Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Fałszywi uzdrowiciele





Temat: Modlitwa o uzdrowienie
Hm, nie palcie zbyt szybko Kellyana na stosie bo jego reakcja jest w dużej mierze uzasadniona. Ja też mam ślepka trochę rozbiegane jak Was tu czytam, bo jak dotąd uczono mnie przede wszystkim ostrożności przed ,,fałszywymi prorokami", w krąg których zwykło zaliczać się wszelkiej maści uzdrowicieli ( zw. bioterapeutami ), radiestetów, jasnowidzów etc. Nawet zresztą, gdy nie wykluczać cudów, to spójrzcie na procesy beatyfikacyjne czy w sprawie prywatnych objawień ile jest zachodu, żeby coś za cud uznać... A wy tu tak sobie swobodnie o takich rzeczach a jak komuś się coś nie podoba to heretyk prawie. A czytaliście kiedy św. Jana od Krzyża ? Ten to w ogóle uważał, że wszelkich nadzwyczajności należy unikać, bo jeśli nawet to nie szatanska prowokacja albo w najlepszym razie zabobon, to sprawia to wszystko, że wiara staje się wiedzą ( opartą na doświadczeniach ) a w ogóle to pomniejsza nagrodę w niebie. W ogóle jest takie dziwne to wszystko, że tak bliscy Bogu ludzie jak XVI wieczni mistycy byli jakoś podejrzanie zwykłymi ludźmi. Przy biografiach św. Jana od Krzyża, czy św. Teresy z Avilli łowca sensacji raczej umrze z nudów. Takim pozostaje albo Kościół zielonych albo podróż do Iranu lub Iraku i spotkanie z szyickimi sufii, którzy wbijają sobie noże w brzuchy i szyje i ... nawet krew im nie leci ( choć kiedyś oglądałem reportaż z Bagdadu, w którym poddano to krytyce i wyglądało, że umiejętnie to robiąc każdy mógłby sobie wbić cokolwiek gdziekolwiek i nic nie ucierpieć, trzeba tylko wiedzieć gdzie i jak sobie co wbijać ).

Dlatego prośba - nie wysyłajcie zbyt szybko na stosy sceptyków, bo nawet w opisie tego subforum jest coś, że jest ono skierowane do tych, którzy się charyzmatów boją. A są powody, że się bać. Więcej wyrozumiałości. Mam nadzieję, że Kellyan i MSG jeszcze żyją, że nie poszli na stos, bo jak właśnie zauważyłem, ich posty są już trochę stare.





Temat: Modernistyczny pseudomistycyzm
Wspólnota Charyzmatyczna "Błogosławieństw" w Medjugorie

Nie możemy zatem zgodzić się z wiernymi, którzy twierdzą, że Kościół oficjalny odrzuca pseudo-objawienia pseudomistyków. Być może paru księży czy biskupów, świadomych odpowiedzialności przed Bogiem, nie chce być wspólnikami tak poważnego i ordynarnego oszustwa, nawet jeśli zorganizowane jest ono na skalę światową.

Natomiast faktem jest, że mistycy i charyzmatycy cieszą się dziś nieostrożną i bezwarunkową sympatią, podczas gdy prawdziwi mistycy (że dość wspomnieć Padre Pio) napotykają nie tylko na powściągliwą ostrożność, ale nawet na wrogość. Dlatego charyzmatyczny ruch zielonoświątkowców, aby pozostać przy przytoczonym przykładzie, spotkał się z poparciem Jana Pawła II, pomimo demaskowanych ze wszystkich stron herezji. Dlatego też kard. Ratzinger przemyślnie pogrzebał opinię bpa Zanica potpiającą Medżjugorie, a także zasadniczo negatywny wyrok jugosłowiańskiej konferecji episkopatu (nie ustalono, że zjawiska mają charakter nadprzyrodzony). Dlatego biskup - uzdrowiciel Milingo, który popiera śmieszną fałszywkę cudownego zdjęcia Jezusa (p. si si no no, 15 kwietnia 1995 r.), odrzucaną przez jego afrykańskich współbraci, znalazł poparcie i gościnę w Watykanie. Skąd bierze się to odstąpienie od tradycyjnej przezorności Kościoła wobec zjawisk charyzmatycznych? Stąd, że dzisiejsza hierarchia, i to aż po same szczyty (mamy obowiązek jasno to powiedzieć), składa się z licznych modernistów i filomodernistów, którzy z przedstawionych wyżej powodów, są przychylni wszelkiego rodzaju doświadczeniom religjnym. Wystarczy wspomnieć Ursa von Balthasara, jednego ze świętych ojców neomodernizmu, pogrążonego w fałszywym mistycyzmie Adriańy von Speyr, którego Jan Paweł II mianował kardynałem, wspierając jednocześnie swym autorytetem rzymskie sympozjum ku czci tejże Adriańy von Speyr (p. Courrier de Rome, czerwiec 1993, Urs von Balthasar, ojciec ekumenicznej apostazji).

Stracić trochę, aby zyskać wiele

Istnieje jednak inny motyw, który może wyjaśnić mniej lub bardziej jawną przychylność modernistów w hierarchii dla rozwijającego żagle pseudomistycyzmu. Kiedy wydawało się, że dawny modernizm jest już martwy, A. Loisy tak wyjaśniał przyczynę klęski: Mniej czynnika rozumowego, a więcej religijnego entuzjazmu, a byłby silniejszy (Choses paśęs, str. 355). Moderniści to bowiem w istocie rzeczy intelektualiści i nawet jeśli ich sofizmy i język zdołały zafascynować jakieś elity, to dla mas pozostały niezrozumiałe (jakiś czas temu kard. Ratzinger skarżył się w identyczny sposób odnośnie nowych teologów). Zatem nie ma nic lepszego od mistyków i ruchów charyzmatycznych, by wzbudzić u zwykłych wiernych ów entuzjazm religijny, którego tak potrzebuje neomodernizm, aby nie stać się również sztabem bez wojska (J. Riviere), skazanym po raz kolejny na przegraną. Nawet Teilhard de Chardin S.J., jeden ze świętych ojców neomodernizmu, pragnął, aby jego nowa Wiara dla Ziemi rozwijała się w łonie dawnego chrystianizmu wychodząc od cudownej rzeczywistości Jego Chystusa Zmartwychwstałego, nie jak abstrakcyjna całość, ale jak przedmiot szerokiego prądu mistycznego, nadzwyczaj żywotnego i potrafiącego się przystosować (list do pewnego dominikanina-apostaty, który go zachęcał do oficjalnego wystąienia z Kościoła; p. Courrier de Rome, czerwiec 1994).

Nie będzie rzeczą zuchwałą wysnuć przypuszczenie, że obecni modernistyczni członkowie hierarchii widzą we wszelkiego rodzaju ruchach charyzmatycznych i w różnych ekumenicznych mistykach skuteczne narzędzie dla rozprzestrzeniania modernizmu wśród mas, a także dla usprawiedliwienia z nieba nowego kierunku Kościoła. Zaś lud chrześcijański, podwójnie wprowadzony w błąd, nawet sobie nie wyobraża, że poprzez mistyczno-charyzmatyczne mgliste obłoki w postaci zachęty do miłości, modlitwy i pokuty (w tym i postu), popychany jest na drogę apostazji. Jak bardzo prawdziwa jest zasada, że szatan wie, że trzeba stracić trochę, aby zyskać wiele (bł. Maria Acarie, założycielka Karmelu we Francji). W tym przypadku stawka jest wielka i decydująca. Papieże ostrzegali wielokrotnie: podstawa, na której opiera się [ruch na rzecz jedności między chrześcijanami] ma tę właściwość, że wywraca od stóp do głów Boską konstytucję Kościoła - pisał Pius IX do angielskich biskupów (16 września 1884), zaś Pius XI ostrzegał katolików, że przystępując do ruchu ekumenicznego lub udzielając mu swego wsparcia, przydaliby wagi do fałszywej religii, różnej całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusowego (Mortalium animos). Nie należy się dziwić, że Szatan używa wszelkich środków dla poparcia współczesnego ruchu ekumenicznego.

Jak się obronić?

Jak widać, oszustwo mistyków i wszelkiego rodzaju ruchów charyzmatycznych (do tej kategorii zaliczamy także tzw. nowe ruchy kościelne, wszystkie mniej lub bardziej skażone pietyzmem), jest zjawiskiem o wiele poważniejszym, niż przeróżni fałszywi mistycy, przed którymi Kościół od czasu do czasu zmuszony był się bronić.

Widać też jasno, że nasza walka sytuuje się na płaszczyźnie doktrynalnej, ponieważ zwalczając błędy neomodernizmu, sięgamy korzeni obecnego pseudomistycyczmu. Co by nie było, tak na płaszczyźnie doktrynalnej, jak i w stosunku do rzekomych objawień, postawa dzieci Kościoła powinna być w istocie taka sama: trzymać się nieugięcie tego, co Kościół nauczał od dwu tysięcy lat, co tak streszcza Tanquerey odnośnie zjawisk mistycznych: wszelkie objawienie przeciwne wierze lub dobrym obyczajom powinno być odrzucone bez litości, zgodnie z jednomyślną nauką mistrzów duchownych, opartą na tych słowach św. Pawła: Ale choćby my, albo anioł z nieba przepowiadał wam mimo to, cośmy wam przepowiadali, niech będzie przeklęty (Tanquerey, op. cit. nr. 1501).

http://www.medziugorie-prawda.webpark.pl/
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl
  • Linki