracy czy szkole było dużo wolnego czasu, tak teraz jest go coraz mniej. Chcąc zbudować model np. niszczyciela „Leberecht Maass” bez stosowania w.w. dodatków poświęcilibyśmy dużo więcej czasu, efekt końcowy były zapewne nie taki jakiego oczekiwaliśmy a niewykluczone, ze w ogóle nie zostałby ukończony.
Osobną kwestią jest uczestnictwo tak wzbogaconych modeli w konkursach. Osobiście nie mam zamiaru startować po to aby coś wygrać. Cała przyjemność w tym, że mój model widać a inni mogą go obejrzeć i skomentować mniej lub bardzie przychylnie. Dla mnie liczy się przede wszystkim atmosfera takich imprez. Niemniej jest przecież wiele osób które wystawiają swoje prace po to aby zdobyć nagrody. Tu sprawa powoli zaczyna wyglądać tak jak w modelarstwie plastikowym, gdzie ilość elementów waloryzujących jest ogromna. Po prostu ci bogatsi mają większe szanse. Tego trendu raczej zmienić się nie da. Można modyfikować regulaminy zawodów tak aby nadążały za zmianami, niemniej uważam, ze zawsze najwyżej cenione powinny być z jednej modelarskie umiejętności i wkład pracy a z drugiej jednak efekt końcowy jak najbardziej zbliżony do pierwowzoru. Dla mnie jednak jest to, jak już wspomniałem sprawa drugorzędna. Najwięcej przyjemności sprawia mi budowa i ukończenie modelu a reszta tzn. zdjęcia na forach czy udział w konkursach to już tylko przyjemne bonusy...



Temat: Takie najbardziej fundamentalne podstawy miłośniczenia.
Witam Kajetan!

Moje dywagacje w tym temacie są adresowane zasadniczo do zarządców kolei, ale i szeregowy mikol czy wolontariusz wątki dla siebie znajdzie - choćby ten, że drelichowcy nie powinni krzywo się spoglądać na garniturowców, bo to przez skombinowany przez tych w krawatach wynalazek Fenicjan (bądź wyrobione koneksje) mogą się cieszyć pracą dla dobra kolejki.

Masz rację co do "syndromu za krótkiej kołdry" lecz zauważ, że jest to stan niepożądany, który trzeba eliminować, bo wiecznie się nie da spać będąc przykrytym w połowie, albo i mniejszej części, zwłaszcza, gdy w użyciu jest kołdra, którą matka nas przykrywała gdy mieliśmy roczek.

Ale do rzeczy! A właściwie do spraw około-tematycznych przejdę.

Jako, że wciąż słyszę szepty o jakiejś najbogatszej gminie w Polsce (Warszawa Śródmieście??) to coś o sobie opowiem, co może będzie dodatkowym argumentem dla moich racji.

Otóż jestem pracownikiem (nie wolontariuszem w czystym znaczeniu słowa tego!) stowarzyszenia, którego nie wymienię nazwy, bo umawiałem się, że nie o nazwach tu będzie.

Stowarzyszenie, nazwijmy to hobbystów, zarządza jedną kolejką wąskotorową od 2002 r.

Samorządy stowarzyszeniu pomagają różnie: jedne się deklarują i słowa dotrzymują dając podkłady czy inne takie, inne się deklarują i na tym poprzestają (ooo, takich to jest dopiero masa!) jeszcze inne kłody pod nogi rzucają. Ale jakoś żyje ta kolejka. Nie odbudowuje się tu historycznego taboru, nie sprowadza eksponatów, ale jednak się żyje.

Towarzystwo zatrudnia pracowników za rozsądne, wolnorynkowe stawki i tu naprawdę nie mają zastosowania wąskotorowe habity, włosiennice i życie w ascezie. Są w miarę przyzwoite narzędzia, inwestuje się w maszyny aby było czym dalej kolej utrzymywać. I wszystko to z pieniędzy zarobionych przez ludzi, którzy się na tym znają.

Wpływy z biletów za przejazdy amortyzują bieżące wydatki, ale i same przewozy generują potężne koszty.

Jednostki samorządowe niestety nie mogą/nie chcą dać bezpośrednio kasy na działalność towarzystwa (i nigdy ani grosza na to nie dały), jedynie wspomagają czasem przez dotacje przedmiotowe (podkłady, herbicydy, może farba na wagony). I tu tkwi sens działania odpowiednich ludzi z towarzystwa: mają zmysł organizatorski, koneksje, umiejętności zarządzania czy robienia pieniędzy. Dzięki ich wysiłkom jakoś to wszystko się kręci, bo ktoś - coś po znajomości pomoże, ogarnięta jest dobrze kwestia zarządzania nieruchomościami dająca flotę utrzymanie załogi w zimie, jak ktoś nie płaci, to się go prawnik odpowiednio przyciśnie, itp.

Właśnie stowarzyszenie dowodzi że nie posiadając prawie wolontariatu w drelichu można się rozwijać, dzięki odpowiedniemu zarządzaniu przez kompetentne osoby w krawatach. Tym osobom można wiele zarzucić co do ich stopnia miłośniczenia, ba, nawet mógłby ktoś stwierdzić, że niema w nich krzty MK, ale nie zaprzecza to faktu, że kolejce, na której pracuję, idzie coraz lepiej...

A gdyby tak dodać do sił krawatowych jeszcze siły drelichowe, to... sukces pierwsza klasa!

Pozdrawiam czytelników!



Temat: Kolejny OT

Mam jakieś dziwne wrażenie że Toczygroszek nas nielubi .Nielubi OC i wszystkiego co jest z nim związane.Natomiast na siłę promuje GC.Ale zastanawiam się po co???Nas tam raczej nie przeciągnie,ponieważ w Polsce lepszym serwisem jest OC i raczej nic tego nie zmieni.Jeśli Toczygroszek ładnie poprosi ,to pomożemy GC rozwinąć w Polsce skrzydła

Nie, to nie jest tak. Jednych polubiłem bardziej, innych mniej, lubię nawet niektórych tych, z którymi sie permanentnie nie zgadzam. Najpierw swoją zabawę w geocaching zacząłęm w Irlandii, a potem dopiero wstukałem hasło "geoacaching polska" i wylądowałem tutaj (wtedy to jeszcze chyba był dział jakiegoś forum GPS-owego). Zdziwiłem się nieco że jest coś takiego jak OC i niektóre rzeczy wydały mi sie egzotyczne lub też mogące rodzić w przyszłości problemy. Jednakowoż podchodziłem z ciekawością, nawet będąc w Polsce znalazłem kilka skrzynek. Kilka było fajnych, a kilka - no coż, ich szukanie równałoby sie rozkopywaniem lasu lub łamaniem prawa. Przy drugiej wizycie sporo okazało sie nieserwisowanych i znów większość zakopanych. Sporo jak się okazuje jest na terenie prywatnym bez zgody właściciela (nawet wynikła z tego powodu afera z kradzieżą), terenach chronionych i innych z zakazem wstepu, niektóre przekraczają granicę wandalizmu (malowanie farbą po skale) a inne w ogóle z geocachingiem nie maja kompletnie nic wspolnego jak np skrzynak polegająca na szukaniu tablic rejestracyjnych (podstawowym załozeniem geocachngu jest szukanie skrzynek z GPS-em). No i spoko, serwis jest młody, opiera się o działalność hobbystyczną w wolnym czasie jej twórców, ma prawo mieć niedociągnięcia. Co mnie jednak zraziło? To, że wskazanie na niedociągnięcia jest odbierane jako potwarz, a każdy kto preferuje z jakichkolwiek powodów GC automatycznie staje się wrogiem. Wiele osób stara się deprecjonować GC podając na jego temat mnóstwo wyssanych z palca farmazonów. Niech tylko ktos coś powie na minus o OC, zaraz zaczynają się personalne ataki, grzebanie w profilu i szukanie haka (standardowe pytanie "ile skrzynek załozyłeś"). Problem jest maskowany sloganami "OC jest najlepsze" oraz szczuciem tego, co sprawę poruszył. Najbardziej boję się tego, że OC swoim nieposzanowaniem prawa, przyrody i własności przyczyni sie do negatywnego odbioru tej formy aktywności. Owszem, promuję GC, zadając tym samym kłam twierdzeniu, że "jak geocaching to tylko OC", staram sie informować czm sie to je, bo uważam, że brakuje informacji na ten temat w Polsce. Cieszę się, że mam okazję uczyć sie "jak to sie robi w Irlandii", gdzie rewiever odwala na prawdę kawał dobrej roboty. A powiem Wam, że to dośc kuriozalne, bo poziom usług w tym kraju nie dorasta do pięt jakości polskiej. I nie mam zamiaru nikogo "przeciągać", jedynie uważam, że kazdy ma prawo do rzetelnej informacji, którą tutaj zastępuje czarny PR. I ciągłe powtarzanie "lepszy-gorszy". Co jest lepsze, truskawki czy kotlet schabowy?

Jeśli ktoś chce rozwijać OC, to niech rozwija, ale po co to ciągłe porównywanie i udowadnianie "wyższości" kotleta nad truskawkami? Pod jednymi względami jeden serwis jest lepszy a pod innymi drugi i tyle. Patrysia nie jest jedyną, która zauważyła, że znaczna część działaności OC to negowanie GC (przy jednoczesnym bazowaniu na jego pomysłach). Przy okazji - nie wiem kim jest Patrysia, więc proszę mi tu nie insynuować. Bo przeprosin to o byle co sie domagacie, a pomówienia sami chętnie rzucacie na prawo i lewo

Co do ostatniej części - nie widzę wielu powodów, dla których OC i GC miałyby stać w opozycji. Rozwój jednego serwisu nie neguje rozwoju drugiego. Zamiast marnować czas na spory i udowadnianie "lepszości", można poprostu rozwijać geocaching. I byłbym naprawdę ogromnie wdzięczny kufel, gdyby Twoje słowa były szczerą ofertą pomocy




Temat: website'y p o r t o w polskich (ocena)
http://www.portgdansk.pl/

bogactwo i roznorodnosc tresciowa: 5+ lub 6-
przydatnosc informacji dla szerokiego, zroznicowanego kregu odbiorcow: 5
(chodzi o to, ze np. przydatne i dla biznesu chcacego zainwestowac w porcie
i dla zwyklego turysty, ktory jest zainteresowany wycieczka promowa do
Kopenhagi, etc.)
aktualnosc: 5
dodatkowa funkcjonalnosc: 6  (jest nawet serwis WAP, to chyba rzadkosc w
witrynach portowych w skali swiatowej)
design HTML i opracowanie graficzne: 4+ do 5+ w zaleznosci od gustu...
czego brakuje?  chyba tylko web-kamer z widokami na port no i informacje o
poszczegolnych statkach w "statkach w porcie" moglyby byc bardziej obszerne
(kiedys byly, teraz zmniejszyli liczbe kolumn w tabeli)

poza oczywistosciami, takimi, jak opis dostepnej infrastruktury, terenow i
urzadzen skladowych i przeladunkowych, informacjami o ofercie uslug,

potencjalnych klientow portu, sa na tej witrynie tez takie ciekawostki
(takze dla hobbystow), jak informacja o zawijajacych do Gdanska ciekawszych
statkach pasazerskich (niewiele ich tu zawija, ale skoro juz zawijaja, to
WARTO sie pochwalic... i port gdanski to czyni...)

dobrze, ze im sie chce, ze poswiecili na website jakies etaty i pieniadze

dbaja o aktualnosc witryny

ocena ogolna: 6 lub 6 z minusem
malkontentom nie powinno sie pozwolic wystawic tej witrynie oceny nizszej
niz 5 lub 5+

nie tylko najlepsza witryna portowa w Polsce, ale rowniez jedna z lepszych w
swiecie

 - - - - -

http://port.szczecin.pl
bogactwo i roznorodnosc tresciowa: 4+
przydatnosc informacji dla szerokiego, zroznicowanego kregu odbiorcow: 4-
aktualnosc: 4+ lub 5-
dodatkowa funkcjonalnosc: 3- lub 2
design HTML i opracowanie graficzne: 3+, moze mniej

web-kamera z placem skladowym, zamiast jakiegos lepszego widoku na bardziej
ruchliwa czesc portu i statki, to nieporozumienie

musi dziwic i rozczarowywac, ze port, ktory ma ambicje byc waznym portem dla
Berlina i polnocno-wschodnich Niemiec nie ma wersji niemieckojezycznej
swojej witryny WWW

informacje w aktualnosciach sa zbyt ogolnikowe i skrotowe - bardzo czesto...
w tej kwestii ci ze Szczecina powinni sie uczyc od rzecznikow prasowych i
redaktorow witryny portu Gdansk
w dodatku sa to czesto informacje "wtorne", "przedruki" z gazet lokalnych
szczecinskich, lub przynajmniej na cos takiego wygladaja (z calym
"dobrodziejstwem inwentarza", a wiec i czestymi bledami niedoedukowanych
morsko dziennikarzy)

ocena ogolna: 4+ moze (wg malkontentow) powinno byc 4 lub 4-
jest niezle, ale sporo brakuje do poziomu witryny gdanskiej

 - - - - -

http://www.port.gdynia.pl

bogactwo i roznorodnosc tresciowa: max 3+, ale ja raczej dalbym 3 a moze
nawet 3-
przydatnosc informacji dla szerokiego, zroznicowanego kregu odbiorcow: 3- do
3+
aktualnosc: 2 (dwoja! cwaja! pala!... a moze nawet jedynka)
dodatkowa funkcjonalnosc: 4 - ocena dosc wysoka, ale "zarobiona" tylko
dzieki web-kamerom, dosc sensownym - pokazujacym terminal kontenerowy oraz
basen miedzy nabrzezem polskim, a indyjskim, do pelni szczescia powinny
przydalyby sie jeszcze ze dwie kamerki przynajmniej: od frontu oraz od tylu
(ta musialaby byc zamontowana w "wychodku" :-) pomieszczenia oficerow
dyzurnych na wiezy kapitanatu...
design HTML i opracowanie graficzne: 3+ do 4+ w zaleznosci od gustu, ja
jestem za przyznaniem maks. 3+

poza tym dlaczego Szczecin Swinoujscie i Gdansk moga miec rubryke "statki w
porcie", a Gdynia - nie?...

ocena ogolna: maksimum 3-   ...no, jesli ktos bedzie bardzo poblazliwy i
wykaze duzo dobrej woli, przymykajac czesciowo oko na mankamenty, to moze
bedzie mogl te witryne ocenic na 3, moze 3+

jednak ja bym sie upieral przy 3- (i to poblazliwie, bo moze nawet ta
witryna zasluguje najwyzej na 2+)
i boleje nad tym bardzo, bo jestem Gdynianinem

ta witryna, to wstyd, zenada, kompromitacja...
szczegolnie jak na port i miasto, ktore podkreslaja swoje otwarcie na swiat,
"mlodosc" i dynamizm, nowatorstwo i nowoczesnosc

na co port Gdynia wydaje forse Public Relations (zamaist na porzadna,
uaktualniana rzetelnie witryne)?...
- na durne, o zadnej wartosci marketingowej (zorganizowane z okazji
ilustamlecia portu) koncerty w Operze Lesnej z piosenka biesiadna lub innymi
kiczami dla zalogi i zaproszonych gosci
aha... no i ostatnio pomalowali sobie fasade i zainstalowali zlote,
blyszczace literki nad portalem - bardzo kiczowato i tandetnie...  no i
chyba konserwator zabytkow sie na nich pogniewa, bo budynek zarzadu portu to
jeden z wazniejszych historycznie obiektow architektonicznych Gdyni, a oni
pomalowali elewacje z piaskowca, czy nawet czesciowo marmurowa
najordynarniejsza farba, w dodatku w paskudnym kolorze "ekri"... czy jakims
blado-rozowo-kremowym..  fuj!





Temat: ASG - moje hobby

Jeśli jesteś znudzony ośmiogodzinnym dniem pracy, powrotem do domu i wysłuchiwaniem swojej partnerki, to mamy coś dla ciebie! Coraz bardziej popularna w Polsce staje się zabawa dla dużych chłopców, która polega strzelaniu do siebie wiatrówką!

ASG - to skrót od Air Soft Gun. ASG, to nazwa rodzaju wiatrówek strzelających plastikowymi kulkami BB. Istnieją zabawki zasilane elektrycznymi silnikami, naciągiem sprężynowym lub specjalnym gazem. „Broń” ASG czy AEG (Air Electric Gun) przypomina prawdziwą, a często wytwarzana jest z tych samych materiałów.

Jednak znaczenie skrótu ASG jest nieco większe. To sposób spędzania wolnego czasu, hobby nawiązujące do militarnych gier. Jeśli komuś nie podoba się paintball, bieganie w masce i ostrzeliwanie się kulkami z farbą może spróbować ASG.

Mundur, karabin, który wygląda jak prawdziwy i obowiązkowa osłona oczu w postaci gogli lub okularów balistycznych. Nie pozostaje nic tylko toczyć własne „wojny”.

Wybór sprzętu jest ogromny. Od pistoletów, które kosztują kilkadziesiąt złotych po skomplikowane repliki za kilka tysięcy złotych.W produkcji zabawek na kulki „BB” przodują firmy Japońskie. To znaczy przodowały, obecnie dużą konkurencją dla nich są chińscy producenci.

Chińska broń jest dużo tańsza, co jednak nie odbija się, na jakości. „Wiatrówki” wykonywane są z plastiku, ABS i metalowych części. Najnowsze cudeńka z elektrycznymi silnikami zasilanymi ze specjalnych baterii ważą prawie tyle, co oryginały. Repliki ASG są niekiedy tak dokładne, że można pomylić je z prawdziwą bronią. W Wielkiej Brytanii władze chciały zabronić sprzedaży tego rodzaju zabawek, ponieważ kilkakrotnie wykorzystano je do przestępstw.

Jakie są zasady? Na czym polega ASG? Zazwyczaj tworzy się dwa oddziały, złożone z „wolnych strzelców” lub zorganizowanych grup. Kawałek pola lub lasu i dobry scenariusz. Odbijanie zakładników, atak na konwój, zdobywanie umocnień czy flag, czyli wszystko, co tylko sobie człowiek wyobrazi. ASG, zdaniem jego fanów, przewyższa inne tego rodzaju gry terenowe. Najważniejszy jest realizm.

W paintball-u nie jest łatwo „walczyć”, rozpoznać „wroga” przez zaparowaną maskę, natomiast w „Air Sofcie” każdy stara się wyglądać jak żołnierz, a grupy i oddziały posługują się współczesną taktyką. W przypadku trafienia zawodnik schodzi z pola gry i na określony czas pozostaje w tzw. „Respawn”. Po odsiedzeniu np. 10 minut gracz wraca do swojej grupy.

Ile jest w Polsce osób bawiących się w ASG? Setki, jeśli nie tysiące. Na stronie www.wmasg.pl rejestrują się grupy i pojedynczy „Air softowcy”. W każdym województwie działa kilkanaście grup. Jednak wysoki prawie wojskowy poziom wyszkolenia i zdyscyplinowania prezentuje zaledwie kilka. Wielu hobbystów inwestuje niemałe pieniądze w wyposażenie, broń, dodatki do niej i oczywiście „amunicję”, której zużywa się ogromne ilości.Jedne karabinek z elektrycznym silniczkiem można załadować kilkoma setkami kulek 6 czy 8 mm. Wystarczy, to na zaledwie kilkanaście sekund ciągłego strzelania.

W organizowaniu imprez ASG przodują grupy z Pomorza i Warszawy. Do najlepszych grup należą: Royal Blood Berets, RAI, Marine Expeditionary Unit czy 1st Infantry Divison. W okolicach Gdańska np. na poligonie na Jasieniu, średnio co tydzień odbywa się „strzelanka”. Inne takie miejsca to np. twierdza Modlin i okolice gdzie imprezy przygotowują grupy ze stolicy, czy po radziecki poligon w Toruniu i w ogóle każde tego rodzaju tereny w kraju.

Organizowane są również imprezy o tematyce historycznej. Wtedy wszyscy uczestnicy są zobowiązani upodobnić się jak najbardziej do którejś z historycznych armii, w której szeregach chcą „walczyć”. I tak toczone są „bitwy” o Stalingrad, walki w Ardenach czy wojna w Wietnamie.

Maniacy ASG potrafią przebyć wiele kilometrów, żeby móc postrzelać na dużej imprezie np. na poligonie wojskowym w Wędrzynie czy zloty grup ASG.

Główną zaletą ASG jest strach przed trafieniem kulką. O ile w paintballu „postrzał” żywicznym pociskiem jest niemal bezbolesny. Trafienie kulką BB czuć o wiele mocniej. Szczególnie, kiedy gracz zostanie trafiony w odsłonięte ciało, lub od razu całą serią. Nic tak nie zmusza człowieka do zachowania czujności i cichego skradania się jak obawa przed fizycznym bólem. Dlatego niektóre gry wydłużają się, kiedy obydwie strony chcąc obejść przeciwnika, zajść go od tyłu i szybko wykonać zadanie.

To sytuacja jak na prawdziwej wojnie, trzeba się wysilić przeanalizować sytuacje, rozpoznać teren, odnaleźć wroga i zakończyć misję. Gdzie kupić repliki broni, kulki i cały potrzebny sprzęt? Najłatwiejszy sposób, to wpisać w którejś z przeglądarek internetowych skrót ASG. W Polsce rynek tego hobby rozrasta się niezwykle szybko i w każdym większym mieście znajdziemy choćby jeden sklep oferujący wszystko, co będzie potrzebne do rozpoczęcia zabawy.

Broń od pistoletów do karabinów, silniki, baterie, części zamienne, celowniki, mundury itp.

Aby zebrać podstawowe informacje o tej formie spędzania wolnego czasu wystarczy wejść na forum którejś z grup ASG. Air Soft Gun to popularne hobby dostarczające wielu wrażeń i adrenaliny. Bieganie po lesie z plecakiem i repliką karabinu w wolny dzień doskonale zwalcza stres i pozwala zapomnieć o zwyczajnym życiu.

Piotr Langenfeld



Air Soft Gun
Oryginalna replika karabinu Kałasznikow na plastikowe lub kauczukowe kulki 6 mm napędzana elektrycznie.

Replika karabinu posiada bardzo pojemny magazynek mieszczący 50 kulek oraz zasobnik na 250 szt. Dzięki pomysłowemu sposobowi ładowania opróżniony w kilka sekund magazynek można ponownie naładować poświęcając na to nie więcej niż 6 sekund i to bez jego odłączania! W tym celu wystarczy kilkakrotnie obrócic kółko znajdujące się u spodu magazynka a wewnętrzny mechanizm dośle kulki z magazynka.

Akumulator ukryty jest w kolbie, dostęp do niego uzyskuje się poprzez przesunięcie stopki. Blokada spustu stanowi jednocześnie przełącznik trybu strzelania: automatycznego i półautomatycznego. Przyrzady celownicze, to tradycyjna, regulowana w pionie szczerbinka oraz stała muszka. Karabin wykonany został z wytrzymałego tworzywa sztucznego.

Zastosowanie systemu Hop Up pozwoliło zwiększyć zasięg oraz celność.

Dane techniczne:
Model: AKM
Prędkość kulki: 60 m/s
Waga: 1200 g
Długość: 870 mm
Pojemność magazynka: 50 szt. + 250 szt. w zasobniku
Tryb strzelania: auto, semi
Zasilanie: akumulator Ni-cd AA 700mAh 7,2V

(fot. AFP).............................................................................................................................źródło: wp.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl
  • Linki