Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Fale Dunaju





Temat: Sienkiewicza / Bujwida - 2 sprawy
Sienkiewicza / Bujwida - 2 sprawy
Witek,

Mam przyjemność (????) mieszkać przy Sienkiewicza. Jak wiemy, remont miał sie
skończyć 15 i rzeczywiście, auta i tramwaje śmigają (ok,wiem, ze to temat z
innych wątków}

Ale pytanie mam takie, kiedy koledzy z legendarnej Ziajki mają zamiar
otworzyć do końca skrzyżowanie Sienkiewicza z Reja??? Zalega tam dalej kupa
piachu, myślałem, że od dzisiaj (piatek) wjade tu normalnie....niestety.
Wie ktoś coś? Co to za szopka tam się odbywa i jak długo jeszcze? Wygląda na
skończone w sumie...

2 sprawa... przez remont dalszej części Sienkiewicza, mam 2 możliwości
dojazdu do pracy za Szczytnicki- Grunwaldzką ( czyt. WIECZNY KOREK + FALE
DUNAJU), albo
koło nowego Centrum Krwiodawstwa, tego z kontenerów i dalej przez kawałeczek
Bujwida, którą to możliwość zawsze wybieram.
A na Bujwida właśnie jest na jednym pasie POSTÓJ TAXI. Panowie taryfiarze,
jak zawsze świadomi swoich praw i obowiązków, stoją sobie tam w najlepsze.
Przecież co z tego że obok nich nie zmieszczą się już 2 auta i tworzy się
spory korek... PRZECIEŻ ONI STOJĄ NA POSTOJU. Panowie taxiarze, przecież
można jednym kołem chociaz na chodnik, jest tam w miarę szeroki.... i można
sobie spokojnie czatować na ofiary i jednocześnie dać ludziom
przejechać...Czy tak trudno jest POMYŚLEĆ ???!!!

Na pocieszenie dodam, że w porannym korku już ktos im o tym powiedział i
chyba jest trochę lepiej.
Aha i jeszcze żeby było śmieszniej, na trasie objazdu jest od tygodnia
oznaczona pęknięta pokrywa studzienki kanalizacyjnej, którą trzeba
ominąc...pokrywa chyba jeszcze Wermaht pamietające, niestety musiała
skapitulować, przed przeładowanym szczytem radzieckiej myśli technicznej
marki KAMAZ, które tam dość często pomykają.

Ok, pytanie konkret, do kogo można z tym zadzwonić? Zdik bezpośrednio? Sorry
za lamerstwo,ale nie bardzo wiem do kogo. Albo jak ktoś zna numer do
porannego programu radia RAM, niech zapoda, chociaż się może pośmieją z tej
sytuacji....dają chłopaki radę w korku ;-]

Przydługawe wyszło,ale żal wylany...czekam na wiosnę i rowerowe wyzwolenie od
auta (zimowym hardkorowcem nie jestem...sorry)

pozdro,
Radarro
...na nasłuchu...






Temat: Tort Malakoff
Opisywany tu przepis zobaczysz, gdy klikniesz w odnośnik "Przeczytaj
komentowany artykuł»"

Ja znam inny przepis, prezentowany w "Domowej Kawiarence", wydaje mi się
ciekawy poprzez dodatek migdałów do kremu i zastosowanie likieru
pomarańczowego, a przede wszystkim zamiast dżemu - świeżych truskawek, które
dają orzeźwiający posmak.
Poza tym z budyniem mam same niedobre doświadczenia, kiedyś zrobiłam "Fale
Dunaju" i po otwarciu boków trotownicy, krem spłynął z ciasta. Zresztą sam
budyń, gdy postoi trochę też robi się wodnisty.

Podaję zatem przepis z "Kawiarenki":
Tort Malakoff z Domowej Kawiarenki
° 30 dkg okrągłych biszkopcików
° 150 ml likieru pomarańczowego [nie podano nazwy, ale likier był biały,
przeźroczysty]
° 75 dkg truskawek
° 25 dkg masła
° 18 dkg cukru pudru
° 300 ml śmietany kremowej
° 15 dkg migdałów [sparzonych wrzątkiem, obranych ze skórki i zmielonych na
mączkę]
° aromat migdałowy

Mikserem „spienić” masło, które musi być miękkie [nie bezpośrednio z lodówki
lecz o temperaturze pokojowej],
Następnie dodać cukier i utrzeć.
Dodać kilka kropel esencji spirytusowej o zapachu migdałowym oraz kilka
łyżeczek likieru pomarańczowego [tak ok. pół kieliszka].
Do masy wmieszać [już nie mikserem lecz drewnianą łyżką] ubitą na sztywno
śmietanę [dodawać po jednej łyżce, żeby krem się nie zwarzył].
Dno tortownicy wysmarować lekko masłem, wyłożyć warstwą biszkoptów maczanych
[przez zanurzenie na chwilę] w likierze pomarańczowym – BISZKOPTY NIE POWINNY
BYĆ ROZMOCZONE.
Wyłożyć pierwszą warstwę kremu tak ok.3 cm., zostawiając niewielki odstęp przy
bokach tortownicy.
Boki tortownicy obłożyć również biszkoptami maczanymi w likierze.
Na krem wyłożyć warstwę pokrojonych w plastry truskawek [muszą być z gatunku
tych mniej soczystych]. Na to znowu krem, i jeszcze raz biszkopty maczane w
likierze.
Potem jeszcze jedna warstwa kremu – truskawki – krem i na koniec wierzch
torcika wyłożyć biszkoptami maczanymi w likierze.
Przykryć torcik szczelnie folią, żeby nie chłonął obcych zapachów i wstawić do
lodówki na 8 godzi, a najlepiej na całą noc.
Oczywiście wykończenie tortu może być bardziej ozdobne, ja opisałam to, które
było prezentowane w "Domowej Kawiarence".
Pozdrawiam!






Temat: Komorów idzie po niepodległość
Komorów idzie po niepodległość
Przykład Podkowy Leśnej jest fatalny. Zapraszam tu wszystkich mieszkańców
Komorowa, żeby zobaczyli jak "leży" kwestia infrastruktury. Zwłaszcza teraz tuż
po roztopach auta grzęzną w błotnistych drogach. Inne, prowizorycznie utwardzone
poszatkowane są przez wybite w nich dziury. Te asfaltowe to z kolei smołówki,
pamiętające chyba lata '60, a co najwyżej '70. Od czasu budowy zostały
wielokrotnie rozkopane i połatane, ale jak można skutecznie załatać "fale
Dunaju"? Kosze na śmieci widać przy pojedyńczych ulicach, widoczność na
skrzyżowaniach nie istnieje, bo ulice są wąskie, płoty nie muszą być ażurowe, a
lustra ułatwiające życie kierowcom pojawiły się w minimalnych ilościach.
Remontu doczekała się w ostatnim czasie jedna ulica. Dodać tylko trzeba, że choć
jest główną drogą przecinającą miasto, to podlega pod zarząd powiatu. Samorząd
twierdzi, że budżet miasta nie jest w stanie udźwignąć kosztów remontów i
utrzymania infrastruktury, zaś dotacje z podobno UE nie wchodzą w grę, jako że
miasto ma charakter "rezydencjalno- rekraacyjny".
Jakie widzę rozwiązanie dla Komorowa? Zapewnienie sobie zapisu prawnego
uniemożliwiającego ingerencję w charakter miasta, np. wpisanie układu miasta
jako takiego do rejestru zabytków i pozostanie w Gminie Michałowice. Druga
możliwość to plan zagospodarowania przestrzennego zabraniający budowania na
terenie miasta budynków większych niż(...) wyższych niż(...), z czego mogłyby
być wyłączone budynki użyteczności publicznej. Związek z Michałowicami może mieć
pozytywny wymiar dla obu stron- z jednej Komorów będzie czerpał korzyści z
podatków płaconych przez firmy zlokalizowane w obrębie całej gminy, z drugiej
zaś może oferować zlokalizowane w pobliżu miejsce będące atrakcyjnym dla
odpoczynku i rekreacji.



Temat: MARZEC 2004 - CZĘŚĆ V
długo mnie nie było
STO LAT STO LAT NIECH ŻYJĄ ŻYJĄ NAM!!! Kochane Dzieciaczki marcowe wszystkie
razem i każde z osobna, życzę Wam uśmiechów na twarzyczkach, słonka na niebie,
samych pierzastych chmurek, zdrówka ile tylko wlezie, pociechy z rodziców i
rodzeństwa, wszystkiego co najlepsze i oby życie nie kładło kłód pod nogi
lecz było wyściełane rzeką miodową hihihi.

Niestety nie mogłam na czas składać życzeń - sorry - i nie dałam rady
przeczytać postów, ciągle coś

Dostałam dziś wypis Hani ze szpitala. Wykryto u niej lambliozę tu cos na jej
temat (dzieki Aga):
www.forumpediatryczne.pl/md.php?name=mtxt&file=article&sid=1958&m=0
W rozpoznaniu napisali: "Przedłużająca się infekcja dróg oddechowych.
Lamblioza. Atopowe zapalenie skóry. Niedobór masy ciała. Niedokrwistość."

Także ogólnie mam "wesoło". Tym, którym nie chce się czytać o labliozie
napiszę, że od tego wlasnie pasozyta... Hania moze plakac, pewnie od tego sie
prezy (bol brzuszka), biegunka, kaszel i wysypka - normalnie masakra Teraz
to dopiero podziwiam moje dziewczę za to jaka jest dzielna i silna.
Hania leczona jest od dziś Furazolidonem (7-10 dni) później włączam żelazo i
kwas foliowy.

Jestem strasznie zmęczona! Na urodzinkach Hania wybrała różaniec - jako
pierwsze, pozniej kieliszek. Oczywiscie ledwie siegnęła po różaniec, to jej
zabralam hihi, wiec wtedy właśnie machnęła za kieliszek. Ale jak nic nie
zabierałam, to różaniec zrzuciła i wzięła książeczkę. Z książeczki wystawałą
kasa, ale Hania wywaliła kasę i trzymała książeczkę hahaha.

Nie wysilałam się za bardzo - zrobilam fale dunaju i 2 piętrowy tort. Reszta
ciast była świąteczna. Kolacji nie robiłam - nie dałabym rady. Hania większość
imprezy spała na dworze (moja mama i moja chrzestna wyszły na spacer z Małą).

Teraz Hanuś śpi i chyba do niej dołączę.

Pozdrawiam wszystkich! Chorym życzę zdrowia, zdrowym - dużo słonka

Aha! Hania sie super bawi domkiem FP - moja Mama wpierw krecila nosem na tą
zabawkę, ale jak zobaczyła Hanię w akcji, to zmieniła zdanie

Buziaki i jeszcze raz STO LAT MALUCHY!!!

Jolka z Hanią




Temat: JUTRO MAMY WIELKI DZIEN!
raport z przeprowadzonej akcji, cz 1
Na front walki o zycie w godnych warunkach, oddelegowala partia 1. Kadrowa
kompanie asenizacyjno-sanitacyjna, im. Tow. Gen. Kiszczaka (patron ow cale
zycie walczyl z nieladem a przez ostatnie 10 lat stal nawet na czele resoru od
utrzymania porzadku..)
Kompania ta dzieli sie na dwa plutony; 1. meski, im.Janka Krasickiego(ten od
mokrej roboty. Nie sadze jednak aby wode ten mlodzieniec przelewal..)
2., zenski im Hanki Sawickiej, kochanki tow. Bieruta
notabene ciekawa grupa byli nasi PPRowscy komunisci; albo sie wzajemnie
wyzynali albo spolkowali miedzy soba jak kroliki..)
Wspolczesne plateranki niczym nie przypominaly swoich imienniczek; Strojem ich
nie byly filcowe lub sfilcowane walonki oraz komunstyczne kufajki, bynajmniej!
Zyjac w dobie marketingu oraz ”kreowania wlasciwego wizerunku firmy”(partii)
przywdzialy biale koszule oraz czerwone apaszki na szyje. Oczywiscie 3 pierwsze
guziki od bluzki nie byly zapiete a i partia wydala zakaz naszenia biustonoszy
na tej akcji..Gustownym uzupelnieniem strojow roboczych byla kusa minioweczka,
od stringow rozniaca sie tylko guzikiem…
Grupa meska dowodzil tow XYZ, elegancik ubrany byl w garnitur jednak bez
krawata i z niedopieta koszula jakby wczesniej uczestniczyl w innego rodzaju
akcji..
Platerankom przewodzila Dyrgosia,- pomachalem jej przyjaznie i ona mi rowniesz
odmachala..Sadzac jednak po tej zacisnietej piesci domyslila sie kto jej –
kurva- zalatwil te robotki reczne…
Nie sposob pominac naszej kochanej Asi..Kiedy podskoczyla z radosci na moj
widok a piersi zafalowaly jej niczym fale Dunaju, poczulem ze odbezpiecza mi
sie piftolet w kieszeni…
na plecach Asia miala podluzny, okragly przedmiot, z daleka wygladajacy na
odkurzacz do gowien psich, jednak wzrokiem medrca rozpoznalem w przedmiocie
fumator plecakowy – generator trujacego gazu do dezinsekcji
”Wytruje ta szarancze ze Skolwina”!- szczerze wyznala mloda aktywistka, nie
wiadomo jednak co, wzglednie kogo miala na mysli….




Temat: Budom-Lomex w Luboniu
Pozdrawiam wszystkich mieszkańców

Moja batalia zaczęła się w momencie przelania ostatniej transzy ,która miała
miejsce 02-10-06.
Zgodnie z umowa powinienem odebrać mieszkanie ok. 07-11-06 . Minoł miesiąc a
mieszkania jak niema tak niema wiec zaczołem wydzwaniać do dewelopera dostałem
odpowiedz ze jestem na liście do odbioru i tak minęły dwa tygodnie , po kolejnym
telefonie w którym zacząłem unosić głos na Reginę zaczeły się schody .Po
piętnastu minutach dostałem telefon ze brakuje faktury na ok. 5000 tysięcy, wiec
podałem im sumy i numery faktur . następnego dnia telefon od kierownika budowy
ze jest mieszkanie do odbioru (hura hura ) jak zajechałem na budowę i kierownik
zaprowadził mnie do mieszkania to się przeraziłem . Jak w alternatywach 2,5
metrowy kabel wystający z ziemi puszka elektryczna z prawej strony a nie z lewej
, kierownik zadzwonił po elektryków no i jeden stwierdził ze ten kabel to kabel
od gniazdka ale nie zdążyli go zamontować ponieważ na tym mieszkaniu tynkarze
mieli swoją pakamerę , na to ja odpowiedziałem że byłem tu półtora miesiąca temu
i ten kabel tak leżał a tynkarzy już nie było i tu był szok , odpowiedz pana
była taka
(tak wyszło).Po czym wszedł do mieszkania starszy jegomość to był chyba
brygadzista, bo nawet się nie przedstawił i zaczął się mądrować, wiec pytam
jegomościa, dlaczego puszka do maszynki elektrycznej jest z lewej strony a nie z
prawej jegomość podrapał się po głowie i mówi ze poprowadzą mi ten kabel z
prawej strony na lewą, ale po ziemi a nie w ścianie, no byłe z lekka zszokowany
ze jegomość próbuje mi wcisnąć tandetę odpowiedziałem mu że kabel ma iść w
ścianie a nie na ziemi na to jegomość zbluzgał mnie że sobie wymyślam i jestem
upierdliwy. Postawiłem sprawę jasno ma być, bo ja za to płace, Jegomość mało nie
dostał zawału, po czym wyszedł. Kierownikowi pokazałem jeszcze fale Dunaju pod
parapetem na saniach i jednej dziury na suficie. Kierownik obiecał zrobić
wszystko do końca tygodnia czyli od wtorku do piątku , po tygodniu dzwonie i
dostaje odpowiedz że może w czwartek będzie wszystko zrobione.
Na przestrogę wszystkim oglądajcie mieszkanie dokładnie, bo po podpisaniu
odbioru poprawki już na własny koszt będziecie robić
Pozdrawiam




Temat: Osiedle Park Agat
Zwracam uwagę na wiele spraw.
Z racji że pracuję Jankach /ale nie w centrum janki ;)/ to szukam
czegoś w takim miejscu gdzie nie będę jechał godzine do pracy -
czyli w okolicy /aktualnie szlag mnie trafia jak jade przez Raszyn
czy na około Puławską/. Decyzja o zakupie domu /jak dla mnie/ to nie
wyjął portfel i zapłacił tylko decyzja na dłuuuugi czas. Skoro mam
już wydac furę kasy i dorabiać bank przez kilkanaście lat to niech
przynajmniej chałupa ten okres czasu wytrzyma. Czyli patrzę - jak
mogę - na wykonanie fundamentów i ich izolację /po co mi reumatyzm/,
materiał na ścianach /czyli jakaś cegła znana a nie suporeks kręcony
bez normy przez Gienia na budowie/, jak stropy robią /np stropy z
gotowych płyt pękają na łączeniach/, jak dokładnie układają
styropian i ocieplenie dachu /po co mi zimne łaty na ścianach i
wyższy rach za gaz/,czy na dachu jest folia/papa i ceramiczna
dachówka /blacha tak dudni w czasie deszczu że nic w środku nie
słychać/, obróbki i izolacje na balkonach/tarasach itp
potem przychodzi pora na wnętrze:
- okna/drzwi - czy jakaś znana firma czy nie, z czego i jak wykonane
co/woda/gaz, z czego tynki wewnętrzne, jak jest wykonana
elektryka /od czasu gdy o malo nie zabil mnie prad bo łączenie kabli
było w gniazdku i gniazdko wcześniej na tym samym kablu odkęciły się
jakieś kable/
ogólnie na estetykę wykonania /rury i kable w pionie lub poziomie a
nie na skos czy w fale dunaju, ściany pionowe - przypnij do sznurka
kamyk i przyciśnij wysoko do ściany/
jak mi sie podoba to papiery:
- pozwolenie, własności, propozycje umowy wstępnej i właściwej,
terminy, - ale to bardziej prawnik nie ja
to tak po krótce
z autopsji widzę że sprzedawcy prowadzą do domów które są najlepiej
wykonane i czasem warto użyć wybiegu żeby zobaczyć co się chce.
Ja mam sprawdzony w 90% patent - 1 raz idziesz z kimś z biura
sprzedaży, potem zaopatrujesz się w kask - chyba ze widzisz ze nie
chodza w kaskach- i taką deseczkę z klipsem z kartkami papieru i
pewnym krokiem /z kaskiem na głowie i papierkami w ręku/ idziesz na
budowę /na wszelki wypadek warto zapytac się 1 razem o nazwę jakiejś
firmy robiącej np dachy - jakby cie ochrona spytała ktoś pan - to
mówisz z np heniek investment od dachów jestem aa i polecam gumowce -
w miejscach nie pokazywanych najczęściej jest błoto po kolana/. jak
już jesteś na budowie to pies z kulawa nogą się najczęściej tobą nie
zainteresuje i możesz zobaczyć "od kuchni" jak budują.
tak zwiedziłem okolicznych developerów /tylko w 1 czy 2 przypadkach
pytali cie kto ja/. aaa i patent nie dziala na malych budowach - tam
sie znaja z wiedzenia.



Temat: "nowa podstawa programowa" - I klasa :(
Przeczytałam posty po "łebkach" i postanowiłam napisac kilka słów na
temat.
Mój syn jest z rocznika 2001-skonczył zerówkę-z wynikiem takim ,ze
czytac umiał tyle co przed,i pisac się nauczył wiecej.Poniewaz jego
siostra uwielbia matematyke- i tak jedno przy drugim nauczył sie co
nieco-dodawanie do 20tu, mnozenie w małym zakresie,odejmowanie.
Większośc osób tutaj zapewne pamięta,ze moje dziecko miało problemy
z adaptacja w klasie i klase pierwszą (W STAREJ WERSJI PROGRAMOWEJ)
kończył w klasie przyoddziałowej-tam raczej jako takiej nauki nie
było-tzn miał podręczniki Wesoła Szkoła - mial
zadania,oceny ,nauczył sie lepiej czytac, dodawac i odejmowac w
pamięci,pisac ze słuchu krótkie dyktando i takie tam.W tej klasie
jednak wiekszość czasu poswiecano na zachowanie, na nauczenie sie
panowania nad sobą i takie tam rózne.Mój syn zdiagnozowany przez
kilku lekarzy ma ADHD a zdiagnozowany przez innych kilku lekarzy ma
jedynie zaburzenia zachowania -i dlatego wolalam aby nauczył sie w
inny niz tradycyjny sposób współpracowac z rówieśnikami.
Od tego roku szkolnego zapisałam syna do szkoły integracyjnej-ale
nie bylo miejsc w drugiej klasie,zatem postanowiłam ze będzie
powtarzał klasę pierwszą jeszcze raz.Oczywiście to wszystko
konsultowałam z nauczycielem,terapeutą,psychologiem i psychiatra
prowadzącym.W między czasie weszła nowa podstawa.
Z jednej strony sie cieszę bo syn nabierze pewnosci siebie,ze uda
sie mu nadrobic to czego nie nauczył sie ,podciagnie sie w
czytaniu -no sami wiecie - powtórka nikomu nie zaszkodzi-nie mam
wygórowanych chorych ambicji ze ojej co on bedzie robił ,powtarzał
zerówke jeszcze raz,ze bedzie sie nudził itp.Gdybym kierowała sie
jego znajomoscią materiału -to spokojnie syn nadaje sie do klasy
trzeciej a nawet i czwartej ( dowodzą tego badania w ppp).
Wiekszość takich "zdolnych dzieci" w klasie 4tej czy piątej
niestety nie sa juz geniuszami-to,ze w zerówce umieją czytać i
pisac nie oznacza ze są nad innymi-bo w klasach starszych moga być
matołami do kwadratu.
I ta jak napisala bazylea-powtórki sie przydadzą-a napewno nie
zaszkodzą.
Zaszkodzą -rodzicom którym sie wydaje że ich dziecko to niewiadomo
co -orzeł ,bo w klasie pierwszej ślaczki?skandal?
Niech jedna z drugą obejrza zeszyty szóstoklasistów -jakie fale
dunaju w liniach,jakie kulfony-a moze te slaczki czemuś jednak
poslużą.Moze warto póżnej dowiedziec sie kim był Kopernik-lecz w to
miejsce doskonalić sie manualnie?

Jest jednak jedna rzecz która mnie martwi- moje dziecko bedzie o 2
lata starsze od innych-fakt jest 5 dzieci w klasie
(sześciolatkowie) reszta to 7 latkowie i troje osmiolatkowie. (mój
z początku roku to juz prawie 9,cio
Ksiazek nie widziałam -Gra w kolory'- nie wiem co zawiera-ale nawet
jeśli materiał z przedszkola uważam ze nie zaszkodzi.
w Latach 70tych i 80tych mnożenie to od klasy 4tej dopiero bylo ,a
potęgi w 6tej-podobnie jak fizyka .
Więc autorko nie pisz ze potęgi w klasie pierwszej robiliście-chyba
ze liceum




Temat: Precz z wegeterianami
jetka jednodniowka
odpowiadam:

Teroretycznie moglbym odpisywac zgodnie z bezkrytycznie przyjetymi
zasadzmi ortografii a na dodatek blokiem tekstu ktory na ekranie sam jak
modre fale dunaju splywa magicznie do nastepnej linijki ale niestety
wystepuje tu element dwojaki po pierwsze nie wierze w to ze komputer
naprawde bedzie wiedzial jak i gdzie przeniesc moje slowa do nastepnej
linii a pozatym oczywiscie moja pamiec jest jak pamiec ujawnionej juz w
temacie jetki jednodniowki ktora jednak wspaniala pamiecia grzeszyc nie
moze i chocby pamietala gnida cale swoje zycie to i tak pozytku z tego
zadnego nie ma na drugi dzien wiec nawet odszukanie w tekscie
framentu napisanego przeze mnie samego jest sprawa tak trudna ze
musialem wprowadzic system wizualnych referencji a te oczywiscie jak na
artyste przystalo musialy sie obrocic w perwesyjny sposob przedstawiania
slow na ekranie w zmanieryzowany sposob no i oczywiscie doprowadzaja
czasem do komentarzy podobnych twojemu ale tylko do czasu gdy jakis
na przyklad perla ze snajpersztajnem zaczna sie wodzic za lby tu na forum
i cytowac w sposob ekscesywny ze swoich i cudzych wypowiedzi pakujac
absolutnie wszystko razem z rodowodem ich psow do jednego watku a
nawet do jednego postu i po kilku takich tasiemcach dopiero nabieram
pelnego uznania dla swojego geniuszu ktory spowodowal ze forma
zatriumfowala nad trescia w moim osobistym skromnym przypadku
jednakze zostala jak sam slusznie zauwazyles zidentyfikowana z moimi
wypowiedziami i mam nadzieje ze wiekszosc ludzi czytajacych moje
wypociny po prostu bedzie sie zachwycala elegancja formy o wiele
bardziej niz na przyklad tym ze nie mam nic do powiedzenia ale o tym
porozmawiamy kiedy indziej bo juz mi atrament wysycha w klawiaturze i
jakos sie czuje dziwnie i nieswojo w tej tak dla mnie niezwyczajnej formie
odpowiedzi wiec zanim wybuchnie mi glowa od tych mnogich liter ktore
wlasnie do ciebie wysmazylem pozwol iz wroce do sposobu wyslawiania
seie ktory nie powoduje u mnie bolu glowy a za zrozumienie mnie z gory
cie dziekuje.

a tera do dziela

ok - zgadzam sie z tym co mowisz
do pewnego stopnia

sa tacy wegetarianie
ktorzy w mysl milosci do zwierzat
odetna ci glowe

kazda grupa spoleczna
ktora jest pod uciskiem
zyskuje moje poparcie

kazda grupa spoleczna
z tych co raz kiedys byly uciskane
a teraz to oni moga dokopac innym
zyskuje moja pogarde

niezaleznie od tego czym i kim sa

i widzisz w tym momencie doszlismy
do zarzucanego mi przez ciebie
wojujacego antysemityzmu

ani go kiedy mialem
ani bym sie nie spodziewal
ze moze istniec

ale jak sam napisales
zaczyna sie od napisu
palenie szkodzi
a dochodzi do absurdow

co wcale nie znaczy ze wegetarianizm jest zly
lub na przyklad zydow trzeba zagazowac

nostromo




Temat: jak TO sie zaczelo...
Witam wszystkie chustowe mamy :)
Moja przygoda się zaczęła, kiedy jeszcze byłam w ciąży. A że ciąża była
zagrożona i musiałam leżeć, to całe dnie buszowałam po internecie w
poszukiwaniu wyprawki dla dziecia. Uwielbiam wszelkie wynalazki i na allegro
znalazłam premaxa. Polowałam tylko na jakąś okazję, nie spieszyło mi się, bo
termin miałam na luty. Na moje i Małego szczęście pod koniec listopada 2006
trafiłam na allegro na aukcję Mysi a potem na jej stronę. Zachwycona zdjęciami
Felixa napisałam do Mysi z prośbą o jednobarawną, czerwoną chustę - odpisała,
że nie ma problemu. Wtedy była promocja ze szmatką ciamkatką, domówiłam jeszcze
plecaczek i na początku grudnia przyszedł do mnie piękny hoop :) paris (Dzięki
jeszcze raz Kasiu). Oczywiście od razu wzięłam się do nauki wiązania i tu
klapa... nie chciał mi wyjść żaden z tych zaawansowanych węzłów przesównych czy
jak one się tam nazywają... Myślę, porażka - kasa wyrzucona w błoto, bo nie
umiem sobie poradzić z tymi metrami materiału.
Chustę porzuciłam.
Mały urodził się 27 stycznia 2007 i ciągle nosiłam go na rękach - nie dlatego,
żeby się tego domagał :) po prostu mnie szkoda było go odłożyć choćby na
chwilę, bo przecież tak szybko rośnie, więc nie mogę przegapić ani chwili :)
Z czasem robił się coraz cięższy :) i w końcu mąż mi wjechał na ambicję, że
potrafię tylko wydawać pieniądze na głupoty, których później nie używam.
Uparłam się i w końcu nauczyłam się wiązać kieszonkę. Mały był umiarkowanie
zachwycony, ale specjalnie nie protestował. Za to ja odkryłam, że chusta to
jest to czego nam było potrzeba. Węzeł przesówny też nie jest nieodzowny, bo
wystarczy zawiązać zwykły supeł :) - wersja dla blondynek.
Trafiłam z jakiejś sygnaturki na to forum, przeczytałam, że Mysia przyjeżdża na
warsztaty. Zapisałam się na 15 maja i nauczyłam się wiązać podwójnego x :)
Niestety połknęłam bakcyla - dzieci tak ślicznie wyglądały zamotane w
różnokolorowych chustach, że ... musiałam rozszerzyć moje zasoby chustowe. Na
aukcji upolowałam używaną nati fale dunaju, a donkaczka wylicytowała dla mnie
na niemieckich aukcjach didymosa eva. Już się nie mogę doczekać, kiedy
przyjedzie do Polski :) Czuję, że na tym się nie skończy, bo marzę jeszcze o
delhi... i jakiejś chuście w kwiatki :)
Mały już polubił chustowanie i dzielnie podlewa z mamą działkę o 6 rano :) i
wieczorem - chwilowo w ciągu dnia jest za ciepło na motanie, chociaż czasem nam
się zdarza na wypady do sklepu, no i po domu :)
Mały waży już ponad 7 kg i tylko boję się, żeby za szybko nie urósł, bo będę
musiała postarać się o kolejnego lokatora do chusty :)
Pozdrawiam,
Kasia (Mateusz 7lat, Tymoteusz 3,5 miesiąca)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 215 wypowiedzi • 1, 2

    Linki