Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fajne sklepy z ciuchami





Temat: Ciucholandy
fajne ciuchy można znaleźć w ciuchlandzie na przeciwko cmentarza na Lwowskiej.
Nie wiem jak nazywa się ten sklep, ale to jest ten budynek, gdzie na dole jest
sklep ze sprzętem RTV, a na górze ciuchland





Temat: Jaki wiek dziecka wybrac?
zalezy jakie ciuchy. Bo mozna kupic taniej np w PRIMARKu czy jakos tak to sie
nazywa, mozna tez kupic markowe ciuchy. Sklepy podobne jak w Polsce-zara,
H&M,River Island,ESPRIT itd, dodatkowo Gap i wiele innych. Za jeansy- od 30-60
(w GAP), buciki sa fajne LACOSTE- okolo 65 GBP,





Temat: stroje ciążowe , gdzie?? bardzo proszę o pomoc
sklep w Pasażu Grunwaldzkim,
na ul. Łokietka- salon mody ciążowej Gineka (ten salon w nazwie to tak na
wyrost, ale fajne ciuchy) i tuż obok przy ul. Rydygiera



Temat: Czy na rynku jest duzo ludzi?
Czy na rynku jest duzo ludzi?
Mam pytanie,chcialbym w Dzierzoniowie otworzyc sklep z moda mlodziezowa,fajne
ciuchy w super cenie.Czy myslicie,ze rynek to dobre miejsce na lokal?Dzieki
za opinie.



Temat: GALERIA LODZKA do -70%...
>Ja mysle,ze w GALERII jest wiele fajnych sklepow gdzie mozna kupic COOL t-
>shirty np:house,New Yorker,Zara...

A ja mysle ze najlepsze ciuchy sa w Tesco....:-) Galeria śmierdzi. Pietryna
rulez!!!!




Temat: Mazovia - oficjalny wątek
mam nadzieję że będzie jeszcze gdzieś sklep osobiście mój ulubiony, z fajnymi
ciuchami za stosunkowo niewielką kasę czyli Franco Feruzzi. A może gdzieś już
jest tylko o tym nie wiem?




Temat: Idiotyczne wypowiedzi w teleturniejach
kilka lat temu w familiadzie był taki motyw:
kiedy młodzież idzie do sklepu i widzi fajny ciuch, co wtedy mówi?
koleś odpowiedział: happy
:]
pozdro



Temat: DECATHLON
całkiem niezły sklep, dobrze że powstaje
czasem w Wawie robię tam zakupy. Mają fajne ciuchy dla nieco za wielkich
facetów i nie chodzi mi o dresy a o normalne szmaty w których nie wygląda się
jak ciota.



Temat: czego Wam brakuje w Świeciu ?
czego Wam brakuje w Świeciu ?
Świecie to niemałe miasto,ale jednak nie wszystko można tu kupić.Ja np. nie
zawsze znajduje dla siebie jakieś fajne ciuchy i wtedy jadę do Bydgoszczy
albo Torunia.Jakich sklepów brakuje Wam w mieście?



Temat: Gdzie na Riviere:Paralia,OlimpicBeach,Loeptokaria?
Dzieki za informacje. Przyznam szczerze ze wlasnie po zabawe wybieram sie na
Riviere. Moze znasz jakies fajne lokale, dyskoteki, tanie sklepy z ciuchami itd
warte polecenia.
Z gory dziekuje.



Temat: Zakupy ciuchowe
niestety - głównie do w-wki :) Lub w ciucheksach lokalnych:P

ale jest kilka (jakieś trzy) sklepy w których są nawet fajne ciuchy.




Temat: Znasz? Podaj proszę!
W Gdańsku są dwa sklepy. Oba w centrum. Jeden jest w Wielkim Młynie a drugi też
niedaleko ale zabij ulic nie pamiętam. Ten w Wielkim Młynie ma trochę fajnych
ciuchów niestety wszystkie pioruńsko drogie. Bieliznę też mają ale mały wybór.



Temat: a ........?
hej
w necie jest fajny sklep www.happymum.pl - duuuzo raniej niz mothercare no i
ladniejsze sie te ciuchy wydaja... ja zamierzam tam zamowic takie spodnie w
panterke, ale chwilowo sie na stol splukalam

morepig + pasozytek (~20.02.2005)




Temat: Który ciucholand wedug was najlepszy w Ciechanowie
Ja polecam całkiem nowy ciucholand przy "Twoim Sklepie" (kiedyś REMA1000)vis a
vis parkingu. Fajne ciuchy, markowe, można wyszukać koszulę od Diora albo
spodnie od Marks&Spencera...Zobaczcie sami. Dostawy są co drugą środę...



Temat: A pamiętacie HOFFLAND?
A pamiętacie HOFFLAND?
Sklep firmowy Pani Barbary Hoff w Centrum Warszawy. Ustawiały się długaśne
kolejki przed otwarciem. Zawsze były fajne ciuchy.




Temat: KOBIETA na Teneryfie
KOBIETA na Teneryfie
....co fajnego można kupic na teneryfie? Jaką pamiatkę warto przytargać ze
sobą do Polski????

Jakie są ceny w sklepach?? ciuch? kosmetyki? Co mozna kupić tam czego nie
kupię w Polsce?????

pozdr.

Anika



Temat: Jaki sklep na Sienkiewicza???
Dość już sklepów dla kobiet :P ale tak na serio to jak już chcesz otworzyć to
coś czego w Kielcach jeszcze nie bylo!Może jakis sklep znanej marki z fajnymi
ale nie za bardzo drogimi ciuchami!



Temat: sklep/firma KIT - damska odziez?
sklep/firma KIT - damska odziez?
Witam,
czy kojarzycie sklep/firme KIT? Widzialam na allegro ciuchy
damskie
fajne tej firmy i w Polsce nie moge jej zlokalizowac...Pomozcie
prosze, gdzie szukac?
Z gory dziekuje i pozdrawiam




Temat: Ciuchy NIKE'a
Ciuchy NIKE'a
Czy znacie jakies sklepy, miejsca, gdzie moge zdobyc fajne oryginalne ciuchy
NIKE'a? (oprócz molochów handlowych). Albo może wiecie gdzie nabyć ich
katalog?
Dzięki z góry.




Temat: Sklep FaBo. Co o nim myslicie?
Sklep calkiem fajny moim zdaniem. Ciuchy w dosc przystepnej cenie, tylko czasami jak sie przyjdzie to zamkniete i lepiej przychodzic w niedziele niz w tygodniu, bo ta panienka srednio sympatyczna. Ale ogolnie z samych rzeczy jestem bardzo zadowolona, wiec polecam sprobowac.



Temat: Sklepy z odzieżą ciążową
W sklepach sieci GEMO (np. przy 3 Stawach w Katowicach) jest też dział z
ciuchami ciążowymi i mają bardzo fajne te rzeczy.



Temat: Polki straciły gust - ubierają się okropnie!!!
wasza_bogini napisała:
> nowy york,londyn i paryz to sa wyspy na morzu
> sredniactwa swiatowego.

2 lata temu bylam w NY. Kupilam sobie pare fajnych ciuszkow.
Przylecialam do Wawy i co? I w polowie sklepow DOKLADNIE takie same ciuchy
(tylko ceny wyzsze!)




Temat: Wyprzedaze
Ja kocham wyprzedaze, bo uwielbiam miec pelno ciuchow, ale nie wydawac
fortuny !!!
Niestety wracam juz jutro do Francji, ale w weekend jedziemy do Paryza, to
rezerwuje sobie sobote na lazenie po sklepach i szukanie okazji fajnych
zakupow!!! Juz sie nie moge doczekac !!!!



Temat: ubrania ciążowe we wrocławiu - gdzie?
Jak byłam w ciązy kupiłam fajne sukienki( raczej nie do pracy) w sklepie z
indyjskimi ciuchami na pl. Grunwaldzkim, jedna była po prostu szeroka a druga
specjalnie dla kobiet w ciązy.
Ania



Temat: Chicagowskie secondhandy
Tak, tak, te sklepy na Belmont i Clark fajne sa... Tyle ze ciuchy stamtad to
raczej dobre na wystepy w bardzo waskim gronie ;)



Temat: Leć do Biedronki :))))))
Ach ten nasz Giks ! bieda po kieszeniach? wiesz co ja mam na to sposob:zawsze
po wyplacie odkladaj sobie do roznych kieszeni np.spodni,kurtek po 3 do 5 zl. i
pozniej jak juz wydasz wszystka kase z portfela to bedziesz sie bardzo cieszyc
z odkrycia jakiego dokonalas wlasnie w spodniach czy kurtce - to naprawde
dziala ;)Jesli chodzi o sklepy typu biedronka czytaj powyzej tych swietych
400m2 to wiadamo jaka jest tendecja...bedzie i co raz wiecej.Jakie sa i w
przyszlosci tego konsekwencje wiemy wszyscy.Osobiscie staram sie wspierac
polski kapital..nie wie akurat cos porobilo w B.czy dalej jest tam 100%
polskiego? jesli mozecie to chodzicie do sklepow polskich nawet waszego sasiada.
Kapital ze sklepow takich jak Geant ,Tesco., Cash&Carry zosstaje bezpowrotnie
wypompowany z kraju.Czesto te sklepu nie placa wielu podatkow lub placa b.male.
Napewno wiecie dlaczego....acha wiem ze znajduja tam prace polacy czyli sasiad
i kuzyn(dostawca) ale...wlasnie czesto jest tak z pozycji odbiorcy (na taka
skale) zaniza ceny i powstrzymuje wyplate przez kilka miesiecy.Nie bede sie tu
juz rozwodzil na innym aspektami tegoz dzialania bo napwno wszyscy je znaja.
Moje podsumowanie i podejscie: wszystkiego ale z umiarem. Sklepy powyzej 400m2
poza centrum lub nawet na obrzezach,ulgi dla polskiego kapitalu a niego dla
zagranicznego.
Problem 1,50 - Haslo biedronki to bylo cos takiego: "u nas najtaniej" nie
pamietam.Znana wszytkim polityka marketingowa stosowana tylko na poczatku
dzialalnosci sklepu, przyzwyczaic klienta - tanio- przyzwyczajony klient
przyjdzie pomimo malych podwyzek. Podkreslam nie generalizuje...klient ktory
chce oszczedzic 5 gr na danym produkcie pojdzie gdzie indziej ale przepraszam
ile jest takich osob??? sami sobie odpowiedzcie.Zatem dla sklepu w skali jego
obrotow przy podwyzcze na kazdym produkcie jest to b. duzo a my tego az tak nie
zauwazymy.

Jesli zeszlismy juz na sklepy...macie jakies fajne z ciuchami? kobietki?
panowie?
Ja uwazam jest lepiej ale dalej w gorlicach takich z prawdziwego
zdarzenia...moze macie jakies swoje ulubione? ja preferuje
na "americanos" "Big stara" czasem mozna cos fajnego znalesc choc generalnie i
tak kicha...zastrzegam ze nie kupuje tylko tam ale tam jest wiecej
intersujacych mnie rzeczy.




Temat: Bielsko-Biala-buciki, gdzie?
No więc najpierw polecam sklep z obuwiem dziecięcym w okolicach "Klimczoka" w
centrum. Sklepik znajduje się przy drodze prowadzącej na parking na
dachu "Klimczoka". Jadąc od "Sfery" przez most trzeba skręcić w ulicę Cyniarską
(pierwsza możliwa w prawo) i zaraz na samym jej początku przed parkingiem w
prawo. Sklepik znajduje się w ciągu budynków po prawej stronie chyba jako drugi
albo trzeci za TP S.A. Właściwie są tam dwa sklepiki naprzeciwko siebie. Ale to
ten po prawej. Mówiąc szczerze to głównie tam zaopatruję sie w buty dla mojego
dziecka (obecnie już 4 lata) i tylko oraz zdarzyło mi się kupić buty gdzie
indziej.

Drugi sklep to typowo obuwniczy z dużym wyborem bucikiów dziecięcych na rogu
ul. 11-go Listopada i Szkolnej. Idąc ul. 11-go Listopada od hotelu "Prezydent"
to znajdziesz ten sklep lewej w jej końcowym odcinku.

Jeśli z kolei zależy ci na super markowych butach i ciuchach i forsa nie gra
dla ciebie roli, to jest fajny sklep na ulicy Komorowickiej, niedaleko
skrzyżowania z ul. 11-go Listopada. Idąc od hotelu "Prezydent" mijasz Plac
Wojska Polskiego, potem po lewej stronie księgarnię i dochodzisz do tego
skrzyżowania. Skręcasz w lewo i sklep znajduje się jakieś 30 m dalej na tej
ulicy (Komorowickiej) po prawej stronie. Ciuchy i buty fajne, ale ja tam nie
chodzę, bo nie na moją kieszeń (np. Naturino za 300 zł).

Oprócz tego w Klimczoku na trzecim piętrze tuż obok windy tej od strony rzeki
jest też stoisko obuwnicze (także obuwie dziecięce) oraz na I pietrze na
stoisku z ubraniami dziecięcymi tuż obok zabawkowego (przy drugiej windzie).

Jest jeszcze kilka innych, jak byłabyś zainteresowana to poszperam w pamięci i
napiszę.
Pozdrawiam
ATA (rodowita bielszczanka)



Temat: luppeksy
Wszyscy jestescie barany, ze dajecie sie wypuszczać Renatce...
Ta gęś rzuca wam polowe rękawicy, a wy to traktujecie jak słynne dwa miecze. A
po cholerę?
Ludzie, Renatka, to dziewuszka z Częstochowy, jeszcze bardzo młoda (najwyżej 20-
letnia) mocno cierpiąca w Wielkiej Warszawie na kompleks pochodzenia z
powiatowej jasnogórskiej mieściny (co skrzętnie usiłuje skrywać, pomijać,
najlepiej zapomnieć, skąd pochodzi). Jednak raz na dwa tygodnie przyjeżdża do
ojców po kaskę na przeżycie i wałówkę (domowy pasztet, pieczony kurczak, smalec
w słoiku i tym podobne zestawy, które każdy przeciętny student przywozi z
wizyty w domu, bez względu na to, czy studiował 20 lat temu, czy obecnie, a
które to żarełko pozwoli mu przeżyć co najmniej tydzień bez naruszania
szczupłego portfela...
Albo też Renatka to niedawna absolwentka, szukająca w stolicy dobrej roboty,
zaczynająca się właśnie piąć po szczeblach kariery: mieszka w warszawskim M-2 z
pięcioma dziewuszkami, takimi jak ona, tyle że co dwa tygodnie tamte jadą do
Lubartowa, Piły i Pcimia Dolnego, a Renatka do Częstochowy...
A ze Renatka dopiero się zaczęła piąć po szczeblach wymarzonej kariery, to
zarabia grosze, przynajmniej jak na stołeczne standardy, ale spróbujcie
zrozumieć, Forumowicze, że są to warszawskie grosze, które pozwalają jej czuć
tę leciutką nutkę pogardy wobec frajerów co pozostali w częstochowie i buszują
po ciucholandach...
Renatka nie pozbędzie się zaścianku, choćby włożyła na siebie ciuchy
najlepszego projektanta na świecie (czyli wielkiego Giorgio...) Zawsze ją
zdradzi to zaściankowe spojrzenie i zaściankowy kompleks. Moja kobieta zostawia
w różnych Caterinach i Hexelinach (nie bardzo wiem, jak się pisze te babskie
nazwy) czy u Zienia sporo kasy, a równocześnie z pasją buszuje po ciuchach. Ale
to nieważne. Ważne to, że do głowy by jej nie przyszło by kogoś oceniac. Bo to
aroganckie.
Renatka popełnia żałośnie prostolinijną prowokację; obśmiewa wpisy, a Wy prostą
wajchą odwracacie sytuację, "skoro nie kupuje w ciucholandach, znaczy - kupuje
w markowych sklepach...". Wierzcie - nie kupuje. I tu mówi prawdę: nigdzie nie
napisała, ze ma kupe kasy. To taka naiwna przewrotność, ale jak widać
skuteczna. Weźcie, odpuście, bo szkoda Waszego czasu na tę dyskusję.
Marcin
ps. A jeśli chodzi o ciuchy, to moja Kaśka mówi, że fajny sklep jest w I Alei w
podwórku i koło apteki na Faradaya.




Temat: Lista najlepszych i najgorszych szmateksów w Bytom
nr.1 jak dla mnie to na ul. Wyczółkowskiego w dawnych zakładach mięsnych -
lumpex i na wagę i na sztuki. Wybór ogrooomny. Obsługa ok.

1a. Moniuszki koło opery - wybór był duży na początku - traz już rzdziej jest
coś fajnego ale mają fajne przeceny

2 Skandynawskie na dworcowej i katowickiej (dawno nie byłam na katowickiej wiec
może już go tam nie ma..)

3. dwa inne na dworcowej - w bramie kolo rossmana i drugi koło hi-fiku - są
nieźle położone i zaopatrzenie niczego sobie

4 Browaniana - wejście od tyłu od webera za sklepem meblowym - 3 piętra
ciuchów - kiedyś miał swoje 5 minut ale teraz powoli odstaje...

5.dwa w miechowicach - koło solarium i fryzjera - po schodkach na dole. NIezłe
okazje - super gatunek ale wybór mały; drugi koło hali targowej (kiedyś
zoologiczny) - nowy - jeszcze nie wyczaiłam kiedy mają dostawy

6. Stroszek - jeden na tetmajera koło adm-u i drugi w budynku lewiatana
(niedaleko pętli) - takie osiedlowe drobiazgi ale własnie dlatego można wziąć
przymierzyć, oddać. Umówić się na grzebanie na zapleczu itp :)

A zupełnie zdyskwalifikowałam:
1. Przemysłowa - wielka hala koło boiska szkoły. Wszytsko na wagę - kurz,
zimno, syf, obsługa marna, drogo.
2. Róg przemysłowej i niedźwiadka-okulickiego - coś powstało na
miejscu "miliona ciuchów" - uciekłąm z karaterm - mają jakiś tragiczny środek
do odkażania.
3.Powstańców Warszawskich - przy wylocie moniuszki - mało, byle jak, obsługa
niezainteresowana

Musze jeszcze sprawdzić ten naprzecie Supersamu - faktycznie coś nowego.
Piszcie jeszcze o seoich lokalnych, osiedlowych lumpkach :)




Temat: wczoraj wróciliśmy z teneryfy....
Przykro mi, ale po Wyspie poruszałam się samochodem albo autokarem z biura
podróży. Sieć autobusów jest bardzo dobrze rozwinięta i nie ma problemu
dostania się do większości miejscowości. Na pewno z Candelarii do Santa Cruz
lepiej pojechać autobusem, bo to duże miasto i nie ma sensu żeby samochód "się
marnował". Ja mieszkałam w Las Americas (wraz z Los Christianos główne centrum
wypoczynkowe na Wyspie) więc np. do Loro Parku (czyli do Puerto de la Cruz)
kursował specjalny autobus. Pewnie zatrzymuje sie on w Candelarii. Z Puerto de
la Cruz niedaleko jest do La Orotavy (warto tam pojechać). Dostanie sie tam
autobusem nie powinno stanowić problemu. Chyba, że utkniecie w Loro Parku na
cały dzien co nie jest wcale trudne to do La Orotavy możecie nie zdążyć. Jeżeli
wynajmiecie na tydzień samochód to do zwiedzenia najważniejszych miejsc powinno
wystaczyć. Candelaria to bardzo dobre miejsce na wypad zarówno na północ jak i
na południe. Od Las Americas aż do Puerto de la Cruz ciągnie sie autostrada,
więc przejazd nie zajmuje zbyt dużo czasu. My za pierwszym razem mieliśmy
samochód na 3 dni i za drugim też i w zasadzie to wystarczyło. Oprócz tego
byliśmy na kilku wycieczkach z biura podróży. Na południu oprócz miejscowości
wypoczynkowych nie ma nic w zasadzie ciekawego. Wszystko co ciekawe jest w
północnym paśmie. No Teide jest w śroku i Masca na zachodzie (ale północnym).
Nie twierdzę, że południe jest złe, do plażowania najlepsze, ale jeżeli
nastawiasz sie na zwiedzanie Wyspy to na południe jeden lub dwa dni wystarczą.
W Los Cristianos i Las Americas (obie miejscowości sa połączone nadmorska
promenadą) jest dużo fajnych knajpek i sklepów z elektroniką. Jeżeli lubisz
Bennetona to pomiędzy Los Cristianos a LA jest taki ich defekt, gdzie za parę
euro możesz trafić fajne ciuchy.
Wysłałam Ci zdjęcia, ale wróciły do mnie bo plik był za duży. Podziele go i
wyslę jeszcze raz, jak zdążę to jutro albo dobiero w poniedziałek po świętach.



Temat: POCZEKAMY NA GALERIE CENTRUM...
Gość portalu: jurek napisał(a):

> Własnie w tym problem ze u nas nie ma za duzego wyboru...I mlodziez w moim
> wieku (tj.16 lat) bardzo narzeka na brak porzadnych sklepów.

Młodzież w moim wieku ( tj. 12 lat starsza od Ciebie :-) ) też narzeka.
Ale tu nigdy nie będzie porządnych sklepów , i nie wierz , że centrum ECHO coś
zmieni. Zauważ ile sklepów w Realu się już zmieniło na inne (czyt. tańsze).
Po prostu właściciel sklepu woli kupić 10 rzeczy po 100 zł w detalu niż 3 po 300
zł , bo te drugie muszą bardzo długo czekać na nabywcę, bo niewielu nabywców stać
na taki wydatek. A jeśli czekają (te rzeczy na nabywcę) to nie ma obrotu i nie ma
zysku i sklep pada. Ludzie z pieniędzmi nawet nie wybierają się tu na zakupy bo
nie ma po co.
A jeśli chodzi o młodzież w Twoim wieku , to nie powina narzekać, bo sama jeszcze
nie zarabia pieniążków i jeżeli będą porządne sklepy to znaczna większość Twoich
rówieśników będzie mogła posnuć się po takich sklepach i powzdychać , że super
ciuchy. Powiedz ilu Twoich kolegów z klasy kupiłoby sobie spodnie za 300 zł? I to
samo dotyczy starszych , nawet jeśli pracują , bo w Kielcach zarabia się 800 zł.A
w Warszawie pomijając że nie ma bezrobotnych których u nas jest pełno , to jeśli
ktoś pracuje to nie za mniej niż 1500 zł , i dlatego tam sklepy są. Było w Realu
4YOU , były w centrum LeeCooper , Diesel , 4YOU też , ale niestety padły. A
sprzedaje się tanie dziadostwo np. Big Star , który jest koszmarnej jakości , ale
w kieleckich warunkach jest uważany za spoko firmę bo to najdroższe rzeczy na
jakie stać kielczan. Dlatego sklepy mamy takie jakie mamy tzn. jakieś CCC , i
inne tzw. kiermasze taniego obuwia , albo "Wszystko po 4 zł" - w Wawce ludzie się
wstydzą wchodzić do "4zł" bardziej niż do ciucholandu w którym można jednak
czasem coś fajnego znależć. Jedyną szansą żeby były porządne sklepy jest to , że
wszyscy tutaj będą mieć pracę za uczciwe pieniądze . Takie sklepy napewno ktoś
otworzy , tylko musi mieć przynajmniej trochę szans na zysk.



Temat: Kupowanie ubrań
a ja uwielbiam zakupy ciuchowe. to mój nałóg prawie, mówię zupełnie serio. i
uwielbiam zakupy sama, bo rzadko mam okazję połazić z kimś (ale jak to się
zdarzy, to lecę z radością, bo doradzać komuś też lubię i znam się na
rzeczy :)) sklepy to mój raj, moja pasja.
uwielbiam wszystko to, co kojarzy się z tzw. "stylizacją", choć ja sama
wyglądam dość zwyczajnie i ubieram się normalnie. nooo, w miarę. zależnie od
nastroju potrafię czasem z siebie zrobić "niezłą babkę".
rozmiarówka mnie nie stresuje, bo mam ulubione sklepy, w których jest szeroki
wybór. kocham młodzieżowe ciuchy: bojówki, bluzki z napisami, kolorowe,
pstrokate zestawienia. dzikie dodatki, wielkie kolczyki, bransoletki :) itp. :)
ale raczej zimą tego nie robię, czekam na wiosnę/lato :)

klasyczne ciuchy, eleganckie ciuchy to dla mojego ciała i duszy męka. wielka
tortura. brrr. na szczęście nie muszę w nich chodzić. nawet na extra okazje
staram się wybierać rzeczy w miarę wygodne, luźne, z moim stylem.
marynarkę kupiłam 2 lata temu, i mialam na sobie doslownie kilka razy, choć
podoba mi się - ale czuję się w niej sztywno jakby...

jeśli jesteście z duzych miast, to polecam sklepy: H&M, C&A, KappAhl, Carry -
tam jest dużo do wyboru jesli chodzi o rozmiary. a wyglądają fajnie.
ja sama hołduję H&M + paru innym małym sklepikom. to wszystko moja pasja więc
lepiej nie będę się rozpisywać...

ps. własnie dziś miałam paskudnego doła, i kupiłam sobie bluzkę. jestem takim
własnie przypadkiem :)

ps.ps. oczywiście jedyne co uznaję, to wyprzedaże i przeceny, kupienie ciucha
po normalnej cenie to dla mnie absurd :)))




Temat: Maggi i inni - czyli nazwy z przyzwyczajenia
Może to trochę off-topic, ale nasuwa mi się słówko: bielizna. Czyli ciuchy białego koloru! Teraz, jak wiemy, bielizna nieczęsto bywa całkiem biała, zwłaszcza po długim noszeniu ;))

Druga rzecz to zeszyt, który pochodzi od slowa "zszywać". A jak często zdarzało się wam korzystać z zeszytów klejonych? (straszny badziew, dobrze, że już ich nie ma)

Ale to tylko takie językowe fiubździu... ;)

pozdrawiam - fajny wątek!

mock napisał:

> Maggi - czyli przyprawa do zup wytwarzana przez rózne firmy. Na każdą się
> mówi "maggi". Jestem do tego przyzwyczajony od wczesnego dzieciństwa, a nawet
> nie wiedziałem, że istnieje firma Maggi, dopiero niedawno ta firma mi to
> uświadomiła wchodząc ponownie na rynek polski. Ale jakoś wolę tę "fałszywą"
> maggi z Winiar, co wprowadza mnie w same kłopoty w sklepie - bo nigdy nie
> wiadomo jak o nią poprosić. Jak powiem "maggi" dostanę Maggi. Jak
> powiem "maggi z Winiar", to pani takiej zbitki nie rozumie, trzeba dwa razy
> powtarzać, ona i tak daje inną i twierdzi, że między nimi nie ma żadnej
> róznicy (jak nie ma jak JEST). Na zdanie "przyprawę do zup" baba szuka między
> oregano a pieprzem, po wskazaniu na półce mówi "aaaa.... no przecież maggi".
> Oszaleć mozna ;-)
>
> Kolejny przykład - "sklep monopolowy". Monopol na produkcję i sprzedaż
> alkoholu (a może w tych sklepach sprzedawano coś jeszcze???) dawno minął, a
> nazwa minąć nie chce - widzę coraz to nowe sklepy z takim szyldem. Co więcej
> jakoś niewygodnie powiedzieć "idę do sklepu z alkoholem". Mówimy więc
> elegancko - "idę do monopolowego", gdy idę po wódkę, a swojsko "idę po piwo" -
> gdy idę po piwo, nawet gdy w obu przypadkach idę... do tego samego sklepu.
> Paranoja.
>
> znacie jeszcze jakieś przykłady takich nazw?




Temat: Co warto zobaczyć we Wrocławiu?
libra.alicja napisała:

> Co zwiedzić?
>
> - Rynek - obowiązkowo. Latem tętni życiem, w ogródkach przed knajpami nie ma
> miejsc, teraz wygląda smutno, ale kamieniczki piękne i Ratusz wspaniały.
> - Ostrów Tumski - obowiązkowo. Niestety fasada katedry jest w remoncie, ale
> warto pospacerować po uliczkach, a po zmierzchu jest iluminacja, a na dokoła

>
> latarenki zapalane ręcznie przez latarnika.

Hmmm, skoro jest remont, to może nie ma teraz tej możliwości, ale może jest -
jeśli nie będzie padać i nie będzie strasznie pochmurno czy wietrznie, to
fajnie jest sobie wjechać na wieżę katedry - fantastyczny widok na całe
miasto. Można nawet z małym dzieckiem, bo taras jest bardzo dobrze
zabezpieczony.

> - Fajne restauracje narodowe: grecka, meksykańska, itd, wszystko w okolicy
> rynku (nie wiem gdzie będziesz mieszkać?)

Zwłaszcza bar meksykański na Rzeźniczej i Los Locos na Odrzańskiej (a może
Kiełbaśniczej, zawsze mi się myli

>
> Zakupy?
>
> W centrach handlowych, Galeria Dominikańska (5 min od Rynku), Renoma 10 min
od
> Rynku), tam są wszystkie firmowe sklepy.

I jeszcze Endo na Wita Stwosza. Ale w firmowych jest drogo, jeśli Cię
interesują raczej tańsze, dobrze zaopatrzone, to napisz, gdzie będziesz
mieszkać i co Cię interesuje (zabawki, ciuchy, buty), wtedy coś wymyślimy

> Życzę miłego pobytu we Wrocławiu, gdybyś miała jakieś pytania to pisz śmiało.
> A gdybyś wpadła w jakieś tarapaty lub potrzebowała pomocy kogoś miejscowego,
to możesz do mnie zadzwonić. Jak chcesz, to podami Ci na priva nr telefonu.

Dołączam się do życzeń i również służę pomocą, choć z racji pokaźnego brzucha
nie nadaję się na dłuższe wędrówki po mieście czy sklepach .

Mój adres gazetowy działa.

Pozdrawiam,
skarolina




Temat: Wyjezdzam Do kanady! Help!:)
co ty znowu belkoczesz?
jaka zolc, jaka opera? co to ma wspolnego z tym co napisalem?

to samo powie co drugi europejczyk w kanadzie (chyba ze przyjechal z jakiejs
wioski zabitej dechami) i prawie kazdy kanadyjczyk ktory byl kiedykolwiek w europie.
to sa ogolnie- znane fakty.
znam wielu kanadyjczykow ktorzy byli zachwyceni praga, wenecja czy nawet
gdanskiem. mowia o kafejkach, architekturze itp. smieszne jest wlasnie to ze
kanadyjczycy sami o tym mowia i potwierdzaja, a neofici tacy jak ty beda kur..a
najswietsi i "najbardziej kanadyjscy", udajac ze jest zupelnie inaczej. albo sa
takimi przyglupami ze nie widza naokolo siebie nic oprocz wlasnej d..y.
o wysokiej kulturze nic nie wspominalem, cos ci sie znowu poyebalo.

pisalem o sklepach. jak masz inne spostrzezenia to napisz.
jak nie masz zadnych to wloz rece do kieszeni i pobaw sie kulkami.

mam wielu kanadyjskich znajomych i jest dla nich oczywiste ze jesli chcesz kupic
dobra wedline to idziesz do wloskiego lub polskiego sklepu, sami chodza i poleca
do ktorego, jesli chcesz dobry samochod kupujesz niemiecki czy japonski, jesli
chcesz fajnie zaprojektowane meble to zamiawiasz je we wloszech (chyba ze wloska
podrobe w chinach, hehe).

ja osobiscie mam w kanadzie "swoje" sklepy z ktorych jestem zadowolony, choc
duzo lepsze zakupy robilem w usa nie wspominajac wlasnie o londynie czy
hamburgu. ale to niewazne poniewaz w tym momencie akurat zakupy na ciuchy nie sa
juz na liscie moich priorytetow.

akurat nie pisalem nigdzie o "european superiority" tylko o roznicach miedzy
miedzy. jesli dla ciebie wszystko jest takie same to wpyerdalaj papier toaletowy
zamiast sera zoltego.

jesli czegos nie rozumiesz to opanuj sie od przelewania swojego komentarza na
forum. jak napisalem: raczki do kieszonek i lap za kulki!



Temat: Kupowanie ubrań
Kupowanie ubrań
Horror... brr. Właśnie byłam z mamą na zakupach. Namówiła mnie na kupienie
garnituru w rozmiarze 42. Jeszcze rok temu nosiłam 38. Dzięki terapii
przestałam się tak przejmować swoim wyglądem. Ale dzisiejszy wypad zepsuł mi
humor całkowicie. Nienawidzę garniturów, marynarek, garsonek itp. kubraczków.
Mam traumę z młodości, kiedy to mama ubierała mnie w takie zbroje, ja się
temu poddawałam, podczas gdy moje koleżanki nosiły zwiewne, lekkie, sportowe
ciuchy. Teraz pracuję w urzędzie i wypadałoby nosić coś w tym rodzaju. A ja
chodzę w swetrach, bluzach. Trochę to rzeczywiście nie pasuje, ale ja się
tylkow takich ciuchach dobrze czuję. No więc raz na rok ulegam mamie i kupuję
garnitur, którego szczerze nienawidzę, nakładam od wielkiego dzwonu i wiem,
ze jest na te okazje potrzebny. Zobaczyłam się w lustrach w sklepie z każdej
strony (były cztery) i moje samozadowolenie prysło jak bańka mydlana. Dobrze,
ze nie pomyślałam o tym żeby się najeść na polepszenie humoru. Z drugiej
strony rzeczywiście ostatnio wszystko jest na mnie za małe i chodzę w jednej
bluzie. Bardziej się martwię, co będzie jak ją zniszczę, bo tuszuje dużo,
jest w miarę młodzieżowa. Niż tym co sobie ktoś pomyśli. Moja mama jest dla
mnie oczami innych ludzi, petentów, moich przełożonych, itd. Wolałabym, zeby
te oczy wciągnęły czasem na nos różowe okulary, puściły do mnie oko. Czułam,
ze nie będzie fajnie, na szczęście wybroniłam się z koszmarnego płaszczyka i
bluzeczki z klapeczkami ala Irena Santor (z całym szacunkiem). Pozdrawiam.
Napiszcie o swoich przeżyciach związanych z kupowaniem ciuchów, chyba nie
tylko ja się z tym tak męczę...



Temat: Chrzanów to żałosny pierdziwszew
wiesz co KUBUSC? może tobie potrzeba tylko większej przestrzeni i tłumu na ulicach
+ tłoku w pubach i droższego alkoholu + "nowości" z promocji markowych firm...
Gdybyś znał lepiej Kraków i ludzi z teg omiasta, to przekonałbys sie , z ewielu
z nich woalłoby mieszkac w zacisznym, malutkim Chrzanówku niż przepełnionym,
słynnym, głośnym krakowie... spróbuj w Kraku wyjśc na ogródek, poopalac sie,
odpocząć na leżaczku i zrobic grilla - no tak - okazuje sie, że Twój ogrodek ma
wymiary 12x2m, obok sa tory tramwajowe - ani cienia ani słońca ani ciszy...i
tylko:stustukszuru szurustukpku szrmrmmszrkkkkk... sprobuj w Kraku iśc do parku
i tam w spokoju posiedziec... sprobuj podjechac tramwajem albo autobusem w
pilenj sprawie z Huty do Bronowic... ok- życie nocne kwitnie pelna parą i jest
wielki wybór... wszęzie blisko... ale niektórzy ludzie z Kraka przyjeżdzaja do
Chrzanowa:
- do fryzjera, bo jest lepszy, tańszy i ma lepsze kwalifikacje
- zrobic zakupy, bo: tu sa tansze ciuchy, buty itp., a ponadto w małych
miasteczkach łatwiej
- do znajomych na grilla albo "pieczone":)
- odpocząć i oderwać się od codziennego, całodobowego gwaru...

Więc nie masz co narzekać... Jak Ci tu źle, to faktycznie jak najszybciej sie
stąd wynieś, bedzie mniej pesymistów w miescie! ale jak juz pobędziesz w Kraku
dłużje, to nie zaczynaj sie przechwalać jak to w Chrzanowie jets fajnie bo jest
dużo zieleni, cisza, blisko nad wodę..., brak kolejek i tłumów w sklepach po
"najświeższy towar" markowych...

A tak naprawdę - ciesz się, że jednak mieszkasz w mieście i że dojazd do
wiekszych miast jest dobry, bo co by było gdybyś mieszkał w "zapyziałej"
wioseczce (nie chcę tu obrażać żądnych miesakńców), gdzie jest jeden PKS (pod
warunkiem, ze sie nie zepsuje) na dzień, 5 sklepów i jedna główna ulica...

nawet jak nie masz znajomych - w chrzanowie i jego okolicach zawsze jest cos
ciekawego do zobacznia, odwiedzenia, zrobienia... Gdzieś coś sie dzieje...
trzeba tylko miec oczy szeroko otwarte i chęci do zabawienia sie w tym naszym
Cabanowie.

pozdrawiam all




Temat: przyczyny, co dalej
to ja pare rad praktycznych
moze cos z tego sie przyda

uczucia, jakie by nie byly, przychodza, mecza nas jakis czas, i MIJAJA (nawet
jesli potem wracaja znowu). Nawet te 'trwale' jak np. samotnosc. Nikt nie jest
maksymalnie samotny 24h/dobe, bo czasem ma przyjemnosc z tanca, czasem czyta
ciekawa ksiazke, czasem rozsmiesza nas kawal, czasem nawet gadamy ze znajomymi
i jest fajnie :) Stad rada praktyczna - jesli sie da, to przetrzymac. Wiem,
latwiej napisac niz zrobic, ale po paru takich doswiadczeniach jest latwiej
przetrwac - np. jestem fatalnie samotna (w moim przypadku: zmeczona, znudzona,
zaniepokojona i inn) a 2h pozniej jest juz lepiej. CZY NAJESZ SIE/ZWYMIOTUJESZ,
CZY NIE, KAZDE FATALNE UCZUCIE Z CZASEM MIJA. Spytaj sie: dam rade poczekac
dwie godziny? Dam rade? Mozesz nawet powiedziec sobie, dobra, to za duzo dla
mnie, nie wytrzymam dwoch godzin, ale postaram sie godzine. Jesli nadal bedzie
tak zle, to sie poddam, rozwaze B. jako rozwiazanie. Ale godzine sie pomecze,
postaram, zobaczymy.

W duzej ilosci przypadkow godzine pozniej juz nie jest tak zle. Wierz mi. Albo
jeszcze lepiej - sprobuj :)

druga sprawa - B. to faktyzcnie nawyk, jedno rozwiazanie na sto roznych
problemow. Mozesz wyrobic sobie inny nawyk, zamiast, albo przynajmniej na
poczatku OPROCZ bulimii. Taki jaki Ci bedzie pasowal... no nie wiem, np.
pomalowac sobie paznokcie. Zawsze jak jest bardzo zle, poswiecic te 20min na
paznokcie (lub cokolwiek innego co Ciebie akurat absorbuje). Wiem, ze brzmi to
glupio, ale hej - jesli dziala, to czemu nie. Mi pomaga lazenie po sklepach,
ogladam ciuchy, przymierzam, czasem mam wyrzuty ze to totalna strata czasu, ale
potem przypominam sobie - gdybym nie siedziala tu w sklepie, to bym jadla i
wymiotowala w domu! To tez strata czasu! Wiec juz wole lazic i ogladac ubrania.
Bardzo mnie to uspokaja.

Przez akis czas nadal pierwsza mysla bedzie LODOWKA, ale dodasz do tego
druga/trzecia mozliwosc i CZASAMI UDA SIE WYBRAC COS INNEGO i to juz jest
piekny sukces na poczatek. pomaga nawet lista rzeczy ktora lubisz robic, bo jak
B. depcze po pietach i kusi to latwo zapomniec ze przyjemnosc (nawet jesli nie
tak duza) sprawiaja nam tez inne rzeczy.



Temat: Przestrzeń potrzebna jak tlen
Mieszkanie podoba mi się, choć nie jest "łatwe"- 76m na dwóch poziomach nie robi takiego efektu jak ten sam metraż w jednym kawałku- wszak to dwie niewielkie kawalerki minus miejsce na schody (dziwię się, że jak facet lubi przestrzeń to zdecydował się na taki rozkład. 76m w modernistycznej przedwojennej kamienicy z dużymi oknami,minimum 3m wysokości, byłoby znacznie lepsze. Coś mi się zdaje że ta opcja, jak i wybór Białołęki jako idealnego adresu to kwestia ekonomicznej konieczności. ) Ale sporo w nim mi się podoba. Dolny poziom bardzo przyjemny, świeży, przez zastosowanie fajnego odcienia zieleni. Pewnie że nie jest to pomieszczenie dla paroosobowej rodziny, ale dla singla który nie przesadza z gotowaniem jest super. Fajne męskie wnętrze bez zadęcia i zbędnych ozdóbek, czyste w formie. Tę sofę to spokojnie zabieram do siebie! Bardzo dobra łazienka, ożywcze energetyczne zestawienie kolorów, też od razu widać że mieszka tam facet. Natomiast fatalna jest sypialnia: bez sensu udziwniona gipsowa wnęka, słaby kolor (może tak wyszło na zdjęciu , ale ta "malyna" jest fe). Szkoda że nie starczyło gościowi kasy na parkiet na górze, bo wykładzina zawsze trąci tandetą. No i fakt: przynajmniej w części "pracowej" przydałyby się jakieś książki. Jeśli otwarte półki wydają się za dużym galimatiasem (ja w swoim mieszkaniu mam schowane), polecam lekko matowe szkło sugerujące tylko zawartość biblioteczki. Mieszkanie bez książek faktycznie wygląda jak wystawa sklepu meblowego. Swoją drogą jak widzę taki lokal to nachodzi mnie pytanie: jak funkcjonować na codzień w takim wnętrzu? Na zdjęciu jest cudnie, ale co potem: gdzie prać, suszyć, czasami prasować, gdzie trzymać narty czy rower, gdzie wieszać ciuchy które się zdjęło z siebie a nie chce się jeszcze wrzucać do prania, gdzie trzymać odkurzacz, mop, gdzie powiesić mokrą kurtkę w której się przyszło z dworu etc etc. To chyba nie do rozwiązania: za Gierka wszystko chowało się w regałach i meblościankach które wyglądały potwornie i zajmowały pół mieszkania, teraz mamy super puste otwarte wnętrza które nie nadają się do życia. No ale na to jedynym lekarstwem to już własny domek.



Temat: nie moge dac sobie rady sama ze sobą
dziekuje za odzew. To dla mnie bardzo ważne naprawde. Dziewczynie w takiej
sytuacji jak ja powiedziałabym pewnie- porozmawiaj z mężem, idź do terapeuty.
Ha! Chodziłam do terapeuty jak miałam 17 lat i niewiele to dało, a męzowi
powiedziec nie chcę - nie sądzę zeby potraktował to poważnie, również jeśli
chodzi o pieniądze, które po prostu zwracam, a które mozna by jakoś sensownie
spozytkować np. kupic sobie jakieś ładne rzeczy do ubrania czego nie robie - bo
po co mam kupowac sobie spodnie przeciez gdy schudne to ich nie będę nosiła
itp. jedyne bezpieczne rzeczy to np. bluzki czy swetry (albo buty) ale ja w
ogole unikam sklepów i w rzeczywistości mam na sobie zlepek jakis przypadkowych
ciuchów, w których czuję sie fatalnie, które np. kupiła mi mama (a leżą źle jak
cholera) albo wycyganiłam od siostry- sama czuję jakie to absurdalne, nie
podobam sie sobie wyglądam idiotycznie. To wszystko jest takie jak odkładanie
życia na później. Jeszcze jeśli chodzi o terapeutę - wiem że problemy z
jedzeniem są przykrywką dla innych rzeczy, teraz juz chyba nawet nie chodzi o
wygląd jako taki, po prostu czuję że wyekploatowałam się coraz mniej we mnie
przekonania ze zrobię coś istotnego (mam nudną, bezpieczną i wyczerpującą mnie
pracę)moje plany wzięly w łeb, panicznie boję sie swiata, nowych ludzi,
jednoczesnie stracilam kontakt ze starymi - dlatego chore nawyki żywieniowe są
świetnym usprawiedliwieniem - nie mogę żyć działać robic czegos fajnego- teraz
jem a potem musze sie tego pozbyc a to zbyt czasochłonne zeby tego czasu
starczyło na coś innego. Sprawę ułątwia mi fakt że duzo czasu spedzam sama.
Mam wrazenie ze stoje na jakims zyciowym zakrecie, ze juz tak dluzej byc nie
moze i nie chodzio tu o jedzenie - ono jest tylko sygnałem ze cos tu jest nie
tak)jest skutkiem nie przyczyną



Temat: sklepy z odzieżą ciążową we Wrocławiu
porównując, kolejnośc wypowiedzi tej Pani trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś
nas tu robi " w konia" drogie Panie.....

Re: Nowy sklep dla ciężarówek z Wrocławia
HEj! A ja ostatnio przez przypadek trafiłam do bardzo sympatycznego sklepiku
Maternity na ul.Kościuszki we Wrocławiu. Mają bardzo fajne ciuchy.Kupiłam
sukienkę na wesele i jest naprawdę rewelacyjna. Fajnie że we Wrocławiu jest
takich sklepów co...
forum Dolnośląskie więcej z tego forum autor: jo_78 2006-07-19 00:01:32

Re: nie mogę nic dla siebie kupić/wesele...
Hej!zajrzyj do sklepu Maternity na ul.Kościuszki we Wrocławiu. Widziałam, że
mają sporo fajnych sukienek, które nie wyglądają jak worki. pozdrawiam
forum Moda więcej z tego forum autor: jo_78 2006-07-19 00:04:19

Re: Wrocław poszukuję sklepów ciążowych
Hej, widziałam nowy sklep z odzieżą ciażową na ul.Kościuszki (niedaleko empiku)
we Wrocławiu. Przytulny sklepik i fajne ciuszki Polecam
forum Dolnośląskie więcej z tego forum autor: jo_78 2006-07-19 00:12:32

Re: sklepy ciążowe we Wrocławiu
Cześć! Wszystkim przyszłym mamom polecam sklep na ul.Kościuszki (koło empiku).
Trafiłam do niego przez przypadek i byłam mile zaskoczona, bo fajne ciuszki i
symptyczna obsługa. Spory wybór fajnych spodni typu dzinsy, bojówki. Ceny
umiarkowane t...
forum Mamy Wrzesień 2006 więcej z tego forum autor: jo_78 2006-08-09 22:00:51

Re: sklepy ciążowe we Wrocławiu
Cześć! Wszystkim przyszłym mamom polecam sklep na ul.Kościuszki (koło empiku).
Trafiłam do niego przez przypadek i byłam mile zaskoczona, bo fajne ciuszki i
symptyczna obsługa. Spory wybór fajnych spodni typu dzinsy, bojówki. Ceny
umiarkowane t...
forum Mamy Wrzesień 2006 więcej z tego forum autor: jo_78 2006-08-09 22:04:14

sklepy z odzieżą ciążową we Wrocławiu (początek wątku)
Hej! Poszukuję pilnie adresów sklepów z odzieżą ciążową we Wrocławiu. Trafiłam
do dwóch na Powst Śl i na Kromera ale nic nie udało mi się tam znaleźć. Czy
znacie jakieś inne adresy?

forum Dolnośląskie więcej z tego forum autor: jo_78 2006-09-03 11:29:22
Re: sklepy z odzieżą ciążową we Wrocławiu
Zajrzyj na Kościuszki widziałam sporo bielizny Pozdrawiam

forum Dolnośląskie więcej z tego forum autor: jo_78 2006-09-05 19:31:03
Re: sklepy z odzieżą ciążową we Wrocławiu
Hej! Dzięki za namiary na sklep na Kościuszki. Nawet nie wiedziałam, że w
centrum jest taki sklep, kupiłam sobie elegancie spodnie do pracy. polecam

forum Dolnośląskie więcej z tego forum autor: jo_78 2006-09-05 19:30:12
gdzie ubierają się kobiety w ciąży we Wrocławiu? (początek wątku)
Gdzie we Wrocławiu można kupić ładne ubrania ciążowe?

forum Wrocław więcej z tego forum autor: jo_78 2006-09-03 11:32:20
Re: tanie ciuszki ciązowe we Wrocławiu
Witam, polecam Ci sklep na ul.Kościuszki. Duży wybór fajnych spodni jeansowych i
sztruksowych. kupiłam już sobie sztruksy i przymierzam się do eleganckich, bo
jeszcze mam przed sobą kilka tygodni pracy. Sklep jest niedaleko empiku. mają
też str...

jest tego więcej



Temat: zakupy w Indiach
W Indiach jest troche fajnych sklepow z ubraniami. W Varanasi
trafilam na krawca z wlasnym sklepem, ktory szyl ubrania zupelnie
inne od tych, ktore widzialam wszedzie indziej (mam na mysli tania
konkurencje). Bardzo tanio sie obkupilam (bluzka 100-150 Rs, spodnie
w podobnej cenie). Nie sa to oczywiscie ubrania wyjsciowe, ale do
podrozowania po Indiach i do spedzania czasu wolnego w innych
krajach nadaja sie swietnie.

Z troche drozszych swietna jest siec Fabindia (Mumbai, Delhi) i
Anokhi (kojarze tylko z Delhi). Jest pare butikow znanych indyjskich
projektantow, gdzie ubrania sa doskonalej jakosci i oczywiscie po
dosc wysokiej cenie (ale i tak taniej, niz gdybym musiala zaplacic
za podobny ciuch w Europie). W Ranna Gill ukochany kupil mi piekna,
jedwabna, wyszywana zlotem bluzke (ceny rzedu kilku tysiecy RS).
Najpiekniejszy indyjski butik, ktory widzialam to Melange na Kemp's
Corner.

W Rajasthanie dobrze kupowac buty (cena zaleznie od jakosci skory od
200 do 500 Rs - podaje ceny juz po wytargowaniu sie, srednio udawalo
mi sie utargowac znizke ok. 50%, czasem mniej jak rzecz i tak
kosztowala grosze, czasem wiecej, jak rzecz byla droga). Nie
targowalam sie, oczywiscie, w butikach i ksiegarniach. W Jaisalmerze
sa zdecydowanie najlepsze sklepy z najciekawsza oferta. Najgorszy
byl Jaipur i Jodhpur. Warto zwrocic uwage na sklepy tuz przy bramie
w forcie w Jaisalmerze - maja cudne torby, pieknie wytlaczane
skorzane notesy po smiesznie niskich cenach, buty, ubrania. Na rynku
jest tez pare ciekawych sklepow, m.in. fantastyczne Desert
Handicraft Emporium prowadzone przez pana Khatri, ktory napisal
nawet ksiazke o kulturze Jasalmeru i u ktorego kupilismy cudna
narzute na lozko (pan Khatri sam je projektuje i zszywa z pomoca
innych krawcow ze starych sari - nigdzie indziej nie widzielismy
takiego wyboru i takiej urody narzut). Niestety w Varanasi
skradziono nam te narzute z hotelu i nie dalo sie jej odzyskac :(

Dobrze w Indiach zaopatrzyc sie w kosmetyki firmy Himalaya,
naturalne, dobre, tanie - ja uzywalam ich przez cale 2 miesiace
pobytu i wspanialy szampon ciecierzycowy i peeling do twarzy i ciala
przywiozlam nawet ze soba.

W Indiach jest ogromny wybor ksiazek indyjskich autorow, czesto
takze tych niedostepnych w Anglii (gdzie mieszkam). Wydawnictwo
angielskie Penguin ma 85% udzialow na rynku i wydaje swietne pozycje
po stosunkowo niskich cenach. W wielu mniejszych miejscowosciach
mozna w ksiegarniach wymieniac sie ksiazkami - przynosisz wlasna i
mozesz sobie wybrac jedna z ich asortymentu (swietny pomysl, jesli
nie kolekcjonujesz ksiazek).

Oczywiscie dobrze w Indiach kupowac przyprawy czy herbaty, zwlaszcza
w Kerali (akurat ja mam w Londynie wybor chyba jeszcze lepszy niz w
Indiach, wiec takich zakupow nie robilam). Meble bywaja cudowne i
niezwykle tanie, jak porowna sie je z meblami indyjskimi dostepnymi
w europejskich sklepach, ale tu trzeba zadbac o transport. Piekna
tybetanska bizuterie mozna dostac na srodowym rynku w Anjunie (ale
reszta oferty rynkowej to tandeta po wyzszych niz gdzie indziej
cenach). W ogole bizuteria w Indiach jest bardzo rozna i ta dobrej
jakosci jest warta uwagi (ale wiecej nie napisze, bo nie jestem
fanka zlota ani kamieni szlachetnych, a w tym gustuja indyjskie
kobiety). Mozna w Indiach znalezc piekne szale paszminowe albo z
mieszanki paszminowo-bawelnianej, ale trzeba obejrzec wiele i
skorzystac z porady w jednym z 'emporiow', by nauczyc sie odrozniac
wysoka jakosc od niskiej i nie dac sobie wcisnac towaru kiepskiej
jakosci i nie przeplacic. Przykladowo na Anjuna market sprzedaja
szale, za ktore chca 800Rs, a ktore tak naprawde warte sa 100-150Rs.



Temat: Gran Canaria-Maspalomas-Hotel Gran Costa Meloneras
Gran Canaria-Maspalomas-Hotel Gran Costa Meloneras
Poniżej kilka wiadomości (może dla kogoś przydatnych) o Gran Canarii
Gran Canaria bardzo fajna wyspa, ale bardziej podobała mi się Teneryfa.. Jest
mniej urozmaicona krajobrazowo i bardziej skomercjalizowana. Może mnie nie
urzekła tak bardzo (niektórzy ciągle na nią wracają) dlatego że byłam na niej
za krótko (tylko tydzień) i nie odkryłam w niej tego o czym nie piszą
przewodniki. Na pewno to naprawię.
Co warto lub nie zwiedzić:
1. Największy krater na Wyspie Bandama- jeżeli ktoś był na Nissyros to
można sobie odpuścić. Przy ładnej pogodzie fajne widoki.
2. Palmitos Park- ładnie położony w takim wąwozie, jeżeli ktoś był w
Loro i Las Aguilas może pojechać dla porównania. Dużo mniejszy od tych
dwóch.. Dla dzieci nie ma takich atrakcji, jak pokazy delfinów czy fok w
Loro. Pokaz orłów, ale mniej atrakcyjny niż w Parku Aquilas na Teneryfie.
3. Teror – dość ciekawe miasteczko ze starymi kamieniczkami z
drewnianymi balkonami wokół placu. Warto.
4. Puerto de Mogan –urocze miasteczko i prowadzi do niego ładna droga.
Piękna zatoczka z białą plażą. Niestety raczej zaludnioną. W Mogan, troszkę
dalej fajne knajpki.
5. Po wydmach warto się przejść. Wydmy są śliczne wieczorem, kiedy
zachodzi słońce. Cisza, mało ludzi i naprawdę jest wtedy pięknie. Ponieważ
mieszkaliśmy w pobliżu bywaliśmy tam codziennie. Polecam wędrówkę z Playa del
Ingles do Maspalomas (lub odwrotnie w zależności od miejsca zamieszkania)
przez wydmy i zatrzymanie się w Maspalomas w jednej z knajp (szczególnie
polecam Grand Italia podają tam świetną zupę-krem z pomidorów, wyśmienite
prawns in garlic-najlepsze, chyba jakie jadłam, a trochę tego jadłam zarówno
na Teneryfie i GC, bo to moja ulubiona przekąska- i carpaccio. Wrócić można
do Playa del Ingles autobusem - kursują dosyć często.
Polecam też (chyba najbardziej) wycieczkę na Lanzarotte. Wycieczka odbywa się
samolotem.
Ja byłam na objazdowej wycieczce po wyspie z biurem, ale najlepiej jak zwykle
wypożyczyć samochód i zwiedzać wyspę samemu.

Ceny w knajpach
Wypad do knajpy to wydatek minimum 30-40 euro (dla dwóch osób), bez szaleństw
i nie mam na myśli pizzy. Np. prawns in garlic 9 euro, carpaccio 9,75, małe
piwo 2,90, zupa z owoców morza 9,00, sangria champane 0,5 litra 8,00.
Ceny alkoholu w sklepach
Canario rom miel (lokalny rum z miodem)1 litr 5,95; bacardi 1 litr 10,75;
Ballantine 1 litr 12,95; Grant’s 11,75.
Kosmetyki
Fahrenheit 100 ml 39 euro, dezodorant Far. 16 euro, dezodorant Lancome 11,80
euro, szampon do włosów Lancome 11,70, odżywka do włosów Lancome 14 euro,
Gucci Rush 30 ml 23 euro, 50 ml 36 euro.

Dla ludzi szukających spokoju nie polecam Playa del Ingles. Dla estetów
również. Straszne blokowisko. Tą miejscowość polecam ludziom lubiącym
dyskoteki i rozrywkowe życie nocne. Ceniących sobie spokój na urlopie polecam
Maspalomas. Spokojna miejscowość, przy pięknej piaszczystej plaży tuż przy
wydmach z ładnymi hotelami o ciekawej architekturze (w PI prawie same
wieżowce). W pobliżu knajpki ciągnące się wzdłuż promenady i przy plaży,
centrum handlowe, kilka sklepów z ciuchami, kilka dużych sklepów
kosmetycznych, spożywczych.
Ja mieszkałam w Maspalomas w hotelu Gran Costa Meloneras
(www.ghcmeloneras.com) położony nad morzem, blisko latarni morskiej.
Hotel rewelacyjny!!! Obsypany wieloma nagrodami. Polecam go najbardziej
wymagającym klientom. Mimo, że duży to absolutnie nie przytłaczający.
Wybudowany z ogromnych rozmachem z wieloma dziedzińcami i balkonami
posiadającymi urok architektury kolonialnej. Położony na terenie blisko 8
hektarów, na którym znajduje się 5 podgrzewanych basenów, jeden wielkości
małego jeziorka ze sztuczną plażą, jacuzzi, wodospady, mini golf, korty, 6
restauracji, 6 barów, pijalnia piwa, kino, galeria sklepowa, podziemne
przejścia itd.
Pokoje bardzo komfortowe, TV-satelitarna, marmurowa łazienka z wanną,
oddzielna kabina prysznicowa, WC, suszarka, płaszcze kąpielowe, telefonem,
klimatyzacją, podłączeniem do Internetu, itd.
Wyżywienie rewelacja. Do śniadania codziennie szampan. Posiłki można było
spożywać w kilku restauracjach. Trudno było wypróbować wszystko przez
tydzień, wybór ogromny. Niestety byliśmy jedynymi Polakami w tym hotelu, ale
gorąco polecam. Z przyjemnością pojadę tam jeszcze raz. Byliśmy tam z biurem
Neckermann.




Temat: "Emigracja" i porzucanie dzieci
>Mimo takiej sytuacji nie powiem, zeby kolezanka
> ucierpiala na dziecinstwie, mysle ze jednak nie, bo rodzina byla wobec niej
> czula i matkowali w zastepstwie.

To ja wypowiem sie z drugiej strony.
Jak bylam dzieckiem to moja mama dosyc czesto jezdzila za granice na handel.
Wiadomo, w sklepach nic nie bylo, zylismy dosyc biednie bo pensja ojca nie
starczala na wiele. Wiec mama pakowala lisy i wozila na Wegry, do Bulgarii,
Rumunii.
Ja mialam jakies 5-7 lat. Czasem wyjezdzala na tydzien, czasem na dwa czy trzy.
Czasem na dluzej, dla mnie zawsze wydawalo sie, ze to wiecznosc i ze mama nie
wroci. Mna i bracmi zajmowal sie ojciec, chociaz czesciej podrzucal nas do
babci, czyli swojej matki.
I to co najbardziej pamietam z tamtego okresu to nie te kielbasy i ubrania,
ktore nam mama przywozila, ale to jak strasznie tesknilam, jak strasznie
zagubiona i zalekniona sie czulam, jak tracilam grunt pod nogami. Jak
uczepialam sie jej przed kazdym wyjazdem i dostawalam histerii, zeby tylko ja
zatrzymac. Pozniej juz stosowali z ojcem rozne podstepy, zebym nie wiedziala
kiedy mama wymyka sie z domu.

Teraz oczywiscie wiem, ze mama wyjezdzala zeby nas utrzymac, zapewnic nam jakis
przyzwoity poziom zycia. Ale to, ze teraz wiem nie zmienia jak strasznie sie
wtedy czulam i tego jaki wplyw to mialo na moja psychike.
Dlatego nie wierze, ze tak jest lepiej dla dziecka. Nie przekonacie mnie, ze
zarobienie na dzieci jest wazniejsze niz danie im milosci i poczucia
bezpieczenstwa. W biedzie tez mozna wychowac szczesliwe dzieci. A gdyby w
Polsce ludzie tak desperacko chwytali sie kazdego, nawet najgorszego zajecia
tak, jak to robia w Londynie to nie wierze, ze by z glodu umierali.

Zanim mama zaczela wyjezdzac my nigdy nie mielismy komputera, gierek wideo,
lalek barbie, bawilismy sie kapslami na ulicy i jedlismy kanapki z paprykarzem.
I oczywiscie zazdroscilam kolezankom, ktore mialy fajne piorniki i fajne
ciuchy. Ale to nic w porownaniu z tym jak bardzo przezywalam kazdy wyjazdy mamy.
A moja mama przeciez wracala. Nie wyobrazam sobie jak strasznie porzucone musza
czuc sie dzieci zostawione w domach dziecka na przechowanie. Tego nie
wynagrodza im niestety zadne pieniadze.

I jeszcze jedno mi sie nasuwa, choc pewnie zabrzmi to dosyc okrutnie. Zgadzam
sie, ze wiele tych matek jest zdesperowanych i robi to bo jest przekonane, ze
tak lepiej.
Ale nie oszukujmy sie, nie wszyscy sa kochajacymi i wspanialymi rodzicami. Sa
rodzice, ktorzy pija, bija, zaniedbuja swoje potomstwo, sa tez i tacy, ktorzy
wola komus oddac dziecko-klopot i samemu ustawic sie za granica, bo tak jest po
prostu latwiej i wygodniej.
Dokladnie tak zrobili ze swoimi dziecmi moi sasiedzi. Najpierw on wyjechal do
Niemiec i zarabial na rodzine. Naprawde finansowo zylo im sie dobrze, ona
chwalila sie futrami i nowym samochodem. Po kilku latach sama wyjechala do meza
a dwojka ich dzieci zostala w Polsce z babcia.
Wiec niestety, nie wierze w szlachetnosc WSZYSTKICH ludzi i ze WSZYSCY robia to
z milosci do rodziny i desperacji.
Niektorzy po prostu widza dla siebie samych lepsza szanse gdzies indziej i
pozbywaja sie dzieci jak zbednego obciazenia.




Temat: Czy wybaczyłaś kiedyś zdradę?
Do Karo i nie tylko
Miła Karo, jeśli Twój mąż sam nie będzie chciał zerwać z tą babą, nic nie
poradzisz. W ciągu dnia może mieć tysiąc okazji, by zdzwonić się z nią.
Naprawdę nic nie da wyliczanie czasu marszu z garażu. Jest prawdopodobne co
piszesz, że spóźnił się z powodu telefonu do niej. Ale tyle jest sposobów
komunikowania się. Mogą pisać maile, gadać przez gadu-gadu (z pracy). W pracy
może on jest zajęty, ale nigdy aż tak, by nie znaleźć chwili na telefon do
niej, jeśli tylko tego zapragnie, a Ty się o tym i tak nie dowiesz.
Najważniejsze jest, czy mają okazję się spotykać. Jeśli ona jest spoza Twojego
miasta stanowi dla nich pewną trudność - to już plus dla Ciebie. Wypowiadam
się, bo kilka lat temu byłam dokładnie taka jak Ty i dokładnie w takiej
sytuacji. Nie powinnaś mężowi mówić o wynikach Twojego śledztwa, np. o
wyliczeniach czasu przejścia z garażu. Łatwo może się to obrócić przeciwko
Tobie. Facet taki kontrolowany czuje się fatalnie i to Ciebie oskarży, że czuje
się przy Tobie jak w więzieniu.
Wiesz co ja zrobiłam? Gdy się dowiedziałam to oczywiście był szok i rozpacz. 3
doby bez przerwy płakałam, przez sen też. Zupełnie jakby mi ktoś umarł. Przez
tydzień nic nie jadłam, po prostu nie mogłam. Potem zaczęłam wracać do
rzeczywistości zasypując go pytaniami "dlaczego". Zażądałam aby zerwał z nią -
przy mnie. Owszem zrobił to, ale potem okazało się, że chwilę wcześniej
uprzedził ją, że musi tak zrobić. Potem zażądałam bilingów z pracy, by
sprawdzić czy do niej nie wydzwania. Potem okazało się, że ona wydzwaniała do
niego, a komunikowali się dzięki mailom. Trafiłam przypadkiem, gdy przyniósł
służbowy komputer do domu. Myślałam, że umrę. Tak byłam zawiedziona, bo cały
czas (2 miesiące) zapewniał mnie, że zerwał z nią wszelkie kontakty. Wtedy się
po prostu wkurzyłam i nie chciałam go oglądać. Zajęłam się sobą. Powiedziałam,
żeby sobie prał, gotował, bo mnie taki oszust już nie interesuje. Poszłam sobie
do fryzjera i diametralnie zmieniłam uczesanie. Kupiłam nowe, fajne ciuchy.
Zapisałam się do szkoły policji na lekcje samoobrony. Mąż po swojej zdradzie
nie miał argumentu, by mi tego zabronić. Uważnie mi się przyglądał, gdy
wychodziłam na trening, jak jestem ubrana, czy mam makijaż (oczywiście miałam).
Widać było, że jest zazdrosny. Treningi pomogły mi się zrelaksować i nie
zamartwiać. Jednocześnie mąż poczuł się niepewnie, że spodoba mi się inny
facet. Rzeczywiście wtedy definitywnie zerwał z nią. A ona wściekła się i
odesłała na MOJE(!) nazwisko wydruki e-maili, które do niej wysyłał. Teraz to
mąż prosił, żebym pozwoliła mu zostać. Przynosił mi kwiaty. Nadskakiwał, biegał
do sklepu, zajmował się dziećmi - po prostu ideał.
Dziewczyny reasumując - polecam typowo męskie hobby, co jest o niebo lepsze od
kursu angielskiego, czy aerobiku, w sytuacji gdy się chce wzbudzić u męża
niepokój i nutę zazdrości. Wielki sens ma wyświechtana rada dla zdradzanych
żon, żeby zadbały o siebie szczególnie w tym trudnym okresie, twarz ubrały w
maskę obojętności, żeby z tajemniczą miną wychodziły z domu zostawiając mężowi
opiekę nad dzieckiem. Jednocześnie, żeby w domu był ugotowany obiad, ulubiony
męża. Nie robić przesłuchań, wymówek. Raczej jeśli jest taka możliwość,
powiedz, tuląc się "jak dobrze mi z tobą, bardzo się cieszę, że żadna ździra
nie była w stanie zburzyć tego, co razem zbudowaliśmy". Dobrze jest dodać "a
pamiętasz...?" - i tu wspomnienia jakichś wspaniałych chwil, które spędziliście
razem. Spacer do jakiegoś "Waszego" miejsca, "Wasza" piosenka, zdjęcie - Was
przytulonych, sprzed ślubu, albo z innej szczęśliwej chwili. Sprawdziłam -
działa. W momencie, gdy mąż był rozdarty między mną, a babą, w której się
zakochał, rozumieli się bez słów, porozumienie dusz...i takie tam bzdury. Czyli
sytuacja generalnie trudna. Takim zachowaniem jak napisałam - wygrałam batalię.
Od tamtej chwili minęło 5 lat. Jesteśmy razem. Nawet pierwszy raz od 5 lat znów
zaczęłam nosić obrączkę! Pozdrawiam wszystkie Złamane Serca - jeśli kochacie -
walczcie



Temat: wakacje do końca życia
Hola Cracovian
Niestety nie da sie na Margaricie zyc za 100 USD na miesiac. Przezyc sie da,
ale co to za zycie.
Generalnie ceny sa zblizone do polskich, troche taniej ale nie zabojczo
-jakies 20-40 %. Naprawde tania jest tylko benzyna - 12 groszy za litr,
ale benzyna sie nie najesz. Oczywiscie kupisz empanade za 60 gr, (to taki
usmazony pierog za sladowym nadzieniem z kurczaka, ryby albo warzyw), ale to
zjesz tylko raz na jakis czas.
Jak sam gotujesz, to wyjdzie taniej, ale jak liczysz tylko na bary i
restauracje, to bedzie tylko troche taniej .
Zywnosc w sklepie, sprzet techniczny, ciuchy, plyty CD (w sklepie-nie bazarowe)
kosztuja podobnie jak u nas - czasem tansze o 20-30 %, ale meble drozsze nawet
100 %. Zaoszczedzic mozna tylko wtedy, jak zyjesz jak miejscowy - masz gdzie
mieszkac, wiesz, gdzie pojechac na zakupy i sam gotujesz. Wtedy jest 2 razy
taniej. Np. piwo w sklepie kosztuje 1000 boliwarow (1,20), ale cala skrzynka
tego samego piwa kupiona w tym samym sklepie daje Ci srednia 350 boliwarow za
butelke (piwo ogolnie jest slabsze, ciensze i po 200ml).
Alkohole sa tansze, ale Wyborowa 3/4 l kosztuje 30 zl.
Kawa - wszedzie pyszna ok. 1,80, - internet w kafejce podobnie jak u nas.
Tak wiec ceny nie sa super niskie, gdyby sie ktos na to nastawial.
Jest taniej ale w normie - smiesznie tania jest tylko benzyna.

Hotele - klasa turystyczna ale OK od. 45 zl za dobe za 2-osobowy lub 50 zl. za
3-osobowy w sezonie. To ceny z Playa El Agua - w El Yaque za niewiele lepszy
standard chcieli 45 Euro za osobe.
"Wesolo" jest chyba tylko w 2 miejscach wspomnianych wyzej. W dzien muzyczka w
barach na plazy, w nocy od 22.00 dyskoteki i mysle, ze te sa tylko na Playa El
Agua, bo w El Yaque wszystkie hoteliki sa obok siebie i polozone na plazy, wiec
nie sadze, zeby dawali taki lomot do 3 rano jak an Playa El Agua.
A lomot byl taki, ze tylko Kreola i Pawka wytrzymywali.

Ze sluzba zdrowia nie wiem jak jest, ale prywatna pewnie kosztuje jak u nas,
panstwowa jest za darmo (szkoly wszystkie tez). Malo jest jednak szpitali, wiec
w razie naglego przypadku, to trzeba troche poczekac na karetke - no, ale tam
wszedzie blisko.
Bardzo tanie bilety autobusowe - jakies 2 zl za dystans 25 km
Standard zycia ogolnie nizszy ale nie zatrwazajacy.
Bezpieczenstwo jak u nas - czasem cos sie pewnie zdarza, ale u nas tez.
Taksowkarze jezdza bez taksometrow, ale nie zdarzylo sie nam, zeby jakikolwiek
chcial z nas wyciagnac wiecej, nawet jak swiezo wysiedlismy z samolotu, w nocy
i mielismy pojechac 30 km. do hotelu (koszt 35 zl. za cala taksowke, czyli na 4
osoby).
Klimat fajny, przyroda ladna ale ubozsza i brakowalo mi tych naszych wielkich
drzew - debow, swierkow, sosen.
Za to ludzie przemili, uprzejmi, otwarci i szczerzy - tym nas na pewno
przebijaja.
Pewnie jeszcze inni cos dopisza, wiec bedziesz wiedzial wszystko.

Atamanka - dobrze ze wrocilas. Zobacz jaka piekna zima... :-)
Mnie tez bardzo sie podobalo Juan Griego, ale Pedro Gonzales z przeuroczym
bulwarkiem jeszcze sni mi sie po nocach - no i ten spokoj.
Tam prawie w ogole nie bylo widac ludzi, a zachod slonca byl jak z bajki.
Oj, chcialabym tam znow wrocic...
Pozdrawiam
V.




Temat: ILE KOSZTUJE CIĄŻA???
To będzie dość długi wywód, a pytanie nie jest wcale głupie:
Ciąża jest najpiękniejszym okresem w moim dotychczasowym życiu, to tak na
wstępie, na dzidziusia nie mogliśmy się długo zdecydować, ale jak już
chcieliśmy, to udało się za pierwszym razem ))
Na początku szok: plamienia, bóle, w szpitalu diagnoza - zagrożona, mam leżeć,
zalecają zwolnienie, szukam dobrego lekarza prowadzącego, pracującego
równocześnie w dobrym szpitalu z oddziałem noworodkowym, jedyny namiar na
przyjmującego od ręki to prywatny, wizyta 50 + usg 50 .
W tym samym czasie dzwoniłam do przychodni, mimo opisania sytuacji wizyta
dopiero za 4 tygodnie, zapisałam się i czekam, pierwsza wizyta ok, z tym, że
lekarz jest wyraźnie rozczarowany tym, że już chodzę prywatnie, dostaję jedno
skierowanie na wr, niestety grupa krwi i inne badania są pomijane milczeniem.
Jestem przestraszona i trochę zdziwiona takim podejściem, stąd nadal regularnie
chodzę do prywatnego, równocześnie chodząc regularnie do przychodni. I tutaj
smutna konkluzja - z refundowanych badań z NFZ udało mi się do 7 miesiąca
zaoszczędzić: 2*mocz = 16 2*morfologia = 16 2*glukoza = 10 1*wr = 13, razem
daje zawrotną kwotę 55 zł! Resztę badań niestety zrobiłam prywatnie, co daje
już kwotę około 250.
Jest mi przykro jak czytam, że chodzicie do przychodni i macie fajnych lekarzy,
właściwie nie dlatego, że nie płacicie, ale chodzi o STOSUNEK LEKARZA DO MNIE
jako pacjentki i człowieka. Właściwie jest już na tyle późno, że już nie chce
mi się nawet zmieniać lekarza państwowego. Stwierdziłam, że najwyżej na końcu
wygarnę mu wszystko, co o nim myślę. Mam super miłego i kompetentnego,
dostępnego o każdej porze prywatnego (płatnego) lekarza. Czeka mnie jeszcze
wydatek co najmniej kilku stów, ale postanowiłam nie liczyć tego, bo to tylko
przyprawia mnie o zbędne stresy.
Dlatego życzę ci żebyś znalazła dobrego i zaufanego lekarza, najlepiej z
przychodni, takiego, który pracuje równocześnie w szpitalu (tak, żeby w razie
czego poprowadził sprawę do końca). Popytaj koleżanki, znajomych z pracy (jeśli
możesz, ja nie mogłam, bo zaraz dotarłoby do "góry"), ciesz się tym czasem i
nie licz, bo to tylko przyprawia o zbędne stresy (przynajmniej mnie), na forum
jest lista dobrych ginekologów, może kogoś znajdziesz. Jakoś będzie (u mnie
jakoś jest, pieniądze na lekarza i leki idą u nas na osobne bezpłatne konto i
już ich nie biorę pod uwagę w domowym budżecie).
Jeśli już musisz zrobić prywatnie jakieś badanie, to zorientuj się w cenach (u
mnie przyszpitalna pracownia jest dwa razy tańsza niż np. Diagnostyka czy inne
gabinety analiz), jedne badania musi ci przepisać lekarz ogólny.
Poza tym nie przejmuj się przesądami, ja rzeczy dla dzidzi zbieram już od
pierwszego miesiąca. Mam już kilka worów ubranek, pościeli, pieluch tetrowych
itp., posegreguję, to co się nie przyda oddam dalej (szczęściara ze mnie, bo
akurat w rodzinie w zeszłych latach był "wysyp" dzieciaków, więc i ciuszki i
łóżeczko dostałam), wózek dostaniemy w prezencie, ale regularnie śledzę aukcje
i widziałam ogromne ilości używanych, w bardzo dobrym stanie (tak chwaloną
przez e-mamy inglesinę magnum kupisz już za 400 zł, na początek rewelacja,
jeśli nie zniszczysz to potem odsprzedasz), kupiłam okazyjnie używany laktator
aventu (być może się nie przyda, ale ceny w wypożyczalni astronomiczne, a ten
jest w bdb stanie, w razie czego potem odsprzedam).
Badania zalecane w ciąży wraz z terminami (minimum) znajdziesz w rozporządzeniu
ministra zdrowia (z dnia 10 lipca 2003 r. w sprawie zakresu świadczeń
zdrowotnych, w szczególności badań przesiewowych, oraz okresów, w których te
badania są przeprowadzane, Dz. U. z dnia 8 sierpnia 2003 r., załącznik 1),
jeśli chcesz to ci wyślę.
Ja podliczając na wszystko do tej pory wydałam prawie 1250 zł (lekarz, badania,
w tym prawie 350 leki, bo nóżka spuchła, anemia i niedobory magnezu) i
dodatkowo około 700 zł na ciuchy (ogrodniczka i spodnie, 2 bluzki i materiał na
spódnicę, którą uszyłam sama, wygodne sportowe sandały i dwa większe ale
normalne jeszcze staniki, bo roooooosnę), kosmetyki (kupiłam np. krem gerbera,
bo znacznie tańszy i całkiem dobry) i wyżej wspomniany laktator.
Wydatki na szczęście rozkładają sie w czasie, ciuchy ciążowe są dość drogie,
ale ja w uszytej przez siebie spódnicy za 26 zł przechodziałm całe lato
(podeszłam do sklepu, oglądnęłam patent z guziczkami po bokach i rozpracowałam
w domu, spódniczka jest ekstra). Dlatego jak widzisz część wydatków typu lekarz
i badania, ciuchy czy kosmetyki można zredukować.
Pozdrawiam i życzę udanych starań o bobasa!



Temat: Dreams Beach - Sharm el Sheikh (5*)
(cyt.: ida 19-07-2004 18:19

"1. rafa to jedyne co jest tam na 5, jest bardzo duza i sa fajne rybki, nawet
skrzydlice i plaszczki
plytkiej wody nie ma, bo od samego brzegu jest rafa. sa dwa pomosty jeden
bardzo dlugi, drugi krociutki z drabinka, radze zabrac obuwie plazowe, bo jest
tam bardzo slisko. niestety nie ma tam miejsca gdzie mozna sie polozyc np. na
piachu w wodzie, bo plaza jest na skalach, powyzej poziomu wody.

2. jedzenie ok, ja nie jestem zbyt wybredna, chociaz mogliby je bardziej
urozmaicac, codziennie ryba, wolowina i jakis drob, do tego zawsze spaghetti,
salatki i duzo slodyczy, sniadania sa bardziej monotonne ale to chyba wszedzie.
niestety pieczywo nie zawsze rewelka ale mozna sobie tosty zrobic

3. klima dziala (dwa razy sie zdarzylo ze pradu nie bylo kolo 30 min.), jest
regulowana (mozna nastawic sobie temperature), w miare cicha i co najwazniejsze
nie slychac klimy sasiadow.

4. oj sa rosjanie, od razu mozna ich po facjatach poznac, a panienki
po "odlotowych" ciuchach, troche glosni i niewychowani
sa tez niemcy i anglicy ale ci akurat sa ok. i jest duzo arabskich rodzin z
dosc rozwrzeszczanymi dziecmi.

5. co do tych lezakow to niestety problem. na plazy jest troche lepiej niz przy
glownym basenie, bo jak chcesz przy basenie to musisz sobie zajac cos miedzy 6
a 6.30, jak przyjechalam (byla wtedy moze 5 z minutami to juz czesc recznikow
lezala).
nad morzem sa trzy plazyczki, jedna z dlugim pomostem, waska i tam ludzie juz z
samego rana leca zaniesc reczniki, druga nieco wieksza z krotkim pomostem, tam
byly miejsca nawet kolo 9 (ale podobno sierpien to miesiac kiedy zjezdza sie
najwiecej wlochow wiec moze byc problem), trzecia plaza nie ma zejscia do wody,
bo jest troche wyzej na klifie.
sa tam jeszcze dwa inne baseny, obok plazy ale nie polecam bo strasznie tam
duszno i troche jakby zapomniany to obszar, raczej nie sprzataja tam zbyt
czesto i nie ma baru. dwa nastepne baseny sa w hotelu obok (w dreams
vacations), jezdzi tam taki samochodzik hotelowy (1-2 min). albo mozna sie
przejsc od glownego basenu jakies 5 min, tamten kompleks jest bardziej zadbany,
choc woda nieco chlodniejsza.

6. u nas robactwa nie bylo, tylko mrowki ale zachodzily najdalej na taras,
niestety sa komary bo mnie pogryzly i muchy (bylam w egipcie trzeci raz i
pierwszy raz sie z tym spotkalam), inni polacy mowili ze w pokoju mieli duze
mrowki.

7. sprzataja codziennie i wymieniaja posciel i reczniki.

8. reczniki daja, jeden na jedna osobe.

jest to dosc obszerny kompleks, ja mieszkalam w pokoju 1705, caly budynek 1600
i 1700 jest blisko glownego basenu (ale u mnie nie dzialal dobrze tv, pilot
wcale. no i co najgorsze woda byla zolta w porywach do ciemno brazowej )
budynki 2000 i 3000 sa najbardziej oddalone od jadalni. ale znajomi w 3000
mieli odnowiony pokoj i wiekszy od mojego (ale lodowka tez ledwo chlodzila )
pozytyw to to ze busiki do naana bay jezdza kilka rasy dziennie rowniez
wieczorem. trzeba sie tylko zapisac wczesniej , najlepiej z samego rana.
jesli nie masz all in to najblizszy sklep jest jakies 2 km, podobno 15 min
drogi. ale tam nie bylam bo wolalam jechac busem do centrum
sejf jest bezplatny w recepcji
jest tez bank i kilka sklepow z pamiatkami, kartkami, kosmetykami i tak dalej.
jakbys chciala wiedziec cos jeszcze to pisz
pozdrawiam
p.s z jakim biurem jedziesz? jakbys chciala tansze wycieczki to jedz do centrum
do naama, na przeciw kfc i pizza hut jest biuro luna rossa, tam jest babka
mowiaca po polsku i wycieczki sa tansze "



Temat: Moskwa - właśnie wróciłam
Moskwa naprawde zyje 24h/dobe :) sa calodobowe kina, restauracje, bary i
oczywiscie sklepy, doskonale zaopatrzone w prawie wszystko, co jest w Europie,
nawet owoce i warzywa tak egzotyczne, ze niektorych nazw po prostu nie
znalismy, mimo wielu podrozy ;)) Oprocz tego bogaty wybor pysznych gotowych
dan, przystawek (szczegolnie ryby), salatek, deserow. I to nie tylko w duzych
supermarketach, rowniez w malych sklepikach osiedlowych.
Bardzo dobrze rozwiniety jest sektor zakupow przez internet, nie tylko
spozywczych, rowniez elektronika (siec mvideo, polecam, ceny konkurencyjne!)
szkoda, ze w Polsce malo komu sie to oplaca :( Na poczatku mojego pobytu
zastanawialam sie dlaczego na mojej ulicy nie widze obladowanych siatami
kobiet, kasy nie maja, zakupow nie robia czy jak? Po tygodniu sprawa sie
wyjasnila, kiedy sasiadka zdziwiona zapytala mnie po co moj maz taszczy sam po
kilka zgrzewek wody, kilogramy zywnosci, itp, przeciez moga mu to wszystko
przywiesc ze sklepu :))))
O filiach swiatowych domow mody juz ktos pisal przede mna, nie bede sie
powtarzac. Ceny zwalaja z nog, fakt, ale w czasie przecen mozna cos fajnego
upolowac za przyzwoite pieniadze. A jesli nie, to i tak wybor np. butow
wloskich, brazylijskich, hiszpanskich jest swietny i taniej niz u nas. Ciuchy
tez sa na kazda kieszen i oczywiscie, raj dla kobitek, futra :) Moskwiczanki w
kazdym wieku pod wzgledem mody i zadbania niewiele roznia sie od Wloszek czy
Austriaczek z Wiednia :) Ja tez po kilku dniach zimy w Moskwie przeprosilam
sie z moim futerkiem, ktore niegdys poszlo w odstawke na znak protestu
przeciwko zabijaniu niewinnych zwierzatek. Tu wybor byl prosty, albo zwierzatko
albo ja... Minus 15 w Moskwie i minus 15 w Warszawie, to dwie rozne
temperatury ;)
Ceny zywnosci w marketach 2 lata temu byly o ok. 10% wyzsze od naszych,
komunikacja kilkakrotnie tansza od naszej, a metrem mozna dojechac chyba
wszedzie. Droga do firmy, ktora ze wzgledu na straszne korki zabierala nam
samochodem nawet do 2 godzin (w obrebie ringu!), metrem niecale pol godziny :)
Stacje nie sa w szczerym polu, ale rzeczywiscie przy glownych ulicach i
centrach handlowych. Oprocz tego darmowa(!) telefonia miejscowa, niedroga
elektrycznosc, woda, gaz, czynsze, zryczaltowane o ile pamietam, grunt, ze przy
wynajmie mieszkania swiadczenia bierze na siebie wlasciciel, wiec na pewno
drogo nie bylo, nasza gospodyni nie nalezala do rozrzutnych;)
Ogolnie - zwyczajne zycie prostego obywatela jest tansze od tego w Polsce,
droga jest za to sfera dla turystow i expatow, czyli wejscia do muzeow,
restauracje, bary, hotele, wynajem mieszkania, itp.
Taksowek praktycznie nie ma, jesli potrzebujesz taksi z prawdziwego zdarzenia,
nalezy zamowic ja dzien wczesniej, rozliczaja sie za godziny i sa drodzy. Za
to kazde Ziguli (Lada) i inne starsze marki jezdza na lebka, za kilkanascie
rubli, wystarczy wyciagnac reke na ulicy i zaraz ktos sie zatrzyma. Nie radze
wsiadac do jeepow i drogich zachodnich samochodow, szczegolnie mlodym
dziewczynom. Ich wlascicielom kilkanascie rubli na pewno roznicy w budzecie nie
robi, a moze zakonczyc sie nieciekawie dla pasazerki.

c.d.n.



Temat: Bułgaria - Rawda
Bylem w Rawdzie w okresie 30.08-10.09.2008 Hotel Elwira z Tramp
Travel inaczej OK Services
1. co do hotelu 3 gwiazdki ale mi sie wydaje ze naciagane (widzialem
w rawdzie inne 3 gwiazdkowe hotele i wygladaly na bardziej
komfortowe byly baseny i klimatyzacja w pokojach) w Elwirze nie ma
basenu ani klimatyzacji W upalne dni w pokojach poludniowych ciezko
wytrzymac. Hotel jest jakby dwu czesciowy stara i nowa czesc ale
wielkiej roznicy nie ma Ogolnie rzecz biorac jest przyjemnie czysto
codziennie pokoje sa sprzatane reczniki wymieniane 2 razy w
tygodniu. W pokojach mala lodowka i telewizor z kablowka (VIVA
polska), lazienka z prysznicem bardzo fajna no i balkon oczywiscie.
Mielismy wliczone sniadanie w cene pobytu moglo byc lepipej ale da
sie przezyc nawet w miare smaczne (jajko w roznych postaciach dzem
bialy ser jakas wedlina herbata albo kawa).
2. Do morza blisko jakies 100m tylko ze do plazy trzeba bylo podejsc
kawalek Sa dwie plaze jedna na lewo w strone Nessebaru a druga na
prawo w stone Pomorie. Ta pierwsza jest piaszczysta ale waska i
zasmiecona i czesto zdaza sie ze jest na niej bardzo duzo glonow i
wodorostow a do tego to w polowie jest palatna (lezaki i parasole po
5 lewa) Oczywiscie da sie kapac w niektorych miejscach Woda bardzo
ciepla (26 st C) po sztormie bardzo czysta) takze dla tej czesci
plazy bardzo duzy minus Druga czesc plazy bardzo ladna i w miare
czysta znajduje sie ona za falochronem jest tam wrak statku dla tej
czesci duzy plus mozna tam wypozyczyc rowerek wodny skuter jest
wiele atrakcji np: boisko do pilki plazowej Druga plaza w wiekszosci
kamienista przez to mniej ludzi ale bardzo romantyczna wiele malych
zaroczek.
3. Co do miesciny Typowa nadmorski maly kurort Jest duzo knajp gdzie
mozna za male pieniadze dobrze zjesc Polecam bardzo knajpe u Sernba
(taka niska drewniana porosnieta winogronem bardzo przytulna mila
obsluga) bardzo duzo smacznie i nie dorgo 10-12 lewa na dwie osoby
Takze ceny w sklepach zaskakuja dobre winko mozna kupic od 2,50 lewa
piwo BECK'S AMSTTEL i Hajneken po 1 lewa owoce bardzo tanie Jedyny
minus to to ze nie ma za duzo rozrywek Sa bodajze 2 albo 3 wieksze
lokale ale nie da sie tam za bardzo potanczyc no i slynna Hawaii
gdzie leja duzo drinkow tylko ze nie czuc tego a kasy mozna zostawic
sporo (dla panow polecam kelnerke blondynke bardzo otwarta :) Jest
wesole miasteczko dla dzieci, kafejka internetowa (2 lewa za
godzine) duzo sklepikow z ciuchami i perfumami (bardzo duzo podrobek
D&G Versacze Hugo Boss Armani).
4. Transport tanie bilety do Nessebaru 1 lewa do Slonecznego Brzegu
1,5 lewa Warto zwiedzic Stary Nessebar mala wysepka ale bardzo
urokliwa A w Slonecznym Brzegu polecam plaze, glowny deptak i
oczywiscie Action Aquapark naprawde warto.
5. Podsumowujac Rawda to miescina dla odpoczynku i relaksu jezeli
ktos sie chce naprawde dobrze zabawic to polecam Sloneczny Brzeg
6. No i polecam Ok Services bylem z tego biura pare razy na wczasach
i jeszcze nie bylo zadnego problemu odpukac

jezeli ma ktos jakies pytanie prosze pisac mariobros08@gmail.com
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 204 wypowiedzi • 1, 2

    Linki