Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Fatalna klątwa





Temat: Filmy
Cytat: Powoli zaczyna się to robić żenujące.

Racja jest po twojej stronie.
Na samym początku czeba było się pokłonić i przyznać rację.

Cytat: Gówniane są te japońskie horrory i ich amerykańskie rimejki.

Akurat amerykańska Klątwa jest fatalna, nudna i nieskładna, ale japońska dobra, po obejrzeniu ma się w sobie taki niepokój.
Nie żartuję.





Temat: Raporty z turniejów
Drogi Jar Jarku troche pomyliłeś kojejność naszych meczy:
pierwszy wygrałem i to było właśnie i ja i Ty (kabooom),
drugi przegrałem i w tym meczu mnie deewoluowałeś Hunterem,
trzeci mecz był na moją korzyść i tu gra była narmalnai wygrał po prostu lepszy

Jar napisał:


Rozdania dostałem fatalne (klatwa działa) a Tasior dał popis swoich niecodziennych umiejętności wykorzystania anjgorszego badziewia jako ultragroźnej broni.

Tu sprawa jest prosta, a mianowicie nie docenia sie podstawowych poków które mogą okazaćsie groźną bronią.

SPINDA i SMOOCHUM - RULEZ! RULEZ! RULEZ!





Temat: Comma...bo nie każdy to vaga ;)
Generalnie IC jest przeciw postaciom fizycznym, jak np. puszka gdzie prawie wszystkie klątwy są sensowne. Klątwa Str, HP, OTP, criticala, Agility, ślepoty, redukcji szybkości ataku.

Z magiem idzie mu już trochę słabiej, gdyż te klątwy są wtenczas niepotrzebne, poza HP, Agi i ślepoty. Można też na hermita rzucić inta, ale jeśli idzie o CJB, to aż tak fatalnie nie jest.

W czasie odliczania rzucasz poison cloud, potem jak zacznie się duel walisz sight blockade, po jakiś 2-3 sekundach pewnie cjb rzuci purification, żeby zdjąć blokadę (wątpię żeby miał purifikację w podstawowym pasku, wogóle nie wiadomo przecież co IC zrobi najpierw, więc te 2-3s całkiem słuszne), IC w tym czasie rzuca buff removera, który ściąga wszystkie buffy, klątwę HP, paina i poison arrow. Wszystkie te skille trzeba obok siebie ulokować żeby szybko poszło. Zaraz po tej kombinacji LA, i zwykłe strzały. Jako, że CJB nie ma za dużo HP, chyba że jakiś nienormalny loool, to powinien już glebę gryźć (jest bez buffa HP, i w dodatku z cursem HP - na moje kiepskie oko jakieś max 2400HP). Samo LA zabiera koło 1000 dmg.

To zależy też od tego jak szybki i sprawny w duelach jest CJB, więc to równie dobrze może zakończyć się inaczej.



Temat: Dobry film
Ostatnio byłam na "Kontrolerach" i "The grudge- klątwa". "kotrolerzy" mhmmm spore wrazenie na mnie ten film wywarł, ale nie jest idealny. Jak dla mnie troszkę za wiele dłużyzn, ale serdecznie polecam, bo mam watpliwosci, co do interpretacji i chcialabym z kims wymienic poglady.. Za to "klątwa" to totalny syf. Ani straszne, ani ciekawe. Zakonczenie fatalne. Chyba liczą na Klatwe 2, ale na mnie juz nie maja, co liczyc...



Temat: Filmy, ktore warto zobaczyc.

"the ring" był nowoscią i jeszcze oryginalny ,ale juz 'grudge' ( swoją drogą fatalne tłumaczenie tytułu...:( ) czy dark water są beznadziejne......wtórnosć i nudność.

Słyszałam bardzo negatywne opinie od innych odnośnie "Klątwy"....dlatego sama jak oglądałam nie spodziewałam się wiele....A tu takie zaskoczenie...ciary chodziły mi do końca filmu...hehe :-)......Zero krwi....albo przynajmnie bardzo niewiele... strach się głównie opiera o nastrój... Moim zdaniem bardzo dobry filmik....

A teraz ciekawostka, w gazecie "Na żywo" dołączają DVD "Klątwa 2" tego samego reżysera!!! :-)........



Temat: 1
"Posłańcy", tania, do bólu typowa fabuła i dawno już wykorzystane powielane efekty. Szkoda pieniędzy na kino.
Stara farma, rodzina po przejściach, bez kasy, próba uprawy ziemi, nawiedzony dom.
Najbardziej śmiesznie było, jak w jednej ze scen twórcy filmu przesadzili z efektem narastającego napięcia. Moment przed oczekiwanym zaskoczeniem dłużył się w nieskończoność, muzyka dawno osiągnęła szczyt, a dalej nic się nie działo, przy czym w końcu rozwiązanie całej sceny było fatalne.
Albo kiedy dochodzi do konfrontacji głównej bohaterki i ganiającego ją trupka. Zamiast szybkiej akcji, przez kilka sekund ona z przerażeniem patrzy w jego martwe oczy, a dopiero potem trupek się na nią rzuca, ach.
A myśleliśmy, że będziemy się dobrze bawić. Jedyny plus to taki, że w sumie główny powód "strachów" wyjaśnił się tak naprawdę dopiero na koniec. Tzn. wiadomo o co chodzi od samego początku filmu, ale "winowajca" ujawnia się dopiero na koniec.

"Klątwa 2". Na szczęście nie wybierałam się na nią do kina, jak na "Posłańców", tylko oglądałam u znajomego w domu. Nudne jak flaki z olejem, w ogóle nie straszne, "Posłańcy" przynajmniej mają kilka momentów, w których cierpnie skóra, włosy stają dęba i zaciska się oczy. Natomiast "Klątwa 2" takich momentów nie ma. Co gorsza, z zakończenia można się spodziewać części trzeciej. O sodoma i gomora.



Temat: Oscary 2006

Frankfarmer:A ja zarzucam członkom Akademi bezpłciowość

Oj, nieładnie, mamy przecież całkowite równouprawnienie

Frankfarmer:To jest laska, której we łbie się poprzewracało

Zgadzam się. Ale zauważ, że znaczna część gwiazd ma nierówno pod sufitem, efekt sławy

Frankfarmer:Najlepszy film animowany: Jak mogło wygrać takie badziewie jak ta Klątwa królika?

Tu bym się spierał.
"Klątwa Królika" jest dość ciekawa zarówno pod względem wizualnym, jak i treści. Sam się zdziwiłem, że nie wygrała "Gnijąca..", ale wybór i tak nie był jakoś specjalnie zły.

Frankfarmer:Najlepsza piosenka: Ciężkie jest życie alfonsa - niebywałe! Akademia wykazała się swoją mądrością i nagrodziła hiphopową papkę, która nie dość, że bez sensu, to jeszcze została tak fatalnie wykonana, że szkoda po prostu słów.

Popieram. W tej piosence nie było nic nadzwyczajnego, wręcz przeciwnie, była tandetna, wkurzjąca i nudna.



Temat: Liga RBR World Championship
No i dopadła mnie klątwa 13stego :D Niestety juz na 1 oesie pomimo tego ze nie naciskałem a własciwie to własnie dlatego :D Na nawrocie wykonałem rolke, samochod prowadził sie fatalnie, na serwisie prowizorka która na kolejnym oesie nie utrzymala mnie na drodze i miałem spotkanie z drzewkiem Konsekwencja tego było uszkodzenie skrzyni i sprzegła i na kazdym oesie minutowa strata az do serwisu. W serwisie jeszcze wieksza prowizorka Przed ostatnim oesem zauwazayłem ze Sven Syld jest dość blisko wiec pojechałem wszystko co mogłem tym wrakiem I udalo sie przegonic nie tylko Svena ale takze i Joone Karime No cóż fatalny dzien, pokazałem lwi pazur ale na sukcesy zapewne jeszze musze poczekac

Powodzenia reszcie

P.S Gratulacje dla Łukasza wspaniały wynik, który z pewnością przerósł oczekiwania szefostwa teamu czyli mnie Duze gratki



Temat: Miłość i erotyka w grach RPG
Religijny był jak najbardziej, ale klątwę Kaina przyjął ze spokojem. Zresztą już za życia uwielbiał wszelakie sekrety i nie do końca wyjaśnione sprawy, a jako wampir móg spojrzeć na to wszystko w inny sposób. Wierzyć w 'dobrego Boga' przestał dopiero po około dwustu latach.

Koniec offtopicu. Fatalnych zauroczeń było jeszcze dużo, jacyś pechowi ci moi bohaterowie...



Temat: Piłka ręczna - liga wicemistrzów świata.
Znowu gramy fatalnie w ataku. Marne szanse na zwycięstwo bez cudu. Kompleks finałów trwa... A słyszałem, że piłkarze ręczni nie popełnią tego samego błędu co siatkarze. Niestety grają nerwy a nie Polacy. Przykro patrzeć na niewykorzystywane okazje.
Pewna klątwa się sprawdzi.

Wiara umiera jednak ostatnia....



Temat: Informacje na temat kontynuacji "POTC"
Teraz to dopiero się denerwuję!... "Klątwa" jest dla mnie formą zamkniętą i na zawsze taką pozostanie. Dlatego na "Skrzynię" czekałam z umiarkowanym niepokojem. Z ciekawością raczej, jakby to miał być zupełnie inny film. Kontynuacja "Piratów z Karaibów" to eksperyment, którego efekt końcowy zależy od obu sequeli. "Skrzynia" jest pełna wątków, które można w "Końcu świata" wspaniale wykorzystać lub... fatalnie zmarnować. Tak się boję, tak się boję... jestem pełna obaw o to, co wymyślą scenarzyści (o całą resztę jestem absolutnie spokojna, od obsady, po udźwiękowienie). Już wiem, co chciałabym zobaczyć i drżę na samą myśl, że zamiast mojej wizji lub czegoś nie mniej wspaniałego dostaniemy banał, który zabije oba sequele. Póki co - "Skrzynia" jawi mi się jako arcydzieło. Ale jeśli, jeśli... jeśli nie wykorzystać tkwiącego w niej potencjału... chyba umrę do przyszłego roku z tego niepokoju! dnia Sob 16:45, 22 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz



Temat: #SESJA Przekleństwo Wzgórz Hager
Spoglądam z lekkim niesmakiem na Wilka, otwieram usta żeby coś powiedzieć ale zaraz je zamykam machając ze zrezygnowaniem ręką.
Zwracam się do Xsary'ego. - Pokaż tą rękę. Oj kiepsko to wygląda ale może coś się da zrobić. - Sięgam to niedużej skórzanej torby którą mam przypiętą do pasa, grzebię w niej chwile pomrukują gniewnie na temat jakiegoś burdelu i po chwili wyciągam kawałek opatrunkowego płótna. - Fatalnie ta rana wygląda, nie wiem czy nie jest za późno nawet na taką pomoc ale zobaczymy. Kładę ręce na ranie, z moich ust płyną słowa zaklęcia, wokół mych dłoni pojawia się delikatna błekitna poświata, po chwili rana też rozbłyska takim blaskiem. - No to powinno pomóc a jak nie pomoże to powinienneś poszukać naprawdę poteznego kapłana lub w ostateczności maga. A może się komuś naraziłeś i to klątwa powoduje że rana nie chce się goić?



Temat: Fatalna sprzedaż PISowskiego "WPROST"
To już jakaś klątwa - kto zaczyna podlizywać się PIS, natychmiast traci

Najbardziej to mnie denerwują Mazurek z Zalewskim - zupełnie przypadkiem zawsze działają zgodnie z aktualną linią propagandy PIS.
Zaangażowali sie w wybory samorządowe obsmarowując HGW w każdym tygodniu po kilka razy. I to oni wypromowali przezwisko "bufetowa".
Teraz jak możliwe jest wyjście Rokity, bez przerwy atakują Komorowskiego, wiedząc że to może być konserwatywna twarz PO.

Swoją drogą to ciekawe, że pismo sekretarza PZPR tak sobie upodobało PIS

"Wprost" - 123 tys. 350 egz. (spadek o 19,6 proc.)

http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070206/ekonomia/ekonomia_a_31.html



Temat: (wybiorcza) Rokita pyta o Cargo


Tylko co na to  zwiazki zawodowe działąjace na PKP??


Zapewne nałożą klątwę na posła Rokitę, jako że ten ośmielił się podważyć
słuszność monopolu narodowego przewoźnika.
Wszystkie te związki zawodowe+LPR+PiS+Samohołota+socjaliści wszelkiej maści
do znudzenia powtarzają, iż jedyną drogą rozwoju jest ścisły monopol
państwowej, narodowej firmy i zakaz wjazdu obcym przewoźnikom. Kolej ma być
narodowa, w rękach państwa, dotowana, pięlęgnowana, monopolistyczna i
uzwiązkowiona. Do znudzenia powtarzany jest wątpliwy przykład kolei
brytyjskich, które to _rzekomo_ fatalnie działają po prywatyzacji.
Najwięcej takich frazesów głoszą ci, co w życiu na Wyspach nie byli a już
pociągami tam z pewnością nie jeździli. Jako b. pasażer, stanowczo
dementuję te inspirowane plotki rodem z Dziennika TV lat '80, gdzie
codziennie pokazywano starannie wyselekcjonowane scenki ze zgniłego
zachodu, dodając komentarz 'patrzcie, jak tam jest źle. Tylko nasza droga,
polska, socjalistyczna, jest słuszna'.

Tak więc żadnego tam podnoszenia dyscypliny pracy i zwalniania nieuczciwego
personelu. No i w żadnym wypadku wpuszać obcych przewoźników. Niemieckich w
szczególności, bo każdy słuchach RadiaMaryja wie, że Niemiec to zawsze
wykupi i podbije a Żyd oszuka, tak więc na wieki wieków, narodowo,
państwowo, dotowanie i z monopolem. Wtedy wszystkim będzie się dobrze
wiodło. Nawet na tej grupie nie brak wyznawców takich wsteczniackich nurtów
nacjonalizmu, protekcjonizmu i socjału.





Temat: Filmy w TV
To może być ciekawe

W tym temacie proponuje wypisywać ciekawe filmy któe warto obejrzeć i właśnie beda puszczane w telewizji. A wieć zaczynam

Dzisaj lecieli "Piraci z Karaibów - klatwa czarnej perły" niestety już się skończył. powiem tylko że mieli fatalne tłumaczenie. Kasetowa wersja była lepsza.

Za to jutro leci ciekawy film. Poziemny Krąg. brutalny ale wary obejrzenia. Film o klubie walki który przeradza sie w organizacje terrorystyczna. Leci na Polsacie o 20.50




Temat: urlop na żądanie

bzdura z tymi zmianami czasu pracy ! i bzdura z luźnymi godzinami !

dawniej, kiedy dojeżdżałem 40 km, spóźniałem się notorycznie 20-30 minut, bo korki/wypadki/remonty/atak kosmitów... potem przeprowadziłem się 5 minut od firmy i co ? i nic ! natury nie oszukasz ! mój organizm wie że jak teraz wstanie to będzie na 8.00 w pracy ale nie wyraża na to zgody i odbija fale dźwiękowe pierwszych trzech powtórzeń budzika (komórki), dopiero czwarte/piąte powtórzenie dopuszcza do ucha a ja wstaję i mimo pośpiechu, dobrych chęci i ustawienia budzika na odpowiednią godzinę znowu spóźniam się 20-30 minut....

może ktoś na mnie klątwę rzucił ?


Tak to jest. Zasadniczo jestem punktualny, nie toleruję spóźnienia większego niż 5 min - i walą mnie powody. Ale natury nie orżniesz - właśnie o tyle zwykle spóźniam się do pracy
A urlop na żądanie? fatalna instytucja, swego czasu doprowadzała mnie do szału.




Temat: Nowe zasady
Na podstawie ostatnich przemyslen chce wprowadzic dwie niepisane zasady do mechaniki D&D:

Ataki fizyczne: Jesli na kosci wypadnie naturalne trafienie krytyczne, gracz powtarza rzut, jesli trafi to jest wtedy krytyk, a wtedy powtarza znowu rzut, i jesli znowu wypadnie na kosci naturalny kryty, to cel, nie wazne ile ma zycia, zostaje natychmiast zabity. Nie dotyczy to stworow odpornych na trafienia krytyczne np. szkielety, zombie czy cienie.

Ataki magiczne: Kazda postac, ktora rzuca czary ma szanse na trafienie krytyczne. Nie dotyczy to stworow odpornych na trafienia krytyczne np. szkielety, zombie czy cienie. Obrazenia sa trzy razy wieksze, a klatwy/blogoslawienstwa maja trzykrotnie wieksze dzialanie:
- Postac do 5 poziomu ma zakres krytyczny tylko na 20.
- Postac do 10 poziomu ma zakres krytyczny 19-20.
- Postac do 15 poziomu ma zakres krytyczny 18-20.
- Postac do 20 poziomu ma zakres krytyczny 17-20.
- Kazde nastepne 5 poziomow postaci sprawia, ze zakres rosnie o 1 oczko, az do naturalnego wyniku 2, bo 1 jest rownoznaczne z fatalna porazka.

Dlaczego tak zrobilem?
Bo w D&D klasy wojownicze sa na wyzszych poziomach praktycznie niepokonani. Na 20 poziomie wojownik ma 5 atakow fizycznych na runde, a mag ciagle moze tylko rzucic 1 czar na runde (chyba, ze ma atut, ktory mu pozwala na rzucenie bodajze az dwoch czarow na runde). Magowi tez rosna ataki na runde, ale to tyczy sie tylko atakow fizycznych, a magowie rzadko bija z fizycznosci, tylko z magii. Postanowilem to troche zbalansowac.




Temat: Piraci z Karaibów: Na krańcu... tandety?
Nikt jeszcze nie założył wątku, więc może ja zacznę...

Na piratów wybrałem z okazji dnia dziecka i...
Z przykrością stwierdzam, że zawiodłem się. Dialogi albo za bardzo wydumane, fabuła jakaś taka strasznie naiwna. W ogóle kreacja świata stała się strasznie naiwna. W poprzednich częściach magia ingerowała w ten świat w bardzo ograniczonym stopniu (i była raczej dodatkiem niż normą), a tutaj pradawne boginie, inne wymiary, rezurekcje, nieśmiertelności, klątwy, spętania... Poza tym nie spodobało mi się to, że nagle tytułowe Karaiby rozrosły się na cały świat... akcja przenosi się z Port Royal, do Singapuru, na biegun północny (a może południowy), w zaświaty i w ogóle... straciło to smaczek prawdziwych piratów. Poza tym kiepskie kostiumy, Keira wyglądała fatalnie w tym swoim wdzianku. Nawet Depp nie uratował filmu, chociaż przyznaję, że parę tekstów miał świetnych.
Nadto wszystko film strasznie przekrzyczany...

a co wy sądzicie?




Temat: Polski film przygodowy - istnieje czy też nie?
Ludzie, obejrzałem "Klątwę Doliny Węży". Film na ogół tak straszliwie blado nie wypadł. Fabuła taka tragiczna nie jest, przecież mamy tu [SPOILER] całkiem przyjemy wątek z UFO (akurat tu on pasował, nie to co w nowym Jonesie) . Zresztą te buddyjskie klimaty były bardzo tajemnicze .[/SPOILER] Jednak fatalna była muzyka! Wkółko leciała ta sama (do tego jakoś dziwnie hipnotyczna, jakby autor był na haju). No i mało było jakiś sensownych dialogów, humorystycznych itp. Pokuszę się nawet na ocęnę: 2/10 (ta dwójka z litości ).



Temat: 5. sezon - Wiosna 2008
Czy to jakaś klątwa Fir Park? Dzisiejszy mecz Celticu z Motherwell, zaplanowany na godzinę 13:30, przełożono z powodu fatalnego stanu murawy.

To już trzecia nieudana próba rozegrania meczu na stadionie Motherwell. Wcześniej spotkanie przekładano z powodu tragicznej śmierci Philla O'Donnella oraz zrujnowanej murawy Fir Park. Niestety ulewy, jakie ostatniej nocy dosięgnęły Szkocję spowodowały, że podmokłe boisko gospodarzy po raz kolejny nie nadaje się do gry.

Bez komentarza



Temat: "Nieangażujące" się w kampanię ścierwo [polityka]


| Wszystkim, którzy głosowali na tego gnoja, życzę śmierci.
| Szybkiej i bezbolesnej. A co, humanitarny jestem.

| Ja głosowałem!  W wyborach samorządowych w roku 2002. Fatalna
| pomyłka. Cóż :/

Głosowałeś na jego kandydaturę na prezydenta RP?


a bron mnie Panie Boze!


Zresztą rzeczywiście muszę trochę rozluźnić kwalifikację.
Spod klątwy wyjmuję tych, którzy wyrażą skruchę, pójdą na
wybory i nie zagłosują na PiS.


to ja!

p.





Temat: "Nieangażujące" się w kampanię ścierwo [polityka]


| Wszystkim, którzy głosowali na tego gnoja, życzę śmierci.
| Szybkiej i bezbolesnej. A co, humanitarny jestem.

Ja głosowałem!  W wyborach samorządowych w roku 2002. Fatalna pomyłka. Cóż
:/


Głosowałeś na jego kandydaturę na prezydenta RP?
Zresztą rzeczywiście muszę trochę rozluźnić kwalifikację.
Spod klątwy wyjmuję tych, którzy wyrażą skruchę, pójdą na
wybory i nie zagłosują na PiS.

Pioter  





Temat: Filmy
A ja w sobote obejrzałem sobie Grunge 2 - Klątwa.... Cóż, tak jak jedynka amerykańska była nawet fajna, tak dwójka zrobiona przez hamburgery jest imo fatalna. W ogóle nie straszna, bez klimatu, pomieszanie scen w taki sposób że mało co się rozumie, scenariusz w połowie filmu bym spalił i rozrzucił na polu, a najlepsza scena (IMO) została wycięta z filmu....

Ogólnie nie polecam, chyba, że ktos ma problemy ze snem i chce film bez myślenia, gdzie wiadomo kto kiedy ginie i można spokojnie zasnąć w połowie



Temat: Remaki Japonskich horrorów
Mam wrażenie, że niektórzy oceniają "Klątwe" z USA, przez malutki pryzmat panny Gellar (nie wiem czy tak to się pisze), pewno dlatego że kojarzy im się z blond-amerykanką z filmów dla młodziezy. Nie znam się na szczegółach gry aktorskiej ale na pewno nie grała fatalnie, rewelacją też nie była (nie bronie jej), pan Pullman, no cuż nie lubie tego aktora, raczej kojarzy mi się z Hollywood... Film oceniam jako przeciętny, ze względu na duża dawke specyficznego JUMPOWEGO "klimatu" , tyle ode mnie...



Temat: (wybiorcza) Rokita pyta o Cargo


Zapewne nałożą klątwę na posła Rokitę, jako że ten ośmielił się podważyć
słuszność monopolu narodowego przewoźnika.
Wszystkie te związki zawodowe+LPR+PiS+Samohołota+socjaliści wszelkiej
maści
do znudzenia powtarzają, iż jedyną drogą rozwoju jest ścisły monopol
państwowej, narodowej firmy i zakaz wjazdu obcym przewoźnikom. Kolej ma
być
narodowa, w rękach państwa, dotowana, pięlęgnowana, monopolistyczna i
uzwiązkowiona. Do znudzenia powtarzany jest wątpliwy przykład kolei
brytyjskich, które to _rzekomo_ fatalnie działają po prywatyzacji.
Najwięcej takich frazesów głoszą ci, co w życiu na Wyspach nie byli a już
pociągami tam z pewnością nie jeździli. Jako b. pasażer, stanowczo
dementuję te inspirowane plotki rodem z Dziennika TV lat '80, gdzie
codziennie pokazywano starannie wyselekcjonowane scenki ze zgniłego
zachodu, dodając komentarz 'patrzcie, jak tam jest źle. Tylko nasza droga,
polska, socjalistyczna, jest słuszna'.

Tak więc żadnego tam podnoszenia dyscypliny pracy i zwalniania
nieuczciwego
personelu. No i w żadnym wypadku wpuszać obcych przewoźników. Niemieckich
w
szczególności, bo każdy słuchach RadiaMaryja wie, że Niemiec to zawsze
wykupi i podbije a Żyd oszuka, tak więc na wieki wieków, narodowo,
państwowo, dotowanie i z monopolem. Wtedy wszystkim będzie się dobrze
wiodło. Nawet na tej grupie nie brak wyznawców takich wsteczniackich
nurtów
nacjonalizmu, protekcjonizmu i socjału.


O Boże, podnieciłem się...





Temat: Przemoth- dyskusje na każdy temat
Jest decyzja w sprawie Artesta!
Zostanie sprzedany, a raczej wyeksmitowany do Houston! Za niego Sacramento dostanie 1st Pick 09 i Jacksona ... jak dla mnei oba zespoły dużo zyskają! Tylko oba moga dużo stracić, nie wiem jak poradzi sobie Sacramento bez Artesta, bo jak był kontuzjowany to grali fatalnie, ale atmosfera się poprawi.. natomiast w Houston nie stracą na pewno na boisku, ale moga stracić w szatni, a z tego co się orientuje to tam dosyć swojsko było dotychczas...
W każdymr azie może wreszcie z takim obrońcą wejdą do 2 rundy PO:D Ale i tak Artest będiz emusiał zejść na 2 plan w konfrontacji z T-Mac iem który będiz egrał No 1 w ofensywie i najprawdopodobniej No 2 pod względem granych piłek będzie YAO...
Pożyjemy zobaczymy, moz eot być spore wzmocnienie dla Rakiet, która bezskutecznie próbują przejść PO, lecz za każdym razem utykają:D jakaś klątwa... no cóż , zaczynam się bać o mój Boston:D



Temat: Filmy
Taaaaa, Zuza, zawsze mi się z bracmi Boldwin ten koleś myli....
A grał w:

Rok Tytuł Jako
2006 Alien Autopsy aktor: Morgan Banner
2006 Straszny film 4 (Scary Movie 4) aktor
2005 Moja droga Wendy (Dear Wendy) aktor: Krugsby
2004 The Grudge - Klątwa (The Grudge) aktor: Peter
2002 Ucieczka od życia (Igby Goes Down) aktor: Jason Slocumb
2001 29 Palms aktor
2000 Numer stulecia (Lucky Numbers) aktor: Lakewood
2000 Titan - Nowa Ziemia (Titan A.E.) głos
1999 Lake Placid aktor: Jack Wells
1999 W matni (Brokedown Palace) aktor: 'Yankee' Hank Green
1999 Ważniejsze niż przyjaźń (The Virginian) aktor, reżyser
1998 Efekt Zero (Zero Effect) aktor
1997 Koniec przemocy (The End of Violence) aktor
1997 Zagubiona autostrada (Lost Highway) aktor: Fred Madison
1996 Dzień niepodległości (Independence Day) aktor: prezydent Thomas J. Whitmore
1995 Casper aktor: Dr James Harvey
1995 Ja cię kocham, a ty śpisz (While You Were Sleeping) aktor: Jack Callaghan
1994 Fatalny romans (The Last Seduction) aktor: Clay Gregory
1993 Bezsenność w Seattle (Sleepless in Seattle) aktor
1993 Malice aktor: Andy Safian
1993 Sommersby aktor
1992 Samotnicy (Singles) aktor: doktor Jamison
1991 Wychodząc z mroku (Liebestraum) aktor: Paul Kessler
1988 Przypadkowy turysta (The Accidental Tourist) aktor: Julian
1988 Wąż i tęcza (The Serpent and the Rainbow) aktor
1987 Kosmiczne jaja (Spaceballs) aktor: Lone Starr



Temat: pograjmy w cos :)

Razorowi nie odpuszcze taaaaa

Misty u mnie nie dziala Twoja klatwa
Szkoda tylko w drugiej partii fatalnego momentu a w zasadzie chyba minimetra bo byla wpadka miedzy dwoma fajnymi breakami

Najbardziej jednak usmialem sie do oceny gry Sima w snooka, uwaga cytuje: "on nawet w snooka gra norge"

Bazzant to jako jedyni po 3 spotkaniach jestesmy niepokonami wiec zapowiada sie wielki hit w najblizszej kolejce



Temat: [ Literatura] Jaką ciekawą książke ostatnio czytałeś/aś?
Mam zamiar się za to zabrać w najbliższym czasie Lu Zaraz po "Powrocie Wolanda, czyli nowej diaboliadzie". Teraz czytam sobie "Siedem Kościołów" Milosa Urbana (tytuł polski jest beznadziejnie kiczowaty "Klątwa Siedmiu Kościołów". Bardzo interesująca lektura, szczególnie dlatego, że łączy wątek kryminalny (podszyty czarnym, czeskim humorem) z wątkiem niszczenia miasta. Główny bohater to fatalny nieudacznik, który kocha Pragę całym sercem i na każdym kroku widzi jak współcześni burzą zabytki, by postawić na ich miejscu wieżowce.
Podoba mi się szczególnie sposób opisu, dzięki któremu widzę Pragę jakbym stała obok Szwacha Swoją drogą ciekawe ma on imię, które psuło mu życie już od dzieciństwa, dlatego każe nazywać się per K. Poznałam to imię dopiero na 60 stronie i śmiałam się jak głupia przez nie... Co za bezlitośni rodzice mogli tak skrzywdzić swoje dziecko



Temat: Duch i Nieskończoność
Elf zmarszczył lekko brwi, mierząc wojownika od stóp do głów typowym dla wszelkiej maści magów, analitycznym spojrzeniem.

- Ach, Reggirt! - rzekł, najwyraźniej dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, iż w pracowni znajduje się ktoś poza Erraxusem - Witaj i ty, Availi.

Kobieta skinęła lekko głową. Elf odpowiedział skromnym uśmiechem.

- Ostatni raz widziałem cię chyba podczas ćwiczeń z Masamune - Valt skrzywił się lekko - widzę, że nadal ci służy? Aloxer ostatnio wspominał...

Pytanie o działanie klątwy przerwało tok myślenia elfa.

- Ach, to był majstersztyk. Naprawdę, pominąwszy fakt, iż straszny i brutalny, to jednak majstersztyk. Jedno z lepiej stworzonych zaklęć, jakie w życiu widziałem. Elzaddar musiał stworzyć je całkiem niedawno, nigdy czegoś podobnego nie widziałem. W pierwszej fazie drobne poparzenia, zaś po kilku, kilkunastu minutach rozległy samozapłon wewnętrzny. Fatalna sprawa. Tym bardziej, że niemal niewykrywalna...

Erraxus chrząknął znacząco.

- Wezwałem cię właśnie w podobnej sprawie. Jest szansa, że wiemy, gdzie szukać pracowni Quelina. Być może poznamy algorytm tego, co rzucono na Aloxera. Chcę, być towarzyszył Reggirtowi i Vai w tej wędrówce... - mag pokrótce wytłumaczył Valtowi to, co do tej pory powiedziano w pracowni.

Elf westchnął przeciągle.

- Sugeruję, byśmy ruszyli natychmiast - rzekł do Reggirta - szkoda czasu tym bardziej, że odnalezienie źródła portalu może potrwać. Chyba, że masz jakieś pytania, lub propozycje?



Temat: Marzenia.
Tomciosz,za pare lat to bedziesz mowil Rodzicom co maja robic...Wiesz jaka wtedy na Ciebie spadnie klatwa?Ona sie fatalnie nazywa-ODPOWIEDZIALNOSC.




Temat: Klątwy
Każda klątwa to wpuszczenie Szatana do swojego serca i kolejny krok do piekła. Nawet powiedzenie "niech go szlag trafi" itp. może miec fatalne skutki. Ale są też błogosławieństwa. Najprostsze blogosławieństwo - Dzień Dobry - może czasem zdziałac cuda.



Temat: Jastrzębski Węgiel 2008/2009
Oni ie zagrali z resovią fatalnie. Po prostu resovia rzuciła na nich klątwę i przegrywają z nimi jak leci.



Temat: Polski horror
Co do polskich horrorów poluję na "Klątwę Doliny Węży", trzeci obok "Wilczycy" i nie tak fatalnego jak wszyscy mówią "Powrotu Wilczycy" horror Marka Piestraka.




Temat: GRUDGE 2 - Takashi Shimizu - 2006
Cytat: Tak samo fatalna jak 1 czesc, 2/10 na wiecej nie zasługuje.

Nie bądź az tak surowy, są dużo gorsze szmiry od "Klątwy". Co nie zmienia faktu, że "Grudge 2" jest dużo gorsza od jedynki



Temat: na co do kina? :>
..klatwa...hmm jak dla mnie to totalna klapa, faktycznie straszny film, szkoda tylko ze nie straszny w sensie przerazajacy a fatalny...
... a madagaskar jak najbardziej musze obejrzec :] :]



Temat: Very good jokes

Fani Milanu szukają wyjaśnień kiepskiej formy swych pupili. Jedni wskazują na nietypowe przygotowania do sezonu, inni na pecha, jeszcze inni na fatalną kampanię transferową. Są jednak znacznie bardziej zaskakujące teorie i ludzie, którzy powodów złej passy Milanu dopatrują się w działaniu sił nadprzyrodzonych.

Jednym z takich ludzi jest znany włoski mag Divino Otelma: "Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jeden lub kilku piłkarzy i działaczy Milanu znajduje się pod działaniem klątwy. Rossoneri stali się prawdopodobnie ofiarą negatywnych wpływów zewnętrznych. W tym przypadku ich autorem jest z całą pewnością działacz, a może nawet prezydent, jednego z rywali." "Milan ma wiele kontuzji? Ich ilość nie zmieniła złożoności klątwy - mogła jedynie wydłużyć czas odprawiania potrzebnych rytuałów, lecz końcowy efekt jest taki sam."

Mówi się, że fortuna kołem się toczy i pech w końcu minie. Otelma ma jednak odmienne zdanie na ten temat: "Uważamy, że - o ile jest tak, jak podejrzewamy - przebieg zdarzeń jest ukierunkowany na długotrwałe pogorszenie wyników piłkarskich zespołu." "Powinni zgodzić się na odprawienie magicznych rytuałów, które zdejmą klątwę. Jeśli chcą, mogę spróbować - choćby w jednym meczu. W ten sposób będą mogli sami ocenić, czy warto to kontynuować." "Ciężko zrozumieć, jakiego rodzaju klątwa została rzucona, ale z pewnością dotyczy ona całego sezonu. Tak więc bez interwencji los Milanu jest przesądzony."

To nie pierwsza w ostatnim czasie próba powiązania wydarzeń w świecie calcio z rzekomym działaniem magii. Niespełna miesiąc temu włoska czarodziejka Clara Romano przed kamerami ogłosiła, że wydarzenia związane z aferą Calciopoli zostały wywołane przez nią na zlecenie prezydenta Interu Massimo Morattiego. Clara utrzymuje też, że jej duchowy wpływ doprowadził Włochy do finału Mistrzostw Świata w USA w 1994 roku, a porażka w finale z Brazylią była spowodowana tym, że brazylijscy szamani składali ofiary z ludzi.





Temat: Cięcia...

A może menago trzeba zmienić? Antoni nie zastanawiał się nad tym?

Socha w Szczecinie?

W obecnych rozgrywkach zmorą dla piłkarzy Odry Wodzisław jest brak skuteczności. Często po strzałach na bramkę rywali piłka ląduje na poprzeczce lub jednym ze słupków.

Czy to jakaś klątwa? Zastanawiają się działacze, piłkarze i kibice klubu z Wodzisławia Śląskiego. Już kilka spotkań w tej rundzie wodzisławianie zremisowali bądź przegrali przez fatalną skuteczność. Jedni twierdzą, że to klątwa. Inni zaś uważają, że to brak Edwarda Sochy, wieloletniego menadżera klubu, który potrafił ściągać do Odry piłkarzy młodych i utalentowanych, bądź na dorobku, ale chcących coś jeszcze w sporcie osiągnąć.

Dzięki prowadzonej przez niego polityce kadrowej klub jeszcze dwa i trzy lata temu spokojnie plasował się w środku pierwszej tabeli. Na początku tego roku Socha otrzymał propozycję przejścia do Legii i z oferty skorzystał. Długo jednak tam nie popracował, gdyż już w październiku opuścił Warszawę.

- Nie przystałem na nowe warunki jakie mi zaproponowano - tłumaczył wówczas decyzję o odejściu z Legii Edward Socha (na zdjęciu). - Jako konsultant ds. sportowych ITI powinienem być partnerem dla trenera, a Legia dążyła do tego, aby nowy trener Jozef Chovanec pełnił w klubie trzy funkcje.

Zrezygnował również z oferty Wisły Kraków, gdzie miał trafić w grudniu tego roku.

Obecnie jeden z najlepszych menadżer w Polsce pracuje w... czwartoligowej Koszarawie Żywiec.

- Koszarawa ma przed sobą przyszłość. Od stycznia przyszłego roku poza Koszarawą będę pracował w jakimś klubie ekstraklasy lub II ligi. Otrzymałem kilka poważnych ofert, ale nie z Odry Wodzisław - mówi Socha.

Jednym z klubów, który chętnie zatrudniłby Sochę jest szczecińska Pogoń. Swego czasu prezes Dawid Ptak mówił, że taki człowiek przydałby się w Szczecinie. Czy uda się tego doświadczonego menedżera ściągnąć do grodu Gryfa?

- Nie było. Póki co takiego tematu - mówi Piotr Baranowski, rzecznik prasowy klubu. - Prezes Dawid Ptak pełni w naszym klubie również funkcję menadżera i wywiązuje się z niej bardzo dobrze, więc nie widzę potrzeby by ściągać kolejnego menedżera.

sw, 20 listopada 2004 r./ Głos Szczeciński

"Baranowski nie rób wioski"




Temat: urok klątwa czy zwykły pech
mam nietypowy temat. Całe moje życie interesowałam sie magią, astrologią i całą masą zjawisk które mogą przerażać i ciekawić. Nie uważam tego za dobrą zabawę. Czasem może to być naprawdę niebezpieczne. I tu chcę prosić właśnie o poradę. Moja matka jest wróżbitką...posługuje sie tarotem. Nie jest to jakaś specjalna osoba ze specjalnym darem, ale ta tematyka jest jej bliska. W sierpniu tego roku z powodu swojej pazernosci i egoizmu wyrzuciła mnie z domu. Ze słowami że każda rzecz którą zabieram(moje książki ubrania) należy do niej i wyjdzie mi gardłem, bo będę musiała za nią potrójnie zapłacić. Teraz po paru miesiącach zastanawiam sie czy te słowa nie odgrywają jakiejs roli. Przygarnęła mnie babcia. Najpierw okazało sie że nie będę uzyskiwała dochodów z pożyczki studenckiej, potem okazało się że nasze dochody są przerażająco niskie, od trzech miesiecy nie mogę znaleźć pracy a trzeba dodać że nie jestem jakoś potwornie głupia znam jezyki mam doświadczenie, prześladuje mnie potworny pech, nie mogę załatwić pożyczki konsolidacyjnej, jakiekolwiek dzialania podjęte w kwestii pracy pełzną na niczym. Podjęte prace nie przynoszą dochodów(bo szef mnie zatrudnił na parę dni i nie zapłacił) Także fizycznie czuję się fatalnie mam potworne problemy z żołądkiem, bóle głowy, nie mogę sie pozbierać rano i wstać, nie mam zapału werwy, mam bóle stawów. mojego pecha odczuwają także ludzie z mojego najbliższego otoczenia. Moja babcia cierpi na cukrzyce ma straszne problemy z ustabilizowaniem poziomu cukru we krwi a co za tym idzie potwornie zle samopoczucie. Mój ukochany mężczyzna(jedyne czego nie da sie zepsuć to to co jest między nami) również ma problemy w pracy, w domu, ze zdrowiem. Ja znam moją matkę bardzo dobrze, wiem że praktyka rzucania uroków i przeklinania ludzi nie jest jej obca, bo juz kiedys to robiła a co najlepsze chwaliła sie tym przed znajomymi(absurd) Jestem normalnym człowiekiem każdy normalny człowiek boi sie czegoś co nie jest mu znane, dlatego też nie zagłębiałam się bardziej w tą tematykę. Jednakże chciałabym wiedzieć , czy istnieje możliwość odczynienia tego typu uroku, przekleństwa nie wiem jak to nazwać. Nie jestem osobą sugestywną, nie zwalam winy za swopje niepowodzenia na innych lub inne rzeczy, jestem ambitna i twardo stoję na ziemi natomiast teraz czuję że wszystkie te zdarzenia nie mogą być kwestią przypadku. jeśli ktoś może udzielić mi rady będę zobowiązana.




Temat: Polska - Bułgaria
Oczywiście mozna powiedzieć, że przegraliśmy ten mecz z powodu puszczenia kroków Branzowej w ostatniej decydującej akcji, można powiedzieć, że zabrakło nam odrobinę szczęścia w tej ostatniej sekundzie.

Ale tak naprawdę przegraliśmy ten mecz dużo wczesniej, wtedy kiedy nie potrafiliśmy skutecznie skończyć co najmniej trzech szybkich ataków kiedy Polki szły 3 na 1 lub 3 na 2 czy 2 na 1. Kiedy Polki nie wiedziały co grają, jak "wywołana" przez rozgrywającą akcja ma się potoczyć. Wtedy, kiedy nie trafiały w naprawdę prostych sytuacjach. Wtedy, kiedy rozgrywająca koncentuje się na kozłowaniu piłki i brakuje jej już oczu na przegląd sytuacji. Wtedy, kiedy strach spowodowany odpowiedzialnością, brakiem doświadczenia w poważnych grach, paraliżuje poczynania.

I wiecie co? Ja nie mam do tych naszych dziewczyn prawie żadnych pretensji. Grały tak jak umieją, z dużym zaangażowaniem i pragnieniem zwycięstwa ( nie piszę "wolą zwycięstwa", bo to już zupełnie inna sprawa i większość chyba jeszcze do tego nie dorosła) Rzucono je na głęboką wodę i szarpały się, starały, ale niestety ratunek nie przyszedł.

Wiem do kogo pretensję o fatalny stan Reprezentacji Polski kierować. Do tego, który w pierwszej piątce wczorajszego meczu wypuszcza Karpińską na rozegraniu, po to by po 10 sekundach zmienić ją na Perlińską. No cóż pomyliły mu się nazwiska, wszak są podobne. Do tego, który doprowadził do rezygnacji z gry w reprezentacji kilka doświadczonych zawodniczek, które mogły ją uratować, pomóc w naturalnej i nieuniknionej "zmianie warty", ale takiej, która tej reprezentacji nie rujnuje. To przecież k**** oczywiste, że zawodnik, który dotyczczas grał i potykał się tylko i wyłącznie w dość przeciętnej polskiej lidze, mimo, że nawet poczynił "genialne" postępy w ciągu ostatniego sezonu, nie podoła międzynarodowym wyzwaniom, szczególnie, że podczas zgrupowań przygatowawczych jest zajeżdżany siłownią i biegami, zamiast trenować i uczyć się gry w koszykówkę.

Za dwa lata starając się o awans na kolejne ME (ciekawe gdzie będą) trafimy do dużo trudniejszej grupy niż tym razem. Klątwa Herkta i przepowiednia Palauskasa działają...




Temat: Kamienny Krąg
Podszedłem do ołtarza i przyjrzałem sie dokładniej Khocie, jego stan nie był dobry, ha! Wręcz fatalny, ale na szczęście malca, nie jest za późno. Ugryzłem się lekko w łape, by na łbie wilka wykreślić swoją krwią pare symboli tworzących Glif Snu. Czar ten utrzyma go w letargicznym śnie, zwalniając funcje życiowe wilka do potrzebnego minimum by mógł się obudzić...

Mogłem wziąść się w końcu do roboty. Ołtarz naznaczyłem swą krwią, tworząc nań kręgi run, mające wzmocnić i skanalizować moc Księżyca na ołtarz na którym leży Khota.
Dookoła ołtarza na ziemi wyryłem kolejny krąg symboli, który tworzy Krąg Oczyszczenia którego celem jest oczyszczenie ciałą i ducha znajdującego się w jego środku stworzenia.
Nastepnie wokół Kręgu Oczyszczenia wyryłem kolejny pierścień runów - Krąg Rozproszenia który uwolni wilka spod klątw, magicznych chorób oraz uroków.
Na koniec wziąłem płaski, zbliżony do koła kamień, położyłem go przed sobą i uniosłem nad nim łape, by skupić się na nim. Malutkie odłamki kamienia wyrywały się z niego tworząc zawiłe runy, będące lustrzanym odbiciem Runów Ochrony... Po paru chwilach skończyłem tworzyć kamień runiczny i odsunąłem go na bok...

Ciało Szarego Kła pokryło się pasmami białego ognia, które zaczęły przepływać po jego łapach na ziemie, wypełniając swym blaskiem runy w ziemi oraz i na ołtarzu. Płomienie wpierw ogarnęły Krąg Oczyszczenia, którego moc ogarnęła ciało Khoty, zasklepiając jego rany, oraz oczyszczając umysł z zbędnych, kłamliwych wspomnień i niepewności.
Po tym uaktywnił się za pomocą płomieni Krąg Rozproszenia który obrócił w peżyne wszystkie uroki, klątwy oraz zaklęcia ciążące na wilku. Glif Snu został rozproszony.
Po tym wstałem, wziąłem kamień runiczny w pysk i przez ogień podszedłem do Khoty. Ułożyłem kamień na ołtarzu i skupiłem się. Runy pokryły się płomieniami rozpalając kamień do czerwoności... Wziąłem go w pysk i przycisłem do łba Khoty, ogień odbił na jego ciele Run Ochrony oraz glify wzmacniające moc Runu. Napewno zabolało to małego, ale to konieczne zło. By na przyszłość, nie zdarzyło się to co z Szkarłatną... Wprawdzie to, jak został naznaczony będzie już zawsze widoczne, ale to dla jego własnego dobra...



Temat: Berlin, 13.04.2005
bylismy bylismy
mnie sie examin po koncercie zdarzyl i nie bylo jak pisac
ale juz nadrabiam zaleglosci

Koncert bardzo udany byl
Oczywiscie jak obiecalismy polska husaria dala o sobie znac z pierwszego rzedu
zreszta bylo mysle okolo 10 osob z Polski o ile nie wiecej
Przygotowalismy transparencik z moze nie wyszukanym ale jakże wymownym napisem GREETINGS FROM POLAND. Szczerze powiedziawszy moment w ktorym go ukazalismy byl jedyną chwila kiedy podczas koncertu usmiechnal sie Steven. takze warto bylo.

Ale po kolei:
ANATHEMA - zdecydowanie za krotko, tym niemniej konkretny set.

Zagrali:

Realase
Pressure
Balance !!!
Closer
Leave No Trace
One Last GOodbye
The Hills Have Eyes
Judgement/Panic
Fragile Dreams !!
Flying !!

Ogolnie zagrali na miare oczekiwan, ale jak to zwykle z nimi bywa klątwa musiala zadzialac - perkusiscie pękł o ile mi wiadomo naciąg na bębnie i trzeba bylo naprawiac. Na scenie pojawil sie nawet Steven, ktory stał cały ich koncert skryty obok za glosnikami, przysluchujac sie bacznie jak graja rudzielce (i nie zareagowal jak pomachalem mu w przyjaznym gescie pozdrowienia... nie zapomne mu tego). Poza tym naglosnienie bylo chwilami fatalne. Mimo wszystko fajnie zagrali, jak zwykle usmiechnieci, otwarci, Vincent skory do zartów.

PORKI:

Deadwing
Sound of Muzak
Lazarus
Halo
Arriving...
Smart Kid !!!
Hatesong
Fadeaway
Burning Sky
Start of ...
Even Less !!
Blackest Eyes

Shesmovedon
Trains

Zagrali w zasadzie to co na koncertach z tej trasy. Nie bylo Shallow i Glass Arm... Stwierdzilem ze Porki przestaly byc dla mnie jednym z nielicznym zespolow ktore nie graja metalu. Wlasciwie to kazdy ich numer to juz łojenie. Do tego ta perkusja Harrisona, ktory wrecz miażdży swoja grą. Inna sprawa ze chyba jednak zabija jakby Ryśka w jakims sensie, ktory jest jakby w cieniu.
Steven okazal sie dla mnie jeszcze wiekszym magiem, jeszcze bardziej wyniosly, niedostepny, nieodgadniony, onen jest jednak z innego swiata. Bo przeciez taki Colin czy Wesley to wciaz CI sami poczciwi panowie z zawiadiackimi usmieszkami Co do Wesleya to uwazam (nie jedyny) ze jego wokal w Fadeaway to najwiekszy minus tej trasy. NIe chce go obrazac, bo bardzo podobaly mi sie dotad jego chorki ale teraz jego glos zabrzmial za przeproszeniem pedalsko.

Mnie osobiscie najbardziej utkwil w pamieci Smart Kid - byl to numer wieczoru. Nie przekonalem sie do Halo oraz Start of... na even less skakalem chyba jako jedyny w klubie. Poza tym Blackest, Trains i przede wszystkim sound of muzak zaczynaja sie przejadac n akoncertach. Czas to zmienic.
NO nic tymczasem tyle, cd (miejmy nadzieje) nastapi




Temat: Robbie Keane
Beniteza mozna i nalezy rozliczac za przygotowanie motoryczne zespolu. To on dobiera metody treningowe, tworzacych
sztab szkoleniowy wspolpracownikow, koordynuje calosc i za to ponosi odpowiedzialnosc. Mysle, ze tutaj nie mamy mu nic
do zarzucenia bo druzyna pod wzgledem wydolnosciowym prezentuje sie dobrze. Moze jedynie Riera nieco odstaje od reszty, ale on jest nowy. Wkrotce nadrobi zaleglosci.

Beniteza mozna i nalezy rozliczac za dobor rozwiazan taktycznych, strategii, skladu personalnego na dany mecz, trafnosci
przeprowadzonych zmian w trakcie meczu badz ich braku i tak dalej. Jedynym miarodajnym wyznacznikiem jego pracy
w tej materii sa osiagane na boisku wyniki, a te sa wiecej niz dobre. Styl gry jest fatalny, ale nie wyniki. Do nieszczesnego meczu ze Stoke liderowalismy w ligowej tabeli wspolnie z Chelsea, awansowalismy tez do fazy grupowej Champions League, ktora zaczelismy od wyjazdowego zwyciestwa. Mozna sie spierac nad wieloma decyzjami Beniteza, ale osiagane wyniki w pelni nas zadowalaja. Zwyciezcow sie nie sadzi, wiec nie walkujmy po raz nie wiadomo ktory tematu rotacji, braku skrzydel, braku szans dla mlodych i Bog wie czego jeszcze.

Teraz przyszedl mecz ze Stoke, zakonczony wstydliwym remisem.

W zwiazku z tym pytam Cie: czy zespol nie wytrzymal tego spotkania kondycyjnie?
Czy nie stworzyl wystarczajacej ilosci okazji bramkowych?
Czy to Benitez rzucil klatwe na Keane'a do tego stopnia, ze facet po rozegraniu osmiu oficjalnych meczow w barwach
The Reds w dalszym ciagu wyglada jak w pierwszym sparingu? Przeciez Rafa sprowadzil do zespolu Irlandczyka wlasnie
dla jego wyrachowania, zimnej krwi i instynktu mordercy. Sprowadzil produkt gotowy i sporo przeplacil wlasnie po to, zeby
unikac tych dolujacych i niwelujacych nasze szanse wpadek.

Czy to wina Beniteza, ze w idealnej sytuacji podbramkowej Keane zachowuje sie gorzej niz zrobilby to 17-letni Pacheco?



Temat: 9 maja
tak jak zawsze coś napisze. Skoro nikt nie pisze

moja Armia to HE

1. Bitwa Szczury (No i włąsnie nie wie mjak sei nazywał przeciwnik )

Bitwa przyjemna. Szczury zaczynają .Wybrałem strone z domkiem i lasem .Ustawienie typowo defensywne .Wl I Dragonie do lasu , Sm za domek. Teraz czekamy co zrobi przeciwnik. Szczury strzelają z fatalnym skutkiem bo coś poszło nie tak i mogłem tylko oglądać zielonkawą łunę spaczenie za szeregami gryzoni. To tylko latarka wybuchła. Jezile nie widziały za dużo WL wiec nie wiele zrobiły.
Moja tura wiadomo stoimy . Tura strzelania po jezilach i co 3 albo 4 pada i panika strzelcy za stołem. W następnej któreś turze strzelec wyborowy zastrzelił rararrar( ciekawe co to )

Ogólnie początkowy pech przeciwnika doprowadził do jego przegranej.
Wygrałem 20-0. Błeę było złe rozstawienie jezili.

2 Bitwa DE (Też przeciwnika nie znam )

Choć mówił ,ze gra które to to rozpiska dobra oraz taktyka także.
I znów przeciwnik zaczyna. Moje rozstawianie jak zwykle Dragony i WL za lasem. Teraz pojawia sie moj cwany plan bo obojętnie co zrobią cooldy to i tak dostana szarże, albo zostana rozstrzelane.

Nieoczekiwanie przeciwnik ustawia bokiem swoje 10 cooków no to ja mowie szarża. W tym sławetnym ataku ścinam 4 rycerzy no i liczymy jest tak ,że łamanie na -5 . On rzuca i już mam go w garści jednak ma BSB przerzut i co i kto zgadnie ? Tak jest 3

Potem bitwa już nie obfitowała w tak spektakularne akcnie no może poza tym ze moi dzielni nie straszenie SM przestraszyli się hydry i postanowili się już nigdy nie zebrać.
Bitwa 13-7 dla mnie.

3 Bitwa wiadomo kto( Bartek Raven ;] ) . Bez komentarza 2 engine to przesada oraz wałek. NA poniżej 2 K jest strasznie ciężko cośz tym zrobić. I jak udowodniły wyniku nic się nie dało zrobić.
Jego rozpiska wiadomo, idziemy i kulamy ile mu zginęło .Normalnie szczyt perswazji jesli chodzi o taktykę.
Ustawanie na krawędzi , może się uda coś ustrzelić z 2,5 bolca. Jednak moie rzuty nie były zbyt dobre( Jakaś klątwa rzutów poniżej 3).

Dobra myślimy dalej ,może sie uda zabić to co w walce SM terror oczywiście ulany i za stół. Wl panika ulana i odział za stół.
Już nie miałem nic.
Wiadomo przegrałem i znalazcę się zamiast w top 3 to na 6 miejscu.

Znów nie wziełem odporności na psychę dla WL i znów mnei to zgubiło. drugim powodem były fatalne rzuty.

Także współczuje przeciwnikom , że musieli grać z Ravenem.

ps.(Aby tak dobrze szło mi pisanie wniosków do sprawek)[/u]



Temat: Oscary 2006

Cytuj:Przyznaję, ze niepotrzebnie zarzucilam czlonkom Akademii kiepski gust, ale odnosilo sie to wylacznie do jednego wyboru, co w kolko podkreslam.

A ja zarzucam członkom Akademi bezpłciowość i niemoc artystyczną, bo według mnie kompletną pomyłką były w szczególności takie oto wyróżnienia:
    lNajlepszy film: wynik spowodował nawet grymas na twarzy Jacka Nicholsona. Miasto gniewu z pewnością nie było lepsze od pozostałych nominowanych. Było gorsze.llNajlepsza aktorka: jeśli nie mili nikogo lepszego niż Reese, to mogli w ogóle zrezygnować w tym roku z tego Oscara. Ten wybór jest żenujący dokładnie tak sam, jak żenująca jest zwyciężczyni i jej dedykacja, związana z byłymi chłopakami. To jest laska, której we łbie się poprzewracało. Za pięć lat nikt nie będzie pamiętał o roku 2006, a sama Reese będzie się niewielu kojarzyła z jakąś tam durną rolą w Legalnej blondynce 7.llZdjęcia: Fenomenalne krajobrazy Brokeback Mountain przegrały z jakąś tam Gejszą, która mimo kilku fajnych elementów zdjęć akurat genialych wcale nie zaprezentowała.llNajlepszy film animowany: Jak mogło wygrać takie badziewie jak ta Klątwa królika? Obok stały dwie fantastyczne animacje - "Ruchomy zamek Hauru" i "Gnijąca panna młoda Tima Burtona". Oba filmy porażały swą doskonałością techniczną, piekielnie dobrą animacją i pomysłem. Wygrały natomiast jakieś marchewy i grubas, śmierdzący serem. Toż to absurd niebywały!llNajlepszy film zagraniczny: Musiała wygrać Afryka, bo jakoś tak wypadało. "Tsotsi" jest z pewnością wartym uwagi tytułem, jednak w tym roku nie było nic lepszego od Shopie Scholl. Ten niemiecki film był tak genialnie nakręcony i pełen doskonałych ról, że wszystkie Oscary z ostatnich 10 lat nie byłby go warte. llNajlepsza piosenka: Ciężkie jest życie alfonsa - niebywałe! Akademia wykazała się swoją mądrością i nagrodziła hiphopową papkę, która nie dość, że bez sensu, to jeszcze została tak fatalnie wykonana, że szkoda po prostu słów. Zabrakło mi jeszcze takich hitów jak czołówka z "Esmeraldy" i któraś perełka Mandaryny. Skąd oni wytrzasnęli Dolly Parton? Kto w ogóle dobrał te trzy nominowane piosenki - albo głuchy masochista, albo ktoś, kto nie rozróżniłby Bacha od Behemota!l


Więcej mi się już nie chce pisać, ale takich kozich bobków jest jeszcze kilka. Proponuję wymianę Akademii na kilkunastoosobowe jury ludzi mających pojęcie o filmie. Zawsze to będzie lepsze od tej bezwładnej masy, którą jest Akademia.



Temat: Puchar UEFA 2008/09

Valencia gra fatalnie w lidze. Dynamo za to grało na jesieni całkiem nieźle. Jeżeli zaprezentują się podobnie, to w zimnym Kijowie mogą nastukać wynik nie do odrobienia w słonecznej Hiszpanii.
No nie taki przeciętny. Ta sama Braga zremisowała sobie z Milanem u siebie to czemu miałaby nie powalczyć z Liege?
Kopenhaga jest nieobliczalna. City za to jest zespołem mimo gwiazd mocno przeciętnym i raczej zdecydowanym faworytem nie są.
Aalborg już dawał radę z Villarrealem. Świeżość po zimie może być ich atutem z przemęczonym i grającym w kratkę Depor.
No jak to? A Luis Suarez, o którego zabiega kilka większych klubów?
Ja jednak postawię na angielską wersję i to Aston Villa zamelduje się w dalszej fazie rozgrywek. Chociażby dlatego, że Aston Villa jest w trakcie sezonu, a CSKA - podobnie jak Lech(oby nie) - może nie trafić z formą.
Ale dlaczego? Przecież PSG notuje jeden z najlepszych sezonów w ostatnich latach, ostatnio w lidze spisują się całkiem dobrze i śmiem twierdzić, że to właśnie piłkarze ze stolicy Francji awansują dalej.

Przecież pisałem, że Wolfsburg gra jeszcze lepiej. Bardzo dobrze zaczęli ten sezon. 2 zwycięstwa 1 remis, przełamali klatwe meczów na wyjazdach, u siebie są absolutnie nie do ogrania przez taki zespół jak PSG, rewanż grają u siebie. Ich piłkarze znajdują się w czołówce wszelkich klasyfikacji i najlepszych graczy Pucharu UEFA. Ten zespół traktuje te rozgrywki bardzo poważnie. Natomiast PSG, rzutem na tasme awansowało dalej, choc nawet na to nie zasłużyło, grało bardzo przecietnie i tylko temu że City sie podstawiło zawdziecza, że wogóle jeszcze jest w pucharze. To już jest za wysokie miejsce dla takiego zespołu i dlatego awans kosztem "Wilków" byłby dużą sensacją i jest moim zdaniem całkowicie nierealny...



Temat: Bella matribus detestata II - Krucjata
Konrad Befelhorn

Znak… Tak długo wypatrywał znaku, a teraz, gdy już prawie stracił nadzieję… Pojawił się.
Mówili, objawienie. Mówili, on wybrany. Mówili, Niezwyciężony zesłał na niego łaskę.
Wiele słów wypowiedziano w tych dniach, szeptem. Kapłani dyskutowali, modlili się, wzywali imię pańskie. Chłopi podnieconymi głosami rozpowiadali o cudzie, rycerze widzieli w tym znak, że ta wojna przyniesie im wieczną chwałę. Wszyscy mówili, tylko on milczał.
W ciszy i skupieniu, modlił się. W swej ciemnej komnacie, otoczony tylko i wyłącznie ciszą, tylko biciem swego serca, wsłuchiwał się w głos, głos, który go prowadził od urodzenia, a teraz przybrał na sile, wołał go, prosił. Konrad Befelhorn już wiedział co ma robić, jego zadaniem było prowadzić tą Krucjatę, poprowadzić ją do zwycięstwa! Zwycięstwa w wierze i zwycięstwa nad Ainorem. Ku wiecznej chwale.
„Dałeś mi znak, zesłałeś symbol, który objawił mi, że miły twemu sercu jestem. Wśród zepsucia i plugastwa, muszę trwać. Niby ostatnia ostoja twego słowa. Panie mój, oddałem tobie swe serce i duszę, poświęcony tobie, przez czyny brata przysięgą wieczystą z tobą związany. Chwalę twe imie, w modlitwie dziennej, ale brakowało mi sił. Swymi czynami, ale samemu nie stanę przeciwko światu. Teraz dałeś mi nadzieję, dałeś mi siłę! Dałeś mi to o co cię prosiłem od zawsze. Chcę zmienić oblicze krucjaty i zmienię! Jestem winny tobie to Niezwyciężony, za te wszystkie lata, gdy mnie prowadziłeś. Chwalę cie Panie!”
W jego oczach zalśniły łzy.
- Daj mi proszę tylko znak, pokaż mi, że warty jestem, by prowadzić ich swym sercem i wiarą, ku zwycięstwu!

Narada

Słowa uderzyły w niego jak grom z nieba, „Lew”, Wielki Wódz Krucjaty nie żyje. Otruty! Wściekłość ogarnęła serce Befelhorna. Chciał krzyknąć, wyrzucić z siebie całą złość.
- Żmija jadowita… Dwulicowy drań, niechaj skazan będzie na wieczne potępienie! Tego kto to zrobił wyklinam! Wyklinam go po stokroć! Klątwa fatalna! Niech szczeźnie w otchłaniach, rozrywany przez biesy.
Uderzył dłonią w stół, aż przewróciły się stojące nań kielichy.
- Musimy śledztwo przedsięwziąć. Zabójca nie może ujść bez sądu i wymierzonej kary. Nie może…

Wpatrywał się po twarzach zebranych. W jego błękitnych oczach lśniły ognie gniewu.
- Nie chcę brzmieć samolubnie, nie chcę byście mnie uznali za zadufanego w sobie. Lecz chciałbym byście poparli mnie w moim dążeniu, dążeniu do objęcia dowódctwa nad „Krucjatą”. Dosyć już niegodziwości wyrządzili „Boży Bojownicy”! Czas by Krucjata zasłużyła na to, by używać imienia Niezwyciężonego! On dał nam wszystkim znak, znak, że patrzy. Patrzy nam na ręce. Czas byśmy zdecydowali, czy pozwolimy by wiara kierowała naszymi działaniami. Niezwyciężony dał nam znak, dał znak, że jestem mu miły. Dał nam siłę i nadzieję byśmy zdecydowali i wygrali tą wojnę! Bracia, to nie jest prośba czy poprzecie mnie, to jest błaganie naszego Pana. I wy wybieracie! Czy chcecie za nim pójść. Niech będzie wieczna chwała Heironeusowi!
Zrobił krótką pauzę.
- Dajcie mi armię, a zdobędę Ainor, z Bożą pomocę i w imię Niezwyciężonego.



Temat: Zwężenie na Powstańców - dom Gmurków
Klątwa Gmurków: asfalt do zerwania?

Woda zalała wąskie gardło na Powstańców Śląskich. Na dodatek w poniedziałek wieczorem pękła rura starego wodociągu. Otwarcie ulicy się opóźni. Jest ryzyko, że jezdnię trzeba będzie rozbierać.

To miała być historyczna chwila: likwidacja wąskiego gardła na Bemowie obok słynnego na cały kraj domu Gmurków. Próby zajęcia działki trwały 22 lata. Od piątku drogowcy zamknęli 220-metrowy odcinek ul. Powstańców Śląskich w stronę Włoch między Sterniczą a Połczyńską. W czwartek szeroką jezdnią mieli pojechać kierowcy. Ale to już nieaktualne.

Rzeka w korycie jezdni

W poniedziałek drogowcy wypompowywali z koryta jezdni wodę i wymieniali ułożoną dzień wcześniej podbudowę. Dlaczego? Podczas trzech niedzielnych ulew woda podtopiła teren budowy. Gdyby teraz nie wymieniono gruntu, nowiutka jezdnia mogłaby się w niedalekiej przyszłości odkształcić.

Wymiana ziemi to syzyfowa praca: jeśli znowu zacznie padać, trzeba jąbędzie zaczynać od nowa. Drogowcom puszczają już nerwy. A po budowie krąży powiedzenie, że to tzw. klątwa Gmurków.

– Słyszałem o klątwie faraona, ale rodzinie z ul. Powstańców Śląskichraczej nic do tego – mówi ‼ŻW” dyrektor Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg Wiktor Wojewódzki. – Ścigamy się z pogodą, pracując na trzy zmiany.Nie ma już jednak żadnych szans na otwarcie szerszej jezdni w czwartek. – Inwestycja jest pechowa, ale robimy wszystko, żeby przełamać złą passę.

Niestety, prognozy meteo nie są optymistyczne. Czekaliśmy tyle lat, trzeba wytrzymać jeszcze kilka dni – mówi rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych Agata Choińska.

Według drogowców, jest szansa na otwarcie jezdni w piątek. To oznaczałoby jeden dzień korków więcej. Objazd prowadzi ul. Człuchowską i Lazurową. Radzimy korzystać z tramwajów, które jako jedyne kursują ul. Powstańców Śląskich w stronę Połczyńskiej.

Rura nie wytrzymała

Woda lejąca się z nieba to jednak tylko część problemów na Powstańców Śląskich. Drogowców bardziej martwi fatalny stan podziemnej infrastruktury wodociągowej. Odkopali uszkodzone rury.

– Ta magistrala powinna zostać wymieniona, zanim zrobimy nową jezdnię. Zaproponowaliśmy to wodociągowcom. Byłoby wstyd, gdyby nowiutką jezdnię trzeba było zrywać z powodu pękniętej rury – mówi dyr. Wojewódzki z ZRiKD.

Symboliczne wąskie gardło obok Gmurków wzbudza takie emocje wśródwarszawiaków, że decyzje zapadały na wysokim szczeblu. W stan gotowości został postawiony prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji HenrykBrzuchacz. Zaangażował się miejski koordynator remontów Wiesław Witek. Osprawie był informowany na bieżąco wiceprezydent Jacek Wojciechowicz.Ale z poważnych narad nic nie wyszło.

W ciągu dnia wodociągowcy rurę jedynie uszczelnili i powiedzieli drogowcom, że mogą kłaść asfalt. A wieczorem rura pękła w innym miejscu, zalewając budowę.

Rura musi poczekać

– Rury zostaną wymienione za trzy, cztery miesiące w ramach modernizacji 400-metrowego odcinka pod ul. Szczotkarską. Lada dzień ogłosimy przetarg – zapewniał w ciągu dnia rzecznik MPWiK Bartosz Milczarczyk. – Tych 37 metrów pod ul. Powstańców Śląskich zostanie wykonanych metodą przeciskową pod jezdnią, bez zrywania asfaltu – obiecywał.

Tzw. metoda przeciskowa jest kilkakrotnie droższa od klasycznej. Dlaczego MPWiK nie chciało skorzystać z okazji, jaka się nadarzyła przy pracach drogowych? Według Milczarczyka, ten remont to jedna z 60 inwestycji objętych dotacją z UE wartą 358 mln euro. Miejską spółkę obowiązują tu procedury, które uniemożliwiają szybkie zlecenie prac bez przetargu.

Czy po wieczornej awarii nie rozsypie się kolejny odcinek wysłużonej20-letniej magistrali? Tego nie wiadomo. Jeszcze przed pęknięciem rury wodociągowcy sprawdzali jej wytrzymałość przy pomocy tzw. próby ciśnieniowej.

Wówczas, jak mówi Tomasz Kunert, rzecznik koordynatora remontów, MPWiKdało gwarancję, że magistrala wytrzyma. Stało się jednak inaczej.

Rodzina jak symbol stolicy

Gmurkowie są znani daleko poza granicami Warszawy. Przypadek rodziny z ul. Powstańców Śląskich został np. wymieniony podczas styczniowej debaty Forum Obywatelskiego Rozwoju jako symbol polskiego syndromu ‼nie da się” przy budowie dróg.

O konieczności przejęcia działki pod budowę szerszej ulicy wiadomo od 1987 roku.

Pierwsza nieudana próba wywłaszczenia rodziny miała miejsce w 1992 roku. Potem nastąpiły lata sądowych wojen, m.in. w NSA.

W 1999 roku była gotowa wstępna umowa w sprawie wykupu całej działki, ale w ostatniej chwili niektórzy członkowie rodziny się wycofali.

W 2008 roku dzięki specustawie ratusz przejął potrzebnych 300 mkw. Jak wyliczyli badacze z UW, szacowany koszt traconego tutaj rocznie czasu, paliwa itd. to ok. 30 mln zł.




Temat: MAGIA


Niestety kazdy moze to zrobic (wywolac "ducha"),
chociaz jest to, jak sie okazuje, bardzo niebezpieczne
i istoty przywolywane nie sa koniecznie takimi
duchami o jakie nam chodzi.


Brednie. To czyste bzdury.


Dla tych, ktorzy nie wiedza co to wahadelko.
W konstrukcji tego za bardzo sie nie orientuje,


Kawałek złomu na sznurku. Kiwa się
tak jak chce osoba, która go trzyma w ręku.
Odrobina wprawy i wszystko można nim pokazać.


Uzywa sie tego do diagnozowania - wahadelko mowi,
ktora czesc ciala jest dotknieta schorzeniem.


Przecież to oczywiste: mózg. Na dodatek
schorzenie to jest nieuleczalne: głupota!


W tym momencie Verlindez wypowiada slowa :
"W imieniu Pana, idz precz!". Dzieje sie rzecz niepojeta.
Zona kuzyna, ktora, nie wiedzac co sie dzieje w pokoju,
przebywala w kuchni pada z krzykiem, zemdlona. Zostaje
odwieziona do szpitala i wyjscie z tego stanu trwa kilka dni.


Poraziła ją elektryczna zmywarka do naczyń?


Tak wytlumaczyc mozna liczne i dobrze znane przypadki,
ze ktos zaczyna mowic po hebrajsku, ma nadludzka sile...


To że ktoś zaczyna niezrozumiale bełkotać nie oznacza,
że mówi po hebrajsku. Po prostu majaczy przez sen.
Osoby interpretujące jego majaki są pewne, że to
"po hebrajsku", "po węgiersku", "albo w innym dziwnym
i niezrozumiałym języku"...


Powinniscie o tym slyszec, chociaz moze
nie do konca dawaliscie wiare (podobnie jak ja
przed wysluchaniem swiadectwa o. Verlindeza).


Chłopczyku! Jesteś łatwowierny jak niemowle.


Jakikolwiek kontakt z medium, poddanie sie terapiom
wahadelkiem, seansom magnetyzerskim, czy innym
moze miec fatalny skutek.


Fatalny w znaczeniu śmiertelny? (ang. fatal = śmiertelny)


Co wiecej, tego typu leczenie pozornie tylko przynosi dobre
efekty!!! Naprawde nastepuje tylko przeniesienie symptomow
choroby, czesto wrecz z ich nasileniem!!! Np. czlowiek wyleczony
"cudownie" z dolegliwosci watroby moze po pewnym czasie
zachorowac na oczy itd.
Co wiecej! Zagrozone sa takze osoby majace bliski kontakt
(duchowy) z osoba "zniewolona'. Przyklady mozna mnozyc,
ale nie za bardzo mam na to czas...


Słuchaj. Jeśli ktoś zamiast do lekarza idzie do magika
machającego wahadełkiem... jego zdrowie.


Powiem tylko, ze moj przyjaciel kiedys wywolywal duchy
i... skonczylo sie to nienajlepiej, chociaz nie tragicznie.
"Duch" przepowiedzial Mu, ze nie zda matury... no i chlopak...
prawie sie zalamal. Prawie uwierzyl i prawie zrezygnowal
z uczenia sie itd. Do konca byl zestresowany i podlamany...


To następny dowód na to, że magia i klątwy działają
tylko na ludzi któzy w to wierzą. Ja jestem poza ich zasięgiem!


W koncu... oczywiscie zdal mature...


Nie uczył się i zdał? Albo geniusz albo ma ustawionego ojczulka...
A może "zdał", bo psycholog szkolny wyczuł zagrożenie samobójstwem?


Np. lewitacja, bezkrwawe operacje itp...
Jednakze wiedza, ze nie wolno naduzywac tych "mocy",
gdyz jest to bardzo niebezpieczne.


Tiaa. I nie można pokazywać tego niewierzącym...
A przed pokazem trzeba naćpać się "magicznymi"... prochami.


Jesli ktos nie wierzy mnie, to niech pogrzebie i poszuka
informacji o Nim i przekona sie, ze jest to czlowiek godny
zaufania...



poszukiwania oryginału Twojej książki nie wykażą...


Generalnie nie jestem ekspertem w wyzej opisywanych
sprawach.... :-))))))


Widać, słychać i czuć.... :-))))))
Ja tez nie.

Pszemol





Temat: POLSKA NA MISTRZOSTWACH ŚWIATA 2006
Klątwa Pelego
Król futbolu przewidział nasz dramat z Ekwadorem. Teraz z Niemcami musimy grać o wszystko. Trzy dni temu król futbolu Pele powiedział, że z naszej grupy wyjdą Niemcy i Ekwador. Wydaje się, że słynny Brazylijczyk zna się na futbolu. Polacy są na ostatnim miejscu w tabeli...
"Gazeta Wyborcza": Fatalny start
W beznadziejnym stylu polscy piłkarze zaczęli w piątek mundial, przegrywając z Ekwadorem 0:2. Strzelili tylko w słupek i poprzeczkę. W środę grają z Niemcami.

"Rzeczpospolita" (wydanie internetowe): Zostały tylko marzenia
Przed mistrzostwami polscy piłkarze byli zgodni - najważniejszy jest pierwszy mecz. Pomimo tej wiedzy przegrali w złym stylu. Miało być lepiej niż cztery lata temu w Korei, a było identycznie. Wówczas przegraliśmy 0:2 z gospodarzami, a teraz z Ekwadorem. Koniec też może być podobny - powrót do domu po trzech meczach w grupie. Polacy grają w środę z Niemcami, by przedłużyć nadzieję na awans, potrzebny jest przynajmniej remis.

"Trybuna": Falstart
Nie tak miało być! W swoim pierwszym meczu w finałach XVIII Mistrzostw Świata (w grupie A) piłkarska reprezentacja Polski przegrała w Gelsenkirchen 0:2 (0:1) z Ekwadorem. Artura Boruca pokonali Carlos Tenorio w 24. minucie i Agustin Delgado w 80., zaś nasi pierwszy strzał na bramkę Cristiana Mory oddali kwadrans przed końcem meczu. Żal wszystkich polskich kibiców, a najbardziej tych, którzy w rekordowej liczbie… 35 tysięcy stawili się na Arena AufSchalke i do końca pięknie dopingowali naszych. Przeżyli podwójny zawód, bo przebieg spotkania i wynik to przecież kopia wydarzeń sprzed czterech lat, gdy drużyna prowadzona przez Jerzego Engela na dzień dobry uległa gospodarzom poprzednich MŚ – Koreańczykom.

"Gazeta Krakowska": Byliśmy bezradni
W pierwszym występie na mundialu polska reprezentacja nie sprostała w Gelsenkirchen Ekwadorowi. Przez większą częśc spotkania Polacy nie mogli nawet trafić w bramkę przeciwników. Niemieckie finały MŚ rozpoczęliśmy tak źle, jak cztery lata temu w Korei.

"Fakt": Wstyd, żenada, kompromitacja, hańba, frajerstwo. Nie wracajcie do domu
Spełniają się najczarniejsze koszmary związane z występem polskiej reprezentacji na mundialu. Zupełnie nie przygotowana do występu ekipa trenera Pawła Janasa dostała baty od przeciętnego Ekwadoru. Trzydzieści tysięcy wspaniałych polskich kibiców przeżyło na stadionie w Gelsenkirchen niewyobrażalne upokorzenie. Przegraliśmy pierwszy mecz 0:2. Mecz, który miał otworzyć drogę na szczyty piłkarskiej chwały.

"Super Express": Koreański koszmar 2
Polacy, tak jak cztery lata temu, mieli spętane nogi. W Niemczech popełniliśmy dokładnie takie same błędy i bardzo prawdopodobne, że tak samo słono za nie zapłacimy. Jedną nogą jesteśmy już poza mundialem. Mecz z Niemcami będzie wojną o życie i głowę Janasa.

Dziennik Polski": Czarny początek
Falstart polskich piłkarzy w niemieckim mundialu! W pierwszym meczu Polacy przegrali z Ekwadorem 0:2, dla rywali bramki strzelali Carlos Tenorio w 24 minucie i Agustin Delgado w 80 minucie. To był słaby mecz naszej reprezentacji, nie pomógł gorący doping 40 tysięcy polskich kibiców, w tym premiera Kazimierza Marcinkiewicza.

"Życie Warszawy": Koreański horror powrócił w Niemczech
W pierwszym meczu mundialu przegraliśmy w słabym stylu 0:2 z Ekwadorem. Trzydzieści tysięcy polskich kibiców opuszczało w piątek stadion w Gelsenkirchen ze spuszczonymi głowami. Nic dziwnego – nasi piłkarze, tak jak w 2002 roku w Korei Południowej, przegrali 0:2 pierwszy mecz mistrzostw świata.

"Nowy Dziennik": Fatalny początek
W pierwszym meczu na niemieckim mundialu "biało-czerwoni" przegrali w Gelsenkirchen z Ekwadorem 0:2 (0:1). Pojedynek z zespołem z Ameryki Południowej miał być kluczowym dla układu sił w grupie A. Porażka bardzo komplikuje sytuację Polaków - by awansować do dalszych gier, zespół Pawła Janasa musi w pozostałych meczach - z Niemcami i Kostaryką - zagrać znacznie lepiej i zdobyć w nich punkty.

MAMY TU KILKA CYTATÓW Z GAZET PO MECZU Z JAKŻE UTALENTOWANĄ DRUŻYNĄ ECUADORU




Temat: 16 kolejka - 26.01.08, godz. 16.00 - START D-ń - OKS Olesno
Jeśli chodzi o grę naszych zawodników:
Miłosz, obiecałem Ci, więc piszę - nareszcie mogę przyznać, że w pełni wspomogłeś drużynę, bo to po Twoich przechwytach zdobyliśmy ważne punkty. Jak nie wpadały "trójki", to świetnie radziłeś sobie pod koszem i wreszcie, bez paraliżu, dobiłeś celnie piłkę.
Janek - zauważyłem tylko jeden rażący błąd - czyli głupi faul, w momencie 5 fauli naszej drużyny w II kwarcie, sam miałem takie 2. Ale na ten czas, co grałeś, zagrałeś ok. Mogłem na Ciebie liczyć w ataku, a cała drużyna w obronie.
Ogi - jak zwykle - podpora drużyny, tylko zbyt widoczny w meczu brak zgrania z tym zagubionym rozgrywającym (który zagrał czasem jak Pinky) i słaba skuteczność rzutowa nieco umniejszyła Twoje konto meczowe. Ale za asystę do wsadu "Gumisia" dostajesz u mnie "szóstkę".
Ostry - gdyby nie ta impreza dzień wcześniej, to by Ci ten drugi wsad przynajmniej wyszedł, ale ogólnie solidny występ, często brałeś ciężar gry na siebie i w przeważającej części skutecznie. "Szóstka z plusem" za pokazową akcję z Ogim i inne fajerwerki związane z fruwaniem.
Siwy - 1 miejsce w opieprzaniu kolegów z drużyny, fatalna skuteczność w I połowie, pół Olesna blokowało Cię pod koszem, aż wreszcie pełna odmiana w II części - zacząłeś ratować drużynę i trafiać z półdystansu, w obronie z Tobą na dole czułem się pewniej i tylko szkoda tych głupich fauli.
50M - mecz nie wyszedł, co tu dużo pisać, niedolot za 3 pkt. i się załamałeś, a potem trener Cię ściągnął i już nie było kiedy się odgryźć. Szkoda, jakbyś trafił, mogło się to potoczyć inaczej, a przecież potrafisz rzucać. W barażach pokażesz na Cię stać.
Dave - słaby początek, dobra końcówka. Lepsza taka kolejność niż odwrotnie, bo pomaga w zwycięstwie. Choć brakuje mi nadal u Ciebie tej pewności siebie pod koszem, takiej agresywności. Weź przykład od Ostrego, ten to ma ciąg na kosz.
Ślizgacz - widać brak treningów, niezdecydowane te "wślizgi" zakończone stratą piłki, ale i klątwa "7 pkt." wisi nad Tobą. To już chyba piąty mecz, gdzie zdobywasz magiczne 7 punktów. A przecież rzucałeś zwykle kilkanaście. Jak nie masz dnia to i drużyna nie gra tak jak trzeba. Choć nie było źle to jednak musisz z nami potrenować czasem.
Fox - ciągłe postępy, w obronie jesteś zadziorny, podobnie jak J-23. Nie dałeś poklepać piłki rywalowi i agresywnie wybijałeś go z rytmu. Jeszcze brakuje mi Twojej pomocy w ataku, ale to przyjdzie z czasem. Obrona jest ważniejsza, a w ataku są inni, niech się sami męczą.
Moja gra - chaotyczna, raz lepiej raz gorzej, nie zrozumiałem się kilka razy z Ogim i Miłoszem, więc stąd te straty. Nadal te głupie nawyki z patrzeniem w trybuny i podania w ręce przeciwnika - tragedia. Słaby występ. Bez intuicji i wyobraźni. Do du...y taka gra.
Szkoda, że nie zagrali Grzegorz i Marek, moim zdaniem wnieśli by do gry większy spokój, niż my, bo chaosu był dostatek.

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na treningu.




Temat: Higurashi No Naku Koro Ni
Hinamizawa – główne miejsce wydarzeń w „Higurashi…”, malutka osada położona z dala od miast. Jest tak mała, że z powodu małej ilości dzieci, wszystkie, niezależnie od wieku, umieszczone zostały w jednej klasie.
Czerwiec 1983 rok. Jakiś miesiąc temu do wioski przeprowadził się Maebara Keichii. Szybko nawiązuje pozytywne stosunki z gromadką miejscowych dziewcząt – z energiczną chłopczycą Sonozaki Mion i z jej nieodłączną przyjaciółką Ryugu Reną, oraz z dwiema młodszymi dziewczętami – Furude Riką i Houjo Satoko. Wszyscy należą do założonego przez nich samych klubu, w którym spędzają wolny czas na grach i zabawach.
Mijają dni, Keichii wiedzie sobie spokojne i beztroskie życie do czasu, gdy zauważa, że historia Hinamizawy uparcie jest skrywana przez mieszkańców. Z czasem dowiaduję się, iż w przeszłości miały tu miejsce straszne wydarzenia, z którymi związek mogły mieć jego koleżanki.. Co roku, w noc święta Watanagashi, jedna osoba umiera w tajemniczych okolicznościach a druga znika bez śladu. Mieszkańcy tłumaczą to jako klątwę rzuconą przez lokalne bóstwo – Oyashiro-sama.
Próby Maebary, mające na celu poznanie prawdy o serii morderstw i zaginięć, doprowadzają jednak do kolejnej tragedii.

Tak przedstawia się pierwsza część a kiedy zostaje przedstawiony jej finisz historia wraca do punktu wyjścia. Przedstawiona zostaje alternatywna odsłona wydarzeń lata z 1983 roku.
Każda kolejna historia ma podobną konstrukcję – sielanka Keichiego i jego przyjaciółek zostaje zburzona przez łańcuch dramatycznych wydarzeń doprowadzających do tragedii. Część faktów z poprzedniej odsłony zostaje powtórzona oraz otrzymujemy garść nowych informacji, co powoduje, ze stopniowo doprowadza nas do rozwiązania.
Pozornie z początku wszystko wydaje się jednak sprzeczne. Pozornie, ponieważ koniec końców ta skomplikowana budowa, po zagłębieniu się w zawiłą intrygę, utworzy nam zaskakująco spójną całość, jednakże nie uzyskamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Nad niektórymi trzeba będzie samodzielnie ruszyć głową, ale większość tajemnic zostanie rozwiązanych w drugim sezonie.

Największym atutem serii, który wyróżnia ją z grona pozostałych jest niewątpliwie klimat, który niestety miejscami nieznacznie słabnie.
Ciężki, ponury, mroczny klimat wpływający na wyobraźnię. Pełen wachlarz negatywnych emocji, nie banalnie skonstruowane psychiki bohaterów i ich rozwój. Wszystko to zostało zręcznie ukryte pod przykrywką pastelowych kolorów i pociesznych twarzy.
Takie połączenie nie jest niczym nowym, ale o ile w większości przypadków efekt był kiczowaty (Elfen Lied) to „Higurashi…” pod tym względem został zrealizowany niezwykle starannie. Oprócz wyrafinowanych tortur, brutalnych scen, w serii nie zabraknie także przemocy psychicznej. Tu trzeba zaznaczyć, że tytuł nie koniecznie przypadnie wszystkim do gustu. Jeżeli kogoś mdli na widok wyrywanych paznokci, odpycha naschizowany klimat powinien sobie odpuścić oglądanie.

Dźwięk jest tu na zadowalającym poziomie – głosy większości postaci zostały dobrze dobrane.
Muzyka skomponowana przez Kenji Kawaii nie jest jakaś szczególna. Pasuje do tego co się dzieje na ekranie, nie nuży i nie irytuje ale do słuchania osobno nadaję się zaledwie parę utworów. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadły ponure, psychodeliczne utwory typowe dla japońskich horrorów.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje utwór z czołówki o jakże łączącym tytule „Higurashi No Naku Koro Ni” by Eiko Shimamiya. Dodając do tego całkiem udaną animację otrzymujemy jeden z najbardziej klimatycznych openingów 2006 roku.

Nie obeszło się bez wad. Jedną z nich jest fatalna grafika będąca efektem niskiego budżetu. Najgorzej wypadają projekty postaci – są one mocno uproszczone, oczy na pół twarzy, większość ma nienaturalny kolor włosów. Dorzucić do tego trzeba jeszcze niezbyt naturalną animację. Akwarelowe tła wyglądają w większości przypadków bardzo ładnie ale i tutaj zdarzały się momenty gdzie widoki potrafiły śmiertelnie przerazić prostotą.
O ile z początku obraz, (który ostatecznie nie jest taki najgorszy) odrzuca na parę metrów, to po jakimś czasie można się do niego przyzwyczaić. O dziwo, okazuje się, że koślawa, cukierkowata kreska dodaje „Cykadom” jeszcze większego uroku.

Wniosek końcowy – intrygująca, pogmatwana fabuła; wspaniale wykreowany klimat, oraz charaktery i psychiki postaci – to trzeba zobaczyć. Polecam każdemu kto lubi wytężać szare komórki w trakcie oglądania, a także miłośnikom ciężkich, psychodelicznych klimatów




Temat: OSCARY 2006
już po oscarach. gala w tym roku niestety odwrotnie proporcjonalna do jakości filmów nominowanych. nudny wstęp, nudny prowadzący john stewart i jeszcze nudniejsze wystąpienia laureatów :| do tego dochodzi fatalne studio w tvp2, z całą gromadą niepotrzebnych gości, z których tylko michał chaciński miał cokolwiek sensownego do powiedzenia, i z panią torbicką jako prowadzącą, którą lepiej się ogląda niż słucha. do tego kiepski tłumacz, który zamiast pomagać przeszkadzał w rozumieniu co i jak jest na rzeczy.

co do filmów, ograniczę się do mojego zdania tylko w przypadku niektórych kategorii.

najlepszy film - cóż, trzymałem kciuki za "tajemnicę brokeback mountain", bo to film mądry, refleksyjny i emocjonujący, i zasługiwał żeby być zapamiętanym jako najlepszy film roku. wygrało "miasto gniewu", które również jest świetnym filmem, ale wątpię czy porusza i zapada tak głęboko w pamięci jak ten wyżej wymieniony.

szkoda, że w tej kategorii nominowano słabe "monachium", a nie np. bardzo dobrą "historię przemocy" cronenberga :|

najlepsza aktorka - trudno powiedzieć, czy zgadzam się z nagrodą dla whiterspoon, ponieważ połowy ról z tej kategorii nie widziałem :P

najlepszy aktor - bezwzględnie słuszna statuetka dla philipa seymoura hoffmana. ucieszyłaby mnie również nagroda dla heath ledgera, ale trza przyznać, że hoffman był bezkonkurencyjny i to na jego grze opierał się cały "capote".

najlepsza aktorka drugoplanowa - oscar dla rachel weisz to był pewniak :]

najlepszy aktor drugoplanowy - słusznie nagrodzony clooney, bo to był jego rok. z drugiej strony jake gyllenhaal zagrał znakomicie w "tajemnicy..." i nie zdziwiłbym się, gdyby to on dostał statuetkę, wspólnie z ledgerem :]

poza tym zasłużone oscary dla anga lee za reżyserię, dla "miasta gniewu" za scenariusz , "tajemnicy..." za scenariusz adaptowany i muzyki dla tego samego filmu.

zdziwiły mnie natomiast właściwie wszystko nagrody dla "wyznania gejszy", a zwłaszcza za zdjęcia, która to należała się.... oczywiście "tajemnicy..." :]

podobnie nagroda za najlepsza piosenkę. wprawdzie wszystkie aż 3(!) utwory były bardzo słabe, to jak dla mnie "it's hard out here for a pimp" to totalna żenada

film animowany - "wallace i gromit: klątwa królika", oscar chyba słuszny, z uwagi na wkład pracy i efekt końcowy, ale przyznam, że po cichu kibicowałem "gnijącej pannie młodej" burtona, właśnie ze względu na osobę burtona. a sam film też po prostu świetny :]

filmów zagranicznych i dokumentów jeszcze nie widziałem, więc trudno mi wypowiedzieć się w tej sprawie.
a pozostałe kategorie są mało ważne i mało emocjonujące :P

podsumowując, bardzo rozczarował mnie właściwie tylko wybór w głównej kategorii, czyli najlepszym filmie. uważam, że powinna zostać nagrodzona "tajemnica brokeback mountain", może i nawet we wszystkich 8 nominowanych kategoriach.
nie dlatego, że w poszczególnych nie było ciekawszych nominacji, ale żeby jeszcze bardziej podkreślić i zaznaczyć w historii kina wielkość tego filmu.



Temat: Ronnie O"SULLIVAN (Anglia)
Teraz pozostają tylko wspomnienia z poprzednich MŚ , ale i tak Ronnie w tym roku ma na swoim koncie wielkie osiągnięcie - niewiarygodny powrót z dominatorem ostatnich dwóch Mastersów Markiem Selbym... Cóż więcej można powiedzieć, oprócz tego zwycięstwa w Mastersie i zwycięstwa w NIT, po także wielkim powrocie w meczu z Dohertym, to Ronnie ten sezon może spisać na straty, w Szanghaju także doszedł do finału, ale zawalił sprawę oddając Waldenowi zwycięstwo. Później był turniej Grand Prix, w którym doszło do sensacji - Trump pokonuje Ronniego w deciderze 5:4 w 1/4. W Bahrjanie Ronnie w ogóle się nie pojawił, w międzyczasie fantastycznie wygrana PLS, już 7 raz z rzędu. W UKC, gdzie bronił tytułu, zaprezentował się żałośnie - przegrywając najpierw 5 partii z rzędu w meczu z McLeodem(9:6), a potem prowadząc z Perrym i poddając ważną partię(5:9, wspomnienia z UKC 2006 i meczu z Hendrym powracają). Welsh Open i także niechlubna porażka z Fu (3:5). China Open i porażka z Higginsem 4:5, ten mecz był bardzo dziwny, ponieważ obaj zaprezentowali się poniżej swojego normalnego poziomu i o zwycięstwie decydowały szczęśliwe wbicia lub niespodziewane pomyłki. No i MŚ, z Binghamem zaczął BARDZO BARDZO DOBRZE(brejk 140pkt.), ale potem przyszła kolejna symboliczna porażka kilku frejmów z rzędu, w tym przypadku 3, ale to i tak nic Binghamowi nie dało, bo przegrał 10:5. 2. rundę mieliśmy (nie)przyjemność oglądać przez ostatnie 3 dni i mieliśmy także okazję do srogiego zawodu poziomem gry O'Sullivana, szczególnie w 1. i 3. sesji(gdyby nie ta czarna z punktu, to Ronnie wyszedłby na 12:11 ), widać było, że Ronnie zlekceważył Allena, szczególnie w sesji pierwszej. Uważam, że przyczyną sukcesu Allena były te jego świetne długie wbicia, dzięki którym rozpoczynał swoje wysokie brejki, a Ronnie nawet jak dostawał takie same szanse, to jego skuteczność na długich bilach mówiłą sama za siebie, a do tego dochodziły jeszcze kiki(tak jak ten przy stanie 11:12 dla Allena, a ta bila mogła doprowadzić do decidera). Ten mecz przypominał mi trochę mecz sprzed dwóch lat, kiedy Ronnie w 2. rundzie grał z Neilem i najpierw wysoko wygrał 1. sesję, potem wysoko przegrał 2. i w 3. także przegrywał, ale dzięki różowej, którą spudłował Robertson, Ronnie odrodził się i awansował do ćwierćfinału, gdzie John, zwycięzca tamtych zawodów, dosyć ostro potraktował O'Sę, który w 3. sesji starał się jeszcze nawiązać walkę po porażce w sesji 2. . Były to, jak to powiedzieli Panowie Komentatorzy, najgorsze MŚ dla Ronniego od wielu, wielu lat, nie wiem czym to było spowodowane(prawdopodobnie to klątwa Crucible, w końcu Johna rok temu spotkało to samo - nie był sobą w tamtych MŚ, a z resztą teraz jak oglądnałem sobie filmik przypominający tamte MŚ, to zauważyłem, że u Ronniego brakowało tego błysku, który miał rok temu, wtedy też mu go brakowało, ale tylko w kilku momentach - mecz z Chuangiem, momenty w meczu z Williamsem, i pierwsza sesja w meczu z Hendrym, a meczu z Wenbo nie oglądałem, więc trudno mi go oceniać), ale Ronnie nie mógł sobie dać rady, chociaż miał otwartą drogę co najmniej do półfinału(z Johnem, taką miałem nadzieję) i do obrony tytułu, a niestety to była jego ostatnia okazja na tę obronę. Sezon zaczął się znakomicie, a kończy tak fatalnie, aż mi się płakać chce, trzeba czekać do następnego roku, te MŚ straciły dla mnie ten blask, chociaż teraz będę kibicować Johnowi - "Idź i wygraj to!".

Z ostatniej chwili: Ronnie po meczu z Allenem powiedział, że jego gra była na tak niskim poziomie, że nawet jeśli nie przegrałby dzisiaj, to prawdopodobnie przegrałby w następnej rundzie.



Temat: Bielon [GH] Kampania Bissel X
Kliv

Było źle. Ba! Było fatalnie! Kliv nie liczył dni, jednak wiedział, że od pamiętnego turnieju który tak wyraźnie odbił się na jego życiu minęło wiele dni. Z każdym świtaniem budził się spocony, z szybko bijącym sercem. Ukazał swoją naturę przed wszystkimi, szlachtą, trybunałem, królami i książętami. Jego likantropia zapewne była już szeroko znana. Dlatego każdy dzień przynosił obawę. Przyjdą tutaj. Zdewastują laboratorium, spalą zwoje, zniszczą jego i cały dorobek jego życia, żaś całą magię, jaką miał do dyspozycji obdzielą pomiędzy szarlatanów. Nie mógł się pozbyć tych myśli. Kiedy jadł, spał, ćwiczył, wędrował z lutnią w zamyśleniu i studiował, myśli te powracały jak bumerang. Tym znaczniej, im silniej chciał się ich pozbyć. I chociaż Blaise zapewnił go kategorycznie, że jest tutaj całkowicie bezpieczny, to jednak to mu nie wystarczało. Stał się nerwowy i nadpobudliwy.

Jakby tego było mało wracała... Przeszłość. Mroki jego klątwy dawały sie we znaki. Pomimo, że podwoił ilość spożywanych mikstur mających trzymać bestię na dystans, wciąż miewał dziwne napady szału, w których przemiana była na wyciągnięcie ręki. Kliv nie rozumiał, co mają znaczyć te dziwne oznaki. Kiedyś mógł na spokojnie kontrolować każdy swój czyn. Teraz zaś... Miał mniejszą kontrolę niż przed otrzymaniem przepisu na mikstury od jego największej przyjaciółki. Nie było wyjścia. Musiał ograniczyć swoją bytność w Mott.

[center:281f2e7ac5]****[/center:281f2e7ac5]

~ Jestem pewny. Bez obaw. To przyjaciele. Co? Nie. Tylko kiedy trzeba. Nie są tacy. Polują, jak i wy. Wedle potrzeb. Oczywiście.
Kliv siedział owinięty szarą przepaską na środku polany. Siadł ze skrzyżowanymi nogami. Ręce położył na kolanach, oczy miał półprzymknięte. Polana pełna była wilków. Jedynych, którzy mogli go w pełni zrozumieć. Kliv dzięki likantropii mógł porozumiewać się z nimi dzięki prymitywnej empatycznej więzi, przenosząc podstawowe myśli.
~ Nie tak. Chcemy pokoju. Bez polowań. Bez napadów. Obie strony. Jak najbardziej. Pokój. Sprzy... Sprzymierzeńcy. ~ nagle więź urwała się. Kliv otworzył oczy, była w nich złość. Za drzewem mignęły mu rude włosy. Znowu. Ktoś mnie śledzi. Młodzieniec ponownie przymknął oczy. Ponownie nawiązał więź, wędrując dłonią po grzywie najbliższego wilka. Tak jakby robił mu różnicę jeden nieproszony gość więcej. A on potrzebował sojuszników na tych terenach. Sojuszników... I przyjaciół.

[center:281f2e7ac5]****[/center:281f2e7ac5]

Traf chciał, że akurat był w zamku, kiedy przybył dziwny gość. Był w wyjątkowo dobrym humorze. Nagłe napady szału zdarzały się w ostatnich dniach nieco rzadziej. Marna pociecha, ale jak dla Kliva była w sam raz. W milczeniu wysłuchał orędzia. Zaszokowanie odebrało mu głos. Szybko rzucił okiem na Blaise.
~ Więc jak, Lodzie...? ~ pomyślał niepewnie. ~ Nie zrezygnujesz z tronu, który z takim poświeceniem wywalczyłeś. Prędzej trzeba będzie Cię z niego ściągnąć. - powędrował wzrokiem po reszcie. Część była otwarcie zszokowana, część, jak Joseph czy Laucian, jak zwykle spokojni jak kamienie. Kliv chciał coś powiedzieć. Cokolwiek. Ale nie mógł. Po prostu nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. Pytania pojawiały sie w jego głowie jedno po drugim, i nie było odpowiedzi. Na pewno? A może odpowiedzią była ta nietypowa dwójka? Powoli wędrował wzrokiem od jednego do drugiego. Komu ufać? Tym, którzy podżegają do czynu i dalszego drążenia tej historii, czy tej, która sugeruje... Przejście w stan spoczynku? Odpowiedź przyszła natychmiast. Pochylił się lekko do siedzącego obok Reinhardta.
- Znasz Blaise dłużej niż ja. Czy kiedykolwiek przejawiał tzw... Demoniczność? - zapytał szeptem tak cichym, że nawet najemnik ledwo go dosłyszał. Młodzieniec zaś w zamyśleniu wędrował wzrokiem po suficie, jakby chcąc z niego odczytać prawdę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl
  • Linki