Wyświetlono wypowiedzi wyszukane dla słów: Fantastyka i futurologia





Temat: Czy skłonność do fantastyki to przypadłość psychiczna?
Fantastyka w tej czy innej postaci jest zawsze obecna z ludźmi i ich cywilizacją. Różnego rodzaju wierzenia/ mitologie mogą być tego przykładem. Wiara w smoki to nie wymysł ostatnich lat i fantasy. Mając tak skonstruowany mózg, że pozwala on myśleć abstrakcyjnie wykorzystujemy to. Zastanawianie się "co by było gdybym postąpił tak, a nie inaczej" też jest w pewnym sensie fantazjowaniem (zastanawiamy się nad światm alternatywnym). Przewidywanie czegoś co nastąpi np. jutro to też w pewnym sensie fantastyka (futurologia).





Temat: Noce bezsenne
Chyba jeno pisanie mi pozostaje- bo około północy czytać, już nie czytać- dyć oczka się męczą,a mam je tylko jedne(sztuk dwie) i muszę oszczędzać. Pisać też specjalnie nie mam weny- chyba, że pamiętniki dla przyszłych pokoleń. Planuję jeszcze jeden esej polemiczny na temat fantastyki napisać, ale najpierw musze przerobić "Fantastykę i futurologię" Lema(akurat wpadł mi w łapy tom 1, jakem był w bibliotece).






Temat: Maturalnie
Witam mam taki temat na maturze ustnej "Od Juliusza Verne'a do Stanisława Lema – analizując wybrane utwory, przedstaw ewolucję powieści science-fiction" hmm szczerze powiem ze popelnilem samobojstwo z tym tematem.Nie interesowalem sie zbytnio Science-Fiction tylko zwykla Fantastyka czyli taka gdzie jest magia krasnoludki elfy itp.
Ale oki wszystko by bylo wpozadku gdybym mial pomoc kogos kto sie na tym zna i interesuje.
Jesli ktos wie hmm gdzie znalezc hmm opis co powstawalo po kolei bo wiem ze duzy wplyw na ten gatunek miala nauka i technika ze wszystko ruszylo po II wojnie swiatowej gdy doszlo do znaczacego rozwoju w technice i nauce.Ale jakies kalendarium gdzie sa wypisane wydarzenia.Bo jak tak przegladalem Lema Fantastyke i Futurologie to szczerze powiedziawszy to co piate slowo rozumialem mial taki jezyk ze to szok i jeszcze tyle metafor uzywal ze jak tak przegladalem to po godzince odechcialo mi sie zdawac mature no ale jak juz wzielem sobie ten temat to ryzyk fizyk albo sie zblaznie przed komisja albo ich zagne (marzenie )
Jesli macie na ten temat pojecie to pomozcieee



Temat: Brakuje tu Lema

Wielkość urojona i Próżnia doskonała. Pierwsze co sobie Lema kupiłem.
Bo myślałeś, że to podręczniki? ;-)

EDIT:
Najsampierw były "Bajki robotów", które spowodowały, że po praz pierwszy w życiu dostałem łatkę dziwaka, bo jako jedynemu w klasie się mi to podobało. Miałem wtedy, ech z 10 lat... A dalej to już jakoś poszło - Pirxy serią, co było w biblo, zbiory opowiadań i słuchowisk, np. "Maska", później przyszedł Tiszy ze zbiorków i dopiero później z "Dzienników gwiazdowych". Po "Edenie", "Kongresie futurologicznym", "Fantastyce i futurologii", gdzieś tak około siedemnastki przyszła kolej na "Golema". Zrozumiałem z niego tyle, że zdrowy sceptycyzm w postrzeganiu świata czyni go ciekawszym i bogatszym, a pozwala uniknąć sztywnego myślenia. A później komuna upadła i zaczęli Lema wznawiać i wydawać w seriach, więc uzupełniłem "Pamiętnik znaleziony w wannie", wszelkie Ijony (moje ulubione) oraz co się udało znaleźć. Cały czas mam do przeczytania "Katar", "Szpital przemienienia" (widziałem film), najnowsze książki i nie wiem, co jeszcze.




Temat: Ostatnio czytaliśmy

Krecia robota Lucasa
(bo raczej nie Piestraka ;).
No, nie spędza, i to nie tylko autorom SF.
Np. ostatnio czytałam o wampirach powieść. I tam napisano, że serce im nie bije (znaczy, wampirom). Ale oddychają te wampiry. Ciekawe, po co?

edit: Wiem po co: żeby mogły mówić.


Takie obsuwy to się zdarzają, oj zdarzają od lat (w "Fantastyce i futurologii" były juz wytykane), tyle, że kiedyś wynikały po prostu z naukowej niewiedzy ałtorów, lub - jak w "Niezwyciężonym" - z paskudnej pomyłki, teraz coraz częściej z dezynwoltury i olewactwa.

Jednyny lek na to, to wyszydzać za każdym razem, i jeszcze raz wyszydzać.




Temat: Wielkie działa polskiej literatury fantastycznej
A o "Zwycięzcy" Żuławskiego było?

Więc jest to trylogia, co ciekawe trzytomowa. W tomie pierwszym kilku ludzi zostaje wystrzelonych na Księżyc z armaty i podróżuje sobie z pustynnej i bezpowietrznej połowy księżyca na tą trochę łagodniejszą drugą połowę. Docierają trzy osoby, wśród nich jest kobieta, dzięki czemu w tomie drugim mamy społeczeństwo księżycowe gnębione przez miejscowych obcych - Szernów. Obcy są ciekawie wymyśleni, ale i tak dają się pokonać dzieki kolejnemu pdróżnikowi z Ziemi. W tomie trzecim mamy samą Ziemię, nieco zmienioną, ale nie aż tak bardzo jak należałoby się spodziewać.

Lem się tym zachwycał w tomie drugim 'Fantastyki i Futurologii", więc musi być że to dzieło wybitne.



Temat: SN i szeregi czasowe



Witam,

czy sieci neuronowe nadaja sie do analizy szeregow czasowych. Czy jest
na ten temat jakas literatura ?


Do "analizy szeregow czasowych". NN sie nie nadaja.  NN sie nadaja
do "fantastyki i futurologii szeregow czasowych".

Nie mam czasu teraz pisac, niestety. Sproboje wieczorem.

A.L.





Temat: Stanisław Lem- wspomnienie
Wczoraj odszedł od nas wielki pisarz, eseista, ojciec Ijona Tichego, Trurla, Klapaucjusza, Pirxa... Kiedyś nazwałem go najinteligentniejszym żyjącym człowiekiem, było w tym trochę przesady, ale tylko trochę. Szczerze mówiąc przerobiłem zaledwie ułamek, jego twórczości, ale to wystarczyło, by zrobić na mnie duże wrażenie. Choćby "Kongres futurologiczny"- jedna z niewielu książek, w trakcie czytania których płakałem ze śmiechu. Cyklów opowiadań nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Z "Fantastyki i futurologii" zaczerpnąłem wiele , jeżeli chodzi o system odbioru literatury.
Lem trzeba to przyznać, nie był postacią kryształową. Po wojnie "zaliczył" trwający jakieś dziesięć lat romans z socrealizmem. Jako ateiście zdarzało mu się w sposób agresywny atakować chrześcijaństwo. Za -trzeba to przyznać- złośliwe czasem opinie o amerykańskim SF usunięto go z Science Fiction Writers of America.
Był jednak jednym z najwybitniejszych polskich prozaików, przyjaźnił się m.in. z Miłoszem. Gdyby tworzył "normalną" literaturę, pewnie dołączyłby do literackiego parnasu. Wielokrotnie zresztą kandydował do Nobla. Dał się poznać jako filozof i obserwator rzeczywistości.
Wiadomość o jego śmierci- szczerze przyznam - była przeze mnie oczekiwana , ale i tak zrobiła duże wrażenie.
Kolejny wielki człowiek dołączył do wieczności. Ave atque vale.



Temat: Ostatnio czytaliśmy

A Powrót z gwiazd i Mechaniczna pomarańcza? Wydane prawie równocześnie.
O betryzację mi chodzi, oczywiście.


Nie wiem jak to jest z datami, ale Lem Burgessa ewidentnie czytał (rozbieranie "... pomarańczy"na czynniki pierwsze - w "Fantastyce i futurologii" bodajże - dowodem).

ps. a ja tymczasem "Narrenturm" powtarzam, wiadomą dyskusją zachęcony... tą razą złote myśli głównie wyłuskuję...




Temat: *** N J U S Y ***


Wytrwały użytkownik znajdzie tu także takie perełki jak archiwalne nagrania z TVP3, wywiady przeprowadzone przez Jacka Żakowskiego i Stanisława Beresia, recenzje Wojciecha Orlińskiego, listy Stanisława Lema oraz trzy dyktanda napisane przez niego dla kilkuletniego siostrzeńca, a na płycie melorecytowane przez Maćka Maleńczuka. Dołączono też trzy słowniki - luzański, neologizmów i lemiczny - tłumaczące zawiły język autora "Przekładańca" oraz rozpisany w formie gry, zawarty niegdyś w "Fantastyce i futurologii" kieszonkowy "komputer dreszczowców science fiction", który ma za zadanie wygenerować wszystkie możliwe scenariusze hollywoodzkich produkcji z tego gatunku.




Temat: SN i szeregi czasowe


Do "analizy szeregow czasowych". NN sie nie nadaja.  NN sie nadaja
do "fantastyki i futurologii szeregow czasowych".


No nie! Zaproponowano pare typow sieci neuronowych chyba wlasnie do "analizy
szeregow czasowych" - o ile dobrze zrozumialem to okreslenie. Nie mam teraz
czasu szukac w lteraturze, ale bylo cos o sieciach samorganizujacyh sie o
takiej szczegolnej topologii ze mogly np. uczyc sie rozpoznawania mowy (a
wiec identyfikowaly kilka sposrod ostatnich wzorcow z szeregu).
Poza tym wiele sieci rekurencyjnych, zwlaszcza ze sprzezeniem zwrotnym sie do
tego nadaje. Czyzby nikt o tym tutaj nie slyszal?





Temat: Co teraz czytasz
Teraz? - ForumKsiążki Poza tym: "Wodnikowe wzgórze" Adamsa, "Fantastykę i futurologię" Lema, "Europę" N. Daviesa oraz "O sztuce" E. H. Gombricha. Na codzień, na przemian, Miłosza lub Szymborską; obowiązkowo Biblię. Ciągle chodzi za mną Szekspir, a jak kupię jaką ładną książkę, to chociaż kilka stron - tych ledwo zaczętych już nie będę wymieniał



Temat: Stanisław Lem
Hmm...Długo się zastanawiałem czy podejmować ten temat.W końcu jednak nie wytrzymałem... :) W całej twórczości Lema, do strawienia są dla mnie tylko : Pirx i Cyberiada/Bajki Robotów.Reszta twórczości Lema to emanacja jego osobistych poglądów ( stalinizm,prymitywny ateizm i nieudana rywalizacja z Mc Luhanem w zakresie futurystyki).Nie mam nic przeciwko ateizmowi jako takiemu,ale ateizm w wydaniu Lema jest tak agresywny,że wręcz niesmaczny.Nie od rzeczy bedzie powiedzieć,że twórczość Lema była poważnym wsparciem dla reżimu komunistycznego-także w okresie stalinowskim.Ale do rzeczy.Poniżej kilka "perełek" z twórczości Lema.W "Obłoku Magellana" czytamy min. o krzyżu jako "zapomnianym symbolu mitu religijnego" a ewolucja życia w kosmosie to "groteskowe naśladownictwo stwórcy w którego wierzyli starożytni"...W 1950 r. w "Twórczości" Lem opublikował tekst "Kocioł" ( jako fragment powieści) gdzie chwali pracę dzielnych chłopców z Urzędu Bezpieczeństwa ( masowo wówczas mordujących Polaków) i czujność partii wobec wrogów klasowych pragnących ów tytułowy kocioł zniszczyć...I wreszcie futurystyka...Lem miał się stać komunistyczną odpowiedzią na "imperialistycznego" Mc Luhana,faceta który wyprognozował min. to,że świat stanie się "globalną wioską" na wskutek odkrycia nowych technologii w zakresie łączności itp.W co drugiej książce Lema,autor strzyka jadem w stronę Mc Luhana.Bo fakty są takie,że prognozy Mc Luhana w większości się sprawdziły a zawarte głównie w "Summa Technologiae" i "Fantastyce i futurologii"-przewidywania Lema-raczej nie.

--
C'est grand malheur de ne pouvoir etre seul...



Temat: Ciekawe książki
Summa Technologiae nie czytałem, chciałbym to nadrobić. Ale inne eseje Lema bardzo ciężko mi się przyswajało, szczególnie Fantastykę i Futurologię - podczas przygotowywania ustnej matury z j. polskiego. Lem, jako filozof, zasługuje na uwagę szczególna... choć trzeba przyznać, że czasami trudno przebrnąć przez jego dzieła. Nawet przez niektóre pozycje bletrystyczne - ja swego czasu odpadłem przy Głosie Pana.



Temat: Obce konkursy literackie

Moja dziewczyna jak przeczytała to ogłoszenie, powiedziała mi:
No co ty, to jest chyba konkurs dla dzieci.

„Przyszłość wyimaginowana” to konkurs na najlepszą krótką formę literacką, przedstawiającą wizje świata przyszłości. Jakie są wasze prognostyki dotyczące dziejów naszej, ziemskiej cywilizacji? „Przyszłość wyimaginowana” pragnie stworzyć literackie pole do walki o najciekawsze idee, koncepty i pomysły z pogranicza fantastyki naukowej i futurologii.
Dodatkowo nobilitującym jest fakt, iż sam Andrzej Zimniak, pisarz i naukowiec, zgodził się pomóc nam w ocenianiu nadesłanych prac. Gdy dodać do tego bardzo atrakcyjne nagrody sponsorowane przez wydawnictwo Solaris (o łącznej wartości niemal 150zł), konkurs „Przyszłość wyimaginowana” staje się poważną i prestiżową inicjatywą, której żaden literat nie może ominąć.
Serdecznie zapraszamy więc wszystkich do zapoznania się z dokumentami konkursowymi. Na stronie organizatora znajdują się linki do plików .pdf (wymagany Acrobat Reader) i .doc (większość edytorów tekstu, domyślnie Microsoft Office), które zawierają regulamin inicjatywy i wykaz dostępnych nagród.

A do Nivo mam jedną rzecz:
Wyluzuj, Joe
Właśnie Joe, wyluzuj

Ależ ja jestem bardzo wyluzowany i naprawdę bardzo cierpliwy.



Temat: Książki SciFi

Przeczytałem tylko jego Inne Pieśni - trudno je nazwać scifi, więc co do trudnosci w odbiorze Dukaja się nie wypowiadam.

Dezzku "Inne pieśni" Jacka Dukaja nie tylko trudno nazwać SF, ale wprost nie można bo to czyste fantasy, nic innego

Ale Dukajowi poświęciliśmy osobny wątek, więc zapraszam tam

Co zaś do książek SF moi drodzy, to niezapominajcie, ze samo SF takze dzieli sie na wiele subgatunków ( a właściwie subsubgatunków jako ze SF jest subgatunkiem fantastyki - to oczywiscie podział według mnie samego ) i nie nie zawsze w książkach SF chodzi tylko i wyłacznie o chwalenie się autora tym, ze posiada duża wiedzę w zakresie fizyki, cybernetyki, astronauktyki, inzynierii genetycznej itp. Ba, w książkach SF włąściwie wcale nie chodzi o te techniczne nowinki, wynalazki, nawet nie o sama w sobie wizje takij a nie innej przyszłości. Bo to byłaby po prostu futurologia, czyli gałąź nauki polegająca na tworzeniu wizji przyszłosci. W książkach fantastyczno-naukowych chodzi przeważnie o człowieka, społeczeństwo, ludzkie i społeczne problemy, zagadnienia filozoficzne, a takze czasami po prostu przygodzie, bo w powieści, w któej tłem jest świat w pzryszłosci lub inna planeta, inny wymiar, niech nawet będzie usiana i najeżona wynalazkami o jakich nie sniło sie jeszcze filozofom chodzi autorowi po prostu o ubawienie czytelnika przygodami, które przeżywają bohaterowie.



Temat: Modele wszechświata

Hmm... Zetknąłem się z inną koncepcją wszechświata. Zacząłem czytać Singularity is Near Kurzweila, i trafiłem tam na opis propozycji Stephena Wolframa, całkowicie poważnej propozycji, żeby traktować wszechświat jako zbiór pakietów informacji.

A co sądzisz o samej koncepcji Kurzweila (i Vinge'a)? IMHO to takie wishful thinking, zwłaszcza, że Kurzweil stawia na szali idei swoje życie, chociaż to zarazem jedna z najciekawszych teori, jakie futurologia opracowała w ostatnich latach. Dukaj podważa książkę Kurzweila Paradoksem Fermiego, a ja czepiam się ekonomii drexlerowskiej - równie prawdopodobnej, co wygrana naszych piłkarzy w Mistrzostwach Świata. Po prostu nawet jeśli nanotechnologia powstanie, upłynie dużo więcej niż trzydzieści lat, zanim zostanie użyta na tak wielką skalę, imo.

Zaś w kwestii kosmologicznych polecam "The Physics of Immortality" Tiplera. W "Czasie Fantastyki" wspominał o niej Cyran i w książce są bardzo ładnie wyjasniane zagadnienia związane z przyszłymi losami człowieka i Wszechświata i dlaczego homo sapiens może zostać istotą tożsamą z Bogiem.



Temat: Magia vs. nauka
No, ale skąd wiesz, czy taki implant wystarczy, by wywołać WŁASCIWY trans szamański, a nie zwykłą delirę? Nie zapominaj o tym wszystkim, co jest istotą człowieka, a nie jest to tylko biologia i molekuły.

Ktos kiedys słusznie powiedział, że szamana od ćpuna rózni to, że ten pierwszy ma wsparcie w tradycji i tkwi w swojej kulturze.

Owszem, zakładac i bawić się w futurologie mozna, to zajebista sprawa, pamietajmy jednak, ze to będa tylko założenia. A co, jesli gdzies po drodze czai sie haczyk, który sprawi, że - upraszczając - bez wierszyka nie da się wejść w trans? I że nie wystarczy samo fizjologiczne stworzenie warunków do takiego stanu? Że jednak Wola ma tu coś do powiedzenia?

A co do reszty - oczywiście, jak napisałem, bardzo łatwo jest snuc teorie na załozeniach, a potem na teoriach budowac kolejne teorie. W ten sam sposób pięćdziesiąt lat temu sadzono, że w 2006 roku bedziemy kolonizowqać Marsa. Tymczasem nie zanosi sie nawet na Księżyc. Predzej na swiatowy kryzys a może i nawet jakis konflikt cywilizacyjny, który nas cofnie w poziomie zycia o 200-300 lat.

Mimo wszystko skłaniam się do mniej niuejdżowych teorii, mówiacych o tym, że podstawą jest nasz, materialny świat, a nie jego duchowe odbicia. I owszem, być może w jakis sposób mozliwa bedzie komunikacja, czy też "podróże" umysłem poza ciało ludzkie, ale nigdy nie będzie to uwolnienie sie od materii.

Bo materia nie istnieje bez ducha, a duch bez materii.

No i oczywiscie - tylko dywagujemy sobie na podstawie bardzo teoretycznych założeń. ja tez lubie fantastykę.



Temat: Czy doczekamy się społeczeństwa cywilizowanych troglodytów?

Wiecie dlaczego twórczość Lema jest fantastyką naukową, a nie nauką?
Lem oprócz bycia pisarzem był także futurologiem i filozofem.
Dość niezłym jeśli chodzi o przewidywalność. Zapowiadał wynalezienie choćby virtual reality, sztucznej inteligencji czy nanotechnologii.
Polecam np. jego Summa Technologiae, zanim zaczniesz deprecjonować jego sądy czy przewidywania ;)


Ja bym się skoncentrował raczej na NAUCE
Jeśli interesujesz się futurologią to Lema spokojnie możesz czytać, na równi z White'em czy np. Fukuyamą.



Nie uważam tego jednak za dostateczny dowód na nadchodzącą apokalipsę regresji.

E tam
Jak to mawia mój dziadek: "Świat parszywieje"
Istnieją różne rodzaje barbarzyństwa ;)



Temat: Ewolucja powieści sci-fi
20/20

P.S. Mam do sprzedania "Drogę do S-F" J. Gunna i "Fantastyke i futurologie" Lema.



Temat: Wpływ literatury sci-fi na rozwój cywilizacyjny.
Napisz coś o "Fantastyce i futurologii" Lema. Co prawda to nie jest o wpływie, ale o literaturze SF na pewno.



Temat: Co chcielibyście przeczytac po polsku
Iwan, ja pamiętam tylko omówienie Lema w Fantastyce i Futurologii. Rzeczywiście może być mocne.



Temat: Różne wizje przyszłości zawarte w literaturze SF
ta, poczytaj sobie fantastykę i futurologię lema. tam dużo jest o tym, czym jest a czym nie jest SF..



Temat: Właśnie teraz polskie czytamy...
A ja się ostro wziąłem do "Fantastyki i futurologii" Lema. I muszę rzec, że lepszy z Lema filozof niż prozaik. Niemniej zachęca mnie ta lektura do Lema bardziej niż choćby "Solaris". Tak, wiem, jestem heretykiem :P




Temat: Tymczasem się dzieje...
E tam, marudzicie. Dobrze, że w ogóle dali mu coś napisać i nie ukrywali, że ma coś wspólnego z fantastyką. Można było przecież napisać "uprawia postmodernistyczno-scientystyczną futurologię";-).

A sam tekst bardzo dobry i ze wszech miar słuszny, rzecz jasna.



Temat: A może tak Fantasy?


| Jak już pisałem, nie jestem ekspertem, ale sądziłem że to właśnie
| scenografia i klimat przesądzają o przynależności do fantasy?
| Czy gdyby Conana umieścić w scenografi z Blade Runnera, to byłaby to
Fantasy
| czy fantastyka?
| Pytam jako kompletny laik.

| Pozdrawiam

| --
| Les P zawsze :-)

SCenotgrafia nie przesądza o przynależności do nurtu. Fantasy to utwór, w
którym magia, elementy nierzeczywiste, czarodziejskie i tak dalej są
częścią
nieodejmowalną, bez której ten świat nie istnieje. Stąd, na przykład,
urbie
fantasy, gdzie nie ma koni, mieczy i pieczar, a jest zwyczajne wspłczesne
miasto, w którym działają wiedźmy, czarodzieje i elfy, jeśli ktoś się
uprze.
W pretentowanym urywku czegoś nie ma kompletnie magii, są krasnoludy, ale
to
już jest tak swojskie, że aż niemal banalne. Stąd mój zarzut - to
/jeszcze/
nie fantasy.
MOżna się podeprześ brzytwą Lema: Jeśli utwór fantastyczny odrzemy ze
scenografii fantastycznej, i trzyma się on kupy, to nie jest to
fantystyka.
Stąd - jeśli utwór fantasy odrzemy ze scenogr. fantasy i trzyma się kupy -
to nie fantasy.
OPowieść o pilocie ROmeo i nawigatroze Julii, odarta z kosmolotu, skoków
podprzest5rzennych i korelacji gwiazd jest sensowna bez tej otoczki,
vide -
nie jest utw. fantastycznym.


 Dzięki bardzo za wyczerpującą odpowiedź.
Jednego nie rozumiem: klasyczny utwór fantasy nie może się trzymać kupy? To
czego ma się trzymać?
Przecież zdecydowana większość utworów Lema opowiada o zachowaniach ludzkich
i mogłoby funkcjonować samodzielnie. To to nie jest Fantastyka?
Gdzie On o tym pisze? w "Fantastyce i Futurologii"? Podaj jakiś namiar,
jeśli pamiętasz.
Będę wdzięczny.

Pozdrawiam





Temat: Ciekawe artykuły w necie
http://ksiazki.wp.pl/feli...0,felieton.html
Recenzja "Wieków światła" MacLeoda


Już Stanisław Lem w Fantastyce i futurologii załamywał ręce nad fabularną siermiężnością fantastyki. Czemuż, acz, czemuż tak wspaniałe twory wyobraźni i takie potencje literackie nieuchronnie zostają skute przez te same, toporne algorytmy akcji! Jaka siła fatalna zmusza autorów do uległości wytartym konwencjom, broni im szczerej wypowiedzi od siebie w historii, która byłaby równie odkrywcza, jak rzeczywistość, w jakiej się rozgrywa? Budujemy światy cudownego piękna, złożoności i oryginalności, by rozegrać w nich po raz tysięczny standardowy kryminał, pojedynek Dobrego ze Złym albo wędrówkę dzielnego pasterza po miecz i księżniczkę. Toż można się popłakać z frustracji!
A może to nie wina autorów, może istnieje tu jednak głębsza zasada strukturalna? Wydaje mi się, w SF da się odnaleźć dwie wyraźne zależności: wymuszające w fabule schemat śledztwa i schemat spotkania z obcością. Jeśli bowiem ujmujemy SF jako opowieść o świecie zmienionym w stosunku do naszego w pewien racjonalny sposób, to opis i zrozumienie tej zmiany stanowi literacką konieczność: gdy w kryminale pada trup, autor musi przedstawić wyjaśnienie zbrodni. Stąd formuła śledztwa – „śledztwa nad światem”, śledztwa naukowego. Z kolei możliwość przedstawienia nieczłowieczeństwa w sposób dosłowny – zmusza do skupienia się na różnicy między człowiekiem a nieczłowiekiem, na próbach wytyczenia granicy człowieczeństwa. Stąd częste fabuły transgresyjne: bohater zaczyna jako przeciętniak, a kończy jako naczynie nadludzkich mocy, superman, półbóg – Obcy.
Jednak nie istnieją żadne takie sprzężenia w fantasy; wszystko jest tu kwestią tradycji i przyzwyczajenia czytelników. Świat fantasy można zmienić względem naszego na dowolny nieracjonalny sposób i ująć go w dowolnej fabule. Tym bardziej przykro patrzeć na uparte samoograniczanie się tego gatunku.
Literatura ufundowana na fantastycznych założeniach, a podana z wielką wrażliwością i nieskonwencjonalizowana w fabule i stylu należy do wyjątków. Nawet China Mieville, który w Dworcu Perdido stworzył niebanalny świat fantasy, nie zdołał się do końca wyrwać z pozostałych konwencji gatunkowych. Jest jednak powieść, która, choć w wielu aspektach podobna do Dworca (lewicowa brytyjska fantasy industrialna), przełamuje także te ograniczenia: Wieki światła Iana R. MacLeoda.




Temat: Książka

A CZYM SIE różni bajka od powieśći fantazy,

Bardzo dobre pytanie! Bajka to prosty utwór z morałem i z czytelnym podziałem na dobro i zło, przeznaczony raczej dla dzieci. W fantasy dopuszczalne są losowe elementy naruszające schematy dobra i zła, nie musi zawierać morału i nie musi dobrze się kończyć. Polecam "Fantastykę i futurologię" Lema. Lem pisał, że fantasy to taka baśń, której mechanizm nie musi być deterministyczny, jest to gra o niezerowej sumie (interesy postaci mogą być częściowo zbieżne, a nie przeciwstawne). Ursula Le Guin pisała: "Fantasy nie jest antyracjonalna, lecz pararacjonalna, nie jest antyrealistyczna, lecz surrealistyczna, to znaczy: jest realizmem wyższego poziomu". Bajka może być antyracjonalna, autor zwykle nie trzyma się konwencji wymyślonego świata. Natomiast Sapkowski twierdził, że baśń od fantasy różni się dialogami.


fabuła tolkiena niczym mi nie przypomina harego chyba że hodzi o to że są z działu fantazy no to tylko.,

Tu się nie zrozumieliśmy, nie chodziło mi o porównywanie elementów fabuły, raczej chodziło mi o zgodność na poziomie archetypów.


kategorie bajka czy fantazy są to określenia powstałe w różnym czasie

Nie da się ukryć. Klasyczna fantasy zaczyna się w początkach XX wieku.


,a poter nie jest i to nie tylko moim zdaniem chrześćiański,ba!!nawet anty,elementy szeroko rozumianej gnozy i mistycyzmu i magii nielubianej przez katolików za bardzo.

To moim zdaniem pomyłka. Magia w HP nie ma charakteru negatywnego w rozumieniu katolickim, pełni raczej rolę specyficznej wiedzy uniwersyteckiej, w zasadzie rekwizytem, częścią konwencji świata stworzonego do tej historii. Jeżeli traktować magię w HP jako coś szkodliwego, to czemu aprobuje się magię w powieściach zadeklarowanych chrześcijan, jak Lewis, Dickens, Tolkien itd? No ale z chęcią poznam twoje argumenty poparte oczywiście cytatami.

Co do mojego stwierdzenia że HP opiera się mocno na mitologii chrześcijańskiej (przeczytaj uważnie, co napisałem - nie napisałem, że jest chrześcijański, nie jest to książka religijna) - to jest mnóstwo przykładów:
- przewijający się motyw śmierci i zmartwychwstania
- zwierzęta będące symbolami chrystologicznymi: feniks (Fawkes), biały jeleń (patronus Harry'ego), złoty gryf (Gryffindor), łasica (Weasley)
- konflikt Gryffindor - Slytherin (złoty gryf jest symbolem chrystolologicznym, srebrny wąż symbolizuje szatana)
- itd, itp.



Temat: Kultura...


Nowy Swiat - Francja - Elegancja. Wyszykowany pieknie, szerokie
chodniki, rowne. Srodkien jezdza tylko autobusy i taksowki.
restauracje, kafejki itede. Blikle tam gdzie byl, tyle ze elegancki.
Ulica Foksal - restauracje po lewej i prawej, niestety ceny na
poziomie Nowego Jorku (lunch dla 3 osob, dosyc kiepski, $80)


Ale jakby tak porównywać cenami, to Foksal jest zdecydowanie najdroższy.
Już obok, na NŚ, mogłeś zjeść lunch, pewnie nawet i lepszy, za połowę tej
ceny.


niestety poziom jedzenia nie odpowiada cenie. Niestety, nie mialem
czasu sprawdzac innych w tej okolicy. Na Ursynowie, znacznie lepsza
restauracja wloska (Va Bene) o polowe tansza.


O, właśnie. Ale to nie aż na Ursynów trzeba po to jechać.


Elegancka rowniez Chmielna, ale niektore bliskie okolice to juz
monstrualny syf. Dziwie sie ze cos takiego moze w Srodmiesciu byc...


My, niestety, też...


moj ulubiony przed laty) przypomina wystrojem sklep Geesu z czasow
Gomulki. Najwieksza ksiegarnia to Traffic, urzadzona bardzo elegancko,
ale i tam ksiazek dosyc malo. Interesowalo mnie co sie publikuje


Y-y, nieprawda. Największą księgarnią jest EMPiK przy Marszałkowskiej. A
Traffic niestety znany lokalesom jest z niezbyt wyczerpującej oferty.


dostepne czy nie, konczyly sie niczym. Za to w kazdej ksiegarni dwoch
czy trzech ochroniarzy patrzacych podejrzliwie na klientow. Stosunkowo
najlepsze wrazenie robi ksiegarnia Merlin (merlin.pl) kolo
Politechniki. Mala, ale widac ze prowadzona przez ludzi ktorzy znaja
sie na ksiazkach. No i ochroniarzy nie ma.


Ta księgarnia to tylko fizyczna przybudówka największej polskiej księgarni
internetowej.


Ksiazek wydaje sie duzo, ale ceny zapieraja dech w piersiach. Za
"Fantastyke i Futurologie" Lema zaplacilem cos kolo 150 zlotych co
czyni cos kolo $50. To jest mniej wiecej dwa razy tyle co za dzielo
podobnej wielkosci w B&N, a co czyni ksiazke niedostepna dla
"normalnych ludzi" w Polsce.


Zdecydowanie jednak wyjątek. Do tego, nawet jak na wyjątek, przepłacony
trochę -- merlin.pl ma to w ofercie za 111 zł, a cena rynkowa to 119 zł.
Jednak pewnie sam zauważyłeś, że zdecydowana większość nowych, normalnych
(nie albumów, nie książek kucharskich na błyszczącym papierze i nie
starodruków) książek mieści się w przedziale 25-50 zł.

Jarek





Temat: Księżycowe Kopalnie - futurologia w Zabrzu
W dniach 26 - 28 III w Zabrzu odbędzie się cykl imprez związanych z III rocznicą śmierci Stanisława Lema. W programie m.in.

26. 03. 2008

Specjalne spotkanie DKF "Dyskurs" w Kinie ROMA

27.03.2009

* godz. 12.00
Interdyscyplinarna konferencja naukowa "Spotkanie z jutrem” Miejsce: Sala Witrażowa Muzeum Górnictwa Węglowego.

Referaty wygłoszą:

1. Justyna Budzik „Paryż jako miasto przyszłości. Porównanie wizji wykreowanych w filmach „Alphaville” oraz „Renaissance”.
2.Paweł Sarnecki, Ryszard Kamiński „Nuż w klawjatuże czyli spełniony postulat futurystów”
3.Ewa Chuć „Fantastyka w zbiorach MBP w Zabrzu”.
4.Anna Krochmal "Przedpole kreatywności” - "Ogród doświadczeń im. Stanisława Lema w Krakowie".

* godz. 16.00
Otwarcie wystaw :
- instalacja SŁAWOMIRA BRZOSKI (Zobacz: http://free.art.pl/slavek_brzoska/);
- projekt multimedialny PAWŁA MENDRKA i EWY ZASADY pt.: „Solaris”.
- wystawa grafiki o tematyce futurologicznej i science-fiction autorstwa MARCINA PROTASA.
Zaprezentowane również zostaną grafiki zdobiące książki Stanisława Lema i innych twórców. Ekspozycja została przygotowana przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Zabrzu.

Zapraszamy również na kiermasz literatury fantastycznej.

* godz. 18.00
Przegląd filmów fantastycznych w kinie "Roma" w Zabrzu. Wyświetlone zostaną filmy: "Solaris", "Labirynt Fauna" i "Babylon A.D".

28.03.2009

* godz. 12.00 - Ogólnopolski turniej strategicznej gry karcianej "Doom Trooper" (gmach Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu).

Organizatorzy:
MUZEUM GÓRNICTWA WĘGLOWEGO W ZABRZU
Ogród doświadczeń im. Stanisława Lema w Krakowie
Miejska Biblioteka Publiczna w Zabrzu
Kino "Roma" w Zabrzu
Zabrzański Klub Fantastyki
Grupa Doom Trooper "Hindenburg sQuadron"





Temat: Polscy pisarze fantasy i sf
Delia--->Napisałem popłuczyny, bo tak odebrałem książkę Pacyńskiego - te same motywy widziałem gdzie indziej, w lepszym wykonaniu. Bardzo rzadko porusza mnie powtarzanie cudzych pomysłów, a o apokalipsie atomowej czytałem naprawdę zbyt wiele książek. "Wrzesień" można traktować jako analizę futurologiczną, ale stanowczo płytką, wydumaną i bardzo mało prawdopodobną. Nie mam nawet pretensji o politykę (chociaż Żyd wygnany na Białoruś przez rząd frakcji typu LPR budzi u mnie salwy radosnego śmiechu), tylko o ogólny brak ciekawych rozwiązań: jakbym czytał adaptację komedii z lat PRL przeniesioną w klimat wojny atomowej w Polsce. Co do Tolkiena i Sapkowskiego: irytuje mnie korzystanie z zastosowanego przez nich nazewnictwa, a hipotezę o tym, jakoby miało to czegoś dowodzić uznaję za naciąganą. Wydaje mi się to po prostu żerowaniem na cudzej popularności, do czego na siłę można oczywiście dorobić całą ideologię.

"Wrzesień" kopiuje motywy apokaliptyczne, znane w SF od lat 40., i to jest fakt moim zdaniem niezbity. W końcu, ileż można po 60 latach pisania o III wojnie światowej i atomowej zagładzie znosić coraz to nowsze, coraz słabsze książki na ten sam temat.

Shadowmage--->

Popularnosć Września zapewne wiaże sie z dużym oczekiwaniem na fantastykę postatomową/apokaliptyczną na naszym rynku. Praktycznie każda ksiażka z tej dziedziny jest rozchwytywana.

Jakieś przykłady? Bo ja tego nie widzę, do tego stopnia iż "Kantyk dla Leibowitza" Millera kupowałem w taniej książce.

Tak w ogóle, to się zgadzam - książka wymagałaby skrócenia o około połowę do rozmiarów minipowieści. Ale wtedy nie mogłaby kosztować dwudziestu kilku złotych, tylko byłaby wydana w magazynie w odcinkach - więc autor poszedł chyba drogą większej kasy, czemu się nie sposób dziwić.



Temat: Wydawnictwo SuperNowa
7 marca trafi do księgarń CYLINDER VAN TROFFA - klasyczna powieść Janusza A. Zajdla, jednego z twórców polskiej fantastyki socjologicznej. Autor w formie sensacyjno-rozrywkowej przedstawia problemy zawsze aktualne: niemożność adaptacji ludzkiej psychiki do szybko zmieniającego się świata.

W trakcie wyprawy do Starego Świata Akko Nuno i towarzyszący mu profesor Per Ofii – szef i promotor jego pracy – niespodziewanie znikają bez wieści. Specjalna komisja ustaliła jedynie, że ostatnio widziano ich między czwartą a piątą warstwą Miasta, a więc w terenie mało zbadanym i przez to bardzo niebezpiecznym. Niewiele wiadomo też o charakterze ich pracy. Komisja podejrzewa, że wszystkie notatki i dokumenty naukowców zaginęły wraz z nimi.

Sensacją staje się fakt odnalezienia przez przyjaciela Akka, Le Djaza, "Zielonego zeszytu" zawierającego jakieś tajemnicze zapiski. Sam Akka nazwał go "Notatnikiem Nieśmiertelnego", opracował i przełożył na współczesny język filijski.

Co wynika dla ludzkości z notatek Nieśmiertelnego?

Jaką rolę może odegrać urządzenie, zwane cylindrem van Troffa, dające człowiekowi możliwość przebywania poza czasem?

Janusz A. Zajdel (1938 – 1985) debiutował w latach sześćdziesiątych opowiadaniami podejmującymi klasyczne tematy SF. W 1980 w jego twórczości nastąpił przełom: technologia i futurologia ustąpiły miejsca kwestiom politycznym i socjologicznym. Jego główne dzieła to Cylinder van Troffa, Limes inferior, Cała prawda o planecie Ksi, Paradyzja, Wyjście z cienia. Od 1985 roku imię Janusza A. Zajdla nosi najbardziej prestiżowa nagroda przyznawana corocznie najwybitniejszym polskim twórcom SF i fantasy.




Temat: Ulubione gatunki
A ja kocham wprost science-fiction! (czyta? jak napisane ) Acz nie tylko, bo jako, ?e ponad wszystkich autor?w polskich stawiam sobie Stanis?awa Lema, to i inne gatunki wpadn?. Zacytuj? tylko jednego z krytyk?w (z pami?ci, niedok?adnie):
" Z Lemem nie da si? polemizowa?. Studiowa? medycyn?, zjad? ze dwie encyklopedie, zna doskonale fizyk? najnowsz?, matematyk?, a to, i? lubi filozofowa?, to nie trzeba wr?cz wspomina?. Po prostu cz?owiek-instytucja."

Od siebie podam mniej wi?cej Jego osi?gni?cia: wcze?niej opisywa? mozliwo?ci mikoroskopu elektronowego, ni?li zosta? on stworzony (Solaris). Poda? bardzo interesuj?c? teori? powstania Wszech?wiata, w kt?rej praktycznie nie ma si? za wielu rzeczy czepi?, je?li tylko nie przyjmuje si? wszystkiego, co fizyka daje, bez zastanowienia ("Dzienniki gwiazdowe" bodaj?e. W ka?dym razie, wyst?powa? tam Ijon Tichy, wi?c kto czyta? cho? jedn? z jego podr??y, ten wie, ?e warto, by i po to si?gn?? ), w wielu powie?ciach zajmowa? si? problemem porozumienia z obcymi cywilizacjami, "Bra?mi w Rozumie", jak mo?e ewoluowa? cywilizacja, jak je rozpoznawa? (do?? humorystycznie nieraz opisane) i inne problemy, kt?re teraz wrzuciliby?my do futurologii, a kt?rej praktycznie wtedy nie by?o (wspomniane ostatnio "Fiasko", interesuj?cy "G?os Pana", jak i w "Dziennikach gwiazdowych").
Z innych gatunk?w, to ?wietna powie?? psychologiczno-filozoficzna z okresu II wojny ?wiatowej "Szpital przemienienia", a tak?e jego kontynuacja, ale wybaczcie konfuzj? - wylecia?a mi nazwa z g?owy. Sam "Szpital" czyta?o si? momentami trudno, gdy? Lem biegle w?ada niemieckim (podobnie jak ?acin? ze studii doktorskich i zdaje mi si?, ?e r?wnie? angielski nie jest mu obcy i chyba francuski), a oczywistym jest, ?e Niemcy nie m?wili po polsku wtedy, jak i dzi? tylko wyj?tki mieszkaj?ce u nas.
R?wniez ma w dorobku krymina? "?ledztwo", ale nie jest on taki normalny, w?a?ciwie, to nawet mordercy nie ma . R?wnie? ?wietny "Katar", kt?ry wyja?nia si? wr?cz na ostatnich stronach (to ju? podchodzi pod fantastyk?, w rozumieniu sprzed dobrych dwudziestu lat).
A jak ktos chce studiowa? filozofi?, psychologi?, socjologi? czy pokrewne tematy, to proponuj? "Dialogi". Ale lepiej od razu i?? do psychiatry - zacz??em to czyta?, ale ju? oko?o strony 80. rozumia?em tylko przyimki i czasowniki typu "by?", "mie?", a i to nie zawsze . Ale obieca?em sobie, ?e kiedy? j? przeczytam.

Je?eli kogo? zach?ci?em, to niech da zna?, co przczyta? - wymienimy opinie i b?dzie mi bardzo mi?o .



Temat: Pytanie luźno związane z polityką.

Oczywiscie, że Europejczycy też mają na sumieniu wiele (Krzemiński o tym też pisze). Nie zmienia to faktu, że w tym sporze nie ma dwóch równie zdeprawowanych, siebie wartych przeciwników. Myśląc w ten sposób, upraszczasz sprawę do bólu i zwyczajnie nie masz racji.
Jest to wojna biedni-bogaci. Lem pisał o tym w "Fantastyce i futurologii" (wydanej chyba w 1975, pisanej wcześniej) i postulował jako termin początku konfliktu lata '80. Troszkę się spóźnił, ale generalna zasada pozostaje. (Pomijam interesy własne, które przy okazji załatwiają państwa europejskie i nie-europejskie (zastanawiać się można, dlaczego rozróba na temat rysunku opublikowanego w grudniu rozpoczęła się półtora miesiąca później. Jakie fakty o znaczeniu poolitycznym nastąpiły w tym czasie? Sharon wylądował w szpitalu, coś jeszcze?))

A co do postulatu Lema: wystarczy zajrzeć do FL, gdzie A.Cebula w "Pieśni kurczaka" postuluje to samo, co Lem, tylko opierając się o konkrety. Widocznie posługiwanie się logiką daje podobne wyniki końcowe (a my możemy się cieszyć, że A.C. występuje na FF, nie gdzie indziej).
Żeby oszczędzić szukania -- cytat konkretnego fragmentu z A.C.:
Gdy piszę te słowa, we Francji trwają zamieszki. Wywołał je jakiś bzdurny incydent. Wygląda to wszystko na konflikt pomiędzy islamistami i naszą europejską kulturą. Na pewno? Czy aby nie chodzi o podział biedni – bogaci, odrzuceni i ci z perspektywami? Tego chyba nikt do końca nie wie. Osobiście podejrzewam, że człowiek, który ma nadzieje choćby na zarobek jutro, bardzo niechętnie wyjdzie na ulicę. Ale wyjść może na przykład wówczas, gdy jest związany na przykład więzami rodzinnymi z tym, co ani jutro, ani za rok niczego nie będzie miał szans zarobić. Cóż obawiam się, że jest to kocioł z dwoma daniami: określona kultura wyznacza określony poziom ekonomiczny. Wyjście z dołka biedy jest możliwe tylko poprzez odrzucenie swojej rodzimej kultury. A przynajmniej jej części. Przynajmniej zanegowanie niektórych wartości.

Dopóki nie mówi się konkretnie, dopóki buja się w obłokach ogólności i abstrakcji, rzeczy wyglądają dość strawnie i oczywiście. Ale gdy sobie uświadomimy, że owa elegancko zwana negacja może oznaczać na przykład powiedzenie tatusiowi, że głupi jak but i żeby się bujał ze swoimi planami co do przyszłości syna, co gorzej córki, że moralność w wydaniu tradycyjnym jest demoralizacją, a na przykład święte księgi tyleż warte co Mein Kampf, to sprawa wygląda na rewolucję. Brutalną rewolucję.

Jasno stąd widać, że islam nie daje możliwości rozwoju: albo przyjmie się jego wartości i popadnie się to, co stało się z Iranem po wyborze ajatollachów (szach chciał zbudować nowoczesne państwo na wzór europejski), albo odrzuci i podąży wzorem zachodnim.
Przecież ci imigranci (i ich potomkowie), którzy palili samochody przyjechali do Europy PO TO, ŻEBY BYŁO IM LEPIEJ. Tylko że nie chcą (i nie mogą) wpasować się w system ze swoimi poglądami, wierzeniami itp. Tak, jak babcia z kozą i kojcem kur mogła podróżować pekaesem, ale do samolotu z tym sprzętem nie zostałaby wpuszczona.




Temat: Ostatnio czytaliśmy
Nowy jestem to i lista dłuższa będzie...

Najpierw zachęcony powtórką ich macierzystego cyklu w TVP pochłonąłem szybkim rajdem dobrych parę powieścideł ze świata "Gwiezdnych Wojen" (tytuły i większość fabuł zdążyła mi wywietrzeć). Fabuły i styl (poza jednym Stoverem) sięgają w najlepszym wypadku Heinleina w jego najgorszych chwilach, a jednak spodobało mi się to jako całość. Jako wizja pełnego rozmachu (mniejsza o to, że baśniowego i na bakier ze znaną nam fizyką) świata, który osiągnął taki poziom złożoności, że można w trakcie obcowania z jego opisami stawiać różne pytania i snuć hipotezy odnośnie różnych jego szczegółów (takich jak - jakże zajmujące - kwestie typu "czy Jawowie pochodzą od ludzi", "skąd ludzkość wzięła się w tamtejszej galaktyce" czy "jakie prawa fizyki panują w owym świecie").

Same powieści to w sumie pulpa czystej wody, ale obraz na jaki się składają olśnił mnie swym bajkowym przepychem, zatem oto internetowa encyklopedia "Gwiezdnych Wojen", która pozwoliła mi sobie złożyć ten świat "do kupy" (czytałem ją symultanicznie z powieściami):
http://starwars.wikia.com/
tu zaś dowód, jak można ów świat analizować od strony naukowej, prawie serio:
http://www.theforce.net/swtc/index.html

Potem odprężałem się przy lekturze cyklu "Zaginiona Flota" autorstwa Johna Hemry'ego (piszącego pod pseudonimiem Jack Campbell). Fabuła jest prosta jak cep - uznany za poległego i ogłoszony czymś na kształt świeckiego świętego kosmonauta zostaje po wiekach przypadkiem odnaleziony, wydobyty z lodówki, i - jako żywy symbol - postawiony na czele znajdującej się w rozpaczliwej sytuacji kosmicznej armady. No i teraz musi dać sobie radę (jasne, że ją sobie da, w końcu to militarne czytadło ;-)).

Co mi się spodobało w tym cyklu? Hmm... krytycy doszukali się nawiązań do aktualnej wersji "BattleStar Galactica" (otoczona przez wrogów flota w ciężkich czasach) i okołostartrekowego (słabiutkiego do przesady) serialu "Andromeda" (kosmiczny heros powraca do życia po wiekach), ale ja w zdroworozsądkowym (i etycznym przy tym) zachowaniu głównego bohatera doszukałem się nawiązania do klasyczno-kosmiczno-heroicznej SF (pod niektórymi względami czułem się przy lekturze tego cyklu jakbym czytał space SF jaką zaczytywaliśmy się lata temu) z jej wadami i zaletami. Nawet o wierności prawom fizyki autor był łaskaw pomyśleć (choć hiperprzestrzeń w tekst wwalił).(No i dodać trza, że ten Geary komandora Slotha mi przypominał.)

Cóż, lektura ta z pewnością nie jest bardzo głęboka, ani szczególnie odkrywcza (choć bohater główny robi wrażenie sympatycznego i b. przyzwoitego faceta, w dodatku bardziej ludzkiego i normalnego niż 90% bohaterów anglojęzycznej military SF), ale nie żałuję spędzonego nad nią czasu, powrótu do SF w starym stylu.

Następnie pochłonąłem "Babel-17" (nie będę się rozwodził - po prostu klasyka, odsyłam do "Fantastyki i futurologii" i upublicznionego w sieci posłowia Oramusa), i mając apetyt na jeszcze przeczytałem (po raz drugi) "Gwiazdę Imperium" ("Empire Star") Samuela R. Delany'ego. Fabuła to - na pierwszy rzut oka - takie mądrzejsze (i wcześniejsze) "Gwiezdne Wojny": kosmiczny wieśniak , misja, księżniczka, gadająca maszyna, jednak sporo pomysłów jest tam godnych wręcz lemowego pióra (nie na darmo tego Delany'ego zachwalał Umberto Eco), a wiele spraw nie jest tak prostych jak się zdaje.

Niestety przyjemność z lektury psuje fatalny (po lekturze dobrze przetłumaczonego "Babel-17" jeszcze boleśniej odczuwany) przekład. Książek autorów z artystycznymi ambicjami nie mozna po prostu powierzać tłumaczom dobrym do harlequinów czy gwiezdnowojennej masówki. "Gwiazda..." ukazała się dawno temu. Może czas wreszcie na wznowienie w dobrym przekładzie?

A w międzyczasie odświeżyłem sobie "Fiasko" i "Niezwyciężonego".




Temat: [sonda] Literatura fantasy
Cytat z innego forum dot. Lema, "który wielkim poetą był"

Hmm...Długo się zastanawiałem czy podejmować ten temat. W końcu jednak nie wytrzymałem... W całej twórczości Lema, do strawienia są dla mnie tylko : Pirx i Cyberiada/Bajki Robotów. Reszta twórczości Lema to emanacja jego osobistych poglądów ( stalinizm, prymitywny ateizm i nieudana rywalizacja z Mc Luhanem w zakresie futurystyki). Nie mam nic przeciwko ateizmowi jako takiemu, ale ateizm w wydaniu Lema jest tak agresywny, że wręcz niesmaczny. Nie od rzeczy bedzie powiedzieć,że twórczość Lema była poważnym wsparciem dla reżimu komunistycznego-także w okresie stalinowskim. Ale do rzeczy. Poniżej kilka "perełek" z twórczości Lema. W "Obłoku Magellana" czytamy min. o krzyżu jako "zapomnianym symbolu mitu religijnego" a ewolucja życia w kosmosie to "groteskowe naśladownictwo stwórcy w którego wierzyli starożytni"... W 1950 r. w "Twórczości" Lem opublikował tekst "Kocioł" ( jako fragment powieści) gdzie chwali pracę dzielnych chłopców z Urzędu Bezpieczeństwa ( masowo wówczas mordujących Polaków) i czujność partii wobec wrogów klasowych pragnących ów tytułowy kocioł zniszczyć... I wreszcie futurystyka... Lem miał się stać komunistyczną odpowiedzią na "imperialistycznego" Mc Luhana, faceta który wyprognozował min. to, że świat stanie się "globalną wioską" na wskutek odkrycia nowych technologii w zakresie łączności itp. W co drugiej książce Lema, autor strzyka jadem w stronę Mc Luhana. Bo fakty są takie, że prognozy Mc Luhana w większości się sprawdziły a zawarte głównie w "Summa Technologiae" i "Fantastyce i futurologii"-przewidywania Lema-raczej nie. Cytat z rzeczonego "Kotła":
"Dokonano u was sabotażu, towarzysze, i podejrzewamy, że w innych kotłach także są podcięte nity lub są inne uszkodzenia. Kotłownia może wylecieć w powietrze. (...) Towarzysze! Powiedziałem wam wszystko, co sam wiem. Oni chcą nas zadusić. Ale teraz my atakujemy na wszystkich frontach Indonezji, Chin, Grecji, odbudowanej Warszawy i fabryk. Teraz, towarzysze, musicie wybierać sami. Ja wam powtarzam, co już mówiłem: nikt nie ma prawa zmuszać was do pracy, kiedy w każdej chwili grozi wybuch. Tutaj kładę dwa arkusze papieru, towarzysze. Każdy, kto chce zostać w Michałowicach i pracować według tego ułożonego planu, podpisze się na pierwszym. Kto nie chce, podpisze się na drugiej liście. Imieniem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ręczę, że każdy robotnik dostanie pracę w swoim fachu, najdalej do kilku tygodni. Wiecie, że partia nigdy jeszcze nie złamała danego słowa. I jeszcze jedno. Ja towarzysze zanim pracowałem w Wojewódzkim Komitecie byłem palaczem."
Ps. Ten cytat to naprawdę Lem...

[ Dodano: 2006-05-16, 17:55 ]
i jeszcze PRZEPIĘKNY cytat z "Rękopisu znalexionego w smoczej jaskini" jako kontra

"Robi się oto pokaz mody, każąc pierwej wyjść na wybieg modelkom tak pięknym i długonogim jak "Solaris", "Człowiek z Wysokiego Zamku", "Piknik na skraju drogi", "451 Fahrenheita", "Kwiaty dla Algernona" i "Lewa ręka ciemności", potem zaś ku uciesze publiki wypuszczając chude, zezowate i utykające brzydulki: Conany, Wagnery, Allany Burty Akersy, Rude Sonie, Gory, Pirogi, pseudoceltyckie harlequiny i dziewiąte tomy cyklu The Magic Shit. Jakoś nie chce się zwolennikom automatycznej wyższości SF nad fantasy dokonywać zabiegu odwrotnego: brać Tolkiena, "Ziemiomorza" Le Guin, "Był sobie raz na zawsze król" T.H. White'a, "Księgi Nowego Słońca" Wolfe'a, "Mgieł Avalonu" Bradley, "Krainy Chichów" Carrolla czy "Grendela" Gardnera - i konfrontować ich z Flashem Gordonem, Buckiem Rogersem, Doktorem Who, Perry Rhodanem, "Marsjanami wśród nas" czy dwudziestym piątym tomem cyklu Shit from Outer Space. Jest mi naprawdę przykro, ale jeżeli nawet w dyskusji nad powyższym zarzutem zgodzić się mogę z postawieniem znaku równości między cyklem The Magic Shit i cyklem Shit from Outer Space, to z automatyczną wyższością tego drugiego zgodzić się nie mogę. Nawet jeśli jest to shit pozytronowy z tytanowym pancerzem i laserami na dziobie i na rufie."




Temat: Kultura...
Nowy Swiat - Francja - Elegancja. Wyszykowany pieknie, szerokie
chodniki, rowne. Srodkien jezdza tylko autobusy i taksowki.
restauracje, kafejki itede. Blikle tam gdzie byl, tyle ze elegancki.
Ulica Foksal - restauracje po lewej i prawej, niestety ceny na
poziomie Nowego Jorku (lunch dla 3 osob, dosyc kiepski, $80) a
niestety poziom jedzenia nie odpowiada cenie. Niestety, nie mialem
czasu sprawdzac innych w tej okolicy. Na Ursynowie, znacznie lepsza
restauracja wloska (Va Bene) o polowe tansza. Kawa droga wszedzie
(cappuccino na ogol 10 - 12 zlotych), na poziomie Starbucks, ale za to
dobra (lepsza niz w Starbucks, no i nikt nie myli cappuccino z latte).
Krakowskie Przemiescie rownie eleganckie, aczkolwiek pzrebudowa trwa.
Szkoda tylko ze mury (jak zreszta w calej Warszawie) dokladnie
pomalowane roznololorowymi bazgrolami. Szczegolnie naprzeciwko
Uniwersytetu Warszawskiego. Cos jak najgorsze okolice Bronxu w NYC...

Elegancka rowniez Chmielna, ale niektore bliskie okolice to juz
monstrualny syf. Dziwie sie ze cos takiego moze w Srodmiesciu byc...

W Muzeum Narodowym wielka wystawa Alfonsa Muchy. Zbiory ktorych sie
przedtem nie widzialo. Elegancko urzadzona, dwa pietra, sala kinowa.
Niestety, tabliczki z objasnieniami umieszczone do niektorych
eksponatow na poziomie kolan czynia niejakie trudnosci. Owszem, kiosk
z roznymi rzeczami wokol Muchy; neistety obsluga strasznie niemrawa,
kolejka dluga, i wybuchajace z jakichs powodow awantury ze sprzedawca.
Co nas zniechecilo do kupowania.

W Palacu Kultury wielka wystawa fotograficzno-retrospektywna o
budowaniu Nowej Huty i o przodownikach pracy. Powinna byc obowiazkowa
dla ludzi urodzonych po 1980 roku.

Generalnie, jak idzie o kulture, to najbardziej mieszane uczucia mam w
sprawie ksiazek i ksiegarni. Ksiegarnie male, Empiki male, w
wiekszosci Empikow (zwlaszcza tych starszych) wszystko poukladane bez
ladu i skladu. Empik na Bielanach (Kasprowicza rog Alei Zjednoczenia,
moj ulubiony przed laty) przypomina wystrojem sklep Geesu z czasow
Gomulki. Najwieksza ksiegarnia to Traffic, urzadzona bardzo elegancko,
ale i tam ksiazek dosyc malo. Interesowalo mnie co sie publikuje
popularnego z dziedziny "science" w Polsce. Niestety, mieli pol polki.
"Ksiegarnia Techniczna" na Mazowieckiej rog Swietokrzyskiej, niegdys
miejsce gdzie bywalem co drugi dzien, teraz (mimo nie zmienionego od
20 lat neonu) posiada glownie ksiazki kucharskie i podreczniki
interpretacji snow. Nigdzie nie widzialem ksiazek starszych niz wydane
przed dwoma czy trzema laty, a proby uzyskania informacji czy sa
dostepne czy nie, konczyly sie niczym. Za to w kazdej ksiegarni dwoch
czy trzech ochroniarzy patrzacych podejrzliwie na klientow. Stosunkowo
najlepsze wrazenie robi ksiegarnia Merlin (merlin.pl) kolo
Politechniki. Mala, ale widac ze prowadzona przez ludzi ktorzy znaja
sie na ksiazkach. No i ochroniarzy nie ma.

No, ale ja jestem zmanierowany przez Borders i B&N...

Ksiazek wydaje sie duzo, ale ceny zapieraja dech w piersiach. Za
"Fantastyke i Futurologie" Lema zaplacilem cos kolo 150 zlotych co
czyni cos kolo $50. To jest mniej wiecej dwa razy tyle co za dzielo
podobnej wielkosci w B&N, a co czyni ksiazke niedostepna dla
"normalnych ludzi" w Polsce. Podobnie CD z muzyka. Za "Wydanie
Narodowe" nagran Chopina (4 pudelka po okolo 150 zlotych kazde)
przyszloby mi zaplacic 600 zlotych (ponad $200), kompletne nagranie
Chopina w wykonaniu Ashkenazego (via ArkivMusic, loco USA) kosztuje
cos $60.

Niestety, na wiecej badan "kulturowych" nie mialem czasu.

A.L.





Temat: Matura -prośba o pomoc
"Odyseja" jest przykładem o tyle nie trafionym, że tam też przecież mamy przestrzeń kosmiczną. Tymczasem podbój kosmosu (w dowolnej formie) jest elementem archaicznym w s-f, obecnie coraz rzadziej stosowanym w powieściach. A schemat ten przełamał już cuberpunk - który też s-f jest (właściwie: był) jak najbardziej.

Science-fiction opowiada przede wszystkim o możliwej przeszłości. Dziś wiemy, w przeciwieństwie do twórców fantastyki naukowej sprzed 30-40 lat, że dalekie podróże kosmiczne są raczej niemożliwe, a przynajmniej nieosiągalne dla człowieka w najbliższej przyszłości ("najbliższej" czyli tej, która może być sensownie rozpatrywana przez s-f, powiedziałbym, że jakieś +/- 100-200 lat). Wiemy natomiast o rozwoju zupełnie innych gałęzi technologii i możemy (czy też: autorzy s-f mogą) stawiać hipotezy jak one się rozwiną.

Obecnie twarda s-f skupia się najczęściej (ale nie zawsze) na "podbijaniu" rzeczywistości wirtualnej tudzież realiach politycznych/społecznych/gospodarczych istniejących w zglobalizowanej, zcybernetyzowanej przyszłości (np. Accelerando, Czarne Oceany). Jest jeszcze konik Dukaja, czyli społeczeństwo post-ludzkie.

Fantastyka naukowa ma tę niezwykłą cechę, że co jakiś czas zrzuca z siebie przestarzałe schematy i scenografie jak wąż skórę. Powoduje to swoiste rozszczepienie: s-f właściwe dopasowuje się do futurologii i tworzy nowe realia, natomiast obok wciąż egzystuje dawna gałąź, z biegiem czasu coraz bardziej umowna, coraz mniej będąca futurologiczną możliwością, a coraz bardziej: czystą fantastyką, retro s-f, rzeczywistością alternatywną, zazwyczaj nie mającą już nic wspólnego z nauką. W pewnym momencie autorzy tej "martwej gałęzi" ewolucji gatunku uświadamiają sobie umowność konwencji i porzucają teraz już sztuczne wymogi swego gatunku, czyli trzymanie się naukowości. Tak powstała space opera, w której nikt się przejmuje tym, że dźwięki nie rozchodzą się w próżni, a zrobienie miecza świetlnego jest fizycznie niemożliwe. Tak powstał steampunk, który czerpiąc z korzeni gatunku (np. Verne'a) tworzy już zupełnie fantastyczne rzeczywistości, w których para napędza wszystko, a czasem nawet brata się z czystym fantasy (Wolsung, gdzie mamy tolkienowskie rasy i magię obok podrasowanych realiów XIX-wiecznych). Podobny los powoli dosięga szybko starzejący się cyberpunk. I podobny dotknie pewnie kiedyś dzisiejsze wizje s-f głównonurtowej, jakkolwiek prawdopodbne nam się one z obecnej perspektywy nie wydają.

Można tu wręcz zrobić pewien schemat ewolucyjny. Hard s-f trzyma się zmian w rozwoju nauki bardzo ściśle i aktualizuje się na bieżąco. Obok tego mamy "soft" s-f, która często bierze na sztalugi nieco przestarzałe i coraz mniej prawdopodobne wizje, ale nadal udaje naukowy szafarz. Kiedy przedstawiciele "soft" s-f zrywają ostatecznie z udawaniem naukowości i akceptują fakt, że nadrzędna w ich tworzeniu staje się scenografia, a nie zasada futurystyki naukowej, wtedy mamy już doczynienia z "retro" s-f. Proces ten jest oczywiście cały czas w ruchu, hard s-f pozostawia po sobie kolejne "retrogałęzie" w czasie swojej ewolucji.

Tak czy inaczej przestrzegałbym przed spoglądaniem na s-f przez pryzmat tych "retrogałęzi", nawet jeśli dla ogółu są one utożsamiane z s-f. Nadrzędną zasadą science-fiction jest tworzenie wizji przyszłości obecnej rzeczywistości opierając się na naukowych przesłankach. I do tej zasady s-f musi się dostosowywać, nie do schematów, które stworzyła na tej podstawie w przeszłości.



Temat: Definicja fantasy
Z całym szacunkiem, nie wydaje mi się, by właściwym probierzem trafności definicji było "czy ją Gerard Heime zrozumiał na podstawie niekompetentnego streszczenia, które sformułowane zostało w oparciu o nieco bardziej trafny skrót".

Bowiem tekst "Co to jest fantastyka" pani podającej się za polonistkę (rajską, więc - jak zgaduje - ma na imię Ewa) jest tylko streszczeniem odnośnego hasła w "Słowniku polskiej literatury fantastycznonaukowej", opracowanym w latach osiemdziesiątych przez Smuszkiewicza i Niewiadowskiego. Z tym, że autorka niewiele zrozumiała, a to, co zrozumiała, pomyliła.

A potem jeden z drugim od matołków wyzywa wybitnych, choć nieco leciwych, badaczy, nie biorąc w ogóle pod uwagę, iż w tradycji literaturoznawstwa francuskiego (i Callois, i Todorov to badacze piszący po francusku) "fanatastique" to jest nazwa odmiany powieści, a nie pewnej strategii poznawczej. I z grubsza odpowiada angielskiemu "horror" z tym, że odnosi się raczej do horroru romantycznego, w stylu ETA Hoffmana, Poego, Gautiera czy l'Isle-Adama. I to właśnie taką "fantastykę" obydwaj mają na myśli, o czym zaświadczam z pierwszej ręki, gdyż w przeciwieństwie do autorki czytałem obydwu.

Natomiast obydwaj znają zjawisko, które my, Polacy, nazywamy "fantastyką", z tym, że pod francuską nazwą "cudowność".

Z dyskutowanych przez Was terminów względnie stabilny to "science-fiction". Fantastyka bywa nie tyle nawet rozumiana, co opisywana rozmaicie, żeby się zmieścić w różnych paradygmatach. Ale zdaje się, że nie o fantastyce rozmawialiście, tylko o fantasy.

A więc: w tym względzie są zasadniczo trzy tendencje. Pierwszy utożsamia (na gruncie angielskim, a jakże), "fantasy" z tym, co my nazywamy "fantastyką" (Anglosasi nie mają na to stabilnego terminu). Konsekwencją takiego postawienia sprawy jest konieczność budowania podziałów w nieskończoność i rozciąganie granic gatunku aż do Homera. Wprawdzie w Polsce tak się "fantasy" nie rozumie, ale skoro korzystacie tak namiętnie z anglojęzycznych źródeł, warto wziąć tę kwestię pod rozwagę.

Jest też tendencja druga, która opisuje jako fantasy wszystko, co nie mieści się w science-fiction i horrorze: to jest nie ma fantastyki motywowanej "naukowo" ani nie opisuje "wrogiej ingerencji" elementu fantastycznego w realistyczną rzeczywistość, skonstruowanego tak, by przerazić czytelnika. Tu, znowu, zachodzi dziwaczna potrzeba mnożenia w nieskończoność subgatunków, żeby zmieścił się i Poe, i Tolkien, i Mieville.

Jest też rozumienie trzecie, czyli włączanie w obręb gatunków tylko tych tekstów, które osadzają akcję w "zmyślonej przeszłości", w której funkcjonuje magia. A zatem włącza się tylko teksty przypominające baśnie, ale opowiedziane językiem powieściowym, ze wszystkimi jego konsekwencjami (amerykanie uważają zasadniczo, że "pisać powieść" i "imitować Henry'ego Jamesa" to synonimy, dlatego wszystkie prawie amerykańskie powieści mają identyczną poetykę).

Ale tu dochodzi następna szczupłość, czyli znaczenie terminu w Polsce - wydaje mi się, że przez długie lata było najbliższe koncepcji trzeciej (bo tak je ustalił Lem w "Fantastyce i futurologii"), ale ostatnio ten rygor się rozluźnia i przechodzi w koncepcję drugą, gdyż tak rzecz zaprezentował Sapkowski w swoim "Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini". W moim przekonaniu dzieje się tak raczej z powodu braku terminów na opis nowych gatunków prozy fantastycznej i wynikającej z tego konieczności naciągania literackich faktów do dawnych pojęć.

Tyle w pierwszej kwestii. Z którą być może wypadałoby się, Aureusie, zapoznać, zanim zacznie się współdyskutantów kategorycznie gromić. W razie czego, służę obszerną bibliografią.

Dalej: kategoryzacja prototypowa to nie jest żadna "nowa moda", tylko opis mechanizmów poznawczych. Rzecz tylko w tym, że koncepcja "prototypu-najlepszego egzemplarza" została już przed laty przekształcona. Obecnie AFAIK przyjmuje się, że centrum prototypu nie stanowi konkretna realizacja zjawiska, tylko jego abstrakcyjny model, złożony z pożądanych cech. Nie jest też narzędziem literaturoznawczym (choć daje się w literaturoznawstwie zastosować, a jakże), tylko opisem tego, w jaki sposób ludzki mózg poznaje świat i nadaje mu znaczenia.

Ale gdyby nawet uznać, że w centrum prototypu lokuje się najlepszy egzemplarz, nie sądzę, żeby w przypadku fantasy był nim "Władca Pierścieni", ponieważ to jest powieść bardzo różna od większości produkowanej w tym gatunku, by tak rzec, literatury. Gdybym miał wskazać winnego, powiedziałbym raczej: "Miecz Shannary" Brooksa.

No i po trzecie: nic dziwnego, że nuży Was fantasy. To jest gatunek umarły, nieproduktywny. Zapewne zwróciliście uwagę, że w księgarniach też jakby więcej powieści historycznych (czy historycznych z wątkiem fantastycznym), a tolkienaliów cokolwiek mniej? Ot, drgnęło coś w kulturze i fantasy przestała być potrzebna, wzrósł natomiast apetyt na historyczność oraz tłumaczenie świata, by tak rzec, potocznego za pomocą kategorii fantastycznych. I właśnie tę kulturową presję odczuwacie.

Tyle ode mnie. Serdecznie pozdrawiam i zainteresowanym służę (na priv, po cóż śmiecić forum?) bibliografią.



Temat: Bogowie kosmici


Chętnie bym poczytał - można prosić o jakiś link lub tytuł książki?


Maurice Sartre „Wschód Rzymski” - Wrocław, 1990
Renfrew Colin „Archeologia i język Łamigłówka pochodzenia Indoeuropejczyków” -
Kraków, Wrocław, Warszawa 2001
Avraham Negev „Encyklopedia archeologiczna Ziemi Świętej” - Warszawa 2002
Georg Roux „Mezopotamia” - Warszawa 1998
Joachim Śliwa „Sztuka i archeologia starożytnego Wschodu” - Kraków 1997
Marian Bielicki „Zapomniany świat Sumerów” -Warszawa 1996
S.H Horn „Z archeologią przez kraje biblijne”- Warszawa 2000
C.B Walker „Pismo klinowe”
D. Arnaud „Starożytny Bliski Wschód. Od wprowadzenia pisma do Aleksandra
Wielkiego” – Warszawa 1982
D. Diringer „Alfabet czyli klucz do dziejów ludzkości” Warszawa 1972
Campbell „Zwoje znad Morza Martwego rozszyfrowane”- Warszawa 2001
”Świat biblijny” Wrocław 2001
W. Bosen „Ostatni dzień Jezusa z Nazaretu”- wyd. Ossolineum, 2002
J. Friedrich „Zapomniane pisma i języki” Warszawa 1958
O.R. Gurney „Hetyci” Warszawa 1970
J. Klima „Prawa Hammurabiego” Warszawa 1957
S.R. Kramer „Historia zaczyna się w Sumerze” Warszawa 1961
J. Laeossoe „Ludy Asyrii”
K. Łyczkowska „Babilońskie zaklęcia magiczne” Warszawa 1995
K. Łyczkowska „Mitologia Mezopotamii” Warszawa 1981
J. Maniaczyk „Traktat sukcesyjny Asarhaddona króla Asyri (681-669
p.n.e.)”Poznań 1994
A. Mierzejewski „Zapisane na glinie” Warszawa 1979
A. Mierzejewski „Tajemnice gliniancyh tabliczek” Warszawa 1981
M. Popko „Mitologia hetyckiej Anatolii” Warszawa 1976
M. Popko „Religie starożytnej Anatolii” Warszawa 1980
M. Popko „Magia i wróżbiarstwo u Hetytów” Warszawa 1982
M. Popko „Huryci” Warszawa 1995
R. Ranoszek „Ryclem i trzciną. Myśli Starożytnego Wschodu” Warszawa 1959
R. Ranoszek „Traktat króla hetyckiego Arnuwandasa Z krajem Ismirika” Warszawa
1938
H.W.G Saggs „Wielkośc i upadek Babilonii” Warszawa 1996
M. Stępień „Kodeks Hammurabiego” Warszawa 1996
w. Tyloch „Odkrycia w Ugirat a Stary Testament” Warszawa 1980
St. Zawadzki „Manel, tekel, fares. Źródła do dziejów Babilonii chaldejskiej”
E. Klengel „Hetyci i ich sąsiedzi” Warszawa 1974
D. L Lang „Armenia kolebka cywilizacji” Warszawa 1975
W. Awdijew „Historia Starożytnego Wschodu” Warszawa 1957
L. Lipin A. Biełow „Gliniane księgi” Warszawa 1954
W.F. Albright „Archeologia Palestyny” Warszawa 1964
W.F. Albright „Od epoki kamienia do Chrześcijaństwa” Warszawa 1967
J.D. Amusin „Rękopisy znad Morza Martwego” Warszawa 19563
Red. Ludwik Stefaniak „Archeologia Palestyny” Poznań 1973
P.Benoit J.Danielou „Studia biblijne i archeologiczne” Poznań 1962
H. Chyliński „Wykopaliska w Qumran a pochodzenie chrześcijaństwa” Warszawa 1961
C. Contenau „Życie codzienne w Babilonie i Asyrii” Warszawa 1963
E. Dąbrowski „Odkrycia w Qumran nad Morzem Martwym a Nowy Testament” Poznań
1961
K. Gawlikowska „Sztuka Mezopotamii” Warszawa 1975
K. Gawlikowska „Sztuka Syrii” Warszawa 1976
F. Gryglewicz „Archeologiczne odkrycie w egzegezie Nowego Testamentu” Lublin
1963
J. Jielito „Historia czasów Nowego Testamentu” Lublin 1961
J. Flawiusz „Dawne dzieje Izraela” Poznań 1962
J. Flawiusz „Wojna żydowska” Poznań 1984
W. Keller „A jednak Pismo Święte ma rację” Warszawa 1959
H. Klengel „Historia i kultura starożytnej Syrii” Warszawa 1975
A.H Layard „W poszukiwaniu Niniwy” Warszawa 1983
J. Meuszyński „Odkrywanie Mezopotamii” Warszawa 1981
J.Braun „Mezopotamia” Warszawa 1971
A. Mierzejewski „Sztuka Starożytnego Wschodu” Warszawa 1983
S. Monscati „Kultura starożytnych ludów semickich” Warszawa 1963
S. Monscati „Świat Fenicjan” Warszawa 1970

Poczytaj tez http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,432


Tak naprawdę, to nie czytałem ani jednej - po części zniechęciła mnie
negatywna opinia o autorze i jego książkach. Zresztą o ile się nie mylę,
to książki Dänikena nie mają zachowanej takiej śpójności jak książki Sitchina
(u niego wszystkie tematy i wątki mają jakiś związek z pozostałymi i tworzą
pewną całość).


Jasne Sitchin jest kulturoznawca, i filologiem, znawca jezykowym... Daniken
pisarzem fantastyki... bez przygotowanie w temacie, jego ksiazki sa sensacjami,
takimi jakie spotakc mozna w czasopismach "Niezany Swiat", "Nie z tej Ziemi"
itp.


| Futurologia i paleoastronautyka sa ciekawymi dziedzinami,

Można prosić o jakieś szczegóły? ... może jakiś ciekawy przykład...


Temat jest tak rozlegly ze naprawde nie jest to topic na wyjasnienia, majac net
i google.com wpisz haslo a dostaniesz tysiace linkow w tym temacie


A co to jest pas kupiera? nie spotkałem się jeszcze z taką
nazwą...


Na chlopski rozum to taki pas planetoid podobny do tego co lezy pomiedzy
orbitami Marsa, a Jowisza, ale znajdujacy sie mniej wiecej w tej odleglosci
co Pluton

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anette.xlx.pl
  • Linki