Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: fakty online





Temat: Mirmil, Ty lubisz linki...
To nie wyjatek! TAK, ALE CZY REGULA?
Gość portalu: J.K. napisał(a):

> Nie musze sprawdzac, co mowil Imam Rzymu,
> poniewaz nie jest to pierwszy, ani trzeci taki przypadek...!!!
>
> Rozumiem, ze chcesz, abym Ci takie historie, jak z Imamem Kolonii
> (kryminalista, lamiacym prawo niemieckie)
>
> teraz dokumentowal z innych miejsc?

nie raz i nie dwa juz byla o tym mowa, a sam zreszta tez wiele razy mowiles, ze
nie sprzeciwiasz sie muzulmanow z zasady, tylko konkretnym nagannym zachowaniom
niektorych z nich. wiec dlaczego teraz mowisz, ze skoro inni robili cos
podobnego, to on tez musial?

tu nie chodzi o to, zebys udokumentowal "inne miejsca", tylko zebys
udokumentowal slowa imama z rzymu. zreszta to nie twoj obowiazek tylko jarka.

> Nie musze sprawdzac, co mowil Imam Rzymu,
> poniewaz nie jest to pierwszy, ani trzeci taki przypadek...!!!

no wlasnie trzeba udokumentowac za kazdym razem. czym ty sie kierujesz w ocenie
ludzi? bo ktos inny to zrobil, wiec ty to tez musiales zrobic?

ja bardzo dobrze wiem, ze sa i tacy ludzie jak ten z kolonii, co ich trzeba
zamykac, ale sa i inni, ktorych zamykac nie trzeba, wystarczy wyslas z powrotem
do egiptu.

i dlatego wlasnie kazde takie oskarzenia nalezy sprawdzic. i dlatego tez
stwierdzenie "inni tez to zrobili" nie jest tutaj wazne.

tak ty jak elena znalezliscie sie w niewygodnej sytuacji, bo uwierzyliscie na
slowo jarkowi, ktory juz nie pierwszy raz posunal sie do zmyslania faktow, albo
aby pognebic islam, albo tez aby oczyscic z zarzutow jakiegos zyda. ale nie
wystarczy powiedziec na forum, ze cos mialo miejsce, zeby faktycznie tak bylo.
nalezy to udokumentowac.

czy ty myslisz, ze przyznajac, ze jarek sobie wymyslil slowa imama w jakis
sposob zaprzeczysz, ze inni (w ktorych przypadku istnieja dowody) sa winni? ze
nagle sie staniesz przyjacielem islamu? nie, udowodnisz tylko swoja
obiektywnosc.

a prawda jest taka, ze imam rzymu slusznie wylecial, za to co powiedzial, ale
nie znaczy to, ze moze mu jarek przypisac tez inne slowa ktorych nie
powiedzial, zeby sprawa wygladala jeszcze gorzej.

prosze, tutaj masz dwa linki

1. tutaj SAM AUTOR artykulu o imamie streszcza jego kazanie i pozniejszy
wywiad. relacja z pierwszej reki. po wlosku, ale jak mowisz po hiszpansku, to
sie zorientujesz. poszukaj tam slowa "jihad"

www.repubblica.it/online/la_vita_degli_altri/diciasgiu/diciasgiu/diciasgiu.html

2. tutaj jest najpelniejszy opis tego wydarzenia po angielsku i tez oczywiscie
krytycznie. zastanowmy, sie dlaczego (jesli przyjac wersje jarka) najmocniejsze
slowa zostalyby pominiete w tym artykule? dlaczego ich tam nie ma?

www.hvk.org/hvk/articles/0603/107.html
ja swietnie rozumiem, ze mozna byc krytycznym wobec muzulmanow i islamu, ale
nawet w krytyce trzeba byc uczciwym, a jarek specjalnie czesc slow imama
przejasrkawil, a reszte zwyczajnie wymyslil. a wy przez zle pojeta solidarnosc
nie chcecie tego przyznac.

nawet w krytyce trzeba byc uczyciwym!






Temat: FORUM Kraj Forum
FORUM Kraj Forum nr 140>Klub AnonimowegoNeto czIII
Uzależnienie od Internetu (siecioholizm)
Kiedy w latach 50-tych pojawiły się pierwsze próby komunikowania się pomiędzy
pierwowzorami obecnych komputerów nikt nie przypuszczał, że z czasem stanie się
to problemem społecznym i zdrowotnym.

Podstawy dzisiejszej techniki komputerowej zostały stworzone w USA na początku
lat 60-tych. W 1969 roku w ośrodku badawczym wojsk amerykańskich powstała
pierwsza sieć komputerowa (połączono ze sobą dwa komputery). Po upływie trzech
lat "sieć" obejmowała już 23 komputery i zajmowała powierzchnię całego pokoju.
Umożliwienie komputerom wzajemnego komunikowania się między sobą dało początek
poczcie elektronicznej (e-mail). Pod koniec lat 70-tych powstały pierwsze grupy
dyskusyjne. Milowym krokiem w rozwoju Internetu czyli światowej sieci kompute-
rowej było powstanie "Websites", tzn. stron w systemie World Wide Web (WWW).

W 1993 r. dzięki wprowadzeniu przeglądarki stron WWW Internet stał się
powszechnie dostępny. Od tego czasu coraz więcej użytkowników komputerów ma
dostęp do Internetu. Okazało się wkrótce, że "żeglowanie" po sieci może stać
się tak pasjonującym zajęciem, że bez wahania odsuwane zostają na bok - szkoła,
praca, rodzina i znajomi.
W sieci Internetu można bowiem znaleźć wiele bardzo interesujących informacji
oraz setki przyjaciół, z którymi można "porozmawiać" przy pomocy klawiatury.
Internet daje bowiem możliwość autoprezentacji oraz uzyskania wielu interesują-
cych informacji na temat innych osób, miejsc itp. (strony internetowe websites)
szybkiego przesyłania informacji z tekstem, obrazem i dźwiekiem na cały świat
(poczta elektroniczna [e-mail]), dokonywania zakupów bez wychodzenia z domu
(sklepy internetowe [online shops]), prowadzenia konferencji, uczestniczenia w
grupach dyskusyjnych, wymiany zdań czy zwykłej rozmowy (chat rooms), a nawet
prowadzenia rozmów z możliwością oglądania osoby, z którą rozmawiamy (video
conferences).
**
Szacuje się, że Internetem posługiwało się w końcu lat 90-tych ok.200 mln ludzi
Z badań przeprowadzonych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne wynika,
że około 6% osób korzystających z Internetu jest od niego uzależnionych a ok.
30% traktuje go jako sposób na ucieczkę od rzeczywistości.Podczas 107 doroczne-
go spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego w Bostonie w 1999
roku, zwracono m.in. uwagę na fakt, że ponad połowa osób zdiagnozowanych jako
uzależnione od Internetu ma poważne problemy małżeńskie, zaś sam Internet
prowadzi do izolacji społecznej, bowiem wiele osób spędza mniej czasu z realnymi
ludźmi niż z komputerem.
Badania przeprowadzone w styczniu 2000 roku,na grupie 1012 polskich internautów
wybranych w próbie kwotowej wykazały, że 43% polskich internautów to ludzie w
wieku 18-25 lat, a 20% w wieku 26-35 lat. Kobiety stanowią wśród nich 37%. Co
trzeci korzystający z sieci mieszka w mieście liczącym powyżej 500 tys.mieszkań-
ców. 58% ankietowanych łączyło się z Internetem codziennie lub kilka razy w
tygodniu. Szacuje się, że odsetek korzystajacych z Internetu zbliża się w
Polsce do 11% ogółu społeczeństwa.
Ten rodzaj uzależnienia stanie się prawdopodobnie jedną z plag XXI wieku i
najprawdopodobniej jest tylko kwestią czasu oficjalne sklasyfikowanie uzależnie-
nia od Internetu (siecioholizmu) jako jednostki chorobowej.

Young wyróżnia pięć podtypów uzależnienia związanego z komputerem:
1. erotomanię internetową (cyberseksual addiction),
2. socjomanię internetową czyli uzależnienie od internetowych kontaktów
społecznych (cyber-relationship addiction),
3. uzależnienie od sieci internetowej (net compulsions),
4. przeciążenie informacyjne czyli przymus pobierania informacji
(information overload),

za>hepik1 Forum:KlubAnonimNetoholika
['4.02.18]

wic>> Wróżka mówi do klienta:
-Widzę tu dwie wiadomości, dobrą i złą-
Powiedz mi dobrą, mówi mężczyzna bez namysłu.
-Po smierci bedziesz spiewał w anielskim chórze -
To świetnie, wspaniale.
A ta druga wiadomość?
-Zbiórka chóru, jutro, o dziewiątej.

za>kendo Forum prywatneVistula






Temat: Jaki internet w Mielcu Ocena i Komentarze
Gratuluję Ci wytrwałości! Temat jaki poruszyłeś, jest niezwykle interesujący -
szczególnie dla mnie - hobbysty w tym temacie.

W kwestii radiówek:
Błędem jest mówienie, że internet radiowy (jako technologia) działa źle. Faktem
jest natomiast to, że mieleccy providerzy działający na częstotliwości 2,4 Ghz
nie zawsze robią to profesjonalnie. Jeżeli sprawę traktuje się jako łatwy
biznes, kupując kilka DSL-i i rozsyłając sygnał po Mielcu i okolicach to można
się domyślać, że taka sieć nie jest przyszłościowa. Niedobór pasma (szczególnie
uploadu), kiepskie jego zarządzanie, zrywane mosty, słabe linki, ostatnio silne
zakłócenia spowodowane dużą ilością urządzeń bezprzewodowych powodują, że
wspomniane łącza u użytkownika końcowego są mizernej jakości. Do tego
restrykcyjne zapisy w regulaminach, umowy nawet na 36 miesięcy (absurd)!

Cytat ze strony firmy OMEGA:
Jeśli ktoś będzie używał w/w programów, będzie przekraczał dopuszczalny ,
ustanowiony w umowie parametr „upload” [nie zmieni ustawień upload = 8kBajtów
(64kbit)], będzie traktowany jako potencjalne zagrożenie dla działania sieci
(rozsyłanie wirusa) i zostanie bez powiadomienia odłączony.


Czyżby walka z brakiem pasma, zapchanymi Access Pointami? Moim zdaniem, jeżeli
klient otrzymuje łącze o danych parametrach to może wykorzystać je w sposób dla
niego dowolny w obrębie wykupionego pasma, oczywiście w granicach prawa. Wygląda
na to, że powyższe posunięcia mają być lekarstwem na bezradność...

5 lat temu internet oferowany przez te mieleckie mini-firmy wydawał się być
jeszcze wystarczający - usługi sieciowe w większości przypadków dotyczyły
przeglądania stron, rozmów tekstowych przez komunikatory. Dziś mamy telefonię
VOIP, YouTube, gry online - stąd ogromne wymagania co do niezawodności,
stabilności - którym niestety - nie oszukujmy się - nie sprostają firmy SMG i
OMEGA, nie mówiąc już o firmie Interaktywny Powiat Tarnowski, która "straszy"
swoimi antenami na dachach wieżowców - sygnał z nich jest w warunkach miejskich
praktycznie bezużyteczny.

Czas na ten "radiówkowy" biznes już niestety minął. Lekarstwem dla tych firemek
są jeszcze tereny wiejskie, gdzie nie ma jeszcze takiego ruchu w eterze.
Okazuje się jednak, że powstają jeszcze firmy próbujące stawiać swoje kroki w
tej materii. Ostatnio pojawiło się w Mielcu wiele nadajników beer.one.pl -
należące bodajże do firmy WIAKOM. Fakt, że nowoczesny system MikroTik to
doskonałe narzędzie, jednak nasuwa się pytanie czy można jeszcze dzisiaj działać
w centrum miasta, gdzie wykrywanych sieci na częstotliwości 2,4 Ghz jest
nierzadko kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt?

Z pomocą przychodzi tu częstotliwość 5 Ghz, na której to działa nieco
poważniejsza, większa firma CZAJEN, i jeśli miałbym polecić innym Internet
bezprzewodowy to tylko u nich. Posiadają szkielet na dedykowanych radioliniach
oraz nowoczesne stacje bazowe oparte na systemach MikroTik. Na nadajnikach są
przewody odgromowe - więc żadna burza im nie straszna.
Oświadczam, że nie mam z firmą CZAJEN nic wspólnego, jestem tylko hobbystą i
obserwatorem w tym temacie.

Jeśli chodzi o dostęp kablowy - jeśli mieszkasz blisko centrali i masz dobrą
linię to z neostradą nie powinno być najmniejszych problemów. Korzystałem 5 lat
z neostrady (os. Lotników) - nie było problemów. Gorzej natomiast jest z
Multimediami.

Co do UPC - nie mam pojęcia. W Mielcu dostępne jest łącze 25 Mb, prace nad
wyższymi pakietami podobno trwają, więcej informacji nie posiadam. Ciekaw jestem
tylko skąd w Mielcu biorą się łącza o takiej przepustowości.

Powyższe opinie nie mają żadnej firmy przedstawić z złym świetle, stanowią
jednak posumowanie działalności na podstawie moich prywatnych obserwacji.
Dziękuję autorowi za poruszenie tego tematu.
Pozdrawiam.



Temat: do mam(tatow) zagranicznych
dziekuje za bardzo interesujace opinie. Mysle, ze zaciekawi Panstwa artykul z
Los Angeles Times poswiecony wlasnie temu zagadnieniu. Kopijue I jego czesc, a
wszystkich zainteresowanych zapraszam do wydania online tygodnika "Forum":

DZIECI I NAUKA JĘZYKÓW

Co dwa to nie jeden

Dzieci wychowujące się w rodzinach dwujęzycznych zaczynają mówić nieco później,
ale kiedy już opanują oba języki, zdobywają intelektualną przewagę nad
rówieśnikami. Ich mózgi są bowiem sprawniejsze.

JUDY FOREMAN

2003

Osoby, które bardzo wcześnie zaczynają władać dwoma językami, szybko dowiadują
się, że nazwy przedmiotów to rzecz umowna. - Tacy ludzie bardzo wcześnie uczą
się funkcjonować na pewnym poziomie abstrakcji - mówi Suzanne Flynn, profesor
lingwistyki stosowanej w Massachusetts Institute of Technology. Poza tym dzieci
dwujęzyczne wręcz po mistrzowsku opanowują trudną sztukę ignorowania mylących
informacji, jak mówi Ellen Bialystok, profesor psychologii w Uniwersytecie York
w Toronto.

Ellen Bialystok bada dwujęzyczne i jednojęzyczne czterolatki za pomocą "zabawy
w wieżę", polegającej na budowaniu wież z klocków lego lub klocków duplo.
Bialystok wyjaśnia dzieciom, że w każdym klocku, bez względu na wielkość,
mieszka jedna "rodzina". Dziecko ma za zadanie przyjrzeć się danej wieży i
powiedzieć, ile rodzin w niej mieszka. Szkopuł w tym, że wieża zbudowana z
siedmiu klocków lego ma tę samą wysokość co wieża zbudowana z czterech klocków
duplo. Aby prawidłowo odpowiedzieć na pytanie, w której wieży mieszka więcej
rodzin (w wieży zbudowanej z klocków lego), dziecko musi ten oczywisty fakt
wzrokowy zignorować.

- Dzieci jednojęzyczne prawidłowo rozwiązują to zadanie w wieku 5 lat -
wyjaśnia Bialystok, natomiast dwujęzyczne potrafią to zrobić już w wieku 4 lat.
Innymi słowy, dziecko dwujęzyczne potrafi skupić uwagę i nie daje się zmylić. -
To jeden z pożytków z dwujęzyczności.

Odsiewaj i mów

Dzieci dwujęzyczne opanowują też inną cenną umiejętność. Potrafią wykonywać na
przemian to jedno zadanie, to drugie, mimo że rządzą nimi różne reguły (na
przykład językowe). Dostosowywanie się do nowego zbioru polega na umiejętności
wyłączania zbioru reguł opanowanego wcześniej lub niezwracania na niego uwagi.
Warunkiem tego jest odpowiedni rozwój określonego obszaru mózgu, kory
przedczołowej, która współpracuje z innymi częściami mózgu.

- Dwujęzyczność ustawicznie zmusza do trenowania tego rodzaju procesów, bo w
przeciwnym razie jeden język kolidowałby z drugim - wyjaśnia Adele Diamond,
dyrektor Centrum Rozwoju Neurologii Poznawczej Uniwersytetu Massachusetts. -
Naszym zdaniem ćwiczenie tej umiejętności stawia układowi nerwowemu tak wielkie
wymagania, że mózg szybciej dojrzewa. Dzięki tej umiejętności odsiewania
informacji zbędnej i szybkiego przeskakiwania z jednego zadania do drugiego,
dzieci dwujęzyczne mogą mieć w szkole pewną przewagę nad swoimi rówieśnikami
posługującymi się tylko jednym językiem.

W wielu badaniach wykorzystuje się test Stroopa. Dziecku przedstawia się listę
kolorów, przy czym nazwa każdego koloru wypisana jest tuszem innej barwy. Na
przykład słowo "czerwony" napisane jest zielonym tuszem. Malca prosi się o
zidentyfikowanie koloru tuszu. Dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać, Diamond
wyświetla na ekranie komputera obrazki przedstawiające kolorowe kółeczka




Temat: JAKA PRACA?
Znow bede odpowiadac po lebkach, bo pojawilam sie online przelotnie, ale
sprobuje - wybacz brak detalu...:

sulasia13 napisała:

> Dziendobry,
> Jesli mozna to mam jeszcze kilka pytan:

U mnie juz dobry wieczor. ;)
Oczywiscie, mozna zawsze. :))

> -w Polsce skonczylam studia na UMCS w Lublinie- Pedagogika przedszkolna i
> wczesnoszkolna, czy myslisz, ze mam szanse na prace z dziecmi tam w UK?

Mysle, ze masz... Dalej zadajesz sporo pytan zwiazanych z tym pytaniem - wiec
odpowiem tak: tutaj gdzie mieszkam, jest Polka nauczycielka (ale rodzona juz
tutaj). Jesli mi sie uda, to porozmawiam z Nia, i moze zgodzi sie, bym podala
Ci Jej adres e-mail'owy. Mysle, ze Ona bylaby w stanie odpowiedziec Ci
dokladniej.

> Czy jest szansa na
> prace z malymi dzieciaczkami (0-10 lat), w ktorej j.angielski odgrywa wazna
> role (tak mysle przynajmniej). Nigdy nie pracowalam w szkole czy przedszkolu,
> ale mam doswiadczenie w pracy z dziecmi- staze na studiach i praca jako
> opiekunka tu w Holandii.

Mysle, ze akcent nie jest az tak wazny. Wazne jest dla tutejszych wladz, by
mogli sprawdzic brak jakiejkolwiek karalnosci czy podejrzen o krzywdzenie
dzieci. U nas odbywa sie to w ten sposob, ze nim dostanie sie jakakolwiek prace
z dziecmi czy mlodzieza, to przez specjalna agencje jest sprawdzana
Twoja "historia"... Nie jest to w 100% skuteczne, ale lepsze to niz nic. Wiec
sporo bedzie zalezalo od tego, czy jest mozliwosc sprawdzenia co robilas w np.
ostatnich 10 latach, czy nie masz kryminalnej przeszlosci, etc.
Nie wiem jak to wyglada, jesli cos takiego nie jest dostepne...

> Jak pracodawcy patrza tam na fakt posiadania dzieci, tzn, czy to, ze mam mala
> coreczke moze stac na drodze w znalezieniu pracy, czy doszkalaniu sie?

Nie przeszkadza; sama jestem matka malego dziecka - nie ma problemow. Prawo
oferuje Ci duze zabezpieczenia. :)

> -czy orientujesz sie jakie sa koszta nursery, czy innego miejsca gdzie
moglabym ewt. zaprowadzac nasza coreczke?

Mieszkam daleko od Londynu (na Zachod). Tutaj koszt nursery wynosi ok. £90 za
tydzien (od 8-17:30 pon.-pt.), ale tylko jesli pracujesz w tym samym zakladzie.
Nie wiem, ile placa osoby spoza - ale wiecej. Jak 4 lata temu pytalam o podobne
nursery w Salisbury, to oplata byla rzedu £500 za miesiac. Z tym, ze jesli
rodzina zarabia malo, to panstwo zwraca ok. 70% kosztow.
Opiekunki (childminders) biora u nas ok. £2.50 - £5 za godzine (zalezy od
ilosci godzin, etc.).
Jesli beda Cie interesowac dokladniejsze dane, to moge poszukac konkretow. :)

> -no i jeszcze to: znam angielski, sadze, ze niezle (z partnerem porozumiewam
> sie po angielsku), ale nie mam na to zadnych dokumentow, no i nie mam
cudownego

Tu dokumenty nie sa az tak potrzebne... Wazne, bys umiala sie porozumiec. :)

> brytyjskiego akcentu, czy to nie bedzie przeszkadzac mi w znalezieniu pracy z
> dziecmi?

Nie wiem. Ja pracuje z mlodzieza, a mam bardzo mocny akcent polski (w domu
mowie po polsku, bo chce, by moje dziecko umialo). Musialabys porozmawiac na
ten temat z ta Polka, o ktorej pisalam.
Ale wiesz, w UK jest taka masa obcokrajowcow, ze rzadko kto zwraca uwage na
akcent.

Pytalas takze o mieszkanie. Mieszkania sa, tylko Polacy zwykle szukaja jak
najtanszego, a o takie trudno. Tu, gdzie mieszkam, mozna dostac mieszkanie lub
dom 2 sypialniowy za ok. £350-£500 funtow miesiecznie. Tyle, ze trzeba zaplacic
z gory za miesiac, i taki sam depozyt (czasem chca 6 tygodni depozytu, ale
zwykle miesiac). I wiekszosc chce referencje. Moj byly Landlord nie bierze
referencji, tylko decyduje po pierwszym wrazeniu ze spotkania... Jakbys chciala
sprobowac, to moge Cie przedstawic. :)

Poza tym zawsze jeszcze jest mozliwosc zostania childminder (wtedy siedzisz w
domu i opiekujesz sie swoim dzieckiem, a do tego zarabiasz opieka nad innymi -
wedle tego, co Ci pasuje - jesli chodzi o ilosc i godziny). Na terenie, gdzie
mieszkam, jest za malo takich opiekunek, i caly czas probuja pomagac w
rozwinieciu dzialalnosci takiej. Tylko, ze trwa to ok. 3 miesiecy chyba, nim
zarejestruja... :)




Temat: 10 powodow dlaczego win jest lepszy od linuksa
ad.1. czas potrzebny na nauke obslugi - pod tym wzgledem ona systemy czyli Windows i
dystrybucje Linuksa na glowe bije MacOSX

ad.2. kompatybilnosc dodatkowego oprogramowania - a w Windows to niby nie sa potrzebne np.
kodeki czy jakies biblioteki? zreszta skoro Windows uzywa ponad 90% uzytkownikow domowych
na swiecie to nic dziwnego ze jest na niego wiecej aplikacji a wiekszosc multimediow i tak jest
przygotowywana pod katem Windows. tu chodiz wylacznie o popularnosc danego systemu.
a oprocz tego to sa rozne systemy to chyba nic dziwnego ze oprogramowanie nie jest przenosne,
nie?

ad.3. dostepnosc do nowych wersji oprogramowania, sterowników, bibliotek danych - nowe wersje
oprogramowania pod Linuks (innego oprogramowania niz pod Windows!) pojawiaja tak samo
czesto jak te programy pod Windows a dostepnosc jest wieksza bo wszystko mozna sciagnac z
Internetu i dostepna jest za darmo. jesli chodzi o sterowniki to nie sam system jest winny tylko
wsparcie producentow urzadzen - jesli nie udostepniaja specyfikacji to nikt nie napisze sterownika
pod Linuksa wiec stad ewentualne problemy

ad.4. latwosc obslugi - to akurat kwestia przyzwyczajenia i gustu. dla niektorych latwiejszy moze
byc Linuks (i to zaleznie od srodowiska graficznego), dla innych Windows. poza tym patrz ad.1

ad.5. szata graficzna - he, he a widziales MacOSX???, zreszta to kwestia gustu wiec na tym polu
polemizowac nie mozna...

ad.6. system windows jest tworzony w sposób komercyjny - i to ma byc zaleta? firma Micorosft
juz teraz jest krok za konkurencja i to zarowno Linuksem i MacOSX - chodzi mi o to ze niektore
rozwiazania (np. interfejsu uzytkownika) ktorych w Windows brak (moze beda w Longhorn), sa juz
od dawna obecne w systemach konkurencji, poza tym otwartosc Linuksa ma byc niby wada? a jaki
postep dokonalo OpenSource w ciagu ostatnich lat w porownaniu do Windows? ogromny...

ad.7. swiadomosc i istota ogromnej ilosci zainstalowanych na komputerach calego swiata
systemów firmy Microsoft - no fakt jak juz pisalem Windows jest zainstalowany na ponad 90%
domowych komputerow bo dawno przekroczyl "mase krytyczna". chcesz byc 'kompatybilny" z
wiekszoscia? zainstaluj Windows! - tak, to chyba jedyna zaleta tego systemu

ad.8. serwis pomocy online - tak, serwis ktory czesto gubi sie w zawilosciach wlasnych licencji... a
poza tym kto Ci broni zakupic Linuksa w wersji pudelkowej (taniej niz Windows) wlasnie z
supportem?

ad.9. kody zrodlowe oprogramowania windows sa scisle chronione, co zwieksza bezpieczenstwo
anizeli obniza - ROTFL! to dlaczego Unia Europejska zaleca przejscie na Otwarte Oprogramowanie
zeby miec pewnosc ze w rzadowym oprogramowaniu nie ma backdoorow? nie robili by tego gdyby
mieli zaufanie do Windows...

ad.10. "jesli uzywamy komutera do grania, ogladania filmow, tworzenia muzyki, skanowania,
drukowania czy czegokolwiek poza "grzebaniem" i dociekaniem jak on dziala." - co do grania sie
zgodze ale do reszty Linuks nadaje sie w 100%. REASUMUJAC - swiat nie konczy sie na Windows,
warto poznac tez inne systemy i niech kazdy SAM wybierze cos dla siebie.




Temat: Cz ateiści są ludźmi w sposób bezdyskusyjny?
> www.slownik-online.pl/kopalinski/07ece6d557003e29412565b700772149.php
> Jesli zarzucasz komus budowanie wadliwej argumentacji, nie nazywaj tego
> demagogia. Faktycznie, maniera Tada, polegajaca na probach sprowadzenia
Twojego
>
> rozumowania do absurdu moze irytowac. Ale demagogia to chyba zle slowo.

Jednak to demagogia - zwłaszcza w potocznym rozumieniu tego słowa.
Wybrałam z definicji szczególnie dobrze pasujące fragmenty:

"(...)Demagogia charakteryzuje się umiejętnością efektownego przemawiania,
stosowania odpowiednich zwrotów retorycznych, wykorzystywania ludzkich emocji,
a także krytykowania i ośmieszania rywali (...)Obecnie pojęcie to jest
synonimem pseudomądrości, obłudy, zakłamania i przewrotności.

Zwłaszcza fragment mówiący o dążeniu do ośmieszenia rozmówcy za pomocą chwytów
retorycznych dobrze pasuje.
Naturalnie jest tu także i wadliwe, nieuczciwe w moim odczuciu, rozumowanie. W
końcu cały ten wywód został zbudowany na przewrotnym zdefiniowaniu
pojęcia "dyskusyjne". Najłatwiej jest powiedzieć tak: skoro Tad błędnie moim
zdaniem zdefiniował pojęcie "temat dyskusyjny" to cała reszta wywodu jest
pozbawiona sensu - i naturalnie taka jest właśnie prawda. Jednak Tadowi i paru
osobom go popierającym znacznie wygodniej jest nie przyjmować tego oczywistego
faktu do wiadomości - zamiast tego zaś zasugerować jakoby rozmówcy Tada to
zgraja durniów, którzy (które) zwyczajnie nic nie kumają.

> Swoja droga zastanawiam sie, dlaczego tak latwo poddajemy te 'trzy miesiace'?
W
> koncu prawo narzuca pewne arbitralne granice przy kwalifikowaniu czynow, wiec
> co w tym dziwnego.

Bo brniemy w zupełnie niepotrzebne dyskusje o istocie człowieczeństwa które
każdy i tak rozumie inaczej i które to dyskusje - wierz mi, że nie mam w tej
kwestii zadnych złudzeń - z obu stron mocno zahacza o demagogię. Rozumiem że
nawiązujesz tutaj do zaproponowanej przez ciebie wcześniej definicji człowieka,
tej wzorowanej na sartrowskiej. Mnie osobiście ona się bardzo podoba - jednak
znając realia forum wiem co z taką definicją zrobiliby Tad i, zwłaszcza,
Maciej. Z pewnością zaraz by się okazało, że dajmy na to zbuntowana nastolatka
nie jest człowiekiem - gdyż nie odczuwa poczucia wspólnoty z innymi ludźmi itd
itd itd...

> Tak naprawde w 'czasowym' ograniczeniu aborcji chodzi o to, aby nie zabijac
> stworzenia, ktore w jakis sposob to czuje. Czuje, czyli ma wyksztalcony uklad
> nerwowy. No i tu dajemy jakas arbitralna granice, co do ktorej wiemy, ze
> prawdopodobienstwo czegos tam jest pomijalnie male.

Dokładnie tak to widzę...
Jednak prolajfowcy będą do upadłego kwestionować zależność "odczuwania" od
stopnia wykształcenia układu nerwowego. Niektórzy stwierdzą też, że
samo "odczuwanie" nie jest zadną istotną wartością, gdyż jedyną istotną
wartością jest fakt istnienia nowego organizmu ludzkiego - nawet pozbawionego
zdolności odczuwqnia czegololwiek.
W tej sprawie na konsensus nie ma szans i ja na niego wcale nie liczę.
Chciałabym tylko doczekać dnia w którym prolajfowcy przestaną dążyć do
udowodnienia swoim oponentom ich głupoty, nieczułości, zwyrodnialstwa, obłudy i
braku logiki.
Czekaj tatka latka, naturalnie...;)))

Pozdr. B.




Temat: W obronie al Dżaziry
Michnik w lobby zbrojeniowym i naftowym CFR, CLi

Michnik powiela linię mediów takich jak Fox News, Weekly Standard W.Kristola i
R.Murdocha (wraz z jego całym imperium medialnym) itd., związanych blisko z
ultraprawicowymi “trustami mózgów”; fakt ten nie jest taki dziwny, zważywszy,
że Adam Michnik należy właśnie do wspomnianego wyżej think-tanków – CFR 1) oraz
CLI - Committee for the Liberation of Iraq15), silnie powiązanych z przemysłem
naftowym i zbrojeniowym.

Pozornie niewinna nazwa “Komitet Wyzwolenia Iraku” nie powinna przesłaniać
faktu, że jego motywacje krążą wokół idei podbicia – a nie “wyzwolenia” -
Iraku, a wszelkie usprawiedliwienia wydają się drugoplanowe, co też nie powinno
dziwić, albowiem w jego radzie zasiadają prezesi firm takich jak Boeing,
Lockheed-Martin, Bechtel, The Aerospace Corporation, Booz Allen Hamilton,
Raytheon Aerospace, bądź osoby pośrednio związane z Gulf Oil Corporation,
Chevron Corp, Halliburton C., Olin Foundation (przemysł chem. i zbrojeniowy)
itd., dla których poza ewentualnym nagłym humanitarnym zrywem (?) po wielu
latach współpracy z Husajnem aż do 1992r. – sukces operacji z oczywistych
względów będzie mierzony w przeliczeniu na zrzucone na “wyzwalany” kraj bomby,
a te z kolei na twardą walutę.

Komitet - ochrzczony nawet mianem “Komitetu ds. Zbombardowania Iraku” -
bojkotowany był praktycznie przez wszystkich uchodźców irackich i potępiony
oficjalnie przez pozarządową organizację skupiającą Irakijczyków i działaczy
społecznych, Education for Peace in Iraq Center (EPIC) 16) . Dotychczasowa
działalność zasłużonych “aktywistów na rzecz praw człowieka” zasiadających w
CLI - takich jak Richard Perle, Newt Gingrich, Jeane Kirkpatrick, George
Schultz czy Michael Ledeen - sama mówi za siebie.

Notabene - to właśnie raczej na łonie Committee for the Liberation of Iraq niż
w mózgach Pentagonu wykuwała się militarna koncepcja “Shock and Awe”, czyli –
ujmując rzecz słowami głównego stratega militarnego Harlana Ulmana - coś na
kształt broni jądrowej, jak w Horszimie, co nie powinno to zająć wielu dni,
lecz raczej minuty 17).

A propos niezależności i dziennikarskiego etosu, którymi nieustannie chełpią
się Michnik i jego publicyści: zastanawia nas, dlaczego nasz dysydent-etosowiec
nie podżega do wojny jako Adam Michnik, dziennikarz, lecz czyni to z ław
doradczych ultra-prawicowych fundacji?

Dlaczego tak chętny do demaskowania powiązań biznesowych swych przeciwników
Redaktor Naczelny nie wykazuje się równą gorliwością, by w swej biografii
online (www.agora.pl) udzielić wyczerpujących informacji na temat pełnienia
swych funkcji doradcy w CFR
i CLI (“Komitecie Wyzwolenia Iraku”) , składu osobowego i powiązań tych
organizacji z Partią Likud w Izraelu oraz przemysłem zbrojeniowym i naftowym?
Czyżby w "spolegliwości" wobec kompleksu militarno-przemysłowego dążącego do
zabezpieczenia bezpieczeństwa Izraelowi miałoby jednak kryć się coś wstydliwego
bądź podżegającego do waśni?

www.irak.pl



Temat: Irak: dwaj polscy żołnierze zginęli w wypadku
No ale jak na razie do celi nie trafili - zresztą jakby mogli skoro jaśnie nam
panujący Michnik uznał jednego z tych szmaciarzy za człowieka honoru. Wiadomo
menda mendę chwali.

Michnik powiela linię mediów takich jak Fox News, Weekly Standard W.Kristola i
R.Murdocha (wraz z jego całym imperium medialnym) itd., związanych blisko z
ultraprawicowymi “trustami mózgów”; fakt ten nie jest taki dziwny, zważywszy,
że Adam Michnik należy właśnie do wspomnianego wyżej think-tanków – CFR 1) oraz
CLI - Committee for the Liberation of Iraq15), silnie powiązanych z przemysłem
naftowym i zbrojeniowym.

Pozornie niewinna nazwa “Komitet Wyzwolenia Iraku” nie powinna przesłaniać
faktu, że jego motywacje krążą wokół idei podbicia – a nie “wyzwolenia” -
Iraku, a wszelkie usprawiedliwienia wydają się drugoplanowe, co też nie powinno
dziwić, albowiem w jego radzie zasiadają prezesi firm takich jak Boeing,
Lockheed-Martin, Bechtel, The Aerospace Corporation, Booz Allen Hamilton,
Raytheon Aerospace, bądź osoby pośrednio związane z Gulf Oil Corporation,
Chevron Corp, Halliburton C., Olin Foundation (przemysł chem. i zbrojeniowy)
itd., dla których poza ewentualnym nagłym humanitarnym zrywem (?) po wielu
latach współpracy z Husajnem aż do 1992r. – sukces operacji z oczywistych
względów będzie mierzony w przeliczeniu na zrzucone na “wyzwalany” kraj bomby,
a te z kolei na twardą walutę.

Komitet - ochrzczony nawet mianem “Komitetu ds. Zbombardowania Iraku” -
bojkotowany był praktycznie przez wszystkich uchodźców irackich i potępiony
oficjalnie przez pozarządową organizację skupiającą Irakijczyków i działaczy
społecznych, Education for Peace in Iraq Center (EPIC) 16) . Dotychczasowa
działalność zasłużonych “aktywistów na rzecz praw człowieka” zasiadających w
CLI - takich jak Richard Perle, Newt Gingrich, Jeane Kirkpatrick, George
Schultz czy Michael Ledeen - sama mówi za siebie. Notabene - to właśnie raczej
na łonie Committee for the Liberation of Iraq niż w mózgach Pentagonu wykuwała
się militarna koncepcja “Shock and Awe”, czyli – ujmując rzecz słowami głównego
stratega militarnego Harlana Ulmana - coś na kształt broni jądrowej, jak w
Horszimie, co nie powinno to zająć wielu dni, lecz raczej minuty 17).

A propos niezależności i dziennikarskiego etosu, którymi nieustannie chełpią
się Michnik i jego publicyści: zastanawia nas, dlaczego nasz dysydent-etosowiec
nie podżega do wojny jako Adam Michnik, dziennikarz, lecz czyni to z ław
doradczych ultra-prawicowych fundacji?

Dlaczego tak chętny do demaskowania powiązań biznesowych swych przeciwników
Redaktor Naczelny nie wykazuje się równą gorliwością, by w swej biografii
online (www.agora.pl) udzielić wyczerpujących informacji na temat pełnienia
swych funkcji doradcy w CFR 1
i CLI (“Komitecie Wyzwolenia Iraku”) 15) , składu osobowego i powiązań tych
organizacji z Partią Likud w Izraelu oraz przemysłem zbrojeniowym i naftowym?
Czyżby w "spolegliwości" wobec kompleksu militarno-przemysłowego dążącego do
zabezpieczenia bezpieczeństwa Izraelowi miałoby jednak kryć się coś wstydliwego
bądź podżegającego do waśni?

www.pl.indymedia.org



Temat: NASZA UMIEJETNOSC PAMIETANIA
Link do artykułu o pamięci i innych zagadnień dotyczących ludzkiego organizmu:

www.pfm.pl/u235/navi/177504/back/177486
I cały artykuł / bo często jest tak, że po pewnym czasie linki nie otwierają
tego co trzeba/.

Sprawna pamięć - to chyba proste

W życiu ludzi wchodzących w „trzeci wiek” zachodzi wiele istotnych zmian
fizjologicznych, tracą włosy, ich ciało „traci linię”, ale zaczynają mieć także
kłopoty z pamięcią. Zaczyna to dotyczyć ludzi, którzy w USA należą do wyżu
demograficznego; urodzili się w latach 1946-1964 (jest ich dziś ok. 80 mln) -
nie tylko dotyczy, lecz także sprawia, że niektórzy wpadają w panikę - czytamy
w serwisie medycznym amerykańskiej agencji „NBC News/Newsweek” Online z 11
września br. (Thanks for the Memories).

Jednak kwestia utraty pamięci, a właściwie wejścia w okres, w którym uważamy,
że pamięć zaczyna nas zawodzić nie jest taka prosta. Przede wszystkim proces
ten nie zachodzi tak szybko, jak nam się wydaje, zaś jego ocena wynika z
czynników subiektywnych. Można to wyjaśnić na przykładzie. Kiedy nastolatek nie
może znaleźć kluczy do mieszkania przed porannym wyjściem z domu, wini
najczęściej siebie za brak skłonności do porządku czy też za to, że nie jest
zdyscyplinowany i nie potrafi się „zorganizować”. Kiedy podobna sytuacja zdarza
się człowiekowi siedemdziesięcioletniemu, zapewne winił będzie utratę pamięci.
A przecież może to wynikać z tego, że nie kładzie on rzeczy na miejsce nie od
wczoraj. Specjaliści zwracają uwagę na fakt, że kiedy ludzie pytani o to, czy
mają dziś gorszą pamięć niż 10 lat temu, odpowiadają, że wówczas pamiętali
lepiej czy więcej, to to może być prawda, ale może też być jedynie złudzenie.

Jeżeli chcemy się przekonać jak dobra jest nasza pamięć, powinniśmy sięgnąć po
testy, drukowane w literaturze fachowej i w artykułach prasowych na ten temat.
Wyniki mogą się okazać znacznie lepsze od opinii naszych najbliższych czy
naszych współpracowników. Jak wykonać najlepszy test na pamięć? Trzeba zapytać
kogoś, kto nas dobrze zna, czy mamy dobrą pamięć.

Dziś wciąż jeszcze nie wiadomo dlaczego tracimy pamięć. Wprawdzie z biegiem lat
tracimy komórki nerwowe, ale nie w takim znaczącym tempie, jak się sądzi.
Panuje też dość powszechne przekonanie, że podstawą zachowania umiejętności
zapamiętywania jest ciągła aktywność umysłowa, ale w świetle najnowszych badań
nie jest to końca udowodnione.

Duże znaczenie ma jednak świadomy trening pamięci. Z jednej strony trzeba
zwrócić szczególną uwagę na informację, którą chcemy zapamiętać. Z drugiej zaś
jeśli chcemy np. zapamiętać informacje zawarte w dłuższej liście, próbujmy je
klasyfikować, czy też dzielić według kryteriów. Istotną funkcję pełni nawet
niewielka, ale regularna aktywność fizyczna. Nawet codzienny, niedługi spacer
daje dobre rezultaty.

Nie ulega także wątpliwości, że bardziej zaawansowane formy aktywności
fizycznej, takie jak np. aerobik powodują, że do mózgu trafia więcej krwi,
bogatej w tlen i glukozę, które mają decydujące znaczenie dla sprawnego
funkcjonowania mózgu, przejawiającego się z nowych, sprawnych połączeniach
pomiędzy neuronami.

U kobiet na sprawność pamięci duży wpływ ma poziom estrogenu we krwi.
Interesujące jest to, że mężczyźni (a właściwie ich mózg) do późnego wieku z
reguły dysponuje odpowiednią dawką estrogenu, gdy tymczasem u kobiet powyżej 51
roku życia zwykle go brakuje.

I wreszcie kwestia racjonalnego odżywiania się - ma ona ogromne znaczenie z
punktu widzenia sprawności umysłowej i pamięci. Specjaliści zwracają uwagę na
to, że mózg stanowi jedynie 3 proc. wagi ciała, ale jego sprawne funkcjonowanie
pochłania 20 proc. energii „otrzymywanej” przez ludzki organizm. (aib)




Temat: Poszukiwania z wykrywaczem metalu-etyczne?
forresty napisał:

> Poszukiwania zabytków można dokonać tylko za pozwoleniem Konserwatora. Kłopot w
> tym że chyba do dziś nie ma przepisów wykonawczych do ustawy - nie ma kto tych
> pozwoleń wydawać.

Wlasnie. Prawo w naszym kraju nie nadaza. Wiele jest "martwych przepisow"
ktorych ni jak nie mozna egzekwowac.

> Na allegro nie tylko handluje sie trefnym towarem, ale też jest to miejsce
> nielegalnego szmuglu zabytków za granice kraju. Wiadomo w czym rzecz więc nie
> będe sie rozpisywał. Pełno tam plakietek, ksiazek, odznaczeń z adnotacją ze
> "możliwa wysyłka za granicę". Ktoś powinien coś z tym zrobić bo ostatnio ktoś
> sprzedał tak jakiś cenny starodruk - chyba jakś Biblię.

Na temat handlu antykami mam troche odmienne zdanie. Nie sadze aby zakaz handlu
antykami za granice sluzym nieczemu dobremu. Nie mowie tu o zabytkach ktore
reprezentuja wielka wartosc narodowa. Te nie powinny byc sprzedame -to jasne.
Natomiast gdy przepisy zabraniaja jakiegokolwiek wywozu antykow (przedmiotow
wykonanych przed 1950r) lecz nie ma jak tych przepisow tak naprawde egzekwowac,
to sadze ze panstwo w tym momencie sie osmiesza. Gdyby byly otwarte granice na
przewoz antykow, rowniez wiele z nich naplynelo by do Polski. Procedury
skladania deklaracji, itp. odstraszaja powaznych kupcow i spowalniaja rozwoj
branzy "antykowej" w Polsce. Tak sadze. Tak naprade rzadne prawo zlodzieji nie
powstrzyma a cierpia jedynie uczciwi obywatele.

> Kolejnym absurdem ustawy jest taki oto zpis; Kto bez pozwolenia (...) poszukuj
> e
> ukrytych lub porzuconych zabytków, w tym przy użyciu wszelkiego rodzaju
> urządzeń elektronicznych i technicznych, podlega karze ...
> No bo co to znaczy poszukuje? Jak wytresuję psa w szukaniu militariów to kogo
> ukarzą? Mnie czy Azora? Mało tego Azora nie mogą skonfiskować, ale już łopate
> tak, bo dalszy przepis mówi o przepadku urządzeń służących do poszukiwań. Można
> też stracić samochód wiec którym zajechało się na poszukiwania. Chodzenia z
> wykrywaczem nikt nikomu nie zabrania. Uzywania go również - zabrania się tylko
> poszukiwania. Ale co to jest to poszukiwanie?

Tu sie zgadzam. Na forum www.odkrywca-online.pl czesto opisywane sa spotkania ze
straza lesnia i policja. Zazwyczaj nic z tego nie wynika poniewaz nie ma
klarownych przepisow. Dodam tylko ze nie jestem za karaniem lecz integracja
amatorow-poszukiwaczy z prawowitymi poszukiwaczami (archeologami, etc.). To juz
jest tak rozwiniete ze nie da sie tego odwrocic. Nie wiem czy w Polsce wystepuje
cos takiego jak archeologia kontraktowa. Kontraktowi archeolodzy maja wlasne
firmy ktorym sa zlecane badania potrzebne przed wybudowaniem drogi, budynku,
etc. Nasi amatorzy-poszukiwacze mogli byc zatrudnieni do tego typu prac,
oczywiscie pod okiem odpowiedniego nadzoru. Ale oczywiscie to tylko marzenia...

> Wiadomoa rzecza jest ze explorerzy rozkopują żołnierskie mogiły - to jest
> skandal. Allegro roi się od takich fantów.

To fakt. Ale tutaj prawo jest stanowcze. Istnieja przepisy odnoscie niszczenia
grobow.
> Nie zgodzę się ze poszukiwacze nie znaja sie na rzeczy. Oni często na
> militariach, odznaczeniach, broni itp znają się lepiej niż niejeden muzealnik

Wlasnie, dlatego nalezaloby skorzystac z ich wiedzy i pomocy.
Pozdrawiam




Temat: LUKAS BANK- to jest to
>Panie Michale,
> zamilkl Pan - chyba zbyt wczesnie.
>
> Sadze, ze nalezy skonczyc z szara strefa w bankowosci. :-)
>
> Ja tez nie jestem z wyksztalcenia prawnikiem wiec moze
> uda sie do tej dyskusji wlaczyc wiecej osob i doprowadzic
> do sytuacji gdy problem zniknie. Stanie sie tak wtedy,
> gdy klienci bankow nie beda mieli watpliwosci co stanie
> sie z ich pieniedzmi po zleceniu operacji przelewu. Na
> dzisiaj dzialania bankow w Polsce zwiazane z przelewami
> przypominaja dzialania ArtB, za ktore przeciez ktos
> siedzi ...

Witam!
Wbrew pozorom nie zamilkłem. :-) Postanowiłem rozwiązać ten problem kierując to
pytanie do odpowiednich fachowców. Niestety długa przerwa powoduje, że
odpowiedz od nich troszkę się przedłuża.

> Proponuje przyjac nastepujacy tok rozumowania:
> 1. odsetki naleza sie wlascicielowi pieniedzy
> 2. nie moze istniec ani jeden dzien, gdy pieniadze sa
> "niczyje" (w domysle obraca nimi bank)
> 3. skladane w banku pieniadze nie naleza do banku tylko
> do wlasciciela konta :-) niby oczywiste, nie?
> 4. interpretacja momentu, w ktorym nastepuje
> przeksiegowanie kwoty z konta na konto w wyniku przelewu
> musi byc identyczna we wszystkich polskich bankach
> 5. zaden system rozliczeniowy (tradycyjny, elektroniczny,
> miedzynarodowy SWIFT) nie ma zdolnosci akumulacji
> pieniedzy tzn. pieniadze albo sa jeszcze w banku
> wysylajacym albo juz w banku beneficjeta przelewu.

No nie wiem. Nawet "zwykły" ELIXIR wg. KIRu może „iść” 3 dni! To, że można go
wysłać pierwszą sesją i otrzymać przelew np. trzecią – nie przekreśla faktu, że
zgodnie z prawem Krajowa Izba Rozliczeń ma na wykonanie dyspozycji przelewu 3
dni.

Co do punktów:

1) Należą się, gdy są na koncie. Jeśli tych pieniędzy tam nie ma... Od
tego jest data księgowania. Ale tutaj proszę zauważyć. Bank otrzymujący
pieniądze wcale nie musi zaksięgować go tego samego dnia – od kogo żądać
odsetek?
4) Ale to jest nierealne – z tej prostej przyczyny, ze nie ma i nie będzie
jeszcze długo działającego systemu online! W Polsce mamy trzy sesje w ciągu
dnia – w bankach zachodnich jest np. jedna.
5) Ale takie rozumowanie poza w tym przypadku czystym teoretyzowaniem do
niczego nie prowadzi. Tak jak pisałem z regulaminu konta Lukas Banku – przelewy
są realizowane do godz. 12 w tym samym dniu. Klient posiadając konto akceptuje
ten stan rzeczy. Jeśli zależy mu na odsetkach – nie ma chyba najmniejszego
problemu, żeby złożył przelew z datą przyszło – domyślnie w naszym przypadku
poniedziałkową. Co więcej – nie jest w takim przypadku obowiązkiem pracowników
banku przypominanie mu tego – klient w każdej chwili sam dysponuje swoimi
środkami. I tutaj nie ma złej woli banku – tylko wykonanie dyspozycji klienta.
Tak jak wcześniej pisałem o problemie daty przelewu. Jeśli zależy nam na np.
piątkowej – zgadzamy się tym samym na to, że tracimy odsetki. Bank potwierdza
nam wpłatę właśne w tym dniu!

> Jesli jako ekspert opiekujacy sie tym forum zgodzi sie
> Pan to proponuje przenies ten watek - jako ogolniejszy
> niz regulamin banku Lukas - pod tytul jakiego zaczalem
> uzywac (zalozymy nowy watek?)

Myślę, że nie ma przeciwskazań – ja postaram się, żeby osoby bardziej obyte w
paragrafach zabrały głos. Tak jak pisałem – nie jestem prawnikiem, i poruszony
przez Pana problem próbuję traktować zdroworozsądkowo, mając także na uwadze
ograniczenia wynikające z technologii i podpierając się tym co mam w umowie.

Oczywiście mam świadomość, iż problem ten był już wielokrotnie poruszany. Dla
klienta – dwa grosze nie robią różnicy – jednak w przypadku na przykład PKO BP,
który ma ponad 4,5 mln kont, robi wrażenie.
Uczciwie jednak przyznaję się, że po raz pierwszy spotykam się z retoryką
wykorzystującą KC, a co więcej fakt, iż ma on być nadrzędny nad to co umówił
się klient z bankiem w umowie : ) Dlatego – chcę zapytać się uczonych w prawie,
aby pomogli m rozwiązać te wątpliwości odpowiednimi paragrafami.

Pozdrawiam serdecznie!

MM




Temat: MIDAS
język i ekonomia...
> popełniłeś błędy technicznie w prowokatorstwie.
No cóż, może maą troħę racjí, a přećeż í tak ńe było to kompletne ńepowođeńe.
Parę osób odezwało śę upřejmíe (włąčając í Ćebíe Stefańe – đíękí). Očywíçíe ńe
było moím zamíarem obuđeńe pewnego přemądřałego upíora, ale temu pewńe żadnymí
zabíegamí teħníčnymí zapobíec ńe było można.
> Znalazłyby się może jakies ,,dacha'' czy ,,bistrot'' z rosyjskiego;
ew. ,,robot'' z czeskiego
No tak, za robota Čeħom należą śę co najmńej ze třy punkty, bo to słowo
wyjątkowo ważne í đíś, í w přyąłoçí. Można ím też zalíčyć powídła (podobno ang.
povidla, ħoćaż Webster Online o níħ ńe słyąał), ale to już całkíem ínny kalíber
zasługí.
> Nie dlatego, żeby Indie były subkontynentem nieznaczącym i bez potencjału,
>tylko dlatego, że Anglicy są tradycyjnie tak zamknięci w sobie
Píjeą do índo-europejskíego poħođeńa? Angíelskí też śę přećeż z tamtyħ okolíc
wywođí (ot tak na wąelkí wypadek: www.georgetown.edu/faculty/ballc/oe/oe-
ie.html), wíęc ńe ħođí o jakąś přypadłoç wyńeśoną z Indíí. Zreątą j. angíelskí
wessał přećeż barđo dużo słów z ínnyħ języków, a Híndusí ńe mają pewńe pod tym
względem powodu do żalu.
Nawíązując do tematu mojej popředńej epístoły, a jednočeśńe zmíeńając ńeco
ujęće by níkogo ńe drażníła nazbyt łzawa tonacja, postawíłbym problem
następująco: populacja luđka rośńe w postępíe geometryčnym podwajając śę obecńe
co około 55 lat; podobńe gwałtowńe rosną ħyba dostępne luđkoçí zasoby wíeđy í
umíejętnoçí. Jednakże wkład różnyħ społečeństw do tej globalnej (í wírtualnej)
skarbnícy jest barđo zróżnícowany. Wydaje mí śę ponadto, że wąelkíe přetasowańa
pod tym względem zaħođą řadko í ńezmíerńe oporńe. Níewątplíwíe Ńemcy, w wyníku
wojennej zawíeruħy ześlíznęły śę o parę pozycjí, zdecydowańe ustępując Anglíí.
A jednak udało ím śę utřymać w okolícaħ cywílízacyjnej čołówkí, uníknęły ħyba
nawet wypřeđeńa přez Francję, co mogło wydawać śę już přesąđone. Podobńe
Japońa, pomímo dramatyčnyħ zawírowań, zaħowała mocną pozycję. Ćekaw jestem čy
ktoś zna jakíeś +/- překonujące wyjaśńeńe tego zróżnícowańa. Może ħođí tu o
tradycje í nawykí gospodarče? Wíadomo, że nawykí luđkíe wykazują dużą
bezwładnoç, więc jakoś by to pasowało. No a rozumek, polerowany w ínteresaħ
přez wíele pokoleń, może pewńe í na ínnyħ polaħ zabłysnąć
Ale skoro napomknęło mí śę o gospodarowańu, to ħćałbym pođíelíć śę pewnym
spostřeżeńem, które wydało mí śę ćekawe, ħoć ńe wíem čy dla ínnyħ ńe jest
očywístoçíą. Ħođí o pewne podobíeństwa ekonomíčno-językowe. Np. prawo Greshama
(zwane też koperníkańskím) – słaby píeńąđ wypíera mocny píeńąđ – możemy łatwo
překątałcíć w „obce słowa wypíerają rođíme słowa”. Přykłady? přebój -> hít,
samoħód -> auto (autograf to powíńen teraz być znak drogowy), pokomunístyčny ->
postkomunístyčny (obřydlíwoç)... Níe ħcę zanuđíć; přykłady każdy może mnożyć.
Drugą analogíę wíđíałbym w zjawísku ínflacjí í dewaluacjí. Co to označa w
ekonomíí, każdy wíe, natomíast w sfeře językowej kojařy mí śę to główńe z
reklamą í nowočesnymí środkamí překazu. Na přykład plebíscyt na najfajńejąe
đíewčę z paru krajów nazywa śę wyboramí Míss Uníversum, tak jakby w ním
učestníčyły í Marsjankí, í ínne UFO-píęknoçí. Očywíçíe, sformułowańa takíe
wkračają čęsto na zasađíe żartu, ale wymuąają skutečńe eskalację přesady (Míss
World břmí już dosyć skromńe). Jeąče lepąym přykładem termínologíčnej ínflacjí
jest słówko „astronauta”. Očywíçíe, sugeruje, że to ktoś żeglujący do gwíazd. I
očywíçíe wíemy, że jeślí ktoś kíedyś dotře w blískíe okolíce jakíejś gwíazdy,
to z pewnoçíą ńe bęđíe přypomínał đíśejąyħ astronautów. Třeba mu bęđíe nadać
nazwę barđíej jeąče zadętą. Podobńe nazwa „vírtual realíty”, właçíwíe
wprowađająca w błąd, bo sugeruje, że mamy do čyńeńa z dosłowną řečywístoçíą,
gdy faktyčńe ħođí o właśńe o ńeřečywístoç (na własny użytek ukułem słówko ħyba
barđíej sensowne – reńeř – čylí realístyčna ńeřečywístoç; kto ħce, może śę
słówkíem počęstować, zapraąam ).
A może ktoś poda wíęcej takíħ ekonomíčno-językowyħ analogíí?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 154 wypowiedzi • 1, 2, 3

    Linki